Randki Marty (I). W Ogrodzie Saskim
16 października 2024
Szacowany czas lektury: 37 min
Zaczęłam się nad tym znowu zastanawiać, gdy usiadłam na kanapie z lampką białego wina, wpatrując się w ekran telefonu. Aplikacja randkowa kusiła kolorowym interfejsem i obietnicą znalezienia „kogoś interesującego”. Ja – konserwatywna nauczycielka, rozważałam, czy warto dać szansę czemuś tak nowoczesnemu jak randka internetowa?
To przecież takie proste. Parę kliknięć, przesunięć palcem, i już można kogoś poznać… Choć… Sama nie wiem, czego szukam na tym portalu randkowym. Zaczynam przeglądać profile. Wszyscy wydają się dość… podobni. Kilka banalnych opisów, zdjęcia z podróży, selfie na siłowni…
A mimo to jestem taka podekscytowana. Najchętniej sprawdzane przeze mnie profile, to… albo dużo młodsi chłopcy, albo sporo starsi mężczyźni. Ci pierwsi są pełni energii, i chyba trochę naiwności. Może właśnie to mnie przyciąga?
Ci drudzy, często wydają się pewni siebie, albo są trochę tajemniczy. Czuję, że z niejednym mogłabym odbywać poważne rozmowy o życiu… Czego w nich szukam? Może czegoś niezdefiniowanego, czegoś, czego sama nie potrafię określić…
Czuję, jak drżą mi ręce, gdy zakładam profil. To dziwne uczucie, jakby każdy znak, który wstukuję na klawiaturze, miał zaraz wywołać lawinę wydarzeń, których jeszcze nie umiem przewidzieć. Kiedy przechodzę do opisu siebie, pojawia się niepokój. Co napisać? Jak się przedstawić komuś, kogo nigdy wcześniej nie widziałam?
„Blondynka, przeciętna budowa ciała” – brzmi banalnie.
„Kocham książki, podróże, a zwłaszcza modę.” Brzmi to także banalnie, ale na zdjęciach zobaczą, że istotnie uwielbiam się stroić…
„Może… zbytnio wrażliwa, ale zawsze uśmiechnięta.” Na pewno zbyt wrażliwa. Zawsze zbytnio biorę sobie wszystko do serca – oceny uczniów, czasem nawet spojrzenia obcych ludzi. I to słowo “uśmiechnięta”, brzmi tak kiczowo… Ale, niech zostanie. Rzeczywiście, na przykład uczniowie, pewnie kojarzą mnie jako zawsze uśmiechniętą. Uśmiech to taka moja tarcza.
Zastanawiam się chwilę, czy dopisać takie ostatnie zdanie: „Chyba nieco naiwna, pewnie zbytnio ufam ludziom.” Kasuję je. A potem na nowo dopisuję. No bo przyznawać się do naiwności? Trochę to jednak kokieteryjne… Pewnie niektórzy panowie chcieliby spotkać naiwną kobietkę… Już oni wiedzieliby jak taką naiwność wykorzystać… A z drugiej strony, przecież to prawda. Ja rzeczywiście ufam ludziom, może zbyt często. A może to nadzieja, że mimo wszystko świat ma w sobie więcej dobrego niż złego? No i dodaję jeszcze: “Ale ja po prostu lubię ludzi.” Wyświechtane? Może… Decyduję się jednak zostawić, bo naprawdę tak uważam.
Teraz muszę dobrać jakieś zdjęcia. Jakie tu wybrać? Wiadomo, niech pokażą moje walory… Więc to z wesela Agaty absolutnie się nadaje. Pochylam się tu do samej podłogi podczas tej głupiej zabawy. Tylko… czy aby nie za mocno widać mój dekolt? No mocno… Ale… niech będzie. A to ze studniówki… solidaryzując się z moimi uczennicami założyłam podwiązkę… Na nim nogi wydają się jakby były jeszcze dłuższe… Zbyt prowokacyjne? No ale przecież to profil randkowy, nie kółka parafialnego.
Czy dać jakieś w bikini? No może jedno. Z ostatnich wakacji w Mrzeżynie. W tym niebieskim kostiumie rzeczywiście mój biust wydaje się wielki…
Zamykam oczy i klikam „Zatwierdź”. Teraz już nie ma odwrotu.
Komputer lub telefon odświeżam dosłownie co kilka minut. “Czy im się spodobam? Co będą mi pisać? Czy zechcą się od razu spotkać? No i kto do mnie napisze?”
Wkrótce okazuje się, że wiadomości przychodzą jedna po drugiej.
Od razu wydzielam dwie grupy. Jedna, to ci “dyplomatyczni”. Taki facet stara się być uprzejmy, czasem formalny, jakby pisał do mnie list. „Cześć Marta, bardzo miło mi Cię poznać. Wydajesz się interesującą osobą – nauczycielka historii? To fascynujące!” I tak dalej… A może wysyłają je hurtem do kilku kobiet na raz?
Druga grupa, to”bezpośredni”. „Hej blondyneczko, co tam u Ciebie?”. Niekiedy jakby nie mieli żadnych hamulców. “Widzę, że nauczycielka, no to może mnie czegoś nauczysz ;).” „Widziałem, że kochasz modę, może pokażesz, co lubisz nosić w domu? ;).”
Sama nie wiem, dlaczego im odpisuję. Może to ten dreszczyk, który przebiega mi po plecach?
Niektórzy testują, na ile mogą sobie pozwolić. „Hej Marta, widzę, że masz świetną figurę, lubisz spędzać czas na siłowni? A może moglibyśmy poćwiczyć razem, w domu?” „Blondynka, nauczycielka, to chyba musisz być bardzo ułożona, co? Ciekawe, czy poza szkołą też jesteś taka grzeczna… ;)” „Jakie masz fantazje? Na pewno jest coś, o czym jeszcze nikomu nie mówiłaś…” Te wiadomości wywołują we mnie mieszankę emocji – od niepokoju, po specyficzny rodzaj podniecenia.
Wreszcie decyduję się wysłać jednemu z nich, Januszowi, zdjęcie, na którym mam na sobie elegancką spódnicę, w której rozporek lekko się rozchyla, ujawniając fragment pończochy, ale ledwo widocznie. To wystarczające, by coś zasugerować, ale nie odsłonić zbyt wiele.
Czuję lekkie napięcie, zanim nacisnę “wyślij”, jakby to zdjęcie było testem, nie tylko dla niego, ale i dla mnie.
Mój adorator jest wniebowzięty. „To jest dokładnie to, co miałem na myśli – nie za dużo, ale akurat tyle, by wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach. Muszę Ci powiedzieć, że masz świetny styl.”
Dopisuje. „Teraz już tylko marzę o tym, żeby zobaczyć więcej. ;) Może następnym razem coś odważniejszego?”
Inni są o wiele bardziej odważni. Jeden z nich pisze mi wprost pytanie, czy na pierwszej randce idę do łóżka, a jeszcze inny pyta, kiedy ostatni raz przespałam się z mężczyzną…
Dlatego, po kilku dniach robię selekcję. Zdecydowanie najlepiej pisze mi się z Michałem, studentem historii, a także z dojrzałym panem Januszem, właśnie tym, któremu wysłałam zdjęcie z pończochą.
Genialnie mi się koresponduje z Michałem. Mamy wspólne fascynacje – starożytne cywilizacje oraz – podróże. „Marta, wziąłbym Cię na wyprawę do Iranu!” – Konkluduje młodzieniec. „Wziąłbyś mnie?” – Uwielbiam gierki słowne z tym chłopcem, który najwyraźniej jest nieśmiały, ale wobec mnie jakoś szczególnie się odkrywa. Sam to zresztą przyznaje.
