Ilustracja: Murat Esibatir

Klub Gang Bang (XI) - Show Must Go On...

1 listopada 2021

Opowiadanie z serii:
Klub Gang Bang

Szacowany czas lektury: 17 min

Kończymy naszą przygodę z Bocianem, Tereską i ich przyjaciółmi z Klubu.
Czekam na wasze komentarze i oceny.
Do zobaczenia w kolejnej serii.

Kiedy spotkali się na następną weekendową imprezę, podniecenie sięgało zenitu. Wszystkie dziewczyny wydawały się zachwycone perspektywą kolejnej wizyty „Szatana”. Chłopcy wręcz przeciwnie, nie cieszyli się wcale taką myślą i dawali po sobie poznać, jak bardzo martwią się całą sytuacją. Jednak obie grupy czuły, że ich serca biją szybciej, dłonie robią się wilgotne, a nerwy są napięte do granic wytrzymałości.

Po raz pierwszy odkąd rozpoczęli swoje rytuały, Bocian był zdenerwowany. Doświadczał strachu przed nieznanym, którym obdarzał wcześniej resztę grupy, czerpiąc z tego wyjątkową przyjemność. Był ich mistrzem. Podczas ceremonii ich los był w jego rękach. Jedyne co go ograniczało to chora wyobraźnia i resztki sumienia niepozwalające w pełni zrealizować jego sadystycznych marzeń. Zabawy w Klubie nigdy nie były dla niego nieprzyjemne, nigdy nie był ofiarą, nigdy nie poniżano go, ani nie bito. Co więcej, wiedział, że nigdy nikt nic takiego nie zrobi. Tomasz uczestniczył tylko w przyjemnej stronie rytuałów, to inni cierpieli z jego ręki.

Nagle wszystko się zmieniło. Teraz to ktoś lub COŚ innego odebrało mu władzę i kontrolę. Był tylko narzędziem służącym wykonywaniu cudzych rozkazów. I ta rola nie podobała mu się w najmniejszym stopniu. Tylko wewnętrzne przekonanie, że wszystko to jest sprytną mistyfikacją i że on rozwiąże tę zagadkę, zmusiło go do kontynuowania. Gdyby nie to, zakończyłby funkcjonowanie Klubu po ostatnim spotkaniu.

Gdy przygotowywał się do wezwania zgromadzonych do sali ofiarnej, Sylwia i Tereska zajęły miejsce obok niego. Po raz ostatni zlustrował pokój. Dziewczyny zapaliły kolorowe światła, czarne świece i kadzielnice - wszystko dokładnie tak jak tydzień wcześniej. Grał w grę zaproponowaną przez tajemniczego oprawcę, by udowodnić sobie i innym, że jest na tyle sprytny, aby rozwiązać zagadkę. A kiedy znajdzie winnego… zemsta będzie naprawdę słodka.

Zabrzmiał dzwonek i zgromadzeni wypełnili salę. Wszyscy przeszukiwali wzrokiem ściany w poszukiwaniu tajemniczego gościa.

Tomasz rozpoczął ceremonię od krótkiego oświadczenia poświęconego temu, że ich wzajemna lojalność jest ważniejsza niż cokolwiek innego. Unikał wszelkich odniesień do Szatana. Potem uniósł kielich jak w trakcie każdej ceremonii, ale tym razem tylko udawał, że z niego pije. Był zdecydowany utrzymać trzeźwość umysłu za wszelką cenę. Następnie przekazał kielich pozostałym. Krzysiek również udawał, że pije, gdyż w tajemnicy sam postanowił przeprowadzić własne śledztwo. Ponieważ jego głównym podejrzanym był Bocian, nikomu nie powiedział o swoim planie.

Gdy kielich okrążył salę, Tomek przekazał prowadzenie ceremonii Sylwii, która zaskoczyła go, intonując szereg modlitw do Szatana. Uświadomił sobie, że dziewczyna naprawdę pragnie, by tajemniczy intruz okazał się Panem Ciemności.

- Siostro Anno podejdź, proszę - powiedziała w  końcu Sylwia.

