Komentarze

+1
0
@Grzegorz ja też się odniosę. Otóż istnieje coś takiego jak rozdzielność "poprawności językowej" definiowanej w różnych słownikach, encyklopediach itd. z czymś co się nazywa "licentia poetica", co przetłumaczone na język AI oznacza między innymi "swobodę werbalną" i nie tylko.
Ergo, @Rascal ma prawo zatytułować swoje opowiadanie jak tylko zechce. I zapisać liczby, które pełnią magiczną funkcję nawet w systemie dwójkowym.
Co do "języka" - swego czasu Himilsbach zdefiniował "przejęzyczenie" jako obsunięcie się języka z łechtaczki. I tym samym wykazał, że jego równie anegdotyczny tekst z knajpy: "inteligencja, wypierdalać" (z którym jakby polemizował Holoubek) - miał głębszy sens 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0

A jak za nawet nie wspomnianą przez @Tompa dekadę, a najdalej połowę tego nie zobaczę Twojego, Raskalko, zdjęcia na witrynie największych księgarń w tym kraju, to osobiście wylezę z nory i wsadzę RPG (nie to RPG, o którym myślą grający w gry) w dupę temu, kto o tym decyduje.


Trzymam Cię, @Agnesso, za słowo. Mam nadzieję, że (po rzeczonym wsadzeniu owego głośnika gdzie trzeba) postąpisz jak komendant policji (były) i naciśniesz spust. Jak dożyję, sprawdzę, więc już się bój. 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
Tak na marginesie dyskusji. I tego, że "nie kocham załatwiania spraw prywatnych publicznie".
To nie do końca tak. Jeśli ktoś prywatnie mi wysyła wiadomość, że - cytuję - "przeczytałam (opowiadanie) z niesmakiem" i na tym się wiadomość kończy, a na nieśmiałe pytanie, o co chodzi - nie ma żadnej odpowiedzi - to tak sobie myślę - ktoś ma okres, albo rozwinięte klimakterium.

Kiedyś, przed wojną literaci spotykali się w knajpkach, pili sporo, dyskutowali, czasem ktoś komuś dał w mordę na Krupówkach lub w Warszawie, ale to się mieściło w ramach pewnej konwencji, Dziś nie ma już konwencji. Jest BÓG INTERNET 😉
Pozdrawiam dinozaury. Mathiasa też.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
@Mathias czuję się wyzwany na pojedynek. Intelektualny, oczywiście. OK, Daj mi trochę czasu, a rozwiążę tę zagadkę, aczkolwiek przyznam, że nie kocham załatwiania spraw prywatnych publicznie.
Niemniej wyzwany na konkretne metry kwadratowe ubitej ziemi , nie spierdzielę do lasu. (To a propos ustawki pod Grunwaldem i dwóch gołych kijów bejsbolowych).
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
Drogi SenseiH... Teraz rozumiem, czemu tu publikujesz. To jest kopalnia perełek. Ale i tak pewnych Twoich zachowań nie pojmuję.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
Hub, nadal się zastanawiasz kim jest Mathias? No to kolejna podpowiedź. Obaj bywaliśmy kiedyś w Juracie 😉 Obaj znamy hotel "Bryza". A nawet jego obecnego właściciela...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
I tu Cię dorwę, pod tym opowiadaniem też, drogi H. Podziwiam za odwagę umieszczenia prawdziwych nazwisk i "faktów autentycznych" w niby fikcyjnych fabułach. Z prawniczym pozdrowieniem - Mathias 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
Mister Tomp, jeśli nie widzisz różnicy pomiędzy "Piersi twe jak dwoje koźląt, bliźniąt gazeli", a "Zafalowały arytmicznie, a brodawki sutkowe nieco się uwypukliły." i obie formy nazywasz anatomią erotyki lub erotyką anatomii, sugerując poezję w obu przypadkach, to odstaw wodę sodową lub te medykamenty pokątnie dystrybuowane 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Chciałbym się odnieść tylko do zapisu tytułu. Zapis "11 tysięcy 688" nie jest akceptowany w języku polskim, co więcej, niczego nie wyraża. Albo "11 688", albo "Jedenaście tysięcy sześćset osiemdziesiąt osiem". Tertium non datur.
Pozdrawiam
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
Autorze Szacowny, którego rzeczywiste dane personalne znam - dziękuję. Dziękuję za to, że Cię znalazłem w tym dziwnym zakątku internetu. Nie za bardzo co prawda kumam, co tu robisz. Być może działasz "pod przykrywką". Może znów szukasz natchnienia pod strzechami. Nie wnikam. Poobserwuję. Podoba mi się ten portal. Pozwolisz, że się tu zagnieżdżę i też się pobawię? Ciekawych ludzi, sądząc po komentarzach nie brakuje. Nawet niektórzy z nich potrafią kochać się z Weną, a to cenne jest bardzo.
Domyślasz się, kto się kryje pod nickiem "Mathias"? 🙂 Podpowiedź: na pewno nie wróg. Jesteś znany z "kryminałów", to jak odgadniesz, kim jestem - zadzwoń. W nagrodę dostaniesz to, co lubisz - łyskacza i dobre towarzystwo do grilla. Nie u Ciebie na Warmii. U nas, na Mazowszu (druga podpowiedź) 😉
I się nie gniewaj za te dowcipy. No... obiecaj, że się nie pogniewasz...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Lady Agnesso, podoba mi się Twój tok myślenia 😉 ("A co dokładnie musiałaby zrobić @Rascal, by zostać laureatką Nike, to może przemilczę, bo homofobia, rasizm i eurosceptycyzm to najmniejsze, o co zaraz mnie oskarżycie ")

