Uczniowska obsesja (III)
14 czerwca 2014
Uczniowska obsesja
Szacowany czas lektury: 17 min
Część trzecia, kolejne w przygotowaniu...
Ku zaskoczeniu Justyny weekend minął jej bardzo spokojnie. Jarek tylko z jemu wiadomych względów nie dawał znaku życia od czasu tych kwiatów. Przez moment dziewczyna miała nawet złudzenie, że wszystkie te wydarzenia składały się wyłącznie na jeden długi i zły sen. Koniec weekendu zbliżał się wielkimi krokami. Justyna wiedziała, że w poniedziałek będzie musiała stawić czoła zarówno Jarkowi jak i Grzegorzowi. Fakt, że niedawno poradziła sobie z nimi obydwoma dodał jej jednak pewności siebie. Na poniedziałkowe lekcje ubrała się w ciemnoniebieskie obcisłe jeansy oraz czarny golf świetnie podkreślający jej figurę. Na swoje zgrabne nogi założyła oficerki, aby jeszcze lepiej je podkreślić. Idąc korytarzem przestała już zwracać uwagę na uśmieszki i ścigające ją spojrzenia uczniów. Jeżeli Grzegorz nie dał rady jej skrzywdzić to tym bardziej nie dokonają tego ich szczeniackie teksty.
Zajęcia z klasą Jarka przypadały tego dnia jako drugie w kolejności. Justyna odzyskiwała już swoją wcześniejszą pewność siebie i prowadziła zajęcia w stylu, który tak bardzo podobał się jej uczniom. Z zadowoleniem odnotowała, że Jarek jest zaskoczony jej dobrym humorem. Przez moment kusiło ją nawet żeby wziąć go do tablicy i poznęcać się nad nim przy literowaniu słówek. Uznała jednak, że nie ma sensu niepotrzebnie prowokować go do intensywniejszych kontaktów. Po zakończeniu lekcji celowo wyszła z klasy jako jedna z pierwszych, aby nie dać mu okazji do pozostanie z nią w cztery oczy.
Idąc korytarzem z uśmiechem przypominała sobie jego minę. Z błogostanu wyrwał ją głos sekretarki:
Pani Justyno, Pan Dyrektor prosi Panią do swojego gabinetu – powiedziała sekretarka z namaszczeniem podkreślając godność swojego przełożonego.
- Tak,... oczywiście, już idę – odpowiedziała nauczycielka czując jednocześnie że robi jej się gorąco.
Justyna przekroczyła próg jego gabinetu, jednak gdy sekretarka zamknęła drzwi zostawiając ich samych miała opory, aby zrobić kolejne kroki w jego kierunku. Grzegorz siedział za biurkiem bacznie jej się przyglądając. Justyna zrobiła kilka kroków do przodu.
- Chciałeś się ze mną widzieć? - zapytała w końcu wprost.
- Tak, chciałem się z Panią – wymówił to słowo z naciskiem chcąc dać do zrozumienia, że przejście na „Ty” uważa za niebyłe – zobaczyć, bo wydaje mi się, że musimy porozmawiać o Pani przyszłości w tej szkole – powiedział swoim zwyczajowym, oficjalnym tonie.
- O mojej przyszłości? - zapytała zaskoczona.
- Tak, powinna Pani sobie zdawać sprawę, że po tym czego dowiedziałem się w czwartek o Pani zachowaniu nie mogę dalej zatrudniać tak nieodpowiedzialnej osobie – odpowiedział beznamiętnie.
Ta wypowiedź momentalnie wywołała u niej furię. Błyskawicznie pokonała dystans dzielący ją od jego biurka.
- Moim zachowaniu?! - krzyknęła stojąc naprzeciwko niego i opierając ręce na biurku.
Proszę nie krzyczeć i nie pogarszać swojej sytuacji – odparł wciąż spokojny.