Uwielbiam z nim flirtować przez net. Często, kończąc wiadomość piszę: „Całuję Cię mocno i ściskam!”. Albo piszę: „Tak się czuję samotnie, tak bym się do kogoś przytuliła…” Odpisuje: “Nie wytrzymam! Już bym się z tobą spotkał!”
Podsyłam mu co rusz moje fotki, o które nieustannie prosi. Nawet ze szkoły. Robię je na przerwie. “Patrz, tak dziś ubrałam się do pracy.” Na odpowiedzi nie trzeba czekać długo: “Boże! Jak ja zazdroszczę Twoim uczniom! W tej spódnicy doskonale widać Twoje kształty!”. Ledwie wchodzę do klasy, a już z torebki słychać sygnał SMS-a. “A co masz pod nią? Rajstopy, czy pończochy?” Podnieca mnie taka korespondencja. “Pończochy” – odpisuję zdawkowo, wiedząc, jak to działa na wyobraźnię młodzieńca. Sama też się ekscytuję. Na kolejnej przerwie idę do łazienki, tam podwijam spódnicę i robię zdjęcie koronkowej manszety na mojej nodze, tak, żeby było widać duży fragment mojego uda i podciągniętą kieckę. Natychmiast po wysłaniu wiadomości, żałuję, że posunęłam się zbyt daleko… “Co on sobie o mnie pomyśli?”
Dostaję tego dnia prawdziwą serię SMS-ów. “Boska!”, “Jak ja na randce z Tobą wytrzymam, domyślając się, co masz na sobie pod spódnicą???” Coraz bardziej żałuję wysłanego zdjęcia. “Marta, już wiem, że lubisz koronki. Czy Twoja bielizna też jest koronkowa?” Myślę sobie, że przecież sama zaczęłam. Odpisuję zdawkowo: “Tak”.
Natomiast wieczorem, możliwe, że właśnie pozwolił sobie na kilka piwek, bo jego wiadomości są coraz śmielsze. “ Masz absolutnie fenomenalny biust! Ile bym dał, żeby zobaczyć go w samym staniku!”
Na tyle odważna jednak nie byłam, żeby podsyłać mu selfie w samym biustonoszu.
Codziennie też pisałam z Januszem. Janusz, właściciel małej firmy zajmującej się handlem, był w takim wieku, że spokojnie mógłby być moim ojcem, miał 58 lat. Pociągała mnie jego stanowczość… jego wiedza o świecie. Z nim częściej dzwoniliśmy, niż pisali.
On też prosi mnie o zdjęcia. Często sms-ami. Jego komplementy nie są nachalne, choć z pewną dawką zuchwałości. „Marta, przyznam szczerze, że dawno nie widziałem kobiety z takim wyczuciem stylu. Ta spódnica i pończochy to po prostu mistrzostwo! Taka elegancja to dzisiaj rzadkość, szczególnie u młodszych kobiet. Jak to się mówi, kobieta z klasą.”
Proponuje mi, żebym wysłała mu odważniejszą fotkę. Odpisuję: „Kto wie, kto wie… prawdziwą kobietę należy odsłaniać powoli.”
„Nawet nie wiesz, jak bardzo nie mogę się doczekać tego odsłaniania!” – Proponuje spotkanie, najlepiej najszybciej jak to możliwe. Najlepiej w Lublinie, bo mieszka blisko.
Jestem bardzo ciekawa tego spotkania. Emocjonuję się tym, jak nastolatka przed pierwszą randką. Może dlatego, że tak dawno nie byłam na randce?
Zastanawiam się, na co można pozwolić mężczyznom na pierwszej randce. Dlatego dzwonię do Magdy. To wyjadaczka. Doświadczona flirciara.
“Marta. Wiesz jacy są faceci, często będą chcieli już na pierwszej randce przespać się z tobą… No nie można pozwolić, żeby pomyśleli, że jesteś łatwa. Wiesz, że są te bejsbolowe teorie baz, czyli na drugiej randce pozwalasz włożyć rękę pod bluzkę, na trzeciej pod spódnicę… a na czwartej wyrko…”
Tymczasem Michał poprosił o rozmowę przez meeta – pierwszy raz jednocześnie usłyszę go i zobaczę. Maluję się, przymierzam kolczyki i stroję się, jak na randkę na żywo. Serce bije mi mocno, gdy pierwszy raz witam się z nim, mimo, że za pośrednictwem komputera.
Zorientowałam się, że trochę za mocno się umalowałam. Ciekawe czy to widać przez net?
“Chcę cię na żywo! Tutaj, to nawet nie widzę jaką założyłaś spódniczkę.” – Śmieje się.
“Mam wstać i odsunąć się od kamerki?” – Robię to ochoczo, bo wiem, że w tej obcisłej miniówce wyglądam całkiem kusząco.
“Ależ apetyczna laska! Spotkajmy się jutro!”
Jestem dumna, że się podobam. Tego dnia rozmawiamy aż do północy. O wszystkim. O ostatnim artykule w National Geografic, o „Grze o Tron” i przypominamy sobie sceny erotyczne. Potem pokazuję mu sukienkę, jaką sobie kupiłam na wesele, a potem pończochy.
“Marto, ile bym dał, żeby cię w nich zobaczyć…”
“Kto wie… kto wie… może właśnie w nich przyjdę na naszą pierwszą randkę.”
Coraz bardziej czuję, że chłopak staje mi się bliski.
Tym bardziej odczuwam pewien dyskomfort, bo przecież już umówiona jestem z Januszem… Mężczyzna dzwoni codziennie. Nawet rano. – “Mój kwiatuszku… Pewnie jesteś jeszcze w łóżeczku… Jaka szkoda, że nie ma tam mnie obok…”
“Ty świntuchu, jeszcze się nawet nie spotkaliśmy na randce, a ty chciałbyś już wylądować ze mną w łóżku…” – Lubię go prowokować.
Jednak los sprawił, że Janusz umówionego dnia nie mógł spotkać się ze mną. A ja już sobie zarezerwowałam termin i zaplanowałam wyjazd do Lublina. Zatem… Umówiłam się na pierwszą randkę z Michałem.
Przez cały dzień wcześniej nie mogłam przestać myśleć o nadchodzącym spotkaniu. Z jednej strony byłam podekscytowana, a z drugiej czułam delikatny niepokój – “jak to będzie?”.
No i… “co ubrać?”.
Wieczorem stoję się przed lustrem, przymierzając jedną spódnicę za drugą. Lustro odbija moje różne wersje – raz bardziej elegancką, a raz bardziej zmysłową, delikatnie prowokującą.
Przechadzam się, zmieniam buty, dopasowuję biżuterię. Szpilki na wysokim obcasie, mała torebka, złote kolczyki – każdy detal ma znaczenie.
W końcu wybieram – krótszą spódniczkę. Fioletowa, rozkloszowana, idealna do czarnych pończoch. Sięga mi nieco niżej niż do połowy uda. Zakładam do niej dopasowaną bluzkę z dekoltem w kształcie V, co nawet zgrabnie podkreśla moją sylwetkę.
„A co założyć pod spódniczkę?” Oczywiście, nie przewiduję, żeby miało dojść do czegokolwiek intymnego. Ale… co, jeśli sytuacja potoczy się inaczej, niż zakładam? Czy jestem gotowa na taką ewentualność?
Noszenie koronkowej bielizny w najlepszym gatunku to coś, co uwielbiam, czuję się wówczas komfortowo, kobieco, niezależnie od sytuacji.
Najpierw pończoszki. Świadomość, że mam na sobie pończochy, które delikatnie oplatają moje nogi… To również moja mała tajemnica, coś, co noszę tylko dla siebie, ale także… z możliwością, że on to odkryje – to myśl, która sprawia, że serce bije mocniej. Zawsze miały dla mnie coś zmysłowego, eleganckiego, a jednocześnie prowokacyjnego. Nawet jeśli on tego nie zobaczy, ja będę wiedzieć. Ale… co, jeśli spódniczka faktycznie zrobi mi psikusa?
