Karina i Grzegorz (IV)
20 grudnia 2015
Karina i Grzegorz
Szacowany czas lektury: 11 min
- A Beatka lubi poranne podglądanie! Długo tak nam się przyglądasz? – odkrzyknęła Karina leżąc jeszcze pod Grzegorzem, który zaskoczony powoli i niezgrabnie zaczynał z niej schodzić.
- Wystarczająco długo, żeby już wiedzieć, że trafił ci się niezły ogier – odpowiedziała oparta o ramę drzwi do sypialni kobieta.
- Przepraszam, ale kim pani jest? – zapytał Grzegorz, który już stał obok łóżka, na którym jeszcze chwilę temu kochał się z Kariną. Nie czuł się komfortowo stojąc nago z nabrzmiałym jeszcze penisem wycelowanym w nieznajomą.
- To Beatka, moja prawa ręka z firmie – powiedziała Karina, siadając na łóżku.
- I lewa ręka w łóżku – dodała Beata.
- No, no, jestem zaskoczony. Niemniej miło mi cię poznać – wydusił z siebie wciąż zaskoczony Grzegorz.
- To wy sobie troszkę porozmawiajcie, poznajcie się, byle nie za blisko – powiedziała Karina – a ja wezmę sobie prysznic.
- Przyda ci się, bo cała jesteś oblepiona przez twojego faceta – szybko odparła Beata.
Karina wychodząc mrugnęła okiem do Grzegorza i musnęła nowoprzybyłą kobietę dłonią po policzku.
- Tobie też przydałby się prysznic – zagadnęła Beata Grzegorza – widać, że twój członek miał pracowitą noc.
- Prawda, nie próżnowaliśmy.
- Musisz pracować nad jego wytrzymałością. Z tego co mi wiadomo, Karina wzięła tydzień wolnego w firmie.
- Naprawdę?
- Zajmuję się sprawami kadrowymi więc wiem co mówię, a sądząc po pozycji w jakiej was zastałam, raczej nie zmieniła zdania.
Grzegorzowi przemknęła przez myśl wizja całego tygodnia spędzonego w mieszkaniu Kariny. Czegoś takiego nie spodziewał się nawet w najśmielszych marzeniach. Perspektywa tygodnia, w którym miałbym ją całą tylko dla siebie, żeby zaspakajać jej potrzeby i spełniać seksualne fantazje. Na samą myśl o tym jego członek zaczął znów powiększać swoje rozmiary.
Próbował ukryć zmieszanie i zapytał:
- Długo znacie się z Kariną?
- Wystarczająco długo, żeby wiedzieć, że szybko cię stąd nie wypuści.
- W zasadzie nie mam nic przeciwko.
- Twój penis też nie ma nic przeciwko – to mówiąc Beata mrugnęła do niego okiem.
- Fakt, w krótkim czasie przeżył wiele namiętnych chwil...
- ... na wspomnienie których sam prosi o kolejne – weszła mu w słowo.
- Karina jest niesamowita.
- Tak mówi każdy facet, który ma przyjemność poznać ją... głębiej – uśmiechnęła się porozumiewawczo.
- A wielu miało już tę możliwość?
- Z tego co mi wiadomo nie tak wielu jak mógłbyś sądzić. Możesz czuć się wybrańcem losu!
- Od wczorajszego wieczora tak właśnie się czuję.
- To widać.
Rozmowa z Beatą przywoływała świeże jeszcze wspomnienia minionej nocy. Członek Grzegorza wydłużał się na samą myśl, o nich. Kiedy z łazienki przestał dobiegać dźwięk szumu wody przerwali rozmowę. Po chwili do sypialni weszła Karina owinięta szczelnie w ręcznik kąpielowy, który odsłaniał tylko jej ramiona i nogi. Mokre, opadające z tyłu głowy włosy czyniły ją w oczach Grzegorza jeszcze bardziej pociągającą. Spojrzała na nich i zagadnęła nieco zaczepnie:
- Co tu się wydarzyło Beatko? Co mu zrobiłaś?
- Ja? Nic.
- To dlaczego jego członek ciągle stoi?
- Stanął na samo wspomnienie tego, co robiliście jeszcze chwilę temu.