- Masz na myśli to, że nie dałeś rady mnie zgwałcić czy może moja nieodpowiedzialność polega na tym, że nie zawiadomiłam o wszystkim Policji? - syknęła spoglądając mu prosto w oczy.
- Pani Justyno – znów z naciskiem dał do zrozumienia że życzy sobie bardziej formalnego zwracania się do siebie – proszę nie udawać niewiniątka i nie próbować się chować za tak niedorzeczne kłamstwa – powiedział wstając od biurka.
Justyna zapobiegawczo cofnęła się kilka kroków czym wywołała u niego uśmiech politowania, taki sam, którym poczęstował ją wtedy podczas kolacji. Pomysł obwinienia jej za cudze grzechy był tak jaskrawo niesprawiedliwy, że rozjuszył dziewczynę na dobre.
- Ty sukinsynu! Najpierw próbujesz mnie zgwałcić, a potem jeszcze twierdzisz, że to moja wina?! - powiedziała podnosząc głos.
- Proszę się nie unosić i przestać powtarzać te brednie – powiedział spokojnie jak gdyby odbywał takie rozmowy codziennie – doskonale Pani wie, że musi zostać zwolniona z powodu swojego... romansu z uczniem – ostatnie słowa wymówił z nieskrywanym obrzydzeniem.
- Romansu? Co Ty wygadujesz? - wykrztusiła zaskoczona. Zrobiło jej się gorąco na myśl, że Jarek mógł się wygadać przed rodzicami albo jakimś kumplem. W końcu dyskrecja nie jest mocną stroną nastolatków.
- Niech Pani nie udaje, że nie pamięta o czym rozmawialiśmy u mnie na kolacji – ciągnął dalej spokojnym tonem Grzegorz.
To zdanie wyraźnie uspokoiło Justynę i pozwoliło jej nieco odzyskać panowanie nad sobą. „Więc ten cham wciąż rozumie z tego tylko tyle, ile zdążyłam mu wtedy powiedzieć” pomyślała nauczycielka. Patrząc mu w oczy dodała:
masz na myśli ten moment kiedy włożyłeś mi dłoń pod sukienkę i nie chciałeś mnie wypuścić? - zapytała odzyskując hardość.
- Prosiłem już, aby Pani nie rozpowiadała tych kłamstw. W przeciwnym razie nie dość, że nie znajdzie Pani już pracy nigdzie, to w dodatku poniesie odpowiedzialność karną za zniesławienie. Będzie dla Pani najlepiej jeśli sama poprosi Pani o zwolnienie z Pracy, wtedy będę mógł zgodzić się na rozwiązanie umowy za porozumieniem stron – dodał wciąż niewzruszenie spokojny.
- Dupku, jeżeli liczysz, że po raz kolejny od wszystkiego się wykręcisz to się mylisz! Nie zwolnię się sama, a jeżeli mnie wyrzucisz to nie podaruję tego co próbowałeś zrobić mi w czwartek!
- Jedyne co zrobiłem to zwróciłem uwagę, że tego typu relacje z uczniami nie będą w mojej szkole tolerowane – odparł Grzegorz.
- Jeżeli już tak bardzo boisz się, że chodzę do łóżka z uczniem zamiast z Tobą to Ci coś powiem – zaczęła wściekła a jej wyraz twarzy zmieniał się na coraz bardziej nienawistny – Nie mam romansu z uczniem. Nie mam, ale gdybym miała do wyboru niedojrzałego ucznia i takiego nienormalnego, zarozumiałego osiłka jak Ty to bez wahania wskoczyłabym, na któregoś z moich uczniów. Nigdy nie widziałam kogoś kto stanowiłby gorszą mieszankę dziwactw, bezczelności i brutalności niż Ty. Gdyby zamienić Cię miejscami z dowolnym uczniem to wyszłoby to na zdrowie i Tobie i szkole. Nie powiem nikomu o czwartkowym wybryku tak długo jak długo będziesz trzymał się ode mnie z daleka. Jeżeli poza szkołą zobaczę Cię w odległości bliższej niż 50 metrów zadzwonię na Policję! Rozumiesz, sukinsynie?! - krzyknęła patrząc na Grzegorz, który wraz z kolejnym zdaniem robił się co raz bardziej czerwony.
