Mój mąż i ja (III)

27 lutego 2012

Opowiadanie z serii:
Mój mąż i ja

Szacowany czas lektury: 21 min

I stało się. Jak już poprzednio pisałam - prawda zawsze wyjdzie na jaw. Już w dzieciństwie tak mi mówiono i do teraz wiem, że to święta prawda.

Mąż cały tydzień był jakiś dziwny. Wracał z pracy później. Droga, którą zawsze pokonywał w 30 minut nagle wydłużyła się do godziny. I zawsze miał coś do załatwienia na mieście. W efekcie zamiast około 17 w domu był dopiero po 20. Pytany twierdził, że drogi rozkopane i korki się robią. Że jakieś delegacje z pracy. Jacyś goście, którym trzeba miasto pokazać. Stek bzdur wg mnie. Cały czas nieobecny, zamyślony. Ciężko się z nim było dogadać. O każdą drobnostkę czy najgłupsze pytanie wybuchał gniewem. Czułam się jak na bombie zegarowej z opóźnionym zapłonem.

Nie wiedziałam kiedy się odezwać żeby było dobrze. Seksu tez nie było. Ba... Nawet najdrobniejszej pieszczoty, pocałunku, niczego.

Zmęczona pracą nie drążyłam tematu.

Postanowiłam dać mu czas. Myślałam, że to coś w pracy i dlatego taki wkurwiony chodzi. W czwartek spytałam czy zostaje w domu czy gdzieś wychodzą z chłopakami. Mruknął tylko, że wychodzi. Nie miałam siły się przed nim płaszczyć i dopytywać co i gdzie. Nie chce niech nie mówi. W piątek umówiłyśmy się z dziewczynami też na mieście. Postanowiłyśmy iść do kina na jakiś byle jaki film a nie siedzieć w domu. Dyskoteka też nie wchodziła w grę. Nie ten wiek żeby biegać tam co tydzień. Kino było najlepszym wyjściem. A później dobre winko w winiarni obok kina i zobaczy się co dalej.

W sali kinowej, kiedy stałyśmy przed afiszami filmów nie umiejąc zdecydować się na co pójść, zobaczyłam Łukasza z jakąś panną. On zmieniał dziewczyny średnio 2-3 razy w miesiącu więc nie zdziwiło mnie kiedy był z kimś nowym. Zaskoczyło mnie raczej, że w piątek, czyli dniu dla kolegów Łukasz jest w kinie z dziewczyną. Podeszłam do nich przywitać się i spytać co to za nowy zwyczaj.

Dziewczyna, z która był Łukasz brzydko na mnie popatrzyła kiedy podeszłam i bez pardonu pocałowałam go w policzek. Zezłościła się dodatkowo kiedy Łukasz powitał mnie podobnie.

Szybko jednak przedstawiłam się jej i wyjaśniłam kim jestem i już po chwili uśmiechała się do mnie przyjaźnie. Pewnie myślała, że będzie z Łukaszem trochę i trzeba się ze mną zaprzyjaźnić. Biedna pewnie nie wiedziała jakim kobieciarzem jest Łukasz.

- Łuki a powiedz mi co to za nowy zwyczaj piątku z dziewczyną? - zapytałam trochę zagadkowo dla jego towarzyszki a na jej twarzy znów zebrały się chmury. Znów wyjaśniłam jej jaki jest układ, ale nie poprawiło jej to zbytnio humoru.

- Marcin nie mógł. Leszek wyjechał a twój też mówił, że dzisiaj nie da rady. Myślałem, że będziecie się godzić. Coś słyszałem, że jakąś wojnę macie - powiedział z taką miną jakby chciał ugryźć się w język ale było już za późno.

- Wiesz co w sumie to nawet z nim nie gadałam na temat dzisiejszego dnia. - starałam się żeby zabrzmiało to bez żadnych uczuć i zaskoczenia. - A Leszek jak długo jeszcze poza domem? - od tego pytania dużo zależało więc starałam się aby mój ton był jak najbardziej beztroski. Łukasz chyba zaczął się domyślać, że coś jest nie tak, ale nie wiedział co odpowiedzieć. Na poczekaniu nie umiał wymyślić żadnej bajki tym bardziej, że nie wiedział co ja wiem i co mi mąż naopowiadał.