A teraz pomyśl, NIE UŻYWAJĄC trybu przypuszczającego, o tym, co ZROBIŁO wielu autorów, żeby dostać te... buciki 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Ponad pięć lat oficjalnego pobytu na Pokątnych nauczyło mnie, że w zasadzie nie ma po co czytać opowiadań więcej niż raz. Te słabe nie są tego warte, natomiast dobre zazwyczaj tylko tracą, odsłaniając ukrywane wcześniej wady. Owszem, od wielkiego dzwonu trafia się tekst, który nijak nie chce ujawnić wszystkich swoich tajemnic za pierwszym razem, ale zazwyczaj jest tylko wyjątkiem, potwierdzającym regułę. Kusi, mami, czasami przestrasza, a przede wszystkim zachęca: poznaj mnie lepiej, bo mam do zaoferowania znacznie więcej, niż Ci się wydaje, przekonana o własnej (nie)doskonałości Agnyzo!

I wtedy wjeżdża @Rascal w ołowianych pończoszkach na lunarnym króliku i rozpieprza mój światopogląd w drzazgi.

Ale zanim przejdę do właściwego komentarza, odpowiem przedmówcom: @sajmon - czy Pokątne są miejscem, by rozwinąć się pisarsko, zbudować sobie całą rzeszę oddanych czytelników i poznać (jakkolwiek interesownie by to nie zabrzmiało) ludzi, którzy mogą pomóc w karierze? Tak. Czy natomiast jest szansa, że jakiś rekruter się tutaj pojawi i powie: fajnie piszesz, masz potencjał, zapraszamy do wydawnictwa? Nie. O to trzeba się postarać samemu i jakość pisania jako takiego wcale nie jest najważniejszym argumentem autora w dyskusji z wydawnictwami, ale to dłuższy temat i niekoniecznie na tutaj i teraz.

@Tomp - Top10Empiku przynajmniej opiera się o jakieś wymierne sukcesy w postaci "w danym czasookresie sprzedało się tyle i tyle książek". Takie Nike, podobnie zresztą jak Oscary, Grammy, Eurowizja, MasterChef, Literacka Nagroda Nobla i w zasadzie każdy podobny uznaniowy konkurs, jest niczym innym jak skrajnie subiektywnym widzimisiem wąskiej grupki osób, dla których wspomniana już Sajmonowi jakość zgłoszonej pracy ma znaczenie co najwyżej drugorzędne. A co dokładnie musiałaby zrobić @Rascal, by zostać laureatką Nike, to może przemilczę, bo homofobia, rasizm i eurosceptycyzm to najmniejsze, o co zaraz mnie oskarżycie 😛