- Posłuchaj, suko... – zaczął przyciszonym głosem z trudem tłumiąc wściekłość.
- No tak, zapomniałam że wychodzisz z założenia, że wszystko doskonale zrozumiesz – przerwała mu Justyna.
Nim Grzegorz zdążył coś odpowiedzieć lub w jakikolwiek sposób zareagować Justyna znalazła się przy nim. W ułamku sekundy czubek jej oficerek wylądował na kroczu Grzegorza, który z jękiem upadł na kolana i próbował przytrzymać się biurka. Justyna po raz drugi kopnęła go z całej siły, tym razem za cel wybierając brzuch. Dyrektor z głośnym stęknięciem upadł na dywan.
mam nadzieję, że to pomoże Panu dyrektorowi zrozumieć moje słowa we właściwy sposób – powiedziała z rozmysłem używając wreszcie oficjalnej formy. Po zaczerpnięciu dwóch głębokich oddechów dodała – a jeżeli i to weźmiesz za znak mojego zainteresowania Tobą to przysięgam, że następnym razem nie skończy się na dwóch kopniakach.
Wciąż dysząc oddaliła się pod drzwi jego gabinetu. Dopiero tam spróbowała ustabilizować oddech na tyle by nie wzbudzić podejrzeń u sekretarki. Wychodząc dosłownie przecisnęła się w drzwiach aby poprzez szersze otwarcie drzwi nie dać sekretarce okazji na podejrzenie dwuznacznego położenia w jakim znajdował się jej przełożony.
- Pan dyrektor odebrał właśnie bardzo ważny telefon z kuratorium, prosił aby pod żadnym pozorem nikt do niego teraz nie wchodził – powiedziała cichym tonem Pani Joli.
Sekretarce, która i w innych sytuacjach bała się przekraczać progu gabinetu szefa nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. W tym też momencie rozległ się dzwonek obwieszający koniec przerwy.
- No proszę! Pan dyrektor zabrał mi całą przerwę, ale warto było – powiedziała z uśmiechem do zdziwionej sekretarki.
***
Podróż tramwajem do domu jeszcze nigdy nie była tak przyjemna. Znokautowała Grzegorza, nie była niepokojona przez Jarka. Wydawało jej się, że teraz żaden z nich nie odważy się już stawić jej czoła. Wciąż roześmiana na wspomnienie dyrektora rozpłaszczonego na dywanie przekręciła klucz w drzwiach mieszkania. Od progu wyczuła jednak dziwny zapach, który zmiótł uśmiech z jej twarzy. Zajrzała niespokojna do kuchni gdzie jej oczom ukazał się Jarek.
- O, cześć, już jesteś? Robię właśnie spaghetti, szczerze mówiąc spodziewałem się Ciebie dopiero za jakieś pół godzinki – powiedział swobodnie jakby mieszkał z nią od miesięcy.
- Co Ty tu robisz? - Justyna wciąż była osłupiała.
- Nie widzisz i nie słyszysz? - zaśmiał się. - Robię dla nas obiad, nie zdążyliśmy się jeszcze poznać na tyle bym wiedział co lubisz, no ale któż nie lubi spaghetti. Właśnie wystawiam mięso, pozostanie tylko wstawić makaron – powiedział gasząc palnik nad mięsem.
- Wyjdź stąd – powiedziała Justyna lodowatym tonem.
- Ach, rozumiem. Nie lubisz jak facet bierze się za gotowanie w Twojej kuchni? - zapytał z uśmiechem.
- Nie lubię jak obcy... szczeniak panoszy się w moim domu bez pytania – sprostowała go groźnie na niego spoglądając.
