Ostatni rok (XIII) Zakończenie roku, szkoła.
21 marca 2023
Ostatni rok
Szacowany czas lektury: 33 min
Z opóźnieniem, ale wrzucam kolejną część. Chciałem to zrobić wcześniej, ale czasem życie dogania. Miłej lektury.
Nikt nie spodziewał się, że ten dzień będzie aż tak gorący. Niebo było bezchmurne, a słońce grzało tak mocno, jakby starało się przypomnieć wszystkim, że już jutro zaczynają się wakacje. Ten wyczekiwany przez wszystkich młodych okres beztroskiego odpoczynku, pozwalający na popełnienie wszystkich głupich błędów, których nie udało się popełnić w ciągu roku szkolnego. Bezlitosne trzydzieści stopni sprawiało, że Anna nie za bardzo chciała opuszczać klimatyzowane wnętrze samochodu i wychodzić gdziekolwiek. Nie pomagał nawet lekki strój, który wybrała tego dnia. Chociaż bardziej prawdziwe było stwierdzenie, że to strój, który został dla niej wybrany. Na ten wyjątkowy dzień założyła cienką, białą bluzeczkę na guziki, przez którą przebijał się biały stanik podtrzymujący obfity biust, oraz obcisłą, szarą spódnicę odsłaniającą kolana i świetnie pasującą do butów na wysokich obcasach. Co do włosów miała pełną swobodę, więc postanowiła je rozpuścić i pozwolić im swobodnie opadać na ramiona. Gdy zaraz przed wyjściem patrzyła w lustro stwierdziła, że rzeczywiście wygląda trochę jak dojrzała nauczycielka z filmów porno, ale w sumie domyślała się, że autor tej stylizacji właśnie taki efekt chciał osiągnąć.
Jak tylko znalazła się na szkolnych korytarzach, natychmiast zauważyła, że strój spełniał pokładane w nim oczekiwania. Każdy uczeń bez względu na rocznik wbijał w nią wzrok wyjątkowo długo, skupiając się na powstałym w wyniku rozpięcia trzech pierwszych guzików bluzki dekolcie, który kusząco ukazywał część rowka utworzonego pomiędzy ściśniętymi stanikiem piersiami. Pewnie w normalnych okolicznościach pokazanie tak wiele byłoby uznane za balansowanie na granicy przyzwoitości, jednakże tego dnia można było sobie pozwolić na trochę więcej. Poza tym miała świadomość, że
w tym rozmiarze każdy dekolt wydawał się być nieprzyzwoity i coraz mniej się tym przejmowała.
Wszystko, co przeżyła od studniówki sprawiało, że przestała się czuć winna za wzrok, jakim obdarzają ją mężczyźni bez względu na wiek. Wręcz przeciwnie. Robienie wrażenia spodobało jej się tak bardzo, że w głowie układały się najróżniejsze scenariusze jak wykorzystać to zainteresowanie. Jakby na nowo odkryła, że jej ciało może dać jeszcze wiele przyjemności zarówno innym, jak i jej samej. Doszła też do wniosku, że to iż jej mąż nie miał zamiaru brać w tym udziału, nie było jej problemem. Postanowiła już jakiś czas temu, że będzie korzystać z życia, a jedyne czego potrzebuje to jakaś forma zabezpieczenia. Na wypadek, gdyby przyszło jej zrobić coś wyjątkowo głupiego i niebezpiecznego.
I dzisiaj miała właśnie dostać tę swoistą polisę ubezpieczeniową. Może dlatego jeszcze ciężej niż zwykle było jej wysiedzieć na zakończeniu roku. Nie pomagał też fakt, że w swojej karierze nauczycielki była już świadkiem niejednej tego typu uroczystości i wszystkie zaczynały się zlewać w jedną, nierozróżnialną i bardzo mdłą całość. W końcu ile można było co roku powtarzać, jak to mijający rok był wyjątkowy.
Mimo tego, że obecna dyrektorka szkoły była jej bardzo dobrą koleżanką, to podczas przemówień ledwo powstrzymywała się przed zaśnięciem. Każdy poprzedni rok był pełen wyzwań, które udało się pokonać, Każdy wiele nas nauczył, a nadchodzące wakacje pozwolą wszystkim za dwa miesiące wrócić do szkolnych ławek w pełni sił i ciekawi świata. Nie raz obie śmiały się, że z tym materiałem i w tych okolicznościach ciężko wypracować cokolwiek oryginalnego. Jedyne co można było zrobić to coś spieprzyć i się zbłaźnić, a w przeciwieństwie do poprzedniego dyrektora, Ilonie nigdy nie zdarzyło się wygłosić przemówienia z końca roku szkolnego we wrześniu.
Gdy z pierwszego rzędu ustawionych z boku sali krzeseł obserwowała swoją stojącą przed całą szkołą koleżankę, zastanawiała się jakby ona zareagowała wiedząc, że dla matematyczki, ten rok był prawdziwie wyjątkowy. Gdy obie były początkującymi nauczycielkami, zdarzało im się rozmawiać o takich rzeczach, jednakże teraz tego typu tematy wydawały się Annie zbyt niebezpieczne. Zbyt łatwo mogła powiedzieć zbyt dużo, a dodatkowo ciężko by jej było utrzymać prawdziwie beztroski ton takich opowieści.
Z tymi myślami dotrwała do końca uroczystości i gdy uczęszczający do szkoły zaczęli się rozchodzić, poderwała się z krzesła gotowa do natychmiastowej ewakuacji. Na jej drodze stało jeszcze kilka tradycyjnych rozmów z innymi nauczycielkami i w końcu mogła ruszyć do swojej klasy. Już nie mogła się doczekać spotkania, na które była w niej umówiona. Spotkania, na którym miała dostać to, czego chciała i potrzebowała.
Wchodząc do szkoły, Bartek nie wzbudził niczyich podejrzeń. W końcu przy zakończeniu roku chłopak ubrany w spodnie w kant i białą koszulę niosący w rękach bukiet czerwonych róż nie jest niezwykłym widokiem. Pewnym krokiem przeszedł przez korytarz, aż w końcu dotarł do dobrze znanej mu klasy, w której odbywały się lekcje matematyki. Ostrożnie rozejrzał się wokół by następnie przyłożyć ucho do drzwi. Wydawało mu się, że usłyszał dźwięk rozmowy, co sugerowało, że Anna nie jest w środku sama. Wolał, aby jego rozmowa z nauczycielką pozostała prywatna w związku z czym postanowił oprzeć się o ścianę i poczekać.
