Ilustracja: Chris F

Randki Marty (I). W Ogrodzie Saskim

16 października 2024

Szacowany czas lektury: 37 min

Zaczęłam się nad tym znowu zastanawiać, gdy usiadłam na kanapie z lampką białego wina, wpatrując się w ekran telefonu. Aplikacja randkowa kusiła kolorowym interfejsem i obietnicą znalezienia „kogoś interesującego”. Ja – konserwatywna nauczycielka, rozważałam, czy warto dać szansę czemuś tak nowoczesnemu jak randka internetowa?

To przecież takie proste. Parę kliknięć, przesunięć palcem, i już można kogoś poznać… Choć… Sama nie wiem, czego szukam na tym portalu randkowym. Zaczynam przeglądać profile. Wszyscy wydają się dość… podobni. Kilka banalnych opisów, zdjęcia z podróży, selfie na siłowni…

A mimo to jestem taka podekscytowana. Najchętniej sprawdzane przeze mnie profile, to… albo dużo młodsi chłopcy, albo sporo starsi mężczyźni. Ci pierwsi są pełni energii, i chyba trochę naiwności. Może właśnie to mnie przyciąga?

Ci drudzy, często wydają się pewni siebie, albo są trochę tajemniczy. Czuję, że z niejednym mogłabym odbywać poważne rozmowy o życiu… Czego w nich szukam? Może  czegoś niezdefiniowanego, czegoś, czego sama nie potrafię określić…

Czuję, jak drżą mi ręce, gdy zakładam profil. To dziwne uczucie, jakby każdy znak, który wstukuję na klawiaturze, miał zaraz wywołać lawinę wydarzeń, których jeszcze nie umiem przewidzieć. Kiedy przechodzę do opisu siebie, pojawia się niepokój. Co napisać? Jak się przedstawić komuś, kogo nigdy wcześniej nie widziałam?

„Blondynka, przeciętna budowa ciała” – brzmi banalnie.

„Kocham książki, podróże, a zwłaszcza modę.” Brzmi to także banalnie, ale na zdjęciach zobaczą, że istotnie uwielbiam się stroić…

„Może… zbytnio wrażliwa, ale zawsze uśmiechnięta.” Na pewno zbyt wrażliwa. Zawsze zbytnio biorę sobie wszystko do serca – oceny uczniów, czasem nawet spojrzenia obcych ludzi. I to słowo “uśmiechnięta”, brzmi tak kiczowo… Ale, niech zostanie. Rzeczywiście, na przykład uczniowie, pewnie kojarzą mnie jako zawsze uśmiechniętą. Uśmiech to taka moja tarcza.

Zastanawiam się chwilę, czy dopisać takie ostatnie zdanie: „Chyba nieco naiwna, pewnie zbytnio ufam ludziom.” Kasuję je. A potem na nowo dopisuję. No bo przyznawać się do naiwności? Trochę to jednak kokieteryjne… Pewnie niektórzy panowie chcieliby spotkać naiwną kobietkę… Już oni wiedzieliby jak taką naiwność wykorzystać… A z drugiej strony, przecież to prawda. Ja rzeczywiście ufam ludziom, może zbyt często. A może to nadzieja, że mimo wszystko świat ma w sobie więcej dobrego niż złego? No i dodaję jeszcze: “Ale ja po prostu lubię ludzi.” Wyświechtane? Może… Decyduję się jednak zostawić, bo naprawdę tak uważam.

Teraz muszę dobrać jakieś zdjęcia. Jakie tu wybrać? Wiadomo, niech pokażą moje walory… Więc to z wesela Agaty absolutnie się nadaje. Pochylam się tu do samej podłogi podczas tej głupiej zabawy. Tylko… czy aby nie za mocno widać mój dekolt? No mocno… Ale… niech będzie. A to ze studniówki… solidaryzując się z moimi uczennicami założyłam podwiązkę… Na nim nogi wydają się jakby były jeszcze dłuższe… Zbyt prowokacyjne? No ale przecież to profil randkowy, nie kółka parafialnego.

Czy dać jakieś w bikini? No może jedno. Z ostatnich wakacji w Mrzeżynie. W tym niebieskim kostiumie  rzeczywiście mój biust wydaje się wielki…

Zamykam oczy i klikam „Zatwierdź”. Teraz już nie ma odwrotu.

Komputer lub telefon odświeżam dosłownie co kilka minut. “Czy im się spodobam? Co będą mi pisać? Czy zechcą się od razu spotkać? No i kto do mnie napisze?”

Wkrótce okazuje się, że wiadomości przychodzą jedna po drugiej.

Od razu wydzielam dwie grupy. Jedna, to ci “dyplomatyczni”. Taki facet stara się być uprzejmy, czasem formalny, jakby pisał do mnie list. „Cześć Marta, bardzo miło mi Cię poznać. Wydajesz się interesującą osobą – nauczycielka historii? To fascynujące!” I tak dalej… A może wysyłają je hurtem do kilku kobiet na raz?

Druga grupa, to”bezpośredni”. „Hej blondyneczko, co tam u Ciebie?”. Niekiedy jakby nie mieli żadnych hamulców. “Widzę, że nauczycielka, no to może mnie czegoś nauczysz ;).” „Widziałem, że kochasz modę, może pokażesz, co lubisz nosić w domu? ;).”

Sama nie wiem, dlaczego im odpisuję. Może to ten dreszczyk, który przebiega mi po plecach?

Niektórzy testują, na ile mogą sobie pozwolić. „Hej Marta, widzę, że masz świetną figurę, lubisz spędzać czas na siłowni? A może moglibyśmy poćwiczyć razem, w domu?” „Blondynka, nauczycielka, to chyba musisz być bardzo ułożona, co? Ciekawe, czy poza szkołą też jesteś taka grzeczna… ;)” „Jakie masz fantazje? Na pewno jest coś, o czym jeszcze nikomu nie mówiłaś…” Te wiadomości wywołują we mnie mieszankę emocji – od niepokoju,  po specyficzny rodzaj podniecenia.

Wreszcie decyduję się wysłać jednemu z nich, Januszowi,  zdjęcie, na którym mam na sobie elegancką spódnicę, w której rozporek lekko się rozchyla, ujawniając fragment pończochy, ale ledwo widocznie. To wystarczające, by coś zasugerować, ale nie odsłonić zbyt wiele.

Czuję lekkie napięcie, zanim nacisnę “wyślij”, jakby to zdjęcie było testem, nie tylko dla niego, ale i dla mnie.

Mój adorator jest wniebowzięty. „To jest dokładnie to, co miałem na myśli – nie za dużo, ale akurat tyle, by wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach. Muszę Ci powiedzieć, że masz świetny styl.”

Dopisuje. „Teraz już tylko marzę o tym, żeby zobaczyć więcej. ;) Może następnym razem coś odważniejszego?”

Inni są o wiele bardziej odważni. Jeden z nich pisze mi wprost pytanie, czy na pierwszej randce idę do łóżka, a jeszcze inny pyta, kiedy ostatni raz przespałam się z mężczyzną…

Dlatego, po kilku dniach robię selekcję. Zdecydowanie najlepiej pisze mi się z Michałem, studentem historii, a także z dojrzałym panem Januszem, właśnie tym, któremu wysłałam zdjęcie z pończochą.

Genialnie mi się koresponduje z Michałem. Mamy wspólne fascynacje – starożytne cywilizacje oraz – podróże. „Marta, wziąłbym Cię na wyprawę do Iranu!” – Konkluduje młodzieniec. „Wziąłbyś mnie?” – Uwielbiam gierki słowne z tym chłopcem, który najwyraźniej jest nieśmiały, ale wobec mnie jakoś szczególnie się odkrywa. Sam to zresztą przyznaje.

Uwielbiam z nim flirtować przez net. Często, kończąc wiadomość piszę: „Całuję Cię mocno i ściskam!”. Albo piszę: „Tak się czuję samotnie, tak bym się do kogoś przytuliła…” Odpisuje: “Nie wytrzymam! Już bym się z tobą spotkał!”

Podsyłam mu co rusz moje fotki, o które nieustannie prosi. Nawet ze szkoły. Robię je na przerwie. “Patrz, tak dziś ubrałam się do pracy.” Na odpowiedzi nie trzeba czekać długo: “Boże! Jak ja zazdroszczę Twoim uczniom! W tej spódnicy doskonale widać Twoje kształty!”. Ledwie wchodzę do klasy, a już z torebki słychać sygnał SMS-a. “A co masz pod nią? Rajstopy, czy pończochy?” Podnieca mnie taka korespondencja. “Pończochy” – odpisuję zdawkowo, wiedząc, jak to działa na wyobraźnię młodzieńca. Sama też się ekscytuję. Na kolejnej przerwie idę do łazienki, tam podwijam spódnicę i robię zdjęcie koronkowej manszety na mojej nodze, tak, żeby było widać duży fragment mojego uda i podciągniętą kieckę. Natychmiast po wysłaniu wiadomości, żałuję, że posunęłam się zbyt daleko… “Co on sobie o mnie pomyśli?”

Dostaję tego dnia prawdziwą serię SMS-ów. “Boska!”, “Jak ja na randce z Tobą wytrzymam, domyślając się, co masz na sobie pod spódnicą???” Coraz bardziej żałuję wysłanego zdjęcia. “Marta, już wiem, że lubisz koronki. Czy Twoja bielizna też jest koronkowa?” Myślę sobie, że przecież sama zaczęłam. Odpisuję zdawkowo: “Tak”.

Natomiast wieczorem,  możliwe, że właśnie pozwolił sobie na kilka piwek, bo jego wiadomości są coraz śmielsze. “ Masz absolutnie fenomenalny biust! Ile bym dał, żeby zobaczyć go w samym staniku!”

Na tyle odważna jednak nie byłam, żeby podsyłać mu selfie w samym biustonoszu.

Codziennie też pisałam z Januszem.  Janusz, właściciel małej firmy zajmującej się handlem, był w takim wieku, że spokojnie mógłby być moim ojcem, miał 58 lat. Pociągała mnie jego stanowczość… jego wiedza o świecie. Z nim częściej dzwoniliśmy, niż pisali.

On też prosi mnie o zdjęcia. Często sms-ami. Jego komplementy nie są nachalne, choć z pewną dawką zuchwałości. „Marta, przyznam szczerze, że dawno nie widziałem kobiety z takim wyczuciem stylu. Ta spódnica i pończochy to po prostu mistrzostwo! Taka elegancja to dzisiaj rzadkość, szczególnie u młodszych kobiet. Jak to się mówi, kobieta z klasą.”

Proponuje mi, żebym wysłała mu odważniejszą fotkę. Odpisuję: „Kto wie, kto wie… prawdziwą kobietę należy odsłaniać powoli.”

„Nawet nie wiesz, jak bardzo nie mogę się doczekać tego odsłaniania!” – Proponuje spotkanie, najlepiej najszybciej jak to możliwe. Najlepiej w Lublinie, bo mieszka blisko.

Jestem bardzo ciekawa tego spotkania. Emocjonuję się tym, jak nastolatka przed pierwszą randką. Może dlatego, że tak dawno nie byłam na randce?

Zastanawiam się, na co można pozwolić mężczyznom na pierwszej randce. Dlatego dzwonię do Magdy. To wyjadaczka. Doświadczona flirciara.

