Pani Wisłowska (V)
30 marca 2016
Pani Wisłowska
Szacowany czas lektury: 15 min
Dużo seksu, trochę fabuły. Ale spokojnie, zbliżam się do wyt... finału ;)
Głowa opadała i wznosiła się po linii wyznaczonej przez sterczącego penisa. Mlaskanie i cmokanie rozganiały ciszę starego domu, wypełnionego bibelotami dwa razy starszymi od Konrada. Siedział wygodnie na tapczanie, który był świadkiem już wielu aktów miłości. Dzisiaj jednak o miłość nie chodziło.
Coś się zmieniło. Bezgraniczne uwielbienie wyparowało, zostawiając dość niezwykłe w swej pospolitej naturze podniecenie. Umysł nie pozostał zwyczajowo pusty - krążyły po nim myśli natrętne jak muchy, które zwietrzyły padlinę. Obserwował panią Wisłowską w sposób zupełnie inny niż wcześniej. Nagle zmarszczki wokół oczu i ust szpeciły niegdysiejszy posąg idealnego piękna. Zapach tych samych perfum mdlił, a dotyk nagiej skóry był nieprzyjemnie szorstki i obcy. Chociaż kobieta nie ukrywała swego zaangażowania i Konrad musiał przyznać, że to najlepszy lodzik w jej wykonaniu - przynajmniej z technicznego punktu widzenia - magia zbliżenia gdzieś się ulotniła.
Może chodziło o bodziec, który wywołał dzikie pożądanie nauczycielki. Z wstrętem do samego siebie relacjonował sobotnią imprezę i każdy detal, który zaobserwował. Nie wystarczyło jej, że Marta opuściła imprezę zawiedziona i upokorzona. Chciała wiedzieć, jak do tego doszło. Im dalej brnął w opowieści, tym mniej kochanka miała na sobie ubrań. Widział gęsią skórkę na trupio-bladej skórze, kiedy opisywał kumpli Kamila, jak sobie folgowali z dziewczyną. Wisłowska wirowała w zmysłowym tańcu do muzyki upodlenia i wykorzystania Marty. Nawet nie wysunął propozycji, jak klęknęła przed nim i z niespotykaną u niej żywiołowością dobierała się do rosnącego penisa.
Smakowała go, jak najlepsze lody. Schlebiało mu jej zaangażowanie, a jednocześnie męczyło poczucie winy. Opis spermy lądującej na brzuchu i twarzy Marty, zbudził w nauczycielce demony, które kazały ssać, lizać i połykać młodego kutasa. Nie poznawał jej, a jednocześnie nie poznawał samego siebie. Poczuł się nieswojo przygwożdżony do starej, śmierdzącej kurzem wersalki przez kobietę, która najlepsze lata miała za sobą. Widział fałdy tłuszczu, grube uda oraz zwisające piersi i przez moment pomyślał, że to jest jakaś kara.
- Chcę posmakować twojej spermy. - Masturbowała go przez chwilę, a potem znów zjadała całego. Doszedł. - O tak, uwielbiam twój smak, mój mały sługo.
Wstyd kazał mu odwrócić głowę i nie patrzeć, jak gęsty płyn znika w ustach kochanki. Wiedział, co nastąpi teraz.
- Przechodzimy do kolejnego etapu.
- Dlaczego tak cię interesuje Marta? - zapytał z wyrzutem, odganiając nieuchronny moment.
- Już ci mówiłam, że to nie twoja sprawa. - Wyraz jej twarzy zmienił się. - Zaraz. Czy ty masz wyrzuty sumienia?
- Po prostu nie rozumiem, o co chodzi. Nie wystarczę ci ja?
Roześmiała się głośno, wciąż klęcząc między jego nogami.
- Nigdy nie chodziło o ciebie. Pozwalam ci się pieprzyć tylko dlatego, żebyś mi pomógł.
- Nic do mnie nie czujesz?
- Jesteś niesprawiedliwy. Jestem ci wdzięczna. Lubię też się z tobą kochać. - Uśmiechnęła się w sposób, który kiedyś uznałby za zalotny, ale teraz wywoływał tylko wstręt.
- Nie kochasz mnie?
- Głuptasie, oczywiście że nie. Ty również mnie nie kochasz, tylko uwielbiasz świadomość, że obracasz prawdziwą kobietę, kiedy twoi koledzy wypełniają formą niedoświadczone dziewczynki.
