Życzenia się spełniają (III)

26 marca 2023

Opowiadanie z serii:
Życzenia się spełniają

Szacowany czas lektury: 18 min

Poniższe opowiadanie znajduje się w poczekalni!

Po porannych wydarzeniach Łukasz i Karolina unikali swoich spojrzeń. Rozmawiali tylko na tematy konieczne, prozaiczne, nijak niezwiązane z tym wszystkim, co się wydarzyło. Czuć było w powietrzu napięcie. Na pozór negatywne jak przy konflikcie, lecz faktycznie, było to napięcie dwojga ludzi, którzy raczkując w związku, ukradkiem zerkają na siebie pożądliwym spojrzeniem tak, by druga strona tego nie widziała.

U Łukasza była to norma, że śledził żonę wzrokiem. Kochał ją i pożądał całym sobą. Jak przystało na prawdziwego mężczyznę, puszczał ją przodem w każdym przejściu, czy na schodach i dosłownie gapił się na jej pośladki, niczym napalony nastolatek, rozbierając ją wzrokiem. Nie przepuszczał żadnej sytuacji, by popatrzeć, kiedy to żona przebierała się albo brała prysznic. Zawsze przychodził do niej, czasem pod jakimś pretekstem, a czasem tak po prostu. I zerkał na nią, mierząc wzrokiem, podziwiając jej urodę i krągłości jej ciała, które tak uwielbiał. Jedyne, co się zmieniło, to fakt, że znów jak za dawnych lat, w taki sam sposób, ona, zaczęła patrzeć na niego. Ponownie czuła pożądanie, które wywołane stresem, trudem życia i natłokiem obowiązków przygasło już dawno temu. Teraz ma na niego ciągłą ochotę i nie może doczekać się kolejnego razu, kiedy to skonsumuje związek, w pełnym tego słowa znaczeniu.

Przemierzali wspólnie w milczeniu alejki sklepowe, pakując do koszyka wszystko, czego potrzebować będą przez kolejny tydzień. Idąc przez stoisko z alkoholem, Łukasz dzielnie przeszedł niewzruszony. Niczego nie kupił, mając w myślach, co wydarzyło się ostatniej nocy. Bojąc się, że gdy znów się napije, to coś w jego głowie, znów zadawać będzie podejrzane pytania i wszystko albo wróci do poprzedniego stanu, albo się pogorszy, a jest dobrze, tak jak jest. Następnie para poszła na stoisko z ubraniami. Karolina przegrzebywała stoisko z wyprzedażami, a Łukasz w tym czasie zadumał się, patrząc w podłogę.

- Co sądzisz? – Z letargu wyrwały Łukasza słowa żony. Odwrócił się i ujrzał ją trzymającą w rękach, różowe spodnie od dresu.

- Całkiem fajne. W moim ulubionym kolorze. – Gdy żona spojrzała na niego pytającym wzrokiem, dodał. – W tym sensie, że lubię, jak nosisz różowe rzeczy.

- Już się bałam, że faktycznie jest coś z tobą nie tak, jak już różowy kolor to twój ulubiony.

- Nie docinaj mi. Już mówiłem, że nie jestem gejem.

- Nic takiego nie powiedziałam. Aczkolwiek dzisiaj podejrzanie bardzo podobało ci się to i owo.

- Nie insynuuj. Chodź, przymierzysz.

Udali się do przymierzalni. Karolina weszła i zasłoniła za sobą kotarę. Po chwili zawołała męża, by ocenił, jak wygląda.

- Całkiem dobrze ci w nich. Obróć się – poprosił Łukasz.

Za każdym razem przy zakupie spodni, musiał zobaczyć, jak prezentuje się tyłeczek żony, szczególnie przy codziennej domowej odzieży, w której to najczęściej ją oglądał.

- Może być?

- Powiem ci szczerze, że gdy te spodnie byłyby o dwa rozmiary mniejsze, byłyby idealne.

- Specjalnie wzięłam większe. Teraz nie muszę ukrywać tylko cellulitu i tłustego tyłka, ale także coś jeszcze.

- Te spodnie będziesz nosić po domu i nic mi nie będziesz ukrywać, bo wiesz, jak lubię patrzeć na Ciebie w obcisłych ciuchach. Przyniosę ci mniejsze.

Łukasz zawędrował do stoiska, gdzie wisiały inne rozmiary wybranych przez żonę spodni i wybrał rozmiar, jaki zawsze kupowała żona. Zobaczył również, że do kompletu jest bluza w takim samym kolorze. Zabrał ją ze sobą również. Udał się do przymierzalni i wręczył żonie nowe ubrania. Po kilku chwilach ponownie zawołała go, by ocenił. Tym razem już bez proszenia, obróciła się dookoła, prezentując swój nowy ubiór. Łukasz zobaczył, jak ponętnie prezentuje się jego żona w nowym stroju. Jak dresy opinają jej pośladki i uda, idealnie odwzorowując ich kształt.

- Te są idealne – powiedział. – Bierzemy i nie przyjmuję sprzeciwu.

- Przecież są za małe. Nie widzisz?

- Widzę, ale tak seksownie w nich wyglądasz, że chętnie wziąłbym cię tu i teraz. To są dresy, nie przeszkadza, że są trochę mniejsze.

Wtedy Łukasz zobaczył, jak na przedzie w miejscu wzgórka łonowego, zaczęła odznaczać się delikatna wypukłość, którą złapał dłonią, patrząc pożądliwie na żonę. „To będzie mój szczęśliwy weekend” – pomyślał.

- Niech ci będzie. Będę specjalnie chodzić po domu, kręcąc tyłkiem w twoim kierunku, żeby ciekła ci ślinka.

- Kręć, kręć. Dresy, to jeden ruch i już są na kostkach, pamiętaj.

Karolina zaciągnęła zasłonę przymierzalni i przebrała się w swoje ubrania. Wychodząc, włożyła różowy komplet do wózka. Łukasz dalej widział wypukłość na jeansach żony. Nie mógł już się doczekać wieczora, kiedy to spokojnie będzie mógł w komfortowych warunkach pobaraszkować z żoną i pobawić się nowym przybyszem, by poznać go z każdej strony.

Po zapłaceniu za towar i spakowaniu go do samochodu udali się w kierunku domu. Po drodze jednak skręcili do małej restauracji, by zjeść obiad. Zamówili to samo. Schabowego z ziemniakami i buraczkiem. Po posiłku kawa i ciasto. Gdy zjedli i dotarła do nich kawa, pili, rozmawiając i przegryzając ciastem. Aż tu nagle, Łukasz poczuł na swojej nodze, a następnie kroczu, delikatny ucisk. Spojrzał na żonę, a ta z nonszalanckim uśmiechem, wzruszyła brwiami. Gładziła stopą krocze męża, zwiastując tym, że faktycznie, to nie koniec przyjemności na dzisiaj.

