Wakacje (IV)
27 marca 2017
Wakacje
Szacowany czas lektury: 24 min
10.
Znowu przeleciało kilka dni, podczas, których Tom i Jenny prowadzili zwykłe życie. Praca, opieka nad dzieckiem, zakupy, sprawy domowe. Któregoś dnia firma wysłała Toma na kilkudniowe szkolenie. Dwa dni przed wyjazdem Jenny wiedziała, że coś się święci. Dziecko zostało u brata, a oni mieli cały dom dla siebie. Tom poprosił telefonicznie, aby przebrała się dla niego w coś wyzywającego i – co lekko ją zaskoczyło – nalegał na ubranie kompletu bielizny. Po powrocie do domu umyła się, umalowała i czekała na męża w salonie sącząc szampana z wysokiego kieliszka. Pozasuwała w całym domu zasłony i włączyła lampy, dyskretnie oświetlające pokój. Butelka była już pusta do połowy, gdy wreszcie usłyszała jego auto wjeżdżające na podjazd.
Tym razem ubrała wyzywającą czarno-czerwoną koronkową bieliznę. Obcisłą i króciuteńką czarną mini, spod której raz za razem przebłyskiwały zakończenia czarnych pończoch dopiętych do paska stanowiącego komplet z resztą bielizny. W kontrze do dolnej części ubrania, na górę założyła białą, batystową bluzkę z długimi rękawami, zawiązaną pod kołnierzykiem czarną aksamitką. Na to nałożyła ciemny żakiet. Włosy miała upięte wysoko, w artystyczny kok. Zebrała je razem dwoma drewnianymi chińskimi pałeczkami pokrytymi czarną laką. Pałeczki kupili kiedyś podczas swojej wycieczki do tego kraju. Były one wykończone czerwonymi znakami – zapisanymi ich obcym alfabetem – umieszczonymi w najgrubszym miejscu pałeczki. Gdy mąż wszedł do pokoju, Jenny spojrzała na niego, przez odrobinę opuszczone w dół nosa szylkretowe okulary.
– Lepiej bym sobie tego nie mógł wyobrazić – stwierdził Tom.
Jenny zauważyła, że miał przy sobie jakąś torbę, z najwyraźniej świeżymi zakupami. Po chwili wyciągnął z niej niezbyt duży składany statyw oraz nowoczesną kamerę wideo.
– Chciałbym nagrać twój taniec, kochanie. Będzie mi towarzyszył podczas mojej nieobecności – dodał.
Zawahała się tylko przez chwilę. Odwróciła się i stukając mocno butami po parkiecie podeszła do sprzętu grającego, stojącego w rogu pokoju. Gdy szukała jakiejś pasującej muzyki, przez głowę przechodziły jej fale wątpliwości. Co się stanie, gdy nagranie takie wycieknie z ich domu, jaki to byłby wstyd..., a jeśli zobaczy to kiedyś ich dziecko... Znajome pulsowanie dobywające się głęboko z wnętrza jej szparki nie pozwoliło przejmować się tymi wątpliwościami zbyt długo.
Kamera została wycelowana na środek pokoju, a nastrojowa muzyka miękko wypełniła jego zakamarki. Tom usiadł na kanapie i z kieliszkiem w ręku obserwował ruchy żony.
Ta miękko poruszała się w tańcu, ruszając biodrami w wężowych skrętach. Wreszcie odpięła dwa guziki żakietu i zsunęła go, by rzucić w kąt pokoju. Poruszała się dalej nie wypadając z rytmu. Kręcąc i obracając się w miejscu rozwiązała aksamitkę i zsunęła ją po piersi. Sutek delikatnie odbił się na materiale bluzki. Po minucie zsunęła z siebie także mini. Teraz ubrana była tylko w bieliznę, buty i białą koszulę, która o dziwo sprawiała, że to wszystko wyglądało jeszcze bardziej nieprzyzwoicie.
W rytm muzyki sięgnęła rękoma do góry i wysunęła pałeczki z włosów, uwalniając je potrząsaniem głowy. Rozsypały się złotą burzą przykrywając jej twarz i szyję. Podeszła do męża postukując obcasami. Jednym ruchem dłoni ściągnęła okulary. Ich końcówkę przygryzła ustami, pomalowanymi karminową szminką. Popatrzała na męża z dołu, bo przed chwilą wijąc się w tańcu prawie przyklękła. Po czym wyprostowała się i włożyła mu do ręki niepotrzebne okulary wraz z pałeczkami. Odwróciła się zdecydowanie, po czym wróciła na środek pokoju.
Idąc ściągała z siebie koszulę. Gdy stanęła na środku miała już na sobie tylko bieliznę. Tańczyła tak przez chwilę odwrócona tyłem by mógł napawać się pięknem jej pleców i pośladków. Gdy chwila ta minęła, ręką sięgnęła do zapięcia stanika. Haftka odskoczyła z cichym trzaskiem. Obróciła się do Toma trzymając rękami piersi ciągle zasłonięte miseczkami biustonosza. Droczyła się zanim troszkę, by wreszcie uwolnić swoje wspaniałe krągłości. Niepotrzebną bieliznę rzuciła w jego kierunku.
