Trzy dziewczyny. Justyna (X)

4 grudnia 2024

Opowiadanie z serii:

Szacowany czas lektury: 22 min

Poniższe opowiadanie znajduje się w poczekalni!

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o dziewczynach, o mnie i o tym dlaczego ten tekst się tutaj znalazł, przeczytaj pierwszą historię tej serii.
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci nie jest przypadkowe a wszystkie wydarzenia opisane w tekście wydarzyły się naprawdę.

Lipiec i sierpień 2019

 

Tak jak pisałem ostatnio, Justyna została u mnie do końca wakacji. Nie będę ukrywał, lekarze, szpitale, badania, rehabilitacje, leki pochłonęły ogromne kwoty ale z drugiej strony, ja i tak nie mam komu tego zostawić. Już kiedyś wspominałem, że dzieci nie mam, żony też (już) nie mam, więc chociaż w taki sposób mogłem się przydać. Z innych refleksji, gdyby Justyna miała to wszystko robić na NFZ, to… A szkoda gadać. Przejdźmy do rzeczy.

 

Fakt, że w moim domu przebywa ktoś przez 24/7 poniósł za sobą konsekwencje których się nie spodziewałem. Musiałem porzucić życie kawalera któremu naprawdę nie przeszkadza papierek od cukierka leżący 3 dni na stoliku czy dietę opartą na mrożonych pizzach i żarciu na dowóz. Pojawiła się też nowa suszarka do ubrań bo pranie też zwiększyło swoją objętość. Justyna robiła co mogła żeby zapanować nad naszym chaosem, ale ograniczona mobilność niezbyt pozwalała jej na pokazanie pełnego potencjału ‘kobiecej ręki w męskim domu’. Ja też nie chciałem żeby się forsowała w tym stanie więc między nami pojawiło się coś, czego dawno tu nie było, kłótnie. Zazwyczaj się godziliśmy, ale bywało i tak że każde spało w swoim pokoju i kolejne 2 dni były wybitnie ciche.

Czego jeszcze się nie spodziewałem, to tego jak moje i tak już ubogie życie erotyczne przez ten czas ulegnie kolejnemu zubożeniu. Mimo że z dnia na dzień widać było pozytywne skutki leczenia, to gips na jednej i wystające druty z drugiej nogi praktycznie wykluczyły jakąkolwiek penetrację. W temacie penetracji to Justyna sama zrezygnowała z ambitniejszych kontaktów seksualnych. Nie to, żebym naciskał, w końcu jakby nie było była dość mocno pokiereszowana, ale bądźmy też szczerzy. Problemy z poruszaniem się i problemy z szeroko pojętą mobilnością ciała zdrowego człowieka powodowały też problemy natury czysto higienicznej. Nie mogła się położyć w wannie, stanie pod prysznicem też nie wchodziło w grę, nie mogła się też dowolnie zginać. Kąpiel była bardzo trudnym i skomplikowanym procesem który jednak dzielnie znosiła. 


Ktoś mógłby zapytać, “To nie możesz przelecieć Martyny?”. Oczywiście, że mogłem. Sama Justyna mnie wielokrotnie do tego namawiała, jednak resztki przyzwoitości nie pozwoliły mi zadzwonić po nią i pójść z nią na piętro kiedy połamana Justyna leżałaby piętro niżej. Wiem, że wielu osobom by to w ogóle nie przeszkadzało ale dla mnie było to już wykroczenie poza strefę komfortu. Aż do pewnego popołudnia. Ale zanim, przenieśmy się do dnia poprzedniego kiedy jak praktycznie codziennie leżymy z Justyną w łóżku i oglądamy kolejny film.

- Marek, ale powiedz tak szczerze, nie brakuje ci seksu?
- Już tyle razy rozmawialiśmy, pewnie że mi brakuje. A tobie nie?
- Mi bardzo…

- No to spróbuj może jakoś na bok się położyć.

- Nie Marek. To też już powtarzałam.

- To do czego dążysz? Po co pytasz jak wiesz że i tak nic z tego nie wyjdzie?

- Zadzwoń sobie po Martynę.

- Nie zaczynaj…

- Marek, ale ja chce żebyś też coś z tego miał. No ja chwilowo jestem wyłączona…

- No to poczekamy aż wyzdrowiejesz.

- Dużo czasu…

- ...którego nam nie brakuje. Nie planuje jutro umierać.

- Ja też nie planowałam wypadku, i o, prosze.

- Dobra, dobranocka się skończyła, grzeczne dziewczynki idą już spać.

