Pokolenia (II). Piętnastka Weroniki

16 lipca 2019

Opowiadanie z serii:
Pokolenia

Szacowany czas lektury: 8 min

Uwaga! Poniższy tekst zawiera kontrowersyjne sceny!
Poniższe opowiadanie znajduje się w poczekalni!

Kontynuacja

Sam akt inicjacji był do bólu przewidywalny i w sumie mało ciekawy. Wujek Adam rozebrał Werkę z komunijno- ślubnej sukienki, zdjął biały szlafrok i odegrał cały obowiązkowy rytuał zalotów, pieszczot – cycuszki, brzuszek, uda, cipka, łechtaczka, paluszkiem i języczkiem – zakończonych klasycznym kwartetem ruchów frykcyjnych – buzia, cipka, pupka, buzia – zwieńczonym wytryskiem do buzi Werki. W ostatniej fazie przyłączył się asystujący Adamowi stryjek Felek, dotąd smutno międlący swojego niedużego naganiacza i obaj panowie, trzeba przyznać w niezłej koordynacji, spuścili się jednocześnie do buzi siostry Ali. Rozległy się zdawkowe oklaski.

Nie było żadnego spektakularnego rozdziewiczania, żadnych dziewczęcych lęków przed męskim narządem – to wszystko Werka miała już najwidoczniej za sobą. Pytanie – z kim?

Nestorka zeszła ze swego tronu, podeszła do gwiazdy imprezy, pocałowała ją w usta, odpięła swoją brylantową bransoletkę i zapięła ją na prawym przegubie piętnastolatki. Spostrzegłem, że identyczne bransoletki mają na swoich przegubach prawie wszystkie kobiety na sali. Wszystkie, które przeszły wcześniej inicjację w rodzinie.

Kolejny punkt programu to „pierwszy taniec panny młodej”, jak na polskim weselu, kiedy zaprasza ona do pierwszego tańca osobę, której najwięcej zawdzięcza. W domyśle – tego, kto wcześniej zrobił z niej kobietę. To podniosło emocje na sali – spodziewano się, że zaprosi „do tańca” swego ojca, może ojca razem z mamą, albo jakiegoś wujka. Ona jednak, ku powszechnemu zdziwieniu, zaprosiła… babcię Michalinę, córkę Nestorki. - Babciu, dziękuję ci, wiesz za co – powiedziała krótko, wywołując falę domysłów. Michalina szybko zrzuciła sukienkę i przypadła wnuczce do lekko spęczniałej cipki. Przez kolejny kwadrans miłośnicy miłości lesbijskiej mieli niezłą ucztę. Babcia i wnuczka zagrały prawdziwy koncert na usta, języki i palce, z librettem jęków i pomruków, zakończony finałem w postaci obfitego wytrysku babci Michaliny do ust wnuczki Werki. Gdy babcia leżała na łóżku wodnym pieszcząc sobie łechtaczkę i piersi, Werka, z twarzą i włosami mokrymi od soków babci, podeszła do rodziców i zaprosiła ich na podest. - Chciałabym podziękować moim kochanym rodzicom po pierwsze za to, że jestem, po drugie za to, że przyszłam na świat w tak cudownej rodzinie, po trzecie, że ukształtowaliście mnie w duchu tolerancji, otwartości i miłości do drugiego człowieka.

W tym czasie oboje zrzucili ubrania i przypadli do siebie. Rozległy się brawa. Ich pokaz sposobu, w jaki Werka przyszła na świat, trwał krótko, bo po chwili Michalina i jej wnuczka wręcz wydarły mamę spod taty i zaczęły ją pieścić. Po chwili trzy kobiety z trzech pokoleń splotły się w jeden cielesny zwój o trzech głowach, sześciu rękach i nogach, wijący się w potrójnej rozkoszy. To była jakby zwielokrotniona grupa Laokoona, wydająca ekstatyczne odgłosy. Biedny ojciec Werki biegał naokoło tej grupy, z niechcianym i niepotrzebnym w tym momencie instrumentem w dłoni, starając się na próżno zwrócić na siebie uwagę. Zdziałał tyle, że kiedy jego teściowa powtórnie osiągnęła mokry orgazm, zrosił dodatkowo mokre od potu i babcinych soków ciała bliskich sobie kobiet.

Kolejne oklaski były głośniejsze od poprzednich. Ludzie zaczęli wstawać z miejsc i obłapiać się nawzajem… Emocje zaczęły sięgać sufitu wysokiego hallu willi. Ale nestorka miała wszystko pod kontrolą. Wstała ponownie ze swego tronu, odpięła suknię i jednym ruchem zrzuciła ja z siebie. Pod spodem miała tylko opaloną, żylastą skórę osiemdziesięcioletniego ciała.

