Chcę więcej, kochanie (IX)
27 listopada 2022
Chcę więcej, kochanie
Szacowany czas lektury: 37 min
Zapraszam do IX rozdziału mojej powieści.
Życzę przyjemnych wrażeń i emocji.
Po szybkim prysznicu, który miał zmyć zapach konia i grzesznych myśli, Klaudia zeszła do strefy SPA. Tym razem skierowała kroki do właściwego gabinetu odnowy biologicznej.
Masażysta od razu wpadł Klaudii w oko. Wysoki, smukły wręcz, krótko przystrzyżony brunet. Obcisły strój, jaki opinał jego ciało pozwolił wnioskować, że na siłowni i ćwiczeniach fitness spędza mnóstwo czasu. Z doskonałym zresztą skutkiem. Jezu, pomyślała, ten facet naprawdę cieszy oko. I wywołuje jeszcze inne emocje.
Przestań dziewczyno, skarciła się w myślach za grzeszne intencje, przyszłaś tu na masaż, kobieto. Tylko na masaż. Ale musisz przyznać, usprawiedliwiła się w swoich oczach, że ten chłopak jest ciasteczkowaty.
– Cześć – wyciągnął od niej rękę, zapraszając do gabinetu masażu. – Jestem Krzysztof. Ale wszyscy mówią mi Krzysiek. Albo Kris.
– Klaudia – podała rękę na powitanie. Od razu przebiegł ją dreszcz, jakby dotknęła czegoś pod napięciem. – Ale wszyscy mówią mi Klaudia – rzuciła suchy żart. – Miło mi.
Oj, rzeczywiście było jej miło.
Krzysztof uśmiechnął się szeroko.
– To moje zadanie, aby w moim towarzystwie czuła się komfortowo. Ale jeszcze nie zaczęliśmy. Rozgość się – zaproponował i zaprosił ją do środka.
Klaudia zdjęła bluzę i powiesiła na wieszaku obok drzwi. Oderwała oczy od tyłka Krzyśka i zlustrowała pomieszczenie. Ucieszyło ją to, że wystrój nie przypominał tak modnych w niektórych gabinetach masażu stylizacji Zen lub Hindi. Nie cierpiała sztucznego wciskania kultury do miejsc, które w zamyśle ich projektantów powinny być obowiązkowo przesiąknięte duchem i mocą buddyjskich świątyń, aśramów lub odosobnionych na płaskowyżu Tybetu wiecznych miast. To nie działało. To było tandetne, płytkie i puste, jak bukiet plastikowych chryzantem darowany na dziesiątą rocznicę ślubu. I tak, jak podarowany tego rodzaju bukiet nie zwiastował dożycia jedenastej rocznicy, podobnie z tak urządzonych gabinetów uciekała, by już nigdy nie powrócić.
Wystrój tego pomieszczenia był inny. Jak by to określić? Zastanawiała się przez chwilę, szukając właściwego słowa. W końcu znalazła właściwe określenie opisujące wnętrze: akuratny.
Poza dwoma stołami do masażu, które trochę się od siebie różniły, w pomieszczeniu było sporo szafek, parawanów, zapewniających minimum prywatności. W półmroku, jaki panował, dało się wyczuć lekką woń olejków. Poczuła się tutaj dobrze. Po prostu dobrze.
– Na początek proszę cię, żebyś się zrelaksowała – zaczął jej nowo poznany masażysta, gdy tylko schował jakieś dokumenty do szuflady biurka – jesteś tutaj nie tylko w dobrych rękach, ale z przyjacielem.
– Trochę za krótko, by poznać przyjaciela – odpowiedziała, zastanawiając się jednocześnie, czy w panującym półmroku łatwiej będzie się jej otworzyć na dotyk takiego ciacha.
Krzysiek podniósł ręce, jakby się poddawał.
– Racja – na jego ustach wykwitł zawodowy uśmiech – muszę zmienić to powitalne hasło. Jak widać, to jest zbyt – udał zamyślenie, jakby szukał właściwego słowa.
– Banalne? – dopowiedziała za niego.
– Krótko powiedziane – zgodził się z nią – i doskonale ujęte.
Zaczęła się zastanawiać, czy to powitanie, tak banalne przecież, nie było jakąś częścią gry przy poznawaniu nowych pacjentów. Elementem badania mającego wysondować, kto daje się nabrać na tę tanią gadkę. I w zależności od poziomu nowo poznanego rozmówcy, wynik analizy pozwalał dostosować scenariusz spotkania do odpowiedniego poziomu. W przypadku tych mniej bystrych miało to wywołać poczucie przyjaznej atmosfery z nowo poznanego przyjaciela. A u tych drugich wprowadzenie atmosfery swobody i zabawy z dobrze wypowiedzianego żartu, lub fiaska z nieudanie zarzuconej przynęty. Spojrzała na Krzyśka wymownie. Ich oczy spotkały się na moment. Na tyle długi jednak, by poznała odpowiedź na to pytanie.
Zrozumiał, że ona wie.
Milczeli przez krótką chwilę. Kris jednak wiedział, jak się zachować, gdyż wyciągnął komórkę i kliknął coś na ekranie. Zwrócił się do niej.
– Mam na sesje masażu kilka świetnych play list. Masz jakieś konkretne preferencje muzyczne?
Aha, pomyślała Klaudia, muzyka. Musiała przyznać, że wybrnął świetnie. Zresztą, muzyka zawsze pomaga w beznadziejnych sytuacjach.
– Zdam się na ciebie – odpowiedziała, zdecydowana nie wnikać we wszystko tak bardzo – byle, na Zeusa, niczego z Indii, Tybetu czy innego Zakaukazia.
– A kto w ogóle słucha tego szajsu? – Czy to również była gra na zbudowanie porozumienia? Cholera, zganiła się, przestań wszystko analizować.
Nagle usłyszała dźwięk przychodzącej wiadomości. Podeszła do torebki i wyjęła telefon. Messenger.
Od Rafała.
„Jeżeli jesteś już u Krzyśka, wejdź za jakiś parawan, i prześlij mi zdjęcie swojej cipki, do której włożysz dwa palce.”
Koniec wiadomości. Tylko tyle. Klaudia zamyśliła się a na jej ustach pojawił się szelmowski uśmiech. Odwróciła głowę do Krisa. Nagłe ping zgasiło obrazy budzące się w jej wyobraźni.
„Swoje palce. Nie jego.” Przeczytała wiadomość.
Tylko tyle.
I aż tyle.
Szkoda. Chociaż pewnie by się nie odważyła.
Głos Krzysztofa wybudził ją z letargu.
– Czy ta muzyka ci odpowiada? – Z głośników już od kilku chwil dobiegały dźwięki lekkiego smooth jazzu. Bez ostrych trąbek, z dużą ilością żywego basu, który zawsze wywoływał u niej dreszcze pod kolanami.
– Jest idealnie – odpowiedziała i zaczęła rozglądać się za parawanem.
– Jaki rodzaj masażu preferujesz? – zapytał nagle Kris.
Jaki rodzaj? Nie zastanawiała się nad tym. Dorota polecała masaż sensualny. Ale może są inne opcje, które ją zainteresują?
– A co jest w menu?
– Dwie godziny ze mną – odparł wymijająco Krzysiek. – W tym czasie mogę zrobić naprawdę dużo. I dobrze. Całościowy, na wybrane partie, drenaż limfatyczny – zaczął wyliczać. – Masaż głęboki. Albo pobudzający lub rozluźniający. Co planujesz po sesji?
Ostry, dziki seks, pomyślała natychmiast. Ale przecież nie przyzna się do tego obcemu facetowi. Czy na pewno się nie przyzna? Zastanowiła się.
– Dlaczego pytasz?