“Marta. Wiesz jacy są faceci, często będą chcieli już na pierwszej randce przespać się z tobą… No nie można pozwolić, żeby pomyśleli, że jesteś łatwa. Wiesz, że są te bejsbolowe teorie baz, czyli na drugiej randce pozwalasz włożyć rękę pod bluzkę, na trzeciej pod spódnicę… a na czwartej wyrko…”

Tymczasem Michał poprosił o rozmowę przez meeta – pierwszy raz jednocześnie usłyszę go i zobaczę. Maluję się, przymierzam kolczyki i stroję się, jak na randkę na żywo. Serce bije mi mocno, gdy pierwszy raz witam się z nim, mimo, że za pośrednictwem komputera.

Zorientowałam się, że trochę za mocno się umalowałam. Ciekawe czy to widać przez net?

“Chcę cię na żywo! Tutaj, to nawet nie widzę jaką założyłaś spódniczkę.” – Śmieje się.

“Mam wstać i odsunąć się od kamerki?” – Robię to ochoczo, bo wiem, że w tej obcisłej miniówce wyglądam całkiem kusząco.

“Ależ apetyczna laska! Spotkajmy się jutro!”

Jestem dumna, że się podobam. Tego dnia rozmawiamy aż do północy. O wszystkim. O ostatnim artykule w National Geografic, o „Grze o Tron” i przypominamy sobie sceny erotyczne. Potem pokazuję mu sukienkę, jaką sobie kupiłam na wesele, a potem pończochy.

“Marto, ile bym dał, żeby cię w nich zobaczyć…”

“Kto wie… kto wie… może właśnie w nich przyjdę na naszą pierwszą randkę.”

Coraz bardziej czuję, że chłopak staje mi się bliski.

Tym bardziej odczuwam pewien dyskomfort, bo przecież już umówiona jestem z Januszem… Mężczyzna dzwoni codziennie. Nawet rano. – “Mój kwiatuszku… Pewnie jesteś jeszcze w łóżeczku… Jaka szkoda, że nie ma tam mnie obok…”

“Ty świntuchu, jeszcze się nawet nie spotkaliśmy na randce, a ty chciałbyś już wylądować ze mną w łóżku…” – Lubię go prowokować.

Jednak los sprawił, że Janusz umówionego dnia nie mógł spotkać się ze mną. A ja już sobie zarezerwowałam termin i zaplanowałam wyjazd do Lublina. Zatem… Umówiłam się na pierwszą randkę z Michałem.

Przez cały dzień wcześniej nie mogłam przestać myśleć o nadchodzącym spotkaniu. Z jednej strony byłam podekscytowana, a z drugiej czułam delikatny niepokój – “jak to będzie?”.

No i… “co ubrać?”.

Wieczorem stoję się przed lustrem, przymierzając jedną spódnicę za drugą. Lustro odbija moje różne wersje – raz bardziej elegancką, a raz bardziej zmysłową, delikatnie prowokującą.

Przechadzam się, zmieniam buty, dopasowuję biżuterię. Szpilki na wysokim obcasie, mała torebka, złote kolczyki – każdy detal ma znaczenie.

W końcu wybieram – krótszą spódniczkę. Fioletowa, rozkloszowana, idealna do czarnych pończoch. Sięga mi nieco niżej niż do połowy uda. Zakładam do niej dopasowaną bluzkę z dekoltem w kształcie V, co nawet zgrabnie podkreśla moją sylwetkę.

„A co założyć pod spódniczkę?” Oczywiście, nie przewiduję, żeby miało dojść do czegokolwiek intymnego. Ale… co, jeśli sytuacja potoczy się inaczej, niż zakładam? Czy jestem gotowa na taką ewentualność?

Noszenie koronkowej bielizny w najlepszym gatunku to coś, co uwielbiam, czuję się wówczas komfortowo, kobieco, niezależnie od sytuacji.

Najpierw pończoszki. Świadomość, że mam na sobie pończochy, które delikatnie oplatają moje nogi… To również moja mała tajemnica, coś, co noszę tylko dla siebie, ale także… z możliwością, że on to odkryje – to myśl, która sprawia, że serce bije mocniej. Zawsze miały dla mnie coś zmysłowego, eleganckiego, a jednocześnie prowokacyjnego. Nawet jeśli on tego nie zobaczy, ja będę wiedzieć. Ale… co, jeśli spódniczka faktycznie zrobi mi psikusa?

A teraz, które wybrać? Samonośne czy do pasa? 

Pończochy samonośne są praktyczne i jednocześnie seksowne. Delikatnie przylegają do skóry, dzięki silikonowym paskom na udach, i trzymają się na miejscu, a przy tym dodają tej subtelnej elegancji. Są wygodne, a ich koronka przyciąga wzrok.

Z drugiej strony, pończochy do pasa – mają w sobie więcej retro elegancji, a przy tym dodają więcej zmysłowości. Zakładanie ich to rytuał, który sprawia, że czuję się bardziej świadoma swojego ciała. Pas podtrzymujący pończochy to dodatkowy element, który sprawia, że cała stylizacja staje się bardziej… intrygująca. To jak zaproszenie do uchylenia rąbka tajemnicy, czegoś sekretnego.

Teraz majtki. Wybieram delikatne, koronkowe w czarnym kolorze. Do tego idealnie dopasowany stanik, który podkreśla moje kształty.

Stoję przed lustrem. Powoli zaczynam ćwiczyć chodzenie – nie chodzi tu tylko o to, by iść prosto, ale by każdy krok miał w sobie coś zmysłowego. Naprawdę chcę zrobić wrażenie na Michale…

Robię pierwszy krok, czując, jak moje ciało zaczyna płynnie poruszać się na obcasach. Staram się kontrolować, żeby chód był pewny, ale zarazem delikatny. Zaczynam lekko kręcić biodrami, starając się, by to było naturalne, niewymuszone. Oczywiście, nie chodzi o przesadę – subtelność jest kluczem. Moje biodra poruszają się w rytmie każdego kroku.

Uśmiecham się do swojego odbicia – chodzenie na szpilkach to prawdziwa sztuka, a ja ją chyba dość dobrze posiadłam.

„Może jednak kręcę tyłkiem zbyt delikatnie?” – pomyślałam.

Teraz próbuję kołysać biodrami wręcz przesadnie. Moje kroki są wyraźniejsze, a ruch bioder bardziej zaakcentowany. Na początku zastanawiam się, czy to nie prezentuje się karykaturalnie, ale kiedy spoglądam na swoje odbicie w lustrze, widzę, że to nie wygląda źle. Wręcz przeciwnie – to wygląda… kapitalnie. Zdaje się, że nawet czarująco.

Jest w tym coś uwodzicielskiego. Wyobrażam sobie, jak by to było, gdybym tak szła ulicą. Moje biodra poruszają się z wyrazistym rytmem, szpilki stukają o podłogę, a każdy krok jest gotów wręcz magnetycznie przyciągać spojrzenia. Widzę oczami wyobraźni, jak mężczyźni odwracają głowy, śledząc mnie wzrokiem.

Uświadamiam sobie, że nigdy wcześniej aż tak nie przygotowywałam się do randki. “Marta, może ty się starzejesz?!” – Kpię sama z siebie w duchu.

Leżąc w łóżku, myślę tylko o randce. Moje dłonie, wsuwają się pod koronkę seksownej koszulki i wędrują po całym ciele. Ściskają piersi, zrazu delikatnie, potem, jakby to robił niewyżyty młodzieniec. Wreszcie wsuwają się w majtki…Długo nie mogę zasnąć..

Sny także krążą wokół jednego tematu. Randka. Randki. Raz z Michałem, raz z Januszem. 

We śnie byłam w tej samej kawiarni, w której mieliśmy się spotkać. Wszystko wyglądało normalnie, dopóki nie zorientowałam się, że nie mam na sobie bielizny – ani majtek, ani stanika. „To, że nie mam majtek, to pół biedy…”, myślałam, próbując się uspokoić.

Jednak to, co zobaczyłam potem, przyprawiło mnie o prawdziwy stres. Moja bluzka była tak prześwitująca, że bez problemu można było dostrzec, że nie mam biustonosza. Czułam, jak serce zaczyna mi walić w piersi. „On to widzi,” powtarzałam sobie w myślach. Michał siedział naprzeciwko mnie, patrzył, i byłam pewna, że dostrzegł wszystko. Jego wzrok utkwiony był na moim biuście, a ja nie mogłam zrobić nic.

W tamtym momencie zdałam sobie sprawę, że moje piersi… powiększyły się, i to znacznie. Nie mogłam uwierzyć, jak to możliwe, że wyglądają teraz na takie duże, jakby spuchły w ciągu kilku minut.

Co gorsza, czułam, że moje sutki są twarde jak nigdy wcześniej. Sterczały wyraźnie, przebijając się przez cienki materiał bluzki. Każdy, kto by na mnie spojrzał, zobaczyłby je bez trudu. Byłam pewna, że Michał to widzi, i czułam się kompletnie bezbronna. Chciałam zakryć się rękoma, zrobić cokolwiek, by zniknąć z tego koszmaru, ale nie mogłam się ruszyć. Moje ciało odmawiało posłuszeństwa, a ja czułam, jak spływa po mnie fala wstydu.

Próbowałam wstać, wycofać się, ale nogi nie chciały mnie słuchać. Miałam wrażenie, że jestem uwięziona w tej koszmarnej scenie. Czułam się bezbronna, odkryta na wskroś.

Wszystko wydawało się takie wyraźne, miałam wrażenie, że wszyscy w kawiarni patrzą na mnie. Każde spojrzenie wbijało się we mnie jak szpilka. Czułam się, jakbym stała przed nimi naga. 

„Michał, chodźmy stąd…”, powiedziałam cicho.

Wyszliśmy na Krakowskie Przedmieście, ale znowu poczułam na sobie wzrok przechodniów. „Czy oni też widzą, że nie mam stanika?” – pomyślałam w panice, ale wtedy zrozumiałam, co się dzieje. Wiatr z tyłu zadarł moją spódnicę, odsłaniając całe pośladki. Ogarnęło mnie przerażenie. Wszyscy widzieli mój nagi tyłek! Rzuciłam się, żeby szybko chwycić spódnicę i zakryć się. Ale wtedy nagle powiał silniejszy wiatr, tym razem od przodu. Kiecka zafurkotała w górze, a ja nie zdążyłam jej złapać. Stałam tam jak sparaliżowana, ze spódnicą zadartą na wysokość talii. Michał patrzył na mnie – widział wszystko. Nie wiedziałam, co zrobić, jak się ukryć, a jednocześnie czułam, jak moje ciało płonie ze wstydu.

Cała ta scena była tak intensywna, tak realistyczna, że obudziłam się gwałtownie, spocona i z bijącym sercem. Przez chwilę leżałam w łóżku, nie mogąc złapać tchu. Czy to możliwe, że sen zdradzał moje lęki przed spotkaniem z Michałem?

Następnego dnia, podróż do Lublina, choć spokojna, sprawia, że czuję się, jakbym siedziała na szpilkach. Każdy zakręt autobusu, każde drganie siedzenia wydaje się potęgować moje napięcie.

Wreszcie wchodzę do restauracji, a tam Michał… od razu wstaje z niepewnym uśmiechem, trzymając w ręku bukiet kwiatów. Moje serce bije szybciej. Dziękuję mu, uśmiechając się promieniście.

Siadamy przy stole, zamawiamy przekąski i czerwone wino, rozmowa od początku toczy się lekko, jakbyśmy znali się od dawna. Michał stara się flirtować, z niepewnością, która dodaje mu uroku. Czasami patrzy mi głęboko w oczy. Z minuty na minutę czuję, jak atmosfera między nami staje się coraz cieplejsza.

