Ilustracja: Hannah Busing

Życzenia się spełniają (I)

9 marca 2023

Opowiadanie z serii:
Życzenia się spełniają

Szacowany czas lektury: 20 min

W każdym z nas drzemią, pragnienia czy fanrazje, które nie mają prawa się spełnić, lecz domagają się by je ujawnić i dać zrealizować choć by tylko na papierze. Historia ta nie musi się podobać. Nie będzie ona dla każdego. Znajdzie zapewne bardzo małą rzeszę odbiorców, którym przypadnie do gustu, lecz chcę tutaj wyładować swoje ukryte głęboko myśli, które mam nadzieje spotkają się z choć jedną pozytywną oceną, która zmotywuje mnie do ujawnienia całości.

— Matko kochana! Co to do cholery jest!!! – Łukasza obudził krzyk dochodzący z innego pomieszczenia.

Gdy tylko ocknął się na tyle, by skojarzyć fakty, przez głowę przeszło mu wiele myśli. Wiedział, że jest w tarapatach. Wiedział, że Karolina znalazła coś, czego znaleźć nie powinna. Miał kilka drobnych sekretów przed żoną, których ujawnienia bardzo nie chciał. Zastanawiał się, co ona znalazła. Czy jego elektronicznego papierosa schowanego za przybornikiem z drobiazgami na szafce, czy tabletki na potencje podklejone taśmą za umywalką? Jakim cudem ona to znalazła? Czego szukała w takich miejscach o godzinie 8 rano? Spodziewał się, że kiedyś zostanie zdemaskowany, lecz dlaczego akurat teraz, gdzie popełnił błąd? Skąd ten krzyk przerażenia, który wyrwał go ze snu? Głowa pękała mu już wystarczająco po wczorajszym wieczorze, gdy to wydoił sam prawie 0,7 whisky, a teraz jeszcze głowę do reszty spustoszyły myśli, jak wytłumaczyć się, że tak naprawdę nigdy nie rzucił palenia, albo co to są, te żółte tabletki o dziwnej nazwie „tadalafil” i dlaczego schowane są w takim miejscu.

— Łukasz, chodź tu natychmiast! – dobiegł kolejny okrzyk z łazienki i wtedy był już pewny, że jest w tarapatach, tworząc naprędce wytłumaczenia. Zebrał w sobie odrobinę sił, popchnięty adrenaliną oraz panicznym strachem przed tym, co ma się wydarzyć i wstał zobaczyć, co się stało. Poszedł do łazienki, skąd dobiegał krzyk i zobaczył żonę ze łzami w oczach. Nie trzymała nic w dłoniach, więc był to dobry znak. Była roztrzęsiona, a w jej oczach widać było przerażenie, niedowierzanie i szok.

— Co się stało. Czemu tak krzyczysz? – Zapytał jeszcze zaspany i zamroczony.

— Nie wiem. Nie wiem co… Jak to się stało, co to jest… – Karolina próbowała mówić, lecz głos uwiązł jej w gardle — Powiedz proszę, że to jest sen…

— ­­­Ale co takiego jest snem? Uspokój się trochę i powiedz – dociekał Łukasz.

— Gdy rano poszłam do toalety i usiadłam na sedesie, poczułam dziwne zimno – spoglądała w dół, kierując wzrok na dolne partie ciała. — Gdy to zobaczyłam, przeraziłam się. Nie wiedząc, co się dzieje, zawołałam cię.

— Nadal nie rozumiem. Możesz jaśniej? – Poprosił pretensjonalnym tonem. Spojrzał w miejsce, na które patrzyła Karolina i dostrzegł dziwną wypukłość pod dolną częścią koszuli nocnej. — Coś ci się stało?

— Nie wiem. Zobacz sam. – Uniosła powoli koszulę, spod której wyskoczył w pełni wzwiedziony członek.

