Komentarze

0
0
Tyle lat upłynęło a nie ma dalszej części, chętnie bym przeczytał, chyba autor nie ma weny albo czasu. Bądź jedno i drugie.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Krystyna rzekła: "Tak na marginesie, pierwszy ogonek tu: Proponuje konkurs... Połowa całusa już dla mnie".
Konkurs i owszem - poroponujĘ, ale nie dotyczy on tekstów komentarzy, ino opowiadania 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Dodaj do tej nagrody namiętnego całusa, a wezmę tę lupę cha cha cha W końcu portal zobowiązuje 😉

Tak na marginesie, pierwszy ogonek tu: Proponuje konkurs... Połowa całusa już dla mnie
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Krystyna zainspirowała mnie do szatańskiego pomysłu...
Otóż pomóżmy Krystynie, no i mnie znaleźć te "ogonki" w tekście. Proponuje konkurs z nagrodą dla najszybszego korektora.

Reguły są proste. Przedmówczyni wskazała, że jest takowych braków "kilka", a jako że "kilka" to co najmniej dwa - pierwsza osoba, która znajdzie w tekście opowiadania "Gdzie jesteś, Agnieszko" minimum dwa słowa, w których zamiast "Ą, Ę" itp. chochlik zastąpił je "A, E" (lub odwrotnie) i prześle mi wynik dochodzenia - w nagrodę (po podaniu namiarów mailowych) otrzyma kompletny, gratisowy e-book zawierający powieść "Ciemna strona Księżyca". Wartość nagrody 31,50 zł. Ten e-book NIGDZIE w całości nie jest darmowy.

Do tego dojdzie szeroki uśmiech autora 😉

P.S. "Gdzie jesteś, Agnieszko" NIE jest fragmentem "Ciemnej strony Księżyca", co nadmieniam dla dokładności. Owszem - na przykład "Sprawa Laury K." widoczna na "Pokątnych" - jest.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Masz rację z tymi ogonkami. Ich naniesienie niczego w tekście nie zmieni, a i czytelnik nie zauważy ich braku. Zgoda, powinnam wskazać, ale podczas czytanie sobie nie zaznaczyłam, a podobnie jak tobie ,,ślęczeć z lupą" mnie się nie chce.
I nie jestem sadystką, chociaż tak mnie odbierasz.

Zdrowych i udanych Świąt Wielkiej Nocy, Krystyna
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-1
@Krystyna, pisząc to opowiadanie, absolutnie nie obiecywałem, że będzie łatwo jak na koncercie disco polo. Chociaż akurat "klej" jest aż nadto dostrzegalny....
Ponadto moim zamysłem było uruchomienie wyobraźni Czytelnika, tak aby ascetyczny momentami szkic retrospekcji pokazywał tylko to, na co chciałem zwrócić uwagę. Nie chciałem nic podawać "na tacy" - stąd część widzów ma pełne prawo żądać więcej bananów, zamiast ich zapachu. Chyba że lubią chwile zadumy nad naturą percepcji. Wówczas dostają więcej bonusów. Tych bananów, znaczy, nawet jeśli są wirtualne.

Zresztą nie przypisuję sobie palmy pierwszeństwa przy docieraniu w ten sposób ani do podświadomości, ani przy kreowaniu/pobudzaniu wyobraźni. To zabieg stary jak świat. Również w malarstwie.
Weźmy pierwszego z brzegu gostka, który nazywał się Jacek Malczewski i tworzył (poza "typowymi" obrazami) szkice - o, choćby taki pod tytułem: "Zarys Wiejskiej Kobiety Ukazanej z Prawego Boku" (to nie mój dowcip - naprawdę takie dziełko istnieje).
Przy czym w opowiadaniu ten zabieg nie polega na oniryzmie, jeno na bardzo realistycznych dialogach, konkretnych sytuacjach - tyle że zamaskowanych ramką zawężenia kadru. Oszczędną kreską. Coś jak robi sięz koniem, żeby nie rozpraszało go pobocze drogi.

