Życie lubi zaskakiwać - Zimowy weekend
24 czerwca 2019
Życie lubi zaskakiwać
Szacowany czas lektury: 39 min
Bardzo mnie cieszy pozytywny odbiór opowiadania o Włodim. Nie planowałem tego, ale najwyraźniej powstanie sequel. Jak już wspominałem w jednym z komentarzy, kolejna część jest wynikiem niedosytu, ochoty do jej napisania, a nie pisania na zamówienie czytelników, chociaż bardzo mnie cieszy, że ktoś chce poznać dalszy rozwój wypadków w życiu głównego bohatera. Mam nadzieję, że się spodoba. Coś czuję, że na tej części się nie skończy :)
CZĘŚĆ II
- Pamiętasz… jak kiedyś oglądaliśmy razem bajki?
- Pewnie, że pamiętam. Lubiłam tę o Kopciuszku. Ty zresztą też - wypomniała mu i zaśmiała się na to wspomnienie.
- To było dawno i nieprawda - próbował odwrócić uwagę Mai od tematu, który przecież sam wywołał, bo wszystko poszło w innym kierunku niż zamierzał.
Włodi siedział na łóżku Mai i wspólnie oglądali film, była już noc. Jego węch wyczuwał subtelną woń jakiegoś żelu, lub balsamu kokosowego, który użyła do pielęgnacji. Skojarzył mu się trochę z zapachem jej mamy, może nawet używały tego samego kosmetyku. W swojej zaczepce zmierzał do momentu, w którym kiedyś po obejrzeniu Małej Syrenki namówił Majkę do rozebrania się, bo był ciekawy, co kryje się pod okryciem głównej bohaterki kreskówki. W zamian za to musiał oddać kuzynce deser i lubiany komiks, ona wtedy uwielbiała komiksy. Pamiętał, że poszło dość łatwo.
- A pamiętasz bajkę o Syrence?
Zadając to pytanie, wspominał drobniutkie piersi, które zobaczył jako pierwsze, bo do pokazania cipeczki, musiał ją jeszcze trochę namawiać, ale udało mu się ją zobaczyć. Był najzwyczajniej w świecie ciekawy, co tam się kryje. Nie pozwoliła mu się dotknąć, zresztą on nawet nie chciał tego zrobić. Co innego teraz. Z chęcią nacieszyłby wzrok intymnymi zakątkami nastolatki. Od dawna pragnął takiej tajnej relacji z kuzynką, z tą kuzynką. Wspomniał przy okazji chwile spędzone z Gabrysią. Były to wspaniałe momenty jego erotycznych początków, ale po tym jak się rozjechali do domów, on wciąż miał zaprzątnięte myśli najpierw ciocią Anną, a później Majką, Gabrysię wspominał z dnia na dzień rzadziej. Nie żałował, nie było mu głupio. Po prostu wciąż kręciła go niedostępna kuzynka, a nie ta, której tajemnice posiadł. Oczywiście, że wspomnienia wspólnego robienia palcówek, minetek i lodzików było czymś wyjątkowym, ale to wciąż nie były chwile spędzone z Mają. Miał jej za złe, że była taka niedostępna, taka poprawna, ale nic nie mógł na to poradzić. Teraz wiedział, że zawsze wolał ją niż wesołą Gabi. Musiał przyznać, że wygląd i pewnego rodzaju emanującą z Majki tajemniczość i niedostępność podsycały jego pragnienie. Gabrysia, a później ciocia Ania tylko skomplikowały życie niestabilnego emocjonalnie Włodiego. Po powrocie z Mazur do domu, miał istny mętlik w głowie.
- Co ty, znów do tego wracasz? - Maja odkryła jego intencje, kiedy przywołał wspomnienia wspólnego oglądania bajek. - Byliśmy dzieciakami...
W kilku zdaniach wytrąciła mu jakikolwiek powód, by wrócić do tego tematu. Zgasiła go.
W jego głowie układały się erotyczne scenariusze, jak to on, zabawia się ciałkiem ślicznej kuzynki, tak jak robił to z tą mniej ładną w czasie wakacji.
Nocną akcję z ciocią wspominał już tysiące razy i wciąż nie dowierzał, że miał takie szczęście. Jadąc do nich na dłuższy weekend, po cichu liczył na powtórkę, ale chłodne przyjęcie i przywitanie bez cienia emocji, zmieniły jego nastawienie. Tym bardziej pragnął seksu, bo znał już smak satysfakcji bycia z kobietą. Niestety nic nie wskazywało na to, by Anna w ogóle zwracała na niego uwagę, a co dopiero chciała uprawiać z nim seks. Już cały dzień spędzali u niej w domu, a ona zachowywała się względem niego, jakby doznała amnezji. Nie dziwił się. To było po prostu jednorazowe szaleństwo.
Teraz leżeli z Majką dość blisko siebie i patrzyli zainteresowani w ekran telewizora. Widział jej zgrabniutkie nogi o gładkiej skórze, a przebijające się spod koszulki nocnej piersi, doprowadzały go do szału. To przecież mogło być takie proste. Wystarczyło wsunąć dłoń pod materiał i je pieścić. Gdyby mu tylko pozwoliła. Nawet nie nalegałby na seks. Jeśli błagania miałyby mu pomóc przekonać Maję, padłby na kolana i prosił, aż do skutku. Wystarczyłoby mu, gdyby chociaż mógł dotykać jej cipki, a ona pieściła by go dłonią. Byłby w niebie.
- Robiliście to już... z Majką? Wiem, że nie jest taka grzeczna, na jaką się kreuje - ni stąd, ni zowąd wypaliła, kiedy leżeli już spełnieni. No, raczej spełniony tylko on, ale ona bardzo dobrze odegrała zadowoloną, przynajmniej nie mającą o nic pretensji kobietę. Pierwszy orgazm już ją zadowolił na tyle, by czuć satysfakcję z tego spotkania, przestała też myśleć o trudach pracy.
Władek nie wiedział, co odpowiedzieć. Takie pytanie uważał za będące co najmniej nie na miejscu. Sam fakt, że właśnie przeleciał ciocię i leżeli teraz nadzy obok siebie, nie był najlepszą okazją do zadawania takich pytań.
- Słucham? - udał zaskoczonego i wzburzonego.
- Wiesz, mamusia musi trzymać rękę na pulsie i wszystko wiedzieć o córce - powiedziała bez większego przejęcia. - Ona ładniutka dziewczyna, ty ciągle wodzisz za nią oczami, a zapału - tu spojrzała na jego luźnego już penisa - raczej ci nie brakuje.
Sama nie wiedziała, co chciała tym osiągnąć. Pytanie o postępy Mai w świecie dorosłych były tylko zasłoną dymną, ona chciała sprowokować młodziana do kolejnego wysiłku. Anna, dorosła kobieta, po pierwszym stosunku nabrała tylko ochoty na ciąg dalszy. W trakcie seksu spoglądała na stojący na szafce zegarek. Trzy, najwyżej cztery minuty to dla niej stanowczo za krótko. Liczyła, że tymi słowami podrażni dumę Włodiego, ale ten jakby nie odebrał jej słów właściwie. Wciąż zdawał się być zmieszany pytaniem, a nie sprowokowany. Nawet rozchyliła uda szerzej i kilka razy otarła nimi o siebie, niby przypadkiem, ale on wciąż nie wykazywał się cieniem inicjatywy. Ja pierdolę, też mi facet! - zwymyślała go w myślach. Mężowi, już dawno rzuciłaby kilka przyspieszających działanie inwektyw, ale w tym przypadku musiała działać delikatniej. Spojrzała mu uwodzicielsko w oczy, uśmiechnęła się i chwyciła jego luźne mięsko w palce. Po chwili siedziała na materacu oparta dłonią za biodrem chłopaka i pochylona nad jego penisem. Włosy utworzyły nieprzeniknioną dla oczu kurtynę, ale po chwili sama je odgarnęła i założyła za uszy, bo już kolejny raz kilka z nich wplątało się w jej goszczące prącie usta. Musiała się ich pozbywać, nie lubiła tego. Miękki penis w jej gardle szybko doszło do stanu używalności. Ocierała żołądź o wewnętrzne ścianki policzków, uderzała go językiem, a zasysanie kończyła charakterystycznym cmoknięciem. Nie miała już ochoty dłużej bawić się w kotka i myszkę. Kiedy uznała, że organ jest gotowy, bez słowa położyła się na plecach, i teraz gest rozchylania szczupłych ud, chłopak odczytał nad wyraz właściwie. Bez najmniejszych problemów wjechał w mokrą cipkę ciotki i szybkimi i mocnymi ruchami atakował otwór, niczym taran uderzający w bramę dobywanego grodu.
