Mój mąż i ja (IV)
7 marca 2012
Mój mąż i ja
Szacowany czas lektury: 24 min
Tamten dzień zakończył się już dość spokojnie.
Ja zjadłam sobie kanapkę i poszłam spać.
Kiedy się obudziłam było już ciemno. Łukasza przy mnie nie było. Wstałam i poszłam do kuchni po coś do picia i zobaczyłam, że biedak gnieździ się na sofie w salonie. Patrzyłam na niego kilka chwil i do głowy przyszła mi myśl jak by to było gdybyśmy byli razem. Szybko jednak przeszło mi zastanawianie się. Ja z Łukaszem? To po prostu było niemożliwe. Poszłam do kuchni po to picie. Kiedy szłam z powrotem obudziłam go delikatnym pocałunkiem. Wyrwał się ze snu i nie umiał zajarzyć co się dzieje. Przetarł oczy i spojrzał na mnie nieprzytomnie.
- Co jest? - spytał bez sensu
- Choć do sypialni.
- Nie. Mała nie możemy. Ja nie mogę.
- Nie rób scen. Już pewnie bardzo późno. Choć spać.
Spojrzał na mnie nie pewnie ale poszedł ze mną. Nie było już seksu. Przytuliłam się do niego i po prostu zasnęłam. Nim jednak to się stało Łukasz coś ględził o moim mężem. Że to nie tak jak ja myślę. Że powinnam z nim pogadać. Że nie wiem wszystkiego. Nie chciałam go jednak słuchać.
Wyłączyłam się i zaczęłam wspominać seks z Łukaszem i porównywać go z mężem. W gruncie rzeczy nie umiałam określić z kim było mi lepiej.
Obaj mieli swoje plusy i minusy. Największym minusem Łukasza było to, że to był pierwszy seks.
A wtedy facet bardziej się stara. Męska próżność nakazuje im być jak najlepszym potrafią bez względu na własną przyjemność. Mężowi już tak nie zależało. Stawał się z przyzwyczajenia coraz bardziej bierny i mniej chętny. Niestety tak to już jest po kilku latach razem.
Rutyna.
Niedziele rozpoczęliśmy pyszną jajecznicą i kawa w wykonaniu Łukasza. Później wybraliśmy się do kina. Obiad w restauracji. Kiedy wróciliśmy do domu spojrzałam na swój telefon zostawiony na stole w kuchni. Był zapchany wiadomościami i nieodebranymi połączeniami. Większość od dziewczyn z zapytaniem jak się mąż tłumaczył i na czym stanęło. Czy jesteśmy jeszcze razem. Ale były też 2 połączenia od męża. Łukasz chyba się domyślił po mojej minie kto dzwonił, bo bez słowa powiedział, że powinnam oddzwonić. Ja jednak nie byłam jeszcze gotowa. Spytałam czy mogę zostać jeszcze do jutra. Zgodził się i poszedł do salonu i puścił TV. Ja odpisałam tylko dziewczynom, że jestem u Łukasza i jeszcze nie wróciłam do domu i nie gadałam z mężem. Zaraz po chwili znowu zaczęły wydzwaniać pewnie spytać dlaczego u Łukasza. Wyłączyłam więc telefon i dołączyłam do Łukasza. Oglądając film zasnęłam. Obudziłam się następnego dnia rano w sypialni. Musiał mnie przenieść wieczorem. Nawet nie wiem kiedy. Na poduszce obok była kartka:
"Dzwonił twój. Kazał przeprosić. Mówił, że wyjeżdża na tydzień żeby dać ci czas na przemyślenie wszystkiego. Masz cały dom do swojej dyspozycji. Oczywiście jeśli chcesz możesz zostać. Miłego dnia"
W tym wypadku wolałam zostać. Zastanowiło mnie dlaczego wyjechał i gdzie - przecież taka ucieczka od problemu i tak nic nie da. Choć z drugiej strony odetchnęłam z ulgą. Nie miałam ochoty się z nim spotkać więc szło mi na rękę, że go nie ma.
Poszłam zrobić sobie kawę. W kuchni zobaczyłam swój telefon. Załączyłam go i jak tylko znalazł sieć zaczął dzwonić jak oszalały. No tak - dziewczyny chciały pewnie wiedzieć co i jak. Wysłałam więc każdej SMS-a, że chętnie się spotkam na śniadanie i opowiem wszystko. Po chwili od każdej z osobna dostałam potwierdzenie przyjścia. Nabrałam powietrza i postanowiłam zawitać jednak do domu - w końcu dres i koszulka od Łukasza nie był najlepszym strojem na spotkanie z przyjaciółkami.
