Komentarze

+2
0
Nostalgiczna ta wiosna na Pokątnych. Najpierw @Rascal potem @SENSEIH teraz nawet @Tomp. Co tu dużo mówić. Łapie za serce.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Wow.... Niesamowite!

Po pierwsze: forma. Jestem absolutny maniakiem ciekawej formy, jeżeli autor ma na to dobry pomysł, to już mniejsza o treść 🙂 (oczywiście tu tak nie jest). Dla mnie MAGIA tego opowiadania tkwi w liczbach. One mówią więcej o Dianie, jej charakterze, podejściu do życia, niż cała reszta. Owszem, może w czytaniu są uciążliwe, takie wrażenie miałem przez pierwsze... tysiąc osiemdziesiąt sekund. Potem odpaliłem kalkulator (serio!) i czytałem dalej. Skoki czasowe o całe dekady, ubrane w twarde liczby, stworzyły w mojej głowie obrazy będące połączeniem czołówki z "Matrixa" ze skokami w nadświetlną w "Gwiezdnych Wojnach". Zawrót głowy. Pozytywny.

Po drugie: temat. Przyznam się, że jestem tradycjonalistą, i to delikatnie mówiąc (nie mylić z homofobem), a to opowiadanie pozwoliło mi zrozumieć lesbijki bardziej, niż jakikolwiek płomienny wykład czy teoria naukowa. Choć dzieło jest raczej smutne, pierwszy raz w życiu (może to nie świadczy o mnie zbyt dobrze) zrozumiałem, że miłości do osoby tej samej płci może być PIĘKNA. Organizacje LBTG powinni je drukować w swoich broszurkach. Po prostu "odczarowałaś" mi ten temat.

Po trzecie: zakończenie. Tu bardzo bliska jest mi opinia @Tomp, że kluczowe pytanie jest źle postawione. Aż mnie korci, aby podyskutować na ten temat, ale nie to miejsce i nie ten czas, kiedyś do tego jeszcze (twórczo) wrócimy. To uczucie świadczy jednak dobitnie o tym, że autorka porządnie wykonała robotę. Jeden z moich guru powiedział kiedyś, że tekst (wprawdzie publicystyczny) nie może pozostawić czytelnika obojętnym. Może zachwycić, rozbawić, zasmucić czy nawet wkurzyć - byle by wywołał jakąkolwiek emocjonalną reakcję. Ja skończyłem czytanie godzinę temu i jeszcze mam przyspieszony puls.

ME
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Zachęcony Artefaktami zdecydowałem się cofnąć nieco w czasie.
Ciężar Artefaktów, tak ten dosłowny, fizyczny (choć atrybuty Olgi są chyba tez całkiem całkiem 😉) jak i ten literacki, jest nieco większy. Niemniej gdy chodzi o dobrą zabawę to Gra jest jak kruche ciasteczko – do schrupania na jeden raz 🙂 Przeczytałem jednym tchem i uśmiałem się co niemiara. Dowiedziałem się przy okazji skąd Rafał nabył doświadczenia, które pozwoliło mu przygotować scenariusz gry życia dla Szczura.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Po prostu piękne. Przemówiło do mnie na wielu płaszczyznach, przywołało ważne wspomnienia, ścisnęło gardło wzruszeniem.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
@MikeEcho To raczej kwestia strun i koncentracji na tekście niż psychoanalizy...
Niemniej faktycznie pozostawmy porcję tej stewii domyślności czytelniczej, która co prawda jest rośliną egzotyczną, ale istnieje szansa, że się u nas zadomowi 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Dzięki, Tomp! Rzeczywiście w moich tekstach, wedle gustów, można się przyczepić, że czegoś jest za mało lub za dużo, ale chyba pierwszy raz pojawia się zarzut nudy 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@Rascal
Dziękuję Ci za ten głos. Spodziewałem się zimnego prysznica, a zaledwie pochlapałaś mnie chłodną wodą z tego jeziorka, bo to, że u Ciebie to "nie rezonuje" jestem w stanie w zupełności zaakceptować. Porównanie jest idealne, dwie struny muszą być odpowiednio dostrojone, aby zarezonowało i nie mam ambicji poruszania każdej struny. Od cukru jestem uzależniony, serio, mogę zmniejszyć jego dawkę, ale niesłodkich rzeczy nie trawię. "Na kolana suko" nie przejdzie mi przez klawiaturę, taki już jestem - choć u innych autorów mogę to czytać. Wiem, że szokowanie to mocny i ciekawy środek artystyczny, ale "nie moja bajka", po prostu nie lubię, tak jak do żadnej potrawy nie dosypię kminku, choć to interesująca przyprawa.