Na ten sygnał uczestnicy ceremonii zaczęli pozbywać się swoich ubrań. Spostrzegłem, że kobiety miały na sobie tylko sukienki, łatwo zapinane/odpinane na suwak z przodu lub z tyłu – żadnej bielizny, żadnych rajstop czy pończoch - a mężczyźni koszule i spodnie i też nic pod spodem. Zaczynała się wielka, rodzinna uczta.

Odszukałem Alę, która na przemian zapisywała w notesie i kręciła kamerką. - Chodź – powiedziałem, bo czułem, że po tym, co widziałem, zaraz odlecę. - Jeszcze pracuję, poczekaj. Idź do Werki, będzie zadowolona, to jej się dziś należy – klepnęła mnie w pupę. Ale na podeście wokół Werki kłębił się taki tłum mężczyzn, że nie było widać nawet czubka jej głowy. To był jej dzień i każdy chciał mieć jakiś, choćby najmniejszy w tym udział, choćby dotykając ją przez moment. Nie mniejszy tłum kłębił się wokół mamy Werki i jej babci Michaliny. Odpuściłem, wyszedłem na zewnątrz, żeby chwilę odsapnąć i czegoś się napić.

Moją uwagę zwróciła piękna brunetka z kręconymi włosami do pasa, w zaawansowanej ciąży, z wielkimi, prawie czarnymi sutkami. Nigdy nie miałem do czynienia z ciężarną kobietą, a nie powiem, kręciły mnie, jak oglądałem filmy z ich udziałem, podobnie zresztą jak shemalki i babcie. Dotknąłem jej opalonego ramienia. - Możemy? - spytałem patrząc jej w oczy. Obrzuciła mnie zdziwionym i nawet jakby pogardliwym wzrokiem, lustrującym moja postać od stóp po kołnierzyk koszuli. - A ty kim jesteś? - spytała. - Narzeczonym Ali, siostry Werki, prawie już członkiem rodziny, bierzemy ślub za miesiąc. - A, słyszałam o tobie. I co? Chciałbyś ze mną? To co robisz w ubraniu?

Zorientowałem się w tym momencie, że przecież obowiązuje tu swoisty dress code. Kto chce brać czynny udział w imprezie, musi byś nagi, tak jak ona i większość ludzi. W ubraniach są kelnerzy, ochroniarze oraz ci z rodziny, którzy z różnych względów nie chcą lub nie mogą uczestniczyć w zbiorowej orgii i rozmawiają sobie z kieliszkami w dłoniach jak na bankiecie. Zauważyłem też, że dwie czy trzy kobiety są nagie od pasa w górę – mają na dole spódniczki lub spodnie – i te udzielają się tylko oralnie lub po hiszpańsku. Może mają okres albo dni płodne bez zabezpieczenia – pomyślałem.

Momentalnie zdjąłem z siebie wszystko.

- Jak masz na imię? - spytała.

- Marcin, a ty?

- Luiza.

- Jest tu twój mąż?

- Nie mam męża – pokazała dłoń bez obrączki. - I pewno zaraz zapytasz, czyje noszę dziecko? Jednego z powinowatych naszej rodziny. Ja się dla niej poświęciłam, rodzę jej nowe pokolenie. Wiesz, moi krewni są leniwi, mają w związkach małżeńskich po jednym, najwyżej dwojgu dzieciach. Boimy się, że możemy wymrzeć. Dlatego postanowiłam, że urodzę mnóstwo dzieci, żeby nasz ród nie zginął. To tutaj będzie trzecie. Ich ojcami nie są oczywiście moi bracia ani kuzyni, żeby nie było hemofilii ani innych chorób genetycznych z kazirodztwa, ale obcy w rodzinie, tacy jak ty na przykład. Oczywiście poi przeprowadzeniu pełnych badań, czy nie chorują, jakie maja DNA i tak dalej. Wybieram tylko najlepszych. - Mówiąc to, opuściła rękę na moje podbrzusze i zaczęła mnie masować. Przypadłem do jej piersi i zacząłem ssać brunatne, niemal murzyńskie sutki.

- Jeszcze nic nie poleci, dopiero szósty miesiąc. Ale tobie chyba tak? - spojrzała mi w oczy, ukucnęła i wsunęła moją męskość do ust. - Chcesz się ze mną kochać? - spytała w chwili przerwy. Jak wiesz, teraz jeszcze przez trzy miesiące jestem bezpieczna, ale za jakieś pół roku, jakbyś chciał dołożyć się do rodziny i zrobisz sobie badania, moglibyśmy…

Kochaliśmy się na ławce koło grilla w ogrodzie. Kelner i barman nie zwracali na nas uwagi. Byłem podjarany pierwszym seksem z ciężarną, ale przeżyłem zawód. Spodziewałem się bóg wie czego, a ona była… jakby to powiedzieć… cholernie poprawna. Taka matka Polka robiąca swoje z obowiązku wobec rodziny i ojczyzny. Misja macierzyństwa pozbawiła ją spontaniczności i radości przeżywania. Kiedy spuściłem jej się do środka, skrzyżowała nogi, nie dając mi zrobić sobie minety i wyssać ze środka, jakby chciała zachować moje nasienie na następny akt prokreacji.

