Wieża Babel. Powrót (II)
25 września 2013
Wieża Babel. Powrót
Szacowany czas lektury: 10 min
Zdaję sobie sprawę cóż to jest za portal i w jakim celu tu wchodzimy, jakich to opowiadań szukacie ;)
Ale na złość, w imię Szatana, zrobię Wam psikusa :) i podzielę się kolejną częścią mego opowiadania.
Jeśli się nie podoba i czytajcie, współczuję uwielbienia do masochizmu ;)
Jeżeli chcecie podzielić się swoim oburzeniem la: "Jak możesz cytować Biblię Świętą na takiej stronie!" czy "Lesbijka jakaś bo mi mężczyzn wszystkich wykastrowała! Na szubienicę z nią!"... nie zwrócę na to uwagi - w ogóle nie czytam komentarzy, taki suprajsik.
Róbta co chceta mi to lotto ;)
Mnie tu idea interere.
Takie ze mnie przebrzydłe skromne Zło.
Ave Lejdi Gagi i inne szarlatany!
PS: Oto napisałam ja, wróg poprawnej gramatyki i akapitów numer jeden.
PS2: Jeśli czyta mnie jakiś zmiennokształtny: Jestem zajęta, szukaj se innej ofiary.
„A kiedy ludzie zaczęli się mnożyć na ziemi, rodziły im się córki. Synowie Boga, widząc, że córki człowiecze są piękne, brali je sobie za żony, wszystkie, jakie im się tylko podobały.
Wtedy Bóg rzekł: <Nie może pozostawać duch mój w człowieku na zawsze, gdyż człowiek jest istotą cielesną: niechaj więc żyje tylko sto dwadzieścia lat>. A w owych czasach byli na ziemi giganci; a także później, gdy synowie Boga zbliżali się do córek człowieczych, te im rodziły. Byli to więc owi mocarze, mający sławę w owych dawnych czasach.” Księga Rodzaju 6, 1-4.
Lea nie mogła skupić myśli przy tych wszystkich dźwiękach które ją otaczały, temperaturze powietrza i przez ten smród... Wiedziała jedno, zaraz puści pawia na tę lśniącą, jeszcze czystą, podłogę.
Zachwiała się, ale Jessica i Kate nie pozwoliły jej upaść, przytrzymały ją. Podziękowała im i choć tego nie chciała skierowała głowę w stronę sceny zbiorowego seksu zaraz przy złotym filarze, figurze z brązu przypominającej byka. Dostrzegła rude włosy i buzię Sonii wymazaną w lepkiej mazi, która wiła się w ekstazie, z oczu emanował jej obłęd.
Absolutnie ją to nie podniecało, wręcz przeciwnie, czuła nasilające się obrzydzenie.
- Co im zrobiłeś skurwysynie?! Kim jesteś? O co tu chodzi? Chcesz zrobić z nas swoje dziwki? Mamy być jakimś pieprzonym haremem?! - Kate, w gorącej wodzie kąpana, nie umiała ugryźć się w język - Dlaczego tu jesteśmy!? Co się stało z resztą ludzi?!
Zanim zdążyła nabrać powietrza na kolejną salwę pytań... Nieznajomy przeskoczył z niebywałą szybkością przestrzeń dzielącą ją od tronu. Wylądował z gracją przed kipiącą ze złości panienką i palcem wskazującym dotknął jej ust. Hipnotyzował ją swym wzrokiem i powoli zmniejszał niebezpiecznie dystans. Ewidentnie Kate nie mogła się poruszyć, cokolwiek powiedzieć, w jej oczach pojawiły się łzy.
- Zostaw ją - odparła totalnie odruchowo Lea, która stanęła między nimi. Było ciasno, ale nie miała zamiaru obserwować bezczynnie jak zabija jej przyjaciółkę. Musiały trzymać się razem, była przekonana, że i tak czy siak skończą jak Sonia.
Nie ma nic do stracenia.
- Interesujące - Wyszczerzył ponownie kły i długim językiem polizał jej policzek - I jaka smakowita...
- Zamierzasz mnie zjeść? - W głosie Lei słychać było odrobinę nadziei. Mimo szybko drętwiejącemu całemu ciału zdołała wypowiedzieć te słowa.
