Iza i Tomek (I)
6 sierpnia 2021
Iza i Tomek
Szacowany czas lektury: 47 min
Witam wszystkich miłośników mojego pisania i z radością prezentuję wam nowe opowiadanie, które otwiera przygody zupełnie innych bohaterów. Być może będzie to początek większej serii, ponieważ mam już pozaczynane kolejne części i wymyślone zakończenie. To, co wydarzy się w środku, jeszcze ewaluuje, ale chcę, żeby ta historia była spięta gotowymi już klamrami. Czy i jak ją rozwinę, zależy głównie od tego, czy opowiadanie przypadnie wam do gustu. Proszę o komentarze i opinie. Tematyka oczywiście typowa dla mnie, czyli małżeństwo, odkrywanie nowych obszarów związanych z życiem erotycznym i zdrada kontrolowana. Miłego czytania.
Wyszliśmy z restauracji około północy, trzymając się za ręce. Zatoczyłem się na chwiejnych nogach, ale uderzenie rześkiego, wiosennego powietrza, a przede wszystkim mocny uścisk dłoni mojej żony sprawił, że odzyskałem równowagę. Iza spojrzała na mnie z politowaniem i roześmiała się, ponieważ zrobiłem skruszoną minę winowajcy.
- Oj Tomek, Tomek. Daj te kluczyki – powiedziała zrezygnowana i zastrzegła, że następnym razem nie zamierza być kierowcą.
- Następnym razem weźmiemy taksówkę – odparłem pokornie i zapadłem się głęboko w fotel pasażera, czując ogarniającą mnie błogość. Alkohol robił swoje, ale na szczęście nie przeholowałem. Było w sam raz. Rzeczywiście, źle to zaplanowaliśmy – pomyślałem. Skoro zamierzaliśmy spędzić wieczór w knajpce, nie było sensu brać samochodu. Jednak, kiedy wychodziliśmy z domu lało niemiłosiernie i ostatecznie, w pośpiechu zdecydowaliśmy, że wygodniej będzie podjechać własnym środkiem lokomocji.
- W ogóle nie wiem, dlaczego ja się tak poświęcam – dodała, kiedy wyjechaliśmy na główną drogę, z powodzeniem udając oburzenie. – Nie dość, że nic nie wypiłam, to jeszcze zupełnie mnie dziś zaniedbałeś! – prychnęła z wyrzutem.
Zgrywała się, ale w głębi serca przyznałem jej rację. Mieliśmy przecież spędzić miły wieczór w gronie znajomych, a okazało się, że nie mogłem uwolnić się od komórki. Wszystko z powodu mojego szefa, dla którego pora dnia nie miała żadnego znaczenia. Że też mu się przypomniało akurat teraz – analizowałem przebieg wieczoru, jednak dla niego firma była wartością nadrzędną, więc zamiast się bawić, spędziłem ponad godzinę z telefonem przy uchu, dopinając szczegóły następnego zlecenia.
- No cóż… tak to wygląda, kiedy pracuje się zdalnie – westchnąłem. – Ale nie gniewasz się, prawda? – zwróciłem się do niej z miną zbitego psiaka.
- To zależy od ciebie. Wieczór się jeszcze nie skończył – odburknęła nadąsana, ale jej śliczna twarz, rozpromieniona w łobuzerskim uśmiechu, zdradzała zupełnie inne uczucia.
- Co masz na myśli, głuptasie? – odwzajemniłem uśmiech i położyłem rękę na udzie żony.
- Zabieraj te łapy! Kieruję! – fuknęła na mnie głośno. – Teraz ci się zebrało na czułości?
- Dobra, dobra. Już jestem grzeczny. – Zabrałem posłusznie dłoń, ale nie mogłem się powstrzymać, żeby nie zerkać na jej zgrabne nogi, szczególnie, kiedy sukienka kusząco podciągnęła się jej wysoko za kolana.
Byliśmy ze sobą wystarczająco długo, żeby obrażać się o byle co. Iza doskonale rozumiała, na czym polega moja praca i nie zgrywała rozkapryszonej panienki. Wręcz przeciwnie – wspierała mnie jak umiała. Nawet jeśli nie mogłem poświęcić jej w danej chwili wystarczającej uwagi, co się raczej nie zdarzało zbyt często, to wiedziała, że później wynagrodzę jej to z nawiązką.
– Jutro masz do pracy na później. Nie musimy się jeszcze kłaść – powiedziałem ciepło i przekręciłem się w fotelu, żeby na nią patrzeć. Uśmiechnęła się tylko półgębkiem, ponieważ jej uwaga była skupiona na drodze, ale byłem pewny, że myśleliśmy o tym samym. Figlara z niej. Po raz tysięczny dotarło do mnie, że Iza jest wspaniałą żoną. Średniego wzrostu, blondynka, szare oczy i jasna karnacja. Mimo trzydziestu pięciu lat wciąż była zgrabna, a dzięki drobnej budowie jej kształtny biust w rozmiarze c, wydawał się nawet bardziej obfity i w odpowiednio wyciętym dekolcie prezentował się po prostu bosko. I wreszcie to, co najbardziej mnie kręciło: kształtny, seksowny tyłek i ta niezdrowa świadomość, że niejeden facet nadwyrężył sobie kark, kiedy oglądał się za nią na ulicy.
Po zrobieniu doktoratu z psychologii przeniosłem się z uniwersytetu do prywatnej firmy, prowadzonej przez kolegę ze studiów. Zajmowaliśmy się szkoleniami dla pracowników korporacji i muszę przyznać, że szło nam całkiem nieźle. Wyspecjalizowałem się w psychologii biznesu, a moje sesje, dotyczące relacji i zachowania w marketingu cieszyły się ogromną popularnością. Uwolniony od akademickich ram i ograniczeń zmieniłem nudne wykłady w nowoczesny show, przez co zyskałem w branży status eksperta, a nawet pewnego rodzaju celebryty. Zawsze byłem typem luzaka, więc taka forma prowadzenia zajęć dawała mi duże pole do popisu. Z uwagi na charakter pracy spędzałem dużo czasu na wyjazdach, gdyż szkolenia odbywały się przeważnie w hotelach i ośrodkach wypoczynkowych, i to bardzo często w weekendy. Ale były też tego dobre strony, ponieważ nie musiałem pracować w biurze i w tygodniu mogłem być w domu. To wpłynęło na decyzję o przeprowadzce z Warszawy do mniejszej miejscowości, gdzie mogliśmy sobie pozwolić na wygodny dom z ogrodem. Na prowincji wiedliśmy poukładane życie, Iza znalazła pracę w miejscowym liceum i z powodzeniem realizowała się jako nauczycielka angielskiego, a ja przygotowywałem się do wykładów w domu, pielęgnując w wolnych chwilach ogród. Byliśmy ze sobą dziesięć lat, ale wciąż nie zdecydowaliśmy się na dzieci. Dlaczego? Odpowiedź była niezmienna: jeszcze się sobą nie nacieszyliśmy i ciągle nie mieliśmy siebie dosyć.
- Ale ty się za to bawiłaś wyśmienicie, prawda kochanie? – spytałem z przekąsem. Musiałem jej utrzeć nosa, bo kiedy ja byłem zajęty rozmową, Iza wpadła w szpony swojego dyrektora, który nieoczekiwanie pojawił się w tej samej knajpce co my. Widziałem, że dzielnie stawiała czoło jego zalotom, ale ostatecznie i tak spędziła większość wieczoru właśnie z nim.
– A żebyś wiedział! – Zrobiła nadąsaną minę. – W przeciwieństwie do twojego szefa, mój troszczy się o swoich pracowników. A zwłaszcza tych, których zaniedbują mężowie – dodała jeszcze, żeby mi dopiec i zaraz zerknęła kątem oka, aby sprawdzić moją reakcję.
Kiedy wspomniała o dyrektorze wiedziałem, że robi to celowo, jednak puściłem jej zaczepkę mimo uszu. Adam był rozwodnikiem, a przy tym, jak każdy wuefista lubił brylować w towarzystwie pań, chociaż nikt go nigdy nie przyłapał na otwartym romansie. Cieszył się dużym powodzeniem w damskim gronie, ponieważ mimo pięćdziesiątki na karku, zachował wysportowaną sylwetkę i posiadał wrodzony dar do obsypywania kobiet kwiecistymi komplementami. Dziś wieczorem nie mógł zmarnować okazji i z rozkoszą otoczył Izę swoją opieką. Nie odstępował jej na krok, a kiedy wreszcie mogłem spędzić z nią trochę czasu, zobaczyłem, że tańczą. Nasze spojrzenia spotkały się, a wtedy Iza pokazała mi z daleka język, dając do zrozumienia, żebym się teraz wypchał. Nie przejąłem się tym zbytnio i po prostu dołączyłem do znajomych, żeby nadrobić kilka straconych kolejek.
- Oj, nieładnie jest uwodzić własnego dyrektora! – pogroziłem jej palcem, udając zniesmaczenie.
