Wakacje (I)

10 marca 2017

Opowiadanie z serii:
Wakacje

Szacowany czas lektury: 16 min

Było już gdzieś indziej, ale jestem ciekaw "pokątnych" opinii ;)

1.

Tom w milczeniu spędził ostatnie kilkanaście minut. Jednostajny szum auta powoli sprawiał, że jego myśli błądziły gdzieś na granicy jawy i snu. Przez półprzymknięte oczy spoglądał na swoją żonę Jenny prowadzącą ich auto. Mieli już za sobą spory kilkunastoletni staż i jedno dziecko, mimo wszystko musiał przyznać, że oboje trzymali się znacznie lepiej niż większość ich równolatków. Tom jak na 37 lat miał sportową sylwetkę, którą zawdzięczał męczącym może i monotonnym, ale regularnym treningom na siłowni. Jenny z mniejszym samozaparciem uczestniczyła w zajęciach ruchowych, a więcej zawdzięczała matce naturze. Jedynie ostatni rok w miarę regularnie poświęcała jodze. Miała 35 lat, ale wiele nowo poznanych osób uważało, że jest tuż po dwudziestce lub co najwyżej skończyła dwadzieścia pięć lat.

Tom jeszcze raz zlustrował Jenny od stóp do głów. Niezbyt wysoka, a może nawet malutka – 162 cm wzrostu, długowłosa blondynka miała wspaniałą figurę klepsydry. Pokaźny biust, wspaniale wysklepiony tyłek, szczupłe nogi, długie włosy sprawiały, że jej postać robiła wrażenie na mężczyznach. Połączenie filigranowej dziewczynki z figurą wartą grzechu. Ech… gdyby jeszcze harmonizowało z tym usposobienie. Niestety Jenny – jak ocenił Tom – ma ciało seksbomby jednak umysł księgowego. Czym z resztą zajmowali się oboje zawodowo. Zawsze poukładana, zapięta na ostatni guzik i trzymająca dystans do wszystkich i wszędzie.

Tom zastanawiał się, kiedy ta odrobinę szalona kobieta, którą poznał na studiach i która została jego żoną zmieniła się w tę „idealną panią domu”. Przecież początki ich małżeństwa były pełne namiętności i wspólnej zabawy, ale z upływem czasu zarówno on jak i ona pod wpływem obowiązków domowych, pojawiających się z czasem kredytów, a później dziecka zaczęli wpadać w szpony marazmu.

Ostatnio kochali się chyba ponad półtora roku temu – próbował sobie przypomnieć Tom – po urodzinach Adama… byli trochę wstawieni, dziecko zostało z opiekunką, a oni nie chcieli wracać w takim stanie do domu i spali u Adama w gościnnej sypialni. Był to taki typowy „quicky”, trochę chichotów tłumionych przez kołdrę, zadarte do góry koszule, jego ręce błądzące po jej piersiach, a jej po jego penisie. Potem szybka penetracja (nie była chyba jeszcze gotowa i tych kilka pierwszych ruchów nie było komfortowych, bo była dość sucha), potem jego pośpieszny strzał i sen. „Nie zatroszczyłem się o nią” – pomyślał Tom z lekkim wstydem. W zasadzie od jakiegoś czasu chyba nie uważam na jej potrzeby tak jak powinienem. Może gdybym bardziej popracował nad tym związkiem, a przede wszystkim nad jej potrzebami wszystko wyglądałoby inaczej?

Tom, od kiedy pamiętał miał znaczne potrzeby seksualne. Najpierw masturbacja, którą odkrył, jako bardzo młody chłopak na jednym z obozów szkolnych, a która potem na długie lata stała się jego przyjemnym nałogiem i wreszcie dziewczyny. Tom może nie miał największej ilości partnerek w porównaniu do jego kolegów, ale uważał, że jest osobą o dużym doświadczeniu seksualnym, która spróbowała w życiu wiele z tego, co było do spróbowania. Większość też jego partnerek mówiła mu, że jest dobrym kochankiem. Kiedyś zwracał szczególną uwagę, aby im było dobrze… kiedyś…

A teraz znów wrócił do swego starego, przyjemnego nałogu, którego nigdy tak naprawdę nie porzucił. Wykorzystywał wszelkie chwile samotności, które przeznaczał na solidny onanizm z towarzystwem pikantnych filmików lub lektury. W miarę upływu czasu zauważył jedno, że w przeciwieństwie do swoich szczenięcych lat nie wystarczy już mu tylko kawałek damskiego biustu lub odsłoniętej cipki, teraz najbardziej lubił zapaść się w czeluści fotela z paczką chusteczek higienicznych i jakiegoś dobrego filmu porno zawierającego sceny gang-bang lub chociażby połykania spermy.

