Władca Run (IV)

13 grudnia 2013

Opowiadanie z serii:
Władca Run

Szacowany czas lektury: 13 min

Obmyli się i ubrali, co zajęło może pół dzwonu. W końcu robienie tego wspólnie było na tyle przyjemne, że się z tym nie spieszyli. Dziewczyny także zostawiły swoje majteczki, jak to określiły: dla szczęśliwego znalazcy. Kurt nie do końca się z tym zgadzał.

- Szczęśliwy to on by był, gdyby mógł was oglądać, a nie samą bieliznę.

- Cóż, to jeszcze ciągle nie wykluczone, prawda? - Emma zachichotała. - Może sobie jeszcze popatrzy...

Łowca przyzwyczaił się już do tego, a seks sprawił, że przestał traktować dziewczyny jak kogoś ciągle obcego. Teraz tylko bardzo bawiła go ta gra. Pauline natomiast ciągle się rumieniła, nie wiadomo jednak czy słowami, czy może tym, że wiatr ciągle podwijał jej sukienkę, obnażając bardzo dużo jej całkiem intymnych części. Zresztą nawet jak nie wiał to można było podziwiać jej ponętne, zupełnie odsłonięte nogi.

Gdy doszli do placu przed świątynią, tłum zdążył się już zebrać. Stanęli na końcu, obserwując jak jakiś pies wczołguje się pod jeden z wozów, a Ojciec Zantus wchodzi na podest. Rozległ się suchy, głośny dźwięk, niczym dalekie uderzenie gromu i rozmowy zaczęły cichnąć. Kapłan nabrał powietrza, aby rozpocząć przemowę, kiedy powietrze przeszył wrzask przerażonej kobiety. Ludzie zaczęli się rozglądać, gdy odezwał się drugi i trzeci, a potem do nich dołączyły inne odgłosy. Złośliwe chichoty i piskliwe pokrzykiwania, a ponad tym - dziwaczna, charkotliwa pieśń.

Rozglądająca się razem z innymi trójka już ją słyszała. Gobliny w jakiś sposób dostały się do Sandpoint i zaatakowały miasto!

Chaos bardzo szybko ogarnął to miejsce, gdy każdy pędził tam, gdzie uważał, że będzie bezpiecznie. Niewielu walczyło. Ale mimo braku uzbrojenia, goście zaatakowali pierwsze napotkane gobliny, a potem następne, próbujące podpalić wozy. Poszło im bardzo łatwo, zaskoczone nagłym oporem, otumanione euforią stwory nie stawiły oporu i legły martwe. Już po chwili rozglądali się za dalszymi przeciwnikami, obserwując jak wrzeszczący z bólu, palący się goblin wybiega zza jakiegoś zakrętu. Jakiś inny zeskoczył z dachu na uciekającą kobietę, tnąc swoim nożem, by po chwili zostać przebitym włócznią jednego ze strażników.

Ktokolwiek wpuścił tu te stwory, sprawił również, że miały wysokie morale.

Nie odkryli już żadnych przeciwników w swojej okolicy. Ludzie rozbiegli się i w polu widzenia pozostał tylko jeden żywy goblin, pakujący jedzenie do kieszeni. Poza tym jedynie trupy, niestety nie tylko należące do napastników - kilku ludzie także leżało martwych lub rannych. Tymi drugimi zajmowali się kapłan i jego akolici. Z oddali jednakże słychać było jeszcze goblinią pieśń, krzyki oraz szczęk mieczy. Tam też pospieszyli, kierując na północ. Gobliński złodziej dostrzegł ich, pisnął i rzucił się do ucieczki, ale Kurt dopadł go po kilku krokach i poderżnął mu gardło doglicerem, bronią idealną do tego typu działań.

