Robert (I)
3 lutego 2023
Robert
Szacowany czas lektury: 12 min
Witam, jest to pierwsza część cyklu opowiadań.
–– Rozdział 1 ––
Ta historia jest jak dzień i noc.
Każdy wyczekuje dnia, a tak naprawdę, zawsze po nim, następuje noc.
Witaj, mam na imię Robert i opowiem Ci moją historię.
***
Z żoną pobraliśmy się pięć lat temu i z dwoma naszymi synami tworzyliśmy bardzo szczęśliwą rodzinę, a nasza wielka miłość codziennie nas wzmacniała.
Tylko że było małe coś…
Coś, co tkwiło bardzo głęboko we mnie i powstało w momencie, gdy ją poznałem.
Czyli, gdyby nie ona…?
No nic… Na początku próbowałem tłumić te myśli, bojąc się jej reakcji, ale po kilku latach kumulacji stresu, pragnień, odważyłem się zaryzykować.
Muszę zamknąć oczy i wziąć głębszy oddech, bo mimo wszystko, jest to dla mnie krępujące.
Ok, zaczynamy…
Postanowiłem, że poproszę moją żonę, aby zrobiła dla mnie coś wyjątkowego.
Coś, co spowoduje, że będę ją kochać jeszcze bardziej i oddam się jej bezwarunkowo.
Szaloną, niespotykaną i w pewnym sensie niemoralną…
Przygotowywałem się do tego wiele tygodni i wybrałem jeden z poranków po cudownej nocy, gdy leżeliśmy przytuleni, a nasze dzieci baraszkowały między nami.
Było nastrojowo, radośnie i pięknie, więc zadałem jej trzy pytania…
Zapytałem, czy mnie kocha?
Potem, czy kocha mnie mocno?
Następnie, czy zrobi dla mnie wszystko tak jak ja dla niej?
Odpowiedziała, że tak, a ja spojrzałem jej głęboko w oczy i zobaczyłem prawdę, więc to zrobiłem…
Poprosiłem, aby przespała się ze Sławkiem.
Pamiętam, jak to marzenie się rodziło, jak zaczęło się kształtować, a potem mną rządzić.
Jak odbierało logikę i tworzyło myśli, z którymi nie sposób było walczyć.
A najgorsze było to, że kochając się z nią, zawsze wyobrażałem sobie, że ona robi to z kimś innym i było to tak silne uczucie, że wręcz rozrywało mi duszę.
Brałem za i przeciw i wyszło, że nie chcę więcej jej, ani siebie oszukiwać.
Oczywiście powiedziałem, że moja miłość do niej jest ogromna i że ciągle ją pożądam i nie będzie to kategoria zdrady, tylko forma zabawy.
Dodałem również, że dla jej wygody oraz skrępowania nie muszę być przy tym obecny, a jedyna moja prośba, to taka, aby po wszystkim mi opowiedziała, jak było?I oczywiście, jeśli nie będzie chciała, to nadal będę ją bezgranicznie kochać, ale jeśli powie tak, to będę najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
O dziwo, zgodziła się bez większego oporu i wtedy zrozumiałem, że niepotrzebnie się bałem, bo ona kochała mnie tak samo mocno jak ja ją i pewnie wiedziała, że ja również zrobiłbym dla niej wszystko.
Jej krótkie słowo TAK i… jakby niebiosa się otworzyły.
Poczułem wtedy, że moje serce zakochuje się w niej jeszcze bardziej, a do tego tak adrenalina mi skoczyła, że szok.
Szybko więc zrobiłem śniadanie dla wszystkich i poszedłem kupić jej kwiaty.
A gdy je wręczałem ze słowami wdzięczności, zapytała się tylko, czy już z nim rozmawiałem?
Odpowiedziałem, że dla mnie najważniejsza była jej zgoda i że po śniadaniu pojadę i porozmawiam.
Trochę zdziwiłem się jej opanowaniem, bo mnie aż rozsadzało, a ona zachowywała się, jakby to było coś zwyczajnego.
Ale, kto zna kobiety?
Wyjaśnię na szybko, że Sławek, to od wielu lat przyjaciel naszej rodziny i niepisany wujek dla naszych dzieci.
Wszyscy go lubili, bo zawsze był wesoły i miły, a do tego przystojny.
A on, gdy usiedliśmy i wytłumaczyłem mu moje pragnienie, tylko się uśmiechnął i powiedział, że… z miłą chęcią.
I powiem wam, że wiem, dlaczego…?
Otóż moja żona jest pięknością i to nie tylko jest moje zdanie.
Do tego jest zgrabna, ma ładny biust, a do tego jest bardzo kobieca i dosłownie emanuje seksapilem.
Taka babka, to kąsek dla facetów, więc jeśli ona się zgodziła, to reszta była formalnością.
