Ilustracja: Daria Litvinova

Cichy pokój (I)

3 kwietnia 2020

Opowiadanie z serii:
Cichy pokój

Szacowany czas lektury: 12 min

Coś, jakaś moc mi nieznana, zmusiła mnie do wyjścia w środku nocy z własnego pokoju. Kazała opuścić ciepłe i bezpieczne łóżko i stanąć w mroku przed zamkniętymi drzwiami. Jeszcze się wahałem. Słysząc dudniące w uszach silne uderzenia własnego serca, zbliżyłem dłoń do klamki. Krtań dławił mi lęk, ale tajemnicza siła obezwładniająca mój umysł, nie pozwalała odejść. Chcąc być niesłyszalny nawet dla samego siebie, prawie nie oddychałem, bałem się zostać zdemaskowany zbyt wcześnie, choć nie miałem żadnej pewności, że potem będzie lepiej. Jeszcze zanim zbudziłem się ze snu, w którym trwałem w słodkim transie, byłem przekonany, że to, co w nim czynie, nie jest niczym złym, a towarzysząca mi postać, nie stawiała sprzeciwu. Nie widziałem jej, była jakby niematerialna, ciało wydawało się niczym mgła o ludzkich kształtach, twarz… z twarzy pamiętam tylko uśmiech i oczy wokół których, niczym poruszane wiatrem, kołysały się długie faliste włosy koloru nocnego nieba. Wydawała się mi nieobca i przychylna. Stałem przed nią nagi, ona w zwiewnej halce sięgającej kolan. Zapraszała mnie wzrokiem, nie poruszając warg, zdawała się mówić – podejdź do mnie. I podszedłem, choć strach kazał mi uciekać. Zrobiłem ku niej krok, czując, że stanie się coś strasznego. Pobudzony siłą tkwiąca w mnie, zbliżyłem się do niej, patrząc jak zahipnotyzowany na jej ukryte pod koronkami piersi. Znałem ich wielkość, kształt, ułożenie brodawek i ich odcień, choć nigdy ich przedtem nie widziałem, a zaledwie wyobrażałem sobie, gdy mijaliśmy się na schodach, czy korytarzu. Wiedziałem, przed kim stoję i dla kogo pręży się mój członek, wiedziałem też, że mój lęk nie leży w złu, ale w czekającym mnie nieznanym doświadczeniu. Wiedziałem, że nie zostanę przegnany, ale wstyd tkwił we mnie jak w uczniu mającym zdawać egzamin, do którego się nie przygotował. Zanim na dobre uleciał sen, byłem przekonany, że warto podążyć jego śladem. Korytarz pozbawiony okien tonął w mroku, białego koloru drzwi, przed którymi stałem, były popielate, klamka za dnia metaliczna i połyskująca, wydawała mi się zaledwie majakiem, ale i tak położyłem na niej dłoń. Była chłodna jakby wystawiona na zimowe powietrze otaczające nasz dom. Opuszczając swój pokój, nie zastanawiałem się, czy będą zamknięte na klucz. Nigdy wcześniej nie zastanawiałem się nad tym, wiedziałem za to, że korzystając ze wspólnej łazienki, od wewnątrz zakrywała mleczne okienko zasłonką. Bałem się, że naciskając klamkę, zazgrzyta zamek, płosząc osobę po drugiej stronie. Nie chciałem tego, więc zrobiłem to bardzo powoli i z wielkim wyczuciem starając się za wszelką cenę utrzymać drzwi w bezruchu, tak by po otwarciu nie uderzyły w futrynę. Dom zamykany był na noc na parterze, to dawało mi poczucie bezpieczeństwa i nie myślałem wcale o zamykaniu się dodatkowo w pokoju, ale osoba, do której zamierzałem się dostać, mogła być bardziej ostrożna.

