Trzy dziewczyny. Justyna (VI)
15 grudnia 2021
Trzy dziewczyny
Szacowany czas lektury: 12 min
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o dziewczynach, o mnie i o tym dlaczego ten tekst się tutaj znalazł, przeczytaj pierwszą historię tej serii.
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci nie jest przypadkowe a wszystkie wydarzenia opisane w tekście wydarzyły się naprawdę.
Opowiadanie będzie jeszcze wyczyszczone z literówek gdyż teraz dodaję z telefonu.
Piątek, 4.01.2019, wieczór.
Święta, Sylwestra i Nowy Rok spędziłem sam. Od rozwodu zawsze spędzam sam ten okres. Siedzę sobie przy serialu i lampce wina, czytam książki albo gram w WoWa z innymi nerdami, którzy uważają świąteczne eventy za ważniejsze od rodziny czy imprezy noworocznej. W tym roku, gdzieś na horyzoncie jawiła się Justyna. Zastanawiałem się, czy nie zaprosić jej na święta, ale wcześniej sama powiedziała, że na święta wraca do domu. Sylwester? Też już umówiła się z dziewczynami z drużyny na jakąś imprezę. Czy robiło mi to jakąś różnicę? Żadnej.
Justyna ostatni raz odezwała się właśnie w Sylwestra. Zadzwoniła z życzeniami i obiecała, że „wpadnie, jak się wyśpi”. Był czwarty stycznia. Do tego momentu nie dała znaku życia, nie odbierała telefonów, nie odpisywała. Postanowiłem, że w weekend sam ją odwiedzę. Jeśli powiedziałem coś nie tak, cóż, trzeba przeprosić i wyjaśnić. Nie zdążyłem. Chyba oglądałem jakiś film, kiedy usłyszałem stukanie do drzwi. O tej porze? W środku zimy? Na działkach? Sąsiadów raczej nie ma, albo zostali w małej ilości. Powoli wstaję, ale znacie to uczucie kiedy już się wygodnie ułożycie przed TV ale pilot jest na drugim końcu stolika? No to było dokładnie to uczucie… Otwieram te cholerne drzwi…
- Justyna?!
- Mogę wejść?
- No jasne…
Odsunąłem się, aby zrobić jej przejście. Dopiero kiedy weszła do domu usłyszałem stukot obcasów.
- Justa co ty tu… Chcesz coś ciepłego? Rozpłaszcz się, siadaj. Czemu się tyle nie odzywałaś? – pytania zadawałem tyłem do niej, zająłem się robieniem herbaty.
- Marek…
- Hm? Co jest? – słyszę zbliżający się stukot obcasów, a po chwili zimną dłoń na plecach.
W końcu odwróciłem się. Justyna stała przede mną już bez kurtki i czapki. Miała na sobie wysokie kozaki na obcasie, długą czarną spódnicę, białą koszulę „piratkę” i czarny gorset. Włosy spięte w bezładny kucyk i cholernie mocny makijaż. Troszeczkę rozpłynięty, ale to akurat wcale nie przeszkadzało. I kurewsko czerwone usta.
Nie powiedziała nic. Zaczęła mnie od razu całować. Dziwne zachowanie…
Po namiętnym pocałunku odwróciła się i pociągnęła moją dłoń za sobą. Czyli… chyba mam za nią iść? Justyna ewidentnie kierowała się na górę. W ciągu tych kilku kroków zdążyła rozpiąć i zrzucić gorset na podłogę.
A więc tak pogrywasz?
Na schodach znalazłem jej koszule.
A przed drzwiami sypialni spódnicę.
Otworzyłem drzwi do sypialni. Przywitała mnie ciemność. Jedna z niewielu zalet mieszkania na odludziu. Jak jest noc, to jest ciemno, nie ma latarni czy świateł miasta. Kiedy moja ręka odruchowo powędrowała na włącznik z okolicy łóżka usłyszałem szept
- Nie włączaj…
Więc zgodnie z życzeniem, nie zapaliłem.
