Klub Gang Bang (VIII) – Coraz bliżej święta...
2 maja 2021
Klub Gang Bang
Szacowany czas lektury: 17 min
Zbliżają się święta. Co przyniosą naszym bohaterom? Na horyzoncie pojawiają się poważne komplikacje.
W następny poniedziałek wieczorem Krzysiek, Kuba i Edek czekali na Bociana w osiedlowym barze. Dochodziła dziewiąta trzydzieści, dosyć późno jak na niego. Zazwyczaj po pracy jechał do domu, zjadał obiad i nie później niż wpół do ósmej wpadał do baru. Dochodziła dziesiąta kiedy wszedł, zobaczył kumpli przy stoliku w rogu, ale nie przywitał się nawet z nimi, tylko od razu podszedł do baru. Zamówił setkę i piwo, wypił ją szybko przy barze i z butelką w ręku ruszył w stronę ich stolika.
- No to mamy zimę chłopaki - powiedział, zdejmując kurtkę i wieszając ja na oparciu krzesła.
- Co tak późno? - zapytał go Krzysiek.
- Nadgodziny. Pieprzone święta, pieprzony świąteczny szał zakupów i pieprzone nadgodziny - odpowiedział pociągając kolejny łyk piwa.
- Przejebane - stwierdził Krzysiek.
- Nigdy nie odmawiaj nadgodzin - powiedział Bocian tonem nauczyciela udzielającego lekcji w szkole. - To zawsze dodatkowy hajs, a tego nigdy za dużo. Dzięki temu mogę zapłacić rachunek w barze i kupić parę rzeczy na święta.
- A te nie będą zbyt radosne. Mam złe wiadomości - powiedział Krzysiek. - Wujek wyjechał na weekend na polowanie, a po powrocie powiedział, że potrzebuje naszego lokalu na jakiś czas.
- Skurwysyn - warknął Bocian, odstawiając butelkę.
- Ej no wiesz, trafili mu się jacyś kolesie handlujący choinkami, którzy potrzebują miejsca na magazyn. Sam powiedziałeś, że przed świętami każdemu przydaje się ekstra kasa.
- Kiedy musimy się wynieść?
- Do piątku trzeba wysprzątać biuro – odpowiedział Krzysiek. Szybko też dodał – Wujek dał mi klucz do tego pustego garażu i możemy tam przechować nasze graty do świąt.
- Będziecie musieli poradzić sobie z tym sami… w tym tygodniu pracuje codziennie do późna – stwierdził Tomek.
- Spoko nie ma sprawy – zapewnił go Kuba. – Po prostu szkoda rezygnować z takiej miejscówki.
- Ile ci kolesie płacą twojemu wujkowi? – zapytał Tomek. – Może damy mu tyle samo i nie będziemy musieli się wyprowadzać.
- Już go o to pytałem, ale nie chodzi tylko o kasę. Obiecał to tym facetom, a to jacyś jego znajomi, z którymi poluje.
- W takim razie do świąt będziemy musieli ograniczyć działalność – podsumował Tomek.
***
W następną niedzielę wszyscy mieli parszywy humor. Większość członków klubu po południu spotkała się w barze, w nadziei na wymyślenie jakiegoś rozwiązania problemu. Niestety, nawet mała salka na zapleczu była w tej chwili zajęta, a główne pomieszczenie głośne i zatłoczone. Wtedy podjechały Gośka i Tereska. Nowy barman popatrzył na młodą dziewczynę i stwierdził, że jest za młoda na zabawę w takim lokalu i po krótkiej kłótni całe towarzystwo wyszło na zewnątrz.
- Nasza piwnica jest lepsza niż odmrażanie tyłka na tym mrozie – zaproponował Krzysiek, kiedy kulili się pod murem. – Ale musimy być tam cicho, żeby ojciec nas nie złapał.