- Aj, aj! - zaśmiał się – tyle nieprzyjemnych słów, nie ma potrzeby żebyś traciła cały swój dobry humorek z dzisiejszego dnia – odpowiedział Justynie.
- Posłuchaj, nie mam ochoty jeść z Tobą obiadu... - odparła dziewczyna wciąż kierując na niego groźne spojrzenie.
- Nie jesteś głodna? - Jarek wciąż żartował, ale po raz pierwszy zobaczyła, że przybrał złowieszczy wyraz twarzy – skoro tak, to chodź do łóżka, tam nabierzesz apetytu – powiedział podchodząc do niej.
Justyna zaczęła się cofać przed zbliżającym się uczniem. Przestraszona spróbowała manewru, który udał jej się z Grzegorzem. Chłopak nauczony jednak policzkiem, który otrzymał ostatnim razem uważnie ją obserwował. Złapał nogę, którą próbowała go kopnąć zmuszając Justynę do podskakiwania na jednej, aby nie stracić równowagi.
- Kochanie, zaraz się przewrócisz, uważaj, takie tańce nie są już w modzie, a zresztą nie masz na sobie teraz kiecki – uśmiechnął się wciąż przytrzymując ją za obcas oficerki.
Następnie przyciągnął ją do siebie i sprawnym ruchem wziął na ręce. Był od niej wyższy o 15 cm i dobrze zbudowany jak na swój wiek. Jego przewaga fizyczna była oczywista, zwłaszcza od momentu gdy Justyna straciła element zaskoczenia. Nie zważając na jej protesty zaniósł ją nad łóżku. Upuścił ją bez ostrzeżenia, chwilę potem przygniótł ją swoim ciałem.
- Nie ma to jak miękkie lądowanie, co? - powiedział z uśmiechem i nachylił się by pocałować ją w usta.
- Daj mi spokój, pójdę na Policję! - zagroziła przekręcając jednocześnie głowę maksymalnie na bok.
- Ależ idź, proszę bardzo – odpowiedział a następnie nachylił się nad nią i ucałował kącik jej ust, do którego wciąż miał dostęp – policjantowi na pewno spodoba się, że wie jak nago wygląda laska, którą właśnie przesłuchuje – zaśmiał się.
- Nie będziesz taki wesoły jak zostaniesz aresztowany – odcięła się, ale w jej tonie nie było wielkiego przekonania.
- Ja? Za co? Za wysłanie Twoich fotek wszystkim Twoim znajomym z Facebooka? Twojej rodzinie? Twoim sąsiadom? Twoim byłym facetom? Twoim uczniom? Twoim kolegom z pracy, w tym Panu Grzegorzowi? - powiedział drwiąc i obserwując jej przerażony wyraz twarzy.
- To jest przestępstwo – próbowała go przekonać.
- Może i jest – odpowiedział – ciekaw jestem tylko jak mi to udowodnisz? Fotki wysłałem z innego telefonu i innej karty Sim.
- Twoje odciski palców są w całym moim mieszkaniu – odpowiedziała mu.
- To prawda, i to nie tylko na meblach – powiedział wsadzając dłoń pod jej obcisły sweterek.
- A za gwałt posiedzisz jeszcze dłużej – próbowała przemówić mu do rozsądku.
- Pod warunkiem, że mi to udowodnisz. Może to Ty uwiodłaś młodego ucznia, co? - powiedział ze śmiechem – na pewno znajdą się jacyś zazdrośni koledzy z pracy, którzy w to uwierzą, w końcu skoro dałaś im kosza to musiałaś mieć kogoś innego na oku – uśmiechnął się.
Justyna zrobiła się czerwona przypominając sobie dzisiejszą rozmowę z dyrektorem i słowa jakie wypowiedziała, aby się na nim odegrać. Jarek podchwycił to jej zmieszanie i spokojnie kontynuował.