- No tak, ma co wspominać, prawda Grzesiu? – to mówiąc Karina podeszła do niego i położyła dłoń na gotowym penisie, zacisnęła ją i kilka razy przesunęła, odciągając skórkę z jego główki.
- Prawda – Grzegorz nie był w stanie wydusić z siebie żadnego innego słowa.
- To teraz ty idź po prysznic, a ja porozmawiam sobie z Beatką.
Grzegorz z żalem, ale posłusznie opuścił sypialnię zostawiając obie kobiety same. Intrygowała go obecność Beaty. Stanowiła fizyczne przeciwieństwo Kariny. Niska, blondynka z krótkimi włosami, niebieskooka. Ubrana w plisowaną sukienkę w szkocką kratę odsłaniającą nieco krótkie, ale zgrabne nogi. To co łączyło jej fizyczność z Kariną to sporych rozmiarów biust. Sukienka, którą miała na sobie była dobrze dopasowana i podkreślała wydatne piersi Beaty tak, że Grzegorz nie mógł ich nie zauważyć.
Biorąc prysznic zastanawiał się nad ich zażyłością. Musiała być wielka, skoro Beata czuła się tak pewnie, żeby wejść do mieszkania Kariny i patrzeć na nią jak uprawia seks. Szczególnie intrygowało go dopowiedzenie Beaty, która na słowa Kariny, że jest jej prawą ręką w firmie, dodała, że również lewą w łóżku. Po kilku minutach oddawania się tym rozważaniom, a zarazem pieszczotom strumieni gorącej wody, Grzegorz owinął się w ręcznik opuścił łazienkę. Z zaciekawieniem oczekiwał dalszego biegu wydarzeń.
- O! Jest i nasz ogier – zaczepiła go Beata – no, no, jestem pod wrażeniem.
- Ale czego? – zdziwił się Grzegorz.
- Twoich wczorajszych wyczynów łóżkowych.
- Ale których? – odparł zaczepnie.
- He, he, skromność to nie jest twoje drugie imię, ale OK, dziś może ci to być wybaczone – kontynuowała Beata – posunąłeś Karinkę trzy razy nie wychodząc z niej ani na chwilę, to robi wrażenie.
- Taki był układ, musiałem starać się, żeby wykonać polecenie.
- Widzisz jednak skromny – wtrąciła Karina – Grzesiu zrób nam coś do jedzenia. W końcu nie samym seksem żyje człowiek.
- Kuchnia to nie jest za bardzo moja specjalność...
- ... wiem, wiem, twoja specjalność to sypialnia, ale wierzę, że sprawdzisz się i w kuchni.
Mężczyzna oddalił się po tych słowach do kuchni przygotować jakiś posiłek. Rzeczywiście nie czuł się zbyt pewnie w otoczeniu kuchennych przyborów i urządzeń, dlatego postanowił zrobić kanapki. Z sypialni dobiegały go najpierw ściszone głosy obu kobiet, przerywana co jakiś czas wybuchami gromkiego śmiechu. Z czasem słyszał wyraźniej to, o czym rozmawiają. Zrozumiał, że przeszły z sypialni do pokoju dziennego. Jak na początkującego kucharza Grzegorz dość szybko przygotował kanapki, zaparzył mocną, czarną, liściastą herbatę i... zebrał się na odwagę, by zanieść posiłek do pokoju. Wchodząc powiedział:
- Słyszę, że atmosfera jest wesoła, więc mam nadzieję, że śniadanie również przysporzy wam wesołości.
- Dziękujemy! Hmm... kanapki, no proszę, a bałam się, że będzie bułka z masłem – roześmiała się Karina.
- Bułka z masłem i bananem – dodała Beata, po czym obie parsknęły śmiechem.
- Nie, banan nie potrzebny dopóki mam Grzesia – Karina kontynuowała – chodź tu, usiądź przy mnie.
Kiedy Grzegorz dosiadł się na kanapie do swojej partnerki, ta rozwiązała prawą dłonią ręcznik, którym był owinięty i zaczęła pieścić jego jądra, a później także penis. W lewej trzymała przygotowaną przez Grzegorza kanapkę. Beata siedząc w fotelu po przeciwnej stronie stołu patrzyła na nich z nieskrywaną ciekawością.
- Opowiadałam właśnie Beacie jak bardzo pociąga cię mój tyłek.