„Wiesz, Marta, nie mogłem przestać o tobie myśleć od naszego ostatniego czatu,” mówi, z lekkim uśmiechem. „Wyglądasz jeszcze piękniej na żywo. Wspaniale ci w tej krótkiej fioletowej spódnicy.” Robi mi się coraz cieplej na sercu. W duchu karcę się: “Jak nastolatka! Marta, zachowujesz się kompletnie jak nastolatka!”

“Naprawdę podoba ci się ta spódnica? Jako belferka nie chodzę zbyt często w mini, tę kupiłam specjalnie na randkę z tobą...”

Z upływem czasu czuję, jak oboje się przed sobą otwieramy. On opowiada mi, jak to nie ma szczęścia do dziewczyn, a ja jak do facetów. Wyznaję mu, że sto lat nie byłam na randce, a on przyznaje się, że ma marne doświadczenie w relacjach z płcią piękną.

Cieszę się tą chwilą, nieśmiałymi dotykami dłoni na stole, napięciem, które buduje się z każdą minutą. Kiedy nasze kolana przypadkiem dotykają się pod stołem, uśmiechamy się do siebie. Atmosfera zaczyna się stawać coraz bardziej intymna.

Od samego początku czuć, że jest między nami chemia, choć oboje badamy grunt.

Michał zaczyna od mniej śmiałego adorowania, by przejść do bardziej odważnych komplementów. „Ależ dżaga z ciebie… każdy ruch twych ust wodzi na pokuszenie” mówi z błyskiem w oku.

Kiedy coś śmiesznego pojawia się w rozmowie, lekko dotyka mojej dłoni. Dotyk jest subtelny, ale ma w sobie pewną zuchwałość – jakby próbował sprawdzić, na ile może sobie pozwolić.

Pod stołem nasze kolana znów przypadkiem się dotykają, a Michał widzi, że nie odsuwam nogi. Uśmiecham się delikatnie, pozwalając, żeby ten kontakt trwał.

W tym momencie z mojej torebki dobiega dzwonek. Sięgam do niej i widzę na wyświetlaczu, że to oczywiście Janusz. Przepraszam Michała i wyłączam dzwonek.

“Ależ odbierz.” – Student stara się być grzeczny. Może to ktoś ważny dla ciebie?

Uśmiecham się tylko do chłopca. W pewnym momencie zauważam, że jego wzrok przelotnie zjeżdża na moją szyję, wreszcie dekolt… potem wraca na moje oczy. Jego dłoń lekko obejmuje moją, dotyk jest ciepły, pewny, ale zarazem subtelny.

Dla mnie ta chwila jest o wiele bardziej erotyczna niż jakaś dzika gra miłosna. Czuję, jak napięcie między nami rośnie, a nasze dłonie stają się jakby mostem, przez który przepływają emocje. Czuję jak atmosfera gęstnieje.

Jednak moja torebka wciąż wibruje… domyślam się, że to Janusz nie daje za wygraną i co rusz ponawia telefony. Domyślam się, co chce mi zakomunikować. Wieczorem, po kilku drinkach, zawsze bywał odważniejszy i wtedy był ochoczy w prawieniu komplementów.

Po chwili, wyczuwając, że nastrój sprzyja, Michał przesiada się na moją stronę stolika. Bez słowa obejmuje mnie ramieniem, jakby chciał mnie delikatnie przyciągnąć do siebie. Czuję dreszcz, który przeszywa całe moje ciało.

Ciepło jego ramienia działa na mnie mocniej, niż się spodziewałam. Nie jest to nachalne, nie ma w tym pośpiechu. Czuję jego bliskość i zapach.

Ramiona Michała coraz bardziej mnie otulają, a ja czuję się komfortowo, bezpiecznie, ale jednocześnie… zmysłowo pobudzona. Chcę czuć jego dotyk, chcę, żeby ta chwila trwała dłużej.

Wtedy Michał, jakby wyczuwając, że atmosfera między nami staje się coraz bardziej zmysłowa, kładzie dłoń na moim kolanie. Nie ma w tym nachalności.

To dotknięcie, ciepło jego dłoni, sprawiają, że moje serce bije szybciej. Wszystko dzieje się tak naturalnie. Nie odsuwam się.

W pewnym momencie Michał spogląda na mnie z nieco poważniejszym wyrazem twarzy i pyta: „Czy nie przeszkadza ci, że jestem sporo młodszy od ciebie?”

Uśmiecham się: „Szczerze? W ogóle tego nie zauważam.” Czuję, że mówię to chyba szczerze, różnica wieku wydaje mi się w tej chwili kompletnie nieistotna.

Siedząc obok Michała, zdaję sobie sprawę, że minispódnica odsłania znaczną część mojego uda. Dostrzegłam, jak jego wzrok mimowolnie zjeżdża w dół. “Zauważa to.”

Student, widząc odsłonięte udo i wyczuwając moje intencje, kładzie dłoń na mojej nodze. Następnie zaczyna ją masować. Robi to powoli, jakby chciał sprawdzić, czy pozwalam mu na to. Jego oczy nie opuszczają moich, jakby szukał w nich odpowiedzi. A ja… Patrzę mu prosto w oczy i nie mam zamiaru go zatrzymywać. Pozwalam mu. Czuję, jak moje ciało reaguje – mrowienie na skórze, subtelne napięcie, które biegnie przez całą mnie.

Kiedy Michał gładzi moją nogę, czuję, jak spódnica powoli się podsuwa. To drobny ruch, ale wystarczy, by odsłonić fragment pończochy i koronkowego wykończenia. Widzę, jak jego wzrok na chwilę przelatuje nad tym miejscem, ale szybko wraca do moich oczu, jakby chciał upewnić się, że wszystko jest w porządku.

Jest mi bardzo dobrze. Odsłonięcie manszety pończochy dodaje jeszcze więcej zmysłowości, a świadomość, że chłopak to zauważył, tylko to potęguje. Jego dotyk, widok pończoch – wszystko składa się na wyjątkową, subtelną grę. 

Kiedy Michał mówi mi cicho: „Uwielbiam, kiedy kobieta nosi pończochy,” czuję, jak ciepło przechodzi przez moje ciało. Uśmiecham się, ale zrazu nie odpowiadam – zamiast tego, rozchylam usta, dając mu sygnał, że to może być ten moment, kiedy mógłby mnie pocałować.

Szeptem, powoli dodaję: “To właśnie te pończochy, które pokazywałam ci, że je kupiłam. Założyłam je pierwszy raz. Specjalnie na randkę z tobą.”

Czuję, jak napięcie rośnie.

Młodzieniec waha się, jakby analizował sytuację. Wyraźnie jest podniecony i tym co mówię i samą chwilą. A ja cierpliwie czekam… delikatnie przymykam oczy, dając sygnał, że może przejść do działania. Lubię, gdy inicjatywa jest po stronie mężczyzny. Czekam podekscytowana na jego ruch. Chcę oddać się chwili…

Serce bije mi szybciej, czuję jego bliskość, jego ciepły oddech. W tej chwili wszystko wydaje się być takie zawieszone w powietrzu.

Michał zbliża się do moich ust bardzo powoli, jakby chciał przedłużyć ten moment napięcia między nami. A może jest taki nieśmiały? Czuję, jak jego dłoń na moim udzie lekko się zaciska. Jego twarz zbliża się do mojej, a ja, nadal czekam z przymkniętymi oczami. To wszystko dzieje się jakby w zwolnionym tempie.

Kiedy wreszcie chłopak w końcu dotyka ustami moich, czuję jego ostrożność, jakby wciąż miał wątpliwości, czy na pewno może to zrobić. Jednak widzi moje wyraźne przyzwolenie, więc podejmuje próbę. Jego pocałunek jest tak niepewny, wyraźnie nie ma w tym jeszcze wprawy. Czuję, że zżera go trema.

Chcę więc mu dodać otuchy. Szepczę cicho: „Michał. Jesteś uroczy.”

Jego dłoń lekko drży, ale moje słowa wpływają na niego. Uśmiecha się nieśmiało ale jego uścisk staje się mocniejszy. W jego spojrzeniu widzę, że wszystko inne przestało mieć znaczenie – ludzie wokół, hałas restauracji – on zdaje się widzieć tylko mnie.

A potem, niespodziewanie, mówi cicho, jakby się wstydził tego, co wybrzmiewa z jego ust: „Marta, zakochałem się w tobie niemal od chwili, kiedy zaczęliśmy ze sobą pisać.”

Czuję, jak powietrze między nami wibruje od tego nagłego wyznania. To naprawdę mnie poruszyło. Usłyszeć, że ktoś się w tobie zakochał, to musi wzruszyć nawet głaz.

Nie wiem sama jak się zachować. Patrzę mu prosto w oczy: „Michał, to co powiedziałeś… robi na mnie ogromne wrażenie. Ja też czuję, że jesteś mi bliski… bliski memu sercu, ale… czy nie za wcześnie na takie poważne deklaracje już na pierwszej randce?”

“Nie. Wcale nie!” – Odpowiedział stanowczo i tym razem bardziej zdecydowanie posiadł moje usta.

Czując ciepło jego ramienia, intensywność jego pocałunku, jednak mam świadomość, że patrzą się na nas ludzie. Kto wie co sobie myślą? – “Mamuśka migdali się z  uczniakiem.”

Nachylam się do jego ucha i cicho szepczę: „Tak mi dobrze w twoim objęciu, ale… zabierzesz mnie na spacer?”

Michał, choć wyraźnie nadal poruszony swoją wcześniejszą śmiałą deklaracją, uśmiechnął się, przytakując głową. Jego dłonie wciąż delikatnie spoczywały na mojej talii, jakby nie chciał mnie jeszcze wypuścić z objęcia. “Oczywiście, Marto. Chodźmy”…

Przed wyjściem udaję się do toalety. Wyjmuję telefon z torebki. Dwanaście nieodebranych połączeń! Wszystkie oczywiście od Janusza. Ależ on musi być stęskniony… I… rozochocony. Zaintrygowana oddzwaniam. 

“Marta, gdzie jesteś? Nie mogłem się doczekać twojego głosu… A słyszę jakiś gwar…”

No i co ja mam mu odpowiedzieć? – “Na randce???” Czuję z tego powodu specyficzne podniecenie, jakbym go zdradzała… Faceta,  którego przecież nie widziałam na żywo.

“Nie ważne… jestem na… na… takim tam wyjściu z psiapsiółką… Przepraszam cię, ale nie za bardzo tu mogę rozmawiać.”

“Wiesz, że jestem zazdrosny? A powiedz mi, co masz na sobie...”

“Założyłam taką fioletową spódniczkę… czarne pończochy...” – Staram się mówić to możliwie kuszącym głosem. Wiem, że tym opisem go podkręcę.

“Ach! Czy właśnie te pończoszki, o których mówiłaś, że kupiłaś je specjalnie na randkę ze mną?”

“Ach, no tak… właśnie zaplanowałam je na dzisiejszy wieczór… ale nasze spotkanie się przesunęło...”

“Marta, o nie! Teraz jestem coraz bardziej zazdrosny! Gdyby dziś wieczór ktoś nawet pomyślałby o podrywaniu ciebie, zabiłbym na miejscu! A ty tam w knajpie z psiapsiółką… dwie atrakcyjne laski… czy aby nikt was nie próbował poderwać?!”

“E tam...” – Ależ mnie to ekscytuje, że go tak podkręcam. – “No przysiadł się jakiś studencina…”

“No ja nie mogę! Na pewno ci nawijał makaron na uszy…!”

“E tam… No może trochę. … Nawet mi komplementował tę fioletową spódniczkę. Ale… już muszę kończyć. Pa. Całuję.”