W trakcie tego stosunku Anna była zadowolona. Młody poczynał sobie już śmielej, a sposób w jaki gniótł jej cyce, rozpalał ją coraz mocniej. Uznała, że to wynik niedoświadczenia, nie wierzyła, by robił to celowo, bo jego uciski dochodziły do granicy bólu. Ale właśnie to doprowadzało ją do erotycznego szału, to sprawiało jej przyjemność. Mąż zazwyczaj był delikatny, przesadnie delikatny, a ten nieokrzesany młodzian, brał ją trochę prymitywnie, ale jakże mocno to przeżywała. Miała nawet ochotę go za to napomnieć, ale czując kolejne fale rozkoszy, zrezygnowała. W tym momencie, pierwszy raz do jej świadomości dobijała się myśl, że nastolatek ma zadatki na dobrego kochanka. Wszystko wymagało co prawda pracy, ale materiał okazał się być do tego zdatny.
- Myh! Myh! - wzdychała głośno już kolejne razy, bo kutas wciskał się w jej cipkę niczym korzeń brutalnego faceta. Nie była już w stanie być dłużej powściągliwa. Ciało kołysało się od mocnych pchnięć, a widok falujących rytmicznie piersi rozpalał ją jeszcze mocniej. Objęła dłońmi jego kark, ugięte w kolanach nogi zaplotła na jego udach i raz cicho, raz głośniej, wzdychała mu do ucha. Poczuła przypływ czułości. Teraz wyglądali jak prawdziwi kochankowie. Śmiała się z tego, kiedy po kilku głośniejszych oznakach rozkoszy, przyspieszał ruchy pośladków, wiedziała już, co go do tego mobilizuje. Plaski ciał dodawały spotkaniu charakteru, ale po kolejnej minucie seksu na misjonarza, każdemu by już się znudziło.
Wyswobodziła się spod jego ciała, co go zaskoczyło. Złapał już tak przyjemny rytm, że myślał, że tak już skończą. Jeszcze nie teraz, nie za chwilę, ale czuł, że po jakimś czasie, cieszyłby się euforią. Pomimo że posuwał ciotkę, co było sytuacją niespotykaną, zaczęło mu się to już trochę nudzić i w tym momencie liczył już na rychły koniec. Zdziwienie ustąpiło, kiedy ciocia klęknęła i oparła przedramiona na materacu łóżka. Nawet poczuł przypływ dodatkowej energii. Nic nie musiała mówić, wystarczyło tylko spojrzenie tej rozgrzanej kocicy. Jej głowa obróciła się i wyjrzała spoza barku w geście ponaglenia, a tak naprawdę z niezrozumienia tego, że on jeszcze nie wetknął w nią swojego narządu. On przyjrzał się widokowi pęknięcia w jej kroczu, gdzie wargi sromowe przyjęły symetryczny układ, cipka zdawała się być cudem. Kilkanaście pierwszych wejść było niczym bieg sprinterski. Poruszał się szybko, mocno i nerwowo, jakby za chwilę upływał czas, jaki mu dała na zabawę jej ciałem. Dopiero kiedy emocje trochę opadły, zaczął się delektować tą pozycją. Pięknie wyeksponowane, kształtne pośladki były teraz obserwowane niczym dzieło mistrza malarstwa, a zarys kutasa bardzo powoli znikającego i pojawiającego się gdzieś poniżej przedziałka tych pięknych półkul, wyzwalał najgłębsze pokłady erotycznego zapomnienia. Delektował się tym co robił. Odgłosy prześlizgiwania się prącia w pełnej wilgoci szczelinie doprowadzały go do szału. Dostrzegał przy tym na trzonie pały białawe, gęste niczym krem, kobiece soczki, był w niebie. Ścisnął gładką skórę półdupków cioci i wbijał się w jej zad niczym barbarzyńca biorący zdobyczną kobietę. Nie zastanawiał się nad różnicą wieku, kim dla niego jest i co sobie może pomyśleć. Dopadł dłonią huśtające się cyce i wsłuchując się w jęki Anny, robił swoje. W ferworze zabawy, zdarzały się też potknięcia, ale szybko to naprawiał. Uwielbiał wracać do wilgotnego krateru, tuż po wypadnięciu, kiedy ścianki pochwy nie wróciły jeszcze do stanu wyjściowego. Naciągał wtedy napletek do granic możliwości, a czerwona końcówka szybko znajdowała odpowiedni punkt, by wniknąć tam, gdzie było i znowu będzie przyjemnie. Dzięki obfitemu nawilżeniu, wślizgiwał się tam z łatwością.
Bombardowanie trwało ponad dwie minuty, w trakcie których kobieta opadła na materac i już zachwycona zdobyciem kolejnego orgazmu, szorowała cycami po pościeli. Co prawda musiała pomóc sobie trochę dłonią, ale szybko trafiała w erogenną strefę, gdzie łechtaczka prosiła się o dopieszczenie. Jeszcze chwilę czuła penetrujący ją ciepły obiekt, po czym szczerze ją uradowała gorąca fala nasienia, spływająca po jej prawym pośladku. Czuła drgawki młodzieńca, kiedy ocierał żołądź o skórę jej tyłeczka. Miała ochotę mu podziękować i wylizać mu prącie z ostatnich, choćby śladowych, kropelek spermy. Niestety, na szczęście, stało się to teraz dla niej obojętne. Orgazm ją emocjonalnie rozwalił, rozbił na drobne kawałki nieświadomości. Ochota na kutasa w ustach minęła. Dawno już się tak nie czuła.
- Dobra, idź już do siebie - wyszeptała, a bardziej szepcząc wymamrotała, leżąc naga na pościeli, nawet na niego nie spojrzała.
Włodi widział tylko tył jej głowy, kiedy to mówiła. Wziął to za oznakę zmęczenia, więc szybko zabrał swoje rzeczy, w sumie tylko slipki, spojrzał na cudowną linię nagiego ciała cioci i wyszedł.
Anna jeszcze kilka minut leżała goła w pościeli. Zaskoczył ją. Ten małolat kolejny raz ją zaskoczył. Nie dowierzała, kiedy spoglądała na wskazówki zegara. Minuta mijała za minutą, a on wciąż ładował w nią penisa, rozpychając się w jej szczelince, jakby był w tym ekspertem. Fale orgazmu, które ją niespodziewanie przeszyły, były kolejnym zaskoczeniem. W każdym razie, nie spodziewała się ich tak szybko. Teraz żałowała, że nie zadziwił jej jeszcze raz i nie zaprotestował, kiedy powiedziała mu, by już poszedł. Powinien nalegać na jeszcze, przecież młodzi mogą uprawiać seks pół nocy. Wtedy tego chciała, by już poszedł. Chciała zostać sama, ale kiedy wyszedł, zdawało jej się, że straciła szansę na coś niewyobrażalnie szalonego. Pomimo szczytowania, cipka domagała się kolejnego starcia, już od dawna tak nie miała. Zazwyczaj orgazm zaspokajał jej pragnienia, ale nie tym razem, sama była zaskoczona. Kolejny raz pragnęła tego wciąż niewinnego młodzieńca. Właśnie to ją kręciło.
