Komentarze
🥝 rzekł:
Przyznam, że i mnie nie spodobały się przesadnie pierwsze akapity. Niespecjalnie lubię, gdy tekst rozpoczyna się wprowadzeniem, gdzie narrator wykłada kawa na ławę, co ostatnio się z nim działo
Jakoś trzeba było wyjaśnić czytelnikowi, dlaczego bohater jest w tak podłym nastroju 🙂
Może dałoby się inaczej, ale wyszło, jak wyszło 🙂
🥝 rzekł:
a tutaj dochodzi jeszcze wada w postaci niepotrzebnego wprowadzenia wątku seksu uprawianego z byłą żoną, który, mimo że pojawia się w pierwszym, najważniejszym akapicie, nie prowadzi donikąd.
No, a co pisze na samej górze wytłuszczony drukiem? 🙂 „Czyli nie wszystko wygląda tak, jak się wydaje. Nawet to opowiadanie”. 😀
Dzięki z a szczegółowy komentarz i precelkowatą ocenę 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Vee rzekło:
nie wiem na jakiej podstawie przypisujesz sobie prawo do decydowania, czy dla ludzi masz być legendarny, mityczny, mistyczny czy magiczny. Przyznajesz, że są autorzy, którym możesz zazdrościć warsztatu. Tylko jakie to ma znaczenie?
No dobrze, poddaję się. Chodziło mi o to, że jeśli wyobrażenie, oczekiwania są zbyt duże, to mogą rozminąć się z rzeczywistością.
Vee rzekło:
Myślę, że po napisaniu miliona prac zadowala Cię "good enough", a gdybyś przygotował sobie lepszy konspekt i poświęcił nań więcej czasu, stworzyłbyś prawdziwe dzieło.
Nie pierwszy raz pojawia się ten zarzut, mimo ostrzeżenia w preambule. Okazuje się, że opowiadanko jest jednak zbyt lekkie na chłodną jesień 😉
A przecież wybitnym i poważnym pisarzom także zdarza się popełnić krotochwilę, chociaż mi nie wypada się do nich porównywać.
Vee rzekło:
Jeszcze raz cieszę się, że tu wróciłeś. To jedyne miejsce, które może Cię stymulować do rozwoju.
Cóż, to jeszcze nie jest przesądzone, ale na razie wbijam pazury w Pokątne. I jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, a moderator nie zdejmie z afisza, to w ciągu tygodnia może się pojawić pewien satyryczny tekst.
@Vee, dzięki za komentarz i wyłapanie smaczków 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Sabina sama poczuła niewielki mini orgazm, kiedy jego rozkoszna, ciepła sperma uderzyła w tył jej gardła.
Nie pamiętam już dokładnie, ale z mojego researchu wynikało, że gdzieś w okolicach przełyku rzeczywiście znajdują się jakieś połączenia nerwowe z ośrodkiem nagrody, czy coś w tym stylu 😉
Tak na koniec jeszcze coś pokrzepiającego, bo nie wiem czy dostatecznie wybrzmiało. Niekiedy autorzy mają uboższą paletę błędów, ale piszą w taki sposób, że od razu widać, że nic z tego nie będzie. Tutaj tak nie mam. Gdyby autorce chciało się zapoznać z całkiem podstawowymi technikaliami, stonowała język i poświęciła na tekst więcej czasu, to byłby to chyba materiał na główną. Tę obecną główną, bo autorka swój mandat przecież już ma. Trudno mi nie ulec wrażeniu, że podobne publikacje to dla Ciebie, Tomp, chodzące słupy reklamowe. Jeszcze trochę i nawet ja uwierzę w sens Twojej misji :-)
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Proszę, Autorze, przeczytaj zakładkę "Jak przygotować tekst?" i zastosuj się do zaleceń tam zawartych. Dla swojego i czytelników dobra.
Treściowo i poprawnościowo opowiadanie kwalifikuje się do poczekalni, stąd uwaga @Vee o widocznych (na lepsze!) zmianach w portalu znajduje moje pełne poparcie.