Po drodze zadzwoniłam jeszcze do pracy, że nie będzie mnie przez najbliższy tydzień. Praca może dała by mi zapomnieć co i jak. Ale jakoś nie miałam ochoty na pracę. Chciałam mieć trochę czasu tylko dla siebie, skoro mąż mi to już ułatwił postanowiłam i od pracy jednocześnie odpocząć.
W domu - boże jak to słowo teraz fałszywie brzmi.
Tam gdzie mam swoje rzeczy rzeczywiście nikogo nie było. W szafach nastały pustki po ubraniach męża. Zniknęła też jeszcze jego walizka i kilka osobistych rzeczy. W kuchni stał wazon z kwiatami i liścikiem - "WSZYSTKO CI WYJAŚNIE KOTEK".
Cały bukiet wyrzuciłam do kosza. Wzięłam prysznic i przygotowałam się do spotkania z dziewczynami.
One jak tylko mnie zobaczyły w kawiarni zaczęły się przekrzykiwać w pytaniach. Nie mogąc nic z ich paplaniny zrozumieć usiadłam wygodnie i z uśmiechem na twarzy czekałam aż skończą. Po kilku dobrych minutach zorientowały się że to nie prowadzi do niczego. Przekupki na targu normalnie.
W końcu jak się uspokoiły to opowiedziałam wszystko co się stało. Były w szoku. Wiedziały, że miałam ochotę na Łukasza, ale sądziły, że nigdy się nie odważę na taki krok. W końcu poza mężem prawie świata nie widziałam. Niestety nijako to on podjął za mnie tą decyzję. I wcale mi to nie przeszkadzało. Dziewczyny pytały jaki jest Łukasz w łóżku ale szczegóły zostawiłam już dla siebie.
Łukasz jest bardzo przystojnym mężczyzną, niestety świadomy swoich plusów. Nie znałam kobiety która choć raz by nie pomyślała o seksie z nim. Po streszczeniu dziewczyną weekendu tematy zeszły z mojej osoby a dotyczyły męża. Jaki był, czy rzeczywiście można było się wcześniej zorientować. One znów zaczęły się przekrzykiwać a ja wyłączyłam się z rozmowy i zajęłam się SMS-ami do Łukasza.
"Łuki byłam w domu. Rzeczywiście pusto tam i jego nie ma. Nie będę Ci już zawracać głowy. Dzięki za wsparcie i cały weekend"
"Jak to dzięki? Dziękujesz mi przez telefon? A jakaś kolacja w rewanżu albo coś?"
"Może być kolacja. Chętnie zjem z Tobą, nie chciałam przeszkadzać."
"Spoko mała - miło było mi z Tobą i nie przeszkadzasz. To co - o 19 u Ciebie?"
Na tego SMS-a uśmiechnęłam się do siebie.
Niestety nie uszło to uwadze dziewczynom. Od razu dopytywały co i jak. Nic nie powiedziałam.
Pożegnałam się tylko i wyszłam. Czułam ich zszokowany wzrok na sobie. Nie miało to jednak dla mnie najmniejszego znaczenia. Musiałam zrobić zakupy na kolację. Marzyło mi się coś łatwego ale wyjątkowego. W końcu wymyśliłam kurczaka w cieście francuskim. Białe winko. Dużo wina. No i truskawki mi jeszcze wpadły w ręce.
Ciekawe czy Łuki zostanie na noc? Ciekawe jak będzie wyglądał cały ten tydzień? I Co będzie jak on już minie i wróci mąż?
Na szczęście na rozmyślania nie miałam dużo czasu. Dom może nie brudny, ale wymagał odświeżenia. Pochowałam wszystkie rzeczy męża, które pozostały jeszcze. Przygotowałam kolację.
Kurczak wyszedł świetnie. Nie chwaląc się oczywiście. Ubrałam swoją ulubioną sukienkę w grafitowym kolorze i dużym dekoltem. Do tego szpilki, makijaż i byłam gotowa.
Łukasz przyszedł punktualnie. Przyniósł butelkę mojego ulubionego wina. Chciałam pocałować go w usta lecz on nadstawił tylko policzek.
- Sorki mała, ale musimy to skończyć. Nie możemy tego ciągnąć. Kiedy dowiesz się wszystkiego będziesz żałowała tych chwil do końca życia.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Popatrzyłam na niego zaskoczona, ale on nic nie chciał powiedzieć.
- Łuki to mi wyjaśnij. Czego do cholery jeszcze nie wiem? Co musiało by się stać aby kobieta zdradzona musiała żałować rewanżu? - spytałam zdenerwowana. Poczułam jak do oczu napływają mi łzy. Liczyłam na miły wieczór zakończony cudownym seksem i śniadaniem dnia następnego a on mi tu z wyrzutami sumienia.
Łukasz dostrzegł moje zaszklone oczy. Przytulił mnie mocno.
