Ilustracja: Arnel Hasanovic

Iza i Tomek (VII)

27 lipca 2023

Opowiadanie z serii:
Iza i Tomek

Szacowany czas lektury: 2 godz 22 min

Witam wszystkich i zgodnie z obietnicą oddaję wam kolejną część z serii. Muszę się wam przyznać, że nie umiem już pisać krótkich opowiadań, co niektórzy odbiorą pewnie jako zaletę, ale zdaję sobie również sprawę, że innych taka ilość tekstu może odstraszać. Zachęcam jednak do przeczytania całości, co pomoże wam „wejść w buty” bohaterów i zrozumieć ich motywacje. A dla tych, którzy przebrną przez wprowadzenie, dalej czeka nagroda w postaci ostrej akcji i dużej ilości szczegółowych opisów. Mam nadzieję, że stęskniliście się z moimi bohaterami, a kolejne ich przygody umilą wam czas wakacji i nie będą dla was rozczarowaniem. Zostawcie komentarz i zagłosujcie. Pozdrawiam

Dwa dni później zakończyliśmy rowerową pętlę, docierając z powrotem do Zielonej Góry, gdzie zostawiliśmy samochód. Skończyliśmy podróż, która była czystym szaleństwem, bo kto przy zdrowych zmysłach dobrowolnie rezygnuje z luksusów, żeby w skwarze i deszczu włóczyć się bez celu na rowerze? Znajomi pukali się w czoło, ale i tak był to jeden z najlepszych wypadów w naszym życiu. Zobaczyliśmy, że można żyć wolniej i cieszyć się prostymi rzeczami, a przygoda z dwoma motocyklistami pokazała, że czasami warto jest spróbować czegoś niekonwencjonalnego. Z tych wszystkich powodów jakoś niespecjalnie spieszyło się nam, aby powrócić do domu i pracy i chyba podświadomie czekaliśmy na pierwszy lepszy pretekst, żeby przedłużyć sobie ten czas beztroski. Pretekst pojawił się bardzo szybko, bo zaledwie trzydzieści kilometrów od Zielonej Góry, kiedy zjechaliśmy z trasy, aby zjeść obiad nad jednym z wielu zagubionych w tutejszych lasach jezior.
– Poleżałabym teraz na plaży – powiedziała tęsknie Iza, widząc przy drodze ogromną reklamę ośrodka wypoczynkowego.
– Mówisz i masz! – wypaliłem bez zastanowienia i nacisnąłem mocno hamulec, aby wyrobić się w zakręcie. Wąska uliczka wijąca się pośród wiekowych sosen doprowadziła nas do sporego zbiornika o wysokim, porośniętym gęstym lasem brzegu. Tylko na niewielkim odcinku teren schodził łagodnie do wody i właśnie w tym miejscu rozlokował się jedyny tutaj ośrodek.
– Ty tak na serio? – Iza nie mogła ukryć zdziwienia, bo rzadko kiedy podejmowałem decyzje spontanicznie. Ale ja również potrzebowałem odrobiny spokoju, aby ochłonąć po ostatnich wydarzeniach.
 – Zobaczymy, czy mają coś wolnego – odparłem niewzruszony, zdając się na los, który najwyraźniej nam sprzyjał. Był już koniec sezonu i okazało się, że większość miejsc jest dostępna. Ośrodek był nowoczesny, ale widać było, że powstał na bazie starego, PRL-owskiego kurortu, gdyż całkowita transformacja jeszcze się nie zakończyła. Obok luksusowych bungalowów z ogromnymi przeszkleniami było tu jeszcze kilka leciwych, drewnianych domków, które na pewno pamiętały beztroskie czasy poprzedniego systemu. Nasz apartament był ostatni w rzędzie nowych budynków i po drugiej stronie sąsiadował właśnie z jednym z takich domków, dla których był to najprawdopodobniej ostatni sezon. Właściciele nie próbowali nawet kosmetycznie poprawić ich stanu, czekając tylko jesieni, aby je wyburzyć. Kontrast był ogromny, ale sąsiedztwo tego reliktu nie było dla nas przeszkodą, gdyż obydwoje czuliśmy sentyment do wakacji z dzieciństwa, które często spędzaliśmy w podobnych warunkach.
– Rany! Tego potrzebowałam – Iza nie kryła zadowolenia, bo po spędzeniu kilku noclegów w surowych warunkach, urządzony w nowoczesnym stylu apartament wydawał się prawdziwym Hiltonem. Oddzielna sypialnia, duży salon z aneksem i taras wychodzący na wodę zachęcały, aby zatrzymać się tu na dłużej. Wszystkie domki stały zaledwie kilka metrów od wody i do każdego z nich przypisany był kawałek „prywatnej” plaży z oddzielnym pomostem. Płaski brzeg był porośnięty krótko przystrzyżoną, zadbaną trawą, a pojedyncze drzewa dawały cień, ale nie zasłaniały na stałe słońca, dzięki czemu było tu naprawdę dużo soczystej zieleni. Idealne warunki do wypoczynku.
– Zostańmy tu do końca tygodnia – zawołała błagalnym głosem, po czym zanurkowała do walizki w poszukiwaniu stroju kąpielowego. – W szkole muszę być dopiero po dwudziestym piątym – dodała, a ja analizowałem w myślach, czy cztery dodatkowe doby nie zaburzą mojego grafiku. Miałem trochę umówionych spotkań i artykułów do napisania, ale po szybkim zastanowieniu doszedłem do wniosku, że wszystko da się załatwić zdalnie.
Po obiedzie i kąpieli w jeziorze postanowiliśmy spędzić resztę popołudnia na tarasie, sącząc leniwie wino i nadrabiając newsy z portali internetowych. Nie mieliśmy sąsiadów, ani z lewej, ani z prawej strony, jednak błoga cisza skończyła się już godzinę później. Do starego domku obok wprowadziła się para młodych ludzi, na oko zaraz po dwudziestce. Przyjechali wysłużonym autem i zaraz po wtaszczeniu do wewnątrz bagażu, wybiegli na plażę. Widząc, że mają sąsiadów, powitali nas zdawkowym „dzień dobry”, a potem zachowywali się tak, jakby nas tam nie było. Dziewczyna przykucnęła na brzegu, po czym ostrożnie zmoczyła sobie ramiona, sprawdzając, czy woda nadaje się do kąpieli. Chłopak nie był aż tak wielkim fanem wody jak jego towarzyszka. Położył się na trawie i robił jej komórką zdjęcia, które natychmiast wysyłał gdzieś dalej. Obserwowałem ich zza ciemnych okularów bez większych emocji, zastanawiając się jedynie, czy nie będą nam zakłócać spokoju. Jednak kiedy dziewczyna podniosła się z kucek, ożywiłem się bardziej. Jej spodenki zadarły się i niechcący odsłoniły całkiem spory obszar pośladka, co przyciągnęło nie tylko moją uwagę, bo młodzieniec od razu pstryknął jej kilka perwersyjnych fotek.
- Dobry Boże! – wyszeptałem, chociaż po głowie chodziły mi wyjątkowo grzeszne myśli. Zgrabny tyłeczek łączył się kuszącym rowkiem z udem, dając wyobrażenie tego, co kryło się pod ubraniem. W tym samym momencie dziewczyna zrzuciła z siebie koszulkę i szorty, a następnie stawiając powoli kroki, weszła do jeziora. Miała na sobie dwuczęściowy kostium, więc zanim zanurzyła się cała, zdążyłem zauważyć, że ma zaokrąglone, miłe dla oka ciało, a góra bikini jest niebezpiecznie rozciągnięta pod naporem obfitego biustu.
- Hej, tu się patrz! – Iza trąciła mnie stopą, przywołując mnie do porządku. – Zachciało się młodszych?
Przyłapała mnie. Oderwałem wzrok od sąsiadki, po czym posłałem żonie zrezygnowane spojrzenie.
„Nic na to nie poradzę, jestem tylko facetem” – mówił wyraz mojej twarzy, ale moja żoneczka wabiła mnie wcale nie gorzej niż młodsza konkurentka. Odsunąłem nawet na czoło okulary, żeby widziała, jak bardzo absorbuje mnie jej zgrabne ciało. Iza chciała wyrównać opaleniznę, ponieważ kolarskie spodenki zostawiły na górnej partii jej ud jaśniejszy pas, dlatego, siedząc na leżaku, rozchyliła nogi, pozwalając słońcu operować głębiej.
- Uważaj dziewczyno. Prowokujesz mnie – upomniałem ją groźnym tonem.
- Mam taką nadzieję – uśmiechnęła się, po czym przeciągnęła dłońmi po zgrabnych kończynach, jakby chciała się upewnić, że są nadal atrakcyjne.
Były. Długie, szczupłe, tam, gdzie trzeba zaokrąglone, marzenie każdego mężczyzny. Siedziałem minimalnie za daleko, aby do nich sięgnąć, ale Iza uczyniła to za mnie. Przejechała koniuszkami palców od kolan w kierunku majtek, rysując prowokująco skórę paznokciami, na co mój przyjaciel w rozporku nie mógł pozostać obojętny.
- Rób tak dalej, a zabiorę cię do środka i zerżnę, aż zapiszczysz – mruknąłem ostrzegawczo.
- Nie strasz, nie strasz – olała mnie zupełnie, bo jej uwagę przykuwali teraz sąsiedzi.
Dziewczyna wyszła z wody i zaległa na ręczniku obok chłopaka, który najwyraźniej nie przepadał za pływaniem. Byli niecałe dziesięć metrów od nas, więc widzieliśmy dokładnie wszystko, co robili. Wykonali kilka selfie, a następnie zatopili wzrok w smartfonach, komentując w żywy sposób wpisy i komentarze w mediach społecznościowych. Po kilku minutach dziewczyna przekręciła się na brzuch i podpierając się na łokciach, zaczęła czytać coś w telefonie. Zauważyłem, że często zerka w moją stronę, a może po prostu za dużo sobie wyobrażałem. W każdym razie w tym położeniu jej pełny biust był praktycznie cały na widoku, co było na mnie skutecznym wabikiem. Nie mogłem się powstrzymać, żeby nie patrzeć i chociaż Iza dostrzegła moje zainteresowanie, to nie robiła mi z tego powodu żadnych wymówek.
- Popatrz na nich – powiedziała ściszonym głosem i głęboko westchnęła.
- Widzę – mruknąłem, udając, że niechętnie odrywam wzrok od ekranu tabletu. – I co z nimi?
- Kiedyś byliśmy tacy sami – wyjaśniła zamyślonym głosem –  beztroscy, szaleni i zakochani.
- Ej, skąd ta nostalgia? Brakuje ci czegoś? – rozbawił mnie jej sentymentalny nastrój.  – Poza tym nadal jestem w tobie zakochany.
- Nie wątpię, głuptasie. Tylko że oni mają wszystko przed sobą – westchnęła i uśmiechnęła się do siebie.  
Odłożyłem tablet i dolałem jej wina. Obserwowała ich z taką tęsknotą, że trudno mi było powstrzymać się od uszczypliwości.
- Chyba nie możesz narzekać na brak emocji? – spytałem kąśliwie i posłałem jej bałamutny uśmiech, przywołując nim nasze ostatnie ekscesy.
- Bądź raz poważny! – skarciła mnie ostrym, lecz mimo wszystko rozbawionym głosem. – Nie pamiętasz, jacy byliśmy w ich wieku? Jak pojechaliśmy na kemping i …
- … kochaliśmy się od rana do nocy? — skończyłem za nią, zaliczając od razu kuksańca w żebra. 
- Głupi jesteś – fuknęła. – Wszystko sprowadzasz do jednego.
- A nie było tak?
- Było pięknie, bo odkrywaliśmy siebie i każdy dzień przynosił nam coś nowego – westchnęła głęboko i miałem wrażenie, że się trochę zarumieniła.
- Myślę, że oni już wszystko przed sobą odkryli – znowu zakpiłem. Może trochę zbyt prostacko, ale dziewczyna nie wyglądała na wstydliwą.
- Taki jesteś pewny? – Iza wyraźnie wzięła ich w obronę.  – A może dopiero się poznali i to jest ich pierwszy, wspólny pobyt?
- A może znają się długo i kochali się już we wszystkich możliwych pozycjach?
- Ty jesteś nienormalny! Typowy facet! – strzeliła focha, ale takie utarczki były dla nas rozrywką. 
- Możesz sobie kpić, ale ja i tak widzę w tych dzieciakach nas samych – nie dała za wygraną i nakręciła się jeszcze mocniej. – Popatrz, jeździliśmy podobnym samochodem, ja byłam postrzelona, a ty chuderlawy i delikatny jak ten chłopak.
- Ha, ha, ha! – roześmiałem się na głos, na co nawet oni zwrócili uwagę. – Ty jesteś nadal postrzelona, a ja nigdy nie byłem chuderlawy – oburzyłem się i na dowód, że jest w błędzie, napiąłem muskuły.
– Byłeś delikatnym chłopczykiem, pamiętam – dogryzła mi, nie zwracając uwagi na moją muskulaturę. Iza od zawsze była zdania, że facet do trzydziestego roku życia jest tylko dużym chłopcem. Mężczyzną się staje dopiero potem i to zarówno w sensie fizycznym jak i mentalnym. Nie spierałem się z nią, ale coś w tym było. Zauważyłem, że teraz częściej przyciągam uwagę kobiet i to głównie tych młodszych, co miło łaskotało moją próżność.  Dbałem o siebie, a Iza musiała wielokrotnie przymknąć oko na komplementy ze strony jej koleżanek. Nie miała nic przeciwko, bo cieszyła się takim samym powodzeniem u przeciwnej płci.
- Spaliśmy w najtańszych pensjonatach, jedliśmy byle co i to nam wystarczało … – kontynuowała.
- Najczęściej spaliśmy w namiocie, zapomniałaś?
- Nigdy więcej – wzdrygnęła się. – Robale, wilgoć … nie wiem, jak mogło mi się to podobać.
- Podobało ci się, bo byliśmy młodzi i nic innego do szczęścia nie było nam potrzebne – dodałem poważniejszym tonem, ponieważ od początku miała rację. Przekomarzałem się z nią dla zasady, ale ci dwoje sprawili, że myślami cofnęliśmy się do lat studenckich i na serio zaczęliśmy wspominać stare dobre czasy. Przyniosłem drugą butelkę wina, a popołudnie niezauważenie zmieniło się w wieczór. Wybuchaliśmy głośnymi salwami śmiechu i zacząłem mieć wyrzuty sumienia, że swoim zachowaniem zakłócamy spokój sąsiadów. W końcu rozmowa wróciła do punktu wyjścia, czyli pary, która teraz pewnie uprawiała w swoim domku gorący seks. Jak zwykle zabawialiśmy się w zgadywankę, kim są i jaka jest ich historia?  Czy za kilka lat znajdą się w tym samym miejscu, co my teraz, czy może nadal będą szukać na wakacje taniego noclegu? Nasze domki dzieliło zaledwie klika metrów trawnika, ale skojarzenie z dwoma odmiennymi światami było nieuniknione. My należeliśmy już do innego, ale z ich światem łączyło nas ciągle dużo miłych wspomnień, co niekoniecznie oznaczyło, że chcielibyśmy do niego powrócić.

 Następnego dnia po śniadaniu musiałem trochę popracować. Taras wydawał się idealnym miejscem, ponieważ mogłem towarzyszyć Izie. Ona zamierzała spędzić większość dnia na czytaniu i opalaniu się. Praca w towarzystwie roznegliżowanej żony nie była może zbyt wydajna, ale za to pełna miłych wrażeń.
- Czy ty to wszystko zaplanowałaś? – spytałem ją, nie kryjąc zdumienia, ponieważ tym razem moja bestyjka pozowała w zupełnie innym kostiumie niż wczoraj.
- Po prostu jestem przewidująca i zaradna, nie wiedziałeś? – odpowiedziała ze słodkim uśmiechem, po czym obniżyła oparcie leżaka i kładąc się prawie na płask, rozwiązała sznurki od góry bikini, aby nie popsuć opalenizny.

Młodzi wyszli na zewnątrz grubo po dwunastej, prowokując na naszych twarzach wyrozumiały uśmieszek. Jedno spojrzenie wystarczyło, aby domyślić się, co im zajęło tyle czasu. Dziewczyna miała na sobie jedynie strój kąpielowy, a rozpuszczone włosy opadały w nieładzie, zakrywając jej piersi i ramiona. Kiedy tylko znaleźli się na trawniku, chłopak złapał ją za dłoń, po czym obydwoje wskoczyli do wody. Wrzeszczeli i parskali, zanim ich rozgrzane ciała nie przywykły do niższej temperatury. Ciekawe, po czym potrzebowali takiej ochłody. Zauważyli nas, dopiero kiedy skończyli pływać i wyszli z powrotem na brzeg. Wymieniliśmy z daleka grzeczności, po czym oni zalegli na leżakach i również zaczęli czytać, chociaż chłopak wydawał się bardziej zaabsorbowany na wpół odkrytym biustem koleżanki.
- Popatrz, jacy oni są w siebie zapatrzeni – zwróciła moją uwagę Iza, wracając do wczorajszej dyskusji.
- Chcesz mi powiedzieć, że byliśmy tacy sami? – odparłem sarkastycznie. – Bo mam wrażenie, że jeszcze nam nie przeszło.
Iza posłała mi uroczy uśmiech i słodko cmoknęła.
- Ale miło, że nie wstydzą się okazywać sobie czułości. To dobrze wróży na przyszłość, prawda? – dodałem, poprawiając na nosie okulary. Chciałem ich dyskretnie podglądać, ponieważ dziewczyna była warta grzechu. Miała miłą buzię i zabójcze ciało, chociaż nie była tak szczupła i wysportowana jak Iza. Nie odrywając wzroku od książki, bawiła się sobą, zakręcając na palcu mokre włosy i co jakiś czas zahaczając paznokciami o biustonosz, rysując po nim kółka i ósemki. Być może robiła to nieświadomie, ale jej zachowanie nosiło dla mnie wszystkie znamiona erotycznej prowokacji.
- Chciałbyś ją przelecieć? – namiętny szept Izy był na moją rozpaloną głowę niczym kubeł zimnej wody. Zauroczenie młodą sąsiadką oczywiście nie uszło jej uwadze, a zmysłowe gesty dziewczyny musiały na nią działać w podobny sposób.
- Zwariowałaś? – wypaliłem bez zastanowienia, jednak nerwowość mojej reakcji była aż nadto oczywista. – Skąd ci to przyszło do głowy?
- Jest ładna … nie zaprzeczysz. – Posłała mi chytry uśmieszek. –  Faceci w twoim wieku lubią oglądać się za młodszymi, mam rację?
Podniosłem szklankę, która stała obok laptopa i pociągnąłem z niej solidny łyk wina. Potrzebowałem chwili,  aby zebrać myśli i ochłonąć, ponieważ Iza wiedziała, o czym mówi.
- Zwariuję przy tobie – westchnąłem zrezygnowany, udając zniesmaczenie z powodu jej podłych insynuacji. – Żeby własnego męża namawiać do zdrady – pokręciłem z niedowierzaniem głową.
- Odezwało się niewiniątko – zadrwiła, słusznie nie dając wiary w moją przyzwoitość. – Gapisz się na nią, a ona na ciebie. Czy nie przypomina ci naszej słodkiej Magdy? – dodała przebiegle i odniosłem wrażenie, że swoim wnikliwym spojrzeniem przejrzała mnie do samego dna. Rzeczywiście, chociaż była rasową blondynką, to krągłą, proporcjonalną budową ciała przypominała Magdę, z którą przecież łączyły mnie emocjonalne wspomnienia.
- Przyznaj się, że jest niczego sobie … takie ciało … – drążyła, a ja nie miałem pojęcia, dlaczego tak uczepiła się tej dziewczyny.