Propozycja została szybko zaakceptowana, a Krzysiek poprowadził ich do swojego bloku. Otworzył drzwi i wpuszczał ich po dwie-trzy osoby w kilkuminutowych odstępach, nakazując zachowanie ciszy. Kiedy wszyscy wcisnęli się w końcu do małej piwniczki, Tomek stwierdził, że nie jest w niej dużo lepiej niż na ulicy, czym mocno uraził uczucia Krzyśka.
Po kilku minutach narzekań na stratę miejsca, w którym mogli organizować swoje orgie, rozpoczęła się dyskusja nad pomysłami na znalezienie nowej miejscówki. Okazało się, że nie mają żadnych dobrych pomysłów. Sylwia zaproponowała wynajęcie pokoju w motelu na najbliższy weekend, ale Kuba wyśmiał tę sugestię.
- Jasne na pewno nikomu nie będzie przeszkadzać wynajęcie pokoju naszej skromnej gromadce…
- A może hotel i jakiś apartament?
- Nie ma szans. Jest nas za dużo na takie pomysły. Musimy po prostu przystopować na te kilka tygodni.
- A może wynajmiemy inny lokal do świąt? – zapytała Gośka.
- Mówiłem już, że myślałem o tym i nie ma na to szans – powiedział Tomek, ale zauważył, że większość grupy milcząco popiera Gośkę. Co za bezmózgi, pomyślał i odezwał się, tłumacząc im sytuację. – Gdzie znajdziemy takie biuro, jak to które mamy? Co powiemy właścicielowi, gdy zapyta, co chcemy w nim robić? Jak ktoś zobaczy, że zasłaniamy okna albo spostrzeże nas wieczorem, nabierze podejrzeń. W połowie imprezki czeka nas wizyta policji. Wyczują kadzidło i stwierdzą, że to trawka. Wszyscy wiecie, jak traktują nas gliniarze. Za nic lądujemy na komisariacie. Chcecie, żeby rodzice znowu was z niego odbierali?
Wszyscy zamilkli i patrzyli po sobie ponuro. Ktoś rzucił jeszcze kilka bezsensownych sugestii, ale po kolejnym kwadransie towarzystwo zaczęło się rozchodzić. Wychodzili tak jak weszli, w małych grupkach po 2-3 osoby naraz. Tereska uczepiła się ramienia Bociana i wyszła razem z nim.
- Tęsknie za tobą – szepnęła, kiedy wyszli na ulicę. – Nie możemy pojechać gdzieś, gdzie będziemy mogli to zrobić?
- Gdzie? – zapytał ponuro Tomek. – Mamy ten sam problem jako para, co jako grupa - brak odpowiedniego miejsca.
Kiedy odprowadzał dziewczynę do domu, oboje czuli pożądanie rozpalające ich lędźwie. Tomek wiedział jak to rozwiązać. Trzeba było zostawić Tereskę i wrócić do baru. Trzy albo cztery setki zmieszane z piwem odwrócą jego uwagę od problemu sztywniejącego obecnie w jego spodniach. Okazało się, że większość grupy wpadła na ten sam pomysł, bo kiedy dotarł do baru, zastał ich na miejscu.
***
Gośka została w piwnicy z Krzyśkiem i Kaśką, szukając rozwiązania problemu, nawet gdy reszta ekipy opuściła spotkanie. Jednak Krzysiek coraz bardziej koncentrował się na teraźniejszości, a nie na tym, gdzie spotkają się za tydzień. Zaczął się dopierać do Gośki, a gdy ta usadziła go szybko na miejscu, przerzucił się na swoją siostrę.
- Tutaj jest za zimno na takie rzeczy – powiedziała Gośka, patrząc jak jego dłonie, buszują po krągłościach Kaśki.
- To chodźmy do kotłowni – powiedział Krzysiek. – Jest za mała dla całej ekipy, ale dla nas powinna być ok.
