Górska pułapka (II)
10 marca 2016
Górska pułapka
Szacowany czas lektury: 9 min
Udałam się do swojego łóżka. Myślałam, jak tę sprawę załatwić z Jankiem. Czy powinnam powiedzieć o tym Krystynie? A może się wstrzymać? W końcu kiedyś mu to przejdzie. Tak będzie najlepiej. Taka rozmowa mogłaby go bardzo speszyć, a nasze relacje pogorszyć. Dla mnie też byłaby to niezręczna sytuacja. Podejrzewam, że dla Krystyny również.
W pewien sposób, choć nie chciałam się przed sobą przyznać, zrobiło mi się miło, że jeszcze mogę się komuś podobać. Ale to łechtanie mojego ego lekko burzyła świadomość, komu się podobam. Jakie oburzające rzeczy musiał robić oglądając ten film, dodatkowo pobudzając się myślami o mnie.
Wyobraziłam to sobie przez chwilę, ale otrząsnęłam się szybko, zdając sobie sprawę jakie to nieprzyzwoite. Ale ten natrętny widok wciąż nawracał. Mimowolnie rysowałam w głowie obraz jego penisa. Jego wielkość, grubość, kształt główki, jądra. Po obejrzeniu tego porno i moich grzesznych myślach poczułam między nogami coś, czego nie odczuwałam od dawna. Wilgoć. Ciało miałam rozpalone. Przyłożyłam dłoń do policzka. Był rozgrzany.
Mój były mąż nigdy się nie masturbował, a może byłam naiwna? W każdym razie seks uprawialiśmy na początku dość często, a po kilku latach libido mu tak spadło, że coraz rzadziej. A potem wcale. Ja z kolei, gdy byłam już świadoma swego ciała i wiedziałam, co lubię, chciałam seksu coraz więcej. Gdy mój mężczyzna mi tego nie dawał, chodziłam wściekła. Po trzydziestce, jak wiele kobiet, byłam bardzo pobudzona seksualnie. Teraz może trochę mniej, ale jak widać wciąż czasem mnie do tego ciągnęło.
Analizując moje nieudane małżeństwo i beznadziejną sytuację łóżkową, uspokoiłam się. Nie myślałam już o synu koleżanki. Zaraz przyszło znużenie i usnęłam ponownie na kilka godzin.
Gdy wzeszło słońce postanowiłam trzymać się planu, który ułożyłam w zgodzie z moim sumieniem. Będę zachowywała się tak, jakbym nigdy nie odkryła ukrytych pragnień Janka.
Wyszłam na korytarz. Natknęłam się akurat na przemykającego chłopaka w samych bokserkach z laptopem pod pachą i twarzą czerwoną jak burak. Gdy mnie zobaczył tylko mruknął "Dzień dobry”. Odpowiedziałam ze wzrokiem pełnym rozbawienia, a on czmychnął do swojego pokoju.
Pomyślałam, że jest na czym zawiesić wzrok, gdy tak paradował bez koszulki. Jest już całkiem dobrze zbudowany, jak na szesnastolatka.
Na twarzy wystąpił mi rumieniec, gdy pomyślałam o jego zgrabnym tyłku w samej bieliźnie.
Boże, kobieto! O czym ty myślisz! On jest prawie, jak twój krewniak!
Po tym przywołaniu się do porządku poszłam do kuchni przygotować nam śniadanie.
Podczas tej czynności rozmyślałam, że Janek pewnie zastanawiał się, jak mógł być tak nierozważny, zostawiając swój notebook na środku salonu. Z dowodem swojej "zbrodni” na stronie startowej. I co by było, gdybym wstała przed nim i to zobaczyła. Biedak pewnie siedzi w pokoju, zamartwiając się. Lub odczuwa ulgę, że było blisko wydania się wszystkiego.
Uśmiechnęłam się do siebie.
Właśnie dlatego będę siedzieć cicho. Chociaż wygląda słodko, jak jest zdenerwowany lub zmieszany.