Ale wracając do samego opowiadania, bo przecież to ono jest tutaj najważniejsze - są teksty złe, niezłe, przeciętne, wybitne. I takie, które wymykają się jednoznacznej ocenie. Nie wiem, na ile intencjonalnie @Rascal to robi, ale serwuje nam kolejną już pozycję, od której można się zarówno odbić po paru akapitach, jak i wciągnąć ją jednym tchem i na koniec zakrzyczeć: "WINCYJ, KURŁA!". A najlepsze w tym wszystkim jest to, że mimo dwukrotnej lektury nadal nie potrafię jednoznacznie powiedzieć: tak, to jest po prostu dobre. Tak, to mi się podoba od A do Z. Bo czytanie "11 tysięcy 688" jest jak słuchanie przywoływanej wielokrotnie w tekście płyty: momentami autentycznie się zachwycasz, kiedy indziej zastanawiasz, czy autor był pijany, czy raczej wciągnął nie ten biały proszek, co trzeba, a jeszcze w innym miejscu musisz wcisnąć pauzę, by odpowiedzieć sobie na jedno z tych bardzo ważnych pytań, które znikąd pojawiły się w twojej głowie. A na koniec zostajesz z poczuciem, że musisz się jeszcze wiele nauczyć, tępa dzido, by być może kiedyś poznać wszystkie jej tajemnice. Co zresztą zapewne nigdy do końca się nie uda.

Daję 10 tylko dlatego, że 11 się nie da. A jak za nawet nie wspomnianą przez @Tompa dekadę, a najdalej połowę tego nie zobaczę Twojego, Raskalko, zdjęcia na witrynie największych księgarni w tym kraju, to osobiście wylezę z nory i wsadzę RPG (nie to RPG, o którym myślą grający w gry) w dupę temu, kto o tym decyduje. I tak się to skończy:

photo
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Vee - oczywiście, że są różne szkoły, różne środowiska, różne towarzystwo, różne możliwości rozwoju itp. I wcale nie musi być tak, że dzięki chęciom i przede wszystkim ciężkiej pracy awansujemy z gorszych warunków do lepszych - jak się zastanowię z perspektywy czasu, to moja podstawówka była lepszą szkołą niż liceum i pod względem poziomu, i lokalizacji i w sumie wszystkiego. A studia nawet w tym samym mieście potrafią być jak przejście w inny wymiar i często nawet bezwiednie tracimy kontakt z poprzednim środowiskiem.

Ale ja nie o tym - wcale nie tak dawno panowalo podejście "skoro w wyniku zbioru przypadków i cudzych wyborów jesteś już w tej klasie / szkole, to w niej bądź do końca swojego lub jej". Dzisiaj nie jest niczym niespotykanym zmiana pracy, domu i szkoły też. A i podejście i uczniów, i rodziców do nauczycieli i systemu szkolnictwa też naprawdę sporo się zmieniło w ledwie dwie dekady i dzisiaj na wiele rzeczy nie przymyka się oczu. Jasne - dzieciak z dobrej rodziny ma inne możliwości niż ten z familoka, niemniej nikt nikogo łańcuchem już do ławki nie przykuwa.

I nie byłoby to dla mnie żadnym problemem, gdyby w tekście pojawiło się dosłownie parę zdań, wyjaśniających tło. A Szczur jest taki, bo jest, dostaje wpierdziel, bo dostaje i na koniec staje się wielkim ruchaczem wielkich cycków, bo się staje. Dlatego już wolę zachować umowność takiej historii w klimacie wspomnianej pasty lub komiksu young adult (w klimacie @Vee, nie @Rascal, pamiętajmy o tym!), niż szukać tam wierności z realiami. I wcale to nie musi być minus 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Agnesso, ja już ten fragment znam 😉 Oczywiście zgadzam się, że Twój wygrałby w konkursie wiarygodności, ale zaskakuje mnie ta kategoryczność co do Szczura. Są szkoły, do których trafiają najlepsze dzieciaki z dobrych domów, są normalne szkoły publiczne, w których wszyscy są trzymani za mordy, a są też szkoły, do których trafiają zgorzkniali ludzie po niepowodzeniach w innych zawodach, pozbawieni charyzmy i dający sobie wejść na głowę, którzy przed Kaszaną i Rudym odwracaliby wzrok w obawie przed słownymi upokorzeniami. Tak było, jest i pewnie zawsze będzie, a czy podobne sytuacje występują w 80%, 50% czy 20% raczej nie rujnuje tego wątku 😀

Szczur po maturze trafia do innego świata. Znam nawet osobiście przypadki ludzi, którzy na studiach odżywają, bo lądują w środowisku doceniającym ich mocne strony. To + rzecz jasna magiczny wątek Artefaktów stanowi fundament całej historii. Przerysowane? Z całą pewnością, ale myślę, że zupełnie prawdopodobne.