— Jasna cholera, to są chyba jakieś jaja… – jedynie tyle był w stanie wydusić z siebie, patrząc, jak gdyby zobaczył ducha. — Znaczy nie to. Ta sytuacja. Jak to możliwe? – Jąkał się. — Już wiem. – Łukasz zemdlał.

— Na ciebie zawsze można liczyć. Trafniej nie można by było tego ująć. Jeszcze teraz mdlejesz mi, gdy najbardziej cię potrzebuje.

[…]

Nadeszło piątkowe popołudnie. Zakończył się ostatni dzień pracy, który wyjątkowo wycisnął życie z Łukasza. Ostatnimi czasy nawał obowiązków i stres związany z nowym projektem w jego firmie, robił swoje. W domu też nie było lekko. Miał wrażenie, że utknęli z żoną w jakiś martwym punkcie, z którego ciężko jest się wydostać. Oboje tylko pracowali, a w domu, tylko jedli i spali. Lakoniczne rozmowy, zero emocji i umierające uczucie sprawiały, że szczerze nie chciał do niego wracać. Rutyna w pełnej krasie. Tygodnie i miesiące przemijały jak woda nabrana w dłoń przeciekająca przez palce. Karolina również była wykończona przedłużającymi się zmianami w pracy, stresem, pogonią za pieniędzmi i karierą. To wszystko sprawiło, że ich dotychczas bardzo bujne i stosunkowo udane życie pełne przygód, wypadów i rozrywek, również bujne przygody erotyczne, zaczęły umierać. Tego ostatniego, żaden mężczyzna w kwiecie wieku nie może znieść. Seks dla Łukasza jest bardzo ważną i nieodłączną częścią wspólnego życia, bez którego nie jest w stanie normalnie funkcjonować. Za to dla niej, wydawać by się mogło, stał się czymś kompletnie zbędnym. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Karolina zapomniała, że dla jej męża, współżycie jest czymś, co dodaje mu skrzydeł, jest zarazem potrzebą, podobną do jedzenia czy snu, ale też wyrazem miłości, gdzie okazuje się czułość jak przy przytulaniu, czy trzymaniu się za ręce, z tym że to nie dłonie, a inne części ciała trzymają się razem. Taki już jest, że bliskość od zawsze postrzegał nieco inaczej. Poza tym seks jest klejem, który trzyma związek. A bez niego, po prostu zaczyna się rozpadać.

Nadszedł ten moment, kiedy ciśnienie wzrosło już do granic możliwości i by nie zwariować, Łukasz musiał się napić, zresetować i choć na chwile zapomnieć o wszystkim. Po drodze z pracy kupił butelkę whisky, butelkę coli, dużą torbę chipsów paprykowych i ulubiony cydr gruszkowy dla Karoliny. Nie lubiła dużo pić, lecz ta jedna bądź dwie butelki zawsze śmiało wchodziły razem z chipsami i dobrym filmem.

Łukasz zaparkował przed swoim domem, zabrał torbę z zakupami z samochodu, doszedł do frontowych drzwi i wszedł do budynku. Schował chipsy do szafki, zrobił sobie mocnego drinka, a resztę płynów wstawił do zamrażalnika, aby osiągnęły odpowiednią temperaturę spożytkowania – minusową. Upił kilka łyków, aby szybko zaszumiało w głowie, a następnie wziął się za przygotowanie obiadu dla żony, która lada moment miała wrócić z pracy. Po sprawdzeniu zawartości lodówki stwierdził, że nie ma pomysłu na nic wykwintnego z dostępnych produktów, więc zamówił ubera z kebabem. Wypity alkohol szybko wzbudził w nim łaknienie niezdrowego żarcia, więc nie miał żadnych oporów. W tym momencie przyjechała Karolina. Chwilę po tym, jak w głuchym mieszkaniu zabrzmiał brzęk przekręcanego klucza, w drzwiach pojawiła się ona. Piękna, niebieskooka o ciemnoblond włosach żona. Po latach małżeństwa bardzo się zmieniła. Wygląda dużo bardziej dojrzale i kobieco. Przybyło jej sporo kilogramów przez tych czternaście lat razem, lecz w oczach Łukasza dodały one jej uroku. Nie była gruba choć, wielu zapewne tak by ją określiło, tylko idealnie zbudowana. Uwielbiał jej figurę. Doskonałą i pełną wszędzie tam, gdzie trzeba. Uwielbiał to i nigdy nie zasugerowałby jej, aby coś ze sobą zrobiła. Łukasz również nie należał do najszczuplejszych. Delikaty tatusiowy brzuszek dawał się łatwo zauważyć, ale ona nie widziała w tym problemu. Przynajmniej jeszcze do niedawna tak mówiła. Może to właśnie przez to unika z nim intymnego kontaktu, bo po prostu już jej nie pociąga?