Następną grupą, ciągle zwartą i walczącą, dojrzeli przy "Białym Jeleniu", nowej, dużej karczmie pobudowanej blisko północnej bramy. Pięć goblinów, w tym jeden na czerwonawym, paskudnym psie, atakowali zwykłego, myśliwskiego wilczura, najwyraźniej broniącego swojego pana, dobrze ubranego mężczyznę, schowanego za beczką z deszczułką. Nie miał broni, więc nawet nie miał jak pomóc swojemu wiernemu towarzyszowi, którego jeździec przebił czymś na kształt krótkiej halabardy, trzymanej w ręce niczym lanca prawdziwego jeźdźca. Śmiertelnie zraniony pies zaskomlał, gdy małe pokurcze skoczyły na niego, kłując i tnąc wściekle jego ciało. Gobliny chyba nienawidziły psów, przynajmniej tych zwykłych. Nie zauważyły nadbiegających.

Pierwsza zaatakowała Emma, zatrzymując się na dobre kilkanaście metrów przed przeciwnikami. Jej usta wypowiedziały proste zaklęcie, a z ręki ponownie wyleciał magiczny pocisk, bezbłędnie i z dużą siłą uderzając w jeźdźca. Ten zachwiał się, ale nie spadł, oglądając wściekle na nadbiegających. Miał na sobie skórzaną, wspomaganą ćwiekami zbroję i chyba należał do elity, bo szybko skierował psa na nowe zagrożenie. Kurt nie interesował się nim jeszcze w tej chwili, zamiast tego wpadając wprost na ciągle katujące psa pokurcze. Ryknął wściekle, wprawiając się w szał i ciął. Ostrze trochę zeszło z zamierzonego kursu, ale i tak wzmocniona szałem siła starczyła, by rozciąć wątłe ciało do kości i odrzucić do przodu, już martwe. Pauline poszło równie dobrze, gdy siłą rozpędu wymierzyła w jednego z goblinów solidnego kopniaka, łamiąc mu kark z satysfakcjonującym odgłosem. Dopiero teraz stwory odwróciły się, stając do walki. Pierwszy był jeździec, szybko sięgając po przewieszony przez plecy łuk. Napiął cięciwę i wypuścił strzałę w stronę Emmy, ale ruchliwy psi wierzchowiec nie pozwolił mu dobrze wycelować i pocisk nie trafił. Czarodziejka odpowiedziała mu wiązką wyładowań, które objęły jego ciało, zmuszając do krzyku z paskudnego bólu. Z tego wszystkiego spadł z psa, lecz szybko się podnosił. Mniszka tymczasem wyprowadzała już serię ciosów w kolejnego wroga, który dobrze nie zdążył unieść swojego długiego, zakrzywionego noża. Najpierw mocno trafiony w głowę, co prawdopodobnie już samo w sobie zakończyło jego żywot, został dobity kopniakiem, odrzucającym go daleko w tył. Ostatni z pieszych goblinów rozejrzał się w panice, ale dostrzegając ciągle żywego kompana, z piskiem rzucił się na Kurta. Jego nóż rozciął nogę łowcy, zagłębiając się całkiem głęboko, jednakże pogrążony w szale wojownik nawet tego nie poczuł. Sam się zamachnął, całkiem skupiając na małym wrogu. Ponad dwukrotnie większy człowiek, walczący szybko i z zabójczą siłą, kontra malutki goblin. Wynik mógł być tylko jeden i pokurcz zginął błyskawicznie. Doglicer wbił się głęboko w jego czaszkę, łamiąc się, ale i przebijając nawet kość. Krew trysnęła razem z kawałkami kości.