Motyw akademii dostrzegam nie tylko u @Vee, ale i u @mysteriousstories, tym bardziej że spodziewam się raczej akademii seksu i uległości (może w połączeniu z manipulacją) niż tej Veeowej.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Podobała mi się właściwie cała reszta. Od bohatera, którego doświadczyło życie i ma sporo zastrzeżeń względem tego, w jaką stronę zmierza świat, przez Aleksandrę, która pochodzi z patologicznego środowiska i stara się wyrwać światu, ile tylko może, aż po wykonanie w postaci narracji i plastycznych dialogów. Dzięki za lekturę i zostawiam 8.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Składasz w miarę poprawne zdania, ale to niestety wszystko. W tekście brakuje przecinków, okazjonalnie znaków zapytania. Są za to podwójne spacje i niechlujne literówki. Kojarzę zapis myśli kursywą, ale w wypowiedziach to dla mnie zupełne novum. Standardowym błędem jest za to zapisywanie kwestii mówionych po dywizie, a nie półpauzie. Edytorsko brakuje wcięć.
Trudno oceniać fabułę, bo dopiero zaczęłaś cykl, a ten fragment przedstawia tylko wypad na seks.
Jeśli zaś chodzi o kwestie językowe, to problemem są bardzo częste powtórzenia i nadmiar mocnych znaczeniowo słów, przez które momentami trudno się nie zaśmiać, a chyba nie taki był cel.
Do tekstu przekonał mnie motyw akademii w połączeniu z tagiem oral, bo widzę w tym spore podobieństwa do jednego z własnych opowiadań. I tak jak zazwyczaj po takim rozczarowaniu drugi raz do autora nie zaglądam, tak tym razem nie wykluczam, że się skuszę, żeby zobaczyć co w tej akademii piszczy. Powodzenia! 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Najpierw jednak do dyskusji: nie wiem na jakiej podstawie przypisujesz sobie prawo do decydowania, czy dla ludzi masz być legendarny, mityczny, mistyczny czy magiczny. Przyznajesz, że są autorzy, którym możesz zazdrościć warsztatu. Tylko jakie to ma znaczenie? Twoje teksty są dobre, publikujesz je od zarania dziejów, do tego jesteś aktywny. Mit indragorski miał wiele czasu, żeby urosnąć. Z Twoją pomocą lub bez.
Ja znam Cię w pierwszej kolejności jako błyskotliwego komentatora, który nie tylko ciekawie interpretuje i potrafi docenić, ale też jest empatyczny. Dla mnie to bardzo dużo. Pamiętam swoje pierwsze zderzenie z Tobą-pisarzem. Było lekkim zawodem spowodowanym nadmiernymi oczekiwaniami. Na ten moment uważam, że lepiej opiniujesz, niż piszesz, ale powodu doszukuję się w nie w braku zdolności, co w wypaleniu lub niechlujstwie.
"Hellenka" mnie nie zawiodła, przypomina dwa inne teksty, jakie jakiś czas temu wpadły mi w oko. Zgadzam się z bodajże Rascalką, że tekst przypomina opowiadania pisane 10 lat temu. Myślę, że po napisaniu miliona prac zadowala Cię "good enough", a gdybyś przygotował sobie lepszy konspekt i poświęcił nań więcej czasu, stworzyłbyś prawdziwe dzieło. Mój entuzjazm uzasadniam tymi, moim zdaniem bardzo udanymi fragmentami:
Zosia świetnie gotuje, a i też robi kanapki, jakie lubię, czyli przygotowane przez kogoś innego
bo spatrzysz mnie całą i nic nie zostanie.
Każdy ocenia teksty inaczej. Dla mnie, by ten był super, potrzeba więcej takich smaczków. "Hellenka" ma tylko mało przekonujące pozory fabuły i jedną wielką scenę seksu. W połączeniu z koncentracją na technicznych szczegółach tworzy to zapewne niechciany efekt, w którym czytelnik może przeskakiwać co kilka wersów w przekonaniu, że nic go tam nie zaskoczy. Tekst jest jak najbardziej OK, ale żałuję, że nie oferuje nic więcej.