- Spokojnie mała. Nie mogę Ci powiedzieć całej prawdy. Obiecałem. Przepraszam, że zepsułem Ci wieczór, ale chyba już pójdę. Tak będzie lepiej - wyszeptał mi do ucha po czym pocałował mnie w czoło jak siostrę i wyszedł. Stałam osłupiała w drzwiach jeszcze długo po tym jak jego samochód zniknął za zakrętem. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Na szczęście w kuchni rozdzwonił się telefon. Zamknęłam drzwi i poszłam zobaczyć, kto dzwoni. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Żanety - jednej laski z paczki. Nabrałam głęboko powietrza i odebrałam z drżącym głosem.
- Cześć kochanie. Co tam? Możesz gadać czy Ci przeszkadzam?
- Gadaj - powiedziałam sucho i smutno.
- Co jest?
- A co ma być?
- Jesteś w domu? Sama?
- Taa... już nawet Łukasz mnie olał. Chyba to jednak ze mną jest coś nie tak.
- Weź się ubierz jakoś fajnie. Za 20 minut będziemy pod Twoim domem i jedziemy gdzieś.
Rzeczywiście po 20 minutach pod dom podjechał samochód. Ze środka wysypały się wszystkie kumpele. 2 były już nieźle wstawione. Kiedy mnie zobaczyły zagwizdały głośno. Weszły jak do siebie, chwyciły tylko moją torebkę i krzyknęły, że wychodzimy. Popatrzyłam zrezygnowana, ale zignorowały to. Chyba nie miałam wyjścia jak zamknąć za sobą drzwi. Wpakowałyśmy się do samochodu i podjechałyśmy pod pierwszą lepszą restaurację. W planach była dyskoteka, ale niestety w tygodniu u nas wszystko na spokojnie. W restauracjo – pizzerii, do której weszliśmy też tłumów nie było. Zajęte były tylko 4, może 5 stolików. My usiadłyśmy przy tym najbardziej oddalonym i najciemniejszym z możliwych. Jedna od razu poszła zamówić coś do picia. Wróciła z tacą pełna kieliszków wypełnionych błękitnym płynem.
Kamikadze.
Dziewczyny skrzywiły się przeraźliwie lecz ja ochoczo chwyciłam kieliszki. Zdołowana byłam zupełnie. Chciałam się upić i zapomnieć o wszystkim. Alkohol był doskonałym sposobem na chwilę zapomnienia. Kiedy wypiłam sama swoje 6 kieliszków dziewczyny spojrzały na mnie badawczo. Bez słowa każda oddała mi 2 swoje kieliszki i wypiłyśmy już razem. Kelner momentalnie pojawił się przy stoliku z nową kolejką.
- O nie ... - pokręciłam głową - chwila przerwy - zarządziłam. Kelner odstawił tacę na nasz stolik i pozbierał opróżnione już kieliszki i poszedł.
Dziewczyny spojrzały na mnie pytająco. Nie musiały nic mówić. Wiedziałam, że czekają na szczegółową relację. Nie trzymałam ich długo w napięciu tylko jak karabin maszynowy zaczęłam opowiadać wszystko od początku, skupiając się najbardziej na dzisiejszej niedoszłej kolacji. Kiedy skończyłam sięgnęłam po kieliszek a dziewczyny w mig za mną chwyciły też swoje bez słowa. Kiedy opróżniłyśmy tę kolejkę Żaneta cichutko stwierdziła, że coś jej tu nie pasuje. Dziewczyny ją jednak zbojkotowały.
- A moim zdaniem coś tu nie gra - powtórzyła Żaneta - Igor to nie osoba, która tak po prostu znika i w ogóle robi takie rzeczy. - powiedziała nieśmiało.
- Cicha woda - odpowiedziały Edyta i Ania chórem.
- Zobaczycie że coś jest na rzeczy. Przecież ile razy się Igor o zdradę wygrażał. Myślicie, że zrobił by to sam? Że to był tylko kamuflaż? Nie wierzę... ale nie moja sprawa. Idę do toalety - powiedziała i nie czekając na odpowiedź wstała i odeszła. Kelner podał kolejną kolejkę a my w trójkę patrzyłyśmy na siebie w osłupieniu. Mi w główce już szumiało.
Rzeczywiście nigdy bym go o zdradę nie podejrzewała.
- Żani nasza strasznie ufna do facetów. Oj da jej jeszcze życie w kość - zawyrokowała Ania, która zawsze najtrzeźwiej patrzyła na świat. - Napijmy się. - Dodała do tego i kieliszki Żanety podzieliła miedzy nas. Po tej kolejce już zupełnie było mi wszystko jedno.
Z głośników popłynęła piosenka Britney Spears. Ta sama co wtedy w dyskotece - "Till the World ends". Popatrzyłyśmy po sobie z dziewczynami zdziwione - w poniedziałek muzyka tak głośno? Na wyjaśnienie nie musiałyśmy jednak długo czekać.
