Komentarze

+3
0
Od czterdziestu czterech tysięcy i sześćset czterdziestu minut teleskop ustawiony jest na Saturna. A dokładniej na nowy księżyc, miedzy Reą a Tytanem.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-2
Do Tompa, który popłynął w Hudsonie i pyta: "dlaczego w finałowej scenie najważniejszy jest bieg do łazienki".

Po pierwsze - nie jest "najważniejszy". Najważniejsza w "finale" jest zapowiedź zemsty na ludziach wspomnianych tu: "Hudson. To taka rzeka. Ciemna, ponura i lodowata. Zwłaszcza, gdy cię do niej kolesie wrzucą w listopadzie."

Będzie o tym w jawnie zapowiedzianej części drugiej. A druga część nie może bazować na spoilerowaniu w pierwszej. To chyba uczciwe podejście?

Po drugie, w pewnym (może i stereotypowo pojmowanym, choć uzasadnionym badaniami świecie seksualnych odchyłów) ofiary przemocy seksualnej w pierwszym odruchu biorą prysznic. O ile w pobliżu jest łazienka, oczywiście. W domu Stolców jakimś bajkowym cudem była.

Najście Enoli na dom Stolzów i doprowadzenie Betty do lesbijskiego kontaktu nie było typowym gwałtem. To też oczywiste. Mniej oczywiste, choć do domyślenia się, jest pozornie nielogiczne i niekonsekwentne zachowanie pani Stolz. Ale...
Gdy zastanowimy się nad mechanizmem polegającym na szukaniu autousprawiedliwienia dla realizacji swoich fantazji oraz ukrytej w podświadomości biseksualnej natury i założymy, że "przymus" jest znakomitym "excuse", to rzecz zaczyna wyglądać nieco inaczej, prawda?

I O TO chodziło autorowi. No, może nie tylko o to...

Zaś wspomniany przez kolegę Indragora hipotetyczny imperatyw wyjaśniania, czy Enola przeszła przez drzwi kliniki schodami ppoż, czy po prostu korzystając z zastraszenia profesora, który (jak można się domyślić) jest nie tylko szefem kliniki, ale jej właścicielem, zatem cieć w recepcji (BTW dość laboratoryjnej części budynku, co wynika z wcześniej użytego opisu) wydaje się naprawdę nieistotny. Stolz miał po prostu nie robić głupstw przy ochroniarzu. I zagrał swoją rolę perfekcyjnie. Po prostu.

I jeszcze a propos "bajek" i niewiarygodności behawioralnej. Czy ktoś, zanim Stanley Milgram przeprowadził swój słynny eksperyment, uwierzyłby, że przeciętny, statystyczny człek zachowa się w taki sposób?
Pewnie nie. A w sferze seksualności jest jeszcze dziwniej i mroczniej, zapewniam....