Tom złapał stanik. Wpatrywał się w tańczącą Jenny wdychając ciężko zapach osadzony na wewnętrznej stronie miseczek. Zapach jej potu wymieszany z perfumami, które tak dobrze znał. Jenny tym czasem tańczyła dalej przesuwając dłońmi po całym ciele. Pieściła sobie biodra, uda, biust. Jej cycki miały mocno nabrzmiałe brodawki. Aureole skurczyły się znacznie, okalając wąskim pasem sterczące po środku sutki. Podczas ruchów jej ciała, piersi kołysały się miękko na boki i hipnotyzowały swym spojrzeniem Toma.
Jenny zaczynała zatracać się w tańcu. Przykucnęła i wsunęła sobie rękę między nogi, pieszcząc swą cipkę poprzez materiał majtek. W końcu pozbyła się ich z niewielką pomocą dłoni, kołysząc lubieżnie biodrami. Opadły na ziemię. Stała przez chwilę wyprostowana jak struna. Ubrana jedynie w pończochy przypięte do paska i buty na wysokim obcasie, by następnie ponownie zacząć tańczyć.
Kamera pracowała cicho. Już od jakiegoś czasu Tom miał kutasa wyciągniętego ze spodni. Przez ten czas zdążył się on stwardnieć maksymalnie. Jego ręka pracowała rytmicznie zamykając i wyciągając nabrzmiałą żołądź spod napletka. Jenny zobaczyła, co się dzieje i powiedziała.
– Spuść mi się na twarz i cycki.
Podeszła do niego i opadła na kolana. Ustawiła się półbokiem, aby kamera zarejestrowała każdy detal. Swoje piersi chwyciła rękami i wyciągnęła w stronę męża. Pierwsza struga uderzyła ją w policzek. Ochlapała także usta. Samotne krople spadły na włosy. Kolejne strużki padały także obfitym strumieniem na piersi, brzuch i uda. To był duży spust. Gęsta sperma ściekała z niej powoli. Większa porcja zebrała się w oczodole zmuszając ją do patrzenia na Toma tylko poprzez jedno otwarte oko. Trochę ściekającego nasienia zatrzymało się na cieniutkim pasku włosów zarastający jej myszkę. Po chwili ciężkie krople zaczęły kapać spośród nóg na podłogę.
– Kochanie muszę się umyć. Nie zapomnij o kamerze – dodała zduszonym głosem.
Tom cały czas był ubrany w garnitur, tylko kutas wystawał mu wyciągnięty z otwartego rozporka. Tak jak stał ruszył po sprzęt. Poruszając się jak robot odpiął kamerę od statywu i ciągle kręcąc znikającą za drzwiami łazienki Jenny udał się za nią.
W ich białej łazience było dużo światła. Jenny klęczała nago pod prysznicem brandzlując się zażarcie. Prysznic mieli wielki, obudowany kafelkami, częściowo osłonięty od reszty łazienki matową szybą.
– Chodź tutaj – powiedziała.
Tom podszedł kilka kroków. Jego kutas już prawie oklapł, prężył się tylko nieznacznie. Cały czas wszystko obserwował w małym okienku wizjera kamery. Widział jak jego żona ciężko pracuje nad swoim orgazmem przesuwając dwoma palcami tam i z powrotem, drażniąc łechtaczkę.
– Nie chce ci się sikać? – Zapytała.
Patrząc w okienko kamery puścił pierwszą strugę. Żółta ciecz jak rzeka zalała piersi żony. Uniósł wyżej chuja palcami i strumienie zaczęły zalewać jej usta. Spieniony płyn wypełnił je po brzegi. Zamknęła je i zaczęła połykać. Z zamkniętymi oczyma wystawiała twarz na zalewający ją mocz. Orgazm przeszył jej ciało. W końcu strumień zelżał. Jeszcze parę razy zmusił mięśnie do chwilowego zwiększenia ciśnienia. Po czym strzepnął ostatnie krople na jej mokrą twarz. Krople moczu zmieszane z spermą męża spływały w dół, tworząc dużą kałużę na białych kafelkach. Pomieszczenie wypełnił ostry i nieprzyjemny zapach. Zapach po chwili zmyty wodą i szamponem. Małżonkowie nadzy stali pod strumieniami wody całując się namiętnie. Kamera ciągle pracowała skierowana na pieszczącą się parę.
11.
Siedzieliśmy w restauracji czekając na zamówione dania. Tom chwycił Jenny za rękę i zapytał czy pamięta, jaki dziś jest dzień. Jenny rozpaczliwie przeszukiwała swoją pamięć w poszukiwaniu jakiejś daty, którą mogłaby dopasować do dzisiejszej, ale nic nie przychodziło jej do głowy. W końcu mąż zlitował się nad mękami żony i oświadczył jej, że za tydzień z małym okładem upływa trzymiesięczny termin zakładu, jaki zawarli z sobą na plaży.