- Co ty robisz, tu są ludzie. – Odparł, wywracając oczami Łukasz.

- Nie szkodzi. Obrus jest długi i nic nie widać. Sprawdzam, czy nadal masz na mnie ochotę.

- Mam, wielką, szczerze, to nie mogę doczekać się wieczora, kiedy się do ciebie dopadnę.

- Już nie długo kochany. Ja również nie mogę się doczekać.

Karolina, gdy poczuła, że duma męża nie ucierpiała przez jej obecny stan, z ulgą kontynuowała jeszcze przez chwilę, a następnie zabrała stopę, zakładając na nią but.   

- Pamiętasz? Kiedyś zamówiłeś taką przezroczystą zabawkę z pasami.

- Pamiętam, nigdy jej nie użyliśmy. Krępowałem się zaproponować ci to, a sama też nigdy nie zaoferowałaś…

- Też się wstydziłam. Wiesz, że ciężko ode mnie takie rzeczy wychodzą. Teraz… – przerwała w pół słowa. – No wiesz. Sztuczny, nie będzie już potrzebny.

Łukasz aż zaparł dech, gdy słowa żony do niego dotarły. „Ona sama inicjuje takie tematy? Nigdy nie była taka odważna w tych sprawach” – pomyślał. Zdał sobie sprawę, że będą mogli spróbować czegoś, co już dawno przeszło mu przez myśl, by urozmaicić ich życie erotyczne, ale przez strach nigdy tego nie proponował. A teraz to ona proponuje, i to jeszcze prawdziwym penisem, a nie jakimś sztucznym.

- Wiem, co masz na myśli. Ale jeszcze poczekajmy z tym trochę. Daj mi się oswoić. Poza tym ty chcesz ode mnie tego, czego ja nie mogę się doprosić od ciebie?

- Tak pomyślałam, że teraz jest dobra ku temu okazja. Poza tym, jakoś tak seks zaczął mi siedzieć w głowie. Jak do tej pory o nim za dużo nie myślałam, tak teraz ciągle mi głowę zaprząta.

- Zobaczymy. Na razie, na pewno mam jeden warunek. Nie dam się przelecieć, zanim ty mi na to nie pozwolisz. – Łukasz uniósł się w ekscytacji, że żona pozwoli mu w końcu spróbować zakazanego owocu. Podnieciła go też świadomość, że może stać się stroną bierną. „Chyba naprawdę mam w sobie coś z geja” – pomyślał, nie zdając sobie sprawy, że wypowiedział te słowa na głos.

- Nie szkodzi. O ile te skłonności zarezerwowane są tylko dla mnie.

- Co? Powiedziałem to na głos? Tak, tylko dla ciebie. Faceta bym nie tknął.

Oboje podekscytowani udali się do domu. Rozpakowali zakupy, wspólnie wykonali wszystkie obowiązki – pranie, sprzątanie, prace ogrodowe. Gdy dzień zaczął dobiegać końca, a na dworze, zrobiła się już szarówka, wrócili do budynku.

Było już dobrze po dwudziestej pierwszej, więc Karolina oznajmiła, że idzie pod prysznic. Łukasz zrobił sobie kanapkę, którą spokojnie skonsumował. Gdy tylko usłyszał odgłos załączonego przepływem wody pieca, od razu pomaszerował na górę. Upewnił się, że żona jest już pod prysznicem i wszedł do łazienki.

- Dołączysz? – Zapytała, gdy zobaczyła skradającego się przy drzwiach męża.

- Pewnie! – zmierzył wzrokiem żonę, całkiem nagą, stojącą pod strumieniem gorącej, parującej wody.

Gdy zobaczył jej ponętne, krągłe ciało oraz swobodnie, na razie, zwisającego penisa, od razu nabrał ochoty na swoją lubą. Wszedł do wanny i natychmiast zbliżył się do niej. Objął ją w pasie i czule pocałował w usta. Karolina poczuła nagły przypływ emocji, aż zmuszona była zacisnąć nogi z przypływu podniecenia. Łukasz przylgnął do niej jeszcze bliżej, całując łapczywie jej wilgotne usta, które zdawały się płonąć. Przytuleni do siebie, oddali się bliskości w asyście płynącej na ich nagie ciała gorącej wody, która zmysłowo masowała skórę. Dłonie mężczyzny spoczęły na pośladkach żony, które pieścił delikatnymi ruchami, wsuwając jedną dłoń między nie. Przeszedł go dreszcz żądzy, gdy fragment jego dłoni, musnął charakterystyczną w dotyku wklęsłość. Przypomniała mu się rozmowa, w której luba dała mu do zrozumienia, że być może jego oczekiwanie się skończy i posmakuje zakazanego owocu. Na tę myśl, jego penis naprężył się do granic swych możliwości, przyciśnięty do szorstkiego od wody, uda żony.  Poczuł również na sobie, jej twardość, której zapragnął. Porzucił jej usta, odsunął się nieznacznie i obiema dłońmi ujął gorący, nabrzmiały organ, który wydawał się jeszcze bardziej urosnąć w jego objęciu. Czułymi ruchami masował go, rozpoczynając taniec pocałunków na jej szyi, piersiach, aż klęknął przed żoną. Z tej pozycji, przyglądał się jej twarzy. Była w niej błogość, wyłaniająca się zza przymrużonych oczu. Długo nie czekając, Łukasz rozchylił nogi żony, unosząc jedną, dając do zrozumienia, by postawiła ją na brzegu wanny, co ochoczo uczyniła. Przychylił się nieco, składając czułe pocałunki na płatkach jej cipki. Wsunął język między nie i pieścił długimi ruchami, kończąc na samym czubku jej penisa. Nogi Karolinie ugięły się od przyjemności. Poczuła, jak rozkosz przemieszcza się z jednego punktu, do drugiego. Zachęcony reakcją mężczyzna, poczynił to jeszcze kilka razy, z każdym, sprawiając, że doznania stawały się coraz bardziej intensywne.

Łukasz sięgnął dłonią brzegu wanny i zaaplikował na palce odrobinę mydła w płynie, by przełamać szorstkość skóry. Wsunął palce między pośladki żony i odnalazł jej drugą dziurkę. Uwielbiał jej dotykać. Faktura jej skóry oraz świadomość, że dotyka czegoś, co nie do końca było dozwolone, podniecały go do granic możliwości. Karolina nie powstrzymywała go, gdyż również czerpała z tego przyjemność, lecz nigdy nie pozwalała mu posunąć się dalej. Gdy tylko mężczyzna odnalazł swoją podnietę, pociągnął językiem po łechtaczce, a następnie podążył językiem po trzonie penisa, dochodząc do jego główki. Poczuł, jak mięsień w okolicach jego palca napina się, podniecenie wzięło górę.