Oczywiście zdawał sobie sprawę, że to tylko taka niewinna gra. W życiu takie zabawy się raczej nie zdarzają z wyjątkiem – jak mniemał – osób skrajnie niewyżytych, z pogranicza patologii. Jednak w bezpiecznym zaciszu domowego ogniska uwielbiał oglądać sceny, w których jedna kobieta przyjmuje kilku mężczyzn. Lubił także mimo, że nie pasuje to do stereotypowego wzorca odbiorcy „męskiej pornografii”, nie tylko oglądanie samej „akcji”, ale gdy film miał, choć szczątki scenariusza wprowadzającego w scenę seksu. Spotkanie, rozmowa, nawiązanie gry, flirt…

Wiedział jednak, że trzeba oddzielać życie od marzeń. Zwłaszcza, gdy w życiu jest jak jest. Jego żona była dość pruderyjna. Wprawdzie kochali się na początku związku dość często i namiętnie, jednak preferowała ona seks w kilku ustalonych pozycjach gdzie pozycja „na pieska” uznawana była za jedno z największych szaleństw. Żona także nie lubiła seksu oralnego. O ile przyjmowała jeszcze lizanie szparki z pewną ochotą, choć sama nigdy tego nie zaproponowała, to odwdzięczanie się z tym samym w stronę Toma traktowała, jako coś wysoce niemiłego. Nie muszę wspominać, że poza incydentalnymi przypadkami nie próbowała spermy Toma, prosząc go by dawał znać, gdy będzie dochodził.

Monotonia, życia małżeńskiego doskwierała Tomowi, do tego trzeba by dołożyć duże napięcie zawodowe w pracach obydwojga, więc gdy nadarzyła się okazja, aby wyjechać na tygodniowe wakacje nad morze, zarówno on jak i ona przyjęli to z radością. Dodatkowo okazało się, że brat Jenny wraz z żoną i swoimi dzieciakami w tym terminie wybierał się do „Disney World” i zadeklarował, że z przyjemnością zabierze ze sobą także ich malucha.

– Cały tydzień dla siebie – powiedział – może zmajstrujecie kolejne? – Dodał z przymrużeniem oka.

Nie trzeba było tego im długo powtarzać, mimo że kochali swoje dziecko – tydzień spędzony na labie, bez żadnych zobowiązań przemówił zarówno do niego jak i do niej.

Teraz właśnie zbliżali się do hotelu. Jeszcze kilkanaście minut i będą mogli rozpakować bagaże.

2.

Hotel był jednym z większego szeregu podobnych mu hoteli leżących wzdłuż brzegu morza. Przyjemny, nowoczesny bez większych ekstrawagancji, ale jednocześnie doskonale położony. Kilka kroków od wspanialej piaszczystej plaży, trochę pustawej o tej porze roku i jakieś trzy kilometry od centrum miasta, pełnego knajpek, knajpeczek i klubów nocnych.

Pierwszy dzień spędzili na plaży. Pogoda była wspaniała, słońce grzało od samego rana i mimo że był to dopiero środek kalendarzowej wiosny można było mieć wrażenie, że jest to początek lata. Początek tygodnia sprawił, że plaża była dość pusta i można było znaleźć całe kilometry piasku bez towarzystwa innych ludzi. Tom i Jenny zabrali ze sobą koce i zestaw piknikowy. Po kilkunastu minutach spaceru uznali, że tu właśnie jest wspaniałe miejsce na odpoczynek. Pusta szeroka plaża, wspaniała panorama na morze i łachy wydm za plecami odgradzające ich od cywilizacji.