– W związku z tym mam dla ciebie prezent. Jedziemy na najbliższy weekend w to samo miejsce gdzie go zawarliśmy, aby oblać zakończenie mojej i rozpoczęcie twojej części zmagań. Niestety nie było już miejsc w naszym starym hotelu, więc wynająłem bungalow stojący blisko plaży.
Jenny rozpromieniła się i ze śmiechem podziękowała mężowi. Minęły tylko trzy miesiące, a tak wielką drogę pokonali w odkrywaniu swojej seksualności. Zastanawiała się czasem, dokąd ona prowadzi. Jej obawy przygasły ostatnio, bo życie, jakie wiedli było wprost wspaniałe. Znowu cieszyli się sobą jak na początku związku. Kłótnie odeszły w niepamięć, w łóżku wszystko grało lepiej niż kiedykolwiek. Także w życiu zawodowym układało się dobrze. Z tym większą przyjemnością myślała o takim kilkudniowym wypadzie.
W piątkową noc dotarli do wynajętego domku. Zmęczeni długą jazdą od razu położyli się spać. Następnego dnia ruszyli odkrywać stare miejsca. Tym razem na plaży musieli zachowywać się powściągliwie, bo ludzi było więcej niż ostatnio i nie mieli już jej tylko dla siebie. Mimo wszystko Jenny przed rozpoczęciem opalania ściągnęła biustonosz. Opalanie toples weszło jej w krew i nie chciała rezygnować z tej przyjemności.
Wieczorem wyruszyli do starego klubu. Tom wpadł na pomysł, aby weszli tam osobno. Na miejscu mieli grać osoby nieznające się nawzajem.
Impreza była wspaniała, w klubie było znacznie więcej ludzi niż ostatnio. Spotkali się niby to przypadkowo przy barze, Tom podrywał z zapałem żonę. Ona z kolei, aby wzmóc zazdrość męża flirtowała także z nowo poznanymi mężczyznami. Tańczyła na przemiennie z wszystkimi. Gdy zrobiło się późno Tom z miną zwycięzcy wyprowadził Jenny z klubu. Reszta facetów przyjęła jego sukces z zazdrością. Po powrocie do domku kochali się jak szaleni. W trakcie uprawiania miłości Jenny przyznała się, że panowie starali się dobrać do jej majtek, co tylko wzmogą miłosny zapał Toma.
Następnego dnia postanowili znowu odwiedzić znaną dyskotekę. Jenny tym razem zaproponowała pewną modyfikację ich wczorajszej gry. Chciała iść do klubu sama, a Tom miał dołączyć do niej po jakiejś godzinie i poderwać ją ponownie. Mężczyzna z przyjemnością zgodził się na to.
Przed wyjściem Jenny długo szykowała się w łazience. Wzięła prysznic, ogoliła resztki owłosienia z nóg. Chcąc sprawić przyjemność i niespodziankę Tomowi w przypływie kaprysu ogoliła także swoją myszkę. Całe ciało obficie natarła pachnącym balsamem. Ubrała się, uczesała i wyszła z łazienki, aby zaprezentować się mężowi. Obróciła się wokół własnej osi i zapytała:
– Jak ci się podoba?
Tom tak seksownie ubranej żony już dawno nie widział. Miałą na sobie luźną, tęczową bluzkę, wysoko zabudowaną z przodu i z olbrzymim dekoltem na plecach. Bluzka u góry trzymała się tylko na sznureczkach zawiązanych z tyłu karku. W czasie poruszania lekko odstawała po bokach pozwalając czasem ujrzeć zarys piersi. Zauważył, że nie włożyła biustonosza. Jej cycki przyjemnie falowały w ruchu, przyklejając się do miękkiej tkaniny. Do tego założyła białą spódniczkę mini ściśle oblepiającą jej zgrabne pośladki. Przez materiał spódniczki widać było kusząco wykrojony obrys majteczek typu tanga. Nogi miała gołe, obute w białe szpileczki z misternie zaplecionymi paskami. Wszystko to uzupełniały złote kolczyki umieszczone w uszach i złota bransoletka, która oplatała pęcinę jej prawej nogi. Paznokcie u rąk i nóg pomalowane miała na ten sam karminowy kolor, co usta. Blond włosy spadały jej na ramiona ciężkimi falami.
– Jeszcze tylko wykończenie – dodała – pryskając perfumami nadgarstki i dekolt.
Rozsmarowała je też na szyi, kostkach i pod kolanami. Tom patrzał jak urzeczony.
– Taksówka czeka – powiedział wreszcie.