- To prawda, jeśli byłoby to możliwe, to w ogóle bym z niego nie wychodził.
- A jak byś wtedy posuwał inne części ciała Kariny? – odezwała się Beata. Jej biust unosił się co raz szybciej w rytm przyspieszonego oddechu, który zdradzał rosnące podniecenie.
- Robiłby krótkie przerwy na zerżnięcie moich cycków i cipki, a potem wracał do tyłka – roześmiała się znów Karina, cały czas masując członek Grzegorza.
- Mimo wszystko staram się nie zaniedbywać żadnej części twojego ciała – uśmiechnął się.
- Jak go będziesz tak cały czas masowała, to tryśnie nam do kanapek – zauważyła Beata.
- Nie, nie zrobi tego, pobudzam go w innym celu.
- Jakim?
- A propos posuwania mojego tyłka, zawsze chciałam widzieć, jak to się dzieje, niestety głowa nie obraca się o sto osiemdziesiąt stopni.
- Trzeba było ustawić sobie lustra.
- To nie to samo, dlatego mam taki pomysł, w którym Beatka mi pomoże – mrugnęła okiem do koleżanki i przestała pieścić Grzegorza.
- A jaki to pomysł, jeśli wolno wiedzieć? – zapytał.
- Chodź Beatka, zamieńmy się miejscami.
Beata posłusznie opuściła zajmowane do tej pory miejsce na fotelu. Karina wstając zrzuciła z siebie ręcznik, który odsłonił jej nagie ciało. Mijając się z Beatą znów pogłaskała ją dłonią po policzku. Grzegorz siedział nadal na kanapie, nie bardzo wiedząc czego się spodziewać.
- Wstań – powiedziała Karina siadając wygodnie w fotelu – i zrób miejsce Beatce.
Grzegorz posłusznie stanął obok kanapy nieco zdezorientowany.
- Beatka mnie zastąpi, to znaczy przelecisz jej pupcię, a ja sobie wreszcie popatrzę jak to wygląda.
- Ale jak to? Mam się pieprzyć z nią na twoich oczach? – z niedowierzaniem zapytał Grzegorz.
- Dokładnie tak, a co nie podoba ci się tyłek Beatki?
- Nie, no podoba mi się, ale...
- ... no to nie ma żadnego ale. Nie mówię, że masz zostać jej kochankiem, tylko że masz posuwać jej tyłek.
Beata w tym czasie ułożyła się na kanapie, podciągnęła sukienkę tak, że Grzegorzowi zostało tylko zsunąć jej stringi. Zaskoczony dotknął dłońmi pośladków Beaty i zaczął je masować, żeby rozluźnić wejście do jej pupy. Była jędrna i miła w dotyku. Główką swojego członka podrażnił rowek między pośladkami. Spojrzał na Karinę. Nie wierzył własnym oczom. Jego dotychczasowa kochanka masturbowała się patrząc na nich. Jedną ręką Karina pieściła swoje piersi, a palcami drugiej drażniła swoją łechtaczkę. Czuł, że ten widok sprawia jej przyjemność. Karina skinęła głową zachęcając go do wejścia w pupę Beaty.
- Jesteś gotowa? – zapytał.
- Nie mogę już się doczekać – odpowiedziała Beata i zaczęła również pieścić swoje piersi.
Grzegorz nie czekając dłużej wsunął swój członek do wnętrza Beaty i zaczął ją delikatnie posuwać. Cały czas kierował wzrok ku Karinie, która zachęcała go żeby czynił to bardzie stanowczo.
- Nie bój się pieprzyć ją tak jak mnie. Jesteśmy jak siostry, prawda Beatko?
- Uhm... - Beata nie była w stanie wydobyć z siebie słowa. Czuła niesamowitą rozkosz, kiedy Grzegorz przyspieszał ruchy. Jego odczucia były podobne, choć wydawało mu się, że pupa Beaty jest bardziej pojemna niż tyłek Kariny, który tak bardzo go pociągał. Czuł, że teraz jego członek ma więcej miejsca więc zaczął próbować coraz to nowych sposobów zaspokojenia nowej kochanki. Przyspieszał i zwalniał ruchy, zmieniał kierunki uderzeń swojego penisa, wysuwał go z niej całego, po czym mocno wchodził ponownie, co szczególnie, jak zauważył, podniecało Karinę, która cały czas uważnie im się przyglądała, a jednocześnie próbowała zaspokoić się sama.