- To co mam robić? – zapytałem
- Podejdź.
Zbliżyłem się do łóżka. Justyna złapała mnie za spodnie i szybko dobrała się do rozporka. Już po krótkiej chwili spodnie i bokserki opadły na podłogę a ja, naturalnie, stałem przed łóżkiem (i przed Justyną) z penisem w pełnym wzwodzie. Ciemność pozwalała dostrzec tylko ogólne zarysy tego, co się dzieje, bez żadnych szczegółów. Widziałem tylko jak Justyna siedziała na krawędzi łóżka gdy podchodziłem, teraz widziałem jak pochyla się żeby wziąć cały organ do ust. Najpierw delikatnie pocałowała go, jakby na przywitanie. Wzięła go w dłoń i wsunęła do ust. Wydawało mi się, że głębiej niż zwykle ale przy tej adrenalinie… Po chwili złapała moją dłoń i położyła ją sobie na głowie.
- Mam przejąć kontrole? – zapytałem szeptem
- Mhm – odpowiedział mi pomruk.
Więc przejąłem. Jedną ręką złapałem ją za kucyk, drugą trzymałem głowę pod kucykiem i solidnie i mocno posuwałem jej kurewsko czerwone usta. Starałem się wybadać, czy Justyna faktycznie pozwala mi na głębszą penetrację i wszystko wskazuje na to, że tak. Skąd ta zmiana? Nie wiedziałem, wiedziałem natomiast, że jeśli jej plan zakładał przełknięcie dawki spermy, to byliśmy już bardzo blisko realizacji…
- Justa, chcesz połknąć?
- Mmmm… – nic nie zrozumiałem, ale pokiwała przecząco głową więc przestałem zabawiać się jej ustami i puściłem jej głowę.
Justyna stanęła przede mną i znów obdarowała mnie namiętnym pocałunkiem. Kiedy objąłem jej ciało okazało się, że nie ma na sobie stanika. Kiedy moje ręce zjechały nieco niżej okazało się, że majtek również nie ma.
Czy ona miała je w ogóle na sobie? Zdjęła je tutaj? Nic nie widać, nie sposób ustalić.
Miała na sobie pończochy. Bestia wiedziała, że uwielbiam pończochy…
Odkleiła się od moich ust i znów usiadła na łóżku. Czy ja usłyszałem stuknięcie obcasa? Czyli ma na sobie pończochy i kozaczki?
Justyna weszła głębiej na łóżko. Rozebrałem się do końca i dołączyłem do niej na materacu. Szybko zorientowałem się, że następnym punktem programu będzie pozycja “na jeźdźca” bo już czekała, aż położę się na plecach. Lubiła czasem przejąć kontrolę ale tym razem rżnęła się jak rasowa aktorka porno. Nie żeby mi to przeszkadzało…
Justyna rytmicznie porusza się w górę i w dół, jej piersi zapewne teraz seksownie podskakują ale niestety, nie dane mi było zobaczyć ten spektakl. Po chwili (dłuższej chwili) dziewczyna nagle opadła na mnie. Czułem jak jej cipka rytmicznie pulsuje, ciężki oddech.
- Justa, czy ty doszłaś?