- Nie jestem grzeczną dziewczynką.

- Na razie jesteś.

- Nie zmieniaj tematu!

- Nie zmieniam. Po prostu nie ma tematu. Jak wyzdrowiejesz to gdzieś wyjedziemy i…

- I jutro masz zadzwonić do Martyny. Albo ja to zrobię.

- Aha i co? Przyjedzie i ty ją opłacisz?

- Tak, jakieś pieniądze jeszcze mam. 

- Daj spokój. Przecież nie będę jej posuwał obok. Te ściany są cienkie jak papier.

- Wstydzisz się?

- Trochę. I nie chcę żebyś była zazdrosna. 

- Mną się nie przejmuj. Za dużo ci zawdzięczam żeby się przejmować głupotami.

- Nic mi nie zawdzięczasz.

- Marek…

- Nie zaczynaj, idź już spać. 

- Ehh…

 

Chwilę później, jak praktycznie co wieczór poczułem jej dłoń wsuwającą się pod materiał moich bokserek. 

 

- Najpierw mi proponujesz Martyne, a teraz sie do mnie dobierasz?

- Na razie tylko tak mogę cię spłacić.

- Jezu, śpij…

 

Mogę sobie gadać. Justyna i tak w ciągu kilku chwil postawiła maszt a potem zewnętrzny obserwator widziałby rytmiczny ruch kołdry pod którą była schowana. 

 

Rano jak co dzień wyszykowałem się do pracy, buziak w czółko i po kilkunastu (ta, jasne…) minutach przebijania się przez korki melduję się przy swoim biurku. Dzień zazwyczaj zaczynam od kawy i aktualnie od przekopywania się przez maile dotyczące wyników i konsultacji Justyny. Potem trochę spotkań, papierkowej roboty, pare osób trzeba opieprzyć i o 16:00 pakuję rzeczy i wracam do domu zahaczając o sklepy. Do domu wracam koło 18:00, więc Justyna prawie 12 godzin spędza samotnie. Co robi? Szczerze mówiąc nie mam pojęcia, ale już wykupiliśmy już trzecią usługę streamingową żeby miała co oglądać. Tego dnia od wejścia była dziwnie małomówna. Nie pytała jak w pracy, nie chciała śniadanio-obiado-kolacji. Coś jest na rzeczy, ale zanim zdążyłem zapytać odpowiedź zadzwoniła do drzwi. Tak, to była Martyna. Ubrana w glany, czarną spódnicę i czarny gorsetowy top. I już wiedziałem czemu Justyna była taka małomówna. Wpuściłem Czarną do domu, przecież nie będzie tak stać w progu.

 

- Zadowolona jesteś z siebie? – rzuciłem nie ukrywając złości w stronę Justyny.

- Owszem. Mówiłam Ci, że to zrobię.

- A ja mówiłem, że nie trzeba.

- A ja mówiłam, że to zrobię, i zrobiłam.

- A pamiętacie, że ja też tu jestem? – zapytała Martyna

- Pamiętam, ale ten wieczór nie skończy się tak, jak zaplanowała to Justyna.

- A jak? – znów zapytała Martyna

- Nie wiem. Justyna Cię zaprosiła, więc nie wiem co chcecie robić. Planszówki? Chcecie na konsoli pograć? Kieliszek wina?

- Marek, prosze Cię. Zrób to dla mnie.

- Co mam zrobić “dla ciebie”? “Dla ciebie” mam ją przelecieć?

- Tak.

- Tego chcesz?

- Tak.

- Wiecie co… – Martyna śmiała się obserwując naszą kłótnię – ja nie chciałabym przeszkadzać ale czuje sie aktualnie trochę jak przedmiot.

- Przecież ty lubisz czuć się jak przedmiot – rzuciłem zanim ugryzłem się w język.

- No to użyj tego przedmiotu zgodnie z przeznaczeniem – odpowiedziała Justyna.

- Dobra, zjedzmy coś a potem pomyślimy co z tym zrobić – odpowiedziałem i odszedłem do kuchni w celu przygotowania czegoś na kolację.


Dziewczyny rozmawiały półszeptem. Na tyle głośno żebym wiedział, że nie patrzą sobie tylko w oczka, na tyle cicho żebym nie słyszał o czym szczebiotają. Gdy wróciłem z kolacją Justyna omawiała właśnie druty wystające z uda.


- ...no i jak dobrze pójdzie to za miesiąc może już je wyjmą. O, wróciłeś. Z lepszym humorem?