Weszła do domu, powiesiła torebkę i kurtkę na wieszaku i poszła przywitać męża.

— Cześć. Dawno wróciłeś? – zapytała.

— Dosłownie przed chwilą. Właśnie miałem się zabierać za jakiś obiad na szybko, ale ze światłą w lodówce, mleka i musztardy niewiele byłem w stanie zrobić. – odparł z cwaniackim uśmiechem na ustach. – Zamówiłem kebaba z Pepinosa. Kurczak, frytki, sos czosnkowy, wszystkie sałatki i podwójne chili.

— O boże. Czytasz a moich myślach. Chodzi za mną od tygodnia. Dałabym się pokroić za niego, ale widzę, że nie będę musiała. – Karolina doszła do męża, przytuliła się, pocałowała go w usta i rzekła: — Ty to wiesz, jak mi dogodzić. Dziękuję. Piłeś już? – zapytała zaskoczonym tonem.

— Tak, kupiłem sobie herbatkę po drodze z pracy. Muszę się odciąć, bo przerasta mnie już wszystko. „Normalnie zerżnąłbym cię na stole, a tak muszę radzić sobie w inny sposób” – pomyślał.

— Wiesz co, nienawidzę whisky, ale dzisiaj też mi się przyda. Proszę, zrób mi drinka, tylko mocnego.

Dziewczyna wyszła do łazienki przebrać się i ogarnąć po pracy, a Łukasz dopił duszkiem swojego drinka i zrobił dwa kolejne. Poczuł jak już przyjemne, uspokajające działanie alkoholu rozlewa się falą po jego ciele. W tym momencie zadzwonił do drzwi kurier z upragnioną przesyłką. Odebrał przesyłkę, rozłożył na stole dwie tacki z jedzeniem, dwie szklanki przygotowanej wcześniej whisky i dwa widelce.

— O boże jak pachnie. Już nie mogę doczekać się, kiedy zagłębie zęby w tych pysznościach – powiedziała Karolina, krocząc w kierunku kuchni. Wypiła drinka duszkiem, usiadła przy stole i natychmiast zagryzła znienawidzony smak kawałkiem kurczaka.

Przez chwilę jedli w milczeniu nawiązując rozmowę, o tym, jak im minął dzień, z jakimi trudnościami się dzisiaj zmagali. Jednym słowem codzienna rutyna. Żadnej chemii, po prostu stare małżeństwo jedzące obiad i rozmawiające o niczym szczególnym. Po skończonym posiłku Łukasz wstał, posprzątał po obiedzie. Karolina stała przy blacie, robiła sobie herbatę.

— Też chcesz, czy może kawę? – Zapytała jaki napój mąż preferuje.

— Wiesz, ja zrobię sobie jeszcze swojej herbatki – oznajmił, podchodząc do niej od tyłu, łapiąc ją w biodrach i wtulając się w jej kark i całując czule.

— Weź, przestań. Jestem po całym dniu bez prysznica. – próbowała oswobodzić się z jego uścisku.

