Życie lubi zaskakiwać - Gościnne występy
27 czerwca 2019
Życie lubi zaskakiwać
Szacowany czas lektury: 48 min
Nadszedł czas, by historia dobiegła końca. Początkowo, nie pomyślałbym, że aż tak rozwinę opowiadanie o Włodim, ale właśnie to jest tak wspaniałe w pisaniu. Co się tu wydarzy? Przeczytacie - zobaczycie.
CZĘŚĆ IV.
Maja po powrocie do domu po noworocznych zabawach, zmieniła się. Było to łatwo dostrzec, szczególnie Annie. Ledwo wyczuwalna zmiana zachowań, bardziej pogodna niż zwykle twarz i częstsze przebywanie w swoim pokoju, to tylko nieliczne z symptomów, które można było zaobserwować. Dziewczyna stała się też bardziej tajemnicza i mniej wylewna w rozmowach. Postronni ludzie uspokajali rodziców, mówiąc, że pewnie się zakochała, że to wina ulokowania w kimś uczuć, ale Anna nie dopuszczała tego do wiadomości, Władek przecież jest jej rodziną. Seks między nimi jeszcze dopuszczała, sama w ich wieku nie była święta, uważała, że dziewczyna powinna trochę się rozerwać. Dla niej samej też przecież nie był to problem. Ale miała na myśli seks w kategorii zabawy, szaleństw, nic poważniejszego. Nie było to zwyczajne zachowanie mamy, ale machnęła na to ręką, co miała zrobić? Wierzyła tylko, że córka pamiętała o zabezpieczeniu się, jedynie to nastręczało pełnych obaw myśli.
Maja często przesiadywała w pokoju, uwielbiała swoją oazę spokoju, tutaj była u siebie. Tutaj grała na konsoli, czytała, oglądała filmy i nie musiała się z nikim dzielić stanem swojego umysłu i samopoczuciem. Stylowy pokój był dla niej najlepszym azylem, szczególnie teraz, kiedy wchodziła w nowy rok z mętlikiem w głowie. Wspominając chwile spędzone z Włodim, usta same się rozchylały do uśmiechu, a w trzewiach promieniowały fale ciepłych emocji. Tylko czasem wspominając mniej przyjemne chwile, uśmiech znikał. Uważała za taką tylko jeden moment ich szaleństw, gdy kuzyn spuszczał jej się na twarz. Z drugiej strony, jej mroczniejsza część osobowości, uspokajała ją, podszeptując jej, że chłopcy lubią takie rzeczy, a dziewczyny w trakcie seksu powinny ich zadowalać. W głowie ćmiły czasem przebłyski odczuć, które bała się dopuścić do świadomości. Przestraszyła się, że czasem zdaje jej się, że jednak nie było to takie straszne, przecież to tylko seks, na tym to polega. Przez kilka dni po powrocie chodziła prawie nieustannie podniecona, bo nawracające wspomnienia, domagały się uwagi, a ona chętnie poświęcała im czas. Czasem czuła wyjątkowo przyjemne ciepło tam na dole, czasem żałowała, że nie ma z nią Włodiego.
Maja wróciła ze szkoły zmarznięta. Minus piętnaście stopni raczej nie nastraja optymistycznie, kiedy musi się przejść z przystanku do domu ponad pięćset metrów. Wstawiła wodę w czajniku i po chwili rozkoszowała się przepyszną kawą rozpuszczalną z mleczkiem. Zasiadła przed telewizorem i oglądała jakiś kanał o modzie, ale szybko ją znudził. Nie miała dzisiaj żadnych zajęć popołudniowych, więc czasu miała nadto, by odrobić prace domowe. Postanowiła jednak, że zrobi to teraz, będzie z głowy. Godzina czasu i wykonała wszystkie zlecone zadania. Znowu wróciła do salonu i kładąc się na sofie, klikała pilotem telewizora, poszukując czegoś ciekawego. Nie było to łatwe, znowu dopadła ją nuda. Pewnie w niedługim czasie by zasnęła, ale przelotna myśl o kuzynie, przyspieszyła bicie serca, a w oczach pojawiła się pobrana nie wiadomo skąd energia. Nagle zastygła, a ciało przeszył przyjemny ucisk. Napadła ją grzeszna myśl. Broniła się, odganiała ją, próbowała odwracać uwagę, ale nie było to łatwe. Przecież obiecałam to mamie, nie mogę... - wciąż argumentowała, by nie ulec pokusie. Na samą myśl, co mogłaby zrobić, cipka przemówiła do niej pobudzeniem. Nieśmiało wsunęła w majteczki dłoń i upewniła się, że to prawda. Czy była zła na siebie, że nie okazała się silną? Nie, nie wtedy kiedy szperała w szafie rodziców w poszukiwaniu tego, czego potrzebowała. Natrafiła wreszcie dłonią na dildo, a później na drugie i jeszcze kolejne gadżety. Zaśmiała się, bo jeszcze niedawno były chowane gdzie indziej, ale to nie było teraz ważne. Delikatnie wymacała przybory zza ubrań, uderzając przy tym w tylną płytę pilśniową szafy. Już jakieś dwa lata temu poznała tajemnice rodziców, wszystko za sprawą szalonej koleżanki z klasy.
Pewnego dnia siedziała z jeną prawie przyjaciółką w szkolnej szatni. Zazwyczaj panował tam spokój i cisza, nie jak na gwarnych korytarzach. Plotkowały sobie, kiedy wpadła do nich podekscytowana Gośka. Tej koleżanki aż tak nie lubiła, ale jej szalone usposobienie, wprowadzało w życie wiele pogodnych chwil, z nią zawsze coś się działo.
- Chcecie coś zobaczyć? - zaśmiała się łobuzersko i przeszła w kąt pomieszczenia.
Obie rozmawiające do tej pory ze sobą nastolatki, wiedziały już, że coś się szykuje. Szybko, ale stwarzając pozory tylko umiarkowanego zainteresowania, podeszły do nowo przybyłej.
- Gocha, co tam masz tym razem ciekawego? Rozbierane zdjęcie "Pchły"? - Tak uczniowie mówili na drobniutką, starszą nauczycielkę uczącą historii. - Nie chcemy tego widzieć, chciałybyśmy uniknąć nocnych koszmarów - zażartowała Maja.
Rzeczywiście, "Pchła" była pozbawiona jakiegokolwiek czaru, a jej osobowość była nijaka. Z wyglądu przypominała mężczyznę, była aseksualna, z czego uczniowie robili sobie żarty, ci mający z nią na pieńku, byli wręcz bezlitośni.
- Nie, same zobaczcie - w tym momencie wyciągnęła obiekt wyglądający jak odlew męskiego penisa - Jak wam się podoba? - zaśmiała się, machając giętką imitacją członka.
Koleżanki początkowo się przestraszyły, ale po rozejrzeniu się i upewnieniu, że nikt ich nie widzi, zaczęły szalone rozmówki. Każda machał nim w celu rozśmieszenia towarzyszek, a śmiałe rozmówki dodawały spotkaniu pikanterii. Wszystkie koleżanki ukrywały zawstydzenie, no może poza Gochą, bo ona najwyraźniej była oswojona z tym eksponatem.
- Znalazłam to wczoraj w szafie mamy. Nieźle się kobieta zabawia... - wyznała i przez chwilę naśmiewała się z mamy, mówiła o niej jak o koleżance.
Reszta towarzystwa śmiała się z tych komentarzy, ale Maja nigdy by tak nie postąpiła w stosunku do swoich rodziców. Zdradzać innym ich sekrety, tym bardziej takie? Dziwiła się, że Gośka przyniosła to do szkoły.
- Po co to przyniosłaś? - koleżanka upomniała Gośkę i nerwowo rozglądała się dookoła, czy nie narobią sobie kłopotów.
- Tak dla jaj! - zaśmiała się całkowicie wyluzowana. - Wy też poszukajcie. Pewnie w każdej szafie drzemie jakaś tajemnica... - zmieniła głos na tajemniczy, jak w filmach.
Maja nie mogła sobie wyobrazić tego, że jej mama mogłaby posiadać coś takiego. Przecież jest tata i to chyba wystarczy. Ale Gocha też ma tatę, a dildo znalazła - poddała w wątpliwość swoją tezę, sama stawiała sobie kontrę. Nie planowała tego, ale po powrocie do domu, kierowana niespotykanymi dotąd emocjami, przeszukała sypialnię rodziców.
Usiadła na łóżku przerażona. Na miękkiej narzucie leżał cały zestaw erotycznych gadżetów, wyciągniętych z tyłu jednej z półek w szafie, zasłaniały je tylko złożone w kostkę swetry. Dziewczyna nie bardzo wiedziała co myśleć. Różnorodność zabawek potwierdzała tylko fakt, że ona tak naprawdę nie znała swoich rodziców. Prezentowały się przed nią większe i mniejsze wibratory, których przeznaczenie poznała nieco później, spora tubka lubrykantu, solidne kajdanki, nie jakiś tam chiński szmelc, i wiele innych rzeczy, których nie rozpoznawała. Serce biło jej mocno, co tam biło, łomotało w jej delikatnej piersi, a ciało przeszywały niekontrolowane dreszcze. Obejrzała wszystko dokładnie, szczególnie imitacje męskich narządów, a to popołudnie stało się jednym z bardziej fascynujących momentów w jej dotychczasowym życiu. Chowając znalezisko na miejsce, zadbała by pieczołowicie ułożyć ubrania w taki sposób, w jaki je zastała.
- Cześć kochanie, jak było w szkole - przywitała się kilka godzin później, wracająca z pracy Anna.