– Jeżeli planujesz jakiś wysiłek fizyczny w określonej sferze doznań cielesnych, mogę pomóc ci to zintensyfikować. Właśnie masażem pobudzę określone partie twojego ciała, żebyś jeszcze mocniej mogła odczuwać różne, miłe bodźce – dokończył po chwili jej milczenia.
To musisz mi, pomyślała, porządnie wymasować cipkę, kochaniutki. Potrząsnęła głową, by odegnać ten obraz.
– Okay, rozumiem. A masaż sensualny? – zapytała w końcu. – Podobno opracowałeś jakąś swoją odmianę. Koleżanka mi go polecała.
– Koleżanka zna się na rzeczy, bez wątpienia – odpowiedział trochę zaskoczony jej propozycją – to faktycznie wyjątkowa technika masażu. Czy byłabyś zainteresowana?
A skąd mam wiedzieć, pomyślała, skoro nie mam pojęcia co to jest?
– Czy możesz zdradzić coś więcej? Wiesz, Kris – specjalnie zwróciła się do niego familiarnym imieniem – trudno mi coś wybrać. Liczę, że pomożesz i doradzisz.
– Oczywiście – zastanowił się przez moment. Krzysiek wiedział, że od tego co teraz powie zależeć będzie, czy ich relacja bardzo mocno się zagłębi. Zwłaszcza, że Klaudia bardzo mu się podobała. Emanowała czymś, co promieniuje tylko od nielicznych kobiet. Masaż sensualny w ciągu godziny wytworzyłby niezwykle silną więź pomiędzy nimi. W tej technice tkwiła potężna moc. Mógł przemilczeć kilka kwestii. Zataić, jaką ten masaż ma moc. Ale ta dziewczyna naprawdę bardzo mu się podobała. I miał właśnie w ręku narzędzie, które pozwoliło by mu rozbudzić pomiędzy nimi potężną, seksualną energię. A może się myli? Kto wie, jakie ona może mieć motywy?
Postanowił powiedzieć wszystko, ale nie wprost.
– Masaż sensualny przypomina zmysłowy taniec kochanków, którzy zaczynają zapominać się w tańcu, ale jeszcze nigdy się nie całowali – zaczął opowiadać. – Nie sposób określić go inaczej. Wykonuję go tylko kobietom, ponieważ wyzwala potężne zasoby energii seksualnej. A ja jestem czystym hetero.
Klaudia słuchała w wielkimi oczami.
– Czyli masaż erotyczny? – zapytała wprost. – Albo jakaś jego odmiana?
Krzysiek wydawał się urażony, lecz w jego głosie nie dało się tego wyczuć.
– W żadnym wypadku – zaczął wyjaśnienia z tak przekonującą pewnością siebie, że uwierzyła od razu – to przede wszystkim doświadczenie duchowe, a dopiero później zmysłowe.
– Zupełnie, jak dobry seks, nie uważasz? – tym razem to ona poddała go testowi. Chciała go wybadać na tego typu prowokacje.
Nie podjął wyzwania. Zamiast odpowiadać wprost na zadane pytanie, odwrócił kota ogonem w kierunku profesjonalizmu zawodowego.
– Nie musisz się niczego bać – dopowiedział od razu – to tylko skomplikowana technika, nie sposób na podryw pięknych kobiet – zanotowała słowo „pięknych” – pomiędzy nami relacja podczas sesji byłaby całkowicie profesjonalna.
A po sesji? Pomyślała Klaudia. Jaka byłaby to relacja? Niemniej, chociaż porównanie do tańca silnie działało na zmysły i wyobraźnię, nie mówiło zbyt wiele o samej technice masażu.
– Uwielbiam taniec, dlatego spodobało mi się ta twoja analogia, ale czy mógłbyś zdradzić więcej szczegółów? – nie ustępowała.
Teraz Krzysiek już wiedział, że jego zarzutka zadziałała. Mógł wyłożyć dalszą część swojego wcześniej przygotowanego wyjaśnienia.
– Masaż ten odbywa się w dość mocnym nastroju intymności. Wymaga od obu stron dużego zaufania – tłumacząc detale, bacznie obserwował Klaudię. – Zaufania do moich technik i profesjonalizmu, a od ciebie do zdolności popłynięcia prądem. Z procesem. I nie hamowania się na jakimkolwiek etapie doznań, które się pojawią. Mogą z Ciebie wyjść różne emocje. Tak ma być. To pożądane. I to ja będę sterował wszystkim.
– Czyli co? – zapytała zaintrygowana. – Mam oddać swoje ciało w twoje posiadanie?
Patrzyła na niego zdecydowana, by wybadać reakcję. Czy złapie aluzję? Jego oczy rozszerzyły się na ułamek sekundy, by następnie zmrużyć się w szelmowskim uśmiechu. Przetaksował jej ciało, aż poczuła na sobie ukłucia jego spojrzenia. Natychmiast opanował się, przyjmując zawodową postawę.
– Tylko na dwie godziny. I gwarantuję – dodał głosem, niczym krupier przy stole do Black Jacka przyjmując żeton o wartości miliona dolarów – że będziesz cały czas bezpieczna i doskonale – udał, że szuka właściwego słowa – obsłużona.
– Obsłużona, powiadasz? – odpowiedziała figlarnie, myślami będąc już w apartamencie. – Jakże mogłabym odmówić? Co mam robić? Będę słuchać wszystkich twoich poleceń, Kris. Na dwie godziny jestem do twojej wyłącznej dyspozycji.
Zauważyła, że pochylił się lekko do przodu, ale w obcisłych spodniach wyraźnie zarysował się rosnący kształt, będący reakcją na jej słowa.
– Przejdź za parawan – wskazał jej właściwy kąt pomieszczenia – i zdejmij ubranie. Ten masaż musisz smakować na nagie ciało. Z odpowiednią osłoną na właściwe okolice, oczywiście – dodał, widząc jej zaskoczenie.
Świetnie, pomyślała Klaudia. Tam zrobię zdjęcie. A jestem już tak mokra, że z włożeniem palców nie będzie problemu.
– A później co? Położyć się? – kołysząc biodrami skierowała się w kierunku przepierzenia.
– Tak – usłyszała, jak przełyka ślinę – na tym łóżku. I przykryj biodra ręcznikiem. Chcę, byś czuła się komfortowo.
O, młodzieniaszku o zgrabnym tyłeczku, nie opadnie ci tak szybko, pomyślała.
– Naprawdę? – zrobiła teatralnie zatroskaną minę. – Przecież, jak odpowiednio się ustawisz, to i tak wszystko zobaczysz, prawda? Będziesz mógł zajrzeć w każdy mój kobiecy zakamarek, Kris – zauważył, jak ponownie przełknął ślinę. – No cóż, zdecydowałam się, to przecież teraz nie zrezygnuję. Nie pozostaje mi nic innego zatem, jak traktować cię, jak lekarza, przed którym przecież nie ma się tajemnic. Prawda?
Widziała, że trudno mu zapanować nad instynktownymi odruchami. Potwierdził ruchem głowy. Zdecydowanie trzymał fason.
– To doskonały pomysł, żeby mnie tak potraktować. Jak lekarza. Tak. To podniesie poziom twojego komfortu – zaczął, ale nie szło mu to już tak dobrze – ale później? A zresztą. Sama zobaczysz. O ile mi zaufasz.
Co on będzie ze mną robił? Jej myśli ekscytowały ją coraz bardziej. Wyobraźnia szalała.
Ale miała zadanie do wykonania.
– Okay – rzuciła znikając za przepierzeniem – zaufam ci. Na dwie godziny. Lub krócej, Kris.
Zdejmując ubranie słyszała, jak Krzysiek krząta się po gabinecie. Ona tymczasem już po chwili całkowicie naga chwyciła komórkę. Miała przecież zadanie do wykonania.