- One są młode i piękne. I chcą to robić.
- A ja nie chcę? - Chwyciła go za przyrodzenie i delikatnie masowała. - Wiesz czym się różnię od twoich koleżanek? Nie okłamuję cię. Od początku dawałam jasno do zrozumienia, że chcę wymieniać usługi. W zamian za seks, wykonywałeś moje polecenia. Głupiutkie uczennice robią to samo, tylko kłamią i manipulują. Wszystkie jesteśmy takie same, różnimy się tylko metodami.
- To nieprawda.
- Poważnie? Powiedz mi, ile miałeś partnerek seksualnych? No właśnie. Więc nie opowiadaj bzdur, zanim ich nie zweryfikujesz.
Zapadło milczenie, oboje patrzyli gdzieś w bok, próbując poskładać myśli.
- Przepraszam Konrad. Dopiero gdy to powiedziałam, zrozumiałam, jak to zabrzmiało. Zależy mi na tobie. Możesz mi nie wierzyć, ale mówię prawdę. Pozwoliłam tobie na więcej niż innym. Zrobiłam więcej niż z innymi. Urzekłeś mnie, muszę ci to przyznać.
Ciepły głos dodał otuchy. Mroczne myśli trochę wyblakły, odpływając do swoich nor w zakamarkach umysłu. Spojrzał na nią i znów zobaczył obiekt swych westchnień. Krew popłynęła żyłami.
- Widzę, że jesteś znów sztywny. Nie powinniśmy tego zmarnować.
Usiadła na nim okrakiem, gładko nabijając się na czerwonego i śliskiego fallusa. Zamruczała przy tym zmysłowo, objąwszy Konrada za szyję. Zrobiło mu się bardzo przyjemnie.
- Wracając do instrukcji...
- Zanim je wydasz, chcę żebyś zrobiła jedną rzecz.
Popatrzyła na niego niemal tak, jak robiła to w szkole. Zimne spojrzenie belferki było już rzadkim elementem ich spotkań, co uznawał za pewien sukces.
- Czego chcesz?
- Żebyś rozpuściła włosy.
Mieszanki emocji, jakie zobaczył w pani Wisłowskiej, nie spodziewał się. Pewność siebie uleciała, a pojawiło się zwątpienie, strach i chęć ucieczki. Jednocześnie próbowała rozgniewać się, ale jakiś sentyment, albo wdzięczność hamowały ją. W końcu wypuściła powietrze zrezygnowana. Rozplątała kok. Widok był nieziemski, jakby nauczycielka przeobraziła się w zupełnie kogoś innego. Odzyskał swoją boginię o złotych włosach, które niesfornie oplatały jej głowę. Ona sama też się przeobraziła. Prawdziwa kobieta z niesamowitym doświadczeniem i pewnością siebie ustąpiła miejsca trochę zagubionej dziewczynie, która nie wie, co ją czeka, ale jest pełna ekscytacji.
Jeździła palcami po jego torsie, unosząc się płynnie. Wydawała odgłosy, których wcześniej nie słyszał, jak opadała całym ciężarem na Konrada. Był drobny, czasem nawet myślał, że jest karłem przy pani Wisłowskiej. Czuł ciężar jej ciała, zgromadzony w olbrzymim biuście, licznych fałdkach i masywnej pupie, która mlaskała nęcąco przy każdym uderzeniu. Zapadał się w ekstazie, by wrócić pełen radości. Obserwował falujące włosy i masował biust, który nie mieścił się w rękach. Czasem, by ostudzić emocje, chwytał wargami sutki i ssał je, zamykając oczy. Ściskał pupę i delektował się zbliżeniem, pełnym oddaniem kobiety, która siała strach w całej szkole.
Wypełniała go duma. Nieraz walczył z pokusą nagrania ich schadzek, tylko po to, by pokazać kolegom, jak zalicza nauczycielkę biologii. Murowany autorytet w sprawach kobiet na wiele lat. Czasem jednak chciał ich nagrać z zupełnie innego powodu. Zerknął w stertę ubrań, gdzie schował się jego telefon, ale był zbyt odurzony, by chcieć go szukać. Cudowny ucisk wilgotnej cipki pani Wiłsowskiej działał równie skutecznie co jej słowa.