A teraz, które wybrać? Samonośne czy do pasa?
Pończochy samonośne są praktyczne i jednocześnie seksowne. Delikatnie przylegają do skóry, dzięki silikonowym paskom na udach, i trzymają się na miejscu, a przy tym dodają tej subtelnej elegancji. Są wygodne, a ich koronka przyciąga wzrok.
Z drugiej strony, pończochy do pasa – mają w sobie więcej retro elegancji, a przy tym dodają więcej zmysłowości. Zakładanie ich to rytuał, który sprawia, że czuję się bardziej świadoma swojego ciała. Pas podtrzymujący pończochy to dodatkowy element, który sprawia, że cała stylizacja staje się bardziej… intrygująca. To jak zaproszenie do uchylenia rąbka tajemnicy, czegoś sekretnego.
Teraz majtki. Wybieram delikatne, koronkowe w czarnym kolorze. Do tego idealnie dopasowany stanik, który podkreśla moje kształty.
Stoję przed lustrem. Powoli zaczynam ćwiczyć chodzenie – nie chodzi tu tylko o to, by iść prosto, ale by każdy krok miał w sobie coś zmysłowego. Naprawdę chcę zrobić wrażenie na Michale…
Robię pierwszy krok, czując, jak moje ciało zaczyna płynnie poruszać się na obcasach. Staram się kontrolować, żeby chód był pewny, ale zarazem delikatny. Zaczynam lekko kręcić biodrami, starając się, by to było naturalne, niewymuszone. Oczywiście, nie chodzi o przesadę – subtelność jest kluczem. Moje biodra poruszają się w rytmie każdego kroku.
Uśmiecham się do swojego odbicia – chodzenie na szpilkach to prawdziwa sztuka, a ja ją chyba dość dobrze posiadłam.
„Może jednak kręcę tyłkiem zbyt delikatnie?” – pomyślałam.
Teraz próbuję kołysać biodrami wręcz przesadnie. Moje kroki są wyraźniejsze, a ruch bioder bardziej zaakcentowany. Na początku zastanawiam się, czy to nie prezentuje się karykaturalnie, ale kiedy spoglądam na swoje odbicie w lustrze, widzę, że to nie wygląda źle. Wręcz przeciwnie – to wygląda… kapitalnie. Zdaje się, że nawet czarująco.
Jest w tym coś uwodzicielskiego. Wyobrażam sobie, jak by to było, gdybym tak szła ulicą. Moje biodra poruszają się z wyrazistym rytmem, szpilki stukają o podłogę, a każdy krok jest gotów wręcz magnetycznie przyciągać spojrzenia. Widzę oczami wyobraźni, jak mężczyźni odwracają głowy, śledząc mnie wzrokiem.
Uświadamiam sobie, że nigdy wcześniej aż tak nie przygotowywałam się do randki. “Marta, może ty się starzejesz?!” – Kpię sama z siebie w duchu.
Leżąc w łóżku, myślę tylko o randce. Moje dłonie, wsuwają się pod koronkę seksownej koszulki i wędrują po całym ciele. Ściskają piersi, zrazu delikatnie, potem, jakby to robił niewyżyty młodzieniec. Wreszcie wsuwają się w majtki…Długo nie mogę zasnąć..
Sny także krążą wokół jednego tematu. Randka. Randki. Raz z Michałem, raz z Januszem.
We śnie byłam w tej samej kawiarni, w której mieliśmy się spotkać. Wszystko wyglądało normalnie, dopóki nie zorientowałam się, że nie mam na sobie bielizny – ani majtek, ani stanika. „To, że nie mam majtek, to pół biedy…”, myślałam, próbując się uspokoić.
Jednak to, co zobaczyłam potem, przyprawiło mnie o prawdziwy stres. Moja bluzka była tak prześwitująca, że bez problemu można było dostrzec, że nie mam biustonosza. Czułam, jak serce zaczyna mi walić w piersi. „On to widzi,” powtarzałam sobie w myślach. Michał siedział naprzeciwko mnie, patrzył, i byłam pewna, że dostrzegł wszystko. Jego wzrok utkwiony był na moim biuście, a ja nie mogłam zrobić nic.
W tamtym momencie zdałam sobie sprawę, że moje piersi… powiększyły się, i to znacznie. Nie mogłam uwierzyć, jak to możliwe, że wyglądają teraz na takie duże, jakby spuchły w ciągu kilku minut.
Co gorsza, czułam, że moje sutki są twarde jak nigdy wcześniej. Sterczały wyraźnie, przebijając się przez cienki materiał bluzki. Każdy, kto by na mnie spojrzał, zobaczyłby je bez trudu. Byłam pewna, że Michał to widzi, i czułam się kompletnie bezbronna. Chciałam zakryć się rękoma, zrobić cokolwiek, by zniknąć z tego koszmaru, ale nie mogłam się ruszyć. Moje ciało odmawiało posłuszeństwa, a ja czułam, jak spływa po mnie fala wstydu.
Próbowałam wstać, wycofać się, ale nogi nie chciały mnie słuchać. Miałam wrażenie, że jestem uwięziona w tej koszmarnej scenie. Czułam się bezbronna, odkryta na wskroś.
Wszystko wydawało się takie wyraźne, miałam wrażenie, że wszyscy w kawiarni patrzą na mnie. Każde spojrzenie wbijało się we mnie jak szpilka. Czułam się, jakbym stała przed nimi naga.
„Michał, chodźmy stąd…”, powiedziałam cicho.
Wyszliśmy na Krakowskie Przedmieście, ale znowu poczułam na sobie wzrok przechodniów. „Czy oni też widzą, że nie mam stanika?” – pomyślałam w panice, ale wtedy zrozumiałam, co się dzieje. Wiatr z tyłu zadarł moją spódnicę, odsłaniając całe pośladki. Ogarnęło mnie przerażenie. Wszyscy widzieli mój nagi tyłek! Rzuciłam się, żeby szybko chwycić spódnicę i zakryć się. Ale wtedy nagle powiał silniejszy wiatr, tym razem od przodu. Kiecka zafurkotała w górze, a ja nie zdążyłam jej złapać. Stałam tam jak sparaliżowana, ze spódnicą zadartą na wysokość talii. Michał patrzył na mnie – widział wszystko. Nie wiedziałam, co zrobić, jak się ukryć, a jednocześnie czułam, jak moje ciało płonie ze wstydu.
Cała ta scena była tak intensywna, tak realistyczna, że obudziłam się gwałtownie, spocona i z bijącym sercem. Przez chwilę leżałam w łóżku, nie mogąc złapać tchu. Czy to możliwe, że sen zdradzał moje lęki przed spotkaniem z Michałem?
Następnego dnia, podróż do Lublina, choć spokojna, sprawia, że czuję się, jakbym siedziała na szpilkach. Każdy zakręt autobusu, każde drganie siedzenia wydaje się potęgować moje napięcie.
Wreszcie wchodzę do restauracji, a tam Michał… od razu wstaje z niepewnym uśmiechem, trzymając w ręku bukiet kwiatów. Moje serce bije szybciej. Dziękuję mu, uśmiechając się promieniście.
Siadamy przy stole, zamawiamy przekąski i czerwone wino, rozmowa od początku toczy się lekko, jakbyśmy znali się od dawna. Michał stara się flirtować, z niepewnością, która dodaje mu uroku. Czasami patrzy mi głęboko w oczy. Z minuty na minutę czuję, jak atmosfera między nami staje się coraz cieplejsza.