Kaśka zgodziła się z nim i poprowadziła Gośkę w głąb piwnic, gdzie znajdowała się kotłownia. Krzysiek poszedł w róg pomieszczenia po małą papierową torebkę, którą schował tam wcześniej, a potem ruszył za nimi. W niewielkim pomieszczeniu z piecem było przyjemnie ciepło i od razu nastroje całej trójki uległy poprawie. A kiedy Gośka zobaczyła, jak Krzysiek wyciąga z papierowej torebki słoiczek wazeliny, uśmiechnęła się lekko.
- Jeśli pozwolisz mi przylać ci parę razy w tyłek, to ja pozwolę ci wsadzić go w moją dupę – powiedziała do chłopaka.
- Ktoś mógłby nas usłyszeć, gdybyś zaczęła mnie tłuc – powiedział Krzysiek, patrząc na siostrę wzrokiem sugerującym, że to ona będzie obiektem jego działań.
- Och w porządku – przyznała szybko Gośka, nie chcąc przegrać rywalizacji z Kaśką i zostać jedynie widzem w trakcie najbliższych minut.
- A co ja będę z tego miała – Kaśka wyślizgnęła się z objęć brata, nie chcąc by wsadził jej w tyłek, ale i ona nie chciała zadowolić się rolą obserwatorki wydarzeń.
- Chcesz, żebym zajęła się twoją cipką? – zapytała Gośka. – Mogę ją lizać, kiedy Krzysiek zajmie się moim tyłeczkiem.
- Chyba tak – powiedziała lekko nadąsana Kaśka.
- Zróbmy to ostrożnie na wypadek, gdyby ktoś tu wszedł. Zdejmijcie majteczki i schowajcie je do torebek. W ten sposób, gdybyśmy kogo usłyszeli, po prostu opuścicie spódnice i nikt nie zobaczy co tu się dzieje.
- Ale co wtedy powiemy? – zapytała Kaśka podobnie jak brat zaniepokojona wizją złapania w piwnicy, przez któregoś z mieszkańców bloku.
- Powiemy, że Gośka chciała pożyczyć twój stary rower dla swojej siostry.
- Ok to dobry pomysł – powiedziała Kaśka. Krzysiek wyszedł z pomieszczenia i po chwili wrócił z damskim rowerem, który oparł o ścianę.
Teraz kiedy zabezpieczyli się przed złapaniem, uspokojeni z większym entuzjazmem skoncentrowali się na sobie. Krzysiek patrzył z uśmiechem, jak obie dziewczyny zdejmują majtki i chowają je do torebek. Jego kutas zesztywniał i chłopak z trudem powstrzymywał się, żeby nie wyjąć go ze spodni. Dreszczyk emocji towarzyszący perspektywie pieprzenia się z dwoma dziewczynami w piwnicy bloku, rekompensował pewne niedogodności miejscówki. W sumie to kręciło go to nawet bardziej niż zabawa w klubie, gdzie tylko skrawki czarnego materiału okrywały ich nagie ciała. Łapczywie wpatrywał się w nie, kiedy zdejmowały bieliznę, ale zrobiły to tak sprawnie, że nie zobaczył nawet małej zapowiedzi czekających go rozkoszy.
Gośka pokazała Kaśce, żeby usiadła na starej drewnianej skrzyni na węgiel, obejrzała się przez ramię i przywołała Krzyśka ruchem dłoni. Uniosła spódnicę Kaśki, odsłaniając jej cipkę. Ponieważ Krzysiek wciąż tylko przypatrywał się obu dziewczyną, Gośka nie spieszyła się i napawała ciałem nastolatki. Jej palce zaczęły gładzić cipkę Kaśki, jednocześnie rozchyliła szerzej jej pulchne i białe uda. Jej palce poruszały się po wilgotnej i rozgrzanej szparce, by wkrótce wsunąć się między wargi.