- To zależy.

- Od czego?

- Już ty dobrze wiesz…

 

Po kolacji zgodnie z oczekiwaniem wrócił temat Martyny. Nie czułem się z tym komfortowo. Zresztą, cała ta sytuacja była bardzo daleko od komfortowej. Zostałem postawiony przed faktem dokonanym przez dziewczynę która bez pomocy nawet nie wstaje z łóżka. Ostatecznie, moja silna wola napędzana hormonami znowu robiła ze mną co chciała i zgodziłem się pójść z Martyną do sypialni. Dobrze wiecie, że to nie pierwszy raz kiedy idę z nią do sypialni ale, że zacytuję klasyka, “to nie tak miało być”. 

 

Moja nowa-stara zabawka w sypialni zachowywała się bardzo swobodnie. Niemal w progu pozbyła się spódnicy prezentując zgrabny tyłek w całej okazałości, bo umówmy się, stringi wiele nie zakrywają. Natomiast ja czułem się jak zagubiony nastolatek przed pierwszym razem. Początkowe podniecenie ustąpiło miejsca zakłopotaniu, zakłopotanie spowodowało że mój sprzęt nie szczególnie chciał współpracować. Kiedy Martyna rozpinała mi spodnie kolejna fala podniecenia robiła co mogła żeby stanąć na wysokości zadania ale za chwilę myśl “co sobie myśli Justyna” powodowała że opadały nie tylko ręce.


- Marek, ona ma z tym luz, naprawdę. 

- Nie wiem czy ma luz. 

- Przecież byłeś ze mną na urlopie na Słowacji. Ona dokładnie wie co tam robiliśmy.

- Ale nie była za ścianą.

- Usiądź, rozluźnij się…

 

No i usiadłem, bo co miałem zrobić, przecież nie będę tak stał. 

 

- Rozepniesz mi gorset? – poprosiła

 

Rozpiąłem.

 

- Martyna, nie. Daj spokój. Ja wiem, że przyjechałaś ale nic z tego nie będzie.

- Czemu?

- No ja nie dam rady. Justyna na dole będzie wszystko słyszeć…

- A nie myślałeś, że to może być dla niej podniecające?

- Może, ale raczej nie kiedy to my się pieprzymy.

- A może jednak?

- Nie sądze

- To sprawdź. Najwyżej następnym razem wpadnę tylko na kolację.

 

Klęknęła przede mną i dłonią pracowała aby konar w końcu zapłonął a ja starałem się o tym wszystkim nie myśleć. Kiedy pojawiły się pierwsze iskierki robiła co mogła żeby ten żar rozdmuchać. W końcu z jakiegoś powodu to się nazywa blow job.

No i w końcu jej się udało. Pracowała ustami na całej długości z wielkim zaangażowaniem, ale faceci pewnie wiedzą jak to jest kiedy dziewczyna się stara a was coś jednak trapi. Niby fajnie, niby stoi, ale czegoś cholera brakuje. Nie ma tej chemii. Po dłuższej chwili zamieniła usta na dłonie, odsłaniając swoją twarz i ciało. Mogłem teraz swobodnie patrzeć jej w oczy. Te wyżej i te niżej. Podniecenie w końcu zaczęło wygrywać tę nierówną walkę i nerwy zaczęły odpuszczać. Znów wróciła do pracy ustami, tym razem robiła to wolniej skupiając się na żołędzi. Żałowałem, że nie mam w sypialni lustra, trzeba będzie to zmienić bo widok jej odbicia musiał być teraz fantastyczny.

 

Kiedy w końcu udało mi się odprężyć, Martyna sprawnie dokończyła dłonią to co zaczęła ustami. W końcu założyła perłowy naszyjnik i usiadła na podłodze. Po chwili krople spływały już coraz niżej dekorując także sutki i brzuch.

 

- No w końcu się rozluźniłeś, już myślałam że nie dojdziesz.

- Nie było łatwo…

- Czy my dziś jeszcze coś zrobimy?

- Nie sądze, w tych warunkach to on drugi raz nie stanie.

 

Bez słowa wstała i zaczęła się wycierać. Gdy skończyła podeszła z gorsetem i tym razem poprosiła o zapięcie co też zrobiłem. Chwilę później wychodziliśmy z pokoju. Jak ja teraz spojrzę w oczy Justynie? Może to był test? Może za chwile rozpęta się awantura? Na szczęście nic z tych rzeczy się nie wydarzyło, a Justyna grała w coś na telefonie. 