Po kilku minutach byli w centrum. Zgodnie z umową Jenny ruszyła do klubu, a Tom postanowił spędzić kilkadziesiąt minut w jakimś barze. Spędził w nim miło czas w towarzystwie poznanych na miejscu Clarka i Roana. Po upływie godziny zaproponował im, żeby przenieść się gdzieś, gdzie można poznać jakieś dziewczyny. Nowo poznanym kumplom nie trzeba było powtarzać tego dwa razy. Razem wkroczyli do klubu, w którym powinna być już Jenny.
Podeszli do baru i zamówili po drinku. Dopiero po kilku minutach w szczelnie zapełnionym klubie Tom wypatrzył żonę. Bawiła się szampańsko z jakimiś dwoma facetami. Po chwili zagadał do niej niby to przypadkiem i po wymianie paru zdań tańczyli razem na parkiecie. Jenny zaprosiła Toma wraz z kolegami do swojego stolika. Jack i Mat, z którymi spędzała czas początkowo nie byli zbyt zadowoleni, z upływem czasu rozchmurzali się i zabawa toczyła się dalej. Wszyscy pochłaniali kolejne drinki. Panowie naprzemiennie tańczyli z kobietą, która bawiła się jak nigdy. Wreszcie koło drugiej w nocy Jack zaproponował przeniesienie imprezy do apartamentu, który wynajmował nieopodal klubu. Tom zgodził się skwapliwie, bo już trochę podpity miał na Jenny straszną ochotę. Myślał, że może uda mu się uszczknąć, co nieco, gdy zostaną na chwilę sami. Zresztą apetyty pozostałych mężczyzn były podobne.
Wyszli wreszcie na zewnątrz nieco ogłuszeni muzyką i oszołomieni wypitym alkoholem. Po kilkudziesięciu metrach stali już razem wewnątrz windy jadącej na szczyt apartamentowca.
Jack przysunął się do Jenny i zaczął delikatnie całować po szyi.
– Wspaniale pachniesz – powiedział. – Nie mogłem się powstrzymać żeby cię nie pocałować.
Jenny spojrzała na Toma. Z jej spojrzenia odczytał zarówno pragnienie jak i strach.
Nie wiedział czy to wypity alkohol czy podniecenie zaczynające tłoczyć mu krew do kutasa sprawiły, że delikatnie skinął jej głową. Zamknęła oczy i odchyliła głowę by kochanek mógł łatwiej obsypywać jej szyję pocałunkami. Stojący z tyłu Mat objął ją rękami, chwytając za obydwie piersi. Masował je dłońmi przez bluzkę.
Tom patrzał na to w milczeniu. Widok obcych mężczyzn dobierających się do jego żony przyprawiał go zarówno o niesamowite podniecenie jak i o gniew. Gniew na nią i na siebie. Ciepło promieniowało mu od kutasa. Nie stanął on jeszcze do końca, najwyraźniej na skutek szoku, jaki przeżywał Tom. Gdzieś w głowie tliła mu się myśl, że powinien to przerwać, że to hańbiące dla niej, ale przede wszystkim dla niego. Jednak samiec drzemiący w nim z rozkoszą wpatrywał się w odgrywaną scenę. Gdzie to nas zaprowadzi? – Pomyślał przez moment.
Drzwi windy otworzyły się i wszyscy wyszli na korytarz doprowadzając się gorączkowo do porządku. Po chwili zagrzechotał obracany w zamku klucz, zamykając od wewnątrz drzwi apartamentu Jacka. Jenny stanęła na środku pokoju. Roan wykorzystując okazję podszedł blisko i zaczął całować jej usta. W tym samym czasie z boków przysunęli się Mat i Clark. Całowali ją po szyi równocześnie wkładając ręce w wycięcia bluzki by dorwać się do jej piersi. Po chwili cycki prężyły się wydobyte na światło dzienne, rozsunięte nieco na boki materiałem koszulki zebranym pomiędzy nimi. Sznurki trzymające koszulkę ciągle miała zawiązane na jej szyi. Wreszcie kochankowie wzięli po sutku do ust i ssali je z zapałem niemowląt. Za Jenny przyklęknął Jack i rękami powoli podwijał spódniczkę do góry.
Tom patrzył na to wszystko spod drzwi oniemiały. Widok żony obłapianej przez obcych – często powracający w jego fantazjach – na żywo go sparaliżował. Wreszcie poruszył się i powoli podszedł do żony. Roan tymczasem całował już jej szyję. Tom stanął tuż obok. Jenny otworzyła oczy przechyliła się do przodu i pocałowała męża. Oddał jej namiętny pocałunek.
Mężczyźni zaczęli gorączkowo pozbawiać ją i siebie ubrania. Najpierw ściągnęli do końca bluzkę. Później zsunęli spódniczkę. Stała przed nimi wyprostowana jak trzcina, tylko w majtkach i butach na wysokim obcasie.
– Który pierwszy? – Zapytała.