Walka się jednak jeszcze nie skończyła. Ostatni z żywych ani myślał uciekać, a w jego oczach czaiło się coś podobnego do tego, co miał w swoich obecnie Kurt. Napiął łuk i tym razem strzelił do znacznie bliższego celu, jakim był łowca. Strzała jednak ledwie drasnęła człowieka, nie czującego obecnie bólu. A chwilę później kolejna niebieskawa kula magii trafiła goblina prosto w łeb, na tyle mocno, że ten padł. I już się nie podniósł. Pauline zaatakowała ostatniego już przeciwnika w zasięgu wzroku. Pies uskoczył, ale być może inteligentniejszy był od swojego jeźdźca. Widząc tylko wroga przez chwilę wyraźnie myślał o ucieczce. Ta jednak... nie nastąpiła. Chyba jednak nie był mądrzejszy. Natarł na kapłankę, niecelnie próbując ją ugryźć. Zwinna dziewczyna zatańczyła niemal, omijając jego szczęki. Kurt właśnie męczył się z podniesieniem kolejnego noża z ziemi, zbyt wściekły, by zrobić to poprawnie i jego spóźniony atak przeciął jedynie powietrze. Ale to i tak była nierówna walka. Goblińskiego psa najpierw trafiły błyskawice Emmy, a potem ręka Pauline. A sprawę zakończyło kolejne, tym razem celne cięcie druida.

Walka została zakończona.

Uratowany mężczyzna wyszedł zza beczek, ze smutkiem patrząc na zwłoki swojego psa, ale potem szybko koncentrując wzrok na wybawcach, a głównie na Pauline. Dziewczyna była pochlapana krwią, oddychała ciężko, ale nie dało się nie zauważyć, że materiał jej sukienki niemal lepił się do piersi o niezwykle twardych sutkach, mocno przebijających przez ubranie. Kapłanka była wyjątkowo mocno podniecona. Szał Kurta zniknął zastąpiony przez zmęczenie, zbliżyła się także Emma, rozpinając swoją skórzaną kurtę i odsłaniając sporo nagiego ciała. Szlachcic jednak i tak patrzył głównie na biust i nogi białowłosej, która pocierała o siebie pełnymi udami. Szklistymi oczami zerknęła na łowcę, gdy nieznajomy ukłonił się i zaczął mówić.

- Dziękuję za wybawienie! Jestem Aldern Foxglove, przybyłem tu na festiwal... i nie tego się spodziewałem. Choć warto było w pewnym sensie, bo mogłem podziwiać twe niezwykłe umiejętności dorównującej niesamowitej urodzie, pani.

Kapłanka uśmiechnęła się nieśmiało, bardzo mocno się rumieniąc. Czuła się zdenerwowana, ale jednocześnie tak bardzo podniecona! To, że tak łakomie na nią patrzył, tylko pogłębiło ten stan. Odpowiedziała mu Emma.

- My również nie jesteśmy stąd. I cieszymy się, że mogliśmy pomóc. Kto się spodziewał, że opłaci się zabranie broni?

Uśmiechnęła się ślicznie, przez co mężczyzna przeniósł wzrok na nią, również pożerając ją wzrokiem. Może nawet zrobiłby lub powiedział coś więcej, gdyby nie obecność ciągle trzymającego zakrwawiony nóż Kurta.

- Niewielu ma taką wolę i umiejętności, by stanąć do walki. Dziękuję wam raz jeszcze. Zatrzymałem się w "Zardzewiałym Smoku" i pozostanę tu jeszcze kilka dni. Jeśli zechcielibyście mnie odwiedzić, to chętnie postawię posiłek, napitek i może uda mi się was odpowiednio wynagrodzić.

Skłonił się i odszedł na południe, jeszcze kilka razy oglądając się na dziewczyny. Jak również ciągle nerwowo rozglądając się za goblinami.

Łowca delikatnie pchnął dziewczyny za karczmę, gdy tylko tamten odszedł. Walka wokół już się zakończyła, po goblinach nie było śladu - wszystkie zginęły lub uciekły. Mężczyzna mocno objął od tyłu Pauline, kładąc jedną dłoń na jej udzie. Mniszka poczuła jego twardą męskość i głośno jęknęła.

- Nie wytrzymam... nigdy... nie potrzebowałam tak bardzo...

Emma pokiwała głową, a Kurt spojrzał na nią.