W końcu drzwi się otworzyły i z klasy wyszły Agnieszka z Sylwią, które najwyraźniej postanowiły jeszcze raz podziękować swojej wychowawczyni za spędzone w liceum lata. Bartek uśmiechnął się do dziewczyn i zamienił kilka słów dotyczących nadchodzącej imprezy pożegnalnej, którą organizował. Niespecjalnie interesowało go, co mają do powiedzenia, ale nie chciał wzbudzać podejrzeń. W końcu nie byłoby nic bardziej podejrzanego niż chłopak ignorujący kompletnie śliczną i wysportowaną Agnieszkę. Gdy uznał, że rozmowa może już dobiegać do końca, pożegnał się z koleżankami i pewnym krokiem wszedł do klasy.
- Dzień dobry! Chciałem się z panią jeszcze zobaczyć i podziękować za te kilka lat – rzekł, zachowując pozory i od razu zamykając za sobą drzwi. Gdy tylko się zatrzasnęły, zablokował je zamkiem i ruszył w kierunku swojej byłej już wychowawczyni.
W miarę jak się zbliżał, kobieta obróciła się na krześle w jego stronę i założyła nogę na nogę, po czym poprawiła okulary. Chłopak mógł wyraźnie zauważyć, że towarzyszyło jej ogromne podniecenie. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie zauważyły tego dziewczyny, które były w klasie wcześniej. Sylwia pewnie by się nie zorientowała, ale Agnieszka? Kto wie?
- Masz to, o co prosiłam? – spytała łagodnym głosem, poprawiając bluzkę w taki sposób, aby odsłonić odrobinę więcej. Chłopak odpowiedział skinieniem głowy.
- To pokazuj! Na co czekasz? – rzuciła niecierpliwie, po czym pochyliła się jeszcze bardziej, eksponując biust. Gdy chłopak cieszył wzrok tym widokiem, wyjęła z torebki niewielkiego laptopa, położyła go na biurku i włączyła. Wtedy Bartek wyciągnął z kieszeni spodni niewielki, szary pendrive. Zniecierpliwiona nauczycielka od razu próbowała złapać urządzenie, jednak w ostatniej chwili chłopak cofnął dłoń.
- Nie tak szybko – powiedział karcącym głosem. Jakby miał do czynienia nie z dojrzałą kobietą, a z jakąś niedoświadczoną małolatą. Anna przełknęła ślinę. W duchu liczyła, że nie pójdzie tak łatwo.
- Co mam zrobić? – pytała, zadzierając głowę w górę, by spojrzeć w oczy stojącemu nad nią byłemu uczniowi.
- Bluzka – rozkazał spokojnym głosem. Kobieta poprawiła okulary i przygryzła wargę, po czym delikatnie przytaknęła. Jej dłonie powędrowały do guzików i zaczęły sprawnie rozpinać jeden po drugim, coraz bardziej powiększając dekolt i stopniowo ujawniając elegancki, koronowy stanik i uwięziony w nim obfity biust. Gdy rozpięcie dotarło do granicy spódnicy, splotła dłonie pod biustem, jeszcze bardziej go uwydatniając i znów podniosła wzrok.
- Wystarczy? – spytała cichym, pokornym głosem. Podobała jej się ta gra.
- Chwilowo tak – odpowiedział jej były uczeń, wbijając i nie odrywając oczu od dużych piersi, położył pendrive na biurku. Anna niecierpliwie złapała go w dłoń i wcisnęła do jednego z gniazd USB. Jednakże nie było jej dane przekonać się, czy zawartość odpowiada jej wymaganiom. Do odczytania danych na urządzeniu potrzebne było hasło. Anna westchnęła teatralnie, chcąc okazać zniecierpliwienie, po czym znów zerknęła na byłego ucznia.
- Co teraz? – spytała, starając się nadać głosowi obojętny ton. Nie do końca się to udało, bo dalej było w nim czuć rodzące się podniecenie. Bartek jedynie się uśmiechnął.
- No bez hasła pani nie otworzy – odpowiedział, jakby nie był pewien czy jego była wychowawczyni nie zobaczyła tego dnia komputera po raz pierwszy w życiu. Anna westchnęła, poprawiła okulary i na chwilę odwróciła wzrok.
- Proszę podaj mi hasło – rzekła po chwili uniżonym głosem. Chyba o to chodziło, bo tegoroczny maturzysta uśmiechnął się zadowolony z takiego obrotu sprawy.
- Niech pani wstanie i oprze się o tablice – rozkazał. – Tak, żeby dupcia była ładnie wypięta. To w końcu pani znak firmowy. Dobrze, żeby była widoczna.
Kobieta delikatnie się zaczerwieniła i przygryzła wargę. Spodziewała się takiego obrotu sprawy i była ciekawa, co chodzi jej młodemu panu po głowie. Po chwili namysłu wstała i podeszła pod czystą tablicę. Oparła się o nią i delikatnie wypięła pośladki.
- Co tera…. Aaaau! – jęknęła, gdy poczuła na pośladku pewne uderzenie dłonią.
- Teraz pani przeprosi – rozkazał chłopak.
- Ale za co? Ja nic złego nie zrobiłaaaaaa…! – jęk przyjemności wymieszał się z krzykiem, gdy kolejne uderzenie spadło na jej pośladek.
- Oj wiele pani zrobiła. Była pani bardzo niegrzeczna pani Aniu. A teraz powinna pani ładnie sobie wszystko przypomnieć i przeprosić – głos chłopaka był zdecydowany i zimny oraz zdecydowanie zbyt podniecający.
- Bartek nie wygłupiaj się – Anna z żałosnym skutkiem próbowała nadać głosowi pewności. – Co ty robisz? Zostaw to! – krzyknęła, gdy zobaczyła, że chłopak bierze w dłoń drewnianą, około metrową linijkę.
Domyślała się, do czego zamierza jej użyć. Wiedziała jak to może boleć, jednakże pomieszane strach i podniecenie nie pozwalały jej na wykonanie nawet najmniejszego ruchu.
Chłopak uśmiechnął się zawadiacko i zbliżył się do kobiety. Obserwował unoszący się od każdego głębokiego oddechu obfity biust.
Widział jak czerwone usta, zachłannie łapią powietrze. Jak oparte o tablicę dłonie zaciskają się w pięści. Widział jak to wspaniałe, dojrzałe ciało pedagogiczne drży z niepewności i zniecierpliwienia. On też nie mógł się doczekać. Zamachnął się i wymierzył mocne uderzenie w wypięte pośladki sprawiając, że kobieta podskoczyła pod tablicą, a jej rozkoszne jęknięcie pomieszane z krzykiem rozeszło się po klasie. Jednak nie zmieniła pozycji. Może nawet wypięła pupę trochę bardziej.