Usiadła na krześle. Przed sobą miała wielkie lustro ukazujące całą jej sylwetkę. Dzięki temu widziała swoje odbicie. Sięgnęła do swojego krocza. Ręka zatoczyła koło na wzgórku. Biodra samoczynnie wysunęły się do przodu, jakby szukając czegoś. Wypełnienia? Westchnęła cicho, nie chcąc wzbudzać podejrzeń. Rozchyliła wargi i odnalazła wejście do pochwy. Wyczuła spore ilości gorącej wilgoci. Włożenie palca do środka rozbudzało w niej chęć na więcej.
Kurwa, pomyślała, jeszcze chwila i zrobię sobie tutaj dobrze. Muszę zrobić to pieprzone zdjęcie i się opanować, póki jeszcze mogę.
Szybko włożyła dwa palce i zagryzając wargi nakierowała obiektyw pod właściwym kątem. Nacisnęła migawkę i wyjęła palce. Były całkowicie oblepione śluzem. Nie mogąc znaleźć niczego w co mogłaby je wytrzeć, oblizała je szybko, wybierając jednocześnie numer Rafała.
Załącz. Wyślij. Poszło.
Dobrze.
– Czy wszystko w porządku? – Krzysiek chyba nie był przyzwyczajony na tak długie oczekiwanie. A może tylko chciał się upewnić, czy nie zrezygnowała.
Niedoczekanie.
Messenger potwierdził, że Rafał odebrał wiadomość.
– Oczywiście. W najlepszym. Właśnie wychodzę. Zaciął mi się pasek. Ale już okay.
– Super – odpowiedział jej uspokojony – połóż się wygodnie i okryj ręcznikiem, który wisi na poręczy stołu.
Wychyliła się zza parawanu, ale Kris siedział ukryty za innym przepierzeniem, zapewniając jej prywatność. To było o tyle dziwne, ponieważ za chwilę i tak będzie miał do niej prawie całkowity dostęp. Dotykiem, zapachem, słowem.
Wyszła zza parawanu. Człapiąc bosymi stopami, całkowicie naga podeszła szybkim krokiem do łóżka i położyła się na brzuchu. Sięgnęła ręką po ręcznik, ale go nie znalazła. Nie było go.
– Czy mogę już do ciebie podejść? – Zza ścianki padło pytanie.
Gdzie ten pieprzony ręcznik? Trochę zaczęła panikować. Oto leży całkowicie naga, z wilgotną, zaczerwienioną cipką, którą raczej zauważy (no bo gdzież wędrują oczy mężczyzny, gdy widzi nagą kobietę?). Co robić? Panika zaczęła ją zżerać.
– Kris, tu nie ma ręcznika, nie mam się czym okryć.
– Co ty mówisz? Naprawdę? – w jego głosie było coś dziwnego. – Sprawdź na poręczy. Powinien tam być.
Sprawdziła. Trzeci raz.
– Nie ma. Rzucisz mi jakiś?
– Mogę nie trafić. Spadnie na podłogę i w rezultacie nijak nie pomogę – odpowiedział, jakby miał gotową odpowiedź – czekaj, podejdę dyskretnie i cię okryję. Obiecuję, że postaram się nie podglądać. Znalazłem inny ręcznik. Mogę podejść?
O ty cholerny cwaniaku, pomyślała Klaudia. Ręcznika nigdy tu nie było. Sprytne. Chcesz mnie zawstydzić? A może pooglądać sobie co nieco? Postanowiła, że nie da mu tej satysfakcji i nie będzie zgrywać strachliwej cnotki.
– Jeżeli nie peszy cię widok rozebranej do rosołu kobiety, to chodź. – Postawiła go na równi ze szczeniakami, którym staje na widok czerwonej szminki na ustach najładniejszej nauczycielki w szkole. To powinno dać mu nauczkę.
– Nie musisz się obawiać – odparł lekko urażony – jak sama wspomniałaś, traktuj mnie, jak lekarza. Przy mnie twoje najskrytsze tajemnice są całkowicie bezpieczne. Wszystko pozostanie w murach tego gabinetu.
Usłyszała, jak wyszedł zza parawanu. Podchodził do niej od strony jej stóp, więc natychmiast lekko, niby od niechcenia (ale kierowana perwersyjną, wyrachowaną kurewskością) rozłożyła nogi, rzucając mu przed oczy to, co ma ukryte pomiędzy nimi. To było ledwo zauważalne, subtelne i prawie niewidoczne. Ale ona wiedziała, że zadziała. Cierp, cwaniaku, pomyślała. Nie opadnie ci do wieczora, dopóki nie zrobisz sobie dobrze.
Brawo ja.
Poczuła, jak zatrzymał sie na trzy sekundy. Jakby doszedł do bariery, której nie mógł przekroczyć.
Krzysiek już nieraz stosował ten manewr. Ale jeszcze nigdy żadna kobieta tak bezczelną i perwersyjną prowokacją nie zakwestionowała jego męskości tak mocno, stosując na nim jego własne sztuczki. To było zarówno poniżające jak i nieziemsko podniecające. Ta kobieta fascynowała go coraz bardziej.
Wychodząc zza przepierzenia i trzymając w ręce ręcznik, którego nie miało prawa być przy łóżku, zauważył, że prawie niezauważalnie, ale całkowicie świadomie rozchyliła uda, ukazując obszar, który wtłoczył do jego penisa pokaźną ilość podniecenia. Poczuł się jak sztubak, który zobaczył w warsztacie wujka cycatą babkę na karcie kalendarza.
Zamarł na krótką chwilę, widząc, że jej wargi błyszczą od wilgoci. I że ona, całkowicie świadomie, był tego absolutnie pewien, pokazuje mu swoje najskrytsze zakamarki ciała. Dyskretnie, niby nieświadomie, pozornie wbrew sobie. Ale wiedział, że ta podszyta fałszywym wstydem poza była iście demonicznym zabiegiem. Miała doprowadzić go na skraj przepaści.
Nie pozwoli na to, by zapanowała nad nim żądza. Jeszcze nie teraz. W tej chwili musi zrobić coś ważniejszego. Coś, czego nie spodziewał się zrobić nigdy.
Musi utrzeć nosa tej fascynującej, wyuzdanej kobiecie. Dać jej nauczkę.
I widział, jak to zrobić. Zmodyfikuje trochę masaż. Doda kilka elementów, których nie ma w programie, zmyśli historię i będzie czekał, aż jej nieme błaganie zostanie wypowiedziane na głos. Musiał wyzwolić w niej żar. Nieugaszony. Niezaspokojony.
Tej nocy kochana, pomyślał, to mnie w wyobraźni będziesz pieprzyć, nadziewając się na kutasa swojego faceta.
Po trzech sekundach ruszył. Podszedł do łóżka i przykrył jej biodra miękkim ręcznikiem.
Procedurę czas zacząć.
Sięgnął po olejek, by natrzeć dłonie.
– Wybacz – zaczął – wydawało mi się, że ręcznik wisi na poręczy łóżka. Niedopatrzenie.
Akurat, pomyślała Klaudia.
– Nie ma problemu, Krzyśku, naprawdę. Lepiej będzie, jak przestaniesz się tym przejmować i zajmiesz się mną.
Oj, zajmę, pomyślał.
– Słuszna uwaga – odpowiedział – zamknij oczy i poddaj się temu, co zrobię. Zacznę od stóp.
Klaudia ze zniecierpliwieniem czekała na to, aż jego dłonie wylądują na jej ciele i zaczną pracować. Faktycznie, po chwili na swoich kostkach poczuła ciepły, oliwkowy dotyk Krisa.
– Ze stopami uważaj – ostrzegła go – mam straszne łaskotki. Potrafię kopnąć. Niechcący, oczywiście. Ale za wybite zęby i złamania nie odpowiadam.