Zmieszał się trochę. Zaczął coś tam marudzić pod nosem i w końcu stwierdził, że Leszek jak zwykle - cały maj poza krajem. W środku aż we mnie zawrzało, ale starałam się nie dać tego po sobie poznać. Dziewczyny nawoływały mnie już więc uprzejmie się pożegnałam i do nich dołączyłam.

One mnie znają od dziecka więc od razu dostrzegły że coś jest nie tak. Znają też Łukasza i nasze układy więc od razu przeszły do ataku.

- Co robi Twój mąż skoro w piątkowy wieczór nie jest z kolegami? - zapytała jedna z nich a ja poczułam się jakbym była gdzieś obok tej wrzawy. Nie byłam wstanie odpowiedzieć na żadne pytanie starając się poukładać sobie wszystko i znaleźć jakieś logiczne wytłumaczenie. Nie potrafiłam.

W telegraficznych skrócie nakreśliłam sytuację.

- Między nami już się jakiś czas źle dzieje. W zeszły piątek był w domu dopiero nad ranem. Mówił, że był u Leszka. Łukasz mówi, że jego nie ma w kraju już cały miesiąc. Co dzień z pracy wraca później. I jeszcze... - aż zaniemówiłam i usiadłam na sofie. Musiałam wyglądać tragicznie, bo dziewczyny aż zbladły.

- Co?? - zapytały chórem.

- Po zeszłym piątku jak sprzątałam znalazłam krwisto czerwoną szminkę. Wiedziałam, że to żadnej z was i moja też nie. Boże jaka ja głupia jestem. - Dokończyłam chowając twarz w dłonie.

Poczułam pieczenie pod powiekami, do oczu napłynęły mi łzy. Przypomniało mi się jednak, że nie mam ani dobrego czasu ani właściwego miejsca na płacz. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam wysoko w górę. To zawsze pomagało mi powstrzymać łzy. Zerknęłam na Łukasza.

Oczywiście rozmawiał przez telefon. Pewnie zdawał już relację z tego co powiedział i czego mogłam się domyślić. Jego towarzyszka stała obok zła.

Podeszłam do Łukasza i zabrałam mu telefon z ręki. Byłam pewna, że gada z moim mężem.

- Halo? Gdzie jesteś? Musimy pogadać - powiedziałam do słuchawki, ale z drugiej strony rozległ się sygnał odłożenia słuchawki. Przeklęłam cicho. To nie był dobry ruch. Niestety tak to jest przy stresie i nerwach. Nieprzemyślane akcje nie często mi się zdarzały ale przyznać trzeba że sytuacja była wyjątkowa.

- Przepraszam Cię mała, ale porywam Ci chłopaka - powiedziałam do towarzyszki Łukasza - Idziesz ze mną i nie chce słyszeć słowa sprzeciwu - powiedziałam już do niego stanowczo i pociągnęłam go na zewnątrz. Tam zapaliłam papierosa i patrzyłam na niego i czekałam aż coś powie. On tak jakby nabierał kilka razy powietrze, ale nie wydukał ani słówka. Wypaliłam papierosa do końca czekając na jego ruch, ale się nie doczekałam. W międzyczasie dołączyły do nas dziewczyny. Nie wtrącały się. Stały grzecznie z boku żebym wiedziała, że są zawsze ze mną. Kiedy zgasiłam fajkę popatrzyłam na niego najmilej jak tylko potrafiłam.

- Ty wszystko wiedziałeś kochanie moje i nic nie powiedziałeś. - powiedziałam spokojnie. Nawet się nie bronił. Po chwili przerwy ciągnęłam dalej - Wszystko wiedziałeś i mało, że nie powiedziałeś to go kryłeś. Cholerna męska solidarność. Jak długo to trwa? - zapytałam już mniej milej. Emocje brały górę. On jednak nie był chętny do współpracy. - No co tak milczysz? Teraz już nie masz nic do powiedzenia? Wiem, że nie chciałeś się wygadać, ale stało się, teraz już nic nie da milczenie. I tak dowiem się co i jak - od Ciebie albo kogoś innego. Oszczędź mi śledztwa. - Próbowałam go pociągnąć za język, ale nadal nie chciał gadać. Dziewczyny się wtrąciły.