„Wiesz, Marta, nie mogłem przestać o tobie myśleć od naszego ostatniego czatu,” mówi, z lekkim uśmiechem. „Wyglądasz jeszcze piękniej na żywo. Wspaniale ci w tej krótkiej fioletowej spódnicy.” Robi mi się coraz cieplej na sercu. W duchu karcę się: “Jak nastolatka! Marta, zachowujesz się kompletnie jak nastolatka!”
“Naprawdę podoba ci się ta spódnica? Jako belferka nie chodzę zbyt często w mini, tę kupiłam specjalnie na randkę z tobą...”
Z upływem czasu czuję, jak oboje się przed sobą otwieramy. On opowiada mi, jak to nie ma szczęścia do dziewczyn, a ja jak do facetów. Wyznaję mu, że sto lat nie byłam na randce, a on przyznaje się, że ma marne doświadczenie w relacjach z płcią piękną.
Cieszę się tą chwilą, nieśmiałymi dotykami dłoni na stole, napięciem, które buduje się z każdą minutą. Kiedy nasze kolana przypadkiem dotykają się pod stołem, uśmiechamy się do siebie. Atmosfera zaczyna się stawać coraz bardziej intymna.
Od samego początku czuć, że jest między nami chemia, choć oboje badamy grunt.
Michał zaczyna od mniej śmiałego adorowania, by przejść do bardziej odważnych komplementów. „Ależ dżaga z ciebie… każdy ruch twych ust wodzi na pokuszenie” mówi z błyskiem w oku.
Kiedy coś śmiesznego pojawia się w rozmowie, lekko dotyka mojej dłoni. Dotyk jest subtelny, ale ma w sobie pewną zuchwałość – jakby próbował sprawdzić, na ile może sobie pozwolić.
Pod stołem nasze kolana znów przypadkiem się dotykają, a Michał widzi, że nie odsuwam nogi. Uśmiecham się delikatnie, pozwalając, żeby ten kontakt trwał.
W tym momencie z mojej torebki dobiega dzwonek. Sięgam do niej i widzę na wyświetlaczu, że to oczywiście Janusz. Przepraszam Michała i wyłączam dzwonek.
“Ależ odbierz.” – Student stara się być grzeczny. Może to ktoś ważny dla ciebie?
Uśmiecham się tylko do chłopca. W pewnym momencie zauważam, że jego wzrok przelotnie zjeżdża na moją szyję, wreszcie dekolt… potem wraca na moje oczy. Jego dłoń lekko obejmuje moją, dotyk jest ciepły, pewny, ale zarazem subtelny.
Dla mnie ta chwila jest o wiele bardziej erotyczna niż jakaś dzika gra miłosna. Czuję, jak napięcie między nami rośnie, a nasze dłonie stają się jakby mostem, przez który przepływają emocje. Czuję jak atmosfera gęstnieje.
Jednak moja torebka wciąż wibruje… domyślam się, że to Janusz nie daje za wygraną i co rusz ponawia telefony. Domyślam się, co chce mi zakomunikować. Wieczorem, po kilku drinkach, zawsze bywał odważniejszy i wtedy był ochoczy w prawieniu komplementów.
Po chwili, wyczuwając, że nastrój sprzyja, Michał przesiada się na moją stronę stolika. Bez słowa obejmuje mnie ramieniem, jakby chciał mnie delikatnie przyciągnąć do siebie. Czuję dreszcz, który przeszywa całe moje ciało.
Ciepło jego ramienia działa na mnie mocniej, niż się spodziewałam. Nie jest to nachalne, nie ma w tym pośpiechu. Czuję jego bliskość i zapach.
Ramiona Michała coraz bardziej mnie otulają, a ja czuję się komfortowo, bezpiecznie, ale jednocześnie… zmysłowo pobudzona. Chcę czuć jego dotyk, chcę, żeby ta chwila trwała dłużej.
Wtedy Michał, jakby wyczuwając, że atmosfera między nami staje się coraz bardziej zmysłowa, kładzie dłoń na moim kolanie. Nie ma w tym nachalności.
To dotknięcie, ciepło jego dłoni, sprawiają, że moje serce bije szybciej. Wszystko dzieje się tak naturalnie. Nie odsuwam się.
W pewnym momencie Michał spogląda na mnie z nieco poważniejszym wyrazem twarzy i pyta: „Czy nie przeszkadza ci, że jestem sporo młodszy od ciebie?”
Uśmiecham się: „Szczerze? W ogóle tego nie zauważam.” Czuję, że mówię to chyba szczerze, różnica wieku wydaje mi się w tej chwili kompletnie nieistotna.
Siedząc obok Michała, zdaję sobie sprawę, że minispódnica odsłania znaczną część mojego uda. Dostrzegłam, jak jego wzrok mimowolnie zjeżdża w dół. “Zauważa to.”
Student, widząc odsłonięte udo i wyczuwając moje intencje, kładzie dłoń na mojej nodze. Następnie zaczyna ją masować. Robi to powoli, jakby chciał sprawdzić, czy pozwalam mu na to. Jego oczy nie opuszczają moich, jakby szukał w nich odpowiedzi. A ja… Patrzę mu prosto w oczy i nie mam zamiaru go zatrzymywać. Pozwalam mu. Czuję, jak moje ciało reaguje – mrowienie na skórze, subtelne napięcie, które biegnie przez całą mnie.
Kiedy Michał gładzi moją nogę, czuję, jak spódnica powoli się podsuwa. To drobny ruch, ale wystarczy, by odsłonić fragment pończochy i koronkowego wykończenia. Widzę, jak jego wzrok na chwilę przelatuje nad tym miejscem, ale szybko wraca do moich oczu, jakby chciał upewnić się, że wszystko jest w porządku.
Jest mi bardzo dobrze. Odsłonięcie manszety pończochy dodaje jeszcze więcej zmysłowości, a świadomość, że chłopak to zauważył, tylko to potęguje. Jego dotyk, widok pończoch – wszystko składa się na wyjątkową, subtelną grę.
Kiedy Michał mówi mi cicho: „Uwielbiam, kiedy kobieta nosi pończochy,” czuję, jak ciepło przechodzi przez moje ciało. Uśmiecham się, ale zrazu nie odpowiadam – zamiast tego, rozchylam usta, dając mu sygnał, że to może być ten moment, kiedy mógłby mnie pocałować.
Szeptem, powoli dodaję: “To właśnie te pończochy, które pokazywałam ci, że je kupiłam. Założyłam je pierwszy raz. Specjalnie na randkę z tobą.”
Czuję, jak napięcie rośnie.
Młodzieniec waha się, jakby analizował sytuację. Wyraźnie jest podniecony i tym co mówię i samą chwilą. A ja cierpliwie czekam… delikatnie przymykam oczy, dając sygnał, że może przejść do działania. Lubię, gdy inicjatywa jest po stronie mężczyzny. Czekam podekscytowana na jego ruch. Chcę oddać się chwili…
Serce bije mi szybciej, czuję jego bliskość, jego ciepły oddech. W tej chwili wszystko wydaje się być takie zawieszone w powietrzu.
Michał zbliża się do moich ust bardzo powoli, jakby chciał przedłużyć ten moment napięcia między nami. A może jest taki nieśmiały? Czuję, jak jego dłoń na moim udzie lekko się zaciska. Jego twarz zbliża się do mojej, a ja, nadal czekam z przymkniętymi oczami. To wszystko dzieje się jakby w zwolnionym tempie.
Kiedy wreszcie chłopak w końcu dotyka ustami moich, czuję jego ostrożność, jakby wciąż miał wątpliwości, czy na pewno może to zrobić. Jednak widzi moje wyraźne przyzwolenie, więc podejmuje próbę. Jego pocałunek jest tak niepewny, wyraźnie nie ma w tym jeszcze wprawy. Czuję, że zżera go trema.