Drzwi bezdźwięcznie zachwiały się w zawiasach, oznajmiając mi, że już nie bronią dostępu do wnętrza. Nasłuchiwałem kilka sekund, czy nie stanie się coś niepokojącego, czy osoba nie zbudziła się nagle, czy nie spłoszyłem jej snu. Wstrzymałem oddech na długo i wytężyłem słuch, ale oprócz bicia własnego serca nie usłyszałem nic. Wszedłem do środka, w ciasne pomieszczenie pokoiku trzy na trzy metry, zamknąłem ostrożnie drzwi i dopiero wówczas rozejrzałem się po pomieszczeniu. Tuż przy wejściu stał wąski regał z książkami, za nim dostrzegłem łóżko i zarys śpiącej pod przykryciem postaci. Okno było tylko w małej części odkryte i wpuszczało mało światła z pobliskiej latarni, która oświetlała zaledwie skrawek podłogi. Słychać było szalejącą na zewnątrz zamieć, zima hulała na całego, a mi było zadziwiająco gorąco. Stanąłem przy łóżku i przyjrzałem się śpiącej pod białą jak śnieg kołdrą dziewczynie. Leżała na boku zwrócona twarzą do ściany, jedną rękę chowała pod gęstymi włosami, drugą tuliła do ciała. Zauważyłem, że palce stopy wystają, druga noga zgięta w kolanie, biodra mocno wybrzuszały przykrycie, stając się najwyższym wzniesieniem w tym swoistym krajobrazie.

Dudnienie mego serca wzmogło się, płuca łapczywie wciągnęły kilka głębszych haustów powietrza, jak przed walką z groźnym przeciwnikiem, szykowałem się do pierwszego ciosu, już ramie wyciągnąłem ku zdobyczy, gdy nagle spod zasłony włosów dobiegł mnie cichy jęk. Wydał mi się szeptem udręczonej, było w nim trochę żalu, odrobina skargi, może nawet bólu. Nogi zamieniły się miejscami, wzgórze ukrywające w swym wnętrzu krągłe kobiece biodra uniosło się, po czym opadło wraz z przeciągłym westchnieniem ulgi. Zastygłem ciut nachylony z dłonią tuż nad jej ciałem i przestałem oddychać. W słabym świetle przebijającym zasłony widziałem, jak porusza głową, ocierając twarz o poduszkę, jakby mościła sobie legowisko, mrucząc przy tym coś niezrozumiałego jakby słowa, ale nie słowa. Nagie ramie wychynęło spod okrywającej go bieli i szybko się schowało, nieznacznie pociągając za sobą ciało, jakby chciała dosięgnąć czegoś głęboko tam ukrytego. Powoli zaczynałem rozumieć, czego byłem świadkiem. Zacierał się we mnie lęk i obawa, wyobraziłem sobie, że jestem na uprzywilejowanej pozycji, że będąc świadkiem, mogę być też uczestnikiem, wreszcie, że nie mogę stać z boku, gdy dzieją się takie rzeczy. Nagle postać znieruchomiała, a ja wyobraziłem sobie, że dłonią odnalazła swój cel i teraz wyczekuje, przyczaja się, jak nocny łowca, wypatrzywszy zdobycz, zwleka na odpowiedni moment. Jednak nic się nie stało. Nie poruszyła się więcej, nie wydobyła z siebie jęku, który tak bardzo chciałem usłyszeć, nawet nie westchnęła, czym sprawiłaby mi radość i wydało mi się, że nagle zapadła ponownie w mocny sen. Nagle szyba zadrżała pod naporem wiatru, coś twardego uderzyło w parapet, mącąc ciszę nocną, mój chwiejny spokój, i sen dziewczyny. Spłoszony cofnąłem się za regał, wydało mi się, że ktoś mnie dojrzał z zewnątrz i chciał ostrzec dziewczynę. Ona sama prawie nie zareagowała i wbrew moim przewidywaniom, które jak błyskawica przeleciały mi przez umysł, tworząc makabryczne scenariusze, tylko wyprostowała drugą nogę, piętą pociągnąwszy przykrycie, ukazując mi wpierw ramiona, a potem plecy. Wcześniej nie zastanawiałem się, jak będzie ubrana, czy w ogóle będzie miała coś na sobie, nawet nie próbowałem wyobrazić sobie, w czym śpi dziewczyna wynajmująca pokój obok mojego, tym bardziej byłem zaskoczony, gdy zobaczyłem obszytą koronkami halkę. Pchany siłą tkwiącą w skrawku mego ciała, przekonałem się, że sen nie był tylko marzeniem nocnym, ale przepowiednią i wszystko, co stanie się za chwilę, będzie jego kontynuacją.