Na prośbę Sylwii, Kuba i Tomek wykonali prostą konstrukcję umożliwiającą unieruchomienie dowolnej osoby - była to rama o wymiarach dwa na półtora metra z umieszczonymi w wielu miejscach pętlami z mocnego sznura.

Tereska wprowadziła Ankę na scenę, odwróciła ją twarzą do publiczności, a Sylwia włączyła główny reflektor. Następnie przywiązała nadgarstki Anki do ramy. Tereska z jednej, a Sylwia z drugiej mocno szarpnęły końce sznura, unieruchamiając jej ręce wysoko ponad głową dziewczyny. Następnie rozchyliły jej nogi i przywiązały je do dolnej części konstrukcji. Dziewczyna stała naga, unieruchomiona i w pełni dostępna dla dowolnych chorych fantazji, które mieli ochotę spełnić.

- Ofiarujemy naszą siostrę Annę, Panu Ciemności, którego wielbimy i pragniemy zadowolić - zaintonowała Sylwia - siostro Tereso, przygotuj jej ciało na nadejście Pana.

Tereska podeszła do zadania z wielkim entuzjazmem. Najpierw pokryła całe ciało Anki talkiem. Potem wyjęła mały słoiczek różu i nabierając go na palce, zaczęła nim pokrywać sutki Anki. Te stwardniały natychmiast pod dotykiem dziewczyny, która rysowała niewielki koła na pośladkach ofiary, a także po wewnętrznej stronie ud, w niewielkiej odległości od jej rozwartej i mocno już pobudzonej cipki.

- Poczynając od Najwyższego Kapłana - kontynuowała opis ceremonii Sylwia - każdy z nas ucałuje zatokę rozkoszy, którą chcemy ofiarować naszemu Panu.

Kiedy Tomek wstał, aby wykonać zadanie, zauważył, że głowa znów zaczyna mu płatać figle. Otrząsnął się z dziwnego uczucia otumanienia, podszedł do Anki i delikatnie ucałował jej wyeksponowane wargi.

- Mmm… - Anka jęknęła z rozkoszy, gdy poczuła jego wargi na swojej cipce. Kiedy kolejni członkowie zgromadzenia posłusznie podchodzili i całowali jej pizdeczkę, zatoka szykowana dla Szatana robiła się coraz gorętsza. Anka jęczała i modliła się, aby ktoś wsunął w nią swój język, ale nikt nie zaspokoił tego pragnienia. Płonęła wręcz z oczekiwania na spełnienie, gdy ostatni z uczestników spełniał swoją ofiarę.

- Och… dokonaliście dobrego wyboru - ciszę panującą w pomieszczeniu przerwał dudniący głos rozchodzący się po sali. Wszyscy odwrócili się i znów ujrzeli rozmytą sylwetką na ścianie za nimi.

Bocian walczył z dziwnym uczuciem w swojej głowie, próbując odezwać się normalnym głosem. Nie słuchał słów nakazujących zawiązanie oczu Anki i opuszczenie wszystkim pomieszczenia, starając się skoncentrować na hałasie w tle dochodzących do nich dźwięków. Gdzieś tam musiała być jakaś wskazówka. Niestety jedyne co do niego docierało to kompletna, bezgraniczna cisza. Zanim zdołał się zorientować, dał się ponieść zgromadzonym i razem z wszystkimi opuszczał pokój.

Kiedy przechodzili przez pokój służący im za szatnię, Tomek schwycił swoje spodnie i płaszcz. Mimo otępienia przenikającego jego mózg dał radę zrealizować tę część swojego planu. Pozostali obserwowali ze zdziwieniem, jak grzebie przy drzwiach wyjściowych, próbując z trudem otworzyć zamek. Niestety ta czynność przerosła jego otumanione zmysły, a chłopak zatoczył się i opadł otumaniony na podłogę.

Jedyny dźwięk, jaki słyszała w tym czasie Anka to coraz szybsze bicie jej przerażonego serca, pracującego rytmicznie w oczekiwaniu na nieznane. Dreszcz niepokoju przeszedł po jej ciele, gdy dziewczyna otumaniona, oślepiona i unieruchomiona czekała na to, co miało nadejść.

Potem poczuła nagłe uderzenie zimnego powietrza, o którym opowiadała jej Kaśka. Wstrzymała oddech, próbując powstrzymać drżenie całego ciała.