- Kochana Ty się go nie pytaj tylko niech Cię zawiezie do tego skur...la! A co? Kryć się będą teraz nawzajem? Teraz już nie ma co ukrywać - powiedziały już bardziej do niego niż do mnie. On tylko pokręcił głową.

- Nigdzie nie jadę i nigdzie Cię nie zawiozę. Mogę Ci tylko powiedzieć, że on nie jest Ciebie wart. Myślisz, że dlaczego proponowałem Ci seks. Aż mnie skręcało, że on Cię kantuje a ty mu tak wierzysz ślepo. Przecież to dupek. Ale ty nie. Bo wierność, przysięga. GPS na palcu. A on co? Kantuje Cię już pół roku a Ty mu wierzysz i ufasz - uśmiechnęłam się słodko do niego, bo on najwyraźniej nawet nie zauważył, że podał mi kolejna informację na temat romansu mojego męża. Gdy zorientował się co zrobił przeklął i chciał wejść z powrotem do kina zostawiając nas, ale mu na to nie pozwoliłam. Stanęłam przed nim, zagradzając mu drogę. Zatrzymał się, ale po chwili chciał mnie wyminąć. Nie miałam na co czekać więc pocałowała go. Popatrzył na mnie wściekły.

Pocałowałam go znowu. Za trzecim razem pocałunek został odwzajemniony. Myślałam, że wygrałam. Jednak wtedy przyszła ta jego nowa dziewczyna i zobaczyła nas. Obróciła się na pięcie i poszła przed siebie. Łukasz machnął tylko ręką.

- Słuchaj mała. Nie baw się mną. To że mąż Cie zdradza nie jest powodem. Miałaś kilka okazji, ale dzisiaj się nie zgadzam na nic. - Wycedził przez zęby zły i podniecony zarazem. - Ten twój dupek pewnie jest w mieszkaniu Leszka. Nie trudno się zresztą domyślić skoro jego nie ma. Pojedź i zrób z nim co chcesz a jak ochłoniesz to możesz dopiero do mnie zadzwonić. - Dokończył i też odwrócił się i ruszył w stronę parkingu.

- Łukasz? - krzyknęłam za nim a kiedy się obrócił podziękowałam mu niemo. Spojrzałam na dziewczyny. One bały się patrzeć na mnie nie wiedząc jak mnie pocieszyć. Jakbym miała teraz czas na rozklejanie się.

- Wiecie co? Zabawne. Jak to wszystko samo się składało w całość a ja nie umiałam tego złożyć. Nie chce teraz z nim rozmawiać ani go teraz widzieć. Chodźmy się napić. Ja stawiam. - Zaproponowałam z uśmiechem na twarzy. Dziewczyny popatrzyły zdziwione i zaskoczone moim entuzjazmem.

- No co - nie będę płakać po tym dupku. Nie jest tego wart. No co? Z dwojga złego lepiej wiedzieć na czym się stoi, co nie? - przytaknęły tylko kiwając głowami.

Poszłyśmy do tej winiarni co było zaplanowane. Na wstępie zamiast po kieliszku zamówiłam po butelce wina. Dziewczyny nawet słowem się nie odezwały. Zresztą - co miały powiedzieć? Właściwie co mówi się w takich sytuacjach? "Przykro mi kotku", "To dupek". Przecież to i tak by nic nie dało. Ich miny wystarczająco wyrażały ich emocje. Czułam się jak na jakiejś pieprzonej stypie. Postanowiłam więc nie gadać ani słowem o tym dupku - moim mężu.

Zemstę lepiej obmyśla się na chłodno a nie tak w afekcie, w emocjach. Narzuciłam szybkie tempo i powiedziałam, że nie chce dzisiaj słyszeć ani jego imienia ani słowa na jego temat. Dziewczyny niemo mi przytaknęły. Pewnie też stwierdziły, że nie ma co gadać. Zeszłyśmy na typowo babskie tematy i wypiłyśmy przy tym kilka skrzynek wina. Na koniec ładnie mi już szumiało w głowie a i humor miałam iście imprezowy. Niestety była już późna godzina i nawet nie było się gdzie zaczepić. Grzecznie zamówiłyśmy więc taxi i ruszyłyśmy każda do swojego domu. Dziewczyny proponowały mi nocleg u siebie, ale nie skorzystałam. W końcu to nie ja miałam się ukrywać tylko on. Pojechałam więc do domu.