- To nie ja go uwodziłam, tylko on mnie. I wiesz co? – uśmiechnęła się łobuzersko – prawie mu uległam. – Przewróciła teatralnie oczami, jakby żałowała niewykorzystanej okazji. Kochałem ją za to wariactwo. Czasami sprawiała wrażenie, jakby na dobre nie wydoroślała i zachowywała się jak rozpuszczona nastolatka. Zresztą całe to nasze gadanie było szalone, ponieważ Iza nigdy nie dała mi powodu do obaw, chociaż obydwoje wiedzieliśmy, że cieszy się u swojego szefa wyjątkowymi względami. Nietrudno było zauważyć, że ma najlepiej ułożony plan i dostaje w przydziale najzdolniejsze klasy. Nie miałem wątpliwości, że nie wynika to wyłącznie z faktu, że trochę znaliśmy się z Adamem na prywatnej stopie. Iza doskonale zdawała sobie z tego sprawę, ale swoją wdzięczność wyrażała w dość specyficzny sposób. Nie zaliczała się już do grona młodych nauczycielek, które trzęsą się ze strachu i posłusznie spełniają wszystkie polecenia swojego przełożonego. Przy moich zarobkach mogła sobie pozwolić na to, żeby pracować głównie dla przyjemności, co dawało jej przewagę nad młodszymi koleżankami. Przekorna natura nie pozwalała jej kłaść uszu po sobie, a swoimi docinkami doprowadzała Adama do szewskiej pasji. Była najbardziej krnąbrną pracownicą, prowadząc z nim swojego rodzaju rozgrywkę, ale ich utarczki słowne, bynajmniej nie wynikały ze złośliwości czy braku szacunku. Był to element gry, a im bardziej mu się stawiała, tym bardziej go sobą prowokowała. Jako jedyna w szkole nie rumieniła się w odpowiedzi na dwuznaczne komplementy szefa, a jej ostre riposty dawały mu dużo do myślenia.
- Cześć piękna – powitał ją, kiedy spotkali się w knajpie. – To dziś bawimy się razem, tak? – Przypomniałem sobie ich powitanie.
- Cześć przystojniaku. – Nie pozostała mu dłużna. Koleżanki z pracy nigdy nie pozwoliłyby sobie na podobną odzywkę. Jej szef potrafił być bezpośredni, ale jednocześnie pilnował, żeby jego dyrektorski autorytet zanadto na tym nie ucierpiał.
- Dziś byłam dla niego łaskawa – powiedziała z rozbrajającym uśmiechem, co również mogłem wyczytać z twarzy Adama, kiedy się żegnaliśmy. Facet nie krył rozczarowania. Może naiwnie liczył na coś więcej? – roześmiałem się w myślach.
– A i on był całkiem znośny i nie zgrywał cwaniaka – dodała po chwili.
- Nie wierzę, Adam? – Szczerze wątpiłem, że nie próbował wykorzystać sytuacji. – Na pewno robił do ciebie słodkie oczy.
- Chyba zabiłam mu ćwieka – Iza roześmiała się szelmowsko. – Spodziewał się, że będę wredna, a ja z nim dzisiaj grzecznie. Pożartowaliśmy i nawet kilka razy zatańczyliśmy. Zrobił się taki miły, jak nie on.
- Ale co? Nie próbował…?
Iza popatrzyła na mnie pobłażliwie i zachichotała jak dziecko.
- Tomek, głuptasie. A czy ty potrafiłbyś obojętnie przejść obok takiej laski jak ja? Biedaczek dostał oczopląsu. – Spojrzała na mnie wymownie. – Ale to ty mi kazałeś założyć tę sukienkę!
- A jednak jesteś wredna! – Jej pewność siebie bardzo mnie rozbawiła, ale prawdę mówiąc, szczerze mu współczułem. Iza wyglądał dziś jak milion dolarów. Krótka, obcisła sukienka w oczywisty sposób podkreślała jej zgrabną figurę, a głęboki dekolt nie pozostawiał cienia wątpliwości, że biust mojej żony jest jędrny i apetyczny. – Gdyby jeszcze wiedział, że masz na sobie pończochy – dodałem głośno i spojrzałem lubieżnie na smukłe nogi Izy. – Chyba się nie zorientował, co?
- No nieee wiem, nieee wiem – drażniła się ze mną, specjalnie przeciągając słowa. – Siedzieliśmy obok siebie przy barze, a ja robiłam wszystko, żeby się zorientował – dodała niewinnym głosikiem.
- Izaaaa! – westchnąłem ciężko i zgromiłem ją wzrokiem.
- No co!? – postawiła się. – Ty mnie porzuciłeś, a dyrektorowi się przecież nie odmawia – rozkręciła się na dobre. – Mógłby potem wyciągnąć jakieś konsekwencje, albo co…
- Wariatka z ciebie.
- A poważnie, to nadal liczę na jakieś zadośćuczynienie z twojej strony. To miał być taki fajny wieczór.
- No przecież – odparłem hardo, bo w zanadrzu miałem miłą niespodziankę. – W ten weekend prowadzę szkolenie we Wrocławiu i chciałbym, żebyś pojechała tam ze mną. Mamy już zarezerwowany fajny apartament nad samą Odrą – wyjaśniłem, ponieważ wiedziałem, że i tak się zgodzi.
To o tym rozmawiałem przez telefon z moim szefem. Dzwonił do mnie z pytaniem, czy wezmę za niego szkolenie, gdyż dopadło go wiosenne przeziębienie i zupełnie stracił głos. Nie mogłem odmówić, ponieważ miałem w firmie swoje udziały, a odwołanie sesji wiązałoby się z poważną stratą. Iza spojrzała na mnie roziskrzonymi oczkami, a foch natychmiast zniknął z jej rozpromienionej buzi.
– Kochany jesteś.
- W sobotę, co prawda pracuję, ale wieczór i całą niedzielę będziemy mieć tylko dla siebie, obiecuję. – Pogładziłem ją po włosach. Staliśmy akurat przed skrzyżowaniem, więc zdążyła mi dać słodkiego buziaka i natychmiast zapomniała, że ma się na mnie dąsać. Po chwili zajechaliśmy przed dom.
- Zrobić ci drinka? – Iza tryskała dobrym humorem. – Pamiętasz, że jutro mam do pracy na później?
- Pewnie – krzyknąłem za nią i udałem się do kojca, żeby wypuścić psy.
Kiedy wszedłem do salonu, czekała na mnie z gotowym drinkiem. Chciałem ją objąć, ale się wywinęła, po czym nachyliła się nad gramofonem, żeby nastawić muzykę.
- Będziemy tańczyć? – spytałem, patrząc lubieżnie, jak oswabadza zmęczone stopy ze szpilek i wdzięcznym ruchem nóżki odsuwa je na bok. Prawdę mówiąc, liczyłem na to, że zaraz znajdziemy się w łóżku, jednak sposób, w jaki pozbyła się obuwia był intrygujący.
- A jak myślisz? – spytała zalotnie i odwróciła się tyłem, przyciskając do piersi ciężką szklankę, wypełnioną whisky. Pociągnęła z niej spory łyk i zakołysała biodrami w rytm muzyki, sączącej się leniwie z ogromnych kolumn ustawionych w przeciwległych kątach pomieszczenia. Poruszała się przy tym w taki sposób, że na moment zastygłem w bezruchu i z otwartym pyskiem przyglądałem się, jak wabi mnie płynnymi, kocimi ruchami. Miałem ochotę zerwać z niej ubranie, jednak świadomość, że zrobiła ten pokaz specjalnie, aby jeszcze mnie pobudzić, kazała mi poczekać. Długo nie wytrzymałem. Podszedłem do niej, wyjąłem z jej dłoni szklankę z niedopitym drinkiem, po czym odstawiłem ją na blat wyspy, która oddzielała nowoczesną kuchnię od salonu.
- Kocham cię – wyszeptałem.
- Pokaż mi – odpowiedziała zaczepnie.
Stała do mnie tyłem, więc odgarnąłem jej włosy i pocałowałem ją w kark, a potem w obojczyk. Skuliła się pod wpływem gorącego dotyku, który zostawiłem na jej gładkiej skórze. Odchyliła głowę i poszukała rozedrganymi wargami moich ust. Ich delikatny kobiecy zapach, z lekko wyczuwalną nutką alkoholu podział na mnie elektryzująco. Delikatne z początku muśnięcie zmieniło się w głęboki, namiętny pocałunek. Jej słodkie wargi posłusznie się rozchyliły, a ja sięgnąłem natarczywie językiem w głąb jej ust, wysysając z nich całą słodycz. Język Izy spotkał się z moim. Wilgotny, ciepły i niewiarygodnie delikatny, napierał na mój i wprawiał mnie w odurzenie. Jęknęła cicho, a jej drobne ciało się wyprężyło. Z przyjemnością poczułem, jak chwyta mnie za dłonie i kładzie je sobie na falujących piersiach. Ścisnąłem je i westchnąłem, ponieważ Iza nie miała pod spodem stanika. Było to dosyć odważne posunięcie, ale nie założyła go, gdyż cienkie ramiączka sukienki nie zamaskowałyby jego pasków, a chciała wyglądać dziś elegancko. Odpowiednio wyprofilowana góra sukienki maskowała sutki, żeby nie odznaczały się na powierzchni, ale dekolt był na tyle głęboki, że bez wysiłku można było dostrzec brak tej części garderoby.
– Co? – spytała lubieżnym głosem. – Lubisz je dotykać, świntuszku. Prawda?
- Są cudowne – westchnąłem. Nie byłem w stanie powiedzieć nic więcej, ponieważ Iza nadal trzymała swoje dłonie na moich, a przecież nie musiała się obawiać, że je stamtąd zabiorę. Byłem zaskoczony, ale też cholernie podniecony tym, że sama pokazuje mi, jak mam je ugniatać. Masowaliśmy wspólnie jej sprężyste krągłości, a miękki materiał sukienki nie stanowił żadnej przeszkody, aby w pełni docenić ich idealny kształt.
– Czy ta sukienka, to naprawdę był mój pomysł? – mruknąłem. Udałem, że nie pamiętam, chociaż sam ją przecież prosiłem, aby założyła coś bardziej sexy.
- Oczywiście, że twój – przytaknęła, wtulając swoje usta w moje. – A co? Żałujesz?