Wziął do buzi słodki organ, drażniąc językiem wędzidełko i ciągle masując zakazaną strefę. Karolina wyraźnie wzdychała, manifestując swoje doznania. Wplotła palce w mokre włosy męża, subtelnie przyciągając jego głowę do siebie. Każdy ruch był coraz bardziej zdecydowany i energiczny, a odgłosy przyjemności coraz bardziej donośne. Nagle oddech dziewczyny stał się bardzo szybki i łapczywy, co zwiastowało rychłe uwolnienie napięcia. Łukasz przestał. Odsunął się o kilka cali, by ujrzeć pulsującego członka, tuż przed jego twarzą, jak pręży się w spazmach niedoszłej rozkoszy.

- Czemu przestałeś?! Nie rób mi tego! Nie teraz!

- Noc jeszcze długa kochanie. Nie pozwolę, by za szybko zabawa się skończyła.

Łukasz wstał, złapał żonę za brodę i spojrzał w jej oczy. Ujrzał rozczarowanie i frustrację.

- Tak bardzo mi się chce. Zrób to jeszcze raz, proszę – niemal płaczliwym głosem błagała napalona kobieta.

- Zrobię. Już niedługo.

Karolinie, trzęsły się nogi. Napięcie seksualne o podwójnej sile sprawiało, że mięśnie miednicy, napinały się jej mimowolnie, sprawiając, że chuć nie chciała osłabnąć. Oczami wyobraźni widziała, jak zgina Łukasza w pół i wykorzystuje tu i teraz.

- Menda! – Rozdrażnionym głosem wycedziła przez zęby Karolina.

- Chodź, dokończymy prysznic i idziemy do łóżka – oznajmił z szyderczym uśmiechem, patrząc jej w oczy.

Dokończyli prysznic w milczeniu. Oboje byli bardzo napaleni, żądni siebie, a powietrze było gęste nie tylko od pary wodnej, ale także napięcia między nimi, które żądało rozładowania. Pierwsza wyszła Karolina, która szybko dokończyła wieczorną rutynę, umyła zęby i poszła do łóżka. Chwilę po tym, gdy Łukasz zakończył swoje zabiegi, wyszedł na chodnik, ociekając wodą. Gdy tylko wytarł dłonie, sięgnął ręką pod umywalkę i ze specjalnie spreparowanej półeczki wyjął blister, w którym znajdowały się trzy, jasnożółtego koloru tabletki. Jednej brakowało. „Przez trzydzieści sześć godzin nie opadniesz bez mojego pozwolenia przyjacielu i będziesz stał na każde zawołanie”. – Pomyślał, patrząc w dół na swojego opadającego powoli kompana.

Wyjął jedną tabletkę, włożył do ust, pogryzł, połknął, popijając wodą z kranu.  Nie miał większych problemów z erekcją, lecz czasami zdarzało się, że chwilowo natura nie spełniała swojego zadania. Zawsze miał kilka tabletek na sytuacje, w których było podejrzenie, że zapowiada się upojna noc, która zakończy się niejednym stosunkiem. Szczególnie że dzisiaj szczytował już dwa razy, czuł, że potrzebować będzie lekkiego wzmocnienia.

Gdy wytarł się do sucha, popędził do sypialni. Zastał tam, leżącą na plecach, z lekko rozłożonymi nogami żonę. Jej erekcja jeszcze całkiem nie opadła po ekscesach pod prysznicem. Mężczyzna zaszedł na skraj łóżka, klęknął przy nim. Ujął stopę żony, którą zdecydowanymi ruchami zaczął masować. Karolina westchnęła. Zbliżył swoją twarz, dołączając do masażu pocałunki. Całował palce, podeszwę, wierzch stopy. Potem kolejnej. Przysunął je obie do siebie i pieścił naprzemiennie, co chwila, wkładając sobie ich palce, do ust. Tym razem mógł dostrzec, że żonie się podoba, po tym, jak natychmiast jej penis, powrócił do stanu sprzed chwili. Jego również. Zmierzał szlakiem, prowadzącym przez łydkę, kolano i uda, wprost do celu. Gdy niemal go osiągnął, zawrócił i podróż zaczęła się od nowa, Tym razem na drugiej nodze. Po chwili, gdy jego usta znalazły się na wysokości uda, rozsunął nogi żony i ujrzał soczysty kwiat, u którego podstawy, błyszczała się ledwie zauważalna stróżka płynu. Natychmiast pociągnął językiem po pośladku i cipce, z rozkoszą go zbierając. Karolina stopą odnalazła klejnot męża, który zawzięcie pocierała podeszwą stopy. Wiedziała jak to na niego działa i miała nadzieje, że zmotywuje go tym do rychlejszego działania. Gdy usta męża wróciły na jej cipkę, poczuła, jak napinają się wszystkie mięśnie, jak gorący dreszcz, począwszy od cipki, przebrnął przez całe jej ciało wprost to mózgu. Było to niesamowicie przyjemne i pragnęła więcej. Łukasz przylgnął do jej kwiatu i całował go bez opamiętania. Uczucie wyjątkowego, jedynego w swoim rodzaju, spodu stopy, na główce członka, sprawiło, że zapragnął tylko jednego. Nadszedł ten moment, kiedy chciał przygwoździć swoją ukochaną do łóżka, wejść w nią i zerżnąć jak zwierzę. Opanował się.

Lizał językiem, słodkie wargi, ociekające śluzem. Położył się między nogami dziewczyny, zwilżył palce śluzem z jej cipki, a następnie ujął dłonią pulsującego penisa. Płynnymi ruchami masował go w górę i w dół. Biodra żony, miarowo poruszały się w rytm jego pieszczot. Czuł pod językiem, jak każdy ruch dłoni w górę, napina skórę poniżej, eksponując łechtaczkę, która tak samo jej je większy odpowiednik, była bardzo twarda i doskonale wyczuwalna. Karolina była w raju. Głośno sapała i manifestowała swoją przyjemność. Każdy ruch nasilał ją i sukcesywnie kierował ku spełnieniu. Wtem, Łukasz przestał. Klęknął między nogami kobiety, wsunął lekko swoje uda pod jej nogi i swoim penisem drażnił naprzemiennie, to penisa, to cipkę. Było to niezwykłe uczucie, które wyzwalało coraz większe podniecenie. Możliwość panowania nad swoją chucią stawała się coraz słabsza.

- Daj mi go w końcu! – Gniewnym głosem warknęła kobieta.

Łukasz wsunął w nią czubek. Kobieta westchnęła przeciągle. Wykonując, minimalne ruchy u jej wejścia, z każdym pchnięciem, coraz głębsze, pieścił jedną dłonią łechtaczkę, drugą penisa. Ciało żony opadło w odprężeniu. Przyjemność potęgowała się z każdą sekundą. Rozluźnienie ciała sprawiło, że westchnienia rozkoszy stały się o wiele głośniejsze. Orgazm się zbliżał. Czuł, jak wejście do pochwy, zaciska się na jego członku. Sam również nie potrzebował już wiele. Gdy mężczyzna rozsunął lekko nogi, obniżając swoje ciało, Karolina głośniej jęknęła. Każdy ruch prowadził do nieuniknionego. Powoli, bez pośpiechu, długimi ruchami pieścił wszystkie jej najwrażliwsze punkty. Karolina z całych sił nabrała powietrza. Poczerwieniała na twarzy i doszła, z niezwykle głośnym wrzaskiem okazując swoją rozkosz.