Rozłożyli koc i po chwili byli już w strojach kąpielowych, które włożyli na siebie już w hotelu. Nie zamierzali się kąpać, bo woda była jeszcze zimna, ale chcieli poleżeć i czytać zabrane książki.

– Możesz mi posmarować plecy? – Zapytała Jenny – Nie chcę się spalić, a słońce przygrzewa.

– Jasne – dawaj olejek – powiedział Tom.

Najpierw nalał odrobinę olejku na rękę, aby ogrzać trochę zimną oliwkę. A potem zaczął kolistymi ruchami wsmarowywać oliwkę w plecy Jenny, która leżała na brzuchu, z rękami na policzku i głową odchyloną na bok. Tom, co chwila niby to przypadkiem zahaczał o wiązanie jej bikini. W pewnym momencie nieco chrapliwie powiedział:

– Wiesz, co? Jesteśmy tu sami. Rozwiążę te sznurki, bo tylko przeszkadzają. – I nie czekając na jej reakcję rozplątał je.

Spodziewał się jakiegoś obruszenia, ale Jenny dalej leżała w tej samej pozycji z zamkniętymi oczami. Po plecach przyszła kolej na ramiona ręce i wreszcie nogi. Smarował je długo wiedząc, jaką to sprawia jej przyjemność, jednak, gdy jego ręce zawędrowały trochę za wysoko wewnętrznej części ud, Jenny zacisnęła je mocno i ofuknęła męża, że głupoty mu w głowie i to na dodatek w miejscu publicznym. Tom schłodzony obcesowo, wypalił nagle:

– A bo ty zawsze jesteś taka cnotka, niewydymka – czego od razu pożałował.

– Co? Odpowiedziała Jenny – wkurzona nie na żarty… – co to za słowa… – powiedziała podrywając się i wiążąc nerwowo sznurki bikini na szyi.

Tom próbował to wszystko obrócić w żart. Jednak od razu poznał, że tym razem nie uda mu się tak łatwo. Zaczęła się nerwowa dyskusja, która po chwili przerodziła się w kłótnię. Jak to w kłótniach bywa padły słowa, które normalnie by nie padły. Tom wylał wszystkie swoje frustracje seksualne odnośnie do Jenny i ich współżycia.

Zapadła grobowa cisza, która trwała i trwała. Każde udawało, że robi coś innego: on czyta książkę, ona śpi – ale widać było, że myśli kłębią się im w głowach. Wreszcie ciszę przerwała ona:

– A czy ty myślisz, że mi też nie brakuje seksu? Myślisz, że ja nie… no wiesz… nie radzę sobie sama?

Tom zamarł. Jenny moja Jenny uprawia samogwałt? To było tak odmienne od jego wyobrażeń na jej temat, że przez chwilę nie mógł pogodzić się z tym faktem.

– Też mam fantazje… nawet takie dzikie – dodała już trochę ciszej ona – ale myślałam, że ci już nie zależy. To facet powinien zainicjować coś…

– W XIX wieku to pewnie tak… – sapnął ironicznie – ale teraz mamy już XXI i sporo się zmieniło, jeśli nie zauważyłaś – dodał. Słowa te, mimo że były szorstkie w jakiś dziwny sposób rozładowały atmosferę.

– OK. Mam dla ciebie propozycję – powiedział – pomysł stary jak świat. Założymy się o butelkę dobrego wina, o to, kto wytrzyma rok „seksualnej niewoli”. O butelkę wina i honor oczywiście, bo kto przegra ten klipa. – Niepewny uśmiech przemknął mu po twarzy.

– Przez rok druga strona musi się podporządkowywać woli pierwszej we wszystkich sprawach związanych z seksem. Oczywiście zawsze się może wycofać – kontynuował – wymyślimy jakieś bezpieczne słowo, które będzie hasłem na przerwanie gry.

Jenny, gdy tylko usłyszała słowa „seksualna niewola” i „podporządkować” poczuła jak uderzenie gorąca zaczerwienia jej policzki. Nigdy nie przyznawała się mężowi, ale największą przyjemność sprawiała jej nie długa i wyrafinowana gra wstępna, ale chwile, w których czuła się mu całkowicie podporządkowana.