Moja figlara wiedziała, jak działa na mnie w takich ciuchach, a kiedy pokazywała się w nich na imprezach, moja próżność była łechtana w szczególny sposób. Pyszniłem się tym, że faceci rozbierają ją wzrokiem, a najbardziej pobudzał mnie fakt, że już na starcie byli skazani na porażkę. Iza była zatwardziałą monogamistką, chociaż czasami marzyło mi się, żeby choć trochę się zapomniała.
- Jesteś cholernie seksowna, wiesz? – wyszeptałem i opuściłem wzrok na jej dekolt. Pod wpływem naszych pieszczot piersi Izy zaokrągliły się i odważniej wysunęły poza obręb sukienki. Były nabrzmiałe i zarumienione niczym dojrzałe jabłka. Pod palcami wyraźnie wyczułem twarde, wyprężone brodawki, więc nie namyślając się, ścisnąłem je obie jednocześnie.
- O taaak! Cudownie to robisz Tomeczku – łasiła się do mnie niczym kocica, drażniąc mnie po twarzy potarganymi włosami. Otarłem się o nie policzkiem i zanurzyłem w nich nozdrza, chłonąc bijące od niej ciepło. I wtedy wydarzyło się coś nieoczekiwanego. Krew zawrzała mi w żyłach, bo zamiast zapachu rozgrzanego, kobiecego ciała wyczułem w jej włosach jakąś obcą woń. Nie miałem wątpliwości, że był to zapach męskiej wody kolońskiej. Wciągnąłem głęboko powietrze i omal się nim nie zachłysnąłem, ponieważ dotarło do mnie, że taki zapach mógł zostawić tylko Adam. Moje ciało zareagowało samoistnie. Poczułem w podbrzuszu bolesny skurcz, gdyż myśl, że był na tyle blisko przy mojej żonie, była niczym cios pięścią, zadany bez ostrzeżenia. Z tą różnicą, że zamiast wirujących gwiazd, przed oczami stanął mi obraz Izy tańczącej ze swoim dyrektorem. Zagłębiłem nos w jej gęstych włosach i zaciągnąłem się jeszcze raz, mrużąc oczy. Widziałem w myślach jak Adam przesuwa swoje łapska po jej zgrabnej talii i pożera ją pożądliwym wzrokiem, wyobrażając sobie, co mógłby z nią zrobić. Iza tuli głowę do jego twarzy, a wtedy on spogląda na mnie i uśmiecha się drwiąco, jakby chciał mi powiedzieć, że to on ją dotykał i obejmował przede mną, a zapach jego wody ma być dla mnie przekazem.
Skurwiel – zakląłem w myślach. Ślady obcego samca na ciele ukochanej żony zmieniły mnie w drapieżcę. Zapałałem zemstą i owładnęła mną brutalna i prymitywna żądza. Nie pragnąłem jednak niczyjej krwi, a jedyne, czego chciałem, to mieć ją całą dla siebie i zetrzeć z niej zapach obcego mężczyzny. Najlepiej, zostawiając w niej swoje nasienie. Zwierzęce, prawda? Tak, ale w tym momencie odezwały się we mnie najbardziej prymitywne instynkty.
- Pragnę cię! – wykrzyczałem i strąciłem z niej cieniutkie ramiączka sukienki. Pozwoliłem, żeby sukienka opadła i zatrzymała się figlarnie na sterczących brodawkach. W innej sytuacji na pewno bym się zachwycał tym zmysłowym obrazem o wiele dłużej, ale teraz pragnąłem jedynie jej nagości. Zsunąłem materiał i zrolowałem go na jej na brzuchu. Obnażone piersi Izy zakołysały się, ale zaraz wpadły w moje zachłanne dłonie. Rany! Są cudowne! – Zdążyło mi jeszcze przemknąć przez myśl, zanim o mały włos ich nie zmiażdżyłem. Reakcja Izy była równie nieoczekiwana. Syknęła zaskoczona, ale mój nagły wybuch pożądania wcale jej nie wystraszył. Zaczęła się wić i prężyć, a jej tyłek skleił się z moim kroczem.
– Dotykał cię tu? – wysapałem do jej ucha, zaciskając jednocześnie palce na pośladku, który rozkosznie we mnie wpychała.
- Kto? – westchnęła i podniosła na mnie półprzytomne oczy. Nie rozumiała, o co mi chodzi.
- Twój dyrektor. Tańczyłaś z nim przecież.
Zaniemówiła z wrażenia, a ja się wystraszyłem nie na żarty, gdyż w normalnej sytuacji Iza rzuciłaby się z pazurami, żeby wydłubać mi oczy. Nie zniosłaby nawet najmniejszej insynuacji, że pozwoliła się obmacać innemu mężczyźnie. Nawet nie żartowała na podobne tematy. Wziąłem głęboki oddech, żeby odparować ewentualny atak, ale na szczęście rządziły nią teraz zupełnie inne emocje. Jej zdolność oceny sytuacji osłabła, przytłumiona narastającym podnieceniem i nie wzięła mojej uwagi do siebie.
- Jesteś zazdrosny? O niego? – spytała z niedowierzaniem i odchyliła głowę, żeby spojrzeć mi w oczy.
– Zazdrosny? Nie! – zaprzeczyłem zdecydowanie, a wtedy na jej twarzy pojawił się grymas zdziwienia.
– Iza, ja jestem tym podniecony! – wyrzuciłem z siebie jednym tchem.
Teraz to ona rozorała językiem moje usta, nie dając mi szans na wyjaśnienia. Sposób, w jaki to zrobiła, wprawił mnie w odurzenie i sprawił, że serce załopotało z radości. Moja żonka była pobudzona jak nigdy wcześniej. I to czym? Nakręcaliśmy się nawzajem i robiliśmy to, wplątując w nasz związek innego mężczyznę.
- Tomeczku?! O czym ty mówisz? – Iza była kompletnie zagubiona. Ale ja sam nie do końca pojmowałem, dlaczego pobudziła mnie myśl o tym, że Adam chciał ją poderwać. Tym bardziej, że w zasadzie cały ten obraz był jedynie wytworem mojej wyobraźni. Nieważne. Nie zamierzałem się jej tłumaczyć.
- Też był taki twardy? Powiedz mi! – wyszeptałem jej do ucha, ponieważ pośladkami nachalnie ocierała się o mojego penisa, który ledwo się mieścił w rozporku. Puściły mi wodze fantazji i wyobraziłem sobie, że ona zabawiała ze swoim dyrektorem dokładnie w taki sam sposób.
- Co ci chodzi po głowie? Powiedz mi! – zorientowała się już, na czym polega moja intryga i sama też chciała w niej aktywnie uczestniczyć.
- Naprawdę? Nie wiesz, o co mi chodzi?
- Mów! Błagam cię! – wykrzyczała histerycznie i podniosła na mnie nieprzytomny wzrok. Była pijana z podniecenia, a nasze myśli otwarcie krążyły wokół mężczyzny, z którym była przez cały wieczór. Wziąłem głęboki oddech i zdobyłem się na odwagę.
- Iza, on się gapił w twój dekolt, widział twoje piersi.
- Nieprawda. Przesadzasz!
- Nie przesadzam. Zorientował się, że nie masz nic pod spodem – sapałem jej do ucha. – Zdajesz sobie sprawę, co sobie wyobrażał?
- Nie mam pojęcia.
- Oczywiście, że masz. Widziałaś w jego oczach, że go podniecasz, ale było ci miło. Kusiłaś go, tak? – Mówiliśmy sobie rzeczy, o których do tej pory nie mieliśmy odwagi pomyśleć. A teraz złączeni w jednym niekończącym się pocałunku, przerzucaliśmy się słowami bezpośrednio z ust do ust.
- Co jeszcze zobaczyłeś? – wyszeptała podniecona.
- Wiem już, skąd się wziął grymas na twojej twarzy, kiedy chciałem z tobą zatańczyć.
- Myślałam, że tego nie zauważyłeś.
- Zauważyłem, a reszty się domyśliłem. Przytulałaś się do jego policzka. Spodobał ci się zapach jego wody. Prawda?
- Tomeczku!
- Poczułaś zapach twardego, silnego faceta i nie potrafiłaś się mu oprzeć – mówiłem to, co chciałem zobaczyć. Wciąż czułem w jej włosach woń Adama i karmiłem nią moją wyobraźnię. – Dlatego nie protestowałaś, kiedy cię objął i przyciągnął. Poczułaś na brzuchu, że jest twardy. I to twardy z twojego powodu – sapałem. – Najpierw się przeraziłaś, ale zaraz zrobiło ci się tak dobrze, że nie chciałaś, abym to przerwał. No przyznaj się!
- Błagam, nie pytaj mnie!
- Iza!
- Tak! To wszystko prawda! – potwierdziła. W jej głosie słychać było ulgę, jakby zrzuciła z siebie ogromny ciężar, ale okazało się, że jej nie doceniłem.
- I jeśli chcesz wiedzieć, to byłam podniecona jak cholera – dodała hardo.
- Taaak. Tak do mnie mów! – wysapałem drżącym głosem. Jej słowa były nieprzyzwoite, ale jednocześnie takie podniecające. Położyłem dłonie na jej twardych udach i zagiąłem palce pod krawędź opinającej je sukienki. Zadarłem ją powyżej bioder i wsadziłem dłoń w cienkie, koronkowe majtki.