Opadła rozluźniona jeszcze bardziej, przez chwilę sprawiając wrażenie nieprzytomnej, lecz ciężko dysząc.

- Możesz włożyć go wszędzie. – powiedziała ledwie słyszalnym głosem.

Słowa te zabrzmiały w jego głowie. Marzył o tym, by je usłyszeć od dnia, gdy pierwszy raz kiedyś wysłał jej żart z nimi związany.  Nie musiała dwa razy powtarzać. Łukasz natychmiast sięgnął lubrykant z szafki przy łóżku. Wyjął swój świecący od śluzu przyrząd. Zaaplikował obfitą ilość żelu na niego oraz na pośladki żony. Wsunął czubki palców między jej pośladki i natychmiast odnalazł wejście w nieznany świat. Gładził czule, zataczając kółka palcem. Jednym z nich, ucisnął lekko wejście, które z lekkim oporem, wpuściło go do środka. Płytkimi ruchami, pieścił delikatnie, by nie zrazić żony. Ich penisy, stały niczym dwie wyrzutnie, pragnące wystrzelić jak najszybciej. Gdy jeden palec nie spowodował odwrotu żony od nowych pieszczot, Łukasz dołożył drugi, wsuwając go obok pierwszego. Tym razem było nieco trudniej, lecz spotkał tylko westchnięcia przyjemności żony i żadnych oznak bólu. Jej penis podrygiwał w rytm jej westchnień. W jej twarzy widać było oddanie. Pełne odprężenie. Gdy otworzyła oczy, spojrzała na męża, on już wiedział, że naprawdę może wszystko. Wyjął palce, ujął swojego penisa i nakierował wprost do celu. Pragnął tego, jak jeszcze nigdy. Główką ocierał o drugą dziurkę, stopniowo zwiększając siłę ucisku. Nadmierne podniecenie sprawiało, że każdy najmniejszy ruch wywoływał rozkosz, która nie da się okiełznać. Nagle główka penisa zniknęła otoczona okrągłym mięśniem, który natychmiast w przypływie nowych doznań zacisnął się na moment, powodując niezwykle przyjemne uczucie. Wolnymi ruchami, Łukasz wsuwał się coraz dalej. Uczucie było nieziemskie, wyjątkowe. Takie inne niż wszystko, czego do tej pory doświadczył. Drugą dłonią złapał podrygującego penisa żony, którego pieszczoty połączone z nowym analnym doznaniem przeniosły Karolinę w inny świat. Sama zaczęła biodrami napierać na męża, przyspieszając pełne odkrycie nowego świata. Oddech obojga przyspieszył, ruchy stały się bardziej dynamiczne, wręcz chaotyczne. Dyszeli pochłonięci w dążeniu do rozkoszy. Jeszcze zanim penis Łukasza zniknął cały w analnym raju, kobieta ponownie doszła na szczyt. Tym razem inaczej. Jej penis zaczął pulsować, jak oszalały. Nacisk penisa w środku drugiej dziurki, nie pozwalał nasieniu wystrzelić, więc wylewało się z czubka, pokrywając główkę i dłoń męża. Silne skurcze tam na dole, oplatające klejnot mężczyzny tak mocno, jak dłoń zaciskająca się na nim z całej siły sprawiły, że doszedł w niej, rozkoszując się nowym, bardzo silnym doznaniem, pompując cały swój nektar w miejsce, w którym nigdy jeszcze nie był.

Popatrzyli na siebie z lekkim zawstydzeniem i uśmiechnęli się do siebie. Łukasz wstał po chwili, nie dowierzając, w to co się stało. Sięgnął chusteczki i dokładnie posprzątał wszystkie ślady zbrodni. Położył się obok Karoliny. Ta przekręciła się w jego stronę i mocno przytuliła.

- Było cudownie. – Rzekła, mocniej przytulając męża.

- Było. Chcę jeszcze raz.

- Daj mi odsapnąć. Noc jeszcze młoda.

- Tylko nie za długo. Musimy to powtórzyć.

Pocałował ją w usta i przez dłuższą chwilkę leżeli przytuleni do siebie w milczeniu.

- Chcesz jeszcze raz, powiadasz? – Przerwała ciszę Karolina?

Odwróciła się na łóżku, tyłem do męża. Przysunęła do niego swoje pośladki, podkurczając nogi.

- Czy rozumiesz, co mam na myśli? – Zapytała, jeszcze bardziej wypinając tyłeczek w jego stronę.

- Dwa razy nie będziesz musiała powtarzać.

Łukasz również odwrócił się w stronę żony, przyjmując pozycję „na łyżeczkę”. Chwycił swojego opadającego już penisa i zbliżył się nim do pośladków Karoliny. Pocierał po seksownym przedziałku, wsuwając główkę coraz głębiej między nie. Gdy tylko poczuł na główce oplatające ją pulchne pośladki, natychmiast odzyskał erekcję.

Był nadal wykończony, lecz tej okazji nie mógł przepuścić. Od wielu lat, gdy żona była zmęczona i nie miała ochoty na nic więcej, zdarzało się, że wykorzystywał jej ciało do egoistycznego zaspokajania siebie w taki właśnie sposób. Płytkimi ruchami posuwał jej pośladki bądź masturbował się, pocierając główką penisa, o jej odbyt, napierając na niego w momencie, gdy dochodził. Spotykało się to zawsze z wycofaniem żony, gdy użył zbyt dużej siły.

Przeciągał penisem po całej długości przedziałka między pośladkami, co chwile, ocierając się o odbyt. Żona cichutko wzdychała, a on był w siódmym niebie. Gdy odzyskał pełną ochotę, poczuł mrowienie w swoim członku, odnalazł charakterystyczne zagłębienie między pośladkami żony i lekko naparł na nie. Dokładnie zwilżone żelem i resztkami spermy oraz przygotowane fizycznie po ostatnim razie ciało, nie stawiało większego oporu. Dupcia żony, wpuściła go natychmiast do środka. Poczuł, jak ciasno opina jego narząd, powodując coraz większą ochotę. Karolinie również się podobało. Mężczyzna przysuwał się coraz bliżej do żony, aż jego penis, zniknął cały między pośladkami. Gdy tylko rozpoczął powolne ruchy w przód i w tył, ona, wyszła mu naprzeciw, poruszając biodrami. Łukasz nie przerywając, objął żonę i wilgotną dłoń, położył na jej brzuchu. Głaskał go, ugniatał oraz palcami pieścił jej pępek. Podniecenie rosło, a ruchy męża przyspieszały. To uczucie na penisie, ciasnego pierścienia, który przesuwa się od nasady, do główki, przyprawiało go o zawroty głowy.