— A czy wyglądam, jak by mi to przeszkadzało? Jesteś taka ponętna w tej wyciągniętej koszulce i obcisłych legginsach. Schrupałbym ten twój tyłeczek na podwieczorek.

— Głupoty opowiadasz. Tłusta dupa w za małych spodniach. Nie ma się tu nad czym rozczulać.

— Najpiękniejszy tyłeczek na świecie. A za małe spodnie dodają mu tylko uroku. Czujesz? – przywarł do niej mocno swoimi biodrami, aby przedstawić prawdziwość swoich słów, manifestując swoją erekcję, potem odsunął się, klepnął ją w pośladek i złapał drugą ręką za pierś.

— Piłeś i już ci się chcica włącza. Idę się wykąpać. Widzimy się w łóżku, bo już późno.

— Grozisz czy obiecujesz? – Karolina nie odpowiedziała, udała, że nie słyszała pytania. Poszła do łazienki, zamknęła drzwi i spędziła tam kilka minut.

Łukasz wszedł na górę i zapukał do drzwi, gdy tylko usłyszał lejącą się wodę z prysznica i wszedł do środka, nie czekając na odpowiedź. Często tak robił. Tuż po otwarciu drzwi, od razu zobaczył przez niezaparowane jeszcze ściany kabiny jej nagie, ponętne ciało. Długie rozpuszczone włosy spoczywające na plecach, duże piersi majestatycznie zdobiące całość, cudny zaokrąglony brzuszek, krągłe pośladki i seksowne nogi o proporcjonalnie do reszty dużych udach. Dla niego był to zdecydowanie ideał kobiecego piękna. Natychmiast dostał ponownie erekcji, która bardzo przeszkadzała, szczególnie że już od bardzo dawna nie zaznał z nią rozkoszy. A zakazany owoc pociąga jeszcze bardziej. Oczywiści próbuje działać na własną rękę, lecz do tylko chwilowa ulga a niespełnione pragnienia wracają już w kilka chwil po fakcie.

Łukasz zwilżył twarz wodą, posmarował pianką i zaczął golić się, co chwilę zerkając w stronę Karoliny myjącej włosy. Gdy skończyli, zamienili się miejscami. On brał prysznic, a ona wklepywała sobie swoje mazidła w twarz. Po chwili naga wyszła z łazienki, ubrała się w pidżamę i położyła do łóżka. Chwilę później dołączył Łukasz, niosąc na tacy miskę pełną chipsów, butelkę zimnego cydru i szklankę brunatnego płynu, w którym niewiele było coli, prawie sama whisky z lodem, aby szybciej osiągnąć stan, kiedy wszystko przestaje mieć znaczenie. Podał żonie miskę i butelkę a sam położył się, odłożywszy tacę na parapet do łóżka ze szklanką. Pociągnął sporego łyka. Czuł się już lekko wstawiony, gdyż robiąc sobie drinka, pociągnął jeszcze kilka łyków czystej. Wybrali razem film, leżeli, jedli i pili. Jak co piątek. Łukasz czuł już obezwładniającą go chuć, jego przyjaciel prężył się przykryty kołdrą, widząc seksowną nóżkę wystającą z pościeli, w nadziei, że może dzisiaj „coś mu skapnie”, szczególnie że Karolina nie wygląda na zbyt zmęczoną.

Gdy chipsy się skończyły, drinki wyschły, Łukasz zaproponował drugą butelkę cydru, lecz Karolina odmówiła. Poszedł na dół, pociągnął jeszcze kilka łyków whisky prosto z zamrażarki i poszedł za potrzebą do łazienki. W międzyczasie umył zęby i wrócił do łóżka. Żona leżała odwrócona plecami, dalej oglądając film. Gdy Łukasz położył się obok niej, objął ją i przywarł do niej swoim ciałem, natychmiast ponownie dostał erekcji. Zaczął głaskać żonę po ramieniu, po tułowiu i udach, by spocząć na brzuchu. Uwielbiał bawić się jej miękkim brzuszkiem. Był to jego fetysz. Szczególnie gdy leżała odwrócona od niego tyłem i mógł przywrzeć do niej w pozycji na łyżeczkę, włożyć rękę pod koszulę nocną i bawić się nim. W tej pozycji był idealnie miękki, cudownie gładki i okrągły. Karolina przywykła już, że jej największa zmora i kompleks – oponka na brzuchu jest czymś, co jej męża rozgrzewa do czerwoności i nie pomogą żadne opory, bo on i tak będzie miętosił jej brzuch z o wiele większą pasją niż jej biust.