Nie mogła się powstrzymać, niby dlaczego miałaby to zrobić? Było już po drugiej w nocy, kiedy usiadła na łóżku i jeszcze trochę się wahając, zastanawiała się nad przebiegiem kolejnych minut. Przez chwilę czuła się jak zeszłego lata na Mazurach. Z tą różnicą, że dzisiaj nie musiała być uważna, byli przecież sami w domu, mogli wszystko. Było jej tylko trochę głupio, że to ona wychodzi z inicjatywą. Ale patrząc na tego momentami nieśmiałego, w jej mniemaniu wciąż nieopierzonego chłopaka, musiała tak działać. Brać, czerpać, korzystać ile się da. Bez słowa sprzeciwu wpuściłaby go między uda, gdyby przyszedł, nie udawałaby przyzwoitej, nie ona, nie dzisiaj. A tak, musiała sama zadziałać, może nawet się trochę poniżyć, ale było warto. Teraz to jej koleżanka z pracy będzie jej zazdrościć. Zmotywowała się odpowiednimi słowami, nie miała nic do stracenia.
Po przemierzeniu ciemnego korytarza, uchyleniu lekko skrzypiących drzwi do pokoju Włodiego, wsunęła się pod jego kołdrę, kiedy jeszcze spał. Poczuła miłe ciepło nagrzanego powietrza, ale szczególnie ciepło jego ciała. A może to jej skóra była taka chłodna? Przebudzony chłopak, początkowo był zdezorientowany, ale czując dłoń cioci na przyrodzeniu, szybko zabrał się za spełnienie oczekiwań gospodyni. Panująca dookoła ciemność im w tym pomogła, działali śmielej. Gospodyni przyszła tu po seks i go dostała. Na jednym razie się nie skończyło. Zaprzestali zabaw dopiero przed czwartą. Oboje byli wykończeni. Włodi, odprowadzając Annę wzrokiem, powoli przechodził w stan snu. Na co dzień idealna sylwetka cioci Ani, teraz zdawała się być przygarbiona, kroki stawiała niczym ekstremalnie wyczerpana, a trzymając w dłoni koszulkę nocną, szurała nią po podłodze, nie miała siły jej założyć. Szła do pokoju, jakby śpiąc. Na widok cudownych kobiecych kształtów, chłopak już nie reagował. Nasycił się jej ciałem, zdawało mu się, że na całe życie. Zamknęła drzwi pokoju, on zamknął oczy.
Przebudził się i poczuł zmęczenie po minionej prawie nieprzespanej nocy. Mimo to był szczęśliwy jak nigdy przedtem. Tyle razy brał ciotkę, i na tak różne sposoby, że usta wciąż układały się w szeroki banan, nie mieściło mu się to wszystko w głowie. A zaczęło się to wszystko w dziwny sposób.
Leżał w pokoju Majki na jej łóżku, zajmował je w czasie nieobecności dziewczyny. Oglądał jakiś film wojenny, co miał robić, będąc sam w domu z ciocią. Reszta pojechała na narty. On nie lubił tego sportu, nie umiał jeździć, a ponadto miał spędzić z kuzynką weekend sam na sam, bo na wyjazd umówili się tylko rodzice, bo Maja też nie przepadała za sportami zimowymi. Do południa grał na konsoli i szczerze nie żałował, że nie mógł pośmigać na stoku. Ciocia Anna miała wrócić z pracy dopiero koło osiemnastej, więc miał sporo czasu dla siebie. Ale nie tylko przyziemne zajęcia typowego nastolatka zajmowały jego myśli. Pewnie, że wyobrażał sobie sceny rodem z filmów porno, oczywistym było, że ciocia Anna była w nich gwiazdą. Co z tego, skoro od samego przyjazdu traktowała go jak zawsze, nawet się do niego nie uśmiechnęła na choćby najmniejsze przelotne wspomnienie tego, co przeżyli na Mazurach, nic. Nie skierowała do niego nawet zdania. Tym bardziej ta kobieta wrosła w jego myśli i musiał zrobić przerwę w grze, by zrobić sobie dobrze. Onanizował się leżąc na łóżku kuzynki. Zaszalał, mimo początkowych obaw był cały goły.
Ciocia wróciła z pracy i wyglądała na zmęczoną. Usłyszał kilka narzekań w stylu "A mogłabym teraz jeździć na nartach", wypowiedzianych do siebie, była poddenerwowana. Chłodno spytała Włodiego, czy chce coś zjeść, po czym zamówiła mu pizzę, dodając komentarz, że ona ze zmęczenia nie ma ochoty nawet myśleć o jedzeniu. Chłopak jeżeli nawet nosił w sobie cień nadziei na jakąkolwiek szansę na powtórkę z Mazur, teraz musiał się pogodzić z myślą, że nie ma na to najmniejszej szansy.
Anna była zdenerwowana i to nie bez powodu. Nie dość, że musiała zrezygnować z weekendu w górach, na który długo czekała, to jeszcze przeżyła trudną rozmowę z kontrahentami firmy, i to w sobotę. To przez to nie mogła wyjechać na umówiony wyjazd z rodzicami Władka, szef kategorycznie odmówił jej urlopu. Musiała za nią jechać Maja, która nie przepadała za białym szaleństwem, zresztą tak samo jak Włodi, tyle że chłopak nawet nie umiał jeździć i nie miał zamiaru tego zmieniać. Młodzi mieli zostać w domu, a dorośli trochę zaszaleć. Wszystkie plany uległy zmianie. Finalnie załatwiła służbową sprawę, ale kosztowało ją to sporo emocji i psychicznego wysiłku. Na szczęście Anna była dobra w tym, co robi.
Minęła dziesiąta, a jej nadal trzymał się wisielczy humor. Miała na to sposób, szybko zamknęła się w łazience i poddała się relaksującej kąpieli. Robiła tak już wiele razy, szczególnie wtedy, kiedy przeżywała trudne chwile. Gorąca kąpiel z aromatycznymi płynami zawsze działała na jej zmysły i wspaniale ją rozluźniała. Czy myślała czasem o Włodim? Pewnie, że tak, ale to były niemrawe przebłyski myśli, nie zwiastujące najmniejszych szans na realizację. W ten sposób próbowała odwrócić myśli od przeżytych problemów. W sumie nawet jej się podobała ta zabawa myślami, spełniała swoją rolę. Wciąż były to tylko fantazje z cyklu tych pozornych, raczej niemożliwych do wcielenia w życie.
Wszystko zmieniło się za sprawą drobnostki. Anna po kąpieli, jak zwykle dokonywała kilka zabiegów kosmetycznych, wygląd miał swoją cenę i wymagał pewnych starań. Rozprowadzała kokosowy balsam po gładkiej i jędrnej skórze. Pamiętała jego wysoką cenę, ale był jej wart. Prawie dwie stówy, ale efekt był wręcz rewelacyjny. Poza tym zapach przenosił ją wyobraźnią na egzotyczne wyspy, gdzie czuła się seksownie i bardzo kobieco. Rozsmarowywała biały balsam o konsystencji gęstej śmietany po wewnętrznych częściach ud, kiedy ukradkiem spojrzała na odbicie w lustrze, gdzie jej sporych rozmiarów piersi kołysały się w rytm pocierań dłoni o uda. Brązowe kręgi brodawek zaczęły kontrastować z powiększonymi sutkami, które stały się teraz bardziej nabrzmiałe. A dlaczego nie? Miałam ciężki dzień... - zaśmiała się cwaniacko, jakby dopiero teraz dotarła do niej informacja, że goszczony chłopak, może jej pomóc. To było jak eureka w przypadku Archimedesa. Z tą różnicą, że wpadł jej do głowy pomysł, który w jej myślach był już dobrze znany. Postanowiła, że młodzian uatrakcyjni jej wieczór. Dokonała więc jeszcze szybkiej depilacji krocza, zabieg był czysto kosmetyczny, dbała o to bardzo skrupulatnie i regularnie. Na dobrą sprawę, nawet nie musiałaby tego robić, ale chciała czuć się komfortowo. Już wyobrażała sobie minę chłopaka, kiedy zobaczy ten cud, u niej już wywoływał podziw. Przemknęła do sypialni w samym kusym szlafroku, poszperała chwilę w szufladzie na bieliznę, ale trudno jej było znaleźć tę, o której myślała. Wreszcie się udało, chociaż zdawało jej się, że odkładała ją w inne miejsce. Wreszcie gumki koronkowych majteczek strzeliły dopasowując się do zgrabnego tyłeczka. Delikatnie kilka razy klepnęła pośladki, uśmiechając się przy tym z uznaniem. Niezła ze mnie suczka - zaśmiała się do lustra, widząc odbicie zmysłowego ciała. Przebijające przez koszulkę sutki podniecały ją na tyle, że w jej świecie dopiero nadchodząca przyszłość, stawała się faktem.