Wydaje mi się, że znaleźlibyśmy wiele przypadków, gdzie czyjaś pochwała albo pojedynczy sukces czyniły mentalnego mistrza z późniejszych legend np. sportu.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
"stąd musiał wykazać się nijaką..." - chyba powinno być "niejaką"?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@SENSEIH
Dziękuje za komentarz.
Jeśli chodzi o wstawki dotyczące mrocznej natury księżyca są one tłumaczeniem oryginalnych słów padających w piosenkach Brain Damage i Eclipse z albumu Dark Side Of The Moon grupy Pink Floyd.
Uważniejszy czytelnicy zauważą jeszcze jedno nawiązanie do tego albumu, a bardzo uważni najważniejsze jej użycie.

@Sajmon
Atom Heart Mother Suite!

@Tomp
Dosłownie napisałeś tutaj wiersz biały, który kończy się na "postawione".
Any way, zgodnie z tradycją, by nie mówić za dużo o treści i nie narzucać interpretacji, nie odpowiem na pytanie "dlaczego". Sądzę, że czytelnicy, którzy spróbują odkryć drugie, a może i trzecie dno tekstu stworzą samodzielnie odpowiedź – lub odkryją coś, na co ja nie miałam wpływu.
Za uwagi jak zawsze dziękuje, z pewnością je naniosę.

@Sajmon bis
Moja wielka kariera skończyła się dwa dni temu,
kiedy wyjebałam słoik spleśniałego dżemu.

A na serio – już pisałam, że nigdy nie planuje wielkiej kariery, twardych opraw i innych takich rzeczy. Nie umiałabym pracować z ludźmi typu korektorów (już 2 osoby zwróciły uwagę na zbędność "tysiąca" w tytule) lub mówić komuś jak to czytać. Wolę pozostać kimś w stylu Elene Ferrante, chociaż to jaki jest odbiór moich opowiadań nawet i mnie czasem zaskakuje – bo są to twory bezsilne, powstające jako substrat dzieł, które sama podziwiam i lubię.

@Vee

Och, a więc to takie uczucie. Teraz powinnam się jakoś bronić i tłumaczyć, że to całe odliczanie to antyteza do "szczęśliwi czasu nie liczą" i zwrócić uwagę, że tylko w dwóch miejscach tekstu Diana traci to swoje doskonałe poczucie czasu? Oraz to, jak wyraźnie liczby się zagłębiają do określonych dni, godzin i minut lub właśnie czasu trwania piosenek, których teksty grają dużą rolę w innej interpretacji tego utworu, jak i imiona postaci?
Tak jak pisałam wyżej, dużo zależy, jak bardzo chcesz spróbować rozłożyć to na czynniki pierwsze – sama lubię długie analizy odcinków seriali, gdzie autorzy wyłapują przegapione smaczki lub wyjaśniają (za twórców) znaczenie niektórych rzeczy.

Powiem jednak, że Intersteller to zły trop – bardziej kierowałabym to ku brytyjskiemu poganinowi, który wygląda jak Rasputin i jego amerykańskiej powieści graficznej z lat 80, która obok Powrotu Mrocznego Rycerza na nowo zdefiniowała to medium.

Nie mogę przejść obojętnie jednak obok:

Dziwnie się czuję. Opowiadanie jest świeżutkie i mi się podobało, ale te skrajnie pozytywne komentarze zaszkodziły mojej lekturze. Nie dołączę się do nich.


Nie szkodzi. Sztukę powinno się odbierać subiektywnie, na własnych zasadach i samemu wyciągać z niej swoje uczucia. Dla jednych będzie to dosłowny zimny prysznic jak dla Sajmona, dla innych bezsensowny bełkot.
I każdy będzie miał rację.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-1
@Vee:
Od czasów starożytnych (PnP):

Jak piękne są twe stopy w sandałach,
księżniczko!
Linia twych bioder jak kolia2,
dzieło rąk mistrza.
Łono twe, czasza okrągła:
niechaj nie zbraknie w niej wina korzennego!
Brzuch twój jak stos pszenicznego ziarna
okolony wiankiem lilii.
Piersi twe jak dwoje koźląt,
bliźniąt gazeli.
Szyja twa jak wieża ze słoniowej kości.
Oczy twe jak sadzawki w Cheszbonie4,
u bramy Bat-Rabbim4.
Nos twój jak baszta Libanu,
spoglądająca ku Damaszkowi.
Głowa twa [wznosi się] nad tobą jak Karmel,
włosy głowy twej jak królewska purpura,
splecione w warkocze5.

