Między prawdą a kłamstwem
26 lipca 2016
Z archiwum XXX
Szacowany czas lektury: 26 min
Opowiadanie zawiera sporo odniesień do moich wcześniejszych pokątnych publikacji. Jednakże, zrozumienie całości tekstu nie wymaga ich znajomości.
Zaszyta w kącie kawiarni, skąd mam dobry widok na cały lokal, zabijam nudę w oczekiwaniu na mojego gościa. Bawię się sprytnym urządzeniem, nazywanym powszechnie smartfonem. Słabo się znam na technologiach, ale staram radzić sobie jak mogę.
Przez dłuższą chwilę szukam w internecie pewnej wiadomości, aż wreszcie ją znajduję. Czytałam ją już wielokrotnie, ale robię to jeszcze raz.
Dnia 4 lipca w podwarszawskiej miejscowości Piaseczno odnaleziono zwłoki Magdy K. Dziewczyna została uznana za zaginioną, odkąd dwa miesiące wcześniej wyszła ze szkoły i nie wróciła do domu. Na zwłoki dziewczyny natknął się w lesie mieszkaniec pobliskiego osiedla podczas spaceru z psem.
Policja odmawia komentarzy na temat śmierci dziewczyny. Jak jednak nieoficjalnie ustalono, podłoże zabójstwa mogło mieć charakter seksualny...
Dalej już nie czytam. Wystarczy mi. Jeszcze kilka dni temu czytałam ogłoszenie o zaginięciu czternastoletniej Magdy. W ogłoszeniu umieszczone było zdjęcie dziewczyny. Sympatyczna, promieniująca pozytywną energią i z zaraźliwym uśmiechem.
A teraz jej już tutaj nie ma...
Sięgam po latte starając się w aromatycznym napoju odnaleźć wewnętrzny spokój. Pomaga, tonuję emocje. Ponownie zaczynam buszować po internecie.
Hasło - Strzyga.
Wczytuję się w tekst i natychmiast odnajduję mnóstwo bredni, ale pomiędzy licznymi przekłamaniami odnajduję też prawdziwe perełki. W obecnych czasach trzeba umieć czytać między wierszami.
Strzyga jest kobietą przemienioną w potwora na skutek klątwy, przepełnia ją nienawiść i zła wola. Inne określenie to demon, zły duch, upadły anioł. Żywi się energią witalną.
Najczęściej strzyga przybiera ludzką postać i wtapia się w lokalne społeczeństwo, swoją prawdziwą twarz ujawniając jedynie po zmroku, w trakcie polowania... Strzyga żywi się krwią bądź ciałem oraz seksem swoich ofiar. Strzygi uwielbiają seks i zabawy seksualne. Strzyga, nawet jak zostanie wegetarianką czy wegetarianinem, zechce uprawiać krwiopijstwo chociażby symboliczne, dlatego może pić czerwone wino, uprawiać lubieżnie zdradliwy seks, siać nienawiść i żywić się cudzą energią witalną jako energetyczny wampir czy nałogowo palić papierosy i robić fizycznie siwy, sino-niebieski dym.
Czego co ludzie nie wymyślą, myślę sobie i sięgam po papierosa. W ostatniej chwili powstrzymuję się jednak. W tym miejscu nie można palić. Szkoda, chętnie puściłabym małego dymka...
A może jednak?
Konspiracyjnie wstaję z krzesła i kieruję się do ubikacji. Na szczęście jest czysta, opuszczam więc spódniczkę, siadam więc na sedesie i robię siku. Jednocześnie wyciągam papierosa i zapalam go niezwłocznie. Łapczywie zaciągam się trującym dymkiem.
Faktycznie, jest jakby sino-niebieski...
W smartfonie rozlega się sygnał i otrzymuję nową wiadomość. Autorem jest namolny konus, który uważa, że jest moim chłopakiem, a ja jego dupą. Kocha niepokoić mnie wysyłaniem bzdurnych wiadomości, które sam uważa za pasjonujące. Czytam.
Niki, wiesz kto był pierwszą kobietą na świecie wedle żydowskiej tradycji? Ewa?
Jeżeli tak pomyślałaś to się grubo mylisz! Przed Ewą, Adam miał inną laskę! Bóg wszechmogący stworzył ją w jednym czasie razem z Adamem. Uważała więc, że jest mu równa. Była krnąbrna i niezależna.
Robiła to, na co miała ochotę, nie zważając na zdanie Adama, ani nawet samego Boga.
Jednak wpadła w tarapaty. Adam chciał się z nią bzykać po klasycznemu. A ona nie chciała być na dole... Uważała, że skoro oboje są równi to dlaczego ma leżeć pod Adamem? Tak więc odmówiła mu dania tego na co Adam miał potrzebę. Adam i Bóg bardzo się na nią rozgniewali i za karę przegonili z raju. Zastąpiła ją licha Ewa, wyjęta z żebra Adama... Wiesz jak się nazywała?
Pewnie nie... Pierwsza kobieta miała na imię...
A kogo to obchodzi? Zresztą to jakieś brednie są. Przerywam więc czytanie, gaszę papierosa i wychodzę z toalety. Wracam na swoje miejsce przy stoliku i czekam...