Jenny nie odpowiadała znaczną chwilę. Myślała intensywnie nad propozycją Toma i gdy wydawało się, że ciszy tej nikt nie przerwie nagle wypaliła:

– Zgoda, ale…

Toma zatkało ze zdziwienia, bo co najwyżej spodziewał się drwin i szyderstw lub po prostu klasycznego focha.

– Ale…? – Zapytał.

– Zgadzam się pod pewnymi warunkami. Po pierwsze nie rok, ale trzy miesiące – powiedziała szybko – po drugie, mamy prawo trzy razy użyć bezpiecznego słowa i gra będzie trwała dalej. Pod koniec po prostu zsumujemy, kto częściej skorzystał ze swojego prawa i wygra ten, kto zrobił to rzadziej. Oczywiście czterokrotne użycie słowa kończy się walkowerem.

– Ok – zgodził się Tom – brzmi rozsądnie.

– I jeszcze coś….

– Jeszcze? Ile masz tych warunków?

– Nie ustaliliśmy, od kogo zaczniemy tzn., kto będzie pierwszy prowadził grę. Zostaje jeszcze ustalenie naszego „hasła bezpieczeństwa”.

– Jeśli chodzi o hasło to proponuję „Geranium” – nie mamy kwiatków w domu, więc małe prawdopodobieństwo, że użyjemy go przypadkowo. A jeśli mamy ustalić pierwszeństwo liderowania to proponuję losowanie. Orzeł czy reszka? – Powiedział wyciągając monetę.

– Damy górą. Reszka – odpowiedziała z uśmiechem.

Moneta poleciała wysoko obracając się w powietrzu kilka razy, po czym upadła na ziemię. Oboje stanęli nad nią. Jenny przygryzła wargi, jej usta wykrzywiły się mimowolnie w grymasie zawodu. W słońcu dumnie błyszczała podobizna orła.

3.

– To co? Czas podać sobie ręce na znak zawarcia zakładu – powiedział Tom – i czas start. Moje trzy miesiące zaczyna biec.

Wymienili, krótki uścisk rąk, po którym zapadła niezręczna cisza.

– Chyba możemy wrócić do opalania, tylko kochanie nie chcę abyś spaliła się na słońcu – pozwól, że natrę cię oliwką.

To już? Tak szybko – pomyślała Jenny – nie jestem jeszcze gotowa, myślałam, że zaczniemy… kiedyś, nie teraz, zaraz.

Wiedziała, do czego będzie dążył Tom. Rozejrzała się ukradkiem. Ciągle na plaży byli sami, ryzyko było małe i właściwie ostatnio przerwała mu wbrew sobie. Co mi tam – pomyślała – nie stracę jednego punktu z powodu byle masażu.

– Proszę, masz oliwkę – powiedziała – i ponownie położyła się na ręczniku.

Tom roztarł kolejną porcję oliwki w rękach. Zaczął masować jej ramiona. Myśli kłębiły mu się w głowie. Wiedział, że zaraz zrobi krok w kierunku czegoś nieznanego i przekroczy rubikon, z granic, którego nie będzie już powrotu. Cóż, raz kozie śmierć – pomyślał, ponownie rozwiązując sznurki bikini znad karku Jenny. Po chwili rozwiązał także główny pasek bikini łączący górę kostiumu w całość.

Jenny leżała płasko na ziemi. Wprawdzie na razie nic nie było widać, ale w praktyce była półnaga. A jeśli ktoś nadejdzie? – Pomyślała. Dreszcz przeszedł jej ciało i pokrył je gęsią skórką. Piersi mimowolnie się napięły i brodawki stężały w podnieceniu. Dodatkowo koliste ruchy męża gładzącego jej ciało powodowało sensacje miło rozlewające się po ciele. Po chwili jak uprzednio ręce Toma zeszły z pleców na nogi. Masował je z taką samą szybkością. Najpierw stopy – poświęcając znaczną chwilę palcom, później łydki, by po chwili przejść na uda. Krótki prąd przebiegł przez ciało Jenny, gdy palce Toma smyrgały wyjątkowo delikatne miejsce pod kolanami, aby po chwili przemienić się w jakąś ćmiącą błogość, gdy przesunęły się na wyższą partię ud. Po dalszej chwili, jego palce przesunęły się na ich wewnętrzną stronę. Odruchowo chciała je zewrzeć, tak jak poprzednim razem, ale po chwilce wewnętrznej walki postąpiła wbrew swojej naturze i rozsunęła nogi – cnotka, niewydymka – ja już mu pokażę cnotkę – pomyślała gniewnie.