O jak piękna jesteś, jakże wdzięczna,
umiłowana, pełna rozkoszy!
Postać twoja wysmukła jak palma,
a piersi twe jak grona winne.
Rzekłem: wespnę się na palmę,
pochwycę gałązki jej owocem brzemienne.
Tak! Piersi twe niech mi będą jako grona winne,
a tchnienie twe jak zapach jabłek.
Usta twoje jak wino wyborne,
które spływa mi po podniebieniu,
zwilżając wargi i zęby6.


...po współczesność (Emil Zegadlowicz):

Gdy mi nagle zarzucasz nogi na ramiona
wrzącej w żyłach rozkoszy warem rozogniona –

gdy ręce moje, węże oszalałe żądzą,
po udach Twych i brzuchu ślepe, gniewne błądzą –

gdy Twe trzewia nasienia opryskuje wrzątek,
gdy krzyczę żeś Ty wieczność, koniec i początek –

gdy wołam: daj mi oczy! daj mi Twoje oczy! –
– ziemia zrywa praw łańcuch i w bezkres się toczy

z świstem, z łopotem, z hukiem! – ziemia – klacz chutliwa
pędzi! tętni! – a nad nią skier pienistych grzywa!

Do grzbietu jej przywarci, przemienieni w jedno,
lecimy w zawierusze gwiazd w groźne bezedno!

...erotyka anatomią stoi.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@Vee - moje POTĘŻNE argumenty wcale nie mają na celu wyśmianie czegokolwiek ani kogokolwiek, po prostu takie było moje pierwsze skojarzenie z wiadomym memem. I moim zdaniem pasuje do opowieści, bo jak się nad tym zastanowię, przypomina ona nieco pastę internetową, tyle że bardzo długą. I tak, jest momentami przerysowana znacznie poza granice prawdopodobieństwa. Gdyby akcja działa się w latach 90/00, to może jeszcze dałoby sie uwierzyć w całkowitą realność postaci Szczura. Ale dzisiaj, gdy tyle się mówi (i robi) w temacie szkolnych patologii, opieki nad uczniami itp., to i rodzice, i szkoła już dawno by się zainteresowali tym, co się z takim uczniem dzieje i szybko go przenieśli do innej placówki. A że w opisanej mieścince jest regularne liceum, więc zapewne inne szkoły średnie (i tym bardziej podstawowe) też. Chyba żeby zasugerować to w tekście, że rodzice bohatera to zapracowane korpo(nomen omen)szczury, a nauczyciele z premedytacją ignorują sytuację. Ale że z założenia nie traktuję tego opowiadania jako w 100% zgodnego z realiami*, więc mi to nie przeszkadza, ani tym bardziej nie będę niczego na siłę narzucać. Jeat to zgrabnie przemyślany i napisany, chwilami zaskakująco oryginalny erotyk. Tylko tyle i aż tyle.

@Tomp - a ja obstaję przy swoim. Co prawda wykształcona psycho loszka zapewne sie ze mną nie zgodzi, ale wiem choćby z osobistego doświadczenia, że one lubią nadmiernie komplikować sprawy proste, jak i za bardzo upraszczać skomplikowane. O ile jeszcze jestem w stanie uwierzyć w to, że jakieś bardzo traumatyczne wydarzenie spowoduje trwałe negatywne skutki, o tyle w jedno wydarzenie pozytywne, po którym nagle słonko wyjdzie z za chmurek, a jednorożce będa srały tęczą, już nie. Szczur jest przedstawiony jako "urodzony przegryw", który od pewnego momentu już nawet nie próbuje walczyć ze swoją najniższą pozycją w szkolnym stadzie. I trwa to latami. I nagle ta pojedyncza sytuacja w postaci gry (czyli de facto opierająca się na fikcji, a nie całkowicie realna) ma to zmienić tak sama z siebie? Otóż nie. Jako taki pierwszy kamyczek, który po długim czasie spowoduje lawinę - być może tak, ale niewiele ponadto. Owszem, bohater może być wziętym informatykiem czy kim tam jeszcze, natomiast nie uczyni to z niego nagle pewnej siebie duszy towarzystwa. Zwłaszcza że jest jasno powiedziane w tekście, że nawet jego praca i w sumie cały związany z nią styl życia polega na odizolowaniu sie od społeczeństwa i pozostawania w cieniu, do ktorego dopuszcza tylko pojedyncze, najbardziej zaufane osoby. Dlatego dość mocno mi taka nagła, w zasadzie nieszczególnie wytłumaczona przemiana, zazgrzytała. Bo poza tym w sumie nie mam uwag do treści, a przynajmniej biorąc pod uwagę przyjętą, z założenia ewidentnie przerysowaną (cokolwiek @Vee nie twierdzi 😉 ) konwencję.