P.S. Dzięki unstableimagination za uważne czytanie "Metamorfozy", I I Tyi Sajmon widzicie to, co chciałem pokazać, nie pokazując zbyt wiele detali, póki co. W następnej części - cytując Kabaret Moralnego Niepokoju - " "Będzie pan zadowolony, małżonka będzie zadowolona, wszyscy będą zadowoleni".
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-2
Ponoć szaleństwem jest robić cały czas to samo i spodziewać się innych rezultatów. Skoro po wstawieniu poprzednich dwóch opowiadań z dywizami zamiast półpauz, zwalonym formatowaniem oraz błędami, które powinno ogarnąć się przy pierwszym czytaniu, spotkałeś się z krytyką, wstawiając trzecie, musisz liczyć się z tym, że tym razem również cię ona czeka.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
W bajkach nie ma niczego złego, tylko że to nie jest bajka o złym kopciuszku, jeszcze gorszym królu, który mieszka w domu razem z ropuchą. A dwa, trzy zdania nie wydłużyłyby zauważalnie opowiadania, a przydałyby wiarygodności. Gdyby jeszcze w opowiadaniu był błyszczący niczym diament opis seksu, to pewnie przymknąłbym jedno oko na niedoskonałości. Jednak tego też nie ma. W moim odczuciu autor poszedł po prostu na łatwiznę. A ochroniarza można było się pozbyć prostym zabiegiem. Wystarczyłoby, gdyby Enola powiedziała: „Ochroniarz ma dwadzieścia minut przerwy o północy, wtedy wyjdziemy”. Albo: „Wyjdziemy tylnym wyjściem ewakuacyjnym. Masz kartę do drzwi, więc alarm się nie włączy”.
I już jest lepiej.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-2
TWA
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@MrHyde, miła niespodzianka! Ostatni raz zajrzałeś do mnie chyba przy okazji "Artefaktów", a jeśli nie, to "Ocen", czyli grubo ponad pół roku temu. Od tego czasu pomysłów tylko mi przybyło. Mam nadzieję, że Tobie też i za jakiś czas czymś się z nami podzielisz. A Pan Łukasz? Niby oklepany temat, a nie wiem czy przez moje półtora roku na Pokątnych ktoś w tej tematyce pisał. Może dlatego ten słup się poruszał (choć w mojej wyobraźni to sama latarnia zastosowała świecenie selektywne 😉) – też chciał zobaczyć, co wydarzy się w sali mojego połamańca 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Indragor
"Takie to myśli mi przyszły do głowy, gdy czytałem opowiadanie. A powyższe wątpliwości, których autor nie rozwiał, czyniły z dalszej opowieści bajeczkę, a nie thriller/kryminał/sensację (niepotrzebne skreślić)."
Zaraz, zaraz, a co złego jest w bajeczkach??? 😉
Ja całą swoją niewiarę grzecznie zawiesiłem na kołku przed czytaniem i widzę to tak:
1) W łamaniu haseł często najsłabszym ogniwem jest człowiek. Enola najprawdopodobniej domyśliła się kodu po wielu rozmowach z nieostrożnym profesorem, lub jakoś sprytnie wydobyła go od niego.
2) To jak wydostali się ze strzeżonego budynku, mnie po prostu nie zastanowiło. Przychodzi mi do głowy pare pomysłów. Czy warto wydłużać opowiadanie z tego powodu, nie wiem. Ale jeśli Ciebie to uderza, to być może krótki akapit by się przydał.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Jeśli chodzi o mnie, to daleki jestem od zachwytu. Nie to, żeby opowiadanie było złe, wręcz przeciwnie. Zręcznie, płynnie i wartko tocząca się akcja przykuwa uwagę. Więc o co chodzi? O dwa punkty, które powodują, że opisane wydarzenie nie powinny dojść do skutku.

Skąd… skąd znasz hasło?! – wrzasnął.


Niestety inteligencja nawet >150 tu nie wystarczy. Zwykle wymaga to dużej wiedzy i odpowiedniego oprogramowania. A i to nie gwarantuje sukcesu. Gdyby złamanie hasła było takie proste, nikt w hasła by się nie bawił. To tylko w filmach tak ładnie wygląda. No, chyba że hasło jest typu „Admin123”. Jednak tego autor nam nie mówi. W ogóle nic nie mówi, skrzętnie omijając problem.

I kolejna mielizna:

Twoje szanse na przeżycie rosną, Hermanku. Z ochroniarzem zagrałeś perfekcyjnie.


Perfekcyjnie, to znaczy jak? Znowu autor tego nie wyjaśnia. A ja chciałbym wiedzieć, jak można wydostać się ze strzeżonego obiektu, nawet „zagrywając perfekcyjnie”? Jak to możliwe? Bo pan Stolz ma przepustkę, ale pani pacjentka jej nie ma. Owszem, pan doktor jest znany, więc wyszedł bez sprawdzenia przepustki, ale pani? Ochroniarz jest takim idiotą, że nie sprawdził, czy pani ma? Narażając się w razie czego na wywalenie z roboty z wilczym biletem i może jeszcze odsiadkę?

Takie to myśli mi przyszły do głowy, gdy czytałem opowiadanie. A powyższe wątpliwości, których autor nie rozwiał, czyniły z dalszej opowieści bajeczkę, a nie thriller/kryminał/sensację (niepotrzebne skreślić).
Właściwie należałoby jeszcze dodać mało realne zachowanie żony doktora, w żaden sposób nie umotywowane, ale już to sobie daruję.
Dlatego stawiam ocenę 7, choć gdyby nie wspomniane mielizny, mogłoby być nawet 9.