- Mhm…
- Zazwyczaj byłaś głośniejsza…
- Liczę, że to nie ostatni dzisiaj…
O, i to podejście mi się podoba! Odsapnęła chwilę, podniosła się i zmieniła pozycję. Tym razem kowbojka. Najpierw sama ujeżdżała mojego konia, później opadła do tyłu więc złapałem ją za biodra i sam kierowałem całą akcją. Znów minęło kilka, kilkanaście minut przyjemności. Znów zmieniliśmy pozycję. Justyna musiała chwilę odpocząć więc przez chwilkę possała i rozłożyła się wygodnie, szeroko rozkładając nogi i wysoko podnosząc tyłek przygotowując się do pozycji uległej suki w pozycji „na pieska”. Lubię tę pozycję, naprawdę. Najpierw zabawiam się w miarę delikatnie, spokojnie trzymam za biodra i nabijam ją na pal. Później kiedy przyśpieszam, dorzucam kilka solidnych klapsów na każdy pośladek a potem pieprzę ją bardzo szybko, łapie za włosy i odchylam jej głowę do tyłu, podnoszę całe ciało i swobodnie bawię się cyckami. A potem siadam dociskając jej biodra w dół. Zazwyczaj jest to moment w którym dochodzę, ale Justyna chyba znów miała lepsze plany bo znając dokładnie schemat naszych zabaw przerwała w odpowiednim momencie. I padła na łóżko
- Połóż się przy mnie – wyszeptała
Cóż, położyłem się. Justyna złapała go w dłoń i jakby chcąc uspokoić całą akcję delikatnie masowała go całego. Czułem jej ciężki oddech, czułem że jest cała mokra i zmęczona.
- Skąd taka nagła akcja? – zapytałem kiedy sam też odsapnąłem? – Najpierw nie odzywasz się kilka dni, potem wpadasz bez zapowiedzi…
- Ciii… nic nie mów…
- Czemu?
- Ciii…
Zrobiło się bardzo tajemniczo. Oczy przyzwyczaiły się już do ciemności, ale światła wciąż było tak mało, że nie sposób było zauważyć jakiekolwiek szczegóły. Justyna przytulała się, i przesuwała dłonią po sterczącym penisie. Co ona jeszcze planowała? Leżałem, słuchałem jej oddechu, powoli odpływałem ze zmęczenia.
- Marek. Bzykałeś się kiedyś analnie? – nagle zapytała wyrywając mnie z letargu
- Kiedyś podejmowałem jakieś próby, ale średnio to szło. A czemu pytasz?
- Wybzykaj mnie w tyłek.
- C...co!?
- Zrób to! Chcę żebyś to zrobił!
- Ale Justa, ty wiesz, że to może boleć?
- Wiem, ale chcę żebyś to zrobił. Tak jak Ty chcesz. Nie patrz na mnie.
- Ale… czemu?
- Po prostu Marek, proszę! Chcę żebyś wyruchał mój tyłek. Ostro, mocno, tak, jak lubisz. W dowolnej pozycji. I chcę żebyś w nim skończył. Liczę na obfity wytrysk!
- Justa ale ja nie chcę Ci sprawiać bólu. Możemy to rozłożyć na kilka razy, przyzwyczaisz się, też będziesz coś z tego miała.
- Marek, proszę. Zrób to dla mnie…
Prośba bardzo dziwna, ale w tym stanie podniecenia jakoś trudno było mi się nad tym głębiej zastanawiać. Miałem tylko nadzieję, że Justyna próbowała chociaż ręcznych zabaw analnych i zdaje sobie sprawę z tego, co ja teraz czeka. Obróciłem ją na bok, sam położyłem się na łyżeczkę. Podniosłem jej nogę żeby mieć lepszy dostęp do jej dziurki. Przyłożyłem palec i lekko nacisnąłem. Ciasna jak diabli, nigdy nie trenowana…
- Justa, rozluźnij się trochę bo tak to się nie uda…
- Marek, wepchnij go po prostu…
Robi się jeszcze dziwniej… Złapałem penisa w dłoń i naparłem mocno na jej odbyt. Nie wchodzi… Cóż, może trzeba mocniej? Skoro tak chciała, nie zamierzałem się hamować. Naparłem po raz kolejny, mocno, bardzo mocno. Justyna postanowiła mi pomóc i też dociskała biodra w moją stronę. Aż w końcu mięsień ustąpił a penis wpadł do środka. Justyna głośno jęknęła z bólu…
- Wszystko ok?