Tom błądził chwilę po udach Jenny by przejść w końcu na jej pośladki. Jego palce wślizgnęły się pod materiał kostiumu i delikatnie musnęły szorstkie włosy, które kręconą kępką porastały wzgórek jego żony. Czuł pod palcami buchający żar. Z rozchylonej cipki Jenny delikatnie sączyły się soki zwilżając wewnętrzną stronę kostiumu. Przez chwilę masował miejsce łączące jej uda z wargami sromowymi by wreszcie wejść jednym palcem do środka. Jenny była tak wilgotna, że palec zagłębił się bez najmniejszego oporu. Najpierw sam czubek, potem do drugiego paliczka, aby wreszcie skończyć u nasady.

Tom ruszał nim przez chwilę tam i z powrotem, drugim palcem pieszcząc mały guziczek jej łechtaczki, aż wreszcie odsunął rękę i rozwiązał całkowicie dół bikini. Po czym ręką dał znać żonie, że chce, aby przewróciła się na plecy.

Jenny wzbraniała się chwilkę mając gdzieś w głowie świadomość, że przecież ktoś może nadejść. Był to jednak protest z góry skazany na klęskę. Jej ciało chciało zrobić to, do czego przekonywał ja Tom. Tak naprawdę zawsze marzyła o seksie w miejscu, w którym mogła być przyłapana. W swych najbardziej tajnych marzeniach dodatkowo obserwowało ją kilka osób, a gdy była naprawdę napalona nawet uczestniczyło w zabawie. Ale tego nigdy nikomu nie zdradziła i do dzisiejszego dnia sądziła, że pozostanie to tylko w głębinach jej wilgotnych fantazji.

Obróciła się i wypięła bezwstydnie do słońca piersi i miednicę. On nie czekał długo jego penis już od dawna był w pełnej gotowości. Żyły napinały go tak, że zaczynał czuć delikatne pulsowanie bólu w jądrach, a z czubka penisa snuła się nie kropla, ale cała gruba nic śluzu. Zrzucił kąpielówki i po chwili już był w Jenny po nasadę członka. Posuwał go w niej z tą jedwabistą śliskością, jaka zdarza się, gdy jesteście podnieceni do granic szaleństwa.

Po chwili Jenny zaczęła dyszeć ciężko – ja już, zaraz… chcesz zaczekam na ciebie. – Powiedziała.

– Nie, mam inny pomysł na zakończenie – ale ty nie powstrzymuj się.

I tak nie mogłaby już tego zatrzymać. Zamknęła oczy, gdy poczuła pierwszy spazm. Fale skurczy przetaczały się przez ciało i w tym momencie nie ważne już było czy to ktoś widzi czy nie. Po dłuższej chwili opadła ciężko na koc, a Tom zbliżył się do niej ze sterczącą niczym maczuga pałą, lśniącą od ich wspólnych soków i powiedział.

– Weź go do buzi. Dzisiaj połkniesz wszyściutko do końca.

Jenny wahała się przez chwilę. Czuła podświadomą odrazę do męskiej spermy. Zawsze czuła, że to jest „nieczyste”, a połknąć… nieeee.

– No już, przecież lubisz małże, a kiedyś nie znosiłaś – powiedział – wyobraź sobie, że to coś egzotycznego, do czego musisz się przekonać. Na pewno polubisz ten smak.

Jenny pomyślała, może ma rację. Zawsze chciała spróbować nasienia. Ten raz czy dwa, kiedy jakaś kropelka dostała się do jej ust z tryskającego na jej rękę męża, nie było bardzo złe. Polubić nie polubię – pomyślała – ale na pewno nie zwymiotuję.

Chwyciła penisa męża za trzon i zbliżyła usta do nabrzmiałej główki.

– Dalej – powiedział – pocałuj go, poliż, weź go całego.