“Nie wytrzymam! Nie mogę się wprost doczekać, kiedy cię Marto zobaczę. Ja też cię całuję. Całuję cię tam, gdzie tego chcesz najbardziej.”

Nieco zmieszana wychodzę z tej toalety. Może dlatego spacerowaliśmy przez chwilę w milczeniu. Ale, trzymając się za ręce. Michał wydawał się skupiony, jakby analizował każdy krok. Czując przyjemne ciepło jego dłoni, zastanawiałam się nad swoją nietypową sytuacją.

Pomyślałam, że nie na darmo ćwiczyłam wywijanie tyłkiem przed lustrem, teraz spacerując z nim powoli, z lubością kołysałam biodrami. Widziałam, że student niemal nieustanie z ukradka zerka na moją pupę.

W międzyczasie co rusz czułam, jak w mojej torebce coś krótko wibruje. To SMS-y. Nie miałam wątpliwości od kogo.

Dotarliśmy na Krakowskie Przedmieście, mijając oświetlone witryny kawiarni i restauracji. Michał, który już wcześniej obejmował mnie ramieniem,  niespodziewanie zbliżył się jeszcze bardziej, pochyliwszy się do mojego ucha, szeptał: “Masz cudowną figurę, Marto. Wariuję na twoim punkcie, odkąd zobaczyłem pierwsze twoje zdjęcie.”

Moje serce biło szybciej. Bez słowa cmoknęłam go w policzek.

Gdy mijaliśmy pięknie podświetlaną fontannę na Placu Litewskim, Michał podszedł coś przy niej zobaczyć, a ja wtedy ukradkiem sięgnęłam do torebki. SMS brzmiał: “Marto, nie zasnę. A jeśli… Ty mi się przyśnisz niechybnie. Zgadnij, w co w tym śnie będziesz ubrana!”

Tymczasem Michał znów mnie objął i gdy tylko minęliśmy fontannę, odważył się i jego dłoń zjechała na moje pośladki. Sprawiło mi to sporą przyjemność, ale… wstydziłam się, miałam wrażenie, że wszyscy mijający nas ludzie widzą tylko to i komentują w duchu: “MILF-etka poderwana przez studenta! Pewnie już niedługo zostanie przedymana!”. Dlatego przez chwilę toleruję jego rękę na mojej pupie, lecz gdy zjechała nieco niżej i ścisnęła lekko moje pośladki, odsunęłam ją, szepcząc: “Michał proszę, nie teraz… Krępuję się tutaj…” 

Chłopak był wyraźnie pobudzony. Z dużym ociąganiem zabierał dłoń z mojego tyłka. “Marta, masz fantastyczną pupcię! Mógłbym ją pieścić bez końca!” Lał miód na moje uszy, dlatego zamierzałam go nieco poprowokować: “A nie jest aby zbyt duża?” – cicho szepnęłam mu do ucha. 

“Zbyt duża?! Żartujesz? Jest fantastyczna. A do tego pośladki… masz takie jędrne!” – To ostatnie wypowiedział nie szeptem, ale całkiem głośno. Miałam wrażenie, że wszyscy obecni na całym Placu Litewskim oglądają się, zaciekawieni, co takiego mam “jędrne”.

Spacer był uroczy. Kiedy minęliśmy Grand Hotel, znów bez słowa cmoknęłam Michała w policzek. Ależ wywołało to u niego przypływ radości. Objął mnie w oba ramiona, i gwałtownie zaczął obcałowywać oba moje policzki i posiadł wargami moje usta.

“Ty wariacie…” – Obsztorcowywałam go w żartach, widząc jak dwóch staruszków patrzy się na nas z zaciekawieniem.

Wyższy z nich, pokazał Michałowi kciuk w górę. A niższy, korpulentny, pokazał mu jedną dłonią kółeczko, a palcem drugiej gest wsuwania i wysuwania się z tego kółeczka… “Co za bezczel!”. Udałam, że tego nie widzę, ale spowodowało to, że po plecach przeszły mnie dreszcze.

W końcu dotarliśmy do Ogrodu Saskiego. Ledwie przekroczyliśmy bramę, młodzian natychmiast znów położył swą niecierpliwą dłoń na mojej pupie. “Widzę, że rzeczywiście nie mogłeś się doczekać…” – Zganiłam go w żartach. To spowodowało tyle, że uszczypnął mnie w pośladek. “A co nie mówiłem, że masz jędrną dupcię?!! – zaśmiał się. “Auua!” – udałam oburzenie z powodu takiego naruszenia mojej cielesności – “Ty brutalu… aż się boję co będzie, jak już usiądziemy w ustronnym miejscu…” Teraz już byłam prowadzona przez Michała, trzymana za tyłek.

Minęliśmy Mostek Miłości przy stawie i zaczęliśmy szukać ławeczki na uboczu. Kiedy usiedliśmy, Michał znowu rzucił się, by mnie całować. Tym razem pocałunki były dłuższe i bardziej pewne. Student, czując, jak moje ciało reaguje na jego dotyk, wsunął swój język do moich ust, by splótł się z moim.

Podczas pocałunku poczułam jego dłoń ponownie chwytającą moją nogę. Lecz student nie poprzestawał na uścisku uda, wsuwał rękę pod spódniczkę coraz głębiej. Jego język buszuje w moich ustach, a dłoń wsuwa się pod kiecką coraz dalej…

Wtedy powstrzymałam go. “Michał… jest mi z tobą cudownie, ale… chyba się rozpędzasz...” – mówiłam, patrząc mu w oczy i chwytając go za dłoń trzymającą moją nogę.

Chłopiec zastopował rękę, ale nie wysuwał jej spod spódnicy. Również patrzył mi prosto w oczy i jakby zbierał myśli. Wreszcie powiedział po prostu: “Marto, pragnę cię.” I znów zamknął mi usta pocałunkiem. Ten pocałunek działał na mnie jak narkotyk. Zabrałam swoją rękę, a wtedy on potraktował to jak przyzwolenie.

Pozwoliłam mu wsunąć dłoń wyżej, ponad koronkę pończoch. Czułam, że tak naprawdę na to czekam. Wręcz łaknę tego, żeby powoli, coraz bardziej mnie zdobywał. Michał wyraźnie wyczuł to i zmysłowo gładził moje uda.

Wzdychałam, zdając sobie sprawę, że moje “ach”-y i “och”-y podniecą chłopca. Dokładnie tak się stało. Pobudzony Michał masował mnie coraz mocniej i wyżej. Tym samym moja miniówka stopniowo podsuwała się wyżej i wyżej.

Gdy odkrył uda ozdobione misternymi, ażurowymi manszetami, zaczął je oglądać. Wyszeptał: “Marta, jesteś naprawdę boska w tych pończochach!”. Opuszkami palców badał koronkowe zakończenia moich nylonów. Serce biło mi coraz szybciej.

Wreszcie mocno pobudzony chłopak podciągnął całą moją spódnicę.

Poczułam się zawstydzona, obnażona… przecież pewnie mógł zobaczyć nawet moje majtki. Już otwierałam usta, żeby zaprotestować, kiedy zobaczyłam, że… dokładnie w tym momencie, kiedy moja kiecka została zupełnie zadarta, nagle, ni stąd ni zowąd, nieopodal nas pojawili się ci dwaj starsi dżentelmeni, których mijaliśmy na Krakowskim Przedmieściu. Przerażona szybko poprawiłam spódnicę, choć miałam wrażenie, że sporo się spóźniłam i panowie mieli dostatecznie interesujący dla nich widok.

Wyższy z nich rzucił: – “Chodź Gieniu, co będziemy młodemu przeszkadzali. Niech se poużywa…” na co  niższy odparł teatralnym szeptem: – “Niezła z niej dupa! I chyba chętna, żeby mu dać zamoczyć.”

Poczułam się taka skonfundowana tym komentarzem. “Jak oni mogli?!” Z drugiej strony poczułam, jak zalewa mnie fala podniecenia. “A i owszem, jestem niezłą dupą! Ale co do ostatniego, to się grubo mylicie!”

Najwyraźniej na studenta również podziałały sugestie co do zamoczenia – bo ledwie mężczyźni zniknęli za drzewem, z jeszcze większym zapałem zabrał się do całowania. Starałam się go powstrzymywać, obawiając się, czy ci ramole przypadkiem nie schowali się za winklem, coby nas podglądać.

Akurat tym, Michał kompletnie wydawał się nie przejmować. Całą swoją uwagę skupiał na czymś innym…

Jego pocałunki powoli zaczęły zsuwać się z moich ust w kierunku szyi. Czułam, jak muskał wargami skórę, miałam wrażenie, że każdy pocałunek jest coraz bardziej zmysłowy. Moje ciało napinało się pod wpływem bliskości młodego mężczyzny.

Młodzieniec przerywał pocałunki tylko po to, by szeptać mi do ucha komplementy. „Twoje ciało jest cudowne… chcę je całować całe. Absolutnie całe!”

Czułam, jak dreszcz przebiega mi po plecach za każdym razem, gdy jego wargi dotykały mojej skóry. Słowa Michała tylko potęgowały to uczucie.

Jednocześnie jego dłonie znów sunęły po moim udzie, co odczuwałam intensywnie. “Marto… chcę być z tobą blisko, tak bardzo blisko...”

Odwzajemniłam jego komplementy, sprawiało mi to przyjemność, szepcząc mu do ucha: „Michał, to ty jesteś wyjątkowy… Taki czuły. Nie każdy mężczyzna jest taki…”

W tym momencie poczułam, jak jego usta zaczynają zsuwać się niżej, z szyi na obojczyk, a potem jeszcze niżej. Kiedy dotarł do koronkowego wykończenia mojego stanika, przystanął na chwilę, patrząc mi w oczy. „Marta… twoja bielizna jest niesamowicie zmysłowa.”

Jego palce przesunęły się po koronce, jakby chciał ją poczuć. „Marto… I te pończochy i teraz to… Nie mogę oderwać wzroku!”

Słodził mi nadmiernie, składałam to na karb jego młodzieńczości, braku doświadczenia i… potężnego pożądania.

Wypadało odwzajemnić komplementy, nawet nieco prowokacyjnie: – “A ja widzę, że zachowujesz się jak prawdziwy zdobywca…”

Michał, zachęcony tą reakcją, wrócił ustami do dekoltu. Jego pocałunki stały się coraz bardziej zuchwałe, jakby chciał przekroczyć jakąś niewidzialną granicę. Wargi przesuwały się po mojej skórze, zbliżając się coraz bardziej do krawędzi miseczki stanika. Próbowały wsunąć się głębiej, badając granicę między materiałem biustonosza a moją skórą. „Marta,” – wyszeptał między pocałunkami – „Twoje piersi są niesamowite… pełne… takie duże!” Czułam, jak jego usta próbują delikatnie przesunąć się pod koronkę stanika, jakby chciał odkryć więcej, ale robił to powoli.

Kiedy poczułam, jak zaczyna przesuwać je coraz niżej, powstrzymałam go, delikatnie kładąc dłoń na jego ramieniu. „Michał, to chyba zbyt śmiałe…” – szepnęłam, spoglądając mu prosto w oczy, choć moje ciało mówiło absolutnie co innego. Pomyślałam też, że przecież zakładając właśnie tę wydekoltowaną bluzkę, sama prowokowałam go do podziwiania  mojego biustu…

Zatrzymał się na chwilę, wpatrując się mi w oczy. „Marta, nie chciałbym, żebyś poczuła się nieswojo… ale… tak cię pragnę” – powiedział, ale zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, zamknął moje usta ciepłym, intensywnym pocałunkiem. Jego dłonie wsunęły się w moje włosy, a ja poczułam, jak moje ciało mięknie pod wpływem tej czułości. Pocałunek trwał dłużej.