- Chodź! - powiedziała uchylając drzwi do pokoju córki, w którym Władek coś oglądał. Otwierała te drzwi już setki razy, ale dzisiaj dostarczało jej to przyjemnego dreszczyku, nie mogła ukrywać, że było wyjątkowo.
Włodi, kiedy drzwi zaczęły się uchylać, był pewny, że usłyszy od cioci tylko standardowe "dobranoc", nie zajarzył, co miało znaczyć rzucone przez ciocię słowo.
- Chodź, zanim się rozmyślę - powtórzyła chłodnym, obojętnym głosem, jakby znudzona i zamknęła drzwi, nie czekając na reakcję chłopaka. Dobrze wiedziała, że przyjdzie. Czekała najwyżej pół minuty, zanim dotarło do niego, że wygrał los na loterii.
- Podejdź - przywołała go obojętnym, choć już cieplejszym tonem głosu, kiedy skonsternowany stanął w jej sypialni. Usłuchał ją, podszedł.
Chwyciła go za członka przez slipy, był już gotowy. Nie bawiła się w żadne czułości, przygotowania, czy wprowadzenia. Chciała seksu, który pozwoli jej zapomnieć o pracy i wyjeździe na narty. Co tam, że zanosiło się na seks pozbawiony namiętności, mechaniczny, nie ważne. Ciało obce miało wnikać w jej cipkę, rozpychać ścianki pochwy i dawać jej zapomnienie. Łechtaczka już szykowała się na otarcia i dociskania. Odsłoniła ramionka koszulki nocnej, a wypadające piersi zakołysały się w zmysłowym tańcu. Po minie młodziana zrozumiała, że na razie nie ma co liczyć na przyjemność dla siebie. Jego oczy płonęły dzikim ogniem. Pamiętała ten wzrok z jej nocnej mazurskiej eskapady. Nie, załatwimy to inaczej - powiedziała do siebie zbuntowana na jej zdaniem pewny, błyskawiczny koniec, który się zapowiadał. Ona jakby już widziała go szczytującego po kilku, może kilkunastu wejściach, taka swoista kobieca intuicja. Miała na to lekarstwo, musiała rozładować krążące w nim napięcie. Przywołała go ruchem dłoni, a kiedy podszedł, przyciągnęła go do siebie za slipy i je zsunęła mocnym szarpnięciem. Kutas wyskoczył z impetem, a Anna przechyliła ciało na bok i bez uprzedzenia wpakowała pałę w usta. Była przekonana, że najwyżej po trzydziestu sekundach zabaw językiem i dłonią, sprawi, że chłopak eksploduje.
- Tylko uprzedź - mówiąc to, wzięła oddech, wypuszczając członka z ust, po czym wróciła do przerwanego zajęcia.
Czasem patrzyła na wyrazy młodzieńczego euforycznego stanu. Było tak, jak przewidywała, a jeszcze nawet jej nie dotknął. Ściskając penisa, machała dłonią i patrzyła na Włodiego, oczekiwała strumieni spermy. Strzelaj, no strzelaj już - nawoływała w myślach, by potwierdził tym jej teorię, ale on wciąż spoglądał w sufit i przeżywał przyjemny stan. Po kilkunastu sekundach ciągłego pieszczenia dłonią sztywnej jak kamień pały, ponownie zajęła się nim oralnie. Znowu mnie zaskakuje - pomyślała patrząc na jego mimiczne grymasy, zasysając żołądź, wkładała w to już spore zaangażowanie. Zrobiło jej się już trochę niewygodnie, bo wciąż przyjmowała tę samą pozycję, leżąc na boku i opierając się na łokciu. Ubodło ją, że zawiodła ją intuicja. Teraz chciała potwierdzić swój kunszt. Nagle młodzieniec wydał jakieś nieartykułowane dźwięki i odciągnął biodra od kobiecej głowy. Wytrysnął na beżowy, miękki dywan grubymi nićmi nasienia, i chociaż po chwili próbował łapać resztę spermy w dłoń, ejakulat kąpał z nich na egzotyczne rękodzieło, wykonane z wełny zwierzęcia o dziwnej nazwie. Nie widział wkurzonej miny gospodyni. Dziwne, że w jego stronę nie posypały się reprymendy, Anna się tym razem powstrzymała. Wiedziała, że będzie musiała oddać dywan do pralni.
Włodi spojrzał na swoją rozkoszną panią zawstydzony, nie wiedział, co ma zrobić. Kobieta podpowiedziała mu, wymownie kierując wzrok w stronę łazienki. Załapał. Szybko pozbył się resztek lepkiej substancji, myjąc dłonie zimną wodą z mydłem. Wahał się, czy wejść z powrotem, zrobił to.
- Szybko, ale... - podsumowała ich dotychczasową zabawę. Dobrze wiedziała, że nie było tak jak mówiła, ale musiała mu rzucić tą małą uszczypliwość, żeby sobie nie myślał za dużo. - Ale...to nie problem - dodała. - Zresztą za chwilę wrócisz do formy - przemówiła niczym wyrocznia, spoglądając na penisa będącego w połowicznym wzwodzie. - Tym czasem... - urwała, bo więcej mówić już nie musiała. Zamieniła się w wyuzdaną kobietę i obracając się w jego stronę, bezwstydnie rozłożyła uda i odchyliła bieliznę na bok. Od razu wyłoniła się śliczna muszelka. Miała gdzieś, co sobie o niej pomyśli o jej swobodnych gestach. Wywaliła mu cipkę przed oczy, spojrzała w swoje krocze i uśmiechając się do niego, przejechała dłonią wzdłuż szparki. Wargi sromowe zmieniły układ.
- Wiesz co robić, czy ci powiedzieć?
Skinął głową, przyjęła więc, że wie. Nieśmiało, wręcz z obawą podchodził do cioci, której wyraz twarzy nie zmienił się odkąd przyszedł do sypialni. Nie był pewny, czego oczekuje, ale każdy przybliżający głowę ruch w kierunku jej ud, upewniał go, że myśli dobrze. Już tyle razy marzył o tej chwili, że teraz nie wiedział, jak się zachować.
- Śmiało! Sprawisz mi przyjemność - ośmieliła go, widząc w jego zachowaniu przesadną niepewność, choć i tak jej słowa zabrzmiały beznamiętnie.
Przecież wiem - powiedział urażony, zbuntował się w myślach na te niepotrzebne słowa. Zrobiła z niego niczego nieświadomego i niedoświadczonego małolata. Nie chciał jej mówić, że ma sporą praktykę w tym względzie. Nie, miał jakieś pół roku temu, ale dobrze wiedział, co i jak. Gabrysia była zadowolona, spędził z głową między jej udami sporo czasu.