- Tak szybko? – zapytała z nieukrywanym zaskoczeniem.

- Dla kogo szybko, dla tego szybko…

- No nie mów że ci się nie podobało.

- Wiesz, że nie o to mi chodzi.

- Martyna, jak było? 

- No majtek nie zdjęłam, tyle ci powiem.


Pożegnaliśmy się i Martyna pojechała do siebie. Zostałem z Justyną sam na sam. W kompletnej ciszy. Miałem wrażenie, że atmosfera gęstnieje z minuty na minutę. Co ja mam jej powiedzieć? Jak teraz zacząć rozmowę? Justyna w końcu przerwała ciszę pytając półszeptem.


- Jak było..?

- Kiepsko.

- Ale… 

- Nie ma ale. Justyna, jak mam pieprzyć twoją koleżankę kiedy ty jesteś obok? Co innego kiedy otwarcie mówimy, że to tylko sponsoring a co innego kiedy leżysz tu połamana i robimy wszystko żebyś wróciła do maksymalnej sprawności. Przyjdzie czas, będziemy się znowu zabawiać jak wcześniej ale na razie nie mam ochoty na pogarszanie twojego stanu psychicznego.

- Ale Marek, no przecież nic się nie stało.

- Może i się nie stało, ale prędzej czy później się stanie.

- Co robiliście?

- Nic.

- Tak sobie siedzieliście w milczeniu?

- No nie, ale…

- To co robiliście?

- Loda mi zrobiła.

- Nie przeleciałeś jej?

- Nie.

- Dlaczego?

- No bo nie, skończ już proszę.

 

To był jeden z tych wieczorów, gdzie każde z nas spało osobno. Niestety, rano nie mogliśmy się po prostu minąć, bo jej łóżko stało w salonie. Znów byłem skazany na napiętą atmosferę przy porannej toalecie. Justyna na szczęście udawała że śpi więc sprawnie się zebrałem i wyszedłem do pracy. Gdzieś po 11:00 mój telefon dał znać o wiadomości tekstowej.


[- Nie było buziaka na pożegnanie…]

[- Bo udawałaś, że śpisz.]

[- Od kiedy to problem?]

[- Od wtedy, kiedy nie rozumiesz że nie mam ochoty robić tego za ścianą.]

[- Odpuść już…]

[- Ty też.]

 

No i odpuściła. Jak się okazało, do czasu bo mniej więcej tydzień później znów wpadła Martyna. Tym razem jednak nie chciało mi się prowadzić czczej rozmowy z Justyną i praktycznie z marszu poszliśmy do sypialni. Martyna jak zwykle rozebrała się błyskawicznie a i ja nie chciałem zbędnie przedłużać całego aktu i też pozbyłem się ubrań. Tym razem też skończyło się tylko na zabawie ustami, jednak całość trwała zdecydowanie krócej niż poprzednio. Czarna klęknęła i zaczęła bezceremonialnie obciągać a ja dałem sobie już spokój z wyrzutami sumienia. Wciąż nie mogłem się przełamać do seksu ale lodzik jest praktycznie niesłyszalny, więc czemu nie. Finał tej historii zbierała chusteczką z ust i szyi a po wszystkim gdy zeszliśmy na dół Justyna czekała na gorącą opowieść. Nie doczekała się, jednak bezczelnie zwróciła uwagę że Martyna ma jeszcze kroplę spermy we włosach. Miałem wrażenie że ją to bawi. Może jednak naprawde ma z tym luz a ja niepotrzebnie się spinam? Zamówiłem pizze, pogadaliśmy trochę o wszystkim i niczym i znów Martyna pojechała.

Trzeci raz Martyna pojawiła się po kolejnych dwóch tygodniach. Przez ten czas jeszcze trochę z Justyną rozmawiałem co utwierdziło mnie w przekonaniu, że moje wyrzuty sumienia były zbędne. Tym razem w sypialni poszliśmy o krok dalej i po szybkiej ale intensywnej imitacji gry wstępnej Martyna wylądowała na łóżku z szeroko rozłożonymi nogami a ja zająłem strategiczną pozycję między nimi. Czy było nas słychać? Pewnie tak, bo Martyna nie była cichą dziewczyną a łóżko jak na złość skrzypiało okrutnie. Potem zmiana pozycji na pieska i wytrysk na tyłek i plecy. 

 

- Teraz przynajmniej ci nie powie ze masz spermę na włosach – pozwoliłem sobie skomentować kiedy przywracaliśmy się do stanu względnej równowagi.

- Bardzo śmieszne.