Btw, uważny i dociekliwy Czytelnik, bacząc na pewne daty i szczegóły retrospekcyjnego "reportażu", bez trudu znajdzie (jeśli chce, oczywiście) miejsce rozstrzelania przez Niemców grupy więźniów wywiezionych z aresztu w Sanoku. A jak pójdzie dalej, to znajdzie więcej sensacji na ten temat. W necie, choćby.
Z tym że POWTARZAM - ta retrospekcja NIE jest przesłaniem opowiadania. A w każdym razie nie głównym.

Co do wróżek... Muszą być i są celowe. Zresztą to autentyczny aż do bólu, znany mi z autopsji, schemat działania pewnych biznesów telewizyjnych. Powodów umieszczenia tej sceny jest... trzy. Jeden podpowiem cytatem z opowiadania:

" – Grunt, że jeśli laska nawija przez telefon, że jest cała goła, mokra i w ogóle, to trzeba być nieźle jebniętym, żeby w to uwierzyć. Kobieta siedzi spokojnie w dużej sali ze słuchawkami na uszach i robi wszystko, żeby napalony frajer się nie rozłączał. A obok siedzi dokładnie taka sama i wmawia klientce, że karty mówią, że spotka bogatego blondyna, który da jej szczęście".

Więcej nie podpowiem 😉 Opowiadanie ma takie tagi, jakie ma i nie są one przypadkowe.

Jeszcze w kwestii "Śnieg pada wielkimi płatkami, a mroźny podmuch wtłacza je do płuc", który to budzi Twoje wątpliwości...
Wszystko jest OK. Rzadka forma, stosowana we "freestyle", ale prawidłowa.
To samo byłoby w formie: "deszcz pada wielkimi kroplami, a porywisty wiatr rozbija je o szybę".

I jeszcze pytanie z gatunku "Przygód Sherlocka Holmesa" mam.
Piszesz coś o "brakujących ogonkach". Rozumiem, że chodzi o jakieś zamiany "A" na "Ą" lub coś podobnego. Jeżeli znalazłaś takich "kilka", to byłbym niezmiernie wdzięczny za ich tu zacytowanie. Bądźmy KONKRETNI, a przy okazji ktoś inny może skorzysta 😉
W opowiadaniu jest ponad 40 tysięcy znaków bez spacji i jest możliwe, że coś w tym tłoku mi umknęło. NIemniej zachęcanie autora do ślęczenia z lupą, znając podobno wynik - zakrawa na przejawy sadyzmu, nie licującego z atmosferą Wielkanocy 😉

P.S. Odwracając Twoje zdanie - napiszę tak oto: "Popierać, bądź nie, to nie to samo, co rozumieć 🙂

Z jajecznym pozdrowieniem.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0

Śnieg pada wielkimi płatkami, a mroźny podmuch wtłacza je do płuc.


Wiem, jest środek nocy, kiedy to czytam, ale nie rozumiem tego zdania. Chyba coś ci w nim umknęło. I sprawdź ogonki, bo kilku brakuje.

Nie wiem, czy ten tekst jest również tylko fragmentem, czy zamkniętą całością. Zgodzę się z @Dario o akapicie z wróżkami, chociaż chyba rozumiem czemu miał służyć. Rozumieć, to jednak nie to samo, co popierać.
Spodobał mi się wątek Agnieszki. Lubię, może nawet bardziej niż lubię retrospekcje, ale tu nie czuje się nawiązania. Dlatego sądzę, że to fragment czegoś większego, gdzie wszystko łączy się w całość.
Podsumowując. Jeżeli to jest zamknięty tekst, to jestem na nie. Jeżeli fragment, to poszczególne akapity są ciekawe, ale w zaprezentowanym tekście brakuje ,,kleju", który połączyłby wszystko w jedność. Sama postać Maćka, to za mało.