- Cześć grzeczna mamuniu - powiedziała z przekąsem, ale tylko w myślach. - Cześć, spokojnie, jak zwykle! - krzyknęła z pokoju, udając zajętą odrabianiem lekcji.
Nie to, żeby musiała, ona chciała. Może powstrzymałaby się przed tym, ale okoliczności same zdawały się tak układać, by osłabić walkę z obietnicą złożoną kiedyś mamie. Rodzice w tym tygodniu wyjeżdżali na weekend, ona miała zostać sama w domu. Już kilka dni temu sprzeniewierzyła się danemu słowu i poszperała w szafie mamy, a wyjątkowe emocje towarzyszące przeszukiwaniu pokoju, tylko ją upewniły, że powinna kierować się podszeptami własnych zachcianek, że czuła się wyjątkowo przyjemnie, jak szpieg. Kiedy w głowie ważyła pomysł, by skorzystać z którejś wyjątkowej zabawki, dźwięk dzwoniącego telefonu mocno ją przestraszył. Szybko ukryła przedmioty na miejsce, ale później długo myślała i snuła przeróżne wyobrażenia, co do tego jak by ich użyła, żałowała, że się nie udało. Wspomniała też jeden z koszmarnych dni, chyba najgorszy w jej życiu. To dlatego była teraz przesadnie ostrożna.
To było kilka miesięcy po odkryciu skarbów rodziców. Kilka pierwszych razy czuła przyjemność i pobudzenie, tylko przeglądając erotyczne rzeczy, ale w pewnej chwili zapragnęła czegoś więcej. Sama nie wiedziała jak to się stało, ale któregoś dnia, dla zupełnego fanu, przesunęła czubkiem dildo wzdłuż krocza przez majteczki. Miało być przyjemnie, i było. Podniecenie wzrosło, a poziom przyjemność poszybował kilka poziomów wyżej. Ten niewinny pierwszy krok spowodował, że rozpoczęła wędrówkę po świecie erotyki. Stawiała tych kroków coraz więcej, a będąc już pewniejszą i trochę obytą, stawały się one śmielsze, chociaż czasem powodowały strach i obawy. Po kilku niewinnych sesjach, do pokoju mamy wchodziła już bez bielizny, a czucie ocierających się o delikatną skórę sromu gadżetów, doprowadzało ją do cudownych stanów, potrafiła już sprawiać sobie orgazm.
Poczuła przerażenie i przenikliwy lęk, kiedy pojawiły się krwawe ślady. Tego dnia bawiła się małym dildo, które delikatnie zanurzało się w jej dziurce, wszystko robiła z wyczuciem i pilnowała, by nie wejść za głęboko. Nagły przypływ emocji zmienił wszystko. Nawet ból, który czuła wpychając w siebie członka, nie opanował żądzy, jaka w niej buzowała. Przez kilka dni chodziła przerażona, że mama dopatrzy się w niej tej zmiany, ale nic na to nie wskazywało, by kobieta to zauważyła. Maja długo prowadziła filozoficzne rozprawy, co do znaczenia dziewictwa w życiu kobiety, ale finalnie stanęła na stanowisku, że nie będzie kłamstwem, jeśli na czyjeś pytanie, odpowie, że to ma już za sobą. Sama czuła zmianę, ale tylko psychiczną, może nawet pewnego rodzaju ulgę. Dzięki temu przypadkowi, otworzyły się też przed nią nowe możliwości. Nie przezwyciężyła ciekawości i po kilku tajnych sesjach w sypialni rodziców, nastolatka korzystała z najmniejszych wibratorów mamy, jak profesjonalistka, to była naturalna kolej rzeczy. Ponad przeciętną ilość zabaw odnotowała tuż po wypadku, kiedy przez dłuższy czas zostawała sama w domu. Początkowo musiała dużo leżeć, a unieruchomiona gipsem noga była uciążliwym elementem jej codziennego życia. Co miała robić? Książki, gry, filmy, już się jej znudziły, więc czasem umilała sobie chwile nieprzyzwoitymi zabawami. Już nawet ośmielała się wynosić potrzebne do tego przybory z pokoju rodziców.
Tego dnia wróciła z sypialni mamy z imitacją członka i wibrującą maszynką. Uruchomiła wibrator i przyłożyła go do sromu. Dresów i majteczek, nie miała już na sobie, była naga od pasa w dół. Przymknęła oczy i wypuściła powietrze, czując wysoką amplitudę ruchów głowicy przedmiotu, podrażniającą wrażliwą okolicę. Już od dawna nie dziwiła się mamie, że zgromadziła taką kolekcję. Rozgrzała muszelkę i przyszedł czas na odwiedziny członka. Powolutku, spokojnie, bez presji, wcisnęła czubeczek przezroczystego dildo w norkę i pulsacyjnymi ruchami zagłębiała ją milimetr po milimetrze, aż jego trzon zniknął w tunelu gdzieś do połowy długości. Czuła, jak na obiekcie zaciskają się ścianki pochwy, oplatały go niczym rozkoszna otulina, soczków było sporo. Cudownie było patrzeć, jak dopuszcza się zabronionych rzeczy, a podłużna rzecz znika w cipce. Kolejna fala emocji rozbroiła ją na tyle, że nie myślała już o niczym innym. Szeroko rozłożyła uda i bawiła się w niegrzeczną dziewczynkę. Co tam bawiła, taka właśnie była, podniecona, zatracona w serwowaniu sobie pieszczot. Tak, wielu nazwałoby ją niegrzeczną.
Nie wiadomo skąd, nie wiadomo jak, w pokoju Majki zmaterializowała się mama. Porażony tym widokiem układ nerwowy dziewczyny, zinterpretował to jako anomalię, coś niemożliwego, ale po kolejnej wzrokowej weryfikacji, i kolejnej, Majka już nie miała wątpliwości. Mama patrzyła jak jej córcia zabawia się w najlepsze. W dodatku wyjątkowy widok masturbującej się małolaty stał się jeszcze bardziej niecodzienny, a to za sprawą nogi powleczonej gipsowym opatrunkiem. Tu noga w gipsie, a tu Maja wsuwa w siebie wibrator, bawiąc się nim jak aktorka filmów dla mężczyzn - widok wręcz komiczny. Nie było, jak być powinno w takich sytuacjach, nie usłyszała krzyków mamy. "Maja, co ty robisz? Co tu się wyprawia?" Nie było tego. Anna utrzymując wciąż poważną minę, obróciła się i zeszła na dół domu. Zaskoczenie na jej twarzy mówiło dziewczynie więcej niż długa reprymenda. Milczenie mamy, bolało nastolatkę bardziej niż najdotkliwsza kara. Dziewczyna do wieczora leżała przepełniona obawami, lękiem, a przede wszystkim wstydem. Kiedy tata wyszedł z domu pobiegać, mama przyniosła córce kolację. Zaczęło się sztucznie, a delikatna rozmowa się nie kleiła. Jednak po minucie, może dwóch, wszystko zaczęło dobrze się układać, wyjaśniły sobie wszystko. Wciąż jednak dostrzegała u mamy zaskoczenie tym, że jej grzeczna córeczka dorosła i interesuje się już tymi rzeczami. Akurat takich zachowań to się po niej w życiu nie spodziewała. Nie pasowało to do fasady, jaką nosiła na co dzień - pięknej, mądrej i ułożonej nastolatki.
Maja bardzo długo dotrzymywała obietnicy złożonej wtedy mamie, że nie sięgnie po jej zabawki, ale po powrocie z sylwestra, była już inną dziewczyną. Była prawdziwą kobietą. A przyrzeczenie uznała za wymuszone i złożone pod presją. Przecież mam już dziewiętnaście lat. Jestem dorosła - usprawiedliwiała się, kiedy sięgała w ciemną przestrzeń półki, za stertę kolorowych swetrów. Chwilę później leżąc na łóżku rodziców, wspominała chwile z Włodim, czuła go w sobie. Widok nagiego od pasa w dół ciała, chwilowo nie powodował już podniecenia.
- Ciociu, może dzisiaj nie... Nie mam... - szeptał rozglądając się dookoła, jakby ktoś mógł ich usłyszeć, chociaż siedzieli sami w samochodzie, stojącym pomiędzy drzewami na jakiejś polnej drodze. Nie dokończył, bo sam już słyszał w myślach, jak to zabrzmiało.
To była pierwsza taka sytuacja w życiu Anny. Kurwa, co? Ten gówniarz mi odmawia? - szukała odpowiedzi, bo w to nie wierzyła, nie mieściło się to w jej głowie. - Jak śmie? Wracali już ze sklepu, kiedy w jej głowie pojawiła się pewna myśl. To z powodzeniem można było nazwać zachcianką. Ale ta zachcianka, już po chwili zmieniła się w potrzebę. Cipka Anny już kierowała drogami nerwowymi impulsy, informujące o chciejstwie zaspokojenia jej potrzeb. Zrobiło jej się w tym zakątku przyjemnie ciepło. Ten kaprys musiał się spełnić.
Przez chwilę zdawało jej się, że jest kimś innym, skoro słyszała takie, a nie inne słowa. Siedząc na fotelu kierowcy, spojrzała na swoje szczupłe uda i zarys materiału majteczek, przez które przebijał cień włosów łonowych, ich wąski paseczek i zmysłowy zarys sromu, wszystko wyglądało idealnie. Celowo podsunęła krawędź sukienki tak wysoko. Widziała, że chłopak tam zerka, cieszyła się. Jednocześnie zerknęła, na rysujący się tuż pod podbródkiem przedziałek, ciasno złączonych piersi, zdawała się być zaproszeniem dla każdego stuprocentowego faceta.
