Komentarze
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Gdyby ktoś mnie zmusił, żebym wskazał coś co mniej mi się podoba to seks z Libby jest za mocny. Nie tylko jak na mój gust, ale i trochę gryzł się z moim wyobrażeniem o bohaterze, zbudowanym na podstawie reszty opowiadania.
Tak czy inaczej - dołączam się do gromkich owacji na stojąco.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
PS. Nie przyznawaj się do winy. Klaps jest odruchem bezwarunkowym i nie powinieneś odpowiadać za to karnie. Prawdziwą zbrodnią byłoby nie skorzystać z okazji.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Temat klapsów nie został przeze mnie potraktowany z taką powagą, jak robienie loda w RealBlow. Obyło się bez materiałów popularnonaukowych i wiedzy eksperckiej. Myślę, że w przyszłości Marek mógłby poprowadzić nie pojedynczy wykład, a cały przedmiot. Ja jednak raczej tego nie opiszę 😉
Dzięki za ocenę i niesłabnące wsparcie!
Tomp, w gruncie rzeczy nie jest to stylizacja na śmieszno, a po prostu na młodo. Język młodzieży jest bardzo wdzięczny. Uważam nawet, że można się z niego wiele nauczyć. Bywa też zabawny, bo i ludzie posługujący się nim częściej szukają uśmiechu. Że błędy? Zawsze są. Każdy tekst przygotowuję tak samo, a ich ilość wynika z… nie mam pojęcia czego. Oczywiście różni nas podejście do języka. Ty usuniesz ciekawy fragment ze względu na jego wątpliwą poprawność, ja na pewno nie. Wierzę jednak, że tekst dla każdego będzie czytalny.
Sprawa klapsów jest bardzo prosta. Mam sentyment do boskiego monologu Julki na ten temat, a któryś z czytelników zasugerował mi kiedyś, że warto byłoby ukazać perspektywę Marka i przedstawić jego magiczne sztuczki. To duże wyzwanie, żeby zachować analogię przy jednoczesnej zmianie klimatu i języka. Kusiło mnie napisanie takiego tekstu od bardzo dawna.
Prawdę powiedziawszy, jak na tak doświadczonych krytyków, dziwnie punktujecie moje opowiadanie. Ja wiem, że jest przekoloryzowane, mam świadomość, że nie każdemu się spodoba, w tym może Wam, ale żeby od razu przenosić historię do lat 90. bo „dzisiejsza młodzież”? Bractwa-bractwa pewnie odeszły już do lamusa, bo dzisiejsze grupy ludzi robiących rzeczy coraz mniej interesują sztandary. I pełna zgoda, że więcej dzieciaków idzie przez miasto z nosem w telefonie, niż 30 lat temu (może mieć to pewien związek z faktem, że komórki mieli wówczas nieliczni), ale przecież wciąż jest mnóstwo aktywnych osób. Po boisku mojego lokalnego klubiku codziennie biegają dziesiątki chłopców. Skejtpark, obok którego codziennie przechodzę, jest wręcz oblegany, a na deskorolkach pomykają po nim co roku nawet zimą, nawet godzinę przed wigilią. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że każdego dnia osiedlowy skejtpark odwiedza więcej ludzi, niż w całym mieście zapisało się tego roku na bierzmowanie… 😉
Hitem jest dla mnie jednak Twój wpis, Uścisku. Ty nie dajesz wiary, że somsiad uczciwie wysupłał pieniążki na krzesła do swojej działki. Szokuje Cię, że młodzi ludzie spotykają się na świeżym powietrzu, bo przecież powinni sobie dogadzać w dusznym pokoju bez okien. Fascynują mnie te różnice w postrzeganiu. Aż przypominają mi się studia, gdzie spotykali się ludzie wychowani w rozmaitych zakątkach kraju, świata 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Więc siedzą w kółeczku, ciepełko się rozchodzi od piwka, jarają szlugi i - zamiast brandzlować się w domu, zabarykadowani w pokojach - robią to razem w altance, do zdjęć... dziewcząt? Tak?
Szkoda, że nie chłopiąt, bo być może bliżej by było... 😀
Język opowiadania jest tak gładki, że aż chropawy. Pomysł balansuje na granicy absurdu, chyba, że to z autopsji.
Tak, że... nie sposób mi się z Tompem nie zgodzić, chciałem dać znać, że również przeczytałem. 🙂)
Taka altanka mogłaby skrywać wiele tajemnic. Tajemnice klapsologii wydają się zbyt proste a jednocześnie zbyt nierealne, jak na opuszczoną w zimowym krajobrazie tajemniczą altankę z jasnego drewna, otoczoną podmuchami ogródków działkowych. Nawet jeśli to BeKaKa na RODOS. 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Innemu autorowi radziłem niedawno, by uprościł język, bo prosty nie znaczy prymitywny.
Powielam tę uwagę.
Wolałem Vee wtedy, gdy wyżywało się na zawijasach fabuły. Wychodziły mu lepiej, niż zawijasy językowe, bo te obnażają braki warsztatu.
W zakresie rzeczowym zauważam, że klapsologia jakoś autoro frapuje, bo to kolejne opowiadanie Vee poruszające tę tematykę.
Działalność tajnych stowarzyszeń młodzieży szkolnej, również często przez Vee opisywana, chyba już należy do przeszłości, co sytuuje akcję w latach dziewięćdziesiątych (najdalej). Podobnie jak umawianie się na piłkę, rajdy, siłki po piwnicach itp. O dziewczęcych tajnych grupkach wolę się nie wypowiadać, ale też chyba się przeżyły.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Zgodzić się mogę z @Tomp, że najlepiej wypada pierwszy segment, ale nadal jest dość blady. Na spokojnie można było go nieco mocniej podbudować, wyraźniej nakreślić tę specyficzną sprzeczkę kochanków i pragnienie o "filmowym" postrzeganiu romantyzmu przez bohaterkę.