Pozdrawiam, Krystyna
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
0
"Malarz nastrojów" w moim komentarzu nie jest określeniem wartościującym.
Jest styl liryczny, który stosuje się do erotyki i większości opisów spokojnej przyrody. Nie nadaje się do opisu dramatycznych wydarzeń, tragedii, techniki, nauki i większości relacji międzyludzkich. Charakteryzuje się długimi, złożonymi (czasem wielokrotnie) zdaniami. Stosuje "ładne słówka", jest daleki od stylu potocznego. Zdarzają się niedopowiedzenia i zawieszenia (sygnalizowane wielokropkami). Unika się wykrzykników.
Do opisów wydarzeń nagłych, dramatycznych, tragicznych i traumatycznych stosuje się frazę krótką, dosadną, często równoważniki zdań i zdania bezpodmiotowe. Czasem można używać nawet rwanych słów. Częste wykrzykniki. Nie używa się wielokropków, myślników; unika się średników. Częsty w przedstawianiu relacji międzyludzkich (nieerotycznych).
Styl naukowy charakteryzują zdania proste, mało rozbudowane. Narracja chłodna, unikająca wzbudzania emocji (tym głównie różni się od dwu poprzednich). Nie zdarzają się wielokropki, unika się średników i myślników.
Powyższymi technikami autor oddaje nastrój.
Opis miłości (nie mylić z pornoopisem) między dwojgiem nie będzie zawierał rwanych rozkaźników typu: "Rusz!, Weź!, Chodź!, Obróć się!", a opis dziewczyny walczącej o życie nie powinien zawierać takiego zdania:

Ciepłe, letnie powietrze zniknęło, zdmuchnięte zmrożonym wiatrem, który zdawał się wiać wprost ze środka zimy panującej na szczytach wysokich gór.


Nastrój dramatu sygnalizowałyby takie frazy:
"Lodowaty wiatr zdmuchnął ciepłą idyllę. Góry zaatakowały dolinę zimą".
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Dziękuję za komentarz i listę usterek.
Zgadzam się co do opisu przeprawy. Nie wyszedł mi i nawet rozważałem wersję, gdzie Greta po prostu nie zdąża wspiąć się na ścianę wąwozu, co bardzo skróciłoby ten fragment. Przerobię to.
Trochę nie wiem o co chodzi ze zbyt lirycznym opisem sytuacji w której bohaterka ociera się o śmierć. Chyba potrzebuję bardziej łopatologicznego wyjaśnienia.
Co do stosunku długość-treść. Jestem mocno początkujący i trochę jeszcze szukam swojego stylu. Malarz nastrojów brzmi dla mnie dobrze, choć dla Ciebie to chyba określenie pejoratywne. Dla mnie jako czytelnika budowanie nastroju jest czasem ważniejsze niż sama treść. Być może próbowałem za bardzo i wyszedł za duży rozmiar tej części. Mam nadzieje, że uda mi się ją trochę skrócić.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
0
Opis przeprawy przez wąwóz nużący, techniczny, nieładny i w sumie mało dramatyczny. Trudności grożące śmiercią opisujesz manierą idylliczną, jak w pierwszej części las z ptaszkami i warchlakami. Co z tego, że słowa są twarde, ale fraza liryczna zamiast epicko-dramatycznej. To duży minus!
Potem już lepiej, ale ta część zawiera w sumie mniej wydarzeń (treści) niż poprzednia, a jest dwakroć dłuższa. Dlaczego? Malarz nastrojów kontynuuje działalność?
Dialogi już znacznie lepiej edytowane, to plus.
O niektórych usterkach językowych napisałem szerzej na priv. Niechętnych informuję, że na prośbę autora.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-6
Co jedno to lepsze. Czekam na więcej.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Poprawiłem dialogi, chociaż ten ostatni: (Kto chce jabłko?...) to wydaje mi się, że raczej akapit mi się przykleił do dialogu. Chyba jest lepiej po rozdzieleniu dodatkowym enterem?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Zmieniłem eksperymentalnie na wersję bardziej "myśliwską".
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Dziękuje za kolejne komentarze. Jestem pod wrażeniem. Najbardziej zaskoczyła mnie trafna uwaga o zmianie tempa i stylu po pojawieniu się Hugo. Ja sam tylko niejasno wyczuwałem, że to miejsce mi nie wyszło. Po prostu kiedy to pisałem, zdążyłem już na tyle polubić bohaterkę, że nie chciałem jej za długo męczyć. Przez chwilę była wersja dłuższego spotkania, ale ja nie lubię takich klimatów więc skróciłem.
Akapity i dialogi poprawię, również powtórzenia.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@Rascal Ależ ja to rozumiem i bez Twoich przykładów. Masz rację. Można po Twojemu. Byłoby stricte poprawnie. Za to dłuższe akapity by powstały.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
0

