Jesteś już mój, jesteś już moja

4 lipca 2016

Opowiadanie z serii:
Z archiwum XXX

Szacowany czas lektury: 35 min

Piątek od zawsze był moim ulubionym dniem. Po ciężkim tygodniu szkolnym miałem przed sobą jeszcze dwa dni wolnego. To był mój czas, czas który mogłem poświęcić swojej pasji.

Tamtego pamiętnego dnia, trzynastego w piątek, zaraz o przyjściu ze szkoły wszamałem pośpiesznie obiad i jeszcze szybciej pobiegłem do swojego pokoju.

Wyciszyłem telefon, zamknąłem drzwi. Nikt nie mógł mi przeszkodzić.

Rozłożyłem się wygodnie na krześle, czując jak napięcie po męczącym tygodniu w szkole ustępuje, zastępowane pomału przez stan relaksu. Byłem gotowy do akcji.

Wcisnąłem start w pececie odpalając maszynę. Załączyłem gierkę i na kilka godzin odpłynąłem...

Parę godzin później...

Chmury zakryły słońce. Wiatry wyginały drzewa. Pioruny ciskały na prawo i lewo...

A ja napierdalałem dalej.

Byłem w transie. Lara Croft z wdziękiem dzikiej kocicy przemykała po ekranie eliminując wszelkiej maści troglodytów, nerdów i innych frajerów. Była naga. Ruski mod to sprawił. Miała boskie ciało, które zachowywało się jak prawdziwe. Potężne balony podskakiwały wraz ze swoją panią, dupcia kręciła się podczas każdego ruchu. Naga kuciapa lśniła w pełnej okazałości. Lara, nie zważając na swoją nagość smagała biczem, strzelała z łuku i rzucała nożami w tekstylnych. Wyobraziłem sobie, że to jest jej misja, prawdziwa krucjata polegająca na uwolnieniu ludzkości z okowów ubrań...

Moja pani nie miała litości, nie brała jeńców...

Mój oddech przyśpieszył, na czole zalśniła kropelka potu, a na kroczu zakwitła wypukłość. Konik przebudził się domagając walenia. Puściłem myszkę i zakradłem się ręką do majtek. Znalazłem tam coś dużego, twardego i bardzo, ale to naprawdę bardzo ciepłego...

Mój kutas.

Wyciągnąłem go na zewnątrz. Czerwona główka błyszczała mi po oczach. Pomyślałem, że mam bardzo ładnego fiutka. Grzechem byłoby go pozostawić w takiej stojącej formie dłużej, więc objąłem go dłonią i zacząłem rytmicznie masować. Wzrokiem wróciłem do swojej pięknej, nagusieńkiej Lary kuszącej mnie z ekranu. Przyśpieszyłem tempo marszczenia freda. Im szybciej to robiłem, tym moja wirtualna miłość wydawała się powabniejsza, a podniecenie większe i większe...

- Ooo Laaaraaaa - krzyknąłem czując, że dochodzę. Zeskoczyłem z krzesła, przykładając konia do ekranu monitora. Może i było to zboczonym odchyleniem od normy, ale w tamtej chwili było mi wszystko jedno. Pragnąłem podzielić się swoją ekstazą z moją ukochaną Larą, najlepiej zalewając jej śliczną buźkę.

Kuźka mi zadrgała i wystrzeliłem strużką spermy.

Przez krótką chwilę czułem się bosko.

- Świętopełku? - Usłyszałem zszokowany głos babci - Co ty trzymasz w ręce?

Tak, miałem na imię Świętopełk, ale w tamtym momencie nie to było moim największym problemem. Stałem z gołą dupą przed monitorem, z wackiem w ręce, a strużki nasienia tryskały na ekran. I zostałem przyłapany przez babcię. Wyobrażacie sobie? Koniec świata.

Pewnie ze wstydu zapadłbym się pod ziemię, albo wytatuował na czole słowo "hańba" i więcej nie pokazywał się ludziom, ale jedyne co zdążyłem zrobić to wypowiedzieć - babcia? - Usłyszałem trzask pioruna i kątem oka dostrzegłem jasną kulę lecącą w moim kierunku.

Cholera, dlaczego nie zamknąłem okna?

Milion ładunków elektrycznych przeszyło moje ciało. Czas na chwilę stanął w miejscu, a całe życie przeleciało mi przed oczami. Czyżby to był mój żenujący koniec?

W taki sposób? Stojąc przed monitorem z kutasem w ręku i będąc przyłapanym na masturbacji przez babcię?

Nie może być! Przecież jeszcze w tyle gier nie zagrałem...

To była moja ostatnia myśl. Następnie światło zgasło.


Jestem cały obolały, ale jednak żyję! Czuję jak skrzypią mi wszystkie kości, słabo widzę, ledwo słyszę lecącą przede mną wodę z kranu. Stan mój jest ciężki, prawie że beznadziejny. Mam wrażenie, że jedną nogą stoję nad grobem. Czyżbym jednak miał zejść?

Tylko dlaczego będąc w takim stanie myję naczynia w zlewie? Naczynia w zlewie! Przytomnieję.

Skóra na moich rękach jest jakaś taka... Zbutwiała. Palce jakoś osobliwie powykręcane. Boli mnie głowa. Nie wiem co się ze mną działo przez ten cały czas. Nie wiem nawet ile czasu minęło od porażenia. Jedyne co wiem to, że żyję, myję naczynia w kuchni i czuję się parszywie.

Próbuję usiąść, kości ponownie zgrzytają, a w krzyżu zaczyna mnie kłuć ze zdwojoną mocą. Muszę się koniecznie położyć, przespać to wszystko i albo umrzeć, albo dojść do dawnej sprawności. Wstaję i kieruję się do swojego pokoju, powolutku i cichutko, tak by nie spotkać się z babcią. Przypominam sobie jej minę, gdy przyłapała mnie na waleniu konia do monitora. Mam gęsią skórkę. Jak ja będę mógł po czymś takim spojrzeć babci w oczy? Idąc po schodach uświadamiam, sobie że moje życie nigdy już nie będzie takie jak przedtem...

Najchętniej spakowałbym swoje rzeczy i uciekł na koniec świata. Na razie jednak jestem zbyt słaby, muszę się położyć...

Z trudem docieram do swojego pokoju, otwieram drzwi, zapalam światło i dostrzegam... Siebie!

Świat wiruje mi w głowie. Co to ma znaczyć?

Moje ciało leży na łóżku. Jest niby nieprzytomne, ale otwarte oczy zezują we wszystkich kierunkach. Czytałem kiedyś o możliwości opuszczenia przez świadomość ciała, ale ja przecież mam ciało! Jest obolałe, pomarszczone, takie... Stare!?

Odwracam się do lustra. Wysilam słaby wzrok, to co dostrzegam jest zatrważające. Mam zasuszoną twarz babci! Ogarnia mnie szok i niedowierzanie w efekcie czego tracę przytomność.

Otworzyłem oczy, leżałem na łóżku - byłem więc sobą. Z podłogi podnosiła się babcia, biadoląc coś smętnie pod nosem. Cała ta sytuacja powinna być snem, ale wiedziałem, że wszystko co przeżyłem wydarzyło się naprawdę. Babcia doszła do siebie i nim zwróciła swą uwagę ku mnie, zdążyłem zamknąć oczy. Wstyd, zakłopotanie i cała nierealność tej sytuacji mnie przerastały. Udawałem, że śpię...

Co będzie jak babcia zorientuje się, że skradłem na chwilę jej ciało? Albo co powie o moim zachowaniu przy monitorze?

Lepiej było symulować sen. Nie miałem wyjścia... Babulka podeszła do mnie i poczułem jak kładzie mi zimną dłoń na czole.

- Ehhhh, to moja wina - usłyszałem jak mówi ni to do mnie, ni do siebie - powinnam poświęcić ci więcej uwagi... Teraz wszystko się zmieni... Zajmę się tobą tak jak powinnam była zrobić to wcześniej... Poznasz pana Boga i się wszystko zmieni...