Dodałem oczywiście, że to ma być tylko zabawa i że jako przyjacielowi, ufam mu bezgranicznie.
Sławek miał jeszcze jedną dobrą cechę, otóż często zmieniał dziewczyny, więc pomyślałem, że jego niestałość w uczuciach, wobec siły naszej rodziny, będzie dodatkowo gwarancją powodzenia.
Obawiałem się tylko, że może być problem z jego aktualną dziewczyną, ale powiedział, że nie ma sprawy, bo ma z nią pewnego rodzaju układ.
***
Ustaliliśmy, że zrobią to w sobotę, więc już w piątek od rana, moja zaczęła się przygotowywać.
Przez kilka godzin dosłownie wyrzucała wszystkie rzeczy z szafy i cały czas była niezadowolona, bo przymierzała i zawsze coś jej nie pasowało.
Ani sukienka z prezentu gwiazdkowego, ani wszystkie urodzinowe nie były za dobre na to spotkanie.
Mnie zwalało z nóg, bo patrzyłem na jej ciało i marzyłem, a następne obrazy, które powstawały w mojej głowie, były coraz bardziej wspaniałe.
Jak to będzie wyglądać?
Jak zaczną?
Jak bardzo się podnieci?
I co on jej zrobi?
Z marzeń wyrwała mnie dość prozaicznie, ale mocno…
– Jedziemy do galerii, bo nie mam się w co ubrać i oczywiście muszę kupić nową bieliznę.
Niestety, ale nie zwróciłem wtedy uwagi na ton jej polecenia, bo kolejne motyle w brzuchu zaczęły swój wariacki taniec i jedyna rzecz, o której pomyślałem, to taka, że esencja moich pragnień właśnie się realizuje.
Najpierw poszliśmy po bieliznę.
Przez godzinę przebierała i było tak samo… zawsze za mało seksowne.
Co prawda, nie zwracała na mnie uwagi i nie pytała się o zdanie, jak do tej pory, ale mi to nie przeszkadzało.
Sam fakt bycia z nią był dla mnie nagrodą, a świadomość tego, że pomagałem żonie ubierać się na randkę z kochankiem, działała jak zapalnik.
I głupio mi się przyznać, ale byłem wniebowzięty.
– O… w tym to na pewno spodobam się Sławkowi.
Powiedziała to na głos, trzymając w dłoni zupełnie przeźroczysty stanik i tak malutkie stringi, że aż ścisnęło mnie w gardle.
– Jeśli tak uważasz?
Kobieta stojąca obok uśmiechnęła się, a moja radosna poszła do kasy.
– Poproszę.
– Idealny wybór – dodała sprzedawczyni.
– Mam spotkanie z kochankiem i muszę mieć coś pięknego.
Tamta spojrzała na mnie wzrokiem… jakby pogardy i spokojnie dodała…
– A może jeszcze pończochy?
– A właśnie… ale nie, niech będą jasne cieliste rajstopy, bo to pierwsze spotkanie, więc muszę byś porządna.
I zaczęły się śmiać.
Miałem nadzieję, że będzie, choć trochę dyskretna, ale ona zachowywała się tak wyzywająco i była tak dumna z tego, że poczułem smutek.
Do tej pory myślałem, że to będzie takie nasze… wspólne, ale najwidoczniej, to było tylko jej.
No cóż… moja prośba i mój wybór, a jej decyzje.
Podejrzewałem, że z sukienką będzie to samo, ale ona zwyczajnie poszła do najdroższego butiku i dziewczyny znalazły jej w dwadzieścia minut tak zwiewną i piękną sukienkę, że aż mi dech zaparło.
Tym razem profilaktycznie zostałem przed sklepem, ale i tak ich spojrzenia i uśmiechy mnie złapały.
Za to w drodze powrotnej jak katarynka mówiła o wszystkim i o niczym, a ja chłonąłem ton jej głosu i emocje, które w nim rozbrzmiewały.
I niestety… działały na mnie w wiadomy sposób.
Mimo wszystko postanowiłem zignorować fakt, że mi stał i bolał, bo dla mnie, to ona była najważniejsza, a nie ja i moje pragnienia.
***
Całe południe robiła sobie włosy i makijaż, a moje serce waliło jak oszalałe.
To nasz pierwszy raz i naprawdę nie zdawałem sobie sprawy, że marzenie zmieniające się w prawdę, będą tak strasznie na mnie działać.
A obrazy, gdy naciągała rajstopy na swe zgrabne nogi i potem… ich widok w szpilkach, doprowadzał mnie do obłędu.
Bo pożądałem jej każdą komórką mojego ciała i nawet, w pewnym momencie, w totalnym uczuciu szczęścia, zapytałem z małą nadzieją…
– Kochanie, tak pięknie wyglądasz, że ciężko mi jest wytrzymać…
–To sobie zwal, ja nie mam czasu, zresztą sam mnie o to poprosiłeś.