- A nawet jeśli, to jakie ma to znaczenie? Popatrz tylko, jak bardzo jest w niego wpatrzona — rzuciłem lekceważąco, próbując ją zniechęcić.
- Mężusiu, nie bądź naiwny. – Iza popatrzyła na mnie z pobłażaniem. – Założę się, że jej chłopak byłby dla ciebie marną konkurencją — odparła niezrażona moimi argumentami, a w jej głosie było dużo pewności.
- Że co?  – spojrzałem na nią rozbawionym wzrokiem. – A właściwie, do czego tak naprawdę zmierzasz? – spytałem, dając się nieopatrznie wciągnąć w jej gierki.
- Wiesz … — wzięła głęboki oddech, szykując się na dłuższy wywód — dziewczyny w jej wieku wolą dojrzałych mężczyzn, chociaż najczęściej nawet o tym nie wiedzą. To taka naturalna, podświadoma potrzeba bycia z kimś, kto im zapewni oparcie i bezpieczeństwo. Chociaż rzeczywiście niektóre dają się uwieść wyłącznie dla sportu.  – Widząc znaki zapytania w moich oczach, dodała: – Na przykład, żeby zrobić przykrość ich żonom.
Roześmiałem się szczerze, ponieważ Iza mówiła to wszystko ze śmiertelną powagą. – A myślałem, że to ja jestem specjalistą z psychologii. – Zrobiłem jednak minę pełną uznania, bo pewnie część tych spostrzeżeń była słuszna.
- To jest, mój drogi, wiedza życiowa, której nie wyuczysz się na studiach – odparła pyszałkowato, po czym zawiązała sznurki od bikini i usiadła naprzeciwko mnie. Dopiero się rozkręcała.
- W takim razie, moja ekspertko, którym przypadkiem według ciebie jest ta miła blondynka?
- Stawiam na pierwszą opcję – odparła bez namysłu. – Jesteś przystojny, zadbany, w markowych ciuchach, więc przy kasie … pasujesz do wzorca idealnie.
- Nie zapominaj, że oprócz tych niewątpliwych zalet, mam jeszcze żonę, której przy okazji mogłaby coś udowodnić, prawda? – dodałem od siebie, próbując wpasować się w jej sposób rozumowania. Roześmiała się serdecznie i zerkając z aktorską obawą na dziewczynę, dodała:
- Ha, to czyni cię podwójnie atrakcyjnym kąskiem. – Była zadowolona,  że biorę pod uwagę jej teorie. Potem na chwilę zamilkła i rozważając coś w myślach, wypaliła:
 – Spróbuj … przekonasz się.
Iza była niesamowita. Mieliśmy za sobą kilka przygód, ale nigdy nie zachęcała mnie do seksu z innymi kobietami. Na to nie była jeszcze gotowa.
- O rany! Serio? – chciałem się upewnić, czy dobrze ją zrozumiałem.
- Może serio … a może nie … – odparła, rozciągając słowa i łypiąc na mnie enigmatycznie. – A może chcę się tylko przekonać, czy moja teoria jest słuszna?
- Dobra, dobra … podpuszczasz mnie, bo sama masz ochotę na jej chłopaka, mam rację?
Iza pokręciła głową i skrzywiła usta. – Nie zgadłeś – zaprzeczyła.  – Nie pociągają mnie smarkacze. Prędzej wolałabym ją  – dodała rozmarzonym głosem i nie przejmując się moim osłupieniem, posłała dziewczynie wyjątkowo bałamutne spojrzenie.
- Uwielbiam cię, ty gałganie  – odparłem, z trudem powstrzymując się od śmiechu, ale rozmowa zmierzała w niebezpiecznym kierunku.  Izę było stać na wiele i w chwili głupawki, rzeczywiście mogłaby spróbować uwieść to biedne dziewczę.
- Ej, to nie fair. Już sobie narobiłem na nią ochoty – odpowiedziałem z żalem i zrobiłem minę zbitego psiaka.
- Zawsze możemy to zrobić razem – pocieszyła mnie, po czym zaczęliśmy się śmiać.
- Jesteś zepsuta do szpiku kości, ale i tak cię kocham – podsumowałem rozmowę, chociaż to, co mówiła, zdążyło mi już narobić w mózgu zamętu.

Zasiała we mnie ziarno, z którego mogło wykiełkować coś bardzo nieprzyzwoitego. Wiedziała o tym. Posłała mi uwodzicielski, przepełniony słodyczą uśmieszek, a następnie nachyliła się do mnie przez stół i pocałowała. Jej gorące wargi parzyły i smakowały namiętnością. Moja bestia nie zamierzała bawić się w podchody. Była pobudzona i nie przejmując się ani trochę sąsiadami, sięgnęła odważnie językiem do moich ust, zlizując z nich pożądanie, które sama we mnie zasiała. Nasz głęboki pocałunek nie umknął uwagi młodych, ale Iza zrobiła to z pełnym wyrachowaniem i byłaby raczej zawiedziona, gdyby nie dostrzegli, że jest między nami erotyczna więź.
- Chcę się z tobą pieprzyć – rozgrzany pożądaniem szept sprawił, że serce podeszło mi do gardła. Poczułem taką samą chuć, chociaż zajęło mi chwilę, aby się upewnić, że się nie przesłyszałem.
- Teraz?
- Na co chcesz czekać? – odparła, szczypiąc mnie wargami w ucho, przez co jej głos wydał mi się jeszcze bardziej namiętny.
Nie zastanawiając się wiele, złapałem ją za dłoń i pociągnąłem do środka, a wszystko odbyło się na oczach sąsiadów. Szum zasuwanej szyby, nie pozostawiał dużo dla wyobraźni, dlaczego tak nieoczekiwanie wróciliśmy do apartamentu.
- Tu będzie najlepiej. – Iza zaciągnęła mnie do fotela, który stał skierowany oparciem do okna, a następnie klęknęła na siedzeniu tyłem do mnie, opierając łokcie o oparcie. Chcieliśmy szybkiego, ostrego seksu, ale kiedy stanąłem za nią, nogi ugięły się pode mną z podniecenia. Obydwoje byliśmy zwróceni twarzą do okna, przez co mogliśmy bez przeszkód patrzeć na naszą parę, podczas gdy gładka firanka zasłaniała nas przed ich wzrokiem. Nieświadomie stali się naszą erotyczną inspiracją.
- Tak od razu, bez żadnego wstępu? – spytałem drwiąco, pociągając za sznureczki dołu bikini. Iza rozstawiła kolana, pozwalając opaść majtkom na fotel, a wtedy rozchyliłem jej pośladki.
- Jestem wystarczająco mokra, kochanie – jęknęła, po czym podniosła głowę, wpatrując się w parę na zewnątrz. Podążyłem za nią wzrokiem i zagotowałem się z emocji.  Dziewczyna podniosła się z leżaka i mówiąc coś ze śmiechem do swojego partnera, położyła dłonie na biustonoszu, próbując go ułożyć na swoim obłędnym biuście.
- Wyobraź sobie, że trzymasz w dłoniach jej piersi … czujesz, jakie są jędrne? – powiedziała spiętym głosem Iza, po czym skręciła głowę, chcąc sprawdzić, jak zareaguję.
- Uspokój się – mruknąłem, wyswabadzając z szortów sinego z podniecenia penisa. – Wyobrażam sobie, twoją mokrą cipkę, gałganie. – Mówiłem szczerze, ale jej sprośny język ścisnął mi jądra jeszcze mocniej.
- Opowiadaj mi o niej, chcę tego! – nalegała, mimo że główką penisa pocierałem już w górę i w dół rozprowadzając śluz po jej różowych płatkach. Wcale nie koloryzowała, przyznając, że jest mokra, bo napęczniały drągal wśliznął się w nią bez oporu.
- O taaak! – jęknęła, patrząc na mnie przez ramię. – Wyobraź sobie, że wsadzasz tego olbrzyma w jej ciasną cipkę.
- Mam cię posuwać i fantazjować o innej kobiecie? Tego chcesz, kochanie? – upewniłem się, bo jej prośba była chora.
- Mów, co byś z nią robił! Mów, to mnie podnieca! – krzyknęła chrapliwym głosem, a wtedy naparłem mocniej i wszedłem w jej rozpaloną cipkę do końca, czując na całym fiucie tysiące igiełek.
- O jak dobrze! – zamruczała zadowolona i zakołysała biodrami, zachęcając mnie do mocniejszych ruchów. Jej mocno wypięty tyłek nadziewał się na kutasa, a kilka automatycznych, silnych uderzeń wbiło ją w fotel, powodując, że jej piersi rozpłaszczyły się na oparciu.
- Tak chcę ją pieprzyć! – krzyknąłem, nie panując nad pożądaniem. – Głęboko … brutalnie …do samego spodu  –  wyliczałem, okraszając każdy przymiotnik silnym pchnięciem, co sprawiło jej

satysfakcję.
– Będzie piszczeć z rozkoszy i prosić, żebym nie przestawał – rozkręciłem się na dobre. Oczami wyobraźni posuwałem dziewczynę, chociaż w tym samym czasie to moja własna żona piszczała, żebym nie przestawał.  

Następny dzień rozpoczęliśmy od kawy na tarasie. Mój wzrok od razu powędrował w stronę sąsiedniego domku, chociaż nikogo nie było jeszcze na zewnątrz. Przyłapałem się na tym, że od wczorajszej rozmowy i spontanicznego seksu na fotelu, wszystkie moje myśli krążą wokół dziewczyny. Dlatego, kiedy pomyślałem sobie, że być może pieprzy się teraz ze swoim chłopakiem, poczułem lekki zawód. Początkowe, niewinne rozczarowanie szybko zmieniło się w głęboki niepokój. Byłem zazdrosny?
Po śniadaniu, a właściwie lunchu, postanowiliśmy popływać kajakiem, który i tak mieliśmy przez cały czas do dyspozycji jako bonus za wysoką cenę apartamentu.
- Założę strój, bo robi się gorąco  – powiedziała Iza, a ja zostałem na zewnątrz sam. Słońce przypiekało mocniej, więc ściągnąłem koszulkę i zsunąłem na oczy ciemne okulary – byłem gotowy. Dopijając kawę, przypadkowo zobaczyłem w szybie swoje odbicie, a rezultat szybkich oględzin nakarmił moją męską próżność. Pomyślałem nieskromnie, że mimo swoich lat prezentuję się o niebo lepiej niż chłopak naszej sąsiadki. Uśmiechnąłem się do siebie podbudowany, jednak zaraz dotarło do mnie, że zaczynam robić z siebie żałosnego durnia. Dlaczego zakładałem, że ona może się mną interesować, a tym bardziej porównywać mnie ze swoim chłopakiem?  Całe to gadanie Izy było tylko budowaniem nastroju i nijak się miało do rzeczywistości.
W tym momencie usłyszałem skrzypienie drzwi i na werandzie pojawiła się ona. Stanęła twarzą do jeziora, po czym leniwie się przeciągnęła, wyrzucając w górę ramiona. Jak zwykle była rozczochrana, ale lekko pofalowane włosy, opadające w nieładzie na ramiona i plecy dodawały jej niesamowitego uroku niesfornej nastolatki. Nie wiem, co się ze mną działo, ale nie mogłem oderwać od niej wzroku, co boleśnie utwierdziło mnie w przekonaniu, że zaczynam mieć na jej punkcie obsesję. Boso, w poszarpanych dżinsowych spodenkach i krótkim topie wyglądała zjawiskowo, absorbowała zmysły i kusiła. Nie miała pojęcia, że jestem na zewnątrz i ją widzę, ale sprawiała wrażenia, jakby wdzięczyła się specjalnie dla mnie. Była naturalna i spontaniczna, co bardzo mnie w niej urzekło i ponownie rozpaliło wyobraźnię. Mogłem przysiąść, że jej gibkie, prężące się ciało woła, aby po nie sięgnąć i dotykać.
- Matko najdroższa, co się z tobą dzieje? – wyjęczałem, sam nie wiem, czy na głos, czy tylko w myślach, ale wiele bym dał, aby móc stanąć za nią i położyć dłonie na jej odsłoniętym brzuchu. Nie mogłem zrobić tego dosłownie, ale w myślach wypieściłem ją calutką. 
- Dzień dobry! – krzyknęła radośnie i pomachała mi dłonią. Było mi głupio, bo nie zauważyłem, kiedy się odwróciła.  Sądząc po jej szczerym uśmiechu musiałem mieć wyjątkowo durną minę. Ciekawe, czy zdawała sobie sprawę, jakie wrażenie wywarł na mnie jej widok, ale nawet teraz nie oszczędziła mi dodatkowych atrakcji. W momencie, gdy do mnie machała, jej piersi zakołysały się pod koszulką, zbyt wyraźnie i zbyt gwałtownie, aby mieć jakieś wątpliwości, czy ma biustonosz.  – Co jest do cholery!? Wiedziała przecież, że nie jestem ślepy. Mimo to oparła się łokciami o barierkę i pochylając się w moją stronę, pozwoliła im rozciągnąć cienką tkaninę topu. Podobała mi się niefrasobliwość tej dziewczyny, ale kosztowało mnie naprawdę dużo wysiłku, aby po sobie nie pokazać, że mam na jej temat grzeszne myśli. Zamieniliśmy kilka zdań o pogodzie i samopoczuciu. Miała miły, przyjemny głos, a jej oczy śmiały się i tryskały zalotnymi iskierkami. Bezczelna smarkula – przeszło mi przez myśl, ale musiałem przyznać, że coraz bardziej mnie intrygowała.
- Cześć! – usłyszałem za plecami uprzejmy, lecz odpowiednio zdystansowany głos Izy. – Gotowy? – zwróciła się do mnie, wskazując na kajak, który nadal leżał wyciągnięty na brzeg.
- Dzień dobry – odpowiedziała dziewczyna, po czym odwróciła się na pięcie i weszła do środka. Czyżby wystraszyła ją obecność Izy? Rywalizacja? – Roześmiałem się w duchu, ale dało mi to do myślenia. Oczywiście moja mącicielka nie omieszkała mnie wypytać o pierwsze wrażenia i nie darowała sobie odpowiednich insynuacji.

Pływaliśmy dobrą godzinę, zapoznając się z topografią jeziora i ukształtowaniem linii brzegowej. Z wody mogliśmy docenić walory ośrodka lepiej. Nowe bungalowy stały nad brzegiem w pierwszej linii, a pawilony i restauracja były schowane za nimi pośród drzew. Starych domków pozostało naprawdę niewiele.  Mniej więcej w połowie długości plaży wybudowano szeroki pomost, który wcinał się głęboko w jezioro, niczym prawdziwe molo. Na końcu był zadaszony, a trzcinowe poszycie dachu nawiązywało stylistycznie do stolików na plaży, zacienionych parasolami, wykonanymi z tego samego materiału
- Niezła miejscówka na imprezy – skomentowała Iza i wtedy skojarzyłem, że w ośrodku pojawiło się dziś więcej gości. Patrząc na zaparkowane samochody, większość apartamentów musiała być już zajęta. Najwidoczniej ostatni weekend wakacji był doskonałym pretekstem, aby pożegnalną imprezą zwabić więcej gości, zarówno przyjezdnych, jak i miejscowych.
 – Jeśli to prawda, to idziemy – powiedziała stanowczo Iza. – Nie mogę tego lata narzekać na nudę, ale czuję niedosyt tańca – zrobiła minę łobuziaka, chociaż nasze ostatnie przygody miały o wiele poważniejszy charakter.
Kiedy dobiliśmy do brzegu, Iza postanowiła wreszcie zainicjować rozmowę, bo sytuacja stawała się trochę niezręczna. Poza naszą czwórką nie było w pobliżu praktycznie nikogo innego, a tak naprawdę oficjalnie nawet się jeszcze nie przywitaliśmy. Okazja ku temu nadarzyła się, kiedy wyciągaliśmy kajak na brzeg. Oni wrócili z zakupów i widząc przyjacielsko uśmiechniętą Izę, zatrzymali się przed wejściem do domku.
- Możecie popływać, jeśli macie ochotę – zaproponowała, a mając na uwadze poranne zachowanie dziewczyny, robiła wszystko, aby młodzi nie wzięli jej za sztywniarę. Rozmawialiśmy o tym podczas rejsu i doszliśmy do wspólnego wniosku, że dziewczyna, albo czuje do Izy respekt, albo traktuje ją, jak ewentualną konkurentkę, w co było mi raczej trudno uwierzyć.
- Świetnie! Jak miło! – Ona pierwsza rzuciła plecak z zakupami i podeszła, żeby się przywitać.
 – Kinga – przedstawiła się, podając rękę najpierw Izie, potem mi. Chłopak nazywał się Jacek i mimo że był trochę nieśmiały, to  wydawał się całkiem miły. Zresztą obydwoje wysławiali się kulturalnie, co pozwoliło mi przypuszczać, że są studentami. Teraz miałem okazję przyjrzeć się jej nieco dokładniej. Miała przecudne, niebieskie oczy i lekko zadarty nosek. Z bliska była jeszcze ładniejsza, a jej twarz zdradzała silną i pewną siebie osobowość. Nie miałem wątpliwości, że była przebojowa i potrafiła w życiu zadbać o swoje sprawy. Jacek był lekko wycofany, chociaż mogłem się mylić, bo przy takiej dziewczynie trudno było być bardziej do przodu.  Zostawiliśmy im kajak i poszliśmy do baru na piwo, aby przy okazji zasięgnąć informacji na temat wieczoru. Okazało się, że na pomoście instalował się już zespół, a w restauracji i barze robiło się tłoczno.  A więc czekała nas jeszcze impreza z tańcami, co dla Izy było idealnym zwieńczeniem  wakacji.

Po powrocie do apartamentu zanurkowała do swojej przepastnej walizy i zaczęła z niej wyciągać ciuchy.
- Ty naprawdę to wszystko ze sobą zabrałaś? – Patrzyłem z podziwem na rosnącą stertę ubrań, ale Iza taka była. Na rower mogliśmy zabrać tylko niezbędną garderobę, jednak wcale jej to nie

przeszkodziło, żeby w aucie zmagazynować zestaw na każdą okazję.
- Nie marudź – roześmiała się. – W tym jeszcze mnie nie widziałeś, spodoba ci się – rzuciła zatopiona w myślach i kazała mi wyjść z sypialni.  Znałem ją zbyt dobrze, żeby nie wiedzieć, iż zrobi wszystko, aby mnie zaskoczyć. Lubiła się stroić i lubiła prowokować. Kiedy po kilkunastu minutach pojawiła się w salonie, trudno mi było uwierzyć, że moja żona ma trzydzieści siedem lat, bo na pewno na tyle nie wyglądała. Miała na sobie komplet z miękkiego, dresowego materiału w kolorze brudnego różu. Krótka rozkloszowana spódniczka z falbankami i wpuszczona w nią góra bez rękawów z łódkowatym, opadającym na ramię  dekoltem mogły zmylić każdego. Kiedy uzupełniła ten zestaw tenisówkami, wyglądała zupełnie, jak dziewczyna ze szkoły średniej.
- I jak? – spytała kokieteryjnie, obracając się wokół.
- Czy ty chcesz mnie przyprawić o zawał serca? – jęknąłem i przyciągnąłem ją do siebie. – Przecież mogą mnie posądzić o uwodzenie nieletnich.
Roześmiała się szczerze, usatysfakcjonowana komplementem. Czułem, że nie chce być gorsza od młodszej sąsiadki.
Była seksowna i uwodzicielska, lecz mimo tego, że jej strój mógł się niektórym wydawać zbyt prowokacyjny, to jakość i wykończenie sprawiały, że wyglądała ekskluzywnie i bardzo kobieco. Odkryte ramię wzbudziło we mnie pewne podejrzenie i kiedy podstępnie złapałem ją za piersi, potwierdziło się, że pod miękką tkaniną prężyły się niczym nieosłonięte cycuszki. 
- Bez biustonosza? – spytałem karcąco.
- A po co? – odparła z głupia frant, unosząc odkryte prawie do połowy długości ramię. – Pomyślałam o wszystkim, ale o biustonoszu bez ramiączek zapomniałam – przyznała się ze skruchą.
- Akurat ci wierzę – odparłem sceptycznie, bo znałem ją zbyt dobrze.
- To, żebyś nie oglądał się za innymi laskami.
- A za Kingą mogę się oglądać? – przypomniałem jej o teorii uwodzenia, którą mi tak dokładnie wyjaśniła.
- Za nią tak, ale za nikim więcej – zastrzegła, puszczając do mnie oczko.
 – Jesteś niemożliwa – westchnąłem, bo na ten argument nie miałem już nic do dodania.
Byliśmy gotowi, ściemniało się, a zespół grał już od pół godziny.