Z brzucha żony, przeniósł się na jej wzgórek łonowy, odnajdując dalej stojący twardy narząd. Gdy tylko objął go dłonią, poczuł, jaki jest wilgotny od własnego śluzu. W rytm swoich ruchów masturbował żonę, która coraz głośniej, westchnięciami okazywała swoją rozkosz. Ruchy Łukasza stały się bardzo mocne i głębokie. Jego oddech przyspieszył, a ciało zaczęło się napinać. Wtedy poczuł jak mięsień oplatający jego penisa, rytmicznie kurczy się, a organ trzymany w dłoni pulsuje. Żona głośno sapie, pokazując tym, że właśnie dochodzi. Ta świadomość oraz uczucie rytmicznie pulsującego na jego penisie analnego raju sprawiło, że wbił się żonę z całej siły, powodując lekki jej unik, lecz nie przeszkodziło mu to. Doszedł w niej, pompując spermę w ciasny raj. Opadł po chwili wykończony, pozostając w środku, delikatnie gładził penisa żony i rozkoszował się odprężeniem.

Mimo całkowitego rozładowania swojego napięcia seksualnego, nie mógł doczekać się kolejnego razu i wtedy zapragnął znaleźć się w tym samym miejscu, w którym znajduje się jego żona. Zamienić się miejscami. „Wygląda na to, że mamy plany na jutro” – pomyślał.

Leżeli tak jeszcze przez chwile. Gdy penis Łukasza, będąc w środku, stał się miękki, wyślizgnął się. Oboje spoceni, oblepieni swoimi miłosnymi sokami przytulili się do siebie.

- Ja chcę jeszcze raz! – Powiedzieli oboje w tym samym czasie.

- Ale najpierw prysznic i chwilę musimy odpocząć – oznajmił Łukasz.

- Racja. Jeszcze dużo czasu przed nami.

Ten tekst odnotował 16,291 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.62/10 (30 głosy oddane)

Z tej samej serii

Komentarze (24)

0
-2
Szkoda, że nie skorzystałeś z mojej korekty edycji dialogów. 🙁 Ponawianie tych samych błędów Cię bawi?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-2
Autor w ogóle najwyraźniej ma w poważaniu wszelką interakcję z czytelnikami. A szkoda, bo wystarczyłoby trochę przysiąść nad warsztatem i byłaby to naprawdę dobra seria. Nie żadna wybitna, bez przesady, ale na pewno godna uwagi choćby przez poruszony temat. Bo o ile tekstów gejowskich / shemale trochę na Pokątnych mamy, o tyle futanari (tak, wiem, mamy na to nasz odpowiednik, ale mnie się "hemafrodytyzm" jak mocno kojarzy z suchym pojęciem z biologii, że nijak nie przystaje do erotyki - co innego futa) ze świecą szukać. I oczywiście jest tutaj masa uproszczeń, choćby w postaci zdecydowanie zbyt szybkiego pogodzenia się Karoliny z tak fundamentalną zmianą, ale całość jest napisania co najmniej przyzwoicie pod względem fabularnym czy opisowym (autor na przykład nie boi się napisać, że krąglejsza kobieta ma brzuszek i że to się może podobać facetom, co bardzo doceniam). Niestety reszta niespecjalnie za tym nadąża.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
@Tomp, @Agnessa Novvak - Jeśli chodzi o dialogi, próbowałem zrozumieć jak pisać dialogi, wydawało mi się że, były przyzwoite, lecz widocznie się myliłem. Był bym bardzo wdzięczny za jakąś wskazówkę, co z nimi jest nie tak. W poprzednim opowiadaniu postarałem zastosowac zmiany w taki sposób jak Tomp poradził, próbowałem nie popełniać błędów które popełniłem wcześniej ale nie udało mi się. Autor nie ma w poważaniu interakcji z czytelnikami. Autor prowadzi bardzo napięty tryb życia. Nawet opowiadania napisałem będąc w pracy gdzie jedynie w sobotę, jak 4-5 godzin które mogę na to poświęcić, resztę tygodnia nie mam czasu spokojnie zjeść. Naprawdę jestem wdzięczny za wszystkie sugestie i podpowiedzi dotyczące poprawek. Postaram się dopracować opowiadania gdy tylko będę miał chwilkę. Jeśli chodzi o "warsztat", zdaje sobie sprawe, że do miana bycia choćby dostatecznym, jest mu bardzo daleko. Dlatego przyjmę każda krytykę, która coś do niego wniesie. W życiu napisałem może 10 opowiadań, z którego żadne nie przekraczało 4000 słów, więc dopiero raczkuje w pisaniu. Proszę o wybaczenie i zrozumienie. Opisałem swoją chora fantazje, która chciałem podzielić się z innymi i zobaczyć jak zostanie przyjęta, by ktoś, kto zna się na pisaniu, ocenil moje wypociny. Na razie skończę z pisaniem i postaram się dopracować opowiadanie do perfekcji uprzednio zgłębiając tajniki teorii pisania. Zapewne zajmie mi to wiele tygodni, biorąc pod uwagę czas, który jestem w stanie na to poświęcić. Gdy skończę, opublikuje opowiadanie jako całość. Jeśli nie zbliży się choćby do miana "przyzwoite", dam sobie spokój z pisaniem 😃😃
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@Steciu6969, może ja szepnę słówko. Nie czytałem Twojego opowiadania, tylko rzuciłem okiem i trochę zabolało 😉

1. Na temat zapisu dialogów tu znajdziesz przystępnie opisane ogólne zasady: https://www.jezykowedylematy.pl/2011/09/jak-pisac-dialogi-praktyczne-porady/

A w szczególe:

- Co ty robisz, tu są ludzie. – Odparł, wywracając oczami Łukasz.



Dialogu nie zaczyna się łącznikiem ( - ) a półpauzą ( – ) lub pauzą ( ― ). Wszystkie kreski mają być tej samej długości.
Jeśli narracja dotyczy bezpośrednio dialogu, nie stawia się kropki na końcu wypowiedzi dialogowej i narrację zaczyna się małą literą, czyli:
– Co ty robisz, tu są ludzie – odparł, wywracając oczami Łukasz.
A prawidło ten zapis powinien wyglądać:
– Co ty robisz, tu są ludzie – odparł Łukasz, przewracając oczami.

2. Pilnuj właściwej gramatyki.

Łukasz aż zaparł dech, gdy słowa żony do niego dotarły.


Łukaszowi aż zaparło dech, gdy słowa żony do niego dotarły.

3. Jeśli istnieją spolszczenia obcych wyrazów, to powinny mieć pierwszeństwo przed oryginalną pisownią. Czyli np. nie „jeansy” a „dżinsy”.