Do naszego stolika podeszło 4 młodych chłopaków.
Wszyscy bardzo przystojni i uśmiechnięci od ucha do ucha. Jeden z nich zapytał czy mogą się dołączyć bo widzą, że pijemy kamikadze jedno za drugim a oni są wielkimi fanami tego drinka. Edyta szybko się zgodziła. Ona zawsze była najbardziej szalona i bezpośrednia z nas wszystkich. A co za tym idzie, najchętniej nawiązywała nowe znajomości. Kiedy troje z nich rozsiadało się wygodnie jeden podszedł do mnie od tyłu i szepnął do ucha czy możemy zatańczyć. Odwróciłam szybko głowę i zobaczyłam Arka - tego małolata z dyskoteki co chciał żebym go uczyła seksu.
Dziewczyny szybko krzyknęły, że mam iść bo przyda mi się trochę rozrywki. Nie miałam żadnej wymówki więc wstałam i poszliśmy na parkiet. Nim jednak doszliśmy muzyka zmieniła się na bardzo wolną. Spojrzałam na mojego towarzysza a on uśmiechnął się do mnie dumnie. Domyśliłam się, że to wszystko sobie ukartował.
W głowie mi jednak szumiało coraz bardziej więc nic nie zrobiłam i w ogóle nie zareagowałam.
Tańczyliśmy chyba z godzinę bez przerwy. Taniec zawsze był dla mnie najlepszym sposobem aktywnego spędzenia wolnego czasu i sposobem na odreagowanie. Dziwnym trafem większość z piosenek była dosyć wolna. Po którymś już kawałku poprosiłam o chwilę przerwy na drinka a on zgodził się i sam stwierdził, że też ma ochotę się coś napić. Podeszliśmy do baru zamówiliśmy po kamikadze i Arek zaprowadził mnie do innego stolika. Nie wiem dlaczego, ale nawet nie zaprotestowałam. Usiedliśmy. Ja zajęłam się moim szkłem a on patrzył na mnie.
- Od tamtego wieczoru nie mogę przestać o Tobie myśleć.- Powiedział nagle i chwycił za drinki - Ciągle wyobrażam sobie jak się kochamy. - dodał po wypiciu całej kolejki speszony i zdenerwowany.
Było widać, że dużo go to kosztowało, ale też nie był już trzeźwy. Popatrzyłam na niego przeciągle. On próbował wytrzymać moje spojrzenie ale nie dał rady. Zresztą mało kto daje. Chwyciłam go za rękę i pociągnęłam za sobą na zewnątrz. Poszedł za mną bez słowa. Byłam pewna, że tak zrobi. Pewnie by w ogień skoczył gdybym mu kazała, małolat pieprzony.
- Jak to sobie wyobrażasz? - zapytałam rzeczowo po tym jak poprosiłam przechodnia o papierosa i zaciągnęłam się porządnie. W jego oczach było widać ogromne podniecenie.
- Bardzo prosto maleńka - powiedział radośnie jak dziecko, które dostało właśnie kosz słodyczy - Niezobowiązujący seks dziś i mój numer telefonu gdybyś jeszcze kiedyś miała ochotę. Twojego numeru nie chce bo bym dzwonił pewnie codziennie i byś mnie zamordowała pewnie.
Przedstawił sprawę równie rzeczowo jak kiedyś Łukasz - pomyślałam od razu. Kiedy myślałam nad tym co Arek powiedział ten nie czekał tylko przeszedł do ataku. Objął mnie od tyłu w pasie i zaczął muskać mój kark. Odsuwał włosy jedną ręką a druga już wędrowała w stronę piersi.
Wyrwałam się i obróciłam się do niego twarzą.
- Już miałam taką propozycję... Długo nad nią myślałam, ale w końcu się zgodziłam. Nie skończyło się to dla mnie dobrze.
- Przyrzekam Ci pełną dyskrecję i że nie będę Cię nękał - dodał rozbawiony moją nieufnością. Kiedy jednak to usłyszałam to ja wybuchłam głośnym śmiechem.
- Pełna dyskrecja? O czym ty mówisz młody. Pewnie już wszyscy twoi kumple wiedzą co i jak. Moje towarzyszki pewnie też już mają swoje zdanie. Chodźmy lepiej jeszcze potańczyć i przestań mi składać takie propozycję nie do odrzucenia bo są co najmniej śmieszne. - wygarnęłam mu kiedy kończyłam papierosa i zaraz po tym weszłam z powrotem do środka. Arek ruszył tuż za mną. W drodze chwycił mnie za rękę i pociągnął od razu na parkiet. Tym razem jednak co piosenkę zatrzymywaliśmy się na drinka i już po kilku kawałkach byłam nieźle wstawiona a nasz taniec znów stał się mocno osobisty. Moje ciało, wbrew temu co mówił rozum, zaczynało reagować.
