Cichy pokój (II)
7 kwietnia 2020
Cichy pokój
Szacowany czas lektury: 14 min
Po przebudzeniu długo myślałem nad tym, co stało się w nocy i nie potrafiłem pozbyć się uczucia wstydu. Zadawałem sobie pytanie: jak mogłem to zrobić? Co mnie skusiło, by zakraść się do pokoju sąsiadki i… Nie mogłem uwierzyć, że byłem do tego zdolny, że tak łatwo dałem się skusić własnemu pożądaniu. Bałem się wyjść z pokoju, bałem spotkać się z nią na korytarzu, więc postanowiłem nie pójść tego dnia na zajęcia, a przynajmniej poczekać, aż ona pierwsza opuści dom.
Bałem się też, że może zgłosić to na policje, myślałem nawet, że już to zrobiła i co chwilę nerwowo wyglądałem przez okno. Wstrzymałem naglące potrzeby i wyszedłem do toalety dopiero wówczas, gdy usłyszałem, jak zamyka drzwi i schodzi po schodach. Trochę się uspokoiłem, bo przypuszczałem, że jednak coś zrobi, może wybuchnie w domu awantura i wszyscy: Tomasz z żoną, gospodarze mieszkający na parterze, ich dzieci, wszyscy, dowiedzą się, co zrobiłem. To byłby wstyd, którego bym nie zniósł. Musiałbym uciekać, nie wiadomo gdzie, bo nie do rodziców, którzy by też się dowiedzieli.
A jeśli skończyłoby się to aresztem? Byłbym skończony do końca życia. Jednak w małym procencie nie żałowałem. To, czego doświadczyłem, było nie tylko piękne, ale też w jakiś sposób – nie wstydzę się użyć tego słowa – czyste. Byłem świadkiem niesamowitej sceny, brałem w niej udział, czułem się współtwórcą, a nawet głównym sprawcą. Uśmiechnąłem się nawet na myśl, że to ja sprawiłem jej rozkosz. Może nie była na mnie zła? – przeszło mi przez głowę i uspokoiłem się na tyle, że mogłem wyjść z domu. Szkołę zawaliłem, czując, że w tłumie nie będę się zbyt dobrze czuł, i poszedłem na siłownie, a potem do Macdonalda na obiad i do kina na dwa filmy z rzędu.
Do domu wróciłem po północy, gdy już nie miałem co ze sobą zrobić i byłem pewny, że wszyscy śpią, a zwłaszcza ona. Podobała mi się, nie mogę zaprzeczyć, nawet miewałem autoerotyczne przeżycia z jej wyobrażeniem. Całkiem na początku, gdy tylko się wprowadziła, a było to latem, dyskretnie przyglądałem się jej kształtom, a zwłaszcza piersiom, które kusiły mnie na wszystkie sposoby, chciałem je zobaczyć, dotknąć, a nawet posmakować. Potem gdy przyszła jesień i zima, ukryła je pod grubym płaszczem, jakby specjalnie mi na złość, lecz całkiem nieskutecznie, bo one tylko urosły i stały się w mojej wyobraźni jeszcze bardziej kuszące. Nie była w mojej kategorii wiekowej i nie widziałem szansy, abym ja, ledwie mężczyzna, mógł mieć szanse u kobiety w pełni dojrzałej, zapewne mającej chłopaka, może zakochanej w innym.