Kiedy Michał, nie powstrzymując się dłużej, znów zaczął zjeżdżać wargami niżej, tym razem już go nie hamowałam. Gdy jego usta wsunęły się pod materiał koronki, czułam, jak moje serce przyspiesza. Ciepło jego warg, badających moje ciało centymetr po centymetrze,  wywoływało we mnie dreszcze.

Student z coraz większą namiętnością całował moje piersi, zsuwając z nich nieco miseczki stanika. Jego usta były łapczywe, jakby nie mógł się nasycić widokiem coraz to bardziej obnażanego biustu. Zaczęłam się obawiać, czy nie zsunie ze mnie biustonosza całkowicie…

„Marta… twoje piersi są…” wyszeptał między pocałunkami, a jego głos był pełen niemal przesadnego zachwytu. „Tak bardzo duże… i tak jędrne… są po prostu idealne.”

Łaknęłam jego pieszczot, jego tak przesłodzonych komplementów, ale jednocześnie zdawałam sobie sprawę, że jesteśmy w miejscu publicznym. Nieustannie obawiałam się, że ci dwaj starsi panowie w każdej chwili mogą się znów pojawić… 

Michał na chwilę przestał mnie całować i spojrzał mi w oczy. Powiedział cicho: „Nikt nas nie zobaczy, jest późno, a ja naprawdę nie mogę się oprzeć….”.

Przyciągnął mnie do siebie jeszcze mocniej. Jego ręce delikatnie objęły moje biodra.

Pozwoliłam mu, by jego pocałunki znowu podążały w dół. Przymknęłam oczy. Jednak wtedy on zsunął miseczki stanika z mojego biustu. Chciałam powstrzymać go: “O Jezu…Michał… co ty robisz...” Jednak tak naprawdę chciałam, żeby widział moje piersi… nagie piersi. Żywiłam nadzieję, że mu się spodobają… że jeszcze bardziej go pobudzą…

Dlatego drżałam z podniecenia, gdy całował moje prężące się sutki. “Marto! Boże! Ależ one są piękne!” Ujął moje półkule w dłonie z namaszczeniem i jednocześnie zaczął zasysać ustami całe brodawki.

Wzdychałam na potęgę, wyginając głowę do tyłu. Tymczasem on moje piersi najpierw całe masował, potem naprzemiennie ściskał i całował. A ja przecież mam takie wrażliwe cycki.

Zaczęłam pojękiwać. “Aaaaaa… aaaaaa!”

To go jeszcze bardziej pobudziło. Zaczął ugniatać moje kule, potem lizał, wreszcie całe je wysunął z dekoltu.

Trochę się przeraziłam sytuacji. Potencjalny przechodzień natknąłby się na ciekawy widok. Nie mogłam na to pozwolić.

Odepchnęłam chłopca: “Michał, krępuję się… Każdy, kto nadejdzie, zobaczy mnie z cyckami na wierzchu...”

Po czym pośpiesznie wsunęłam piersi na swoje miejsce, czyli do miseczek stanika.

Młodzieniec kucnął przede mną. “Marta… wariuję!”

Położył dłonie na moich kolanach. Po czym wtulił swoją głowę w moja spódnicę.  Przytulił się tak mocno i tak trwał bez słowa… Po chwili zaczął się bawić materiałem mojej miniówki, zsuwając ją w górę a jego usta dotknęły moich ud. Całował je  jakby skubiąc. Jakby chciał badać każdy centymetr mojego ciała.

Czułam, jak jego ciepłe usta dotykały mojej skóry, wywołując przyjemne mrowienie. Jego dłonie lekko uniosły spódniczkę, odsłaniając pończochy, które tak bardzo wcześniej komplementował. 

„Masz takie piękne nogi, Marto…” szepnął, przerywając pocałunki. Jego dotyk i słowa sprawiały, że moje podniecenie rosło, a granice między tym, co wypada, a tym, czego pragnę, zaczęły się zacierać.

Wkrótce jego usta dotarły ponad koronkę pończoch, do nagich ud. Tu przywarły na dłużej. Miałam wrażenie, że Michał delektuje się chwilą, że próbuje chłonąć mój zapach.

“Gówniarz jest tak blisko celu...” – Pomyślałam i wplotłam palce w jego włosy.

Student odebrał to jako zachętę i zaczął podróż językiem po moich udach. Sunął nim to w lewo, to w prawo, ale nieustannie zmierzając w kierunku strategicznym…

Dłońmi powstrzymywałam jego głowę, szepcząc: “Michałku...nie rozpędzaj się nadto...”

Jednak moje słowa nie wybrzmiały dostatecznie przekonująco. Młodzian, wyczuwając, że jestem rozdarta, nie zatrzymał się całkowicie, ale zwolnił.

Jego usta zbliżały się nieuchronnie do mojej najbardziej intymnej strefy.

Zupełnie nie wiedziałam  jak się zachować. Powstrzymywać go? Czy jednak pozwolić  się tam dotknąć? Ekscytowało mnie to. Chciałam tego.

On też jakby wyczekiwał. Przywarł ustami do uda, tuż na pograniczu moich majtek. Oddychałam głośno. Bardzo głośno.

W głębi duszy życzyłam sobie, by był bardziej zdecydowany, może nawet zaborczy. Choć druga część mojej duszy apelowała: “Kobieto! Jesteś na pierwszej randce! I to z ledwie co pełnoletnim gówniarzem!”

Wtedy ten gówniarz przypuścił atak – pocałował mnie tam, przez materiał majtek.

“Ach! Michałku!” – wyszeptałam, próbując opanować emocje – “Jesteś nadto odważny...”.

Czułam jednak, że moje ciało mówi co innego, a moje dłonie, które tkwiły w jego czuprynie, jedynie markowały, że go odpychają.

Student podniósł na mnie wzrok, podczas, gdy jego ręce głaskały moje uda.

„Marta, jesteś… twoje ciało… i ta bielizna… wszystko na mnie działa...”

Czułam, jak topnieje we mnie ostatni opór.

Michał powoli wrócił do działania, tym razem jeszcze bardziej uważnie, jakby chciał dać mi czas na przyzwyczajenie się do tego co się dzieje. Jeszcze raz pocałował moją kobiecość przez cieniutki materiał majtek.

Jego usta badały krawędzie koronki, a ja już go nie powstrzymywałam. Nawet kiedy wargami próbował zsuwać koronkę… Pragnienie zdominowało wszystkie moje myśli, a ciało całkowicie poddawało się tej chwili. Michał wiedział, że teraz jestem gotowa.

Podniecony zapytał: “Marto, czy mogę?” A ja, jak sparaliżowana, nie odpowiadałam. Właściwie nie do końca też wiedziałam, jakie ma plany…

Wtedy sięgnął dłonią między moje uda i dotknął majtek. Poczułam, jak moje ciało na chwilę zesztywniało. Przez moment jakby bawił się koronką, by po chwili zsunąć ją na bok.

Oto obnażył moją intymność. Ogarnęło mnie uczucie zawstydzenia – wydałam się taka naga… Moje serce biło jak szalone, czułam ciepło rozlewające się po całym ciele.

Jednak w tym samym momencie wiedziałam, że właśnie tego chcę. Chciałam pozwolić, by Michał odkrywał mnie. Odkrywał w sposób, który wcześniej wydawał mu się nieosiągalny.

Do końca nie wiedziałam, co zamiaruje zrobić? Czy tylko mnie tam pieścić? A może myśli, że pozwolę mu na więcej…? Poczułam się nieco zaniepokojona.

Wtedy spojrzał mi głęboko w oczy i wyszeptał: „Marta, tak bardzo tego pragnę… chcę pójść na całość!”

Z góry założyłam sobie, że na to nie pozwolę. Jednak część mnie oponowała: – “Przecież chcesz tego. Chcesz tam go poczuć...”

Pokręciłam głową. “Michał, jesteś zbyt szybki.”

“Marta, proszę… pozwól mi.” – Student był taki napalony. Działało to na mnie, jak cholera. Starałam się jednak myśleć logicznie.

“Jeszcze nie nie czas na to…”.

“Dlaczego?” – Był niepocieszony.

Klęknął przede mną i zanurkował głową między moimi nogami. Całując uda, powoli przesuwał się coraz bliżej mojej cipki… coraz bliżej. Trochę krępowało mnie to, że młody chłopak, którego na żywo widziałam pierwszy dzień w życiu, ogląda sobie z bliska moją szparkę… Ogląda dokładnie.

Wreszcie całuje mnie w nią. Jest taki delikatny.

“Aaaach!” – wzdycham mocno podniecona.

Chłopak całuje ją namiętnie. Potem powoli, bardzo powoli liże. I tak na przemian. Robi to, jakby chciał zbadać moją szparkę. Bardzo subtelnie. Liże raz przeciągle, raz zakreślając kółeczka.

Jestem niezwykle pobudzona, bo mimo, że robi to wszystko niewprawnie, nadrabia jednak swe niedoświadczenie pasją i intensywnością. 

Wreszcie wsuwa delikatnie czubek języka w moją norkę. Tak delikatnie, jakby nie wiedział, co go tam może spotkać…

Wzdycham. “Oooochhh…”

Chłopak z sekundy na sekundę się rozkręca. 

Pyta: “Marto, czy dobrze to robię?”

Gdy widzi moje potaknięcie głową i słyszy kolejne, znacznie głośniejsze westchnięcie – “Aaaaaach!”, utwierdza się i jego język jest coraz odważniejszy. Wreszcie wpycha go w głąb, jakby uczestniczył w zawodach, “kto da radę wsunąć głębiej”.

Wzdycham. “Achhh… achhhh… aaaaach.” I chwytam go za głowę.

Czuję jak to pobudza chłopaka, który teraz zaczyna mnie tam ssać.

Wzdycham jeszcze głośniej. “Aaaaaa… ach! Michał! Ach.” Moje palce wplatają się w jego czuprynę.

Przeplatanie jego imienia pomiędzy westchnieniami działa na niego jak płachta na byka. Mam wrażenie, jakby teraz chciał zassać mnie tam, jak jakiś odkurzacz.

Zaczynam wtedy pojękiwać. “Aaaaaa… aaaaa… Michał! Ooooo! Ach Mi… Mi…. Michałku, co ty mi wyczyniasz!”

Student widząc moje silne pobudzenie, postanawia jeszcze raz spróbować. 

“Marta, a może jednak! Przecież tak otworzyłaś się przede mną… Mam wrażenie, że twoja cipka wręcz się prosi o mojego kutasa…”

Jego słowa robią na mnie wrażenie. Zwłaszcza ta “cipka prosząca się o kutasa”… Czuję, że dokładnie tak jest, jak mówi… że chcę by mnie wypełnił… że moja pochwa doprasza się o jego miecz.

I w tym momencie znów odezwał się głośny sygnał SMS-a w mojej komórce. Chłopak zbity z tropu w tak ważnej dla niego chwili, nieco rozstrojony, jakby rugał mnie: “Marta, kto tak SMS-uje do ciebie o tak późnej porze…?!”

Było dla mnie oczywiste, że im późniejsza pora, na tym  odważniejsze wiadomości pozwala sobie Janusz.

“Nie mam pojęcia Michał… chyba nie chcesz, żebym teraz sprawdzała…?” – kłamałam zmieszana. 

Młodzieniec, gdy tylko wrócił do siebie, kontynuował nagabywanie.

“Marta… proszę… tak ciebie pragnę! Tak pragnę być w tobie!”