- Poza tym naprawdę chcesz, być już do końca życia skrępowana tym jak patrzą na Ciebie znajomi, rodzina, kuzynostwo, uczniowie, te wszystkie stare dziadki z Twojego bloku, wyprowadzające pieski na spacer, równie napaleni jak ich czworonogi? - mówił uśmiechając się i patrząc na milczącą Justynę. - - No jasne, że nie chcesz, a mój widok w więzieniu średnio Ci to zrekompensuje – zakończył.
- Jarek... proszę, zrobię wszystko tylko nie to – powiedziała błagalnym tonem.
- Kotku, rzecz w tym, że mi chodzi właśnie tylko o to – zaśmiał się uczeń – ale nie martw się na zapas, mówiłem już, że chcę Cię smakować po kawałku. Chcę Cię bliżej poznać, a gdzie lepiej prowadzi się pogaduchy jeśli nie w łóżku – powiedział.
- Jarek... - podjęła znowu.
- Bardzo źle reaguję na płacz – powiedział po raz pierwszy użył ostrzejszego tonu widząc, szklące się oczy Justyny – dziś tylko porozmawiamy. Jeżeli będziesz grzeczna na tym się ten wieczór skończy – powiedział chcąc uspokoić ją tą marchewką.
- Dobra... dobra – otarła szybko oczy – to co chcesz wiedzieć?
- Może na początek powiedz kiedy ostatni raz byłaś z facetem? - zapytał wprost uważnie ją obserwując.
- Jakiś rok temu – odpowiedziała zarumieniona i zobaczyła szeroki uśmiech na jego twarzy.
- Doskonale - odpowiedział zadowolony – nie brakuje Ci tego? - zadał kolejne pytanie.
Nie tak to odbieram, to nie jest kwestia czasu, bardziej to zależy od faceta... – zaczęła odpowiadać nieskładnie.
- Zatem brakuje – zawyrokował zadowolony – a kiedy miałaś pierwszego faceta? - drążył dalej temat ku jest zawstydzeniu.
- Gdy... gdy miałam 20 lat... na studiach – bąknęła Justyna.
- O! Nie puszczałaś się w Liceum, podoba mi się to! Choć w sumie wtedy były trochę inne czasy – skomentował wyznanie dzieląc się przy okazji refleksją nad poziomem swobody obyczajowej sprzed pięciu lat.
- A w jaki sposób zrobiłaś to po raz pierwszy? - metodycznie zawstydzał ją pytaniem po pytaniu.
Jarek, proszę... - zaczęła.
- No powiedz. Patrzyliście sobie w oczka gdy stawałaś się kobietą, czy może już wtedy lubiłaś mieć nad wszystkim kontrolę, tak jak dzisiaj na lekcjach? – zapytał swobodnie.
Następnie zaczął bawić się ciałem Justyny, symulując po kolei każdą pozycję. Kładł się między jej udami, zarzucał sobie jej nogi na ramiona, po chwili odwracał ją na brzuch i przylegał do jej pośladków, by potem z kolei położyć ja na sobie.
- może to było tak?... A może tak?... Nie przestanę póki nie powiesz. Nie możesz sobie przypomnieć? - bawił się z nią chłopak.
- Zrobiliśmy to na łyżeczkę – powiedziała głucho Justyna.
- Aaaa, czyli tak? - zapytał kładąc ją na boku i przylegając do jej pleców – Bardzo nietypowo – zawyrokował tonem seksuologa.
- Tak mi odpowiadało – powiedziała Justyna, która skłamała po tym by nie musieć patrzeć na twarz Jarka.
- A czemu właśnie tak? - zapytał zaczynając jednocześnie symulować odbywanie stosunku w takiej pozycji.
- Bo to zapewniało delikatność, czułość – odpowiedziała cicho
- Nie wolałaś mu patrzeć w oczy? - pytał z niegasnącą ciekawością.
- Wolałam żeby szeptał mi do ucha, że mnie kocha, że nigdy nie zrobi nic wbrew mojej woli – zmyśliła licząc że to dotrze do sumienia chłopaka.