Jessica chciała wtrącić się w ich rozmowę, ale Nieznajomy również odebrał jej władzę nad ciałem, jak i pozostałym młodym paniom.
- Na czym to ja skończyłem? Ach tak... - Złapał długowłosą brunetkę w pasie i przyciągnął bliżej siebie, w między czasie ona również zastygła jak reszta, niczym kamień. Zadowolony Stwór uśmiechnął się pod nosem, choć wyglądał na delikatnie zawiedzionego. Zaciągnął się zapachem z jej szyi i włosów. - Mmmm, delicje - Kontynuował swoje obsesyjne zasysanie się jej feromonami, a gdy zbliżył swoją łapę z długimi pazurami do jej piersi stało się coś, co zaskoczyło nie tylko jego, ale również i resztę demonów, które na chwilę oderwały swój wzrok (od cudownego dla nich widoku nagich kobiecych ciał).
Mianowicie Lea przywaliła z całej siły z czoła w nos oprawcy. Nie zrobiła tego celowo. Chcąc odzyskać panowanie nad sobą skupiła całą siłę na jednym punkcie, czole... i tak jakoś wyszło. Przez myśl przemknęło jej wspomnienie, że chyba czegoś takiego doświadczyła, ale starała się teraz nie rozpraszać uwagi i intensywnie rozmasowywała ból promieniujący na resztę czaszki. Co tu zrobić... może rzucić się na niego i wydrapać mu te wężowe oczy? Co potem?
- Szybko Lea wymyśl jakiś plan... - mruknęła do siebie.
Nieznajomy o dziwo nie zareagował agresywnie, czego raczej można byłoby się po nim spodziewać, tylko zaczął śmiać się w taki sposób, że ciary przeszły jej po plecach. Z przerażenia oczywiście. Chociaż nie, to nie były ciarki, tylko ów Nieznajomemu zmorfował się bardzo długi ogon pokryty czarnymi łuskami, chwycił ją dookoła brzucha i podniósł do góry.
- Ta jest moja i nikt inny ma jej nie tknąć. Te dwie z przodu (wskazał pazurem na Jessicę i Kate) dla moich braci jak i ta dziesiątka za nimi a reszta jest wasza moje dzieci. Może przy następnej dostawie znajdziemy coś równie interesującego. Patrząc na dane - Tuż przed jego pazurami stworzył się z niczego średniej wielkości ekran 3D. Wszystkie dziewczyny mogły zobaczyć, że posiadają ich zdjęcia i jak nie trudno było się domyślić przeróżne informacje.
Znów się odezwał - Istnieje taka szansa, aczkolwiek co chciałem znalazłem. - Symbol kodu DNA kręcił się dookoła własnej osi i te cholerne napisy lśniły jasnym światłem, których nie umiały ni huhu odczytać.
Lea była już niemal przekonana, że nie są tu przez przypadek. Potwór kontynuował dalej.
- Chyba nie muszę powtarzać procedury? Jeśli któraś z nich nie przejdzie ostatecznego eksperymentu oddać naszym najsilniejszym wojownikom.
- Że co proszę? - Parsknęła ściśnięta ogonem dziewka, która na początku próbowała wyrywać z tego uścisku, ale im bardziej protestowała tym mocniej była gnieciona. W końcu poddała się łapiąc z trudem w płuca to cuchnące powietrze i mierzyła wściekłym wzrokiem niezwykle emanującego seksapilem Potwora.
Chwila, jak mogła spojrzeć na niego w taki sposób! To przez tą przemoc... Nie może zacząć myśleć cipką, głupia uległość, nie ma bata. W sumie żałowała, że jej żołądek jest tak ściśnięty bo z miłą chęcią zwymiotowała by się na Niego.
Dookoła rozniósł się zadowolony okrzyk jakże zajętych Wojowników. Po czym powrócili do upragnionych czynności (które mogliby wykonywać bez przerwy, nagromadziło się w nich sporo żądzy), tego co jest dla nich najlepszą nagrodą jaką mogli otrzymać od swojego Pana.
Ten tutaj był jednym z trzech Bogów, członek najstarszej elity Władców.
Tyle wieków skrywali się przed ludzkimi oczyma by nie zostać rozpoznanym i zabitym... a teraz? Kiedy zachłanni mężczyźni, rządni sławy, władzy i pieniędzy (jaka była im oczywiście obiecana) uchylili bramy do Ich wymiaru, czcząc Ich Władców...