W połowie drogi jednak dopadły mnie wątpliwości.

Zaczęłam sobie wyobrażać kłótnie, która mnie czeka. Te wyrzuty i usprawiedliwienia. Lamenty, pakowanie walizek. Albo co chyba jeszcze gorsze - wyobraziłam sobie milczenie. Ja będę pytać. On będzie milczał. Nie będzie się tłumaczył, bo i nie ma po co. Wszystko przecież jest jasne i przejrzyste.

Powie - "Dzięki za wspólny czas" i wyjdzie. A ja przepłacze całą noc. Nie chciałam tak zakończyć tego wspaniałego wieczoru. Wolałabym wziąć gorącą i aromatyczną kąpiel. Najlepiej nie sama.

Później kochać się do samego rana. To zadziwiające, że wystarczy wypić kilka drinków i już nabiera się takiej chcicy. Przynajmniej ja tak mam... Chciałam śniadania do łóżka. Mocnych męskich ramion, które uchronią mnie przed złem całego świata. Nagle do głowy wpadł mi szatański pomysł. Przecież jest ktoś, kto miał być zawsze do mojej dyspozycji. Ktoś do kogo mogę zadzwonić i jeden telefon sprawi, że będzie cały mój i tylko mój.

Łukasz.

Nie namyślając się długo kazałam kierowcy zawrócić a w telefonie wybrałam numer najlepszego kumpla mojego męża. Po kolejnym sygnale traciłam powoli nadzieję, że mi odbierze. W końcu komórka rozłączyła się a na jej ekranie pojawił się komunikat "brak odpowiedzi".

Postanowiłam spróbować jeszcze raz. Tym razem Łukasz odebrał już po pierwszym sygnale. Miał zaspany głos. Chyba go obudziłam. No i chyba w ogóle nie spojrzał na wyświetlacz bo sprawiał wrażenie, że nie wie z kim mówi.

- Halo?

- Cześć. Nie wiem czy jesteś sam, ale zaraz u Ciebie będę - powiedziałam bez ogródek.

- Ale... - chwila zamyślenia - ale kto mówi? - roześmiałam się.

- Łuki nie bądź śmieszny - powiedziałam tylko - za jakieś 10 minut będę - dodałam i rozłączyłam się.

Nie wiem czy się domyślił w końcu z kim rozmawiał czy nie. W sumie tylko ja do niego mówiłam Łuki więc może i tak.

Po około 10 minutach taksówka zatrzymała się pod jego domem. W kuchni paliło się światło.

Zapłaciłam kierowcy i ruszyłam do wejścia. Nie musiałam dzwonić. Łukasz stał już we drzwiach.

Miał tylko szlafrok narzucony na siebie. Jak już do niego podeszłam nie powiedział ani słowa. Chciał się ze mną przywitać po przyjacielsku jak zawsze buziakiem w policzek, ale mu przeszkodziłam.

Pocałowałam go w usta jak najbardziej namiętnie potrafiłam. Po chwili odsunął mnie od siebie i spojrzał badawczo.

- Jesteś pijana. Będziesz żałowała. Pościele sobie w salonie a ty prześpisz się w sypialni. Zaraz przygotuje Ci ciepłą kąpiel to trochę otrzeźwiejesz. Chodź. - powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. Weszłam, zdjęłam buty i zaczęłam się rozbierać. Cała. Łukasz spojrzał tylko kątem oka i wyszedł jakby się zawstydził. Poszedł do łazienki.