- Powiedz mi, jak będziesz dochodził.
- Dochodzę!
Zsunęła się gwałtownie i klękła przed nim, chwytając penis w rękę. Masturbowała go dziko, by doprowadzić do szczytu. Kiedy zacharczał, spełniony i otumaniony, pozwoliła spermie spaść na dorodne piersi. Obserwował to z niemym podziwem i rozkoszą. Nigdy wcześniej tego nie zrobiła. Relaksował się, dochodząc do zmysłów, gdy kochanka wciąż klęczała między jego nogami.
- Zrobisz coś dla mnie?
- Wszystko. - Uśmiechnęła się, a Konrad poczuł się winny.
- Znasz Łukasza Dąbrowskiego?
- Słabo, ale wiem kto to jest.
- Chciałabym, żebyś się z nim zaprzyjaźnił i nakierował go na Martę.
- Żartujesz? On w ogóle nie jest w jej guście.
- Marta w tej chwili nie chce znać żadnego z was. Ale w końcu jej minie, a wtedy poszuka kogoś wrażliwego, kto ją zrozumie i pocieszy.
- Ale Łukasz to ostatnia fajtłapa. Pewnie umrze jako prawiczek.
- Dlatego musisz go nauczyć. Musisz go wprowadzić w świat seksu.
- A jak to niby mam uczynić?
- to już twój problem. Dopóki ci się nie uda, nasze spotkania uważam za zakończone.
- Co? Czekaj!
Jednak pani Wisłowska zignorowała jego krzyki i wyszła z pokoju. Obojętność z jaką to zrobiła, była jednoznaczna. Miał ochotę krzyczeć, zwyzywać ją, ale podświadomie czuł, że nic nie wskóra. Ubrał się i wrócił do domu.
***
Głośna muzyka dudniła rytmicznie w uszach. Pośród mocnych woni wymieszanych perfum, dymów papierosowych i parującego alkoholu, dziesiątki młodych ludzi wirowała, zatracając się w elektronicznej pieśni dwudziestego pierwszego wieku. Na swój sposób przypominali członków sekty, która poprzez taniec chce osiągnąć nirwanę. Konrad siedział w skórzanym fotelu, w kształcie półokręgu i lekko znudzony obserwował tłum. W innej sytuacji zapewne dołączyłby do tańczących, ale nie przyszedł do klubu dla przyjemności, a z obowiązku. Popatrzył na Łukasza, który zachowywał się jak biała kobieta w otoczeniu muzułmańskich emigrantów. Skulił się, obserwując wszystko i wszystkich z lękiem, reagując na każde dziwne zjawisko niczym szczeniak na wybuch petardy.
Gdyby Konrad za cel życiowy postawił zaprzyjaźnianie się z ludźmi, byłby niepocieszony łatwością, z jaką zaskarbił sobie uwagę Łukasza. Spodziewał się oporu, wycofania, mniej lub bardziej werbalnego ataku, a okazało się, że kolega ze szkoły był jak gąbka, gotowa wchłonąć każdego, kto się za bardzo zbliży. Chłopak wręcz pragnął kumpla.
Było to na swój sposób zaskakujące, gdyż miał ten typ ludzi za bardzo wyniosłych, szczycących się swoją intelektualną przewagą nad resztą. Łukasz okazał się sympatycznym gościem, który chociaż miał łeb wielkości Wikipedii, nie wyrzekał się prostych uciech. Wręcz ich pragnął. Konrad od razu rozpoznał prawiczka zdesperowanego, by zaliczyć. U Konrada, zbyt dobrze znającego ten stan, obsesja przyjęła kształty pani Wisłowskiej, u Łukasza jeszcze nie nabrała konkretnej formy. Bardzo dobrze.
Powiódł wzrokiem po zagubionym kumplu i zrozumiał, że popełnił błąd. Kiedy mówił, żeby ten ubrał się w swój najlepszy strój, nie przypuszczał, że obu dzieli gigantyczna społeczna przepaść. Łukasz, dość chudy jak na swój wzrost, założył szeroką flanelową koszulę, którą, bój się Boga!, włożył do równie szerokich dżinsów. Wszystko przypieczętowały lakierki, które zapewne czekały na swój wielki powrót od komunii. Cóż, mleko się rozlało, mógł oczywiście wszystko odwołać i zająć się garderobą kolegi, ale wolał nie marnować czasu. Mimo całej swej sympatyczności, Łukasz był jego zadaniem, a te stawały się coraz bardziej uciążliwe i niechciane. Konrad dobiegał do kresu cierpliwości względem pani Wisłowskiej. Seks z dużo starszą kobietą coraz częściej jawił się jako niewarty zachodu, chociaż jeszcze karcił się za negatywne nastawienie.