Większość z nich już na początku została zjedzona. Bogowie nie znoszą przydupasów i tych uważających się za równych z Nimi.
To, że niektórzy ludzie odprawiali rytuały, pozwalali wstąpić w swoje ciało, bezwzględnie składali (szczególnie z pierworodnych) ofiary z dzieci i przelewali ich smakowitą krew na ołtarzach Ich Panów. Jak również uprawiali z mocno nieletnimi seks (na to akurat wpadli mężczyźni, mieli dziwne fantazje)... Nie znaczyło, że czeka ich świetlana przyszłość. Przez chwilę może tak, ale z pewnością nie przez całą wieczność.
Niewinna krew otwiera bramy „Piekła” a ci głupcy pierwsi poznali Łaskę Pana, zostając wyróżnionymi, stając się Ich śniadaniem.
W końcu mogli bez żadnych skrupułów posuwać ludzkie dziewki.
Nareszcie nie muszą się ukrywać, wymazywać nikomu pamięci, przybierać ludzkich kształtów by stąpać po Ziemi, trzymać się pewnych zasad funkcjonowania w tym byłym człowieczym środowisku. Ba, koniec z opętaniem nie swoich ciał, straszeniem dla zabawy ludziowych rodzin poruszając meblami oraz udawania ich bliskich zmarłych. O pokazywaniu się w postaci ich religijnych ulubieńców i głoszeniu kłamstw... nie wspominając.
Teraz, ich rasa odrodzi się na nowo, w chwale!
Teatrzyk cieni dobiegł końca.
Tym razem mężczyźni już nie pokrzyżują Im planów, nie wygonią Ich do innego wymiaru, nie zabiją żadnego z Ich braci. Faceci stają się, w tej chwili, w pół robotami pozbawionymi wolnej woli i słuchającymi wyłącznie rozkazów z Babilonu. Poza tym, nie są w ogóle już potrzebni.
Od samego początku ich zadaniem było stworzenie jak najwięcej ludzkich kobiet, niestety wyrwali się spod kontroli, zaczęli uważać się za właścicieli Ziemi, zbuntowali, dogadali się pomiędzy sobą i wykorzystali nauki jakie dostali od Nich przeciwko Nim. Chęć zatrzymania kobiet dla siebie niesamowicie ich mobilizowała. Jakimś cudem udało im się przechytrzyć nawet samych Bogów.
Co to była za hańba...
Parę głów, najstarszych Władców (tych którzy nie chcieli krzywdzić żadnych ludzi), za to poleciało.
Teraz morale zostały odbudowane i aktualni brutalni Bogowie wiedzą, że nie można ufać tym parszywym gnidom nie dotrzymującym słowa.
Historia o Jabłku, Wężu i Ewie? Ewa winna wygnania z Raju? Jakie wygnanie, jaka wina? Gówno a nie prawda, wymysł mężczyzn, ich ulubiona bajeczka.
Mężczyźni, najlepsi bajkopisarze.
To samo jak powstała kobieta... z żebra Adama niby, oczywiście... ignoranci.
Przez tyle lat urosła ich duma ze swej jakże wielkiej męskości a mięśnie proporcjonalnie sflaczały.
Każdy z Wojowników nie rozumiał, przeżywając którąś z kolei rozkosz z tymi lolitkami, jak jakikolwiek mężczyzna wolał współżyć z innym mężczyzną.
Co za debile ha ha ha, kontynuowana od wieków iluzja wolności, demokracji, tolerancji, indoktrynacja, manipulacja historią, religiami, filozofiami, mediami, wmówienie, że Ich istnienie to tylko bajka... i proszę.
Nasz spisek zza Światów to jakże dobrze wykonana misja.
Te barany tak łatwo odrzuciły swoje bronie, potomkowie synów Izraela, wstyd. Ten niegdyś niebywale wytrwały i waleczny lud mężów. Dobre.
Poddali się tak łatwo z własnej woli, nie podejrzewając niczego, nie interesując się przeszłością, rzucając się we własne ramiona lub nawet zwierząt!
To się dopiero nazywa porażka.
Muahahaha.