Uciekać! Musiałem uciekać, moje perspektywy w tym domu nie przedstawiały się najlepiej. Rozmowy z babcią? O czym? O masturbacji? O wierze? To jakaś hekatomba gotowana z sosem obciachu i zaprawiona rozpaczą. Byłem tu spalony.

Na szczęście po chwili spędzonej przy moim łóżku, babcia wstała i odeszła, zamykając za sobą drzwi. Mogłem skupić się na sobie. Fizycznie czułem się zadziwiająco dobrze, powiedziałbym nawet, że lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Zupełnie jakby nic się nie wydarzyło. A jednak wydarzyło się!

Co do cholery mi się stało? Trafił mnie piorun i moja świadomość wywędrowała do babcinego ciała?! Straszne. Jak to w ogóle było możliwe?

Na szczęście jednak wróciłem do "siebie". Zupełnie jakby piorun uwolnił drzemiące we mnie możliwości. Gdybym jeszcze raz mógł przenieść swoją osobowość do obcego ciała!? Fascynująca perspektywa. Byłbym niczym bohater z gier komputerowych.

Byłem rozochocony, podświadomie skupiłem całą uwagę na jednym punkcie - opakowaniu po grze "Saints row". Byłem tylko ja i opakowanie.

Ja i opakowanie.

Ja i opakowanie.

Zawiesiłem się. Jestem opakowaniem. Marna to nadzieja.

Moją przestrzeń wypełnia tani plastyk. A jeżeli uświadomisz sobie, że spędzisz całą wieczność jako opakowanie struchlejesz ze strachu.

Resetuję się.

Ocknąłem się z powrotem w swoim ciele. Byłem cały przepocony, a serce biło jak szalone. Udało mi się? Byłem opakowaniem?

Chcę jeszcze! Chcę więcej!

Ledwo zapanowałem nad ekscytacją. A gdy to mi się udało, ponownie skupiłem całą swoją uwagę na jednej... Rzeczy... To znaczy osobie... Na babci...

Jestem ja i babcia.

Ja i babcia.

Jestem babcią. Biorę kąpiel w wannie. Ciepła woda przyjemnie obmywa moje ciało sprawiając ulgę zwapniałym kościom i wysłużonym stawom.

Próbuję wyjść z wanny. Sięgam wzrokiem w dół i dostrzegam zmurszałe ciało, pełne zwisów, zmarszczek, rozstępów. Doświadczam szoku zmieszanego z obrzydzeniem. Widok jest tak przerażający, że błyskawicznie włączam reset i powracam do swojego ciała.

Ponownie ocknąłem się cały przepocony i z bijącym sercem. Zrozumiałem, że muszę uważać w kogo się wcielam...

Widok nagiej staruchy może zabić nawet najdzielniejszego młodzieńca. Poprzysiągłem sobie, że będę staranniej dobierał swoich... Awatarów.

Tak właśnie! Miałem super moce przejmowania ciała - awatara. To było jak gra. A w gry byłem dobry. Cholernie dobry.

Zamknąłem oczy i pogrążyłem się w objęciach morfeusza. Śniły mi się nieprawdopodobne rzeczy, które wkrótce miały się ziścić. Obudziłem się nad ranem żądny czynu.

Wiedziałem, że musiałem odejść. Tak jak wcześniej zrobił to mój stryj i dziad. Zew natury mnie wzywał, ciągnąc wilka do lasu. Szybko spakowałem do plecaka najpotrzebniejsze rzeczy i zacząłem się zbierać. Oczywiście nie mogłem spotkać się z babcią - była gotowa namawiać mnie do pokuty za grzech samogwałtu. Wyobraziłem sobie jak zaczyna rozmawiać ze mną " o tych sprawach" i utwierdziłem się w przekonaniu, że odejście to jedyne wyjście - jakkolwiekby to nie zabrzmiało.

Nie chciałem jednak zniknąć bez pożegnania, uznałem że najlepiej będzie zostawić pożegnalny list. Wyrwałem kartkę ze szkolnego zeszytu a5 i zacząłem bazgrać.

Kochana babciu

Przepraszam, że waliłem gruchę...

Wypowiedziałem zdanie na głos i się przeraziłem. To jakiś nonsens. Spróbowałem jeszcze raz.

Kochana babciu

Przepraszam, że zobaczyłaś mnie jak oddawałem się onanizmowi...

Cholera, wszystko brzmiało równie niedorzecznie, brakowało mi weny...

Droga babciu

Przepraszam, za to co się wydarzyło wczoraj. Przykro mi, że byłaś tego świadkiem. Nie jestem wstanie żyć dłużej w tym domu z piętnem takiej hańby. Dlatego dla naszego obopólnego dobra postanowiłem odejść. Proszę nie martw się o mnie, ani mnie nie szukaj.

Krótki liścik zakończyłem podpisem - zawsze kochający Świętopełk.

Tyle musiało wystarczyć, zostawiłem więc ten lakoniczny list, zarzuciłem plecak na ramię i opuściłem dom.

Pożegnałem szarą przeszłość i ruszyłem na spotkanie ze świetlaną przyszłością.

Nie miałem grosza przy duszy, ale byłem szczęśliwy. Niczym Cezar przekroczyłem swój Rubikon, za którym nie było już drogi odwrotu. Czułem fascynację tym co może mi przynieść przyszłość i strach przed nieznanym. Stan nadzwyczajnego ożywienia pobudzał każdą komórkę w organizmie. W takich momentach człowiek czuje, że żyje!

Pierwszy raz w życiu szedłem przez miasto z podniesioną głową , będąc przekonanym o własnej wyjątkowości. Wszystko się zmieniło. Ci sami ludzie - wczoraj jeszcze przystojniejsi, bardziej elokwentni, zamożniejsi, jednym słowem lepsi ode mnie - dziś byli dla mnie tylko nerdami, hejterami i frajerami. Patrzyłem na nich z politowaniem, czy wiedzieli kim jestem i co potrafię?

Raczej nie, ja natomiast wiedziałem o nich wszystko.

Nerdami byli ci, którzy dawali sobą pomiatać hejterom, zazwyczaj mają jakiś tam potencjał i marzenie, aby odmienić swoje życie i zostać hejterem. Są gotowi zrobić wszystko, aby tak się stało, ale rzadko im się udaje.

Hejterzy to ci, którzy pomiatają nerdami, to elita społeczna. Stoją na szczycie drabinki i szczają na wszystkich poniżej. Sekret sukcesu hejterów polega na opanowaniu jakiejś umiejętności począwszy od polityki, a na zbieraniu znaczków kończąc i wmówieniu pozostałym, że tylko oni mają w danej kwestii rację. Często robią to poprzez wyśmiewanie, obrażanie czy mało subtelne aluzje.

Frajerzy to osobna kategoria, są zbyt ułomni, by być pomiatanymi lub pomiatającymi. Bycie frajerem to najgorsze co może nas spotkać. To życie bez nadziei.

Ja natomiast stałem się kimś znacznie lepszym. Kimś kto stoi ponad całym tym gównem. Kimś kto ma zajebistego skilla...

Skill jest ważny. Opracowałem teorię, wedle której każdy człowiek dysponuje zmienną ilością punktów w zależności od umiejętności jakie posiada i jakie jest w stanie nabyć. Im więcej masz umiejętności, tym masz więcej punktów, a im więcej punktów tym wyższym dysponujesz skillem. Skill więc pokazuje kim jesteś bracie i siostro w rzeczywistości. Frajerem? Nerdem? Hejterem? A może masz tak epokowego skilla, że jesteś ponad tym wszystkim? Ja miałem...

Tutaj zakończę tę krótką dygresję i powrócę do swojej historii.

Na początek musiałem zdobyć jakieś pieniądze. Najlepiej byłoby przejąć jakiegoś awatara, który sponsorowałby mi nowy start w lejfie.

Zacząłem więc rozglądać się wokół szukając odpowiedniej osoby, jeden był za gruby, drugi zbyt łysy, trzeciemu wystawała słoma z butów. Wybór był ciężki.

Wtedy, jakby na specjalne zawołanie, tuż przed moim nosem zatrzymała się nowiutka audica i wysiadł z niej typowy hejter. Ubrany w dobrze skrojony garnitur ziomek skierował się wprost do kantoru.