Puścił do wanny wody, dolał jakiegoś płynu i wyjął z półki świeży ręcznik. Kiedy zobaczył, że się zbliżam chciał wyjść. Uniemożliwiłam mu to jednak zamykając za sobą drzwi od łazienki i opierając się o nie. Byłam już prawie całkiem naga. Została mi tylko bielizna. Chciał mnie wyminąć i wyjść, ale bał się dotknąć mojego nagiego ciała. Wyglądał jak dzika zwierzyna złapana w pułapkę - zagubiona i zdezorientowana na własnym gruncie. Uśmiechnęłam się do niego zachęcająco, ale nie onieśmieliło go to. Dalej stał jak wryty. Podeszłam do niego i zaczęłam go delikatnie całować. Znów mnie odsunął od siebie.

- Będziesz tego żałowała. - Ja jednak nie rezygnowałam tylko całowałam jego szyje a ręka spełzła mi już na jego krocze. Tam zaczęło się już dziać.

- Też tego chcesz - szepnęłam pomiędzy pocałunkami - A ja na razie żałuje, że tego jeszcze nie zrobiliśmy. - Po tym pociągnęłam za sznurek od szlafroka i zrzuciłam go z Łukasza. O dziwo tym razem już nic nie zrobił. Stał nagi przede mną. Nie przeszkadzał mi ale i nie pomagał. Jego ręce wisiały bezwładnie wzdłuż jego wysportowanego ciała. Popchnęłam go lekko w stronę wanny. Wreszcie załapał. Sięgnął rekami na moje plecy żeby rozpiąć biustonosz a po chwili pieścił już moje piersi. Ja już tylko oddałam się jemu biorąc i nie dając nic w zamian. Jemu to chyba nie przeszkadzało. Pieścił moje piersi a jedną ręką już gładził tyłek. Nie śpieszył się. Był bardzo delikatny i czuły. Długo musiałam czekać na jakieś postępy w rozbieraniu, ale jego pieszczoty wynagradzały mi to z procentem. Po kilkunastu minutach byłam też zupełnie naga. Jego penis stal już sztywny i gotowy do pracy. Postanowiliśmy jednak najpierw wziąć kąpiel. Weszliśmy do wanny razem.

Uwielbiam te wanny dwuosobowe, dzięki bogu jednak Łukasz ma mniejszą i ciasnota zmusiła nas do bardzo bliskiego kontaktu. Usadowiliśmy się i leżeliśmy przez chwilę bez ruchu i bez słowa.

Długo jednak nie wytrzymałam i znów zaczęłam się do niego dobierać. Łuki jednak nie pozwolił mi wiele zdziałać, bo zaczął mnie namydlać i siebie też. Później puścił prysznic. Spłukał oba nasze ciała. Wyszedł z wanny. Zawinął się powrotem do swojego szlafroka a mnie wziął na ręce i zaniósł na łóżko do sypialni. Tam położył mnie jak królową i spytał czy jestem pewna, że tego chce. Kiedy kiwnęłam głową na potwierdzenie powoli, ale zdecydowanie zabrał się do roboty. Najpierw delikatnie całował każdy milimetr mojego ciała.

Byłam mokra jeszcze z pod prysznica ale w ogóle mi to nie przeszkadzało. Jemu zresztą też nie. Całował mnie i pieścił a mój oddech stawał się coraz głębszy i szybszy. Moje ręce błądziły po jego ciele najczęściej trzymając jego głowę i zatrzymując ją jak całował jakieś czulsze miejsce.

Było mi cudownie. Niby seks jest zawsze seksem, ale ta adrenalina, że robię to z kimś innym niż mąż dodawała wszystkiemu pikanterii. Po tej przecudownej grze wstępnej nie umiałam się już doczekać właściwej akcji. Łukasz natomiast zaczął znowu się powolutku wycofywać. Niby nic się nie zmieniało, pieścił mnie dalej i całował ale czuło się że znowu za dużo myśli. Po chwili rzeczywiście położył się na plecach obok mnie i stwierdził, że nie może tego zrobić.

Aż mnie normalnie skręciło w środku.