— Boli, jak tak się we mnie wbijasz – wyznała, odsuwając się kilka centymetrów od męża.

— Przepraszam. Tak na mnie działasz – usprawiedliwił się. — Poza tym jądra mam pełnie. Już dawno ich nie opróżniałaś, więc czego się spodziewasz?

Nie przestawał jej pieścić. Głaskał jej całe ciało, począwszy od stóp, do których miał dostęp, gdyż leżała z podkulonymi nogami, poprzez łydki, uda. Gdy jego dłoń spoczęła na pośladkach, cicho westchnął i natychmiast przeszedł do swojego fetyszu. Brzucha żony, gdy leżała na boku, wydawał się większy i wręcz uwielbiał się nim bawić. Takie jego małe zboczenie. Głaskał go, ugniatał, krążył palcem kółka wokół pępka, niby niechcący, ale naumyślnie co chwile zahaczał w piersi przyciśnięte spoczywającym na nich ramieniem. Całował jej kark, przygryzał ucho, gładził palcami policzek… Nic. Temperatura spadała z każdą sekundą i już jest niemal bliska zeru. Łukasz nie wychwycił żadnej reakcji ze strony żony. Po prostu leży jak kłoda i ogląda film. Zazwyczaj, gdy wzbierała w niej ochota, mógł, chociaż, zauważyć subtelne oznaki tego. Jakiś ruch bioder, szybszy oddech, delikatne westchnienia. Przymrużające się oczy, zaciskanie ud. A tym razem nic. Temperatura, zero absolutne. Znowu.

Mężczyzna westchnął donośnie, manifestując swoje niezadowolenie. Spojrzał ponownie na twarz Kaoliny, która leżała z zamkniętymi oczami, udając, że śpi. Zapomniała tylko o cięższym oddechu, więc po tym domyślił się, że udaje. Wstał z łóżka i poszedł do łazienki. Zamknął drzwi na blokadę, włączył po cichutku radio łazienkowe. Na półce nad umywalką, w butelce od odkażacza do rąk, stał lubrykant. Wziął butelkę, włączył na telefonie ukryty folder ze zdjęciami swojej żony, które zrobił kilka tygodni temu, gdy brała prysznic, oraz tymi, które niegdyś mu wysyłała, na jego prośbę będąc na dłuższym wyjeździe. Zaaplikował odrobinę żelu na swój naprężony do granic możliwości oręż i delikatnymi ruchami zaczął go pieścić, patrząc na zdjęcia ukochanej.

„Cóż za cholerny paradoks, żebym musiał walić konia do zdjęć swojej żony, gdy ona leży praktycznie tuż za ścianą” – pomyślał.

Jako że ostatni raz zadowalał się jakoś tydzień wcześniej, na spełnienie nie trzeba było długo czekać. Znajome uczucie mrowienia w penisie zaczęło się zbliżać i przybierać na sile. Dotarł do swojego ulubionego nagiego zdjęcia żony, z rozpuszczonymi słowami, stojącej lekko bokiem, na którym ideał piękna jej kobiecego ciała był widoczny w pełni. Zatrzymał się na nim dłuższą chwilę. Ruchy jego dłoni przyspieszyły, oddech stał się dużo głębszy i ciężki. Chwilę później, gdy spełnienie było już niemal nieuniknione, wstał i dokończył dzieła z penisem skierowanym w umywalkę, masturbując się jak nastolatek, strzelając strugami gorącego nasienia, a z każdym strzałem czuł coraz większą ulgę, jak jego napięcie spada, a ciało zaczyna ogarniać błogie odprężenie. Niestety uczucia te bardzo szybko przemieniły się w poczucie winy, wstydu i rozpacz, że jako małżonek, musi spełniać fizjologiczną potrzebę w taki upokarzający sposób.