Tak… poprosiłem i… przez to cierpiałem.
Tylko, dlaczego odezwała się tak agresywnie?
Ok, rozumiałem, że może być nerwowa, ale przecież byłem jej mężem i mogła to zrobić bez problemu.
Nieważne… pomyślałem, że za kilka godzin wróci… opowie swoje doznania i będziemy je razem przeżywać od nowa, a nasza miłość jeszcze bardziej nas połączy.
Powiem tylko, że do wieczora paradowała po mieszkaniu bez sukienki, a ja patrząc, na jej stojące brodawki traciłem zmysły.
A gdy przed dwudziestą wyszła ubrana w perły, to padłem, bo wyglądała tak bosko, że nawet na ślubie nie była tak piękna.
I co prawda, mój głos z tyłu głowy, jakby chciał coś powiedzieć, ale ja już byłem w świecie bez kontroli.
Do tego patrzyłem na jej rozjaśnioną twarz, na promieniujące oczy i wiedziałem, że ona sama wie, iż ten wieczór będzie jej rozkoszą.
Zresztą od zawsze była świadoma swojego wpływu na mężczyzn, a teraz, wyglądając jak milion dolców, świat na pewno będzie należeć do niej.
A ja… i może to trudne będzie do zrozumienia, ale byłem szczęśliwy jej szczęściem i zrobiłbym wszystko, aby trwało ono jak najdłużej.
Bo naprawdę byłem dumny, że mam tak piękną żonę, i że jest ona, jest moja, a ja… jestem jej.
Zbliżała się ta godzina, a ja coraz bardziej traciłem zmysły, bo wiedziałem, że za chwilę ją odprowadzę, ostatni raz spojrzę w oczy i powiem… KOCHAM CIĘ, a potem nastąpi spełnienie.
Tylko że zdarzyło się coś zupełnie innego, bo gdy powiedziałem, że już parkuje, to usłyszałem…
– Zrób kolację, połóż dzieci spać i zmyj naczynia.
I nie zdążyłem zrobić nawet kroku, a jej już nie było.
Żadnego całusa, czy przytulenia…
Stałem jak sierota, patrząc na zamknięte drzwi, ale… wiedziałem i… rozumiałem.
Ona była już w nowym świecie pożądania i eksplozji podniecenia, więc myślała tylko o jednym… o facecie, z którym się zabawi.
Trochę szkoda, że w tym momencie zapomniała o mnie.
O mężu, który sam jej to zaproponował, a potem pomógł się przygotować i który zajmie się dziećmi, czekając, aż wróci.
Ale trudno… zrzuciłem to na podniecenie i emocje, które spadły na nią dwa dni temu.
Bo… ja, na przykład, z tymi myślami żyłem wiele lat i zdążyłem się przyzwyczaić, a ponadto, tak ją kochałem, że wybaczyłbym jej zawsze wszystko.
Oczywiście poleciałem od razu do okna i zza firany patrzyłem, jak Sławek otwiera jej drzwi, a ona wsiadając, celowo odsłoniła prawie całą nogę.
A potem… zobaczyłem ich długi i namiętny pocałunek.
Pod domem, przy sąsiadach i bez wstydu.
Za to gdy odjechali, to wtedy pierwszy raz na jawie usłyszałem głos, który zadał mi pytanie… czy, aby dobrze zrobiłem?
Bo nie do końca rzeczy szły po pierwotnej myśli i co prawda, każdy plan można modyfikować, ale…
No nic, stało się.
Cały wieczór próbowałem nie myśleć o tym, co ona mu robi, albo jak on ją bierze?
To było ponad moje siły, więc bawiłem się z dziećmi i oglądaliśmy bajki, choć to, co się działo w brzuchu i tak nie dawało mi spokoju.
A najgorzej było, gdy położyłem je spać, bo wtedy w domu zrobiła się taka cisza, że słyszałem bicie własnego serca.
I nie pamiętam, o której, ale zacząłem widzieć obrazy… jak podnosi jej sukienkę, jak dotyka jej piersi i jak je całuje, a następnie… wsuwa dłoń niżej.
Oczywiście, próbowałem się opanować, a nawet w duchu uśmiechać, bo tego właśnie chciałem od lat, to jednak z godziny na godzinę było mi coraz trudniej.
Do tego dwa razy chciałem pójść do łazienki zmniejszyć napięcie, ale zrezygnowałem, gdyż chciałem przeżyć to razem z nią, po powrocie.
Podszedłem nawet do okna, ale tam było ciemno i spokojnie.
Normalny czas, gdy dla wszystkich zaczynała się noc… tylko nie dla mnie.
I jeszcze zegar tak strasznie wolno się przesuwał.