Drzwi do knajpy rozwierają się szeroko, a moim oczom ukazuje się książę z internetu. Książę jest niewysoki, krępy, z zaznaczonym brzuszkiem zupełnie jakby jakimś tajemniczym sposobem zaciążył... Ma burzę ciemnych, kręconych włosów z łysiną w miejscu gdzie kiedyś kwitła jego grzywa...
No dobra, szczerze mówiąc to wcale nie książę tylko pingwin i nie z bajki, ale raczej z tragedii... Facet staje na środku lokalu jak ciołek i zaczyna szukać mnie wzrokiem. Oczywiście nie zauważa, więc wyciąga telefon udając, że czegoś w nim szuka, a naprawdę sposobi się do jak najszybszej ucieczki z miejsca niedoszłego zdarzenia.
Hola, Hola mój panie, nie tak prędko!
Potrzebuję cię, a ty potrzebujesz mnie - choć jeszcze o tym nie wiesz...
Wyciągam rękę w górę i filuternie zaczynam nią machać. Po chwili chłopina dostrzega mnie machającą, ale zamiast podejść do mojego stolika, stoi i gapi się jak szpak w pizdę.
- Roman to ja! - Krzyczę na cały lokal, tak, że jego bywalcy oglądają się wprost na mnie. Dla lepszego efektu zarzucam mocą swoich ognistoczerwonych włosów. Działa! Facet decyduje się na ruch i z gracją tańczącego pawiana zbliża się do stolika. Gdy staje przede mną, wyciąga dłoń i przedstawia się. Przecież to nasze pierwsze realne spotkanie...
- Roman! - Prawdziwy dżentelmen!
- Eryka...
Facet się zawiesza jakby pod czachą przepalał mu się procesor.
- Pisałaś, że nazywasz się Marika!?
Ania, Marika, Nikola jakie to ma znaczenie? Zaczynam się denerwować.
- Kurwa Roman, nie zamulaj mi teraz tutaj - mówię przyciszonym głosem - jak chcesz możesz nazywać mnie Mariką...
Roman jest zdezorientowany, ale siada naprzeciwko mnie i zaczyna wysilać mózgownicę. Po dłuższej chwili artykułuje co leży mu na sercu.
- Na zdjęciach byłaś blondynką! - Rzuca oskarżeniem.
Widać koneser mi się trafił. Blondynka, brunetka, czy on nie rozumie, że kobieta zmienną jest?
- Jebać to Roman! Ważne, że się spotkaliśmy i jesteśmy razem!
Znów się zawiesza, ale już wiem co mu dolega. Żadna to choroba psychiczna, ani ułomność. Roman jest po prostu wolnomyślicielem.
Czuję w głębi duszy, że za chwilę znów błyśnie intelektem i się nie mylę.
- Mówiłaś, że masz trzynaście lat! A wyglądasz jakbyś miała dwa, trzy lata więcej! - Rzuca oskarżeniem, całkiem słusznie zresztą... Mam prawie osiemnastkę, ale dla mężczyzny takiego jak Roman trochę się odmłodziłam. Faktycznie mogę wyglądać na gorącą szesnastkę...
- Ja pierdolę Roman, ty tak na poważnie? Mam ci legitymację pokazać? - Pochylam się ku niemu, cały czas patrząc mu w oczy - Naprawdę chcesz spędzić całą noc na rozwodzeniu się nad kolorem moich paznokci, oczu czy liczbie włosów na pindzie?... - Nie daję rady dokończyć, gdyż mój przyszły kochanek przerywa mi w połowie zdania.
- To ty masz włosy łonowe??? - Pyta ni to z oburzeniem, ni z niedowierzaniem.
- Jest Roman tylko jeden sposób, by się o tym przekonać... Powiedziałabym ci jaki, ale ja nie przyszłam tutaj na pogaduszki... Przyszłam tutaj, aby się walić! Mówiłeś, że jesteś dobry w te klocki! I, że także chcesz się walić?
Chcesz tego naprawdę Roman?
Chcesz mnie walić?
Roman milczy, a ja wyprostowuję się na krześle uwydatniając opięty ciasną koszulą biust. Czyżby na kogoś z preferencjami Romana to nie działało? Przedłużająca się cisza zaczyna mnie irytować. Wreszcie wstaję od stolika, łapię torebkę i ostentacyjnie zaczynam kierować się do wyjścia.
- Chcę cię walić! - Słyszę zdesperowany głos Romana. Ludzie wokół przerywają rozmowy i gapią się to na tego fagasa, to na mnie. Nie powiem, imponuje mi swoją odwagą. Odwracam się i wracam do stolika.
- Masz kurwa jaja chłopie! Wszyscy cię słyszeli! Popatrz tylko jak się na nas patrzą, myślą pewnie że jesteś moim tatą! - Chwalę partnera i widzę jak ten rośnie w oczach. Na razie tylko duchowo...To zadziwiające jaki wpływ na drugą osobę może wywrzeć kilka dobrych słów...
Wyciągam dłoń i chwytam rękę mojego faceta, ten odpowiada ściśnięciem moich drobnych palców. Patrzymy sobie w oczy jak zakochani. Ma ładną twarz. Magiczny moment. Wspaniała uwertura do dzisiejszej nocki. Oj, będzie się działo! Oj będzie!