Posprzątał po sobie, dokładnie wytarł ślady swojej zbrodni, umył siebie i część armatury, którą zabrudził. Ubrał się, zarzucił na siebie szlafrok, zabrał swojego elektronicznego papierosa i zszedł na dół. Otworzył zamrażalnik i pociągnął resztę trunku z lodowato zimnej butelki, po czym wyszedł na zewnątrz. Na dworze nie było tak zimno, więc usiadł na ogrodowej bujaczce i zaczął inhalować się glikolem zmieszanym z nikotyną. To nie był najlepszy pomysł, gdyż nikotyna bardzo spotęgowała działanie alkoholu i momentalnie zamroczyła Łukasza, aż musiał rozsiąść się na siedzisku, by nie upaść do przodu. Był dość pijany. Resztka alkoholu i nikotyna wyzwoliła go resztek poczucia winy po niedawnym zajściu i mógł się na chwilę odprężyć, pozwalając troskom odejść w niepamięć. Rozsiadł się wygodnie i na oparciu bujaczki odchylił głowę do tyłu, spojrzał w gwieździste niebo i zobaczył ją. Spadającą gwiazdę.

— Pierwszy raz w życiu coś takiego widzę – pomyślał. — Ponoć jak pomyśli się życzenie, to ono się spełni. Phi… Dobre sobie. – zaciągnął się inhalatorem, wypuszczając dużą chmurę pary.

— Chciałbym, aby w naszym życiu wrócił ten ogień, który był dawniej. Aby wystarczyło spojrzenie, by wylądować w łóżku. Aby wystarczył dotyk, by wzajemnie wzbudzić tę iskrę, która pchała nas w swoje ramiona. Chciałbym, aby ona czuła pożądanie i ochotę na seks oraz miała, choć w połowie tyle fantazji i pragnień, co ja… – W momencie, gdy wymówił ostatnie słowa, gwiazda zniknęła z pola widzenia. Głowa Łukasza opadła całkiem do tyłu i już nie był w stanie jej podnieść. Alkohol wziął górę. Nieubłaganie pchał mężczyznę w ramiona Morfeusza. Półprzytomny usłyszał w swojej głowie głos:

„Uważaj, czego sobie życzysz. Twoje życzenie spełnić się może, lecz zaakceptować będziesz musiał coś, co sprawia, że Twoje potrzeby są, takie, duże”.

— Cholera, za dużo wypiłem. Po co mi jeszcze ten papieros był – pomyślał. -Ktoś tu jest? – wybełkotał.

„Sprawię, że Twoja żona nie będzie nigdy miała dość seksu, że będzie chciała go tak często, jak Ty. Sprawię, że wasze potrzeby będą na tym samym poziomie. W waszym życiu pojawi się coś, co albo pokochasz, albo znienawidzisz. Albo będziecie dalej razem brnąć przez życie i zaakceptujecie sprawy takimi, jakimi są, albo rozstaniecie się i pozostawisz żonę okaleczoną na resztę życia. Podejmujesz ryzyko?”

— Odjebało mi. Więcej nie pije. – półprzytomny oznajmił sam sobie.

„Podejmujesz ryzyko?”

— Tak podejmuję, tylko wyjdź z mojej głowy! – powiedział to trzęsącym się głosem, okładając się dłońmi po twarzy. Wtem, na sekundę niebo otworzyło się jaskrawym światłem niczym przy wybuchu bomby atomowej, zagrzmiało w oddali i po chwili wszystko ponownie oblał mrok. Łukasz zasnął. Kilka godzin później obudził się przemarznięty z bólem głowy, straszną suchością w gardle. Na niebie już zaczęło świtać, więc wstał, poszedł do kuchni, napił się wody i wrócił do łóżka. Gdy wszedł pod kołdrę, Karolina się obudziła.