Nie mogła wiedzieć, że Artur Klej był w tej chwili równie przerażony, jak ona. Na palcach przekradł się przez pokój i przekręcił klucz w drzwiach prowadzących w głąb lokalu, aby nikt nie mógł wrócić do głównego pomieszczenia. Jego oczy z uwagą przesuwały się po wyeksponowanym przed nim ciele Anki, kiedy zdejmował z siebie płaszcz. To był pierwszy od lat moment, gdy widział świeże i apetyczne młode ciałko. Kaśka był pulchna, a i jego żona należała do puszystych kobiet, tymczasem teraz przed jego wzrokiem dosłownie otwierał się świeży i cudowny kwiat.

Teraz czując, jak jego serce pulsuje, podobnie jak twardniejący w jego spodniach kutas, przybrał pozę władcy i chwycił mocno swoją ofiarę za obnażone ramiona, powodując zimnym dotykiem falę gęsiej skórki rozchodzącej się po skórze dziewczyny. Jęknęła, ale tym razem nie użył knebla. Jego dłonie powoli przesuwały się po jej gładkim, jędrnym ciele wędrując w dół ramion przez pachy do cudownie miękkich wzgórków jej dorodnych cycków. Z zapałem pieścił palcami jej stwardniałe sutki. Przesunął jedną dłoń w dół po płaskim brzuchu dziewczyny, a jego kutas naprężył się, gdy poczuł napięte ciało ofiary. Samo dotykanie jej w ten sposób mogłoby dawać mi rozkosz przez wiele godzin, pomyślał przesuwając dłonie w górę i dół jej jedwabiście gładkich nóg.

To było zbyt cudowne, by po prostu ją zerżnąć, powiedział sobie, czując pod palcami jędrne półkule jej dupci. Taka apetyczna cipa, rozwarta, zaróżowiona od podniecenia z błyszczącymi kroplami śluzu… Takie cudo przeznaczone jest do konsumpcji!

Aby zaspokoić głód, który poczuł na ten widok, opadł na kolana i pocałował norkę, w którą już wkrótce zamierzał wepchnąć swojego twardego kutasa. Jednak zapach jej śluzu zatrzymał go między udami Anki i zmusił do gwałtownego wepchnięcia w nią języka, którym teraz smakował świeżość dziewczyny, liżąc ją wewnątrz i na zewnątrz tego cudownego miejsca. Wbrew instynktowi, który nakazywał jak najszybsze spełnienie potrzeby, która go tu sprowadziła i niezauważoną ucieczką, Artur nie mógł się oderwać od pizdy Anki, smakując ją jak kociak swoją pierwszą miseczkę śmietany.

- Achhhh… jak mi dobrze - westchnęła Anka.

To było wszystko, czego potrzebował. Wsunął jęzor jeszcze głębiej w rozgrzaną jaskinię i wylizywał do czysta jej drgające z podniecenia ścianki, zatrzymując się tylko wtedy gdy musiał zaczerpnąć tchu.

- Nie przestawaj… tak… zaraz dojdę… - wydyszała dziewczyna po kilku minutach jego wytężonych starań.

Wstał, zsunął spodnie i bokserki, a potem wepchnął swojego nabrzmiałego chuja w głąb tunelu rozkoszy. Oplótł ją rękami, zaciskając mocno palce na jej półdupkach i przyciągając ją mocniej do siebie. Zakrył jej usta swoimi i wepchnął język między wargi, szukając jej, by podzielić się smakiem jej pizdy, którym przed chwilą go pokrył. To dobrze, że doprowadziłem ją na krawędź orgazmu, zanim zacząłem ją pieprzyć pomyślał, ponieważ zaledwie kilka ruchów spowodowało eksplozję spermy, a ona szczytowała razem z nim, przygryzając dziko jego wargi.

Każdy mięsień jego ciała wydawał się napięty do grani wytrzymałości, kiedy zatapiał w niej tłoczącego gorącą spermę kutasa i dopiero strach przed tym, że przedłużanie rozkoszy może spowodować schwytanie, zmusiło go do powstrzymania gwałtownych ruchów bioder. Wysunął swojego wciąż pulsującego i ociekającego mieszaniną ich soków kutasa, czując żal, że nie może trwać w tym cudownym ciele na wieki. Obawiając się, że cała zabawa zajęła mu za długo, szybko naciągał spodnie, przerywając tylko po to, by jeszcze raz dotknąć jej rozpalonego i drżącego ciała. Obiecywał sobie, że jeszcze do niej wróci.  