Przez kilka nocy spałem snem niespokojnym i pełnych koszmarów. Śniłem o swoim aresztowaniu i wstydzie, zamknięciu w ciemnym pokoju i śmiechach pełnych szyderstwa skierowanych w moją stronę. Budziłem się kilkakrotnie rozpalony w gorączce lub mokry od potu, i już nie zasypiałem do rana. To trwało prawie tydzień, w którym życie domowe biegło, jakby nic się nie stało. Tomasz wraz z uroczą małżonką o blond włosach i mikrym biuście, jak co rano wychodzili do pracy i wracali wieczorem, wspólnie taszcząc siatki z zakupami. Gospodarzy nie interesowało, co dzieje się na górze, i tylko w dniu zapłaty za czynsz, łapali nas na klatce schodowej. Mariola, dwudziestopięcioletnia studentka, chyba medycyny, nie byłem tego pewny, nie zachowywała się w mojej obecności, jak ktoś, kogo skrzywdziłem. Odniosłem wrażenie, że mogła nie być świadoma mojej obecności w jej pokoju, mogło wydawać się jej, że to był tylko sen. Nie unikała mnie, choć ja się starałem nie wchodzić jej w drogę, to jakimś cudem spotykaliśmy się każdego dnia co najmniej dwukrotnie i odniosłem wrażenie, że ona inicjowała te spotkania specjalnie, jakby chciała ich, choć zapewne to było tylko złudzenie, bo nadal nie rozmawialiśmy ze sobą więcej, niż zwyczajowa wymiana pozdrowień.
Moja pierwsza spokojna noc nadeszła niespodziewanie i trwała zadziwiająco krótko. Wydawało mi się, że tylko przytknąłem głowę do poduszki, i już muzyka ze smartfona oznajmiła mi, że czas wstawać. Obudziłem się rześki i wypoczęty jak nigdy przedtem. Zjadłem śniadanie, umyłem zęby i radośnie podgwizdując, wyszedłem z domu. Śniegu po kostki, miejscami brudne plamy śniegu i błota a ja cieszyłem się, jakbym uwolnił się z jakiejś niewidzialnej klatki. Nie myślałem zbyt wiele o tamtej nocy ani o sąsiadce, choć myśli o seksie wypełniły mi sporą część dnia. Głównie fantazjowałem na temat dziewczyny o imieniu Gosia, która siedziała zawsze w pierwszej ławce, a w czasie przerw, o jednej z dziewczyn z reklamy oleju kujawskiego. Obie miały wydatny biust, piękne oczy i malinowy uśmiech. Po powrocie do domu niespodziewanie spotkałem sąsiadkę i cały mój entuzjazm zgasł jak zerwany podmuchem wiatru płomień świecy. Zerknęła na mnie obojętnie i raczej chłodno, na moje krótkie – cześć – odpowiedziała słabo i z wyraźną niechęcią – Dzień dobry. Nie sądziłem, że to spóźniona reakcja, ale na wszelki wypadek skryłem się w pokoju i nie wychylałem się do czasu, gdy wszyscy skorzystali z łazienki i pozamykali się we własnych pokojach. Bynajmniej nie było mi obojętne to spotkanie i myśl o sąsiadce już mnie nie opuściła. Zaczęło się niewinnie: wspominałem ją przy stole w jadalni, jak idzie po schodach, jak zakłada palto w korytarzu i nagle zorientowałem się, że mam wzwód. To zmieniło moje myśli, które nagle zaczęły być gwałtowne i porywcze. Nie panując nad swym umysłem, odtworzyłem w pamięci tamtą noc. Nie. Nie pomyślałem, że mogę spróbować jeszcze raz. Wspomnienie koszmaru wciąż było we mnie i hamowało myśli, bym mógł to zrobić ponownie. Wiedziałem też, że jak czegoś nie zrobię, to utracę kontrolę, więc to zrobiłem. Było w tym coś zimnego i wstydliwego, jakbym zaspokajał się na oczach ludzi. Orgazm pękł jak sflaczały balon i zamiast przyjemności, zrobiło mi się przykro. Jednak byłem wolny i spokojnie mogłem pójść pod prysznic, myśląc już tylko o jutrzejszym sprawdzianie z matematyki.