Jeśli chodzi o dialog ze zwierzęciem, to nie zgadzam się, że wygląda, jakby locha uczestniczyła w nim werbalnie.



Chodzi mi bardziej o coś takiego:

— Jesteś piękna, wiesz? — Greta drapała zadowolone zwierzę z boku ryjka, a ono mruknęło z zadowoleniem.
— Niestety, nie pachniesz zbyt ładnie i chyba cię wrzucę do tego strumienia.



Ten enter po "z zadowoleniem" jest zbędny, bo wskazywałby, że locha jej odpowiada, że to dziewczynka źle pachnie i strąci ją do wody – przynajmniej tak miałam przy pierwszym przeczytaniu.

Podobnie jest w przypadkach:

— Och, czy te cudeńka są twoje? — Greta zachwyciła się, a młode wpadły w wodę i piły przepychając się i przewracając nawzajem.
— Są prześliczne! — Greta drapała teraz zwierzę za uszami. — Musisz być bardzo dumna!



— Kto chce jabłko? — zapytała po chwili Greta i wstała, nie czekając na odpowiedź. Ostrożnie stawiając bose kroki na kamieniach, podeszła do koszyka, który stał na skraju trawy. Wszystkie dziki posłusznie podreptały za nią. Wybrała pięć najpiękniejszych jabłek i podała każdemu po jednym.
— Babcia na pewno by się podzieliła — powiedziała z przekonaniem, patrząc, jak warchlaki śmiesznie próbują nadgryźć uciekające im jabłka.



Po prostu przez te entery wydaje się, że Locha jest gadającym zwierzęciem (odpowiada bohaterce) – dopiero po chwili jest "a, to po prostu błędnie machnięty enter, spoko".
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
W istocie – naliczyłem cztery akapity bez wcięć:
"Odłożyła...", "Podniosła...", "Szla"... i "Dziewczyna...".
Jeśli chodzi o dialog ze zwierzęciem, to nie zgadzam się, że wygląda, jakby locha uczestniczyła w nim werbalnie. Może można byłoby jakoś wyraźniej zaznaczyć, że zwierzę odpowiada wyłącznie pozawerbalnie, ale nie przesadzajmy. Edycja dialogu ma pomagać rozeznać, kto mówi, a nie wiązać autora kagańcem powtarzania, że słowa wypowiada człowiek, a zwierzę odpowiada w innej warstwie. Co innego, gdyby w którymś miejscu zaznaczyć, że zwierzę MÓWI SŁOWAMI; wtedy uwaga Rascal byłaby zasadna.
"Pięknego" Tomp wytknął w innym miejscu, gdy występuje w sąsiadujących zdaniach, ale i tu, w pierwszym akapicie (czwarte zdanie i czwarta linijka), nie zawadzi zmienić.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Chyba jedyne, co mogę zauważyć, to to, że ten fragment o wróżkach z tv wydaje się zbędny. Poza tym nie mam nic do zarzucenia.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
0
Biorąc pod uwagę, że to debiut – chwała, że nie jest wyłącznie audiodeskrypcją z w filmu porno lub pisaniem fabuły do seksu, tylko rzeczywistą fabułą. Za to pierwszy plus.