- Włodi, przestań, nikt nas nie zobaczy. Znam tą okolicę - uspokajała go, będąc przekonaną, że właśnie tego się on obawia. Kiedyś też miała opory przed seksem poza domem.
- Nie o to chodzi. Po prostu... - nieskładnie kontynuował tłumaczenia.
Nie zdążył, bo ciotka przechyliła się na jego stronę pojazdu i już rozpinała mu rozporek. Nie wiedział, co ma teraz zrobić. Co, miał ją odepchnąć, walczyć z nią? Nie był w stanie jej zatrzymać, rozłożył tylko ramiona w geście bezsilności, a po chwili poczuł ciepło ust na luźnym jeszcze penisie. Ten stan rzeczy szybko się zmienił, jak i nastawienie chłopaka. Kobieta nawet tego nie zauważyła, tak była zajęta sobą.
Czuł jak samochód się chybocze, ciocia Anna nie patrzyła na nic, dosiadała go i poruszała biodrami, patrząc gdzieś w dal. Czasem dociskała się do niego, aż po nasadę penisa i zastygała na moment. Już kilka razy myślał, że doszła, a ona na nowo rozpoczynała ruchy tyłeczkiem, musiał przyznać, że była mistrzynią.
- Wyciągnąć ci je? - spojrzała na skaczące przed jego oczami cycki skryte za sukienką. Zdawało jej się, że on wstydzi się o to poprosić. Zapytała o to jak o godzinę.
Nie wypadało, nie potwierdzić. Skinął głową, a po chwili, kiedy wyciągnęła piersi z kieszeni stanika, musiał być konsekwentny i pieścić je dłońmi i ustami. Docisnęła te jędrne obiekty do jego twarzy. Przytulając się do niego, rozpłaszczyła cyce i głośno westchnęła, a jej ciało wciąż tańczyło na chłopaku, nabijając się na jego kutasa. Wierzgała na nim niczym szalona amazonka i była przy tym jakby nieobecna, wciąż traktowała go jak dostarczyciela przyjemności, obiekt, zabawkę. Zresztą Włodi też tak się czuł. Siedział wciśnięty w lekko rozłożony fotel, a ciotka robiła swoje. Nie widział jej szaleńczego uśmiechu, kiedy poczuła, że wybija on biodra ku górze w rytm jej ruchów. Przeżywała ekstazę, szczególnie kiedy przyspieszyli jeszcze bardziej, a pośladki obijały się o napięte uda chłopaka. Szczytowała chwilę po nim, a uderzające o jej ścianki pochwy ciepłe strumienie spermy tylko jej w tym pomogły.
Milczeli jadąc podmiejskimi ulicami w kierunku domu. Kobieta jakby nic, skupiała się na drodze, którą przecież znała na pamięć, ale chciała mieć wymówkę, by nie musieć zabawiać rozmową pasażera. Wciąż przypominała sobie niezrozumiały opór chłopaka. Każdy młodzian w okolicy błagałby o to, skamlałby jak pies, a jemu się nie chciało? Wciąż czuła się trochę poniżona. Wspomnienie przeżytej przed chwilą rozkoszy, uprzykrzało tylko wypływające z niej nasienie, za tym akurat nie przepadała. W domu szybko zniknęła w łazience, by uporządkować te sprawy.
Włodi nie zwracał uwagi na kierującą, miał zajęte myśli, nie oczekiwał kurtuazyjnej rozmowy. Nie był nieczułym gościem, po którym takie sytuacje spływają i nie pozostawiają śladów, wciąż przerzucał kolejne myśli, ustawiające się w kolejce i proszące o uwagę. Musiał przyznać, że Anna była piękną kobietą, a w seksie zamieniała się w dziwkę, o jakiej marzą w łóżku mężczyźni, i czasem właśnie to go rozpalało. Ta jej chłodna kalkulacja, beztroska i brak poczucia zobowiązań, tylko czysty fizyczny seks. Zawsze go czymś zaskakiwała, a jego mroczniejsza strona, chętnie z tego korzystała. Tyle, że w świecie Władka dużo się zmieniło za sprawą Majki. Nie tyle już, że ją pożądał, czuł, że to jest coś więcej, czuł się przy niej wyjątkowo. Seks z nią był inny niż z jej mamą. Gorący, pełen uczuć i emocji, tych wyższych, nie tych prymitywnych, zwierzęcych. Pocałunki były powodowane swoistego rodzaju magnetyzmem i namiętnością, a nie przypadkowe i impulsywne, kierowane popędem, jak bywało to z Anną. Jego przemyślenia wciąż zmierzały do punktu, w którym dochodziło do niego, że łączą ich rodzinne więzi. Rozbijało to jego świat na drobinki bólu, które atakowały go niespodziewanie nawet w trakcie dnia. Jakby nie było mu dość ciężko za sprawą szybkiego seksu na polnej drodze, początkowo wbrew jego woli. Jak on spojrzy w oczy Majeczce, kiedy dojadą na miejsce?
Ciocia zajechała samochodem pod sam garaż i szybko zniknęła w domu, Włodi domyślał się, że poszła się odświeżyć. On rozpakował bagażnik ze zgrzewek wody mineralnej i skrzynki piwa i jeszcze dwóch reklamówek produktów spożywczych. Taki był powód wspólnego wyjazdu do marketu, by Anna nie dźwigała tego typu rzeczy. Nie chciała przeszkadzać mężowi, który miło spędzał czas w towarzystwie rodziców chłopaka, grillowali przy tym i piwkowali. Wnosząc zgrzewki do garażu, szukał sposobu ukrycia przed Mają emocji, które się w nim gromadziły. Nie chciał seksu z jej mamą, później co prawda było miło, a kiedy tryskał spermą w jej ciepłym otworku, czuł wszechogarniającą błogość, dziękował sobie, że do tego doszło, że ciocia go zmusiła. Teraz na powrót było mu głupio. Trzymając siaty z zakupami, skierował się w stronę kuchni, gdzie spodziewał się zastać kuzynkę. Wziął głęboki wdech, zrobił neutralną, no może znudzoną wyjazdem minę i przyspieszył krok. Nikogo tam nie było.
- Maja! - zawołał niezbyt głośno.
- Już, już idę! - Głos dochodził z piętra i po chwili usłyszał odgłosy jej stóp uderzających o stopnie schodów.
Za ściany wyłoniła się dziewczyna, uśmiechnięta i pogodna. Włodi aż otworzył szerzej oczy, a ta jej koszulka na ramiączkach, nie dawała wyobraźni większego pola do popisu.
- Co tam?
- Przyniosłem - wskazał oczami na dwie torby wypełnione zakupami, leżące na blacie stołu.
- A ja mam się tym zająć, tak? To tylko po to mnie wołałeś? - spojrzała mu uwodzicielsko w oczy.
Nie odpowiedział, pomógł jej wyjmować produkty, żałując, że ta piękna dziewczyna jest jego kuzynką. Jemu, w tej najzwyczajniejszej chwili, zdawała się być jego drugą połówką. Prawie się nie opanował przed pocałowaniem jej, kiedy podeszła odebrać od niego makaron i płatki owsiane, by włożyć je do odpowiedniej półki. Dostrzegła to, ale nie wiedziała, jak zinterpretować ten wyraz twarzy kuzyna.
- Co? - rozbrzmiało pytanie, niczego nie podejrzewającej nastolatki, a jej czoło pokryły ledwo widoczne zmarszczki. Nie usłyszała wyjaśnienia. - No, co jest? Coś nie tak? - dopytywała.
- Dużo... - urwał myśl, ale jego pogodna mina nie powodowała w dziewczynie niepokoju. Nie zdawała sobie sprawy, że chłopak cierpi z tego powodu, że są rodziną.
Nie wiedziała, co miał na myśli i nie zdążyła się tego dowiedzieć, bo przyszła jej mama i zaczęła dokańczać rozpakowywanie zakupów.
- To my, mamo, idziemy pograć na górę - oznajmiła Maja.
- Ta, pograć? Na dżojstiku Władka - skomentowała w myślach Anna, jakby wątpiła w słowa córki. W wyobraźni widziała już, jak młodzi się zabawiają. - Ok, ale zejdźcie za chwilę na lody - powiedziała głośno, bo już zniknęli za ścianą. Dopiero po chwili skojarzyła słowo lody, z tym co mogą robić na górze. Maja na loda nie musiałaby schodzić - pomyślała i zaśmiała się wymownie.
Maja nie próżnowała. Zaczęli grać i trochę rozmawiać, ale ona wciąż się niecierpliwiła. Włodi przyjechał dziś rano i nawet nie mieli chwili czasu dla siebie, dopiero teraz. Dziewczyna nie chciała się narzucać, ale rozmawiając kilka dni temu przez telefon, snuli wariackie scenariusze i zapewniali się, że trochę pofiglują. Mai bardzo spodobała się ta luźna, a zarazem zakazana relacja. Niestety, jak na złość nie było ku temu okazji. Patrzyła już z ukosa kolejny raz, uśmiechając się, kiedy łapała kontakt wzrokowy z oczami kuzyna. Niecierpliwiła się coraz bardziej. Nagle szepnęła:
- Wyciągniesz go? - zawstydziła się przy tym, co objawiło się czerwonymi plamami na policzkach.
Nie miał ochoty, jakieś pół godziny temu posunął jej mamę i był emocjonalnie rozładowany. W dodatku nie umył się po stosunku i teraz to właśnie to wpływało na jego postawę.