Po kilku minutach oglądania jak jego siostra wije się pod dotykiem Gośki, Krzysiek postanowił sam włączyć się do zabawy. Sięgnął ręką i uniósł spódnicę Gośki, odsłaniając dwa rozłożyste pośladki. Ta pochyliła się, unosząc tyłek w górę, aby mógł zobaczyć więcej. Ostrożnie odsunął spódnicę na plecy dziewczyny, cofnął się i rozpiął spodnie. Uwolnił nabrzmiałego kutasa i zaczął masować go, wpatrując się w ten hipnotyzujący widok. Po chwili Gośka poczuła jego palce nasmarowane wazeliną na swoim rowku. Czuła jak rozsmarowują wazelinę i przygotowują jej tyłek do akcji.
Kaśka jęknęła głośno, kiedy dłonie Gośki wsunęły się pod jej pośladki i uniosły biodra w górę. Usta Gośki zakryły cipkę dziewczyny, całując ją i liżąc. Aby stłumić własne jęki, Kaśka wsunęła kciuk w usta i zaczęła go ssać. Ssąc, jęczała coraz mocniej, czując język Gośki ślizgający się po swojej rozgrzanej i wilgotnej cipce. Gdy język rozchylił jej wargi, wślizgnął się do środka i zaczął swoją pracę w jej wnętrzu, wbiła dłonie w wieko skrzyni i przygryzła wargi z rozkoszy.
Krzysiek rozłożył pośladki Gośki i gwałtownym pchnięciem wsadził kutasa w tyłek dziewczyny. Patrzył z otwartymi szeroko oczami jak pulsująca główka kutasa, znika w wąskim tunelu, nie mogąc uwierzyć, że wreszcie osiągnął to, o czym marzył od dłuższego czasu. Powolnym ruchem zaczął wpychać fiuta w głąb tego ciasnego tunelu, który wydawał się wciągać go do środka. Kiedy cały kutas zniknął wewnątrz, wypuścił pośladki dziewczyny, które z klaśnięciem uderzyły u jego uda. Mięśnie dziewczyny uciskały go mocno, wsysając coraz głębiej, aż chłopakowi zaczęło brakować tchu. Poruszył się ledwie kilka razy, gdy jego fiut wystrzelił pierwszy pocisk w głąb tyłka dziewczyny. Jęknął głośno, złapał ją za biodra i zaczął pieprzyć w najszybszym możliwym tempie, jednocześnie opróżniając swoje jaja z kolejnych porcji spermy. Muskularny tunel uciskał i doił go, powodując orgazm, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczył.
Na drugim końcu splecionego kłębowiska ciał Kaśka poruszała się i jęczała w rytm kolejnych fal orgazmu powodowanego zręcznym językiem Gośki, która lizała, ssała i biczowała jej cipkę mocnymi uderzeniami języczka. Nawet gdy wyczerpana opadła na skrzynię łapiąc gwałtownie oddech, język wciąż wwiercał się w nią, zlizując kolejne krople soków z jej rozpalonej pizdeczki. Trudno było ocenić czy Gośka również osiągnęła orgazm, nawet jeśli tak było, to nie okazywała żadnych zewnętrznych oznak. Po prostu koncentrowała się na cipce nastolatki i zaciskaniu mięśni na wiotczejącym kutasie Krzyśka. Po chwili wysunął się z niej, a Kaśka zmusiła ją do oderwania się od jej wyczerpanej szparki.
***
Niepokój, nuda, pożądanie i poczucie beznadziei z każdym kolejnym dniem dręczyły Bociana coraz mocniej. Odkrył, że robi dokładnie to, za co krytykował wcześniej swoich kolegów – gdybał. Gdybym tylko miał samochód, gdybym mieszkał sam, gdybym miał pieniądze… lista "gdyby" ciągle rosła. Frustracja spowodowana niemożnością rozwiązania problemów logistycznych doskwierała mu niemal tak samo, jak niemożność zaspokojenia rozbudzonych żądzy. Jego umysł mówił mu, że da radę. W końcu obywał się bez seksu kilka miesięcy, a teraz miałby nie wytrzymać trzech tygodni?