Logiczna i bardziej konserwatywna część mojej duszy powstrzymywała mnie – “Dziewczyno, na pierwszej randce?! Chłopak pomyśli, że jesteś łatwa…”

“Jeszcze nie teraz…” – szeptałam…

Rozjuszony student, dostając kolejnego “kosza”, nieco rozjusza się, by z tym większą furią natrzeć na mój skarb. Mocno chwyta mnie za biodra i przyciąga do siebie. Wbija we mnie język gwałtownie i penetruje mnie nim na potęgę. 

“Michał, ty brutalu…” – Szepczę, łając go, ale nie próbując ukryć podziwu. Tym głębiej wbił język. Czułam, jakby wręcz chciał zdewastować nim moją świątynię kobiecości. 

“Cóż ty ze mną wyczyniasz?!”

Jęczałam głośno. “Aaaaaa! Aaaaaa… Michał! Ojej!” Może nawet zbyt głośno. Aż przestraszyłam się, że może nas ktoś usłyszeć.

Michał był rozpalony znacznie bardziej ode mnie. “Marta! Nie wytrzymam. To napięcie mnie rozwali. Pomóż mi jakoś.” 

Patrzyłam na biednego chłopca. Po wybrzuszeniu w spodniach widziałam, jak bardzo jest pobudzony. – W końcu, to przecież moja wina… prowokowałam go od początku… Czy powinnam coś zrobić? Może jednak złagodzić mu to napięcie…?

W tym momencie znów wkroczyła wewnętrzna przyzwoitka: – Chcesz, jak jakaś dyskotekowa blachara obciągać mu w krzakach?

Michał w moich oczach wyczytywał przyzwolenie i już rozsuwał rozporek. Bez słowa kucnęłam przed nim i pomogłam mu uwolnić jego pałkę ze spodni. Ciekawa byłam, jaki sprzęt ma studenciak.

Nie był gruby, wręcz przeciwnie, za to dość długi… Ujęłam ten trzon, był taki mięsisty, taki twardy.

“Marta… weź go…” – prosił.

Gdy spełniałam jego prośbę, młodzian był wniebowzięty. Oplotłam go ustami. Starałam się robić to jak najbardziej delikatnie. Kobieca intuicja podpowiadała mi, że to pierwszy taki raz w życiu chłopaka. Dołączyłam język, chciałam być perfekcyjna. Chciałam by ten młody samczyk czuł się jak najlepiej. 

I chyba mu było dobrze, bo sapał niemiłosiernie.

“Marto, jesteś fantastyczna!” – Wydyszał.

“To ty mój żołnierzyku masz wspaniałą włócznię…” – Szeptałam, liżąc jego czubek.

Po tym komplemencie wbił mi się w usta głęboko i docisnął moją głowę. Poczułam go w gardle, zaczęłam się krztusić.

“Michał, udusisz mnie…” – Wyrzucałam mu w żartach. – “Co za dominator z ciebie…”

Po czym znów go objęłam ustami i zaczęłam ssać. Ssałam z wyczuciem i zaangażowaniem. Jednocześnie uniosłam wzrok do góry i patrzyłam mu prosto w oczy. Czułam się wtedy taka uległa.

Student bardzo ciężko oddychał. Zaciskał zęby. Miałam wrażenie, że jest napięty do granic.

W tym momencie znowu rozległ się głośny i drażniący sygnał z mojej torebki… Sygnał SMS-a. To przeważyło. Chłopak niemal natychmiast wystrzelił. Starałam się uciec z ustami, ale dało to tylko tyle, że pierwsza jego salwa trafiła na moją twarz, a druga na  spódnicę.

CDN.

Ten tekst odnotował 15,706 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.66/10 (28 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (28)

+4
-8
Chyba najlepsze, najbardziej osobiste i najrealniejsze opowiadanie Historyczki. Życie w pigułce. Refleksje opowiedziane profesjonalnym językiem.
Ktoś, kto dał "jedynkę" jest prywitywnym chujem, ale to tylko moje zdanie. Jak by nie patrzeć, w naturze chuje muszą występować dla równowagi, na zasadzie której pola nawozi się guanem, żeby zboże rosło, czego i Historyczce życzę.
Courage...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+7
-4
Autor powyższego komentarza ma rozlicznych fanów pośród ludzi, których cenię. Wierzę również, że praca Historyczki nie zasłużyła aż na tak niską notę. Zapytajmy jednak — jeżeli co poniektórzy traktują jako hejt wystawienie jedynki, do czego czytelnik ma przecież pełne prawo, to jak nazwiemy ordynarne wyzwiska SenseiH pod adresem nieznanych mu ludzi? Dlaczego ludzie, którzy rzekomo dbają o poziom portalu, sprowadzają go do poziomu rynsztoka?

Podejrzewam, że próżny trud, ale proszę, autorze, o usunięcie komentarza, a w razie jej niespełnienia o reakcję administracji. Gdy tylko sprawa zostanie rozwiązana, usunę offtop.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+6
-2
Ocena "jedynka" w odniesieniu do zupełnie poprawnego i sensownego tekstu jest objawem chujowego hejtu. Czyżbyś Kawaii utożsamiał się z tą opcją? Zdziwiony jestem.
Jakiś zonk, chyba?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+5
-4
Dodam, że Historyczka ma wielu wrogów. Niemniej, dodam również, że lepiej mieć kilku przyjaciół z wyższej półki, niż kilkudziesięciu wrogów ze slumsów.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+5
-1
Rzadko które opowiadanie zasługuje na "1", a już na pewno nie Historyczki, co by nie mówić o jej opowiadaniach. Jednak używanie tak mocnych słów jest równie ch*** co stawianie jedynek.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
-4
Indragorze, nie bójmy się wulgaryzmów. Chujowe jest chujowe. Bez skrótów i eufemizmów.
Zaś skamlanie Kawaii o usunięcie postu oceniam jako upadek moralny 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-1
"Dobrewychowanie" zdaje się niezupełnie pozwala na dowolne używanie wszystkich znanych słów i zwrotów... Z drugiej strony to chyba nie jest portal o "dobrymwychowaniu". Fakt, że skomlenie (skamlanie?) razi mnie bardziej, niż dość dosadnie użyty "chuj", zresztą nawet poprawnie zapisany.
Co natomiast jest dość irytujące, to że jest to zdecydowany off, mający chyba jednak charakter personalnej przepychanki, która równie dobrze mogłaby mieć miejsce na privie, choćby z szacunku dla autora...
No i proszę... sam dałem się sprowokować.
:S
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
》profile, to… albo dużo młodsi chłopcy, pełni energii, i może (...) Z drugiej strony, pociągają mnie dużo starsi《

Po tym 'albo' spodziewałbym się następnego albo w tym samym akapicie, ale może tylko ja tak mam.


》„Dla Ciebie,” 《
》"(...)ostatniego czatu,” 《
Nie jestem pewien tych przecinków
zwłaszcza, że tu:
》“Ależ odbierz.” – 《
chyba działa jakaś inna zasada...

Generalnie zapisy w cudzych słowach cierpią na jakąś niekonsekwencję, jak mi się wydaje. 🙂



Słodził mi nadmiernie, składałam to na karb jego młodzieńczości, braku doświadczenia i… potwornemu pożądaniu.

'potwornego pożądania'?

》powoli. J《
Bez 'J'.



pocałunki stały się coraz bardziej zuchwałe, jakby chciał przekroczyć jakąś niewidzialną granicę. Jego wargi delikatnie przesuwały

To nieco kontrastowe, czy te wargi nie mogłyby raczej odważnie się przesuwać, skoro już są zuchwałe takie?

》oprzeć….” 《
O jeden most za daleko...

》majtek.Jego 《
》obnażona…Moje 《
Czuć, że na autora treść także działa... 🙂


》część mnie krzyczała: – Pozwól 《
Część krzyczy bez cudzysłowu?


Całuje moje uda powyżej koronki pończoch, po czym powoli zsuwa się coraz bliżej mojej cipki

Znów taki kontrast, kiedy nie oczekiwałbym zsuwania się powyżej... chyba, że Marta ma uda uniesione tak, że całowanie ich powyżej koronki jest związane z zsuwaniem się w dół właśnie...

》Leżąc tam, 《
No i oczywiście przegapiłem zmianę pozycji... Tak? Szkoda, że zupełnie nie znamy hmmm... ruchu scenicznego? 🙂)


Jego język jest coraz odważniejszy. Wreszcie wpycha język jak w głąb mojej cipki

Powtórzony język, ale i tak trzeba przemyśleć to drugie zdanie.

》kto tak smsuje《
'sms-uje'?


》a teraz jeszcze się puszczaj…” 《
Z jednym partnerem to chyba puszczą się raz, a nie wiele razy?

》“Jeszcze nie teraz… szeptałam…” 《
Cudzysłów w złym miejscu?


》Rozjuszony student, dostając kolejnego “kosza” 《
Kiedy rozjuszony student, zwany czasem chłopcem, dostał poprzedniego kosza? Czy może dostał kolejny raz kosza? To jednak różnica...


Mam wrażenie, że w ostatnich akapitach coś niedobrego dzieje się z czasem w zdaniach... 🙂


Zdaję sobie sprawę, że Historyczka ma swój styl, jednak tutaj zakradł się jakiś, zupełnie niepodobny do tego stylu, bałagan. IMHO
Brak mi trochę pikantnych szczegółów i akcji ze starszych opowiadań... 🙂)
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+6
0
Miło mi, że pod moim tekstem wywiązała się debata na temat ocen, wulgaryzmów i dobrego wychowania.

Rzeczywiście, zaskakuje mnie zwykle wysyp jedynek (tym razem to jedynie dwie), kiedy można ocenić pracę na 2 - czyli bardzo złe, czy 3 - słabe. Tymczasem takie oceny są sporadyczne przy wylewie jedynek. Pewnie jest tak, jak pisze SENSEIH, że mam "wielu wrogów". Ciekawam, jak ich sobie wyhodowałam, bo nie przypominam sobie, żebym jakieś autora nawet delikatnie skrytykowała...

Natomiast, pewnie, że mają prawo ocenić mnie jak chcą, choć uważam, że jeśli ktoś zdobywa się na tak radykalny krok, żeby uznać twoją pracę - nie za słabą, czy bardzo złą, lecz za "nieporozumienie", to winien zdobyć się choćby na kilka słów wyjaśnienia.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+6
-2
Wlepianie jedynek "za nick" bez przeczytania opowiadania to łagodna forma hejtu. Zwłaszcza, że zazwyczaj występuje nagminnie pod wieloma tekstami danego autora. Widocznie mało kto pamięta, że do niedawna jedynki wpadały masowo w ciągu paru sekund, także na konto Historyczki.

Hejt jest zły i należy z nim walczyć (nie bez powodu Marc zmienił system dodawania ocen). Mnie się nie chce, ale zawsze przyklasnę, gdy robi to ktoś inny. Obawiam się, że oburzeni będą musieli przełknąć to brzydkie słowo oznaczające członek, które padło na portalu erotycznym. Szacunek i kulturka, w porządku, ale Pokątne to nie restauracja z gwiazdką Michelina. Jeśli zaś rzecz ma się o uczucia internetowego trolla, to lepiej niech się każdy we własnym zakresie zastanowi, czy więcej przykrości nie sprawia wymierzona w autorów niekiedy druzgocąca krytyka? Nawet ta napisana pieknym językiem? 😉

Kiwi, może będziesz miał mi to za złe, ale po stanowczo zbyt długim czasie na czacie sądzę, że kierujesz się sympatiami.

