Przewartościowanie wszystkich wartości (I)
17 grudnia 2010
Przewartościowanie wszystkich wartości
Szacowany czas lektury: 9 min
Ten dzień dla Agnieszki rozpoczynał się jak każdy inny. Dźwięk budzika zrywającego ją z przyjemnego łóżka do drugiego przez nią ukochanego miejsca - szkoły. Była niezwykle pilną uczennicą, chlubą swojego liceum już pod koniec pierwszego roku.
Rozpoczynała się właśnie kalendarzowa wiosna, promocja do klasy drugiej wydawała się coraz bliższa i bliższa. Leniwie przekręciła głowę na delikatniej poduszce i spojrzała na zdjęcie jej w asyście jej kochanej familii - mamy i taty. W swoich rodzicach zawsze miała wzór i oparcie.
Jej ojciec, Damian, był podporucznikiem piechoty, doskonałym żołnierzem wielokrotnie odznaczonym za swoje sukcesy. Był twardy i surowy, jednakże jako ojciec i mąż potrafił być niezwykle delikatny i troskliwy względem niej jak i jej mamy. Matka dziewczyny, Julia była tłumaczem. Potrafiła rozmawiać w ośmiu językach, a oprócz tego zajmowała się domem, dbała o męża i zawsze dawała przykład córce zachowaniem, strojem i obyciem z życiem.
Z rodzicami rozmawiała na każdy możliwy temat. Wielokrotnie poruszali oni otwarcie temat seksu, antykoncepcji, straty perspektyw na życie, za wczesnej ciąży czy też właściwego wyboru partnera. Dzięki tym rozmową w nastolatce powstał schemat według którego żyła - pierwszy raz najwcześniej po 18, najlepiej po ślubie z tym jedynym i wyjątkowym. Przede wszystkim studia, potem praca. Dziecko? Najwcześniej po 27 roku życia - myślała Agnieszka.
Leniwie podniosła się z łóżka, zrzucając z siebie swoją różową koszulkę nocną i w samych majteczkach udała się do łazienki. Mieszkali w domu, a ojciec ponieważ pragnął zapewnić wszystko swemu dziecku zbudował dom tak, że zarówno oni (rodzice) jak i ich dziecko będzie miało własną łazienkę.
Zrzuciła z siebie majteczki i weszła pod prysznic, otwierając na siebie strumień gorącej wody. Ta gwałtownie spływała po jej średnich piersiach z małymi różowymi sutkami. Miała jasną cerę, której towarzyszyły bujne, długie aż do bioder kruczoczarne włosy. Szybko umyła się, wyszła spod prysznica i zabrała się za doprowadzanie siebie do porządku.
Obwiązana w ręcznik usiadła przed lustrem i zaczęła suszyć włosy. Gdy tylko skończyła, nałożyła niewielką ilość makijażu, tak jak uczyła ją jej mama, drobne kolczyki, skromny łańcuszek.
Wróciła do pokoju i wybrała bieliznę - śnieżno biały koronkowe majteczki i staniczek. Do tego biała bluzka, czarne leginsy i niewielka biała spódniczka. Do kompletu wybrała spośród przeszło setki par butów białe balerinki.
Jednakże momentalnie jej radość, jej ekscytacja kolejnym dniem szkoły została zastąpiona strachem, lękiem i smutkiem. Dzień w dzień pomimo schludnego stroju, grzecznego i skromnego zachowania była obiektem drwin przeszło połowy klasy. Wiele jej kolegów i koleżanek ze szkoły miało swój pierwszy raz za sobą, szczycąc się jedno przed drugim czego to nie dokonało. Z początku takie opowieści wywoływały w niej obrzydzenie, jednakże z czasem, gdy jej rówieśnicy to dostrzegli zaczęli z niej drwić.
Stanęła na środku pokoju, znów słyszała te głosy:
- Patrzcie, to ta co umrze jako dziewica...
- Ona nawet nie wie jak zrobić facetowi dobrze...
- Kujonka, debilka...
- Hej Aga, mam takiego kutasa, którego byś nie zapomniała, oddaj mi się <śmiech>.
Z tej stagnacji wyrwał ją ojciec. Wszedł do jej pokoju, jak zawsze ubrany w pełny mundur. Wysoki, ciemny brunet o jasnej karnacji zawołał:
- Aguś, córeczko, chodź kochanie, spóźnimy się do szkoły.
- Dobrze, już idę - momentalnie odparła wyrwana z transu córka i dołączyła do ojca.
Mamy dziewczynki już nie było. Jak zawsze wyjechała przed 6.30 aby zdążyć wcześniej do pracy. Wraz z ojcem wsiedli do drugiego samochodu - ubóstwianej przez ojca Hondy Accord. Jak zawsze jej tata nastawił delikatną muzykę i z pewną nostalgią ruszył sprzed domu w stronę oddalonej około 30 minut drogi szkoły.