W czasie spożywania śniadania, Janek za dużo nie mówił i unikał mojego wzroku. Może żałował tego, co robił w nocy.
Poszliśmy na stok. O dziwo świetnie był zorientowany w cenach i tak jak obiecał poszliśmy do wypożyczalni z najkorzystniejszymi stawkami.
Poszusowaliśmy cały dzień, zjadając jakiś obiad w knajpie na stoku i późnym popołudniem wróciliśmy do domku. W samą porę, bo akurat zaczynała się straszna zamieć.
Po przebraniu się rozłożyliśmy nasz sprzęt przy kominku i zajadaliśmy się kolacją. Potem ja znów siedziałam nieopodal ognia wygrzewając się z kocem na kolanach, czytając książkę i sącząc wino. Janek siedział obok z komputerem na kolanach. Co jakiś czas odrywałam się od lektury, podziwiając śnieżycę za oknem, ciesząc się, że my siedzimy w ciepłym i przytulnym wnętrzu.
Po kilku godzinach Janek oznajmił, że idzie spać i życzył mi dobrej nocy. Odwrócił się na pięcie i począł odchodzić. Śmiałam się w duchu, że przez dzień pełen wrażeń nie ma ochoty na oglądanie sprośnych filmików. Lub też dalej mu głupio. To dobrze. Albo go przeceniam i idzie wcześniej spać, żeby...
Przestań! Co mnie napadło na takie myśli?! W ogóle nie powinno mnie to interesować.
W przypływie impulsu, gdy Janek się oddalał, zawołam:
- A nie przytulisz mnie, jak wczoraj?
Cholera. Po co to zrobiłam? Przecież to już duży chłopak. A wiedząc, jak wczoraj zachowywał się przed pójściem spać, to nie wiem po co prowokuję następną krępującą sytuację.
Zawrócił i podszedł, ociągając się. Wzrok miał spuszczony a wyraz twarzy lekko wystraszony.
Czyżby dalej się wstydził swego wczorajszego zachowania? Przez ten mój gest powinien się poczuć lepiej. Odczuje, że nie mam do niego żalu, że się wtulał w mój obfity biust.
Nachylił się nad moją twarzą, a ja podniosłam głowę jeszcze bardziej. Złapałam go mocno za szyje i przyciągnęłam do siebie, dając kilka soczystych całusów w policzek. Patrzył w dół. Obserwował moją wydekoltowaną bluzkę, która odsłoniła się spod koca, gdy się tak wyciągnęłam w jego kierunku. Zauważyłam, że jak zwykle w takich sytuacjach poczerwieniał. Nagle wypalił z oburzeniem, ale wyszło mu to komicznie.
- Ciociu, noo! Teraz ty mnie chcesz udusić.
Zaśmiałam się i go puściłam.
- To mój rewanż – odrzekłam i puściłam do niego oczko, uśmiechając się wciąż szeroko. – Dobranoc, słonko. Śpij dobrze.
Wyprostował się wolno i chyba chciał mi odpowiedzieć. Dostrzegłam wtedy, jak jego dresowe spodnie strasznie opięły się na czymś długim na wysokości krocza. Przez chwilę było na wysokości moich oczu, kilka centymetrów od twarzy. Dostrzegłam też, jak kształt napęczniał jeszcze bardziej i drgnął.
Janek odwrócił się szybko, zdając sobie chyba sprawę, na co patrzę i prawie biegnąc wypalił tylko.
- Dobranoc, ciociu.
- O Boże – szepnęłam do siebie, gdy usłyszałam trzask jego drzwi. Zakryłam usta ręką, w takim byłam szoku. Widziałam nawet dokładny zarys jego żołędzi. Była spora. Wygląda na to, że nie nosi pod spodem bielizny. Ależ ci młodzi chłopcy szybko się podniecają. Wystarczy skrawek nagiego ciała i już.