O zauważonych błędach nie będę wspominał, bo pewnie zrobił to Tomp.

Aha, byłbym zapomniał, co znaczą słowa „Posprzątać burdel. Uwolnić go od alfonsów”. Autor tego też nie wyjaśnia, chociaż można go w tym usprawiedliwić. Skoro babka była świrnięta, to mogła gadać od rzeczy. Nie… To kiepskie wyjaśnienie.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Dawno Cię nie czytałem, a tu takie popisy oratorskie że ho ho. I te krzyże święte i chodzące słupy 😉 Jak zawsze brylantnie 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-2
@Vee, w odniesieniu do tego:
"EDIT: @Senseih, mój apel, błędnie (lub nie) zrozumiany przez Marka dotyczył wszystkich komentarzy, nie tylko mojego. Funkcję tę uważam za bardziej szkodliwą niż pomocną, ale nie chcę się na ten temat rozwodzić. Na pewno nie pod tym opowiadaniem :>"
... powiem tak, po researchu, o co kaman. Chodzi o składankę defekacji z endorfinami. Anonimowo, jak to tu ktoś zauważył. Łapka w górę oznacza endorfiny, a ta w dół to sprawdzanie, czy kupa aby na pewno spadła 😉

Edit: Już dwie kupy spadły. Grawitacja działa 😉 A propos... w czasie pandemii zamaskowani (dosłownie) ludzie rzucili się do sklepów. Artykułem pierwszej potrzeby okazał się... papier toaletowy, co jest symbolem naszych zarówno realnych, jak i pokątnych czasów.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-2
@Vee Spoko, lobotomii nie bierz zbyt dosłownie do serca. bo przecież Stolz ją "udoskonalił", co w moim szalenie oszczędnym (w tej części serii) operowaniu otoczką może oznaczać wszystko. No może oprócz wycięcia wyrostka robaczkowego 🙂 Dobrze, że wspominasz o elektrowstrząsach, bo to pasuje do "błyskawic", które "widzi" Enola... 😉

"Lobotomia była od wielu lat zakazana. Ale on przecież ją udoskonalił. Od dawna wiedział, że jest geniuszem godnym dziadka, imigranta podającego się w USA za ofiarę nazizmu".

No i ważna uwaga. Tekst (w wyniku mojej spontanicznej decyzji podjętej w trakcie pisania go) - nie kończy się. To znaczy kończy, ale pojawia się obietnica kontynuacji... Słowo się rzekło - kobyłka u płotu.

A co do zachowania pani Stolz.... Pogłaskałem ją blitzkriegowym syndromem sztokholmskim oraz skrywanymi przed samą sobą fantazjami. No i lufą colta 😉 I rozwinę ten motyw w drugiej części.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Unstableimagination, za poniższe słowa masz u mnie jakiś zacny trunek w klimacie bliskości podejścia do lektury czegokolwiek oprócz instrukcji obsługi lodówki 🙂

"Jaki czytelnik wolę kilka strzelb, które nie wypalą, choćby tylko po to, bym do końca nie wiedział, które wypalą, a które nie".

Dziękuję wszystkim komentującym, nawet tym (nielicznym), którzy dla jaj chyba podkładają pinezki pod zadek.

Sajmon, Tobie też dziękuję za zaufanie co do przyszłości i postaram się spełnić (w miarę wolnego na to czasu) Twoje oczekiwania. Chociaż tak naprawdę nie chcę nikogo "zawstydzać". Niech każdy pisze opowiadania po swojemu i niech będzie dumny, że dokłada do wspólnej biesiady.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Miło przywitać się z nowym autorem na głównej 🙂

