Moje wyznanie

14 października 2010

Szacowany czas lektury: 31 min

Uwaga! Poniższy tekst zawiera kontrowersyjne sceny!

To opowiadanie jest swego rodzaju wyznaniem. Jest to dla mnie sprawa tak intymna i tak wyjątkowa, że nie mogę się podzielić nią nawet z najbliższą przyjaciółką. A mimo to jest we mnie jakaś ekshibicjonistyczna chęć podzielenia się tą historią z kimś innym. Chcę w jakiś sposób powiedzieć o tym światu, a jednocześnie pozostać ukryta za zasłoną sieciowej anonimowości. Myślę, że nie jestem jedyną osobą z podobnymi przeżyciami... a może właśnie jest wręcz przeciwnie? Czy to potrzeba jakiejś autoterapii? Ale z drugiej strony, nie chcę niczego w sobie naprawiać... Wiem, dziwnie to brzmi, ale miotają mną sprzeczne emocje - stąd może ten chaotyczny początek... Może to nie jest tekst napisany pięknym, literackim językiem. Może nie jest podniecający. Ale jest szczery. Jest mój. To moja historia.

Jestem zwykłą, przeciętną dziewczyną. Ani zbyt ładną, ani zbyt brzydką. Od kilku lat mieszkam w dużym mieście, do którego przeprowadziłam się z rodzinnego miasteczka, w którym się wychowywałam. Od czasu rozpoczęcia studiów praktycznie odcięłam się od środowiska, z którego wyrosłam. Poznałam nowych znajomych, zaczęłam obracać się w studenckich kręgach. Wiadomo: imprezy, wspólne wypady w góry, pierwsze poważniejsze romanse... Życie jednej z wielu studentek.

Jeszcze podczas studiów, zaczęłam pracować. Szło mi dobrze, choć ucierpiało na tym trochę życie towarzyskie. Ale przynajmniej byłam samowystarczalna. Przestałam zastanawiać się nad powrotem w rodzinne strony. Dorobiłam się samodzielnego mieszkania (choć oczywiście musiałam też trochę skorzystać z pomocy rodziców). Niewielkiego, ale własnego. Można więc powiedzieć, że stanęłam na własnych nogach. W dodatku dostałam awans, a nawał obowiązków sprawił, że już zupełnie nie wracałam myślami do rodzinnego domu. Nawet mi to odpowiadało... Mogłam w końcu żyć dla siebie - jak chciałam.

Jakiś rok po skończeniu studiów poznałam Sławka. Pracował w zaprzyjaźnionej, współpracującej z moją firmą kancelarii adwokackiej. Zaczęliśmy się spotykać. Kino, kawiarnia, wspólne wypady na imprezy... To nie był mój pierwszy facet, ale żadnego wcześniej nie traktowałam tak poważnie. To już nie była studencka, wakacyjna miłość. Wiedziałam, że to już nie krótki romans, z rodzaju tych rozpoczynanych po drugiej wspólnej imprezie i pieczętowanych wspólnym wypaleniem trawki. To nie miał być tylko szybki seks pomiędzy jednym a drugim egzaminem. To było coś innego.

Sławek był inny niż moi wcześniejsi faceci. Żaden nie miał takiej klasy. Oczytany, uprzejmy, elegancki - a jednocześnie z tym błyskiem w oku, który my wszystkie tak lubimy. Są tacy mężczyźni... mają ten dziwny ogień w oczach, do którego wszystkie lecimy jak ćmy i w którym tak łatwo płoniemy... Nie jestem specjalnie pruderyjna, a że Sławek był zdecydowanie w moim typie, więc długo nie trwało, zanim nasze spotkania nie uzyskały łóżkowego wymiaru. I było nam z tym dobrze.

Seks to fantastyczna sprawa, choć nigdy nie oceniałam związków wyłącznie przez jego prymat. Owszem, fajnie jest jeśli temperamenty się dogadują, ale żeby od razu uzależniać od tego bycie ze sobą? W każdym razie, jeśli chodzi o te sprawy, to Sławek był naprawdę świetny. Potrafił rozbudzać we mnie uczucia i pragnienia o które wcześniej bym się podejrzewała. Nie, to nie znaczy wcale, że na studiach byłam jakąś zahamowaną szarą myszką. Ale otwartość Sławka w sprawach seksu rzeczywiście mi imponowała. Kochaliśmy się często i na najprzeróżniejsze sposoby. Na samą myśl, że się spotkamy po pracy i że poczuję jego męskie, silne dłonie na swoim ciele od razu traciłam skupienie. Patrzyłam się tępo w monitor i w myślach przywoływałam jego zapach, jego smak, emocje, które czułam, gdy oddawałam mu się, gdzie tylko zapragnął. Potrafiłam przywołać na zawołanie aksamitną miękkość jego gładkich, jędrnych ust. Ulotny ślad whisky, którą czasem pijał. Słodki, przesycony nutą gorzkawego posmaku. W takich sytuacjach wskazówki zegarka wydawały się przesuwać nieskończenie wolno, a każda sekunda była istną torturą.

Będąc ze Sławkiem, poznawałam seks na nowo, jakby wszystkie dotychczasowe przeżycia były tylko namiastką, wstępem do prawdziwego zrozumienia. Uwielbiałam sprawiać mu przyjemność, obserwować jego radość i głębię spełnienia. Czuć, jak w mojej dłoni jego ciepły narząd szybko rośnie i wzbiera pożądaniem... jak pręży się dumny i potężny pod moimi szybkimi ruchami... patrzeć na jego twarz w chwili, gdy zaciskając ręce na kołdrze, kończy w moich ustach. Świadomość, że to mój dotyk, moje ciało działają na niego w ten sposób była jak najcudowniejszy narkotyk... Bywały momenty, że większą satysfakcję czułam z dawania mu rozkoszy, niż z własnego orgazmu.

Sławek potrafił rewanżować się tym samym. To on nauczył mnie, co to znaczy mistrzostwo francuskiej pieszczoty. Jego język trafiał zawsze tam, gdzie powinien. Wystarczyło, że przeciągnął po mojej szpareczce raz i drugi, a już byłam gotowa. On jednak potrafił przedłużać zabawę w nieskończoność, aż moje wnętrze pływało całe w sokach, błagając o wypełnienie. Czułam jak moje uda same rozchylają się ukazując bezbronną, tęskniącą brzoskwinkę, kusząc jej nabrzmiałym, błyszczącym wnętrzem. Myślałam tylko o tym, żeby otulił moją łechtaczkę cudownym ciepłem swoich ust. Nie panowałam wtedy nad własnym ciałem... bezwiednie chwytałam głowę Sławka, zanurzając palce w jego długich włosach, przyciągając ku sobie, przyciskając do swego rozpalonego pożądaniem, drżącego ciała. Byłam cała jego. Sycił się mną, moim smakiem, moim oddaniem, moją lubieżnością. Wnikał językiem pomiędzy rozchylające się płatki, drażnił je krótkimi, szybkimi pociągnięciami... Potem przewracał mnie na brzuch. Uwielbiałam ten moment. Unosiłam się na kolana, nisko trzymając głowę, a Sławek powracał do pieszczot. Myśl, że widzi mnie w tej pozycji, pokorną, rozgrzaną... rozkosznie i zachęcająco kręcącą tyłeczkiem... ukazującą rozchyloną pożądaniem szparkę podniecała mnie do szaleństwa.

W tej pozycji doznania były inne - bo inaczej układała się moja muszelka. Język pieścił teraz drugie, tylne zwieńczenie szparki. Czasem w jakiś przedziwny sposób naciskał to tajemne miejsce, w którym cipka się kończyła... Umiejętny, mokry dotyk tego niewielkiego punktu pomiędzy jedną dziurką a drugą przyprawiał mnie o szaleństwo. Nie byłabym w stanie wówczas powiedzieć, czy bardziej pragnę, aby wślizgnął się pomiędzy moje uda i doprowadził mnie do końca swoim wspaniałym językiem, czy żeby wszedł we mnie od tyłu, w kilku ruchach doprowadzając nas do wspólnej ekstazy.

To były szalone dni - zwierzaliśmy się sobie z najskrytszych, najdziwniejszych pragnień. Odkryłam w sobie nowe, mroczne chęci. Czułam się wspaniale jako zdominowana niewolnica, jako seksualna zabawka, nie panująca nad swoim ciałem... choć często zdarzało się też, że bawiliśmy się w drugą stronę. Skoro obojgu to nam pasowało, to dlaczego nie wymieniać ról? Może to nie było modelowe BDSM, zresztą nie obchodziły nas etykietki. Po prostu oboje zapuszczaliśmy się w krainy swoich marzeń, penetrując niezbadane regiony swoich fantazji. Cudownie było mieć koło siebie człowieka, z którym można dzielić takie tajemnice, ufać mu i wzajemnie dzielić się własnymi przeżyciami.

Było nam tak dobrze, że postanowiliśmy zamieszkać razem. Sławek miał tylko wynajętą niewielką kawalerkę, więc było oczywiste, że zamieszkamy u mnie. Boże, jakie to było cudowne. Budziłam się rano, w objęciach ukochanego mężczyzny, wtulona w jego zapach, w pościeli, z której jeszcze sączył się ulotny aromat naszych namiętności. Nie ma chyba dziewczyny, która nie marzy o takich chwilach... Zaczynałam się łapać na myśli, że może to jest to, że może warto związać się ze Sławkiem na długo. Na bardzo długo.

Zanim zdążyłam na dobre przemyśleć taką ewentualność, Sławek oświadczył mi, że jego firma rozpoczyna obsługę nowego, dużego klienta i w związku z tym będzie musiał częściej wyjeżdżać. Nie było to nic nadzwyczajnego - zdarzało się zresztą wcześniej. Tym razem jednak miało to być na tyle częste, że Sławek - trochę zakłopotany - postanowił sprawić mi prezent. Dziesięciotygodniowego, prześlicznego, złotego labradora. Żebym nie czuła się samotna. No rzucił mnie tym na kolana dokumentnie. Rozczulił... Dałam się udobruchać. Zawsze kochałam psy (wychowywałam się z nimi od zawsze, pamiętam, że rodzice przez całe moje dzieciństwo mieli przynajmniej jednego), więc trudno było o lepszą niespodziankę. Ares został przyjęty jako członek rodziny, a moje uczucia do Sławka były jeszcze gorętsze.

Mijały dni. Sławek wyjeżdżał i wracał. Zdarzało się, że nie było go nawet tydzień. Gdy przyjeżdżał, był totalnie zmęczony i zaczęłam się o niego bać. Co gorsza, zdarzały się nam spięcia, czego wcześniej w naszym związku nie było. Co prawda godziliśmy się potem (i to w sposób, który powalał rozładować nie tylko jeden rodzaj napięcia), ale jednak gdzieś na dnie naszego związku pojawił się osad.

Grom spadł na mnie zupełnie niespodziewanie. Wszystko to stało się przypadkiem i było jakby wycięte z kiepskiej telenoweli. Sławka nie było od kilku dni. Byłam wkurzona i markotna, jak każda kobieta w takiej sytuacji. Jakby tego było mało, zbliżał się okres (wiadomo, jak to działa), a mój szef uwziął się, żeby dać mi w kość. Kulminacją tego było wysłanie mnie do innego miasta z misją uzgodnienia szczegółów umowy z naszym inwestorem. Zupełnie, jakby nikt inny nie mógł zrobić. Na nic zdały się przekonywania, że można załatwić to telefonicznie, że nie mam z kim zostawić psa, że się fatalnie czuję... "Szybciej pojedziesz - szybciej wrócisz". Chciało mi się ryczeć z bezsilnej złości. W dodatku Sławek miał wrócić tego samego dnia wieczorem, a byłam już potwornie stęskniona... Ale co było robić? Wsiadłam w pociąg i pojechałam.