Chcę więc mu dodać otuchy. Szepczę cicho: „Michał. Jesteś uroczy.”
Jego dłoń lekko drży, ale moje słowa wpływają na niego. Uśmiecha się nieśmiało ale jego uścisk staje się mocniejszy. W jego spojrzeniu widzę, że wszystko inne przestało mieć znaczenie – ludzie wokół, hałas restauracji – on zdaje się widzieć tylko mnie.
A potem, niespodziewanie, mówi cicho, jakby się wstydził tego, co wybrzmiewa z jego ust: „Marta, zakochałem się w tobie niemal od chwili, kiedy zaczęliśmy ze sobą pisać.”
Czuję, jak powietrze między nami wibruje od tego nagłego wyznania. To naprawdę mnie poruszyło. Usłyszeć, że ktoś się w tobie zakochał, to musi wzruszyć nawet głaz.
Nie wiem sama jak się zachować. Patrzę mu prosto w oczy: „Michał, to co powiedziałeś… robi na mnie ogromne wrażenie. Ja też czuję, że jesteś mi bliski… bliski memu sercu, ale… czy nie za wcześnie na takie poważne deklaracje już na pierwszej randce?”
“Nie. Wcale nie!” – Odpowiedział stanowczo i tym razem bardziej zdecydowanie posiadł moje usta.
Czując ciepło jego ramienia, intensywność jego pocałunku, jednak mam świadomość, że patrzą się na nas ludzie. Kto wie co sobie myślą? – “Mamuśka migdali się z uczniakiem.”
Nachylam się do jego ucha i cicho szepczę: „Tak mi dobrze w twoim objęciu, ale… zabierzesz mnie na spacer?”
Michał, choć wyraźnie nadal poruszony swoją wcześniejszą śmiałą deklaracją, uśmiechnął się, przytakując głową. Jego dłonie wciąż delikatnie spoczywały na mojej talii, jakby nie chciał mnie jeszcze wypuścić z objęcia. “Oczywiście, Marto. Chodźmy”…
Przed wyjściem udaję się do toalety. Wyjmuję telefon z torebki. Dwanaście nieodebranych połączeń! Wszystkie oczywiście od Janusza. Ależ on musi być stęskniony… I… rozochocony. Zaintrygowana oddzwaniam.
“Marta, gdzie jesteś? Nie mogłem się doczekać twojego głosu… A słyszę jakiś gwar…”
No i co ja mam mu odpowiedzieć? – “Na randce???” Czuję z tego powodu specyficzne podniecenie, jakbym go zdradzała… Faceta, którego przecież nie widziałam na żywo.
“Nie ważne… jestem na… na… takim tam wyjściu z psiapsiółką… Przepraszam cię, ale nie za bardzo tu mogę rozmawiać.”
“Wiesz, że jestem zazdrosny? A powiedz mi, co masz na sobie...”
“Założyłam taką fioletową spódniczkę… czarne pończochy...” – Staram się mówić to możliwie kuszącym głosem. Wiem, że tym opisem go podkręcę.
“Ach! Czy właśnie te pończoszki, o których mówiłaś, że kupiłaś je specjalnie na randkę ze mną?”
“Ach, no tak… właśnie zaplanowałam je na dzisiejszy wieczór… ale nasze spotkanie się przesunęło...”
“Marta, o nie! Teraz jestem coraz bardziej zazdrosny! Gdyby dziś wieczór ktoś nawet pomyślałby o podrywaniu ciebie, zabiłbym na miejscu! A ty tam w knajpie z psiapsiółką… dwie atrakcyjne laski… czy aby nikt was nie próbował poderwać?!”
“E tam...” – Ależ mnie to ekscytuje, że go tak podkręcam. – “No przysiadł się jakiś studencina…”
“No ja nie mogę! Na pewno ci nawijał makaron na uszy…!”
“E tam… No może trochę. … Nawet mi komplementował tę fioletową spódniczkę. Ale… już muszę kończyć. Pa. Całuję.”
“Nie wytrzymam! Nie mogę się wprost doczekać, kiedy cię Marto zobaczę. Ja też cię całuję. Całuję cię tam, gdzie tego chcesz najbardziej.”
Nieco zmieszana wychodzę z tej toalety. Może dlatego spacerowaliśmy przez chwilę w milczeniu. Ale, trzymając się za ręce. Michał wydawał się skupiony, jakby analizował każdy krok. Czując przyjemne ciepło jego dłoni, zastanawiałam się nad swoją nietypową sytuacją.
Pomyślałam, że nie na darmo ćwiczyłam wywijanie tyłkiem przed lustrem, teraz spacerując z nim powoli, z lubością kołysałam biodrami. Widziałam, że student niemal nieustanie z ukradka zerka na moją pupę.
W międzyczasie co rusz czułam, jak w mojej torebce coś krótko wibruje. To SMS-y. Nie miałam wątpliwości od kogo.
Dotarliśmy na Krakowskie Przedmieście, mijając oświetlone witryny kawiarni i restauracji. Michał, który już wcześniej obejmował mnie ramieniem, niespodziewanie zbliżył się jeszcze bardziej, pochyliwszy się do mojego ucha, szeptał: “Masz cudowną figurę, Marto. Wariuję na twoim punkcie, odkąd zobaczyłem pierwsze twoje zdjęcie.”
Moje serce biło szybciej. Bez słowa cmoknęłam go w policzek.
Gdy mijaliśmy pięknie podświetlaną fontannę na Placu Litewskim, Michał podszedł coś przy niej zobaczyć, a ja wtedy ukradkiem sięgnęłam do torebki. SMS brzmiał: “Marto, nie zasnę. A jeśli… Ty mi się przyśnisz niechybnie. Zgadnij, w co w tym śnie będziesz ubrana!”
Tymczasem Michał znów mnie objął i gdy tylko minęliśmy fontannę, odważył się i jego dłoń zjechała na moje pośladki. Sprawiło mi to sporą przyjemność, ale… wstydziłam się, miałam wrażenie, że wszyscy mijający nas ludzie widzą tylko to i komentują w duchu: “MILF-etka poderwana przez studenta! Pewnie już niedługo zostanie przedymana!”. Dlatego przez chwilę toleruję jego rękę na mojej pupie, lecz gdy zjechała nieco niżej i ścisnęła lekko moje pośladki, odsunęłam ją, szepcząc: “Michał proszę, nie teraz… Krępuję się tutaj…”
Chłopak był wyraźnie pobudzony. Z dużym ociąganiem zabierał dłoń z mojego tyłka. “Marta, masz fantastyczną pupcię! Mógłbym ją pieścić bez końca!” Lał miód na moje uszy, dlatego zamierzałam go nieco poprowokować: “A nie jest aby zbyt duża?” – cicho szepnęłam mu do ucha.
“Zbyt duża?! Żartujesz? Jest fantastyczna. A do tego pośladki… masz takie jędrne!” – To ostatnie wypowiedział nie szeptem, ale całkiem głośno. Miałam wrażenie, że wszyscy obecni na całym Placu Litewskim oglądają się, zaciekawieni, co takiego mam “jędrne”.
Spacer był uroczy. Kiedy minęliśmy Grand Hotel, znów bez słowa cmoknęłam Michała w policzek. Ależ wywołało to u niego przypływ radości. Objął mnie w oba ramiona, i gwałtownie zaczął obcałowywać oba moje policzki i posiadł wargami moje usta.
“Ty wariacie…” – Obsztorcowywałam go w żartach, widząc jak dwóch staruszków patrzy się na nas z zaciekawieniem.