Śmiało położyłem dłoń na jej ramieniu i lekko pociągnąłem w swoją stronę, chcąc nakłonić ją, aby zwróciła się do mnie twarzą. Nie chciałem jej przebudzenia, nie przewidywałem, że stanie przede mną jak we śnie, nie byłem przekonany, że obudzona będzie dziewczyną tak bardzo chętną spełnić moją wolę. Nie uległa mojej dłoni za pierwszym razem ani za drugi. Za trzecim podejściem burknęła coś pod nosem i zrozumiałem, że nic tym nie wskóram, a tylko ją rozzłoszczę. A ja już tak bardzo pragnąłem jej ciepła, tak mocno tkwiła we mnie tęsknota za jej dotykiem, pocałunkiem, za zapachem i smakiem jej skóry. Twardy bez ustanku penis domagał się uwagi, zmuszał, abym go zaspokoił, dał mu, choć kilka urojonych chwil, nieważne jak, ani w czym, byle by tylko zakończyć oczekiwanie i dać upust tkwiącej w nim mocy. Mogłem zakończyć to w każdej chwili, czułem, że to nie potrwa zbyt długo, że wystarczy mi widok kobiety w łóżku, kilka muśnięć dłonią o jej ciało a wszystko we mnie wybuchnie, kończąc moją udrękę. Byłem gotów to zrobić, w pokoju dziewczyny, którą znałem z imienia, ale nic nas nie łączyło poza mieszkaniem pod wspólnym dachem. Mogłem skończyć na pościeli dziewczyny, która była już w pełni kobietą, a ja dopiero mężczyzną, który jeszcze dwa late wcześniej bawił się żołnierzykami. Mogłem też zachować we wspomnieniach obraz półnagiej kobiety leżącej na łóżku i tym uzupełnić ipsację we własnym łóżku. To i tak byłoby ponadto wszystko, co dotychczas przeżyłem i wystarczyłoby mi na długi czas samotności. Było mi jednak żal: być tak blisko i nie dokonać niczego wielkiego? Stać przed świątynią i nie zajrzeć do jej wnętrza? A co jeśli nigdy już później nic takiego mi się nie zdarzy? – pomyślałem z obawą. Serce nie przestawało wybijać mi swego rytmu w głowie, starało się ze wszech miar zagłuszyć moje myśli, jakby chciało zmusić mnie do bezczynności, lecz mięsień jak skała twardy nie ustąpił nawet na milimetr i zmusił moje ciało, abym się nachylił nad łóżkiem. Woń kobiety owiała mi twarz, wtargnęła w nozdrza i dostała się do mózgu; zawirowała, rozpylając magiczną woń, niczym broń niszczycielską, a ta obaliła wszystkie przeszkody stojące na drodze do rozkoszy. Pozbawiony wszelkich hamulców wsunąłem dłoń pod kołdrę śpiącej dziewczyny i oparłem na boku brzucha, tuż pod wzniesieniem biodra. Zadrżałem z wrażenia, dreszcz rozkoszy przeleciał przez moje ciało, wydawało mi się, że czeka mnie niechybny koniec, że zakończę wędrówkę, zanim ona się zaczęła. Jednak wytrzymałem, zdusiłem w sobie wielką ochotę i po chwili byłem gotów podążyć dalej. Zrozumiałem, że muszę być bardziej ostrożny, nie tylko na jej sen, ale na samego siebie. Nie zdecydowałem się pójść tam, gdzie kryła się przede mną największa tajemnica, zresztą wyczułem pod opuszkami palców materiał cienki i delikatny, który wówczas wydawał mi się nie do pokonania. Swą dłoń skierowałem na jej plecy, gładząc je, wyobrażałem sobie, że dotykam je ustami, muskam, sunąc wzdłuż kręgosłupa i docieram do szyi, gdzie składam mocny pocałunek. Nie odważyłem się na to, ale wsunąłem dłoń pod jej włosy i objąłem delikatnie wątły kark. Kusiło mnie, by zwrócić jej twarz ku sobie i przyjrzeć się jej pięknu z bliska. Może nawet skrycie dotknąć wargami jej czarnych rzęs, złożyć drobny pocałunek na policzku. W duchu liczyłem, że rozchyli usta i w jakimś sennym zapomnieniu pozwoli mi złączyć się z nią w miłosnym splocie naszych języków.