Gdyby ktoś mi to opowiadał, nie uwierzyłabym. Gdybym widziała to w kinie, uznałabym to za prymitywny pomysł słabego scenarzysty. Ale ja to przeżyłam. Na własnej skórze. Do dziś, gdy sięgam pamięcią do tamtych dni, zbiera mi się na płacz. Więc powiem krótko: przez czysty przypadek spotkałam Sławka na dworcu. Wpadłam na peron w ostatniej chwili i w pierwszej chwili uznałam, że chyba się pomyliłam. Przecież Sławek miał być gdzie indziej. Na delegacji. W zupełnie innym mieście. W dodatku nie był sam. Był z kobietą, z dziewczyną nieledwie. Z jakąś głupią, młodą siksą w wyraźnie widocznej ciąży. A jego zachowanie nie pozostawiało złudzeń co do jego relacji. W każdym razie nie do momentu, gdy zaczął się z nią całować. Teraz nie mogłam się mylić. Znałam te pocałunki... ileż razy sama poddawałam się ich pieszczocie! A potem Sławek przytulił ostrożnie dziewczynę i wszedł do wagonu.

Stanęłam jak wryta i właściwie nie widziałam co mam robić. Cały świat walił mi się na głowę. Ze stuporu wyrwał mnie dopiero rozlegający się z megafonów głos oznajmiający odjazd pociągu. Na szczęście konduktor stał akurat koło mnie i zdążyłam wpaść do wagonu, zanim ruszył. Znalazłam swoje miejsce, usiadła i gorączkowo usiłowałam znaleźć jakieś racjonalne wytłumaczenie. Może to nie on? Bzdura, nie mogłam się pomylić, stałam o kilka kroków od niego. W dodatku miał na sobie ubranie Sławka! Kim była dziewczyna w ciąży? Jego siostrą? Przecież nie miał rodzeństwa, a po za tym nie całuje się tak własnej krewnej! I jeszcze ta opiekuńcza czułość, z jaką Sławek położył dłoń na wydętym brzuchu! Cholera, o co w tym wszystkim chodzi!? Rozpaczliwie szukałam jakiegoś wyjaśnienia, z całej siły próbując nie dopuścić do siebie najbardziej elementarnej prawdy. Byłam gotowa uwierzyć w jakiś przedziwny spisek, w którym od grał rolę podstawionego agenta, czy kogoś w tym stylu. Ale Sławek był prawnikiem, a nie detektywem.

Przez całą podróż nie zmrużyłam oka. Potem wyszłam z wagonu (na szczęście druga klasa, którą jechałam była oddzielona od pierwszej wagonem Warsu) i jeszcze raz przyjrzałam się Sławkowi. Tak, to był on. Bez najmniejszych wątpliwości. Wróciłam do domu taksówką, gorączkowo myśląc, co powinnam była zrobić. Wyprowadziłam Aresa, nie zważając uwagi na jego radosne powitalne skoki i zrobiłam zakupy. Machinalnie przygotowałam kolację... Dźwięk klucza w zamku przywrócił mnie do rzeczywistości. Sławek. Ucałował mnie i wręczył mi bukiet kwiatów. Że niby się tak na niego wyczekałam. Chciał mnie przytulić i pocałować, ale wykręciłam się początkami grypy. Wstawiłam kwiaty do wody. I wtedy niby od niechcenia spytałam, jak było na delegacji. Myślałam, że serce wyskoczy mi z piersi. Sławek roześmiał się i zaczął opowiadać jakieś głupoty. I wtedy nie wytrzymałam. Obróciłam się, spojrzałam mu prosto w oczy i spytałam czemu mnie okłamuje. Zbladł. W tym momencie zrozumiałam, że spełniają się moje najgorsze przeczucia. Usiłował coś kręcić, więc powiedziałam, co widziałam dziś na dworcu. I wtedy zamilkł i zwiesił głowę.

Rozmowa był długa i bardzo bolesna. Dowiedziałam się, że mój facet od pewnego czasu prowadził podwójne życie. Miał dziewczynę. Podobno chciał mi o tym powiedzieć. Podobno kochał nas obie i nie potrafił wybrać. Podobno... ile ja wtedy usłyszałam zapewnień! Wtedy zrozumiałam, że to nie ta dziewczyna była "tą drugą". To ja nią byłam. Skurwysyn okłamywał mnie od samego początku. Te jego delegacje zaczęły się, gdy ona zaszła w ciążę. A ja byłam tylko świetną, przelotną inwestycją. Nie musiał płacić za wynajem mieszkania, a jeszcze miał dodatkowy seks za darmo... Sławek zaczął mnie przepraszać, mówić, że może wszystko jakoś się ułoży... Nie wytrzymałam. Z zimnym, lodowatym spokojem powiedziałam, że nic się nie ułoży. Że ma położyć na stole klucze i ma się natychmiast wynosić. Że jutro zawiozę mu jego rzeczy do pracy. Wstał i beznadziejnie oznajmił, że nie ma gdzie spać. Że rozumie (!), że nie możemy być razem (!!!), ale że prosi o tę ostatnią noc. Z przyjaźni. Powiedziałam, że może sobie spać w firmie lub hotelu. Albo pod mostem. Byle nie tu.

Po jego wyjściu, padłam na łóżku i rozbeczałam się. Szlochałam i wyłam, pełna bezsilnego gniewu, potwornie skrzywdzona i przede wszystkim zdradzona. Czułam się podle, najgorzej jak tylko można. To już nie chodziło o to, że miał inną. Że bzykał sobie jakąś laskę na boku. Najgorsze było to dojmujące uczucie zdrady, potwornego, obrzydliwego oszustwa. Dzieliłam z nim każdą, najtajniejszą swoją myśl, pragnienie i marzenie - a on to wszystko zbrukał, zeszmacił i spodlił. Ares, zaniepokojony moim zachowaniem wlazł do pokoju i wskoczył na łóżko. Powinnam go zrzucić (nie pozwalałam mu brykać po wyrku), ale nie miałam na to siły. Wtuliłam się w jego futro i płakałam dalej. Kochane zwierzę czuło, że coś jest bardzo nie w porządku z jego panią. Cichutko skomlił i lizał mnie po rękach, jakby usiłując dodać mi otuchy. Tak zakończył się mój romans ze Sławkiem.

Czas mijał. Udało mi się na szczęście znaleźć w sobie siłę do zakończenia całej tej sprawy. Zresztą mój eks szybko zmienił pracę i wyprowadził się z miasta, pewnie do tej swojej dziewczyny. Nie obchodziło mnie to już. Mnie zostały samotne, gorzkie wieczory i noce. I konieczność odbudowy swojego życia.

Zaczęłam powoli. Najpierw skupiłam się na pracy. Potem wyremontowałam mieszkanie, żeby nie przypominało mi obecności Sławka. W końcu raz czy dwa pojawiłam się na firmowym wypadzie na imprezę, choć słabo się bawiłam. Nerwowo i wręcz alergicznie reagowałam też na wszelkie próby podrywu czy flirtu. Miałam dość facetów. Serdecznie dość.

Po jakimś czasie wróciły mi chęci na seks. Wiadomo, natura nie znosi próżni... także w wiadomym miejscu. Nie chciałam jednak z nikim się wiązać, a już na pewno wdawać się w jednorazowe układy. Pozostawały więc własne paluszki i czasami wibrator.

Ten dzień pamiętam, jakby to było wczoraj. To był zwykły, przeraźliwie długo trwający się piątek, jeden z szeregu wielu, bliźniaczo podobnych do siebie w ostatnim czasie. Nie miałam ochoty na żadne wyjścia, więc bólem głowy wykręciłam się od imprezy w klubie, na którą wyciągali mnie znajomi z firmy. Wróciłam do domu z mocnym postanowieniem urżnięcia się i przespania połowy soboty. Wychodząc na wieczorny spacer z Aresem, wstąpiłam do sklepu, aby kupić coś dobrego do picia. Najlepiej mocnego i słodkiego. Nabyłam dwie butelki.

Pierwszy kieliszek wychyliłam jeszcze przed prysznicem. Duszkiem. Potem nalałam sobie repetę. Czułam, jak mocny, słodki płyn rozchodzi się po moim ciele. Zrzuciłam ciuchy i wpakowałam się do kabiny. Uwielbiam stać pod strumieniem gorącej wody. Otacza mnie wtedy uspokajający, jednostajny szum. Silne uderzenia wody są jak kojący masaż. Para unosząca się w powietrzu jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki otwiera wszystkie pory skóry. Zmęczenie wylewa się przez nie i razem ze spływającą wodą niknie w odpływie brodzika.

Stałam tak, opierając się o ścianę i pozwalałam, żeby woda bez końca obmywała moje ciało. Pieściła je. Gorące fale wywołały znajome uczucie w podbrzuszu. Zaczynało się tam, gdzie zawsze, nisko. Było jak delikatne muśnięcie, jak pierwszy pocałunek złożony na karku, gdy jeszcze świt nie przepędził nocnych marzeń. A potem poczułam w środku słodką ociężałość, mruczącą, leniwie budzącą się do życia jak zaspana kotka. Serce uderzyło szybciej. Zaczęłam delikatnie gładzić piersi, samymi końcami palców. Lubię moje cycuszki. Są w sam raz. Ani za duże, ani za małe. Wystarczająco duże, żeby przyciągać spojrzenia facetów, ale też nie takie, żeby sprawiały kłopoty podczas biegu czy ćwiczeń. Zgrabne i jędrne, umiejętnie potraktowane potrafią dostarczyć mnóstwa radości. Lubię masować je od dołu, delikatnie, stopniowo wzmacniając nacisk. Faceci zwykle robią to za szybko... Zawsze myślałam sobie, jakby to było, gdyby zabrała się za nie jakaś dziewczyna... Tylko kobieta może zrozumieć, jak sprawiać prawdziwą przyjemność drugiej kobiecie... Przedłużałam zabawę ze sobą, chcąc jak najdłużej prowadzić się przez cudowny stan pierwszych oznak podniecenia. Wypite wino w połączeniu z gorącą wodą wzmacniało doznania i sprawiało, że czułam się dziwnie lekka i ciężka zarazem...

Sięgnęłam ręką niżej, pogładziłam brzuszek i zalotnie przeciągnęłam palcem po mokrym i oczekującym guziczku. Westchnęłam cicho, pozwalając by krople wody rozprysły się na moich otwartych ustach. Paluszek, jakby prowadzony własną wolą skradał się, aby zanurzyć się w rozkosznym cieple mojej norki, ale z pewnym wysiłkiem powstrzymałam się... Reszta pieszczot potem, zajmę się sobą w łóżeczku... Skończyłam kąpiel i stanęłam boso na szorstkim ręczniku rzuconym na kafelki. Popatrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Ostatnie stresy sprawiły, że trochę schudłam i z satysfakcją przyznałam, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Ze szklanej tafli patrzyła na mnie całkiem sympatyczna i atrakcyjna dziewczyna. Buńczucznie postawione piersi zachęcały do pieszczot. Przez myśl przemknęła mi myśl, jakby to było mieszkać z inną dziewczyną... Może weszłaby teraz do łazienki i przytuliła mnie od tyłu, obejmując moje piersi zręcznymi, smukłymi dłońmi...? Uffff - to wino naprawdę było mocne... Szybko wysuszyłam głowę (jak to dobrze, że nie noszę już długich włosów!) i zawinęłam się w ukochany, biały szlafrok frotte. Uwielbiam jego dotyk, miękki, ale mile drażniący rozgrzaną skórę. Czas na kolejnego drinka... i na chłodną, podniecającą gładkość pościeli!