- Co to ma być? Czuję się tak, że mógłbym skoczyć na dowolną kobietę i posiąść ją.

- To pewnie przez nasz wcześniejszy seks, magię i aurę. Będziemy potrzebować tego ciągle, a walka jeszcze zaostrza... sprawę. Należymy do siebie, Kurt. Ale... żadne z nas w takiej sytuacji nie może mieć w razie czego żalu, że wydarzy się coś innego...

- Dałabym mu... nie mogę... - płaczliwy niemal głos przerwał na chwilę szatynce.

- Jesteśmy jak zwierzęta w rui. Chyba ciągle będę musiał omijać miasta. Lepiej chodźmy do karczmy. Lepiej by nasze krzyki nie zaalarmowały kogoś, kto zrobi coś głupiego, prócz nakryciem nas.

Złapał Paulinę i uniósł bez trudu, niosąc w kierunku "Zardzewiałego Smoka". On i Emma lepiej panowali nad swoją chucią. Dodatkowo zwłoki ludzi, przenoszonych w jedno miejsce, rozpacz na twarzach innych i dogaszane pożary zdołały te emocje przytłumić. Na szczęście karczma była otwarta i nie zginął nikt z jej obsługi. Jedna dziewczyna była tylko lekko ranna. Właścicielce także nic podobno nie było.

Udali się do pokoju, zabierając ze sobą balię i prosząc o podgrzanie wody w wolnej chwili. Kurt dał znać, że ponosić może ją sam.

Gdy tylko drzwi się zamknęły, Pauline wdrapała się na łózko, pozostając na nim na czworakach. Ręką sięgnęła do tyłu i zadarła materiał sukienki, pokazując dokładnie cały swój nagi tył. Kurt odstawił pustą balię i zerknął tylko, jak Emma męczy się ze zdjęciem swoich długich butów. On swoich nie zsuwał, jedynie rozpinając spodnie i również wchodząc na łóżko. W tej chwili liczyła się tylko zwierzęca chuć. Mocno złapał białowłosą za biodra i wbił się w nią jednym pchnięciem. Stawiła opór, ale była bardzo wilgotna, więc wszedł do końca.

- Ooooo... taaak!

Na pół jęk, na pół krzyk pewnie słyszalny był z dużej odległości. Kapłanka cofnęła biodra, by poczuć wypełniającego ją członka jeszcze mocniej. Kurt tym razem jednak nie starał się być delikatny, prawie od razu zaczynając ją zwyczajnie ostro posuwać, raz za razem wbijając się na całą długość w jej mlaskającą od ilości soków cipkę. Nawet nie poczuł w ogólnej ekstazie, jak wytryskują z niego pierwsze, niewielkie jeszcze stróżki nasienia, uderzając głęboko w środku branej dziewczyny. Ta za to poczuła to dokładnie i krzyknęła głośno, przeżywając pierwszy orgazm. Emma tymczasem pozbyła się butów i kurty, również wchodząc na łózko częściowo ubrana. Niczym suczka również ustawiła się na czworakach obok kapłanki i podwinęła spódniczkę, ukazując nagie łono i jędrne pośladki. Mężczyzna widząc to i czując pierwsze spełnienie Pauline, wyszedł z niej i zbliżył się do wojowniczki, teraz to ją biorąc za biodra. Przysunął penisa do jej szparki a dziewczyna nie mogąc się doczekać, sama cofnęła biodra, nabijając się na sztywny pal. Jęknęli oboje. A potem Kurt zaczął się poruszać, wywołując fale niezwykle mocnej rozkoszy.

Długo to nie potrwało. Może kilkanaście ruchów później, dziurka Emmy zaczęła pulsować, a szatynka krzyknęła z przyjemności, jednocześnie czując, jak znajdująca się w niej męskość drży i wypluwa z siebie ogromne ilości spermy. Biały lepki płyn błyskawicznie wypełnił malutkie wnętrze i wylewał się na zewnątrz przez chwilę, zanim łowca nie wyszedł z niej i ostatnich strug nie posłał na plecy i pośladki kochanki. Magia potężnie zwiększyła jego możliwości w tym zakresie. Podniecona białowłosa widząc to zmieniła pozycję i zaczęła języczkiem zachłannie zlizywać wszystko.