- Ruchaj, błagam…
Zacząłem delikatnie. Bujałem jej ciałem w przód i w tył przesuwając penisa w jej tyłeczku. Justyna już po chwili wyczuła rytm i bujała się w przeciwnym kierunku do mnie. Kiedy ja napierałem na nią, ona napierała na mnie. Bardzo przyjemna, głęboka penetracja która zaczynała przyspieszać. Justyna co chwilę pojękiwała. Raczej z bólu, niż z rozkoszy.
- Nie chcesz zmienić pozycji? – zapytała
- A chcesz?
- Chcę żeby tobie było przyjemnie.
- Justa, co jest?
- Możesz uszanować moją decyzję? Proszę! Nie zadawaj pytań…
Wyszedłem więc z jej tyłka i przekręciłem ją na brzuch. Pod biodra włożyłem jej poduszkę, żeby jeszcze bardziej wyeksponować jej tyłeczek po czym wróciłem do dobrej zabawy. Ciasny młody tyłeczek działał na mnie mocno i znów zbliżałem się do orgazmu. Czy już skończyć? Całe ciało mówiło, że tak, ale skoro pozwoliła mi się sobą bawić. Wyszedłem z niej obdarowując ją solidnym klapsem.
Położyłem się na plecach. Skoro chciała solidny wytrysk to niech sama na niego zapracuje. Kazałem jej usiąść na mnie prawie jak na jeźdźca, tylko… tym razem zabawiamy się tyłeczkiem. Przez to nie mogła siedzieć ze zgiętymi nogami. No każdy zna tę pozycję z dowolnego pornosa. Justyna miała problem żeby sama go włożyć, ale w końcu się udało.
Ujeżdżała mnie idealnie. Tym razem postanowiłem już się nie hamować i kiedy czułem zbliżający się orgazm, docisnąłem ją do mnie tak, żeby wejść w nią jak najgłębiej i tak właśnie skończyć. W tej pozycji Justyna opadła nabijając się na niego, co z kolei u niej spowodowało przeciągły jęk. Chyba bólu.
Wpompowałem w nią cały ładunek zbierany przez kilka dni. Był to też najlepszy orgazm jaki miałem z Justyną, szkoda tylko, że jednostronny.
Kiedy penis przestał już pulsować Justyna zeszła ze mnie, chociaż chyba lepszym określeniem byłoby „spadła”. Położyła się obok i znów namiętnie pocałowała. Na pewno słyszała mój stabilny głęboki oddech, czuła przyśpieszone bicie serca. Jej dłoń z pewnością czuła też jak kurczy się to, co przed chwilą zadało jej sporo bólu. Chyba na chwilę zasnęliśmy.
- Mareczku
- Mareczku?
- Muszę Ci coś powiedzieć..
- Jesteś w ciąży? – zapytałem z wciąż zamkniętymi oczami.
- Chyba… chyba gorzej.
Gorzej? Co to znaczy? Bliźniaki? Trojaczki? To wyznanie dostarczyło mi kolejny strzał adrenaliny.
- Marek. Ja mam chłopaka.
Jak kubeł zimnej wody.
- Długo jesteście razem? – zapytałem, kiedy minął pierwszy szok.
- Od Sylwestra.
- To dlatego się nie odzywałaś?
- Tak. Jestem skołowana.
- Czemu? Skołowany to jestem ja, po tym co dziś zrobiłaś i po tym co powiedziałaś.
- Marek, ja nie wiem co mam zrobić… – zaczęła płakać.
Próbowałem usiąść, ale Justyna przytrzymała mnie na łóżku.
- No jak co masz zrobić. Ubierz się i jedź do niego – w moim głosie wibrowała złość.
- Ale ja nie chcę odchodzić od Ciebie.
- Wiesz, że nie zgodzę się na trójkątny związek.
- Wiem…
- Więc wiesz, że albo zostaniesz ze mną albo pójdziesz do niego.
- Nie chcę zrywać z Nim. I nie chce zostawiać Ciebie!