4. Nie wiem, z jakiego edytora tekstu korzystasz, ale jedynymi sensownymi są Microsoft Word (płatny) i Libre Office (darmowy). Do tego należy dołączyć rozszerzenie Language Tool.
Używanie smartfona do pisania opowiadań przypomina malowanie pokoju szczoteczką do zębów. Ale jeśli już, koniecznie trzeba dokupić klawiaturę QWERTY. Są takie, które współpracują ze smartfonem, najczęściej przez bluetooth.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-1
@Indragor - Dziękuję serdecznie. Pisałem w Microsoft Word właśnie. Kiedyś pisałem na smartfonie i faktycznie nie ma to większego sensu. Od soboty zacznę poprawki i zastosuje wszystkie sugestie jakie we wszystkich trzech opowiadaniach otrzymałem. Mam nadzieję, że sprostam zadaniu. Pozdrawiam
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-1
@Steciu6969 - kto jak kto, ale ja akurat wiem, jak to bywa z brakiem czasu. Mam znajome, które potrafią napisać całą książkę w trzy miesiące, kiedy ja nieraz męczę jedno opowiadanie przez pół roku. Dlatego nie poganiam, bo każdy ma swoje sprawy. Niemniej raz na jakiś czas warto się pokazać i odnieść do komentarzy pod własnym opowiadaniem, bo to po prostu dobrze świadczy o autorze i jego zainteresowaniu własną pracą. Bo niewiele jest bardziej wkurzających rzeczy dla czytelnika od autora, który wrzuca tekst i tyle go widzieli.

Tak czy inaczej powtórzę komentarz spod innego tekstu, bo uwagi są podobne: najpierw wrzuć tekst w sentencechecker.com / ortograf.pl i przy okazji wyciągnij z tego lekcję na przyszłość, a nie tylko mechanicznie klikaj poprawki - np. przesuwanie przecinka (nie "mimo, że" a ", mimo że" i temu podobne) bardzo się przydaje. Poza tym popracuj nad powtórzeniami wyrazów (wystarczy nawet słownik synonimów wbudowany w worda) i gramatyczną stroną zdań, o czym wspominał @Tomp.

Od siebie polecam usiąść na spokojnie i przeczytać całe opowiadanie na głos. Może być szeptem, byle byś czytał powoli zdanie po zdaniu, bo wtedy bardzo wiele rzeczy wychodzi na wierzch, np. wspomniane powtórzenia słów czy niezgrabnie podzielone zdania.

Co do dialogów, to najlepiej popraw długość myślników od razu w wordzie (funkcja zamiany) i przy okazji sprawdź wcięcia akapitowe, bo w tekście one raz są, a raz ich nie ma. Dobrze jest w takiej sytuacji przeformatować całość od zera, a nie się bawić z pojedynczymi poprawkami, bo wtedy często nowa poprawka rozwala poprzednią i się robi straszne dziadostwo. Aha, wejdź na https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/ i inne poradniki z fantazmatów - naprawdę się przydają!

Jak dla mnie nie musisz zaraz przez miesiąc szlifować tych opowiadań, ale jak już skończysz pierwszą część, daj znać w komentarzu i/lub na czacie. Rzucę okiem i bardzo prawdopodobne, że zagłosuję za wyjściem z poczekalni, bo właściwie tylko niedoróbki warsztatowe (no i może zbyt szybkie pogodzenie się Karoliny z tym, co się stało, więc dopisanie paru akapitów tu i ówdzie by nie zaszkodziło) mnie przed tym powstrzymują.

No i pisz dalej, bo wg mnie historia jest tego warta!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
W MSWord pauzę pisze się wciskając jednocześnie [Ctrl], [Alt] i [minus], półpauzę - [Ctrl] i [minus]. Warto stosować.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Seria całkiem fajna, chętnie poznam ciąg dalszy. Mimo mankamentów, o których wspominali poprzednicy, pisz dalej. Nie ma sensu przerywać w najlepszym momencie. Na poprawki przyjdzie czas ;D
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-1
@Steciu6969 Z tymi pauzami, półpauzami itd. w Wordzie jest tak, że Word automatycznie znak "minus" zamienia na pauzę, gdy "widzi" wokół słowa dwie spacje, zaś dywizem uraczy użytkownika, gdy tego nie widzi. Oczywiście o ile sobie tak ustawisz w opcjach autokorekty.
Mr Hyde zapomniał dodać, że metoda z wciskaniem kombinacji klawiszy nie działa, gdy klawiatura (najczęściej bezprzewodowa właśnie, którą Ci polecał Indragor) jest pozbawiona sekcji numerycznej. Poza tym wklejenie tekstu z pliku rtf lub doc do "Pokątnych" owocuje niejednokrotnie niespodziankami z bajki pod tytułem "Jak smok pożarł dziewicę oraz zakąsił formatowaniem".

To było gwoli ścisłości.

Zaś w kwestiach pozostałych - jeżeli chcesz zostać pisarzem, drukarzem, wydawcą, asystentem Marszałka Sejmu i laureatem teleturnieju "Jeden z dziesięciu" w jednej osobie, spijaj każde słowo i radę tutejszych encyklopedystów. To tęgie głowy. Nadworni inżynierowie Weny, osobnicy niezbędni do osiągnięcia top level. W dodatku radzą za darmo, co warto bezczelnie wykorzystać 😉

Natomiast jeśli chcesz pisać bez napinki fajne opowiadania, używając w nich urokliwego języka i poprawnej pisowni, to po prostu dużo czytaj. Książek - tych pisanych przez prawdziwych literatów i wydawanych przez prawdziwe wydawnictwa. Instynkt zadziała. Powodzenia 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
"Mr Hyde zapomniał dodać, że metoda z wciskaniem kombinacji klawiszy nie działa, gdy klawiatura (najczęściej bezprzewodowa właśnie, którą Ci polecał Indragor) jest pozbawiona sekcji numerycznej."
Mr. Hyde nie jest świadomy istnienia takiego badziewia.

"po prostu dużo czytaj. Książek"
Jeśli czytać, to nie iść w ilość, lecz w jakość. Jakość czytanych tekstów i jakość samego czytania. 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
"Mr. Hyde nie jest świadomy istnienia takiego badziewia".
Najlepszą formą autopointacji jest dodanie kropki tam (nomen omen), gdzie nie jest ona potrzebna... "Mr.".