Jeśli SENSEIH straci rangę CLA, dostanie bana lub zostanie aresztowany, usunę stąd swoje opowiadania. Nie spieszcie się ich czytać, wcale szybko nie odejdą 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
-1
Vee w punkt. Jak zwykle.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
-1
Co do wulgaryzmów w życiu, używam ich niezwykle rzadko, prawie wcale. Natomiast w sytuacjach wyjątkowych, dla silnego emocjonalnego zaakcentowania, wręcz uwielbiam.

Pozdrowienia dla SENSEIHA. 🙂 O, nawet się prawie zrymowało. 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-2
Kolejny powrót po dłuższej nieobecności, tym razem mistrzyni budowania erotycznego napięcia za pomocą tekstylnych detali. 😉
Opowiadanie dla amatorów tekstów przedkładających subtelność i zmysłowość nad dominację i wulgarność.

Ps. Nie sposób nie odnieść się do rozgorzałej dyskusji na temat trollingu. Podpisuję się obiema rękami pod apelem @KawaiiKiwi do potępienia wulgarnych i prostackich komentarzy.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+5
-1
Z wulgaryzmami jest tak, że przykładowo na wokandzie - do sędziego , który nie jest na bieżąco z ustawodawstwem i wydaje zakaz nagrywania przebiegu posiedzenia, należy (i wypada wręcz pod rygorem kary porządkowej) zwrócić się słowami:
"Wysoki sądzie, zgodnie z art. 9(1) §1 k.p.c., strona ma pełne prawo rejestrować przebieg rozprawy, albowiem nie wystąpiły przesłanki określone w art. 9(1) §3 k.p.c".

Natomiast w duchu mam pełne prawo pomyśleć: "Ty niedouczony chuju z łańcuchem na todze, stul pysk i doucz się obowiązujących w 2024 roku przepisów kodeksu postępowania cywilnego".

Zaś co do Pokątnych, gdzie w tekstach (zwłaszcza tych niższego lotu) dominują cipy, chuje i ruchanie w dupę, pozwalam sobie z pełną premedytacją na używanie tej drugiej opcji. I będę to czynił, gdy tylko zechcę. A jeśli ktoś mi to uniemożliwi, to odejdę wraz z moimi tekstami w siną, wulgarną, za to szczerą dal.

I nie bądźmy hipokrytami, please... Zaś jeśli ktoś się personalnie czuje urażony określeniem "chuj", za to że hejtuje zacnych autorów, to niech się ujawni i wytoczy mi sprawę o zniesławienie, zamiast tkwić we mgle anonimowości. Proste wyjście? Chyba proste. I jakże męskie.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+5
0
Grzeczność grzecznością, ale czyż nie ma w tym piękna, kiedy rycerz rzuca mięsem i opuszczając przyłbicę, rusza z kopią na trolle w obronie damy?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-3

Zaś co do Pokątnych, gdzie w tekstach (zwłaszcza tych niższego lotu) dominują cipy, chuje i ruchanie w dupę, pozwalam sobie z pełną premedytacją na używanie tej drugiej opcji.

(Jak brzmi druga opcja, każdy może dowiedzieć się, czytając komentarz).

Aż tak otwartej deklaracji sprowadzania języka do najgorszych standardów z Poczekalni się nie spodziewałem. Co czeka nas dalej? Jeżeli bohater w opowiadaniu BDSM każe swojej partnerce w wulgarny sposób wziąć członka do ust, to od dzisiaj autorzy mogą w ten sposób odpowiadać czytelniczkom na krytykę opowiadań? Zanim co poniektórzy się rozmarzą, zauważę, że autorzy korzystają z tego języka w ramach stylizacji (wielu ludzi lubi dirtytalk) i ich bohaterowie znajdują się w prywatnych sytuacjach. My zaś jesteśmy publicznym forum.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-1

SENSEIH napisał:
Indragorze, nie bójmy się wulgaryzmów. Chujowe jest chujowe. Bez skrótów i eufemizmów.
Zaś skamlamie Kawaii o usunięcie postu oceniam jako upadek moralny


Upadkiem moralnym są słowa rodem z rynsztoka. A skoro mamy być szczerzy, to dałeś popis niewybrednego chamstwa.
„Skamlamie”? Czyli uzurpujesz sobie prawo do oceny, czyj komentarz jest prawidłowy, a czyj nie? Ty krytykować możesz, Ciebie nie?


Vee napisało:
Hejt jest zły i należy z nim walczyć (nie bez powodu Marc zmienił system dodawania ocen). Mnie się nie chce, ale zawsze przyklasnę, gdy robi to ktoś inny. Obawiam się, że oburzeni będą musieli przełknąć to brzydkie słowo oznaczające członek, które padło na portalu erotycznym. Szacunek i kulturka, w porządku, ale Pokątne to nie restauracja z gwiazdką Michelina. Jeśli zaś rzecz ma się o uczucia internetowego trolla, to lepiej niech się każdy we własnym zakresie zastanowi, czy więcej przykrości nie sprawia wymierzona w autorów niekiedy druzgocąca krytyka? Nawet ta napisana pieknym językiem?


Pokątne to rzeczywiście nie luksusowa restauracja, ale też nie rynsztok. Chyba że coś przeczyłem. Obowiązuje Netykieta, którą swoją niewybredną wypowiedzią drastyczne naruszył SENSEIH.

Vee napisało:
Jeśli zaś rzecz ma się o uczucia internetowego trolla, to lepiej niech się każdy we własnym zakresie zastanowi, czy więcej przykrości nie sprawia wymierzona w autorów niekiedy druzgocąca krytyka? Nawet ta napisana pieknym językiem?


Mylisz krytykę opowiadania, nawet jeśli jest ostra, z atakiem ad personam, nawet jeśli dotyczy osób anonimowych. Tu chodzi o elementarne zasady kultury dyskusji.

Vee napisało:
Jeśli SENSEIH straci rangę CLA, dostanie bana lub zostanie aresztowany, usunę stąd swoje opowiadania. Nie spieszcie się ich czytać, wcale szybko nie odejdą


A ja nie życzę sobie czytać chamskich komentarzy łamiących dobre obyczaje. I co z tym zrobimy?

historyczka napisała:
Co do wulgaryzmów w życiu, używam ich niezwykle rzadko, prawie wcale. Natomiast w sytuacjach wyjątkowych, dla silnego emocjonalnego zaakcentowania, wręcz uwielbiam.

Pozdrowienie dla SENSEIHA. O, nawet się zrymowało.


Domyślam się, że dla Ciebie to zabawa, ale czy musisz dolewać oliwy do ognia?

SENSEIH napisał:
Zaś co do Pokątnych, gdzie w tekstach (zwłaszcza tych niższego lotu) dominują cipy, chuje i ruchanie w dupę, pozwalam sobie z pełną premedytacją na używanie tej drugiej opcji. I będę to czynił, gdy tylko zechcę. A jeśli ktoś mi to uniemożliwi, to odejdę wraz z moimi tekstami w siną, wulgarną, za to szczerą dal.


Nie widzisz różnicy między opowiadaniem a komentarzem? Między beletrystyką a opinią? Czy może po prostu nie chcesz widzieć? I NIE, nie będziesz czynił, co zechcesz, bo nie jest to Twój prywatny blog, a forum publiczne, na którym obowiązują (a przynajmniej powinny) pewne zasady. Jedną z nich jest liczenie się z innymi użytkownikami. A jak widzę, próbujesz nawet wchodzić w buty moderatora.
Nie pierwszy raz widzę, jak autorowi, który zdobędzie renomę i popularność nagle odbija palma i uważa, że może nie liczyć się z innym, a nawet ich obrażać, bo jak nie, „to zabiorę swoje zabawki z piaskownicy i wracam do domu”. SENSEIH, nie idź tą drogą. To zła droga.

SENSEIH napisał:
I nie bądźmy hipokrytami, please... Zaś jeśli ktoś się personalnie czuje urażony określeniem "chuj", za to że hejtuje zacnych autorów, to niech się ujawni i wytoczy mi sprawę o zniesławienie, zamiast tkwić we mgle anonimowości. Proste wyjście? Chyba proste. I jakże męskie.


Jak wspomniałem, nie życzę sobie czytania takich komentarzy i w związku z tym zgłosiłem Twój chamski post moderatorowi.
„I jakże męskie” – zapachniało seksizmem.

Kawaii Kiwi napisał:
Aż tak otwartej deklaracji sprowadzania języka do najgorszych standardów z Poczekalni się nie spodziewałem. Co czeka nas dalej? Jeżeli bohater w opowiadaniu BDSM każe swojej partnerce w wulgarny sposób wziąć członka do ust, to od dzisiaj autorzy mogą w ten sposób odpowiadać czytelniczkom na krytykę opowiadań? Zanim co poniektórzy się rozmarzą, zauważę, że autorzy korzystają z tego języka w ramach stylizacji (wielu ludzi lubi dirtytalk) i ich bohaterowie znajdują się w prywatnych sytuacjach. My zaś jesteśmy publicznym forum.


BRAWO!

***
Ku przestrodze: Gdy brakuje rzeczowych argumentów, zaczynają się wyzwiska.

Chociaż może język, który proponuje SENSEIH, nie jest złym pomysłem? Jeśli mi nie spodoba się opowiadanie albo jego autor, zamiast pisać sążniste uzasadnienie, napiszę „obciągnij mi fiuta”. Jakież to treściwe i krótkie zarazem.
To tak ku zastanowieniu dla moderatora i innych użytkowników.

Jeśli mam wybierać pomiędzy eufemizmami a rynsztokiem, to wybiorę to pierwsze.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-3
Jak należy odbierać kolejne dzieło autora, który ma na koncie ich aż sześćdziesiąt trzy i tworzy je od dziewięciu lat(!), a przy tym dość jasno deklaruje, że "chce tworzyć swoje opowieści niczym religijne ikony" – a więc niemal zawsze uderza w wariację na temat tych samych motywów?
Z pewnością jako coś wybitnego i już doskonale wypracowanego, właśnie dzięki powyższym czynnikom, czemu ze spokojem można dać wysoką notę (taką najmniej 7+) i mieć nadzieje na to, że kolejne będzie jeszcze ciekawsze.

Tylko Randki Marty są w najlepszym razie fabularnie nudne, co mogłaby uratować jeszcze ciekawa prezencja. Ta najczęściej jednak dobijają do progu "co najwyżej poprawnej, gdyby pisał to amator". Na koniec zostaje zaszczuta błędami, za jakie ganiani są w Poczekalni absolutni i często nieświadomi debiutanci. Dobrze wypunktował je @Pokątne Uściski, dorzuciłabym losowo wstawiane wcięcia i przedziwną edycję dialogów (bo gdy dochodzimy do tego, że bohaterowie rozmawiają już werbalnie, to ta nadal jest zapisywana, jakby była prowadzona tekstowo, a nawet w tym wydaje się po prostu paskudnie zedytowana).

Czy wielkim zaskoczeniem byłoby, że ktoś uznał, że odczeka 24 minuty, aby zostawić jedynkę właśnie ze względu na to (tym bardziej, gdy mówimy o tekście CLA i raz jeszcze, kimś, kto powinien operować taką historią na poziomie Mistrzowskim, i od jakiego można wyciągnąć coś ciekawego), bądź osoba lubująca się w opisie, niemalże jak w jakiejś parafilii, uwielbienia wobec opisów uwielbienia damskiej bielizny przeciwnie, zostawiłaby notę wysoką? No chyba też nie.
Sama bym mogła postawić ocenę 3/4 gwiazdki za całokształt i nic nie pisać, ale przecież zaraz mogłabym zostać okrzyknięta wulgarnie męskim narządem płciowym lub co gorsza, hejterką, jaka nie rozumie wspaniałości tego dzieła.