Pokręcił głową, pozbywając się niechcianych myśli i łyknął piwa. Potoczył głowa po sali, wyszukując odpowiednich kandydatek. Mimo obfitości dziewczyn o niezrównanej urodzie, lub świetnie ją imitując grubą warstwą makijażu i wyzywającymi strojami, miał ograniczony wybór. Samemu poradziłby sobie ze znaczną liczbą bywalczyń klubu, jednak dzisiaj musiał coś upolować również dla Łukasza. Chłopak musiał jak najszybciej zamoczyć.
Wreszcie wypatrzył dwie dziewczyny ubrane w pstrokate koszulki i na pozór niechlujne miniówy. Poszarpane rajstopy kończyły się na adidasach na koturnach. Miały długie jasne włosy i rozglądały się z lekką desperacją. Dopiero gdy się odwróciły w ich stronę, Konrad uśmiechnął się zaskoczony faktem, że patrzy na bliźniaczki. Były całkiem urodziwe, mimo zbyt przerysowanego makijażu z dominującym kolorem czarnym. Coś w ich zagubionych minach zdradzało, że mają mniej lat niż wyglądają. Cel idealny.
Wstał, dając znać kumplowi, by czekał i w pojedynkę podszedł do dziewczyn. Nie musiał nic robić, ot zaprosił do stolika, zaproponował drinka, zachowując przy tym spokój i uśmiechając się ciepło. Siostry zawahały się tylko przez chwilę na widok Łukasza, ale dały sobie jakiś znak i rozchichotane usiadły między nimi. Piły łapczywie, ale Konradowi nie było szkoda pieniędzy. Nawijał bez przerwy, sprowadzając dziewczyny do roli słuchaczek. Obserwowały go z podziwem, kiedy wciskał im kolejne kłamstwa o sobie, Łukaszu i w ogóle o świecie. Chłopak zyskiwał przy okazji w oczach dzierlatek, chociaż Konrad widział po nim, że często miał ochotę prostować jego słowa. Nie był jednak głupi, widząc skuteczność kumpla.
Przełomowy okazał się pierwszy taniec. Łukasz oczywiście okazał się beznadziejnym tancerzem, któremu muzyka nie jest potrzebna do czegokolwiek, ale bliźniaczki były dostatecznie pijane i napalone gadką Konrada, żeby przejąć inicjatywę. To był jedyny moment, w którym Konrad uznał, że szerokie spodnie kolegi okazały się dobrym wyborem. Widział po rozanielonej twarzy, że ten jest w siódmym niebie, kiedy jedna z bliźniaczek ocierała się pupą o niego. Zmysłowość nastolatek również zostawiała wiele do życzenia, ale spełniały swoje zadanie. Po tym tańcu Łukasz ożywił się i włączył aktywnie do relacji, zaskakując czasem nawet Konrada. Chłopak okazał się cichą wodą, nieoszlifowanym diamentem.
Wieczór dobiegł końca, gdy organizator wypadu uznał, że większa ilość alkoholu powali wszystkich i zniweczy całe przedsięwzięcie. Zaproponował wjazd na jego chatę, gdy jego rodzice bawili się u znajomych. Wszyscy ochoczo przystali na ten pomysł.
Wpuścił najpierw dziewczyny, które obdarzyły go dwuznacznym spojrzeniem, a później Łukasza, z trudem powstrzymującego się, by nie paść na kolana i wycałować za wieczór, który na dobrą sprawę miał się dopiero rozkręcić. Czy on też się tak zachowywał w obecności Wisłowskiej? Podał wszystkim po piwie i każdy wrócił do przerwanych tematów. Siostry najwyraźniej dokonały już wyboru, gdyż każda skupiła się wyłącznie na jednym z nich. Konrad kątem oka obserwował Łukasza, który nie wiedział, jak przejść na kolejny poziom, mimo, że obie zagryzały usta, kręciły młynki włosami i reagowały śmiechem nawet na najgorszy dowcip. Musiał dać sygnał kumplowi.