- Maja, starsi są na dole - próbował ją zniechęcić, bo dostrzegł w jej spojrzeniu dobrze mu znane podniecenie.
- Od kiedy ci to przeszkadza? - zaśmiała się. - Daj, tylko go potrzymam, proszę - poprosiła niczym skruszona dziewczynka. Odegrała tą kwestię bajkowo.
Nie był w stanie odmówić. Wcisnął dłoń w slipy i sprawdził stan. Było trochę kleistej mazi, ale ogólnie nie było źle. Wystawił ptaka przez gumkę spodenek, a Maja chwyciła za niego z promiennym uśmiechem na słodkich ustach. Chłodna dłoń oplotła członka drobnymi palcami i bawiła się nim chwilę. Niestety tylko chwilę. Chłopak zadrżał, słysząc odgłosy na schodach. Błyskawicznie schował sztywnego penisa, a kuzynka chwyciła tym razem kontroler do gry. Ciocia Anna weszła do pokoju, informując ich o podaniu lodów.
- Trzeba było krzyknąć, zeszlibyśmy - skomentowała Maja, poddając mamie pomysł na przyszłość, a bardziej w trosce o spokój w późniejszym czasie. Na co dzień mama ją nawoływała.
- I tak szłam na górę... - Anna wymyśliła jakąś historyjkę o zmianie czegoś w łazience.
Młodzi wyglądali niewinnie, ale jej zmysł węchu, wyczuwał zapach męskości. Ale tego nie była pewna, mogła się mylić.
Włodi nie mógł zrozumieć tego, co się wydarzyło w czasie powrotu ze sklepu. Ciocia skorzystała z niego, jak ze sprzętu. Nie było to nadzwyczajne zachowanie wobec niego, doświadczył już tego wiele razy. O co jej chodzi? - głowił się wciąż i wciąż. Zamykając się wieczorem w pokoju, próbował wspominać te czasy, kiedy traktował Annę, jak ciotkę - seksowną, ale nieosiągalną, pełną dystansu i klasy, kobietę o której marzył, ale miał świadomość, że na tym się kończy. Tak jej wtedy pragnął, że czasem czuł, jak członek mu prawie pęka, a w brzuchu przechodzą wewnętrzne dreszcze. Po tych kilku erotycznych doświadczeniach, zdawała mu się być zupełnie inna , niż myślał. Ale musiał przyznać, że w seksie była wyjątkowa i zupełnie inna niż Maja. Najgorsze było to, że wujek z ciocią mieli przejazdem odwiedzić ich już w następny weekend, ale bez Mai, już się zapowiedzieli. Włodi trochę się przejął, bo relacja z ciocią stała się dla niego nieco problematyczna. Fajnie było przeżyć z nią przygodę, ale to było, nie chciał już tego kontynuować. Wciąż zdawało mu się, że krzywdzi tym kuzynkę, która wręcz obsesyjnie zawładnęła jego umysłem i... Tak, sercem. Wypełniły je nieustanne wręcz wyobrażenia o niej i to nie tylko te typowo męskie. Dzisiaj nawet nie miał ochoty z nią figlować, lubował się samym wspólnie spędzonym czasem. Po części był to wynik swawolnej i samowolnej przejażdżki ciotki na jego kutasie, ale on tego tak nie odbierał. Po prostu zaczął myśleć o Mai poważnie, już za nią tęsknił.
Ciocia Ania jak zwykle nie zwracała najmniejszej uwagi na chłopaka, który mimo pewnych przemyśleń, co do ich relacji, oczekiwał, że zdradzi chociaż cień zainteresowania jego osobą. Nic takiego się nie działo i to uraziło jego dumę. Dopiero po jej wyjeździe, odetchnął i przestał o tym myśleć. Z drugiej strony, dziękował opatrzności za ich przyjazd, bo dowiedział się bardzo istotnej rzeczy - ciocia z wujkiem, za dwa tygodnie wylatywali na weekend do Paryża, taka szalona wyprawa, by uczcić rocznicę ślubu. Włodi początkowo tego nie dostrzegł, ale kiedy leżała już w łóżku, doznał olśnienia. Już następnego dnia przygotowywał grunt pod wydarzenie zwane "weekend z Mają". Z nią uzgodnił to już tej nocy. Esemesowali ponad godzinę, a większość wiadomości zawierała emotikona z szerokim uśmiechem, a nawet całe ich serie.
- To ja spadam. Kumple czekają... - odegrał rolę przejętego wyjazdem. Zarzucił torbę na ramię i skierował się do wyjścia.
- Tylko...wiesz? - Mama spojrzała na niego z troską i przestrogą zarazem.
- Spoko! Wiesz przecież, że nie przepadam za alkoholem - uspokajał.
- Nie chodzi mi tylko o to - uśmiechnęła się, jednocześnie jej wyraz twarzy przekazał mu, że widzi w nim już młodego mężczyznę, no i...ma świadomość, co może się dziać na takich wyjazdach.
Rodzicom powiedział, że jedzie na weekend z paczką gdzieś nad jezioro, a tak naprawdę w jego portfelu już mieścił się zakupiony bilet PKP IC do miejsca docelowego - miasto Mai. W pociągu wciąż o niej rozmyślał, wspominał przeżyte szaleństwa, a tworzone w głowie wyobrażenia nadchodzącego weekendu, już od pół godziny, powodowały wzwód w jego spodniach. Na szczęście udawało mu się to dobrze ukrywać. Dłużyło mu się, ale po dwóch i pół godzinie jazdy, dotarł na miejsce. Szybko dostrzegł podniesioną rękę kuzynki, która lekko nią poruszając, zwracała na siebie uwagę, zresztą nie tylko jego. Jak zwykle wyglądała przepięknie, jak z reklamy. Podchodząc do niej miał nieodpartą pokusę ją pocałować, i to tak soczyście, z języczkiem, co byłoby najłatwiejszą i najprostszą formą okazania kłębiących się w nim emocji. Czuł fale ucisków w brzuchu i rozpierającą go energię. Znowu był przekonany, że kieruje nim najwyższe z możliwych uczuć - miłość. Zdecydował się tylko na przytulenie, ale przyciągnął ją dość mocno, musiał zaznaczyć, jak bardzo się cieszy na spotkanie.
- Zawieziemy rzeczy i lecimy gdzieś na miasto? - Bardziej oznajmiła, niż spytała, jednocześnie zdradzając mu plan dnia.
- Super - udał zadowolonego.
Tak naprawdę wolałby się z nią zamknąć w domu i korzystać z bycia razem, tylko oni. Męski instynkt dawał teraz znać o sobie i widząc szczupły kształtny tyłeczek idącej przed nim kuzynki, wyobraźnia dyktowała mu już tylko obrazy, gdzie widział ten tyłeczek i sekret znajdujący się pomiędzy jej udami, w zupełnie innych okolicznościach. W pobieżnych fantazjach Maja spełniała wszelkie jego erotyczne zachcianki.
Na mieście było sympatycznie. W kawiarni trochę pożartowali przy piwie, pojawili się też jacyś znajomi kuzynki, ogólnie wieczór był udany. Jednak najlepsze miało dziać się w domu, młodzi mieli wolną chatę.
- Chcesz? - uniosła wyciągniętą przed momentem z lodówki zieloną butelkę piwa.
Kiwnął głową, bo chociaż miał ochotę na zupełnie coś innego, ociekająca kropelkami wody schłodzona butelka, wyzwoliła w nim nieodparte pragnienie również na piwo. Już siedzieli na sofie, już minęła chwila, by jego ruch nie był uznany za prostacki, jakby tylko na to czekał, wyglądał na spontaniczny. Dłoń Włodiego znalazła się na udzie Mai w tym samym momencie, w którym wzrok badawczo przyciągnął jej oczy. W swojej wędrówce zmierzał wyżej, i wyżej. Kiedy dotarł do guzika dżinsów i go rozpiął, czuł, że za chwilę nie wytrzyma i rzuci się na tą seksowną dziewczynę. I w tym momencie poczuł przeszywający go wewnętrzny ból, wystarczyły dwa słowa Mai.
- Mam… okres - spojrzała mu w oczy.
To było dziwne uczucie, nie był w stanie go zdefiniować. Tak pragnął seksu, tak się poświęcił, wszystko przygotował, przejechał setki kilometrów, a tu okazało się, że nagroda za wysiłek jest zawieszona gdzieś w oddali. Poczuł złość i pretensje do Majki, teraz myślał jak samiec, któremu jej ciało się należało.
Maja patrzyła na kuzyna ze smutkiem, wręcz z politowaniem. Wiedziała, że taka będzie jego reakcja. Sama nie mogła już dłużej powstrzymać… śmiechu.
- Żartowałam! - Jej promienny uśmiech rozgonił wszelkie nagromadzone chwilę wcześniej burzowe chmury złości.
To jedno słowo przywróciło Włodiemu wiarę w szczęście. Po tragedii jaką przed chwilą doświadczył, to słowa zdawały się być wybawieniem.
- Już ja ci pokażę... - urwał bo zatopił wargi w jej rozkosznych ustach.
- Mam...nadzieję... - odpowiedziała na raty, a musiała włożyć sporo umiejętności, by uciec choć na chwilę od jego pocałunków.