Po kolejnych kilku drinkach rozum wyłączył się zupełnie i pociągnięta w stronę toalet poszłam bez odrobiny sprzeciwu.
Tam Arek zaczął mnie delikatnie całować. Ja już całkiem pijana mało że mu nie przerwałam to przyciągnęłam go mocno do siebie i szepnęłam "Mocniej". Dalej sprawy potoczyły się bardzo szybko. On zaczął mnie całować i dotykać coraz śmielej i gwałtowniej. Był przy tym bardzo nieporadny co jeszcze bardziej mnie podnieciło.
Zawsze lubiłam kiedy facet dominował i ta odmiana bardzo mnie nakręciła. Po jego kilku niepewnych pocałunkach chwyciłam jego rękę i włożyłam sobie pod sukienkę. Tego już było dla niego za wiele i zamarł w bezruchu patrząc na mnie zdezorientowany. Westchnęłam głęboko i kazałam mu uklęknąć przede mną. W między czasie zdjęłam bieliznę. Powiedziałam żeby mnie wylizał, ale on tylko patrzył jakby pierwszy raz patrzył na cipkę. Wkurzyłam się i z majtkami w ręku wyminęłam go i wyszłam z toalety kierując się do stolika.
Dziewczyny i chłopaki też już byli mocno wstawieni i rozbawieni. Koledzy mojego prawiczka spojrzeli na mnie wyczekująco jakby myśleli, że zdam im całą relację z dzikiego i wyuzdanego seksu. Tuż za mną jednak pojawił się zaczerwieniony Arek i ci wybuchli śmiechem co go jeszcze bardziej speszyło. Wszyscy trzej wstali równocześnie i przedstawili się po kolei - Paweł, Piotrek i Tomek.
Piotrek i Paweł byli bliźniakami. Przeprosili mnie w imieniu Arka, że nie stanął na wysokości zadania i poprosili o taniec. Uśmiechnęłam się sama do siebie i bez słowa ruszyłam na parkiet. Kiedy stanęłam na jego środku zamknęłam oczy i zaczęłam sama tańczyć będąc pewna, że któryś z nich zaraz do mnie dołączy. Nagle poczułam na sobie 4 dłonie. Otworzyłam oczy i okazało się że tańczę z bliźniakami.
A myślałam, że to bujdy ze oni robią wszystko razem.
Po kilku szybszych kawałkach przyszedł czas na wolniejszy i wtedy zdałam sobie sprawę, że mam ciągle w dłoni swoje majtki. Nim jednak zdążyłam choć pomyśleć co z tym zrobić jeden z braci wtulił się w moje plecy kładąc dłonie na biodrach. Od razu pomyślałam, że wyczuje że jestem bez bielizny. Szybko jednak przestało mnie to martwić bo z przodu czekał drugi brat, który chciał chwycić mnie za ręce. Co więcej - zrobił to szybciej niż ja zdołałam zrobić cokolwiek i w efekcie tańczyliśmy kilka kroków z majtkami pomiędzy rękami. Moje serce zaczęło szybciej bić co tylny brat zinterpretował jako podniecenie i mocniej objął mnie w pasie jedną ręką a drugą pokierował między nogi. Ten z przodu też się podniecił. Wyjął mi z ręki majtki i schował do swojej kieszeni.
Zatrzymałam się na moment patrząc na niego lecz ten z tyłu trzymał mnie mocno więc wróciliśmy do tańca. Teraz już miałam wolne ręce więc mogłam swobodniej chwycić brata z przodu.
Swoją drogą strasznie byli podobni i nie umiałam ich rozróżnić. Jak ja mogłam wcześniej nie zauważyć że są bliźniakami?
Tylny bliźniak nadal nadawał rytm i tempo. Jego jedna ręka znalazła się pomiędzy moimi nogami więc jeśli miał jakiekolwiek wątpliwości czy mam na sobie majtki to już je rozwiał zupełnie. Przedni patrzył mi prosto w oczy jakby czekał na jakiś znak zgody na to co się dzieje. Zgody lub niezgody. Ja jednak poza patrzeniem w jego oczy i poruszaniem się w takt muzyki nie byłam w stanie nic zrobić ani powiedzieć. Nie wiem dlaczego mnie tak sparaliżowało. Chyba za dużo alkoholu jednak jak na tak krótki czas. Po tym kawałku zatańczyliśmy jeszcze jeden - szybszy i ruszyliśmy po nim do stolika.
Arek siedział zmieszany i wściekły na siebie. Piotrek z Pawłem prawie niezauważalnie mrugnęli do Tomka. Ten szybko się przesiadł przez co zrobiły się 3 wolne miejsca obok siebie. Jeden z nich odsunął mi środkowe krzesło abym wygodnie mogła usiąść a gdy to zrobiłam sami usiedli i przysunęli się blisko. Gadaliśmy wszyscy jakbyśmy znali się od lat. Tylko Arek siedział jak struty.