Wtedy powoli zacząłem rozumieć, że jeśli to się uda, to od teraz tak właśnie będzie wyglądać moje życie, czyli nerwy i wariactwo serca.
I choć teoretycznie zgodziłem się z tym, to nie przypuszczałem, że będzie aż tak ciężko.Ale i w cierpieniu można znaleźć ukojenie.
***
Wrócili koło pierwszej.
Pięć godzin.
Nareszcie skończył się ból, a zaczynało spełnienie, bo wróciła… do mnie … do swojego męża.
Wielu tego nie zrozumie, ale widok jej radości, podniecenia, oderwania się od codzienności i wyobrażenie jej rozkoszy, stały się moimi najpiękniejszymi obrazami.
I dla mnie to jest właśnie esencja prawdziwej miłości, czyli… całkowite poświęcenie małżonków wobec siebie.
Wiem, że robiłem to również dla siebie, ale przede wszystkim, to było dla jej szczęścia, naprawdę.
A nawet, jeśli to jest żałosne tłumaczenie, to gdyby tego nie chciała zrobić, ja byłbym w stanie zrezygnować z siebie i swoich marzeń, nadal ją kochając.
I tak… stojąc w ciemnym pokoju, patrzyłem, jak ostatni raz się całują.
A potem zobaczyłem, że ona się nachyla i… no właśnie…
Cholera… znowu nie pomyślała o sąsiadach, a potem zacznie się gadanie.
No nic, wyszła, a ja czekałem pod drzwiami i czułem, jak mi serce wali.
Nareszcie…
– Witaj kochanie.
– Dzieci śpią?
– Tak… wszystko w porządku?
– Oczywiście.
– Nie dasz buzi?
– A chcesz poczuć jego?
Prawie zwaliło mnie z nóg.
– Nie mam nic przeciwko, bo… przecież będę cię całować.
Nachyliła się, a uczucie dotknięcia jej ust, muśnięcia i polizania warg było spełnieniem dla mojej duszy, choć wiedziałem, że przed chwilą należała do kogoś innego.
Dotknąłem jej policzka… a on był gorący…
Włosów…
Przyciągnąłem mocniej jej głowę i włożyłem język w usta.
I poczułem go, jako… delikatnie inny smak, ale przecież… to moja żona… moja najdroższa, ukochana i jedyna… moje szczęście.
Miała zamknięte oczy i ciężko oddychała, ale odwzajemniała pocałunki i to tak namiętnie, że aż naszły mnie wątpliwości.
A może nie wie, że całuje się już ze mną, tylko nadal myśli, że robi to ze Sławkiem?
Ręką zjechałem na pierś, a ona jęknęła…
– Bolą… – szepnęła…
Zjechałem niżej, szybko odsunąłem sukienkę i już miałem rękę na majteczkach, bo chciałem ją dotknąć… mój skarb, który oddałem innemu…
I wtedy nastąpił szok.
Bo były mokre.
Wiedziałem, że ona zawsze jest mokra, ale… one były mokre od niego.
– Masz spermę w środku?! – krzyknąłem.
– Tak.
– Przecież dałem ci prezerwatywy i się umawialiśmy.
– Ale Sławek bardzo chciał zlać się we mnie, więc mu pozwoliłam.
– Nie tak miało być, a na pewno nie na pierwszym spotkaniu.
– Nie przesadzaj.
– A co by było, gdybyś zaszła w ciążę?
Cisza.
– Dziś nie zajdę.
– To nie o to chodzi…
– A… nawet jeśli… bym zaszła, to co…?
– Słucham?
– Najwyżej mu urodzę.
W tym momencie tak oberwałem w głowę, że moje zmysły normalnie oszalały!!!
Odsunąłem się i spojrzałem w jej oczy, ale… ona już nie patrzyła na mnie, tylko odwróciła się i poszła do łazienki.A ja stałem w przedpokoju i nie mogłem uwierzyć w jej słowa.
Jak to mu urodzę?
Przecież to moja żona!!!
Coś się stało i czego nie rozumiałem?
Chciałem sprawę od razu wyjaśnić, ale po wyjściu z łazienki poszła do dzieci i zamknęła drzwi.
A ja… jak zbity pies poszedłem się położyć i niestety, ale się jej nie doczekałem.
Oczywiście… podniecenie zupełnie odpłynęło, gdyż w głowie było tylko te straszne słowa…
–To mu urodzę.
Przecież mieliśmy się kochać… szaleć… ona miała wszystko mi opowiadać, a ja podniecać się i pieścić.
Zresztą, miał to być nasz najpiękniejszy wieczór i to pierwszy z wielu.
A poczułem, jakbym… właśnie stracił swoje życie.
Szkoda, że szybciej nie wziąłem tego pod uwagę, że moje marzenia, mogą być dla niej, tylko nic nieznaczącymi słowami.
Zapraszam do sklepu wiernoscwniewiernosci.pl