To był mój człowiek! Kogoś takiego potrzebowałem. Usiadłem na pobliskiej ławce i zacząłem zezować. Osiągnąłem wyższy stan skupienia umysłu.

Byłem tylko ja i ziomek.

Ja i ziomek.

Tylko ja i...

Jestem ziomkiem.

- Proszę bardzo, siedem tysięcy - trochę mnie przymula, wskakiwanie do awatara było dezorientujące. W okienku przede mną kobieta w średnim wieku i wręcza mi pieniądze - pięćset osiem złotych.

- Dziękuję bardzo - mówię jakimś obcym zachrypniętym głosem i wychodzę z lokalu.

Udało się! Udało! Mam kasę, mam moce, mam świat u stóp! Stopień mojego podekscytowania sięga zenitu. Jakby nic podchodzę do siebie samego siedzącego na ławce. Słabo wyglądam, jakbym był jakiś autystyczny. Moje ciało znajduje się w pozycji siedzącej, jest nieruchome i mogłoby się komuś wydawać, że śpię gdyby nie zezujące jak oszalałe oczy. No trudno...

Wciskam zwinięte banknoty do plecaka i oddalam się do samochodu. Jeszcze nigdy nie jeździłem na żywo żadnym wozem! W need for speedzie byłem jednak nie do zatrzymania, a teraz mogę udowodnić swoją klasę. Wsiadam do bryki. Audi A5!

Odpalam samochód, ma automatyczna skrzynię biegów, więc jeden problem mniej. Wciskam gaz i ruszam przed siebie. Wymuszam pierwszeństwo przy włączaniu się do ruchu, ale nie zważam na to. Zbyt dobrze się bawię. Świetnie mi idzie, utrzymuję swój pas i doganiam jakiegoś frajera. Biorę go! Macham kierownicą w lewo, dodaję gazu i mijam gościa.

Próbuję wrócić na poprzedni pas, gdy zahaczam o wyprzedzany wóz, a jakaś nieznana dotychczas siła przejmuje kontrolę nad pojazdem. Samochód wykręca koło i zatrzymuje się w miejscu. Mój pierwszy wypadek! Prawie jak w GTA! To dopiero ostra jazda bez trzymanki!

- Kurwa człowieku, ochujałeś! - Frajer z drugiego wozu ma jakiś problem. Wyskakuję więc z audicy i startuję do niego.

- Debilu, porysowałeś mi brykę! - Mierzę go wzrokiem, gość jest o głowę niższy ode mnie. Postanawiam dać mu nauczkę - Tacy jak ty nie powinni siadać za kółkiem! Zabieraj ten szmelc na złomowisko i więcej nie pokazuj się na drodze - Nie daję sobie w kaszę dmuchać.

- Ty pajacu...- Frajer dobiega do mnie i łapie za koszulę. Włączam tryb agresora.

Odpycham go z całej siły i biorę potężny zamach wymierzony wprost w jego mordę. Nokautujący cios już zbliża się do celu, gdy gość robi unik pochylając się tuż pod moim prawym sierpowym i wyprowadza kontrę wprost w brzuch. Cholera, jest szybki jak Spidi Gonzalez, myślę sobie gdy pierwszy cios ląduje na moim brzuchu. Sekundę później zauważam, że mierzy w moją twarz. Po chwili czuję straszny ból.

Game over.

Wróciłem do swojego ciała. Na szczęście byłem cały i zdrowy. Tylko moja duma ucierpiała, najwidoczniej byle frajer potrafił mi przypieprzyć...

Z drugiej strony zabawa była przednia jak w GTA, mogłem robić co mi się żywnie podobało! I to wszystko działo się naprawdę! Bajka.

Czas na kolejną misję, uśmiechnąłem się do siebie i poszedłem wprost na stację kolejową. Tam czekał na mnie pociąg do Warszawy...

Miałem pełno kasy i mogłem kontynuować grę nazywaną życiem.

W pociągu zająłem osobny przedział, w którym byłem całkiem sam. Można było zacząć obmyślać dalsze kroki...

Pojadę do Warszawy i zostanę królem życia. Będę zabierał pieniądze awatarom, miał najlepsze chaty, bryki, a wokół mnie zawsze będzie kręcił się wianuszek pięknych dziewcząt. Wspaniała wizja!

Wtedy niespodziewanie drzwi przedziału rozwarły się, a moim oczom ukazały się dwie laseczki.

- Wolne ? - Zapytała czarnowłosa i nie czekając na moją odpowiedź błyskawicznie się rozgościła. Tuż za nią weszła jej jasnowłosa koleżanka. Blondynka miała lepsza maniery od przyjaciółki, gdyż od razu się przywitała.

- Cześć, jestem Żaneta - wyciągnęła do mnie rękę, którą niezwłocznie uścisnąłem - a to jest...

... Nikola... - Jej koleżanka obrzuciła mnie krytycznym spojrzeniem. Była ładna, ale ja znałem takie jak ona, lecą tylko na bezmózgich mięśniaków, a wszystkich innych mają w dupie.

Wciąż trzymałem dłoń Żanety, aż z niecierpliwiona dziewczyna ponagliła mnie - a ty jesteś...

- Jestem... - Świętopełk?! To był najlepszy moment na kłamstwo, w innym razie naraziłbym się na śmieszność - Jestem... Brajan! - wyrzuciłem z ulgą.

- Cudowne imię - obwieściła sympatyczna Żaneta.

- A więc... Brajan - ton głosu włączającej się do rozmowy Nikoli miał ironiczny ton - Jedziesz do Warszawy? Po co?

Musiałem coś wymyślić na poczekaniu. Nie mogłem powiedzieć przecież prawdy.

- Jadę do... - Wydukałem łkającym głosem - Jadę się rozerwać! Same wiecie, Warszawa... Imprezki... Zabawa do białego rana...

- To ty Brajan żyjesz na krawędzi! - Czarnowłosa dziewczyna zachichotała. Cholera, jak ona mi się podobała! - Prawdziwy zwierzak z ciebie... - Pokiwałem głową - powiedz Brajan, masz dziewczynę?

- Nie...

- A lubisz dziewczynki ? - Dobrze znałem ten ton, śliczna Nikola sobie że mnie kpiła, a ja nie potrafiłem zareagować - a może wolisz chłopczyków... Masz chłopaka Brajan?

- Tak... To znaczy nie... - Język plątał mi się w gębie. Co gorsza Żaneta siedziała obok i z zażenowaniem obserwowała moją porażkę. Katastrofa - To znaczy lubię dziewczynki... Dziewczyny!

- Miałeś kiedyś jakąś dziewczynkę? To znaczy dziewczynę... Wiesz co mam na myśli... - Nikola bawiła się moim kosztem...

- Nie! To znaczy tak ! - Znowu plątałem się w zeznaniach. Musiałem kłamać, aby ratować twarz - Mam wiele dziewczyn! To znaczy miałem wiele dziewczyn! - Wykrzyknąłem triumfalnie, po czole zaczęła spływać mi kropelka potu.

- Tak jak mówiłam, zwierzak z ciebie Brajan... - Dziewczyna wykrzywiła usta w ironicznym uśmieszku i przymrużyła oczy. Była śliczna, ale wredna. Była hejterką. - Prawdziwy, dziki, nieokiełznany zwierzak! A co ty Żanciu o tym sądzisz? - zwróciła się do przyjaciółki.

- Nic...

- Wiesz... Brajan - Nikola nie dawała mi spokoju - uciekłam z domu!

- Tak?! - Zainteresowałem się, może jednak uda mi się z nią zaprzyjaźnić? Mieliśmy podobne przeżycia - A dlaczego uciekłaś? - Spytałem.

- Bo starzy wkurwiali mnie głupimi pytaniami! - Dziewczyna wybuchła szyderczym śmiechem.

Zgasiła mnie. Nastała niezręczna cisza. Nikola patrzyła na mnie z pogardliwym uśmiechem, a Żaneta uciekła wzrokiem za okno obserwując mijające nas drzewa. Miałem być królem życia, a zostałem udupiony przez jakąś siksę. To miała być moja gra, a ona ją skradła.