Napięcie nieco zelżało, więc Kurt zapiął spodnie i zsunął się z łóżka.

- Pójdę sprawdzić co z tą wodą. Nie bądźcie za głośne - zaśmiał się, wiedząc, że grzeczne na pewno nie będą.

Gdy wrócił z pierwszymi wiadrami wody, obie były już nagie. Leżały na łóżku splecione razem, z głowami pomiędzy nogami towarzyszki, pojękując i wyraźnie nie pierwszy raz sprawiając sobie w ten sposób przyjemność. Balia niestety była za mała, by kąpała się w niej więcej niż jedna osoba. Wlał wodę i wyszedł ponownie, w kilka minut napełniając całą balię. Pierwsza do środka weszła Pauline, a Kurt z chęcią zajął się myciem jej delikatnego ciała. Gdy wstała, cała mokra, miał już taką ochotę, że powstrzymał się z trudem.

Nie dało się ukryć jak bardzo podniecały go ich ciała. Emma z wszystkowiedzącym uśmiechem weszła do balii, a kapłanka zbliżyła od tyłu do mężczyzny, delikatnie pomagając mu zdjąć najpierw skórzaną kamizelkę, a potem sięgając do jego spodni. Szatynka oparła się o balię, wypinając w górę ledwo zakryte przez wodę piersi.

- Ona się tobą zajmie, ty możesz zająć się mną, Kurt.

Szybko poczuła silne dłonie na swoim ciele, pieszczące ją bardziej, niż myjące. Z łatwością zakrywał rękami jej małe piersi, przez długą chwilę bawiąc się sterczącymi sutkami. Białowłosa w tym czasie pozbyła się już spodni i butów druida i klęknęła obok niego. Poczuł, jak bierze twardy człon w swoją małą dłoń. Porusza nią przez chwilę, ściągając skórkę w tył i obnażając go najbardziej jak mogła. A potem jak jej mokre i miękkie usta obejmują żołądź, a język gładzi go powoli. Jęknął. To ją pobudziło do dalszego działania. Poruszyła głową, z każdą chwilą przyjmując go do ust dalej i dalej. Przyjemność była nie do opisania. Ręce mężczyzny poruszały się coraz mniej skoordynowanie, pieszcząc ciało wojowniczki, która słysząc jego jęki, sięgnęła do swojego łona i masturbowała się powoli, z zamkniętymi oczami. Blondynka natomiast nie zwalniała, coraz mocniej i szybciej ssąc penisa. Jedna z jej dłoni ciągle obejmowała go u nasady, pomagając ustom. Droga pieściła wielkie jądra, gładząc je, drapiąc i ściskając.

Kurt nie mógł wytrzymać długo. Wraz z ogromną produkcja nasienia jego wytrzymałość w tym zakresie bardzo zmalała... co bardzo cieszyło dziewczyny. Jęknął głośno i przeciągle, przenosząc dłonie na głowę Pauline i spuszczając się do jej ust. Gorąca, lepka substancja wypełniała je, gdy kapłanka część od razu połykała, nie wypuszczając członka z ust aż do chwili, gdy ten zupełnie nie skończył. Wtedy obróciła się i pocałowała głęboko Emmę, która z półotwartymi ustami i zamkniętymi oczami ciągle robiła sobie dobrze dłonią. Sperma spłynęła do ust szatynki, która jęknęła zaskoczona, ale szybko połknęła wszystko, wsuwając język do ust kochanki i długo nim w niej poruszając.