Wydawał się tym niezrażony.
– Nie przejmuj się. Mam na to sposób. Po prostu zacznę od kostek. A później będę przekraczał kolejne granice.
Przekraczaj, pomyślała, byle byś się wyrobił w te niecałe dwie godziny.
Krysiek ścisnął lekko kostki.
– Piękny łańcuszek – pochwalił zapięty wokół jej kostki łańcuszek hotwife. – To zwykła ozdoba, czy może coś symbolizuje?
– Zwykła ozdoba – skłamała, dziwiąc się, że zna znaczenia tego symbolu.
A może tylko udawał wiedząc doskonale, że taką biżuterię noszą wyuzdane, chętne na przygody kobiety, których głównym hobby jest przyprawianie rogów swoim mężom? Może to on testował ją, czy to właśnie ona zdaje sobie sprawę ze znaczenia tej ozdoby?
Postanowiła jednak nie drążyć, ponieważ właśnie zaczynała odczuwać dreszcze. Krzysiek pracował nad jej stopami. Delikatnie, raz za razem posuwał się odrobinę dalej, jednocześnie wycofując ręce, gdy tylko odebrał sygnały o przekraczaniu granicy. Po pięciu minutach stopy zostały zaanektowane przez profesjonalistę i w jego rękach rozlały się zmysłową rozkoszą po całym jej ciele. Sposób ugniatania palców, śródstopia, masowania sprawiał, że odpływała do krainy błogości.
Do jej jaźni wprowadziła się cudowność. I Klaudia miała nadzieje, że zostanie w niej na zawsze. Fale rozluźnienia promieniowały poprzez jej łydki, uda i biodra aż do góry. Do miejsca, w którym mieszkała ekstaza. I to przez stopy. Niby nic, a w rękach zawodowca mogą wpłynąć na całe ciało.
– Cieszę się, że mimo łaskotek, pozwoliłaś mi się nimi zająć – odpowiedział cichszym głosem, jakby nie chciał naruszyć sacrum relaksu. – Stopy są bardzo ważne, ponieważ w nich są zakończenia nerwowe wszystkiego, co znajduje się w twoim ciele. Twoja reakcja na mój dotyk niektórych punktów pozwoliła mi dowiedzieć się o tobie co nieco. O twoim ciele, oczywiście – jeszcze lepiej, pomyślała. – Teraz posunę się wyżej. Oddaj się i popłyń. Odpuść kontrolę.
Cudownie, myślała Klaudia. Rób tak dalej. Zacznij wreszcie ugniatać, masować. Dalej. Przestanę się kontrolować, tylko działaj tak dalej.
– Zaufaj mi – poprosił zmysłowym głosem – dopiero rozpoczynamy. Abym mógł przejść dalej, musze mieć twoje jednorazowe potwierdzenie, czy mi ufasz i czy mogę kontynuować. Czujesz się komfortowo? – Nie musiał zadawać tego pytania. Widział doskonale, że jego pacjentka praktycznie już odpłynęła. Mógł z nią zrobić, co tylko chciał. Ale nie mógł się spieszyć. No i musiał mieć od niej słowną deklarację. Nie dlatego, że jej potrzebował. To ona musiała od siebie samej usłyszeć, że godzi się na więcej. To do jej świadomości musiała dotrzeć treść jej własnej decyzji.
– Zezwalam ci na wszystko, co chcesz – odpowiedziała natychmiast, zupełnie nieświadoma dwuznaczności tej deklaracji. I tak naprawdę nie miała pojęcia na co wydała zgodę.
W odpowiedzi Kris przeniósł dłonie na łydki, masując partie mięśni, zagłębiając się w nieznane obszary. Rozpuszczając twardość jej napiętych obszarów i wzmacniając te, o których nie miała nawet pojęcia, że istnieją.
Masaż ud, z głębokim elementem drenażu limfatycznego odebrała, jako odpłynięcie w krainę cudowności. Ulga, jaka zagościła w jej nogach była jak powitanie nowego roku na szczycie góry Fuji. To było mistyczne, pełne, rozkoszne. Gdyby to, co ten młodzieniec z nią robi było filmem romantycznym, już cała tonęłaby we łzach szczęścia.
Była blisko zapadnięcia w sen. Nagle, nie wiedząc po ilu minutach, poczuła jego ręce na górnych partiach ud. Granicy, którą wyznaczał położony na niej ręcznik. Pod nim zaczynały się pośladki. Tak potwornie głodne dotyku, uciskania i gniecenia. Klaudia najbardziej kochała mocny masaż właśnie tej części swojego ciała. Często stawiała go ponad naprawdę ostrymi numerkami z Rafałem. Wielokrotnie wyrzucał jej po seansach i kwadransach harówki spędzonych nad jej „dupką”, że to niesprawiedliwe, że nie ma orgazmów pośladkowych.
– Cipka ma na szczęście ograniczoną liczbę uniesień – zwykł mawiać sfrustrowany Rafał, masując obolałe ramiona. – Czasem wystarczy jedno a czasem pięć. Ale zawsze jest jakiś limit. Pośladki nie dają żadnych szans. Choćbym siedział nad twoją dupeczką tydzień – lamentował świadom tego, że na drugi dzień zaleją go mocne zakwasy – to i tak zostawiłbym cię niezaspokojoną. Do dupy z taką robotą.
W tej właśnie chwili, gdy wszystko poniżej jej pośladków zostało wprowadzone w stan katharsis i ostatecznej równowagi, „dolna” część jej pleców dopominała się o swoje. Ale przecież nie mogła poprosić Krzyska o wymasowanie jej pośladków. Nie mogła, po prostu. I koniec. Przestań, strofowała się w myślach, przepełniona pragnieniem. Palącym. Niezaspokojonym, Głodnym.
Krzysiek już jakiś czas temu zauważył, że pośladki to jedna z jej najsilniejszych stref erogennych. Był doświadczonym masażystą. Potrafił czytać kobiece ciała. Ich reakcje, mimowolne skurcze, odruchy i gesty. Nawet te, z których jego pacjentki nie zdawały sobie sprawy. Dzięki tej cennej umiejętności już wiedział, że Klaudia wręcz wariuje z pragnienia wymasowania jej pośladków. Zanotował ledwo zauważalne rozchylanie nóg. Mimowolne wypinanie i podnoszenie bioder. To, oraz kilka dodatkowych sygnałów wyraźnie dało mu znak, że to właśnie ten obszar jest kluczowy do wykreowania punktu zerowego. Jest to taki stan, w którym kobieta, choćby była siostrą przełożoną klasztoru Klarysek, a jej najbardziej perwersyjnym marzeniem było hodowanie pieczarek, staje się gotowa na wszystko. I jest również w stanie zgodzić się na wszystko. Ponieważ to, co przeżywa pod uciskiem dłoni Krisa nie może się równać z największymi wizjami świętych pańskich, choćby stali w jednym szeregu i grali na harfach pochwalne pieśni na jej cześć.
Krzysiek wiedział.
Mocne ręce pracowały nieprzerwanie. Zagłębiały, ugniatały, wytłaczały zmęczenie z ud. Powtarzały koliste ruchy na obszarach, które bezbłędnie rozpoznał jako te, nad którymi warto się pochylić. Był cierpliwy, ponieważ z każdym powtórzonym ruchem wyzwalał z niej coraz większą potrzebę na więcej. A w masażu było cudowne to, że nawet precyzyjnie powtarzane ruchy nadgarstków nie powodowały znużenia i znudzenia. Powodowały chęć na więcej. A w takim typu masażu na znacznie, znacznie więcej.
Klaudia odpływała. Jej jaźń załamywała się na granicy nieświadomości i rozkoszy, którą może wygenerować wyłącznie całe ciało. Ciało pobudzone przez profesjonalistę. Chciała więcej. Chciała naprawdę, cholera, więcej.