Weszłam do pokoju i wypchnęłam do korytarza Aresa, mimo jego zdecydowanych sprzeciwów. Nie potrzeba mi było jednak towarzystwa... Zapaliłam sobie świeczki zapachowe i wrzuciłam jakiś miły jazzowy kawałek, aby cichutko dotrzymywał mi towarzystwa. Kolejny łyk wina... musiałam być już nieźle wstawiona, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, czułam się pewnie i odważnie. Uzupełniłam alkohol w kieliszku i zdecydowanym ruchem rozpięłam pasek szlafroka. Tak, mogę się dziś trochę połajdaczyć! Mogę być striptizerką w luksusowym lokalu, na widok której wszystkim facetom ślina leci z ust, a spodnie wypychają sztywniejące pałki. Wszyscy chcą mnie mieć... Marzą o tym, aby skosztować mojego ciała... Inne dziewczyny patrzą na mnie zawistnymi spojrzeniami... Zaczęłam się powoli rozbierać, kusząco kołysząc biodrami w rytm muzyki, zupełnie jakbym robiła to przed kimś. Przed kimś, kogo chcę podniecić. O, tak... niech popatrzy sobie na zgrabne piersi wyglądające nieskromnie zza zasłony. Niech rozgrzeje go widok stojących sutków. A co by powiedział na to, jeśli lubieżnie przeciągnę palcami po wygolonej szparce...? Wyobrażałam sobie siebie, stojącej na scenie, otoczonej przez tłum facetów. Podniecało mnie to. Może któryś nie wytrzyma i skoczy ku mnie, złapie mnie za rękę i mocno pchnie na stolik. A potem przydusi swoim ciężarem, dosiądzie mnie... trochę wbrew mnie samej... Brutalnie, mocno. Na oczach innych...

Szlafrok zsunął się w końcu ze mnie i opadł na podłogę. Ależ byłam napalona... Oddychałam ciężko, głęboko, wciągając powietrze do płuc. Poniosło mnie. Pociągnęłam kolejny łyk - tym razem prosto z butelki. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam się znowu dotykać. Mocne wino rozgrzało mnie od środka. Bezwstydnie rozłożyłam nogi. Przymknęłam oczy i przywołałam sobie kolejną fantazję, jedną z moich ulubionych.

Jestem w hotelowym pokoju, przede mną stoi oszałamiający facet. Ma lekko oliwkową skórę, doskonałe, wysportowane ciało latynoskiego kochanka. Czuję jego zapach, orzechowy, korzenny, namiętny. Patrzy mi w oczy i spokojnymi ruchami gładzi swojego członka. Ma ciemniejszą barwę, niż reszta ciała mojego Latynosa. Delikatna, aksamitna skóra otaczająca jego wspaniały narząd ma barwę kawy z niewielką domieszką mleka. Już ja wiem, jakie mleko gotuje się w jego wnętrzu... Podziwiam dwie ciężkie, zwisające kule, kołyszące się w rytm ruchów dłoni. Dostrzegam, że mój kochanek depiluje włoski na mosznie. Kiedy wejdzie we mnie, nasze ciała będą się czuły tak wyraźnie... Tymczasem jednak do tego jest jeszcze daleko. On lubi patrzeć, jak kobieta sama się pieści, lubi odwlekać moment zespolenia. Więc sięgam palcami do swojej szpareczki, rozchylając kusząco jej płatki. Otwieram usta i pozwalam, aby koniec języka podkreślił kształt moich warg. Mój pokaz podoba mu się... Jestem cała dla niego, chcę mu to pokazać. Przygotowuję się na spotkanie jego wspaniałego członka.

Nagle w cudowne chwile mojego zapamiętania wdarł się obcy dźwięk. Ares! Musiał skoczyć na drzwi i udało mu się je otworzyć. Ostatnio nauczył się tej sztuczki. "Cholera" - przez zamroczoną alkoholem i przeżywanym uniesieniem głowę przemknęła mi rozpaczliwa myśl - "Tylko nie teraz...". Nie potrafiłam się oderwać od przeżywanej rozkoszy. Moje palce już prawie zagłębiały się do środka, drażniły się z moją cipeczką, niecierpliwie wyczekującej wypełnienia. Kto by wówczas potrafił przerwać!? Z rozpaczliwą determinacją pomyślałam, że skoro już wszedł, to niech sobie popatrzy i oddałam się pieszczotom.

W tej samej chwili poczułam jak Ares skacze na łóżko. Wściekła, chciałam go zrugać, zrzucić na podłogę... ale w tym samym momencie poczułam coś, od czego moje ciało wygięło się w łuk rozkoszy. W pierwszej chwili jeszcze nie zorientowałam się, co się stało, dlaczego przenikają mnie fale przyjemności tak dojmującej, tak przenikliwej, jakiej jeszcze nigdy chyba nie zaznałam. Może tylko raz, jak wtedy, gdy pierwszy raz spróbowałam nieporadnymi, poszukującymi ruchami dotykać swojego niedojrzałego jeszcze guziczka...

W przesycone mocnym winem otępienie igły rozkoszy wbijały się jak błyskawice. Bezwiednie, pchana najniższymi odruchami ciała rozsunęłam szeroko uda, żeby tylko umożliwić temu wspaniałemu uczuciu, które mnie przeszywało lepsze dojście. Cofnęłam dłonie i zacisnęłam je kurczowo na pościeli. I nagle zrozumiałam. Otworzyłam oczy i nagle poczułam, że zamiera we mnie serce. Między moimi ugiętymi nogami ujrzałam łeb Aresa, który z entuzjazmem wylizywał moją rozwartą cipeczkę. To jego mokry język szalał między moimi udami wysyłając mnie na krawędź szaleństwa.

- Ares, nie... - jęknęłam - Zostaw...

Świat zawirował mi przed oczami. To wszystko rozgrywało się w ułamkach sekund - ale wydawało się godzinami. A może było na odwrót? Moje ciało wibrowało ekstazą, której nigdy jeszcze nie czułam. Wypite wino huczało mi w skroniach, a w środku czułam jeden, trwający wciąż spazm rozkoszy. Wiedziałam, że powinnam natychmiast zareagować... że powinnam to przerwać... że nie miałam prawa do odczuwania tej przyjemności - ale jednocześnie nie potrafiłam tego zrobić. Moje ciało działało za mnie, czułam jak spinam się w sobie, aby jeszcze bardziej wystawić się na cudowne doznania. Tak, wiedziałam w tym momencie, że jest to dziwaczne i odpychające, ale jednocześnie byłam zafascynowana tym, co się ze mną dzieje. Gdzieś w mojej duszy rodziło się pragnienie, aby to trwało wiecznie. Nikt nigdy, żaden facet, nie wylizywał mnie tak sprawnie, tak umiejętnie, z taką pasją. Moje soki płynęły obficie, ale Ares jakby tylko uznawał to za dodatkową zachętę. Nagle przestało mnie wszystko obchodzić, jakby coś we mnie pękło.

Moja dłoń sama uniosła się i przesunęła w stronę brzucha. Sięgnęłam dalej, palcami rozchylając moją szparkę. Jęknęłam, gdy cudowny, wszędobylski, mokry jęzor Aresa prześlizgnął się po moich bezbronnych płatkach. Jeśli jeszcze przed chwilą miałam w sobie resztki oporu, to teraz znikły wszystkie bariery. Nikt nigdy nie dostarczył mi takiej rozkoszy. Nikt nigdy nie wyzwolił we mnie takich emocji, takich pragnień, takiego zmysłowego odurzenia.

Byłam pijana. Mocno pijana. Ale może właśnie dlatego tak szybko straciłam nad sobą kontrolę. Czułam język Aresa, sięgający dokładnie tam, gdzie powinien. Gdzieś na granicy świadomości coś krzyczało we mnie: "Co ty robisz, pozwalasz psu... własnemu psu lizać się w taki sposób?". To pytanie huczało mi w głowie, a jednocześnie tak bardzo pragnęłam, żeby to trwało dalej. Słowo PIES zawisło mi przed oczami, powtarzałam je gdzieś w środku, czując, że sprawia mi szaloną, perwersyjną radość. Świadomość tego, jakie bariery przekraczam, świadomość tego co robię była jak narkotyk, jak najlepszy afrodyzjak. Nigdy w życiu nie byłam tak bardzo podniecona. A Ares nie przestawał. Wylizywał mnie z pasją, z entuzjazmem i szaleństwem. Nie mogłam myśleć o niczym innym. Chciałam, żeby wylizał mnie do końca, chciałam mieć najlepszy w życiu orgazm, który da mi mój zwierzak.

Nie zastanawiając się wiele, obróciłam się na kolana. Nie wiedziałam czemu, to był impuls. Zawsze uwielbiałam tę pozycję... Błyskawicznie sięgnęłam między uda, położyłam palce na spływającej sokami cipce. Byłam taka mokra... Mój własny dotyk podziałał na mnie jak ostroga na galopującego konia. Znowu poczułam Aresa... jego mokry język, szaleńczo roztańczony, gorączkowo poszukujący mojego skarbu. Przeciskał się pomiędzy moimi palcami, usiłując z powrotem dobrać się do upragnionego celu. Wszystko przestało się liczyć... rozsunęłam palcami wargi, otworzyłam się całkowicie przed nim. Przed moim psem. Czułam się tak bezbronna, a jednocześnie tak bezwstydna... gdy wchodził do środka, gdy sięgał we mnie tak głęboko! Jego ruchy zaczynały się nisko, na samej łechtaczce, by potem błyskawicznie znaleźć się dalej, uwolnić mój kochany guziczek od mokrej, gorącej pieszczoty i przesunąć się do otwierającego się, ciepłego, przytulnego środka. Odlatywałam. Po prostu odlatywałam. Wbiłam twarz w poduszkę, żeby nie krzyczeć z rozkoszy.

I nagle - wszystko stanęło na głowie. Natura podpowiedziała Aresowi uznał, że jestem już gotowa. Nie przewidziałam, nie miałam pojęcia, na co się szykuje... W jednej chwili przestałam odczuwać jego język, ale zanim zdążyłam poczuć stratę, on był już na mnie. Zwalił się na mnie całym swoim ciężarem, przygniótł do pościeli. Twarde pazury przejechały mi po żebrach wywołując nagły, ostry ból. I wtedy poczułam TO. Twardy, gorący, wilgotny kształt na udzie. Gorączkowo szukający celu. Zanim zdążyłam pomyśleć, był we mnie!

Już pierwsze pchnięcie weszło gładko, choć jednocześnie tak głęboko! Ruchy Aresa były gwałtowne, jakby rozumiał, że musi mnie wypieprzyć zanim znajdę w sobie siłę, aby uciec spod niego. W jednej chwili w moim skołowanym umyśle wybuchły i zderzyły się nagłe emocje, jak pędzące ku sobie fale wzburzonego morza. Uzmysłowiłam sobie, co się dzieje i coś we mnie wrzasnęło NIE!, ale z tą samą siłą każda komórka mojego ciała krzyczała: TAK!!! Wszystko rozgrywało się w ułamkach sekund. Nie potrafiłam tego ogarnąć! Podniosłam się na łokcie. Chciałam go zrzucić. Naprawdę! Chyba krzyczałam, ale Ares nie zwracał na to uwagi. Jego penis poruszał się we mnie jak mechaniczny tłok. Nigdy w życiu czegoś takiego nie czułam. To była sama pierwotna dzikość, czysta żądza. Był taki twardy, taki wielki, a jednocześnie taki miękki. Moje wnętrze, przygotowane przez pieszczoty i wcześniejszy wstęp rozpaczliwie tego pragnęło. Ruchy, który we mnie wykonywał, doprowadzały mnie do szaleństwa. I te jego potężne łapy, ściskające mnie w pasie, przytrzymujące władczo, wciągające pod niego. Pilnujące, abym nie próbowała się wywinąć. Byłam brana, po prostu brana. Dokładnie w taki sposób, w jaki podświadomie tego pragnęłam. Byłam jego suką, którą Natura kazała mu pokryć.