Wyższy z nich, pokazał Michałowi kciuk w górę. A niższy, korpulentny, pokazał mu jedną dłonią kółeczko, a palcem drugiej gest wsuwania i wysuwania się z tego kółeczka… “Co za bezczel!”. Udałam, że tego nie widzę, ale spowodowało to, że po plecach przeszły mnie dreszcze.
W końcu dotarliśmy do Ogrodu Saskiego. Ledwie przekroczyliśmy bramę, młodzian natychmiast znów położył swą niecierpliwą dłoń na mojej pupie. “Widzę, że rzeczywiście nie mogłeś się doczekać…” – Zganiłam go w żartach. To spowodowało tyle, że uszczypnął mnie w pośladek. “A co nie mówiłem, że masz jędrną dupcię?!! – zaśmiał się. “Auua!” – udałam oburzenie z powodu takiego naruszenia mojej cielesności – “Ty brutalu… aż się boję co będzie, jak już usiądziemy w ustronnym miejscu…” Teraz już byłam prowadzona przez Michała, trzymana za tyłek.
Minęliśmy Mostek Miłości przy stawie i zaczęliśmy szukać ławeczki na uboczu. Kiedy usiedliśmy, Michał znowu rzucił się, by mnie całować. Tym razem pocałunki były dłuższe i bardziej pewne. Student, czując, jak moje ciało reaguje na jego dotyk, wsunął swój język do moich ust, by splótł się z moim.
Podczas pocałunku poczułam jego dłoń ponownie chwytającą moją nogę. Lecz student nie poprzestawał na uścisku uda, wsuwał rękę pod spódniczkę coraz głębiej. Jego język buszuje w moich ustach, a dłoń wsuwa się pod kiecką coraz dalej…
Wtedy powstrzymałam go. “Michał… jest mi z tobą cudownie, ale… chyba się rozpędzasz...” – mówiłam, patrząc mu w oczy i chwytając go za dłoń trzymającą moją nogę.
Chłopiec zastopował rękę, ale nie wysuwał jej spod spódnicy. Również patrzył mi prosto w oczy i jakby zbierał myśli. Wreszcie powiedział po prostu: “Marto, pragnę cię.” I znów zamknął mi usta pocałunkiem. Ten pocałunek działał na mnie jak narkotyk. Zabrałam swoją rękę, a wtedy on potraktował to jak przyzwolenie.
Pozwoliłam mu wsunąć dłoń wyżej, ponad koronkę pończoch. Czułam, że tak naprawdę na to czekam. Wręcz łaknę tego, żeby powoli, coraz bardziej mnie zdobywał. Michał wyraźnie wyczuł to i zmysłowo gładził moje uda.
Wzdychałam, zdając sobie sprawę, że moje “ach”-y i “och”-y podniecą chłopca. Dokładnie tak się stało. Pobudzony Michał masował mnie coraz mocniej i wyżej. Tym samym moja miniówka stopniowo podsuwała się wyżej i wyżej.
Gdy odkrył uda ozdobione misternymi, ażurowymi manszetami, zaczął je oglądać. Wyszeptał: “Marta, jesteś naprawdę boska w tych pończochach!”. Opuszkami palców badał koronkowe zakończenia moich nylonów. Serce biło mi coraz szybciej.
Wreszcie mocno pobudzony chłopak podciągnął całą moją spódnicę.
Poczułam się zawstydzona, obnażona… przecież pewnie mógł zobaczyć nawet moje majtki. Już otwierałam usta, żeby zaprotestować, kiedy zobaczyłam, że… dokładnie w tym momencie, kiedy moja kiecka została zupełnie zadarta, nagle, ni stąd ni zowąd, nieopodal nas pojawili się ci dwaj starsi dżentelmeni, których mijaliśmy na Krakowskim Przedmieściu. Przerażona szybko poprawiłam spódnicę, choć miałam wrażenie, że sporo się spóźniłam i panowie mieli dostatecznie interesujący dla nich widok.
Wyższy z nich rzucił: – “Chodź Gieniu, co będziemy młodemu przeszkadzali. Niech se poużywa…” na co niższy odparł teatralnym szeptem: – “Niezła z niej dupa! I chyba chętna, żeby mu dać zamoczyć.”
Poczułam się taka skonfundowana tym komentarzem. “Jak oni mogli?!” Z drugiej strony poczułam, jak zalewa mnie fala podniecenia. “A i owszem, jestem niezłą dupą! Ale co do ostatniego, to się grubo mylicie!”
Najwyraźniej na studenta również podziałały sugestie co do zamoczenia – bo ledwie mężczyźni zniknęli za drzewem, z jeszcze większym zapałem zabrał się do całowania. Starałam się go powstrzymywać, obawiając się, czy ci ramole przypadkiem nie schowali się za winklem, coby nas podglądać.
Akurat tym, Michał kompletnie wydawał się nie przejmować. Całą swoją uwagę skupiał na czymś innym…
Jego pocałunki powoli zaczęły zsuwać się z moich ust w kierunku szyi. Czułam, jak muskał wargami skórę, miałam wrażenie, że każdy pocałunek jest coraz bardziej zmysłowy. Moje ciało napinało się pod wpływem bliskości młodego mężczyzny.
Młodzieniec przerywał pocałunki tylko po to, by szeptać mi do ucha komplementy. „Twoje ciało jest cudowne… chcę je całować całe. Absolutnie całe!”
Czułam, jak dreszcz przebiega mi po plecach za każdym razem, gdy jego wargi dotykały mojej skóry. Słowa Michała tylko potęgowały to uczucie.
Jednocześnie jego dłonie znów sunęły po moim udzie, co odczuwałam intensywnie. “Marto… chcę być z tobą blisko, tak bardzo blisko...”
Odwzajemniłam jego komplementy, sprawiało mi to przyjemność, szepcząc mu do ucha: „Michał, to ty jesteś wyjątkowy… Taki czuły. Nie każdy mężczyzna jest taki…”
W tym momencie poczułam, jak jego usta zaczynają zsuwać się niżej, z szyi na obojczyk, a potem jeszcze niżej. Kiedy dotarł do koronkowego wykończenia mojego stanika, przystanął na chwilę, patrząc mi w oczy. „Marta… twoja bielizna jest niesamowicie zmysłowa.”
Jego palce przesunęły się po koronce, jakby chciał ją poczuć. „Marto… I te pończochy i teraz to… Nie mogę oderwać wzroku!”
Słodził mi nadmiernie, składałam to na karb jego młodzieńczości, braku doświadczenia i… potężnego pożądania.
Wypadało odwzajemnić komplementy, nawet nieco prowokacyjnie: – “A ja widzę, że zachowujesz się jak prawdziwy zdobywca…”
Michał, zachęcony tą reakcją, wrócił ustami do dekoltu. Jego pocałunki stały się coraz bardziej zuchwałe, jakby chciał przekroczyć jakąś niewidzialną granicę. Wargi przesuwały się po mojej skórze, zbliżając się coraz bardziej do krawędzi miseczki stanika. Próbowały wsunąć się głębiej, badając granicę między materiałem biustonosza a moją skórą. „Marta,” – wyszeptał między pocałunkami – „Twoje piersi są niesamowite… pełne… takie duże!” Czułam, jak jego usta próbują delikatnie przesunąć się pod koronkę stanika, jakby chciał odkryć więcej, ale robił to powoli.
Kiedy poczułam, jak zaczyna przesuwać je coraz niżej, powstrzymałam go, delikatnie kładąc dłoń na jego ramieniu. „Michał, to chyba zbyt śmiałe…” – szepnęłam, spoglądając mu prosto w oczy, choć moje ciało mówiło absolutnie co innego. Pomyślałam też, że przecież zakładając właśnie tę wydekoltowaną bluzkę, sama prowokowałam go do podziwiania mojego biustu…
Zatrzymał się na chwilę, wpatrując się mi w oczy. „Marta, nie chciałbym, żebyś poczuła się nieswojo… ale… tak cię pragnę” – powiedział, ale zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, zamknął moje usta ciepłym, intensywnym pocałunkiem. Jego dłonie wsunęły się w moje włosy, a ja poczułam, jak moje ciało mięknie pod wpływem tej czułości. Pocałunek trwał dłużej.