- Auu! Poczekaj! Tutaj? – zaoponowała, ale jej nie słuchałem. Nie byłem w stanie. Kuchenna wyspa wydała mi się idealną scenerią do tego, co się z nami działo. Świat wokół przestał się dla mnie liczyć, byliśmy tylko my, we dwoje. Serce waliło jak młot, a zetknięcie z jej gładkim, wydepilowanym łonem wprawiło je w iście szaleńczy rytm. Nic nie było w stanie mnie powstrzymać. Zsunąłem niżej palce i potarłem o jej wargi, które zdawały się same rozchylać.
– Tomek! – wyjęczała i zaparła się o krawędź wyspy, bo inaczej osunęłaby się na podłogę. Padłem za nią na kolana i zwyczajnie oniemiałem. Przed oczami miałem jej kształtny, kołyszący się tyłeczek, skromnie tylko przysłonięty koronkowymi majteczkami. W dodatku te pończochy! Iza zakładała je wyłącznie na specjalne okazje, których finał najczęściej miał miejsce w łóżku. Zawszy były zapowiedzią dobrego seksu. Nie inaczej miało być dzisiaj. Śliniąc się niczym wygłodniały pies, przeciągnąłem dłonią po ich koronkowym wykończeniu, po czym zerwałem z niej majtki. Kiedy opadły na podłogę obłapiłem ją za pośladki i przywarłem do nich ustami. Całowałem je bez opamiętania, a pocałunki wkrótce zmieniły się w nachalne lizanie i kąsanie.
- Co ty ze mną robisz? Nie wytrzymam tego! – wyjęczała przez zaciśnięte gardło, ale był to jęk, który zdradzał bezsilność i przyzwolenie. Uwielbiałem doprowadzać ją do tego stanu. Uwielbiałem, kiedy wołała, żebym przestał, ale naprawdę chciała, żeby robił z nią, co tylko podpowiadała mi wyobraźnia. Jednak dziś moja diablica pokazała jeszcze inne oblicze. Zazwyczaj, zanim pozwoliła się tam dotknąć, wolała długą i wyrafinowana grę wstępną. Teraz po prostu uwolniła stopy od krępujących je majtek i bez wstydu rozstawiła szerzej nogi, wypinając goły tyłek. Patrzyłem na to wszystko jak urzeczony. W seksownych pończochach oraz sukience zrolowanej niedbale na brzuchu, przypominała mi bardziej ekskluzywną prostytutkę niż… żonę. Kurwa mać! – skarciłem się w duchu za to porównanie, jednak wcale mnie ono nie raziło. W jej zachowaniu było coś, co jawnie kłóciło się z jej naturą, ale przez to wydała mi się jeszcze bardziej kochana. Czy w taki sposób zachowuje się nauczycielka z renomowanego liceum? Łaaał! – Podnieciła mnie ta wyuzdana poza.
- Mam przestać? – spytałem i nie czekając na odpowiedź, polizałem ją z chciwością między pośladkami.
-Aaaaała! – jęknęła tylko i wypchnęła do tyłu biodra, przez co obydwie norki stanęły dla mnie otworem. Co za artystyczny widok! Iza miała idealną anatomię. Perfekcyjnie wydepilowana i zadbana szparka mogła wzbudzić zazdrość u niejednej panienki z branży porno. Gładkie, różowe płatki sromu były teraz lekko pofałdowane, a delikatnie ciemniejszy brzeg upodabniał je do płatków kwiatu – tak mi się przynajmniej wydawało, bo dziś wszystko było jakieś inne, bardziej intensywne, bardziej działało na wyobraźnię. Chcesz tego, kochanie, tylko jeszcze boisz się przyznać – pomyślałem z satysfakcją i nie przestawałem jej lizać, zbliżając coraz bardziej do najcudniejszego punktu. O tym możesz sobie tylko pomarzyć, Adamie – zakpiłem z niego w myślach. Wiedziałem, że to głupie, ale gdzieś w tyle głowy ciągle z nim rywalizowałem.
Cipka Izy pokryła się śluzem, którego nieprzyzwoita woń wabiła moje nozdrza. Brutalnie rozorałem ją językiem i zlizałem wyciekające ze środka krople. Smakowała wyjątkowo zwierzęco, lecz ja sam byłem teraz dziką, prymitywną bestią. Polizałem ją w środku z taką łapczywością, że opadła tułowiem na blat. Kołysała biodrami w tył i przód, co jakiś czas pojękując głośno, a ja ślizgałem językiem po całej długości gorącej szparki i koniuszkiem języka trącałem delikatną perełkę łechtaczki .
- Tomek, przestań! Dochodzę! – usłyszałem gardłowy krzyk. Odniosłem wrażenie, że była speszona tym, że tak szybko pozwoliła się zadowolić. Ale dla mnie jej krzyk był niczym sygnałówka wzywająca armię do ostatecznego zrywu. Przyssałem się do niej z dodatkowym zapałem, a nabrzmiała łechtaczka dostała się pomiędzy moje wargi. Efekt był natychmiastowy. Najpierw jej ciałem wstrząsnął gwałtowny skurcz, a potem zaczęła się rzucać niczym zwierz, który złapał się w sidła. Lizałem ją dalej i trzymałem z całej siły za rozkołysane pośladki, dopóki się nie uspokoiła.
- O rany! – jęknąłem. – To było miłe.
- Miłe? – powiedziała z wysiłkiem. – To było zajebiste!
- Zajebiste? – Nie wierzyłem własnym uszom. – Mów tak do mnie!
Podniosłem się z kolan i odwróciłem ją przodem do siebie. Była gorąca, lecz wciąż niezaspokojona. Miała zarumienione policzki i dyszała, unosząc wysoko piersi w rytm urywanego oddechu. Patrząc na jej rozsypane w nieładzie włosy, które przykleiły się do rozgrzanego czoła, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że kocham się z zupełnie inną osobą. Nie pamiętam, żeby jej oczy kiedykolwiek pałały równie dzikim, niezaspokojonym pożądaniem.
– Dokończ, we mnie, bo zwariuję! – Miała zadziwiająco przytomny głos.
- Jeszcze ci mało? – Uśmiechnąłem się lubieżnie, po czym wlepiłem wzrok w jej falujące piersi, które wyzywająco wypięła, opierając się o blat. Różowe sutki sterczały zadziornie, jakby wyczekiwały na kolejną porcję pieszczot. Ująłem je w dłonie i ścisnąłem. Wziąłem do ust jedną brodawkę i zakręciłem wokół niej językiem, potem zrobiłem to samo z drugą. Krzyknęła, tarmosząc mi włosy.
– O kurde, Tomek!
Ssałem jej sutki coraz zapalczywiej, a Iza rozpinała mi rozporek. Jej zwinne paluszki szybko poradziły sobie z zapięciem i po chwili stałem przed nią z opuszczonymi do kostek spodniami. Jedną dłonią złapała mnie za jądra, a drugą zacisnęła na wyprostowanym penisie i zaczęła nią energicznie poruszać od nasady aż po czubek, zupełnie bez wyczucia i obawy o rezultat pieszczot. Patrzyła na mnie dzikim wzrokiem i rozkoszowała się grymasem, który coraz bardziej wykrzywiał mi twarz.
- Przestań! – wyjęczałem. Jeszcze chwila i zabawa skończyłaby się wytryskiem. Obłapiłem ją za pośladki i ugiąłem kolana, żeby włożyć w nią pulsującą męskość, zanim wystrzeli całą zawartość na jej brzuch. Pomogła mi go nakierować we właściwe miejsce. Po przebytym przed chwilą orgazmie Iza była w środku niesamowicie mokra. Wśliznąłem się w nią do końca, nie czując praktycznie żadnego oporu. Jej usta rozwarły się szeroko i wydobyło się z nich głośne westchnienie.
– O taaak! Kochaj mnie mocno. – Odchyliła do tyłu głowę, ale zaraz przycisnęła ją do mojej piersi. Wtuliła się w nią, dusząc mnie ramionami, które owinęła kurczowo na moim karku. Nie wiem, co w nią wstąpiło, ale to, co robiła było niesamowite i takie nowe, podniecające. Iza uniosła zgiętą w kolanie nogę i założyła łydkę na moje biodro. Przyciągnęła mnie nią do siebie. Instynktownie schwyciłem ją za pośladki i posadziłem na blacie. Gdzieś w z tyłu głowy pojawiło się zdumienie, że poszło nam tak gładko. Do tej pory nie uprawialiśmy seksu w takiej karkołomnej pozycji, lecz jednocześnie dotarło do mnie, ile przez to straciliśmy.
- Co ty ze mną robisz, wariacie? – wymamrotała słabym głosem, lecz łydki splątane z tyłu na moich biodrach mówiły zupełnie coś innego. Przywarła do mnie z całej siły. Zadrżałem, kiedy zniewoliły mnie jej napięte mięśnie. Byliśmy tak blisko siebie, jakbyśmy byli jednym organizmem. Zacisnęła palce na moich plecach, czoło przycisnęła do ramienia, a ja poczułem mrowienie przesuwające się wzdłuż kręgosłupa aż do pośladków. Wbijałem się w nią z ogromną siłą do samego końca, ale robiłem to powoli i precyzyjnie, pragnąc opóźnić moment, w którym wytrysnę. Chciałem, by ta rozkoszna chwila trwała wieki. Iza kąsała moje ramiona i pojękiwała coraz głośniej.
- Tomeczku. Jak dobrze! – Wyprostowała się, mięsnie się napięły, a jej paznokcie wbiły się głęboko w moje plecy.
- Szybciej! Proszę! – usłyszałem błagalny głos i w tym samym momencie poczułem, jak zatapia zęby w moim ramieniu. Przyspieszyłem, a ona poluzowała uścisk i odchyliła się, opadając na blat. Oparła się na łokciach i patrzyła na mnie, a w jej rozszerzonych oczach widziałem błysk żądzy, wymieszanej z zaskoczeniem. Onieśmielało ją to, że oddaje się mężowi na kuchennym blacie.