@Vee
Również dzięki. Uwagi dają do myślenia. Myślę, że część z nich wynika z tego, że musiałem WYDŁUŻYĆ (sic!) tekst, bo nie przechodził przez filtr min. 5000 znaków 🙂 Oryginał napisałem jakieś dwa lata temu, a wczoraj dopisałem kilka linijek, które mogą faktycznie być trochę niespójne z resztą, tworząc wrażenie raz popychania, raz hamowania. Ale "szarpana" narracja była też moją intencją, to miało być kilka następujących po sobie migawek, a nie płynny opis. Ciekawy pomysł z trybem przypuszczającym, ale nie sądzisz, że zepsułby efekt zakończenia?

@SENSEIH
Może nie idźmy dalej tą drogą. Nie mówię, że na psychoanalityka się całkiem nie nadajesz 🙂, ale pozostawmy coś także słodkiemu domysłowi czytelnika.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Vee, czy to ten fragment masz na myśli, pisząc o tym, że "Mnie się nie podoba, że narrator raz napędza kobietę, a raz hamuje. Moim zdaniem lepiej by wyszło, gdyby cały czas pchał ją do przodu"?

Dosyć! Jeżeli dalej będziesz mnie tak pieścić, ta przygoda nad leśnym jeziorkiem skończy się zbyt szybko. Nie chcę odpłynąć łodzią spełnienia, zostawiając cię tu na brzegu samą. Nie śpieszmy się więc, bo kiedy ostatnio przeżyliśmy takie chwile?



A widzisz może, że Autor w ten sposób zachowuje konsekwentnie swój dotychczasowy, mówiący o codziennym życiu i zapewne "wyścigu szczurów", przekaz, żeby się nie spieszyć - w seksie również? I że z TYM również ma problem, pretensje?

Mało tego - on w tym fragmencie pisze (co podkreślam powtórnie:

Nie chcę odpłynąć łodzią spełnienia, zostawiając cię tu na brzegu samą.



A to oznacza, że nie jest egoistą przy okazji. A może i jest kolejna ukryta treść? Może narrator ma w codziennym pożyciu wrażenie, że partnerka/żona odwala pańszczyznę z litości - żeby faceta zaspokoić jak najszybciej i mieć spokój na resztę nocy? A jeśli on chce, żeby było inaczej?
Na przykład tak:

Szybciej i mocniej! To już nie czas na delikatność i zawahanie. Niech twoje nogi oplatają mnie jak najściślej, a biodra wychodzą mi na spotkanie. Niech mój puls prześcignie rytm wystukiwany przez dzięcioła, a taflę jeziora zmąci fala, gdy pomost zatrzęsie się pod nami. Pracujmy razem z całych sił na nasze spełnienie, napełniajmy się nawzajem energią, której starczy nam potem na wiele ciężkich, szarych dni w mieście.



I owszem, teraz ją popędza. Ale to raczej finisz długodystansowca niż falstart w sztafecie...

Może ktoś napisać, że ja mam wybujałą wyobraźnię. I że przypisuję niektórym autorom intencje na zasadzie projekcji. Może.
Ale jeśli niektóre teksty mi tę wyobraźnię pozwalają uruchomić, a inne niekoniecznie, to chyba aż tak źle z tymi autorami nie jest 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0

Zwróćcie jednak uwagę na sposób pisania opowiadania, że pomimo ukierunkowania swoich słów narratora do swojej oblubienicy – można po prostu odebrać to, jak swoiste polecenia dla czytelnika.



I to jest dokładnie to, co autor miał na myśli!

Plus jeszcze dziwne zboczenie na punkcie formy. Graniczące z manią. Czasami forma przerasta u mnie treść.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-1
Moim zdaniem grubo przesadzacie zachwycając się nad zwykłymi motywami, jak gdyby autor wymyślił koło na nowo. Takich tekstów jest całkiem sporo, tylko zazwyczaj są lipne i zawierają dziwne błędy typu: zwracanie się do czytelnika, wymyślając mu imię. Dla jasności – opowiadanie jest fajne i cieszę się, że nie muszę decydować o wrzuceniu go na główną.