Cóż, efekt mojego pocieszania jest zgoła odwrotny, niż planowałam. Chłopak pewnie myśli, że mam go za strasznego zboczeńca. Śmiejąc się w duchu, stwierdziłam, że tak rzeczywiście jest. Taki to już wiek.
Moje rozmyślania przerwał dźwięk dzwonka w telefonie. Dzwoniła Krystyna. Podeszłam do okna, aby lepiej ją słyszeć. Pytała się, co u nas słychać. Czy Janek nie sprawia kłopotu. Pojawiła mi się w głowie myśl, czy nie zahaczyć o temat jego oglądania filmów pornograficznych i zachowania w czasie przytulania ze mną. Ostatecznie trzymałam się swoich postanowień. Niestety Krysia nie da rady się wcześniej wyrwać i będzie za trzy dni. Pożegnałyśmy się.
Ogień w kominku dogasał i postanowiłam iść spać. Skorzystałam jeszcze z toalety.
W łóżku znowu nie mogłam się oprzeć myśleniu o tym co zaszło między nami. Powoli zapadałam jednak w letarg po ciężkim dniu. Dręczyło mnie wizja, jak jego spodnie zsuwają się i wyłania się jego męskość. Pręży się, dostrzegam każdą żyłkę, każdą krzywiznę. Główka jest taka, jak podejrzewałam. Duża, czerwona od nabiegłej krwi.
Penis drży z podniecenia, tak jak jego właściciel. Nagle sięga do niego jakaś dłoń. Nie. To moja dłoń. Chwytam go. Czuję tą grubość, to ciepło i pulsowanie. Właściciel organu jęknął przeciągle, choć nawet nie poruszyłam dłonią. Z końca wystrzelił biały płyn wprost w moją stronę.
Krzyknęłam. Otworzyłam szeroko oczy. Rękę miałam włożoną między nogi. Cała zwilgotniałam. Już drugi raz na tym wyjeździe. Teraz jednak postanowiłam nie zostawiać tego tak. Poruszałam dalej dłonią po swoich wargach. Palec błądził wzdłuż mokrego zagłębienia. Masowałam nabrzmiałą łechtaczkę. Przez koszulę nocną dotykałam ciężkich piersi, drażniłam sterczące sutki.
Gdy czułam, że jestem już blisko włożyłam dwa palce. Poruszałam nimi coraz szybciej, aż do mych uszu dochodził charakterystyczny dźwięk.
Zdusiłam krzyk, wtulając twarz w poduszkę. Przeżywałam orgazm. Tak dawno tego nie odczuwałam. Dawno nie tak intensywnie.
Gdy dochodziłam, miałam wyrzuty sumienia. Dlaczego tamta sytuacja tak mnie podnieciła? Czy jestem aż tak długo sama, że każdy mężczyzna jest w stanie mnie podniecić? Osiągnęłam spełnienie bardzo szybko, po kilku dotykach i ruchach.
Obiecałam sobie, że nie dopuszczę więcej do takiej słabości, myśląc o Janku.
Szybko usnęłam ponownie, już z czystym umysłem.
Rankiem, gdy wstaliśmy niemal jednocześnie z Jankiem, zastała nas niemiła niespodzianka. Nie było prądu. W domku było strasznie zimno. W każdym pokoju i łazience stały piecyki elektryczne. Teraz wszystko padło. Wyjrzeliśmy przez okno w salonie. Śnieg sięgał parapetu, a to jakieś półtora metra. Po szybkim śniadaniu odezwałam się do Janka.
- Dobrze, ja rozpalę w kominku, aby ogrzać chociaż salon, a ty kawalerze bierz łopatę i spróbuj przebić się do drogi.
- Ok, Ciociu – odpowiedział.
Ubrał się, wziął łopatę stojąca przy drzwiach i wyszedł z kwaśną miną.
Ja w tym czasie rozpaliłam ogień i próbowałam dodzwonić się do jakiś służb.