Jakby na potwierdzenie moich myśli podchodzi do nas dwójka młodych mężczyzn, z twarzy wyglądają na ponuraków.
- Jebany dewiancie! - Chyba mają coś do Romana - nie za młoda dla ciebie jest? Lubisz kurwa takie młode? Chcesz się kurwa walić? To może spróbujemy się za lokalem? Zobaczymy, kto kurwa lepiej wali...
Psują nasz magiczny moment. Mój partner milczy przez chwilę, wolno zbierając myśli. Czekam na jego ciętą ripostę i czekam, aż wreszcie ją słyszę.
- Przepraszam - nie wierzę własnym uszom - ja nie chciałem...
Straszna ciota z tego mojego Romana, więc muszę zainterweniować osobiście.
- Tak kurwa, lubi takie młode! - Rzucam ich tonem - I tak kurwa, ja lubię takich starych! I tak kurwa, będziemy się walić, aż nam baterie siądą! Macie coś może kurwa, przeciwko temu?
Strasznie nie lubię przeklinać, ale czasem trzeba. Nie pozwolę zepsuć sobie nocki, jestem za bardzo wyposzczona, zbyt głodna, a Roman będzie pysznym daniem. Faceci są zmieszani, w wyniku konsultacji stwierdzają, że jestem "pojebana" i zmykają nam z oczu.
Mam teraz Romana tylko dla siebie.
- To gdzie idziemy to zrobić ? - Przechodzę do rzeczy. Moją twarz rozjaśnia słodki uśmiech. Wiem, że jestem ładna, wiem, że mu się podobam, w zasadzie to wszystkim się podobam. Bez względu na płeć... Lubię ich prowokować, a ten tutaj to łatwa ofiara.
- Naprawdę chcesz to zrobić? Po tym wszystkim co nas spotkało? Oni mogą czekać na nas za knajpą!
- Nie bój się - jak na małą dziewczynę jestem bardzo przekonywująca - obronię cię! Nie pozwolę aby ciebie zgwałcili, a mnie pobili - uśmiecham się - Ze mną masz większe szanse! - Żywo gestykuluję unaoczniając mu tę prawdę - to jak wolisz, wyjść ze mną, czy beze mnie?
- Idę z tobą...
No i idziemy. Na zewnątrz nikt na nas nie czeka, jesteśmy tylko my dwoje i bryka Romana.
- Jedziemy do mnie - stwierdza tonem nie znoszącym sprzeciwu - mieszkam na Mokotowie...
- Pojebało cię? - Wybucham - To kawał drogi stąd! A ja już na wejściu byłam cała mokra... Nie mogę dalej czekać, mam chcicę... A wiesz co się dzieje gdy dziewczyna ma chcicę?
- Co takiego?
- Pieprzy kogo popadnie. Chcesz Roman abym pieprzyła kogo popadnie, czy może wolisz abym pieprzyła ciebie?
- Wybieram ciebie... To znaczy siebie... - oznajmia i z wrażenia dla własnej odwagi aż zapala silnik w wozie.
- Doskonały wybór kochanie ty moje! A teraz posłuchaj... Weź Roman pojedź na jakiś opustoszały parking i tam to zrobimy!
No i jedziemy, po drodze Roman jęczy, że nic nie znajdziemy, ale szybko dostrzegam odpowiednie miejsce. Parking gdzie nie ma innych samochodów, ani ludzi. Jest za to latarnia oświetlająca scenę rozpoczynającego się spektaklu. Czuję jak rośnie we mnie napięcie i głód, który zaspokoić mogę tylko jednym sposobem. Seksem. Drżę cała i ulegam nastrojowi chwili. Najpierw jednak pobawię się w prowokowanie Romana, który właśnie parkuje samochód.
- Wiesz co? Chyba się rozmyśliłam... - Mówię przytłumionym głosem - weź mnie odwieź do domu...
Ciekawa jestem jego reakcji. Przez moment siedzi wpatrzony w przednią szybę samochodu, po czym niespodziewanie wkłada rękę w spodnie i grzebie tam, by po chwili wprawnym ruchem wyciągnąć swój drążek. Penis jest nieco zwiotczały i jeszcze zbyt elastyczny. Fachowo stwierdzam, że nie osiągnął pełnego wzwodu. Coś tu nie gra, coś z tym kutasem jest nie tak...
Jego członek nie ma napletka! Jestem zszokowana. Słyszałam o tym, ale nigdy dotychczas nie widziałam.
- Ooo nie! - Piszczę, drocząc się z facetem - Weź to schowaj! Nie podoba mi się! Jest zbyt czerwony! I nie ma skórki! Co zrobiłeś ze skórką?!
- Sama tego chciałaś! - odpowiada szalonym tonem głosu - No to masz!
- Myślałam, że zrobisz mi tylko palcówkę! - Skamlę jak zbity szczeniak, podczas gdy z podniecenia twardnieją mi sutki - nie mogę na niego patrzeć - lamentuję i w teatralnym geście zakrywam oczy rękoma - I gdzie jest jego skórka, co zrobiłeś że skórką!?
- Zamknij jadaczkę, albo za chwilę coś ci tam wsadzę! - W dołku przeczuwam, że za moment doświadczę jego prawdziwego charakteru - Jestem obrzezany! Dlatego nie mam napletka...