- Ej! Podoba mi się – westchnęła Iza i objęła mnie w pasie. – Ale super klimat! – w jej głosie było dużo uznania  dla gustu organizatorów, a jej podekscytowanie było w pełni uzasadnione. Cały teren był urządzony w przemyślanym i spójnym stylu, nawiązującym do lat sześćdziesiątych. Wzdłuż pomostu wisiały rozświetlone girlandy żarówek i lampionów, co po zmroku tworzyło niesamowitą atmosferę, a kapela grała akustycznie, bez wspomagania się elektronicznymi gadżetami. Ciepłe dźwięki saksofonu i basu zachęciły nas, by od razu wtopić się w tłum tańczących. Muzyka była delikatna i nastrojowa, ale kiedy trzeba było, muzycy potrafili dołożyć mocniej. Po kilku kawałkach odeszliśmy nieco na bok, nie mogąc oprzeć się wspaniałemu widokowi jeziora, rozjaśnionego kolorowymi światłami i blaskiem księżyca. Atmosfera tej oldskulowej zabawy była naprawdę niecodzienna, mocno nas relaksowała i chyba nie mogliśmy sobie wymarzyć lepszego zakończenia wakacji. Byliśmy w romantycznym nastroju, ale nie był to przecież żaden powód do wstydu. Staliśmy oparci o barierkę, gapiąc się przez jakiś czas bez słowa na przeciwległy brzeg.
- Nie mogę uwierzyć, że to już ostatnia noc – westchnęła tęsknie Iza. – Tu jest tak spokojnie i relaksująco. Czuję się, jakbym żyła w innych czasach… A parę dni temu ostro balowaliśmy.
- Żałujesz? – spytałem ciepłym głosem i objąłem ją w talii, hamując się, aby nie przesunąć rąk wyżej.
- Czy żałuję? – powtórzyła jak echo i popatrzyła w dal, zatopiona w myślach. – Nie żałuję, ale musimy porozmawiać … – Nie dokończyła, ponieważ usłyszeliśmy za plecami chrząknięcie, a kiedy odwróciliśmy głowy, zobaczyliśmy za sobą Kingę i Jacka. Mieli trochę niepewne miny, gdyż zorientowali się, że zakłócili nam spokój, ale odważniejsza Kinga szybko odzyskała pewność siebie i z błyskiem w oczach spytała:
- Może odbijanego?
- Nie znamy nikogo oprócz was, więc pomyśleliśmy, że nie będziecie mieć nic przeciwko. – Jacek próbował ująć jej słowa w dyplomatyczną formę. 
Iza łypnęła na mnie porozumiewawczo, a w jej oczach mogłem wyczytać: „Pamiętasz, co ci mówiłam dwa dni temu?”. Wyswobodziła się z moich objęć i na jej twarzy pojawiła się ciepły uśmiech.
- Bardzo chętnie zrobimy miksa, prawda Tomku? – Nie czekając na odpowiedź, ująła dłoń Jacka, po czym położyła ją na swoim biodrze. – Jestem twoja – dodała zalotnie, po czym sama pociągnęła go w stronę parkietu.
Na chwilę zostałem z Kingą sam na sam. Zanim zdążyłem otworzyć usta, ona odezwała się pierwsza:
- Nie wiem, czy będę dobrą partnerką – zastrzegła z przewrotną miną. – W klubach nie dają takiej muzy.
Patrząc na jej rozpromienioną twarz i roziskrzone oczy nie miałem wątpliwości, że potrafi się również odnaleźć w takich klimatach jak dziś.
- Wyglądam tak staro? – nie mogłem się powstrzymać od drobnej uszczypliwości, na co ona posłała mi zalotne spojrzenie i słodko się uśmiechnęła.  Wyciągnąłem rękę, aby ją objąć, ale Kinga powstrzymała mnie, po czym zdjęła z siebie bluzę i powiesiła ją na poręczy pomostu.
- Trochę się już rozgrzałam – wyjaśniła, ale to, co zrobiła, kompletnie wybiło mnie z rytmu. Diablica miała na sobie te same postrzępione szorty co rano i krótki obcisły top, ale tym razem bez ramiączek. Kiedy pozbyła się okrycia, nadmiar odsłoniętego ciała mógł onieśmielić każdego przyzwoitego faceta. I ja nie byłem tu żadnym wyjątkiem.
- No co? Tańczymy? – spytała zadziornie, widząc na mojej twarzy wahanie.
- Jasne … tylko boję się ciebie dotknąć. – Udałem, że peszy mnie widok skąpo ubranej dziewczyny. Próbowałem obrócić całą sytuację w żart i dać sobie trochę czasu, aby ochłonąć. Pas golizny pomiędzy dolną krawędzią koszulki a górą  szortów był prowokująco szeroki, nie pozostawiał złudzeń, że obejmując ją w tańcu, nie uniknę bezpośredniego kontaktu z jej ciałem.
- Booo? – spytała przeciągle, udając, że nie rozumie, o co mi chodzi.
- Nie spadnie? – spytałem śmiertelnie poważnie, po czym prześliznąłem się chuligańskim wzrokiem po odsłoniętych ramionach i miłych dla oczu krągłościach. Góra koszulki trzymała się … no właśnie – pokręciłem z niedowierzaniem głową, wzbudzając u niej chichot. Trzymała się na biuście, ale zawsze mnie zastanawiało, jakim cudem tak ryzykownie skrojona garderoba  się nie zsunie. W duchu dziwiłem się, że zebrało się nam na szermierkę żartami, ale przy Kindze nie musiałem gryźć się w język i udawać dyplomaty. Miała w sobie dużo luzu i potrafiła nim zarazić innych.  Nie byłem sobą i to ja próbowałem dostosować się do jej stylu, a nie ona. Na tym polegała siła jej przebojowości.
- Jeśli nie spróbujesz, nigdy się nie dowiesz – odparła kusząco i pierwsza złapała mnie za dłoń, po czym pociągnęła za sobą w kierunku tańczących. Miałem kilka sekund, aby obejrzeć ją od tyłu, ale ta chwila wystarczyła, aby zrobiło mi się gorąco. Postrzępione nogawki pozostawiały niewiele dla wyobraźni, a widok rozkosznych wałeczków tworzących się w miejscu, gdzie uda przechodzą w pośladki, zagotował mi krew. Może na młodzieży taki styl nie robił już żadnego wrażenia, ale na

mnie jej strój działał cholernie pobudzająco. Nie chciałem już tracić ani sekundy, objąłem ją w talii i przyciągnąłem do siebie. O wiele za blisko jak na pierwszy taniec, ale ona przyjęła moją inicjatywę z zadowoleniem. Jeżeli chciała zwrócić na siebie uwagę, to osiągnęła swój cel w stu procentach. Posłała mi wymowny uśmieszek, domyślając się pewnie, co czuję. Zakołysała biodrami, prowokując mnie do odważniejszego kontaktu z jej seksownym ciałkiem. Początkowo zerkaliśmy na siebie przelotnie, udając, że szukamy w tłumie naszych połówek, jednak po chwili Kinga wlepiła we mnie swoje błękitne oczy i z całym cwaniactwem zaczęła mnie uwodzić. Boże drogi! – Gdzie się podziała moja pewność siebie?  Poczułem się, jakbym był na pierwszej randce i to w dodatku z dziewczyną, która wiedziała o tych sprawach więcej niż ja.
- Świetnie tańczysz … nawet przy piosenkach dla emerytów – zagadnąłem pierwszy, aby przerwać pełną napięcia ciszę.
- Przy takim partnerze mogę zatańczyć wszystko – odparła bez namysłu i zatrzepotała figlarnie rzęsami. Jej śliczna buzia rozjaśniła się szczerym uśmiechem. Nie wiem, czy to tylko moja fantazja, ale w jej spojrzeniu była obietnica i przyzwolenie na wszystko. Byłem pewny, że gdybym zaciągnął ją za któryś z domków i zerżnął na stojąco, nie stawiałaby oporu. Odlatywałem w coraz bardziej grzesznych marzeniach, kiedy na jej twarzy pojawił się tajemniczy grymas.
- Cooo? – zrobiłem zdziwioną minę. – Jestem gdzieś brudny?
- Nie, to nie to – wygięła usta w szerokim uśmiechu.
- To, dlaczego tak patrzysz?
- Obiecaj mi, że nie będziesz się śmiał – zastrzegła i zaczęła mówić. – Pomyślisz, że jestem  stuknięta, ale zastanawialiśmy się z Jackiem, czy za Ileś lat będziemy podobni do was? – wyznała, bacznie obserwując, jak zareaguję.
- A chcecie być tacy jak my? – dopytałem, chociaż w duchu śmiałem się do siebie, pamiętając naszą własną rozmowę o nich.
- A jak uważasz? – podpuszczała mnie, unikając jasnej odpowiedzi. Boże! Ta dziewczyna znała się na flirtowaniu, jak mało kto.
- Myślę, że nie różnimy się od innych ludzi w naszym wieku, a tym bardziej nie ma w nas nic, co byłoby godne naśladowania – odpowiedziałem przekornie, bo chciałem ją sprowokować do szczerości.
- Nie udawaj, że nie wiesz, o co mi chodzi – nie dała się tak ławo wodzić za nos. – Jesteście cool
– wypaliła bez zażenowania, a jej prostolinijna, szczera reakcja była rozbrajająca.  – Iza jest taka ładna, elegancka i … bardzo sexy. – Dziewczyna rozkręciła się na dobre. –  Chciałabym tak wyglądać za dziesięć lat.
-  I tu się z tobą zgodzę – odparłem, chichocząc. – Iza jest bardzo sexy.
- No i ty … – zawiesiła głos, a jej spojrzenie stało się trochę spłoszone. Uniosłem brwi, oczekując wyjaśnień i jednocześnie poczułem w brzuchu mrowienie. Wiedziałem, że to, co teraz usłyszę, będzie miało duże znaczenie.
 – Nie jest o ciebie zazdrosna? – spytała w odpowiedzi Kinga.
- Zazdrosna? Dlaczego?
- Taki przystojny i sympatyczny mężczyzna musi przyciągać uwagę kobiet – wyznała bez żadnych oznak skrepowania, po czym wbiła we mnie wzrok, najprawdopodobniej po to, abym wyczytał w jej oczach, że tak uważa. Trzeba przyznać, że miała odwagę i charakter.
- A o kim mówisz? – udałem głupa, ale bałem się, że usłyszy łomot mojego serca.
Jej wzrok stał się jeszcze bardziej świdrujący.
— Nie udawaj …  Jacek był na początku o ciebie bardzo zazdrosny – powiedziała poważnym tonem, ale po chwili nie wytrzymała i rzuciła żartem:

- Nie chciał mnie wypuścić na zewnątrz, bo cały czas się na ciebie gapiłem, nie zauważyłeś?
Tym razem to ja nie wytrzymałem i zacząłem się śmiać, szczerze i głośno. – Dziewczyno, cieszcie się sobą i bierzcie z życia, ile się da. Co cię obchodzi, jacy będziecie za kilkanaście lat – wygarnąłem bez namysłu i natychmiast pożałowałem, że nie podjąłem wątku, dlaczego jej Jacek miałby być zazdrosny?
- Może masz rację – przyznała i nie przestając patrzeć mi w oczy, dodała tajemniczo. – Trzeba brać z życia jak najwięcej.
Podtrzymałem jej spojrzenie, ale pokusa, aby zatopić wargi w jej pełnych, jędrnych ustach była bolesna. – Trudno cię przegadać – roześmiałem się, udając, że nie zrozumiałem aluzji. – Nie chcesz mieć faceta z brzuszkiem? – zakpiłem, żeby zepchnąć rozmowę na bezpieczniejsze tory. Obawiałem się, że jeśli zaraz nie przestaniemy, to nasz taniec naprawdę zakończy się szybkim numerkiem pośród drzew.
- A feee! – prychnęła. – Ty nie masz.
Spojrzałem aktorsko w dół, jakbym chciał sprawdzić, czy rzeczywiście nie ma tam zbędnych kilogramów i wtedy mój wzrok zatrzymał się na jej odkrytym brzuchu. Przyciągnąłem ją blisko, aż nasze biodra zetknęły się i zrobiło mi się bosko.
- Miałeś się nie śmiać! – prychnęła z pretensją.
Nie mogłem opanować radości, bo już pierwsza rozmowa z dziewczyną dawała nadzieję na ekscytującą noc. 
- Muszę ci się do czegoś przyznać – powiedziałem, kiedy udało mi się opanować wybuch zadowolenia. – Wiesz, to zabawne, ale kiedy patrzyliśmy na was z Izą, mieliśmy całkiem podobne przemyślenia do waszych, tylko że dokładnie w drugą stronę.
Teraz ona uniosła brwi, żądając wyjaśnień.
-  Bo patrząc na was, uświadomiliśmy sobie, że kiedyś byliśmy dokładnie tacy jak wy i …
 — nie odbierz tego źle — również zgadywaliśmy, gdzie będziecie w naszym wieku.
- Serio? – prawie się zakrztusiła… – A to rzeczywiście zabawne. To musi być przeznaczenie, że zamieszkaliśmy obok siebie – wyznała konspiracyjnie i jednocześnie  pokręciła biodrami, prowokując mnie, abym przesunął dłoń po jej zaokrąglonych boczkach. Cała sytuacja miała być spontaniczna i przypadkowa, ale obydwoje zdawaliśmy sobie sprawę, że tak nie było. W tym momencie orkiestra zrobiła sobie przerwę. Okazało się, że przetańczyliśmy trzy kawałki, myśląc, że ciągle kołyszemy się do tej samej melodii. 
- I co? Nie zsunęła się – zakpiła Kinga, opuszczając znacząco oczy na biust. Cwaniara nie zapomniała, że zwróciłem uwagę na jej seksowną bluzkę.
- Ani o centymetr. – Pokręciłem z niedowierzaniem głową, ale w duchu byłem rozczarowany, że nie miałem okazji zajrzeć głębiej. Te kilka minut rozmowy w zupełności wystarczyło mi, aby przekonać się, że Kinga jest wytrawną flirciarą i chyba stara się mnie poderwać. Zastanawiałem się tylko, co jest jej celem. Bawią ją gierki i dreszczyk emocji spowodowany balansowaniem na granicy, czy rzeczywiście chciałby się przespać ze starszym, nadzianym gościem? Nie miałem wątpliwości, że wkrótce przekonam się, jaka jest prawda.

Kiedy wróciliśmy na miejsce, zachowywaliśmy się z Kingą zupełnie tak, jakbyśmy znali się z od wielu miesięcy.
- Słodki ten twój Jacek – przywitała nas Iza i oddała chłopaka w ręce Kingi.
- Nie wiem, co on ci zrobił, ale zazwyczaj jest taki nieśmiały – zdziwiła się i pocałowała go w usta.

- Chodźmy gdzieś usiąść – zaproponowałem, ponieważ zrobiło się przyjemnie i widać było, że młodzi chcą z nami spędzić czas. 
Jacek rzucił pomysł, aby napić się piwa, ale chciałem się przed nimi popisać i ostatecznie namówiłem ich na jakieś egzotycznie koktajle. Okazało się, że trafiłem w gust Kingi, bo kiedy tylko umoczyła usta w kielichu, posłała mi pełne uznania spojrzenie, od którego już kolejny raz tego wieczoru zrobiło mi się gorąco.
Zeszliśmy z pomostu i usiedliśmy przy jednym ze stolików pod trzcinowym parasolem, skąd mieliśmy fajny widok na jezioro i rozświetlone girlandami molo. Zamówiłem następną kolejkę. Spora dawka zmieszanego alkoholu na raz szybko rozwiązała nam języki, co zachęciło Kingę do osobistych zwierzeń. Wyśpiewała Izie wszystko, o czym mówiliśmy podczas tańca, dodając jeszcze coś od siebie. Reakcja Izy była podobna do mojej. „A nie mówiłam?” – krzyczały jej oczy. Wtuliła się w moje ramię, a ja pomasowałem ją po plecach.
- Jak wy to robicie? – Kinga spytała bez ogródek, patrząc z sympatią, jak okazujemy sobie czułość.
 – Co robimy? – Iza nie bardzo wiedziała, o co jej chodzi. Dla nas było to całkiem naturalne.
- No …że tak się między wami układa – wyjaśniła i spytała, jak długo ze sobą jesteśmy.
- Dwanaście lat po ślubie, ale razem – Iza policzyła szybko w pamięci – piętnaście lat. Dobrze mówię?
- Dokładnie. Piętnaście lat – potwierdziłem.
- No właśnie – przytaknęła Kinga. – Myślałam, że z upływem czasu namiętność gaśnie – przyznała się i spojrzała na nas, jakbyśmy rzeczywiście byli jakimiś wyjątkami.
Rozbawiło nas jej odkrywcze spostrzeżenie. – A skąd przekonanie, że z wiekiem jest gorzej? – spytała Iza, z trudem hamując śmiech, ale widziałem, że uwaga Kingi miło ją połechtała.
- Moi rodzice kłócą się przy każdej okazji, a siostra Jacka, która jest chyba w waszym wieku, właśnie się rozwodzi. – Jacek potwierdził jej słowa, przytakując głową.
- Co? Chcecie od nas przepisu na udany związek? – roześmiałem się, bo nie wydawało mi się, aby styl naszego życia mógł być przykładem dla innych.
Jacek przysłuchiwał się rozmowie w milczeniu, ale w jego oczach czaiło się rozbawienie. Najwidoczniej przywykł do niewyparzonego języka swojej dziewczyny i chyba nie miał złudzeń, że uda mu się powstrzymać ją od zadawania niedyskretnych pytań.
- Wieeesz … – zaczęła Iza, specjalnie przeciągając głoski, jakby chciała zaznaczyć, że jednak może dać jej praktyczną radę. – Trzeba walczyć z rutyną i pielęgnować uczucie.
- Czyli? – W oczach Kingi pojawiło się zaciekawienie.
- Próbować nowych rzeczy … – Iza wzięła głęboki oddech, jednak zaraz ugryzła się w język, bo zorientowała się, że jest zbyt otwarta. – Starczy. Nie będę was demoralizować. –  Spojrzała na mnie szelmowsko, ale udałem, że się nie przejąłem.
- Nie zdemoralizujesz nas – pisnęła Kinga, a jej oczy dosłownie rozbłysły podekscytowaniem. – Już za późno – dodała, chichocząc.
 – Co ci mam powiedzieć … – Iza podjęła temat, udając zastanowienie. – Tomek uwielbia, kiedy jestem niegrzeczna – wypaliła otwarcie, a ja zachłysnąłem się drinkiem, wzbudzając u wszystkich dziki wybuch śmiechu. Myślałem, że to odwróci ich uwagę, ale się przeliczyłem.
- O kurde! Mów, o co chodzi! – Kinga nie dała się zbyć.
Moja żonka roześmiała się tajemniczo. – Nie wiesz, co znaczy niegrzeczna?
- Masz na myśli pejczyki, wiązanie … filmy porno? – Kinga zaczęła wyliczać i z każdym słowem jej oczy otwierały się szerzej. Dziewczyna paplała bez zastanowienia, ale widząc, że nie zaprzeczamy, dosłownie ścisnęła kolana. Mógłbym się założyć, że była już mokra.
- A może coś więcej? – podpuszczała ją Iza. –  Trójkąty? Czworokąty?

- Nie wierzę! Tomek, to prawda? – Kinga była przekonana, że Iza ją wkręca. – Musicie nam zdradzić, jak to robicie.
- Hmmm … Moja urocza żona potrafi się zmienić w prawdziwego wampa – przyznałem i pocałowałem ją w policzek.
- I co ty na to? – Kinga trzęsła się z wrażenia. Widać było, że bardzo jej się podoba tor, na jaki zeszła początkowo niewinna rozmowa.
- Kingaaa! – Jacek zmierzył ją karcącym spojrzeniem, ale ona sobie nic z tego nie robiła. Wbiła we mnie wyczekujące spojrzenie.
- Co ja na to? – powtórzyłem, celowo przeciągając głoski – cieszę się, że mam taki skarb. Eksperymentujemy.  – Wzruszyłem ramionami, jakby nie było w tym nic nadzwyczajnego, po czym wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
- Boże! Jakie eksperymenty? – krzyknęła Kinga.
- Seksualne eksperymenty – wydała mnie Iza, bo była pewna, że nie będę miał odwagi wyjaśnić do końca, co mam na myśli.
- O boże! Robisz sobie ze mnie jaja. – Dziewczyna nie spodziewała się takiej szczerości w ustach starszej, wydawałoby się statecznej kobiety. Ale kiedy ta nie zaprzeczyła, Kinga pomachała teatralnie dłonią, udając, że potrzebuje ochłody. – Widzisz? – zwróciła się do Jacka takim tonem, jakby miała do niego pretensje, że ich seks jest nudny.
- A kto nie lubi niegrzecznych kobiet i eksperymentowania w łóżku? – odpowiedział rozmarzonym głosem i puścił do mnie oczko.
- Taaak? Od dzisiaj też będę niegrzeczna – odgryzła się i świadoma swoich atutów wyprężyła piersi, napinając niebezpiecznie materiał koszulki. – To teraz poproszę o konkrety – rzuciła bezczelnie, czym ponownie wzbudziła protest chłopaka. Myślałem, że biedak zapadnie się ze wstydu pod ziemię.
- O nieee – Iza pokręciła głową i posłała jej pobłażliwe spojrzenie – za mało jeszcze wypiłam, aby uczyć cię perwersji. Zresztą nie wiem, czy naprawdę byś tego chciała – dodała i spojrzała porozumiewawczo w moją stronę, czym tylko wzbudziła u niej większe podekscytowanie.
- Uspokójcie się obydwie – skarciłem je ze śmiechem i zwróciłem się do Izy. – Kochanie, oni są dorośli i na pewno dobrze już wiedzą, co to seks.
- Zajebiście – westchnął Jacek. – O czym my w ogóle tutaj rozmawiamy? – dodał i zmierzył nas wszystkich zażenowanym spojrzeniem. Dla niego ta rozmowa stała się już mocno krępująca. Pewnie kochał się z Kingą na różne sposoby, ale nie widział potrzeby, aby się tym przechwalać, szczególnie w obecności dopiero co poznanych ludzi.
Byłem mu wdzięczny za rozsądek i zdrowe podejście do tematu, bo jeszcze chwila i moja szalona żonka  gotowa byłaby przechwalać się ostatnimi przygodami.
Dopiliśmy drinki. Kinga naciągnęła na siebie bluzę, a Iza miała na ramionach gęsią skórkę. Wieczory były jeszcze ciepłe, ale od wody wyraźnie powiało chłodem.
– Może przenieśmy się do nas – zaproponowałem i czując na sobie wyczekujące spojrzenie Kingi, dodałem. – Upijemy Izę, to może zdradzi wam parę pikantnych szczegółów.
Dziewczyna posłała mi wdzięczne spojrzenie i z entuzjazmem przyjęła zaproszenie.
Kiedy znaleźliśmy się w apartamencie, mieliśmy z nich niezły ubaw, bo długo nie mogli powstrzymać się od komentarzy i zachwytów — różnica w standardzie naszych mieszkań musiała być ogromna.
-  Chodź, zrobimy coś do jedzenia – Iza natychmiast wzięła Kingę pod swoje skrzydła.
- Czysta, czy z kolą? – spytałem Jacka, wyjmując z szafki butelkę whisky.  Po wyrazie jego twarzy czułem, że najchętniej napiłby się czystej wódki, ale miałem tylko Jacka Daniels’a. Był jeszcze zbyt młody, aby docenić smak szlachetnych trunków, więc poprosił o kolę.