Tomek okazał się znawcą wszelakich dowcipów i kiedy wybuchnęliśmy gromkim śmiechem po kolejnym do środka weszło 2 mężczyzn.
Łukasz i Marcin - koledzy mojego męża.
Marcin nawet mnie nie zauważył i od razu podszedł do baru.
Łukasz zatrzymał się i spojrzał mi prosto w oczy.
Wytrzymałam jednak jego spojrzenie. Dziewczyny też go zauważyły i zamilkły od razu, patrząc to na mnie to na niego. Chłopacy zauważyli poruszenie jakie wywołali nowi goście i zaczęli patrzeć na nas badawczo. Łukasz zrobił krok w naszym kierunku, ale w tym momencie odwróciłam od niego wzrok i przybliżyłam się do jednego z braci aby dostrzegł, że nie jest mile widziany. Ten od razu to wykorzystał i objął mnie ramieniem po czym chyba wyczuł, że chce Łukasza odstraszyć więc delikatnie mnie musnął. Ja automatycznie zamknęłam oczy.
Kiedy je otworzyłam spojrzałam na drzwi przy których jeszcze stał Łukasz. Pokręcił tylko głową i też ruszył w stronę baru. Tam coś szepnął Marcinowi i ten zaczął mnie obserwować. Piotrek z Pawłem też to zauważyli więc podjęli grę, przysuwając się jeszcze bliżej i pytając dyskretnie czy mają ich zutylizować.
Momentalnie wszystkie zaczęłyśmy się znów śmiać. Przypomniał nam się fragment filmu "Lejdis", kiedy to 2 z głównych bohaterek utylizowało właśnie, konkurencję traktorem koszącym trawę.
- Nie trzeba, ale możemy zmienić lokal - powiedziałam kiedy nabrałam trochę powietrza - mój dom jest na przykład pusty - dodałam a dziewczyny popatrzyły po mnie zdziwione. Nie przepadałam za gośćmi jak by nie było z ulicy, a zapraszać w sumie nieznajomych było co najmniej do mnie nie podobne. - No co - przynajmniej będę już u siebie kiedy wy będziecie musieli jeszcze taksówki zamawiać - dodałam rozbawiona widząc wściekłe miny Łukasza i Marcina. Decyzja została podjęta zostało tylko poczekać na transport i rozpocząć imprezę na nowo.
Taksówki były szybko. Wyszliśmy wszyscy z butelką alkoholu pod pachą tylko Arek stwierdził, że nie jedzie. Szczerze mówiąc byłam prze-szczęśliwa kiedy to usłyszałam. Bałam się, że będzie mnie próbował namawiać jeszcze na seks albo co gorsza, że będzie mnie później nachodzić.
Nikt nie próbował go dzięki bogu przekonać, na co pewnie liczył.
Impreza szybko się przeniosła. Wszyscy się gdzieś porozsiadali. Edyta zajęła się Tomkiem. Ania z Żanetą z racji wspólnej pracy zaczęły plotki same a ja ruszyłam do kuchni żeby zobaczyć czy jest coś do jedzenia. Zaraz za mną weszli bliźniaki. Jeden stał przy drzwiach jakby sprawdzał czy ktoś idzie a drugi zbliżył się do mnie bardzo.
- Mam coś co należy do Ciebie - szepnął mi do ucha i zaczął całować mnie delikatnie po szyi.
- Wybacz młody, ale mam na dzisiejszy wieczór już dość żółtodzióbów. Nie kręci mnie rola nauczycielki. - Powiedziałam bez ogródek ściągając jego rękę z mojej piersi. Podszedł ten drugi.
- Arek to wybryk natury. Nie oceniaj nas jego miarą, kochana. Z nas będziesz zadowolona - obiecał.
- Trójkącik? Hehe... chyba śnicie maluchy. Co jeszcze do tego? -zapytałam rozbawiona jednak rozmowom nastał kres. Jeden przytrzymał mnie mocno za ręce a drugi włożył ręce pod sukienkę.
Tam moja cipka już zaczęła puszczać soki. Tylko ich to rozochociło. Położyli mnie więc na stole.
Jeden uklęknął nade mną podając mi jak na talerzu swojego penisa a drugi zaczął mnie delikatnie lizać. Byłam co prawda świadoma co się dzieję, ale zupełnie nie miałam siły ani w sumie ochoty żeby im przerwać. Ten co był przy twarzy bardziej zajęty był obserwowaniem poczynań brata niż tym żebym wykonywała swoją pracę rzetelnie.