Niespodziewanie docisnął usta do sromu cioci Ani, a język wrył się w jej lekko wilgotny otworek. Syknęła z przyjemności, bo trącił nim łechtaczkę i to w sposób, zdawało się, nieprzypadkowy. O kurwa! - krzyczała wewnątrz siebie, kiedy po nieśmiałym wstępie, zapalczywie zasysał tę cudownie nabrzmiałą grudkę. Język ślizgał się po niej, co chwilę goszcząc na ociekających soczkami płatkach sromu. Anna pragnęła, by skupił się już tylko na jej kłębku usianym zakończeniami nerwowymi, receptorami rozkoszy. Zaraz rozwali mi system. Tak mnie wyliże, że eksploduję - krzyczała wewnątrz, pochłonięta przeżywaniem nadchodzącej rozkoszy. Czuła wzrastającą i krążącą w jej ciele energię, do ujścia której klucz dzierżył młody człowiek, buszujący ustami po jej cipce. Jeszcze tylko przerwała mu na jedną chwilę, szybko pozbyła się majteczek, które okazały się dzisiaj zupełnie nieprzydatne. Wracając do poprzedniej pozycji, rozszerzyła uda jeszcze mocniej niż poprzednio. Włodi otarł usta z nadmiaru śluzu i wrócił do robienia cudownej minety. Rozanielona kobieta bała się, że po przerwie coś się zmieni, ale on nadal atakował guziczek z uporem godnym Syzyfa. Musiała w końcu pęknąć, a z jej ust zaczęły wypływać melodyjne symfonie dźwięków euforii. Zastygła i bezgłośnie szczytowała, trzymając głowę Władka w silnym uścisku dłoni.On już bardzo delikatnie smyrał językiem jej wargi sromowe wzdłuż i wszerz, całując czasem pachwiny i gładką taflę wewnętrznych obszarów ud.
- Teraz chwilę poczekaj. - Powstrzymała go, bo zauważyła, że chłopak masuje dłonią oręż i patrzy na jej mokry skarb, a z jego gestów wywnioskowała, że żądza aż w nim kipiała. Jej głos był tym razem zupełnie inny, jakby cieplejszy. Przyjęła go w sobie dopiero po chwili, a później jeszcze raz. Zdawało się, że miała już dość, ale po niedługim odpoczynku i bezowocnej próbie zaśnięcia, powędrowała do jego pokoju. Tam długo nie pozwolił jej zasnąć, a może ona jemu, nikt tego nie wiedział.
- Zobacz co mi zrobiłeś. Tego nie ukryję - skarżąc się, pokazała sińce na piersiach. Siedzieli przy stole na śniadaniu, a ona niczym się nie krępując, odsłoniła bluzkę i pokazała mu fioletowe ślady, pozostałości po obecności jego dłoni poprzedniej nocy. Cyce zakołysały się i wyglądały niczym zapraszające do pieszczot. Wiedziała, że nie powinna mieć mu tego za złe. Przecież sama zaciskała swoje dłonie na jego, by mocniej i mocniej ściskał jej cyce. Sama prosiła, by wręcz ją czasem szczypał. - Na tyłku też takie mam - pożaliła się. - Nie pokażę ci, musisz mi uwierzyć - zaśmiała się, widząc jego zawstydzenie pokazem posiniaczonych cycków. Jej uśmiech był chyba pierwszym wyrazem ciepłych emocji w jego kierunku, był bardzo sympatyczny. Widziała strach w jego oczach, wyglądał jakby dokonał zbrodni i uświadomił sobie konsekwencje tego nieodwracalnego czynu. Taki stan rzeczy pozostał po ostatniej nocy, szczególnie po tym, kiedy poszła do jego pokoju. Sama nałożyła jego dłonie na piersi i ośmieliła go, pokazując mu, że może je uciskać jak wcześniej, mocno i pewnie. Niesamowicie ją to kręciło. Czasem nawet syknęła z bólu, ale szybko przyciągała jego dłonie, kiedy on je zabierał, myśląc, że przeholował z użytą do ugniatania siłą. Już wtedy wiedziała, że pozostawi ślady na jej skórze, ale było jej wszystko jedno. Czuła przepływającą przez ciało rozkosz, musiała się jej poddać.
Z pośladkami było podobnie. To ona zaprowadziła jego silne palce do tych krągłych i jędrnych cudów kobiecego ciała, kiedy spore piersi skakały przed jego oczami. Pierwsze stalowe ścisku nagrodziła głośnymi pomrukami, co ośmieliło Włodiego na tyle, że poczynał sobie już śmiało. Ciotka skakała na jego pale, a on podziwiał ją, wciąż i wciąż gniotąc miękkie fałdki bioder i pośladków. Biorąc ją od tyłu, było podobnie. Annie w pewnym momencie zamarzyło się, by zdzielił ją dłonią w falujący w pełni swobodnie półdupek. Ale on na to nie wpadł, a ona nie chciała o to prosić. Później tego żałowała, bo żądza i pragnienie poczucia tego przyjemnego pieczenia, bólu, wręcz ją wtedy rozsadzała i była w pełni gotowa na to nowe doświadczenie. Tak, chciała zaszaleć, zrobić coś zupełnie innego, chociaż seks z młodzieńcem też należała do zwariowanych rzeczy. Ale było, minęło. Reszta rodziny miała wrócić już dzisiaj na niedzielny obiad, a ona teraz nie miała cienia ochoty na seks. Mogłam to zrobić - kolejny raz analizując nocne zajścia, ganiła się za swoje niezdecydowanie. Chłopak na pewno by to zrobił.
Po tak zaskakującej nocy, w głowie młodzieńca przewijało się wiele tematów, których nie rozumiał. Wyrachowana, momentami chłodna postawa cioci, sposoby uprawiania seksu, a nawet euforia wywołana bólem, kiedy ściskał cycki i pośladki cioci, a ta prawie wyła z przyjemności, a momentami nawet świntuszyła, powodowały u niego mentalną dezorientację. Władek zastanawiał się również nad słowami Anny, co do Mai, że nie jest taka grzeczna, na jaką się kreuje. Wciąż nie dawało mu to spokoju, pomimo że myśli miał zajęte gospodynią. W jego odczuciu, dziewczyna była powściągliwa i przyzwoita, jak większość jego koleżanek, które z powodzeniem można było nazwać "cnotkami niewydymkami". Takie ubierają się stylowo, czasem poflirtują, ale jak muszą przekroczyć pewną granicę, zrobić coś szalonego, zabronionego, zaczynają się wycofywać. Rzeczywiście, u Majki można było zauważyć tego typu zachowania. Czasem prowokowała, ale będąc prowokowaną, szybko odwracała uwagę i zmieniała kierunek rozmów. Uznał, że kuzynka należy do tych trudnych do zdobycia nastolatek, które naoglądały się zbyt wielu romantycznych filmów. W sumie lepiej wychodził na sekretnych relacjach z jej mamą. Dzisiaj nawet nie miał ochoty na seks, z kimkolwiek.
Narciarze wrócili dopiero na kolację, a nie na obiad, jak to było ustalone. Chcieli wykorzystać karnety do cna. Nawet Maja jakby przychylniej podchodziła do nielubianej wcześniej aktywności. Wszyscy szybko zwrócili uwagę na to, że wesołymi opowiastkami denerwują Annę, więc przestali. Mąż przytulił ją i zapewnił, że wkrótce powtórzą wyjazd, może nawet tylko we dwoje. Tu uśmiechnął się do obecnych. Włodi zazdrościł wujkowi, bo właśnie naszła go nieodpartą ochota na wetknięcie kutasa w gorący otworek cioci Anny, a obecność rodziny całkowicie to uniemożliwiała.
- Maja? - zrobił prowokującą do dyskusji, zaczepną pauzę, kiedy leżeli już na swoich posłaniach, pogrążeni w ciemności. Długo już wcześniej rozmawiali, ale Włodiego wciąż dręczyły słowa jej mamy.
- No? - szepnęła.
- Głupio mi o to pytać... - przerwał ponownie, czekając na jej reakcję.
- To nie pytaj. - Zaspanym, znudzonym głosem zbyła jego zaczepkę.
- Dobra, do jutra. - Nie znalazł odwagi, by zadać pytania, a ona była już na tyle zmęczona, że nie drążyła zawieszonego w próżni tematu . Oboje obrócili się na bok i nakryli się kołdrą.
To czego nie udało mu się osiągnąć w nocy, starał się nadrobić w dzień. Grali razem na konsoli. Byli już trochę znudzeni gierką, znali ją już na wylot, nie stanowiła dla nich wyzwania. W pewnym momencie Włodi zagadnął kuzynkę, długo się do tego zabierał, aż wreszcie się zdecydował.