Ojciec widział co się dzieje, ale nie potrafił pojąć w czym jest rzecz. Widział swoją nieobecną córkę, widział, że coś ją gnębi. Jednakże nie wiedział jak ją o to spytać, aby jej nie spłoszyć, a zarazem aby nie zachować się brutalnie lub ordynarnie. Zawsze uczył córkę, że to spokojna rozmowa to najlepsze rozwiązanie problemów. Tym razem czuł się kompletnie zagubiony.
***
- Na razie Tato - powiedziała Aga wysiadając z samochodu i zabierając swój plecak.
- Na razie córeczko. Pamiętaj, z mamą wyjeżdżamy na dwa dni. Jakby co dzwoń, przyjedziemy natychmiast. Do domu wróć na spokojnie komunikacją miejską. Obiad będzie czekał w lodówce. Miłego dnia. Po tych słowach ojciec odjechał.
Wiedziała, że nie zobaczy rodziców kilka dni. Z jednej strony cieszyła się, miała od dawna oczekiwaną swobodę. Z drugiej martwiła, czy da sobie rade.
Dzień w szkole mijał wyjątkowo swobodnie, aż do długiej przerwy. Do Agi podszedł Piotrek - wysoki, średnio zbudowany rudzielec, reprezentant liceum w siatkówce. Mówiono, iż robił to już wielokrotnie z wieloma dziewczętami.
- Hej Aga.
- Cześć Piotrek.
- Słuchaj, może wyskoczymy gdzieś? - powiedział, kucając przed siedzącą dziewczyną.
- Nie sądzę. Żegnam - powiedziała surowym tonem i wyciągnęła książkę od Historii i zaczęła studiować kolejny temat. Spławiony siatkarz odszedł bez słowa, rzucając na nią tylko chłodne spojrzenie swymi piwnymi oczyma.
Ostatnie dwie godziny lekcyjne od zdarzenia z Piotrkiem minęły szybko i swobodnie. Aga nie patrząc na klasę dawała upust swoim możliwością intelektualnym, zaginając nawet nauczycieli. Opowiadając zagadnienia cały czas słyszała te komentarze:
- Kujonka... weź ją ktoś przeruchaj może się zamknie.
- Zapchajcie jej usta spermą to będzie spokój.
Te ciche szepty bardzo oddziaływały na psychikę dziewczyny, pomimo iż nie dawała tego po sobie poznać.
Po lekcjach wyszła szybkim krokiem ze szkoły. W ślad za nią podążyła Ula, jej koleżanka z klasy, a zarazem nimfomanka.
- Aga, czekaj! - krzyczała blondynka o pokaźnym biuście, niskim wzroście ubrana w bardzo wyzywające ubranie.
- Hej Ula... - odpowiedziała cicho Aga
- Co się dzieje? - spytała dysząc dziewczyna
- Wiesz dobrze. Słyszałaś te szepty na historii, na matematyce, na biologii.
- Wiem. - potwierdziła dziewczyna. - Ale Ty Aga powinnaś mieć w sobie więcej z szaleństwa. Ty nie masz życia.
- A właśnie że mam!! - krzyknęła dziewczyna.
- Nie masz. Książki i dom, to twoje życie. A powinnaś trochę zaszaleć. - powiedziała Ula, po czym zapytała - Czy możesz się wymknąć dziś jakoś z domu?
- A po co? - spytała zdziwiona brunetka
- Czy możesz?
- Rodziców w ogóle nie ma przez dwa dni. - odparła beznamiętnie.
- To mam dla Ciebie propozycje. Pokażę Tobie prawdziwe życie.
- Co takiego?
- Dyskotekę!! - wrzasnęła radosna Ula. - A do tego piękni chłopcy, alkohol, szaleństwo bez granic. Co Ty na to?
- Nie wiem...
- Oj chodź Aga, nie zawiodłaś się jeszcze na mnie - odparła błagalnym tonem
- Jako jedynej... no dobrze - powiedziała wreszcie po chwili namysłu.
- Ale nie idziesz w takich ciuchach, przyniesiesz mi obciach - powiedziała Ula - Masz coś może z dużym dekoltem, pokazującego brzuch i jakąś mini?
- Nie mam. Rodzice...
- A do diabła z nimi! - wściekła się Ula. - Chodź na zakupy i na dyskotekę potem.
Wzięła dziewczynę pod rękę i zabrała ją do galerii handlowej. Aga miała jakieś złe przeczucia.
