Niewierna Marysia (I)
4 maja 2012
Niewierna Marysia
Szacowany czas lektury: 7 min
Marysia miała 28 lat. Od 2 lat była mężatką. Jej mężem był Bartosz. Kochała go. Był wspaniałym mężem, opiekunem, głową rodziny. Miał tylko jedną wadę. Nie był zbyt dobry w łóżku. Po kilku minutach kończył albo w niej, albo spuszczając się na jej brzuch. Nudziło ją to. Nie potrafił przejąć inicjatywy. Po pierwszym roku małżeństwa zdradziła go z poznanym na imprezie współpracownikiem. Stało się to na imprezie organizowanej przez firmę w której pracowała Marysia. Mężczyzna ten był nowym pracownikiem, młodym, napalonym, szukającym okazji do zerżnięcia pięknej kobiety. Nazywał się Marek. A Marysia z pewnością była kobietą której pragnął. 175 cm wzrostu, długie do połowy pleców rude włosy, przepiękne, zgrabne nogi, nieziemskie piersi i przede wszystkim boski, niesamowicie jędrny tyłeczek. O takiej dupci marzy każdy facet, a oto, tuż przed nim stała kobieta jego marzeń. I te oczy! Niesamowite, błękitne, wiecznie roześmiane. Musiał ją mieć.
- Cześć, jestem Marek - powiedział zbliżając się do niej.
- Witaj, Marysia, miło mi Cię poznać - odpowiedziała z uśmiechem, podając mu rękę. Marek wyczuł obrączkę, lecz zbytnio go to nie obeszło. - Jesteś tym nowym pracownikiem, tak? - zapytała.
- Tak, dopiero co skończyłem studia i bardzo się cieszę na pracę w tak renomowanej firmie. - odparł, a następnie zapytał. - Napijesz się?
- Ależ tak, z chęcią - odpowiedziała Marysia. Podobał jej się. Był młody, potężnie zbudowany, miał prawie 2 metry wzrostu. Głęboki, poważny głos nadal wibrował gdzieś w jej żołądku. Miał piwne, wyraziste oczy, wpatrujące się w nią z zaciekawieniem i nutą pożądania. Uwielbiała wzbudzać pożądanie we współpracownikach. Wiedziała, że w tym przypadku również jej się to udało. Rozmawiała i flirtowała z nim długo, nie powstrzymując go przed stawianiem jej kolejnych drinków. Pozwalała mu na delikatne dotknięcia, pocałunki. Po kilku głębszych była już niesamowicie rozpalona. Alkohol zawsze tak na nią działał. Uwielbiała to. Wiedziała, że ma męża, ale nie przejmowała się tym. Pragnęła tego przystojnego mężczyzny, wiedziała już, że ta noc będzie niezapomniana. Po dłuższej rozmowie Marysia zapytała:
- Przepraszam, czy byłbyś tak dobry i pomógłbyś mi dojść do łazienki? Trochę za dużo wypiłam - powiedziała z kokieteryjnym uśmiechem i błyskiem w oku.
- Ależ oczywiście, to żaden problem - odpowiedział Marek.
Wstał, i trzymając ją pod ramię poprowadził schodami w dół, do toalety. Chciał zaczekać pod drzwiami lecz Marysia wybiła mu to z głowy obdarowując namiętnym pocałunkiem i wciągając go za krawat do toalety. W drodze do kabiny zrzuciła z ramion na podłogę rozpięty już wcześniej sweterek i odwracając lekko głowę wyszeptała:
- Czy byłbyś tak miły i pomógłbyś ściągnąć mi spódniczkę?
Markowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Podszedł do niej, złapał ją w pasie i unosząc w ramionach wepchnął do najbliższej kabiny. Zamknął drzwi i uklęknął za opartą o ścianę Marysię. Wypięła ponętnie swój boski tyłeczek mówiąc:
- No dalej, zrób to. Nie przejmował się zamkiem błyskawicznym. Zerwał z niej spódnicę i koszulkę. Jego oczom ukazał się niesamowity widok. Uda, okryte pończochami, lśniły od jej gorących soków. Jeszcze nigdy nie widział tak wilgotnej kobiety. Zdarł z niej koronkowe majteczki i natychmiast wsadził język w jej gorącą szparkę. Była niesamowita. Gorąca jak wulkan, ociekała sokami jak wodospad. Jednym zwinnym ruchem zdjął jej stanik nie przestając lizać jej wspaniałej cipki. Uwielbiała to. Jej jęki zaczęły wypełniać nie tylko kabinę, ale i całą toaletę. Nagle Marek wstał, obrócił ją brutalnie twarzą do siebie i rzucił na kolana. Wtedy ujrzała jego ogromną pałę. Nigdy nie sądziła, że spotka kogoś z tak wielkim kutasem. Miała wielu mężczyzn przed mężem, lecz żaden nie dorównywał mu wielkością. A oto, tuż przed swoją twarzą widziała kutasa, przy którym nawet 22 centymetrowy penis jej męża wydawał się zwykłą dziecinną zabawką. Ogromny, ponad 25 centymetrowy, gorący, twardy jak diament penis zbliżał się do jej ust. Gdy był już tuż przy nich, zatrzymał się, a Marysia wyrwana z marzeń o tym ogromnym członku usłyszała:
- Bierz go do buzi. NATYCHMIAST! - wycedził Marek. Nie trzeba jej było tego powtarzać. O niczym innym nie marzyła. Zbliżyła się jeszcze bardziej, podziwiając długość i szerokość członka. Widziała każdą, najmniejszą żyłkę. Ciepło bijące od tego cudu natury, jak zwykła Marysia określać członka swego ukochanego męża, wręcz parzyło jej twarz. W końcu, bez dłuższego zastanawiania się, otworzyła usta najszerzej jak potrafiła i wzięła go do buzi. Smakował wspaniale. Ssała go bez opamiętania, brała go głęboko w gardło nawet o tym nie myśląc. Marek był wniebowzięty. Chwycił jej długie włosy i nadziewał jej usta na swego kutasa. Po chwili zaczęła się krztusić, lecz on nie przestawał.