- O nie... - Zaczynam udawać płacz - Jesteś... Jesteś Żydem! Nie chcę, by jakikolwiek Żyd mnie dotykał...
- Mówiłem, abyś się zamknęła... Nie jestem Żydem, po prostu obrzezałem się dla walorów estetycznych ...
Przez zakrywające oczy palce zerkam na obrzezanego fiuta, od razu rzuca mi się w oczy efekt jaki na Romanie wywarła moja panika. Kutas wyraźnie mu twardnieje, pęczniejąc i zwiększając swój rozmiar. Widać, że lubi tę grę.
- Nie podoba mi się! Chcę abyś go schował i nigdy więcej nie wyjmował! Nigdy!
- Myślisz, że możesz sobie tak ze mną pogrywać? - Romanowi głos drży z podniecenia. Widać, że mała główka przejęła nad nim kontrolę - Myślisz, że możesz mi rozkazywać? Mówić co mogę robić, a czego nie mogę? Nic z tego ty mała ruda pindo! - Facet sapie coraz bardziej, a nawet jeszcze nie zamoczył... - Weź go dotknij!
- Nie dotknę! Jest taki brzydki i... Taki śmierdzący! - Zarzekam się.
Mężczyzna wolną ręką błyskawicznie chwyta mnie za włosy i ciągnie nimi gwałtownie. Moja twarz wykrzywia się w grymasie bólu. Chwytam jego rękę i próbuję się uwolnić. Przez chwilę szarpiemy się, ale ostatecznie nie daję rady. Jestem za słaba!
- Zrobię co zechcesz! - Kapituluję - tylko mnie nie krzywdź! Dotknę go!
W ramach odpowiedzi Roman puszcza moje włosy, a ja kieruję dłoń ku jego członkowi. Wysuwam palec i nieśmiało dotykam go. Penis sterczy złowrogo, a ja powtarzam manewr. Tym razem jestem nieco śmielsza i popycham go palcem. Sztywniak kołysze się lekko, dostarczając właścicielowi nowych, podniecających bodźców. Wygląda jak grzyb wyrastający z pnia drzewa.
- Ooch Roman, jesteś taki... Sztywny! - Komplementuję i natychmiast chwytam dwoma palcami napęczniały organ. Czuję jak mężczyzna drży na całym ciele pod wpływem mojego dotyku. Sama także mam kisiel w majtkach, ponad wszystko na świecie potrzebuję poczuć energię tego czegoś w sobie. Jednak jeszcze nie teraz! Muszę być cierpliwa, rozpalając ten piec do tego stopnia, by potem ogrzewał mnie swoim ciepłem na długo po fakcie!
- Eryka, słyszałaś? - Nagle Roman sztywnieje na całym ciele, a nie tylko na kutasie.
- To nie wydobywa dźwięków - odpowiadam wpatrzona w penis jak w jakiś obrazek.
- Nie to ty głupia ruro, słyszałem jakiś szmer na dworze... Ktoś tam chyba jest... I patrzy się na nas swoimi ślepiami - teraz Roman zaczyna lamentować - Czuję się jak w programie z kamerą wśród zwierząt! W takich warunkach nie mogę się ruchać! To karygodne!
Kutas pomimo moich najszczerszych chęci traci na wigorze i kurczy się w zastraszającym tempie. Muszę ratować sytuację i przestać udawać cnotkę - nie wydymkę. Łapię znikczemniały organ i ruchami dłoni zaczynam go pobudzać. Po chwili masturbuję go z pasją godną odnotowania, jednocześnie drugą dłonią zaczynam bawić się jego jądrami. To ugniatam delikatnie kuleczki, to je masuję, to łaskoczę opuszkami palców. Zaczyna pomagać, Romanowi ponownie organ decyzyjny wraca na właściwe miejsce, teraz będące w moich rękach... Mężczyzna rozluźnia się, a jednocześnie twardnieje w pożądanym miejscu. Czuję to wszystko w dłoniach. Sprawy zmierzają w dobrym kierunku, gdy Roman ponownie otwiera usta...
- Włóż go do buzi - sepleni cały zaśliniony z podniecenia - śmiało, weź mi go do buzi...
Teraz ja sztywnieję cała. Miałabym brać tego obleśnego kutasa do ust? Co on sobie wyobraża? To jawne pogwałcenie wszystkich zasad higieny! Nie może być!
- To już wolałabym go wsadzić do dupy, niż brać do gęby - wyrzucam z siebie.
- Jak sobie chcesz, mnie tam w zasadzie wszystko jedno...
- Roman ja żartowałam... - Ponownie go prowokuję - chyba nie będziesz mi tego nigdzie wkładał? Prawda? Powiedz, że nie będziesz?
- Będę brał cię, tutaj w ... Aucie - stojący barometr nastroju Romana między moimi palcami wykazuje podwyższony stopień euforii - Będę wkładał ci gdzie tylko zechcę...
- Daj spokój... Żartujesz prawda? - Wypowiadam drżącym głosem - Ja jestem dziewicą! Nigdy tego nie robiłam! - Oczywiście pomijam ta kilkadziesiąt wcześniejszych "zbliżeń", przecież byłam na seksualnym głodzie od trzech dni - uszanujesz moją cnotę, prawda?