Położyłem się około północy i w dobrym nastroju. Za oknem prószył drobny śnieg, od czasu do wymykając się czarnym chmurom, zaglądał do mnie księżyc. Za ścianą cicho pojękiwała żona pana Tomasza, ja starałem nie wyobrażać sobie, w jakiej pozycji to robią i skupiłem się na widoku za oknem. Próbowałem wzrokiem łapać moment uderzenia płatka śniegu w szybę, i tak usnąłem. Śnił mi się pokój sąsiadki, ale nie byłem w nim, tylko przyglądałem się jego wnętrzu z boku, jakby ściany nie istniały, a on sam był zawieszony w czarnej pustce. Widziałem cienie mebli, regał z książkami przy drzwiach i łóżko, które było puste. Nie odczuwałem lęku, nie towarzyszyła mi też radość, jakbym patrzył na nic niewyrażający obraz. Wtem drzwi, których dotychczas nie było, uchyliły się i weszła doń dziewczyna. Była w szlafroku, na głowie miała zawiązany ręcznik, w dłoni trzymała biustonosz i koronkowe majteczki. Usiadła przy stoliku, naprzeciw owalnego lustra, uwolniła z ręcznika włosy, które ciężko opadły na ramiona, po czym zaczęła je rozczesywać. Słabe światło, którego źródła nie mogłem odnaleźć, oświetlało ją zewsząd, tworząc teatralną scenerię, w której to gwiazdą była ona, a jedyną dekoracją: krzesło i lustro.
Nie śpieszyła się, wykonując czynność dokładnie i wdziękiem typowym tylko dla kobiet ujmujących, a ja mogłem przyglądać się każdemu szczegółowi i nie stroniłem od wścibskich spojrzeń w jej dekolt, który raz na jakiś czas odchylał się bardziej i pozwalał mi dojrzeć pełne krągłości z fascynującą mnie i przykuwającą uwagę, przerwą między nimi. W połowie widowiska dolna część szlafroka zsunęła się z nogi, odsłaniając blade kolano i udo na całej swej długości. Chciałem dotknąć je, objąć kolano, a potem gładząc wolno przesunąć dłoń do miejsca, w którym wciąż czekała na mnie obietnica rozkoszy. Spektakl trwał, a ja nagle zapragnąłem być w jej pokoju, stanąć za jej plecami, tak by mogła widzieć w lustrze moją twarz i zacząć grę, która w moim wyobrażeniu miała tylko jedno zakończenie.
Jednak sen, tak intensywny w odczuciach, opuścił mnie nagle i otworzywszy szeroko oczy, zobaczyłem tylko szary sufit nad własnym łóżkiem. Oddech miałem przyśpieszony, serce waliło mi jak oszalałe, twardy penis stał pionowo, nic sobie nie robiąc z przygniatającej go kołdry. Lęk uleciał wraz z poczuciem rozsądku, wszelkie obawy o przyszłość przestały istnieć i miałem w głowie tylko jeden cel. Nie myślałem zbyt wiele, chyba nawet nie chciałem zastanawiać się nad ryzykiem, i już po chwili naciskałem klamkę sąsiednich drzwi. Pokój tonął w mroku, także nie widziałem w nim nic poza regałem z książkami i białą kołdrą z wyraźnie zaznaczoną postacią leżącą pod nią. Jak poprzednio, stanąłem nad nią i chwilę zastanawiałem się, jak zacząć. Nie miałem zamiaru jej zbudzić, chciałem tylko paru drobnostek, może nawet nie dotknąłbym jej, wierzyłem, że poprzestanę