Po dłuższej chwili milczenia, bezecna wredota pochyliła się ku koleżance i zaczęła szeptać jej do ucha.

- Spadajmy stąd, to frajer - Chociaż zakrywała ucho Żanety dłonią, wszystko słyszałem - Popatrz ile ma pryszczy? Chyba z milion! A co jeśli nas zarazi? To może być zaraźliwe!

I nie czekając na odpowiedź zaczęła zbierać manatki. Po chwili ciągnąc za sobą Żanetę opuszczała mój przedział. Wyszła bez słowa pożegnania, całkowicie mnie ignorując.

Ta zniewaga krwi wymagała!

Kiedyś zapadłbym się pod ziemię, stając się niewidzialny, ale przecież stałem się kimś innym. Królem życia, władcą awatarów. Poziom mojego skilla jasno wskazywał, że byłem ponad hejterami. Zemszczę się za tę obrazę!

- Jebał cię pies suko! - Krzyknąłem i zacząłem zezować.

Byłem ja i Nikola.

Ja i Nikola.

Ja i Nikola.

Jestem Nikolą.

Śmieję się z niewiadomo czego, jak na pustą dziewuchę przystało. Jestem sam w przedziale z Żanetą. Wyśmienicie. Muszę coś wymyślić, aby skompromitować mojego awatara. Zniszczyć, upokorzyć, wdeptać w ziemię. Grę czas zacząć.

W nowym ciele czuję się lekko, jakbym tańczył w chmurach. Mam nieskazitelnie gładką skórę, delikatne dłonie, długie włosy opadające bezwładnie za plecy i na piersi...

Piersi... Mam piersi... Nigdy w życiu nie byłem tak blisko prawdziwego cycka, a teraz mam nawet dwa!

I mogę z nimi zrobić cokolwiek na co tylko mam ochotę. Czuję dziwne łaskotanie w podbrzuszu i już wiem w co będę grał.

- Żanciu - mówię dziewczęcym głosikiem - jest mi gorąco! Muszę się rozebrać!

- Oszalałaś! - Dziewczyna nie zorientowała się, że jej przyjaciółka stała się moim awatarem - ktoś może wejść i cię zobaczyć!

- A niech sobie patrzy... - Macham ręką i zaczynam się rozbierać. Normalnie w życiu nigdy bym się na to nie odważył. Ale teraz jestem awatarem, a moja rzeczywistość stała się grą. Mogę robić wszystko, bez żadnych ograniczeń...

Zrzucam koszulkę odsłaniając uroczy biały staniczek, pod którym kryją się jeszcze wspanialsze cycuszki. Sięgam rękoma do tyłu, starając się rozpiąć biustonosz. Szarpię się nieporadnie, mocuję z cienkim materiałem, bez efektów. Nie wiem jak to ustrojstwo zdjąć.

- Pomóż mi to zdjąć - zwracam się do skrępowanej Żanety. Ta niechętnie łapie mój stanik i wprawnym ruchem rozpina go. Materiał opada uwalniając powabne piersi. Ale czad!

Mam cycki do własnej dyspozycji! Jaram się coraz bardziej, bezceremonialnie chwytam oburącz dwa atrybuty i zaczynam się nimi bawić. Są jednocześnie nęcąco miękkie i kusząco pulchne. Nie mogę się od nich oderwać!

Zdegustowana Żaneta pyta się - co ty odwalasz? Nie baczę na to, tylko nieustannie ugniatam cycuszki. Dwoma palcami chwytam sterczące sutki i szczypię je dopóki, dopóty nie zaczynają twardnieć. Ogarnia mnie dziwny, nieznany stan. Ściska mnie w dołku i muszę sobie jakoś z tym poradzić. Zdejmuję szorty. Zaczynam ocierać uda o siebie, dzięki czemu przyjemność wraca raz zarazem. Czuję, że to jednak za mało. Zakazany owoc kusi coraz bardziej. Żaneta tymczasem siedzi obok mnie i nie wie co ze sobą ma zrobić. Gram dalej. Zdejmuję majteczki, a moim oczom ukazuje się cudowna perła w koronie. Pokryta meszkiem cipka. Jestem cholernie podrajcowany, ale nie wiem jak mam to obsłużyć...

- Będziesz się masturbować? - Moja jasnowłosa koleżanka nie dowierza.

- A żebyś wiedziała! - Oznajmiam i zaraz potem dodaję - Chcesz dołączyć? Możemy robić wszystko na co mamy ochotę!

- Zwariowałaś!

- Z podniecenia! Popatrz jaką fajną mam cipciochę! Pokaż swoją!

- Jesteś szurnięta!

- Może tylko zboczona! A więc jak? Strzelisz sobie tę palcówkę czy nie?

- Walnięta! - odpowiada zarumieniona Żanetka, po czym rozsuwa nogi i wkłada rękę do majtek.

I kto by tu zrozumiał dziewczyny?

Blondynka zamyka oczy i skupia się całkowicie na sobie i swojej przyjemności. Nie wierzę w to co widzę! Urocza Żancia dogadza sobie przy mnie! Przez chwilę ją podglądam, po czym przechodzę do akcji. Staram się naśladować bardziej wprawioną w tajniki kobiecej masturbacji koleżankę. Wędruję ręką po cipce, po czym wkładam do środka dwa palce. Jest ciepło i wygodnie. Tylko jakiegoś śluzu pełno...

No trudno, zaczynam dźgać swoją cipkę palcami tak jak to się robi w pornosach. Jest fajnie i przyjemnie, ale coś ciągle jest nie tak. Napięcie nie rośnie, tylko stoi w miejscu. Wbijam palce w kuciapę systematycznie, penetrując nieznany mi bliżej otwór... Nic się nie dzieje, gdzie orgazm?! Ponownie przypatruję się sapiącej blondynie, ta już prawie odpływa. Dostrzegam, że wcale nie włożyła palców do środka, tylko maca nimi miejsce przed cipką. Muszę robić to co ona.

Wyciągam paluszki i zaczynam łaskotać wlot do dziury. Dalej nic, tymczasem Żaneta bawi się w najlepsze, już ledwo może złapać oddech!

Macam po omacku całą powierzchnie łona. Nagle moje podbrzusze przeszywa upragniona fala przyjemności. Powtarzam ruch i nowa fala uderza we mnie zdwojoną mocą. Odkryłem babski sekret! Malutki guziczek jest kluczem do rozkoszy. Czochram go paluszkami, a w zamian otrzymuję niebiańską przyjemność. Napięcie wzrasta, kierując się ku upragnionemu wybuchowi. Żaneta tymczasem właśnie tego doświadcza. Ściska uda i kręci biodrami. Ma orgazm.

Teraz moja kolej! Drażnię guziczek coraz szybciej i coraz bardziej zapamiętale. Jęczę, sapię, aż w końcu wybucham. Na tym wzburzonym morzu rozkoszy uderza we mnie największa fala, która przebija każdą przeszkodę i rozpływa się po całym ciele, a zaraz za nią nadchodzi kolejna...Emocje są tak silne, że odlatuję...

Nagle następuje reset. Mimowolnie wracam do siebie. Czyżby orgazm wyrzucił mnie z awatara?

Nabrzmiały penis wypychał moje spodnie. Byłem cały spocony i podekscytowany, przejąłem ciało niezłej lalki i dogodziłem jej/sobie ! Bawiłem się jak nigdy w życiu, poznając jej wstydliwe sekrety. Król życia powrócił i miał się dobrze! Aż mnie nosiło, by sprawdzić co dzieje się w przedziale moich nowych koleżanek. Nie mogłem, ani nie chciałem się powstrzymać. Zacząłem zezować.

Byłem tylko ja i Żaneta.

Ja i Żaneta.

Ja i Żaneta.

Jestem uroczą Żanetką.

- Ja pierdolę, dlaczego jestem goła?! - Nikola wciągnęła majtki z powrotem. Jaka szkoda, chętnie bym jeszcze popatrzył...

- Nie pamiętasz? - Udaję zdziwienie, czarnulka tymczasem założyła stanik - Masturbowałaś się! Tutaj ! Przy mnie! Mówiłaś, że masz kurewską chcicę i nie możesz się pohamować!