- Mnie, czy mojego portfela?
- Marek…!
- No co? Chyba tak się umawialiśmy? Płacę Ci za ten seks.
- Myślałam… że między nami jest coś więcej…
Wstałem. Złość i poczucie odrzucenia były zbyt silne żeby wciąż trzymać Justynę w objęciach.
- Bo było Justyna. Albo tak mi się wydawało, bo gdyby było inaczej raczej nie znalazłabyś sobie chłopaka.
Ubrałem się i zszedłem na dół. Chciałem wyrzucić Justynę z domu, ale była noc, było zimno. A ja wciąż „coś” do niej czułem. Tylko sam już nie wiedziałem co to było. Wróciłem na kanapę pod koc. I zasnąłem.
Przebudziła mnie niewygodna pozycja i ból pleców. To już ten wiek gdzie boli od leżenia. Płaszcz Justyny wciąż wisiał, gorset nadal leżał na podłodze w kuchni, czyli wciąż tu była. A skoro była, to nie minie nas poważna rozmowa. Zarówno o naszym „związku”, jak i o naszych „kontaktach biznesowych”. Zrobiłem sobie śniadanie i włączyłem film, którego nie skończyłem wczoraj. Po chwili z góry zeszła Justyna zawinięta w koc. Kozaki zdjęła, ale wciąż była w pończochach. Podeszła do kanapy i niezgrabnie próbowała usiąść obok, ale długi koc skutecznie jej przeszkadzał.
Po stanie jej twarzy widać było, że jeszcze długo, długo płakała. Cała rozmazana, tusz spłynął całkiem, pobrudzone ręce od ocierania. Ciekawe w jakim stanie jest moja pościel.
Film leciał sobie w najlepsze, nikt się nie odzywał. No ale film kiedyś się skończył a nasze spojrzenia się spotkały.
- Więc? – zapytałem
- Co „więc”?
- Teraz będziesz już taka wstydliwa? W kocu? Zazwyczaj rano biegałaś tu nago.
- Marek! Wiesz, że to nie tak.
- A jak?
- …
- No powiedz mi, jak ty teraz sobie to wyobrażasz? Będziesz z Nim, będziecie się dobrze bawić, a do mnie będziesz wpadać na szybkie ruchanie za 400 zł?
- Marek, nie! Nie chcę od Ciebie żadnych pieniędzy! Żadnych. Już nigdy!
- A co? Znalazłaś pracę?
- Nie…
- Czyli jednak będziesz chciała pieniądze? Spoko. Przyjdzie wiosna trawnik bę…
- MAREK NO!
- ???
- Chcę żebyś był. Po prostu. Przy mnie. Tylko tobie mówiłam o wielu rzeczach, tylko ty mnie tak dobrze znasz. Tylko ty mi pomogłeś kiedy tego potrzebowałam…
- Tylko ja wiem że dajesz… o przepraszam! Dawałaś za kasę. Jasne, niech to będzie nasz sekret. Ale nie bój się. Nikomu nie powiem nawet jak przestaniesz się do mnie odzywać.
Justyna znowu wybuchła płaczem. Przegiąłem? Może, ale w tamtej chwili miałem to gdzieś.
- Marek, czy możemy się chociaż przyjaźnić? Proszę…
Zapłakane oczy, przyjemne wspomnienia, wiele przegadanych dni i nocy. Wyjazd do Niemiec, nasze „zabawy”. Czy byłem w stanie odciąć się od tego ot tak? Oczywiście, że nie. Czy przeszkadzał mi ten chłopak? Tak, ale myślę, że była to tylko kwestia mojej chorobliwej zazdrości. Byłem zbyt miękki…
- Możemy Justa. Możemy… Ale potrzebuje trochę czasu, żeby to jakoś poukładać.
- Rozumiem. Mam już sobie iść?
- Nie. Zostań ile chcesz.
Justyna wyszła po południu. Do tego momentu nie odzywaliśmy się do siebie.