- Wstawaj! - powiedział nagle. Coś w jego głosie zaniepokoiło Marysię, lecz nic już nie mogło powstrzymać jej podniecenia. Wykonała polecenie. Wtedy, chwycił ją w pasie i uniósł w powietrze jakby ważyła tyle co piórko. Bez żadnego ostrzeżenia nadział ją na swą pałę. Marek rżnął ją na całego, bez opamiętania, bez zahamowań pierdolił ją jak dziki pies. Orgazm był natychmiastowy i tak potężny jak nigdy wcześniej.
- TAK!!! - zawyła w dzikiej żądzy Marysia, instynktownie unosząc biodra i pozwalając partnerowi na całkowitą penetrację jej słodkiej dziurki. Gdy Marek zobaczył, że Maria zaczyna mdleć, zdjął ją ze swej pały i posadził na sedesie. Bezceremonialnie wpakował kutasa w jej rozwarte szeroko usta. Marysia robiła najdzikszego loda w swoim życiu. Podniecał ją ten mężczyzna, którego prawie nie znała a który teraz sprawiał, że jej rozpalone z pożądania ciało opadało bezwiednie na zimną posadzkę. Widząc to, jej partner chwycił ją i wyciągnął z kabiny. Nie przejmowała się tym, że ktoś może ich zobaczyć. Nic już jej nie obchodziło. Chciała tylko więcej, więcej, więcej seksu. Podszedł wraz z nią, a właściwie przytargał ją za włosy do umywalek, posadził na jednej z nich a następnie obrócił brutalnie, tak, że jej piersi zwisały teraz nad jednym ze zlewów. Zbliżył swego ociekającego jej i swoimi sokami kutasa do kakaowej dziurki Marysi.
- Nie - zaprotestowała - Proszę, nie lubię tego. Ale na tym jej protesty się skończyły. Nigdy nie robiła tego z mężem, a teraz jej dupę chce spenetrować jakiś obcy, znany jej tylko z imienia facet. Pomimo protestów, wiedziała jednak, że tego pragnie. Podpowiadał jej to każdy zakamarek jej boskiego ciała. Gdy więc musnął jej odbyt swym penisem jęknęła z rozkoszy i dłońmi rozszerzyła swe pośladki by ułatwić partnerowi zadanie. Ten zaś nie czekając już dłużej, powoli zanurzył końcówkę swego członka w jej tyłku. Jęknęła, najpierw z bólu, później zaś, w miarę jak wchodził coraz głębiej i rozszerzał jej odbyt - z przyjemności. Już wiedziała. Uwielbiała to. Kochała to uczucie. Tego ogromnego penisa, wbijającego się w jej dupę po samo podbrzusze. Rozkoszowała się wspaniałym dźwiękiem wydawanym przez jądra partnera, obijające się o jej cipkę. Rżnął ją bez opamiętania. Takiego ruchania jeszcze nigdy nie przeżyła. Dochodziła już po raz drugi tego wieczoru. Czuła, że jej kochanek też długo nie wytrzyma. Spisał się znakomicie. Gdy zbliżał się do szczytu wyjął pałę z jej tyłka, chwycił ją za włosy i wypuścił na twarz Marysi największy ładunek jaki kiedykolwiek widziała. Nie nadążała z połykaniem spermy, która zresztą była wszędzie. Na jej włosach, w nosie, na oczach i w ustach. Jeszcze nigdy nie łykała spermy, nie wiedziała jak smakuje. Mężowi pozwalała spuszczać się albo wewnątrz niej albo na brzuch lub plecy. Gdy już czasami trysnął jej na twarz po prostu wypluwała nasienie. Ale nie teraz. Pragnęła go. Było przepyszne. Zgarniała je z piersi i twarzy i wkładała do buzi, oblizując palce. Marek zaś oparł się na blacie, dysząc ciężko i spoglądając na boginię u swoich stóp.
- Dzięki mała - powiedział, po czym sprzedał jej policzek w twarz. Ta zaś tylko uśmiechnęła się i powiedziała:
- To był najlepszy seks w moim życiu, mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy.
- Może teraz? - Zaproponował Marek. Marysia wybałuszyła oczy:
- Teraz?! Jesteś jeszcze w stanie coś z siebie wykrzesać?!
- Jasne, chcesz się przekonać?
- Dobrze tygrysie. Usadowił ją na blacie i znowu zaczął posuwać jej gorącą cipkę. Po kilku minutach eksplodował w jej wnętrzu zalewając ją falą niewyobrażalnej rozkoszy...
- To było niesamowite - stwierdziła Maria ubierając się. Wzięła prysznic w pracy, tuż obok miejsca w którym przed chwilą była rżnięta jak dzika suka przez tego półboga Marka.
- Zamówię Ci taksówkę - stwierdził Marek. Marysia nie była już tak pijana. Alkohol wyparował z niej wraz z potem i sokami. Wychodząc z toalety minęła, nie zauważając w nie oświetlonym holu, swoją koleżankę z pracy. Słyszała, co Maria robiła z Markiem w toalecie i zamierzała poinformować o tym Bartka, męża Marii. Niczego nieświadoma Marysia o własnych siłach doszła do taksówki i wróciwszy do domu położyła się obok męża. Tymczasem Marię obchodziło tylko to, że wiedziała, że mąż nigdy nie dogodzi jej tak jak Marek. Tej nocy śnił się jej właśnie on...