Mnie tym bardziej szło to na rękę. Nigdy nie przepadałam za pozycją 69. Wolałam się skupić na jednym albo na dawaniu albo na braniu. Na efekty poczynań bliźniaka nie było trzeba długo czekać. Nie chciałam jednak już kończyć.
Zaczęłam się wiec szamotać. Wtedy chłopaki postanowili zmienić pozycję więc ściągnęli mnie ze stołu. W jedynej chwili kiedy mogłam coś powiedzieć starałam się dogadać. Nie było to jednak proste. Oni obawiali się, że chce im przerwać a sprzęty stały na baczność i nie dopuszczali mnie do głosu. Jednak w końcu się wyrwałam.
- Sypialnia jest po drugiej stronie mieszkania. - Powiedziałam szybko żeby dali mi powiedzieć coś więcej. Rzeczywiście dało to efekt. Oni popatrzyli po sobie a zaraz potem na mnie zaciekawieni.
- Szybka jesteś mała. Prowadź. - powiedział jeden z nich. Wzrokiem dałam im tylko znać żeby chociaż spodnie pozapinali a sama nabrałam głęboko powietrza żeby porządnie się dotlenić.
Żeby dojść do sypialni musieliśmy przejść przez pokój dzienny. Starałam się zrobić to szybko i pewnie. Dziewczyny są jednak spostrzegawcze i przyglądały mi się bacznie. Nie miałam odwagi spojrzeć im prosto w oczy. Wiedziałam, że to co robię zaaprobowała by tylko Edyta, ze swoim luźnym podejściem do seksu.
W sypialni nawet nie zapaliliśmy światła. Jak tylko drzwi się zamknęły zostałam pchnięta na łóżko i szybko rozebrana. Pieszczona przez 4 ręce czułam się jak jakaś bogini. Bracia świetnie się uzupełniali. Kiedy jeden lizał piersi drugi lizał cipkę. Kiedy cipkę jeden zaczął ssać i sutki doświadczyły tego samego od drugiego. Nie wiem czy się umówili, ale było mi cudownie. Pieszczotom nie było końca.
Każdy centymetr mojego ciała został przez nich dokładnie zbadany i wylizany. Czułam się jak w niebie. Nagle jednak usłyszałam komendę "wchodzimy".
Między moimi nogami usadawiał się jeden z braci.
Nie wiedziałam gdzie był drugi. Było ciemno, zresztą nie ma to jak zamknięte oczy i dzięki temu silniejsze doznania. Zawsze tak robiłam. Kiedy jeden wszedł w moją cipkę poczułam penisa na swojej twarzy. Lodzik mu się marzył. Bez ogródek wzięłam go do ust. Zaczęłam ssać jego końcówkę delikatnie i powoli ale ten na dole zaczął szybko przyśpieszać więc i ja nabrałam tempa. Ssałam i lizałam penisa jednego z braci jak tylko potrafiłam najlepiej a drugi rewanżował mi się cudownym rżnięciem. Po chwili zaczęłam dochodzić. Chłopaki jednak to wyczuli i szybko zmienili pozycję.
Zostałam nabita na penisa w pozycji na jeźdźca a ręką miałam masować penisa. Nie wiedziałam który bliźniak jest który.
Kiedy znów zaczęłam drżeć pozycja zmieniła się na pieska. Jak nie w ustach to w ręce ciągle miałam penisa. Chciałam już kończyć. Było mi cudownie, jednak chciałam poczuć już ten dobrze znany mi dreszcz przechodzący przez całe moje ciało.
Chłopaki też się chyba zmęczyły bo ich oddechy też zaczęły przyśpieszać a ciała niebezpiecznie drżeć. Usłyszałam jeszcze komendę "dubelek" i już kilka minut później przeszedł mnie ogromny i skumulowany orgazm. Krzyczałam i wiłam się bez końca i ograniczeń. Nie zważałam na gości ani sąsiadów. Sięgnęłam nieba. A wszystko to przez podwójną penetrację. Nawet nie wiem kiedy, ale pozycja zmieniła się na jeźdźca. Któryś z braci przyciągnął mnie do siebie a do tyłka wszedł drugi.
Nawet niczym mnie nie zwilżył ani nie przygotował jakoś. Wszedł właściwie tak szybko i bez pardonu, że nie miałam nic do gadania. Kilka zgranych ruchów jakby robili to razem od lat i odleciałam.
Nie zatrzymali się jednak ani na moment tylko rznęli mnie dalej kiedy ja się darłam na całe gardło. No i dobrze zrobili bo przez to normalnie trwający kilka sekund dreszcz przedłużył się do kilku minut. Biedni sąsiedzi.
Kiedy już opadłam zupełnie z sił zostałam położona na plecach a chłopaki kończyli sami. Po chwili 2 ogromne dawki spermy wylądowały na moim brzuchu i piersiach w prawie tym samym momencie. Kiedy się tylko pozbierałam poszłam do łazienki pod prysznic. Był on wybawieniem i ogromną rozkoszą dla mojego zmęczonego ciała.