Zimny podmuch powietrza otrzeźwił Ankę, wyrywając ją z rozkosznej błogości gwałtownego orgazmu, jaki właśnie przeżyła. Czujnie nasłuchiwała dźwięków z otoczenia. Zadzwonił dzwonek i usłyszała nadbiegających członków jej grupy.

- I..? - zapytał Bocian, zanim nawet pomyślał o rozwiązaniu dziewczyny,

- Mmmm… to było cudowne - westchnęła.

- Pierdolę twoje osobiste odczucia! Po prostu powiedz, co tu się stało!

- Było dokładnie tak, jak opowiadała Kaśka, stało się to samo… tylko lepiej - odpowiedziała Anka z błogim uśmiechem na twarzy.

Kaśka rozpromieniła się na wzmiankę o sobie i uśmiechnęła się, czując na sobie zazdrosne spojrzenia pozostałych dziewczyn.

Tomek nie dowiedział się niczego więcej, przesłuchując Ankę. Obejrzał pokój, nie znalazł żadnych śladów i oparł się o ścianę, powoli osuwając się do pozycji siedzącej. Tereska bez pytania przyniosła mu butelkę piwa, siadła obok i wtuliła się w chłopaka.

Szum rozmów wypełnił pokój i tylko Bocian wydawał się niezadowolony i nieszczęśliwy.

Młodzi zaczęli powoli łączyć się w pary, jakby nic się nie stało, a z grupki osób otaczających Ankę wciąż dobiegały śmiechy i westchnienia.

- Zobaczymy czy jestem tak dobry, jak Szatan - zaproponował Kuba, łapiąc Ankę za rękę, ale ta odrzuciła go, jakby była teraz święta i nietykalna.

Kiedy ekscytacja nowością opadła nieco, Anka przysiadła się do Tomka i Tereski.

- Mogą ci powiedzieć jedną rzecz - powiedziała od niechcenia - nie był kompletnie nagi.

- Co masz na myśli? - ożywił się Bocian.

- Cóż miał na sobie jakieś ubranie z guzikami. Czułam, jak ocierają się o moją skórę, kiedy mnie pieprzył.

- Jesteś pewna, że to nie było nic innego? Jakieś koraliki?

- Nie sądzę. Zdecydowanie czułam, że jest okryty materiałem od pasa aż do ramion.

- O proszę! Tomek usiadł wyprostowany. - To może oznaczać, że miał na sobie koszulę. A Szatan nie musiałby ubierać koszuli… chyba że byłoby mu zimno, a przecież on nie powinien odczuwać zimna.

- Może przybiera ludzką formę - stwierdziła Tereska. - Widziałam to w jednym filmie.

- Zimne dłonie… ale ciepły kutas… koszula… - Tomek zignorował uwagę nastolatki. - Bardzo interesujące…

- Co to za różnica Tomek? Wszyscy świetnie się bawią, myśląc, że to sam Szatan, więc kogo obchodzi, czy to prawda?

- Mnie to obchodzi! To mój Klub i nie pozwolę, żeby przejął go jakiś psychol udający diabła - wypalił głośno chłopak.

Sylwia usłyszała jego krzyk i podeszła, aby dołączyć do rozmowy. Anka krótko streściła jej to, o czym dyskutowali.

- Nie patrz na to w ten sposób Tomku - powiedziała po chwili. Jej oczy płonęły entuzjazmem, gdy kontynuowała. - To może być najlepsza rzecz, jaka mogła się nam przydarzyć! Nasz własny kult! Jutro możemy podwoić liczbę członków, jeśli tylko ogłosimy, że naprawdę udało się nam nawiązać kontakt z Szatanem.

- A komu potrzeba więcej członków? Im więcej osób na naszych imprezach, tym większa szansa, że w końcu zainteresuje się nami policja.