i wyjdę, gdyby tylko pozwoli zobaczyć swoje piersi. Tej nocy leżała na wznak, trochę nienaturalnie, zbyt sztywno, z nogami równo ułożonymi na baczność. Kołdra dokładnie ją przykrywała od stóp po wysoki dekolt, zasłaniając co ciekawsze fragmenty. Ramiona ułożone na wierzchu i wzdłuż tułowia unieruchamiały ją i skutecznie uniemożliwiały jakiekolwiek zabieg w tym rejonie. Byłem tak bardzo podniecony i spragniony widoku piersi, że nie myśląc zbyt długo, wsunąłem dłoń w ciepłą przestrzeń między prześcieradłem a pierzyną. Szybko natrafiłem na ciało i jak pająk wpełzłem na jej kolano. Dziewczyna poruszyła się, przechyliła głowę, mrucząc zniecierpliwiona, spróbowała odsunąć moją dłoń nogą, mocno odchylając kolano w moją stronę, a gdy ja nie ustąpiłem, sięgnęła tam dłonią, wpierw z góry poprzez grube przykrycie, a potem szybkim ruchem pod kołdrą. Zadziwił mnie brak lęku we mnie, gdy położyła dłoń na mojej dłoni, a nawet odczułem przyjemność, gdy mimo wszystko nie odtrąciła mnie. Spojrzałem na nią. Oczy miała lekko uchylone jakby w półśnie i wpatrzone w sufit. Usta zaciśnięte drgały nerwowo, płatki nosa poruszały się, jakby próbowały pochwycić zapach. Spała nadal, być może jej podświadomość wyczuła obcy zapach i dotyk, lecz nie zareagowała nagłym przebudzeniem. To ośmieliło mnie i nie zważając na jej dłoń, podążyłem po gorącym udzie wyżej, a ona wraz ze mną, aż dotarłem do zagłębienia tuż obok ostro wystającej kości biodrowej. Usłyszałem, jak nosem wciągnęła mocnej powietrze, odchylając głowę do tyłu, westchnęła przeciągle i pomyślałem, że mogę pozwolić sobie na więcej. Miała majteczki z delikatnego materiału, który bez żadnego oporu dał się unieść. Gdy położyłem palce na jej rozgrzanej kobiecości, jej ciałem wstrząsnął krótki dreszcz, wyprężyła ciało i mruknęła coś niezrozumiałego przez zaciśnięte usta. Moje podniecenie wzrosło gwałtownie, i już nie chciałem tylko patrzeć, ale zanurzyć się w niej za wszelką cenę. Wsunąłem palec w jej wilgotną szparkę i nie zważając na nic, drugą dłonią odrzuciłem kołdrę pod ścianę. Piękne ciało kusiło każdym fragmentem. Miałem ochotę wtulić się głową w jej piersi, ustami przemierzyć falujący w oddechu brzuch, rozchylone krągłe uda kusiły, bym położył się między nimi i spełnił swoje największe marzenie. Nie zrobiłem tego, coś mnie powstrzymywało i kazało wpierw skupić się na jej przyjemności. Było jej dobrze, gdy pieprzyłem ją palcem, widziałem, jak wielką przyjemność sprawia jej moja dłoń, ocierająca się o jej kwiat. Wiła się jak kotka, mruczała słowa w nieistniejącym języku, dyszała, pojękiwała, a ja pracowałem, wierząc, że nagroda tej nocy mnie nie ominie. Wolną dłoń wsunąłem pod halkę i zacisnąłem dłoń na piersi. Przyjemny dreszcz przeleciał po moim ciele, penis drgnął niespokojnie, wydawało mi się, że naprężył się mocniej i krzyknął w mojej głowie – Ja też chcę!!!