- Mnie po takim czasie bawi.

 

Justyna na dole czekała z wypiekami na twarzy. Jak sama to określiła, to było jak oglądanie pornosa z zasłoniętymi oczami. 

 

Kolejne tygodnie poświęciłem Justynie. Przyszedł w końcu czas żeby wyjąć druty przez co spędziła kilka nocy w szpitalu. Niestety, śruby będą już musiały zostać ale lekarz uznał, że przy odpowiedniej rehabilitacji ma szansę wrócić do pełnej sprawności. Przynajmniej w tej nodze, bo druga wciąż była w gipsie. Dzielnie znosiła bolesne rehabilitacje i kiedy w końcu mogła ruszać nogą ćwiczyła także w domu. Mobilność poprawiła się na tyle, że mogła prawie swobodnie poruszać się po mieszkaniu jednak schody wciąż były nieosiągalne. Z dnia na dzień chodziła coraz lepiej i widać było że ten progres bardzo ją cieszy. Była już połowa sierpnia.

W tym czasie znów w progu pojawiła się Martyna. To było o tyle niespodziewane, że w obliczu poprawiającego się stanu Justyny mogła w końcu o siebie zadbać na tyle żeby “czuć się jak kobieta” cokolwiek to oznaczało a w konsekwencji podejmowaliśmy już próby seksu. Zazwyczaj nieudane, bo jednak ból i mimo wszystko brak pełnej sprawności przeszkadzały ale pojawiały się już pierwsze powypadkowe orgazmy. Ale wracając do Martyny, to znów po niezwykle kurtuazyjnej rozmowie przenieśliśmy się do sypialni na piętrze. Tam rozkład jazdy był dość znany, zaczęliśmy od fellatio, potem było 69 a potem z erotycznego transu wybiło nas pukanie do drzwi, czego absolutnie nikt się nie spodziewał. Martyna podeszła żeby je otworzyć i zobaczyła Justynę która jakiś cudem wdrapała się po schodach.

 

- Czy ja mogłabym popatrzeć? – zapytała z nieukrywanym wstydem.


Przyznam, że ja zdębiałem całkowicie, Martyna też była w szoku.


- Chcesz patrzeć jak my się… – Czarnej brakowało słów w ustach.

- Tak, mogę?

- Jak dla mnie tak, Marek?

- No bez przesady, słuchać to jedno ale oglądać?

- Nie lubisz być podglądany? – Martyna podeszła i złapała mnie za przyrodzenie.

- Może nie w taki oficjalny sposób. 


Nie czekała na moją decyzję, znów klęknęła i wzięła do ust. Justyna w tym czasie przekuśtykała na stary fotel stojący w kącie sypialni i przyglądała się jak jej koleżanka robi loda jej… No właśnie. Kim ja w sumie dla niej jestem? Teraz moje myśli pogrążyły się w ustalaniu kto tu jest kim. No dla Martyny byłem tylko sponsorem, to jasne. A dla Justyny? Chłopakiem? Przyjacielem? Nasza relacja już dawno przestała się opierać na płaceniu za  seks. Z rozmyślań wybiła mnie Martyna która zaproponowała przeniesienie zabawy na łóżko. Tym razem to ja leżałem na plecach a ona najpierw sama nabiła się na pal a potem jeszcze bezczelnie po nim skakała jakby chciała żeby wbijał się głębiej i głębiej. Z tej perspektywy miałem świetny widok zarówno na podskakujące piersi Martyny jak i na Justynę która przyglądała się całej tej sytuacji i najwyraźniej bardzo jej się to podobało bo jedną rękę miała już w majtkach. 

 

Cała ta groteskowa sytuacja dała mi do zrozumienia, że naprawdę mogę sobie pozwolić na wiele więc zepchnąłem kochankę na podłogę, nakazałem jej podeprzeć się na łóżku i wypiąć tyłek samemu klękając za nią. Kolejne silne pchnięcia powodowały coraz głośniejsze jęki i to w stereo, bo z jednej strony słyszałem Martynę a z drugiej masturbująca się Justyna też nie była cicha. Czarna coraz mocniej wbijała palce w materac, ściskała leżącą na łóżku kołdrę aż przeciągły krzyk wypełnił całe pomieszczenie. Po chwili ten sam dźwięk usłyszałem z drugiej strony co spowodowało że i ja ostatecznie przyłączyłem się do tej opery znów wylewając perłowy nektar na tyłek i plecy Martyny która dłuższą chwilę dochodziła do siebie. Justyna na fotelu jakby zawstydzona całą sytuacją starała się jak najmniej rzucać w oczy, ale Czarna miała inny plan. Kiedy odzyskała i wyrównała oddech podeszła do niej na czworaka i wspierając się o fotel złożyła pocałunek najpierw na materiale jej majtek, a potem na jej ustach. Widok dwóch całujących się dziewczyn był mega podniecający.