Bo okazuje się, że kolejny raz cudownie guano wpadło w wentylator – ostatnio tak ciekawie wyglądało, jak swoją dyskusję (w dużej mierze skasowaną) prowadziła niejaki @Sasy i @Tomp pod opowiadaniem Zdobywając męża przyjaciółki.
Czemu obecnie istnieje system "musisz odczekać X czasu, by zostawić ocenę"? No z opisanych powodów, że jak ktoś wrzucił, a miał czelność napisać kilka słów innemu autorowi, to mógł spodziewać się kilku jedynek, jakie po jakimś czasie były usuwane przez moderację. I z tego, co widzę, do tego również doszło w tym wypadku – sprawcy "zamieszania" zostali ukarani i ich oceny zostały już usunięte. Pozostaje piękny, pierwszy komentarz o tym, że jeśli śmiesz postawić skrajną ocenę (pewnie z antypatii), to jesteś chujem i na który zwrócił uwagę, jako nie na miejscu, @KawaiiKiwi i słowa te zostały poparte zarówno przez @Sajmon, jak i @Indragor.
Co łączy te trzy osoby? Ano, wedle słów @Vee, wszystkie bez wątpienia sympatyzują ze mną i dlatego pewnie teraz dzierżą antypatią autora tejże deklaracji. Jeśli zostanie on za nie w jakiś sposób ukarany, to ono grozi usunięciem swoich opowiadań – pewnie nie dlatego, że samo stwierdziło całkiem niedawno, iż korzystamy z publicznego czatu do prowadzenia rozmów na różne tematy, a jemu już to nie odpowiada taka sprawa.

Bo pamiętajcie, moi mili: Są zwierzęta równe i równiejsze.

Bo w drugą stronę spektrum, jeśli ktoś wprost mówi, że "z sympatii" i "przez nick autora" daje najwyższą notę ("10") opowiadaniu, to jest dobrze, wszystko w porządku. On jest bohaterem Pokątnych, któremu należą się wszelkie pochwały i nagrody.
Cisnąć można jedynie po takich, co jeszcze nic nie potrafią i dopiero co wrzucili swój pierwszy tekst, jako taki, który może wisieć na wieki, zamiast wskazać im jakiś konkretny kierunek. Lub też, jeśli ktoś powie, że chociaż dzieło jest naprawdę dobre, to jednak oczekiwałoby się czegoś więcej na takim poziomie, jak miało to w przypadku Dni przestępnych.

I oficjalnie z tym komentarzem, pragnę uspokoić @Senseiha i @Vee. Już nigdy nikt nie będzie ze mną sympatyzował ani przez przypadek mógłby zachęcać autorów pod moim wpływem do próbowania zrobienia czegoś lepszego (w końcu tylko @Senseih ma prawo krzyczeć, że Pokątne to nie strona z pornografią, ale jedynie, gdy mu to odpowiada – dzięki temu pod Mgłą nadal może wisieć komentarz "Chyba nie ten portal") lub nie zgadzać się z werdyktami innych.
Jeśli jeszcze wczoraj cieszyłam się, że działam tutaj równy rok i poznałam wielu wspaniałych ludzi (jak choćby Ciebie, @Vee i dość długo zastanawiałam się jak spowrotem naprawić relację po tej sprzeczce, bo cenię cię zarówno jako autora, jak i osobę, dlatego zawsze lubiłam ci w różne sposoby pomagać – widać, to nawet nie miałoby sensu), a nawet planowałam to w pewien sposób uświetnić, tak po tym, co, zobaczyłam powyżej, stwierdzam, że zwyczajnie nie warto.
Nie chcę, by przeze mnie cierpiały osoby postronne pokroju właśnie @KawaiiKiwi, @Indragora, @Sajmona lub w późniejszym czasie @unstableimagination i @MikeEcho, a także wielu innych – ponieważ one również w jakiś sposób sobie wzięły moje słowa do serca i dążą do bycia lepszymi autorami. Bo może, jeśli będą pisali komentarze z krytycznymi uwagami lub postawią za niską ocenę, mogą zostać okrzyknięci "chujami" (bo czemu nie, nie wiadomo nadal jaka jest granica) lub skorzystamy w inny sposób z tego, że to "portal dla dorosłych".
To ostatni raz, gdy – jak to ujął @Senseih – "podpinam wibrator do klawiatury" i równo rok po założeniu konta kończę całkowicie z Pokątnymi. Swoich opowiadań nie kasuję, bo nie należą do mnie, a do czytelników, jacy postanowili je przeczytać.
Dlatego też wszystkim dziękuję za ten rok, a zwłaszcza @Tompowi – bo to on zawsze motywował mnie do bycia najlepszą wersją siebie i wspierania w tym innych. Mam nadzieję, że on będzie miał na takie rzeczy więcej siły.

Jeszcze raz dziękuję i żegnam.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+5
-1
Właśnie się załamałem. 🙁
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+6
0
@Rascal, no weź, co ty???
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-1

I co z tym zrobimy?


Indragorze, zapewne nic 😀 O dyskusji niebawem zapomnimy i tylko szkoda, że zdanie o „tych drugich” będziemy mieli nieco gorsze. Nie miej mi tego za złe, ale dla mnie przez wzgląd na wykształcenie śledzenie tej dyskusji jest rozrywką.
Kiwi zarzuca coś Senseihowi. Prawdopodobnie nikt inny nie zareagowałby podobnie na jego wpis, ani sam Kiwi nie odpisałby w taki sposób przykładowemu Tompowi czy mnie. Kto ma dobrą intuicję jak Uściski albo jest zorientowany ten wie, że panowie po prostu się nie lubią. End of the story. No ale na pochyłe drzewo wszystkie kozy skaczą, więc grzejemy temat. Tak długo, aż pojawia się Rascal, której nick przez całą rozmowę nie pojawił się – uwaga – ani razu i ogłasza, że nie zamierza dłużej udzielać się na Pokątnych.

@KawaiiKiwi i słowa te zostały poparte zarówno przez @Sajmon, jak i @Indragor.
Co łączy te trzy osoby? Ano, wedle słów @Vee, wszystkie bez wątpienia sympatyzują ze mną i dlatego pewnie teraz dzierżą antypatią autora tejże deklaracji.


@Rascal, ja się nawet nie potrafię domyślić o co Ci chodzi. W mojej wypowiedzi nie wspominam ani o Tobie, ani o Sajmonie, ani o Indragorze. W swoich frywolnych interpretacjach posuwasz się o wiele za daleko i proszę, żebyś tak nie robiła. Zamiast to odkręcać, zainteresowanych odsyłam do mojej poprzedniej wiadomości.
Co się zaś tyczy „sprzeczki”, to moja rezygnacja z czatu nijak się ma do moich sympatii. Dla mnie nie ma w ogóle tematu, o czym chyba mógł się przekonać Dario. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że na pokątnych nie ma osoby, której nie lubię i jeśli nikt mnie tu ostro nie zbluzga (ostrzej od SEHSEIH-a…) to nic się w tej kwestii nie zmieni. Nie zachowujmy się jak dzieci 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-1
@Vee, nie mam za złe, póki dyskusja jest kulturalna, nawet szorstka, ale nie zastępują jej bluzgi. Tym bardziej że moje pytanie było bardziej retoryczne 😉
Tylko... Tylko że zaczynam powoli żałować powrotu, bo źle się tu dzieje. Może jednak to tylko jednorazowy incydent. Może...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-2
Vee, nie kwestionuję twojego wykształcenia, ale twoje podejście wydaje mi się dosyć dziwne. Z jednej strony w twojej wypowiedzi pod żadnym pozorem nie można szukać podtekstów, jeżeli nie wyłożysz czegoś expressis verbis, ale z drugiej ocenienie relacji mojej i SenseiH po bodaj dwóch naszych intereakcjach na przestrzeni całej mojej bytności na Pokątne nie stanowi dla ciebie żadnego problemu. Dodam, że drugą z nich, czyli komentarz SenseiH pod moim opowiadaniem, wspominam bardzo ciepło.

Wypowiadanie się, co prywatnie o kimś myślę, jest dla mnie dosyć niekomfortowe, ale skoro pojawiły się pod moim adresem zarzuty, odpowiadam. Czy nie przepadam za SenseiH? Tak. Nie wynika to jednak z jakichś z góry założonych sympatii i antypatii, bo nie znamy się na żywo, a jedynym źródłem naszych wzajemnych opinii o sobie są wypowiedzi i ewentualnie teksty. Jeżeli w reakcji nieprzychylnej reakcji na opowiadanie dowiaduję się, że jestem „członkiem sekty” i „domorosłym krytykiem” (co oczywiście było bez żadnego związku z tym, że w komentarzu zdradziłem mój przybliżony wiek) oraz widzę, że komentarze SenseiH zmierzają w coraz to gorszą stronę, będę reagował, zwłaszcza że wiem, że lista obrażanych jest sporo, sporo dłuższa. Tyle. A zrównywanie obrażającego z obrażanym jest moim zdaniem nie na miejscu.

Niniejszym odmeldowuję się spod posta.

A o tobie, Rascal, bynajmniej nie zapomniałem i za jakiś czas odezwę się na priv, bo to chyba za poważna dyskusja na sekcję komentarzy. Mam nadzieję, że dasz przekonać się do powrotu.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
-1
Ja osobiście nie wyobrażam sobie pokątnych bez Rascal. Składam oficjalną prośbę, by rozważyła nie pozbawianie nas swojego towarzystwa.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Komentuje tu niezwykle rzadko. Znam styl Autorki i często mi się jej opowiadania podobały..
Niestety, do tego miałam trzy podejścia i nie dokończyłam, a zdarzało mi się znacznie gorzej napisane doczytać do końca.
Tutaj nadmiar słów "delikatny" i "subtelny," w różnych odmianach kompletnie odebrał mi chęci.
Może jestem jakaś dziwna, ale nie przebrnęłam przez to po prostu.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
A mnie się podobało. Abstrahując od poprawności w pisaniu, która i tak wg mnie jest na spoko poziomie, to czytało się to po prostu dobrze! I czekam na więcej! Działa na wyobraźnię, Historyczko. 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Pięknie dziękuję za merytoryczne uwagi, i te wpisywane tu, i te wysyłane w prywatnych wiadomościach. Dzięki nim poprawiłam tu dużo, a właściwie to przepisałam je od podstaw.

Dziękuję też Pascal, bo zgadzam się z jej uwagą... przykro mi, że zrezygnowała z aktywności na Pokatne, tym bardziej, że stało się to po mojej publikacji, więc jestem współwinną.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Co do dalszego ciągu, wiele pomysłów snuje mi się po głowie, ale być może Wy - Czytelnicy a zwłaszcza Autorzy - zainspirujecie mnie do dalszego rozwoju akcji.
Zdradzę, że mój pomysł jest taki, że Marta pomyli się wysyłając wiadomości (a jak już wiemy, sprawia jej frajdę wysyłanie jednego sms-a do dwóch panów) i planując się umówić z nimi w dwóch różnych dniach, lecz o tej samej godzinie, wyśle im tę samą wiadomość. O pomyłce zorientuje się dopiero, gdy o umówionej godzinie i w umówionym miejscu pojawi się dwóch panów.
Ale, jeśli to przesadzony pomysł Waszym zdaniem, chętnie go zrewiduję, czy przemodeluję...

Uważam, że czerpanie z inspiracji innych jest arcyważne. Choćby z takiego prostego powodu - często ktoś podpowie prosty element, który jest banalny, a na który samemu by się nie wpadło, a który nagle otwiera potężne możliwości.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.