Pocałował tą, która miała na imię Andżelika i z przyjemnym uznaniem poczuł język w ustach. Dziewczyna była tak napalona, że od razu położyła rękę na jego kroczu. Znak okazał się zrozumiały i Łukasz również lizał się z partnerką, której rodzice dali na imię Sasza. W salonie roznosił się wyłącznie dźwięk cmoków, achów i podnieconych westchnień. Konrad przestał myśleć o koledze i skoncentrował się na Andżelice. Chwycił ją za pierś, dziwiąc się, z jaką łatwością pozwala mu na to. Gdy zjechał ręką niżej, rozwarła nogi, wciąż go masując przez spodnie. Zsunął się z kanapy i klęknął, unosząc bezwstydnie jej pupę do góry. Zaśmiała się, ale nie protestowała. Zerwał rajstopy i odwinął białe koronkowe majtki, odkrywając wilgotny różowy skarb dziewczyny. Poczuł zapach młodej spoconej skóry i przeszył go dreszcz. Przyssał się do cipki i rozwinął cały znany arsenał oralnych pieszczot. Słyszał głośny jęk, czuł jak szarpie go za głowę, z trudem radząc sobie z pobudzeniem. Nagle przerwał i wstał.
- Zrób mi dobrze ustami.
Nie musiał nic robić. Dziewczyna, jak oszalała, zerwała z niego spodnie razem z majtkami i z podziwem chwyciła za sztywny penis. Przez chwilę masowała go, podziwiając wielkość i fakturę, by na końcu włożyć do ust. Brakowało jej wprawy. Robiła to szybko, bez planu, do tego drażniła go od czasu do czasu zębami. Nie narzekał jednak, gdyż w scence było mimo wszystko coś podniecającego. Nie chodziło o wiek Andżeliki, jej pragnienie czy sam akt, ale o władzę, którą w tej chwili nad nią sprawował. Była mu posłuszna, oddana, gotowa zrobić naprawdę wiele, jeśli nie wszystko. Czy właśnie to kręciło nauczycielkę biologii w ich relacjach?
Spojrzał w bok i zobaczył rozmarzonego Łukasza, którego przyrodzenie znikało w ustach klęczącej Saszy. Oddychał głośno i w chwilach, w których nie odpływał, podziwiał zwinne usta dziewczyny. Konrad wykonał swoje zadanie. Kolega był w jego garści, kolejny etap intrygi zakończył się powodzeniem, więc nic nie stało na przeszkodzie, by cieszyć się resztą wieczoru.
Chwycił bliźniaczkę za głowę i pchnął mocniej. Poczuł opór i usłyszał krztuszenie, ale nie przestał. Wykonał jeszcze kilka pchnięć, po czym uwolnił się z gorącego gardła i zrzucił ubranie. Dziewczyna zrobiła podobnie, odsłaniając piękne, naturalne i młode ciało. Miała dość pokaźne piersi, jak na swoją posturę, niezwykle jędrne i zachęcająco kształtne. Gdzieś pośród pól rozkoszy przeleciał wiatr wspomnień, który szyderczo zadrwił z biustu pani Wisłowskiej.
- Teraz zrobisz mi dobrze cyckami.
Znów nie zaprotestowała, tylko pochyliła się, ułatwiając mu wejście. Nie spodobało mu się jej jęczenie, uważając je za zbyt wyreżyserowane, kiedy kutas śmigał między cudownymi cyckami. Objęła go za pupę, masując i ściskając pośladki. Lecz i ten pomysł go znudził.
- Odwróć się.
Rozbawiona Andżelika wypięła gładką i zmysłową pupę w jego stronę, odsłaniając brązowy pasek i zaskakująco pociągający odbyt. Na razie jednak skupił się na cipce. Pogłaskał ją penisem, drażniąc zniecierpliwioną dziewczynę, po czym wszedł gładko w wilgotną szparkę. To było niezwykle przyjemne. Kręcił biodrami, uderzał o bliźniaczkę i delektował się ciasną szparką, pożądliwie zaciskającą się na nim. Z zadowoleniem zauważył, że Sasza rozsiadła się wygodnie na kolanach Łukasza i podskakiwała, uciekając przed jego dotykiem. Próbował chwycić jej piersi, ale brak wprawy i rozkoszny masaż członka utrudniał koncentrację. Jęczał prawie tak głośno, jak dziewczyna.