Na salonowej kanapie poszło im bardzo szybko. Nie wydziwiali. To był szybki, namiętny seks, taki na rozładowanie pierwszej fali podniecenia. Po zakończeniu, nawet się nie ubierali. Leżeli, a Włodi czuł się cudownie, mogąc czuć głowę dziewczyny na swoim barku. Objął kuzynkę i ją trochę do siebie przysunął. Jak zawsze pachniała cudownie, znowu ten kokosowy aromat. Przez chwilę rozmawiali o drobnostkach, choć czasem zastanawiali się głośno, co by się stało, gdyby nagle weszli rodzice Mai? Komentowali hipotetyczne zdarzenie żartobliwymi słowami, ale rzeczywistość na pewno, nie byłaby taka wesoła. Po kilku minutach, kochankowie znowu oddali się uciechom. Tym razem poczynali sobie śmielej, a dziewczyna wędrowała raz na górę, raz pod kuzyna. Nie spieszyli się, wiedzieli, że mają dla siebie całą noc, cały dzień i kolejną noc. Zresztą Maja wysyłała niewerbalne sygnały do chłopaka, by ten nie martwił się o tę sferę ich relacji. Seks jej się bardzo podobał, lubiła to robić nie mniej niż on. Też niecierpliwie czekała na ten weekend.
Po rozważaniach i pozbyciu się dylematu, czy powinni spać razem, w jednym łóżku, po spuentowaniu tego słowami dziewczyny - "I tak będziesz przychodził, wiadomo po co", nie bawili się już w dalsze dyskusje. Przez pewien wycinek czasu, zachowywali się jak małżeństwo. Wzięli prysznic osobno, umyli zęby, przebrali się, a po chwili spotkali się pod kołdrą. Nie wiedzieli, czyje ciało zdawało się być cieplejsze, a czyje chłodniejsze, ale wyczuwali tę różnicę temperatur. Po chwili przestało to mieć jakiekolwiek znaczenie. Tarzali się w pościeli, niczym pary w scenach romantycznych filmów. Ale w filmie, w newralgicznym momencie, wskakiwała kolejna scena, a oni kontynuowali. Chwila na złożenie gumki, kilka wesołych komentarzy, a później namiętny seks. Włodi nasycał się ciałem Mai. Jego dłonie odwiedzały każdy jej zakamarek, usta nie były gorsze. Kiedy chciał odpocząć od penetracji, usta zastępowały miejsce członka, a Maja wiła się z rozkoszy, jaką dają jej różne formy pieszczot. Znowu wszedł w ciasną cipkę, a ekstatyczne sykniecie kochanki sprawiło, że poczuł dumę. Teraz miejsce namiętności, zajęła żądza. Oboje tak mieli. Wszelkie czułości odeszły teraz na bok i zostały zastąpione seksualną energią. Zbliżenie zmieniło się w czysto fizyczne spotkanie, gdzie ich ciała i ich ruchy, prowadziły do upragnionego finału. Oboje czekając na ten moment, z niecierpliwością spoglądali między swoje ciała i w skupieniu podziwiali rytmiczne wejścia penisa w mokrą cipkę, podobało im się to podglądanie samych siebie. Na twarzy Mai zagościł miły uśmieszek, kiedy Włodi wycofał pośladki za bardzo do tyłu i jej oczom ukazał się spory okaz opatulony w prezerwatywę, w tym momencie trochę pofałdowaną. Chłopak szybko naciągnął ją jak trzeba i błyskawicznie wrócił do krainy szczęścia. Po chwili brał kuzynkę od tyłu, a kolejna zmiana wreszcie przyniosła mu trochę odpoczynku, bo to Majka skakała na nim szybko i rytmicznie. On zasysał jej piersi, jakby były one źródłem ambrozji, obejmując je na zmianę jedną dłonią, a drugą często chwytając gładkie biodro. Kiedy Maja poczuła pulsującego w jej tunelu członka, opadła na tors kuzyna i wtuliła się w niego. Penis wciąż w niej był. Zaśmiała się wesoło, kiedy wręcz z niej wypełzł, a on po prostu zmniejszył się na tyle, że z niej wyszedł. Poczuła dłoń Władka na swoich włosach, a po chwili delikatny pocałunek przy uchu, a po chwili kilka kolejnych.
- Naprawdę chcesz? - zamarudziła, kiedy otworzyła oko i dostrzegła, że jest środek nocy.
Trzecia dwadzieścia to nie najlepsza godzina na seks, nawet szybki. Nie miała najmniejszej ochoty, a tu czuła prężącą się ciepłą pałę na swoim pośladku.
- A ty nie? - szepnął jej do ucha.
- Spać mi się chce - powiedziała szczerze - Może rano, co? - rzuciła propozycję.
Chłopak nie naciskał. Dla tej dziewczyny był w stanie zrobić wiele, nawet zwalczyć podniecenie, które już kilka minut nie dawało mu zasnąć. Rano było tak, jak mówiła. Nie było szaleństwa, ale poranny seks dobrze ich nastroił na dalszą część dnia. A dzień zapowiadał się bardzo aktywny. Od samego rana padało. Kiedy kończyli erotyczną pobudkę, o szyby uderzały gęste i grube strugi deszczu, a po pokoju roznosił się charakterystyczny dla ulewy zapach wilgoci.
- To… mam przerąbane! - nakryła głowę poduszką, kiedy po chwili spełnienia, wracali do rzeczywistości.
- O co ci chodzi?
- Nigdzie się raczej nie wybierzemy, leje - wyjaśniła, podtekst był oczywisty.
- No i..? - nie rozumiał tego, co chciała mu przekazać.
- Domyśl się - próbowała ukryć figlarny uśmieszek. To on zdecydował, że Włodi w końcu zajarzył.
Męczyli się. Kolejny raz tego dnia nadwątlił ich siły, a przede wszystkim obniżył pożądanie do bardzo niskiego poziomu, a oni robili to znowu . Teraz uprawiali seks, bo nie mieli co robić. Jak na złość, nawet bogaty pakiet filmowy NC+ nie pomógł im w znalezieniu alternatywy. Pozostał im seks. Próbowali zastąpić tę rozrywkę inną, ale nie udało im się to na długo. Przeciągali cielesne uciechy w nieskończoność. Kilka minut zabawy, trochę odpoczynku i znowu seks, i tak w kółko. Oboje mieli dość, ale jakaś siła przyciągała penisa Włodiego, do rozkosznego otworka Mai. Ta śmiała się, udawała, że ma dość, ale nie protestowała, kiedy znowu szukał miejsca między jej udami, a po chwili rozpychał jej ostatnimi czasy mocno uczęszczany tunel. To było istne szaleństwo. Najdziwniejsze, że nawet Maja nie chciała robić czegoś innego. Czasem leżeli sobie nadzy i wpatrzeni w sufit rozmawiali o najróżniejszych problemach. Jeden z tematów zajął im dobre pół godziny, a rozmowa zamieniła się w prawdziwą dysputę. Maję tak ekscytowała dyskusja o życiu po życiu, że w przypływie chęci rozmowy, usiadła po turecku, nie przejmowała się, że Włodi ma wgląd w jej krocze, już dawno przestała się tym przejmować. Używał jej cipeczki już na tyle sposobów, że samo patrzenie na nią, było niczym najgrzeczniejszym i najbardziej poprawnym zachowaniem, jakim mógł w tym przypadku zabłysnąć. W pewnym momencie, ona opowiadała o jakimś przeczytanym przypadku, a on z głową wciśniętą między uda, rozkoszował się smakiem cipki i lizał ją niczym spragniony wędrowiec. Może było w tym mało ognia, ale zabawa była przednia. Po kilku minutach smakowania cudownej muszelki, posuwał Majkę od tyłu jak zawodowiec. Znowu znudzenie przeistoczyło się w żądzę. W najdzikszej chwili uniesienia ciała zderzały się z impetem, powodując plaski, którymi nie musieli się przejmować. Czasem z ust Majki wyrwał się dziwny jęk, lub głośne westchnięcie, a Władek zaciskał wargi i patrząc na wał szorujący szczelinkę, szukał dłońmi cycuszków i pośladków kochanki. Kiedy skończył, dyszał jak po długodystansowym biegu.
- Naprawdę musimy przystopować - zaśmiała się, ale ta oznaka dobrego samopoczucia, była zupełnie pozbawiona energii. Zdawało się, że śmieje się przez sen.
- Yhym - przytaknął, leniwie poruszając głową, wtuloną w piersi. Czuł się, jakby odcięło mu prąd. Jakaś resztka energii krążyła teraz po jego ciele w formie przyjemnych fal spełnienia, ale do regeneracji jej rezerw z pewnością będzie potrzebował wielu dni, był wyczerpany.
- O! Przejaśniło się - stwierdziła, spoglądając w kierunku okna.
Włodi nawet nie zareagował. Maja leżała tym razem na podłodze, na dywaniku imitującym włochatą skórę jakiegoś zwierzaka i patrzyła, jak kuzyn pociera żołędziem jej pokrytą śluzem różyczkę. Rozprowadzał soczki po całej okolicy wejścia w cipkę. Nie tylko on miał z tego zabawę. Dziewczyna obserwowała go, a wyraz zafascynowanego tą czynnością młodziana, momentami powodował u niej wewnętrzny śmiech, bo chłopak skupiał się na pocieraniu, niczym na czymś wyjątkowym, jakby robił to pierwszy raz. Co prawda, nie była to najzwyczajniejsza w świecie zabawa, ale po tylu razach, oni już mogli o tym tak myśleć. Czuła przyjemne ciepło, kiedy główka penisa masowała jej fałdki, rozchodził się przy tym charakterystyczny odgłos prześlizgiwania się. Ich badawcze spojrzenia wędrowały w stronę akcji, by po chwili zetknąć się ze sobą, a oni mogli obdarzyć się uśmiechem.