Nagle wstała i podeszła do kanapy, odwróciła głowę Beaty i uklęknęła przed nią tak, że jej piersi znalazły się na wysokości ust koleżanki. Ta zaczęła pieścić je językiem, całować i ssać sutki Kariny.
Tego widoku Grzegorzowi było już zbyt wiele. Po kilku kolejnych pchnięciach trysnął w pupę Beaty dużą porcją białego płynu. Ta odczuła wyraźnie ten wytrysk Grzegorza, bo opadła na kanapę pozostawiając jego penis na zewnątrz.
- No i pięknie, o to chodziło – powiedziała Karina – odchodząc od kanapy.
- Jesteś zadowolona?
- Powinieneś raczej zapytać Beaty?
- Tak, ale to był twój pomysł.
- Tak, jestem zadowolona, a ty Beatka?
Beata dopiero dochodziła do siebie, przychodząc do pozycji siedzącej:
- Tak, jestem – uśmiechnęła się – chyba już czas na mnie.
- Nie musisz się spieszyć, jeśli chcesz weź wolne – odrzekła Karina.
- Dzięki, ale jest parę spraw w firmie do załatwienia.
- OK, jak chcesz. Przyjdziesz do nas wieczorem?
- Skoro zapraszasz...
- OK, see you! – to mówiąc Karina jak to miała w zwyczaju pogłaskała Beatę po policzku, a potem jeszcze pocałowała ją w usta.
Kiedy Beata opuściła mieszkanie koleżanki, Karina spojrzała na Grzegorza:
- Szkoda żeby tyle dobrego się zmarnowało.
To mówiąc uklękła przed nim i wzięła jego penis do ust. Oblizała i wessała resztki nasienia, które pozostały na nim po zbliżeniu z Beatą. Dłonią pieściła jego jądra. Ssała jego członek tak szybko i pewnie, że ten chwilę potem ponownie osiągnął swoje maksymalne rozmiary.
- Widzisz, tak to się robi.
- Co dalej moja ty nienasycona królowo? – zapytał Grzegorz.
- Czeka cię nagroda.
Odwróciła się do niego tyłem nie mówiąc już nic więcej. Grzegorz zrozumiał, że pupa Kariny jest jego nagrodą za zerżnięcie Beaty. Nie czekał. Wszedł w nią mocno i posuwał od razu bardzo szybko. Tego Karinie było trzeba. Jej oddech stał się szybki, a tętno bliskie zenitu. Teraz Grzegorz nie czekał na nic, wkładał całą siłę w kolejne pchnięcia. Co trzy ruchy wymierzał Karinie klapsa, na zmianę w każdy pośladek.
- Widzę, że masz ochotę zrobić ze mnie swoją sukę – powiedziała Karina – ale uważaj, żebym ja nie zrobiła z ciebie swojego psa.
Spowolniła go nieco swoimi słowami. Ale i tak doszedł po kilku kolejnych pchnięciach. Korzystając być może z ostatnich chwil przewagi jaką miał nad nią, wytrysnął do wnętrza Kariny, po czym opadł bezwładnie na podłogę.
Po chwili obrócił ją do siebie, spojrzał w jej piękne szmaragdowe oczy i powiedział:
- Byłaś przez chwilę moją suką, więc jeśli chcesz będę twoim psem.
- Wiesz na co się decydujesz?
- Dla ciebie zrobię wszystko.
- Oj, Grzesiu, Grzesiu, uroczy jesteś.
- A ty nadzwyczajna – to mówiąc zaczął całować jej sutki.
- Dasz radę być psem w stadzie suk?
- Takich jak ty i Beata?
- Na przykład.
- Z przyjemnością.
- Zatem czeka cię kolejna niezapomniana noc. Zbierz siły, a ja zwołam na wieczór całe stado.
Grzegorz już nie mógł doczekać się wieczora. Spodziewał się poznać więcej koleżanek Kariny i spotkać ponownie Beatę. Tylko przez chwilę czuł obawę przed tym, czy da radę zaspokoić większą liczbę kobiet, ale w końcu doszedł do przekonania, że warto podjąć takie wyzwanie.