Tom odsunął resztę kolegów i położył ją na puchatym dywanie leżącym na podłodze. Uniosła biodra, aby ułatwić mu ściągnięcie bielizny. Przez chwilę wpatrywał się w wygolone łono. Nabrzmiałe wargi sromowe przedzielały je pęknięciem na równiutkie połówki. Pochylił usta i zaczął zlizywać jej soki. Językiem wtargnął w głąb ciała, obejmował je ustami i ssał zapamiętale. Drażnił i delikatnie podgryzał różowiutką łechtaczkę sterczącą u ich zbiegu. Kiedy oderwał wargi, ociekały one naturalnymi sokami Jenny. Zobaczył wtedy, że w tym samym czasie Mat wsadził kutasa w jej buzię. Pracowała ciężko, aby go zadowolić pomagając sobie ręką. Korzystając z tego, że Tom uwolnił wreszcie cipkę, Roan nanizał ją na swego penisa. Jenny rżnięta na dwa baty jęczała cicho.
Zmieniali konfiguracje wielokrotnie. Masowała im penisy, ssała je lub udostępniała chętną waginę. Brali ją na stojąco, na leżąco, na pieska. Pompowali kutasami szczelinę pomiędzy mocno zaciśniętymi półkulami piersi. Galopowała na nich niczym amazonka wyginając w łuk swoje ciało. Podczas galopu, kołyszące się cycki malowały brodawkami w powietrzu regularne kółka. Jej wnętrze przeszyła nieokreślona ilość orgazmów. Oni zawsze, gdy chcieli odpocząć znajdowali kogoś, kto wspomógł w potrzebie. Pierwszy osiągnął punkt kulminacyjny Mat. Wyszarpnął z cipki sterczące prącie i trysnął potężnym ładunkiem na ciało leżące pod nim. Jenny wiła się rozsmarowując wszędzie białą maź. Wszyscy mężczyźni zbili się ciasno nad nią patrząc intensywnie. Później Jack wypełnił wilgotny otwór opuszczony przez Mata i zaczął poruszać miarowo biodrami. Clark wepchnął tymczasem swego chuja w jej usta. Reszta brandzlowała się obserwując, co się dzieje. Po chwili ciało Jacka przeszedł skurcz, jednak nie przestawał pompować. Jeszcze kilka pchnięć i z jękiem wyszedł z kobiety, wyjmując z niej na wpół oklapłego zaganiacza. Z rozepchanej piczki wylewał się jego świeżo dostarczony ładunek. Równocześnie szczytował Clark. Chwycił mocno głowę Jenny i wygięty w łuk pompował kolejne porcje w usta kochanki. Pot spływał po ich ciałach.
– Odsuń się – powiedział mu Roan – a ty otwórz usta.
Ledwo to zdążyli zrobić. Pierwsze nieśmiałe strugi wylądowały na jej twarzy i wysuniętym języku. Ledwo zaczęła połykać, gdy do Roana dołączyli szczytujący Mat i Tom. Kończyli chaotycznie tryskając na jej piersi, między rozchylone nogi, na twarz i włosy. Wreszcie wszyscy opadli z sił. Leżeli na dywanie połogiem. Po pewnym czasie, gdy ochłonęli nieco, orgia rozpoczęła się na nowo.
Po kilku godzinach Tom doprowadził się do ładu i wyszedł załatwić taksówkę. Wszyscy byli już zmęczeni i wydawało się, że nikt nie miał ochoty na dalszy seks. Wrócił po chwili po żonę, jednak koledzy powiedzieli, że wyszła już i czeka na niego na zewnątrz budynku. Zjechał na dół. Taksówka stała pod domem, silnik pracował. Zobaczył, że we wnętrzu auta taksówkarz wpycha gwałtownie swojego kutasa w Jenny wychyloną do połowy ciała przez szeroko uchylone, boczne okno samochodu. Miała podwiniętą wysoko spódniczkę. Jej pośladki podrygiwały rytmicznie uderzane wydatnym brzuchem kierowcy. Równocześnie jakiś zupełnie obcy facet wpychał swego penisa w jej usta miętosząc mocno ponownie wyciągnięte z bluzki piersi. Tom spokojnie obserwował żonę pieprzącą się jak w amoku. Po połknięciu kolejnych dwóch porcji świeżej spermy Jenny mogła wreszcie wrócić odpocząć do swego pokoju.
12.
Jenny siedziała w kawiarni mieszając łyżeczką zamówioną kawę. Do stolika podeszła kelnerka dokładając do filiżanki talerzyk z leżącym na nim torcikiem Sachera. Jenny skubnęła kawałek ciasta widelczykiem, po czym wsunęła je do ust. Goryczka czekolady połączona z kwaśnością wiśni uderzyła jej kubeczki smakowe. Uwielbiała czekoladę. Jednak nie tylko czekoladę, od niedawna gustowała także w męskim nasieniu.