***
Dyskoteka była pełna od ludzi pragnących zabawić się w piątkowy wieczór. Błyskające lampy, hucząca muzyka, a do tego masa ludzi oddająca się pewnej ekstazie w tym chorym tańcu. Wśród nich dwie dziewczyny, jedna pewna siebie blondynka w króciutkiej mini, staniku i szpilkach, a druga w bluzeczce z dekoltem podkreślającym biust, czarnej mini i białych zakolanówkach, ubrana w balerinki do tańca.
- Dobra, ja uciekam, baw się i pamiętaj - mówiła Ula. - Bądź spontaniczna. Nie pożałujesz.
I tak Aga została sama. Niepewnym krokiem stanęła przy jednej ze ścian. Nie czuła się pewnie. Ula zrobiła jej ostry makijaż, a strój był wyuzdany. Gdyby ujrzeli ją rodzice...
- Hej maleńka, niezła jesteś - usłyszała głos.
Spojrzała na osobę, która wypowiedziała te słowa. Był to blondyn, niewiele wyższy od niej, barczysty, silny, o szarych oczach ale zarazem przystojny i grzeczny.
- Dzięki - odparła nie pewnie.
- Chcesz się czegoś napić? - spytał puszczając oczko.
- Kręcę go... - pomyślała, po czym powiedziała. - No dobrze.
Usiedli razem przy barze. On postawił jej drinka. Powoli piła. Rozmawiała z nim. Wszystko było nowe. Świat, którego nie znała teraz stał przed nią otworem.
Mijały godzina, a ona ciągle była tylko z nim, tym, który tak bardzo się nią zafascynował.
- Kim jesteś? - spytała.
- Żołnierzem. Dostałem właśnie przepustkę. I ciesze się, że akurat teraz - powiedział, kładąc rękę na jej nodze. - Masz ochotę na spacer? - dodał po chwili.
- Jasne.
Wyszli z dyskoteki i udali się nad niewielkie jezioro nieopodal. Szli wolnym krokiem, rozmawiali. On ją obejmował i adorował cały czas. Obrócił ją ku sobie i nagle pocałował nad jeziorem. Było to spełnienie jej marzeń. Tak długo czekała aż ktoś ją pocałuje po raz pierwszy. On się nim stał. Zapragnęła go. Postanowiła posłuchać Uli - Kochaj, szalej, nie pytaj co dalej.
- Przeleć mnie - powiedziała.
Gdy to usłyszał jednym sprawnym ruchem ściągnął z niej bluzeczkę, a potem stanik i zaczął masować jej piersi. Gdy szczypał jej sutki jęczała. Zaczął je lizać, ssać językiem, raz lewy raz prawy, na zmianę. W międzyczasie drugą rękę bezceremonialnie wsunął do majtek i zaczął gładzić wargi sromowe nastolatki.
Czuła przyjemne uczucie, którego nie umiała opisać. Czuła te dreszcze, tę fascynacje.
- Wreszcie – pomyślała - nie będę gorsza od pozostałych dziewcząt.
Gdy jej soki ciekły jej po nogach, on położył ją na trawie nieopodal stawu. Klęknął, rozchylił jej nogi, wyciągnął z rozporka swój członek i ostro wszedł w nią.
Momentalnie Agnieszka wrzasnęła w niebo głosy. Czuła ogromny ból rozrywający ją od środka. Odchyliła się do tyłu, a on zaskoczony wyszedł z niej i spojrzał na zakrwawionego fiuta.
- Jesteś dziewicą? - zawołał zaskoczony
- Byłam. A teraz chodź, dokończ to, co zacząłeś.
- Nie mam gumki.
- Mam niepłodne dni - skłamała.
Pochylił się, pocałował ją w usta i tym razem delikatnie wszedł w jej krwawiącą muszelkę. Jęknęła. Posuwał ją miarowo, spokojnie. Ona tymczasem targana była spazmami uniesień, doznań, których sobie nie wyobrażała. Momentalnie zaczęła pragnąć seksu i wszystkiego co z nim związane. Chłopak zaczął stopniowo zwiększać tempo. Coraz szybciej i szybciej. Jęczała, wyła rozerwana pomiędzy uczuciem szczęścia, przyjemności, a bólem związanym z pierwszym razem.
- Wewnątrz mnie! - krzyknęła - Wypełnij mnie!!
On jeszcze bardziej zwiększył tempo. Nie było mu łatwo. Wąska szparka niemiłosiernie zaciskała się na jego członku uniemożliwiając mu ruchy. Mimo to nie poddawał się. Nagle on zaczął krzyczeć i szczytował wewnątrz niej wypełniając ją swoją spermą. Jego 17 centymetrowa pała opuściła jej wnętrze, z którego zaczęło wylewać się jego nasienie zmieszane z jej krwią. Żołnierz momentalnie ubrał się i zniknął, pozostawiając ją samą leżącą na trawie. Nagą, zapłakaną, szczęśliwą i smutną zarazem...