- Może gdzieś pójdziemy? Nie masz jeszcze dość? - proponowała wesołym tonem, ponownie obracając głowę w stronę okna.
- Ok. Tylko dokończę - stwierdził i płynnym ruchem wszedł w przygotowaną szczelinkę i rozpoczął męskie ruchy.
- No, nie! - zamarudziła, ale żartowała, a ton jej głosu świadczył tylko jedno - całkowitą zgodę.
Tylko rozpoczęli na podłodze. Zmienili tam pozycję kilka razy, ale żeby było ciekawiej, po kilku wstępnych minutach, wędrowali po całym domu, w poszukiwaniu miejsca, gdzie seks dostarczy im najmocniejszych bodźców. Kuchnia, łazienka, przedpokój, bo do pokoju Majki nawet nie zaglądali, tam robili to przecież pół nocy. Ciekawie było na schodach, ale najlepsze zostawili na koniec. W sypialni rodziców, zarówno Maja, jak i Włodi, doświadczyli niesamowitych wrażeń. Maja ekscytowała się tym, że robi to w łóżku rodziców i nawet rzuciła głośny komentarz - "Ciekawe jak to jest, kiedy robią to tutaj mama z tatą?". Włodi aż drgnął na te słowa. On dobrze wiedział, jak to jest. Pamiętał te szaleństwa, których doświadczył w tym pokoju za sprawą cioci Anny. Pamiętał te ściany, meble, i ten specyficzny zapach pomieszczenia. Tyle że wtedy było inaczej, sypialnia przesycona była erotycznym zapachem , a ciocia przeistoczyła się w maszynę do seksu. Nigdy tego nie zapomni. Chłopak kilka razy porównywał te dwie kobiety. Teraz córka wypinała mu zgrabną dupcię, ale w pamięci wciąż miał tożsame obrazy, tyle że w wykonaniu jej mamy. Rozpaliło go to do tego stopnia, że rozpoczął ostre bombardowanie tyłeczka Majki. Już leżała na brzuchu z rozłożonymi nogami, a on oparty na wyprostowanych rękach atakował pochwę niczym zaprogramowana maszyna. Dziewczyna leżała, zdawało się bezwładnie, a jej jedna dłoń wsunęła się w rozburzone włosy, cały świat stał się jej obojętny. Czuła tylko pchnięcia kochanka i chociaż miała już dość, wciąż czerpała z tego przyjemność.
Włodi przerwał szarżę już kolejny raz, musiał nabrać energii, bo zdawało mu się, że wyeksploatował ją do cna. Maja siedziała na nim i powolutku unosiła się i nasuwała na członka, też odpoczywała.
- Nie musisz przecież kończyć - zwróciła mu uwagę, że przecież nie musi doprowadzać się do wytrysku.
- Już byłem blisko. Jeszcze chwilę i skończymy - tłumaczył, zdeterminowany do osiągnięcia orgazmu. W sumie już mu się nie chciało, już miał się przychylić do słów kuzynki, ale męska duma wzięła górę. Skoro zaczął, powinien skończyć.
Po chwili posuwał Maję w pozycji misjonarskiej, tyle że wcisnął ramiona pod kolana dziewczyny i rozchylając je, otworzył szerszy dostęp do krainy rozkoszy. Kutas zagłębiała się w otworku i znikał w nim już prawie do nasady. Rozchodził się plask za plaskiem, a on wciąż się męczył. Już dwukrotnie zdawało mu się, że kilka kolejnych ruchów go wyzwoli, ale orgazm wciąż mu uciekał.
Majka odczuwała już przesyt. Nie dość, że czuła się zmęczona seksem, i chociaż był to kuriozalny powód, chciała skorzystać z pogody, która pozwalała im gdzieś wyjść. Nawet promienie słońca przebiły się przez chmury i rozświetliły sypialnię. Chciała już skończyć, widziała jak Włodi się męczy, chociaż nie chciał się do tego przyznać. Podziwiała w nim determinację, ale zaczęło ją to irytować. Przecież ona mu nie ucieknie, mają jeszcze całą noc. Przecież na tym razie się nie skończy - myślała, nawet nie, była tego pewna. Musiał coś zrobić, by w końcu dał odpocząć nadwyrężonej cipce.
- Spuść mi się na twarz - powiedziała spoglądając mu prosto w oczy.
- Co? - spytał odruchowo, bo jego mózg nie przetworzył jej słów. Znaczy się, przetworzył, ale uznał za wymysł jego pragnień, a nie rzeczywiste słowa kuzynki.
- No, spuść mi się na twarz, jak kiedyś. Wiem, że to lubisz...To pomoże? - urwała dalsze tłumaczenia, a pytanie uznała za retoryczne. - Poważnie - spojrzała na niego ciepłym wzrokiem, dając mu do zrozumienia, że to nie żart. Mógł w nim dostrzec, że to pewne poświęcenie z jej strony, ale podniecony tym co może nastąpić, nie chciał tego zrobić.
- Na pewno?
- Yhym, na pewno - odegrała całkowicie przekonaną co do tego pomysłu.
Włodi przyspieszył ruchy. Wślizgiwał się szybko i rytmicznie, skupiał się już tylko na rytmie pchnięć. Nagle wyskoczył, zdjął szybko gumę i odrzucił ją byle gdzie. Dziesiątki razy widział to na filmach, ale jemu poszło mniej wprawnie. Stanął nad Majką i szybkimi ruchami dłoni, doprowadzał się do finału. Maja zamknęła oczy i usta. Czując ciepłą maź na policzku, a po chwili na czole, nosie i wargach, poczuła ulgę. Nie poniżenie, pretensje, czy wstyd. To była ulga, Władek wreszcie skończył. Ale inną sprawą było też to, że dziewczyna poczuła pewnego rodzaju satysfakcję i przyjemność z tego, że zrobił to właśnie w taki, a nie inny sposób. Szybko wyszła z łóżka i skierowała się do łazienki rodziców. Spoglądając na odbicie w lustrze, poczuła się dziwnie, jak szmata. O dziwo to jej się podobało. Co prawda czuła to przez chwilę, ale było to przyjemne odczucie. Wpatrując się w smugi nasienia, uśmiechnęła się, komentując w myślach - "Jesteś nienormalna". Nie było łatwo zmyć tej wyjątkowej maseczki, bo ejakulat kleił się zbyt dobrze do skóry. Ciepła woda użyta do mycia nie pomagała, było wręcz odwrotnie niż myślała, ale to była nauka na przyszłość - używać to tego zimnej wody.
- To co, lecimy do kina? - rzuciła wesoło, kiedy wkraczała z promiennym uśmiechem do sypialni. Jej twarz nie nosiła cienia zawstydzenia, a jej smukłe ciało zdawało się być pełne nowej energii.
- Najwspanialsza dziewczyna na świecie! - westchnął, nie wypowiadając tych słów.
Noc nie obyła się bez seksu, ale sami postanowili już wcześniej, że to ostatnie podejście. Trwało ono prawie kwadrans i było najmniej namiętne ze wszystkich. Oboje myśleli już o odpoczynku i tylko pewnego rodzaju poczucie zobowiązania, powodowało nimi, kiedy oddawali się fizycznym uciechom. Tak, był to czysto fizyczny akt, skonsumowany, tylko dlatego, że mogli to zrobić, nie dlatego że czuli taką potrzebę.
Włodi po przebudzeniu się o poranku, długo rozważał, czy nie pożegnać się z Mają szybkim seksem, ale odpuścił, miał dość. Przytulił się tylko do kuzynki i pocałował jej ramię. Maja była przekonana, że za chwilę będzie chciał ją zaatakować, nie miała na to ochoty. Tym milszym jej było zachowanie Włodiego, kiedy kolejne minuty spędził na gładzeniu jej ramienia, biodra i uda, ale nie posuwał się nawet kroku dalej. Poprawił kilka razy jej włosy, zakładając je za ucho, a całusy tuż pod nim przyprawiały ją o przyjemne prądy. Dosunęła się do niego, czując teraz mocniej jego tors i ... wzwód, uśmiechnęła się. Tego dnia już nie spółkowali. Włodiemu włączył się tryb romantyczny i teraz więcej uwagi poświęcał rozmowom, czułym gestom i podziwianiu osobowości kuzynki. Dla niego była uosobieniem piękna i ideałem charakteru. Kolejny raz bał się wyznać, jak mocno ją kocha.
Wracając pociągiem do domu, padający deszcz, nastroił go bardzo refleksyjnie. Siedział na fotelu, patrząc na szybę, po której spływały kropelki deszczu. Dziwnym sposobem skojarzyły mu się z szalejącymi w płynie pęcherzykowym plemnikami. Czuł rozsadzające go szczęście. Przemyśleń miał setki, czasem nawet nie wiedział, na którym zatrzymać się tylko chwilę, a które było warte rozwinięcia. Spore miejsce do popisu miała ta przyjemniejsza sfera ich relacji. Seks z Mają był cudowny, szalony, zwariowany. Zaskakiwała go tak wiele razy, że każdy ze stosunków, był często inny niż poprzedni. Podobało mu się, że była przy tym pogodna, otwarta na nowe rzeczy i nie robiła z tego wielkiej sprawy. Poza tym, prawie zawsze była pozytywnie nastawiona, że o poczuciu humoru już nie wspominał. Wiele razy słyszał od przechwalających się kumpli, czego to nie muszą robić, by dziewczyna wpuściła ich w siebie na szybka akcję. Maja przy rówieśniczkach, była w tym względzie niczym profesorka. Jakby intuicyjnie wiedziała co, i jak powinna robić, by dać mu rozkosz. W sferze erotycznej była spełnieniem męskich marzeń, a na pewno jego wyobrażeń o ideale życiowej partnerki. Długo uciekał od jednej dobijającej się do niego myśli. Postanowił obrócić ją trochę w żart. "Po kimś to ma. Ciekawe po kim?" - zaśmiał się, bo odpowiedź nasuwała się sama. Jeszcze jakiś czas temu, w najśmielszych wyobrażeniach, nie dopuszczałby do rozsądku, że posiądzie te dwie wyjątkowe kobiety. Obiecał sobie, że nikt, nigdy się o tym nie dowie, a na pewno one obie o sobie.