- Przepraszam – powiedziała cicho, czując jak ból powoli rozchodzi się po jej pupie. To chyba nie było wystarczające, bo Bartek nie czekając zbyt długo, uderzył ją po raz kolejny.
- Za co przepraszasz? Tylko ładnie i uniżenie – rozkazał stanowczo. Kobieta westchnęła. Ciężko było jej zebrać myśli. Jej pośladki bolały i były gorące, a ciepło z powoli zaczynało się rozlewać po całym ciele, pobudzając je o wiele bardziej, niż by sobie tego życzyła. Jej oddech przyspieszył, piersi stały się nabrzmiałe, a sutki zesztywniały tak bardzo, że miała wrażenie, iż lada moment przebiją materiał stanika.
- Przepraszam – rzekła w końcu, ciężko oddychając – za to, że chce zdradzać męża. Że chce się puszczać jak jakaś cycata blond szmata.
- Od razu lepiej – chłopak był wyraźnie zadowolony. – Przyjemnie być szczerą prawda? Ale to nie jedyny pani grzeszek. Też sporo popełniła pani w tej klasie.
Po tych słowach na pośladki spadło kolejne uderzenia, a nauczycielka znów zajęczała. Jej oddech stał się mniej równy, a ciało przeszedł delikatny dreszcz. W głowie zaczynało się jej trochę kręcić, jednakże dalej nie zmieniła przyjętej pozycji.
- O czym ty mówisz? – spytała i zaraz po tym jęknęła, bo na jej tyłek spadło kolejne mocne uderzenie linijką i kolejny raz ciepło i ból rozlały się po całym ciele. Miała wraże, że jeśli dostanie kolejny raz, to po prostu eksploduje z podniecenia.
- O twoich strojach Dupciu, pochylaniu się i opieraniu o biurko. Myślisz, że nie było widać? – rzekł. Prawda była taka, że Anna nie była Dominiką i nie kusiła jakoś bardzo, a przynajmniej nie celowo. To prędzej przez jej naturalne auty czasem nie było łatwo skupić się na lekcji. Nauczycielka przełknęła ślinę i dotknęła czołem tablicy. Wiedziała już, co ma powiedzieć.
- Przepraszam za kuszenie cyckami w klasie. Że przez gapienie się na nie ciężej było się wam uczyć – rzuciła lekko płaczliwym głosem. To chyba wystarczyło, bo Bartek się odsunął.
- Siadaj! – rozkazał. Kobieta posłusznie posadziła pośladki na krześle, sycząc cicho z bólu. Spojrzała na chłopaka pytającym i lekko nieprzytomnym wzrokiem, a ten po prostu podał jej hasło.
Ledwie je wpisała, a zawartość dysku ujawniła się jej oczom. Poruszyła myszką i najechała kursorem na jeden z plików, otwierając go. Na monitorze pojawiło się duże i wyraźne zdjęcie, na którym w wiacie stał jej maż, a przed nim klęczała czarnowłosa dziewczyna w stroju sugerującym, że tego dnia zdawała egzamin maturalny.
Anna poczuła na ten widok ukłucie w sercu. Wyświetlała kolejne zdjęcia, patrząc to na Zbyszka klęczącego przed siedzącą na stole dziewczyną, to na to, jak penetrował ja siedzącą na stoliku. W końcu przed jej oczami pojawiła się cała historia tego, co działo się w wiacie po egzaminie maturalnym z języka polskiego, gdy jej mąż nie odbierał telefonu, bo „miał zapieprz w firmie”.
Nie wiedziała jak zareaguje, gdy Bartek pokaże jej obiecane materiały. Bała się, że się popłacze przy chłopaku lub wpadnie we wściekłość. Jednak nic takiego się nie stało. Pierwszy ból szybko minął, a zastąpiło go dziwne poczucie ulgi. Teraz była dwa kroki przed Zbyszkiem, bo nie dość, że wiedziała o jego zdradach, to miała niezbite dowody na to, że nie ustały po tej studniówce. Mogła bezpiecznie korzystać z uroków życia, a jeśli coś by się stało, to materiały znacznie ułatwią jej rozwód. Przez chwilę nawet w głowie zrodziła się myśl, by zainstalować Bartka jakoś blisko Zbyszka. Tak, żeby mógł uzyskać tego więcej.
Dziwnie zrelaksowana odsunęła się od biurka i odwróciła się w stronę chłopaka. Poprawiła okulary i spojrzała na młodzieńca uwodzicielskim wzrokiem, zakładając nogę na nogę. Teraz faktycznie przypominało to scenę z filmu porno.
- Więc co byś chciał za to? – spytała, seksownie obniżając głos. Chłopak uśmiechnął się, po czym złapał siedzącą przed nim nauczycielkę za włosy i sprawnie sprowadził ją na kolana. Jednocześnie jego dłoń powędrowała do rozporka, sprawnie wyjmując ze spodni sztywnego penisa.
Zaskoczona matematyczka wyraźnie chciała coś powiedzieć, jednakże nie zdążyła nawet wyrzucić z siebie słowa, gdy męskość Bartka wypełniła jej usta. Chłopak nie czuł przy tym potrzeby bycia delikatnym. Ciągle trzymając za blond włosy, docisnął głowę swojej byłej wychowawczyni do krocza. Penis wsunął się w jej usta tak głęboko, że jądra dotknęły jej brody.
Anna mogła się spodziewać takiego traktowania, jednakże naturalne odruchy wzięły górę. Instynktownie położyła dłonie na biodrach chłopaka i próbowała go od siebie odepchnąć po to, by pozbyć się z ust tego, co tak mocno utrudniało jej oddychanie. Jednakże jej wysiłki nie przyniosły żadnego efektu. Tegoroczny maturzysta był od niej o wiele silniejszy, a dodatkowo jego krótkie, acz stanowcze „nie” momentalnie stłumiło wszelkie chęci obrony. Gdy się uspokoiła, spojrzała chłopakowi w oczy. Uśmiechał się, ciągle trzymając matematyczkę za włosy. Już od rana nie mógł się doczekać skonsumowania swojej byłej wychowawczyni, a ona nie tylko najlepiej smakowała na ostro, ale też w taki sposób najbardziej lubiła być konsumowana.