 

- Justyna, a może następnym razem chciałabyś wiesz… przejąć nieco inicjatywę? – zapytała Martyna kiedy już się ubieraliśmy.

- To znaczy? Co masz na myśli?

- Mogłabyś mówić Markowi co ma robić, a ja nie będę się sprzeciwiać.

- Nie, nie, nie, nie, bez przesady dziewczyny. – odparłem nieco oburzony.

- Czemu nie? Justyna będzie sterować akcją, a my będziemy grzecznie wykonywać jej polecenia.

- Ja jestem za! – szybko odpowiedziała.

- A ja nie wiem czy jestem za. Zobaczymy. Wy tu co chwile przełamujecie moje kolejne granice.

- No Marek, nie daj się prosić. 

- Zobaczymy.

 

Kolejne 2 tygodnie później Justyna miała zdejmowany gips. Każdy kto miał zdejmowany gips dobrze wie jak wygląda skóra po takim czasie. Na szczęście i w tym przypadku lekarz uznał, że jest szansa na powrót do sprawności i teraz rehabilitacja mogła objąć już obie nogi. Wciąż była za słaba żeby bez podparcia wyjść na dłuższy spacer, ale ciepłe dni końcówki sierpnia pozwalały jej na chodzenie o kulach po ogrodzie. Kiedy ja byłem w pracy jeździła na rehabilitacje, kiedy wracałem z pracy spacerowała po ogrodzie. Wróciło w niej życie, wróciła nadzieja, mimo końca wakacji dziewczyna promieniała ze szczęścia. Co prawda na treningi siatkówki szybko nie wróci, ale jeszcze miesiąc, może dwa i będzie mogła swobodnie się poruszać. Jak się domyślacie, ten wyrzut endorfin miał odbicie w łóżku. Seks był już na porządku dziennym, chociaż nie we wszystkich pozycjach i z ograniczoną długością trwania aktu, ale dało się to robić z pełną satysfakcją dla obu stron. Zupełnie zapomniałem o tej nieoczekiwanej propozycji Martyny którą złożyła gdy była ostatni raz u nas. Teraz w głowie mieliśmy cieszenie się sobą zarówno fizyczne jak i psychiczne. Miałem nadzieje że we wrześniu może uda nam się gdzieś wyskoczyć na parę dni żeby trochę odpocząć od tych czterech ścian, zregenerować się przed kolejnym rokiem akademickim który zaczynał się już za miesiąc. Justyna chciała w końcu pojechać na zakupy studenckie, bo całe wakacje przesiedziała albo w majtkach bo zakładanie spodni na gips i druty nie miało sensu albo w luźnych dresach kiedy już pozbyła się przynajmniej drutów. Brakowało jej letnich sukienek i nie miało znaczenia że lato się kończyło. I tak nam upływały ostatnie dni sierpnia. Na rozmowach, na śmianiu się, na rehabilitacjach i na planowaniu września. Przedostatni dzień miesiąca mijał leniwie, to była niedziela, słońce świeciło, Justyna nieco zawstydzona stanem swojej nogi a także licznymi bliznami po zabiegach z jednej strony chciała się opalać a z drugiej chowała się przed ciekawskimi spojrzeniami sąsiadów. Dołączyłem na drugim leżaku, podałem drinka i zaczęliśmy rozmawiać.

 

- Pamiętasz o propozycji Martyny?

- Jakiej propozycji?

- No na sterowany seks.

- Daj spokój, nie potrzebujemy już Martyny. Przecież jest z Tobą coraz lepiej.

- Tak, ale chciałabym to zrobić.

- Po co?

- Po prostu.

- Nie no przestań.

- Kiedyś chciałam dla Ciebie zatańczyć, wtedy jakoś Ci to nie przeszkadzało.

- Bo tańczyłaś dla mnie.

- A teraz chce się trochę pobawić.

- Pod jednym warunkiem.

- Jakim?

- Nie będziesz przeginać.

- Hahahaha… zobaczymy.