Krzysiek widział to i przeszedł do etapu drugiego.
– Teraz ominę twój zakryty obszar – oderwał dłonie od jej ciała. Natychmiast poczuła pustkę i głód, niczym po odstawieniu kokainy.
Kurwa, pomyślała, jeżeli zaraz nie położysz na mnie swoich dłoni, to pożałujesz chłopaczku.
Nie musiała długo czekać. Nagroda wprowadziła ją w słodko–gorzki nastrój. Oczekiwania spełniły się w obszarze, którego nie oczekiwała. I nie chciała.
– Masz napięte mięśnie wokół kręgosłupa, Klaudio – zaczął okrężnymi ruchami masować jej lędźwiowe okolice. Dokładnie nad ręcznikiem, który zakrywał jej największego beneficjenta na pieszczoty.
Pierdolony ręcznik, wyrwało się jej, na szczęście tylko w myślach. Nienawidziła tej szmaty.
– O Jezu, jak dobrze – zachęcała go, mając nadzieję, że chociaż kciuk zawinie się pod tekstylną granicę i przeprowadzi rekonesans jej dołeczków.
– Cieszę się, że ci się podoba, ale to jeszcze nie koniec – uspokoił ją Kris.
Dzięki Zeusowi, pomyślała i z nadzieją zanurzyła się po szyję w toń doznań. Od razu pożałowała, ponieważ cudowne ręce, zamiast pod ręcznik, powędrowały kolistymi ruchami w górę pleców, oddalając się od sedna. Nie mogła jednak narzekać, ponieważ iskrząca energia aż kipiała pod jego palcami, pobudzając i relaksując jednocześnie. Rozciągnął długimi ruchami jej plecy, odpędzając zmęczenie i napięcia. Naprzemiennie krzyżujące się długie ruchy w poprzek pleców ustawiły jej uwagę na to, jak zgromadzona w tym miejscu zła energia odchodzi. Rozpuszcza się. Znika.
Ale najgorsze i najlepsze było dopiero przed nią. Gdy dotarł do szyi, o mało nie zawyła. Chciała jednocześnie jęczeć i przeklinać. Kląć, jak szewc i wielbić jego kunszt. Tył szyi, wyciskany pod jego palcami, eksplodował uwalnianą energią. Uwalnianą w wielkim bólu. Takim jednak który mogła znieść, jako nadzieję, na ciąg dalszy pieszczot. Tortur.
Procedur.
– W porządku? – zapytał, chociaż doskonale wiedział, w czym rzecz. Potrafił dawkować siłę, napięcie palców i odczytywać tę magiczną granicę pomiędzy ekstazą i bólem. Granicę, która wbrew pozorom zazębia się w bardzo wielu aspektach.
– O Jezu, Kris – odpowiedziała cicho – ale boli.
– Mam przestać? – uśmiechnął się, bo wiedział, jaką odpowiedź usłyszy.
– Nie! – zażądała. – Nie przerywaj. Wytrzymam.
Rozciągnął strefę masażu na obojczyki i nasadę szyi. Po chwili jej zupełnie nieukrywanych jęków i odgłosów całkowitego relaksu, przeniósł mocny ucisk kciuków wzdłuż kręgów szyi aż do nasady czaszki. Tutaj, wiedział to, zaczną dziać się cuda.
– O jeeeeeezuuu – krzyknęła Klaudia, gdy mocno nacisnął dwa dobrze znane punkty ulokowane tuż pod kością potyliczną czaszki. Blisko nasady kręgosłupa. – Boskooooo…
Te dwa punkty powodowały niezwykle sile reakcje u osób, które nie mają rozluźnionej okolicy nasady głowy. Zwłaszcza pracujący przed komputerem lub kierowcy. Krzysztof wiedział, masując jej uda i lędźwiowy odcinek kręgosłupa, że Klaudia dużo siedzi, sporo czyta. Nie relaksuje głowy.
I dzięki temu doskonale wiedział, gdzie uderzyć. Przed ostateczną bitwą, którą zamierzał wygrać.
Klaudia nawet w najśmielszych snach nie przypuszczała, że istnienie taki poziom relaksu. Paradoksalnie, generowanego przez ból. Ból, który często jest bratem rozkoszy. Natychmiast jej myśli rozjaśniły się, jakby ktoś zdjął zasłonę z jej jaźni. Poczuła elektryczną wręcz eksplozję podniesienia świadomości, która natychmiast wzięła w rozumowe posiadanie ją, jej ciało, sytuację, otoczenie i to, co ten cudowny masażysta z nią wyrabia.
– Pobudzenie tych punktów silnie pobudza ukrwienie części potylicznej – odezwał się do niej z bardzo bliskiej odległości. Jakby przemawiał wprost do jej ucha. – I bardzo mocno wpływa na rozszerzenie postrzegania. Widzisz więcej. Więcej czujesz. Postrzegasz szerzej.
Rzeczywiście, pomyślała trzeźwo Klaudia. Poczuła, jakby do jej jaźni ktoś dosypał amfetaminy. Klarowność myśli oraz wyostrzone zmysły cudownie ją pobudziły. Nawet kolory wydawały się żywsze, a dźwięki ostrzejsze. Świadomość ciała wzrosła.
Nowa dawka jasnych myśli pomogła jej podjąć decyzję. Chciała skusić Krzyśka. Zmusić go do złamania się. Chciała, by uległ chęci pogłaskania jej pomiędzy nogami. Całkowicie świadomie postanowiła wystawić na pokuszenie drugą część domagającą się jego zaczarowanych dłoni. Zaczęła zastanawiać się, jak tego dokonać. Na szczęście pomógł jej sam Kris.
– Wprowadziłem pewne modyfikacje do samej procedury masażu – zaczął tłumaczyć coś, o czym i tak nie miała pojęcia. – Zmieniłem niektóre z nich.
– Ach tak? – zapytała zaskoczona.
– Wybacz Klaudia, ale poczułem, że potrzebujesz właśnie tej konfiguracji technik na tych konkretnych częściach ciała.
Jego palce zanurzyły się we włosach masując część potyliczną głowy. Opływała, ale umysł miała jasny.
– Skąd przekonanie, że akurat te części tego potrzebowały?
– Doświadczenie, Klaudio. Uwierz mi, że wiem, gdzie i co należy dotykać, aby kobieta odczuwała to, co chcę, by odczuwała. Wiem, co robić, aby uzyskać odpowiedni efekt.
Wierzę ci, chłopaczku, oj wierzę, pomyślała.
– Czyli mówisz, że wiesz, jaki kobieta chce odczuć efekt? Wiele pomyślało by, że to trochę aroganckie. Nie uważasz? – Nie czekała na odpowiedź, bo zależało jej tylko, by zadać to pytanie. Dodała zamykające pytanie – A jaki efekt u mnie chciałeś uzyskać?
Na pewno nie taki o którym myślisz, pomyślał Krzysztof. Chciał ją pobudzić do granic możliwości.
Oczywiście nie mógł się z tym zdradzić.
– Zależało mi na pobudzeniu twojej sensualnej motoryki. Abyś lepiej myślała przy silnym pobudzeniu świadomości swojego ciała – kłamał, jakby miał w kieszeni spodni legitymację polityka.
Nie uwierzyła w ani jedno jego słowo. Ale postanowiła podjąć grę, szukając okazji, by zanurzył swe dłonie pod ręcznik.
I zajął się, cholera, pośladkami. A być może tym, co pomiędzy nimi?
Na szczęście święty Apollo czuwał.
– Zakończyłem pierwszą fazę masażu – zaczął wyjaśniać Krzysiek. – Przed dalszym etapem muszę cię o coś zapytać. To może być krępujące pytanie, dlatego mam obowiązek o tym wspomnieć w sposób jasny i zrozumiały.