- Co? Chcesz do łóżka? – wysiliłem się na żart.
- Zamknij się! – krzyknęła w odpowiedzi. Widok moich napiętych bicepsów i wyrzeźbionego treningiem brzucha, którego siłę doświadczała pomiędzy rozchylonymi udami stłumił w niej resztki zdrowego rozsądku. Poczułem, że dłużej nie wytrzymam. Zadarłem do góry jej nogi i założyłem je sobie na ramiona. Iza opadła na plecy, a ramiona wyrzuciła bezwładnie za głowę. Była bezbronna i gotowa, żeby dać mi rozkosz, lecz również sama ją przyjąć.
- Cudownie wyglądasz! – wyjęczałem, bo była teraz dla mnie najseksowniejszą kobietą na świecie. Zacisnąłem dłonie na jej biodrach i kochałem bez opamiętania. Wszystko inne przestało się liczyć. Jedyny dźwięk, który do mnie docierał, to soczyste klaśnięcia podbrzusza, uderzającego o jej pośladki oraz coraz głośniejsze pojękiwanie Izy, która ponownie zbliżała się do orgazmu. Na widok jej naprężonego i wygiętego w łuk ciała, urwała się komunikacja pomiędzy mózgiem a moimi lędźwiami. Nie byłem w stanie ani zwolnić, ani przyspieszyć. Wchodziłem w jej delikatną dziurkę rytmicznie i bez czułości. Finiszowałem w niej niczym brutalny i nieokrzesany barbarzyńca, ale czułem się nim i było nam dobrze.
– Izaaaa! – wyjęczałem, mimo zaciśniętej krtani. Zalałem jej wnętrze nasieniem i poczułem błogie ciepło rozchodzące się po jej pochwie oraz ogromną ulgę w opróżnionych jądrach. Jej rozedrgane ciało żyło swoim życiem, przyjmując na siebie kolejną falę gwałtownego orgazmu.
Kiedy doszliśmy do siebie, podała mi dłonie, a ja pomogłem jej usiąść, ponieważ jej ciało było nadal wątłe i nie była jeszcze w stanie stanąć na nogach. Położyła głowę na mojej piersi, a ja zagłębiłem palce w jej zmierzwionych włosach i pogłaskałem czule. Dopiero teraz dostrzegliśmy przewrócone krzesło barowe i szkło rozsypane na kuchennej posadce. Dziwne, bo nie odnotowaliśmy momentu, kiedy Iza strąciła dłonią szklankę, którą wcześniej postawiłem na blacie wyspy.
- Chodź kochana, zaniosę cię pod prysznic – powiedziałem czule i wziąłem ją na ręce.
Na drugi dzień spałem tak mocno, że nawet nie zauważyłem kiedy Iza wymknęła się z łóżka. Pewnie nie chciała mnie budzić, więc wyszykowała się po cichu i wyszła do pracy bez pożegnania. Kiedy wstałem, kuchnia była posprzątana i po wczorajszych ekscesach nie było już żadnego śladu. Jednak na samo wspomnienie tego, co się tu działo, poczułem w dole brzucha miłe mrowienie. Musimy to powtórzyć – pomyślałem. Dzień spędziłem na przygotowaniach do wykładu, z krótkimi przerwami na obcinanie trawy i krzewów w ogrodzie.
Iza wróciła dopiero wieczorem, gdyż po pracy wybrała się z koleżanką do fryzjera i kosmetyczki. Chciała dobrze wyglądać, ponieważ weekend miał obfitować w wydarzenia towarzyskie. Iza zamierzała się spotkać z koleżanką ze studiów, która mieszkała we Wrocławiu, a poza tym chcieliśmy pójść do opery lub teatru muzycznego. Według mojej pani, to wszystko wymagało odpowiednich przygotowań.
– I jak? – spytała kokieteryjnie na powitanie, po czym wykręciła pirueta, prezentując nową fryzurę oraz starannie wypielęgnowane i pomalowane przed chwilą paznokcie. Mimo wyjątkowo krótkiej nocy i ciężkiego dnia wyglądała świeżo, chociaż w mocno zabudowanej u góry bluzce i obcisłej, ołówkowej spódnicy, sięgającej kolan, nie przypominała już tej emanującej seksem dzikuski. Formalny styl mocno kontrastował z jej wczorajszym uwodzicielskim zachowaniem.
- Cudnie – uśmiechnąłem się i pocałowałem ją.
- Jestem głodna jak wilk, co zjemy? – krzyknęła i pobiegła do kuchni.
- Zamówiłem pizzę, zaraz dowiozą – odpowiedziałem z triumfalnym uśmiechem. Przeczuwałem, że nie zdąży zjeść na mieście.
- Pizza o tej porze? – Popatrzyła z rozpaczą na swój płaski brzuch. – A chrzanić to! – rozśmiała się zaraz serdecznie. – Marzyłam o czymś niezdrowym.
W tym samym momencie usłyszeliśmy dzwonek domofonu, zwiastujący rychłą ucztę. Odebrałem zamówienie, a w międzyczasie Iza się przebrała. Miło było popatrzeć na jej zgrabne ciałko okryte obcisłymi dżinsami i zwykłą koszulką. Dostrzegłem, że nie ma pod spodem biustonosza, gdyż jej pełne piersi falowały swobodnie, kiedy energicznie krzątała się po kuchni. Po chwili siedzieliśmy na tarasie, zajadając się przepyszną pizzą, a ona z zapałem relacjonowała przebieg dnia. Była z powrotem moją dawną Izą – beztroską, spontaniczną gadułą, ale czułem, że próbuje w ten sposób odwrócić moją uwagę od wczorajszych wydarzeń. Czyżby się czegoś wstydziła? Słuchałem jej radosnej paplaniny jednym uchem, gdyż myślami byłem zupełnie gdzie indziej. Ciągle widziałem ją, wijącą się na kuchennym blacie, nieprzyzwoitą, ale cholernie pociągającą. Kochałem ją. Kochałem ją za to, że była ciepła i pogodna jak teraz, lecz również za to, że potrafiła zmienić się w odważną i perwersyjną kochankę. Jej ciepły, niemal dziewczęcy uśmiech topił mi serce. Z chciwością chłonąłem oczami jej gesty i grymasy, a sposób w jaki oblizała ubrudzone sosem koniuszki palców wybudził moją męskość.
- A co u Adama? Miał kaca? – spytałem, korzystając z okazji, że Iza zapchała usta kawałkiem pizzy i na chwilę przestała mówić.
- U Adama? – Zmieszała się. – Nie było go dziś w pracy. Pojechał na jakąś konferencję, chyba do kuratorium. – Spojrzała na mnie badawczym wzrokiem. – Tomek, ale ja bym nigdy cię… no wiesz… bo wczoraj zachowywałeś się, jakbyś mnie podejrzewał… – Dodała już całkiem poważnym tonem i wzięła moją dłoń w swoje.
- Wiem, kochanie. O nic cię nie podejrzewam – zapewniłem ją.
- Tak? Ale wczoraj mówiłeś o nim w taki sposób, że jeszcze teraz mam gęsią skórkę. – Zdziwiła się. – Skąd ci przyszło do głowy, że mógłby mnie obściskiwać?
- Chodź do mnie – powiedziałem łagodnie i kiedy przysunęła się bliżej, przytuliłem twarz do jej włosów. Ona objęła mnie ramionami i położyła głowę na mojej piersi.
- Poniosła mnie wyobraźnia – wyznałem szczerze.
- Ej! Nie wierzę – Na jej twarzy wymalowało się szczere zdumienie. – Przecież w życiu nie pozwoliłbyś nikomu mnie dotknąć. Naprawdę przychodzą ci takie rzeczy do głowy?
Poczułem ogarniającą mnie słabość, ponieważ rozmowa stawała się krepująca. Nie byłem przygotowany ani na zwierzenia, ani na to, aby odkrywać przed nią fantazje, które i tak nabrały odpowiedniego kształtu, dopiero w chwili, kiedy się kochaliśmy. Podeszła mnie bez ostrzeżenia.
– Muszę odpowiadać?
- Wczoraj nie byłeś taki nieśmiały.
Przełknąłem nerwowo ślinę i zaczerpnąłem powietrze.
- Bo wiesz …kiedy z nim tańczyłaś. Wyglądałaś bardzo seksy – zacząłem się tłumaczyć.
- Co było w tym szczególnego? Bo to raz tańczyłam z kimś innym?
- No nie, ale wyglądało, jakby cię podrywał…
- I to cię kręciło? – przerwała mi.
- Yhmm – przytaknąłem. – Ciągle cię z nim widzę. Przyznaj, że niezłe ciacho z tego twojego dyrektora.
– Całkiem, całkiem. – Próbowała opanować rumieniec, który wypłynął jej na policzki. – Ale mówisz serio? Przecież to jest chore. Myślisz, że mogłabym flirtować z Adamem?
- On na pewno nie odmówił sobie tej przyjemności, prawda? – Byłem przekonany, że tak właśnie było. Iza zaprzeczyła, tłumacząc, że nie zauważyła w jego zachowaniu nic szczególnego.
– Ale nie żałujesz tego, co było potem? – Rozmarzyłem się na wspomnienie wczorajszej nocy. – Byłaś bardzo niegrzeczna. – Rzuciłem jej stronę rozpustny uśmieszek.
Iza spojrzała na mnie nieco zawstydzonym wzrokiem, ale zaraz się opamiętała i zrobiła hardą minę.