Konrad rozszerzył pośladki Andżeliki, podziwiając odbyt w całej okazałości. Masował go, czym zwrócił uwagę dziewczyny. Kolejny raz nie zaprotestowała. Wsadził więc palca, tylko trochę i poczuł, jak sztywnieją jej mięśnie. Kilka pchnięć później doszła w spazmach i urywanym krzyku. Był zawiedziony, gdyż był jeszcze daleko od własnego spełnienia. Odwrócił się do Łukasza, akurat w momencie, gdy doszedł. Opadł miękko na oparcie i zdawało się, że zasnął. Sasza popatrzyła na niego zawiedziona, po czym odwróciła się w stronę siostry. Widząc jej rozmarzony wzrok i Konrada w pełnej gotowości, uśmiechnęła się i podeszła. Chwyciła go za kutasa i złożyła soczysty pocałunek na ustach. Może jeszcze nie wszystko było stracone.
Pchnął ją do tyłu, zmuszając, by przyjęła tę samą pozę, co siostra kilka chwil wcześniej. Andżelika spoglądała na to z rozrzewnieniem, łapiąc oddech i równowagę. Konrad najpierw spróbował cipki. Zauważył, że nie różni się niczym od pierwszej, więc szybko wrócił do myśli, które krążyły mu po głowie, zanim Andżelikę przeszył orgazm. Wyciągnął sztywną pałkę i obficie ją poślinił. Sasza chciała protestować, kiedy poczuła dotyk na odbycie, ale siostra ją pochwyciła i skinęła głową.
Proces okazał się zaskakująco bolesny dla obu stron. Ciasnota dupy wywoływała zbyt mocny nacisk, a jednocześnie sprawiała ogromny dyskomfort Saszy. Wzdychała i prychała, bynajmniej nie od rozkoszy, a jednak nie walczyła. W końcu wsunął się w nią, cały dumny i pobudzony. Nawet nie chodziło o skosztowanie czegoś nowego, ale o sposób, w jaki to osiągnął. Dziewczyna mogła protestować, nie zgodzić się, ale coś sprawiało, że poddała się chwili. Konrad święcie wierzył, że to jego osobowość i niewzruszona pewność siebie wpłynęły na wolę bliźniaczki.
Pracował biodrami, czerpiąc niesłychaną rozkosz z rozdziewiczania bliźniaczki. Nieprzyjemny ścisk zmienił się w cudownie intensywny masaż. Zobaczył, że Sasza sięga ręką do łechtaczki, wspierając wysiłki chłopaka. Powoli zbliżał się do finiszu, kiedy obok stanął Łukasz i pochwycił Andżelikę za nogi. Ściągnął ją bliżej kraju i bez ceregieli wszedł w zgoloną na łyso cipkę. Dziewczyna była bardziej zaskoczona niż oburzona, ale na końcu spojrzała pożądliwie na kochanka. Łukasz najwyraźniej zaimponował jej stanowczością.
Obaj rżnęli siostry, bo inaczej nie można było nazwać dzikich pchnięć, pozbawionych wszelkiej subtelności i niedopowiedzeń. Biodra uderzały w szalonym rytmie, wybijanym przez młodzieńcze pożądanie. Wszyscy krzyczeli i sapali, oddani jednemu celowi. Pot spływał po plecach, powietrze nagrzało się od rozpalonych ciał, a czwórka nastolatków oczekiwała wielkiego finału.
Sperma była gęsta i upragniona. Wypływała szybko i dziko, zalewając pupę Saszy i brzuch Andżeliki. Obie drżały od niesamowitych spazmów, jednocześnie utrzymując ciężar chłopców, którzy opadli z wszystkich sił. Leżeli jeszcze przez godzinę, zanim bliźniaczki się ubrały i pożegnały. Każdego obdarzyły soczystym buziakiem i uśmiechem, obiecującym kolejne spotkanie. Konrad i Łukasz, wciąż nadzy i wcale nieskrępowani tym faktem, siedzieli na sofie, popijając piwo. Nie potrzeba było słów, by oddać ich stan.
To była noc, która każdemu zapadła na zawsze w pamięci.