Byłam rozpalona i rozochocona a on mi mówi, że jednak nic z tego. Nie myśląc za bardzo nad tym co się dzieje wgramoliłam się na niego. Nie oponował, ale też nie pomagał w niczym. Wyraźnie zrzucając winę wyłącznie na mnie. Mi to zresztą nie przeszkadzało. Po chwili kolejnych pieszczot, bo jego sprzęt wymagał reanimacji powolutku i delikatnie nabiłam się na niego. Czułam się cudownie. Jego penis był może nie tyle większy co grubszy niż męża. Było mi bosko. Po chwili zaczęłam się delikatnie poruszać a wtedy Łukasz wziął się do roboty. Przyciągnął mnie do siebie i zaczął sam we mnie wchodzić. Początkowo powolutku, ale stopniowo narzucał tempo. Jak już prawie doszłam on nagle się zatrzymał.

- Chyba nie chcesz już skończyć, mała? - zapytał przytomnie i nie ruszał się aż mój oddech się uspokoił. Później przewrócił mnie na plecy i wszedł klasycznie. Było dobrze, ale to nie taki odlot jaki mógłby być więc uniosłam nogi wysoko a Łukasz podchwytując pomysł zablokował je w tej pozycji swoimi ramionami. Było odlotowo. Wchodził tak naprawdę głęboko. Jednocześnie przygryzał moje sutki. Rżnął mnie przez kilka chwil, ale moje ciało znowu zaczęło niebezpiecznie drżeć. Wyszedł ze mnie i dość brutalnie wykręcił mi nogi abym przekręciła się na brzuch. Oczywiście szybko załapałam o co chodzi i wypięłam się mocno aby on mógł jak najszybciej wejść z powrotem. On jednak nie wchodził. Czekał chyba aż się zniecierpliwię. Jak już z powrotem zaczął działać zamiast do myszki wszedł do tyłka. Jednym pchnięciem wszedł cały i zatrzymał się aby dać mi się oswoić z nową pozycją. W tym układzie grubszy penis nie koniecznie był plusem, ale byłam taka rozpalona, że i to mi nie przeszkodziło. Po kilku pchnięciach znów zaczęłam dochodzić. Tym razem jednak Łukasz nie przerwał a nawet wspomógł mnie. Nachylił się bardziej i do pipki wsadził dwa palce, którymi poruszał w każdym możliwym kierunku. Czułam się jakbym była z dwoma mężczyznami. Po kilku takich ruchach moje ciało przeszedł ogromny orgazm jakiego chyba jeszcze nie przeżyłam. Czułam jak cała pulsuje. Łukasz zatrzymał się, ale ani palców ani penisa nie wyciągał. Tylko czekał. Trwało to jakiś czas nim nabrałam porządnie powietrza a mój oddech się uspokoił. Dopiero wtedy Łukasz się wycofał. Już miałam spełznąć do jego przyjaciela żeby i on poczuł choć trochę rozkoszy jaką dał mnie. On jednak mnie powstrzymał. Spojrzałam na niego pytająco a on tylko się uśmiechnął.

Przeciągnął się i powiedział:

- Mała to był dopiero wstęp. Odpocznij sobie bo do zakończenia z mojej strony jeszcze daleko. - Pocałował mnie w czoło i przykrył kołdrą. Sam wstał i wyszedł. W progu spojrzał jeszcze na mnie i spytał czy gadałam już z mężem. Pokręciłam przecząco głową. On wyszedł mrucząc coś pod nosem a ja wykończona wszystkimi wydarzeniami, długim wieczorem i wspaniałym seksem zasnęłam w sekundę.

Kiedy się obudziłam początkowo nie wiedziałam gdzie jestem. Dopiero powoli wspomnienia zaczęły powracać. Nie mogłam jednak nad tym wszystkim myśleć bo strasznie chciało mi się pić. Niewiele się zastanawiając nałożyłam na siebie pierwszą lepszą koszulkę jaką znalazłam i ruszyłam do kuchni. Tam zastałam Łukasza, który siedział przy stole z kubkiem kawy w ręce. Jak zobaczył mnie w drzwiach zerwał się na nogi. Zatrzymałam go jednak z uśmiechem na twarzy.

- Kawy sobie umiem jeszcze zrobić. A masz coś zimnego do picia?

- Tak, w lodówce - wskazał tylko ręką lodówkę. Kiedy dopadłam butelkę wody mineralnej zniknęło z niej połowę zawartości. Łukasz się roześmiał, ale nic nie powiedział. Opadłam na krzesło i dopiłam resztę wody. Łukasz jednak wstał i zrobił mi kawę.