- Co ty pierdolisz? - Nikola sprawia wrażenie zdezorientowanej - Przysnęłam, a ty zboczucho mnie rozebrałaś... Miej się teraz na baczności.

- Mówiłaś też, że chcesz dać Brajanowi! - Prowokuję towarzyszkę.

- Temu lamusowi? Ocipiałaś?! Poproszę bileciki do kontroli... Chłopcze?...Dobrze się chłopcze czujesz...

Reset.

Nagle wróciłem do siebie, nade mną sterczał wysoki gość z poważną miną i pytał czy dobrze się czułem.

- Tak, dobrze - Byłem zdezorientowany, przejmowanie awatarów, życie na dwa ciała było trudniejsze niż sądziłem.

- Coś się chłopcze stało z twoimi oczami... Nigdy nic podobnego nie widziałem... - Facet był zatroskany.

- Cierpię na syndrom otwartych oczu podczas spania - wymyśliłem na poczekaniu - wie pan, że podczas spania zezujemy pod powiekami oczami jak opętali?

- Zdumiewające! Nie wiedziałem! - Gość się zadumał, po czym przybrał swój naturalny wyraz twarzy - No dobra... Po proszę bileciki...

Wpadłem na kolejny pomysł, by dokuczyć podłej Nikoli. Zaraz po zniknięciu konduktora, zacząłem znowu zezować.

Byłem ja i konduktor.

Ja i konduktor.

Ja i konduktor.

Jestem konduktorem. Właśnie wchodzę do kolejnego przedziału. Jadą nim mąż z żoną i dwójką dzieci.

- Siemano! - Stawiam sprawę jasno - Bileciki do kontroli!

- Proszę - kobieta podaje mi bilety, a ja bekam głośno sprawdzając je, po czym chamsko rzucam je z powrotem babie. Wychodzę z przedziału, a kątem oka dostrzegam jeszcze zdegustowany wyraz twarzy pasażerów. Nie reagują jednak na moje zachowanie - nerdowie! Nic tu po mnie...

Następny przedział zajmują moje znajome... Otwieram drzwi i zastaję tam Żanetę z Nikolą właśnie wciągającą na siebie skromną koszulkę.

- Serwus! - Uśmiecham się dobrotliwie - bileciki do kontroli!

Nastaje cisza. Zgodnie z moimi przypuszczeniami dziewczyny jadą na gapę.

- Bileciki do kontroli - ponaglam - macie czy nie?

- Nie mamy proszę pana - Żaneta stęka jakby za chwilę miała zginąć.

- Proszę nas nie karać mandatem - odzywa się Nikola, migdali oczami próbując wywrzeć na mnie wrażenie - Śpieszyłyśmy się na pociąg i nie miałyśmy okazji dokonać zakupu...

- Kara za przejazd bez biletu wynosi pięćset złotych! - Mówię i delektuję się wrażeniem jakie wywieram na dziewczynach. Aż muszę to powtórzyć - pięćset złotych! Plus wysiadka na najbliższym przystanku... Gratis!

- Proszę nie! - wyjękuje Żaneta - Musimy do Warszawy dojechać...

- Czy nie może nam pan dzisiaj odpuścić? - Nikola dalej udaje słodką trzpiotkę.

- Nie mogę! - Grzmię groźnie, po czym dodaję łagodniejszym tonem głosu - Ale mogę wam zamienić karę...

- Czego pan od nas oczekuje - głos Nikoli jest teraz chłodny i rzeczowy.

- Waszych fotek! - Przypatruję się dziewczynom i widzę strach w ich oczach - Nagich! Macie czas do najbliższego postoju. Prześlijcie mi na telefon... - Podaję swój numer, kłaniam się i wychodzę.

Wróciłem do siebie. Ale jazda! Zemsta jest słodka. Oczywiście nie mogłem wytrzymać i zacząłem zezować. Musiałem sprawdzić co tam u dziewcząt...

Byłem tylko ja i Nikola.

Ja i Nikola.

Ja i Nikola.

Jestem Nikolą.

- Spieprzajmy stąd Niki, nim ten oblech każe nam laskę postawić - Żaneta panikowała. Wprawdzie nic do niej nie miałem i moja zemsta miała objąć tylko Nikolę, ale chętnie bym popatrzył na jej ciało...

- Daj spokój, nie panikuj - staram się uspokoić koleżankę - Strzelimy sobie kilka fotek i po sprawie...

- Ocipiałaś! - Żaneta zaczyna się coraz bardziej denerwować - nie będę robiła żadnych fotek...

- No dokładnie! O cipkę cały ten ambaras - żartuję, ale dostrzegam krzywe spojrzenie blondynki i dodaję pojednawczo - dobra, dobra...Nie musisz twarzy pokazywać... Jemu chodzi o coś innego...

Nie czekając na odpowiedz ponownie zaczynam rozbierać to seksowne ciało. Po chwili zostaję w samym staniku, którego ponownie nie potrafię rozpiąć. Trudno.

Biorę telefon i robię buziaka w jego stronę. Strzelam sobie śliczne selfie, zgiętą w łokciu ręką podnoszę piersi uwięzione w staniku, a drugą pstrykam im fotki. Następnie siadam w głębokim rozkroku i kieruję telefon ku swej muszelce. Naciskam guzik kilka razy starając się o jak najlepsze ujęcie.

- Rozbieraj się - rozkazuję Żanecie, a sam kucam i kieruję telefon ku swej pupci.

- Nigdy w życiu! - Deklaruje blondyna, podczas gdy ja tymczasem robię kolejne ujęcie, tym razem pośladków i małej dziurki znajdującej się pomiędzy nimi.

- Nie pierdol mała, nie mamy wyboru... - Robię maksymalne przybliżenie fona do łona. W pamięci urządzenia lądują kolejne gorące ujęcia.

- Nie chcę... - Odpowiada Żaneta, ale zaczyna się rozbierać. Odwracam się ku niej i zaczynam się gapić. Jest prawie tak samo ładna jak Nikola, ma nieco krótsze włosy, a gdy odpada staniczek dostrzegam, że i piersi są nieco skromniejsze. Ale i tak mi się podobają...

Łapię za telefon i pstrykam tym cudeńkom parę fotek.

- Teraz kuciapa! Pokaż mała co tam masz na dole! - Rozkazuję, a dziewczyna niechętnie ściąga majtki.

Staje przede mną zawstydzona i nagusieńka. Cipkę ma gładką jak jedwab. Ani milimetra włosów... Jest cudowna. Ponownie robię parę zdjęć. Wczuwam się w rolę i każę dziewczynie pozować z wypiętym tyłkiem i uniesioną nogą. Wszystko co najlepsze musi być na wierzchu... Jaram się coraz bardziej, wiele bym dał żeby być tu na miejscu Nikoli swoim prawdziwym, męskim, dobrze wyposażonym ciałem. Życie jest jednak okrutne, nawet dla jego króla. Nic więcej tutaj nie zdziałam.

- Wystarczy - mówię i zaczynam bawić się telefonem Nikoli. Odnajduję facebooka i wchodzę w edycję profilu. Diabeł we mnie szczerzy zęby. Wgrywam zdjęcie wypiętej dupy dziewczyny jako zdjęcie profilowe. Przy okazji podpisuję je : "cała ja". Następnie wysyłam na swój telefon wszystkie nagie fotki...

Zemsta została dokonana!

- Co robisz? - zwraca się do mnie Żaneta, która niestety zdążyła się ubrać z powrotem.

- Idę do tego oblecha... Zaczekaj tutaj...

Mam kolejny szatański pomysł. Krew buzuje mi w żyłach.

Nie zważając, że mam na sobie jedynie biustonosz wychodzę i przemykam po ciasnym korytarzu parę przedziałów dalej. Niestety nikt nie przyłapał mnie na nagości...

Trudno, nie mogę czekać... Mam silną potrzebę. Powraca nowo poznane uczucie kłucia w dołku... Wchodzę awatarem do przedziału , w którym znajduje się moje prawdziwe ciało. Wygląda ono okropnie, znajduje się w pozycji siedzącej i zezuje jak oszalałe. Z ust cieknie ślina. Na kroczu rysuje się wypukłość - oczywisty znak, że stoi mi pała.