- Maja?
- Co? Znowu pytania z cyklu "sama się domyślić o co mi chodzi?" To jakaś nowa zabawa? To jest teraz u was modne? - podsumowała, zarzucając go pytaniami, samej nie odrywając oczu od ekranu telewizora, na którym toczyła wirtualne zmagania.
- Nie. Tylko mi trochę... - urwał, bo pamiętał jej ciętą ripostę na jego słowa, że głupio mu o to coś pytać. - Coś mnie nurtuje i... - nie zdążył dokończyć. Ona zrobiła to za niego.
- To napisz do przyjaciółki - rzuciła luźno słowami, słyszanymi w podobnych przypadkach od swoich rodziców.
Przez chwilę nastała cisza, w trakcie której chłopak zbierał się w sobie, by wreszcie nabrać odwagi.
- Jesteś dziewicą? - wypalił ni stąd ni zowąd.
Obróciła się w jego stronę, zaskoczona śmiałością i bezpośredniością pytania kuzyna, gra toczyła się teraz bez jej kontroli.
- A po co ci to wiedzieć?
- Nie, no tak... - mamrotał coś pod nosem. Teraz zrozumiał, że trochę przegiął. Nie powinien o to pytać, przynajmniej nie tak otwarcie.
- A ty? Jesteś prawiczkiem? - odwzajemniła pytanie.
Dziewczyna nie spodziewała się, że Włodi w ogóle się odezwie, a co dopiero takich wyznań.
- Nie. Nie jestem. - W jego głosie poczuła pewnego rodzaju dumę i satysfakcję, też ulgę.
- Ta, na pewno - zwątpiła w szczerość jego wyznania.
- Nie musisz mi wierzyć, ale mam to już za sobą. A ty? - Udał, że nie zależy mu na usłyszeniu odpowiedzi i teatralnie rozpoczął zmagania z kontrolerem gry.
- Powiedz z kim straciłeś...to ci powiem. Słowo!
Długo unikał odpowiedzi, ale chcąc dowiedzieć się czegoś więcej o kuzynce, musiał jej coś zdradzić. Miał ochotę skłamać, że zrobił to z Gabrysią na ostatnich wakacjach, paliłaby ją zazdrość, ale zrezygnował. Po co mu komplikacje i problemy. A przecież nie powie jej, że posuwał jej mamę i to nie jeden raz, że to ona wprowadziła go w świat seksu. Zresztą, co on nie robił cioci Ani w łóżku, to prawdziwa diablica. Nawet nie pomyślałaby, jak szalona potrafi być jej mama. Na wspomnienie nocy z ciocią, przebiegły przez jego wnętrze ciepłe przyjemne fale emocji. Znowu poczuł ochotę na seks w jakiejkolwiek formie.
- Nie znasz jej. To kumpela z klasy. Na wycieczce... - uśmiechnął się, by uwiarygodnić wymyśloną na prędce historyjkę. - Teraz ty.
Nie musiała już nic mówić. Był pewny, że nikt nie pozbawił jej wianka. Ona dotrzymała słowa i wyznała mu prawdę.
- Włodi! Co ty robisz?
Zdezorientowana nagłym wybudzeniem Maja wzburzyła się, kiedy poczuła obecność kuzyna na jej łóżku. Wyczuła chłód powietrza, kiedy unosił kołdrę, by się pod nią znaleźć. Odsunęła się od niego.
- Maja... - zaskomlał, przynajmniej tak zabrzmiało to w mniemaniu dziewczyny, a jego dłoń dotknęła gładkiego uda kuzynki - proszę, pozwól mi się...dotknąć. Nikomu nie powiem - mówił tak czułym tonem głosu, że mógłby z powodzeniem grać w filmach romantycznych.
- Ale, co ty... O co ci chodzi?
- No wiesz... Żeby było jak kiedyś - bał się nazwać to, czego pragnął. - Chcę cię tylko podotykać, nic więcej. Potrzebuję tego - zapewniał, a w tym czasie jego dłoń nieśmiało sunęła po jedwabistej skórze, tuż powyżej kolana dziewczyny.
- Włodi, nie! Nie zgadzam się! - szeptała, ale już głośniej i pewniej. Jej słowa przechodziły w dość głośną mowę.
- Proszę. Nikomu nie powiem - kontynuował desperackie namowy. Nie patrzył już na to, że się wygłupił i dostał za to po łapach. Brnął dalej, jakby to jego upór miał zmienić zdanie kuzynki.
- Przestań nalegać, nie!
Wracał na leżący na podłodze materac skarcony i zawstydzony. Tak głupio nie było już mu bardzo dawno, nie pamiętał nawet kiedy ostatnio, chyba nigdy. Miał do siebie pretensje, że uległ podszeptom męskiej natury, ale przez ostatnie pół godziny, myślał tylko o ciele kuzynki, popadł w stan obsesji. Leżał w ciemnym pokoju, głaskał pod kołdrą członka i wyobrażał sobie, że dziewczyna zgadza się na jego prośby, a on pławi się we wspaniałościach jej ciała. To zamroczyło mu rozsądek i ośmieliło go do działania. Rano trudno było mu znieść wzrok Mai. Udawali, że nic się nie stało, oboje jednak czuli, że było inaczej. Pomimo nocnego niepowodzenia, Włodi w nocy zaspokoił swoje pragnienia, ale i tak czuł się okropnie, spoglądając rano na nadąsaną minę rówieśniczki. Na szczęście, nie wiedzieć czemu, szybko się to zmieniło.
Długo nie mógł zasnąć. Wyobrażał sobie jutrzejsze zetknięcie się ze spojrzeniem Mai i czuł przeszywające go igły wstydu. Nie pozostało mu nic innego, jak oczekiwać poranka, nie miał już na nic wpływu. Wstał z materaca, robiąc przy tym trochę hałasu. Kuzynka spała, sprawdził to czekając na jakiś jej ruch z jej strony, ale wyglądało na to, że odleciała już na dobre do krainy snu. Zszedł do kuchni i nalał sobie szklankę wody. Wypijając połowę zawartości szklanki, usłyszał ciche stąpanie po schodach, były to odgłosy bosych stóp. Był przekonany, że to Maja. Pomylił się. Zza rogu ściany wyłoniła się postać cioci Ani.
- Co ty, nie śpisz o tej porze?
- Jakoś nie mogę zasnąć - odpowiedział dopijając przeźroczysty płyn. Bał się, że Maja powie komuś o tym, co się zdarzyło, najprędzej mamie. Zmieniło się tylko tyle, że teraz spoglądał w stronę kobiety, okrytej krótkim satynowym szlafroczkiem, wyglądała w nim bardzo seksownie. Przez chwilę prowadzili niezobowiązującą rozmowę, nic specjalnie ciekawego, kilka standardowych wymian zdań.
Anna od razu dostrzegła wzrok Włodiego skierowany na jej tyłeczek, a raczej na linię, gdzie okrywają go krawędzie podomki, kiedy nalewała sobie wodę. Uśmiechnęła się do siebie, on tego nie widział. Kolejny raz, dalsze poczynania stały się wynikiem przypadku, przelotnej myśli. Nie miała na to szczególnej ochoty, ale jutro rodzinka miała wyjechać do domu, co oznaczało, że pewne możliwości znikną na dobre. Obróciła się i zobaczyła iskry w oczach młodziana, które nagle przygasły, bo musiał uciec wzrokiem od jej zgrabnych nóg. Ciężko oddychał, a może tylko jej się zdawało? Była pewna, że rozbiera ją wzrokiem, i tak było.
- Podejdź - szepnęła, wciąż stojąc tyłem do niego.