Najpierw spróbowała końcówką języka płynu sączącego się z końcówki penisa. Był wymieszany z jej płynami i po chwili rozcierania na podniebieniu stwierdziła, że to nie jest złe. Lekko słono-słodki smak… objęła końcówkę ustami i spróbowała ponownie. Hmmm, nie ma się, czego bać, nawet, nawet – pomyślała. Tym razem śmielej otworzyła usta i pochłonęła całą główkę.

Tom ma dużego – pomyślała nie po raz pierwszy – ledwo mieści mi się w ustach końcówka. Zaczęła przesuwać ustami w górę i dół, słuchając rad udzielanych cichym, ochrypłym głosem przez Toma. W ustach było go dużo, twardo – w jakiś miły sposób – i jedwabiście. Ponownie podniecenie zaczęło ogarniać jej ciało. Tom leżał na plecach, z górną częścią tułowia opartym na łokciach. Opadła niżej opierając się o ziemię łokciem jednej ręki, a dłoń drugiej wsadziła sobie między nogi i zaczęła pieścić cipkę. Po chwili ponownie zapłonęła, żywym ogniem. Gdy przyszło odprężenie Tom nie swoim głosem powiedział:

– Przygotuj się, zaraz będzie… Nie robiliśmy tego od dawna, więc porcja może być spora.

Przez jego ciało przechodziły pierwsze dreszcze. Nagle na ustach poczuła słabą strużkę płynu. Przełknęła pospiesznie i pomyślała – to już? Nie było najgorzej, nawet nie poczułam smaku.

W tym momencie Tomem szarpnął pierwszy spazm nadciągającego orgazmu. Okazało się, że przed chwilą przyjęła jedynie forpocztę jego nadchodzącego wytrysku. Już nic się nie liczyło. Był tylko jego pulsujący członek i gorące usta Jenny.

Pierwszy prawdziwy strzał spermy Toma wypełnił usta Jenny. Szczęśliwie miała tylko końcóweczkę żołędzi w ustach, bo strzał ten nie należał do małych. Jenny milisekundę trzymała w ustach potężny ładunek, o konsystencji ciepłego jogurtu, by po chwili połknąć całość. Najwyższy czas, bo kolejne następujące raz za razem spazmy tłoczyły w jej usta kolejne porcje nasienia. Było tego tak dużo, że część wylała się z kącika ust i teraz ściekała po jej twarzy i kapała powoli na piersi. Jenny jeszcze kilka razy poruszyła ręką i kilka razy przełknęła, ale wreszcie strumyczek przestał płynąć. Dopiero teraz mogła zastanowić się nad smakiem Toma – nie, faktycznie nie było źle. Sperma smakowała ostro i słono zarazem, ale to nie był smak, który ją odrzucał. Jeszcze kilka razy i chyba to polubię – pomyślała – z oliwkami i piwem zeszło mi troszkę dłużej zanim się w nich rozsmakowałam – uśmiechnęła się w myślach – ale tutaj chyba będzie znacznie szybciej.

– Hmmmm… – chrząknął Tom – hmmmm, hmmmm.

– Co tak hymmmmkasz?

– Miałaś połknąć wszystko kochanie.

– Przecież połknęłam – zaczęła mówić – gdy zobaczyła jego palec wskazujący na jej piersi i twarz.

Tak? To zrobię ci pokaz – pomyślała Jenny – opadając na pośladki. Rozchyliła nogi i wskazującym palcem zaczęła przepychać spermę z twarzy do rozchylonych ust. Spust Toma był obfity i zawiesisty. Po chwili na języku Jenny leżała spora grudka białej mazi. Jenny z rozmysłem roztarła ją językiem o górę podniebienia i z miną smakosza przełknęła. Naprawdę mi smakuje – pomyślała.

Tak samo powoli zebrała palcem krople nasienia rozbryźnięte na jej biuście. To było troszkę trudniejsze, bo płyn nie chciał trzymać się palca. Ujęła, więc zebrany ładunek dwoma palcami – pomagając sobie kciukiem i szybko włożyła do ust. I jeszcze raz – tym razem poruszyła palcami, jakby próbowała coś ciąć w powietrzu nożyczkami. Sperma Toma ciągnęła się między palcami Jenny. Wyciągnęła język i zlizała wszystko z palców, by po chwili gonić językiem wzdłuż swojego przedramienia za samotnie uciekającą białą kroplą.