Jenny w ciągu ostatnich trzech miesięcy zmieniła się znacznie. Styl ubioru, pewność zachowania, seksualności i... gust kulinarny – pomyślała z ironią. Te trzymiesięczne szaleństwo zaprowadziło ją na drogę wyzwolenia seksualnego, które wpłynęło na całe jej życie. Podobała się sobie teraz: nowa, wyzwolona i silna kobieta. Całe szczęście, – pomyślała – że mam ze sobą Toma. Niewielu partnerów byłoby na tyle silnych i otwartych, aby zaakceptować taką przemianę. Z wszystkimi idącymi za tym następstwami. Szczerze mówiąc to on pchnął ją na tą nową drogę, którą teraz kroczyli razem. Ona ta „cnotka–niewydymka” – jak nazwał ją kiedyś mąż – przeszła kolejne szczeble edukacji, podczas której pokochała smak ludzkiego ciała, przestała obawiać się spojrzeń i zakosztowała miłości innych niż mąż samców.
Siedziała w kawiarni sama świadoma swojej seksualności. Świadoma mężczyzn zerkających mniej lub bardziej dyskretnie na jej okryty koronkową bluzką biust. Pochłaniających wraz z nią każdy kęs znikającego w jej ustach ciasta. Facetów marzących o tym, aby stać się, choć na chwilę takim kawałeczkiem słodyczy obejmowanym jej ustami. Wiedziała, że w podzięce za takie „ukąszenie” odwdzięczyliby się, wylewając z siebie dużo słodkiego lukru.
Nagle rozmyślania przerwał jej jakiś damski głos najwyraźniej zwracający się do niej.
– Jenny? Mam nadzieję, że nie przeszkadzam?
Spojrzała na kobietę stojącą przed nią. To była Adel, którą poznała niedawno na wakacjach.
– Adel! Siadaj, jak się masz?
Koleżanka dosiadła się do stolika. Mimo że nie widziały się już dość długo to po chwili rozmawiały jak najlepsze przyjaciółki. Rozmowa toczyła się bez końca: o domu, pracy, dzieciach. Obydwie były „słomianymi wdowami”, bo ich mężowie wyjechali na delegację. Czas biegł szybko, wreszcie Adel musiała iść. Przed odejściem zaproponowała Jenny spotkanie wieczorem w jej domu. Jenny zgodziła się z przyjemnością. W końcu mieszkały blisko, a nie miała planów na wieczór.
Późnym popołudniem Jenny podjechała pod dom Adel i Iana. Zapłaciła taksówkarzowi i podeszła do drzwi, by zastukać kołatką kilka razy. Adel otworzyła po chwili, w ręku ściskała kieliszek z białym winem.
– Mam nadzieję, że nie przyjechałaś samochodem – powiedziała wskazując ręką na kieliszek.
– Byłam na tyle przewidująca, że wybrałam taksówkę – zaśmiała się Jenny i przekroczyła próg domu.
Dom był dość duży, musiał pomieścić pięcioosobową rodzinę. Zwiedziły po kolei wszystkie pomieszczenia. Jenny nie kryła swojego zachwytu, ten dom naprawdę jej się podobał. Opuszczając jeden z pokoi chłopców dowiedziała się, że poza nimi dziś nikogo w domu nie będzie. Bracia zostali na noc u jednego ze swoich przyjaciół. Odetchnęła z ulgą. Po ostatnim spotkaniu z młodzieńcami czułaby się jakoś dziwnie, przebywając z nimi prawie sam na sam w tych samych pomieszczeniach. Wreszcie ponownie dotarły do salonu, z którego rozpoczynały wycieczkę. Po drodze kobiety opróżniły połowę butelki rozpoczętej przez gospodynię, otworzyła więc nową.
Jenny z ulgą zzuła ze stóp buty i podwinąwszy nogi usiadła wygodnie na kanapie. Adel siadła naprzeciw niej w komfortowym fotelu. Rozmowa ruszyła dalej od miejsca, w którym przerwały w kawiarni. Czas mijał, wina ubywało. Na stoliku pojawiła się kolejna butelka. Adel nieco bardziej pijana od koleżanki poruszyła temat jej związku z Ianem. Troszkę bełkotliwie opowiadała, o swoim małżeństwie. Z opowieści tej wynikało jednoznacznie, że ostatnimi czasy była rozczarowana swoim życiem erotycznym. W pewnym momencie wypaliła:
– Najlepszą nocą, jaką spędziłam ostatnio z mężem, była ta, kiedy wróciliśmy wspólnie z wypadu do nocnego klubu – zachichotała – Musiał się na ciebie nieźle napalić mężulek. Widziałam, że gdy wyszłaś do nas do lobby, to prawie gały mu nie wyskoczyły. Tak się na ciebie wgapiał. W łóżku też był zupełnie inny.
Jenny przez chwilę oprotestowywała słowa przyjaciółki, po czym powiedziała.
– Wiesz u nas było podobnie. Dopiero ten wyjazd wszystko zmienił.