Celowość zabiegu z wykrzynieniami na początku akapitów jest dla mnie oczywista, ale nie dajcie się zwieść, że ten chaos jest pod kontrolą. Mnie się nie podoba, że narrator raz napędza kobietę, a raz hamuje. Moim zdaniem lepiej by wyszło, gdyby cały czas pchał ją do przodu. Do tego te "rozkazy" niby są z takim przekonaniem, a później jakby go brakuje. "Porozmawiajmy, ale może jednak nie...". Pomijam, że bohater mówi do osoby śpiącej i najpierw przekonuje, że mogą być nadzy, nie ma ludzi i w ogóle, a potem te brzozy muszą ich osłaniać przed wścibskimi oczami. Zakończenie "po żółtej kresce" byłoby ciekawsze, gdyby wcześniej używać trybu przypuszczającego.

Mimo tych uwag, tekst uważam za sympatyczny. Podobała mi się pobrudzona suknia, dzięcioły. Żałuję nieco, że przejścia między akapitami bywają rwane. Zupełnie jakby umykało nam kilka sekund tych igraszek. To mimo wszystko dobrze, bo gdyby tekst był do chrzanu, to i żalu by nie było. Baw się dobrze na głównej 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@Vee, czasem "wariat' brzmi jak najsłodsza muzyka 🙂
Ale tu (w kwestii wojny) po prostu włączyło mi się myślenie analityczne - czyli zagadka "Mgły". W sensie sekretnych literackich planów Tompa. A jeśli odgadłem? 😉

No i to dowód, że jeśli już czytam, to czynię to z sercem, szeroko otwartymi oczami oraz powiewając długimi, szerokopasmowymi uszami...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Rascal rzekła:
"Zwróćcie jednak uwagę na sposób pisania opowiadania, że pomimo ukierunkowania swoich słów narratora do swojej oblubienicy – można po prostu odebrać to, jak swoiste polecenia dla czytelnika".

I trafiła tym (chcący lub nie) w sedno, co tym bardziej wzmacnia mój szacunek dla @MikeEcho 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-3
Chyba jeszcze nie było mi na pokątnych równie lekko pod palcem wciskając dychę. Tekst jest świetny. Krótki, do bólu treściwy, z pięknymi wierszykami głównego bohatera. W zasadzie całe opowiadanie to półwiersz i czyta się je nie 15 minut, a 3 minuty. Takiego Tompa chcę! Pierwszy raz liryczny zabieg zastosowałeś w Selkie, gdzie celtycki Dwayne Johnson wypłynął w swej łódce odzyskać ukochaną (przypadek?) i śpiewał piękne pieśni. Jeśli mam tu czytać bezseksowe rzeczy, to najlepiej takie, jak to.

Zasmuciła mnie końcówka. Znowu bohater musiał umrzeć? Przypomniała mi się Droga do raju i cieszę się, że tym razem stanęliśmy z bohaterem po drugiej stronie. Happy endy to nie kicz 🙂

@SENSEIH, dla mnie jesteś wariat, skupiając się we "Mgle" na wątku wojennym 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Ja nie twierdzę, że dla każdego to musi (lub przynajmniej powinno) być zabawne – jest dla mnie, a poczucie humoru jest subiektywne.
Zwróćcie jednak uwagę na sposób pisania opowiadania, że pomimo ukierunkowania swoich słów narratora do swojej oblubienicy – można po prostu odebrać to, jak swoiste polecenia dla czytelnika.

Zwolnijmy!


Zatrzymajmy się!


Usiądźmy na chwilę!


Porozmawiajmy!


Przestań na moment!



No kurde, mnie bawi to po prostu.

Zresztą to powoduje moje pewne flashbacki z Nigdy w życiu Groholi, gdzie też było dużo krótkich wykrzyknień narratorki (może stąd).
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
@Rascal napisała:

jest [...] mała śmiesznostka (prawdopodobnie nieświadoma) – każdy akapit zaczyna się od rozkazu.