— Jezu, jak powiało chłodem od Ciebie. Gdzieś Ty był?

— Zasnąłem na dworze. Za dużo wypiłem – wymamrotał jeszcze podcięty. Objął żonę, przytulił się do niej i jak zawsze przed zaśnięciem, zabawiał się jej krągłym ciałem. Minęło kilka chwil, zanim zasnął. Karolina po chwili poczuła dziwne mrowienie w dolnych partiach ciała. Poczuła delikatne podniecenie, to znajome ciepło wypełniające jej kobiecość, ale zupełnie inaczej. Nie przejmowała się tym zbytnio, zamknęła oczy i próbowała dalej spać z myślą, że chciałaby, aby Łukasz nie spał, bo po raz pierwszy od dawna miała na niego wielką ochotę.

 

Ten tekst odnotował 27,770 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 8.98/10 (56 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Z tej samej serii

Komentarze (8)

+3
-1

Po powrocie do domu, Łukasz wziął torbę z zakupami i wszedł do domu.


Na miejscu autora bym przemyślał ten fragment 😉

By nigdy nie miała dość i była chociaż w połowie miała tyle pragnień i fantazji co ja.


Ten również...

on i tak będzie miętosił jej brzuch o wiele chętniej niż piesi.


Literówki czasem dają efekt komiczny. Taki motoryzacyjny.. 😉.

– Weź przestań. Piłeś i już Ci się chcica włącza.


Nie używamy w opowiadaniach dużych liter w zaimkach osobowych. Wyjątkiem może być na przykład cytat z listu.

Poza tym (oraz poza zardzewiałą interpunkcją) uważam, że kroi się dość oryginalna fabuła z fizyczną przemianą żony w tle.
Jeśli poprawisz to i owo, dam głos na wyjście z Poczekalni.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Jest w tym jakiś pomysł, który może otworzyć wiele drzwi - byle tego nie spieprzyć w kolejnych odcinkach. Ale warsztatowo to na razie tak sobie, dużo do wygładzenia...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-2
@Steciu6969
Po poprawkach wygląda znacznie lepiej. Słowa dotrzymuję 🙂 Masz mój głos na wyjście z "P" i pisz dalszy ciąg.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-2
Co znaczy [...]?
Warto by jeszcze przejrzeć "ogonki' w ą i ę, bo wielu brakuje, a niekiedy pojawiają się niępątrzębnię.
"poraz"?
To mówisz, że gwiazda spadła z nieba? 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0

Jezu, jak powiało chłodem od Ciebie. Gdzieś Ty był?


Te duże litery w zaimkach zostaną już tu na zawsze?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+7
-6
A jakie to ma znaczenie dla przeczytania tego tekstu ze zrozumieniem?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
-3
Wiosna idzie. Czas na wiosenne porządki. Trzeba wyczyścić i stronę główną i poczekalnię z nieudanych opowiadań. Proponuję by poziomem odcięcia była ocena 6. Wszystko co poniżej, znika z głównej i z poczekalni. Po tym trzeba stworzyć nowe zbiory, modyfikując wcześniejszą propozycję @Tomp. TYLKO dla opowiadań erotycznych - zbiór 1. wybór krytyków i zbiór 2. wybór czytelników. Dodatkowy zbiór 3. opowiadanie bez erotyki. Będzie przejrzyściej i łatwiej dla czytelnika. Odwagi, w końcu urodziny się zbliżaja.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-4
a niech sobie zostaną na zawsze. to zdanie czytane z zaimkami pisanymi wielkimi literami i pisanymi małymi literami brzmi identycznie. szkoda czasu autora na poprawianie takich bzdetów
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.