Wlazłem na łóżko kolanami i zbliżyłem się do niej. Spojrzałem na jej twarz i na kutasa kierującego łeb w stronę lekko uchylonych ust. Chciałem tego bardzo, od zawsze, od momentu, gdy po raz pierwszy zobaczyłem to na filmach. Często masturbując się, fantazjowałem o finale w ten sposób, marzyłem, że kiedyś, gdy będę z dziewczyną, spróbuję ją do tego nakłonić. W tym momencie byłem blisko i nie mogłem się już zatrzymać. Nadal pieściłem jej krocze, masowałem palcem mokre wnętrze, a ona wspomagała mnie w tym własną dłonią, więc uznałem, że mi się też coś należy. Przechyliłem jej głowę w moją stronę i nakierowałem członka na jej usta. Nie miała ich w pełni otwartych, ale i tak naparłem i w tym momencie otworzyła oczy. Pomyślałem, że przepadłem, że zaraz krzyknie przeraźliwie i zbudzi cały dom. W ułamku sekundy zobaczyłem zbiegających się do pokoju ludzi, poczułem strach i wstyd, chciałem uciec, zanim mnie złapią, zanim nie będę mógł wyrwać się z pułapki, ale nie poruszyłem się, wciąż trzymając w niej palec i wciąż nim poruszając, jakby ta czynność była zaprogramowana i nie mogła być przerwana. Spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczyma, potem na penis tuż przy jej brodzie i ponownie na mnie gniewnie zmrużywszy oczy. Spróbowałem zabrać z jej krocza dłoń, ale nie pozwoliła mi na to, mocno przytrzymując mnie tam i zmuszając, bym na powrót wsunął w nią palec. Chciałem odsunąć się od niej i zejść z łóżka, ale pochwyciła mnie, przytrzymując ranieniem za pośladki. Była wściekła, widziałem to na jej twarzy, wiedziałem, że zaraz zrobi coś, co nie będzie dla mnie przyjemne, spodziewałem się zemsty, wyrafinowanej i okrutnej. Dopadła mnie jak drapieżny kot, szczerząc zęby, pochwyciła, łapiąc mnie tuż za żołędzią. Z ledwością stłumiłem krzyk przerażenia i bólu. Poczułem się jak zwierzę złapane w sidła, ale nie spróbowałem wyjąć członka, bojąc się, że okaleczę go do krwi. Czekałem, patrząc na rozwarte usta, obnażone zęby wbite w moje ciało i zastanawiałem się: co mnie czeka? Jaka złowróżbna myśl krąży w jej głowie, co zamierza mi uczynić? Wciąż tkwiąc palcem w jej piczce, zacząłem poruszać nim, licząc, że w ten sposób zmienię swój los na mniej okrutny, licząc, że sprawiając jej przyjemność, przekonam ją, by mnie uwolniła i pozwoliła odejść. Nie protestowała przeciw mojej dłoni, nie wyglądało na to, by była przeciw temu, co jej robiłem, więc nie przestawałem, a nawet ponagliłem ruchy. Nagle spojrzała mi w oczy wzrokiem złowrogim i pełnym okrucieństwa. Nie miałem wątpliwości, że zrobi mi krzywdę, że nie zawaha się zadać mi ból, ale nie umiałem zdobyć się na ucieczkę, bojąc się, że przy pierwszej próbie wyrwania członka z zaciśniętych szczęk, okaleczę go okrutnie. Penis, jakby tego nie dostrzegał i wcale nie miał zamiaru ustąpić, kurcząc się i wycofując w strachu. Stał twardo, pulsował momentami, szykował się na rozkosz jak ślepiec, wierząc, że to tylko gra, a zwycięstwo jest pewne i po jego stronie. Nie ustępowałem gwałcić ją palcami, a ona wydawała się z tego zadowolona, wciąż trzymając tam moją dłoń i poruszając biodrami w górę i w dół, na wprost moich ruchów. Zdawała się czerpać z tego rozkosz i nie miałam wątpliwości, że z moją pomocą zdąża do orgazmu. To była moja szansa i wierzyłem, że jak tylko to osiągnie, uwolni mnie i pozwoli odejść.
Strach mrowił mi skórę, ramiona przytrzymujące mnie w niewygodnej pozie, drżały z wysiłku, ciało poczęło dygotać, członek poruszał się, ocierając o ostrza siekaczy, sprawiając mi ból, a ona wciąż spoglądała mi w oczy, wzrokiem opętanej żądzą zemsty. Nagle poczułem coś jeszcze, coś, co z początku wydawało mi się okrutną i nieuchronną prawdą:
Krew! – pomyślałem. – Krwawię w jej ustach!