Jeszcze raz cieszę się, że tu wróciłeś. To jedyne miejsce, które może Cię stymulować do rozwoju. Mam nadzieję, że będziemy cieszyli się nim wspólnie :-)
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Niestety, do tego miałam trzy podejścia i nie dokończyłam, a zdarzało mi się znacznie gorzej napisane doczytać do końca.
Tutaj nadmiar słów "delikatny" i "subtelny," w różnych odmianach kompletnie odebrał mi chęci.
Może jestem jakaś dziwna, ale nie przebrnęłam przez to po prostu.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Nie zauważyłem Twojego komentarza, za co przepraszam i dziękuję . Mam nadzieję, że druga część wywołała u Ciebie równie dobre emocje.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Nie będę udawał że wszystko rozumiem.
Witaj na pokładzie. Ja też. Nie wiem, czy muszę, ale pasjami lubię rozumieć. I ten niejednokrotny brak rozumienia to jedyna rzecz, która mi u @Rascal przeszkadza. 🙂
Bo ona lata, a ja pełzam.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Jest piękne i bardzo wzruszające. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Zagrało u mnie na odległych wspomnieniach Lema, zmieszanych z Shakirą śpiewającą “No” w czarnobiałym teledysku . Całość jest wprost niewyobrażalnie wzruszająca. A może to dodatek ciężkiego dnia i jeszcze tej deklaracji zniknięcia.
Trzecie z siedmiu i mam zamiar wbijać platynę dalej.
Dziękuję za to opowiadanie.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Wypowiadanie się, co prywatnie o kimś myślę, jest dla mnie dosyć niekomfortowe, ale skoro pojawiły się pod moim adresem zarzuty, odpowiadam. Czy nie przepadam za SenseiH? Tak. Nie wynika to jednak z jakichś z góry założonych sympatii i antypatii, bo nie znamy się na żywo, a jedynym źródłem naszych wzajemnych opinii o sobie są wypowiedzi i ewentualnie teksty. Jeżeli w reakcji nieprzychylnej reakcji na opowiadanie dowiaduję się, że jestem „członkiem sekty” i „domorosłym krytykiem” (co oczywiście było bez żadnego związku z tym, że w komentarzu zdradziłem mój przybliżony wiek) oraz widzę, że komentarze SenseiH zmierzają w coraz to gorszą stronę, będę reagował, zwłaszcza że wiem, że lista obrażanych jest sporo, sporo dłuższa. Tyle. A zrównywanie obrażającego z obrażanym jest moim zdaniem nie na miejscu.
Niniejszym odmeldowuję się spod posta.
A o tobie, Rascal, bynajmniej nie zapomniałem i za jakiś czas odezwę się na priv, bo to chyba za poważna dyskusja na sekcję komentarzy. Mam nadzieję, że dasz przekonać się do powrotu.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Tylko... Tylko że zaczynam powoli żałować powrotu, bo źle się tu dzieje. Może jednak to tylko jednorazowy incydent. Może...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
I co z tym zrobimy?
Indragorze, zapewne nic 😀 O dyskusji niebawem zapomnimy i tylko szkoda, że zdanie o „tych drugich” będziemy mieli nieco gorsze. Nie miej mi tego za złe, ale dla mnie przez wzgląd na wykształcenie śledzenie tej dyskusji jest rozrywką.
Kiwi zarzuca coś Senseihowi. Prawdopodobnie nikt inny nie zareagowałby podobnie na jego wpis, ani sam Kiwi nie odpisałby w taki sposób przykładowemu Tompowi czy mnie. Kto ma dobrą intuicję jak Uściski albo jest zorientowany ten wie, że panowie po prostu się nie lubią. End of the story. No ale na pochyłe drzewo wszystkie kozy skaczą, więc grzejemy temat. Tak długo, aż pojawia się Rascal, której nick przez całą rozmowę nie pojawił się – uwaga – ani razu i ogłasza, że nie zamierza dłużej udzielać się na Pokątnych.