Decyduję się na ostateczny krok. Zrobię to sam ze sobą przy pomocy awatara! Pojęcie samogwałt nabierze tym samym nowego znaczenia!

Tym sposobem stracę też odium prawiczka. Pochylam się nad spodniami i rozpinam je, następnie ściągam materiał majtek lekko w dół i odsłaniam swojego sterczącego penisa.

Cholera, ale ładny - oceniam rzeczowo swój symbol męskości. W dołku kłuje mnie coraz bardziej. Cipka Nikoli to prawdziwy demon rżnięcia! Obsłużyłaby zespół piłkarski, gdyby tylko mogła...

Na razie jednak musi jej wystarczyć mój kutas.

Łapię oburącz męski organ, kurde - zaklinam rzeczywistość nic nie czuję! Cóż za ironia - super dupa trzyma w dłoni mój penis, a ja nie mogę tego kontemplować w swoim ciele...No nic, musi mi wystarczyć uczucie kłucia w dołku i satysfakcja z widoku stojącego fiuta. Ściskam go swoimi drobnymi niewieścimi paluszkami i zaczynam masturbować! O tak! W tym jestem dobry! W waleniu konia jestem ekspertem! Penis na zmianę to znika, to znów pojawia się w moich dłoniach. Ściągam napletek w dół, by znów wciągnąć go na górę. Doskonale wyczuwam jego majestat, jednak nic z tego nie mam. Coraz bardziej kłuje mnie w dołku, a waląc konia nie zadowolę cipeczki. Puszczam więc kutasa i sposobię się do decydującego ataku. Rozprawiczenia!

Drżę na całym ciele, sam nie wiem czy z podniecenia czy ze strachu przed nieznanym. Staję nad sterczącą pałą i zaczynam siadać wprost na nią. Po chwili czuję jak uderza w moje dziewczęce krocze i ślizga się po jego powierzchni. Nie udało się, próbuję jeszcze raz. Pełna determinacja. Kucam nad pałą, jednocześnie łapię ją jedną ręką. Serce bije mi coraz szybciej, a ja zaczynam rozumieć, dlaczego seks jest taki ważny. Dla takich chwil się żyje!

Namierzam kutasa do wejścia we mnie. Brutal rozpycha się nachalnie, a ja kucam coraz niżej... Czuję jak jego czubek przenika przez niewidzialną bramę i jest już we mnie. Zastygam w bezruchu, delektując moment. Hurrraaaa baza zdobyta. Mam cipkę! Jestem w cipce!

Uczucie gorącej przyjemności rozchodzi się po moim organizmie. Zbieram się na odwagę i wsuwam kutasa głębiej, niemalże do połowy jego długości! Cóż za uczucie! Właśnie odkryłem swoje życiowe powołanie! Chcę jeszcze! Chcę głębiej! Chcę poczuć kutasa cała sobą - już nawet utożsamiam się z tym ciałem... Puszczają hamulce i opadam do końca. Miliony połączeń nerwowych umocowanych w kuciapie wysyłają jednocześnie zajebisty sygnał ekstazy.

- Co wy tu kurwa robicie!

Nagły reset.

Wyrwałem się ze stanu awatara, a Nikola wysunęła się ze mnie. Przez jedną jedyną sekundę zaznałem w swoim ciele przyjemności jaką dać może tylko kutas w cipce. Sytuacja jednak była niezręczna.

W drzwiach stał konduktor zszokowaną miną. Siedziałem z pełną erekcją na widoku, obok Kuliła się rozebrana Nikola, nieświadoma tego co przed chwilą zaszło.

- Mam szesnaście lat! - Krzyczałem, to legalne!

- Jebane smarkacze, nie w moim pociągu! - Facet burzył się ponuro.

- Ja nic nie zrobiłam, ja nic nie zrobiłam - Nikola tymczasem powtarzała jak nakręcona katarynka - Ja nic nie zrobiłam!

- Weź się lepiej ubierz! - Konduktor był wściekły - Co by twoi rodzice powiedzieli, gdyby wiedzieli jak się prowadzisz?

- Nie mam ubrania, nie mam ubrania! - Czarnowłosa ponownie się nakręcała. Była w samym staniku, jej ciuchy zostały w innym przedziale... Nie mogłem tego słuchać i wyciągnąłem z plecaka swoje zapasowe spodnie i koszulkę, po czym jej je rzuciłem. Dziewczyna starając się zachować dyskrecję zaciągnęła je na siebie w kącie. Wszystko i tak widzieliśmy, oczy nie kłamały - dupa pierwsza klasa...

- Muszę o wszystkim poinformować waszych rodziców - oznajmił tonem nie znoszącym sprzeciwu konduktor - seks nie jest dla dzieci...

- Nic nie zrobiłam, nic nie zrobiłam! - Dziewczyna dalej była w szoku - A już na pewno nie z nim! - Jednak dochodziła do siebie.

Nie mogłem jednak dopuścić, aby zadzwonił. Co by moja babcia na to powiedziała?

Najpierw waliłem konia do wirtualnej Lary Croft, a następnego dnia ładowałem w pociągu jakąś łatwą małolatę... To byłaby tragedia.

Na szczęście opatrzność mi sprzyjała. Pociąg zatrzymał się na jakieś stacji, porwałem nagle plecak i rozpychając się wybiegłem pierw z przedziału, a potem z pociągu. Biegłem dalej przed siebie niczym Forest Gump, nie oglądając się...

Biegłem i biegłem, gdy usłyszałem za sobą...

- Poczekaj! - Zatrzymałem się i spojrzałem do tyłu. Stała tam Nikola dysząc ciężko za zmęczenia. Cholera, wolałbym jej więcej nie oglądać - jak jej miałem wytłumaczyć to co wydarzyło się w pociągu? Miałem nadzieję, że nie powróci do tego tematu...

- Kurwa pryszczak, co wydarzyło się w pociągu? Nic nie pamiętam...

- Gonił nas ten facet - udawałem głupka.

- Nie udawaj głupka, ocknęłam się z cipą na wierzchu! - Dziewczyna poza wrodzoną wredotą była też dla mnie stanowczo za wulgarna - a ty ze stojącym chujem... Chciałeś mnie zgwałcić! Jesteś chorym zboczeńcem...

Albo raczej napalonym nastolatkiem, pomyślałem po czym odpowiedziałem.

- Też nic nie pamiętam, spałem, gdy usłyszałem tego gościa - w zasadzie nie kłamałem... - A potem obudziłem się, a ty klęczałaś nade mną...

- Kłamiesz! Pryszczak kłamiesz! - Krzywo na mnie patrzyła...

- Nie kłamię! - Zarzekałem się - przysięgam!

Nastała nieznośna cisza. Nikt z nas nie chciał drążyć tego tematu. Nikola z pewnością i tak nic nie rozumiała. Postanowiłem odwrócić jej uwagę. Rozejrzałem się wokół, badając teren.

Oddaliliśmy się od stacji na znaczną odległość. Byliśmy na jakimś pustkowiu, a krajobraz wokół nas składał się z wysokich traw i niskich krzewów.

- Jesteśmy na jakimś zadupiu - powiedziałem - a miałem dojechać dziś do Wawy...

- Żaneta została w pociągu... - Nikola była zamyślona - A ja nie wiem gdzie jestem...

Pragnąłem zostawić ją tutaj i wrócić na stację majaczącą w oddali. Nim się jednak odezwałem dziewczyna przemówiła.

- Wracam na stację, może złapię następny pociąg - jak powiedziała tak zrobiła i ruszyła w stronę stacji. Nie pozostało mi nic innego jak iść za nią. Wszystkie negatywne emocje ustąpiły. A idąc za dziewczyną miałem doskonały pogląd na jej długie, rozrzucone w nieładzie włosy i jej pupcię w moich - zbyt dużych - spodniach. Przypomniałem sobie jak byłem nią.

Jak dotykałem dłońmi cipki.

A potem swojego kutasa.

I Jak na chwilę dźgnąłem się będąc nią na swój bolec.

I jakie to było przyjemne. Podnieciłem się.