I wtedy przegrałam walkę ze sobą. Jakiekolwiek hamulce, jakie jeszcze we mnie były, pękły. Nie dbałam o to, co będzie później. Nie myślałam o tym, co się ze mną dzieje, w czym uczestniczę. Znowu opadłam na łóżko, wtuliłam się w poduszkę, poddałam się całkowicie. Więcej. Nie panując nad sobą, instynktownie wypchnęłam tyłek ku górze, na spotkanie tych gorączkowych, przeszywających mnie pchnięć. Ares rżnął mnie jak szalony. Wydawało mi się to niemożliwe, ale jeszcze mógł zwiększyć tempo, ale zrobił to! Czułam go w sobie, głęboko, tak głęboko jak nigdy żadnego faceta. Końcówka jego penisa pieściła moje najskrytsze zakamarki, sięgając ujścia macicy. Nie uderzała jednak boleśnie, ale ocierała się o nią tak, że za każdym razem myślałam, że orgazm właśnie nadszedł. Zacisnęłam kurczowo palce na pościeli i bezustannie powtarzałam w myślach "pieprz mnie, pieprz mnie, pieprz mnie". Nie wiem ile czasu to trwało, ale to była ekstaza. Zatopiłam się w niej cała. W końcu przyszedł obezwładniający orgazm. Potężny skurcz przeszył moje ciało. Znowu chyba krzyczałam. Nie mogłam złapać tchu. Chciałam, żeby już przestał, ale Ares robił swoje. Nie potrafiłam się temu przeciwstawić. I wtedy przyszła druga fala. Zacisnęłam się na jego szalejącym penisie, błagając w myślach, aby przestał.

I nagle Ares nagle zwolnił. Wepchnął się do środka, wypełnił mnie całą. Ciężko dyszałam, usiłując złapać oddech i uspokoić szalone bicie serca. W moim ciele rozchodziły się fale rozkoszy. W środku czułam jego wielkiego, pulsującego, gorącego kutasa. Nie malał, nadal wypełniał mnie i sprawiał, że mogłam jednocześnie czuć ostatnie skurcze orgazmu i to cudowne uczucie wypełnienia. Kręciło mi się w głowie, nie mogłam zebrać myśli. I wtedy TO poczułam.

Coś rosło we mnie, u wejścia do mojej obolałej cipki. Wszystko rozgrywało się za szybko. Na początku nie zwróciłam na to uwagi, ale w kilka sekund dziwne uczucie wzmogło się. To było tak, jakby ktoś włożył mi niewielki balonik i zaczął w niego szybko dmuchać. Coś było nie w porządku. Choć ręce mi drżały i odmawiały posłuszeństwa, dźwignęłam się i zrobiłam wysiłek, aby zrzucić z siebie psa. Ares nie dał się. I wtedy przestraszyłam się. Przez opary wypitego alkoholu nagle dotarło do mnie, co zrobiłam! Serce chyba mi się zatrzymało, a potem zaczęło tłuc się jak oszalałe. Szarpnęłam się, rozpaczliwie próbując się uwolnić. Chciałam tylko wypchnąć go z siebie, a potem wyczołgać się spod niego, ale nie udało mi się. Gdy tylko się ruszyłam, poczułam ból. Coś tkwiło we mnie, jak korek w szyjce butelki. Zebrałam siły i spróbowałam znowu, ale Ares warknął groźnie. Pierwszy raz w życiu warknął na mnie. Zamarłam z przerażenia. Nie dlatego, że bałam się, że mnie ugryzie... nie po tym co przez chwilą przeszliśmy. Bałam się, że coś jest nie tak jak powinno. Że zostanę tu tak, sczepiona z własnym labradorem. Przecież nie mogłam zadzwonić po pogotowie...

Ares, mój mądry Ares zachowywał się jednak spokojnie, jakby dając mi znać, że wszystko jest tak, jak być powinno. Mimo to sekundy rozciągały się w nieskończoność. Przeżywałam takie lęki, że dziwię się, że nie osiwiałam. Przed zrobieniem jakiegoś głupstwa uratowało mnie chyba tylko totalne zmęczenie i alkohol, który nadal krążył we mnie i nie zwalniał moje myśli. W końcu, po nieskończenie długim czasie, poczułam, że to coś blokujące moją biedną cipeczkę, zmniejsza się. Ares też poruszył się, jakby mówiąc mi: "Widzisz, głupiutka? Wszystko jest w porządku. Zawsze było". Uczucie ulgi było niesamowite. Po krótkiej chwili usłyszałam głośne "plop!" i gorący psi penis opuścił moje wnętrze. Ares zsunął się ze mnie. Czułam, jak po wewnętrznej stronie ud spływają moje soki pomieszane z jego spermą. Była dziwna - mniej gęsta od ludzkiej, ale dużo bardziej obfita. Sięgnęłam palcami do obolałej cipeczki - bałam się, że Ares, choć niechcący, zrobił mi jakąś krzywdę. Bałam się, że po takiej jeździe na dłoni zostaną mi ślady krwi. Ale kiedy podniosłam rękę do oczu, przekonałam się, że moje obawy były płonne. Głębokie westchnienie ulgi wyrwało się z mojej piersi.

Ares kręcił się, niespokojny, po łóżku i znowu pchał nos między moje nogi. Przestraszyłam się, że znowu chce się do mnie dobrać, ale on tylko wysunął język i zaczął delikatnie zlizywać resztki mojego śluzu z ud. To było tak nieoczekiwane, tak słodkie i tak opiekuńcze... czułam się, jakby chciał mi podziękować za to, że mu pozwoliłam.

- Ares... - mruknęłam - co myśmy zrobili?

Powinnam wstać i umyć się... powinnam to wszystko przemyśleć... może wziąć smycz i uderzyć go, żeby nigdy więcej nie ważył się na mnie skoczyć... Nie miałam na to siły. Byłam tak zmęczona... Zamknęłam oczy... Ostatnią rzeczą, jaką pamiętałam, było to, że Ares położył się obok mnie, jakby chciał czuwać nade mną podczas mojego snu.

Ranek przychodził opornie. Obudziłam się, ale nie otwierałam oczu. Leżałam bez ruchu, starając się przypomnieć sobie szczegóły wczorajszego wieczoru. Czy to wszystko zdarzyło się rzeczywiście? Może to tylko był dziwaczny, koszmarny sen. Bałam się zderzyć z rzeczywistością, choć wiedziałam, że muszę. Najchętniej jednak zasnęłabym znowu, żeby nie musieć zastanawiać się nad konsekwencjami moich czynów. Drżałam na całym ciele. Bałam się. W końcu uznałam, że leżeniem i udawaniem, że nic się nie stało, nic nie osiągnę.

Otworzyłam oczy i zmrużyłam je usiłując przyzwyczaić je do jasności. Wszystko mnie bolało. Więc to wszystko zdarzyło się naprawdę? Usiadłam na łóżku i jęknęłam. Po obu stronach ciała, tam gdzie dosięgły mnie pazury Aresa miałam czerwone pręgi. Pościel była skotłowana i miejscami podarta. Podkuliłam nogi pod siebie i objęłam je rękami. To była prawda. Pieprzyłam się z psem. Z własnym psem. Co najbardziej mnie przerażało, to fakt, że było mi dobrze. Pamiętałam, jakie doznania wzbudził we mnie dotyk jego języka. I to niesamowite uczucie wypełnienia, gdy posiadł mnie jak sukę.

W tym momencie Ares wsunął się do pokoju. Musiał obudzić się wcześniej i polazł do kuchni, gdzie stała jego miska. Teraz podszedł do mnie, machając ogonem i uśmiechając się po psiemu. Jak on cieszył się na mój widok... Ale, łajdak, trzymał głowę nisko, jakby nie był pewien, jak zareaguję. On też chyba nie do końca potrafił odnaleźć się w tej sytuacji... Machinalnie wyciągnęłam rękę i pogłaskałam go. Szczeknął cicho i polizał mnie po dłoni.

Nagle opadło mnie przerażenie - przecież on mnie mógł czymś zarazić! Cholera wie czym, nie wścieklizną przecież, ale jakimiś bakteriami! Wciąż chowałam w sobie jego spermę! Momentalnie zerwałam się z łóżka i popędziłam pod prysznic. Myłam się długo i dokładnie, starając wypłukać z siebie wszystkie pozostałości. Spędziłam chyba pół godziny pod gorącym prysznicem, starając się uspokoić i nie myśleć o niczym.

Kiedy w końcu wyszłam z łazienki, myślałam już racjonalnie. W każdym razie mniej więcej racjonalnie. Po pierwsze, siadłam do komputera, żeby sprawdzić w dostępnych źródłach, na co jestem narażona. Dziś myślę o tym ze śmiechem, ale pierwszą rzeczą, którą sprawdziłam było to, czy mogę zajść w ciążę... W sumie niby wiedziałam, że jest to niemożliwe, ale w takiej sytuacji chyba żadna kobieta nie potrafiłaby tego nie sprawdzić. Potem przyszło szukanie informacji o chorobach odzwierzęcych. Cholera, czy ktoś z was próbował znaleźć informacje o... odzwierzęcych chorobach wenerycznych!? Na szczęście znalazłam jakieś strony po angielsku... Przy okazji dowiedziałam się też, czym jest ta dziwna bulwa u nasady penisa Aresa, która przyprawiła mnie o takie przerażenie. To po prostu sposób na to, żeby cenna sperma nie wyciekała zbyt szybko ze środka suczki. Po kilkunastu minutach sama zmniejsza się i następuje rozłączenie.

Stopniowo uspokajałam się. Wyglądało na to, że mogę być spokojna. Większość chorób nie ma szans, żeby przenosić się między gatunkami. Poza tym natura obdarzyła psy doskonałą ochroną przed infekcjami. Okazuje się, że wbrew pozorom, psi penis jest wyjątkowo czysty... w odróżnieniu od niektórych męskich. Dziś myślę o tym z rozbawieniem, ale wtedy bynajmniej nie było mi do śmiechu. A Ares...? Ares siedział przy mnie cały czas, jakby dodając mi sił i pewności siebie.

Wstałam i zrobiłam sobie drinka, drążąca i skołowana. Do dziś pamiętam emocje, jakie wtedy mną szargały. Bałam się spojrzeć w lustro. Nie potrafiłam spojrzeć na siebie i spytać, jak to wszystko stało się możliwe. Bałam się swojego wzroku. Co by powiedzieli ludzie, gdyby wiedzieli...?

I nagle zrozumiałam, że wcale się to dla mnie nie liczy. Byłam u siebie, we własnym domu. Przeżyłam cudowne chwile i dwa orgazmy o sile, jakiej w życiu nie doznałam. Nikt inny nie miał do nich prawa. Nikt. Tylko ja. To moje życie i moje ciało. Nikogo nie skrzywdziłam - więc dlaczego miałabym sobie robić wyrzuty? To, czego się dopuściłam było obrzydliwe? Obrzydliwy to jest ojciec, pieprzący swoją córkę. Nieletnia panienka, która w dyskotekowej toalecie robi loda i oddaje się za marnego drinka. Dresiarz, bijący swoją blacharę. Facet, zdradzający żonę na lewo i prawo. TO jest obrzydliwe!