Smakowała pysznie. Znalazło się i śniadanie a raczej wczesna kolacja, bo było już po 16.

Sielanka jednak musiała się kiedyś skończyć. Po jedzeniu Łukasz popatrzył na mnie badawczo.

- Musisz pogadać z mężem.

- Nie muszę - odburknęłam.

- Jak już nic więcej to powinien Cię przeprosić. Wytłumaczyć. Chcesz przekreślić wszystko, cały wasz związek?

- Łuki ja już to przekreśliłam - uśmiechnęłam się do niego na wspomnienie naszych podbojów.

- No właśnie - szepnął zmieszany i spuścił wzrok- To nie powinno było się zdarzyć. To nie miało prawa zaistnieć. Głupi byłem że się zgodziłem.

- Dlaczego?

- Bo masz męża, który jest moim przyjacielem. Bo byłaś pijana. Bo działałaś pod wpływem emocji a ja powinienem Cię powstrzymać.

- Łukasz co za pierdoły opowiadasz? Męża? - tak mam męża, który mnie zdradza od pół roku i komu jak komu, ale jemu uczciwość się nie należy. Wypite może miałam ale wszystko pamiętam i wszystkiego byłam świadoma. I było mi cudownie. Jeszcze nigdy nie miałam takiego orgazmu. A poza tym obiecałeś mi ciąg dalszy... - zaczęłam go trochę kokietować. Moja stopa powędrowała po jego nodze do góry i trafiła do krocza.

- Mała to nie możliwe. Nie możemy - zdenerwował mnie tymi swoimi wyrzutami sumienia. Wstałam i podeszłam do niego. Uklęknęłam przed nim i zajęłam się rozpinaniem jego spodni.

- Jeśli chcesz to mnie powstrzymaj, ale nie będzie to łatwe - wycedziłam przez zęby i zabrałam się za jego spodnie. Gdy tylko się do nich dobrałam moim oczom ukazał się dość pokaźny penis jeszcze spokojny i nieświadomy co go czeka.

Chwyciłam go do ręki i zaczęłam się nim bawić. Początkowo spięty Łukasz po kilku chwilach rozłożył się wygodnie na krześle kuchennym i oddał mi się ufnie. Uparta jestem strasznie i Łukasz o tym dobrze wie. Nic by nie dało powstrzymywanie mnie i przekonywanie. Po kilku ruchach ręką jego przyjaciel zaczął reagować. Był naprawdę duży. Ssałam delikatnie samą jego końcówkę. Później zaczęłam wkładać go całego do buzi a raczej zapełniać nim całą buzię, bo o zmieszczeniu go całego nie było mowy. Łukasz zaczął szybciej oddychać. Jak już uznałam, że jest gotowy do akcji wstałam i usiadłam na nim nabijając się na jego sprzęt. Cała cipka mnie zapiekła. Nic dziwnego po takim ruchaniu. Przez moją twarz musiał przejść grymas bólu, bo Łuki spytał czy wszystko ok. Kiwnęłam tylko głową i powolutku zaczęłam się na niego nabijać. Łukasz był całkowicie bierny. Jego ręce wisiały bezwładnie wzdłuż ciała. Całą robotę odklepywałam ja, ale nie przeszkadzało mi to. Czułam moralną potrzebę odwdzięczyć się za poprzednią zabawę. Stopniowo i bardzo powoli zaczęłam nabierać tempa. Moje piersi podskakiwały na wprost oczu Łukasz. Niestety one były zamknięte. Żeby go jeszcze bardziej podniecić nachyliłam się bardziej do niego żeby piersi dotykały jego twarzy. Reakcja była natychmiastowa. Nawet nie wiem jak i kiedy, ale Łukasz wstał ze mną wypełnioną jego penisem. Kilka razy pchnął mnie na stojąco a później położył na plecach na stole i zaczął znów pieprzyć bez ograniczeń. Już po kilku jego ruchach zaczęłam czuć ciepło w całym swoim ciele. Chciałam przerwać żeby i on mógł dojść, ale jego silne ręce mi to uniemożliwiały.