Ci mężowie... zaczęli woleć chłopców niż te oto najpiękniejsze istoty jakie kiedykolwiek widzieli... Obrzydlistwo. Dostali za swoje, zemsta jest słodka, ale nie tak, jak soczki tych oto pięknych istotek.
Wojownicy już się o to postarają by żaden z mężczyzn nie przeżył, Bogowie postanowili... by ani jeden już nigdy się nie narodził, nie podniósł ręki na ICH kuszące kawałki wyśmienitego mięsa, przepełnione koktajlem krwi zwaną Ambrozją.
Dokładnie, teraz kobiety to ich własność.
Nareszcie jest tak, jak powinno być od początku.
Ich Bogowie stworzą nową rasę z tymi niby tam innymi panienkami, które podobno różnią się czymś od tych, które są im dane. Dla nich nie miało to żadnego znaczenia, nie wnikali w szczegóły, plany i nie śmieli nawet protestować czy unosić się dumą.
Cipka to cipka, tyle ich interesowało.
Poza rozrywką: polowaniem - rozlewem krwi i porządną ucztą, seks jest dla nich jak narkotyk, najlepsza zapłata za wykonywanie usług oraz wieki cierpliwości.
Mają swój własny harem... o tak.
Ich ludzkie panny miały otrzymać wieczną młodość i być Ich wysterylizowanymi seksualnymi służkami. Genetycznie odpicowane, chcące ciągle zaspokajać z nimi swoje chcice... Ach, czeka ich świetlana przyszłość.
Pójdą za swoimi Bogami wszędzie! Tak są Im wdzięczni, za to szczęście, prawdziwą i zasłużoną rozkosz zmysłów.
Ostatnie co Lea zapamiętała to pełne żądzy spojrzenie Granatowowłosego Dziwaka i... zamknęła oczy, odpłynęła w błogim śnie słysząc, zapamiętując ostatnie dźwięki.
- Mów mi Tanatos, moja piękna.
Lei śniły się promienie słońca, które ogrzewały stopniowo jej twarz, unosiła się naga na wodzie, czuła jak jej piersi falują a plecy są mile masowane... Mogłaby zostać w tym stanie naprawdę długo. Zrelaksowała się, odprężyła spięte mięśnie. Ale w sumie gdzie jest? Chciała jeszcze raz otworzyć oczy, które na chwile przymknęła, niestety były jak zalepione. Zaczęła panikować, serce biło jej coraz mocniej, powoli zanurzała się w wodzie, nie mogła ruszyć swoim ciałem, starała się ale nie przynosiło to żadnych skutków. Zaczęło brakować jej tlenu, wyciągnęła rękę przed siebie i...
Obudziła się mocno kaszląc.
Usiadła, uzmysłowiła sobie, że leży na wielkim łóżku, przykryta miękkim, nieznanym jej materiałem, może to jedwab? Nie mogła uwierzyć... miała na sobie jakąś kieckę! Pachniała słodkim olejkiem, ewidentnie miała umyte włosy, jej skóra wydawała się jakaś taka nawilżona...
Nagle poczuła, że ma tylko jedną wolną rękę, spojrzała w prawą stronę i podskoczyła z przerażenia.
- Jak się spało?
- O nie... tylko nie ty... - szepnęła. Była przekonana, że zaraz się popłacze, naprawdę starała się wyrwać dłoń z uścisku, niestety na próżno. - Czy... możesz mnie puścić? - Poprosiła błagalnym tonem głosu.
Jak mogła się domyślić Menda poruszył przecząco głową, tak, właśnie tak będzie teraz go nazywać (postanowiła w myślach).
- Nie tak mam na imię moja droga, wiesz, że czytam Ci w myślach? - Uśmiechnął się szeroko mrużąc wężowe oczy tak, że zrobiły mu się delikatne zmarszczki. U ludzi to znak szczerego uśmiechu... a jak było z nimi? W ogóle jak mogła się nad tym zastanawiać! Nienawidzi się w tym momencie! Musi przecież pamiętać, że to wróg, morderca, wcielone zło... - Ach, nie pochlebiaj mi tak, bo się zarumienię - Lea otworzyła szerzej oczy ze zdumienia.
Menda, obrzydliwa Menda!
I tu jej wszelakie mniemanie, w owym momencie, zostało zakłócone przez niezapowiedziany, namiętny pocałunek, od którego dostała tzw. gęsią skórkę.
c.d.n.