Mój lęk przerodził się w przerażenie, mimo całego niebezpieczeństwa, jakie sprowadziłbym na siebie, miałem ochotę krzyknąć, budząc cały dom, i już byłem na to gotowy, gdy nagle uświadomiłem sobie, że ciepło, które wyczułem na żołędzi, nie jest moją krwią, tylko jej rozpalonym w gorączce językiem.
Wpierw dotknęła mnie tuż przy zębach, a potem jakby otoczyła, oblizując go dookoła. W ułamku sekundy mój strach zmieszał się z przyjemnością, stopił w jedną masę z rozkoszą i nie byłem już pewny, czy chcę uciec z tej pułapki. Nagle powieki dziewczyny opadły, usta zamknęły się, uścisk szczęk ustąpił i jej twarz stała się pogodna. Koszmar znikł w ułamku sekundy, zamieniając go w słodką rozkosz i dopiero wówczas zdałem sobie sprawę z tego, co właśnie doświadczałem. Nie przerywając pieprzyć ją palcami, w skupieniu przyglądając się członkowi w ustach pięknej dziewczyny. Nie mogłem oderwać oczu, jak zauroczony patrzyłem na jej złagodniałą twarz, która przybrała niewinny wyraz, jakby dziewczęcia rozkoszującego się pierwszym smakiem ulubionego deseru. Policzki zapadły się, a usta zacisnęły bardziej i choć nie czułem dokładnie, co robi, to przyjemność rosła we mnie z ogromną szybkością.
Rozkoszne uczucie pulsowało w moim ciele, czułem je w członku, w piersi i w głowie. W przypływie zapomnienia zabrałem dłoń z jej podbrzusza i chwyciłem oburącz za tył głowy. Zacząłem ją pieprzyć w usta. Zapominając, gdzie jestem i z kim jestem. Zapominając, że zakradłem się, by tylko popatrzeć i dotknąć. Zapominając, że nie mam z tą kobietą nic wspólnego, że wcześniej nawet ze sobą nie rozmawialiśmy. Pieprzyłem ją rytmicznie, ale nie mocno i niezbyt głęboko, czując największą przyjemność w zanurzaniu główki w jej usta. Włosy jej falowały i zakrywały twarz, więc od czasu do czasu odsłaniałem jej policzki i oczy, chcąc dokładnie wszystko widzieć. Nie protestowała, wręcz przeciwnie, dłonią przytrzymywała mnie za pośladek i przyciągała do siebie.
Byłem blisko, bardzo blisko i chciałem skończyć w środku, ale w ostatniej sekundzie, nie wiedząc czemu, odepchnąłem ją i strzeliłem. Orgazm targnął mną mocno, a potem długo spływał z mojego ciała. Jedną ręką trzymałem się regału, by nie upaść na kobietę, drugą zaciskałem na członku, który wypluwał porcje nasienia w rytm skurczów ciała. Usłyszałem własne głośne westchnienie pełne ulgi i radości, a sekundę potem jej ciche – och – w którym zaskoczenie zmieszało się z niepewnością.
Z zamkniętymi oczami długo spijałem ulatującą ze mnie słodycz, jakbym nie chciał się z nią rozstawać. Czułem, że może być coś jeszcze, że to nie musi być koniec i moje ciało czeka na więcej. Spojrzałem w dół. Uśmiechała się przez zamknięte oczy. Miałem ochotę ją pocałować, więc nachyliłem się i zrobiłem to, a ona objęła mnie ramionami i przez długą chwilę nie wypuszczała. Potem osunąłem się na łóżko i czując zmęczenie, ległem obok niej. Patrzyłem na nią i wydała mi się piękniejsza niż zwykle, jakby ostatnie przeżycie dodało jej urody.
Oddech jej wyrównał się, twarz złagodniała. Wkrótce zapadła w sen, a ja niczym złodziej, wymknąłem się z pokoju.