*jesli masz chwilę, zerknij na II część "Przeciwieństwa się przyciągają", około połowy jest krótka opowieść o tym, jak dziewczyna z małej mieścinki odkrywa własną seksualność - fragment od "Spotkałam ją na dyskotece...". I to jest napisane na tyle wiarygodnie, na ile tylko było to możliwe. Historia Szczura już nie. Co nie oznacza, że jedna jest gorsza/lepsza od drugiej, po prostu są inne.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-2
Ostatnie dwa opowiadania na głównej trwają równo godzinę, więc traktując to za znak, czytam jedno po drugim 🙂

Zacznę od refleksji, jaka mi się narzuciła po ostatnim zerknięciu do "Drogi do raju". Pomimo tego, że ta seria nie należy do moich ulubionych, przez pryzmat Twoich lepszych dzieł moje podejście do RealDoll bywało zbyt surowe. Podoba mi się idea z rekonstrukcją mózgu, podoba mi się intryga ze zrobieniem w konia profesorka z poprzedniego tekstu. Z ogólników: podoba mi się Twój nierozwleczony styl. W tym opowiadaniu jest chyba jeszcze bardziej konkretnie niż zwykle, a i nie brakuje co sympatyczniejszych opisów. Jeśli o mnie chodzi, jest to jedna z najlepszych części o RealDoll. Pokażę Ci kilka fragmentów i zaproponuję mały challenge:

Dotknąwszy podudziami brzegu materaca


Zafalowały arytmicznie, a brodawki sutkowe nieco się uwypukliły.


nacisk penisa na przednią ścianę pochwy się zwiększył


Starała się równocześnie przemóc go mięśniami pochwy



Napisz scenę erotyczną bez podręcznika anatomii. Będzie bardziej sexy 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Trochę ładne, trochę zagmatwane, trochę nudne. Ogólnie: bardzo dobre!

Z (około?)erotyki otrzymujemy Dianę i jej fascynację trzema kobietami w różnym wieku, od koleżanki ze szkoły, przez współlokatorkę aż po Złotą, która nie do końca wiem skąd się wzięła. Nie ma się jednak co oszukiwać, bo to tylko dodatek. Cała historia wygląda na mocno inspirowaną Interstellarem. Zwłaszcza Syd, sztuczna (lub nie) inteligencja, której można regulować osobowość.

Powiem wprost – bardzo irytowały mnie te długaśne liczby. Do samego końca wydawało mi się, że gdzieś zaraz będzie jakieś wyjątkowe wyjaśnienie tego liczbowego podejścia, ale chyba nie. Napisałaś krótszy tekst, w którym jak na mój gust zabrakło miejsca na rozwinięcie motywacji narratorki i może wątku tragedii rodzinnej, a poświęciłaś tak wiele znaków na wkurzenie czytelnika. Nie potrafię tego pojąć! Choć przyznam uczciwie, że jeden raz te liczby mi się bardzo, bardzo spodobały:

gdy mijały zaledwie dwie sekundy od momentu, kiedy poczułam, że ten wieczór zapowiada się miło.


Dziwnie się czuję. Opowiadanie jest świeżutkie i mi się podobało, ale te skrajnie pozytywne komentarze zaszkodziły mojej lekturze. Nie dołączę się do nich. O Nike chyba nie ma co pisać przed otrzymaniem statuetki (chyba, że mowa o butach), a Empiku serdecznie Ci życzę, choć to chyba jeszcze nie ten tekst. Zostawiam Ci wysoką ocenę i nawet komuś wspomnę o tym opowiadaniu. Cieszę się, że się wspieramy 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.