Jej początkowy opór był tak naprawdę symboliczny. Teraz grzecznie klęczała z piekącymi od lania pośladkami, patrząc z dołu na swojego ulubionego ucznia. Zza szkieł okularów dało się zobaczyć błysk coraz większego polecenia. Zdecydowanie wpatrzone w chłopaka oczy nauczycielki wskazywały, że kobieta nie może się doczekać, aż dostanie więcej. I po chwili dostała, bo chłopak zaczął mocno ruszać biodrami, jednocześnie gwałcąc usta klęczącej przed nim dojrzałej kobiety. Pragnął zrobić z niej swoją zabawkę, a ona ponad wszystko pragnęła tą zabawką się stać.
Musiał się bawić doskonale, a z każdym uderzeniem młodych jąder o jej brodę mruczał głośno, a z ust kobiety ciekło coraz więcej śliny, która zaczynała kapać na obfity biust. Cały czas traciła oddech, a z oczu zaczęły lecieć łzy, jednakże jej podniecenie rosło nieprzerwanie. Już nie próbowała odepchnąć swojego byłego ucznia od siebie. Jej dłonie opadły z jego bioder po to, by zająć się czymś przyjemniejszym. Jedną z nich wsunęła sobie między uda, dotykając przez majtki mokrej i gorącej cipki, a drugą złapała pierś i zaczęła ją ściskać przez miseczkę stanika. Zadowalała się, pozwalając jednocześnie by dwa razy młodszy od niej chłopak, brał jej usta tak, jak tylko mu się podobało.
W końcu Bartek łaskawie uznał, że nie ma zamiaru udusić swojej wychowawczyni penisem i do tego w jej własnej klasie. Wyszedł spomiędzy jej warg, by następnie uderzyć jej policzek penisem dwa razy, po czym uśmiechnął się, podziwiając swoje „dzieło”. Makijaż kobiety był mocno rozmazany, włosy potargane. Po brodzie ciekła ślina, a rozmarzony wzrok zza lekko zaparowanych okularów dobitnie świadczył o tym, że już nie ma do czynienia z matką, żoną i nauczycielką tylko z suką, która grzecznie wykona każde jego polecenie.
- Zdejmuj majtki i kładź się na ławce – rozkazał. Kobiecie nawet przez myśl nie przeszło, aby się opierać. Posłusznie pokiwała głową i podniosła się z kolan. Gdy zrobiła pierwszy krok, zakręciło się jej w głowie, przez co delikatnie się zachwiała, ale w końcu podeszła do pierwszej ławki zaraz pod tablicą. Miejsca zajmowanego zwykle przez najpilniejszych uczniów. Oprała się o blat, wypinając przy tym sporą pupę, a następnie podniosła spódnicę ukazując skąpe, koronkowe figi, których biały trójkąt mocno opinał pośladki. Jeszcze chwilę pokręciła biodrami, jakby chciała dodatkowo nakręcić swojego byłego ucznia i po chwili zmysłowo zsunęła majtki z pośladków. Nie pozwoliła im jednak opaść na podłogę, ale po prostu cisnęła nimi w stronę chłopaka.
Ten odruchowo złapał figi w dłoń i ruszył w kierunku ławki. Gdy znalazł się obok niej, Anna już leżała na plecach z rozłożonymi nogami, ukazując swoją rozgrzaną kobiecość i czekając na to, co miało za chwilę nastąpić. Bartek uśmiechnął się, po czym odsłonił obie piersi kobiety. Matematyczka zamruczała jak kotka, Była gorąca i spragniona. W tym momencie cały świat przestał dla niej na chwilę istnieć. Liczyło się tylko to, co ma się stać.
w końcu się stało. Chłopak złapał biodra kobiety i przysunął ją bliżej skraju ławki. Główka jego penisa najpierw dotknęła wejścia do rozgrzanej cipki, po to by za chwilę cały członek jednym mocnym ruchem wbił się do środka. W tym momencie po całej sali rozniósł się przeciągły, kobiecy jęk. Anna nie miała zamiaru się hamować. Uderzające do głowy podniecenie skutecznie zabiło resztki zdrowego rozsądku. W tym momencie nic jej nie obchodziło. Bartek jednak nie miał zamiaru ryzykować do przerwania tak doskonałej zabawy.
- Otwieraj usta! – rozkazał. Matematyczka spojrzała na niego półprzytomnym wzrokiem i nie wiadomo czy wypełniając polecenie, czy po prostu biorąc głębszy oddech, rozwarła wargi. Chłopak nie czekał i od razu wepchnął kobiecie do ust zwinięte, białe figi. Ta nie zdążyła nawet zareagować, bo od razu ścisnął pewniej jej biodra i zaczął wbijać się w swoją byłą wychowawczynię z całych sił. Ta najpierw chciała sięgając do ust, jednakże mocne pchnięcia sprawiły, że po prostu przytrzymała się kurczowo blatu i pozwalała swojemu byłemu uczniowi na ostrą i bezkompromisową penetrację.
Z każdym ruchem ciepło bijące z jej krocza powoli rozlewało się po całym ciele. Znów była zabawką tego praktycznie dwa razy od niej młodszego chłopaka.
Czuła, że nie miała innego wyboru, jak tylko mu się oddać. Nawet nie chciała mieć wyboru. Patrząc w sufit i jęcząc przez zakneblowane usta, mogła przestać myśleć i po prostu odczuwać.
Przeżywać intensywnie każdą chwilę przyjemności nieskażonej dociekaniem co wypada i co należy zrobić. Teraz była tylko zabawką. Obiektem zainteresowania mężczyzn, którym skrycie chciała być, od kiedy tylko zaczęła dojrzewać.
Pomimo zakneblowanych ust jęki kobiety rozchodziły się po klasie. Bartek czuł, że przy odrobinie pecha mogą zostać usłyszane na zewnątrz, jednakże nie miał zamiaru przerywać. Zresztą Anna pewnie mu by tego nie darowała.
Ciągle leżąc na ławce, oplotła go nogami i przycisnęła mocno do siebie, a jej dłonie bardzo mocno ściskały obfity biust. Ciało wiło się na blacie, gdy kobieta wręcz szalała z podniecenia. Nie myślała w tym momencie o niczym. Pewnie, nawet gdyby do środka weszła inna nauczycielka lub nawet dyrektorka, to kobieta nie chciałaby przerywać. Ba, może nawet nie zauważyłaby takiego gościa. Z każdym ruchem penisa w jej wnętrzu przyjemność rozchodziła się po ciele. Było jej tak wiele, że miała wrażenie, iż jej ciało nie jest już w stanie pomieścić więcej. W końcu ten nadmiar rozkoszy targnął kobietą, a z zakneblowanych ust wylał się przeciągły jęk oznajmiający osiągnięty orgazm.