- Kochanie, jak z tobą skończę to będziesz świętojebliwa! - Roman jest pełen entuzjazmu - a na razie pokaz wujkowi cycuszki...
Nie czekając na moją reakcję, łapie mnie za koszulkę i bezceremonialnie ściąga ją przy mojej biernej postawie. Pod spodem nie mam biustonoszu...
Teraz inicjatywa należy do niego. Jak na faceta przystało traci resztki rozumu na widok gołych cycków. Pierw wpatruje się z niedowierzaniem w moje atuty, a potem sięga do nich nachalnymi rękami i zaczyna obmacywać. Nie ściska, nie ugniata, nie masuje, ale właśnie maca. Jak na rasowego zboczka przystało. Maca mnie przez dłuższy czas, nie zważając na swojego wyprostowanego penisa, ani na powódź w moich majtkach. Wreszcie pochyla się nad lewym cyckiem i zaczyna go łapczywie całować. Im bardziej jest nieporadny, tym większą sprawia mi rozkosz. Gdy dobiera się do prawej piersi moje ciało nie wytrzymuje i zaczyna szczytować. Mięśnie pochwy na przemian zaciskają się i rozluźniają doprowadzając mnie na skraj szaleństwa. Przyjmuję orgazm cała sobą zapominając o Romanie i całym świecie. Z ekstazy wyrywa mnie głos sprawcy tego zamieszania.
- Kurwa, co jest? - Nawet nie zwróciłam uwagi jak wepchnął mi ręką pod spódniczkę. A teraz ją wyciągnął całą oblepioną śluzem i się dziwi jej widokiem... - Nieważne, idź na tylne siedzenie...
Nareszcie! Czas przejść do decydującej akcji.
- A po co mam tam iść? - odgrywam swój teatrzyk.
- Poznasz smak prawdziwego mężczyzny... I staniesz się kobietą!
- Och, jak cudownie! Zawsze chciałam zostać kobietą! - Piszczę ze szczęścia i odrywam się od Romana. Otwieram drzwi i wychodzę z samochodu. Jestem półnaga, ale nagość odkąd wróciłam nigdy mnie nie krępowała. Stoję więc na środku jakiegoś zapomnianego przez boga i kierowców parkingu i rozglądam się wokół. Jest ciepła noc. Pragnąc zaznać prawdziwej wolności zrzucam z siebie spódniczkę, wraz z majteczkami i kontempluję tę chwilę.
Naga, z iskrą w sercu i rozedrgana z podniecenia, oto prawdziwa ja.
Cóż, nigdy nie byłam zwyczajną dziewczyną. I to nie tylko dlatego, że lubiłam bawić się w łóżku sprężyną. Ciało w którym się znajduję nie jest moje, zostało mi podarowane, a ja nie zwykłam marnować dobrych podarunków.
Jestem, byłam, będę - czas dla istoty takiej jak ja przestaje mieć znaczenie - czymś w rodzaju ducha, demona czy strzygi. Czerpię siłę witalną od drugiego człowieka. A moim celem jest...
Dostrzegam jakiś cień przemykający w oddali. Czyżbyśmy rzeczywiście nie byli tu sami?
- Roman chyba coś widziałam - rzucam do swego nieszczęsnego partnera, który właśnie wygramolił się z samochodu - coś jakby cień...
- Kutasa cień, widziałaś kutasa cień malutka - staje przede mną, a jako, że samochód zaparkowany został pod latarnią dobrze widzę jego i ten sterczący organ.
- Jesteś taki inteligentny... Roman, co mam zrobić aby zostać prawdziwą kobietą?
- Połóż się na tylnym siedzeniu - kochanek fachowo mnie instruuje, a ja kładę się na brzuchu - i rozłóż szeroko nóżki... - Rozkładam posłusznie nogi - O tak, wspaniale! Za chwilę uczynię cię najprawdziwszą z prawdziwych kobiet!
Kierowany małą główką mężczyzna podchodzi do mnie i łapie za pośladki.
Wszystko widzi. Cipkę, kakaową dupkę, wszystko.
- Masz piękną i gładką muszelkę - stwierdza, po czym czuję jak napiera na mnie kutasem . Zwilgotniała cipka nawet nie próbuje bronić swych sekretów, tylko staje przed intruzem otworem. Ten hojnie korzysta z otrzymanej gościnności. Wbija się we mnie na całą głębokość pochwy. Jęczę, stękam przy tej czynności, po czym czuję jak zaczyna ruchać mnie tak zapamiętale, jakby nie liczyło się nic innego niż tylko jego kutas i moja cipka. Robi to tak impulsywnie, że pod wpływem jego ruchów kiwa się cały samochód, a nasze zderzające się ciała wydają specyficzny dźwięk.
Jest cudownie, moja kasandryczna szpara pazernie wysysa witalność z ciała Romana. Jego fiutek jest wspaniałym przewodnikiem między naszymi organizmami, a transfer energii przebiega wręcz wzorcowo.
Mężczyzna jest we mnie, a ja czuję go cała sobą, jakby moja cielesna teraźniejszość ograniczyła się do tego jednego aktu seksualnego. Nawet słyszę muzykę, jest wokół mnie, wypełniając całą rzeczywistość.