Pod wpływem chwili i wypitego wina zaczęła opowiadać swoją historię. Opisała jak wyglądało jej życie przed wyjazdem, zawarty zakład i jego następstwa. Pominęła jedynie w swojej opowieści kwestię tożsamości ich podglądaczy. W końcu to ich matka – pomyślała – wysłuchania tego powinnam jej oszczędzić. Adel słuchała zafascynowana. Na policzkach wykwitł jej głęboki rumieniec. Opowieść o wszystkich bezeceństwach wyprawianych przez koleżankę fascynowała ją i odpychała równocześnie. Wyobrażała ją sobie robiącą te wszystkie nieprzyzwoite rzeczy. To było złe i jednocześnie... takie podniecające.
Siedziały naprzeciw siebie, popijając wino. Jenny wreszcie skończyła mówić. Adel siedziała chwilkę bez słowa, po czym jakby wbrew sobie powiedziała.
– Ja nigdy bym nie odważyła się na takie szaleństwo!
– Rozumiem, dzieci i praca, pewnie nie chciałabyś....
– Nie – przerwała jej Adel – popatrz na mnie i na siebie. Ty jesteś szczupła i piękna. A ja... nie wyobrażam sobie, aby pokazać się innemu facetowi. Urodziłam trójkę dzieci i nie jestem tak idealna jak ty – zakończyła z goryczą.
– O czym ty mówisz dziewczyno? Jesteś samą kobiecością i naprawdę nie masz się czego wstydzić – powiedziała Jenny.
Popatrzała na przyjaciółkę. Adel była brunetką o ciemnych, sięgających za uszy włosach i o bardzo ciemnej karnacji. Była wyższa od niej i na pewno cięższa o dobrych parę kilogramów. Ubrana w wygodny dres nie prezentowała się najlepiej, ale jeszcze pamiętała ją z wyjazdu. Jest może nieco większa, jednak jednocześnie bardzo kobieca – pomyślała Jenny. O ile swój biust uważała za duży, to jej był z gatunku monstrualnych. Jednocześnie, mimo że wykarmiła nim troje dzieci nadal dość sprężysty i twardy. Cyc nie kutas, stać nie musi – przypomniała sobie sentencję jednego ze znanych malarzy. Biodra Adel miała kubańskie. Rozłożyste, zakończone wydatną pupą. Uda dość masywne. Jednak nieotłuszczone, a kształtnie zarysowane. Była naprawdę gibka w pasie, te drobne boczki i wystający brzuszek nie stanowiły przecież żadnego problemu dla amatora kobiecej urody.
– Dziewczyno z tego, co widzę to jesteś do schrupania.
– Nie – Adel pokręciła głową – teraz ci się tak wydaje, ale jeśli byś mnie zobaczyła bez tego to na pewno zmieniłabyś zdanie.
– Tak? To wyskakuj z ciuchów! Nie jestem facetem, więc nie masz się, czego wstydzić. – powiedziała – Poza tym, kto ci powie prawdę jak nie inna baba.
Adel biła się z myślami. Wreszcie stwierdziła.
– OK, ale masz się nie śmiać i mówić szczerze – po czym niezbornymi ruchami zaczęła ściągać z siebie dres.
Po chwili siedziała na fotelu tylko w biustonoszu i figach. Bieliznę miała nie z tych na specjalne okazje, ale wygodną i praktyczną, w kolorze beżowym. Poczuła wstyd, widząc jak uważnie jest obserwowana. Skrzyżowała ręce zasłaniając nimi piersi. Czuła jednak, że gdzieś w jej wnętrzu rośnie gniew na swój strach. Kiełkowało też rozbudzone przez opowieść Jenny podniecenie. W końcu podniosła do góry ręce i rozpięła stanik. Piersi wyskoczyły z niego ciężko, kołysząc leniwie ciemnymi, dużymi sutkami. Następnie – z rumieńcem na twarzy – szybko uwolniła się z majtek, unosząc nieco do góry ciało. Pomiędzy nogami mała ciemny, gęsty zarost. Siedziała tak nie wiedząc, co robić.
– W górę – zaśmiała się Jenny – pokręć się przez chwilę. Daj się podziwiać.
Podniosła się powoli i wykonała niezgrabny piruet. Podniecenie stymulowane wypitym alkoholem spowodowało, że powtórzyła obrót jeszcze raz tym razem z większą gracją. Widząc aprobatę koleżanki zaczęła przyjmować pozy udając, że właśnie jest fotografowana. Jeszcze jeden większy łyk wina i trzymała już w rękach swoje piersi. Uniosła je do góry i mimowolnie polizała koniuszkiem języka sutek.
Jenny obserwowała z przyjemnością pozującą przyjaciółkę. Nigdy nie robiła tego z dziewczyną. Kiedyś w koledżu jeszcze zanim miała swojego pierwszego faceta, „przelizała się” – jak to nazywały – z koleżanką raz lub dwa w celach poznawczych. Patrząc na wyginającą się Adel poczuła, że rośnie w niej podniecenie. Gdy ujrzała jak tamta liże swoją brodawkę, coś w niej drgnęło. Podniosła się z kanapy, stanęła bliżej i jakby nigdy nic złapała ją za jedną ręką za pierś.