Postanowił poradzić się kolegów z pracy, którzy wydawali się nie mieć takich problemów w relacjach z kobietami jak jego kumple z osiedla.
- Gdzie zabrać laskę na szybki numerek? – zapytał jednego.
- Do samochodu.
- Nie mam auta.
- No to do ciebie.
- Nie da rady, matka siedzi całymi dniami w domu.
- No to do niej.
- Tam jest jej matka.
- Może do parku?
- No co ty w grudniu? Za zimno.
Kolejne propozycje kumpli z pracy wiązały się ze zbyt dużym ryzykiem. Niezależnie czy chodziło o znalezienie na parkingu niezamkniętego auta, czy o pieprzenie się na klatce bloku, szansa przyłapania była zbyt duża.
Rozmowy zawsze kończył deklaracją, że wynajmie pokój w hotelu. I pewnie by tak zrobił, gdyby miał jakąś fajną i atrakcyjną laskę. Ale płacić za pieprzenie Tereski? No i co zrobi, jeśli ktoś zainteresuje się wiekiem dziewczyny.
Ale w środę rano, kiedy szedł na przystanek, zobaczył Tereskę nadchodzącą z drugiej strony. Plecak sugerował, że szła do szkoły, ale wolny krok i spuszczony wzrok sugerowały, że nie była zachwycona tą perspektywą. Na jej widok kutas drgnął mu w spodniach, a w jądrach poczuł ból pożądania.
Zatrzymali się na chwilę, żeby porozmawiać i kiedy miał już ruszać dalej, w nagłym impulsie zapytał ją, czy nie chce się zabawić. Dziewczyna ożywiła się, a jej twarz rozświetlił uśmiech. Powiedziała mu, że podskoczy tylko do sklepu na rogu, gdzie pracuje koleżanka Gośki, u której zostawi plecak. Umówili się w parku obok.
Tomek chodził niespokojnie, czekając na Tereskę pobudzony i zdenerwowany, że tak głupio zareagował na jej widok. Teraz będzie musiał zadzwonić do szefa, wziąć wolne. Przepadną mu nadgodziny, a on nawet nie wie, gdzie ma ją zabrać? Popełniłeś straszny błąd, mówił sam do siebie. Ale wtedy zobaczył nadchodzącą Tereskę i jego umysł wypełnił tylko obraz jej rozkosznego nagiego ciała.
Przeszli kilka ulic nie odzywając się zbyt często, do restauracji którą Bocian uznał za bezpieczną przystań przed mrozem. Ale idąc, ciągle rozglądał się czy nikt ich nie obserwuje, a na widok przejeżdżającego radiowozu aż podskoczył. Posiłek w restauracji przyniósł tylko chwilową ulgę, pobudzając jednocześnie ochotę na kieliszek lub dwa.
Tymczasem Tereska byłą szczęśliwa i zadowolona. Jadła, rozmawiała i nie przejmowała się szkołą, ani tym, że może wpaść w kłopoty czy o to, kto może ich zobaczyć. Samo przebywanie razem z Bocianem napawało ją poczuciem bezpieczeństwa. O co miała niby się martwić? Była z najinteligentniejszą osobą jaką znała, dużo mądrzejszą od nauczycieli, których znała ze szkoły.
Tomek przeprosił ją na chwilę, wyjął komórkę i zadzwonił do biura. Bał się rozmowy z szefem, ale o dziwo ten był w świetnym humorze i słysząc jego bajeczkę o zatruciu pokarmowym, kazał mu odpocząć i pojawić się w pracy jutro. Skończył rozmawiać i wyszedł do toalety.
To właśnie w trakcie odcedzania kartofelków wróciła mu pewność siebie. Pieprzyć to, przemycę ją do siebie, pomyślał.