Nagle dziewczyna jęknęła rozkosznie, jej ciało napięło się na chwilę i uciekło z mojego uchwytu. Twarz jeszcze bardziej wtuliła w poduszkę, także już wcale nie widziałem jej lica a tylko rozczochrane długie faliste włosy. Dłoń jej broniąca mi dostępu do piersi wyprostowała się, sunąc po prześcieradle i skryła się pod kołdrę, w miejscu, do którego wciąż bałem się ruszyć. Uniosła nogę, sięgnęła niżej i wciągając głęboko powietrze, zacisnęła uda na dłoni. Tym razem nie pozostała w niemej pozie, jej ciało poruszało się, biodra powoli i nieznacznie falowały, oddech jej dotąd prawie niesłyszalny teraz zdawał się wypełniać cały pokój, a mój mózg jakby nie nadążał z rejestrowaniem tego wszystkiego, przepełniony do granic możliwości to skupiał się na widoku doprowadzającej się do rozkoszy kobiety, to na potrzebach własnego ciała i tkwił w zawieszeniu między jednym a drugim. Nie pamiętam momentu, w którym ukląkłem na skraju łóżka, być może zrobiłem to automatycznie. Nie wiem też, w jaki sposób moja dłoń dotarła do jej piersi, ale poczułem ją w garści, poprzez koronki wszyte w materiał, poczułem jej jędrność, wielkość i małą wypukłość stręczącego sutka. Ugniotłem ją delikatnie, a rozkosz pierwszego dotyku rozpłynęła się we mnie niczym słodki syrop. Zacisnąłem pięść mocnej, czując, że to sprawi mi większą przyjemność, i tak się też stało. Syknęła przez zęby, a potem nagle pochwyciła moją dłoń i bez zwłoki poprowadziła ją w głąb siebie, pod rozgrzaną kołdrę. Uniosła wysoko nogę, i już z pomocą drugiej dłoni położyła moją na rozgrzanym i mokrym wnętrzu do jej ciała. Poczułem, jak pragnienie spełnienia osiąga we mnie szczyt, lekki dreszcz lodowatych igieł przebiegł po skórze i chyba bym wypalił w próżnie, gdyby nie jej głos, który zaskoczył mnie, nie mniej niż by kto wystrzelił przy mej głowie z karabinu.

– Nie przestawaj, póki nie skończę – wypowiedziała słowa cicho, słodko przeciągając sylaby, lecz dało się odczuć, że jest to też żądanie, którego nie można zignorować.

Nie przestała ruszać biodrami, przytrzymując moją dłoń w nadgarstku, kierowała moimi tam poczynaniami i nie byłem pewny, kto ma z tego większą przyjemność.

Krótkotrwały szok powstrzymujący mój koniec, szybko uleciał i znowu byłem na krawędzi i nie mogłem się skupić na tym, co robiła moja dłoń. Musiała to zauważyć, gdyż nagle pisnęła gniewnie, zatrzęsła ciałem jak klacz pierwszy raz czująca na grzbiecie jeźdźca i tym sposobem świadomie lub nie, przywarła pośladkami do moich kolan. Penis drgnął nerwowo, jakby poczuł, że to jego kolej. By nie upaść do tyłu, przytrzymałem się regału z książkami, a dłoń ukryta między jej udami nabrała nagle większej swobody. Od razu wsunąłem w nią palec i zacząłem poruszać nim, to wyciągając go całego, to wpychając, ile tylko mogłem. Byłem zaskoczony wilgocią i gorączką w jej wnętrzu, choć o tym słyszałem i widziałem na filmach, to nie sądziłem, że jest też bardzo ciasna u samego wejścia i penetrując ją zaledwie palcem, zastanawiałem się, jak może przyjąć trzy razy grubszego penisa.

Kołdra jakimś cudem nagle znalazła się obok moich stóp na podłodze, a halka podwinęła się wysoko i odsłaniała nogi, pupę, talię i sporą część tułowia, ale nie piersi, na które zerkałem złakniony ich widoku. Już tęskniłem za chwilą, gdy miałem jedna z nich w dłoni.