@KawaiiKiwi i słowa te zostały poparte zarówno przez @Sajmon, jak i @Indragor.
Co łączy te trzy osoby? Ano, wedle słów @Vee, wszystkie bez wątpienia sympatyzują ze mną i dlatego pewnie teraz dzierżą antypatią autora tejże deklaracji.
@Rascal, ja się nawet nie potrafię domyślić o co Ci chodzi. W mojej wypowiedzi nie wspominam ani o Tobie, ani o Sajmonie, ani o Indragorze. W swoich frywolnych interpretacjach posuwasz się o wiele za daleko i proszę, żebyś tak nie robiła. Zamiast to odkręcać, zainteresowanych odsyłam do mojej poprzedniej wiadomości.
Co się zaś tyczy „sprzeczki”, to moja rezygnacja z czatu nijak się ma do moich sympatii. Dla mnie nie ma w ogóle tematu, o czym chyba mógł się przekonać Dario. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że na pokątnych nie ma osoby, której nie lubię i jeśli nikt mnie tu ostro nie zbluzga (ostrzej od SEHSEIH-a…) to nic się w tej kwestii nie zmieni. Nie zachowujmy się jak dzieci 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
Z pewnością jako coś wybitnego i już doskonale wypracowanego, właśnie dzięki powyższym czynnikom, czemu ze spokojem można dać wysoką notę (taką najmniej 7+) i mieć nadzieje na to, że kolejne będzie jeszcze ciekawsze.
Tylko Randki Marty są w najlepszym razie fabularnie nudne, co mogłaby uratować jeszcze ciekawa prezencja. Ta najczęściej jednak dobijają do progu "co najwyżej poprawnej, gdyby pisał to amator". Na koniec zostaje zaszczuta błędami, za jakie ganiani są w Poczekalni absolutni i często nieświadomi debiutanci. Dobrze wypunktował je @Pokątne Uściski, dorzuciłabym losowo wstawiane wcięcia i przedziwną edycję dialogów (bo gdy dochodzimy do tego, że bohaterowie rozmawiają już werbalnie, to ta nadal jest zapisywana, jakby była prowadzona tekstowo, a nawet w tym wydaje się po prostu paskudnie zedytowana).
Czy wielkim zaskoczeniem byłoby, że ktoś uznał, że odczeka 24 minuty, aby zostawić jedynkę właśnie ze względu na to (tym bardziej, gdy mówimy o tekście CLA i raz jeszcze, kimś, kto powinien operować taką historią na poziomie Mistrzowskim, i od jakiego można wyciągnąć coś ciekawego), bądź osoba lubująca się w opisie, niemalże jak w jakiejś parafilii, uwielbienia wobec opisów uwielbienia damskiej bielizny przeciwnie, zostawiłaby notę wysoką? No chyba też nie.
Sama bym mogła postawić ocenę 3/4 gwiazdki za całokształt i nic nie pisać, ale przecież zaraz mogłabym zostać okrzyknięta wulgarnie męskim narządem płciowym lub co gorsza, hejterką, jaka nie rozumie wspaniałości tego dzieła.
Bo okazuje się, że kolejny raz cudownie guano wpadło w wentylator – ostatnio tak ciekawie wyglądało, jak swoją dyskusję (w dużej mierze skasowaną) prowadziła niejaki @Sasy i @Tomp pod opowiadaniem Zdobywając męża przyjaciółki.
Czemu obecnie istnieje system "musisz odczekać X czasu, by zostawić ocenę"? No z opisanych powodów, że jak ktoś wrzucił, a miał czelność napisać kilka słów innemu autorowi, to mógł spodziewać się kilku jedynek, jakie po jakimś czasie były usuwane przez moderację. I z tego, co widzę, do tego również doszło w tym wypadku – sprawcy "zamieszania" zostali ukarani i ich oceny zostały już usunięte. Pozostaje piękny, pierwszy komentarz o tym, że jeśli śmiesz postawić skrajną ocenę (pewnie z antypatii), to jesteś chujem i na który zwrócił uwagę, jako nie na miejscu, @KawaiiKiwi i słowa te zostały poparte zarówno przez @Sajmon, jak i @Indragor.