- Daj, naleję wam, a ty zrób nam coś lżejszego – Iza przejęła ode mnie  butelkę. Na początku zdziwiło mnie, że chce mnie wyręczyć, ale kiedy zobaczyłem, iż w szklance chłopaka znalazło się dwa razy więcej alkoholu, co zaraz zamaskowała kolą, zrozumiałem, że moja podstępna diablica chce go upić. Mrugnęła do mnie okiem, dając mi do zrozumienia, że mam nic nie widzieć, po czym podsunęła mi butelkę Martini i toniku. Przygotowałem im lżejsze drinki.
- To też ci będzie smakować – mruknąłem, podając kielich Kindze. Moim drinkom było daleko do koktajli, którymi raczyliśmy się chwilę temu w barze.
- Nie rozpijaj młodzieży – skarciła mnie w żartach Iza.
- Kingi nie da się upić – wyjaśnił Jacek i rzucił parę anegdot, związanych z imprezowymi osiągnięciami swojej dziewczyny. Ciekawe, czy ty masz równie mocną głowę? – zastanawiałem się, bo biedaczek nie miał pojęcia, jaki los zgotowała mu moja kobieta. Iza postanowiła się go pozbyć. Wyczuła, że w obecności Jacka do niczego nie dojdzie, chociaż Kinga od początku wysyłała nam wyraźne sygnały, że lubi zaszaleć.
- Dzisiaj pozwolę wam się upić – zaoponowała dziewczyna, po czym na oczach wszystkich obaliła całego drinka.  – Jest super, naprawdę.
Jacek przewrócił oczami, ale i tak nie miał już na nią większego wpływu. Dziewczyny zajęły się przyrządzeniem przekąsek, rozprawiając głównie o ubraniach i kosmetykach, więc póki co nie byliśmy dla nich odpowiednimi partnerami do dyskusji. Popijając whisky, zeszliśmy na temat ekonomii i biznesu. Chłopak planował założenie jakiejś działalności i interesowało go praktyczne podejście do prowadzenia firmy, a nie tylko suche przepisy. Po drugiej kolejce dyskusja ożywiła się zarówno po stronie dziewczyn, jak i naszej, w rezultacie czego podzieliliśmy się na dwa obozy. Nasze panie znalazły sobie azyl w sypialni, gdzie Iza mogła w spokoju pochwalić się Kindze ciuchami i kosmetykami, podczas gdy Jacek i ja budowaliśmy firmę. Po kolejnych kilkunastu minutach panie wróciły do nas z pustym szkłem, szepcząc do siebie i co chwila wybuchając śmiechem. Alkohol działał dokładnie tak, jak umyśliła sobie Iza. One były w dobrym humorze, a Jackowi coraz więcej trudności sprawiało mówienie bez jąkania się.  Biedaczek stracił kompletnie rachubę. Whisky zmieszane z kolą okazało się zdradliwe. Nie zwrócił uwagi, że ja piję oszczędnie i rzadziej robię dolewki.
- Może zatańczymy? – zaproponowała, wyraźnie pobudzona Kinga i zaczęła szukać w telewizorze kanału z muzyką. Kiedy pojawiło się coś do tańca, kiwnęła na mnie zachęcająco, a Iza pociągnęła Jacka za rękę, pomagając mu podnieść się z kanapy. Jej wsparcie okazało się niezbędne, bo reakcja młodzieńca była spowolniona, a miękkie ruchy zdradzały, że jej podła intryga zaczyna działać.  
- Chodź, starsze panie też lubią się zabawić – zakpiła z niego, gdyż po alkoholu był chyba nawet bardziej nieśmiały niż na trzeźwo. Biedaczek nie docenił jej temperamentu, bo ta od razu pokierowała jego dłonie na swoje biodra, a sama zarzuciła mu ramiona na szyję. Czując bliskość atrakcyjnej, pełnej temperamentu kobiety, zdobył się na wysiłek i trzymał pion, udając, że w pełni panuje nad sytuacją. Sposób, w jaki jego dłonie zaczęły błądzić na plecach mojej żony, w innych okolicznościach mógłby wzbudzić u mnie poważne obawy, dzisiaj jednak jego śmiałość była wręcz wskazana.
- Ja też tak chcę – krzyknęła Kinga i czując się usprawiedliwiona zachowaniem starszej koleżanki, uwiesiła się na moim karku, napierając na mnie wszystkim, czego w niej pragnąłem.  Byliśmy blisko, bardzo blisko. Czułem na sobie jej sprężyste piersi, a na twarzy gorący oddech. Nie zamierzałem już więcej zgrywać dżentelmena i udawać, że onieśmiela mnie jej odkryte ciało. Kiedy tylko moje dłonie znalazły się nad paskiem szortów, odruchowo przeciągnąłem paznokciami w górę i w dół kręgosłupa, wzbudzając u niej ciche „łał”. Nie planowałem tego, ale kontakt z gładką, rozgrzana skórą pozbawił mnie zahamowań. Szczerze mówiąc, bałem się, że nie wytrzymam i zacznę się do niej dobierać na oczach chłopaka. Ciało dziewczyny było jędrne i kuszące, a wyraźne linie bioder dosłownie spychały moje dłonie niżej. Nie wiem jakim cudem udało mi się powstrzymać, żeby nie ścisnąć ją za pośladki, chociaż Kinga i tak pewnie nie dałaby mi za to po łapach.
- Masz niesamowite dłonie – powiedziała tak, aby nikt inny nie słyszał. Zrobiła słodkie oczy i zatrzepotała powiekami. – Silne i jednocześnie delikatne, podoba mi się.
- Hmmm – mruknąłem trochę nazbyt teatralnie i pozwoliłem palcom zrobić ponowną rundkę w górę i w dół, ale tym razem przesunąłem je na boki, starając się wymacać pod cieniutką warstwą tłuszczyku jej żebra.
Kinga posłała mi karcące spojrzenie, lecz zaraz mruknęła przeciągle. – Iza może być troszeczkę zazdrosna, nie uważasz? – spytała prowokacyjnie, po czym sama pomasowała dłonią moją szyję, wsuwając mi palce we włosy. Boże! Rób tak dalej, a włożę ci język w ten gorący, rozpustny pyszczek  – pomyślałem, ale na szczęście zdarzyło się coś, co na razie mnie powstrzymało.
- Naprawdę tak uważasz? – odpowiedziałem przewrotnym pytaniem, po czym obróciłem ją troszeczkę, żeby mogła zobaczyć, co wyprawiał jej własny chłopak. Obserwowałem ich kątem oka i byłem pewny, że Iza nawet  z grzeczności nie powie nam ani słowa. Jej partner, ośmielony prostolinijnym humorem mojej żony, ożył i najwyraźniej poczuł się mężczyzną.
- O Boże, Jacek! – krzyknęła Kinga, całkiem autentycznie udając zaskoczenie. – Nie wiedziałam, że z ciebie taki uwodziciel! – Jej emocjonalna reakcja była w pełni uzasadniona, bo Iza tańczyła tyłem do chłopaka, a on przytulał się do jej pleców, obejmując ją ręką za brzuch. Drugą dłoń trzymał na jej odkrytym ramieniu, co umożliwiała mu niesfornie skrojona bluzka, której szeroki dekolt, zgodnie z przeznaczeniem, zsunął się nisko na jedną stronę, odsłaniając nie tylko ramię, lecz również spory obszar dekoltu.
- Zazdrosna? – rzuciła wyzywająco do dziewczyny i posłała nam triumfujący uśmieszek. Była zadowolona, że udało się jej go trochę pobudzić. 
- Też tak chcesz? – podpuściłem Kingę, naśladując jej słowa, którymi próbowała mnie uwieźć dwie minuty wcześniej.
- Masz jakieś wątpliwości? – rzuciła hardo, a następnie zdjęła ramiona z mojej szyi i odwróciła się tyłem, posyłając Izie równie triumfujące spojrzenie, jakby rzucała jej wyzwanie. Zrobiła to powoli i zalotnie, a jej ciało nawet na chwilę nie straciło kontaktu z moim. Położyłem dłoń na jej brzuchu i przycisnąłem krocze do jej tyłka. Matko! – syknąłem cicho.  Dziękowałem zrządzeniu losu, że sytuacja ułożyła się w taki, a nie ani inny sposób, bo wreszcie miałem okazję fizycznie zakosztować jej obłędnego tyłka. Kontakt z miękkimi, okrągłymi pośladkami, połączony z masowaniem odkrytego brzucha przyniósł mi tyle zadowolenia, że Iza, widząc moją minę, musiała się bardzo się powstrzymywać, aby nie wybuchnąć śmiechem.
- Chłopak nie zajarzył, co tak naprawdę zaszło między mną, a jego ukochaną. Był nadal pod silnym wrażeniem  entuzjazmu, z jakim Iza pozwalała mu się obmacywać. Popatrzył tylko przezornie, najpierw na mnie, potem na Kingę i nie widząc żadnej reakcji z naszej strony, wtulił się w swoją partnerkę jeszcze mocniej. Był wyższy od Izy i będąc z tyłu, miał idealne warunki, aby zobaczyć dużo więcej niż my.
- Iza … ty chyba nie masz biustonosza – mruknął w pewnej chwili, sepleniąc. Wiedział to już wcześniej, ale alkohol uwolnił w nim teraz odrobinę szaleństwa. 
- Ty fałszywa zdziro! – włączyła się do rozmowy Kinga, udając, że ruga starszą koleżankę. – Chcesz mi uwieść chłopaka? – Była wspaniałą aktorką i wszyscy zanieśliśmy się dzikim śmiechem. Niemniej jednak jej żarty sprawiły, że Jacek się opamiętał. Mimo alkoholowego upojenia dotarło do niego, że zachował się jak prostak, ale on najwyraźniej nadawał na innych falach niż nasza pozostała trójka.
- Chyba ci nie przeszkadza, że nie mam nic pod spodem, Jacku? – Iza miała nadzieję, że chłopak będzie drążył ten wątek. Ten jednak nie podjął wyzwania. Był z nas najbardziej przyzwoity i nawet w takim stanie nie bardzo wiedział, co począć z faktem, że obca kobieta chwali mu się brakiem bielizny.
Rozumieliśmy się z Izą bez słów i wystarczyło nam jedno przelotne spojrzenie, aby wiedzieć, że nie będziemy mieć z niego już żadnego pożytku. I tak odegrał swoją rolę znakomicie, a dalej mógłby tylko przeszkadzać. On, w przeciwieństwie do swojej dziewczyny, nie liczył na nic, co wykraczałyby poza ogólnie przyjęte normy.
- Muszę się napić … ale zaraz do ciebie wrócę Iza – mruknął zakłopotany, nie wiedząc, gdzie uciec ze wzrokiem, ponieważ, niewiadomo kiedy na bluzce mojej żony pojawiły się dwa małe punkciki.
- Pomogę ci, bo jeszcze nam się poobijasz. – Pchnąłem  Kingę w otwarte ramiona Izy, a sam przejąłem od niej młodzieńca. Buńczuczną zapowiedź jego powrotu przyjęliśmy z przymrużeniem oka. Ledwo trzymał się na nogach.
- Ostrzegałam, że ma słabą głowę – skwitowała popisy swojego chłopaka Kinga.  Miałem wrażenie, że odetchnęła z ulgą. Teraz nie będzie musiała się już niczym przejmować, a tym bardziej ograniczać.
- To lepiej uważaj, bo Iza ma mocną głowę i potrafi być nieobliczalna — rzuciłem ostrzegawczo, widząc, że padły sobie w ramiona niczym dobre przyjaciółki. W odpowiedzi usłyszałem jedynie głośny chichot. Kiedy prowadziłem Jacka do kanapy, one zaczęły się już kołysać. Posadziłem go, podkładając mu pod głowę poduszkę i zamierzałem czym prędzej powrócić do Kingi, ale chłopak zmusił mnie, abym dał mu jeszcze whisky.  Tym razem nie czekał na kolę, wlewając od razu całą zawartość szklanki do gardła. – Jak wy możecie to pić? – wybełkotał, krzywiąc się komicznie, po czym oparł głowę o oparcie i najzwyczajniej w świecie usnął.

- Teraz ci już jej nie oddam – krzyknęła Iza, widząc, że chcę się do nich przyłączyć. Na początku chciały prowadzić obie, po minucie zgrały się, a ich wygłupy stały się diabelsko kuszące. Były głośne, swobodne, a przede wszystkim zdumione faktem, że jest im razem tak dobrze. Zwróciły się do siebie twarzami i kołysząc się w łagodnym rytmie, zmniejszały stopniowo dystans, aż w końcu się objęły, co wywołało u mnie dziki wybuch entuzjazmu.
- Brawo, brawo! – zawołałem z teatralną pretensją. – Jesteście zdrowo pokręcone, obie.
Spojrzały na mnie kątem oka i ponownie zaniosły się radosnym śmiechem. Bawiły się świetnie, coraz śmielej ocierając się o siebie biodrami i piersiami. Nie przejmowały się, że ich ruchy już nawet nie są dwuznaczne. Czuć było między nimi erotyczną chemię.
- No co? – zawołała w odpowiedzi Kinga. – Obiecaliście mi.
Zaczęła wachlować spódniczką Izy, odsłaniając wysoko jej zgrabne nogi. Podobało mi się, co ta mała intrygantka wyprawiała z moją żoną, jednak z oczywistych względów skupiłem się bardziej na niej. Iza zsunęła dłonie z jej bioder i zaczęła ją delikatnie drapać po udach. Miała duże pole do popisu, gdyż dżinsowe szorty dziewczyny ledwo zakrywały jej tyłek. Kinga odchyliła do tyłu głowę i roześmiała się z młodzieńczą energią. Była wyluzowana i pełna życia. 
– Chciałabym mieć twoją figurę – westchnęła, prześlizgując się wzrokiem po smukłych nogach starszej koleżanki. W seksownej, rozkloszowanej spódniczce nie wyglądała na swoje trzydzieści siedem lat. Zgrabna, elegancka, z delikatnym makijażem i subtelną biżuterią była klasyczną MILF, obiektem erotycznych fantazji starszych i młodszych mężczyzn. I chyba również Kingi.

- Chciałabym być w twoim wieku – Iza zrewanżowała się jej za gorący  komplement. – Poza tym … co ty chcesz od swojej figury, wariatko? – zbeształa Kingę rozpalonym głosem. – Jesteś nieprzyzwoicie seksowna i sama miałabym ochotę cię przelecieć.  – Iza przestała nagle udawać, że ich pijacka zabawa musi ograniczać się jedynie do niewinnych wygłupów.  Przesunęła dłonie na tylne partie ud swojej partnerki i zaczęła je delikatnie masować. Nie były tak szczupłe jak uda mojej żony, ale za to obłędnie kształtne i proporcjonalne, stworzone do dawania przyjemności. Kinga wstrzymała oddech, zadrżała i kiedy wydawało się, że odsunie się spłoszona, przylgnęła do Izy, pozwalając jej przejąć inicjatywę.  Śledziłem pożądliwym wzrokiem powolny ruch jej dłoni, widziałem, z jakim wyczuciem opuszki jej palców na przemian uciskają i łaskoczą jędrną skórę nóg koleżanki, sięgają coraz głębiej ich wewnętrznej strony. Moja bałamutnica czerpała z tego dotyku tyle samo rozkoszy co jej partnerka. Lekko rozchylone, rozedrgane usta, półprzytomny wzrok, rozpromieniona twarz nie pozostawiały złudzeń, że jej zmysły płonęły. Marzyłem o tym, żeby znaleźć się na jej miejscu, chociaż oglądanie ich lesbijskich figli dawało mi taką samą rozkosz. Wyglądało na to, że w tym momencie nie potrzebują już do towarzystwa żadnego mężczyzny. Rozparłem się wygodnie w fotelu i z rękami założonymi za głowę patrzyłem na rozgrywający się przed oczami spektakl. Między nimi iskrzyło coraz bardziej.

Mimowolnie zerknąłem na Jacka, ale on się tylko zsunął niżej i spał w najlepsze. Gdyby wiedział, co wyprawia teraz jego ukochana – pomyślałem z ironią, ponieważ po jego odpłynięciu, dziewczyna pokazała swoją prawdziwą naturę.
- Auć! – niewinny pisk Kingi przypomniał mi, że nie próżnowały. Oderwałem wzrok od chłopaka i ponownie przeniosłem spojrzenie na dłonie mojej żony. W natłoku emocji umknęło mojej uwadze, że Iza przesunęła je wyżej i niewiadomo kiedy zagięła palce pod rozkosznymi  wałeczkami pośladków, które kusiły z poszarpanych nogawek. Ścisnęła je mocno, ale z wyczuciem. Z początku Kinga wyglądała na szczerze przerażoną, ale to była jedynie pierwsza reakcja, spowodowana nadmiarem nowych, nieoswojonych bodźców. Uśmiechnęła się do Izy rozpustnie i nie zamierzała jej robić z tego powodu bury.
Ta smarkula była nieziemska. Zachęcona coraz odważniejszymi poczynaniami mojej prowokatorki sama położyła dłonie na jej tyłku i po chwili obydwie masowały jedną drugą, niespiesznie i zmysłowo, tak jak potrafią to tylko kobiety.  Magia spojrzeń, siła dotyku i emocji uwięziły oddech w ich gardłach. Mierzyły się spojrzeniem, jakby zastanawiały się, która z nich pierwsza wykona kolejny ruch. Korciło mnie, aby się do nich przyłączyć, jednak w tym momencie mógłbym co najwyżej zburzyć nastrój, który tak spontanicznie  wytworzył się między nimi. Ich lesbijskie zaloty działały na moje zmysły, pobudzały wyobraźnię i po tym, co zobaczyłem, zacząłem na serio podejrzewać, że Iza jest prawdziwie biseksualna.
- Popatrz na jego minę – głos Kingi wyrwał mnie z otępienia. Czyżby czytała w moich myślach?
- Podrażnimy się z nim? –  zaproponowała gorącym głosem Iza, posyłając mi przesłodzony uśmieszek.
- Masz na myśli coś konkretnego? Bo ja mam ochotę zaszaleć na całego.
Rozmawiały ze sobą, ale było to przedstawienie, bo wszystko, co mówiły, było skierowane do mnie. Drwiły sobie, aby mnie pobudzić i rozdrażnić. 
- Nie przeszkadzajcie sobie – rzuciłem zadowolonym głosem i unosząc do góry szklankę z whisky, dałem im znać, że z chęcią jeszcze popatrzę.  Pieściłem rozbieganym wzrokiem ich rozgrzane ciałka i z drżeniem kolan czekałem na więcej.
- Pokażę ci, w jaki sposób pielęgnujemy z Tomkiem namiętność. – Iza postanowiła przejść wreszcie do sedna i zaraz po tym obróciła Kingę tyłem do siebie. Dziewczyna nie opierała się, zdając się zupełnie na łaskę starszej koleżanki.

- Hmmm – mówiłam ci już, że masz bardzo seksowne ciało? – mruknęła, zatapiając usta we włosach dziewczyny. Zaraz potem oplotła ją ramionami i położyła dłonie na jej nagim brzuchu.  — Podobasz mi się, skarbie — westchnęła i zaczęła ją masować, obrysowując co jakiś czas paznokciami  pępek. Brzuch Kingi zafalował, a ona sama omal nie osunęła się na podłogę. Mimo wszystko ten nagły i nieprzyzwoity objaw czułości musiał być i dla jednej, i dla drugiej cholernie intensywnym doznaniem. Obydwie wybuchły głośnym śmiechem, żeby choć trochę rozładować napięcie i pozwolić odpocząć skołatanym sercom.
- Rany! Jest bosko! – zawyła Kinga. Była w szoku, ale jej oczy błyszczały żywo i radośnie.  – Podoba ci się, kiedy mnie dotykasz, lesbijko?
- Ty mi się podobasz – odparła miękko Iza i korzystając z parzącego efektu swoich pieszczot otarła policzek o jej odsłonięte ramię, muskając je wargami. Dziewczyna pisnęła, a w jej oczach po raz wtóry pojawiła się panika, która tym razem trwała jedynie ułamek sekundy. Iza pocałowała ją w obojczyk, a następnie pomalutku, milimetr po milimetrze zaczęła przesuwać usta wyżej. Kinga odgarnęła sobie włosy i odsłoniła smukłą szyję, co było dla Izy jednoznacznym zaproszeniem.  Pocałowała ją tuż za uchem, długo i namiętnie, po czym wciągnęła głęboko powietrze i mrużąc oczy, smakowała zapach koleżanki.
- Łał! Chyba mam gęsią skórkę, czujesz? – Kinga pisnęła tak niewinnie, jakby zawstydziła się tej naturalnej reakcji swojego ciała. 
- Ja też. Trzęsę się jak cholera – odparła ciepło Iza, dodając młodszej koleżance otuchy.
To, co działo się między nimi, było totalnie odjechane, zmysłowe i erotyczne. Usta mojej żony ocierały się o płatek ucha dziewczyny, drażniły je mokrym oddechem. Chwytała ją wargami za kolczyk, ssała go.
Osunąłem się w fotelu i w pół leżąc, poruszyłem biodrami w górę i w dół, zupełnie jakbym kochał się z kobietą. Dopiero kiedy zwróciły na mnie uwagę, dotarło do mnie, że reakcja mojego ciała była całkowicie spontaniczna i odbyła się z zupełnym pominięciem mózgu. 
- Widzisz? – Iza zwróciła się namiętnym głosem do dziewczyny. – Tak pielęgnujemy nasz związek i dzięki takim chwilom Tomek pożąda mnie nawet mocniej niż przed ślubem.  – Mówiąc te słowa, zagłębiła koniuszek języka w uchu dziewczyny i delikatnie nim zakręciła. Kinga wyprężyła się, próbując opanować drżenie, ale był to daremny trud. Zatrzęsła się, a gwałtownie falowanie piersi podpowiadało, że brakuje jej powietrza.  – Oni lubią na nas patrzeć, a my lubimy być oglądane, prawda? – ciągnęła dalej, zachwycona, że jej kochanka pozwala jej na wszystko. Moja żoneczka zachowywała się teraz jak mentorka i mistrzyni ceremonii.  
- Nie wiem, co mi zrobiłaś, ale nie mogę się ruszyć – powiedziała zaskoczonym głosem Kinga, nie pojmując, dlaczego ciało odmawia jej posłuszeństwa. Po tym zamilkła, zdając się całkowicie na inicjatywę Izy. Ta uśmiechnęła się zadowolona i pewna sukcesu, ochoczo wzięła sprawy w swoje ręce.
- Nie musisz nic robić, skarbie. Ja się wszystkim zajmę – powiedziała spokojnym głosem nauczycielki, jednak zrobiła to na tyle głośno, aby każde z jej słów dotarło również do moich uszu. Zaraz po tym jej palce zsunęły się na zapięcie szortów i sprawnie rozpięły guzik
- Izaaa!  –  jęknęła przeciągle Kinga. W rozchylonym rozporku ukazało się ponętne łono, opięte cienkim, białymi majteczkami. Nie była w stanie, ani dodać nic więcej, ani jej zatrzymać. Miękki dotyk dłoni oraz gorący język muskający jej ucho uczyniły z dziewczyny niewolnicę.
- Mężczyźni lubią takie widoki – powtórzyła Iza, a jej głośny i namiętny szept był po prostu hipnotyzujący. Kinga nie powstrzymała jej, kiedy ta wsunęła dłoń w rozchylone spodenki
- Popatrz, jaki jest zadowolony – skierowała na mnie uwagę Kingi, zsuwając o kilka centymetrów szorty z jej bioder.