W efekcie doszliśmy równocześnie. Mi towarzyszyły krzyki. On starał się opanować ale z jego ust też wyrywały się głośne westchnienia.

Znowu sięgnęłam nieba. Seks z nim był cudowny.

On usiadł z powrotem na krześle a ja leżałam na stole bez ruchu starając się nabrać powietrza. Po chwili wstał i poszedł do lodówki po kolejną butelkę wody. Kiedy zaspokoił swoje pragnienie zostało tylko kilka kropel, które wylądowały na moim brzuchu. Momentalnie się pozbierałam.

Byłam rozpalona jak cholera a ten mnie lodowatą wodą. Później rozsmarował je po moich piersiach kładąc znów na stole. Sutki znów stanęły na baczność.

- Mała teraz nie dam już rady - szepnął wykończony i zaskoczony reakcją moich piersi.

- Spokojnie. Ja też nie mam już sił. Mogę skorzystać z prysznica? - uspokoiłam go wstając ze stołu i kierując się do łazienki nie czekając na odpowiedź.

Prysznic był wybawieniem. Cała moja cipka była napuchnięta i poocierana. Na samo jednak wspomnienie tamtych chwil nogi mi miękły. Z mężem było mi dobrze, ale Łukasz był niesamowity. Dobrze, że wcześniej się nie zdecydowałam na seks z nim, bo nie umiałabym później udawać przed mężem, że wszystko jest ok.

Mąż. Temat znów wrócił do mojej głowy. Stałam pod prysznicem i zastanawiałam się co zrobić dalej. Odwlekłam tylko moment konfrontacji, ale to nic w sumie nie zmieniało. Nie mogę przecież przeprowadzić się do Łukasza. On ma swoje niezależne życie. On nie nadaje się do związku.

Niektórzy ludzie tak mają. Doskonale czują się w krótkich romansikach, związkach typowo dla seksu i nic poza tym. Nie interesuje ich wspólne mieszkanie, życie. Łukasz był właśnie taką osobą.

Najdłuższy związek trwał u niego może ze 2 miesiące. Jak tylko dziewczyna próbowała nim chociaż troszkę kierować albo zbyt się angażowała wyrzucał ją ze swojego życia jednym krótkim cięciem. Nie licząc się z ich uczuciami. On zawsze twierdził, że stawia sprawę jasno. Nikogo nie oszukuje i nikomu nic nie obiecuje. Niestety kobieta nawet jak wie, że nie może na nic liczyć ze strony faceta ma nadzieję, że może jednak on się zakocha i zmieni swoje zasady specjalnie dla niej.

Naiwność. Inaczej tego nazwać nie potrafię.

Stałam pod ciepłą wodą dobre pół godziny. Chciałam wymyślić coś sensownego, ale nic nie chciało mi przyjść do głowy. W końcu zakręciłam wodę i owinęłam się w ręcznik. Poszłam do sypialni żeby poszukać swoich ciuchów i się ubrać. Kiedy już byłam gotowa poszłam do kuchni. Myślałam, że będzie tam Łukasz i może on powie mi co mam zrobić. Niestety jego nie było a na stole leżała tylko kartka:

"Czuj się jak u siebie w domu. Ja musiałem wyskoczyć coś załatwić. Lodówka jest pełna - bierz co chcesz. Mam nadzieję że zobaczymy się jak wrócę."

No i problem rozwiązał się nijako bez mojego działania. Skoro ma zamiar się jeszcze zobaczyć to mam zostać. Przynajmniej jeszcze na dzisiejszy wieczór. Wiedziałam że spotkanie i rozmowa z mężem mnie nie ominie, ale wolałam na razie odwlekać to tylko jak się da.

Ten tekst odnotował 30,637 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.54/10 (26 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Z tej samej serii

Komentarze (2)

0
0
jestem super pozytywnie zaskoczona... z każdym opowiadaniem jest coraz lepiej.
Naprawdę dwójka mi się podobała, ale ta część jest najlepsza.
Wciąga i aż chce się czytać.. co dalej? co dalej?...
ze spokojnym sumieniem daje 9.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Podobało mi się, ale dokładnie sprawdzaj błędy🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.