Co łączy te trzy osoby? Ano, wedle słów @Vee, wszystkie bez wątpienia sympatyzują ze mną i dlatego pewnie teraz dzierżą antypatią autora tejże deklaracji. Jeśli zostanie on za nie w jakiś sposób ukarany, to ono grozi usunięciem swoich opowiadań – pewnie nie dlatego, że samo stwierdziło całkiem niedawno, iż korzystamy z publicznego czatu do prowadzenia rozmów na różne tematy, a jemu już to nie odpowiada taka sprawa.
Bo pamiętajcie, moi mili: Są zwierzęta równe i równiejsze.
Bo w drugą stronę spektrum, jeśli ktoś wprost mówi, że "z sympatii" i "przez nick autora" daje najwyższą notę ("10") opowiadaniu, to jest dobrze, wszystko w porządku. On jest bohaterem Pokątnych, któremu należą się wszelkie pochwały i nagrody.
Cisnąć można jedynie po takich, co jeszcze nic nie potrafią i dopiero co wrzucili swój pierwszy tekst, jako taki, który może wisieć na wieki, zamiast wskazać im jakiś konkretny kierunek. Lub też, jeśli ktoś powie, że chociaż dzieło jest naprawdę dobre, to jednak oczekiwałoby się czegoś więcej na takim poziomie, jak miało to w przypadku Dni przestępnych.
I oficjalnie z tym komentarzem, pragnę uspokoić @Senseiha i @Vee. Już nigdy nikt nie będzie ze mną sympatyzował ani przez przypadek mógłby zachęcać autorów pod moim wpływem do próbowania zrobienia czegoś lepszego (w końcu tylko @Senseih ma prawo krzyczeć, że Pokątne to nie strona z pornografią, ale jedynie, gdy mu to odpowiada – dzięki temu pod Mgłą nadal może wisieć komentarz "Chyba nie ten portal") lub nie zgadzać się z werdyktami innych.
Jeśli jeszcze wczoraj cieszyłam się, że działam tutaj równy rok i poznałam wielu wspaniałych ludzi (jak choćby Ciebie, @Vee i dość długo zastanawiałam się jak spowrotem naprawić relację po tej sprzeczce, bo cenię cię zarówno jako autora, jak i osobę, dlatego zawsze lubiłam ci w różne sposoby pomagać – widać, to nawet nie miałoby sensu), a nawet planowałam to w pewien sposób uświetnić, tak po tym, co, zobaczyłam powyżej, stwierdzam, że zwyczajnie nie warto.
Nie chcę, by przeze mnie cierpiały osoby postronne pokroju właśnie @KawaiiKiwi, @Indragora, @Sajmona lub w późniejszym czasie @unstableimagination i @MikeEcho, a także wielu innych – ponieważ one również w jakiś sposób sobie wzięły moje słowa do serca i dążą do bycia lepszymi autorami. Bo może, jeśli będą pisali komentarze z krytycznymi uwagami lub postawią za niską ocenę, mogą zostać okrzyknięci "chujami" (bo czemu nie, nie wiadomo nadal jaka jest granica) lub skorzystamy w inny sposób z tego, że to "portal dla dorosłych".
To ostatni raz, gdy – jak to ujął @Senseih – "podpinam wibrator do klawiatury" i równo rok po założeniu konta kończę całkowicie z Pokątnymi. Swoich opowiadań nie kasuję, bo nie należą do mnie, a do czytelników, jacy postanowili je przeczytać.
Dlatego też wszystkim dziękuję za ten rok, a zwłaszcza @Tompowi – bo to on zawsze motywował mnie do bycia najlepszą wersją siebie i wspierania w tym innych. Mam nadzieję, że on będzie miał na takie rzeczy więcej siły.
Jeszcze raz dziękuję i żegnam.