Kiedy Michał, nie powstrzymując się dłużej, znów zaczął zjeżdżać wargami niżej, tym razem już go nie hamowałam. Gdy jego usta wsunęły się pod materiał koronki, czułam, jak moje serce przyspiesza. Ciepło jego warg, badających moje ciało centymetr po centymetrze, wywoływało we mnie dreszcze.
Student z coraz większą namiętnością całował moje piersi, zsuwając z nich nieco miseczki stanika. Jego usta były łapczywe, jakby nie mógł się nasycić widokiem coraz to bardziej obnażanego biustu. Zaczęłam się obawiać, czy nie zsunie ze mnie biustonosza całkowicie…
„Marta… twoje piersi są…” wyszeptał między pocałunkami, a jego głos był pełen niemal przesadnego zachwytu. „Tak bardzo duże… i tak jędrne… są po prostu idealne.”
Łaknęłam jego pieszczot, jego tak przesłodzonych komplementów, ale jednocześnie zdawałam sobie sprawę, że jesteśmy w miejscu publicznym. Nieustannie obawiałam się, że ci dwaj starsi panowie w każdej chwili mogą się znów pojawić…
Michał na chwilę przestał mnie całować i spojrzał mi w oczy. Powiedział cicho: „Nikt nas nie zobaczy, jest późno, a ja naprawdę nie mogę się oprzeć….”.
Przyciągnął mnie do siebie jeszcze mocniej. Jego ręce delikatnie objęły moje biodra.
Pozwoliłam mu, by jego pocałunki znowu podążały w dół. Przymknęłam oczy. Jednak wtedy on zsunął miseczki stanika z mojego biustu. Chciałam powstrzymać go: “O Jezu…Michał… co ty robisz...” Jednak tak naprawdę chciałam, żeby widział moje piersi… nagie piersi. Żywiłam nadzieję, że mu się spodobają… że jeszcze bardziej go pobudzą…
Dlatego drżałam z podniecenia, gdy całował moje prężące się sutki. “Marto! Boże! Ależ one są piękne!” Ujął moje półkule w dłonie z namaszczeniem i jednocześnie zaczął zasysać ustami całe brodawki.
Wzdychałam na potęgę, wyginając głowę do tyłu. Tymczasem on moje piersi najpierw całe masował, potem naprzemiennie ściskał i całował. A ja przecież mam takie wrażliwe cycki.
Zaczęłam pojękiwać. “Aaaaaa… aaaaaa!”
To go jeszcze bardziej pobudziło. Zaczął ugniatać moje kule, potem lizał, wreszcie całe je wysunął z dekoltu.
Trochę się przeraziłam sytuacji. Potencjalny przechodzień natknąłby się na ciekawy widok. Nie mogłam na to pozwolić.
Odepchnęłam chłopca: “Michał, krępuję się… Każdy, kto nadejdzie, zobaczy mnie z cyckami na wierzchu...”
Po czym pośpiesznie wsunęłam piersi na swoje miejsce, czyli do miseczek stanika.
Młodzieniec kucnął przede mną. “Marta… wariuję!”
Położył dłonie na moich kolanach. Po czym wtulił swoją głowę w moja spódnicę. Przytulił się tak mocno i tak trwał bez słowa… Po chwili zaczął się bawić materiałem mojej miniówki, zsuwając ją w górę a jego usta dotknęły moich ud. Całował je jakby skubiąc. Jakby chciał badać każdy centymetr mojego ciała.
Czułam, jak jego ciepłe usta dotykały mojej skóry, wywołując przyjemne mrowienie. Jego dłonie lekko uniosły spódniczkę, odsłaniając pończochy, które tak bardzo wcześniej komplementował.
„Masz takie piękne nogi, Marto…” szepnął, przerywając pocałunki. Jego dotyk i słowa sprawiały, że moje podniecenie rosło, a granice między tym, co wypada, a tym, czego pragnę, zaczęły się zacierać.
Wkrótce jego usta dotarły ponad koronkę pończoch, do nagich ud. Tu przywarły na dłużej. Miałam wrażenie, że Michał delektuje się chwilą, że próbuje chłonąć mój zapach.
“Gówniarz jest tak blisko celu...” – Pomyślałam i wplotłam palce w jego włosy.
Student odebrał to jako zachętę i zaczął podróż językiem po moich udach. Sunął nim to w lewo, to w prawo, ale nieustannie zmierzając w kierunku strategicznym…
Dłońmi powstrzymywałam jego głowę, szepcząc: “Michałku...nie rozpędzaj się nadto...”
Jednak moje słowa nie wybrzmiały dostatecznie przekonująco. Młodzian, wyczuwając, że jestem rozdarta, nie zatrzymał się całkowicie, ale zwolnił.
Jego usta zbliżały się nieuchronnie do mojej najbardziej intymnej strefy.
Zupełnie nie wiedziałam jak się zachować. Powstrzymywać go? Czy jednak pozwolić się tam dotknąć? Ekscytowało mnie to. Chciałam tego.
On też jakby wyczekiwał. Przywarł ustami do uda, tuż na pograniczu moich majtek. Oddychałam głośno. Bardzo głośno.
W głębi duszy życzyłam sobie, by był bardziej zdecydowany, może nawet zaborczy. Choć druga część mojej duszy apelowała: “Kobieto! Jesteś na pierwszej randce! I to z ledwie co pełnoletnim gówniarzem!”
Wtedy ten gówniarz przypuścił atak – pocałował mnie tam, przez materiał majtek.
“Ach! Michałku!” – wyszeptałam, próbując opanować emocje – “Jesteś nadto odważny...”.
Czułam jednak, że moje ciało mówi co innego, a moje dłonie, które tkwiły w jego czuprynie, jedynie markowały, że go odpychają.
Student podniósł na mnie wzrok, podczas, gdy jego ręce głaskały moje uda.
„Marta, jesteś… twoje ciało… i ta bielizna… wszystko na mnie działa...”
Czułam, jak topnieje we mnie ostatni opór.
Michał powoli wrócił do działania, tym razem jeszcze bardziej uważnie, jakby chciał dać mi czas na przyzwyczajenie się do tego co się dzieje. Jeszcze raz pocałował moją kobiecość przez cieniutki materiał majtek.
Jego usta badały krawędzie koronki, a ja już go nie powstrzymywałam. Nawet kiedy wargami próbował zsuwać koronkę… Pragnienie zdominowało wszystkie moje myśli, a ciało całkowicie poddawało się tej chwili. Michał wiedział, że teraz jestem gotowa.
Podniecony zapytał: “Marto, czy mogę?” A ja, jak sparaliżowana, nie odpowiadałam. Właściwie nie do końca też wiedziałam, jakie ma plany…
Wtedy sięgnął dłonią między moje uda i dotknął majtek. Poczułam, jak moje ciało na chwilę zesztywniało. Przez moment jakby bawił się koronką, by po chwili zsunąć ją na bok.
Oto obnażył moją intymność. Ogarnęło mnie uczucie zawstydzenia – wydałam się taka naga… Moje serce biło jak szalone, czułam ciepło rozlewające się po całym ciele.
Jednak w tym samym momencie wiedziałam, że właśnie tego chcę. Chciałam pozwolić, by Michał odkrywał mnie. Odkrywał w sposób, który wcześniej wydawał mu się nieosiągalny.