Penis łowcy nie zmalał ani odrobinę, mimo mocnego wytrysku. Korzystając z tego, że białowłosa się pochyla, oparta o balię, chwycił ją mocno za biodra i jednym ruchem posiadł od tyłu. Rozgrzana cipka przyjęła go prawie bez oporu, obejmując bardzo ciasno. Dziewczyna była tak podniecona, że wystarczyła jej ta inwazja, aby krzyknęła, odrywając się od ust intensywnie pieszczącej się wojowniczki. Całe jej ciało wpadło w dreszcze, a szparka zaciskała się rytmicznie, czego Kurt na dobrą sprawę nawet nie czuł zbyt dobrze - jego pożądanie stało się tak wielkie, że zaczął zwyczajnie ostro rżnąć Pauline. Z całych sił posuwał ją, rytmicznie wbijając się do samego końca. Rękami jeszcze bardziej dociskał jej biodra i jędrne, szerokie pośladki do swojego krocza. Jęczał, ale krzycząca z rozkoszy kapłanka zagłuszała to.

- Jeszcze! Bierz mnie! Mocnieeej...!

Prawie traciła równowagę, czując jak cudowny członek mocno penetruje jej mokre, wrażliwe wnętrze. Widziała wzrok Emmy i jej wolną dłoń na swoich mocno bujających się cycuszkach. Szatynka właśnie szczytowała, z otwartymi ustami z trudem łapiąc powietrze, a paluszkami nieustannie wbijającymi się w cipkę.

Łowca nie przestawał. Rżnął bez litości, aż krzyknął i dobił do końca, wylewając kolejną porcję spermy do szparki swojej kochanki, szczytującej razem z nim, dzięki mocnymi strugom męskich soków uderzającymi głęboko w jej wnętrzu.

Tej nocy każde z nich miało jeszcze kilka orgazmów, aż wzajemne napięcie i podniecenie wreszcie ustąpiło na tyle, by mogli zasnąć. Ze świadomością, że następnego dnia znów wróci, chociaż może już nie tak mocne. Wzajemna fascynacja mogła nie minąć przez lata, za to ciała i umysły przyzwyczajały się, pozwalając ciału się opanować w bardziej "krytycznych" sytuacjach.

Ten tekst odnotował 19,215 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.84/10 (32 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Z tej samej serii

Komentarze (5)

0
0
Ile błędów ;/ Aż nie chce mi się wypisywać ( już sam początek..). Czy mi się wydaje, czy z każdym opowiadaniem jest więcej błędów? Mam wrażenie, że pisałeś to w pośpiechu i w ogóle nie zatroszczyłeś się o ortografię itd. 6/10...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Fakt, błędów jest sporo, należy nad tym popracować. Niemniej jednak bardzo przyjemnie się czyta i nie mogę się doczekać ciągu dalszego 🙂 Mam nadzieję że wątek ze zwierzęcym pożądaniem będzie rozwinięty i nie będzie tylko ich trójki, tylko, pod jego wpływem, powiedzmy one zdradzą Kurta bądź na odwrót, zapowiada się naprawdę ciekawie, czekam na więcej!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Zdzichu - "-aś" nie "-eś", to tak na początek. 🙂
Prawdę mówiąc nie wiem skąd tyle błędów, chyba miałam pomroczność jasną, a dodatkowo nie za dobrze zadziałało sprawdzanie pisowni. Mimo tego ortograficznych nie mogę znaleźć, chociaż tu i tak obecnie nie da się poprawić. Obiecuję poprawę w następnej części, oby.
Co do wydarzeń, to ze względu na dużą ilość seksu, będą następować powoli. Pewnie wyobraźnia poniesie mnie na zupełnie nierzeczywiste w realnym świecie rejony.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
I bardzo dobrze, od tego jest fantastyka 🙂 Wiem, że akcja będzie postępować powoli, ale może wkradnie się jakaś osoba "czwarta" między nich i to z nią właśnie będą uprawiać seks dziewczyny albo Kurt? 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Bardzo dobre i seria bardzo wciągająca, ale trochę krótkie i mogłoby zawierać więcej akcji 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.