Jeżeli to zabieg nieświadomy (ergo – samo tak wyszło), to Autor jeszcze urósł w moich oczach. Takie nieświadome formy stylistyczne byłyby objawem geniuszu. I ja za śmiesznostkę tego nie uważam, a wręcz za spoiwo tekstu.
Jak to napisałem, okazało się, że niemal powtarzam po przedmówcy. Ale nie skreślam – w końcu nie ma zakazu dla zgodności opinii.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Rascal rzekła: "Tutaj tego nie ma (na szczęście), ale jest inna mała śmiesznostka (prawdopodobnie nieświadoma) – każdy akapit zaczyna się od rozkazu".

1. Pozwolę sobie wesprzeć się statystyką... Otóż jeżeli na dziewięć akapitów wszystkie z nich rozpoczynają się od "rozkazów", to na bank nie jest to niezamierzone przez Autora.

2. Pozwolę sobie wesprzeć się męską intuicją oraz obserwacją wielu moich znajomych par, w których to stadłach zdarza(ło) się, że jedno cierpi z powodu nadmiernych ambicji zawodowych tego drugiego. Cierpi, ale kocha. Zatem swoją frustrację objawia w sposób ukryty. W myślach. Fantazjach. Marzeniach. Żeby nie urazić. Żeby nie było powodów do kłótni. Żeby nie psuć klimatu podróży samochodem w pięknych okolicznościach przyrody. Ale niekiedy wpada w złość. Taką wewnętrzną. Wyrażoną wykrzyknikami.

Czasem, w chwili śmiałości można też się "odfrustrować" przy kielichu z kumplem (lub kumpelką - cierpieć mogą wszak przedstawiciele płci obojga). Albo i więcej (tych płci więcej, znaczy) - to taki żarcik.

A dowód na intencję w kwestii świadomego użycia przez Autora wspomnianego zabiegu jest tu:

Zauważyłaś, że wiosna jest już w pełni, choć w naszych myślach panuje wciąż zima? Pewnie nie, bo drzemiesz na prawym siedzeniu, aby nabrać sił na kolejny dzień, który porwie nas niczym huragan; a przecież możemy dotrzeć do domu trochę później, niech raz świat poczeka na nas. Czemu mamy wiecznie się gdzieś spieszyć?



I (ja przynajmniej) za "śmiesznostkę" tego nie uważam. Wręcz przeciwnie. W połączeniu z ostatnim akapitem, który ma formę pytającą (on nie jest atrakcyjny sam w sobie - jest atrakcyjny, bogatszy w komplecie z całością "rozkazów"), uznaję, że Autor dysponuje ogromnym arsenałem, który mam jeszcze nadzieję zobaczyć i przeczytać. Lubię odczytywać przekazy skierowane do podświadomości.
Nawet gdybym musiał czytać bardzo, bardzo uważnie, zwracając baczną uwagę na każde słowo, każdy wykrzyknik i każdą sekundę milczenia...

@MikeEcho, tak trzymaj.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
A któż to przyszedł, PLA maruda – niszczyciel dobrej zabawy i pogromca uśmiechów pisarzy.

Mam słabość do tekstów przełamujących czwartą ścianę (stąd dwie z pięciu moich 9 na Pokątnych to właśnie takie formy), o ile będą czymś ambitniejszym od zaczęcia opowiadania tekstem:

Nazywam się XYZ, mam ileś lat i opowiem wam historię, która wydarzyła się naprawdę


a później autor sprzedaje swoje fantazje, w których ultranapalona kobieta (zaskakująco często jego rodzona matka) nie potrafi istnieć bez jego penisa (jego dokładne wymiary poznajemy na samym początku treści tak jak pozostałe dane biometryczne). Ot, moje guilty pleasure na równi z paradokumentami.
Tutaj tego nie ma (na szczęście), ale jest inna mała śmiesznostka (prawdopodobnie nieświadoma) – każdy akapit zaczyna się od rozkazu. Zastanawiałam się, w którym momencie ta sielanka seksiku na łonie natury przerodzi się w (choćby lajtowe) "na kolana suko" przez te właśnie zabiegi, ale nie doczekałam się *zawiedzione PLA*.
Any way.
Takie teksty tracą trochę na uniwersalności przez swoją unikalność – muszą mocniej rezonować wobec czytelnika i jak widać po stanowisku moich kolegów z CLA, na nich to podziałało. Ja jednak już zapowiedziałam, że przyszłam marudzić.