Chciała znowu poczuć te emocje i drżącą dłoń chłopaka na swoim ciele. Zaszaleję, a co mi tam - mobilizowała się do działania. Obróciła się, oparła o kuchenny blat i biorąc łyk wody, wciąż patrzyła tajemniczo w oczy, zmierzającemu ku niej chłopakowi. Było ciemno, ale nie na tyle, by nie dostrzegła zadowolenia na twarzy Włodiego. Co prawda, jedyne oświetlenie stanowiła lampa w korytarzu i mdłe światło kuchennego ozdobnego oświetlenia LED, ale to dodawało całej tej schadzce dodatkowych podniet. Półmrok zawsze działał na jej zmysły. Znowu działali niczym konspiratorzy.
- No chodź - szepnęła pewnie, jakby działała rutynowo i przewidywała, że wszystko potoczy się po jej myśli. Jej prośba zabrzmiała jak stanowczy rozkaz. Wykonał go, nie wiedząc, co się wydarzy, choć ciesząc się w głębi duszy, przecież wołała go w jakimś celu.
Stali już tak blisko siebie, że wyczuwali swoje oddechy, a w nozdrza młodziana wnikał zmysłowy zapach wypielęgnowanego kobiecego ciała. Anna pachniała wyjątkowo. Teraz każdy dostrzeżony drobiazg, kusił go, nawet ledwie uchylone poły szlafroczka, zza którego przebijał się wyraźny kształt sutka. Kobieta uniosła kąciki ust, dostrzegając kierunek spojrzeń Włodiego, cieszyła się, że tak na niego działa. Miała czterdzieści kilka lat, a wciąż czuła się kobieco i seksownie, między innymi dzięki takim jak teraz, pełnym pożądania spojrzeniom. Władek stał i czekał, nie miał śmiałości zrobić pierwszego kroku. Po roznoszącym się w jej umyśle głośnym "ja pierdolę, na co on czeka!", pod ukrywającym rozczarowanie jego postawą uśmieszkiem, chwyciła jego dłoń i bezwstydnie położyła na gładkim niczym tafla spokojnego jeziora udzie. Automatycznie przesunął rękę w górę, ale szybko zatrzymał się na jędrnych wałeczkach delikatnych mięśni przywodzicieli. Czuł już bliskość obszaru ciała, który go najbardziej interesował, a teraz wręcz wzywał go, by tam dotarł palcami. Bał się spojrzeć w oczy cioci, obawiał się, że nagle zmieni zdanie. Rozejrzał się dookoła, a w tym czasie, dłoń zetknęła się z kobiecym zakątkiem. Nie widział frywolnego uśmieszku Anny. Chłopak gładził muszelkę przez delikatny materiał bielizny, wyczuwał nieregularne kształty sromu. Palce mu drżały z nerwów, ale błyskawicznie wcisnął się pod krawędź majteczek, gdzie przywitały go już pierwsze soczki. Ślizgał się opuszkami palców po całym kroczu, nie omijając pachwin, było tam już tak mokro, że robił to z łatwością, dłoń prawie kapała od obfitości śluzu. Anna przyjmując postawę pewnej i śmiałej prowokatorki, mentorki, ukrywała gesty mowy ciała mówiące o skrajnym podnieceniu, fizjologii nie była jednak w stanie oszukać. Włodi podrażniał palcami mocno unerwione obszary jej szczelinki, a kiedy zaczął atakować palcem wskazującym łechtaczkę, nie obyło się od kilku cichutkich pomruków wypuszczonych w przestrzeń kuchni ustami gospodyni. Podobało jej się, kiedy prześlizgiwał się po zwieńczeniu warg sromowych, by po chwili wjechać w jej rozgrzany tunel. Nie minęła chwila, a młodzian nabijał ją już dwoma złączonymi palcami, jakby nadziewał ją na hak. Anna nie wytrzymała, już od jakiejś chwili chciała to zrobić, ona tu rządziła, więc mogła. Nie miała ku temu skrupułów. Co sobie o niej pomyśli, było jej obojętne, liczyła się tylko jej satysfakcja. Przejechała dłonią wzdłuż krawędzi sromu, po czym wcisnęła oblepione śluzem palce w usta kochanka. Chciała, by jej posmakował. Poczuła smagający je język, po chwili jej paliczki ociekały już tylko śliną, wylizał wszystko, bez słowa sprzeciwu. Patrzyła chłodnym wzrokiem jak młody zasysa jej palce i czuła, że spełniłby teraz każdą jej zachciankę. W nagrodę za uczynienie jej przyjemności, której się nie spodziewała, uchyliła szlafrok, by mógł zająć się też jej piersiami. Koszulka nocna, już inna niż poprzedniej nocy, nie pokazywała zbyt dużo, nie była wykonana z prześwitującego materiału. Anna przecież musiała ukryć przed oczami męża sińce. Ale przylegała ona ściśle do ciała kobiety, uwydatniając jeszcze mocniej cudowne kształty pięknych i symetrycznych piersi i szczupłej tali. Młodzieniec odruchowo nakrył jedną z nich dłonią, ale ścisnął ją tym razem bardzo delikatnie, wręcz czule. Urzekło ją to i posunęła się krok dalej. Najpierw sprawdziła okolicę, rozejrzała się po pomieszczeniu i przez chwilę nasłuchiwała, zdawało się być bezpiecznie, na szczęście wszyscy spali na piętrze. Odsunęła ramiączko i oswobodziła pierś, w okolicy której rysowały się fioletowe plamy. Nikomu to nie przeszkadzało, szczególnie Włodiemu. Cały czas ślizgał się palcami po cipce cioci, nie był też w stanie odmówić sobie ukrycia sterczącego sutka w ustach. Przyssał się do niego, jak robi to niemowlę w czasie karmienia i czerpał ze źródeł rozkoszy. Jego palce wnikały już regularnie w ociekający śluzem tunel, soczki bardzo mu to ułatwiały, przez co mógł nimi penetrować Annę głębiej i szybciej. Czasem przerwał i gładził wzgórek łonowy cioci, podziwiał cieniutki paseczek króciutko przystrzyżonych włosków, które zdawały się być sztywne i trochę zadziorne. Cała reszta intymnej okolicy była gładka niczym kartka papieru, a płaską powierzchnię zaburzały tylko grzebienie wypustek warg sromowych. Tarmosił je zawzięcie, a łączone na szybko palce, regularnie wbijały się w gościnną szparkę.
Anna była znowu zaskoczona tym, że wyglądający na nieopierzonego młodzieńca Władek, trafia w punkt ze swoimi pieszczotami. Może nie zawsze, widziała, że czasem działał chaotycznie, że był w erotycznym amoku, ale wielokrotnie tak precyzyjnie ocierał się tam gdzie trzeba, gdzie tego pragnęła, że podniecenie pulsowało w niej coraz mocniej, a fala przyjemności przechodziła przez jej ciało jedna po drugiej. Już postanowiła, że za chwilę obróci się tyłem i nakaże mu w siebie wejść, pragnęła poczuć ciepłego kutasa w ociekającej sokami cipie. Ukrywała wiele przejawów ekstazy, ale i tak wszystkie jej myśli zmierzały już w jednym kierunku, by nastolatek wziął ją w jej kuchni, kiedy reszta domowników smacznie śpi na górze. Ta myśl nie dawała jej spokoju, a nadchodzący etap spotkania, niesamowicie ją nakręcał. Nawet już sama miała sięgnąć po jego penisa, by się nim chwilę pobawić, zanim ją wypełni. Nie był imponujących rozmiarów, ale jak na młodego mężczyznę był niczego sobie. Lubiła czuć w dłoni ten wypełniony gorącą krwią kawał mięsa. Zabawa napletkiem, też była przyjemna i dostarczała jej kolejnych podniet, sprawdziła to już poprzedniej nocy. Jemu też się podobało, że ciocia zajmuje się jego sprzętem, w co tu dużo mówić, w dość niecodzienny sposób. Anna oparła się plecami o krawędź blatu, rozprostowała nogi i chociaż mebel trochę uwierał ją w plecy, ona prężyła ciało, by palce Włodiego miały wygodny kąt natarcia na jej otworek. Nawet zdawało jej się, że kochanek przykuca, jakby szykował się do oralnych pieszczot, nie miała nic przeciwko. Pamiętała pierwszy orgazm, który jej sprawił wczoraj. Co prawda wolałaby go poczuć w sobie, ale pieszczoty ustami też bardzo lubiła.