- Cóż myślę, że możemy spróbować pójść do mnie – powiedział, siadając przy stoliku.
- Myślisz, że damy radę to zrobić? To najlepsza wiadomość dnia… najszczęśliwszego dnia w moim życiu.
- To nie takie proste. Musimy jakoś ominąć moją matkę, która jest czujniejsza od psów strażniczych. Zaczął objaśniać jej swój plan przemycenia ją do pokoju na piętrze.
Co za życie myślał kilka minut później, wchodząc do domu. Zakradam się do siebie jak jakiś złodziej.
- To ja mamo – zawołał, otwierając drzwi. Widział światło święcące się w kuchni.
- Co się stało Tomeczku? – zawołała zdziwiona matka.
- Szef zadzwonił, że mamy jakąś kontrolę i żebym dzisiaj nie przychodził. Idę do siebie – powiedział, wbiegając po schodach na górę.
Wbiegł na górę, rzucił w kąt kurtkę i rozejrzał się po pokoju. Podszedł do biurka i z kosza stojącego pod nim wyjął worek ze śmieciami. Zszedł po schodach na dół.
- Wyrzucam śmieci mamo - stwierdził, zaglądając do kuchni i obserwując, jak kobieta miesza coś w garnku. - Masz tu coś do wyrzucenia?
- Nie, byłam przed chwilą ze śmieciami – powiedziała matka, nie odwracając głowy od kuchenki.
Wyszedł na podwórko i wyrzucił szybko śmieci. Wracając, złapał za rękę dziewczyny skulonej i przytulonej do ściany obok drzwi. Szybko przebiegli do schodów, Tomek tupał głośno, żeby matka nie usłyszała, że po schodach wchodzi więcej osób. Weszli do pokoju, a Tomek z ulgą zamknął drzwi. Włączył głośną muzykę, żeby matka ich nie słyszała.
- Fajnie mieszkasz – szepnęła Tereska, rozglądając się po pokoju. Tymczasem Tomek niecierpliwie złapał ją i przyciągnął do siebie. Jego pożądliwe dłonie zsuwały jej spodnie i majteczki, by złapać drobne i jędrne pośladki. Masował je, a jego kciuk wsunął się pomiędzy nie i zaczął pieścić otworek pośrodku.
Podeszli do łóżka, chłopak zaczął ją całować, wsuwając język w usta dziewczyny. Kiedy się całowali, uniósł ją w górę i jej mokra cipka otarła się o wybrzuszenie w jego spodniach.
To będzie pierwszy raz, kiedy zerżnę jakąś laskę we własnym pokoju, pomyślał Bocian. Wypuścił tyłek Tereski i zaczął się rozbierać. Dziewczyna nie potrzebowała zachęty, sama zrzuciła resztę ubrań i wskoczyła na jego łóżko, czekając na niego. Tomek wsunął się do łóżka od strony nóg. Zaczął całować i lizać stopy dziewczyny powoli przesuwając się w górę. Jego usta i język sunęły powoli po jej skórze. Gdy dotarł między jej uda, rozchylił je szeroko i zaatakował gwałtownie jej młodziutką cipkę. Tereska poruszyła się i zajęczała. Lizał i całował jej szparkę, brzuch, a potem drobne piersi. Ssał jej twardniejące suteczki i lekko je przygryzał, pokazując dziewczynie nowe źródła przyjemności. Jego usta zakryły jej, język wsunął się między wargi, kiedy połączyli się w namiętnym pocałunku. Równocześnie jego kutas rozchylił drugą parę warg, wsuwając się głęboko w jej gorące wnętrze. Jego usta blokowały jęki, jakie wydawała, czując pierwszy w tym dniu orgazm.