Jej ciało zwiotczało, a nogi uwolniły chłopaka ze swojego uścisku. Bartek wyszedł ze swojej wychowawczyni, złapał ją za włosy i chcąc odebrać swoją porcję spełnienia, sprowadził kobietę na klęczki. Gdy tylko dotknęła kolanami parkietu, wyjął jej z ust oślinione majtki i wbił w lekko rozwarte usta sztywnego, rozgrzanego penisa. Matematyczka była zbyt zmęczona i oszołomiona, aby wykonywać jakiekolwiek ruchy, jednak jemu to nie przeszkadzało. Znów pieprzył usta swojej wychowawczyni, a ona poddawała się jego woli.
W końcu również dotarł do granic przyjemności. Wysunął penisa spomiędzy warg nauczycielki po to, by za chwilę wytrysnąć.
Sperma strzeliła na twarz Anny, zalewając jedno szkło okularów, nos i kawałek prawego policzka. Bartek uśmiechnął się patrząc na swoje dzieło czując, że w jego mniemaniu jest to najlepszy obrazek, jakim mógł zakończyć rok szkolny. Nie mógł się powstrzymać i zanim klęcząca na podłodze kobieta doszła do siebie, sięgnął po telefon i uwiecznił tę scenę. W końcu trzeba zachowywać najlepsze wspomnienia z czasów nauki.
Po chwili Anna otworzyła oczy i spojrzała w górę, ciągle czując jak krople białego, gęstego płynu spływają jej po twarzy i kapią na obfity biust i szkolną podłogę. Widząc zadowoloną minę chłopaka nad nią, poprawiła zabrudzone okulary i oblizała wargi, wyczuwając na nich znajomy smak nasienia.
- Będziemy się jeszcze spotykać. W wakacje i po – stwierdziła, jakby decyzja co do tego została już podjęta.
- Tak bardzo pani chce? – spytał Bartek. – Może się to dla Pani mało grzecznie skończyć.
Nauczycielka uśmiechnęła się zalotnie i powolnym gestem zdjęła z siebie okulary. Ciągle obserwując reakcję swojego byłego ucznia, zbliżyła je do ust, wyciągnęła język i zlizała całą znajdującą się na szkle spermę. Już nie była tą grzeczną żonką co kiedyś.
- Brzmi to doskonale – oznajmiła po przełknięciu porcji spermy. – Z resztą to będzie taka transakcja między nami. Będziesz miał oko na Zbyszka i będziesz mi dostarczał więcej tego -dodała, wskazując dłonią na leżącego na biurku laptopa. Chłopak przytaknął, ciągle patrząc na nią z góry. Podobał mu się taki układ.
- A co dostanę w zamian? – spytał. Anna chyba nie mogła się doczekać tego pytania. Zmysłowo ujęła dłonią jedną pierś i podniosła ją, zbliżając sutek do ust. Ciągle patrząc chłopakowi w oczy, przejechała po nim językiem.
- Wszystko, co przez te lata liceum chciałeś zrobić ze swoją wychowawczynią – oznajmiła, będąc pewną, że to właśnie takiej zapłaty Bartek oczekuje.
Zmęczona upałem Małgorzata leniwie przemieszczała się korytarzem chcąc, wrócić do swojej klasy. Miała serdecznie dość tego dnia. Szkolne uroczystości już od czasów podstawówki były dla niej złem koniecznym. Gdy rozpoczynała pracę jako nauczycielka, miała nadzieje, że jej nastawienie ulegnie zmianie, jednakże nic takiego się nie stało. Pod pewnymi względami te szopki stały się jeszcze gorsze. Gdy sama była uczennicą, wystarczyło odpękać swoje i można było razem ze znajomymi wybrać się do parku lub podmiejskiego lasu gdzie tanim winem i piwem oblewało się początek wakacji. Teraz nie dość, że po zakończeniu uroczystości wypadało jeszcze zostać, przyjmując audiencje uczniów, a czasem i rodziców to jeszcze wakacje nie były już ani tak wolne, ani beztroskie.
W tym roku poszło to jakoś wyjątkowo sprawnie. Odwiedziło ją kilkoro uczniów, zostawiając dwa bukiety kwiatów i paczkę czekoladek i były to całkiem przyjemne wizyty. Zwłaszcza w porównaniu z poprzednim rokiem, w którym musiała wysłuchiwać godzinnej tyrady matki niezadowolonej z oceny końcowej swojej córeczki. Jakby już po rozdaniu świadectw cokolwiek dało się z tym zrobić. W tym roku na szczęście już nic takiego nie miało szans się wydarzyć, a wracając z toalety, zastanawiała się jedynie czy pod drzwiami zobaczy ucznia, którego jednocześnie chciała i bała się spotkać. Wiedziała, że szanse są małe, bo Bartek nie miał żadnego interesu, by się u niej pojawiać i miała świadomość, jak ta wizyta byłaby niebezpieczna, jednakże w dalszym ciągu mała jej cząstka liczyła na to, co mogłaby ze sobą przynieść.
Pogrążona w myślach niespiesznie mijała drzwi poszczególnych klas, kiedy nagle usłyszała coś, co brzmiało jak przeciągłe kobiece jęknięcie. Natychmiast się zatrzymała i rozejrzała się po korytarzu. Nikogo nie dostrzegła, więc powoli zbliżyła się do klasy, z której wydawało jej się, że jęk dochodził. Jak mała dziewczynka próbująca podsłuchać, o czym rozmawiają dorośli w salonie, przyłożyła ucho do drzwi. Od razu była pewna, że w klasie musiał ktoś być. Z wnętrza dochodziły kolejne jęknięcia i pomruki. Teraz brzmiały jakby osoba wydająca je z siebie, była czymś zakneblowana, chociaż i tak zdawały się stawać coraz głośniejsze.
„Co tam się do cholery dzieje?” pomyślała, zerkając na tabliczkę pod numerem klasy. To pomieszczenie było miejscem pracy Anny, atrakcyjnej, ale jednak grzecznej mężatki, która jednocześnie była wychowawczynią ucznia znającego Małgorzatę aż za dobrze. Czyżby tak dojrzała żona i matka była właśnie pieprzona przez kogoś w swojej klasie? Wydawało się to być mało prawdopodobne, jednakże ktoś tam teraz był i wszystkie odgłosy świadczyły o tym, że bez wątpienia uprawiał seks. Jednak kim była kobieta, która teraz tak świetnie się bawiła? Kto jej towarzyszył?