- Bardzo romantycznie – powiedział wesoło w ogóle nie znajdując analogii do ich aktualnej sytuacji. - Doszłaś wtedy?
- Tak... - powiedziała cicho. Po jej policzku spływały łzy, których Jarek, przyklejony do jej pleców i zajęty wygłupami nie mógł nawet zobaczyć.
- Więc było delikatnie, a nie korciło go żeby dać Ci klapsa w tę cudowną pupę i te smukłe uda? - zapytał a następnie wymierzył je sam aż pisnęła zaskoczona – mnie korci cały czas – mówił rozmarzonym tonem masując jej uda przez spodnie.
- A jak to było u Ciebie? - zapytała chcąc za wszelką cenę zmienić temat.
... co? U mnie? - zapytał oderwany od swoich myśli – cóż, szybki seks na domówce, wiesz, to było dwa lata temu, wtedy cieszyłem się jak dziecko, że jakaś koleżanka w końcu mi dała i nie potrafiłem być tak cierpliwy jak jestem z Tobą – powiedział z uśmiechem.
- Szczęściara z niej – mruknęła Justyna ocierając policzek.
- Szczęściara? - powtórzył zaskoczony i uśmiechnął się na te słowa.
- Tak, szczęściara, bo trwało to krótko – dokończyła Justyna.
W odpowiedzi Jarek zaśmiał się, ale był to już raczej nieco wymuszony śmiech.
- Widzę, że uległość nie leży w Twojej naturze, ale spokojnie, moja poprzednia dziewczyna też długo próbowała się bronić przed dominacją – powiedział wesoło.
- A jakiego haka miałeś na nią? - zapytała ponuro.
- Na nią akurat wystarczył mój niewątpliwy urok osobisty – powiedział śmiejąc się – zresztą znasz ją, to Karolina, siedzi w trzeciej ławce od okna – dodał.
- Nadmiar wiedzy – skwitowała krótko.
- Przeciwnie, teraz już będziesz wiedziała kogo się poradzić co do tego w jaki sposób mi dogodzić – kontynuował tym samym tonem.
- Co najwyżej chciałabym się poradzić Karoliny w jaki sposób udało jej się uwolnić – mruknęła.
- A to akurat żadna tajemnica. Kilka razy będąc z nią w łóżku wypowiedziałem Twoje imię. Była przekonana, że mam kogoś na boku więc mnie zostawiła, a ja nie goniłem już za nią, bo miałem na celowniku Ciebie – wyjaśnił i zaczął pieczołowicie całować ją po szyi.
Justyna wzdrygnęła się czując jego usta na swojej skórze. Wciąż leżał przyklejony do jej pleców i obejmował ją w talii. Z niepokojem poczuła, że zaczyna próbował rozpinać jej jeansy. Momentalnie przytrzymała jego rękę.
- Jarek, obiecałeś, że dziś będziemy tylko rozmawiać... – zaczęła cicho.
- To prawda, ale chyba przeceniłem swoją wstrzemięźliwość – zaśmiał się – za bardzo nakręciłem się tą rozmową – przyznał.
- To nie zwalnia Cię z danego słowa – oponowała.
- To nie jest lekcja angielskiego żeby łapać za słówka – odpowiedział beztrosko.
Odwrócił wystraszoną Justynę na plecy. Chwilę się przyglądał wzrokiem dziecka, zastanawiającego się, które ciastko zjeść najpierw. Wciąż utrzymując z nią kontakt wzrokowy i napawając się jej zależnością od niego zaczął rozpinać własne spodnie. Po chwili zdjął je wraz z bokserkami i odrzucił na podłogę. Justyna już wcześniej, gdy leżał przytulony do niej, czuła, że chłopak ma erekcję. Dopiero teraz jednak zobaczyła jego sporych rozmiarów penisa, który był już w pełni twardy. Odruchowo ścisnęła uda wywołując u niego kolejną salwę śmiechu.