- Jasne, ale pomyśl o całej tej kasie, jaką moglibyśmy zebrać. Oczy Sylwii błyszczały, kiedy mówiła. - Możemy stać się bardzo bogaci!

Tomek zamyślił się, zastanawiając się nad słowami dziewczyny. Już mieli w puli kilkaset złotych zebranych od członków Klubu, a jeśli liczba ludzi się zwiększy…

- Czytałam o sektach, które zarabiają parę tysięcy złotych tygodniowo - ciągnęła Sylwia. - A jeśli rzeczywiście nawiązaliśmy kontakt z jakąś nadprzyrodzoną siłą, to zarobimy miliony!

- Już teraz mogę ci powiedzieć, że nie będziemy - odpowiedział Tomek.  - Nasz intruz jest sprytny i bardzo ciężko będzie go złapać, ale mówię ci, że to ktoś tak samo ludzki, jak ja czy ty.

- Jeśli jesteś taki pewny siebie, to czemu po prostu nie stawisz mu czoła? Dlaczego nie postawisz mu się za tydzień i nie powiesz, żeby przestał się wygłupiać?

Bocian opuścił głowę. Nadąsany udawał, że nie widzi wzroku wpatrzonych w  niego dziewczyn. W końcu powiedział: - Ponieważ nie wiem, co ten psychol może nam zrobić. Już znalazł sposób na podawanie nam jakichś narkotyków albo gazu halucynacyjnego, aby osłabiać nasze umysły. Kto wie, do czego jeszcze może się posunąć?

- W porządku, ale gdy tylko to rozgryziemy, zaczynam nabór nowych członków. Zdziwiłbyś się, ile osób w tym bogobojnym mieście interesuje się satanizmem.

Tomkowi spodobał się ten pomysł. W końcu pamiętał, że wszystko zaczęło się od jego „teorii piramidy”, zakładającej geometryczny przyrost członków Klubu. Jedyne co go od tego odwiodło było pojawienie się tajemniczego intruza. Jego ego nie pozwalało mu oddać przywództwa w grupie. Zwłaszcza wtedy gdy po raz pierwszy w swoim marnym żuciu osiągnął sukces.

- Pamiętaj Bocian - dodała Sylwia na koniec - ściągnięcie Laury na spotkanie przyszło mi tak łatwo, że jeśli tylko się postaram, zapełnię to miejsce najlepszymi dziewczynami w okolicy.

Epilog

Mijały kolejne tygodnie i kolejne klubowe imprezy, a „Szatan” pojawiał się na nich z regularnością szwajcarskiego zegarka. Kolejne spotkania pobudzały go do nowych działań. Po kilku spotkaniach zaczął stawiać przed grupą wyzwania. W jednym tygodniu zażądał, aby przygotować mu podwójną ofiarę. Za tydzień stwierdził, że chce, aby jego ofiara była czarnoskóra. W studenckim mieście nie było to niemożliwe, a gdy okazało się, że dzięki błogosławieństwu Erasmusa wierni spełnili jego pragnienia, na kolejne zażyczył sobie Azjatkę. Grupa poświęcała się coraz bardziej by tylko zaspokoić żądania swojego Pana Ciemności. Artur Klej przeżywał najszczęśliwsze chwile swojego życia.

Sześć tygodniu później Bocian zapukał do drzwi biura Artura w jego zakładzie mechanicznym. Kiedy mężczyzna otworzył, powiedział: - Cześć Szatanie.

Artur zrobił się czerwony, zaczął się pocić i drżały mu ręce, co ostatecznie potwierdziło podejrzenia chłopaka.

- Weź się w garść, stary sukinsynu - uśmiechnął się Tomek. - Usiądźmy i porozmawiajmy o naszych wspólnych sprawach przy filiżance kawy. A jeszcze lepiej przy piwku. Nie zaprosisz mnie?

Weszli do środka i usiedli przy biurku Artura. Mężczyzna musiał wypić trzy kieliszki z wyciągniętej z szafki butelki, zanim mógł się odezwać.

- Jak się dowiedziałeś? Kto jeszcze wie?