Dziewczyna omiotła wzrokiem potężnie wypchany rozporek moich spodni i widząc, jak nakrywam go dłonią,  posłała mi cudownie lubieżne spojrzenie, w którym była zarówno tęsknota za tym co się kryło pod spodem,  jak i obietnica porządnego obciągania.
Nie odzywałem się do nich ani słowem. Nie było takiej konieczności, ponieważ dotyk, gesty i spojrzenia oddawały o wiele lepiej, co chcieliśmy sobie powiedzieć. Tymczasem napięcie między nimi wezbrało z taką siłą, że Kinga, podświadomie dążąc do przełamania ostatniej bariery, skręciła głowę, a wtedy ich usta znalazły się blisko siebie. Iza wykorzystała okazję i połączyły się w pierwszym pocałunku, nieśmiałym i ulotnym. Właściwie było to ledwo zauważalne muśnięcie, ale i tak wystarczyło, aby pod Kingą ugięły się kolana. Zachwiała się, a wtedy moja napalona żoneczka obróciła ją przodem do siebie, w wyniku czego ich usta ponownie się złączyły. Tym razem pocałunek był dłuższy i o wiele śmielszy. Iza rozchyliła językiem jej wargi i delikatnie je zwilżyła. Nie chciała jej spłoszyć. Przesunęła jedynie koniuszkiem po zębach Kingi i zaraz się wycofała, pozostawiając w niej niedosyt. Dziewczyna była niczym zaczarowana, oblizała wargi, po czym zacisnęła je, jakby chciała zatrzymać w sobie smak innej kobiety na dłużej.
- Podobało ci się? – Iza uśmiechnęła się ciepło i odgarnęła włosy, które rozsypały się po twarzy partnerki. Otarła palcami o skroń dziewczyny. Była szczęśliwa i głodna nowych doznań.
- Nie widzisz, wariatko? –  Kinga odparła zachwyconym głosem, po czym sama rozchyliła wargi, zapraszając do siebie jej język. Tym razem ich usta skleiły się w prawdziwym, mokrym pocałunku, a dziewczyny, mrucząc i cicho pojękując, zaczęły się lizać z wprawą i namiętnością aktorek porno.  Szybko się uczą – przeszło mi przez myśl, ale widok był diabelsko pobudzający.
Iza wsunęła dłonie pod szorty, które jakimś cudem trzymały się jeszcze na biodrach Kingi, lecz kiedy zaczęła ją pod spodem masować, spodenki straciły ostatni punkt zaczepienia i zsunęły się po jej nogach na podłogę. W tym samym czasie dłonie dziewczyny błądziły po plecach mojej żony, próbując nieśmiało zakraść się pod bluzkę. Kiedy wreszcie zetknęły się z jej gorącym ciałem, Iza nakryła swoimi dłońmi biust koleżanki i pomasowała go przez materiał koszulki. Kinga chyba nawet nie zauważyła, w którym momencie jej zwinne paluszki zawędrowały pod obrzeże jej topu, po czym go nieco uniosły, odsłaniając zarys ukrytych pod spodem krągłości. Dziewczyna poderwała głowę do góry, uwalniając się od pocałunku, a następnie spojrzała w dół, jakby w szoku, że rozbieranie może tak podniecać.
- Pokaż mi je. –  Iza dodała jej odwagi.  Widząc, że Kinga nie będzie się sprzeciwiać, zadarła jej bluzkę wyżej. Budowała napięcie perfekcyjnie. Odsłaniała piersi dziewczyny milimetr po milimetrze, długo i cierpliwie, jak gdyby sama ta czynność liczyła się bardziej niż efekt końcowy. Była mistrzynią,  sprytną i wyrachowaną, a namiętność, z jaką rozbierała swoją kochankę, uczyniła z dziewczyny rozedrgany kłębek nerwów.  Każdy kolejny centymetr odkrytych krągłości wynagradzała jej muśnięciem paznokcia lub potarciem kciuka, doprowadzając rozkołataną Kingunię do obłędu. Były tak bardzo zaabsorbowane sobą, że zupełnie zapomniały o moim istnieniu i wcale nie miałem im tego za złe. Na moich oczach rozgrywała się niesamowita scena, której napięcie udzieliło się również mi. Po kilku naprawdę długich sekundach sutki dziewczyny ujrzały wreszcie światło dzienne, a zaraz po nich pokazała się cała reszta. Iza uznała, że garderoba dziewczyny spełniła już swoją rolę w budowaniu napięcia, wsunęła zagięte palce pod brzeg koszulki i kiedy Kinga machinalnie uniosła do góry ramiona, zerwała z niej bluzkę i rzuciła ją za siebie. Uwolnione  od ciasnego okrycia piersi zakołysały się kusząco, jakby tylko czekały na moment swobody.  Były idealnie krągłymi półkulami, jakby wyszły spod ręki najlepszego chirurga. Nie wyszły, były całkowicie naturalne i boleśnie prawdziwe, przez co w środku zawyłem z pożądania. Napięte, uniesione i otoczone szerokimi aureolami pąki były obietnicą niesamowitych przyjemności, wołały, aby poświęcić im dużo uwagi.

Kinga jęknęła cicho, jakby zawstydziła się widoku własnego ciała, podczas gdy Izę dosłownie zatkało. 
- Doskonałe – westchnęła i przesunęła wierzchem dłoni po jasnej skórze, specjalnie omijając sutki. Ciało Kingi zareagowało na dotyk. Dziewczyna wzdrygnęła się i wzięła głęboki oddech, po którym wydawało się, że jej piersi stały się jeszcze pełniejsze.
- Mogą być? – zwróciła się do Izy z o wiele większą pewnością w głosie. Stała się nagle połączeniem niesfornej studentki i wyrafinowaną kochanki.  Cwaniara doskonale wiedziała, ile krzywdy z powodu jej biustu doznali faceci. Nie każdy miał tyle szczęścia, aby móc je dotykać, tak jak teraz robiła to moja fuksiara.   
- Nie wkurzaj mnie, gówniaro – rzuciła jej w odpowiedzi Iza, starając się naśladować jej nonszalancki ton. Mruczała, dotykając ustami do ust Kingi, podczas gdy jej długie paluszki obrysowywały chropowate aureole.
- Boże! Iza, co ty mi robisz? – Kinga cierpiała, ponieważ moja mistrzyni erotycznych zabaw ani razu nie dotknęła jeszcze brodawek, które napęczniały i przybrały kolor dojrzałych czereśni.
 – Nie męcz mnie … proszę! – dodała błagalnie i zatopiła usta w ustach Izy, jakby chciała w ten sposób przekonać ją do bardziej zdecydowanych pieszczot. Moja kobietka i bez tego wiedziała, co ma robić. Ułożyła dłonie w miseczki i unosząc delikatnie ciężkie półkule, trąciła kciukami obydwie brodawki na  raz.
– Matkooo! – krzyknęła dziewczyna i żeby nie stracić równowagi, objęła starszą kochankę za szyję.
Patrzyłem na nie i machinalnie masowałem mojego przyjaciela, dla którego rozporek już dawno stał się zbyt ciasny. Pociągnąłem porządny łyk ze swojej szklani, po czym poderwałem się z fotela i podszedłem do całujących się namiętnie dziewczyn. Miały zmrużone powieki, nieprzytomne

spojrzenia, a ich wargi szkliły się od śliny. Nie miałem serca przerwać im tego zmysłowego aktu, dlatego, klęknąłem za Kingą i zsunąłem z jej tyłka majteczki. Nie pozwoliłem im opaść na podłogę, bo moje dłonie od razu przeniosły się na jej pośladki, czyniąc ze mnie najszczęśliwszego gościa na świecie. Iza zorientowała się w sytuacji i przekręciła Kingę przodem do mnie, jakby chciała zaprezentować mi jej najgorętsze miejsca. Wydepilowana na gładko cipka znalazła się teraz dokładnie na wysokości mojego wzroku. Grube, mięsiste wargi sromowe były zaciśnięte, tworząc głęboką szczelinę, która znikała pomiędzy jej udami, przypominając do złudzenia apetyczną bułeczkę.   Przełknąłem głośno ślinę, ale w ustach miałem prawdziwą pustynię. Kinga odrzuciła stopą bieliznę, a wtedy wsadziłem dłoń pomiędzy jej kolana i zacząłem przesuwać ją w górę.
- Wszystko w porządku? – rzuciła z prowokującym śmiechem, słysząc, że syknąłem.
Jej nogi były dokładnie takie, jak je sobie wyobrażałem. Idealnie obłe, miękkie, lecz jednocześnie sprężyste, gładkie i ponętne. Omal nie wytrysnąłem. Zrozumiała, co od niej chciałem. Rozstawiła szerzej stopy, a wtedy jej uda rozwarły się, ukazując dokładnie wszystko, co się między nimi skrywało.  Zaciśnięte dotąd fałdy odkleiły się od siebie, cipka się rozchyliła, a różowiutka szczelinka zmieniła się w głęboką bruzdę. Przesunąłem po niej językiem, raz i drugi, po czym wsunąłem go głębiej, szukając odruchowo łechtaczki. Pierwsze wrażenie, jakie dotarło do moich zmysłów to zapach: nowy, odurzający i nieziemsko przyjemny. Zaraz potem pojawił się smak i było już po mnie.  Rany! – Ta dziewczyna miała w sobie tyle do zaoferowania, mogła mnie doprowadzić do wytrysku, drażniąc jedynie moje zmysły.
- Jak dobrze! – Jej pisk przypomniał mi, że czubkiem języka miażdżę delikatny kapturek łechtaczki, nie dając jej wytchnienia.  Przestały się całować, ponieważ Kinga się słaniała. Bujała biodrami w przód i w tył, wzmacniając jeszcze bardziej pracę mojego łobuzerskiego języka. 
- Chodźmy do łóżka – rzuciła zniecierpliwiona Iza. Ona najlepiej wyczuwała, że biedna dziewczyna gotowa jest dojść na stojąco, co zakończyłoby naszą rozpustę zbyt szybko. Złapała ją za dłoń i pociągnęła w stronę sypialni. Zanim zrzuciłem i skarpety, dziewczyny rzuciły się na pościel, po czym Iza usiadła okrakiem na jej brzuchu.
- I co teraz? – spytała Kinga, która sprawiała trochę skonfundowanej.  – Wcześniej marzyłam, tylko żeby przespać się z twoim mężem – wyjaśniła, patrząc zalotnie, to na mnie, to na Izę.
- Będziemy się pieprzyć … we troje – odpowiedziała konspiracyjnym głosem Iza, po czym położyła sobie dłonie dziewczyny na piersiach.
- Pieprzyć!? – Kinga omal nie zachłysnęła się własnym oddechem.  – Mówiłam, że jesteście cool – dodała i zacisnęła dłonie, starając się wybadać pod miękką tkaniną kształt biustu Izy.
- Ale na Tomka musisz chwilę poczekać – zastrzegła moja żona, posyłając mi porozumiewawcze spojrzenie. – Musimy najpierw nacieszyć się sobą, zgoda?
- Boże, nie zadawaj mi takich pytań – odpowiedziała Kinga, z trudem panując nad rozregulowanym oddechem. – I tak nie wiem, co się ze mną dzieje – wymruczała i nieśmiało pomasowała piersi Izy.
- O taaak! Nie bój się! – Przygryzła dolną wargę, wciągając  z sykiem powietrze. Mimo że ona tu dominowała, to przeżywała wszystko równie intensywnie, co jej młodsza koleżanka.– Cudownie to robisz – westchnęła, ponieważ dłonie dziewczyny coraz śmielej masowały i uciskały jej krągłości. Było już oczywiste, że ciekawość oraz pokusa stłumiły u Kingi ostatnie wątpliwości. Widząc to, Iza wyprężyła tułów i energicznym ruchem ściągnęła z siebie bluzkę. Nie miała nic pod spodem, więc kiedy się pochyliła, jej sprężyste cycuszki zadyndały tuż nad twarzą rozpromienionej dziewczyny.
– Poliż je, proszę – szepnęła.
W odpowiedzi Kinga uniosła głowę i nieśmiało przesunęła językiem po twardej brodawce, wzbudzając u obydwu syk rozkoszy.   

– Mmmm … bosko. – Nachyliła się bardziej, a wtedy jej drobny, różowiutki sutek znalazł się cały w ustach dziewczyny. Iza zakwiliła nie mogąc opanować emocji. – Masz takie gorące usta, Kingaaa!  Impulsywny odruch był szczery i niezamierzony, co przyniosło  Kindze satysfakcję i rozwiało ostatnie obawy.  Ssała, lizała, szczypała, zmieniając co chwila brodawki, które błyszczały od jej śliny niczym świeże poziomki. Bawiła się nimi, radując się jak dziecko nową zabawką. Po jakimś czasie zaangażowała również ręce, które zdążyły się już oswoić z kobiecym ciałem. Kinga zamknęła jej piersi w swoich dłoniach, po czym ścisnęła je tak, jak potrafią to tylko kobiety, Obydwie westchnęły i zaniosły się śmiechem. Bawiły się w lesbijki i było im z tym cholernie dobrze.   
- Starczy! – pisnęła Iza, nabierając głośno powietrze. Zsunęła się niżej, a wtedy jej usta ponownie znalazły się naprzeciwko ust dziewczyny. Wysunęły języki niemal jednocześnie, a potem nastąpił diabelsko erotyczny moment siłowania i szermierki, który pierwszy wedrze się w usta kochanki. Pocałunek był krótki, aczkolwiek bardzo intensywny, pozbawił je obie oddechu.
Zdejmowanie ubrania w takich warunkach okazało się dla mnie wyzwaniem. W końcu zaległem obok nich i podpierając się na łokciu, zbliżyłem twarz do twarzy Kingi.
Iza ustąpiła mi miejsca i znacząc szyję dziewczyny mokrymi pocałunkami, zsunęła usta na jej obojczyk. Stąd powędrowała prosto w rozkoszną dolinę pomiędzy wzniesiony biust kochanki, bo mimo iż ta leżała na wznak jej piersi były ciągle zabójczo kształtne.
To była nareszcie chwila, o której tyle marzyłem. Ta gówniara rozpaliła moje zmysły do czerwoności. Przez moment zmagałem się z pokusą, aby po prostu przewrócić ją na brzuch i wziąć ostro od tyłu, zmazując z jej ślicznej buzi zawadiacki uśmieszek, którym wabiła mnie przez cały wieczór. Na pewno nie miałaby nic przeciwko. Z drugiej strony to, co wyprawiały na moich oczach, podpowiadało mi, że mogę jeszcze poczekać.
Kinga również płonęła z pożądania. Polizała mnie zaczepnie, jakby nie mogła się doczekać  pierwszego, prawdziwego pocałunku. Nakryłem jej usta swoimi, a wtedy młoda diablica rozchyliła mi wargi, po czym śliznęła się czubkiem języka po zębach, chcąc dostać się do środka. Mógłbym przysiąc, że nadal smakowała Izą. Naparłem językiem na jej język i przez chwilę siłowaliśmy się, sprawdzając, które z nas zniesie tę przyjemność dłużej. W końcu Kinga ustąpiła, rozchyliła usta, pozwalając mi posmakować jej gorącego wnętrza. Była kurewsko namiętna. To jak bardzo mnie pożądała, było niczym zastrzyk energii, przynosiło niewyobrażalną, graniczącą z bólem rozkosz.  Za moment to ona przejęła inicjatywę, a jej zaborczy, ruchliwy język sięgnął mi podniebienia. Była dzika i niezaspokojona i taką ją pragnąłem. Napieraliśmy na siebie na zmianę, sięgając głębiej i głębiej, nasze głowy unosiły się i opadały zupełnie, jakbyśmy unosili się na falach. Wiedziałem, że Iza patrzy, ale nie miałem żadnych wątpliwości, że ona również płynie z nami. W pewnym momencie poczułem zawrót głowy. Zabrakło mi powietrza, a może po prostu serce nie nadążało już pompować krwi.
- O rany, to było niesamowite – westchnęła Kinga, biorąc głęboki oddech. – Nie mam czym oddychać. Roześmiała się uradowana, a jej dziewczęcy, szczery śmiech uświadomił mi, że ona przeżywa to wszystko o wiele bardziej intensywnie niż my. Iza wzięła do ust jedną brodawkę i zassała ją mocno, doprowadzając młodą kochankę do spazmów. Po chwili przesunęła usta na druga brodawkę i obdarzyła ją jeszcze bardziej żarliwą pieszczotą. Nie miałem pojęcia, w jaki sposób Kinga tyle wytrzymuje, bo chociaż była już na granicy, to nadal domagała się więcej. Iza nie dała jej szansy przywyknąć. Porzuciła podrażnione brodawki i ruszyła w dalszą wędrówkę. Zsuwała usta centymetr po centymetrze, zostawiając na jej brzuchu mokre ślady. Była namiętna i czuła, a dotyk warg oraz długie linie, które rysowała paznokciami na jej brzuchu, pokryły ciało dziewczyny gęsią skórką. Kiedy Iza ześliznęła się językiem po gładkim wzniesieniu w dole brzucha, Kinga bezwiednie rozłożyła nogi, co wzbudziło u niej pomruk zadowolenia. Przewróciła oczami, a jej buzia rozbłysła hultajskim uśmieszkiem. Moja żonka miała już całkiem bogatą historię związaną z męskimi organami, ale widok „prawdziwej” cipki był dla niej nadal czymś niespotykanym.  W końcu jedynym doświadczeniem w tym temacie była przygoda z Magdą, ale wtedy wszystko potoczyło się zbyt szybko. Tym razem moja diablica postanowiła zaczerpnąć z rozchylonych nóg koleżanki, ile tylko się dało. Dotknęła ustami miękką skórę po wewnętrznej stronie uda dziewczyny i zaczęła ją delikatnie kąsać. Była cholernie blisko, ale nie tknęła żadnej fałdki, przenosząc usta na drugie udo.
- Boże! Jak mi kurwa dobrze! – Kinga nie gryzła się w język.
Przyznam, że ogłupiły mnie obie. Przez moment zastanawiałem się, czy patrzeć na popisy żony, czy zająć się młodą – i jedno i drugie było diabelsko kuszące. Cokolwiek bym nie uczynił i tak byłbym stratny. Obłędne piersi Kingi unosiły się i opadały przed moim nosem, więc przywarłem ustami do wyprężonego sutka i zlizałem wilgoć, którą pozostawiła na nim Iza. Wyglądało, jakbym podążał śladem mojej rozpustnej żony, bo gdziekolwiek bym nie pocałował dziewczyny, wszędzie nią smakowała.
– Dziewczyno, zwariuję przez ciebie – westchnąłem, po czym zakręciłem łapczywie językiem wokół wyprężonej brodawki. Była chropowata i najpewniej napęczniała do bólu, miałem wrażenie, że zaraz po prostu eksploduje. Nachalne lizanie przerodziło się szybko w brutalne ssanie i podgryzanie, co wynagrodziła mi głośnym jękiem rozkoszy. Ta młoda diablica nie czuła bólu, nie miała zahamowań i wyglądało na to, że chce dziś spróbować naprawdę wszystkiego. 