- Przecież mówiłem, że będę kosztował Cię po kawałku. Dziś zadowolę się buzią – powiedział i usiadł na krześle znajdującym się obok łóżka.
Nie chcę – powiedziała głucho Justyna, której znów zbierało się na płacz.
- Zawsze ja mogę podejść do Ciebie, ale uwierz mi, że tego byś nie chciała – powiedział groźnym tonem.
Justyna była zupełnie bezradna. Wiedziała, że jakikolwiek opór skończy się dla niej fatalnie, jeżeli nie tego wieczoru to najpóźniej następnego dnia. Niechętnie wstała z łóżka i zbliżyła się do Jarka. Z odrazą spojrzała na jego szczerzącą się twarz. Po chwili zrozumiała, że kręci go to, że musi przed nim uklęknąć. Trzęsącą się dłonią dotknęła jego penisa. Był już bardzo twardy i Justyna pocieszała się tym, że jego orgazm może przyjść bardzo szybko. Otworzyła usta i powoli wsuwała sobie go w usta. Nigdy nie była wielka miłośniczką dawania miłości oralnej. Dla swoich stałych chłopaków rezerwowała takie sytuacje na rzadkie i szczególne momenty.
Pierwsze przesunięcia jej ust na penisie wywołały pomruki zadowolenia Jarka. Justyna kontynuowała swoje zabiegi unikając jednak tego by zagłębił się bardziej w jej buzi. Jarek po paru chwilach zaczął sterować jej głową jednak za każdym razem stawiała opór nie pozwalając by uderzał w jej gardło. Chcąc doprowadzić go szybciej zaczęła drażnić dłonią jego jądra. Czuła jak bawi się jej włosami i wydaje kolejne pomruki zadowolenia. Zacisnęła mocniej usta na penisie chcąc doprowadzić go do szczytu jak najszybciej. Usłyszała głośne westchnięcia gdy tylko zaczęła intensywniejsze ssanie.
Ku jej zaskoczeniu Jarek bez uprzedzenia odciągnął jej głowę, tak że penis wypadł z jej ciągnąc za sobą stróżki jej śliny. Spojrzała na chłopaka pytająco jednak ten przytrzymując ją za ramiona położył Justynę na dywan. Nim nauczycielka zdążyła zareagować Jarek przysiadł na niej, tuż nad jej biustem. Przyciągając głowę dziewczyny wykonał ruch biodrami wpychając się ponownie do jej buzi. Przytrzymując głowę Justyny zaczął w szybkim tempie posuwać jej usta. Zaledwie po kilku ruchach bioder chłopak wydał z siebie głośne jękniecie i eksplodował w jej ustach. Pierwsza porcja nasienia sprawiła, że Justyna gwałtownie próbowała wysunąć go sobie z ust jednak Jarek nie zważając na jej gwałtowne ruchy głową i bicie go po pośladkach, dociskał jej głowę tak długo aż poczuł że wystrzelił w nią wszystko. Następnie wysunął się z Justyny pozwalając by jej głowa opadła na dywan. Nauczycielka gwałtownie podniosła się kaszląc i próbując złapać oddech. Sperma Jarka ściekała jej z kącików ust wprost na czarny golf, w którym zadawała dziś szyku w szkole. Nawet nie zauważyła kiedy jej szantażysta zdążył się ubrać. Z obrzydzeniem zauważyła, że na jego twarzy maluje się wyraz triumfu.
- No, to było naprawdę coś. Musimy to niedługo powtórzyć. Wiszę Ci orgazm - powiedział z uśmiechem.
- Wynoś się - odpowiedziała cicho.
- No właśnie, muszę już spadać, bo matura coraz bliżej - odpowiedział wesoło - nie zapomnij odgrzać sobie obiadu, szkoda żeby się zmarnował - rzucił wychodząc z jej mieszkania
Gdy zostawił ją samą Justyna długo nie mogła uwierzyć, że przebiegający tak udanie dzień zakończył się w taki fatalny sposób.