Pożegnaliśmy się czule i wróciłem na salę. Na swoim tronie Nestorka ujeżdżała ojca Ali, jakby chcąc mu wynagrodzić despekt, którego zaznał ze strony jej córki, wnuczki i prawnuczki. Obok ojca stało dwóch młodszych panów, których na przemian pieściła dłońmi i ustami. Stanąłem i przyglądałem się akcji. Kiedy jej wzrok padł na mnie, ukłoniłem się. Uśmiechnęła się do mnie. - Jak masz na imię, chłopcze, jeszcze się nie znamy. - Marcin, jestem narzeczonym Ali. - A, to ty, miło mi cię widzieć, Zastąpisz swego teścia, jak już skończy? - To będzie dla mnie zaszczyt, madame – odpowiedziałem. Uśmiechnęła się ponownie.

W tym momencie mój przyszły teść skończył. Nestorka wykonała jeszcze kilka ruchów i spracowany penis ojca Ali wysunął się z niej, a po opalonych, żylastych, osiemdziesięcioletnich udach zaczęły spływać strużki spermy. - Teraz ty, chłopcze – powiedziała.

Przypadłem językiem do spęczniałego gniazdka Nestorki. Smak nasienia mojego przyszłego teścia ogromnie mnie podniecił. Zacząłem lizać jej wargi i łechtaczkę… która była wielkości paliczka mojego kciuka. Kiedy ją ssałem, miałem wrażenie, jakbym ssał malutkiego peniska… To mnie rozgrzało jeszcze bardziej. Moje usta i język zmieniły się w jedną wielką maszynę do minety. Po chwili dołączyłem palec – jeden, drugi, trzeci. Mój język wwiercał się w gniazdko starszej pani, palce pieściły jej megałechtaczkę i położony niżej kakaowy otwór. Nestorka przestała dopieszczać rękami panów stojących przed nią, odprawiła ich gestem dłoni i położyła się na białym podium, jeszcze lepiej eksponując swoje wdzięki i ułatwiając mi zadanie. Lizałem ją jak szalony – czułem z jej środka jakiś nie znany mi dotąd migdałowy aromat. Ona wbiła palce w moje włosy i zaczęła jęczeć. Po chwili jej ciało wyprężyło się jakby w śmiertelnym skurczu, nogi zaczęły kopać podłogę, a z jej usta wyrwał się ni to ryk, ni to skowyt. Jej uda oplotły moja głowę. - O tak! Tak kurwaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!

Poczułem, że się duszę. Mój język zajął się teraz łechtaczką starszej pani, a prawa dłoń, z palcami ułożonymi w łódeczkę, wślizgnęła się do jej pochwy. Nie napotkałem żadnego oporu, więc wszedłem głębiej aż po nadgarstek. Rozluźniła ucisk swoich ud. Poczułem czubkami palców szyjkę macicy. Pieściłem ją opuszkami wskazującego i średniego, nie przestając lizać jej łechtaczki.

Po raz drugi ciało starszej pani wygięło się w łuk, nogi jej zwiotczały, dłonie wyplotły się z moich włosów i opadła bezwładnie na podest. Dopiero teraz się zorientowałem, że mieliśmy liczną widownię, która teraz – zdrętwiała. Zapadła cisza. Podniosłem się z kolan. Przysunąłem swoje usta do ust Nestorki.

- Proszę pani, czy wszystko w porządku...? - poczułem, że oddycha.

Na jej twarz wrócił uśmiech. - Cholernie w porządku, drogi chłopcze. Takiego orgazmu nie miałam od pięćdziesięciu lat. Gratuluję.

Podniosła się, odszukała swoja suknię w kolorze burgunda, założyła ją. - Idę odpocząć. Teraz rządzi Michalina. Nie przeszkadzajcie sobie. Kocham was – obwieściła. Potem podeszła do mnie. - Widzę cię jutro u mnie na herbacie, dokładnie o piętnastej, to moja ulubiona godzina. Alicja da ci adres.

Ten tekst odnotował 26,209 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 7.57/10 (41 głosy oddane)

Z tej samej serii

Komentarze (1)

0
0
Kompletnie zawaliłeś zapis dialogów, co dziwne, bo w poprzedniej części dobrze je zapisywałeś.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.