Przeciągłe pojękiwanie, dobywające się do tej pory z usta Kingi przerodziło się nagle w głośny krzyk. Oderwałem usta od biustu dziewczyny i spojrzałem w dół. Iza długo ją drażniła, liżąc pachwiny i trącając niby przypadkiem rozchylone płatki, zaciągała się zapachem ociekającej podnieceniem szparki. Teraz zanurzyła głowę głębiej i polizała rozchyloną szparkę z dołu do góry. Zrobiła to wolno i namiętnie, a kiedy uniosła twarz nad gładkie łono Kingi, za jej wysuniętym językiem ciągnęła się cieniutka nić śliny. Znieruchomiała, a kiedy smużka zerwała się, na twarzy mojej żony pojawił się jeszcze większe zadowolenie. Opuściła głowę i zaaplikowała dziewczynie kolejną rundkę lizania, głębokiego i mokrego. 
- Zaraz dojdę! Nie wytrzymam!  – wrzasnęła Kinga, ale najwyraźniej nie miała jeszcze zamiaru szczytować. Cwaniara balansowała na granicy, bo wszystko było nowe, nieprzewidywalne i do bólu ekscytujące. Złapała partnerkę za ramiona, przyciągnęła ją do siebie, a potem obydwie się przeturlały, w wyniku czego Kinga znalazła się na górze. Siadła okrakiem na Izie i po długim namiętnym pocałunku  obiema dłońmi objęła jej piersi. Ścisnęła je delikatnie i sycząc z rozkoszy, napawała się, jak idealnie wpasowują się w jej dłonie, a drobne sutki sztywnieją i stają na baczność.  Sytuacja  stała się odwrotna, teraz to ona dominowała, a moja żona drżała z podniecenia, bo niedoświadczona, lecz  wyzwolona i bezczelnie śmiała małolata radziła sobie nadzwyczaj dobrze.
- Uwielbiam cię – powiedziała ciepło, po czym, wijąc się, wyrzuciła ramiona za głowę i wzrokiem dała mi znać, abym je trzymał. Pokusa dotykania dziewczyny była zbyt duża. Wiedziała, że się nie oprze, a teraz pragnęła jedynie być pieszczona i zdominowana, chciała zasmakować, jak to jest być uległą.      

- Jesteś moja … cała moja – mruknęła zadowolona Kinga. Wyczuła potrzeby Izy i nie tracąc więcej czasu, zassała jeden sutek, liżąc go i podskubując zębami, czym od razu doprowadziła ją do szaleństwa. Iza wzdrygnęła się i wygięła w łuk, a skrepowane ramiona i niemoc wzmocniły jej doznania.
Kinga podniosła na nią rozpalony wzrok i widząc, jaki efekt przynoszą jej starania, zeszła ustami na brzuch. Dotarła językiem do brzegu spódniczki i jakby zdziwiona, że napotkała przeszkodę, podniosła się na kolanach.
- Co tam skrywasz? – spytała lubieżnie, wsuwając palce za gumkę spódniczki. Iza bezwiednie uniosła biodra, po czym podkuliła kolana, pozwalając Kindze pozbawić się okrycia. Kiedy spódnica razem z bielizną wylądowały na podłodze, dziewczyna wsunęła dłonie pomiędzy jej uda, sprawiając, że Iza się otworzyła.
- Rany, ale z ciebie zdzira! – z ust Kingi dobył się pożądliwy jęk zachwytu. – Z taką cipunią mogłabyś pozować do zdjęć.
Wiedziałem, co tak ją poruszyło. Moja żonka przerzuciła się na depilację laserową, dzięki czemu jej skóra była idealnie miękka i gładka, bez najmniejszych krostek czy przebarwień. Iza posłała jej zachęcające, lubieżne spojrzenie i zagryzając dolną wargę, prowokowała małolatę kołysaniem bioder.
- Mam ochotę cię pożreć – mruczała młoda, gładząc opuszkami palców wzgórek łonowy, jakby nadal nie wierzyła, że jest prawdziwy.
- Zrób ze mną, co tylko chcesz – jęknęła Iza i poruszyła miednicą jeszcze wyraziściej. Kinga schyliła głowę i wciągnęła głośno powietrze. Jej oczy płonęły  żarem i dzikim pożądaniem. Wysunęła język, po czym zaczęła nim wodzić okręgi, ślizgając się po aksamitnej wypukłości.  Najpierw robiła to tylko samym koniuszkiem, ale po chwili rozpłaszczyła język i lizała ją zamaszystymi pociągnięciami, zsuwając się stopniowo niżej. Iza spięła się i odruchowo zacisnęła dłonie na moich ramionach. Oddychała głośno, z trudem chwytając powietrze. Uśmiechnąłem się do niej ciepło, ponieważ moja zaprawiona w łóżkowych bojach żonka miękła przy niewinnym dotyku niedoświadczonej małolaty. Zjawiskowe.
- Aaaach – z jej krtani wyrwał się nagle ochrypły krzyk. Iza odchyliła głowę i posłała mi półprzytomne spojrzenie. Mała napastniczka katowała jej rozpaloną szparę długimi zamaszystymi liźnięciami i po każdym z nich unosiła błyszczący od śluzu podbródek, żeby nasycić się widokiem wykrzywionej w spazmach rozkoszy twarzy swojej mentorki.
- Ale mi się kurwa podoba – nie szczypała się w język. – Nie miałam pojęcia, że cipka może tak smakować – rzuciła podekscytowana do granic i kolejnym głębokim liźnięciem odesłała moją żonę w kosmos.
- Liż! Nie przestawaj! – ryknęła, kołysząc coraz energiczniej miednicą. Kinga rozchyliła dwoma palcami  jej wargi i rzuciła się jak wygłodniały zwierz na wyeksponowaną łechtaczkę. Była zachwycona, jak można komuś sprawić tyle, używając do tego jedynie języka.  Przy czym sama nie była do końca świadoma reakcji swojego ciała, gdyż w pewnym momencie przysiadła na łydce Izy i szorując po niej odkrytą cipką, dotrzymywała jej kroku.
- Starczy! … Starczy, słyszysz?  – wykrzyczała przez zaciśniętą krtań Iza. – Teraz zrobimy to jednocześnie.
Wykorzystała fakt, że Kinga była kompletnie podatna na jej sugestie. Wysunęła się spod dziewczyny, po czym zanurkowała głową pomiędzy jej uda, pozwalając jej zrobić tak samo. Obydwie leżały teraz w pozycji sześćdziesiąt dziewięć, tyle że na boku. Kinga była jak zahipnotyzowana, działała automatycznie i instynktownie. Przyssała się do cipki Izy, jakby robiła to tysiąc razy wcześniej, a

rozkoszny jęk, który wydobył się z ust mojej żony, dowodził, że język rozpustnicy na dobre zaprzyjaźnił się z jej mokrą szparką.
- Ssij mnie! Izaaa! – jęknęła jakimś ostatnim odruchem świadomości, po czym jej ciało wygięło się w łuk. Objąłem je obie ramieniem, ale przywarłem ciałem do pleców mojej ukochanej.
Wiedziałem, że muszę być teraz przy żonie, że nie mogę jej zaniedbać i zostawić dla drugiej kobiety, chociaż z dziką rozkoszą tuliłbym się także do Kingi. To, co robiły, było odjechane, dzikie i w żaden sposób niekontrolowane. Obydwie założyły sobie uda na szyję, po czym wbijając jedna drugiej palce w pośladki, zanurzyły głowy w rozpalone, mokre krocza. Nie było już delikatnych, kobiecych pieszczot i umizgiwań. Nadszedł moment, aby dać upust prawdziwemu pożądaniu.  Czułem na torsie i brzuchu, jak Iza sztywnieje, wypręża się, a potem nastąpiła eksplozja. Ich ciała wpadły w konwulsje. Obydwie były niesamowicie energetyczne i hałaśliwe. W pewnym momencie musiałem zacieśnić uścisk, bo wyglądało na to, że mogą sobie zrobić krzywdę. Było mi kurewsko dobrze i chociaż to jeszcze nie był mój orgazm, to przeżywałem go razem z nimi.

- O matko, jak cudownie – usłyszałem rozanielony głos Kingi. Przekręciły się na plecy i dyszały ciężko, jakby po długim biegu udało im się dotrzeć do mety. W pewnym sensie do niej dotarły, zwycięsko.  Były czerwone z wysiłku, włosy lepiły się im do czoła, ale z oczu biła radość.
-Szkoda, że Jacek tego nie mógł zobaczyć – westchnęła z żalem Kinga i skręciła twarz w kierunku salonu, gdzie spał jej chłopak.
- Może widział cię w snach — rzuciła ironicznie Iza, podnosząc się na kolana. Zmieniła pozycję, aby znowu być twarzą w twarz ze swoją kochanką. 
- Weźźź – mruknęła, udając przerażenie. – Żartowałam. On by się nigdy nie zgodził.
 – A ty? … Jak ci było? – spytała Iza i przysunęła się jeszcze bliżej. Stykały się czołami, a ich oddechy się mieszały. Złączyły się w ciepłym, subtelnym pocałunku, po którym Kinga oblizała wargi i cmoknęła. – Ale jesteś słona.
- To przez twoją cipkę, kochanie – odparła filuternie Iza, po czym rozchyliła usta, pozwalając koleżance zlizać resztę nektaru. Roześmiały się.
- Ty jesteś za to słodka, jak cukierek. – Iza znacząco złączyła wargi, udając, że je smakuje.
- T przez twoją cipkę – zrewanżowała się Kinga.
Zaczęły się chichrać jak postrzelone. Przez zbieg okoliczności kochały się ze sobą, chociaż obydwie miały swoich mężczyzn.
- Mężu, przynieś nam wody – rzuciła Iza, nie odrywając wzroku od dziewczyny. Zaraz po tym Kinga 

nakryła ją swoim ciałem i mocno pocałowała. Sięgnąłem po butelkę, ale katem oka dostrzegłem, że Iza przyłożyła usta do jej ucha i obydwie zaczęły coś sobie szeptać, wybuchając co chwila szalonym śmiechem. Wiły się przy tym niemiłosiernie kusząco, targając sobie palcami włosy. W pewnym momencie kolano Izy znalazło się pomiędzy nogami dziewczyny i kiedy je podkurczyła, uda Kingi rozsunęły się szerzej, a jej obłędny tyłek dosłownie wołał do mnie.
Ja pierdolę — zakląłem w myślach, bo oczami wyobraźni widziałem, jak wypina go dla mnie i błaga, żebym zerżnął ją od tyłu. Powstrzymywała mnie właściwie tylko jedna rzecz. Przez cały czas zastanawiałem się, jak możemy się nią podzielić, aby Iza nie poczuła się pominięta lub, co gorsza zazdrosna. Epizod z Magdą nauczył mnie, że w trójkącie z drugą kobietą, nie wystarczy jedynie na ślepo dążyć  do zaspokojenia pożądania. Tamta przygoda była naszym debiutem. Była spontaniczna, nieplanowana i wiem, że wszystko spieprzyłem, bo uległem emocjom. Iza nie miała do mnie pretensji, nigdy mi niczego nie wypominała, jednak ona wyniosła z tego układu najmniej. Dzisiaj bawiła się świetnie, podczas gdy ja cierpliwie czekałem. Chociaż mój fiut pieklił się i wyrywał, byłem twardy i stanowczy. Moje diablice najwyraźniej coś knuły i miałem przeczucie, że wymyśliły już, jak wynagrodzić mi cierpliwość, a Iza nie będzie się jedynie przyglądać, jak posuwam tę małolatę.

Podałem im butelkę i kiedy zaspokoiły pragnienie, podpełzły do mnie na czworakach, po czym dały mi do zrozumienia, abym położył się pomiędzy nimi. Zrobiło mi się ciepło, a po chwili nawet bardzo ciepło, bo dotyk miękkich, lepkich od potu ciał był kurewsko przyjemny.
- Coś mi się wydaje, że mój mąż ma na ciebie przeogromną ochotę. – Usłyszałem pożądliwy głos żony. – Taaak? … A już myślałam, że mu się nie podobam – odparła figlarnym głosem Kinga, po czym przesunęła dłonią po mojej piersi. Zgrywały się, a ja się nie odzywałem,  bo najwyraźniej zaczęły realizować swój plan.
- Naprawdę tak uważałaś? – Iza ujęła jej dłoń i nakierowała ją na mojego kutasa. Stał prosty i twardy, prężył się z dumą niczym rasowy ogier podczas aukcji. 
- Łał! Tomek! – jęknęła, przewracając oczami Kinga. – Powiedz, że to przeze mnie – droczyła się, po czym oplotła palcami fiuta, chcąc namacalnie przekonać się, że jest gotowy.
- Masz jeszcze jakieś wątpliwości – odparłem i wsuwając palce w jej gęste włosy, przyciągnąłem jej twarz do swojej, a następnie wgryzłem się w jej rozpustne usta. Była taka pyszna. Wyjęczała moje imię, co bardzo mi się spodobało. Zagłębiłem w niej język, a ona oplotła go wargami, po czym sama utorowała sobie drogę do moich ust. Iza patrzyła na to wszystko z bliska, słyszała mlaskania i czuła nasze gorące oddechy, ale świadomość, że kocham się z młodszą kobietą w towarzystwie własnej żony, podniecała jak cholera.
- Hmmm – jęknęła Kinga i popatrzyła znacząco na Izę. Teraz obydwie się we mnie wpiły i odpłynąłem. Ich gorące oddechy łaskotały i drażniły, wzniecając tornado rozkoszy, które raz po raz przetaczało się po mnie, omal nie rozrywając mi jąder. Nie miałem pojęcia, w jaki sposób udało nam się tak szybko zgrać, ale było nam razem obłędnie. Kinga doskonale odnajdowała się w roli drugiej partnerki, była kusząca i namiętna. Miała instynkt i wszelkie predyspozycje, aby czerpać przyjemność, zabawiając się jednocześnie z kobietą i mężczyzną. Wzdychając z podniecenia, ściskałem ich miękkie pośladki, podczas gdy one wodziły dłońmi po moim torsie, brzuchu, zbliżając się coraz bardziej do wiadomego celu. Kinga pierwsza wsunęła dłoń pomiędzy moje uda i zacisnęła ją na jądrach, patrząc z  satysfakcją, jak zaciskam zęby, żeby pokonać kolejną falę dreszczy.
 – Podoba ci się? – droczyła się, posyłając mi wygłodniałe spojrzenie, od którego omal nie eksplodowałem. Ta mała kurewka wiedziała, że działają na mnie jej uwodzicielskie minki i teraz uraczyła mnie jedną z tych najgorętszych. 
- Nie widzisz? – odparłem, wpychając biodra, przez co mój wymęczony przyjaciel zadrgał przy jej twarzy niczym stalowy pręt.
- Jaki groźny – mruknęła z satysfakcją, testując jego sprężystość dotykiem palców. Przesunęła je wolno od nasady po czubek, po czym bezceremonialnie zsunęła z niego napletek.
Obnażona głowica była sina i mokra, a przede wszystkim bardzo wrażliwa.
- Jest piękny – stwierdziła Iza i obydwie zbliżyły twarze do wyprężonego oręża , wciągając głośno zapach mojego podniecenia. – Ktoś tu jest mocno pobudzony. – Zachichotały i pocałowały się głęboko. Zaraz potem długie, posuwiste pociągnięcia języków przyprawiły mnie o ciarki i dreszcze. Lizały mnie obydwie na raz, nie wchodząc sobie w paradę. Ich języki tańczyły po napęczniałych żyłach, zakręcały się na główce, jeździły z dołu do góry, jak po lizaku. Spiąłem się i szarpnąłem biodrami, aż odruchowo poderwały głowy.
- Bądź grzeczny, kochanie – mruknęła karcąco Iza i znowu obydwie wybuchły radosnym śmiechem. Łatwo było jej mówić. Lizały coraz bardziej zawzięcie i tylko co jakiś czas zerkały na mnie, sprawdzając, czy wytrzymuję.
- O taaak … taaak – jęczałem przeciągle, bo czułem, że za moment zaleję ich zaborcze jęzory spermą. To, co ze mną robiły, było sprośne i wyuzdane, a one zachowywały się jak profesjonalne  kurewki.  Po chwili Iza odsunęła się na bok, ustępując miejsca koleżance. Teraz to ona miała odegrać pierwszoplanową rolę. Kinga popatrzyła na nią z wdzięcznością, po czym usadowiła się wygodnie na moich udach i nasunęła swoje słodkie usta na członka. Zadyszałem głośno, bo jej pyszczek był jak rozpalony piec.
Iza masowała ją po plecach i zawijając sobie na dłoni jej włosy, zatroszczyła się, abym mógł bez przeszkód widzieć jej twarz. Wiedziała, jak bardzo działa na mnie widok delikatnej kobiecej buzi z penisem w ustach. A Kinga znała się na tej robocie jak mało kto. Ta mała była niesamowita. Ssała mnie niespiesznie i co jakiś czas wydając rozkoszne pomruki,  tańczyła czubeczkiem języka wokół żołędzi.  Widać było, że w obciąganiu ma dużą wprawę i nawet w takim momencie pomyślałem z zazdrością, jakim szczęściarzem jest Jacek. Tymczasem ona stawała się bardziej drapieżna. Masowała jądra, wbijała swoje ostre pazurki w mój brzuch, rysując po nim głębokie linie i pompowała mnie u nasady, pozwalając mi wbijać się w nią głębiej. W końcu zabrakło jej tchu.
- Jaki smaczny – jęknęła, unosząc głowę, aby zaczerpnąć powietrza, po czym ponownie nasunęła swoje mięsiste wargi na rozpalony czub penisa.
- Uważaj łobuzie – krzyknąłem przerażony, bo czułem już pierwsze skurcze, zapowiadające mego silny wytrysk. – Naprawdę … chcesz tego? – powtórzyłem głośniej, a wtedy ona wyswobodziła usta i zrobiła zawiedzioną minkę.
- O nieee! Nawet nie próbuj – odparła stanowczo.  – Muszę mieć tego potwora w sobie – syknęła i przesunęła palcem wzdłuż rozchylonej bezwstydnie szparki. Iza jakby na to tylko czekała. Opadła na plecy, opierając głowę o poduszkę, a następnie przyciągnęła dziewczynę do siebie, dając jej do zrozumienia, żeby się na niej położyła. Posłały sobie porozumiewawcze spojrzenie, bo chyba taki był ich plan. Kinga sprawnie usadowiła się pomiędzy jej nogami, a następnie zaległa plecami na Izie, tuląc twarz do jej szyi. Obydwie rozchyliły szeroko uda, robiąc dla mnie miejsce. Uśmiechnąłem się zadowolony i poczułem ulgę. Zrozumiałem, że kiedy będę posuwał Kingę, Iza będzie pod nią i tak naprawdę będziemy się kochać we troje. Moja żona odczuje na sobie, każde pchnięcie i dodatkowo będzie mogła pieścić i całować Kingę. Dziewczyna patrzyła z niecierpliwością, jak zajmuję pozycję pomiędzy jej nogami, ale kiedy sięgnąłem pod poduszkę i wyciągnąłem zapakowaną w złotko prezerwatywę, pokręciła przecząco głową i zaoponowała. – Nie wygłupiaj się! Dziecka mi nie zrobisz. 
Zaraz jęknęła głośno, bo Iza położyła dłonie na jej piersiach i zaczęła je masować. Zatrzymaliśmy na sobie spojrzenia, dziewczyna uśmiechnęła się słodko. Odkąd zatańczyliśmy pierwszy raz, wszystko wskazywało na to, że prześpimy się ze sobą, jednak rzeczywistość przerosła  moje oczekiwania.
Opuściłem wzrok i z wrażenia przełknąłem głośno ślinę. Miałem przed sobą dwa ociekające śluzem, soczyste  gniazdka, bo cipka Izy znajdowała się tuż poniżej. Młoda cwaniara dostrzegła moją minę i przezornie przypomniała mi, kto jest teraz najważniejszy.
- Nie pomyl się – mruknęła kusząco i żeby nie miał już co do tego żadnych wątpliwości, rozchyliła palcami pełne wałeczki sromu, jasno wskazując, gdzie mam wsadzić fiuta. – Chodź do mnie.
Przysunąłem się bliżej i wszedłem w nią, powoli i głęboko, delektując się każdą sekundą.
- O taaak! Wreszcie! – jęknęła, a ja oparłem się mocno na ramionach i naparłem  biodrami, wypełniając ją całą. Zmrużyła oczy i uśmiechnęła się lubieżnie, zadowolona. Pewnie marzyła o tej chwili, tak samo jak ja. Jej beztroski, bezczelny uśmiech zachwycił mnie i przypominał, że robimy coś zajebiście nienormalnego, coś, co jeszcze dzień wcześniej wydawało się tyko niewinną fantazją.
- Parzysz mnie – wyjęczałem prosto w jej usta, a następnie zatopiłem w nich język. Kinga stęknęła z rozkoszy, po czym założyła łydki na moje biodra i mocno je zacisnęła, jakby się obawiała, że zaraz ją porzucę dla Izy. Powtórzyłem pchnięcie, przyzwyczajając jej pochwę do rozmiaru penisa i zacząłem ją płynnie posuwać. Chciałem przyspieszyć, złapać ją za pośladki i dogodzić z całą siłą, ale powstrzymywałem się, czekając, dopóki nie w pełni będzie gotowa. Miałem w tyle głowy, że ona całkiem niedawno przeżyła już jeden orgazm. Z drugiej strony pragnąłem, aby ta rozkosz trwała i trwała. Iza pojękiwała razem z Kingą, bo dziewczyna przesuwała się na niej w rytm moich pchnięć, co dawało nam wszystkim przeświadczenie bliskości i zespolenia. Jak bardzo było mi żal, że nie mogę kochać ich obu na raz, ale moja żonka i tak wyglądała na  zadowoloną. Masowała jej piersi i wtulając twarz w szyję dziewczyny, pieściła ją coraz gorętszymi pocałunkami. Byliśmy trójkątem idealnym.
- Pocałujcie się – wycharczałem błagalnie, bo od środka rozsadzała mnie energia. Dziewczyny otworzyły szeroko oczy, po czym Kinga przechyliła głowę i rozchyliła usta. Iza polizała jej wargi, a po sekundzie złączyły się w długim, brudnym pocałunku, w którym główną rolę  odgrywały języki.
- O taaak! Podoba mi się! – wymamrotałem z zadowoleniem, bo teraz wszystko wydawało mi się perfekcyjne. Przyspieszyłem. Moje napastliwe biodra zaatakowały ciało dziewczyny z taką siłą, że po kilku pchnięciach Kinga wyrzuciła do tyłu ramiona i zaparła się o ramę łóżka.
- Taaak! Pieprz mnie mocno! – wyrwało się z jej gardła, a ja zrobiłem się w jej cipce jeszcze dłuższy,