Starałam się jednak jak najszybciej doprowadzić do porządku, bo czekali goście. Ubrałam tylko jeansy i jakiś top i byłam gotowa. Przygotowana także psychicznie. Choć tego taka pewna nie byłam. Wiedziałam, że będę musiała słuchać marudzenia Ani i Żanety na temat mojej nieodpowiedzialności. Ale wiedziałam też, że po mojej stronie stanie Edyta. No i na pewno babska ciekawość przezwycięży ich matczyną troskę o mnie.
Przeszłam przez ciemną nadal sypialnie i zastanowiła mnie cisza panująca w całym mieszkaniu. W salonie byli tylko bliźniaki porozkładani na sofie, równie zmęczeni jak ja, na wpół śpiący. Na stole leżała jeszcze kartka napisana ręką Żanety:
"Mam nadzieję, że nie będziesz tego żałowała co dziś zrobiłaś. Widzimy się wszystkie jutro u mnie na obiedzie. Buźka. Żani"
Odetchnęłam trochę z ulgą. Do obiadu dziewczyny zdążą trochę ochłonąć i nie będę musiała aż tyle wysłuchiwać. Poza tym trzeźwe one też nie były więc skacowane też mi bardzie odpuszczą. Poza tym mam więcej czasu na opracowanie jakiejś obrony.
Chyba Piotrek otworzył oczy jak usłyszał moje głębokie odetchnięcie. Wziął do ręki poduszkę i przytulił się do niej jak małe dziecko do misia pluszowego. Zrobił przy tym tak maślane oczy, że aż zrobiło mi się ich żal, że chce ich wyrzucić. Nie chciałam jednak by u mnie spali. Chciałam zostać choć na chwilę sama. Poza tym kolejny seks w tej dobie nie wchodził w grę z mojej strony a czułam, że oni są innego zdania.
Pstryknęłam tylko palcami i wskazałam chłopcom drzwi wejściowe kiedy na mnie zerknęli. Sama wzięłam szklanki ze stolika i ruszyłam do kuchni.
Kolejny wybieg z mojej strony. Miałam nadzieję, że się ulotnią kiedy mnie nie będzie w salonie bez zbędnych pytań i wyjaśnień. Tu jednak nie poszło mi tak gładko jak z dziewczynami. Zaraz za mną bliźniaki dowlekli się za mną do kuchni. Jeden jeszcze na wpół śpiący usiadł przy stole i położył na nim głowę. Drugi poszedł do lodówki jakby był u siebie i wyciągnął sobie wodę po czym spytał czy nie mogą zostać. Pokręciłam tylko głową, że nie.
Zaczęło się marudzenie, wyrzuty.
- Posłuchaj mały. Fajnie było, ale się skończyło. Nie macie w tej materii nic do powiedzenia. Nie chce was też więcej widzieć więc nie próbujcie mnie nachodzić, bo nie ręczę za siebie. Zmywajcie się, bo zrobiło się późno. - powiedziałam jak najbardziej stanowczo potrafiłam po czym zabrałam się za sprzątanie naczyń. W duchu modliłam się aby byli grzeczni i sobie poszli.
Marzyłam o wygodnym łóżku. To był dla mnie strasznie długi i ciężki dzień. Bracia próbowali jeszcze protestować i kombinować, ale traktowałam ich jak powietrze więc po chwili pozabierali swoje rzeczy i wyszli. Jak tylko usłyszałam zamknięcie drzwi opadłam bezwładnie na sofę. Nabrałam kilka głębokich oddechów i poszłam zamknąć drzwi a zaraz po tym do sypialni. W drodze rozebrałam się do naga. Tak najbardziej lubię spać. Położyłam się i momentalnie zasnęłam.
Sny miałam przedziwne. Budziłam się co chwilę.
Jak nie spadałam w głęboka przepaść to rozbijałam się samochodem. Dopiero nad ranem udało mi się trochę spokojnie pospać. Jednak już przed 8 do sypialni, a dokładniej mówiąc dokładnie przed moje oczy, zaglądnęło słońce oznajmiając piękny początek kolejnego dnia. Chciałam jeszcze pospać trochę więc przewróciłam się na drugi bok ale nie dało to żadnego rezultatu. Zwlekłam się na nogi i poszłam zrobić sobie kawę. W salonie zobaczyłam znowu kartkę od Żani, która zmotywowała mnie do jakiegokolwiek działania.
Kawa i śniadanie szybko się znalazło. Mieszkanie się ogarnęło i ja zdążyłam się dostatecznie dobrze przygotować do obiadu.
Nie zdążyłam tylko przygotować linii obrony przed dziewczynami. A to był największy chyba problem jaki w tym momencie widziałam.