Kutas błyskawicznie wypełnił całą wolną przestrzeń w gaciach. W ciągu paru ostatnich godzin poznałem swoje prawdziwe powołanie...

Dupczenie.

Byłem też królem życia, a król musiał dupczyć, dużo dupczyć...

Dupczenie było prawdziwym sednem życia, mojego życia. Wokół nas nie było nikogo...

Dziewczyna szła dwa kroki ode mnie...

A gdybym tak się rzucił na nią? Wziął ją tutaj, na ziemi, przed stacją kolejową nie pytając o zdanie? Rozejrzałem się jeszcze raz wokół - pustka... Tylko ja, owładnięty ideą dupczenia nastolatek, ona wredna i kurewsko podniecająca i mój sterczący kutas. Było więc nas trzech, ale stosunek sił rozkładał się korzystnie dla mnie i mojego sztywnego towarzysza.

Dwa do jednego...

- Słuchaj pryszczak... - Zaczęła, ale już nie dokończyła. Rzuciłem się na nią gotów zaspokoić się za wszelką cenę. Nawet cenę gwałtu.

Upadła na ziemię, a ja razem z nią. Przez chwilę tarzaliśmy się, walcząc ze sobą. Bliskość jej ciała dodatkowo mnie nakręcała. Złapałem ją przez bluzkę za cycka i ścisnąłem go z całych sił. Był taki jakim go zapamiętałem, cudownie miękki i jędrny...

A potem stało się coś czego nie przewidziałem. Poczułem pięść na twarzy i kolano wbijające się w krocze. Sekundę później zwijałem się z bólu na kępie jakiejś trawy...

- Pryszczak, jednak nie kłamałeś... - Głos Nikoli był o dziwo spokojny - Prawdziwy zwierzak z ciebie. Jebaka jakich mało... Dwa razy mnie chciałeś zgwałcić w przeciągu jednej godziny...

Po czym splunęła wprost na mnie.

Stała nade mną upokorzonym i zwijającym się z bólu i śmiała się. Cóż za dziewczyna!

- Żegnaj pryszczak - oznajmiła, gdy już nasyciła oczy moim poniżeniem i zaczęła iść w stronę stacji.

- Zaczekaj! - Wykrzyknąłem za nią - Mam pieniądze! Dużo pieniędzy!

Zatrzymała się.

- Tak? I co z tego? - Z tymi rozrzuconymi czarnymi włosami doprowadzała mnie do obłędu. Kutas znów stał wypychając mi spodnie...

- Zapłacę ci! Tysiąc złotych - byłem żałosny, ale też zdesperowany i napalony - wystarczy, że mi dasz...

Nikola podeszła pomału do mnie nic nie mówiąc, po czym wymierzyła mi liścia w twarz. Zabolało.

Skąd w tak niewielkiej dziewczynie tyle siły?

- Zrozum pryszczak... Nigdy, ale to nigdy nie dostaniesz mojej dupy!

- Jestem Brajan - oznajmiłem - i nie chcę twojej kuciapki... Wystarczy jak zrobisz lodzika!

Ponownie nastała cisza. Zmierzyliśmy się wzrokiem. Żadne nie ustąpiło.

- Dam ci tysiąc złotych - ponowiłem propozycję - tylko zrób mi dobrze... Proszę...

Milczenie.

- Ok, ale płatne z góry! - Powiedziała głosem pozbawionym emocji.

- Stoi! - ja natomiast byłem rozentuzjazmowany. Sięgnąłem do plecaka, wyjąłem pieniądze i odliczyłem tysiąc złotych. Nikola łapczywie wyrwała mi je z rąk.

- Ok, zgadza się - oznajmiła po przeliczeniu, po czym... Uklęknęła przede mną. Głowę miała na wysokości mojego krocza. Nie wierzyłem, że to się dzieje naprawdę! Super laska za chwilę postawi mi laskę! I to dobrowolnie!

Z góry widziałem tylko jej śliczną główkę i te czarne włosy doprowadzające mnie do obłędu. Poczułem jak jej dłonie rozpinają mi rozporek. Po chwili spodnie opadają, a za nimi moje majtki. Zerkam w dół i widzę swojego sterczącego kutasa w drobnych dłoniach dziewczyny. To się nie mogło dziać naprawdę! A jednak tak było! Podniecenie sięgnęło zenitu.

Nikola zaczyna permanentnie obrabiać moją pałę, jeżdżąc tymi rączkami do przodu i do tyłu. I nie przestawała tego robić. Napięcie rosło dążąc do nieuniknionej eksplozji. Krew buzowała mi w żyłach. Wciąż nie dowierzałem w to co się dzieje, jednak oczy nie kłamały. Wygrałem.

Dziewczyna na kolanach robiła mi laskę.

- Powiedz jak będziesz dochodził - oznajmiła chłodnym głosem.

- Weź go do buzi...

- Co się mówi?

- Proszę? - Odpowiedziałem.

Poczułem najpierw jej oddech na członku. Następnie delikatne wargi i język przejeżdżający po żołędzi penisa.

Brała mnie do buzi! Łapczywie chapsnęła, wprowadzając kutasa nieco głębiej. Osiągałem błogostan. Z rozkoszy odchyliłem głowę do tyłu, rękoma złapałem jej cudowne włosy. Zacząłem nimi szarpać, wymuszając na dziewczynie swój własny rytm w jakim miała mnie obciągać.

Poddała się całkowicie mojej woli! Ciągnęła mi jak szalona. Byłem w siódmym niebie.

Więcej do szczęścia mi nie było trzeba.

Mógłbym przysiąść, że jaja aż mi zadrgały. Kutas zaczął pulsować zwiastując orgazm. Doniosłość chwili uświetniły rozkoszne spazmy wyrzucające strużki spermy. Wyciągnąłem kutasa z jej ust i spuściłem się wprost na jej włosy. Doprowadzały mnie do szału... A przyozdobione moim mleczkiem wyglądały jeszcze efektowniej.

- Jestem w niebie - podsumowałem zaspokojony, ale i zmęczony zupełnie jakby dziewczyna wyssała ze mnie całą energię...

- Cieszę się niezmiernie - Nikola ciągle mówiła tym swoim znudzonym tonem głosu - ale miałeś mi powiedzieć jak będziesz dochodzić... Jak ja teraz wyglądam?!

- Masz swoje pieniądze, nie narzekaj - może brzmiałem jak kutas, ale przecież interes to interes?!

- Zetrzyj to! - Wciąż klęczała przede mną, tym razem z pochyloną głową. Podobała mi się jej uległość. Poskromiłem hejterkę! Zerwałem jakiś liść z krzewu i zacząłem wycierać nasienie z jej włosów. Dziewczyna sięgnęła do moich opuszczonych spodni i wyjęła telefon. Scenka musiała wyglądać komicznie - chłopak z opuszczonym spodniami i ptakiem na wierzchu wyciera włosy klęczącej dziewczynie, która bawi się telefonem...

- Kurwa! - Zaklęła w swoim nagannym stylu - Dlaczego zablokowali mi facebooka?

- Nie mam pojęcia...- Lepiej było zmienić temat, chciałem z nią nawiązać bliższy kontakt - Słuchaj Nikola... Dlaczego naprawdę uciekłaś z domu?

- Stary miał problemy w biznesie. Włożył cały swój interes tam gdzie nie powinien - zakomunikowała obojętnym tonem, po czym dodała - Muszę się wysiusiać...

- Możesz iść...

Dziewczyna całkiem mi uległa, mówiła nawet, gdy miała się wysikać...

Byłem królem życia. Seksualnym demonem i zdobywcą najlepszej dupy jaką widziałem...

Spojrzałem na swojego zwisającego kutasa i pomyślałem, że tak właśnie wygląda zwycięstwo... Miałem cudowne perspektywy, zabiorę Nikolę do Wawy i będę żył na najwyższym poziomie. Byłem pewien, że po tym co teraz się wydarzyło dziewczyna ulegnie mi do końca i dopuści wreszcie do swojej rozkosznej cipki... Rozmarzyłem się.

Usłyszałem sygnał lokomotywy i zobaczyłem jak pociąg w oddali odjeżdża ze stacji. W drzwiach stała Nikola i mógłbym przysiąść, że śmiała się z uroczą parszywością. Tak tylko ona potrafiła.