Niestety, tak jak w debiutanckiej Chatce postaci bardziej wyglądają (tak, @Mike, jesteś wzrokowcem, rozumiem) niż mają charakter i bardziej mówią nam rzeczy, niż w jakiś głębszy sposób chcą je ukazać. Przez to sprawiają wrażenie bohaterów filmów ze Stocka z lektorem niż jakiegoś zarysowania. Czemu nie przedstawimy tej bojaźni Laury przed fizycznym kontaktem? Ugodowości i swoistego oszalałego zakochania się Artura? Co ważniejsze, czemu nie pobawimy się mocniej tym samoświadomy narratorem, robiąc swoiste przytyki w tekście?
On… Pewnie miałby jakieś silne, męskie imię. Sprawiał wrażenie takiego człowieka.
Artur.
Artur prowadził swą ukochaną, której opalone na złoto stopy zdobiły skórzane paski białych sandałków. Co rusz zerkałby w jej stronę, chociaż…
Klaudia? Nie, bardziej pasowałoby jej Laura.
Chociaż Laura unikała jego spojrzeń; czułaby pewne obawy przed tym związkiem i tym, czy nowy chłopak zdoła zaspokoić jej duszę romantyczki. Szłaby z założony ramionami, lekko urażona, mamrocząc pod nosem:
– Mogłam jednak wybrać wygodniejsze buty.
Bo, tak jak zauważył @Tomp – Erotykiem dla M. pokazałeś, że umiesz wyczuć dobrze klimat (nawet jeśli do mnie nie przemówił w pełni). Czyżby tu zabrakło chęci?
Zresztą, czy potrzebujemy trzech segmentów? Dwa, mogące stanowić pewnego rodzaju lustrzane odbicia (czyli zakochany mężczyzna i czująca lęk przed bliskością dziewczyna versus bezpruderyjna, nieco szalona dziewczyna i spokojny, opanowany mężczyzna próbujący poskromić tego sukkuba) zrobiłyby większe wrażenie – wymagałoby włożenia jednak większego wysiłku.
Jeśli chodzi o aspekt religijny w trzecim segmencie, to rzeczywiście: te wypowiedzi brzmią mocno sztucznie jak ze zebrania kościelnego, a nie rozmowa, jaką się prowadzi w łóżku – zwłaszcza po tym, jak śmiało się bawiło pod prysznicem. Gryzie się to strasznie.
Ostatecznie, mam wrażenie, że jedynie właśnie sam początek i koniec działa niczym krucha skórka na surowym wewnątrz chlebie – niedopieczone to. Segmenty, jak już wspomniane filmy, zaczynają się i kończą, nie mając niczego ciekawszego lub naprawdę mogącego przykuć mocniej uwagę czytelnika.
Za to na przykład wielebna Dorota z "Mechanizmu zakazanego owocu" swoim zachowaniem i mową w stu procentach mnie nie przekonuje (aczkolwiek całe opowiadanie by @Rascal jak najbardziej tak!!!).
Gdyby @NiutonNaMetrKwadratowy umiałby czytać, byłoby mu smutno, że tak myślisz – ale może by się ucieszył, że zaraz potem go chwalisz, chociaż nic mu nie napisałeś mu o tym pod opowiadaniem.
~PLA.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
czy tu czegoś nie brakuje? Czasem pojawiają się na stronie głównej (bez etapu poczekalni?) opowiadania z drobnymi błędami, a nieraz w poczekalni ktoś znęca się nad tekstem pokazując jego niedociągnięcia. Czytam dalej..Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że z utęsknieniem czekają na coś bardzo ważnego, co miało wydarzyć się, z
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Mimo to
Jest kilka metod pisania o religijnych motywacjach
chętnie bliżej poznałbym, co masz na myśli. Może wtedy przyznam Ci w pełni rację.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
W tym pociągowym wypadku niezbyt dobrze to wyszło.
Pierwszy wariant jest nawet romantyczny (ale kudy mu do mistrzowskiego Erotyku dla M.!).
Drugi jest pisany drętwym językiem, a takim nastroju się nie buduje. Zaskoczenia czymkolwiek brak, więc spisuję go na straty.
Trzeci razi zupełnie niestrawnymi religijnymi wstawkami. Jest kilka metod pisania o religijnych motywacjach, ale kościelna mowa trawa w wykonaniu współczesnych młodych ludzi odrzuca swoją nienaturalnością.
Szkoda, Autorze, że nie poprzestałeś na pierwszym sennym marzeniu.
O błędach językowych na priv.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Rzucają się błędy w oczy.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Aczkolwiek tym razem będzie krótko: motywacje Maksa naprawdę nie mają znaczenia w obliczu tego, co niby miał zrobić. Pomijam też jakże prosty fakt, że mieszkając w bogatym domu naprawdę nie miałby problemów z zorganizowaniem sobie kasy (a jeśli miałby, to jest zdwcydowanie większym oszołomem, niż sam o sobie myśli), ale powtarzam: zaprojektowanie i wykonanie od zera prawidłowo wyglądającego j działającego roweru jest trudniejsze, niż się wydaje. A kręcenie flipów na płaskim to nadal w jego przypadku poziom latania na smoku. Niemniej dochodzić się o to dłużej nie będę, bo tak samo jak wcześniej nie ma to sensu - to są drugo(trzecio?)rzędne detale, bez których Maks byłby dokładnie tym samym bohaterem, co z nimi. I wciąż nie zmieniam wysokiej oceny dla opowiadania jako takiego 🙂