- Przez ciebie łajdaku nie mogłam dziś pracować! – Roześmiała mi się w twarz. – Nie mogłam się skupić na lekcjach i chyba kilka razy dałam plamę.
- A widzisz! Niegrzeczna z ciebie dziewczynka!
- Niegrzeczna, ale tylko dla ciebie. – Iza dotknęła moich ust swoimi wargami i delikatnie je polizała. Smakowała pizzą, ale przez aromat pomidorów i oliwy przebijał o wiele silniejszy smak pożądania. Jej język przecisnął się pomiędzy moimi wargami i otumanił mnie długą namiętna pieszczotą. Nie odrywając ust, usiadła okrakiem na moich kolanach i wtuliła swoją rozgrzana twarz w moją.
– Chciałbyś, żebym z kimś flirtowała? Nie byłbyś zazdrosny? – Wyszeptała mi wprost do ucha. W jej głosie dało się słyszeć niedowierzanie, zabarwione nutką niepokoju.
- Ani trochę – odpowiedziałem zupełnie poważnie, próbując opanować drżenie głosu. – Mogłabyś zrobić to, na co miałabyś ochotę. – Podpuszczałem ją.
- A nie wziąłeś pod uwagę, że mogłabym się zapomnieć i pozwolić sobie na dużo więcej? Zazwyczaj to chyba się kończy w taki oto sposób.
- A czemu nie? Zresztą sama świadomość, że mogłabyś to zrobić byłaby kusząca. Zobacz, jak było nam wczoraj dobrze. Ja chcę więcej, a ty? – Spojrzałem w jej oczy z oczekiwaniem. Rozmowa zeszła już na odpowiednie tory i chciałem doprowadzić ją do końca. Iza była jednak nieprzekonana.
- A zdajesz sobie sprawę, że taki flirt to nie tylko niewinna zabawa? Miałabym pozwolić mu się dotykać?! – Iza była coraz bardziej rozemocjonowana. – Załóżmy, że Adam złapał by mnie wtedy za tyłek, albo chciał mnie pocałować. Patrzyłbyś na to wszystko ze spokojem? – Widać było, że nie dopuszcza do siebie podobnej możliwości.
- Łaaał! – westchnąłem. – Sztywnieję na samą myśl, że mógłby spróbować.
- Tomek, wystarczy! Dosyć! – Przystopowała mnie. Śmiała się, ale wyczułem, że jest skrępowana. – Nie rozmawiajmy już o tym, dobrze?
Ześliznęła się z moich kolan i złapała z talerza ostatni kawałek pizzy. Pochłonęła go w mgnieniu oka, a w międzyczasie trochę ochłonęła.
- Ale nie gniewasz się? – chciałem wybadać, czy nie przesadziłem.
- Wariat z ciebie. – odpowiedziała figlarnie. – Nie mogę pojąć, skąd u ciebie takie pomysły. Nie kochasz mnie już?
- Iza! To nie tak.
Pogłaskała mnie po policzku i po dłuższej pauzie poważnie powiedziała:
- Nie wyobrażam sobie, żebym mogła przytulać się do innego mężczyzny. Brrr. – Wzdrygnęła się zdegustowana, lecz na szczęście pozostała w dobrym humorze.
- Ale zawsze można pomarzyć, prawda? – Wyszczerzyłem zęby w uśmiechu, za co odwdzięczyła się porządnym kuksańcem. Wiedziałem, że ta rozmowa zakończyłaby się zupełnie inaczej, gdybyśmy byli teraz w łóżku.
Dzień później byliśmy już we Wrocławiu – mieście, które miało dla nas szczególne znaczenie. Tu studiowaliśmy, tu się poznaliśmy i chyba tutaj spędziliśmy najbardziej beztroski okres naszego życia. Z tego powodu zawsze powracaliśmy do Wrocławia z głębokim sentymentem, ponieważ czuliśmy się w nim jak w domu. Dotarliśmy na miejsce dopiero wieczorem, ponieważ Iza kończyła lekcje po czternastej. Kolacja w knajpce na starym mieście, szybki spacer i musieliśmy wracać do apartamentu, gdyż miałem jeszcze trochę pracy. Moje wystąpienie miało się odbyć w języku angielskim, ponieważ było przeznaczone dla dużej korporacji, zatrudniającej pracowników różnej narodowości. Z tego powodu chciałem jeszcze dopracować kilka sformułowań. Iza nie chciała mi przeszkadzać, dlatego postanowiła skorzystać z siłowni, która znajdowała się w tym samym budynku. Zastrzegła jednak, że potem mam być do jej dyspozycji. Cokolwiek by to oznaczało. Uśmiechnąłem się, bo jej słowa zwiastowały być może kolejną gorącą noc. Praca pochłonęła mnie tak bardzo, że nie dostrzegłem, ile czasu jej nie było.
– A ty jeszcze pracujesz? – Spojrzała na mnie zrezygnowana, spoglądając na zegarek. – Kochanie, mamy przecież weekend. Odpuść już sobie. – Trening dobrze jej zrobił, gdyż tryskała energią i była rozluźniona.
- Już, już. Jeden momencik – mruknąłem, nie odrywając oczu od komputera.
- Biorę prysznic i jestem gotowa…wiesz do czego – krzyknęła zalotnie, ściągając z siebie obcisłe ubranko do fitness. Zrobiła to po swojemu, czyli powoli i zmysłowo, a wszystko po to, aby mnie zdekoncentrować. Głupek ze mnie. Gdzieś z tyłu głowy wiedziałem, że powinienem wskoczyć pod prysznic razem z nią, ale poczucie obowiązku przezwyciężyło pokusę, zwłaszcza że zostało mi do napisania zaledwie kilka zdań. Posłałem jej tylko znad komputera słodkiego buziaka, na co ona zakręciła nagim tyłeczkiem i udała się do łazienki. Kiedy wyszła po paru minutach miała na sobie tylko krótki satynowy szlafroczek. Zrobiła minę kotki, zatrzepotała rzęsami i w drodze do łóżka poluzowała pasek tak, aby pokazać nieco nagości. Była cholernie kusząca.
- Kochanie, jeszcze chwilę – odpowiedziałem, patrząc to na nią, to na ekran. Właśnie wpadła mi do głowy odpowiednia myśl i nie chciałem jej zgubić.
- Taki jesteś? – zrobiła nadąsaną minę i ostentacyjnie naciągnęła poły szlafroczka prawie pod samą szyję. No to się obraziła, idioto jeden – pomyślałem, ale kiedy zerknąłem na nią kątem oka, odetchnąłem z ulgą. Iza w ogóle się nie zraziła brakiem reakcji z mojej strony. Wręcz przeciwnie, z niespotykanym jak dla niej spokojem, położyła się obok i wspierając się na łokciu patrzyła tajemniczo, jak zapełniam stronę pismem. Zauważyłem tylko, że była coraz bliżej. Przysuwała się centymetr po centymetrze, drapała mnie delikatnie paznokciami, ewidentnie coś knuła. Na policzku czułem jej oddech, który z każdą sekundą stawał się coraz cieplejszy, aż w końcu dotknęła wargami mojego ucha.
- Zdradziłam cię. – Usłyszałem niespokojny szept.
- O czym mówisz? – spytałem od niechcenia, ignorując jej słowa. Wydały mi się one tak niedorzeczne, że nie wywarły na mnie oczekiwanego wrażenia.
- Zdradziłam cię z Adamem, nie rozumiesz? – powtórzyła dobitniej i objęła mnie mocno ramieniem. Wtuliła się tak, żebym nie widział jej twarzy, ale czułem na sobie jej rozedrgane wargi i urywany oddech.
– Co? Jak? – Odłożyłem laptopa na brzeg łóżka, bo wreszcie dotarło do mnie, że sprawa może być poważna. – Iza, ty żartujesz, tak?
- Nie jestem w nastroju na żarty, ale zanim cokolwiek powiesz wysłuchaj mnie do końca, dobrze?
- Nie, no…- Nie mogłem wydusić z siebie słowa. – Co ty chcesz mi właściwie powiedzieć?
- Wytrzymaj, nie pożałujesz – przerwała mi łagodnie, a mnie zamurowało.
- Przyszedł do mnie po ostatnich zajęciach. Czasami zaglądał do klasy, żeby cos przekazać, ale dziś poczułam się nieswojo, ponieważ uzupełniałam jeszcze trochę wpisów w dzienniku. Zajęło mi to kilkanaście minut i w szkole nie było już nikogo – zaczęła tłumaczyć. – Spytał, czy dobrze się bawiłam w jego towarzystwie, wtedy w knajpce, ponieważ odniósł wrażenie, że chciałam mu coś powiedzieć. Jeszcze nie wiedziałam do czego zmierza, ale głupia, zamiast go zbyć, dałam mu do zrozumienia, że było całkiem intrygująco – dodała z żalem.
- Dlaczego mu tak powiedziałaś?
- To wszystko przez ciebie – westchnęła z wyrzutem. – Wiesz, kiedy mi powiedziałeś, że Adam ma na mnie ochotę pomyślałam, że mogłabym go podpuścić i sprawdzić, jak to jest naprawdę, kiedy podrywa cię obcy facet. Wcześniej nie patrzyłam na niego w ten sposób, ale kiedy go dziś zobaczyłam zrozumiałam, że jest w moim typie: dojrzały, przystojny, a przede wszystkim wie, czego chce. Dałam mu do zrozumienia, że lubię zdecydowanych i silnych mężczyzn. Biedaczek nie wiedział czy próbuję mu dopiec, czy mówię poważnie. Ale moje zaczepki, jak zawsze, tylko go pobudziły. Wyznał mi, że uwielbia, kiedy się z nim przekomarzam i że nie może przestać myśleć o naszym ostatnim spotkaniu.