Nie miała zielonego pojęcia, co jednak nie przeszkadzało jej, by z wypiekami na twarzy przysłuchiwać się dźwiękom zza drzwi. Jej wyobraźnia momentalnie wskoczyła na wyższe obroty sprawiając, że w głowie zaczęły się układać wszystkie możliwe scenariusze, z których każdy był dziwniejszy i bardziej perwersyjny niż poprzedni. Nawet nie zauważyła, kiedy jej lewa dłoń przesunęła się na pierś, od razu ugniatając ją przez materiał bluzki. Pomimo tego, że nie miała pojęcia, kto znajduje się po drugiej stronie, jej podniecenie stawało się coraz większe. Nie minęło wiele czasu aż i prawa dłoń zaczęła mieć dość bezczynności. Jakby bez udziału świadomości nauczycielki przesunęła między uda, dotykając przez materiał spodni już rozgrzaną kobiecość. Ta młoda nauczycielka historii miała pełną świadomość jak ryzykowne i nieodpowiednie jest robienie tego tutaj, ale mimo wszystko nie mogła się powstrzymać. Chciała chłonąć każdy dźwięk z wewnątrz, jednocześnie układając sobie w głowie pasujące do tych dźwięków obrazy.
- Ruda co ty odwalasz? – kobiecy głos brutalnie wyrwał ją ze świata fantazji. Historyczka od razu zerwała się na równe nogi i wyprężyła jak struna, jednocześnie odwracając się plecami do drzwi. Jej oczom ukazała się atrakcyjna brunetka ubrana w czarną, obcisłą i trochę zbyt wydekoltowaną sukienkę.
- Jejku, Dominika…. Weź mnie nie strasz – w jej głosie było wyraźnie słychać ulgę.
- Jak byś nie robiła nic złego, to byś nie miała się czego bać – odpowiedziała polonistka. – Ciekawe jak byś się wystraszyła, gdyby to był ktoś inny. Zwłaszcza że powoli się rozkręcałaś. Już wyobrażam sobie, jak byś się przed dyrektorką tłumaczyła po tym, jak zobaczyłaby ciebie z dłonią w majtkach i cyckami na wierzchu.
Małgorzata jedynie wbiła oczy w podłogę. Stłumione dźwięki zza drugiej strony drzwi nakręciły ją o wiele bardziej, niż się spodziewała i niewiele brakowało, by faktycznie znalazła się w stanie opisanym przez koleżankę. Zmieszana i zarumieniona wskazała palcem na drzwi za plecami i już otwierała usta, by coś powiedzieć na swoje usprawiedliwienie, jednak Dominika postanowiła przerwać jej już na początku:
- Tak, tak. Wiem, co jest po drugiej stronie, ale tutaj nie będziemy o tym gadać. Za mną!
Po tym rozkazie polonistka odwróciła się i pewnym krokiem ruszyła wzdłuż korytarza. Małgorzata tylko westchnęła i ze zwieszoną głową pełną brudnych myśli poszła za swoją koleżanką. Spacer nie trwał długo, bo już po chwili obie znalazły się pod klasą przypisaną do czarnowłosej nauczycielki polskiego.
Od razu po wejściu historyczka z delikatną zazdrością zauważyła, że na biurku jej ślicznej koleżanki jest znacznie więcej prezentów, niż widziała u siebie. Nic dziwnego, w końcu wszyscy chłopcy w szkole szaleli za wyglądającą jak modelka Gwiazdą. Normalnie pewnie już by to jakoś to skomentowała, jednak w tej chwili było jej tak wstyd, że nie potrafiła wydusić z siebie czegokolwiek.
Tymczasem pewna siebie Dominika podeszła, stukając obcasami o podłogę do biurka i usiadła na krześle, zakładając nogę na nogę. Obcisła i niezbyt długa sukienka podniosłą się ukazując większą część kształtnego uda kobiety. Małgorzata przez chwilę patrzyła na ten świeżo odsłonięty kawałek idealnego ciała, po czym odwróciła wzrok. Miała wrażenie, jakby nie była odrobinę starszą koleżanką siedzącej przed nią czarnulki, a niesforną uczennicą, która zaraz będzie musiała się tłumaczyć przed surową panią psorką z jakiegoś szkolnego grzeszku. Dominika jednak nie wydawała się tym przejmować i po chwili wpatrywania się w stojącego przed nią speszonego rudzielca zaczęła jakby nigdy nic przekładać leżące na biurku kwiaty i czekoladki na parapet.
- Ja usłyszałam przez drzwi jakieś dziwne dźwięki – rzekła w końcu zmęczona przedłużającą się ciszą Małgorzata. – Wydawało mi się, że w środku ktoś…
- Rżnie Annę – dokończyła zdanie Gwiazda, po czym przełożyła na parapet ostatnie pudełko. Jej głos był spokojny i beztroski. Jakby rozmawiały o kolorze sukienki na koniec roku. Historyczka otworzyła usta ze zdziwieniem.
- Skąd ty to wiesz? – spytała nie dowierzając. Dominika spojrzała jej w oczy i uśmiechnęła się zawadiacko.
- Powiedzmy, że mam wtykę w tamtym pokoju. I to taką, która w tej chwili jest głęboko w pani Ani.
- O czym ty gadasz? Z kim ona to robi? – Małgorzata nie potrafiła ukryć zainteresowania, a rosnące podniecenie bynajmniej tego nie ułatwiało.
- Bartek – odpowiedziała brunetka, jednocześnie przekładając seksownie nogi. Z każdą głoską mogła zobaczyć jak rumieniec na twarzy jej koleżanki, staje się coraz wyraźniejszy.
- Co, wróciły wspomnienia? – dodała, uśmieszek nie schodził z jej twarzy – Czy może jesteś zazdrosna?.
- Dominika, o czym ty…
- Oj już nie ściemniaj. Wiem dobrze, że cię miał i nie żałował sobie. Zresztą widziałam was wtedy na wycieczce.
Oczy Małgorzaty otworzyły się tak szeroko, jak tylko mogły, a ona sama zrobiła krok w tył. To wyznanie zaskoczyło ją i zszokowało. Od razu poczuła się jak jakieś zwierzę zagonione przez drapieżnika w kozi róg. Nie było żadnej drogi ucieczki ani możliwości obrony. Tylko patrzyła na siedzącą na obrotowym krześle brunetkę bawiącą się beztrosko kosmykiem swoich włosów.
- Jak to? – wydukała drżącym głosem, nie odrywając wzroku od swojej koleżanki. Polonistka wzruszyła ramionami.
- Mnie też miał- rzekła spokojnie, jednocześnie wstając z krzesła.
Po tych słowach powolnym krokiem zbliżyła się do sztywnej ze strachu Małgorzaty.