 

I tak już dzień później moje skromne progi znów przywitały Martynę. Tym razem jednak spotkanie wyglądało inaczej. Justyna zażyczyła sobie żeby całe spotkanie odbyło się na parterze. Kazała nam się rozebrać i na początku miałem usiąść w fotelu. W pierwszej kolejności sama podeszła żeby zadbać o odpowiednią twardość a dopiero potem dopuściła do mnie Martynę. Zgodnie z oczekiwaniem rozsiadła się na swoim łóżku i pozbyła się wszystkich dolnych części garderoby. Nie miała w planach ukrywać tego, co za chwilę będzie robić. 

 

- Usiądź na nim. – padła komenda którą Martyna posłusznie wykonała. Odwróciła się tyłem i powoli opadała na sztywnego penisa który centymetr po centymetrze wchodził w nią coraz głębiej. Zaczęła poruszać tyłeczkiem w przód i w tył patrząc w oczy siędzącej naprzeciwko niej Justynie. Ta zaś intensywnie pracowała dłonią na swojej łechtaczce. 

- Weź ją na blacie. – padł kolejny rozkaz. Wstaliśmy z fotela i przeszliśmy do kuchni w którym Martyna przylgnęła piersiami do blatu. Gdy ja ustawiałem się za nią usłyszeliśmy kolejną propozycję.

 

- Złap się za pośladki. – Czarna posłusznie złapała się na tyłek prezentując swoje dziurki a ja bez zbędnego oczekiwania zanurzyłem się w niej i ruchami posuwisto- zwrotnymi pracowałem nad przyjemnością swoją i obu dziewczyn.


- Mocniej! – padła komenda. Zacząłem mocniej dopychać Martynę do blatu a ona współgrając z moimi ruchami wystawiała tyłek by penetracja była jeszcze głębsza.

- Tak, dobrze, daj jej klapsa! – pacnięcie rozniosło się po całym domu.

- Złap ją za włosy! – zebrałem je w kucyk nie przestając posuwać.

- Rżnij ją jak dziwkę! – tu nawet Martyna była lekko w szoku, bo nie spodziewała się tego usłyszeć od Justyny. Co było zrobić. Przyspieszyłem ruchy składając jeszcze kilka klapsów na jej pośladkach i coraz mocniej ciągnąć za włosy. Martyna stała już na końcówkach palców, podpierając się łokciami na blacie.

 

- Nie przestawajcie, zaraz dojdę! – krzyknęła Justyna po czym słychać było cichy jęk. Martyna też doszła. Ja niestety nie dostąpiłem tego zaszczytu więc na chwilę znów przenieśliśmy się na fotel. Dziewczyny odpoczywały, ja siedziałem na fotelu patrząc na błyszczącego, stojącego penisa w którym wzrok utkwiła też Justyna. 

 

- Weź go między piersi. – powiedziała do Martyny co ta posłusznie uczyniła. To było trudne, bo jej biust było dość skromny, ale nadrabiała techniką. Oglądając nas w takiej pozycji Justyna nabierała sił przed drugą rundą. Teraz Martyna miała usiąść w fotelu i szeroko rozłożyć nogi a ja dostałem polecenie doprowadzenia jej do orgazmu ustami. To miał być jej drugi orgazm więc nie było to wcale proste zadanie, ale w końcu szczytowała. Potem miałem zająć się jej stopami. Miałem je całować, masować i było to bardzo podniecające mimo że nigdy nie określiłbym siebie jako fetyszysty. Potem Martyna tymi stopami zabawiała się moim penisem. Justyna dobrze pamiętała, że lubię tę zabawę. Sama mi to zresztą robiła jakiś czas temu. Czułem, że jestem coraz bliżej ale to jeszcze nie był koniec zabawy.

 

- Weź ją w tyłek! – krzyknęła Justyna ze swojego łóżka.

- Nie Justyna, ja nie chce! – odpowiedziała jej Martyna ale daremny był jej opór.

- Na Słowacji Ci nie przeszkadzało, prawda? 

- Prawda.

- No właśnie. Marek, pchaj ją mocno i spuść się w jej tyłku! – kolejna komenda spowodowała, że Martyna klęknęła na fotelu i opierając się ciałem o jego oparcie, dłońmi znów rozciągnęła tyłeczek prezentując dziurki. Przyłożyłem sztywny organ do jej oczka i lekko napierałem, ale czułem że nic z tego nie będzie. Spróbowałem ją trochę rozluźnić wsuwając tam najpierw jeden palec, co wcale nie było łatwe, a potem dwa. Używając śliny jako lubrykantu podjąłem kolejną próbę która tym razem zakończyła się sukcesem a penis cieszył się z ciasnego anala. 