Tekst stanowi dla mnie oczko, może półtora wyżej niż poprzedni twój utwór – może to kwestia zmiany narratora z 3-osobowego chcącego nam wmówić uczucia pary bohaterów na swoiste POV mężczyzny, który "lirycznie" przedstawia obraz swojej ukochanej. I właściwie to działa, ale rzekome "przebicie" bańki idylliczności albo jest homeopatyczne, albo to ja jestem uniewrażliwiona na takie zabiegi (acz znów – rezonowanie z czytelnikiem) – zabrakło mi rzeczywistego przełamania (niekoniecznie wychodząc ze stylu) czy choćby zrównoważenia tej słodyczy czymś rzeczywiście przeciwstawnym do całości. Fakt, że sypniesz dwie zamiast czterech łyżek cukru, nie sprawi, że herbata przestanie być słodka.
Na ogromny plus jednak zakończenie po żółtej linii – bajecznie proste, ale jakże genialne.

Pisałam kiedyś, jak trudnym wyzwaniem jest pisanie dobrych miniatur – mają często z tym problem nawet duzi, zawodowi pisarze. W dłuższych formach zawsze znajdzie się sposób na zaszpachlowanie niedoróbek, sposób na wyjaśnienie czegoś, zbudowanie głębokiego obrazu postaci. W takich krótkich trzeba bardziej uwierzyć, że czytelnik zostanie wchłonięty w utwór (a taka forma właśnie ma to na celu) i nie będzie unosił nieśmiało paluszka "A dlaczego? A co to? A czemu tak?".
I całkiem ci się to udało, ale nawet przy tym, jak urywa zadek to jedno ostatnie zdanie – o tekście raczej szybko zapomnę.
Niemniej, zostawiam 8, bo mój głos PLA się nie przyda.

PS: Jeśli chodzi o edycję dialogów, *autoreklama nie hańbi* to pod trzecim Kapturkiem umieściłam poradnik, jak sobie ułatwić ich pisanie w sposób bardziej intuicyjny – zerknij sobie, może też Ci to ułatwi sprawę *koniec autoreklamy*
PS2: Bezpośrednie linki do obrazów umieszczamy w tagu [img.] [./img] (bez kropek).
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
0


Przy okazji - czytając tę miniaturkę, aż sobie powspominałem miłe chwile związane właśnie z intymnością i z tym miejscem w szczególności 🙂



I to jest dla mnie spory komplement. Miałem właśnie wielką nadzieję, że publikując ten tekst sprowokuję kogoś do przypomnienia sobie, jak kiedyś zjechał z głównej szosy w leśną dróżkę. Albo dlaczego tego nie zrobił...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0

wystarczy przejść kilkaset metrów,


Zaraz lepiej! I tautologia przy okazji usunięta (zejść w dół).
Tu jeszcze taka babolowata spacja:

zatrzęsie się pod nami . Pracujmy


No i strzepujesz i igłę, i mrówkę. Obok siebie. Znaczy powtórzenie do usunięcia.
Co do działu fizyki zwanego optyką (przez Ciebie "optyką wyobraźni"), to mamy odmienne zdanie.
Ale i tak dokładam głos.
Zatem – pewnie – witam w gronie AA 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0

Panowie @Tomp i @MikeEcho, zaprawdę powiadam, że w całym województwie warmińsko-mazurskim jest mnóstwo miejsc, które odpowiadają temu opisowi. Zaś takowe (przykładowe) najbliższe mi (w sensie odległości od domu) to Jezioro Kielarskie.
Nie zdziwiłoby mnie, gdyby Autor też je znał, bo Olsztyn i cały ten region przyciąga wielu turystów, a świat jest mały...



Ha ha ha, to w tej największej gminie świata, Stawigudzie (zaczyna się od Ameryki pod Olsztynkiem, a kończy aż za Rusią)? Znam, znam, ale to nie był pierwowzór. Oryginalne jeziorko nazywa się Bardze Duże i leży w Borach Tucholskich, przy szosie Chojnice-Bytów, kawałek za Charzykowami (no pięknie, teraz jak zechcę skręcić w leśną dróżkę, zastanę cały parking samochodów 🙂 ). Ale od kiedy jestem częściej na północy, odkryłem wiele podobnych miejsc, od Mazur aż po Pojezierze Drawskie. Nasze lasy są piękne.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.