Przestałam się bać. A ściślej - bałam się już tylko o zdrowie. Internet to niezbyt pewne źródło wiedzy, więc po jakimś czasie zadzwoniłam do przyjaciółki-ginekolożki. Zaprosiłam ją niby-to na babskie ploty, gorączkowo usiłując wymyślić jakiś sposób niewinnego spytania gnębiącą mnie, dziwaczną sprawę. Do dziś nie wiem, jak mi się to udało i mam nadzieję, że nie wpadła na to, po co mi jest potrzebna taka wiedza. Na szczęście dyskutowałyśmy o tym, gdy była już bardzo pijana.

Od tych dni minęło już wiele miesięcy. Moje życie zmieniło się. Stałam się inną osobą. Pewnie w oczach wielu z was będę uchodzić za zboczoną. Nie obwiniam was o to. Kilka lat temu sama bym tak o sobie pomyślała. Seks z psem? Obrzydliwe! Chore! Potworne!

Dziś zaakceptowałam to, kim jestem. Tak, uprawiam seks z własnym psem. Tak, czerpię z tego przyjemność. Wielką przyjemność! Wiem... jestem suką. Prawdziwą suką. I co z tego? Uwielbiam, gdy przyciska mnie do ziemi i bierze mnie od tyłu, w zapamiętaniu ściskając przednimi łapami mój wypięty tyłeczek. Tak, jest mi z tym dobrze. Muszę zaciskać usta, żeby nie krzyczeć podczas zajebistych orgazmów. I lubię ten moment, gdy sczepieni po gwałtownym seksie, ciężko dysząc, odpoczywamy, a jego gorący penis wypełnia szczelnie moje wnętrze. Dziś, po kilku miesiącach od naszego pierwszego razu, podnieca mnie sama myśl, że moją cipkę wieczorem wypełniać będzie sperma psa.

Zabawne... czasem myślę, że Ares daje mi więcej, niż większość facetów, z którymi kiedykolwiek się spotykałam. Jest szczery - nigdy jego emocje nie są udawane. Nigdy nie skłamie, ani mnie nie oszuka. Jest opiekuńczy - wiem, że zawsze stanie w mojej obronie. Nigdy nie zrobi mi krzywdy. Jest silny i władczy. Doskonale wyczuwa mój nastrój. Jest blisko mnie, gdy jest mi źle. Czy można chcieć czegoś więcej?

A seks? Jest wtedy, gdy ja tego potrzebuję (i zawsze jest fantastyczny, pełen życia i pasji), czy może raczej - gdy oboje tego potrzebujemy. Nikt mnie do seksu nie zmusza, ani nie namawia, gdy nie mam na niego ochoty. Nie muszę udawać, że boli mnie głowa, bo akurat on ma takie potrzeby, a ja jestem zbolała, skonana. Nie muszę się tłumaczyć, że po prostu nie mam chęci. No i po naszych igraszkach nie zdarza mu się wychodzić na balkon i palić papierosa...

Nie oceniajcie mnie łatwo. Chcę tylko powiedzieć, że jestem dorosłą osobą, żyję i działam na własny rachunek - starając się nikogo nie krzywdzić. Wybrałam swoją drogę - choć nie wiem, co przyniesie przyszłość. Kto wie, może za parę lat poznam kogoś i stanę się typową polską matką, z zapracowanym mężem i dwójką rozwrzeszczanych dzieci. Może tak, może nie... Na razie jest mi dobrze z tym, jak jest i nie chcę tego zmieniać. Żyję normalnie, w zgodzie z sobą i to mi wystarcza. Jestem jedną z osób, które codziennie mijacie w sklepach, urzędach, czy na urlopie. Proszę, nie osądzaj mnie, jeśli mnie nie rozumiesz.

Dziękuję za przeczytanie mojej historii. Cieszę się, że mogłam powiedzieć o tym światu. Mam nadzieję, że ktoś mnie zrozumie. Już samo to będzie dla mnie ważne.

Imiona bohaterów z oczywistych względów zostały zmienione.

Ten tekst odnotował 456,559 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.95/10 (493 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (117)

+20
-1
tematyka kontrowersyjna, ale przeczytałem z zainteresowaniem.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+11
-5
Kontrowersyjnie? Końcówka ostro po bandzie... żeby nie powiedzieć za bandą ;P A wyjąwszy epizod z psem, to znakomite opowiadanie. Fajnie się czytało.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-7
dojrzeliście już do zalegalizowania tego związku?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+16
0
eeeh tam, będą żyć na "kocią łapę" 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+24
-3
super kochanek...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+22
0
Niesamowite... z jednej strony odpychające, ale z drugiej... ma to coś.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+18
-2
extra, chętnie bym coś takiego obejrzał jak się parzą...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+27
-2
To opowiadanie jest.... niezwykłe. Zniewalające. I otwierające gdzieś w duszy drzwi, które jakaś część mnie chce otworzyć.

Widać, że pisała to kobieta (a jeśli facet, to doskonale kobiety rozumiejący - ale nie sądzę, by aż tak ktoś mógł się wczuć).
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+20
-1
Jak dla mnie opowiadanie było bardzo ciekawe i fajnie się czytało.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+29
-2
Opowiadanie a raczej wyznanie było niezwykle fascynujące. Z jednej strony odpychało jak kazirodztwo czy skrajny sadyzm jednak z drugiej strony było w tym coś magicznego. I chcąc nie chcąc podnieciłam się.
Mam nadzieję, że autor jest kobietą. Serdecznie pozdrawiam
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+22
-2
świetnym językiem napisane, jasno i klarownie, a do tego taka historia...w niektórych momentach aż chciało by się przeżyć to samo...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
-5
Bardzo kontrowersyjna opowieść. Sądzę że to wszystko sobie wytłumaczyłaś dla siebie samej. Tutaj praktycznie szukasz potwierdzenia dla siebie. No cóż daleki jestem od wydawania opinii każdy robi to co lubi. Sądzę jednak że miłość z człowiekiem jest normalniejsza. Odpowiedz jednak szukaj w głowie. Tam chyba coś się popsuło. Gratuluje odwagi.
Przeczytałem na zasadzie ciekawości lecz nie powiem abym się podniecił.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-5
ciekawe nawet bardzo nawet się podnieciłam, ale trochę za długie
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+24
-1
Ciekawe, chyba wbrew samej sobie podnieciłam się
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+14
-1
Bardzo fajne opowiadanie, z przyjemnością bym popatrzył, a nawet dołączył.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+22
0
Bardzo kontrowersyjne, ale myślę, że fajne się czytało naprawdę najważniejsze, że autorka szczęśliwa pozdro 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+11
0
Prawdziwy doggy style 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+22
0
Autor/-ka opisał to o czym wiele osób nawet boi się pomyśleć. Krytykować każdy potrafi, zrozumieć już mniej. Uważam, że istotne jest to iż ma z tego przyjemność, nikogo nie krzywdzi i jest świadoma tego co robi. A poza tym jestem pewien, że wiele osób ma takie przygody za sobą, ale nie mają odwagi napisać o tym. Ilość komentarzy o podnieceniu się czytając ten tekst też wiele "mówi".
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+19
0
cudowne wypożyczyłbym go dla żony a sam bym się brandzlował
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+12
0
dobre opowiadanie na samotny wieczór UFFF
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-2
Sądzę, że to fikcja. W dodatku autorstwa mężczyzny. Niemniej, mimo trudnej stylistyki, interesujące. Cóż... inne i zakazane, wzmaga zainteresowanie. Rzecz ciekawa... Dlaczego cynicy i świętoszki czytają coś podobnego???
O kulturze nie napomknę🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+15
-1
Zajebiste opowiadanie, rozpala zmysły.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+16
-1
żyjemy w dziwnych czasach, wszyscy widzą tylko zboczeni, a nie widzą że jest komuś z tym dobrze, że nikomu nie dzieje się krzywda, skoro jej i psu jest dobrze, to nie odmawiajmy im tego, ludzie potrafią być prawdziwymi potworami.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-7
No cóż obiektywnie patrząc jest to chore. Radzę się zastanowić czy po takim skrzywieniu ktoś byłby zdolny do normalnego związku. chyba nie ta osoba skazana będzie na to do końca. Druga strona tego ewentualnego przyszłego nowego związku na pewno tego nie wytrzyma jeśli dowie się o takim choćby epizodzie a nie mówiąc już o stałej sytuacji. Reasumując nie radzę absolutnie próbować!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+19
-2
rozumiem ją.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+6
-2
Czytam opowiadania od dawna i to było najlepsze. Pozdrawiam autorke. Czekam na więcej...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-2
Ja kompletnie nie potrafię zrozumieć ;/
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-18
Chore, po prostu chore. I nie piszcie, że to trzeba zrozumieć, bo tu nie ma co "rozumieć". Pisała to pewnie jakaś niewyżyta nastolatka. Może i w opowiadaniach liczy się wyobraźnia, ale to już jest przesada.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+12
0
Trochę przydługie, ale fajne. Chętnie bym się dowiedział o uległości suczki do labradora w następnych odcinkach.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-1
super. b. mnie to kręci.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-1
Na pewno było trudno zrobić takie wyznanie, na tak oficjalnym forum. Gratuluje, wielkie dzięki.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Nagraj kiedyś film o tym 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+11
-2
To przez nas panowie. Jesteśmy często obrzydliwi w postępowaniu z kobietami. Cos zostało zabite w bohaterce tego opowiadania. Być może na długo.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Z chęcią obejrzałbym jak to robią. Nie mogłem się powstrzymać, doszedłem 2 razy.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-1
ludzie brak slow a gdzie tu rozsadek
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-11
czy wy macie Boga w sercu na milosc
Boska
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-2
Stanął mi i już się trzepałem, ale pomyślałem, że pójdę za to do piekła i się powstrzymałem.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
super, chciałbym to zrealizować z moją żoną i może sam bym skorzystał
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+10
-2
Nigdy nie byłabym w stanie uprawiać sexu z psem. Mimo to rozumiem ją. Była rozgoryczona zachowaniem faceta, zranił ją. Poza tym alkohol robi swoje, napaliła się już pod prysznicem, później jest taki moment, że rozsądek graniczy z chęcią spełnienia dlatego było jej już wszystko jedno. Chore, ale niezłe opowiadanie. xd
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-1
No cóż. Od początku naszej świadomosci uczą nas życia w zgodności z normami czyniąc nas ich niewolnikami. Dla higieny umysłu czasem jest dobrze odskoczyć na moment od kajdanek norm. Ważne aby wówczas nikt nie ucierpiał. Tu widać radość i satysfakcję obu stron więc jest ok. Tak naprawdę nikt nie wie co dzieje w czterech scianach gdzie mieszka samotna kobieta i pies, a jest ich tysiące. Co robią, jest ich słodką tajemnicą. Nie potępiam ale przestrzegam. Tu mężczyzna może się już nie sprawdzic. Poza tym po stosunku z psem masz zero problemow a w przypadku mężczyzny niekoniecznie i to jest ten plus dla psa. Pozdrawiam.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+18
-1
już kiedyś to czytałem, ale po raz kolejny się po prostu zatopiłem... widać, że to nie jest udawane, a już na pewno tak jak jeden z komentujących nie uważam, aby było napisane przez nastolatkę ... sorry ale tekst jest po prostu zbyt mocno nastawiony na OPIS nie na podniecenie, każda emocja jest tu ujęta... Zajebiste opowiadanie, a temat jeśli kogoś szokuje to niech pójdzie się wyspowiadać. Nie bez powodu twierdzę, że ta rzeczywistość jest piekłem, bo tu różnego rodzaju rzeczy się dzieją codziennie, a seks ze zwierzęciem ... nie przemawia do mnie za najbardziej odpychający... prędzej stwierdzę, że ostry gwałt na osobie, która nie ma ani krzty przyjemności z danego faktu jest o wiele gorszy niż to co opisała autorka. Nie podoba się? To jakim cudem przeczytałeś/łaś całość?! Zamknięte umysły i klapki na oczach nie pozwalające widzieć czegoś więcej poza: Spać, zarabiać, jeść srać, spać ...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Głęboki wdech i wydech, oczy mi sie nie mogly oderwac od textu,,,,, chyba mnie to bardzo interesuje, w glowie tez mi sie rodzi pomysl odnosnie mojej zony
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Świetne opowiadanie bardzo się podnieciłem czytając to. Uważam że jesteś bardzo odważną kobietą skoro miałaś odwagę podzielić się tym publicznie. Imponujesz mi tym i powiem nawet że sam o tym kiedyś myślałem żeby przeżyć coś takiego żeby widzieć jak to kobieta robi z psem a nawet się w jakiś sposób dołączyć. Jeśli masz ochote porozmawiać na ten temat zapraszam napisz na GG 40376488
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Podoba mi się zrozumienie i akceptacja z jaką odnosisz się do sprawy. Tak właśnie to wygląda, spełnienie, każdy ma swoje, należy się mu szacunek. Szanuję więc i gratuluję udanego opowiadania.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
bardzo podoba mi się graficzne podkreślanie emocji - jest mocno inne 🙂