Dziewczyna poddawała się mojej pracy palców, dostosowywała ruch bioder, wychodząc naprzeciw moim pchnięciom. Już nie tylko oddychała głośno, ale jęczała do poduszki, wolną dłonią pieściła swoje piersi, ugniatała je mocno, ciągnęła za sutki. Pracowałem bez przerwy, nagle zapominając o swoim celu, o skrawku mnie, który jeszcze przed sekundą miał pełną władzę nade mną i w końcu o ekstazie, jaką sobie obiecałem. Nagle jej ręka opuściła mój nadgarstek, pozostawiła mnie samego w jej udach, jakby już pewna, że dokończę to, co już się z nią działo i sięgnęła za siebie. Nie zrozumiałem od razu jej zamysłu, niedoświadczony w tych sprawach pognałem domysłem w całkiem innym kierunku, a ona tylko szukała mego ciała i gdy trafiła rozczapierzonymi palcami na mój brzuch, szybko pochwyciła w dłoń to, czego szukała. Wcześniej kilkakrotnie próbowałem sobie wyobrazić: jakie to będzie uczucie, gdy dziewczyna weźmie go do ręki? Czy tylko rozkosznie, ciut większe od własnych pieszczot, czy może przewyższające je stokrotnie, a nawet spalające w gwałtownym wybuchu przy ledwie pierwszym kontakcie?

Uścisnęła mnie delikatnie raz, a potem drugi, jakby badała jego twardość, potem przesunęła dłonią po trzonie aż do jego wierzchołka i zacisnęła mocno, sprawiając mi nie rozkosz, tylko ból. Tego się nie spodziewałem. Wtenczas jej ciałem targnął spazm, uda zacisnęły się mocno na mojej dłoni z tkwiącym w niej palcem i krzyknęła krótko. Szczytowała na moich oczach, a ja patrzyłem jak na cud, nie mogąc oderwać oczu od wijącego się w spazmach rozkoszy ciała. Trwało to długo, zanim na dobre spłynęła z niej słodycz orgazmu, a potem jeszcze jakiś czas nie wypuszczała mojej dłoni, uspokajając oddech.

 

Wysunąłem dłoń, gdy jej ciało zwiotczało i nie czekając na więcej, wymknąłem się z jej pokoju. Wskoczyłem pod chłodne okrycie mojego łóżka, wciąż mając niedawne obrazy przed oczyma, wciąż czując piekielne pragnienie, przywarłem brzuchem do prześcieradła i wówczas strzeliłem, czując, przyjemność… i wielką ulgę.

Ten tekst odnotował 24,747 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.03/10 (29 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Z tej samej serii

Komentarze (8)

+3
0
Takie opowiadania lubię. Mimo całego patosu chwilami nazbyt górnolotnych słów, jest to nadal lepszy kierunek w stylu niż język przepełniony anatomiczną wulgarnością.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Po roku jednak nowy tekst. Świetnie, że niektóre kobiety-autorki wracają. Piękny opis orgazmu... "Szczytowała na moich oczach, a ja patrzyłem jak na cud...". No właśnie...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
@Erotia Pąs "... chwilami nazbyt górnolotnych słów," - cholipka, muszę się poprawić. Mimo wszystko, cieszę się, że podobało Ci się moje opowiadanie. Dziękuję.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@XeeleeFirst to miłe, że pamiętałeś o mnie. No ale chyba przesadzasz z tym pięknym opisem orgazmu. Wydaje mi się, że we wcześniejszych moich opowiadaniach lepiej mi to wychodziło, a w tym, po prostu zabrakło mi słów. Dziękuję za komentarz.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@ Tamara Pewnie, że podobało. Odrobina egzaltacji jest miłą przyprawą dla młodzieńczych przygód. Sugeruję tylko lepsze wyważenie tekstu pod tym względem, co bywa sprawą dyskusyjną.

Na razie warto pozbyć się ewidentnych błędów.
"(...)znalazła się obok moich stup na podłodze"
"Penis drgnął nerwowo, jakby poczuł, że to jego kolej, by nie upaść do tyłu, przytrzymałem się regału z książkami(...)"

Pozdrawiam i czekam na więcej
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Erotia Pąs
pośpiech nigdy nie jest dobry w pisaniu, a ja nigdy nie umiem się przed tym ustrzec i wpadam w takie dziwne pułapki jak brak ogonków czy literówka, lub, jak w tym przypadku- brak połowy zdania, które gdzieś zniknęło, tworząc niezrozumiałe zdanie.
Dziękuję za zwrócenie mi uwagi , cieszę się, że podobało Ci się opowiadanie i ostrzegam, że już niedługo będzie kolejna czejść.

Pozdrawiam
Tamara S.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Bardzo dobre opowiadanie, można poczuć tą atmosferę, która jest pomiędzy bohaterami. Potrafisz zaciekawić czytelnika 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@ valkan,
dziękuję :-)
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.