Podniosła się i uniosła lekko głowę w jego stronę. Była tak zaskoczona, że nawet nie zwróciła uwagi na to, że całkowicie eksponuje swoje piersi. Sutki uniosły się nad stół i zafalowały pod wpływem ruchu tułowia. Kris widział wszystko, niczym wpatrzony w kuropatwę jastrząb. Poczuł pulsowanie w kroczu. Znowu.
– Co chcesz mi powiedzieć? – zapytała świadoma efektu, jaki na nim wywarła. Tym bardziej nie zamierzała się kłaść. – O co ci chodzi? O czym musisz wspomnieć?
– Drugi etap masażu wymaga powtórzenia tego, co już zrobiłem, ale są zalecane pewne – zawiesił głos patrząc w jej oczy – modyfikacje.
– Modyfikacje? Jakie? – zapytała pełna nadziei.
Jezu, pomyślała przepełniona dumą i rozkoszą z efektu, jaki wywierała na tym cudnym mężczyźnie. Jemu staje na widok moich piersi. Uwielbiam, gdy mężczyzna podnieca się na mój widok. Kocham to.
Klaudia rzeczywiście to uwielbiała. I była zdolna zrobić wiele. Dla tego efektu i w podziękowaniu za takowy. Odwdzięczając się za niego.
– Zacznę od razu od łydek. Tym razem silniej. Głębiej. Wstępne partie mięśni już masz rozluźnione. Pora wejść głębiej.
Zarejestrowała dwa słowa: wejść głębiej. Czekała na dalsze wyjaśnienia.
– Następnie skoncentruję moją uwagę na twoich udach – kontynuował wyjaśnienia a w jej środku rozpalał się ogień – nie mogę pominąć ich wewnętrznej strony.
To miało zabrzmieć, jakby się tłumaczył. Ale Kris wiedział, jak powiedzieć to w taki sposób, by propozycja była niewinną, podszytą lekkim zażenowaniem opcją. Postanowił wyciągnąć cięższe działa.
– Bardzo świadomie i z niezwykle wysoką pewnością siebie zaproponowałaś ten konkretny masaż. Od razu poczułem, że nie tylko wiesz, czego chcesz – czarował dalej – ale jesteś otwarta na nowe doznania. Dlatego, idąc za ciosem czy chcesz kontynuować?
Klaudia była prawie dumna z jego przebiegłości i tego, jak próbował ją wziąć pod włos. Prawo konsekwencji. Jedna z najsilniejszych reguł wywierania wpływu. Potężna. Trudno się jej oprzeć.
Postanowiła iść dalej.
– Jak ma wyglądać dalszy etap? – to było tak niewinne pytanie, jakby w ogóle nie rozumiała zasad gry i tego, że właśnie się toczy.
– Dla zwiększenia twoich doznań muszę odkryć twoją nagość i skoncentrować się na obszarach, które w pierwszej fazie musiałem pominąć.
– Nie przypominam sobie, żebym kazała ci je pomijać – wypaliła, chcąc przed wyprowadzeniem ostatecznego ciosu wprowadzić go w zakłopotanie. – Ani nie zabraniałam się do nich zbliżać.
– Co takiego? – Ta deklaracja tak go zaskoczyła, że prawie zapomniał języka w gębie.
– Ano to, Kris. Czyli przyznajesz się do tego, że nie zrobiłeś tego dobrze za pierwszym razem. Pomimo tego, że mogłam takiego masażu oczekiwać, prawda? – Punktowała go, licząc na jego reakcję. – Nie wiem, dlaczego założyłeś, że mój tyłek i okolice nie zasługują na solidną dawkę uwagi. Czy są gorsze od reszty? Nie zasługują na uwagę?
Widziała, że mało nie rzucił się na nią. Było naprawdę blisko. Prowokacja zezłościła go. Na tyle, by porzucił swój zawodowy fason i odkrył trochę siebie.
– Skoro tak – zaczął i chwycił za krawędź ręcznika, który skrywał jej pośladki – zacznijmy jeszcze raz.
Wyrzucony ze zdecydowaną siłą ręcznik wylądował na podłodze po drugiej stronie pomieszczenia. Ten stanowczy gest dominacji i determinacji z podjętej decyzji trochę pachniał groteskowym teatrem. Ale i tak nie zamierzała odejmować sobie zasług.
Odkryła się przed nim całkowicie, ubrana wyłącznie w potężniejącą ekscytację.
Poczuła, że Kris karmi się jej nagością. Delektuje. Wchłania i rozkoszuje. Kształtem bioder, wypukłością pośladków. Dołeczkami na plecach. Wnętrzem ud. Gładkością.
Leżała całkowicie naga przed obcym mężczyzną. I nie czuła, jakby obnażała się przed lekarzem. To, jak jego wzrok ślizgał się po jej krągłościach doprowadzało ją do cichej erupcji gorąca, które buzowało w dole brzucha. Karmiła go sobą. Swoją kobiecością. A nawet jeszcze jej nie dotknął w tej intencji.
Tak jej się przynajmniej wydawało.
Krzysiek czuł gniew. Ta przebiegła kobieta grała mu na męskich rejestrach i ewidentnie rozstrajała jego samcze akordy. Zasługiwała na nauczkę. Po tym, jak odrzucił jej ręcznik i zlustrował jej nagie ciało, zapomniał o całej strategii. Proces odczuwania przejęły gonady. A rosnący penis szykował się do założenia czapki generała i przejęcia władzy w wywołanej rebelią buncie. Opanował się w ostatniej chwili, zanim zawładnęło nim podniecenie, którego nie mógłby już kontrolować. Będzie profesjonalny. Będzie stanowczy. Chłodny i precyzyjny. I nie da jej tej satysfakcji, pomimo tego, że stoi mu na baczność. Za jej sprawą właśnie.
Klaudia widziała wybrzuszenie na jego spodniach. Ewidentnie chciał je przed nią ukryć. Nie wiedziała tylko czy dlatego, że to nieprofesjonalne, czy dlatego, że grał z nią w intrygującą grę. Żądza, która zbudziła się w jej podbrzuszu mogła w każdej chwili odebrać jej zdrowy rozsądek i zdolność trzeźwego myślenia. Nie chciała tego. A jednocześnie niczego tak bardzo nie pragnęła, jak zdać się na siłę, która zawładnie nią do reszty. Skrępuje, Odbierze wolę. Zdejmie gorycz rozterek i konsekwencji. Zmusi. Zdominuje. Nie odpuści. I zerżnie, jak jeszcze nigdy.
Ups, pomyślałam to? Zapytała samą siebie. A może skorzystać z przywileju hotwife i nadziać się na tę sterczącą wypukłość?
Ręce Krzyśka tańczyły na jej łydkach. Tym razem intensywniej, mocniej, silniej. Gdy dotarł do kolan, powtórzył pytanie.
– Czy nadal jesteś zdecydowana na dalszą część masażu? – zapytał, chociaż znał odpowiedź, ponieważ nigdy nie bywała inna.
– Rób co chcesz – odpowiedziała Klaudia, ale przerażona natychmiast się poprawiła. – To znaczy, to co konieczne. Dla masażu.
– Oczywiście – uśmiechnął się pod nosem Kris, bo wyraźnie czuł zapach zwycięstwa – czego sobie życzysz.
Więc to na nią zrzucił całą odpowiedzialność. Nie zdominuje, nie przejmie, nie zniewoli. Klaudia poczuła rozczarowanie, które natychmiast rozpuściły ręce tańczące po jej ciele. Rozkosz z ugniatania, masowania, ściskania byłą wszechogarniająca. Cudowna.