- Och tylko ja. I jeśli będziesz sprytny, tak pozostanie. Popełniłeś jeden błąd. W zeszłym tygodniu w kuchni kręgielni wybuchł mały pożar, pamiętasz? Nic wielkiego, ale sporo brudu w całym lokalu. Po imprezie - niezła była ta dziewczyna z Hiszpanii, którą ściągnęliśmy prawda? - w każdym razie, po imprezie zauważyłem ślady sadzy na podłodze i najzwyczajniej poszedłem za tropem. Musiałeś uświnić buty, kręcąc się po kręgielni.

- A więc zabawa skończona, co? - Artur lekko już czerwony nalewał właśnie kolejny kieliszek z na wpół pustej butelki.

- Ależ skąd, dopiero zaczynamy. A więc mamy własnego diabła. Świetnie. A jedyny człowiek, który wie, kto nim jest naprawdę to ja. Wieść o takiej atrakcji rozchodzi się jak pożar w buszu. Nawet Sylwester w Zakopcu nie ma takiej gwiazdy. Bo jesteś naszą prywatną gwiazdą Arturze. Sprowadzamy napalone laski i kasujemy je na naprawdę gruby hajs, za okazje obcowania z Władcą Ciemności. A ty co tydzień masz nową dupę do zabawy. Jezu, czuje się jak pierdolony Elon Musk. Jeden pomysł, a pieniądze same płyną strumieniem. To co wchodzisz w to staruszku? Jesteś jedynym diabłem z doświadczeniem, jakiego znam…

Dosłownie chwila wystarczyła Arturowi, żeby podjął decyzję. Oblizał wargi i uśmiechnął się obleśnie. - Wchodzę w to. Pierdolona gwiazda, co? Może powinienem znaleźć sobie agenta.

- Żadnych takich mój drogi - roześmiał się Bocian. - Pamiętaj, że to wciąż ja prowadzę całą imprezę.

- Jasne, oczywiście. Jesteś bardzo sprytnym chłopakiem, wiesz? Mam takie pytanie… czy w przyszłym tygodniu stary Szatan mógłby zażyczyć sobie którąś z tych laseczek z dobrego domu, kręcących się w Plazie?

- No popatrz jaki zbieg okoliczności - mrugnął do niego Tomek. - Siedziałem wczoraj w pracy, wyrabiając nadgodziny i nie uwierzysz, kto wpadł do firmy? Ramona Sekuła, najukochańsza córeczka mojego szefa. Złote dziecko, wiesz prywatne szkoły, nauka tańca i tym podobne bzdury. Niestety wszystko to ją nudzi. Szuka mocnych wrażeń, więc zaprosiłem ją na naszą imprezę. Powiedziała, że jeśli zabawa jej się spodoba, to opowie o nas swoim koleżanką. I myślę, że jeśli będzie miała okazję zostać obsłużona przez samego Szatana… może zostanę nawet właścicielem całej tej pierdolonej firmy. Jej ojciec już stoi jedną nogą w grobie, a drugą opiera na skórce od banana.

Artur uśmiechnął się i rozparł w fotelu. - Jak już mówiłem Tomku, jesteś bardzo mądrym chłopcem.

***

Ramona była bogata, zepsuta i całkowicie znudzona życiem. Od czasów prywatnego gimnazjum i liceum zaczęła zanurzać się w świat, który niedawno odkryli założyciele Klubu. Weekendowe imprezy, alkohol, narkotyki czy przypadkowy seks nie były dla niej żadną nowością. Zajechała na miejsce taksówką, po raz pierwszy odwiedzając jedną z podlejszych części miasta, w którym mieszkała.

Jak się okazało jej spotkanie z Panem Ciemności, było tylko wstępem do dalszych wyuzdanych zabaw w trakcie tego wieczoru. Zachłanny Bocian szybko porwał ją na kanapę, żeby samemu ujeżdżać ten wyjątkowy okaz. Jego pierwszy spust nie kazał na siebie czekać zbyt długo, ale Ramona wygłodniale zlizywała kolejne porcje spermy tryskającej z fiuta chłopaka. Już miała wsunąć go w usta, by pokazać mu, co potrafi języczek, który w nich skrywała, ale nasz sprytny młody przedsiębiorca zatrzymał ją na chwilę.

- Wiesz… stary dom na sąsiedniej działce, ten za rogiem… jest na sprzedaż.