- To chyba twój telefon - Czyżby Roman też to słyszał?
Po krótkiej konsternacji orientuję się, że źródłem pobudzającej pieśni jest mój telefon. Ciągle dymana od tyłu, sięgam ręką na przednie siedzenie po urządzenie i odbieram rozmowę. To mój chłopak!
- Nie ruchaj mnie tak ostro, bo będę sapać do telefonu - zwracam się do mojego dymacza, po czym zwracam się do chłopaka - Czego kurwa chcesz ode mnie?
-Gdzie jesteś? Miałaś dzwonić do mnie co dwie godziny! Chyba nie robisz mnie w wała?
- Ja? Skądże, przecież mnie znasz... - Roman tymczasem solidnie wymęczony zastopował swoje poczynania, ale wciąż trzyma kutasa w cipce, zaczynam więc napinać mięśnie pochwy dostarczając nam obojga nowej dawki przyjemności - właśnie wracam z pracy, musiałam zostać na nadgodziny...
- Nikola, nie pozwolę robić z siebie ciula, cały czas kłamiesz, nie wierzę w ani jedno twoje słowo. Mówiłem tobie jasno i wyraźnie kim jestem i że sobie nie pozwolę...
Przerywam. My dziewczyny mamy na to swój sposób.
- Kochasz mnie?
- Jasne, że kocham, ale jak powiedziałem nie pozwolę...
- Więc albo mnie kochasz i mi ufasz, albo się odpierdol! - Równocześnie skurczam i rozkurczam dowCipne mięśnie na członku Romana, utrzymując stan podwyższonej wilgotności na najwyższym poziomie.
- Mówiłem, że nie pozwolę...- Znów muszę mu przerwać... Cała ta sytuacja, telefon od chłopaka i obcy kutas w moim środku szalenie mnie rozpala...
- Kochasz czy nie kochasz? - Stawiam sprawę jasno.
- No kocham...
- To przecież wiesz, że się dobrze prowadzę i trzymam ten dziewiczy wianek tylko i wyłącznie dla ciebie, podczas naszej jedynej, wymarzonej nocy poślubnej... - W zasadzie sama zastanawiam się co ja w nim widzę? Nie jest specjalnie przystojny, ani przebojowy. Co więcej odkąd go poznałam miewam dziwne zaniki pamięci... Najwidoczniej ma na mnie zły wpływ... Jednak ma w sobie to coś, tę tajemniczą pasję, którą my, kobiety tak bardzo lubimy...
- Tak wiem... Kochanie... - Odpowiada.
- Brajan, muszę kończyć - jestem na skraju orgazmu - nie mogę doczekać się, kiedy zabierzesz mnie znowu na lody... Narka!
Rozłączam się, gotowa na przyjęcie ostatecznego daru, gdy tymczasem moja ofiara znów zaczyna filozofować.
- Eryka... Nie mówiłaś, że masz chłopaka...
- Jakie to ma znaczenie, skoro jest nam razem tak dobrze?
- Cały czas mnie w chuja robisz... - Roman sapie głośno ze zmęczenia, jest wypompowany dymaniem mnie - Wydaje mi się nawet, że nie jesteś dziewicą! Jak się tylko spuszczę, to cię zapierdolę ...
Czuję w cipce jak mężczyzna znów napiera na mnie kutasem. A więc tli się w nim jeszcze ogień... Doskonale. Orgazm jest tak blisko, że nie możemy już przerwać, choćby walił się świat. Kutas wbija się we mnie raz za razem. Z każdym kolejnym pchnięciem mój kochanek jest słabszy, a ja silniejsza o jego energię życiową. Wreszcie opada na mnie swoim wykończonym ciałem, ale dalej kierowany jakąś bezrozumną, zwierzęcą siłą pcha kutasa. Jest gotów zajebać się na śmierć, nim to się jednak staje mój organizm wybucha ponownie z przyjemności.
Mam kolejny orgazm, zatracam się w sobie, z rozkoszy zwijam się pod słodkim ciężarem Romana. Ten także dochodzi, zatrzymuje swe poczynania przez parę sekund czekając aż wytrysk wyrzuci mu z prącia nadmiar nasienia. Tym sposobem po chwili czuję jak zalewa mi foremkę gorącym sosikiem.
Roman leży na mnie, ścięty jak pień, a ja kontempluję tę chwilę. Nie trwa ona długo.
Wypompowany ruchaniem mężczyzna zdaje sobie sprawę, że nie był to zwykły seks, ale coś co pozbawiło go witalności.
- Co ty mi zrobiłaś?! - Szepcze słabym głosem - Czym ty jesteś?
- Strzygą! - odpowiadam, a w odpowiedzi mężczyzna ostatkiem sił chwyta mnie oburącz za gardło i zaczyna dusić. Nie tak się to robi... Energia mnie rozpiera, mam przecież jego siłę. Jedną ręką zwalniam jego uścisk i ze zwinnością węgorza obracam się do niego twarzą, po czym skopuję go z siebie. Wypada z samochodu, leży teraz nagi na plecach i z półprzytomnymi oczami, z przerażoną miną czeka na mnie. Wychodzę z wozu i siadam na Romanie okrakiem. Z uśmiechem na twarzy łapię jego zwiotczałego członka i zaczynam go pobudzać rytmicznymi ruchami dłoni. Po chwili organ twardnieje, a ja w nagrodę wprowadzam go do swojej złowrogiej pieczary. Jeszcze coś się w tym Romanie tli, coś co za chwilę zabiorę dla siebie.