– Ale ciężkie – wyrwało się z jej ust.
– A ja się musze z tym męczyć – odpowiedziała jej Adel.
– A teraz na kolana i pokaż mi się od tyłu – zasugerowała Jenny.
Adel zastanawiała się przez chwilkę, po czym opadła na dywan. Oparła ciało na łokciach, wypinając do góry pupę. Czuła jak z rozpalonej cipki zaczynają sączyć się pierwsze krople gorącego jak wulkaniczna lawa śluzu. Było to bezwstydne i upokarzające, tak eksponować się dla kogoś innego. Przecież nawet mąż nie widział jej w takiej pozycji.
Jenny uklękła obok. Zaczęła dłońmi gładzić wypięte w koci grzbiet plecy, po czym przesunęła jedną z nich na cudownie wysklepioną pupę. Drugą dłonią nadal gładziła plecy, by w końcu chwycić nią za opadające cycki. Były ciężkie i tak duże, że aby złapać za sutek, musiała wsunąć rękę między dywan, a leżącą na nim pierś. Bawiła się brodawką przez chwilę, czując jak staje pod wpływem jej dotyku. Adel zastygła nieruchomo w przyjętej pozie. Zamknęła oczy. Tylko leciutkie dyszenie świadczyło, że podoba się jej to, co z nią robiono.
– Nie powinniśmy – powiedziała cicho.
– Ciiiiii – szepnęła w odpowiedzi Jenny.
Tym razem skupiła się na swojej drugiej ręce i ugniatała nią pośladki przyjaciółki. Spojrzała na nią. Z góry jej ciało przypominało kształtem soczystą gruszkę. Pozwoliła swoim palcom zjechać po rowku zaczynającym się u nasady pleców. Po chwili serdeczny palec wpadł w niego głębiej. Najpierw szybciutko dotknął mniejszego otworka kobiety, co wywołało jej głośniejszy jęk. Później dotarł do rozmiękczonej i śliskiej szczeliny, z rozcięcia, której wystawały mięsiste wargi sromowe. Pod delikatnym naciskiem palec zagłębił się między nie i swym końcem dotknął łechtaczki. Był skąpany w sokach kobiety, śliski jak wąż. Pocierała nim ten różowy punkcik, obserwując malaryczne drżenie pieszczonej Adel.
Zebrała się na odwagę i opuściła głowę, by po chwili wbić język w miejsce opuszczone przez jej dłoń. Podobał jej się ten nowy smak. Słodki i piżmowy. Wbiła język głębiej, w dziurkę. Tym razem na języku poczuła coś metalicznego. Podobne odczucia miała, gdy jako mała dziewczynka polizała kiedyś baterię. Jeszcze raz i jeszcze... dobre! Adel obróciła się leniwie wokół swej osi i opadła na plecy. Nogi rozszerzyła do granic możliwości. To pozwoliło z większym zapałem pracować Jenny. Ssała cipkę koleżanki, obejmowała jej wargi sromowe ustami, jednak, gdy ujrzała zwiastujące rychły orgazm ruchy miednicy. Przerwała zabawę i powiedziała.
– Teraz ja.
Przerzuciła nad Adel nogę i powoli opadała swoją cipką w kierunku jej ust. Odwrócona twarzą w stronę krocza leżącej pod nią kobiety, zamarła na centymetry przed jej buzią. Szeroko rozwarte nogi spowodowały, że jej muszelka otworzyła swoją zawartość na oścież. Adel wahała się. Patrzała z bliska na rozwartą kuciapkę innej kobiety. Na soki ją zraszające, jej kształt i lekko rozchylony otworek. Tak blisko nigdy nie miała żadnej piczki przed swoimi oczami. Wreszcie przełamując swoje opory wyciągnęła język i delikatnie uniosła głowę. Zlizała pojedynczą kroplę zebraną na czerwonych i nabrzmiałych wargach. Próbka, której właśnie doświadczyła jednoznacznie przekonała ją, że ma ochotę na więcej.
Jenny z westchnięciem ulgi opadła niżej, sadowiąc się wygodniej. Poddawała się chwile pieszczotom, by wreszcie opaść nisko na ręce, eksponując tym razem językowi Adel wystającą i sztywną łechtaczkę. Po chwili poczuła na niej regularne muśnięcia. Sama opadła jeszcze niżej, aby zrewanżować się pieszczotami. Kobiety ssały i lizały się nawzajem. Zanurzone w swoich ciałach, tańczyły językami wyszukane figury, poruszając się po parkietach swych nagości. Pieściły swoje piersi. To jedna to druga osiągała orgazm. Wreszcie opadły z sił i tylko leżały przytulone do siebie głaszcząc się delikatnie.
– Jesteś piękna – powiedziała Jenny – i jak dla mnie całkiem wyzwolona.