sprawnie napisane, przyjemnie się czyta

tematyka nie bardzo w moim guście, ale forma super 🙂 gratuluję

ode mnie max - 10/10
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-4
Artykuł ten, pomimo sugestii, że jest to fikcja literacka, bardziej przypomina mi stan faktyczny. Z dwóch powodów: po pierwsze – na końcu pisze, że imiona zostały zmienione. Zatem po co zmieniać imiona jak to jest fikcja. Po drugie – doznania erotyczne zostały tak dokładnie opisane, że mogła to zrobić jedynie osoba, która miała takie przeżycia. A teraz wracam do meritum sprawy. Ludzie różnie postępują. Ale w tym przypadku dostrzegam odchylenie od normy, z czym osobiście powinna walczyć autorka tego wyczynu. Po za tym artykuł jest wspaniały. Napisany bardzo przystępnie i z kunsztem literackim. Sceny erotyczne są lekko koloryzowane, ale dodają smaku całej opowieści.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
0
Jedyne, co może drażnić, to brak akapitów, ale to akurat żaden powód, żeby dać temu opowiadaniu mniej niż 10. Tak, tu czuje się kobiecą dbałość o niuanse, szczegóły i tą skrupulatność, jakiej często brakuje mężczyznom, kiedy podczas pisania erotycznego opowiadania libido uderzy im do łba. Tu już nawet nie chodzi o animal, bo to albo się lubi, albo nie, jak anal czy ncest, i nie chodzi o kontrowersyjność. ale opowiadanie jest napisane REWELACYJNIE. I z pewnością zasługuje na wyróżnienie. A wsród tandety, której tutaj pełno, błyszczy niczym perła.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+10
0
REWELACYJNE.
najlepsze, jakie znalazłem na calej tej stronie.
Fantastyczny opis z psem... bardzo realistyczny i wiarygodny. Niesamowicie podniecające.
Koniecznie chcę więcej.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Przeczytałem już w sieci mnóstwo opowiadań, mniej lub bardziej ekstremalnych. Wiele z nich to totalne dno. Lecz to opowiadanie mimo szokującej relacji, ma w sobie pewną magię. Autor(ka) potrafi pisać i robi to doskonale. Mam nadzieję że doceni swój talent i napisze jeszcze niejedno opowiadanie. Opowiadanie 10/10. Mnóstwo komentarzy jest pozytywnych, ale ciekawe jakie by były gdyby role się odwróciły ( pan i suczka ) podejrzewam że większość była by w mniej więcej takiej formie : "ZNAJDĘ CIĘ ZBOCZEŃCU I CIE ZABIJE!" "BIEDNY PIESEK"
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-2
A co jeśli przyłapiesz go na ... Z inną "suka"? ;d
Głupota...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-2
wiele bym daj aby cię poznać
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+15
-1
Rewelacja!!!!!!! Jesteś fantastyczna, chciałbym mieć taką kobietę- żonę. 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
mam pytanie, czytałam już to opowiadanie : ) na zupełnie innej stronie, autor był podpisany inaczej. Zastanawia mnie, czy to prawdziwy autor opowiadania jest tutaj?🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-2
Oczywiście fikcja, ale podyktowana bardzo głęboką i głęboko przeżywaną niespełnioną fantazją erotyczną. Tudzież chęcią zaszokowania za wszelką cenę publiki, co się w pełni udało! Tematyka odrażająca, ale to jest tak zgrabnie napisane, że czyta się jednym tchem...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Krótko mówiąc - tekst jest dobry. BARDZO DOBRY. Cholera, a jednak da się napisać dobry tekst z motywem zwierząt, co nie, panie starski? 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Dla mnie świetne opowiadanie, gratuluję autorowi sztuki wprowadzenia czytelnika w zaciekawienie i pokusę czytania do końca :-)
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-2
Nieco przydługie i miejscami monotonne, ale mimo wszystko bardzo dobrze napisane. Ciekawy pomysł, naprawdę. Pozdrawiam!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
0
Bardzo fajne i dobrze napisane opowiadanie. Napisane z wyczuciem i emocjami....
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+5
0
mało rzeczy w życiu mnie tak podnieciło , przesłałem skrócony tekst mojej Pani , nieźle ją wzięło !!!!!!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
0
Świetne opowiadanie! Podoba mi się Twój styl i otwartość w sprawach seksu. Mam nadzieję, że nie przejmujesz się negatywnymi komentarzami 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+14
0
dziękuje za to wspaniałe opowiadanie zrobiłam sobie dobrze dzięki niemu🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+17
0
To taka fantazja erotyczna, ale bardzo podnieca!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
To życie jest autorem najbardziej zagmatwanych historii.
Przeczytałem uważnie i trochę się dziwię powyższym komentarzom.
Może tylko ja tak odebrałem, ale czy nie widzicie w tym opowiadaniu przewijającego się smutku?...
Jakich emocji doświadczałaś podczas pisania?...
Musi być Ci nielekko... Mam nadzieję, że znalazłaś akceptację i zrozumienie nie tylko w sobie.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Wg mnie najpoprawniej napisane opowiadanie na tym forum. Poza kilkoma przecinkami (mało oczywistymi) znalazłem TYLKO jeden błąd: "dotyk tego niewielkiego punktu" oznacza, że punkt dotyka (np "dotyk palca"; nie można powiedzieć "*dotyk budynku"). Autorko - zawyżasz poziom gramatyczno-stylistyczny! Gratulacje.
Co do wartości artystycznych nie będę się wypowiadać, ale czyta się w miarę ciekawie.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
i w dalszym ciągu nie potrafię dojść do tego, czy to prawda czy fikcja ;-;
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-15
Żenujące i totalnie chore. Życzę udanych i pięknych dzieciaczków. A co będzie jak wydyma jakąś sukę pod sklepem, będziesz ryczeć w poduszkę? K**wa chore
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
A związki otwarte? Poligamiści? (np. Ja)
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Komentarz usunięty przez Moderatora
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+14
0
według mnie historia jest prawdziwa..kobiety robią takie rzeczy i jedna z nich postanowiła to opisać..pewności nie mam, ale na to że nie była to jedynie fantazja wskazuje zachowanie autorki..bardzo szczegółowo przedstawione przemyslenia..autorka nie tlumaczylaby swoich mysli gdyby to byla zwykla fantazja
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-19
Historię fajnie się czyta, jednak dla wyjaśnienia: psy sczepiają się ze względu na bańkę penisa samca i zaciśnięcie pochwy samicy przy jej ujściu (taki zaciskający pierścień) . Zatem takie sczepienie nie jest możliwe w przypadku psa i kobiety , gdyż z fizjologicznych względów istnieje możliwość wysunięcia prącia. Wniosek o prawdziwości historii nasuwa się sam, jeśli autorka chciała aby brano ją serio (historię) powinna była lepiej się przygotować .
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
-1
"Dla wyjaśnienia" nic nie wyjaśniło. Suki nie mają żadnego "zaciskającego się" pierścienia tylko pochwę zbudowaną jak większość ssaków. Po prostu bulwa u nasady psiego penisa potrafi znacząco powiększyć swoją objętość. Szczepienie z "ludzką samicą" może jak najbardziej nastąpić - kto nie wierzy niech obejrzy pierwszy=lepszy filmik z tej tematyki na sieci (jest ich zatrzęsienie). Inna rzecz, że to wcale nie przesądza o prawdziwości czy nieprawdziwości tekstu - każdy ma prawo sobie o nim wyrobić własne zdanie.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Nie potrafię się odnieść do samego pomysłu. Śmiałe, dałem 8 za wartość techniczną. Dobrze napisane.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-11
Zanim napisałem ten komentarz zasięgnąłem opinnii weterynarza, mojej żony. Wedle jej wiedzy stosunek kobiety z psem, nawet małym, jest jak najbardziej możliwy. Niektóre rasy lub mieszańce mają nawet wyjątkowo duże penisy. Jako przykład podała sznucery. Jednak zatrzymanie penisa w pochwie, to sprawa dość skomplikowana. Anatomia psiej pochwy zakłada, że stosunek będzie trwał długo, nawet do trzydziestu minut. W środkowej fazie stosunku, organizm produkuje hormon, który odpowiada za obkurczenie penisa w pochwie. Penis psa w pierwszej fazie "nadyma" się do znacznych rozmiarów względem normalengo stanu. Zatem te czynniki nie występuja jednocześnie, ale rzeczywiście skurcz a raczej obkurczenie penisa w pochwie, nie pozwala na jego wyjęcie. Uwolnienie to często kwestia kilkunastu minut.