Nagle, niczym rażona prądem, odtrąciła rękę chłopca i szybko zawiązała poły szlafroka. Po chwili oboje usłyszeli odgłosy klapków uderzających o drewniane schody. Anna zdążyła jeszcze poprawić bieliznę i odejść jakieś półtora metra od towarzysza nocnych "rozmów", on udał się w przeciwną stronę, gdzie stała jego szklanka z wodą, w międzyczasie wycierając dłoń ze śluzu o slipy. Obrócił się tyłem, by wzwód był niewidoczny i przechylił szklankę by wziąć łyk. Musiało paść to pytanie:
- Co wy, nie śpicie o tej porze? - Mama Władka, zaspanym głosem zdradziła zdziwienie zastaniem tu kogokolwiek tak późno.
- To od kaloryferów - rzuciła hasłem Anna. - Suche powietrze. Też się nie mogę przyzwyczaić - wskazała ruchem ręki trzymaną w dłoni szklankę z wodą, a oczami przeszła na postać pijącego powoli chłopaka. W prosty sposób wiarygodnie wytłumaczyła ich obecność w kuchni.
- To dobrze. Myślałam, że ktoś zapomniał wyłączyć światło. - Głos przejętej marnotrawieniem energii kobiety zdradzał senność, ziewnęła przy tym wymownie. - To idę spać - obróciła się w stronę schodów i powoli się wspięła na ich szczyt. Ciche kliknięcie oznajmiło, że zamknęła za sobą drzwi pokoju dla gości.
- My też już idziemy - rzuciła gospodyni, odprowadzając tymi słowami gościa.
Wszystko wskazywało na to, że erotyczny meeting dobiegł końca. Władek żałował, że mama przerwała tak emocjonujące spotkanie. Ciocia stała przy zabudowanej w panel przypominający egzotyczne drewno lodówce i nie zdradzała chęci powrotu do przerwanej zabawy, a jemu było głupio o to prosić. Spojrzał w oczy towarzyszki nocnego picia wody i nic z nich nie wyczytał, dosłownie nic. Ta piękna kobieta odwróciła się do niego plecami, odstawiła szklankę na blat i... nagle coś nim wstrząsnęło z siłą trzęsienia ziemi. Ciocia rozejrzała się na boki, wsunęła dłonie pod szlafroczek i szybkim ruchem zjechała nimi po udach, ale już trzymając w palcach gumki majteczek.
- Dokończ, co zacząłeś, tylko szybko - rozejrzała się nerwowo po otwartej przestrzeni parteru.
Nie wierzył, że to słyszał, a jeszcze bardziej nie wierzył w to, co widział. Anna, wypinając pośladki, oparła się na blacie, a czarne, zrolowane majteczki zatrzymały się na wysokości jej kolan. Ciemny kobiecy zakątek czekał na niego. Prawie podbiegł, a stawiając szklankę na stole, narobił sporo hałasu. Ale to było teraz nieważne. Nawet nie pamiętał, jak wyciągał penisa ze slipów. Nagle poczuł ciepło kobiecej norki, a jego biodra popychały zgrabniutki tyłek cioci Ani. Zatopił palce w jej rozluźnionych pośladkach, ale tym razem robił to z wyczuciem, delektował się tym. Co chwilę spoglądał na pracujący pod linią półdupków tłok, którego zarys podziwiał, jak tylko się wysuwał, by po chwili znowu wypełnił dobrze nasmarowany tunel. Rzeczywiście, na zadku też miała siniaki. Szczytował po niecałej minucie zmagań. Stał za kobietą, potrząsał szybko ciałem, a kiedy przyszedł ten moment, nie patrząc już na nic, wytrysnął na udo cioci. Jeszcze poddawany drgawkom, podziwiał abstrakcyjny motyw utworzony przez spływający po nodze Anny ejakulat. Nawet beznamiętna postawa partnerki nie zaburzyła stanu, w jakim się znalazł. Czuł pełnię szczęścia. Anna sięgnęła po papierowe kuchenne ręcznik nawinięte na rolce, oderwała dwa listki i rozmazując spermę, zacisnęła zawiesinę w garść tak, że większość niej znalazła się w dłoni. Drugim listkiem wytarła resztki płynu do sucha, założyła majtki na miejsce i bez słowa udała się do sypialni. Włodi - Szczęściarz, dopił resztkę wody i prawie unosząc się ponad powierzchnią podłogi i schodów, dotarł do pokoju. Słyszał jeszcze trzeszczenie nadmuchiwanego materaca, kiedy szukał wygodnej pozycji, aż w pewnym momencie zamknął oczy i zanim zasnął, jeszcze kilka razy przypominał sobie widok wypiętego tyłeczka cioci Ani i kutasa wbijającego się tuż pod linią pośladków. Zasnął błogo uśmiechnięty.
EPILOG
Poranek zdawał mu się być taki sam jak pół roku temu na Mazurach. On pełen jakiejś nadziei zszedł do salonu, gdzie krzątali się już domownicy. Spojrzał w oczy cioci, która zbyła go niczym szczeniaka, jakby nie widziała powodujących jego zachowaniem emocji. Kobieta zachowywała się, jakby nic się nie wydarzyło, nic ich nie łączyło. W sumie tak było. Anna traktowała chłopaka jako dostarczyciela wyjątkowych emocji, był atrakcją erotyczną, niczym więcej. Potrafiła to rozgraniczać i nie wplątywać go w żadne uczucia, czy emocje wyższego rzędu. To była tylko okazja, którą chwytała, jak chwyta się promocję w sklepie. Nie traktowała go poważnie.
Oczy kuzynki były trochę mniej tajemnicze, ale nie rozumiał przekazu, który z nich emanował. Spodziewał się focha z przytupem, a dziewczyna zachowywała się neutralnie. Nie piorunowała go wzrokiem, nie popadła w milczenie, zachowywała się, jakby sytuację w nocy uznała za niebyłą. Włodi odetchnął. Maja jest cool - pomyślał i poczuł do niej jeszcze większą sympatię.
Po śniadaniu spakowali walizki i sprzęt narciarski do samochodu. Przyszedł czas pożegnania i wymiany zdań, podsumowujących weekend. Dorośli żartowali, śmiali się i ściskali na pożegnanie. Zawsze tak było w ich przypadku - miło i sympatycznie. Władek też już uścisnął prawicę wujka i dał zwyczajowego cmoka cioci Ani. Znów jego zmysł powonienia wyłapał te cudowne nuty jej zapachu, którymi nasycał się w trakcie seksu. Nigdy ich już nie zapomni. Zdawało mu się tylko, że kobieta uścisnęła go nieco mocniej niż ostatnio, i jeszcze ten niezidentyfikowany, przelotny uśmieszek. Dało mu to do myślenia. Pozostała mu jeszcze Maja. Trochę się obawiał pożegnania z nią, ale kuzynka objęła go, jak zawsze, z pogodnym uśmiechem na ustach.
- Mogłam ci pozwolić... - urwała szept, kończąc oficjalny pożegnalny przytulas.
Że kurwa co? - pomyślał wytrącony zaskakującymi słowami Majki, zamurowało go. Nie wierzył w co usłyszał. Przez chwilę nie ufał swoim zmysłom, bo zdawało się, że wprowadzają go w błąd.
- To siemaka! - pożegnała się nad wyraz głośno, prawie aktorsko, kiedy Włodi już zmierzał w kierunku frontowych drzwi.
Chłopak spojrzał na ciocię przelotnie, trochę z obawą, czy czasem czegoś nie usłyszała, ale na jej twarzy nie dało się nic wyczytać, tradycyjnie nic poza obojętnością. Wrócił do oczu kuzynki, pogodnych, wesołych i pełnych ekscytacji. Promienny i szczery uśmiech, upewnił go, że dobrze zinterpretował wypowiedziane szeptem słowa.