Bocian wbijał w nią swojego fiuta powolnymi i rytmicznymi ruchami, które doprowadziły ją do rozkoszy dużo wcześniej, nim on sam eksplodował w jej rozgrzanym wnętrzu. Z każdym ruchem wsuwał go troszkę głębiej, ciesząc uszy chlupiącym odgłosem poruszania się w mokrej norce dziewczyny i odgłosem swoich jaj uderzających o jej skórę. Jego nozdrza rozszerzały się, czując podniecający zapach nastoletniej, rozgrzanej cipki. Dziewczyna, szczytując poruszała się pod nim doprowadzając go do wybuchu.
Tomek zsunął się z niej, łapiąc oddech, opadł na plecy i uspokajał się pokryty potem i mieszaniną soków będącą efektem ich zapasów. Ale Teresce wciąż było mało. Uklękła i złapała jego lekko oklapłego fiuta. Zaczęła oblizywać go ze śladów, jakie na nim zostawiła. Jej język dokładnie wylizał całego kutasa, by po chwili zająć się jego jajcami, które wsunęła głęboko w usta. Dla dziewczyny była to prawdziwa miłość. Być z kimś, mieć kogoś, kto robi to, na co ma ochotę i otrzymywać od niego tyle przyjemności, o których jeszcze niedawno nawet nie marzyła. Nie widziała pod sobą chudego, kościstego okularnika – leżał tam jej kochanek i żeby zatrzymać go dla siebie musiała go zadowolić.
Złapał ją za kostki i wciągnął na siebie, aż usiadła okrakiem na jego brzuchu. Podciągnął ją w górę, a jej mokra szparka znaczyła jego skórę mokrym śladem, kiedy ciągnął ją w stronę swoich ust. Jego język wystrzelił spomiędzy warg, atakując jej cipkę i dupcie. Lizał i pieścił jej dziurki. Dziewczyna jęczała i zacisnęła uda na głowie Bociana, jeżdżąc po jego twarzy, dopóki nie osiągnęła kolejnego orgazmu. Potem rzucił ją na łóżko, usiadł na niej i wepchnął znów sztywnego kutasa głęboko w jej usteczka. Tereska dławiła się, ale on nie przestawał, wpychając go coraz głębiej w jej gardło.
Pomyślał, że wpychanie kutasa na siłę w jej usta podnieciło go jak mało co. Póki nie złapała odrobiny powietrza i nie zaczęła oddychać nosem, z przyjemnością obserwował strach widoczny w jej oczach. Jakby tonęła, nie mogąc złapać tchu. Był prawie rozczarowany, kiedy uspokoiła się i rozluźniła, ułatwiając kutasowi wślizgnięcie się w głąb gardła. Ale szok i przerażenie znów pojawiły się na jej twarzy, gdy eksplodował w środku, wypełniając ją spermą. Znów się dławiła, a strumyk nasienia wyciekał jej z kącika ust, spływając po policzku. Zmusił ją, by ssała go do ostatniego wystrzału i ostatniej kropelki. Potem uśmiechnął się do niej, patrząc, jak przełyka jego prezent, starając się odzyskać oddech.
Przez chwilę leżeli na łóżku zadowoleni i wyczerpani, rozmawiając szeptem. Potem ubrał się i przyniósł z dołu coś do jedzenia. Pieścili się, całowali i cieszyli sobą przez kolejne godziny. Kiedy zaczął zbliżać się czas powrotu ze szkoły, dziewczyna postanowiła poczuć go raz jeszcze zanim pójdzie po plecak z książkami. Czując nagłą potrzebę, postanowiła poczuć go jak za pierwszym razem – ujeżdżając jego drąga. Tym razem wszedł gładko i bez bólu. Ujeżdżała go jak doświadczona dziwka, a nie nieśmiała nastolatka. Czuła jego dłonie na pośladkach i rozpływała się w przyjemności, jaką dawał jej ten cudowny dzień nieustających rozkoszy. Dla niej klub mógł nie istnieć dopóki tylko miała swojego najcudowniejszego mężczyznę.