- Ale jak to? Kiedy? – dopytywała rudowłosa, widząc jak Dominika powoli ustawia się za jej plecami. Poczuła jak zgrabne dłonie polonistki, muskają jej brzuch przez cienki materiał bluzki. Nie stawiała oporu. Tak bardzo chciała usłyszeć więcej, że ledwo poczuła ten dotyk.
- Na studniówce – szepnęła jej na ucho polonistka. – Widziałaś, że długo mnie nie było na sali, a zaraz po tym wyszłam. Nie było mnie, wtedy mnie mieli. Tutaj. W tej klasie.
Małgorzata zadrżała, co jej koleżanka musiała wyczuć. Zresztą w tej sytuacji nie była w stanie ukrywać oznak podniecenia. Zbyt była zajęta dopasowywaniem w swojej głowie wszystkich wspomnień ze studniówki. Teraz nagłe zniknięcie koleżanki i jej późniejsza ucieczka do domu bez pożegnania miały więcej sensu. Nie to, że wcześniej nie zastanawiała się nad przyczynami, ale zawsze, gdy pytała o to, Dominika zbywała ją, tłumacząc się złym samopoczuciem. Patrzyła na biurko i zastanawiała się, czy to właśnie na nim się to wydarzyło. Nagle jednak dotarło do niej słowo, którego polonistka użyła.
- Mieli…? – spytała cicho, stojąc posłusznie i pozwalając, by jedna z dłoni stojącej za nią kobiety objęła jej pierś.
- Tak, mieli – potwierdziła Dominika, zaciskając palce i zaczynając masować. – Było ich trzech. Najpierw wzięli mnie jego dwaj koledzy naraz, a później on. Potem jeszcze nie raz z nim to robiłam. Nie tylko tutaj. Byłam dostępna zawsze, kiedy mnie pragnął.
- Szantażował cię?
Małgorzata posłusznie poddawała się pieszczotom, wydając z siebie ciche pomruki. Obecne podniecenie było znacznie większe niż to, które czuła pod klasą.
- Na początku. – Dominika odsunęła opadające na zgrabną szyję rude włosy i zaczęła ją delikatnie całować. Małgorzata znów westchnęła, a przez jej ciało przeszedł dreszcz.
- Najpierw musiałam, a później tylko mówiłam, że muszę – kontynuowała Dominika, obdarowując koleżankę pocałunkami. – Szantaż to była później tylko wymówka. I tak samo jest z tobą. Dlatego chciałaś go wtedy i chcesz dziś.
Małgorzata mruknęła. Nie chciała potwierdzać słów polonistki, a kłamanie nie miało żadnego sensu, bo Dominika i tak by jej ni uwierzyła. Jej czarnowłosa koleżanka dosłownie miała ją w garści. Sprawne dłonie umiejętnie pieściły ciało historyczki i w końcu zadarły w górę białą bluzkę, odsłaniając płaski brzuch.
- Co robisz? – spytała, dalej nie stawiając oporu.
- On niedługo tu przyjdzie. Chciałabym, żeby widok wbił go w podłogę – oznajmiła Dominika. Małgorzata nie zdążyła nic odpowiedzieć, bo ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku.
Bartek podszedł do drzwi klasy i rozejrzał się jeszcze raz po korytarzu. Gdy był pewien, że nikt go nie obserwuje, zdecydowanie nacisnął klamkę i wszedł do środka. Od razu po zamknięciu drzwi chciał się przywitać, jednakże, gdy zobaczył co się dzieje w środku, słowa uwięzły mu w gardle. Przy biurku stała ubrana w czarną sukienkę Dominika, a jej dłonie ściskały przez materiał gładkiego, niebieskiego stanika obwite piersi siedzącej na blacie Małgorzaty. Kobiety zupełnie nie zwracały uwagi na chłopaka, który stał jak wryty, nie odrywając od nich wzroku.
Nie wiedział czemu, Dominika pozwoliła sobie na takie ryzyko, jednak był z tego całkiem zadowolony. Na jego oczach jedna z dłoni polonistki wsunęła się pod spodnie i zapewne majtki nauczycielki historii i zaczęła się tam poruszać, na co historyczka zareagowała głośnym westchnieniem. Wyglądała na jednakowo podnieconą i skrępowaną zachowaniem swojej bardziej dominującej koleżanki, jednakże nie widać po niej było, aby miała zamiar się w jakikolwiek sposób bronić.
Chłopak zrobił kilka kroków w kierunku doskonale bawiących się ze sobą kobiet. Nie miał zamiaru przerywać tego spektaklu, jednakże bardzo chciał mieć miejsce bliżej akcji. Gdy tylko usiadł środkowej ławce, Małgorzata zdała się dostrzec go kątem oka. Jej ciało spięło się delikatnie, a dłońmi oparła się o Gwiazdę, próbując ją od siebie odsunąć. Jednak przyjemność musiała być na tyle silna, że stać ją było jedynie na symboliczny gest. Czując to, Ruda jedynie zamknęła oczy i poddała się obezwładniającą ją przyjemności.
Bartek rozsiadł się wygodniej na krześle i ciągle podziwiał przedstawienie. Pewnie, gdyby nie upojne chwile spędzone razem z Anną to przyłączyłby się do niego, jednak w tej chwili wystarczyła mu rola widza. Zresztą takiego spektaklu nie powinno się przerywać.
Dominika nawet na chwilę nie odrywając ust od koleżanki, wsunęła palce pod miseczkę jej stanika i po chwili duża i jędrna pierś była widoczna w całej okazałości. Historyczka chyba pogodziła się z obecnością tej jednoosobowej publiczności, bo całkowicie przestała się opierać, a każdy jej oddech stawał się coraz głębszy. Coraz śmielej odwzajemniała pocałunki, a jej dłonie zaczęły delikatnie głaskać biodra polonistki. Nie miała wcześniejszych doświadczeń z kobietami i nie za bardzo wiedziała, co powinna robić, jednakże nie chciała być całkowicie bierna.
To nie wydawało się przeszkadzać Dominice, bo z radością dawała przyjemność swojej mniej doświadczonej na tym polu koleżance. Pieszczoty polonistki stawały się coraz mocniejsze. Jedna dłoń ściskała pierś, aż do czerwoności, a druga coraz mocniej gmerała pod spodniami. Bartek mógł zauważyć, jak nauczycielka historii wygina się coraz bardziej, jakby nie bardzo wiedziała, czy powinna uciec z objęć polonistki, czy przylgnąć do niej całym ciałem.