 

- Pchaj ją! Pchaj ją mocno! – okrzyki Justyny wprost świadczyły o tym że ona jest już blisko kolejnego swojego orgazmu. Przyspieszyłem ruchy nie zważając na jęki Martyny i niedługo potem cały ładunek spermy jaki miałem wylądował głęboko w jej tyłku. Orgazm był silny, na tyle silny że gdy wylało się wszystko co w sobie miałem, opadłem na jej plecy i powoli wyjmowałem opadający już organ. Zaraz za nim wypłynęła sperma która oblała mokrą cipkę i zaczęła kapać na fotel.

 

- Zliż to… – powiedziała Justyna na skraju wytrzymałości. Martyna posłusznie zebrała spermę dłonią i siadając na fotelu zaczęła oblizywać palce. Justyna doszła po raz kolejny. 

 

Chwilę później, po prysznicu gdy siedzieliśmy przy stole wciąż niekompletnie ubrani staraliśmy się poukładać sobie w głowach to co się wydarzyło. Justyna przyznała się, że widziała nasz film ze Słowacji z Anią i od tamtej pory miała cichą nadzieję że będzie mogła uczestniczyć w podobnej akcji ale teraz stan zdrowia nie do końca jej na to pozwalał. Martyna została u nas na noc. Było już dość późno, miałem ją odwieźć rano do domu. Spała sama na piętrze. My z Justyną zostaliśmy na dole i powoli szykowaliśmy się do snu.

 

- Podobało Ci się? – zapytała Justyna

- Podobało.

- A chcesz tak jeszcze raz?

- Pod warunkiem, że teraz to Martyna będzie wydawać rozkazy. Albo ja.

- A że ja miałabym z Martyną..?

- A czemu nie?

- Sama nie wiem.

- Mnie zmusiłaś.

- Do niczego cię nie zmuszałam!

- A kto mi przyprowadził Martynę?

- Ale podobało Ci się to nie narzekaj.

- Nie byłaś zazdrosna?

- Na początku byłam.

- Ale już nie jesteś?

- Jestem, ale to było zbyt podniecające żeby się tym przejmować.

- I chcesz to powtórzyć? 

- Tak, chcę. 

- Jak wrócisz do zdrowia to teraz Martyna sobie popatrzy jak ja będzie ci kończył w tyłku.

- Ale ja chyba nie chce w tyłek.

- Ona też nie chciała.

- Jakby nie chciała to by ci nie dała.

- Dała bo ty chciałaś patrzeć jak ją zalewam.

- A dasz rade teraz mnie zalać?

- Hm? Ale w tyłek?

- Nie, w usta.

- Spróbuj…

I zniknęła pod kołdrą. Dałem jeszcze radę.

 

Ten tekst odnotował 7,799 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.92/10 (36 głosy oddane)

Z tej samej serii

Komentarze (2)

0
0
Ja mam chyba jakąś słabość do @MarkaA. Mimo że to opowiadanie znów odstręcza absolutną niedbałością o interpunkcję, mimo uporu antyedycyjnego przejawianego przez autora, mimo kilku prostych błędów wynikających chyba z niechlujstwa, całość czyta się nieźle.
Szkoda, że z miłości przez duże "M" na razie nic bohaterowi nie wyszło, szkoda, że wrócił dość tępy tartak, ale właśnie opisywany bez zadęcia, bez opisów, na zimno – wywiera na mnie dziwne wrażenie. Świeżości? Autentyzmu?
Nie wiem...
Podobało mi się to:

W końcu założyła perłowy naszyjnik i usiadła na podłodze. Po chwili krople spływały już coraz niżej dekorując także sutki i brzuch.


Powiedziałbym nawet, że przy całej prostocie narracji ten opis brzmi poetycko.
Nie podobało to (bo nie zrozumiałem, o co chodzi):

Jak wrócisz do zdrowia to teraz Martyna sobie popatrzy jak ja będzie ci kończył w tyłku.

Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Oh, kochany @Tompie myslalem ze kwestie edycyjne mielismy juz omówione. 😉

Czy wrócił tępy tartak? Tak. Wrocil. I jeszcze troche z nami zostanie. Za chwile cykl wejdzie w czas pandemii, tam sie troche sytuacja wywroci ale do tego jeszcze ze 2-3 opowiadania.

No i miło mi, ze mimo wszystko Ci się podoba. Teksty predzej czy pozniej doczekaja sie poprawek i bedziesz w pełni usatysfakcjonowany 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.