- Dlaczego?
Iza pogłaskała mnie po policzku. – Kochanie, on widział, że nie mam biustonosza i noszę pończochy. Co byś sobie w takim momencie pomyślał?
- Zaprzeczyłaś?
- Nie – odparła bez wahania. – Mówiłam ci przecież, że robiłam wszystko, żeby je zauważył.
Iza łasiła się do mnie, a jej paluszki przez cały czas wędrowały po moim torsie, zmierzając w kierunku brzucha i niżej. Muskała mnie ostrymi jak nóż paznokciami, przyprawiając o gęsią skórkę. O rany! To było niesamowite. Słuchać jak mnie zdradza i jednocześnie być przez nią pieszczonym. Wiedziałem już, że moja spryciara znalazła sposób, abym się nią wreszcie zajął tak, jak to wcześniej obiecywałem. Opowiadała mi to, co sam chciałem usłyszeć, ale dzięki dramaturgii, którą stworzyła, jej namiętny szept brzmiał zupełnie wiarygodnie.
- Spytał, czy mam je teraz na sobie, a mi zrobiło się duszno – kontynuowała. – Oparłam się o biurko, a on stał i nic nie mówił, patrzył się tylko. Świdrował mnie tym swoim pożądliwym, zaborczym wzrokiem, jakby chciał mnie nim rozebrać. Czułam obezwładniający zapach jego wody kolońskiej, czułam na twarzy jego gorący oddech. Jego bliskość i pewność siebie była paraliżująca. Powiedziałam, żeby sam sprawdził, jeśli go to interesuje.
– Pozwoliłaś mu? Tak po prostu?
- Nie wiem, dlaczego to zrobiłam. Tomek, to się działo poza mną – westchnęła. – Położył dłoń na wewnętrznej stronie mojego uda, a ja nie zaprotestowałam. Rozumiesz? Poza tobą nikt mnie tam nie dotykał, a ja nie protestowałam. Powiedziałam, że nie powinniśmy… to nie jest… cholera, chciałam, żeby to zrobił. Nie czułam nic poza gorącym dotykiem jego palców, które przesuwał coraz wyżej i wyżej. Matko! Cała się trzęsłam.
W tym momencie paluszki Izy dotarły do moich slipek i zacisnęły się na penisie. – Jaki twardy! Nie masz mi za złe, prawda? – zawołała, podnosząc głowę. Na jej zarumienionej twarzy malowało się szczere zdumienie. Była z niej niezła aktoreczka.
- Mów, co było dalej – powiedziałem czule, po czym przycisnąłem usta do jej szyi. Wygięła ją w łuk, dając mi do zrozumienia, żebym ześliznął się po tej pochyłości wprost do jej rozedrganych warg, które tylko na to czekały. Naznaczyłem wilgotnym pocałunkiem każdy centymetr jej aksamitnej skóry, a kiedy nasze usta się spotkały, emocje mojej dzikuski eksplodowały. Uraczyła mnie gwałtownym pocałunkiem, który zmiażdżył mi wargi, a nasze języki splotły się w gorących pieszczotach, przerywanych tylko na krótkie chwile, kiedy Iza w urywanych zdaniach wyjawiała mi kolejne fragmenty swojej pikantnej opowieści.
- Gładził mnie i ściskał. To było cudowne – jęczała. – Dotarł dłonią do brzegu pończochy, a kiedy poczułam go na gołej skórze sama rozchyliłam szerzej nogi. – Grzeczna dziewczynka – powiedział i dotknął mnie przez majtki. Byłam zażenowana, ale moja cipka pulsowała, zagłuszając rozsądek. Pragnęłam go i byłam zdecydowana pójść na całość. Zabrakło mi oddechu i chyba jęknęłam bezwolnie, bo Adam zaczął pieścił kciukiem łechtaczkę, a palcami pocierał o wargi i widział, jak mięknę i się poddaję.
- Było ci dobrze? Lepiej niż ze mną? – prowokowałem ją.
- Było kurewsko podniecająco. Ale najbardziej zajebiste Tomeczku było to, że dotyka mnie obcy mężczyzna i wiesz…. ta świadomość z tyłu głowy, że nie powinnam…
- Izaaa! – wyjęczałem do jej gorących ust, zrywając z niej szlafrok, który już dawno przestał cokolwiek zasłaniać.
- Podoba ci się? Powiem ci więcej – krzyknęła przez zaciśnięte gardło. Wygięła się, a ja chwyciłem zębami wyprężony, sztywny sutek. Ssałem i szczypałem na zmianę raz jedną, raz drugą pierś, a ona z ustami tuż przy moim uchu podsycała moje pożądanie, karmiąc mnie sprośnymi szczegółami.
- Nie zapomnę wyrazu jego twarzy, kiedy poczuł, że zrobiłam się mokra. Podoba ci się – mruknął z satysfakcją i odchylił na bok moje majtki. Włożył do środka palec, ale byłam taka śliska, że zaraz wepchnął drugiego. Zrobił mi taką palcówkę, że cipka dosłownie zawyła z rozkoszy.
- O rany! Iza! Zwariuję przez ciebie! – odleciałem, bo język, jakim opisywała swoje fantazje, w ogóle do niej nie pasował, był kurewsko wyuzdany. Nie spodziewałem się usłyszeć z jej ust podobnych określeń. Ba, nawet nie wiedziałem, że je zna. – Jesteś kochana! Mów tak do mnie! – wyrzuciłem z siebie bez zastanowienia. Jej wulgarność rozpaliła mnie do czerwoności.
- Co? Nie mów, że o tym nie marzyłeś? – drażniła się ze mną, chociaż nie była jeszcze do końca pewna, czy jej nie poniosło.
- Taaak! Iza, chcę więcej! – Podłożyłem dłoń pod jej pośladki, a drugą dłonią potarłem o nabrzmiałą łechtaczkę. Z rozkoszą patrzyłem, jak podkurcza nogi w kolanach i rozchyla szeroko uda. Wsunąłem od razu dwa palce do wnętrza buchającej żarem cipki i wyobraziłem sobie, że on zrobił z nią tak samo. Otworzyła się ochoczo, ale jej śmiały, powiedziałbym nawet, nieprzyzwoity odruch był tak nieoczekiwany, że na chwilę zastygłem w bezruchu i z wielkimi oczami zachwycałem się jej bezwstydną pozą.
- Powiedział, że teraz mnie wyrucha. Wykorzystał zamęt w mojej głowie, dlatego się nie opierałam. Obrócił mnie tyłem, niczym kukłę i zmusił, żebym się pochyliła nad biurkiem. Wiesz, jak to wyglądało? Wypięłam przed nim tyłek jak jakaś prostytutka. I tak mnie zresztą potraktował. Byłam dla niego zdobyczą, którą po prostu chciał zaliczyć. Nie próbował mnie całować, nie dotykał moich piersi, nic z tych rzeczy. Zarzucił mi spódnicę na plecy i pomyślałam sobie, że tylko tego brakowało, żeby przyrznął mi klapsa na goły pośladek – sapała. – Ale najlepsze było to, że cała trzęsłam się z pożądania. Kurwa Tomek! Nie mogłam się doczekać kiedy mnie wreszcie zerżnie, bo w tym momencie nie przeszkadzało mi, że jestem dziwką, rozumiesz?
- Nie przeszkadzało ci? – sapałem, patrząc w jej na jej rozchylone uda. – Sprawiło ci przyjemność?
Uśmiechnęła się łobuzersko i kontynuowała. – Tak. Chciał mi pokazać, że mam być uległa, bo kiedy rozpinał rozporek mamrotał, że już nie będę taka harda i nie będę mu się więcej stawiać. I wtedy dał mi klapsa. Mocnego i bez ostrzeżenia.
- Bolało?
- Wcale! Zaszczypało tylko, ale oczy o mało nie wyszły mi z orbit. Wiesz… nie spodziewałam się takiego poniżenia, ale zaraz przyłożył mi drugiego i trzeciego. Szczypało i piekło jak cholera, a ja prosiłam o więcej.
- Kochanie, dlaczego? Co on ci zrobił? Mów!
- Nie mam pojęcia, ale to, że mnie poniżył i potraktował jak tanią dziwkę cholernie mnie nakręcało. Nie czułam już pieczenia, tylko falę gorąca, która się po mnie rozchodziła i odbierała resztki zdrowego rozsądku. Miał mnie. Miał mnie już całą, zanim nawet wetknął we mnie kutasa. Tomek! On mnie prał po tyłku, a ja omal nie doszłam. Co to było? – Wyrzucała z siebie słowa coraz szybciej.
– Wetknął fiuta między moje pośladki i ślizgał się nim w dół i w górę jakby zastanawiał się, w którą dziurkę ma go wsadzić. – Był olbrzymi, ale wcale mnie to nie przeraziło. Chciałam, żeby mnie rozciągnął i wypełnił każdy milimetr mojej pochwy – sapała. – Wsadził go we mnie po nasadę, aż poczułam na udach jego rozkołysane jądra i zobaczyłam gwiazdy. Potem było jeszcze lepiej. Nie mogłam się ruszyć, bo trzymał mnie za biodra i wchodził we mnie z impetem. Robił to miarowo i równo, ale kiedy dostał orgazmu uderzał tak mocno, aż znowu zapiekły mnie pośladki. Doszłam razem z nim, jakby sobie wszystko wykalkulował. I wiesz co? Spuścił się we mnie bez prezerwatywy, wyobrażasz sobie? A co by było, gdybym nie brała pigułek? – zrobiła krótka pauzę – ale ten strach i obawa też była niesamowita. Dosłownie czułam jak we mnie pulsuje, a potem jeszcze to miłe ciepło zalewającej mnie spermy.