jeszcze grubszy i nie mogłem już dłużej walczyć z orgazmem.
- Ułaaa! – wrzasnąłem, nie kontrolując głosu. Bolesne pulsowanie w dole zmieniło się w narastającą błogość. Długo powstrzymywany wytrysk był potężny i obfity. Kinga wiła się i wyginała, śmiejąc się ze szczęścia. Po dłuższej chwili rozluźniła uścisk łydek, osunęła się bezwładnie na Izę, a ta objęła ją ramieniem i przytuliła ciepło. Wysunąłem się, pozostawiając jej piękną cipkę mokrą i otwartą. Zaczerwieniony fałdki pulsowały, wypychając na zewnątrz nasienie, które wąską strużką spłynęło pomiędzy jej pośladki i skapywało na cipkę Izy. Co za widok! Moja żonka poczuła to, uśmiechnęła się do mnie podstępnie i mrucząc z rozkoszy, włożyła rękę pomiędzy uda. Przeciągnęła palcem najpierw wzdłuż swojej szparki, a następnie rozwierconej cipki Kingi, po czym uniosła mokrą dłoń, aby dziewczyna mogła ją zobaczyć. 
- I jak? Dobrze ci było z moim mężem? – spytała namiętnym głosem, przykładając pokryty spermą palec do jej warg. Kinga skierowała na mnie wzrok, po czym wysunęła powoli język i zlizała lepki płyn z palca Izy, jakby to był miód.
- Było zajebiście – mruknęła przeciągle.  — Wolę się jednak pieprzyć z dojrzałymi mężczyznami — dodała, robiąc do mnie kolejną minkę z serii: „Możesz zrobić ze mną wszystko”.
- Podoba ci się, w jaki sposób walczymy z rutyną? – spytałem, nawiązując do wcześniejszej rozmowy i położyłem się obok. Nie mogłem sobie darować kontaktu z jej jędrnym, dziewczęcym ciałem. 
Iza przyciągnęła jej twarz do swojej, pocałowała ją, po czym wsunęła pomiędzy jej wargi drugi palec, który także lepił się od nasienia. – Posmakujemy go razem, dobrze? – kusiła gorącym głosem.  Kinga westchnęła głośno, chłonąc z rozkoszą ostry zapach spermy, a następnie rozchyliła usta szerzej, robiąc miejsce dla Izy. Wiedziałem, że grają i że robią to dla mnie. Cały spektakl rozgrywała się zaledwie kilka centymetrów od mojej twarzy. Czułem ich gorące oddechy, słyszałem westchnienia i mokre odgłosy pocałunków. Ich języki tańczyły wokół palca Izy zupełnie tak, jakby się ścigały, która z nich spije więcej lepkiego płynu. Mimo to ich pieszczoty były nadal zmysłowe i bardzo kobiece. Byłem przyzwyczajony do szalonych pomysłów żony, ale ta mała była również obłędna i nie przestawała mnie szokować. Jej słodka buźka, wysmarowana teraz śliną i nasieniem była niesamowicie seksowna. Nie miałem jej dosyć, chociaż kutas domagał się odpoczynku.
- Narobiliście mi tylko ochoty na więcej – mruknęła i przeciągnęła się, wypinając piersi. Już otwierałem usta, żeby spytać, czego oczekuje, kiedy z salonu dobiegło nas wołanie Jacka.
- Kinga! … Kinga, gdzie ja jestem? – jego głos był urywany i niewyraźny. Zerwaliśmy się na równe nogi, ale po sekundzie odetchnęliśmy z ulgą. Chłopak krzyczał przez sen, bo zaraz rozległo się chrapnięcie.
- No nieee! – krzyknąłem w myślach, czując bolesny zawód. Dlaczego akurat w takim momencie?
Mimo że się nam upiekło, to czar prysł. Kinga była wystraszona i widać było, że modli się, aby Jacek nie pojawił się w sypialni.
- Zapomniałam o nim!
Łudziłem się jeszcze, że zaśnie na dobre, ale kanapa najwyraźniej mu nie służyła. Zaczął się wiercić i mamrotać, co zupełnie wybiło Kingę z nastroju. 
- Muszę  go odprowadzić – westchnęła zrezygnowana i czym prędzej zeskoczyła z łóżka. Jej ubranie zostało w salonie, więc narzuciła na gołe ciało jedynie bluzę, którą wcześniej zdjęła w sypialni, kiedy przeglądały z Izą kosmetyki.
- Pomożesz mi? – spojrzała na mnie pytająco, widząc, że naciągam na siebie szorty i koszulkę.
- Pewnie – przytaknąłem skwapliwie. Stąpając na palcach, zakradliśmy się do salonu. Korzystając z faktu, że Jacek nadal nie bardzo kojarzył, Kinga rzuciła się na swoją garderobę, która walała się po całej podłodze, a ja zająłem się chłopakiem. Dźwignąłem go z fotela i założyłem sobie jego ramię za szyję, upewniając się, że nie padnie mi zaraz na podłogę. Kinga nie zaprzątała sobie głowy, aby doprowadzić się do porządku. Zwinęła ubranie w kłębek i włożywszy go pod pachę, pospieszyła mi z pomocą.
- Ostrożnie – usłyszałem głos Izy, która, zawiązując szlafrok, otworzyła nam drzwi. – Ale się biedaczek ululał – dodała zatroskana, chociaż okrutnica sama się do tego przyczyniła. – I bądźcie grzeczni. – Odprowadziła nas karcącym spojrzeniem, na co Kinga pokazała jej język. 
Wspólnymi siłami udało nam się bez uszczerbku na zdrowiu doprowadzić go do domku Nie zapaliliśmy światła, od razu odnalazłem łóżko, ponieważ oprócz toalety w domku było tylko jedno pomieszczenie.
- Połóż go tu – szepnęła, ściągając na bok kołdrę. Na szczęście Jacek się nie opierał i czując, że jest już na swoim terenie, przekręcił się grzecznie na bok i zasnął.
– Dobry chłopczyk. – Kinga odetchnęła z ulgą i pochyliła się, aby ściągnąć mu buty. Podejrzewałem, że diablica zrobiła to z premedytacją, ponieważ  jej bluza podjechała do góry. Mimo że w pomieszczeniu panował półmrok, to z zewnątrz wpadało wystarczająco dużo światła, abym mógł w pełni zachwycić się jej nagim tyłkiem.
Co za widok!  Zadrżałem z pożądania, bo kształtne pośladki wołały, aby je ścisnąć i wymasować.  Ująłem je w dłonie i nie czekając na aprobatę Kingi, pogłaskałem, sycząc przy tym z dzikiej rozkoszy i zadowolenia. Kutas stanął mi tak sztywno, aż zabolało.
- Auć! – jęknęła zaskoczona, ale nie wzbraniała się, kiedy zarzuciłem bluzę wyżej na plecy. Nie wiem, jak i kiedy znalazłem się na kolanach, przywierając ustami do tych  apetycznych krągłości. Przez chwilę zabawiałem się, próbując długimi liźnięciami wygładzić gęsią skórkę, ale moje wysiłki okazały się próżne. Dziewczyna była szczerze pobudzona, a moje starania sprawiły, że reagowała bardziej emocjonalnie. Tysiące twardych punkcików na jej skórze drażniły mnie w język.
- Co robisz, hultaju? – spytała drżącym głosem, ale nawet nie próbowała udawać, że jej się nie podoba.  – Co na to twoja żona? 
- Jeszcze się tobą nie nacieszyłem — odparłem pożądliwie i przypomniałem sobie wzrok, którym odprowadziła nas Iza. W jej szarych oczach widziałem cichą zgodę. To ona chciała, abym sprawdził, czy ta gorąca laska pozostanie wierna swojemu chłopakowi.
Kinga była gotowa na kolejną porcję seksu, chociaż powstrzymywała ją obawa, że Jacek w każdej chwili może się przebudzić.
- Myślisz, że miałby coś przeciwko? – czytałem jej w myślach. Podkręcałem atmosferę, bo tak naprawdę byłaby wniebowzięta, gdyby chłopak pozwolił się jej pieprzyc z innym facetem.
- Zaryzykuję – rzuciła hardo, po czym zaparła się mocno o łóżko i jeszcze bardziej wypięła tyłek
– Podoba ci się tak? – spytała mokrym, kuszącym szeptem.
- Bardzo – odparłem. – Podniecasz mnie … Jesteś wspaniała … idealna – jęczałem pomiędzy pocałunkami. Lizałem jej obłędny tyłek, ściskając ją za pośladki i masując uda.
- Mów tak … Ułaaa! – głos uwiązł jej w gardle, a nogi pokryły się kolejną falą gęsiej skórki.
Uśmiechnąłem się usatysfakcjonowany, a serce o mało nie rozerwało mi klatki. Przywykłem do perwersji z Izą, ale efekt nowości był nie do przecenienia. Bujała się w przód i w tył, aż w końcu, aby nie stracić równowagi, ugięła jedną nogę i oparła kolano o materac łóżka. Oszalałem na punkcie jej tyłka. Rozchyliłem pośladki i spojrzałem na połyskujące w świetle latarni napęczniałe wargi. Była cholernie mokra. Wcisnąłem w nie twarz, lecz zanim mój język zdążył sięgnąć mięsistych fałd, uderzył mnie jej zapach. Woń śluzu zmieszanego z pozostałością nasienia i śliny była niczym najdroższe perfumy, zdradzając, że jest chętna i gotowa. Zlizałem tę oszałamiająca miksturę i zakręciło mi się w głowie. Tak smakuje seks i pożądanie – przeszło mi jeszcze przez myśl, po czym zanurzyłem język w jej rozpustnej szparce jeszcze głębiej.
- Auć! – Z piersi Kingi wydobył się stłumiony jęk aprobaty. Dziewczyna hamowała się, żeby zbyt głośno nie emanować podnieceniem, ale w nocnej ciszy nawet nieśmiały jęk odbijał się od ścian głośnym echem.  Jej pisk był niczym zaproszenie. Jak ja ją, kurwa, chciałem mieć. 
- Wyliżę twoją słodką cipkę, a potem cię zerżnę, aż będziesz piszczeć – wysapałem nieprzytomnie, po czym polizałem ją naprawdę głęboko, wysłuchując obłędnego pojękiwania, którym zareagowała na moje słowa.
- Zrób tak! … Proszę! … Weź mnie, jak chcesz – stękała, z trudem walcząc o oddech, a jej sprośne słowa były dla mnie niczym muzyka.
- Jesteś cholernie wyuzdana, wiesz? – drażniłem się z nią pomiędzy jednym a drugim pociągnięciem języka, ale ją to tylko nakręcało.
- Wolisz grzeczne dziewczynki? – odgryzła się i chciała coś jeszcze dodać, ale wtedy wsadziłem w jej mokrą dziurkę dwa palce na raz i to zupełnie odebrało jej mowę. Poczułem, jak się spięła, co tylko zachęciło mnie, żeby pogmerać w niej głębiej. Kciukiem i palcem wskazującym drugiej dłoni rozchyliłem jej pośladki wyżej i zanim zorientowała się, na co się zanosi, obrysowałem językiem zaciśniętą obrączkę odbytu.
- O rany! – jęknęła bezwiednie, zapominając o tym, że jej krzyki mogą obudzić Jacka. Złapała kurczowo za prześcieradło i wypięła się jeszcze mocniej.
- Podoba ci się, co? – spytałem z dzikim zadowoleniem, ponieważ w tej pozycji miałem do niej łatwiejszy dostęp. Lizałem śmiało jej małą dziurkę, posuwając miarowo palcami pochwę, a ona popiskiwała rozkosznie, napierając tyłkiem na mój język. Wiedziałem, że przede mną nikt jej w ten sposób nie dotykał. Była zaszokowana, ale podniecenie było silniejsze. Zacisnęła zęby na kołdrze, kneblując sobie dobrowolnie usta i nie mogła uwierzyć, że ściśnięte oczko rozchyla  się bez jej udziału i woli. Zakazane przestaje być zakazane.
- Tomeeek … nie wytrzymam – jęknęła błagalnie, odwracając głowę w moją stronę.
- Nie musisz wytrzymywać – odparłem szelmowsko i wstając, rozsunąłem rozporek, pozwalając stłamszonemu penisowi wyskoczyć na wolność. 
- Nieee! – zaoponowała, kiedy przymierzyłem napęczniałą żołądź do mokrej cipki.  – Chcę na ciebie patrzeć.
Miałem dziki wzwód i prawdę mówiąc, wziąłbym ją od tyłu bez zbędnych ceregieli, ale jej ochota na czułości zmiękczyła mnie. Kinga podniosła się z kolan i chwytając wyprężonego fiuta w dłoń, pociągnęła mnie do stolika.
- Nie boisz się, że coś usłyszy? – spytałem przekornie, ale w rzeczywistości miałem w dupie, czy Jacek nas przyłapie, czy nie.
Pokój był bardzo mały i poza łóżkiem nie było w nim dodatkowej kanapy lub fotela, gdzie moglibyśmy się położyć. Kinga stanęła tyłem do stołu, a ja zerwałem z niej bluzę i cisnąłem na blat.
- Tu będzie dobrze – szepnęła, siadając na krawędzi i odważnie rozchylając uda. Nogi zwisały jej ze stołu, ale zaraz je uniosła, opierając stopy na siedzeniach krzeseł, które stały obok. Nie zwlekając już dłużej, naprowadziła czubek pulsującego penisa na rozchyloną szparkę.
- Tracę przez ciebie rozum, dziewczyno – jęknąłem, czując na główce penisa żar jej cipki.
- Mam nadzieję – odparła zadziornie i uśmiechając się, dała mi znać, że jest gotowa.
- Pożądam cię, łajdaczko – jęknąłem i wszedłem w nią po nasadę. Nasze ciała skleiły się, a jej piersi rozpłaszczyły się na moim torsie, drapiąc mnie twardymi brodawkami. Dotarło do mnie, że z nadmiaru innych pokus zupełnie je zaniedbałem. Piersi Kingi wydawały się w tej pozycji idealnie kształtnymi półkulami, ciężkimi i sprężystymi. Ująłem je w dłonie i lekko ścisnąłem, pocierając jednocześnie kciukami sztywne, napęczniałe brodawki. Jak mi ich brakowało. Syknęliśmy jednocześnie, jak gdyby przeszył nas ostry ból. Był to jedynie niekontrolowany objaw zachwytu, zaskakująco potężnego, aż bolesnego. Zaraz też dostrzegliśmy, jak bardzo ten ból wyrysował się na naszych twarzach i obydwoje się roześmieliśmy.
- Kochaj mnie – szepnęła, patrząc mi prosto w oczy. Poczułem na dole skurcz, mrowienie i nie panując nad sobą, wbiłem się w nią kilka razy do samego końca.
- Wolniej … proszę! – ostudziła mój zapał, przytrzymując mnie za biodra. – Niech to się, kurwa, nigdy nie skończy – wymruczała przeciągle i zarzucając ramiona na moją szyję, zbliżyła usta do moich ust. Przez chwilę jedynie napawałem się jej mokrym oddechem, ale nie wytrzymałem. Pocałowałem ją agresywnie, a ona doskonale wyczuła, jak bardzo jej pożądam. Rozchyliła wargi, po czym pozwoliła, abym badał językiem jej wnętrze. Po długiej chwili odsunąłem się trochę, aby wziąć oddech, a wtedy zaatakowała ona. Podobała mi się jej zadziorność. Pieściła mnie swoim miękkim językiem głęboko i zmysłowo. Byłem pewny, że gdybyśmy mogli być teraz zupełnie sami, ta zepsuta panienka gotowa byłaby spełnić najbardziej perwersyjne zachcianki. Płonęła z pożądania. Złapała mnie dłońmi za pośladki i wbijając w nie palce nie pozwoliła mi się odsunąć nawet na milimetr.
- Kingaaa! – jęknąłem jej w usta i tak samo jak ona mnie, chwyciłem ją za tyłek. Byliśmy blisko siebie, sklejeni i stłamszeni, wystawiając na poważną próbę wszystkie zakończenia naszych nerwów. Byłem niecierpliwy, ale ta wyrachowana bestyjka trzymała mnie w ryzach, nie pozwalając mi na gwałtowne ruchy. Czerpała rozkosz z samej obecności fiuta w swojej cipce. Wiedziała dobrze, że kilka zdecydowanych pchnięć zakończyłoby ten festiwal zakazanej rozkoszy w przeciągu kilku sekund. Pozostało mi tylko rozpychać się w jej gorącym wnętrzu, ocierając napęczniałą głowicą o samo dno pochwy.
- Uuuh … obłędnie – stęknęła, czym niestety znacząco osłabiła moje starania, aby nie zerżnąć jej tak, jak na to zasługiwała. Błądząc chaotycznie dłońmi po jej tyłku, w końcu zagłębiłem palce w rowek pomiędzy pośladkami i mimowolnie namacałem mniejszą dziurkę. Była nadal wilgotna od śliny i wcale nie taka ściśnięta jak za pierwszym razem. Kinga wbiła we mnie zszokowane spojrzenie, ale zanim zdążyła przetworzyć, co się z nią dzieje, mój palec tkwił w jej rozkosznej dupci niemal do połowy długości. Pisnęła przez zaciśnięte gardło, ale w nocnej ciszy jej nieśmiały jęk wybrzmiał jak krzyk. Wzrok dziewczyny mimowolnie powędrował w kierunku łóżka, na szczęście Jacek nie zareagował. 
- O matko! Co ty ze mną robisz? – jęknęła zaskoczona i mimo że w jej głosie słychać było nieśmiałą nutkę przerażenia, to dziewczyna natychmiast poddała się potędze nowej, nieokiełznanej przyjemności. Nie odezwałem się słowem. Posłałem jej tylko szelmowskie spojrzenie i zacząłem kręcić palcem, napierając nim na ściany odbytu, które z każdą sekundą miękły i poddawały się.
Kinga płonęła z emocji, jej biodra poruszyły się energicznie w przód i w tył, jakby targnęły nimi konwulsje. Niezamierzony i niekontrolowany odruch wyzwolił lawinę zdarzeń i wiedzieliśmy, że dalsza próba odwlekania orgazmu była z góry skazaną porażkę.
 – Kurwa! – zaklęła, szeroko otwierając oczy, bo wysunąłem z niej penisa prawie w całości, po czym wbiłem go z taką siłą, że gdybym nie trzymał jej za tyłek, to zepchnąłbym ją na środek blatu. Zrobiłem tak ponownie i jeszcze raz. Twardy jak skała kutas dosłownie demolował jej cipkę. Każde kolejne pchnięcie sprawiało, że palec, którym gmerałem w drugiej dziurce, wchodził głębiej, aż w końcu utkwił w niej cały. Kinga nie była świętą, ale jednoczesna penetracja obydwu szparek rozłożyła ją kompletnie. Jej biodra poruszały się w jakimś dzikim tańcu, wzmacniając jedynie siłę, z jaką ją penetrowałem.   