- Majeczko, jak tam weekend bez staruszków? - Pełna entuzjazmu Anna, zapytała córkę chwilę po wejściu do domu. Dopiero co odstawiła walizkę.
- Spoko. Nuda, ale jakoś zleciało - odpowiedziała znudzonym głosem i tylko ona wiedziała, że to nie znudzenie, a fizyczne wyczerpanie. - Jak tam rocznica w Paryżu? - udawała zainteresowaną.
Rozmowa trwała prawie pół godziny. W jej trakcie Maja myślała o czymś zupełnie innym niż barwne opowieści mamy.
Włodi już od kilku minut posuwał kochankę, a że był to już kolejny raz, i to po bardzo szybkim odpoczynku, robił to już dłuższy czas. Było wyjątkowo, a to za sprawą konspiracyjnej aury, musieli uważać na resztę rodziny. Uważali na wydawane odgłosy, bo za ścianą spała reszta część towarzystwa, ale i tak zdarzyło się kilka razy, że albo ciała plaskały dość głośno, albo spontaniczne odgłosy przyjemności rozchodziły się po pomieszczeniu, powodując chwilową panikę zaangażowanych w zabawę. Już sporą chwilę wbijał się w cipkę od tyłu, mocno ściskając dłońmi pośladki, ale wciąż do finału brakowało tej odrobiny czegoś. Wyłapywał oczami te sytuacje, które mogłyby go podniecić, ale nawet huśtające się szybko cycki, nie wywołały takiego efektu, jak zwykły to robić. Nawet odchylając półdupki i podziwiając oplatające członka czerwone strzępki połyskującego sromu, nie wyzwalały w nim takiego działania, jakie oczekiwał. Co z tego, że ściskał i gniótł to ponętne ciało, skoro robił to już tyle razy tej nocy.
Pierwszy raz był szybki, zrozumiałe. Drugi już pozwalał nacieszyć się ciałem i seksem. Ale trzeci, był już kwintesencją erotycznych zabaw, kiedy spełnia się fantazje i korzysta z tych wymyślniejszych pozycji, których wcześniej nie wypada wprowadzić. Teraz dla orgazmu byli gotowi zrobić wiele więcej niż normalnie. Partnerka sporą część czasu spędziła na górze. Włodiemu szczególnie podobało się, kiedy przykucała na nim, dobijając się cipką aż po nasadę prącia, a po chwili biodra szybowały tak wysoko, że widzieli czubeczek żołędzia. I tak na zmianę, dół - góra. A później rządził już tylko on. Kilka chwil poświęcił na pozycję klasyczną, choć i tak odgiął tak nogi kochanki, że prawie założył je na tułów partnerki, ta tylko się zaśmiała na te wydziwianki, ale poddała się im. Teraz wbijający się w nią kutas, spadał na jej otworek niczym atakujący jastrząb, wypełniając ją prawie do dna, w każdym razie, brakowało niewiele by tak było. Ale przyjemność z tego miała ogromną, bo wjeżdżając w nią, prześlizgiwał się po łechtaczce, co kwitowała pomrukiem i sympatycznym uśmieszkiem.
- Daj mi go na chwilę w usta - poprosiła śmiałym głosem, jakby chodziło o drobiazg. W jej mniemaniu ssanie pały Włodka, właśnie tym było - niczym specjalnym.
Szybko przesunął ciało tak, by klęcząca i oparta na rękach kochanka, mogła zająć się jego sprzętem. To on kierował penisem tak, by partnerka nie musiała używać swoich dłoni. Robiła laskę, zatracając się w tym. A mruczała przy tym, jakby dopiero co się dossała, a tej nocy robiła to już przecież wiele razy.
- Na pewno śpią? - zagadnął zdenerwowany młodzian, w przypływie śmiałości uderzając penisem o policzki ciotki.
- Na pewno. Przecież widziałeś ile wypili - zwróciła uwagę na ten istotny fakt. - Dochodzisz? - spytała nagle, zaskoczona i podekscytowana, bo poczuła mocno napinające się mięśnie chłopaka.
- Tak, jeszcze chwilę i tak - przecedził przez spięte gardło, jakby w tym czasie dźwigał ogromny ciężar.
- Chcę to wszystko na twarz. Masz mi ją całą zalać spermą. Albo nie, daj trochę na cycki - zapowiedziała, niczego sobie nie robiąc ze spojrzenia jakim ją obdarzył. Było jej obojętne co myśli, ważne czego ona chciała. Uwielbiała z nim świntuszyć w trakcie tych rzadkich spotkań. Od samego początku, obnażyła mu swoją naturę. Po to go uwiodła, by móc byś sobą.
- Ciociu, na pewno?
- Tak! - wpatrzona fanatycznie w czubeczek prącia, podniosła głos, zabrzmiała bardzo stanowczo.
Uwielbiała, kiedy wplatał słowo "ciociu" w ich grzeszne zabawy. Sama powiedział mu, że lubi to słyszeć i chyba wziął to pod uwagę. Dostarczało jej to dreszczyku emocji, które normalnym śmiertelnikom były zabronione i dla nich nieosiągalne. Ale nie dla niej. Zawsze dostawała, czego chciała, a słysząc "ciociu" uświadamiała sobie jeszcze bardziej, jak bardzo ona jest niemoralna, a ich wspólna relacja zakazana. Właśnie to spowodowało, że jej przemyślny plan zadziałał - doświadczała właśnie tych emocji, które pragnęła znowu sobie przypomnieć.
Poczuła przyjemne ciepło na czole i nosie. To pierwszy strumień wylądował na twarzy, na szczęście ominął oczy. Odważnie patrzyła, jak kochanek pomaga sobie dłonią, a żołądź znika pod okryciem napletka, by po chwili całkowicie obnażyć napęczniałą głowicę penisa. Dłoń Władka szalała na kutasie, ona kilka razy schowała prącie w ustach, dopingując młodziana do obfitego wytrysku. Kolejne porcje nasienia lądowały na twarzy Anny, a ona wciąż na to patrzyła, nie miała z tym najmniejszego problemu, a oceniający ją w tym momencie wzrok młodziana, był dla niej nieistotny. Odruchowo mrugnęła powieką, kiedy kilka kropel wylądowało na brwi, ale i tym razem uchroniła gałkę oczną przed kleistą mazią. Ścisnęła piersi ze sobą, by wskazać mu kolejne miejsce, gdzie chciała poczuć męski nektar. Spadło tam kilka kropel, ale to była już tylko resztka. Po chwili kobieta zmieniła front, jakby stała się zupełnie kimś innym. Przed chwilą była wyuzdaną szmatą, a teraz z największą czułością pieściła ustami wiotczejącego powoli penisa. Nawet zmienił się wyraz jej twarzy na łagodny i pogodny. Zdawało się, że w ten sposób dziękowała Włodiemu. W sumie, gdyby nie świadomość podejmowanego ryzyka, pozwoliłaby mu się jeszcze wylizać, miała na to ochotę. Już teraz siedziała tyłeczkiem nad twarzy spełnionego kochanka i czyściła jego sprzęt, wylizując, nawet z kieszeni napletka, każdą drobinkę ejakulatu, ale rozładowany emocjonalnie Włodi, tylko spoglądał na prezentującą się w całej okazałości kobiecość cioci. Dopiero teraz pomyślał o Majce i poczuł wyrzuty sumienia. Kobieta sama zeszła z niego, spędziła w jego pokoju już prawie godzinę. Chwilkę wcześniej wycierając mokrą twarz w jego koszulkę, zaświeciła mu jeszcze pięknym nagim tyłeczkiem, po chwili nasuwając na niego bieliznę. Szybko narzuciła koszulkę na ramiona i wyglądała jak na ciocię przystało.
- To ciocia idzie spać - oznajmiła zadowolona, wycierając jeszcze dłoń polepioną ejakulatem o pościel, zaśmiała się na jego szybkie obojętne luknięcie na kołyszące się przy tej czynności cycki. Przebiegło jej przez myśl, by jeszcze zostać.