Co do samego tematu opowiadania. Cóż, fantazje ludzkie są nieograniczone. Łamanie zasad moralnych może jednak przynieść jakieś krótkotrwałe zadowolenie. Ale co po tym? Słoń, hipopotam, krokodyl...?
Samodzielne odkrywanie kolejnych przyjemności i głębi doznań płynących ze stosunku seksualnego, powinno dokonywać się stopniowo, by nie "zabrakło" nam tej możliwości w którymś momencie życia. Bo seks, po pierwsze, nie powinien być tym pierwszym i najważniejszym elementem naszego zainteresowania, ale powinien być częścią większej całości. Tą całością jest miłość dwojga ludzi odmiennej płci. Dopiero na takim gruncie możemy rozpatrywać zakresy zachowań ludzkich. Wszystko inne, już na tym wstępnym etapie, musi być zaliczone do kategorii zboczeń. (Dla cierpliwych - w dalszej części nawiązanie do tego).
Idąc bowiem drogą samodzielnego odkrywania poszczególnych "warstw" emocji i doznań seksualnych, idziemy drogą wskazaną nam przez naturę. Zajmuje to dość czasu aby w przewidywalnym horyzoncie czasowym, dany człowiek nacieszył się seksem i spełnił w nim pod każdym względem. Wszystko co wykracza poza określone przez naturę (albo Boga) tempo odkrywania tych doznań, możemy z grusza zaliczyć do odstępstwa, wynaturzenia. Gdy człowiek poznaje swoje ciało i swoją psychikę oraz ciało i psychikę drugiej płci, bez podpowiadaczy typu wydawnictwa, telewizja lub internet, ten proces trwa całe życie. Albo tylko do momentu naturalnego zakończenia aktywności seksualnej.
Jeśli mamy do czynienia z przypadkiem zoofilii, nawet przypadkowej (jeśli tak założyć), to oczywiście należy to traktować jako zboczenie. Nawet jeśli jest to incydentalne. A jako takie, jako rzecz naganną, bo ludzie jako społeczeństwo nie uznają czerpania przyjemności z seksu ze zwierzęciem, jako normy moralnej. Ktoś zapyta: skąd wiadomo co określa normy moralne i skąd się to bierze? Poniżej daję, nie pełną, ale jednak - odpowiedź w tym kontekście.
Człowiek ma ileś lat życia i podążając za naturalnym tempem rozwoju fizycznego oraz osobowości i poznając samego siebie, nie powinien dojść do tzw. twardej granicy, przed upływem okresu naturalnego zaniku chęci na seks, lub śmiercią. Jeśli przyjmiemy, że zoofilia jest normą, to odchodzimy od prawa natury i wkraczamy w rejon zakazany. Ograniczony podwójnie. Pierwszą barierą jest to, że jako gatunek, mamy prawo i obowiązek przestrzegać reguł, za których złamanie grozi nam kara (jakaś, i tu nie jest istotne skąd ani jaka). To jest tzw. miękka bariera. Drugą jest ta, że natura sama (albo Bóg), zadbała żeby gatunki się ze sobą nie krzyżowały (genetyka). Stąd bierze się wniosek że, złamanie zakazów moralnych, jest PRZEDOSTATNIM zabezpieczeniem przed krzyzowaniem się gatunków. Ale istnieje według mnie znacznie ważniejszy czynnik, który decyduje czy coś jest normalne czy też nie. Bowiem takie ustawienie barier jednocześnie pokazuje w czytelny sposób, że jako gatunek posiadający zdolność myślenia kreatywnego i krytycznego, mamy poruszać się w obrębie jekiegoś obszaru z "miękkimi" granicami, które cały czas pozwalają nam na badanie, gdzie dokładnie leży ta granica pomiędzy dobrem a złem. Stąd błędne myślenie wielu, nawet wykształconych ludzi, że ta "miękka" granica, to świadectwo tego, że można ją dowolnie naciągać, przesuwać i naginać do swoich potrzeb. Otóż, nie można. Dlatego, że gdyby było inaczej, bezustannie uderzalibyśmy głową w niewidzialną barierę, pozbawiającą nas możliwości decydowania o własnym wyborze. A leży on w zakresie dwójkowym - dobro albo zło. Wyobraźmy sobie, że w pewnych sprawach (nie ważne jakich), nie mamy żadnego wyboru. Zatem, w rozumieniu ludzi wiary, Bóg pozbawia nas brutalnie tego, co jest nam przyrodzone. Pozbawia nas wolności podejmowania decyzji, która to wolność, jest immanentną cechą człowieka. Jako gatunek jesteśmy stworzeni aby dokonywać wyborów i to obowiązuje w każdej dziedzinie życia, bez wyjątków. A skoro tak, to i w dziedzinie seksu także. Dopiero tak rozumiane, tak zbudowane „otoczenie”, pozwala nam w pełni korzystać z wolności. Każdej wolności, także tej związanej z seksem. W każdej dziedzinie życia musimy umieć rozpoznawać i odróżniać dobro od zła. I to właśnie ta „miękka” granica daje nam to poczucie komfortu, wręcz luksusu, możliwości wyboru. Jeśli ją przekraczamy, naciągając lub znosząc bariery narzucone przez naturę/Boga, trafiamy na tzw. twardą granicę. Granicę poznania. Genetykę, której, mam nadzieję, człowiekowi nigdy nie uda się przekroczyć. Byłby to, moim zdaniem, koniec czlowieczeństwa. Stanęlibyśmy bowiem ponad człowieczeństwo, a zatem miejsce przewidzianie dla stwórcy. Czy tego napradę chcemy? I pytanie trzeźwiące: jaką cenę przyjdzie nam wtedy zapłacić za złamanie bariery poznania? Czy aby nie będzie ona wyższa niż korzyści, jakie nam da ewnetualny nowy zakres wolności? Czy będziemy umieli poradzić sobie, jako gatunek, z gospodarowaniem w tak dużym zakresie, jednocześnie nie potrafiąc rozwiązywać naszych, jakże małych, problemów z zakresu jaki nam dano dzisiaj? Poddaję do przemyślenia niektórym, którym się wydaje, że WSZYSTKO WOLNO. Nie. Jedynie prawie wszystko. I w tym "prawie" kryje się ta ogromna, kosmiczna wręcz różnica. Zoofilia jest zboczeniem i powinna być poddawana krytyce, nie dlatego że jest nieestetyczna, ale jest niemoralna, łamie zasady. Wiele zasad. I nie jest istotne czy komuś wyrządzamy tym krzywdę czy nie. Obiektywnie, nie ma to najmniejszego znaczenia. Zło pozostaje złem, niezależnie od jego wielkości.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-1
Zbyt literacko napisane w rzeczywistosci to zwyczajne dawanie dupci psowi taka psia maszynka do jebania gdyby jeszcze istnialay jakies zwierzaki i stworki dobre do walenia to tez by to zrobila bylo tylko zrobily dobrze .
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+14
0
mega. mega. mega.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-25
Przecież to jest chore zboczenie! To się leczy! Sex z psem? Jesteś nienormalna. Nie doczytałam do końca, bo miałam odruchy wymiotne... zoofilia. Obrzydiwe.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-25
@Violett Dokładnie. Zgłaszam sprawę na policję, strona odpowie za umieszczanie materiałów przestępczych na publicznym widoku.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+19
-1
@Panicz
Przesadzasz, polecam wiadro zimnej wody na głowę. Owszem, rozpowszechnianie materiałów zawierających zoofilię jest w Polsce przestępstwem karanym pozbawieniem wolności od 3 miesięcy bodajże do 8 lat, ale po pierwsze - mimo, że opowiadanie na formę wyznania i początek wskazuje, że może być zgodne z rzeczywistością to tak naprawdę nie jest to powiedziane wprost, że treść jest oparta na faktach. Po drugie - wyraźna informacja w tagach oraz ostrzeżenie o treściach kontrowersyjnych daje do zrozumienia, co Czytelnik znajdzie w środku. Violett, po co czytasz, skoro tematyka Cię bulwersuje? Po trzecie - na stronie mamy sporo opowiadań zawierających treści kazirodcze, je również chcesz pozgłaszać do prokuratury? Incest, podobnie jak zoofilia, jest karalny. Brutalny BDSM? Znajdziesz tu taki. Kolejny temat do zgłoszenia?
Przestańmy bawić się w Janów Nowaków (oszołom widzący w każdym nie-zagorzałym katoliku sekciarza lub satanistę).
Wszystkim oburzonym i zbulwersowanym treścią polecam najpierw zerknąć na tagi, unikniecie niemiłych niespodzianek.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-19
Zoofilia jest zabroniona prawem w Polsce, jak również materiały pornograficzne ją opisujące, i nie wystarczy dodać sobie adnotację, że może być kontrowersyjnie. Podobnie jest z pedofilią. Zresztą, to już nie internauci będą oceniać, czy "przesadzam".
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+10
0
Tu nadkomisarz Kobel. Wzywam Aresa na przesłuchanie w charakterze świadka.
Ups. Imiona bohaterów zostały zmienione...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+6
0
Uśmiecham się z politowaniem i lekkim zażenowaniem. Tak to jest, kiedy ktoś próbuje być bardziej święty od papieża...
Polecam zapoznanie się z publikacją Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka w kwestii wolności artystycznej, a w szczególności fragmentem

"Kodeks karny zakazuje w szczególności:
(...)• produkcji, utrwalania, sprowadzania lub rozpowszechniania pornografii z udziałem osób poniżej 18. roku życia albo związanej z użyciem przemocy lub posługiwaniem się zwierzęciem;(...)"
A także
"(...) Pojęcie „pornografii” nie zostało zdefiniowane w prawie. Granica między sztuką a pornografią może być w praktyce trudno uchwytna i powodować trudności interpretacyjne w ocenie konkretnych spraw. Podobnie jak w przypadku obrazy uczuć religijnych, wymaga się, aby prezentacja kwestionowanego dzieła miała „charakter publiczny”. Oznacza to taki sposób ekspozycji, który umożliwia zapoznanie się z dziełem przez przypadkową osobę wbrew jej woli, lub przez małoletniego, który nie ukończył 15 lat. Obejmuje to np. wystawę zorganizowaną w przestrzeni miejskiej, ale także seans kinowy, na który każdy, niezależnie od wieku, może kupić bilet i któremu nie towarzyszy żadna informacja o kontrowersyjnej zawartości filmu. Z drugiej strony w przypadku wystawy w galerii, która wyraźnie informuje swoich odbiorców o charakterze prezentacji przed wejściem, a także weryfikuje wiek osób zwiedzających, raczej nie powinny pojawić się zarzuty naruszenia prawa.(...)"
A teraz polecam jeszcze raz przeczytać to, co napisałem powyżej o tagach oraz informowaniu o kontrowersyjnej zawartości.
Tyle w temacie.
P.S. Panicz, marnujesz się. Może zostań "łowcą nielegalnej pornografii w sieci"? Będziesz sławny, jak swego czasu ten oszołom, który zgłaszał każdego pijącego piwo nad Wisłą w Warszawie do Straży Miejskiej.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0

P.S. Panicz, marnujesz się. Może zostań "łowcą nielegalnej pornografii w sieci"? Będziesz sławny, jak swego czasu ten oszołom, który zgłaszał każdego pijącego piwo nad Wisłą w Warszawie do Straży Miejskiej.



Akurat on to robił celowo, by w końcu wymusić jasną wykładnię prawną, z tego co pamiętam. 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
-3
Gdyby z policją nie wyszło, proponuję zwrócić się do towarzystwa opieki nad zwierzętami - wykorzystywany niecnie pies z pewnością wzbudziłby w tamtejszych kręgach szczere oburzenie.

Niestety, ale opowiadanie ukazało się siedem lat temu i główny bohater może już biegać po nieskończonych łąkach krainy wiecznych łowów... Niemniej warto spróbować, choćby dlatego aby uchronić jego czworonożnych pobratymców od amorów pokątnych czytelniczek...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+12
-1
Dyskusja pod tym tekstem już dawno zeszła na psy. 😀

Paragrafy, zakazy, "utrwalanie treści z udziałem" - czy jakiś kodeks zabrania utrwalania treści z udziałem literek?