Ujeżdżam go, wykonując wprawne ruchy biodrami. Łapię rytm popadając w seksualny amok.
Czuję jak kutas rozpycha się we mnie, obdarowując hojnie energią swego pana. Jest rozkosznie...
Po chwili eksploduje kolejnym wytryskiem, jest jak świeca strzelająca płomieniem tuż przed zgaśnięciem. Szczytuję razem z nim. Trwa to dłużej niż poprzednio...
Wspaniała puenta naszego poznania.
Gdy rozkosz dobiega końca, uspokajam rozbuchane emocje i odrywam się od Romana. Jest już wykończony i nie daje znaków życia.
- To za Magdę dupku - rzucam do niego na pożegnanie.
Należało mu się, odkąd odkryłam, że miał skłonność do krzywdzenia nieletnich, nie mogłam tego tak zostawić... Takie śmieci sprzątam w pierwszej kolejności...
Stoję nad ciałem Romana, mogę teraz zaczerpnąć świeżego powietrza. Wciąż naga, nieposkromiona i rozgrzana głęboko wciągam powietrze do płuc. Noc jest ciepła i przyjemna, niebo rozświetlone setkami gwiazd, uspokajam emocje...
Mam poczucie dobrze wypełnionego obowiązku. A jednak coś mnie niepokoi...
Nie jestem sama. Czuję czyjąś obecność. I nie jest to odrodzony Roman, ten leży cały czas jak kłoda na ziemi.
- Witaj Aniu... - Słyszę kobiecy głos. Słyszę, ale nikogo nie widzę. Ogarnia mnie lęk, aż mam ciarki na plecach. Nocna sceneria, tworzy poczucie grozy. Grozy? Czyżbym czuła strach? Czy to w ogóle możliwe? Jestem przecież nieustraszona!
Niegrzeczna, nawiedzona dziewczynka , która idzie tam gdzie chce i bierze to co chce...
- Pokaż się - krzyczę, rozkazuję - i powiedz kim jesteś!
- Zrobiłaś to - lokalizuję sykliwy głos po drugiej stronie samochodu, dostrzegam tam jakiś cień - zrobiłaś to kolejny raz... Za każdym razem, gdy to robisz słyszę wezwanie... Wezwanie, abym przyszła po ciebie... I oto jestem...
Wytężam wzrok i dostrzegam zarys postaci. Stoi kilka metrów ode mnie, skryta mrokiem nocy. Światło z latarni jej nie dosięga. Nagle przestaje być śmiesznie i przyjemnie. Tajemnicze spotkanie nie było w moich planach.
- Czego ode mnie chcesz? - Ogarnia mnie panika, mój głos przybiera jakiś obcy, rozpaczliwy ton.
- Obserwowałam cię, od dłuższego czasu - Kobieta wychodzi z mroku wprost na oświetloną część parkingu. Teraz widzę ją dobrze. Wygląda na człowieka, ale otacza ją silna aura, zaprawdę nie z tego świata... Odziana jest w długi, czerwony płaszcz, na głowie ma duży, szpiczasto zakończony kapelusz, w lewej ręce dzierży misternie zdobioną, drewnianą laskę. Wydaje mi się być osobą młodą osobą, o zgrabnej figurze. Mierzy mnie wzrokiem, a ja płonę ze wstydu. Jestem naga, zbieram z ziemi bluzkę Romana i zakrywam się nią.
- Wiem co robisz i wiem kim jesteś - Kobieta mówi lekko zachrypniętym głosem - Uwodzisz mężczyzn, ale tylko tych, którzy mają ... Nietypowe skłonności. Gwałciciele, mordercy, pedofile i inni zboczeńcy... Wykańczasz ich seksem, kradniesz ich energię... Myślisz, że czynisz świat lepszym...
Uderza w czułą strunę, wierzę, że mój powrót do świata, przejęcie ciała nastolatki, nie był przypadkiem. Mam cel, a moja obecność tutaj ma sens. Zbieram się na odwagę i wykrzykuję jej to w twarz.
- Tak, robię to! Pozbywam się śmieci i będę robić to nadal, aż oczyszczę ziemię po której stąpam z tego całego gówna!
Kobieta parska śmiechem. Śmieje się przez pewien czas, po czym z trudem się powstrzymując zabiera głos.
- Tak jak Romana? Nie był żadnym pedofilem, ale detektywem zajmującym się ściganiem pedofilii. Buszował w Internecie szukając zboczeńców i przypadkiem natknął się na ciebie - robiłaś przecież to samo co on. I się z tobą umówił, wprawdzie na bzykanie, ale byłaś wszystkiego świadoma i wszystko co robił w świetle prawa było legalne. Wiedział, że jesteś pełnoletnia...
- Nieprawda - jestem rozbita, mam mętlik w głowie.
- A tak w ogóle był ... Żydem! - Kobieta rechocze, jakby śmieszyło ją upokarzanie mnie - Chyba widziałaś jego obrzezanego kutasa?