- O jak dobrze … Jesteś obłędna  – mamrotałem jej do ucha, a ona wgryzła się w moją szyję, niczym wampirzyca.
- Spuść się we mnie! – rzuciła niespodziewanie i już brała głęboki oddech, żeby wykrzyczeć  coś równie sprośnego, kiedy przezornie zakryłem jej usta dłonią. Wulgarna prośba pasowała do chwili doskonale, podziałała na mnie jak wystrzał z pistoletu startowego. Byłem teraz zwierzęciem spuszczonym ze smyczy i dogadzałem jej ze zwierzęcą zapalczywością, czego ona oczekiwała. Uwiesiła się na mojej szyi obiema rękami i doszła z tłumionym piskiem, bo ciągle trzymałem dłoń przy jej ustach. Szczytowałem w spazmach sekundę po niej, patrząc, prosto w jej piękne, błyszczące oczy. Rozszerzały się rytmicznie, jakby w podzięce za każdą salwę spermy, którą zalewałem jej pulsujący tunel. Nie wiem, ile trwało to szaleństwo, ale kiedy w końcu zamarłem w bezruchu, poczułem się jak pijany. Przyspieszone oddechy dobiegały do uszu jak przez watę, skóra pokryła się potem, ale dotyk jej ciała był jak uzdrawiający masaż. 
- Zdrętwiałam trochę – zakwiliła i zsunęła się z krawędzi stołu. Nie chciała mnie jednak wypuścić z cipki, więc wspięła się na palce i przylgnęła do mnie. Objąłem ją i po raz kolejny w ciągu ostatniej doby nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że jej zabójczą ciało jest stworzone do ogłupiania facetów. – Ale będzie mi tego, kurwa, brakować – przebiegło mi przez myśl, kiedy delikatnie ująłem w dłonie jej tyłek. Kinga zachichotała cicho, po czym skubnęła mnie wargami w ucho i szepnęła: 
- Marzyłam , żeby się z tobą kochać, ale nie przypuszczałam, że może być tak zajebiście.
- Efekt nowości? – zażartowałem.
- Nie udawaj skromnego – skarciła mnie, ocierając się o mnie nosem.   – Nikt mi tak jeszcze nie zrobił.
- Ty wiesz najlepiej, jak zadowolić faceta – odmruknąłem i przytuliłem ją jeszcze mocniej. Poddała się, wpasowując swoje miękkie kształty w moje twarde ciało. Zaczęliśmy się znowu całować i poczułem, że za moment znowu ją będę chciał.
- Spotkamy się jeszcze? – zagadnęła nieoczekiwanie.
- Ej … łobuzie, nie zapominaj, że mam żonę.
- O to pytam – nie dała się zbić z tropu. – Myślałam o nas trojgu – dodała z rozbrajającym uśmiechem i rzuciła mi wymowne spojrzenie, jakby dziwiła się, że nie załapałem.
- Rozczarowałaś mnie – udałem zmartwienie, a ona spojrzała mi w oczy wyczekująco. – Przez moment miałem nadzieję, że ci się podobam.
Kinga zatrzepotała rzęsami i uśmiechnęła się pobłażliwie. – Podobasz mi się, jak cholera, ale przestałam się łudzić, że przy Izie mam jakieś szanse, mam rację? – Spojrzała na mnie figlarnie, ale była pogodzona z losem. Była bystrą dziewczyną, podobała mi się w każdym aspekcie.
- To skomplikowane – przyznałem – dlatego najlepiej jest się rozstać od razu, póki coś zaburzy miłe wspomnienia. – Tak robiliśmy do tej pory i szczęśliwie pozwoliło nam to zachować równowagę i odpowiedni dystans. Chociaż czasami kusiło nas, aby spotkać się z kimś ponownie.
- Ma to sens – przyznała, ale do końca nie była przekonana. – Byłoby nam razem dobrze. Mogłabym się jeszcze przy was czegoś nauczyć, a wiesz, że jestem otwarta i uwielbiam seks – podpuszczała mnie gorącym szeptem, kołysząc uwięzionym w moich dłoniach tyłkiem. Czyżby coś insynuowała?
- Jesteś niesamowita – przyznałem się, bo jej słowa kusiły.  – Zaczynam mieć przez ciebie poważne wyrzuty sumienia.

- Taaak? Z jakiego powodu? – uderzyła w bardziej kokieteryjną nutę, udając niewiniątko.
- Sprowadziliśmy cię na złą drogę – wyjaśniłem ironicznie i pokazałem skinieniem  śpiącego Jacka.
– Zdradziłaś swojego chłopaka i wcale nie jest ci z tego powodu przykro, ladacznico.
Kinga zrobiła cwaniacką minę i odparła lekceważącym tonem. – To nie moja wina, że boi się zaszaleć. Poza tym o niczym się nie dowie.
- Jesteś zepsuta do spodu – droczyłem się z nią, bo trudno było mi się z nią rozstać.
- Zdecydowanie — przytaknęła, niezrażona moimi żartami — i mam wobec ciebie i twojej żony bardzo grzeszne zamiary.
 – Dziewczyno nie kuś mnie – wyjęczałem błagalnie, a ona zachichotała, zadowolona, że ma na mnie taki wpływ. Teoria Izy sprawdzała się w stu procentach. Ona już okręciła mnie wokół palca, traktując  mnie jak zdobycz.
 – A ty wiesz, jak się tym ciałem najlepiej zająć – dokończyła za mnie, po czym zsunęła swoje mokre, chętne wargi na moje usta. Całowaliśmy się żarliwie, mimo że od strony łóżka dochodziły do nas niepokojące westchnienia i pojękiwania. Balansowaliśmy na granicy, ale ryzyko dodawało jedynie  pikanterii do tego, co już i tak było mocno nienormalne.
- Kinga, nie śpisz? – chrapliwy głos Jacka przerwał nam flirtowanie. – Chłopak zaczął się wiercić, macając ręką pościel w poszukiwaniu dziewczyny. Najwidoczniej przespał już najgorsze lub poczuł bolesne objawy kaca.
Kinga się wzdrygnęła, a potem ze strachem w oczach sięgnęła po bluzę, która na całe szczęście leżała w zasięgu ręki. Mimo początkowego przerażenia dostrzegłem, z jakim żalem powitała pustkę, kiedy penis wyśliznął się z jej cipki. Błyskawicznie narzuciła na siebie bluzę, podczas gdy ja uporałem się ze spodenkami.  Zdążyliśmy. Jacek usiadł na łóżku i przez chwilę obserwował nieprzytomnym wzrokiem pokój, próbując sobie przypomnieć, co zaszło wcześniej.
– Tomek? Co tu robisz? – spytał zdezorientowany.
- Pomógł mi cię przyprowadzić, bo moje kochanie spiło się do nieprzytomności. – Kinga pierwsza pospieszyła z wyjaśnieniem dwuznacznej sytuacji. Widziałem, że z trudem powstrzymuje się od śmiechu, ale na nasze szczęście młodzieniec był nadal pod wpływem i bezkrytycznie uwierzył w każde jej słowo. Kinga nie chciała już więcej ryzykować, więc, żeby uwierzytelnić swoją wersję, położyła się obok niego, pozwalając mu złożyć głowę na swojej piersi. Pożegnaliśmy się tęsknym spojrzeniem, po czym wyszedłem z przeświadczeniem, że nasza znajomość musi się na tym etapie zakończyć.

Zobaczyłem ją od razu. Stała na pomoście, patrząc w stronę domku, czekała na mnie.
- Jeszcze nie spisz? – spytałem, udając zaskoczenie, chociaż dziwiłbym się, gdyby po tym wszystkim mogła spokojnie zasnąć.
- Myślisz, że mogłabym spać, podczas gdy ty zabawiasz się z seksowną małolatą? – potwierdziła to, co i tak było oczywiste.
- A skąd wiesz, że się zabawiałem? 
Iza wyjęła z kieszeni szlafroka telefon i włączyła ekran. – Zdjęcie rozwodowe – wyjaśniła z cwanym uśmieszkiem, po czym pokazała mi fotografię, na której widać było, jak posuwam Kingę. Zdjęcie było ciemne i niezbyt wyraźne, ale kiedy je powiększyłem, bez trudu rozpoznałem na nim swoją twarz.
- Ha, ha – roześmiałem się szeroko. – Ja mam na ciebie cały film – przebiłem jej argument. – Ale nie będziemy się rozwodzić, prawda?
- Jasne, że nie – odparła wyrozumiale, po czym wzięła mnie pod ramię i poszliśmy w stronę apartamentu.
- Co chciałaś mi powiedzieć tam na pomoście, pamiętasz? – wróciłem do jej tajemniczej zapowiedzi, kiedy pojawienie się naszych sąsiadów przerwało nam rozmowę.
Iza przystanęła i unosząc w górę głowę, wzięła głęboki oddech. – Nie wiem, czy to takie ważne – zaczęła, ale jej przerwałem.
- No mów! … Byłaś taka zagadkowa.
Chwilę przewracała oczami, zbierając myśli, po czym spojrzała mi w oczy i wyznała:
- Nie masz mi za złe tego, co zrobiłam z tymi mężczyznami? – zabiła mnie pytaniem.
- Iza! Co ci strzeliło do głowy? – Zrobiłem niepewną minę, ale jej nie przerywałem.
- Pieprzyli mnie jak prostytutkę. Już wtedy było mi nieswojo, ale teraz wiem na pewno, że to było ohydne i obrzydliwe. Upodliłam się i wstydzę się, że dałam się ponieść ciekawości. Nie mogę o tym spokojnie myśleć.
- To znaczy, że pieprzyłaś się z nimi wszystkimi tylko dlatego, żeby sprawić mi przyjemność? –  Przeraziłem się, że przeze mnie zrobiła coś wbrew swojej woli.
- Nie, głuptasie. Nic z tych rzeczy – roześmiała się cicho, a ja zbaraniałem. Skołowała mnie tak, że nie miałem już zielonego pojęcia, czy mam się czuć winny, czy wręcz przeciwnie.
- To, co wydarzyło się z fotografem i wcześniej, było fajne, ale dzisiaj z Kingą to już w ogóle był odlot – odparła z iskierkami w oczach. – Taki zmysłowy i delikatny seks daje mi więcej przyjemności. Czuję się kobietą, a nie tylko kaburą na kutasy – wyrzuciła z siebie jednym tchem i odetchnęła z ulgą.
- O rany! Przepraszam cię – nie wiedziałem, co mam po tym wszystkim powiedzieć.
- Nie przepraszaj. Do dzisiaj sama o tym nie wiedziałam – wyznała i objęła mnie mocniej. – Lubię się kochać z kobietami.  
Dzisiaj nic nie mogło mnie już bardziej zaskoczyć, ale jej ostanie zdanie było niczym kubeł zimnej wody.
- Z Kobietami? – upewniłem się, że dobrze ja zrozumiałem.
- W połączeniu z tobą, łobuzie – odparła z uśmiechem. – Kobiety są inne, ale ty nigdy tego biedaczku nie zrozumiesz.
- Bo?
- Bo jesteś facetem.
- Hej, nie byłaś o mnie zazdrosna? – spytałem prowokująco. – Posuwałem Kingę na twoich oczach.
- Mówiłam ci, że taki układ mi odpowiada – odparła niewzruszona, ale po chwili dodała drżącym głosem:
- Patrzyłam na was przez okno – wyjaśniła, zaglądając mi głęboko w oczy. – Widziałam wszystko.
- Serio? – Nie kryłem szoku, bo podglądanie własnego męża z inną kobietą musiało boleć. 
Co innego jest kochać się w trójkącie, a co innego posuwać inną laskę na osobności.
- Wiedziałeś, że mi to nie przeszkadza – odparła ciepło, po czym objęła dłońmi moją szyję i pocałowała zaborczo. Jej ruchliwy języczek rozpanoszył się szybko w moich ustach, pozbawiając mnie oddechu. Na szczęście zdążyliśmy wejść do środka, ale drzwi zamknąłem nogą, gdyż ręce miałem zajęte masowaniem jej tyłka. Takie momenty były kurewsko pobudzające. Po tylu latach razem, przypadkowy, a czasem niewinny z początku dotyk potrafił w jednej sekundzie zmienić nas w pożądliwe bestie. Brak tlenu wpompował mi do żył zastrzyk adrenaliny, potem był już tylko prymitywny zryw pożądania. Wpiłem w nią usta z taką pasją, jakbym zamierzał ją pożreć, a Iza odwdzięczyła się  tym samym. Nasz pocałunek był dziki, namiętny, a nawet wulgarny.
- Tomek! – syknęła mi w usta w krótkiej przerwie na oddech. – Patrzyłam na was i … masturbowałam się… Było mi dobrze …
Poczułem drżenie w nogach i uderzenie gorąca. O ile wcześniej dostałem jedynie zastrzyk adrenaliny, to teraz w moich żyłach krążyły wyłącznie hormony.
- Doszłam, kiedy ją posuwałeś na stole – Iza nie dawała mi chwili wytchnienia. 
Jej dłonie błądziły na oślep po moim ciele, gorączkowo rozpinając rozporek. – Potrzebuję cię. Kochaj mnie, proszę! – dyszała, ściągając mi z tyłka spodenki. Niecierpliwe palce zamknęły się na penisie i od razu zaczęła go pompować, energicznie i brutalnie, jakby chciała mnie ukarać za to, że ośmieliłem się go wsadzić w inną cipkę. Poczułem w dole dreszcze, nogi były jak z waty, ugięły się. Jednocześnie stałem się napalonym ogierem, którego jedynym celem było teraz zaspokojenie partnerki i siebie.
- Izaa! Kocham cię … tylko ciebie – mamrotałem jak oszalały, zdzierając z jej ramion szlafrok. Uwielbiałem brać ją w ten sposób. Na wpół roznegliżowana, napalona i wulgarna budziła we mnie najmroczniejsze żądze. Lubiła doprowadzać mnie do takiego stanu.
- Pokaż mi! – krzyknęła rozgorączkowana, po czym złapała mnie zębami za dolną wargę. W jej oczach było dzikie pożądanie i głód. Jej drapieżność była słodka. Nie czułem bólu, ani nie zamierzałem jej nic udowadniać. Robiliśmy wszystko bez wyrachowania, instynktownie. Oboje pragnęliśmy się kochać jedynie po to, aby zaspokoić prymitywne pożądanie i wyrzucić z siebie emocje.
Obróciłem ją władczo tyłem do siebie. Staliśmy obok kanapy, na której jeszcze niedawno spał Jacek. Popchnąłem ją, zmuszając, żeby się pochyliła i oparła tułów o oparcie. W takich momentach Iza nie miała nic przeciwko, że obchodziłem się z nią, jakby była kukłą, nawet mnie do tego prowokowała. Odgarnąłem fałdy szlafroka z jej tyłka i wszedłem w nią od razu, nie myśląc nawet, czy sprawiam jej ból.
- Ułaaa! Ty barbarzyńco! – stęknęła, a ja zawyłem z zadowolenia. Ta kurewsko seksowna, namiętna i zarazem wyzywająca kobieta była moją żoną.
– To przez ciebie jestem barbarzyńcą! – zachrypiałem, po czym kilkoma potężnymi pchnięciami wydusiłem z jej płuc głośny dowód, że dostała wszystko, o co prosiła. Przechylona przez oparcie, z twarzą wciśniętą w miękką poduchę uniosła się na palcach, aby wytrzymać jeszcze kilka uderzeń,  które zamieniły kolor jej pośladków na purpurowo czerwony. Posuwałem ją jak szalony, z niezaspokojoną żądzą, podczas gdy Iza łkała, coraz ciszej, coraz słabiej, aż w końcu zawisła bezwładna i gdybym nie trzymał ją za biodra, osunęłaby się na podłogę. Żadna kobieta nie mogła się z nią równać.

Ten tekst odnotował 29,971 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.98/10 (95 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Z tej samej serii

Komentarze (17)

+2
0
Lubię Twoje pióro, cudownie że wrzucasz kolejną część. Nie spodziewałem się że relacja pójdzie w tym kierunku, a nawet myślałem że może wydarzy się coś sugerowanego w części pierwszej, bez pełnej wiedzy Tomka. Nie mniej, super że tworzysz! Czekam na więcej i więcej, klimat niepodrabialny.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
0
Koko - pierwsza piątka twórców na pokatne.pl. Może jednak nie rezygnuj jeszcze ze znajomości pary z Kingą
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Witam i dziękuję za miłe słowa. Po takich komentarzach aż chce mi się zabrać do pisania kolejnej części. Przyznam się, że miałem w planach już tylko ostatnią odsłonę, ale kto wie ...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
0
Muszę przyznać, że zaskoczyłeś zwrotem akcji. Po ostatniej przygodzie byłem przekonany, że Iza pójdzie mocniej po bandzie z facetami 😁 a Tu proszę. Świetne opowiadanie. @Mr.X ja bym powiedział że top 1 na pokatnych 💪
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Słowa Kingi zapowiadają ciąg dalszy w bardziej pikantnym wydaniu. Pytanie co sobie koko założył 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Wspaniałe opowiadanie, każda część daje niesamowitego kopa!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Dawno się nie udzielałem, ale opowiadanie przeczytane. Napisane, jak zawsze zgrabnie i przyjemnie. Dla mnie, akcja poszła w kierunku, który daje mi mniejszy dreszczyk emocji, niż gdyby poszła, w kierunku... przeciwnym 🙂 Bez względu na to, przeczytałem z przyjemnością i pewnie poczytam kolejne Twojego autorstwa, jeśli się pokażą 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
0
Dzięki jeszcze raz za pozytywny odbiór moich tekstów. Cieszę się, że śledzicie losy Izy i Tomka, chociaż czasami nie wszystko robią z zgodnie z waszymi oczekiwaniami. A na poważnie - staram się urozmaicić akcję, żeby nie było ciągle o tym samym i dla pocieszenia dodam, że mam jeszcze w planach coś, co na pewno zadowoli purystów gatunku. Pozdrawiam.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Świetnie się Ciebie czyta, jedynie co mi się zbytnio nie podoba, to za duża "cukierkowość" między małżeństwem. Przy tego typu opowiadaniach im bardziej realnie pod pewnymi względami tym lepiej. Fajnie, że pojawią się w ogóle jakieś elementy zazdrości, ale uważam, że są zbyt szybko zażegnywane. Świetny przykład z akcją z 2 nauczycielami z poprzednich opowiadaniach, czego nie uzgadniała z mężem i pojawił się tam kwas, który szybko i byle jak został zażegnany. Gdzieś też uzgadniali między sobą, że takie "akcje" będę robić od świętą, a tu ostatnio jedna przygoda goni następną.
Jak już wspominałem, czyta się świetnie, momentami brakuje jednak tej życiowej realności, która dodałaby więcej emocji i nie tylko tych przy opisach scen seksualnych. Liczę, że autor jednak nie postanowi kończyć jeszcze tej serii i pojawią się jakieś zawirowania w życiu bohaterów.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
0
@Christo. Witam. Już druga osoba pisze w komentarzu, że zbyt cukierkowo. Szczerze mówiąc nie zwracałem na to uwagi i nie wydaje mi się, że relacje między nimi są zbyt przesłodzone. Ale wierzę, że ktoś, patrząc na moje opowiadania chłodnym spojrzeniem dostrzega rzeczy, których nie dostrzega autor. Mam nadzieję, że takie relacje między bohaterami nie są czymś, co bardzo razi, a wręcz dodaje ich wybrykom więcej pikanterii ❤. Odnośnie akcji "od święta", to wiem, że padły takie słowa, ponieważ zamierzałem już dawno zakończyć tę serię. Widzę jednak, że to opowiadanie ma swoich wiernych fanów, więc wyjątkowe momenty zdarzają się częściej, ale na swoją obronę dodam, że tylko w wakacje. Ha, ha.
Mam mnóstwo pomysłów na kolejne rozdziały, ale jeszcze nie wiem, które z nich wybiorę. Ciągle się zastanawiam.
W ramach nabrania oddechu przed kontynuacją Izy i Tomka, opublikuję niedługo nowe opowiadanie, ale będzie to coś zupełnie odmiennego. Mam nadzieję, że się również Wam spodoba. Pozdrowionka.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+7
0
Koko wiem że chcesz coś nowego ale te opowiadania są zarąbiste, chyba wole kontynuację a nie coś nowego nawet zdecydowanie kontynuację. Od dłuższego czasu mam sam kilka opowiadań gotowych i waham się je wrzucić to są trzy serie w jednej mam 8 części w drugiej 4 w trzeciej dopiero 3. Czuje że dwie pierwsze zakończą sie około 15/16 częściach a i tak każdą czyta się ponad godzinę ale muszę poprawiać styl i gramatykę.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
0
Wspaniala część sagi, działa na zmysły! Żona zrobiła się bardzo ochocza po przeczytaniu, także czuje się zobowiązany podziękować i spytać kiedy można się spodziewać kolejnej odsłony? Pozdrawiam!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Petrus gratuluję ci, że czytasz to razem z żoną. Mogę sobie tylko wyobrazić, co dzieje się potem. Pozazdrościć, ha, ha, ha. Kolejna odsłona będzie, ale jeszcze nie wiem kiedy. Na razie kończę opowiadanka, które zrodziły się kilka lat temu i żeby nie poniewierały się na dysku, postanowiłem je wreszcie opublikować. Rozpraszały mnie trochę i kiedy się z nimi uporam, będę miał czystszy umysł i zajmę się na spokojnie Izą i Tomkiem.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Jest jakaś szansa że będzie kolejna część? Okrutnie się stęskniłem za Izą i Tomkiem 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Arcydzieło, absolutny top. Przeczytałem sporo opowieści na tym portalu i jestem pod wrażeniem. Mega seria ... @koko tęsknimy za Izą i Tomkiem
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
0
Super piszesz! Piękne słownictwo. Będzie fajnie jak Kinga naprawdę będzie powracać, być może razem z Jackiem, który będzie nieświadomie cuckoldowany i poniżany coraz bardziej. Nie mogę doczekać się kolejnych części!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Powtórzę się ze stwierdzeniem, że wyborne opowiadanie i grzecznie spytam, kiedy można się spodziewać następnej części sagi 😉? Pozdrawiam serdecznie wraz z żoną.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.