Tom patrzył jak sparaliżowany na ten pokaz. W największych snach nie marzył, że coś takiego ujrzy, jeszcze na żywo i to w dodatku w wykonaniu jego żony.

– Kochanie – powiedziała uśmiechnięta Jenny – czas się zbierać do hotelu.

– Mhhhm – wycharczał i zaczął się ubierać chaotycznie.

Gdy zbierali koce i resztę rzeczy do kosza, Jenny zobaczyła kątem oka jakieś chude sylwetki uciekające z wydmy. Mimowolny skurcz ponownie przeszył jej ciało i rumieniec oblał twarz i dekolt. Niezły pokaz daliśmy jakimś dzieciakom – pomyślała. Ciepło rozlało się po jej piczce. A co! Raz się żyje. Nikt nas tu przecież nie zna.

Ten tekst odnotował 58,287 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.68/10 (112 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Z tej samej serii

Komentarze (12)

0
0
Narażę Ci się, Autorze. Wprawdzie seks małżeński w opowiadaniu erotycznym to perwersja warta najwyższej oceny, ale ja 10 nie dam. Tekst jest suchy, bezpłciowy. Nie czuć, że ""jego penis już od dawna był w pełnej gotowości. Żyły napinały..."" Ale życzę wyjścia z Poczekalni i czekam na nowe dziełka.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
A mi się podobało.
Jedna uwaga - "Jenny zobaczyła kontem" - to chyba nie konto w banku 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Ech… z nóg nie zwala, ale złe nie jest. Tak pośrodku, bym rzekł. Kilka niezręcznie sformułowanych zdań, które można by poprawić.

Tom może nie miał największej ilości partnerek wśród jego kolegów


Partnerki wśród kolegów??? Czyżby chodziło o: Tom może nie miał największej ilości partnerek w porównaniu do jego kolegów...

Wprawdzie kochali się na początku związku dość często i namiętnie. Jednak preferowała ona seks w kilku ustalonych pozycjach...


Zrobiłbym jedno zdanie z tych dwóch.

Zaczęła przesuwać ustami w górę i dół. Słuchając rad udzielanych cichym, ochrypłym głosem przez Toma.


Jak wyżej.

ponad półtorej roku


półtora

i mimo, że był to dopiero
mimo, że kochali swoje dziecko
Słowa te, mimo, że były


„mimo że” nie rozdziela się przecinkiem.
Kilka innych usterek interpunkcyjnych by się jeszcze znalazło, ale niech tam…

w strojach kąpielowych, które ubrali na siebie


Raczej „założyli/włożyli na siebie”.

Spodziewał się jakiegoś obruszenia, ale nie Jenny dalej leżała


Kropka lub przecinek po „nie” albo „nie” niepotrzebne.

Tom wylał wszystkie swoje frustracje seksualne odnośnie [do] Jenny i ich współżycia


Nie wiem jak inni uważają, ale wydaje mi się, że lepiej byłoby z tym „do”.

cnotka, niwydymka


niewydymka (literówka)

Eksplozja rozerwała jej głowę.


O rany, co za koszmar! Horror po prostu. Resztę życia facet z pewnością spędzi w więzieniu!

raz zarazem
po woli


raz za razem
powoli

Dialogi zaczynasz łącznikiem „-” zamiast myślnikiem „–”, np.

- Proszę, masz oliwkę – powiedziała


a powinieneś zaczynać też myślnikiem. Jeżeli już z jakiegoś powodu stosujesz łącznik, to konsekwentnie w całym tekście. Takie mieszanie łącznik-myślnik jest niedopuszczalne.