Ciekawe jest również u MrHyde`a zjawisko widzenia rzeczy niewidzialnych, nadprzyrodzonych (to są te rzeczy usytuowane wyżej przyrodzenia). Otóż kto stwierdził, że "dużo" oznacza z automatu "niskiej jakości"?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@SenseiH
"Otóż kto stwierdził, że "dużo" oznacza z automatu "niskiej jakości"?"
No właśnie kto?
Kropka w "Mr." jest i basta. 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-1
@MrHyde @SENSEICH "Otóż kto stwierdził, że "dużo" oznacza z automatu "niskiej jakości"?"
No właśnie kto? Odpowiadam: Karol Marks. "Prawo przemiany ilości w jakość". Mnie uczono, że to jest trzecie prawo dialektyki marksistowskiej, acz Wikipedia daje je jako pierwsze z dwóch. Wyjaśnienie (dla opornych): gdyby ilość była od początku wysokiej jakości i gdyby jakość istniała przed ilością, prawo by nie istniało. Gdyby jakość była możliwa obok ilości, prawo nie istniałoby. Wg Marksa jakość wypływa z ilości, ilość jest praprzyczyną jakości i to ilość rodzi jakość. Jakość bez wstępnej ilości jest (wg Marksa) niemożliwa.
PS Proszę mnie nie bić. Jeśli, to Karola Marksa. 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Indragor Zasada pierwszeństwa stosowania wersji spolszczonej nie jest mi znana. Źródło poproszę.
Znane mi wypowiedzi językoznawców około tego tematu krążące zalecają poleganie na popularności wersji i w zasadzie dopuszczają obie. Tym bardziej, że słownictwo w literaturze jest elementem stylizacji.
W konkretnym przykładzie "dżinsy" kojarzą mi się z szarikami, a co najwyżej polską podróbą z Odry Szczecin, natomiast "jeansy" z wyrobem firmy Levi Strauss.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-1
Szanowni dyskutanci.
Nie zauważyliście, że Wasze dyskusje o niczym są w niewłaściwym miejscu, a mówiąc dosadniej, zwyczajnie nudne? Jesteście śmieszni w zadufaniu o swojej wyższości nad pozostałymi.
Teraz zapewne odpowiecie - Nie interesuje Cię, to nie czytaj. - Poważnie?
Żenada!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-1

SENSEIH rzekł:
Mr Hyde zapomniał dodać, że metoda z wciskaniem kombinacji klawiszy nie działa, gdy klawiatura (najczęściej bezprzewodowa właśnie, którą Ci polecał Indragor) jest pozbawiona sekcji numerycznej.


Ale ja klawiaturę polecałem wyłącznie do smartfona.

Tomp rzekł:
Zasada pierwszeństwa stosowania wersji spolszczonej nie jest mi znana. Źródło poproszę.


Tomp, proszę, czytaj ze zrozumieniem, co napisałem. Zacytuję siebie:

Jeśli istnieją spolszczenia obcych wyrazów, to powinny mieć pierwszeństwo przed oryginalną pisownią. Czyli np. nie „jeansy” a „dżinsy”.


Gdzie ja napisałem, że to jest zasada. I gdzie napisałem, że jest to obowiązkowe? Jest to tylko zalecenie z mojej strony, które wydaje się logiczne.

Tomp rzekł:
Tym bardziej, że słownictwo w literaturze jest elementem stylizacji. W konkretnym przykładzie "dżinsy" kojarzą mi się z szarikami, a co najwyżej polską podróbą z Odry Szczecin, natomiast "jeansy" z wyrobem firmy Levi Strauss.


Z całym szacunkiem, ale to, co z czym Ci się kojarzy, nie ma żadnego znaczenia. To, że coś Ci źle się kojarzy, nie jest żadnym argumentem. Bo co? Znaczy, że nie można tego słowa używać? A co, jeśli komuś innemu coś się źle kojarzy?

I tu się całkowicie mylisz: jeansy firmy Levi Strauss, to całkowicie to samo, co dżinsy firmy Levi Strauss. Dlaczego? Bo marką jest tu „Levi Strauss”, a dżinsy czy jeansy tylko rodzajem spodni, które produkowane są przez różne marki. Tak samo jak „legginsy” i „leginsy”.
I stylizacja nie ma tu nic, a przynajmniej niewiele do rzeczy. Dzięki takiemu tolerowaniu obcych słów mamy w szkołach zamiast trenerów – „coach-ów”. Makaronizmy to chwasty językowe.

@Krystyna, masz rację. Rzeczywiście takie dyskusje powinny raczej odbywać się na Forum, ale cóż, zwrócono się do mnie, to odpowiadam.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Kochani, Polska to jest taki kraj, w którym każda rozmowa wcześniej czy później zejdzie na politykę 😉
- Trzeba czytać dużo książek - rzekłem nieco banalnie, nie spodziewając się, że z grobu na dżwięk zaklęcia powstanie Karol Marks 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-2
A ja bym chciał żeby to poszło w kierunku feminizacji Łukasza który zapragnie być kobietą i pracować jako sissy prostytutka
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-1

Natomiast jeśli chcesz pisać bez napinki fajne opowiadania, używając w nich urokliwego języka i poprawnej pisowni, to po prostu dużo czytaj. Książek - tych pisanych przez prawdziwych literatów i wydawanych przez prawdziwe wydawnictwa. Instynkt zadziała. Powodzenia



No nie bardzo. Po pierwsze określenie, co jest "prawdziwe" jest wbrew pozorom mocno uznaniowe - patrz choćby literackie Nagrody Nobla, które znaczą dzisiaj jeszcze mniej niż Oscary (co już jest wyczynem samym w sobie), a na temat zwyczajnego dziadostwa wydawanego przez wydawnictwa (teoretycznie) na poziomie to można dyskutować bez końca.
Po drugie natomiast zakładam, że każdy z nas tutaj spotkał się w książkach z na przykład przesunięciami przecinka w wyrażeniach typu "podczas gdy", "mimo że" i tak dalej. A mimo to w pierwszym lepszym opowiadaniu początkującego (i nie tylko) autora spotkamy "podczas, gdy" i "mimo, że". Zresztą w moich też tak było i się do tego otwarcie przyznaję. A dlaczego? A dlatego, że "patrzymy, a nie widzimy", jako rzekł Sherlock Holmes - po prostu czytamy i rozumiemy, ale kompletnie nie zwracamy na to uwagi. Owszem, czasami się zastanowimy, dlaczego coś jest napisane tak lub inaczej, ale zwykle skupiamy się po prostu na fabule, a nie przecinkach, formach, formatowaniu i tak dalej.
Że nie wspomnę o czytaniu klasycznej literatury pisanej / tłumaczonej dziesiątki / setki lat temu, gdy posługiwano się innym językiem i wedle innych reguł gramatycznych / ortograficznych. Stąd wciąż mimo wszystko polecam także sięgać do poradników, a najlepiej korzystać z usług sensownego redaktora (nie mylić broń Boże z "koleżanką polonistką", bo to gorszy rak niż "kolega informatyk"), o ile to możliwe.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0

Agnessa Novvak rzekła:
Owszem, czasami się zastanowimy, dlaczego coś jest napisane tak lub inaczej, ale zwykle skupiamy się po prostu na fabule, a nie przecinkach, formach, formatowaniu i tak dalej.