Przerwał na chwilę, gdy zniecierpliwiona dziewczyna zamknęła swoje wargi wokół jego kutasa. Jęknął głośno i spróbował skupić się nie tylko na fizycznych doznaniach, ale na swoich długofalowych planach.

- Pomyślałem, że gdybyś złożyła skromną darowiznę na rzecz Klubu… moglibyśmy kupić ten budynek i znacznie podnieść jakość naszych imprez…

- Mmmm… - usłyszał pomruk z okolic swojego krocza, a po chwili poczuł, że dziewczyna wypuściła jego chuja z ust. - Nie ma problemu, to może być naprawdę interesujący pomysł…

Dziewczyna sięgnęła między uda Bociana i zatrzasnęła dłoń na jego kutasie. Poczuła pulsowanie wiotkiego fiuta, potem lekkie twardnienie, pulsowanie, mocniejsze pulsowanie i kutas wyprężył się w kolejnym wzwodzie. Czuła w sobie pustkę, którą miała zamiar wypełnić tym pulsującym mięśniem wepchniętym w głąb swojej rozgrzanej cipy. Właśnie tutaj, na środku pokoju, na oczach wszystkich chciała się z nim pieprzyć aż do utraty tchu. Popchnęła go, a on opadł na plecy, pozwalając jej dosiąść go okrakiem.

Mała nagle doświadcza życia dziwki - pomyślał Bocian, obserwując jak Ramona ze zdeterminowaną miną, wkłada jego kutasa w swoją rozgrzaną cipkę. Patrzył, jak osuwa się w dół po jego oślinionej pale i zaczyna ujeżdżać go, jakby dosiadała jednego z ogierów, na którym jeździła w podmiejskich stadninach ojca.

- Och… tego potrzebowałam - jęknęła.

To było teraz jej show. Podskakiwała dziko na świeżo postawionym kutasie, podniecona widokiem Tomka uwięzionego pod nią. Jej nabrzmiałe wargi obejmowały grubego fiuta i ssały go, nabijając się mocniej i mocniej. Jego penetracja wyzwalała głośne piski i szlochy, aż do momentu, gdy gorąca lawa wystrzeliła w jej rozpalonym wnętrzu, promieniując od jej cipy wprost do mózgu. Powalając wszelkie tamy i bariery, uwalniając eksplozję jej własnych soków.

- Achhhhh… chwilo trwaj!

- Mmmmm… - mruczał Bocian pogrążony w rozkoszy i marzeniach o tym, w co zamieni dom za rogiem.

Oczywiście ani on, ani nikt inny z ojców założycieli Klubu nie mógł wiedzieć, że ich najdziksze marzenia spełnią się w ciągu zaledwie kilku lat. Że przeniosą się do nowych pomieszczeń w ciągu zaledwie ośmiu miesięcy i pozyskają nowych członków, w tym wielu przedstawicieli zamożnej części społeczeństwa.

***

I jeśli kiedyś zawitasz do Lublina, zajrzyj na Szerokie i odwiedź ich siedzibę. Monumentalny, trzypiętrowy budynek przyciąga uwagę. Tam możesz usłyszeć, jak Tomek otwiera spotkanie, słowami dziś trochę bardziej wyrafinowanymi niż kiedyś. Poznasz egzotyczny zapach kadzideł płonących na rozgrzanych węglach rozstawionych wokół wielkiego podium. Usłyszysz pulsujące w ciemnościach bębny i dochodzący gdzieś z mroku głos Bociana:

- Wyjdźcie więc służebnice Pana Ciemności. Wyjdźcie i namaśćcie nowicjuszkę. Przygotujcie ją na rytuały inicjacji. Na przejście w sferę nowego, wyjątkowego doświadczenia i całkowitego spełnienia. Przygotujcie ją na pełne wyzwolenie jej wewnętrznej jaźni i ducha!

Ten tekst odnotował 15,865 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.32/10 (21 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Z tej samej serii

Komentarze (1)

0
0
W sumie najbardziej sensowne zakończenie, jakie mogło być. 🙂

Z niecierpliwością czekam na następną serię. Mam nadzieję, że nie zabraknie w niej wątków brat/siostra, te jakoś lubię najbardziej.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.