- Roman nie był Żydem! - Jeszcze tego brakowało, abym została antysemitką - Obrzezał kutasa bo chciał, aby ... Ładniej wyglądał...
W odpowiedzi słyszę tylko rechot nieznajomej, po chwili jednak uspokaja się i przemawia.
- Błądzisz dziecko. Kiedy zrozumiesz, że twoje działania nic nie znaczą? Że ty nic nie znaczysz? Nie zmienisz przeznaczenia, w życiu jak sama dobrze wiesz, nie ma przypadków. Zniszczysz jednego degenerata, na jego miejsce pojawi się dwóch innych. Uratujesz dziś jakąś jego ofiarę, to jutro dopadnie ją ktoś inny. To przeznaczenie, los, karma. To co ma się stać, stanie się niezależnie od wszystkiego. Niczego nie zmienisz. Nic nie znaczysz.
Upadam na kolana i zaczynam płakać. Kobieta rozbiła moje przekonanie o wyjątkowości na tysiąc kawałków. Ma rację, jestem nikim, zawsze byłam nikim i zawsze będę nikim. Moje istnienie nic nie znaczyło i nic znaczyć nie będzie.
- Nie jesteś nawet człowiekiem... Opętałaś to ciało i wykorzystujesz do własnych, egoistycznych celów...
- Kłamiesz - łzy lecą mi po policzkach, wydaje mi się ze staję się coraz mniejsza, a stojąca nade mną kobieta coraz większa i większa - kłamiesz ze wszystkim...
- Nawet nie wiesz kim jesteś...
- Wiem kim jestem! - Podejmuję ostatnią próbę odzyskania pewności siebie - jestem... Jestem Strzygą!
Tajemnicza nieznajoma ponownie wybucha głośnym śmiechem.
- Nie wiesz nawet co jest prawdą, a co kłamstwem... - Łkam przeraźliwie, gdy kobieta wyciąga do mnie dłoń - Ale ja nauczę cię odróżniać ziarno od plewu, wystarczy, że pójdziesz ze mną... Dowiesz się nareszcie kim jesteś...
Ocieram łzy i drżącym głosem ponawiam początkowe pytanie.
- Kim ja jestem? A kim ty jesteś?
- Jestem Pierwszą Kobietą. I tak możesz mnie nazywać - kobieta wyciąga spod płaszcza księgę i podaje - A oto kim ty jesteś...
Biorę księgę. Przez chwilę przeglądam ją po czym orientuję się, że to jest biblia. Otwarta jest na księdze apokalipsy, a dokładnie na opisie czterej jeźdźców apokalipsy. Zarazy, Wojnie, Głodzie i Śmierci.
- Co to ma znaczyć?
- A imię twoje brzmi Głód - Pierwsza Kobieta pochyla się ku mnie, łapie pod ramiona i podnosi - Nadszedł czas, czas abyś poznała swoich braci...
Nie nadążam za rozwojem sytuacji, co to ma znaczyć? Jest nas więcej? Nie mam czasu nawet pomyśleć, gdy wokół mnie rozlega się męski głos.
- Witaj Jutrzenko Nowej Ery - obcy mężczyzna siedzi beztrosko na masce samochodu - na imię mam Zaraza, miło cię poznać...
Skądś go kojarzę... Czyżby to był facet, który za pomocą swojego czarodziejskiego fletu zaimplementował mnie w tym ciele? Tak, jestem niemal pewna, że to on. Nagle rozlega się drugi męski głos, dobrze mi znany...
- Brajan? - Nie dowierzam, mój ofermowaty nieoficjalny chłopak jak spod ziemi wyrasta obok mnie. Stoi i się uśmiecha.
- Witaj Niki... W zasadzie to na imię mam ... Wojna. Mówiłem, że uwielbiam imprezować, a ty mi nie dawałaś wiary... Razem rozkręcimy niezłą imprezkę ... Taką jakiej nie przeżył jeszcze nikt...
Chłopak wybucha szyderczym śmiechem, a wtóruje mu Zaraza.
- Nie może być - kręcę głową, to wszystko mnie przerasta. Łzy płyną mi po policzkach. Jestem przecież dobra, a oni to ci źli - nie możemy tego zrobić! To nieludzkie!
- Nie jesteś człowiekiem - Pierwsza Kobieta sprowadza mnie na ziemię.
- To siedzi w nas... - Odzywa się Zaraza - nic z tym nie zrobisz...
- Nie walcz z przeznaczeniem - dopowiada Wojna - nasz los został zapisany w gwiazdach na długo przed naszymi narodzinami... Nic z tym nie zrobisz...
Pierwsza kobieta kładzie mi ręce na ramionach i matczynym tonem głosu rozkazuje.
- Musimy iść... Czeka na nas jeszcze jeden z twoich braci. A imię jego to...
- Śmierć! - Chórem dodają Zaraza i Wojna.
Nie opieram się. Łzy przestają mi cieknąć z oczu i idę razem z Pierwszą Kobietą.
Odczuwam ulgę, jakbym zrzuciła z barków wielki ciężar.
Teraz już wiem kim jestem.
Gdzieś w głębi mnie tli się jeszcze myśl, którą ignoruję - co tu jest prawdą, a co kłamstwem?