Anna planowała to od samego zapowiedzenia przyjazdu do rodziny. Przyjechali tylko ona z mężem, Majce coś wypadło i nie mogła się z nimi zabrać. Ucieszyło to mamę i chyba właśnie to było iskrą do zaplanowania intrygi, która raz już zadziałała. Męża łatwo było w to wplątać, bo lubił imprezować. Drink za drinkiem, i to z przyzwoleniem żony, to było mu na rękę, później wystarczyło dopilnować, by zasnął, a sen miał twardy. Rodziców Włodka też łatwo w to wciągnęła. Sama, w pewnym momencie, oznajmiła, że źle się poczuła i przestała pić alkohol, reszta już w tym momencie była mocno wstawiona. Wystarczyło poczekać. Włodi widział jej spojrzenie w trakcie wesołych rodzinnych rozmów, dobrze je znał. Domyślał się, że Anna coś planuje. Zresztą zapowiedziała mu nocne odwiedziny, kiedy spotkali się sam na sam w kuchni znosząc naczynia do umycia. Zaskoczyła go tym, że wcisnęła mu przy tym dłoń w majtki, jak to powiedziała, sprawdzając stan jego męskości. Dzisiaj chciał się jej przeciwstawić. Jeszcze przed chwilą rozmawiał z kuzynką przez telefon i ta sympatyczna wymiana zdań, nastroiła go bojowo do mącącej w jego zmysłach kobiety. Chciał to zrobić dla siebie i dla Mai, bo czuł, że takim zachowaniem wzmocni uczucie do damy swojego serca, nie zdradzi jej, nie zrani. To podłe - myślał o sobie już dziesiątki razy. Kocham córkę, a posuwam jej matkę - tłumaczył sobie wciąż, że postępuje nie tak. Nawet kiedy kobieta wślizgnęła się do jego łóżka i od razu zabrała się za jego penisa, czuł się z tym źle. Po prostu weszła do pokoju, położyła się obok, ścisnęła członka dłonią i zaczęła go trzepać, wszystko działo się jakby go tam nie było. Nawet nie chciał mu przez chwilę stanąć, co raczej mu się nie zdarzało. Ciocia nie patrząc na niego, zamieniała dłoń na usta i już nie miał innego wyjścia. Język trącał żołądź tak przyjemnie, że nawet pierwsze słowa oporu, zabrzmiały jak prośba o kontynuowanie.
- Nie, ciociu, nie dzisiaj. Nie mam... - próbował zabrzmieć stanowczo.
- Nawet mi tego, kurwa, nie mów - spiorunowała go wzrokiem pełnym oburzenia i znowu wpakował kutasa w gardło, by po chwili go wyciągnąć i pieścić dłonią. - Nie po to się namęczyłam... - miała na myśli przeprowadzoną intrygę. Powiedziała jeszcze kilka argumentów, z którymi nawet nie próbował dyskutować. - Masz mnie przelecieć i tyle - powiedziała pewnym głosem, a śmiałość wynikła pewnie z wypitych drinków, po czym robiła mu loda, aż jej się znudziło. W między czasie jej krocze, krok po kroku, jakby przypadkiem, znalazło się nad jego twarzą. Nie musiała czekać zbyt długo, by się nią zajął. Po chwili wzajemnych pieszczot, po ciemnym pokoju rozchodziły się tłumione dźwięki rozkoszy. Głównie Anna się mniej kontrolowała i tylko dzięki kutasowi, pełniącemu rolę knebla, wydawane hałasy były mniej słyszalne.
Późną nocą wychodziła usatysfakcjonowana, czasem spędzonym w pokoju Władka. Tak się wzbraniał, a jak przyszło co do czego, grzmocił ją jak natchniony. W sumie, jego opór bardzo ją podniecał. Zaśmiała się na te wspominki. Nawet resztki ejakulatu na twarzy i piersiach, nie stanowiły dla niej niczego niestosownego, to nie był problem. W tej dziedzinie życia była wyzwolona. Cieszyła się, że na Mazurach poddała się szalonej myśli, która wcześniej zdawał się być niemożliwa do wcielenia w życie. Ale bym straciła... - próbowała wyobrazić sobie życie, bez tej sporadycznej, ale jakże wyjątkowej rozrywki, która ubarwiała jej życie. Kładąc się do łóżka, obok pochrapującego męża, miała poczucie deja vu.
EPILOG
Włodi studiował już drugi rok na uniwersytecie i właśnie dzisiaj kończył sesję, to miała być tylko formalność, ostatni egzamin. Wracał do wynajmowanego z kolegami mieszkania z ostatnim wpisem w indeksie i nie mógł się doczekać wieczoru. Ktoś miał go odwiedzić. Kumple już wyjechali do domów, został tylko on. Nie musiał ich prosić. Kiedy usłyszeli, że jego dziewczyna studiująca w innym mieście, ma ma mu złożyć wizytę, męska solidarność nie mogła zadziałać inaczej. On sam skłamał rodzicom, by nie przyjeżdżać na weekend, ale nie dało się inaczej, by się nie dąsali.
Pociąg nadjechał punktualnie, a chwilę po jego zatrzymaniu na peronie zaroiło się od pasażerów, którzy właśnie osiągnęli cel podróży. Wśród nich, uważny wzrok studenta, szybko wyłapał właściwą osobę. Szła roześmiana w jego stronę, kółeczka walizki robiły trochę hałasu, ale on go nie słyszał, czuł przepełniającą go radość, tęsknił za nią. Wpatrzony w prześliczną twarz dziewczyny, myślał już o nocy, kiedy będzie się z nią kochał. Nie byli w formalnym związku, jednak wszyscy znajomi uważali ich za dobraną parę, każdy ma przecież prawo sam decydować o formie i statusie relacji z drugą osobą. Najpierw było kino, coś na ząb, później gwar ulubionego pubu. Zmierzali już do domu, a ogarniająca ich cisza miejskich ulic nocą, dodawała ich spacerowi romantyzmu. Wciąż prowadzili zawiłe dyskusje, tematyka była wszelaka. Później już tylko prysznic i spotkanie w łóżku.
- Tęskniłem - powiedział całując zmysłowe usta partnerki, wspominając jej niedawny pobyt.
- Ja też - odwzajemniła pocałunek, wciskając przy tym język głęboko w jego usta. Teraz oboje poczuli żądzę, bo członek chłopaka właśnie zagościł w cipce.
- Co ja bym bez ciebie zrobił? - szeptał podniecony, w trakcie rytmicznego poruszania ciałem. Dłonie wędrowały po idealnym ciele studentki, gładziły je delikatnie, ale jednocześnie wyrażając ogromne uczucie. Nieświadomie porównywał te chwile z tymi, które kiedyś doświadczył, kiedy chodził jeszcze do liceum. Dopasował się biodrami do przestrzeni rozwartych ud, dziewczyna nie miała przed nim tajemnic. On zresztą też, no może jedną, ale ponoć to dobrze mieć coś zachowane tylko dla siebie. Ten sekret musiał schować gdzieś bardzo głęboko.
- Robiłbyś to sam, ręką - zaśmiała się, nie miała teraz ochoty na romantyczne wyznania, więc postanowiła trochę zmienić kierunek rozmowy i wprowadzić humorystyczny wątek.
Trzy tygodnie czekała na szalony seks, a on wyjeżdża z takimi oklepanymi sloganami rodem z tanich komedyjek. Wiedziała, że mówi szczerze, nic mu nie zarzucała, ale ona teraz czuła coś innego, chciała seksu. Lubiła, kiedy szorował jej tunel, szczególnie, że od niedawna zdecydowała się na antykoncepcję hormonalną, plastry likwidowały problem gumek i teraz było tak... wyjątkowo. Robili to bez prezerwatywy dopiero drugi raz. Ostatnio, trzy tygodnie temu, prawie nie wychodzili z łóżka, bo czuli się, jakby odkryli siebie na nowo. Łóżko aż trzeszczało, zresztą gdzie oni tego nie robili, tak naprawdę na łóżku tylko zaczynali. To spotkanie miało być podobne, poświntuszyli o tym już wcześniej w trakcie rozmów przez telefon. Ustalili, że poniżej trzech razy nie zejdą, a właśnie dopiero rozpoczynali drugi, na szczęście nie mieli dość po wcześniejszym.
Włodi cicho dyszał do ucha dziewczyny, czasem zahaczając ustami i zębami o jej małżowiny, uwielbiał to robić. Ta noc pozwoliła nacieszyć się stęsknionym kochankom. Włodi jeszcze długo leżał całkowicie zaspokojony, partnerka również, tyle że ona już zasnęła. Patrzył z podziwem na jej piękno, sen wprowadzał na jej twarz nieopisany spokój. Próbował odgonić dobijające się jego uwagi wspomnienia z kilku wcześniejszych lat, uciekł przed nimi w sen. Nie chciał, by zburzyły mu spokój i mąciły w uczuciach.
Rano jedli śniadanie w małym pokoju, który pełnił funkcję saloniku - jadalni, był częścią wspólną studenckiego mieszkania. Czuli się swobodnie, nikogo poza nimi nie było. Minęło kilka minut, a Włodi pompował partnerkę na sofie. Za oknem robiło się coraz jaśniej, słychać było miejski gwar, a oni oddawali się spontanicznemu seksowi. Siedzisko sofy uginało się od docisków męskiego ciała, a drewniane elementy cicho trzeszczał. Obojgu zebrało się na czułości, a ich namiętne pocałunki nie miały cienia nieszczerych intencji, przepełniał je żar i ciepłe emocje.
- Dobrze, że przyjechałam? - wydyszała pochłonięta pocałunkami.
- Yhym! - całował ją zawzięcie jak wariat.
- Też się cieszę - przejechała właśnie językiem po jego wargach, by znowu wpełznąć nim do ust.
Młody mężczyzna powoli wsuwał się w rozkoszny tunel, poczuł objęcia dziewczyny, chłód jej łydek na pośladkach i delikatną dłoń na karku, przyciągała go do siebie. Wariował, czując jej zmysłowy kokosowy zapach, chyba nigdy już się od niego nie uwolni.
- Maja, kocham cię... - wtulił się w jej ciało.
- Ja ciebie też.
Takie wyznania już od dawna nie były dla nich zaskoczeniem. Po chwili czułości, po pokoju rozszedł się odgłos plasków, a po chwili pomruk spełnienia obojga.