Zasięg zawsze był tu słaby, ale teraz z każdego miejsca w domu nie mogłam go złapać.
Nigdzie nie zadzwonię, aby nas odkopali. Tak naprawdę chyba wszyscy sadzą, że nikt tu nie mieszka. Posiadłość jest na odludziu.
Cholera, mogłam uprzedzić jakiś starych znajomych ojca, że przyjeżdżamy. Może wtedy ktoś by tu zajrzał i sprawdził, czy wszystko z nami w porządku.
Wyjrzałam przez okno salonu przed dom. Janek dzielnie pracował, ale mimo tego śniegu była jeszcze cała masa. Przez pół godziny przekopał może kilka metrów. A do drogi było około stu. Na dodatek znów się ogromnie rozpadało. To co odśnieżył ponownie zaczęła pokrywać, grubiejąca z każdą minutą, warstwa puchu. Nie było sensu, żeby tak się męczył. Gdybyśmy mieli więcej łopat, pomogłabym mu. Zresztą, ile bym dała rady? Raczej niewiele.
- Janek, wracaj! – krzyknęłam w jego kierunku przez drzwi frontowe – Może ktoś przyjedzie później i nas odkopie!
- Okej, Ciociu. Jeszcze chwilkę! – odkrzyknął i wrócił do przerzucania śniegu.
Uparciuch z niego. Obserwowałam go chwilę, ale z zimna schowałam się do środka.
Zbliżała się pora drugiego śniadania. Chciałam wyjść i zawołać chłopaka. On jednak mnie uprzedził. Drzwi otworzyły się i wszedł przez nie Janek.
Cały się trząsł i był przemoczony. Gdzieniegdzie na jego ubraniu utrzymywały się resztki śniegu.
- Boże, Co się stało!? - spytałam histerycznym głosem.
- Nie... wiem... upadłem... a... kiedy... ocknąłem się... to – dukał z zimna, dzwoniąc zębami.
- Dobrze, nic nie mów. Zdejmiemy kurtkę i napuszczę ci gorącej wody do wanny.
Pomogłam mu. Kurtkę rozłożyłam przy kominku.
- Idziemy do łazienki – powiedziałam i wzięłam go pod ramię, ponieważ ledwo chodził. Tak był skostniały.
Napuściłam gorącej wody i zaczęłam go rozbierać. Najpierw sweter i koszulę. Potem skarpety i spodnie. Na końcu zostały majtki. Tylko one były suche.
Przeszło mi przez głowę, o czym myślałam w nocy. Czy nie powinnam wyjść i zostawić go samego? Nie! To jest sytuacja kryzysowa. A on nawet nie może się ruszać.
Klęknęłam przed nim. Miał luźne bokserki. Sięgnęłam do gumki po obu stronach jego bioder i pociągnęłam w dół. Zsunęły się do kostek.
Zastygłam na chwilę. Wpatrywałam się w kształt, który ukazał mi się przed oczyma. Długi i gruby penis swobodnie wiszący między jego udami. Lekko bujał się od drgawek ciała. Napletek prawie cały zasłaniał jego sporą główkę. Tylko czubek ze szparką wystawał.
Myślałam, że w stanie zwiotczałym będzie dużo mniejszy. No i od zimna. Jądra też miał pokaźne. Wiszące teraz nisko w worku. Jak to możliwe, że taki młody chłopak ma takie przyrodzenie?
Spojrzałam w górę. Janek patrzył mętnym wzrokiem przed siebie, trzęsąc się.
Rany, kobieto! Co ty wyprawiasz?! Podziwiasz genitalia syna swojej przyjaciółki, jak rzeźbę w muzeum!
Nachyliłam się i złapałam go za kostkę, aby przełożyć bieliznę przez stopę. Potem drugą.
Przy tej czynności jego członek otarł się o mój policzek. Cofnęłam się szybko jak oparzona i wstałam z kolan.