Krzysiek postanowił sprawdzić, czy Klaudia nie blefowała. Posunął, niby od niechcenia ręce wyżej. Zataczając kręgi, głaskał wnętrze jej ud. Wyżej. Coraz bliżej krocza. Wiedział, że jakiekolwiek deklaracje każdej kobiety, jakiekolwiek jej słowa i zapewnienia weryfikują się zawsze prawdą w tym konkretnym kluczowym momencie. Palce lekko musnęły jej wargi, by natychmiast asekuracyjnie wylądować na jej pośladkach, ściskając jej mocno. Czekał reakcji. To była chwila prawdy.
Klaudia o mało nie pisnęła, gdy poczuła muśnięcie jego palców na swoich wargach. Gdyby mogła, włożyła by sobie do ust palec i mocno go przygryzła. Poczuła, jak zadrżała w tamtej okolicy, a w jej piersi obudziło się ugniatające uczucie. Zupełnie takie, jakby odnalazła coś, za czym tęskniła całe życie, ale nie może po to sama sięgnąć. Ten facet doprowadzał ją do szału. Rozpalał. I czuła, że przegrywa tę bitwę. Ale, czy warto było jeszcze walczyć? Wątpiła w to coraz bardziej. Czy przegrana nie była w tej sytuacji większym zwycięstwem?
Jej pośladki wreszcie zostały nagrodzone. Krzysiek okazał się wytrawnym mistrzem znajdowania punktów, miejsc, zakamarków i połączeń, które pobudzone wywoływały eksplozję w jej jaźni. Ugniatane, szczypane i masowane same otwierały się przed nim, ukazując tajemnice niedostępne do tej pory dla nikogo poza jej mężem. Tajemnice widoczne z bliska. W stanie cholernego podniecenia.
– Użyję trochę olejku, żeby zapewnić nam lepszy poślizg – powiedział nagle odrywając dłoń od jej tyłka.
Poślizg, pomyślała, jest dobry.
Nagle poczuła dość mocne chlapnięcie strumyka oliwki, która zaczęła szybko spływać rowkiem pomiędzy jej pośladkami.
– O rety – w teatralnym głosie Krzyśka dało się wyczuć sztuczny żal – nie zakręciłem butelki. Wybacz.
– Oj – sprężyła się, czując strumień tłustego wodospadu – leci. Krzysiek!
Strużka oliwki zalała jej drugą dziurkę i spływając niżej zaczęła tłuścić się po jej wargach. Wtedy wydarzyło się coś, na co zareagowała piskiem i westchnieniem.
Kris lewą ręką zdecydowanie i szybko rozchylił jej pośladek, odsłaniając pełnię jej kobiecości. Rozciągnął jej ciasne oczko, a w środku mocno rozwartej cipki poczuła chłód powietrza. W tym samym czasie, jej masażysta, najwidoczniej chcąc zebrać nadmiar oliwki, kciukiem prawej ręki przejechał od dołu po wargach, od łechtaczki aż do samej góry, nie omijając drugiej dziurki, którą lekko nacisnął opuszkiem kciuka. Po prostu, jakby to było całkowicie normalne, przejechał palcem po jej kroczu. Od cipki aż do odbytu i wyżej. Jego dotyk wywołał w niej taką eksplozję emocji, że w sekundę zalała ją pulsująca fala lekkiego orgazmu. Tym razem musiała zagryźć palec, wstrzymując oddech i próbując zapanować nad drżeniem mięśni pochwy. Była pewna, że Kris doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co się teraz dzieje w jej wnętrzu. Widzi pulsujące wargi i drżenie ud. Co on ze mną robi, pomyślała. Ten chłopak, to czarodziej. I zrobił to jakby od niechcenia.
Oddychała ciężko i szybko, jakby przebiegła maraton. Nie mogła dojść do siebie. I nie wiedziała, jak ma zareagować na tak cholernie intymny gest. Gest, który ocierał o molestowanie.
Ocierał się. Tak, pomyślała. Otarł się.
– Wybacz – odezwał się z miną grzecznego chłopca, gdy zauważył, że już w miarę doszła do siebie – zbyt dużo oliwki odbiera doznania. Widziałem po tobie, że muszę działać szybko. Nie chciałem, żebyś poczuła się niekomfortowo.
– Dziękuję – odpowiedziała łapiąc oddech. – Faktycznie za dużo oliwki szkodzi i odbiera komfort – tym razem na nią przyszła kolej, by wypowiedzieć teatralne kłamstwo.
Działasz cholernie szybko, chłopaczku, pomyślała.
Przed chwilą patrzył na zatopioną w ekstazie kobietę i podziwiał jej zdolność do samokontroli. Zwykle na tym etapie kobiety odsłaniały się całkowicie ze swoimi intencjami. Ale Klaudia nie opuszczała gardy. To było godne podziwu. I prowokowało, jak cholera.
Postanowił kontynuować ugniatanie pośladków. Skoncentrował się na górnym zwieńczeniu miednicy, które szerokimi kolistymi ruchami rozcierał, podziwiając jednocześnie dwa piekielnie seksowne dołeczki.
Jak on nie przestanie, pomyślała z obawą, zaraz z mojej cipki pocieknie mi po udach, pomyślała Klaudia. Na szczęście tę obawę przykryły dwa kciuki, wciskające się okrężnymi ruchami w jej dołeczki nad pośladkami. Jej nastrój szybko się zmienił, a ona poddała się całkowicie zmysłowości i błogości. Nie miała pojęcia, że można odczuwać taki kalejdoskop wrażeń i koktajl zmysłów. Za to, co jej robił, za to, co robił z jej ciałem, spełniła by jego każde życzenie. Byle by tylko nie przestawał.
Zza wzgórz relaksu i pagórków błogości usłyszała niewyraźny głosik. Dobiegający do jej świadomości powoli. Narastający rejestr, kłująca kakofonia intruza, który chciał ją wyrzucić z tej krainy cudowności. To Kris.
– Czy wszystko w porządku?
Tylko dureń mógłby zadać takie pytanie, i o mało mu tego nie powiedziała. Gdyby tylko była zdolna do mówienia.
– Ehe – westchnęła na potwierdzenie, które natychmiast zrozumiał.
– Teraz poddaj się procesowi i zaufaj mi.
Cholera, pomyślała, czy on nie widzi, że mógłby teraz ze mną zrobić wszystko? Jak jeszcze bardziej można zaufać? Rób co chcesz, młodzieńcze, tylko nie kończ.
Palce Krzyśka odnalazły ponownie zwieńczenie jej ud. Odnalazły jej krocze. Jej sanktuarium rozkoszy, jak zwykli mawiać o tej części ciała kobiety romantyczni poeci. Delikatne, niczym muśnięcia skrzydeł motyla ruchy wywoływały istne tsunami zmysłowej powodzi. Zareagowała automatycznie. Świadoma tego, że on widzi jej lekkie, ledwo zauważalne wypięcie pośladków. Odsłonięcie jej najskrytszym zakamarków. Otworzyła przed jego oczami nie tylko pełną cipkę, błyszczącą od podniecenia, ale w pierwszej kolejności jej odbyt. Kakaowe oczko. Zakazaną dziurkę. Zakazaną dla Rafała. Ale czy zakazaną dla Krisa?
Wypięła pośladki mocnej, nadstawiając się na jego pieszczotę.
Masaż, poprawiła się w myślach. Masaż.
Krzysiek świadomie unikał zdecydowanego dotykania jej warg sromowych, świadom, jaką może to wywołać reakcję. A najbardziej niepożądaną z nich była ta, w której ona uzna siebie za wygraną tej potyczki. Czy mógłby ją przelecieć? W tej sytuacji? Bez problemu. Czy mógłby jej znowu zrobić dobrze palcami? Z łatwością. Czy odczułby satysfakcję poddając się jej żądaniom i żądzy? Ni cholery!