Co to miało znaczyć!? Zakręciło mi się w głowie. Sięgnąłem do plecaka szukając reszty swoich pieniędzy. Nic tam nie było. Ani banknotu. Czarnowłosa diablica zajebała mi wszystkie pieniądze!

Wydymała mnie ostro i to bez mydła.

- Kobiety... - Skomentowałem. Byłem trochę zły, ale też byłem pod wrażeniem tej dziewczyny. Miała cholernie wysokiego skilla. Mogłem zacząć zezować i wejść w nią ponownie, sprowadzić i ukarać za kradzież i pogardę, ale wolałem pozwolić jej odjechać. Czułem, że nasze ścieżki jeszcze się skrzyżują... Oboje zmierzaliśmy do tego samego miejsca...

Podciągnąłem spodnie i zadzwoniłem po taksówkę. Po kilkunastu minutach przyjechał gość w starym oplu omedze.

- Do Warszawy proszę - oznajmiłem siadając z tyłu wozu.

- Masz chłopcze tyle pieniędzy? - facet nie miał zamiaru ruszać.

- Oczywiście - oznajmiłem i zacząłem udawać, że szukam pieniędzy. Zezowałem.

Byłem ja i kierowca.

Ja i kierowca.

Jestem kierowcą, sięgam po jego pieniądze i wkładam sobie samemu zezującemu z tyłu do kieszeni. Wracam.

Ależ to proste.

- Proszę bardzo - Podaję mu jego własne dwieście złotych - to powinno wystarczyć... Proszę na główny dworzec kolejowy w stolicy...

Tylko niech się pan pośpieszy...

Ktoś tam na mnie czeka...

Ten tekst odnotował 38,692 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.77/10 (51 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Z tej samej serii

Komentarze (15)

0
0
Podobało mi się, coś w klimacie gościa naszprycowanego NZT. Polecam film Jestem Bogiem z Bradleyem Cooperem. Masz ode mnie 9 🙂 Pozdrawiam
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Koncepcja jak zwykle interesująca, wykonanie również. Nie rozumiem szczerze mówiąc skąd te jedynki i podejrzewam, że "hejterzy", którzy je wystawili też tego nie rozumieją 😉. Jeżeli mają jakieś logiczne uzasadnienie dla swoich ocen to powinni się tym podzielić, proste...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Fetyszystka, DesperateBunny dziękuję za komentarze.

Fetyszystka oglądałem ten film, w sumie jego tytuł dobrze pasowałby do tego opowiadania...

DesperateBunny
Po opublikowaniu... Kilkunastu (!!!) opowiadań przestałem zwracać uwagę na oceny, gdyż zbyt wiele one mi nie mówią. Teoretycznie mogą być wyznacznikiem czy droga, którą idę jest właściwa czy nie. W praktyce czytałem tu wiele dobrych opowiadań nisko ocenianych i przeciętnych z zawyżoną oceną. Bardziej interesuje mnie opinia czytelników - choć niestety wypowiada się drobny ułamek z czytających 🙁 (Toteż jeszcze raz dzięki za komentarze).

Na początku swojej przygodny z pokątnymi.pl otrzymałem w komentarzach sporą dawkę krytycznych uwag. I to było dobre, przemyślałem na chłodno sprawę i w miarę skromnych możliwości wyciągnąłem wnioski. Poprawiłem się.
Także nadal liczę na rzeczową i uzasadnioną krytykę.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Nazca, nie rozumiem skąd tak niska ocena. Już sam pomysł na opowiadanie i jego scenariusz zasługuje na dużą ilość pochwał. I choć osobiście zabrakło mi nieco groteski i absurdu, który serwowałeś w "To coś, co nas podnieca" Twoja historia jest bardzo dobra- zarówno od strony kontrukcji jak i fabuły. Nie męczysz się w trakcie pisania, a styl, który wypracowałeś jest charakterystyczny- lekki i przyjazny dla oka. Poza tym umiejętnie używasz zwrotów charakterystycznych dla określonych grup społecznych (fejs, awatar, hejter), co uwiarygodniło postaci i nadało opowiadaniu pożądane oblicze.

Pozdrawiam
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
XXX_Lord dzięki za opinię.

Faktycznie inaczej rozłożyłem tutaj akcenty na poszczególne elementy, stąd znacznie mniejsza dawka groteskowości.
Staram się, aby moje opowiadania nie były jednowymiarowe i wydaje mi się, że to się udaje. Poszczególni czytelnicy mogą skupiać się na jakimś konkretnym elemencie np. absurdzie sytuacji, humorze, pokręconej fabule czy scenach seksu. Nie zawsze każdego zadowolę, ale staram się 😉
Zawsze też z dużym zainteresowaniem czytam komentarze - bo ciekawi mnie co czytające osoby wyłowiły z opowiadania, jak je odbierają i czy ich odbiór jest zgodny z tym co chciałem przekazać.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
" Robię maksymalne przybliżenie fona do łona" ....:-D
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0

To jakaś hekatomba gotowana z sosem obciachu i zaprawiona rozpaczą.


Oj Nazca, Nazca... uratowałeś mój dzień ; )
A jak patrzę na rozpiętość podarowanych przez czytelników ocen, to podoba mi się to tak bardzo, że mam ochotę wstawić 3, ale TYLKO DLATEGO, że takiej oceny jeszcze nie ma : P Miałbyś śliczny prawie komplecik ; )
P.S. Lubię Cię czytać.
d.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Nazca lubię Twoje opowiadania, zawsze się dobrze bawię przy nich. Imię głównego bohatera i jego życiowe rozterki rozśmieszyły mnie do łez. Brawo
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Syrup
Ano taka mała gra słów 😉

Deal
Osobiście bardzo cenię sobie twój styl pisania, zwłaszcza lekkość w operowaniu słowem. Wydaje mi się, że w tym elemencie jestem daleko z tyłu, a szansa na osiągniecie takiej wprawy jest dla mnie ...iluzoryczna?
Tym bardziej cieszy mnie więc, że lubisz czytać moje wypociny 😉
A co do ocen - cenię sobie w życiu równowagę, więc dla mnie taka brakująca trójka byłaby idealnym złotym środkiem 🙂

Ciri
Wielkie dzięki za komentarz, mam w planach napisać jeszcze kilka opowiadań - liczę więc, że i one dostarczą dużo radości podczas czytania.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Świetne opowiadanie. Świetny pomysł. Bohaterowie wyraziści. Czuć napięcie i emocje. Dobrze napisane. Czyta się lekko i przyjemnie. Chętnie przeczytam dalszy ciąg.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Adix dzięki za komentarz. Fajnie za opowiadanie się podobało.

Jakiś ciąg dalszy nastąpi, zastanawiam się jeszcze nad jego formą.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Mamy tu nie przebłysk geniuszu, a całą burzę.
Świetna opowieść!
10/10
Wynotowałem tu sobie parę błędów. Możesz poprawić w wolnej chwili.

sobie że mnie


Jakaś szkoda,


Chcę poczuć kutasa cała sobą


z zszokowaną miną

na chwilę na dźgałem się


w przeciągu jednego godziny

Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Mr Hyde
Dzięki za opinię i wskazanie błędów. Zawsze popełnię kilka byków :/
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Bardzo fajna historia, czekam na kontynuację, nie podoba mi się jedynie pierwsze "wejście" w babcię: przyłapała go na masturbacji a po chwili zmywała naczynia
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Światło

W pewnym stopniu kontynuacją jest opowiadanie "Między prawdą a kłamstwem", które łączy wszystkie opowiadania z tej serii. Akcja opowiadania dzieje się nieco później i czytelnik tego co było pomiędzy musi się sam domyślić.
Bezpośredniej kontynuacji na razie nie przewiduję.

W sprawie babci zauważ, że w momencie przyłapania Świętopełka trafił go piorun. Możemy się tylko domyślać, że babcia położyła nieprzytomnego wnuka do łózka, upewniła się, że nic mu nie jest i zajęła się swoimi sprawami. I wtedy bohater w nią "wzezował" 😉
Przynajmniej tak ja to widzę 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.