Jestem tu nie od dziś, ale mam nauczkę – nie czytać komentarzy przed lekturą! Nie uważam, by tekst był chociaż w połowie tak głęmboki, jak zostało to opisane (i bardzo dobrze), natomiast po początkowych obawach opowiadanie okazało się całkiem ciekawe. Do czytania przekonała mnie tematyka psychiatrii, którą ostatecznie uznaję za słaby punkt. Gryzie mnie ta lobotomia. Stosowano ją głównie (nie tylko!) do leczenia zaburzeń osobowości, depresji czy innych schizofrenii, no i jeśli już Enola miała zinteligentnieć od jakiegoś fikcyjnego zabiegu, mogłeś oprzeć się na elektrowstrząsach. Przy tym to tylko czepialstwo. Enolę dosyć lubię, a o innych bohaterach nie mam zdania. Akcja rozwija się naprawdę fajnie, Ty piszesz ciekawie i tylko szkoda, że tekst nie kończy się jakimś mocniejszym akcentem. Nie chodzi mi nawet o konkretne „zakończenie”, co zwyczajnie rozczarowało mnie zachowanie pani Stolz (jej się ten napad zaraz zacznie podobać!) i rzucenie na odczepnego tych seksowych ochłapów. Wchodząc na ten portal szukam jednak treści 18+ :-)

Niech największym komplementem będzie, że dyskusji pod tematem nie zdominowała dyskusja o błędach językowych. Gratuluję udanego debiutu i życzę powodzenia w pokątnej przygodzie. Będę z zaciekawieniem przyglądać się Twoim liczbom, kiedy minie efekt świeżości. Kto wie, tekstom może też 😉

EDIT: @Senseih, mój apel, błędnie (lub nie) zrozumiany przez Marka dotyczył wszystkich komentarzy, nie tylko mojego. Funkcję tę uważam za bardziej szkodliwą niż pomocną, ale nie chcę się na ten temat rozwodzić. Na pewno nie pod tym opowiadaniem :>
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Tomp sam konkretny futerał nie jest mój, ale metafory z odniesieniem do tożsamości danej postaci już jak najbardziej 🙂 Na podobnych zabiegach opieram czasami całe teksty. Jak ktoś będzie chciał, to się do podobnych zwrotów doczepi i w narracji (wodotrysk?) i w mowie postaci (nienaturalność). Moim zdaniem są dopuszczalne w obu przypadkach. Kwestia warsztatu.

Co do treści opowiadania jak wiesz, ja nie poruszam się w świecie niepodważalnych prawd. Jeśli masz inne zdanie to nie licz, że zacznę Cię przekonywać do swojego albo w ogóle się bronić. Mnie po prostu w trakcie lektury zdziwiło, że ta kobieta, o której nic nie wiem, zamiast zwyczajnie więcej ćwiczyć (co zaprowadziło ją tak daleko w muzycznej karierze) idzie za namową wirtuoza i traci cenne godziny na schadzki z chłopakiem. Wirtuoz jasno mówi o braniu fallusa w ręce czy kochanka między nogi. Bohaterka może być jedną z tych naiwniaczek, które myślą, że idą obejrzeć czyjąś kolekcję płyt, ale lubię, gdy takie rzeczy są w tekście ujęte 😛

Twoje zastosowanie shibari rozumiem, ale gdyby zwyczajnie ujeżdżała swojego chłopaka podczas spotkań i potem towarzyszące temu emocje przełożyła na sceniczny występ, raczej nikt nie marudziłby na zmarnowany potencjał. Dlatego mnie to shibari gryzie. I to pomimo tego zaznaczenia gdzieś na początku, że jej partner jest mało waniliowy. Taka moja optyka 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Witaj na Głównej @NewRomantic.
Z komentarzy już wiesz co Cię tu czeka 🙂
Z mojej strony (jeśli mi wybaczysz pierwszy, lakoniczny komentarz) uważam, że jesteś powiem świeżości na tym portalu i możesz jeszcze zawstydzić publikujących tu autorów.
Co do opka uważam go za spójną i zamkniętą całość. Kontynuacje zawsze niosą takie ryzyko, że trudno jest czymś zaskoczyć czytelnika, niemniej życzę Ci powodzenia.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@unstableimagination "dzięki @Vee, dowiedziałem się, co to są strzelby Czechowa. Tak wiem, wstyd."