Abstrahujemy od opowiadania. Czy ktoś je w ogóle przeczytał? Tutaj piesek dobrał się do swojej pani, nie odwrotnie. Jeśli więc chcecie kogoś sądzić za perwersję międzygatunkową, zacznijcie od Aresa! 😀 Do piekła z nim za homofilię! (homo = człowiek) 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+7
0
Masz rację MrHyde. Ślepy byłem nie dostrzegając oczywistych prawd.
Życie Aresa znalazło się na krawędzi zagłady. Jeżeli go odnajdą, to zostanie oskarżony o gwałt i niechybnie uśpiony...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-3
Akurat pod patronatem Ministra Ziobry wiele jest możliwe w wymiarze sprawiedliwości. Nie kpiłbym tak na waszym miejscu.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
-1
To może jeszcze zamknijmy w więzieniach właścicieli i decydentów stacji telewizyjnych. 80% pokazywanych tam filmów to brutalna przemoc, mordowanie, hurtowe rozwalanie z broni palnej ludzi, ścinanie głów mieczami, rozczłonkowywanie ciał, tortury, napady rabunkowe... – wszystko zakazane prawem. A jeszcze zabijanie w niektórych filmach traktowane jako zabawa lub forma rozrywki („Pulp Fiction”, „Leon Zawodowiec”, „Wasabi”…). Tak posadźmy wszystkich. Po prostu sprawa polega na tym, w przypadku tego opowiadania, czy mamy do czynienia z propagowaniem zoofilii, czy też nie. W mojej ocenie – NIE.

Nie czytałem dokładnie wszystkich komentarzy więc może ktoś to już napisał.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
0
Dyskusja zaczyna niebezpiecznie kierować się w stronę polityki, a to zdecydowanie nie jest ku temu odpowiednie miejsce. Zagalopowałeś się kolego ze swoim zamiarem zgłoszenia do organów ścigania narażając się na śmieszność (argumenty, mniej lub bardziej konkretne znajdziesz w odpowiedziach innych Forumowiczów) . Mniej TV Republika, Niezależna.pl i spinania pośladków.
Udanego wieczoru.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-12
Proponuję przemarsz KODu w tej sprawie. Ktoś w końcu musi obronić prawa psów-gwałcicieli, nadzwyczajnej kasty ludzi.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-1
XXX_Lord ja proponowałabym uważniej przyjrzeć się "Człowiek witruwiański". Czy to nie jest czasem zakamuflowana relacja z niedozwolonych czynów popełnionych przez Autora? To, że nie jest napisane w pierwszej osobie i z perspektywy mordercy jeszcze o niczym nie świadczy... A poważnie... Panicz skomentuj może samo opowiadanie, jego poprawność pod względem stylu, warsztatu... do licha, nawet interpunkcji, a nie czy bohaterka popełniła wykroczenie/przestępstwo ścigane prawem. To samo proponowałabym Violett. i innym czytelnikom wstawiającym komentarze w podobnym stylu.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-13
Opowiadania ocenia się całościowo, proszę Pani. To jest niesmaczne i niegrzeczne. Strony z klasą nie zamieszczają zoofilskich materiałów na swoich serwerach. Proszę sobie uprawiać gwałty z psami w prywatnym zakresie. Tak bym zalecał.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+12
-1
@Krystyna
No cóż, mogę zacząć się pakować i spieprzać za granicę (może do Czech, tam jest w miarę tolerancyjne społeczeństwo). Nimfomanka - promowanie seksu w miejscach publicznych, Człowiek Witruwiański - epatowanie brutalnością i wielokrotne morderstwo, Sigil - obrazoburczość, seks z demonem, publiczna masturbacja (nieważne, że na zadupiu w środku lasu, gdzie dookoła było żywej duszy. I tak mnie wsadzą). A jak wrzucę tutaj drugą część Lotosu, to siepacze Ziobry zrobią mi wjazd na chatę o 6:00 rano i wbiją krucyfiks w środek czoła 😉
@Panicz- Świat nie dzieli się na "my, Ci właściwi za PiS", a Ci źli do KOD/PO/Nowoczesna. Ale jak widzę wytłumaczenie Ci tej prostej zależności przypomina próbę przesunięcia muru chińskiego. Szkoda mojej pary i czasu.
Powodzenia we współpracy z organami ścigania, może dostaniesz medal i uścisk dłoni prezesa.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Panicz w takim razie Pani wróci do "Człowiek witruwiański" (przepraszam autora, że powołuję się na to opowiadanie). Chętnie przeczytam pod nim Twój komentarz, jaki jesteś bardzo zbulwersowany faktem, że morderca gwałci kobiety, ucina im głowę... Kto wie czy opowiadanie nie zainspirowało kogoś do popełnienia zbrodni... Czyż to nie większe przestępstwo niż zoofilia? ,,Opowiadania ocenia się całościowo..." masz rację. Dlaczego więc ograniczyłeś się do tego, jaka obrzydliwa jest zoofilia? Nie odpowiadaj... czytając poprzednie wypowiedzi sądzę, że nic nowego nie wniesiesz.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-1
Jeśli opowiadanie o seryjnym mordercy służyć ma podniecie, jest szkodliwe. W innym zaś przypadku całkowicie je akceptuję(interwencja min. Ziobry pozostaje zbyteczna). Mogłabyś sama ocenić moje opowiadania, zamiast snuć się po jakichś dziwnych tekstach z psami.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+12
0
Tak jest, proszę Panicza. Jak dobrze, że znalazł się Ktoś, Kto powie mi, co mam na tej stronie przeczytać, a czego nie.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-2
Sama Pani takoż czyni, a śmiałości jej zbywa w pouczaniu.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
@Panicz "Mogłabyś sama ocenić moje opowiadania, zamiast snuć się po jakichś dziwnych tekstach z psami" i tu pies pogrzebany! Ziobro nas zamknie za nieocenianie tego, co należy.

Panie człowieku, czy pan ma humor i rozum? 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@Krystyna
Daj spokój, to walka z wiatrakami.

@Panicz
"De gustibus non est disputandum". Aha i spojrzenie nieco dalej niż czubek własnego nosa.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-3
@XXX_Lord
Dzięki za obronę.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-2
Co się tutaj odjaniepawla?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Panicz, przeczytaj jeszcze raz to, co napisałem i zastanów się na sensem wypowiedzi. Jeśli interpretujesz to jako próbę obrony Twojej osoby to jesteś w poważnym błędzie.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+9
0
A "Lolita" propaguje pedofilię, powinna zostać wycofana ze sprzedaży
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-6
Opowiadanie samo w sobie jest bez zarzutu, ale czułam mimo to spory dyskomfort czytając o kobiecie zabawiajacej się z własnym psem. Ktoś wyżej napisał bardzo długi komentarz na ten temat z którym zgadzam się całkowicie. To nie jest normalne, że ludzie ja usprawiedliwiaja. Jednorazowy incydent jestem w stanie zrozumieć, ale to trwa za długo, a hamulce mogą siebyć łatwo poluzowac i dojdziemy do jakichś absurdalnych sytuacji. Zoofilia to schorzenie.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Anno, świat Cię nie zrozumie bo generalnie o rozumienie trudno
za to tyle tabu i uprzedzeń i w ogóle własnego "ja", a każdy ocenia przez pryzmat siebie

czasem w różnych ludziach znajduje się chociaż kawałek zrozumienia, choć każdy inny, z innej strony.

Wrażenie z czytania tego to przejmująca szczerość.

Coś co porusza do głębi.
Tyle ode mnie bo po co tysiąc słów.
Anno, napisz coś, zareaguj na komentarze, jeśli je czytasz.
Choć nie warto ;-) To tylko dyskusje.
Ale nie jesteś kimś banalnym.
Daj jeszcze kawałek siebie, pisz...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+10
-1
Kiedyś oglądałem film porno w którym pies posuwał aktorkę. Gdy zacząłem czytać, że ten twój były dał ci psa już zacząłem przeczuwać, że coś chyba będzie się kręcić później tematycznie koło tej "gadziny". Gdzieś w głębi pragnąłem byś była ruchana przez tego psa który był ci wierny i oddany. Masturbowałem się przy twoim tekście bo wyczułem w opowiadaniu dużą wrażliwość i mocny hardcore za razem. Zawładnęła mną żądza, poczułem jakiś zew, miałem wytrysk na biurko przy komputerze niczym ... jakieś zwierze. Potrzebujesz chuja, takiego który konkretnie jebie, ale i takiego który potrafi się ogarnąć i być czasem przy tobie gdy będziesz w , nie tylko seksualnej, potrzebie.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+23
-2
Zastanawia mnie ile kobiet tego doświadcza i wydaje się że całkiem dużo, w różnym wieku.
Ja doświadczyłam wbrew woli do momentu kiedy się poddałam . To jest doświadczenie wielkiej mocy fizycznej, niemocy psychicznej, na granicy rozerwania waginy.
Do tej pory nie wiem czy to był gwałt, a jeżeli, to czy gwałcicielem mógł być pies, czy może osoba, która go do tego wyszkoliła.
Po tym inaczej na to patrzę i po różnych oznakach, podejrzewam, sporo kobiet o praktykowanie tego tabu.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+15
-3
No tak spodobało się wam z psem i wcale mnie to nie dziwi. Wylizywanie cipki przed ruchajacy ostro penis, rosnąca tryskająca nieustająco bulwa w środku pochwy na granicy bulu. Mogę tylko wyobrazić sobie te wasze orgazmy. Potem gdy go wyciągnie wylatując a w ogromnych ilościach po udach gorąca sperma i zlizywanie ja przez psa ogromnym językiem. I to wszystko bez presji że mogę zajść w ciążę i dobra zabawa. Tak sobie myślę że może dziewczyny powinniście spróbować jakiegoś fake friends bez zobowiązań i tylko patrzeć na jakość. ?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Fake friends to fałszywi przyjaciele a fuck friends to przyjaciele do jebania i raczej ci chodziło o to drugie.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+7
0
Ekstra...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+16
0
Czytając opowiadanie szczęka mi opadła, ale podniecenie mocno wzrosło, mimo że nie jestem zwolennikiem zoofili.znam pewna pPania która korzystała z języka swojego pupila. Osobiście uważam, że Bohaterka nikomu krzywdy nie robiła, wbrew temu co dzieje się w innych opowiadaniach. Stosunki międzygatunkowe to dla mnie coś nienormalnego, ale to opowiadanie się dobrze czytało. Dla tych oburzonych: po co wchodzicie i czytacie??
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+13
-1
Przybyłem, przeczytałem i uznałem, ze skoro nikt nie skarży się na wykorzystanie, zdradę, przemoc, to nie ma co im żałować. Niech kochankom dobrze będzie 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-3
"[...] na granicy rozerwania pochwy" - no to mnie rozbawiło. Czyli jedno dziecko (bo głowa niemowlaka jest przecież kilkukrotnie większa od psiego węzła) i trach, koniec, pochwa pęknięta, więcej z niej pożytku niet!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+9
0
Witaj Anno
Przeczytałem z uwagą Twoje opowiadanie i...
Jest wspaniałe. Tak od trony fabuły, jak i gramatyczno stylistycznej. Gratuluję.
Twoje opowiadanie jest już dłuższy czas na tym portalu, a może zaprezentujesz jeszcze coś ze swojego dorobku?
Chętnie się zapoznam.
Co Ty na to?
Pozdrawiam
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+13
-2
Miła zabawa, zadowolona przez psa! Bardzo dobrze.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Super opowiadanie , aż chciało by się to samemu przeżyć .
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
0
Bardzo ciekawe opowiadanie. Czy realne nie wiadomo. Ale są tam poruszone ciekawe kwestie na temat kobiety i warto skusic się na autorefleksję. Czego od nas mężczyzn potrzebują kobiety i jak sprawić, że związek będzie udany. Trzeba kochać drugą osobę całym sobą, a zdrada jest najgorszą możliwą rzeczą jaką można wyrządzić tak wspaniałej istocie jak kobieta. Każda zasługuje na szczęście podobnie jak mężczyźni. Warto oddać im całe serce I liczyć się z ich potrzebami.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-3
Bardzo podniecające,.ciekawi mnie czy to fantazja czy prawda ☺️
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.