- Izaaaa! Co ty ze mną wyprawiasz?!
- A wiesz, co zrobił potem? – zignorowała moje pytanie, biorąc głęboki oddech. – Kiedy wyszedł ze mnie, nasunął mi z powrotem majtki na swoje miejsce, a ja czułam jak wsiąka w nie sperma, która lała się z mojej wymęczonej szparki. – Tomek, kiedy wróciłam do domu, miałam je na sobie, przesiąknięte i lepkie. Nie wyczułeś jego zapachu? Czułam się jak szmata, bo było mi mokro i piekła mnie od tego cipka. Ale nie zdjęłam ich przez całą drogę do Wrocławia, ponieważ ten zapach mnie podniecał i nie pozwalał zapomnieć, że cię zdradziłam i że muszę ci o tym powiedzieć.
Przestałem ssać brodawki i spojrzałem w jej oczy. W rozszerzonych źrenicach Izy czaiło się zaskoczenie i strach, czy aby nie za bardzo dała się ponieść fantazjom, ale ten cień niepewności zaraz się rozpłynął. W jej oczach pojawił się nagły błysk. Wyglądała jak pijana, chociaż nie wypiła ani kropli, Była pijana pożądaniem i falą zbliżającego się orgazmu.
- Tomek, kochaj mnie! Kochaj mnie, tak jak on! – Wykrzyczała mi prosto w twarz.
Nie czekałem nawet sekundy. Obróciłem ją na brzuch, a potem klęknąłem między jej nogami. Złapałem bezwładne biodra Izy i przyciągnąłem do swoich, zmuszając ją, by ustawiła się do pozycji „ na pieska”. Co za widok! Kiedy uniosła i wypięła tyłek, jej pośladki zaokrągliły się i nabrały obłędnych kształtów, od których zrobiło mi się gorąco. Pomyślałem, że mógłbym je gładzić i ugniatać do rana, ale mokra i zaczerwieniona szparka domagała się już bardziej zdecydowanych środków. Wzdychając ciężko przysunąłem penisa do jej cipki i zacząłem ją drażnić.
– Tomek! Chcę cię! – wyjęczała. Naparła na niego, a ja pchnąłem i zagłębiłem się w nią po nasadę.
- Pragniesz mnie? – zapytałem ochrypłym głosem? – Pragniesz?
- Taaak – wyjęczała.
- Czujesz mojego fiuta? Dobrze ci? – droczyłem się z nią.
- Kurwa, wyruchaj mnie, proszę! – krzyknęła błagalnie.
- Tak mi się podoba. Taką cię kocham – wymruczałem i pochyliłem się, żeby pocałować wygięte w łuk plecy mojej seksownej żony. Jednak po tym, co mi powiedziała nie potrafiłem kochać jej czule. Pożądałem ją każdą komórką i było we mnie tyle emocji, że musiałem ją rozładować wszystkimi zmysłami. Złapałem jej ręce w nadgarstkach i pociągnąłem do tyłu. Zrobiłem to brutalnie i bez ostrzeżenia, a pozbawiona podparcia Iza opadła twarzą w pościel i jeszcze mocniej się wypięła.
- Aaał! – krzyknęła zdezorientowana.
- To za karę! Za to, że pieprzyłaś się jak prostytutka! – wycedziłem władczo. Wchodziłem w nią, przyciągając ją do siebie za wykręcone do tyłu nadgarstki. Wsuwałem się w soczystą cipkę mocnymi posuwistymi ruchami, nie dając jej chwili wytchnienia. Iza była bezsilna, ale taka rola najwyraźniej jej odpowiadała.
- Daj mi klapsa! – usłyszałem jej stłumiony głos.
- Co?!
- Daj mi klapsa! Zasłużyłam! Zdradziłam cię przecież! – powiedziała wyraźniej, wyswabadzając usta z pościeli.
Serce tłukło we mnie jak oszalałe, ale nie mogłem oderwać od niej wzroku. Rany! W najśmielszych marzeniach nie mogłem przewidzieć, że Iza pozwoli sprowadzić się do roli dziwki i że da nam do taką radochę – przeszło mi gdzieś z tyłu głowy. Patrzyłem na nią oczami obcego mężczyzny, może Adama? Była prowokująca i jednocześnie pociągająca. Głodna nowych doświadczeń i mężczyzny, który by je zapewnił. O tak. Dotąd nie znałem jej z tej strony, ale na taką Izę warto było czekać.
Instynktownie podniosłem rękę i opuściłem z impetem na jej wypięty pośladek, siląc się podświadomie, żeby dłoń zetknęła się z nim na płask, bo wtedy najbardziej szczypało. Suchy trzask upewnił mnie, że udało mi się to zrobić jak należy, zanim sam poczułem ostre pieczenie.
- Aaał! – jęknęła cicho, ponieważ jej twarz tonęła w pościeli.
Uderzyłem ponownie, ale już z większą wprawą, dokładniej i mocniej, zostawiając czerwone pręgi na jej skórze.
- Masz rację! Zasłużyłaś na lanie! – sapałem z podniecenia i z zapałem okładałem raz jeden, raz drugi pośladek, aż pokryły się purpurą.
- Jak mi dobrze! – krzyczała. – Jak cudownie pali! Zrób to teraz!
Iza była niesamowita. Kiedy tak krzyczała i oddawała się mi bez zahamowań i ograniczeń, miałem wrażenie, że kocham się z zupełnie inną kobietą. Lecz ta niezaspokojona, nienasycona kochanka była moją żoną. Cudownie było patrzeć, jak drży od moich pchnięć i poczuć jej pochwę, która zaciska się na pulsującym w niej penisie. Pokój wypełniły teraz soczyste odgłosy uderzających o siebie ciał i coraz mniej kontrolowane pojękiwania. Iza nie należała do kobiet, które podczas seksu są ciche, a ja uwielbiałem ją słuchać. – O taak! Tomeczku, to się już zbliża! Zaraz eksploduję! – krzyknęła przez zaciśnięte gardło. Jej ciało zesztywniało, ale po chwili zaczęła konwulsyjnie poruszać się w tył i w przód. Naparłem na nią z całej siły i w końcu skleiłem się z gorącym tyłkiem, pozwalając kutasowi swobodnie pulsować w jej ciasnej pochwie. Miałem wrażenie, że przeciskająca się w nim sperma zaraz go rozsadzi. Moment, w którym wreszcie znalazła sobie ujście przyniósł niewyobrażalną ulgę. To uczucie było tak intensywne, że aż bolało. Tryskałem w niej i tryskałem bez konieczności wykonywania jakichkolwiek ruchów.
– Iza, jak dobrze! Aułaaa!
– Jaki wielki. Rozrywasz mnie!
Bełkotaliśmy bez składu i ładu, dysząc z wysiłku. To był chyba najdłuższy i najbardziej intensywny wytrysk w moim życiu. Byłem wyczerpany i pusty, ale kiedy ponownie zacząłem się w niej poruszać zdrętwiały penis wyrzucił z siebie jeszcze kilka porcji, ale to już działo się poza moją świadomością. Iza wykrzyczała moje imię i osunęła się na łóżko, wciskając policzek w materac. Padłem bez siły obok i przywarłem do jej pleców, próbując ustabilizować oddech. Była wyczerpana i wiotka, lecz po chwili zaczęła głęboko oddychać. Poczułem, że łapie mnie za dłoń i wsadza sobie między nogi.
- Jeszcze! – szepnęła i podniosła na mnie błagalny wzrok. Była zdesperowana, ponieważ sama rozchyliła napęczniałe i podrażnione penisem wargi, a moje palce wylądowały bezpośrednio na nabrzmiałej łechtaczce.
- Nie wiem, co mi zrobiłeś, ale jeszcze cię pragnę – jęczała coraz bardziej namiętnie, dociskając z całej siły moją dłoń do swojego krocza. Tym razem zaspokoiłem ją do nieprzytomności, chociaż żałowałem, że nie byłem w stanie zrobić tego penisem. Leżała długo w moich ramionach, zanim w ogóle mogła wykrztusić jakieś słowo.
- I jak? – spytała po dłuższej chwili słabym, ochrypłym głosem – zadowolony?
- Zadowolony? Iza, co to było? Przez chwilę podejrzewałem, że zrobiłaś to z nim naprawdę.
- Zaskoczyłem cię? – Odpłynęła, zawieszona gdzieś na granicy letargu.
- Jak cholera. I te klapsy? – mruknąłem. – Czemu nie mówiłaś, że tak lubisz?
- Bo nie wiedziałam – odparła z rozbrajającą szczerością. – Wiesz…to przyszło samo, niespodziewanie, ale zrobiłeś to dokładnie, tak jak chciałam, było niesamowicie.
Przytuliłem ją mocniej. Jej pośladki nadal były rozpalone i parzyły mnie w brzuch.
- Iza? – mruknąłem – przepraszam, że nie dałem rady.
- Co? Dlaczego?
- Masz coraz większe wymagania.
- O czym mówisz?
- Mówię o tym, że ja ci już nie wystarczam. Dzisiaj przydałby ci się jeszcze drugi kochanek, co nie?
Iza podniosła z wysiłkiem głowę, zajrzała głęboko w moje oczy, po czym parsknęła śmiechem.
- Akurat! Chciałbyś! – mruknęła niby poważnie, a niby żartem. Wcisnęła twarz w moją pierś i po chwili spała jak suseł.