I tak powinno być od strony czytelnika. Na tym (między innymi) polega dobrze napisane opowiadanie, że nie zastanawiamy się, z powodu lekceważenia interpunkcji, co autor miał na myśli, tylko skupiamy się na tym, co niosą słowa, czyli fabule.

Jeśli chodzi o korzystanie z pomocy kolegi polonisty czy koleżanki polonistki, to słowem kluczowym jest tu koleżeństwo. Trudno polemizować z taką osobą na temat proponowanych poprawek z obawy, że może się obrazić. A tego nie chcemy. Chyba że od razy zaznaczymy, że chodzi nam o sprawdzenie wyłącznie interpunkcji. Jednak i tu pojawia się problem pewnej uznaniowości w stawianiu przecinków. „Znajoma polonistka” niekoniecznie musi znać nasze intencje. Idealnym rozwiązaniem jest redaktor, który zna naszą twórczość i z którym moglibyśmy przedyskutować praktycznie każde zdanie, tylko że taka pomoc jest płatna i w przypadku amatorskiego pisania, powiedzmy sobie szczerze, nierealna. Chyba że ktoś jest wyjątkowym szczęściarzem.

Jeśli chodzi o literacką Nagrodę Nobla, to nie byłbym aż tak krytyczny. Jak w każdej sztuce, ocena jest uznaniowa. Jednym się podoba, innym nie. I trudno tu o obiektywne kryteria. Bo co powoduje, że murale Banksy’ego uważane są za dzieła sztuki, a propagandowe murale na ścianach szczytowych bloków zwykle za stuprocentowy kicz?
Natomiast zgadzam się, obecne Oscary filmowe niewiele znaczą. Dawniej, zwłaszcza w początkach ich przyznawania, oprócz „kasowości” produkcji, brano też pod uwagę walory artystyczne. Obecnie o przyznaniu Oskara decyduje praktycznie tylko sukces kasowy, „oszałamiające” efekty specjalne, bez względu czy mają sens, czy nie. Dodatkowo w ostatnich latach doszedł klucz w przydzielaniu nagród (w tym za role aktorskie) zwany potocznie poprawnością polityczną, której to zasady rozwijane z roku na rok, mogą doprowadzić do zabicia sztuki filmowej, a niektórych gatunków, jak komedia obyczajowa w szczególności. Nie będę jednak rozwodził się nad tym tematem, bo to nie kółko filmowe 🙂 .

SENSEIH rzekł:
- Trzeba czytać dużo książek - rzekłem nieco banalnie, nie spodziewając się, że z grobu na dżwięk zaklęcia powstanie Karol Marks


Stalin już powstał z grobu, tylko że teraz nazywa się Putin. To czemu nie Marks? 😀


No i znowu post nie na temat 🙁
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@SENSEICH Marks nie powstał z grobu - on żyje w umysłach Polaków i na pokatne.pl. To wszak oni oświadczają, że pokatne.pl jest "własnością czytelników". A ja tylko odpowiedziałem na pytanie "Kto powiedział...".
@Indragor Jeśli nie umiem rozgraniczyć Twojego osobistego poglądu od kategorycznego stwierdzenia, to wybacz. Może jednak w przyszłości, ze względu na istnienie takich jołopów jak ja, zaznaczysz wyraźniej, że zdanie "Jeśli istnieją [...], to powinny mieć pierwszeństwo [...]” nie jest zasadą obowiązującą.
W kwestii stylizacji nie ma zgody. Środki wyrazu (stylizacja do nich należy) oddziałują na uczucia i skojarzenia w głowie czytelnika, a więc i mojej. Autor powinien wziąć pod uwagę całość czytelników, do których adresuje swą twórczość. Żadne pokrzykiwanie jednego z czytelników nie zmieni skojarzeń innego. Rzeczą autora jest, na co się zdecyduje. Nie czytelnika Indragora ani czytelnika Tompa. My możemy mówić za siebie i tylko za siebie.
Argument z coachem dotyczy języka codziennego (jak rozumiem, i tu się zgadzam), natomiast nie może dotyczyć literatury pięknej, czyli nawet takich opowiadań, jak na pokatne.pl. Tu stylizacja jest ważniejsza od poprawności słownikowej i aktualnych mód językowych. Jeśli autor uzna, że w koledżu (!) amerykańskim pracuje coach i uzna to za istotne, to żaden trener językowy o ksywie (bo nie nicku 😉 ) Indragor go nie przekona (mam nadzieję 🙂 ).
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@Tomp
Dyskusje na takie tematy nie bardzo tu pasują, bo powinny dotyczyć opowiadania. Zanim moderator da nam po łapach, samowolnie zdecydowałem przenieść dyskusję na Forum.
Na ciąg dalszy zapraszam do tematu Dylematy i dyrdymały pisarskie
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-2
@Steciu6969
Opowiadanie jest, moim zdaniem naprawdę świetnie prowadzone i o ile wszyscy się czepiają jakiś błędów i stylistyki. Mnie to nie obchodzi bo jest co poczytać, takiego opowiadania jeszcze nie widziałem i jest ono niesamowicie podniecające oraz świeże wśród oklepanych pomysłów o ojczymach/macochach/zdradach etc. Tak dobrego pomysłu na opowiadanie dawno nie widziałem. Jeśli kogoś zainteresuje opowiadanie, albo ma takie wielkie doświadczenie w pisaniu jak niektórzy tutaj uczynni to nawet nie zauważy błędu bo połknie twoje dzieło w jednym momencie i nawet nie zauważy co było nie tak bo mózg dokonuje własnej korekty w pewnym momencie.
Nie zapominajmy, przede wszystkim jest to strona dla opowiadań erotycznych, a nie do naparzania autora o jakieś niedociągnięcia.
Mam nadzieję, że napiszesz i wstawisz gdziekolwiek jeszcze następne części bo naprawdę nie mogę się doczekać tego co jeszcze się wydarzy podczas spełniania fantazji naszych bohaterów.
Mam nadzieję na jakąś odpowiedź, może jakąś zapowiedź kiedy wstawisz następną część, ponieważ komentarz wstawiam głównie dlatego, że już tak bardzo nie mogę się doczekać kolejnej odsłony tej historii.
Pozdrawiam serdecznie
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+5
-1
@Fan Prawdopodobnie nie wszyscy doceniają komentarze językowe i "wytykanie" błędów i niedoróbek, ale gdybym ja na początku swej "literackiej" drogi trafił na kompetentnych i PRZYJAZNYCH krytyków i mistrzów, nie straciłbym dziesięciu lat na samodzielne studia języka polskiego. Zapewniam na własnym przykładzie, że pierwsza moja książka zawstydza mnie błędami, które tam są, a których mogło nie być. Dlatego doradzanie początkującym acz uzdolnionym uważam za obowiązek i podaną dłoń. Wszystkich proszę o uczenie się. To naprawdę procentuje, choćby i po latach, własnym zadowoleniem.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.