Do końca nie wiedziałam, co zamiaruje zrobić? Czy tylko mnie tam pieścić? A może myśli, że pozwolę mu na więcej…? Poczułam się nieco zaniepokojona.
Wtedy spojrzał mi głęboko w oczy i wyszeptał: „Marta, tak bardzo tego pragnę… chcę pójść na całość!”
Z góry założyłam sobie, że na to nie pozwolę. Jednak część mnie oponowała: – “Przecież chcesz tego. Chcesz tam go poczuć...”
Pokręciłam głową. “Michał, jesteś zbyt szybki.”
“Marta, proszę… pozwól mi.” – Student był taki napalony. Działało to na mnie, jak cholera. Starałam się jednak myśleć logicznie.
“Jeszcze nie nie czas na to…”.
“Dlaczego?” – Był niepocieszony.
Klęknął przede mną i zanurkował głową między moimi nogami. Całując uda, powoli przesuwał się coraz bliżej mojej cipki… coraz bliżej. Trochę krępowało mnie to, że młody chłopak, którego na żywo widziałam pierwszy dzień w życiu, ogląda sobie z bliska moją szparkę… Ogląda dokładnie.
Wreszcie całuje mnie w nią. Jest taki delikatny.
“Aaaach!” – wzdycham mocno podniecona.
Chłopak całuje ją namiętnie. Potem powoli, bardzo powoli liże. I tak na przemian. Robi to, jakby chciał zbadać moją szparkę. Bardzo subtelnie. Liże raz przeciągle, raz zakreślając kółeczka.
Jestem niezwykle pobudzona, bo mimo, że robi to wszystko niewprawnie, nadrabia jednak swe niedoświadczenie pasją i intensywnością.
Wreszcie wsuwa delikatnie czubek języka w moją norkę. Tak delikatnie, jakby nie wiedział, co go tam może spotkać…
Wzdycham. “Oooochhh…”
Chłopak z sekundy na sekundę się rozkręca.
Pyta: “Marto, czy dobrze to robię?”
Gdy widzi moje potaknięcie głową i słyszy kolejne, znacznie głośniejsze westchnięcie – “Aaaaaach!”, utwierdza się i jego język jest coraz odważniejszy. Wreszcie wpycha go w głąb, jakby uczestniczył w zawodach, “kto da radę wsunąć głębiej”.
Wzdycham. “Achhh… achhhh… aaaaach.” I chwytam go za głowę.
Czuję jak to pobudza chłopaka, który teraz zaczyna mnie tam ssać.
Wzdycham jeszcze głośniej. “Aaaaaa… ach! Michał! Ach.” Moje palce wplatają się w jego czuprynę.
Przeplatanie jego imienia pomiędzy westchnieniami działa na niego jak płachta na byka. Mam wrażenie, jakby teraz chciał zassać mnie tam, jak jakiś odkurzacz.
Zaczynam wtedy pojękiwać. “Aaaaaa… aaaaa… Michał! Ooooo! Ach Mi… Mi…. Michałku, co ty mi wyczyniasz!”
Student widząc moje silne pobudzenie, postanawia jeszcze raz spróbować.
“Marta, a może jednak! Przecież tak otworzyłaś się przede mną… Mam wrażenie, że twoja cipka wręcz się prosi o mojego kutasa…”
Jego słowa robią na mnie wrażenie. Zwłaszcza ta “cipka prosząca się o kutasa”… Czuję, że dokładnie tak jest, jak mówi… że chcę by mnie wypełnił… że moja pochwa doprasza się o jego miecz.
I w tym momencie znów odezwał się głośny sygnał SMS-a w mojej komórce. Chłopak zbity z tropu w tak ważnej dla niego chwili, nieco rozstrojony, jakby rugał mnie: “Marta, kto tak SMS-uje do ciebie o tak późnej porze…?!”
Było dla mnie oczywiste, że im późniejsza pora, na tym odważniejsze wiadomości pozwala sobie Janusz.
“Nie mam pojęcia Michał… chyba nie chcesz, żebym teraz sprawdzała…?” – kłamałam zmieszana.
Młodzieniec, gdy tylko wrócił do siebie, kontynuował nagabywanie.
“Marta… proszę… tak ciebie pragnę! Tak pragnę być w tobie!”
Logiczna i bardziej konserwatywna część mojej duszy powstrzymywała mnie – “Dziewczyno, na pierwszej randce?! Chłopak pomyśli, że jesteś łatwa…”
“Jeszcze nie teraz…” – szeptałam…
Rozjuszony student, dostając kolejnego “kosza”, nieco rozjusza się, by z tym większą furią natrzeć na mój skarb. Mocno chwyta mnie za biodra i przyciąga do siebie. Wbija we mnie język gwałtownie i penetruje mnie nim na potęgę.
“Michał, ty brutalu…” – Szepczę, łając go, ale nie próbując ukryć podziwu. Tym głębiej wbił język. Czułam, jakby wręcz chciał zdewastować nim moją świątynię kobiecości.
“Cóż ty ze mną wyczyniasz?!”
Jęczałam głośno. “Aaaaaa! Aaaaaa… Michał! Ojej!” Może nawet zbyt głośno. Aż przestraszyłam się, że może nas ktoś usłyszeć.
Michał był rozpalony znacznie bardziej ode mnie. “Marta! Nie wytrzymam. To napięcie mnie rozwali. Pomóż mi jakoś.”
Patrzyłam na biednego chłopca. Po wybrzuszeniu w spodniach widziałam, jak bardzo jest pobudzony. – W końcu, to przecież moja wina… prowokowałam go od początku… Czy powinnam coś zrobić? Może jednak złagodzić mu to napięcie…?
W tym momencie znów wkroczyła wewnętrzna przyzwoitka: – Chcesz, jak jakaś dyskotekowa blachara obciągać mu w krzakach?
Michał w moich oczach wyczytywał przyzwolenie i już rozsuwał rozporek. Bez słowa kucnęłam przed nim i pomogłam mu uwolnić jego pałkę ze spodni. Ciekawa byłam, jaki sprzęt ma studenciak.
Nie był gruby, wręcz przeciwnie, za to dość długi… Ujęłam ten trzon, był taki mięsisty, taki twardy.
“Marta… weź go…” – prosił.
Gdy spełniałam jego prośbę, młodzian był wniebowzięty. Oplotłam go ustami. Starałam się robić to jak najbardziej delikatnie. Kobieca intuicja podpowiadała mi, że to pierwszy taki raz w życiu chłopaka. Dołączyłam język, chciałam być perfekcyjna. Chciałam by ten młody samczyk czuł się jak najlepiej.
I chyba mu było dobrze, bo sapał niemiłosiernie.
“Marto, jesteś fantastyczna!” – Wydyszał.
“To ty mój żołnierzyku masz wspaniałą włócznię…” – Szeptałam, liżąc jego czubek.
Po tym komplemencie wbił mi się w usta głęboko i docisnął moją głowę. Poczułam go w gardle, zaczęłam się krztusić.
“Michał, udusisz mnie…” – Wyrzucałam mu w żartach. – “Co za dominator z ciebie…”
Po czym znów go objęłam ustami i zaczęłam ssać. Ssałam z wyczuciem i zaangażowaniem. Jednocześnie uniosłam wzrok do góry i patrzyłam mu prosto w oczy. Czułam się wtedy taka uległa.
Student bardzo ciężko oddychał. Zaciskał zęby. Miałam wrażenie, że jest napięty do granic.
W tym momencie znowu rozległ się głośny i drażniący sygnał z mojej torebki… Sygnał SMS-a. To przeważyło. Chłopak niemal natychmiast wystrzelił. Starałam się uciec z ustami, ale dało to tylko tyle, że pierwsza jego salwa trafiła na moją twarz, a druga na spódnicę.
CDN.