Nie rozumiem też tytułu: „Wakacje by Jack Bean”. „By” to spójnik wprowadzający wtrącenie zawierające komentarz na temat użytego w zdaniu słowa lub wyrażenia. Jeżeli chodzi o angielskie „by”, to też mieszanie słów polskich i angielskich nie ma sensu. Jeżeli zależy Ci autorze na moim głosie za opuszczeniem poczekalni, to zmień ten tytuł np. na „Wakacje według Jacka Beana” lub krócej „Wakacje Jacka Beana” lub też na dziesięć innych sposobów, byle tytuł był zgodny z obowiązującymi w j. polskim zasadami pisowni.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Czekałem na Ciebie, Indragorze. 🙂 Mnie te frustracje seksualne ODNOŚNIE w ogóle nie leżą.
Tytuł powinien jakoś się wiązać z tekstem. Canavalia ensiformis?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Indragor – Dziękuję za wszystkie uwagi. 100% racji. Dzięki za poświęcony czas.
@Squash – Dziękuję za uwagę – głupio mi – nie wiem jak to jest ale po prostu nie widzę błędów (swoich lub nie). Jak obowiązuje jakaś zasada językowa to jest odrobinę lepiej ale gdyby nie autokorekta to byłoby fatalnie.
@MrHyde – Nie narażasz się 😉 To tylko taka zabawa w pisaninę nie pretendująca do niczego więcej niż zabawa i wprawka. Powiedzmy to wprost to po prostu porno, erotyk lub ślizgacz – jak zwał tak zwał 😉 W jednym celu to napisałem, a każdy lubi co innego nie musi Ci się podobać.
Co nie mienia faktu, że dziękuję pozostałym za uwagi merytoryczne i lekcje.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Chciałem zmienić tytuł na mniej egzaltowany. Ale nie wiem jak - może nie mogę tego zrobić na tablecie? Powinno być po prostu "Wakacje". Ten stary pojawił się jako wyróżnik od innych "Wakacji", a pisałem pierwotnie pod pseudonimem Jack Bean (o ile mnie pamięć nie zawodzi. Dawno to było).
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Tytułu samodzielnie nie zmienisz. Poproś o to moderatora.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Tytuł został zmieniony.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Masz jeszcze dużu błędów i niedoróbek. Kilka przykładów poniżej. Skoro poprawiasz, można chyba zagłosować za przeniesieniem do spisu głównego. Trochę awansem i dla zachęty, żebyś jeszcze raz przeczytał uważnie i poprawił, co się da. Gdzie jest to "gdzie indziej", gdzie to już było? Masz coś jeszcze w zanadrzu?

Mieli już za sobą spory kilkunastoletni staż i jedno dziecko, mimo wszystko musiał przyznać, że oboje trzymali się znacznie lepiej niż większość ich równolatków.

Chodzi o wiek, czy o staż małżeński? Mimo "wszystko" czyli mimo co? Że niby dziecko miałoby ich wykończyć?

Jodze

z małej litery

zmieniła się w tą


Z tego, co pamiętał Tom był to taki typowy „quicky”,

skreśliłbym "Z tego, co pamiętał Tom" - wiadomo z kontekstu, że chodzi o wspomnienia.

Nie zatroszczyłem się o nią – pomyślał Tom

Niezbędny cudzysłów albo inne zaznaczenie mowy niezależnej.

poza – jak mniemał – osobom

"poza osobom" chyba nie jest poprawnie.

w których jedna kobieta przyjmuje kilku mężczyzn. Co jest zaprzeczeniem męskiej pornografii, nie tylko sprawiało mu przyjemność oglądanie

Przemyśl pozycje kropek i przecinków.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@MrHyde – Dzięki za korektę i poświęcony czas. Większość uwag uwzględniłem. Pierwszego zdania wymienionego przez Ciebie będę bronił – chodzi mi zarówno o wiek, staż małżeński jak i posiadanie dzieci. To WSZSTKO (z mojego doświadczenia) wykańcza człowieka. Mniej lub bardziej.
Jeśli będą zainteresowani umieszczę na Pokątnych resztę z tej serii. Jedyny problem to korekta. Jak się znam to pewnie będzie sporo błędów, których nie zauważę 🙁
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0

Frogg napisał:
Jeśli będą zainteresowani umieszczę na Pokątnych resztę z tej serii. Jedyny problem to korekta.


Dawaj resztę i nie marudź 😉 . Korektę zawsze można zrobić, jeżeli są chęci 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Indragor Najszybciej w poniedziałek. Nie obiecuję korekty. Uprzedzam, że dalej bedzie to czyste porno, bo taki był zamiar tych historyjek. Chciałem napisać coś ostrego ale wstęp mi się trochę rozciągnął
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.