Scyzoryki Hemingwaya też mają rację bytu, tylko czytelnikowi musi się chcieć w nie wczytywać. 😉 Mnie osobiście najczęściej brakuje takiego zapału.

Co do metamorfozy oddanej w pliku audio: Może i dobrze oddana. Miejscami dziwnie, np. wtedy, kiedy z zapisu znika interpunkcja (ciekawy zabieg, swoją drogą, eksperymentalny), ale nawet nawet. Jako czytelnik jednak - czytelnik niecierpliwy i z wytresowanymi refleksami - oczekiwałem, że wprowadziwszy osobę (Stolz), narrator nie zapomni o niej na 10 akapitów (rozdziałów?) powyróżnianych poziomymi kreskami, tylko zacutuje kawałek audio i dalej opowie o Stolzu. Potem by mógł znów wrócić do taśm, jeśli taka jego wola, ale lepiej żeby je dawkował w mniejszych porcjach. Albo gdyby zaczął od taśm i dopiero potem wprowadził Stolza. A tak, jak jest teraz, na mnie działa nużąco. Na mnie osobiście. Takie mam gusta. 🙂

Inny minus to to, że opowiadanie się nie kończy. A nawet zwiastun serialu powinien mieć jakąś puentę.

A że językowo tekst jest poprawny i kreski dialogowe mają odpowiednią długość, co wytłuścił Tomp tompowym drukiem, to fakt. Na pewno zasługuje na wyjście na główną.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
0
@Tomp
Dzięki za komentarz à la @NiutonNaMetrKwadratowy. Łezka w oku się zakręciła, bo podróba zacna, a jutro równa, smutna data.
Twoje zarzuty co do treści są zrozumiałe, uzasadnione i przyjemnie przedstawione. Do mnie, jako czytelnika jednak nie przemówiły i dla mnie to opowiadanie to i tak dycha. Tam, gdzie nie widzisz nic emocjonującego, ja widzę. Twój komentarz też dycha.

Jeszcze odnośnie zarzutów co do “elementów, które prowadzą donikąd”. Ostatnio, dzięki @Vee, dowiedziałem się, co to są strzelby Czechowa. Tak wiem, wstyd.
Jaki czytelnik wolę kilka strzelb, które nie wypalą, choćby tylko po to, bym do końca nie wiedział, które wypalą, a które nie. A może wypalą w kolejnej części? A może tylko sobie wiszą, wycelowane w głowę czytelnika, żeby mu się lepiej czytało?

@NewRomantic
"W trakcie pisania coś mi zaświtało."
Doskonale to rozumiem. Mnie tez tak świta cały czas i przestać nie chce...
Twoje opowiadanie ma w sobie coś. Coś z Rascal i dla mnie jest to komplement.

@MrHyde
“100 linii w tym samym stylu, nastroju i z tą samą beztreścią. --> Monotonia nudy”
Dla mnie jako czytelnika, bo tylko w taki sposób mogę się wypowiadać — ta metamorfoza pacjentki, napisana jest ciekawym stylem, innym w każdym akapicie. Nie chciałbym, by autor coś tam skracał. To i tak dość krótkie opowiadanie.
Prawdziwą beztreść lub jak mawia @Vee pustosłowie — można znaleźć u mnie 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
@Mrhyde, że się wtrącę i rozszyfrowałem ten hebrajski tekst, to uważaj, bo Cię spotka niesprawiedliwość karmiczna. Znaczy - oberwiesz od wszystkich 😀 Za użycie słowa "bezeceństwo". Każdy to weźmie do siebie. A ode mnie prywatnie też. Za prowokacje...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
سلام (tzn. salami alejkum) @NewRomantic 😉

A a propos miejsca na ekspertmenty, Pokątne się dotego nadaje jak najbardziej;jest bezpieczne. Najgorsze, co może tu spotkać eksperymentatora, to niezrozumienie i brak feedbacku 😉

Co do nie-bezpieczeństw głoszenia bezeceństw religijnych - do Konstancji na sobór się nie wybieram. 😉 No, najwyżej incognito. 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-3
Komentarz został usunięty przez moderatora serwisu!

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.