Po lekturze całości mam bardzo mieszane uczucia. Jak zawsze bardzo lubię swoiste dekonstrukcje i zabawy znanymi motywami, a nawet branie ich i lepienie czegoś nowego (seria Baśnie lub serial Grimm) – tak tutaj wyszło głębokie połączenie z oryginałem, że gdzieś zaginął jakikolwiek autorski sznyt lub pomysł.
Oddać jednak należy, że stylizacja na baśń jest dość udana – nieco toporna, bo bardzo długi wstęp z opisem przyrody prawie mnie uśpił (to chyba dobrze, bajki się czyta, aby dziecko zasnęło).
Pozytywnym zaskoczeniem był zboczony myśliwy, ale podobnie jak @Tomp – wolałabym, jakby to dzik uratował bohaterkę, a nie pojawiający się niczym deus ex machina pan Wilk.
Motyw dobrego wilka (wilkołaka) i dojrzałego Rotkäppchen już trzynaście lat temu poruszała Dziewczyna w czerwonej pelerynie, budując z tego kolejny po Zmierzchu romans i po tym, co dał "prolog" (lub 1 rozdział) raczej sądzę, że autor ma zamiar budować całość pod ten kierunek – z tym że zamiast wiatru machającego firankami dostaniemy opisy rzeczywistego seksu.

Wciąż dostrzegam nieco błędów edycyjnych – kilka akapitów nadal nie ma wcięć, a zapis dialogów sprawiał wrażenie, że locha jest mówiącym zwierzęciem, a w pierwszym akapicie brakuje synonimów "piękny" (z pewnością Tomp to wytknął i liczę, że Autor skorzysta z jego pomocy).

Całość jednak jest niezła, ale niezapadająca w pamięć – po poprawkach może być nawet dobra. Nie będzie to mój ulubiony Czerwony Kapturek (tym pozostanie wersja The Meteors), ale jako czytadło w drodze powrotnej zamiast kolejnego jakiegoś artykułu spełniło swoje zadanie.
Zostawiam 6.


Pędzel wydawał mi się dla każdego zrozumiały, ale bałem się określeń typu : świece czy gwizd. Uznałem, że byłoby to trudniejsze w odbiorze. Wybrałem brak konsekwencji :/ Być może tego pędzla po prostu usunę.



Przeciwnie, trzeba było w to iść. Pewnie, wiele czytelników by nie zrozumiało, czym to jest – ale jako żyjąca nad Wierzycą i nieznająca kultury Szwecji nie wiedziałam czym jest spożywany przez postacie tak chętnie snus.
Czy przeszkadzało mi to w odbiorze książki? Nie.

Stąd wychodzę z założenia, że 80% czytelników oleje niezrozumiałe dla nich określenia, trochę będzie, jak Tomp zadowolonych a reszta pójdzie sprawdzić, co to oznacza.

Na przyszłość – więcej śmiałości w realizacji, bo to od niej zależy odbiór.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Tak się składa, że ja znam "świece" i "gwizd", a nie znałem "pędzla" i musiałem domysł potwierdzić w słowniku gwary myśliwskiej. Może dlatego, że nie jestem zoofilem 😉
Rzeczywiście masz dylemat, ale konsekwencja stylizacji postaci jest ważna. Jeśli postać stosuje na co dzień nazwy (organów zwierzęcych) zaczerpnięte z gwary (jakiejkolwiek) to dziwne byłoby, gdyby stosowała jedne, a innych nie. W każdym razie takie coś autor powinien uwiarygodnić.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.