Będziesz błagać o rżnięcie, pomyślał, głaszcząc i pobudzając rejony, które normalnie stanowiły jedynie preludium do dalszej eksploracji podnieconej kobiety. Tym razem nic z tego. Jeszcze chwila i zaczniesz prosić, doszedł do wniosku widząc, jak z jej pochwy wycieka strużka wilgoci, a wargi drżą prawie niezauważalnie. Mięśnie Kegla pracowały, ciesząc zmysły Krisa pulsowaniem gładkiej cipki Klaudii. Zataczając kciukiem kręgi wokół mięśni zwieracza, widział, jak jej biodra tańczą, podskakując w górę i opadając w dół. Całkowicie machinalnie, automatycznie.
Wiedział o czym jego pacjentka teraz marzy. A on z łatwością mógłby spełnić to pragnienie.
Ale nie uległ. Chociaż penis aż bolał go z podniecenia.
– Czy mam posunąć się dalej? – użył tego słowa świadomie. Wiedział, że zadziała. Klaudia już traciła zmysły. Teraz chciał przejść do ostatniej fazy.
– O tak – zajęczała rozkosznie, próbując nakierować swoje krocze na jego pracujące palce.
Nie wiedziała nawet, że to robi. Odleciała całkowicie, zanurzając się w objęcia rozkoszy.
– Za chwilę zakończę masaż – odpowiedział, a jego głos docierał do niej z daleka.
Że co? Ona właśnie teraz chciała się pieprzyć. I brakowało sekund, żeby złapała za jego kutasa i rozkazała temu chłoptasiowi wejść w nią aż po same jądra. A ten mówi, że kończy?
Pojebało go?
Kurwa!
Była przekonana, że jeżeli zaraz, za sekundę nie poczuje w swojej pochwie penisa, to oszaleje. Ale naprawdę, tak na serio, medycznie i psychicznie, straci rozum i jeżeli nie będzie pieprzenia, to zamkną ją u czubków.
Ręce odsunęły się od niej, pozostawiając po sobie zimno i pustkę, którą można było porównać jedynie z kosmiczną próżnią. I to taką daleką od Ziemi. Tęsknota za doznaniami, których nigdy wcześniej nie miała okazji przeżywać wywołały uczuciowy głód. Mentalne żądanie.
Boże, pomyślała, nie kończ jeszcze, Kris. Albo skończ, poprawiła się. Chcę się kochać. Pieprzyć.
Ale nie było jej dane tego doświadczyć.
Krzysiek wiedział, że tę partię wygrał. Widział, jak ona tonie w otchłani zmysłowości i pożądania. I już zaczyna tracić oddech. Fale pragnienia nakrywały się nad nią, grożąc utonięciem w ciemności zapomnienia.
Postanowił rzucić jej koło ratunkowe.
– Byłaś wspaniała – podsumował, zakrywając jej biodra ręcznikiem, który teraz wydał się jej zrobiony z papieru ściernego. – Nasza sesja dobiegła końca.
Odwróciła się powoli na plecy, przeklinając wszystkie zegary świata. Nie przeszkadzało jej, że widzi jej piersi. Chciała, by widział. Jej piersi, łono, Sutki. Sterczące. By zanotował jej szybki, płytki oddech. Ale on zdawał się nie reagować na ten widok. Gdyby nie to, co właśnie z nią zrobił, doprowadziłby ją tą nonszalancką obojętnością do istnej furii. Nie mniejszej od tej, która zrównała Troję z ziemią. Albo wybiła dinozaury.
Wiedziała jednak, że nie było by to mile widziane, gdyby, ze względu na całe życie na ziemi, uruchomiła takie destrukcyjne moce.
Krysiek rzucił jej propozycję, której chwyciła się, niczym alkoholik stuletniej butelki szkockiej.
– Jeżeli chcesz, możemy umówić się na jutro. Powinienem mieć wolne dwie godziny. – To była jego gałązka oliwna. – Możemy posunąć się dalej, jeżeli tego zechcesz – zauważył, jak jej oczy zabłysły furiacką żądzą i decyzją. – Ale teraz nie mogę ustalić szczegółów, bo mam mieć jakieś roszady w planie wizyt. Wieczorem będę wiedział, kiedy wypadnie mi okienko dla ciebie. Warto, żebyś się zdecydowała, ponieważ dzisiaj pokazałem ci tylko pierwszą fazę tego masażu. Druga część – spojrzał na jej łańcuszek, złocący się na kostce i lekko, niby od niechcenia musnął wypukłość w swoich spodniach. Zauważyła to i uśmiechnęła się ze zrozumieniem – dalsza część gwarantuje naprawdę dogłębne doznania, których będziesz chciała ciągle i ciągle doświadczać.
Patrzył jej w oczy i czekał. Musiał być pewien, że ona usłyszy, zrozumie i zapamięta to, co za chwilę jej powie.
Klaudia powoli odzyskiwała zmysły i rozum. Na tyle, by przeczuwać, że Krzysiek ma jakiś plan. Postanowiła sprawdzić jaki. Mogła przecież tylko wygrać.
– Jeżeli zechcesz – zaczął – jutro pokażę ci coś, przy czym dzisiejszy seans wyda ci się błahostką.
– Błahostką – mogła uwierzyć w naprawdę wiele rzeczy, ale w takie coś? – Niemożliwe.
– Uwierz mi, że możliwe. Będę w klubie hotelowym około dziesiątej – to brzmiało, jak zaproszenie – jeżeli nie masz innych planów, to zapraszam. Wtedy możemy omówić szczegóły. Grafiku, oczywiście. No i można potańczyć.
Jeszcze zetrę ci ten uśmieszek, pomyślała Klaudia. Teraz wygrałeś, ale gdy będziesz lizał moją cipkę, to ja będę dzierżyć zwycięskie berło. Twoje berło, chłopaczku.
Postanowiła.
– Będę – krótka odpowiedź. – Zarezerwuj na mnie więcej czasu. Nie chcę, żeby ktoś nam przeszkadzał.
Przelecę cię, chłopaczku, pomyślała. Jej oczy zabłysły. Kris widział to. Czekał na ten błysk.
Widziała, że pobudzające wyobraźnię wybrzuszenie na jego nogawce wcale nie zmalało. A on wcale się już z nim nie krył.
Wstała. Całkowicie nago stanęła przed nim i wspięła się na palce, jak do pocałunku. Chwyciła za jego brodę i lekko uniosła na palcach. Będąc blisko jego ust, obróciła jego głowę w bok, przysuwając swoje usta do jego ucha.
– Jesteśmy umówieni. Kris.
Podarowała mu lekki pocałunek, który wylądował na jego policzku.
– W takim razie do zobaczenia, Klaudio.
Obrócił się i zbliżył usta do jej ust. Na dwa palce. Jej serce zamarło. Motylki w brzuchu prawie odebrały jej oddech. Tak blisko. Tak cholernie blisko. Czuła jego miętowy oddech.
Jezu, pomyślała, zwariuję.
Przestała myśleć.
Usta Krisa, wypowiedziały słowa.
– Do zobaczenia. Później.
I dodał, uśmiechając się szelmowsko.
– Doprowadzimy sesję do końca.
O ty cwaniaku, pomyślała. Zobaczysz.
– Liczę na to – odpowiedziała pewna, że nie przepuści temu facetowi.
Nadzieję się na ciebie, postanowiła, nie odpuszczę. Będziesz błagał o litość. Będziesz błagał o moją cipkę. Rafał będzie siedział i patrzył, jak cię pieprzę, młodzieniaszku. Nie podaruję, kurwa, nie podaruję!
Uśmiechnęła się do niego pokerową miną, która miała zatuszować jej plany, co do niego.
Planów, których knucie zaburzył dźwięk przychodzącej wiadomości. Dwie godziny minęły, jak chwil kilka.