Tymczasem dłonie Dominiki nie przestawały pracować, a efekty tej pracy były z każdą sekundą coraz bardziej spektakularne. Oddech historyczki stawał się coraz mniej równy, a jej ciało zachowywało się, jakby z każdą sekundą przechodził przez nie elektryczny impuls. Oczy miała bez przerwy zamknięte, jakby chciała się jak najbardziej skupić na przeżywanej rozkoszy. Przyjemność z każdą sekundą stawała się coraz większa, aż w końcu dotarła do poziomu, w którym stała się nie do wytrzymania.
Ciałem rudowłosej kobiety wstrząsnął silny spazm, a z ust wydobył się jęk na tyle głośny, że nawet pocałunek nie był w stanie go stłumić. Nie dało się ukryć tego, że właśnie osiągnęła spełnienie.
Kobiety jeszcze chwilę trwały w uścisku aż w końcu Dominika oderwała się od swojej koleżanki, która z rumieńcem na twarzy zaczęła się poprawiać po to, by następnie sięgnąć po leżącą na blacie biurka bluzkę. Chciała jak najszybciej zakryć swoją nagość przed uczniem, próbując ocalić resztki godności. W przeciwieństwie do niej polonistka wydawała się kompletnie nie przejmować obecnością Bartka w tym samym pomieszczeniu. Beztrosko podeszła do chłopaka i pochylając się, pocałowała go w policzek.
- I jak? Dupcia pojawi się wieczorem na imprezie? – spytała, delikatnie głaszcząc swojego byłego ucznia po głowie. Ten pokręcił przecząco głową.
- Niestety nie- odpowiedział. – Była całkiem chętna, ale miała już zaplanowane wyjście z rodzinką. Odwoływanie byłoby zbyt podejrzane.
- Jejku, szkoda. Chłopcy pewnie będą niepocieszeni.
Polonistka była autentycznie zawiedziona. Miała cichą nadzieję, że zobaczy swoją sporo starszą koleżankę, w akcji zbliżonej do tego, co prawie widziałaby w altanie, podczas wycieczki. Wtedy przeszkadzała jej ciemność wespół z Julią, a teraz przynajmniej jeden czynnik by odpadł.
- No przykro mi. Na prawdę. Będzie musiała pani pójść sama. Chyba że… – chłopak zawiesił głos i spojrzał na poprawiającą ubranie Małgorzatę. Ta chyba domyśliła się, że o niej mowa. Nagle przestała doprowadzać bluzkę do stanu zgodnego ze szkolnym regulaminem, a jej wzrok krążył pomiędzy koleżanką a byłym uczniem.
- Co wy kombinujecie? – spytała, próbując ukryć zaciekawienie.
- Nic takiego – Dominika zabrała głos, zanim Bartek zdążył cokolwiek odpowiedzieć. – Twój ulubiony uczeń po prostu cię zaprasza na imprezkę z okazji zakończenia roku. Najpierw ognisko, a później dla wybranych nocka u niego w domu.
Po tych słowach brunetka mrugnęła porozumiewawczo. Małgorzata chyba złapała aluzję, ale nie wydawała się być nią zachwycona.
- Chyba zdurniałaś – rzekła kręcąc głową. – Na serio chcesz latać na takie imprezki z uczniami? Przecież to może się ekspresowo wydać. Wystarczy, że jakiś matoł narobi zdjęć i…
- Nikt nie zrobi żadnych zdjęć – przerwał jej Bartek, jakby uznał za konieczne powiedzieć to jak najszybciej. – Na pewno nie u mnie. Wszystkim, którzy wejdą zabiorę komórki. A na ognisku będzie większość klasy, więc będzie grzecznie. Raczej…
- No dobra, więc bez zdjęć, ale to niczego nie gwarantuje – Małgorzata dalej wydawała się nieprzekonana. – Od kiedy pamiętam, to licealiści nie słyną z dyskrecji. Zaraz któryś zacznie paplać. Pomyślałaś co wtedy będzie Domi?
Dominika westchnęła i poprawiła niesforny kosmyk włosów. Doskonale rozumiała obiekcje koleżanki i pewnie jeszcze kilka miesięcy temu miałaby podobne opory. Jednak od tego czasu wiele się zmieniło.
- A jeśli rozpowiedzą, to kto im uwierzy? – odpowiedziała pytaniem na pytanie polonistka. Jej głos był tak spokojny, jakby rozmawiały o pogodzie.
- Co proszę?
- No pomyśl Gosiu. Czy uwierzyłabyś, jak byś usłyszała od jakiegoś ucznia o tym, co robiłam tutaj podczas studniówki?
Małgorzata przygryzła wargę i spuściła głowę. Faktycznie taka historia wydawała się aż zbyt nieprawdopodobna. Pewnie jakby usłyszała to w innych okolicznościach, to nie dałaby wiary w ani jedno słowo. Nawet teraz do ostatniej chwili myślała, że Dominika mówi tak tylko po to, by ją nakręcić. Polonistka chyba zauważyła to kiełkujące ziarno wątpliwości i po chwili przerwy kontynuowała:
- Spójrzmy prawdzie w oczy. O każdej z nas krąży pełno plotek. Wszyscy uczniowie snują najróżniejsze fantazje o tym, czego niby nie odwaliłyśmy i kto nas nie pozaliczał. Pojawienie się kolejnej nieprawdopodobnej historii niczego nie zmieni.
- Tylko że ta nieprawdopodobna historia będzie prawdziwa – odparła Małgorzata, wzdychając. Starała się grać stanowczą, chociaż wizja jej i Dominiki na imprezie z grupą napalonych i pijanych chłopaków mocno oddziaływała na jej wyobraźnię.
Też dlatego, że formalnie każdy z tych chłopaków był najwyżej byłym uczniem i pewnie żadnego z nich już nigdy w życiu nie zobaczy.
- To dobrowolne – odezwał się w końcu chłopak. – Nie będziemy pani zmuszać, ale może się pani przydać takie beztroskie wyluzowanie się.
Bynajmniej podkreślenie braku zmuszenia nie dodało jej w tej sytuacji otuchy. Chociaż chłopak miał rację. Dawno nie imprezowała, a ostatnio hamulce puściły jej, kiedy odwiedził ją Bartek. Z tego wieczoru jednak niewiele pamiętała.
- Zastanowię się – odpowiedziała powoli. – Niczego nie obiecuję, ale pomyślę i dam znać Dominice. Zgoda?
Zarówno nauczycielka, jak i uczeń pokiwali głowami z uśmiechem. Oboje czuli, że Małgorzata już podjęła decyzję. Teraz musiała się z nią tylko oswoić.