Egzamin dojrzałości (VI)

6 czerwca 2015

Opowiadanie z serii:
Egzamin dojrzałości

Szacowany czas lektury: 11 min

- Cześć braciszku.

- Cześć, co taka zadowolona jesteś, stało się coś dobrego? – zapytałem siedząc przed swoim komputerem.

- A stało się, stało. Zapisałam się na egzamin młodszego ratownika.

- Już?! Nie sądzisz, że to trochę za wcześnie?

- E tam, dam sobie radę.

Właściwie miała szanse na zdanie, ale co jeśli jej się nie uda? Przecież pieniędzy jej nie oddadzą, a żeby zrobić kolejny stopień i móc pracować potrzebne są też inne uprawnienia, za które też trzeba zapłacić. Będzie załamana. Muszę jej to jakoś wytłumaczyć.

- Wiesz, myślę, że nie musisz się śpieszyć, masz czas. A co jeśli...

- Będę zdawała i już! – przerwała mi w pół słowa.

Co ja z nią mam. Trudno, poćwiczymy i powinno się udać.

- To chociaż powiedz kiedy zdajesz. - zapytałem

- Za tydzień.

Jasna cholera, w jeden tydzień to nawet Otylia Jędrzejczak, ani nawet Felps jej nie pomoże.

- A kto będzie twoim egzaminatorem?

- No ten znajomy wujka, pan...

- Włodarczyk.

- O właśnie.

- Madziu! - usłyszeliśmy głos mojej mamy – Mama woła cię na obiad.

- Już idę – odpowiedziała Magda – To lecę, na razie.

Cholera jasna, jak ona może być tak beztroska. Wziąłem komórkę i zadzwoniłem.

- Tak, słucham?

- Dzień dobry, z tej strony Łukasz.

- O, cześć, co tam słychać?

- A nic ciekawego, mam do pana sprawę. Za tydzień prowadzi pan egzamin, tak?

- Tak, no i co z tego?

- Moja znajoma też bierze udział, ale nie wiem czy sobie poradzi. Dlatego gdyby był pan tak miły i troszkę jej „pomógł” na egzaminie.

- Łukasz, czy ty wiesz o co mnie właśnie prosisz?

- Wiem doskonale, ale bardzo mi na tym zależy. Zrobię wszystko.

Przez chwilę się nie odzywał. Znaczy, że rozważa moją prośbę, jest dobrze.

- Zgoda, ale w wakacje będziesz pracował za mnie nad jeziorem „czarne”

Jezioro czarne to najgorsze miejsce w okolicy, sami menele i ciemne typki z blokowisk, a w dodatku dno jeziora jest strasznie zdradliwe. Już nawet nie chodzi o odpowiedzialność za kogoś. Tutaj sam mogłeś stać się ofiarą. Czy takie poświęcenie było konieczne?

- Zgadzam się – odpowiedziałem bez namysłu. Dla siostry mogłem zaryzykować.

- Świetnie, ale nie oczekuj cudów.

- Rozumiem. Dziękuję.

- Nie, to ja ci dziękuję - odpowiedział śmiejąc się szyderczo.

Przez następnych kilka dni sytuacja w szkole była dość stabilna. Wciąż nie rozmawiałem z Kubą i było mi z tym bardzo dobrze, nie muszę zadawać się z zdrajcami.

Anię starałem się unikać. Zdradzanie dziewczyny z nauczycielką to coś czego nie powinienem robić, na szczęście jakoś udawało mi się wymigiwać, a nasze spotkania polegały tylko na wymianie komplementów. Choć prawdę mówiąc, ledwie powstrzymywałem się przed zdarciem z niej ubrań.

Wychowawczyni też się trochę uspokoiła.

Tylko jedna rzecz tak naprawdę mnie martwiła, prośba Asi o ukrywanie naszego związku. Tłumaczyła to tym, że jakiś czas temu rozstała się z byłym chłopakiem i nie chce żeby koleżanki myślały, że jest puszczalska. Rozumiałem ją i zgodziłem się.

Szlag! Kolejka do sklepiku była tak długa, że całą przerwę zajęło mi kupienie głupiej bułki. Teraz musiałem biec na lekcje. Po drodze na korytarzu zatrzymała mnie pani Kwiatkowska.

Nic nie powiedziała, po prostu do mnie podeszła i zaczęła obmacywać, na środku korytarza. Odwaliło jej?

- Nie tutaj, ktoś nas może zobaczyć. – Odsunąłem ją od siebie.

- Ale ja już dłużej nie wytrzymam. - Dyszała z podniecenia. Była rozpalona.

Muszę się jej jakoś pozbyć. Zaciągnąłem ją do łazienki.

- Słuchaj Aniu, przyjdę po zajęciach, a teraz naprawdę muszę iść na le...

Rzuciła się na mnie i zaczęła całować z języczkiem. Moje ręce wbrew własnej woli znalazły się na pośladkach nauczycielki. Miała na sobie obcisły granatowy golf, jasne jeansy i czarne, matowe czółenka. Wciągnąłem ją do kabiny i usiadłem na desce, a ona rozpięła mi spodnie i zaczęła robić loda. Miałem wrażenie, że podnieca ją to bardziej niż mnie samego. Jedną rękę wsadziła sobie w spodnie i zaczęła pieścić swoją łechtaczkę cicho przy tym mrucząc. Już prawie dochodziłem kiedy nagle przerwała. Zsunęła z siebie spodnie i wypięła się do mnie tyłem. Białe majtki przesunęła tak, że było widać jej szparkę. Nadziała się na mojego fiuta. Skakała po mnie jak opętana.

Nagle usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi. Ktoś wchodził do łazienki.

- Stary, mówię ci, że ten sprawdzian miał być jutro.

- A co jak będzie dzisiaj, lepiej trochę powagarować, za tydzień pójdziemy na poprawę i z głowy.

Słyszeliśmy rozmowy uczniów.

- Dobra daj fajki, muszę dotlenić raka.

Siedziałem w bezruchu czekając aż wyjdą, modliłem się żeby nas nie zauważyli.

Poczułem jak biodra mojej nauczycielki powoli zaczęły się poruszać. Złapałem ją za talię mocno ściskając, myślałem, że zrozumie i przestanie, ale ona wciąż się poruszała. Chyba podniecało ją to, że w każdej chwili mogli nas nakryć. Pozwoliłem jej robić swoje, jeśli zacznę się z nią szarpać sytuacja się tylko pogorszy.

Stojąc z złączonymi stopami i spodniami zsuniętymi do połowy ud zaczęła robić coraz głębsze ruchy. Zbliżałem się do finału. Wspierała się jedną ręką o moje kolano i zaczęła przyśpieszać. Czułem, że zaraz dojdę. Zacisnęła mocno oczy, a wolną ręką zatkała sobie usta. Jeszcze tylko kilka ruchów i wybuchnę.

- Dobra, idziemy, nie chcę już wąchać tego smrodu.

Gdy tylko usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi, zrzuciłem z siebie Anię i waląc konia spuściłem się na podłogę.

Przysunęła się do mnie i zaczęła oblizywać resztki spermy z mojego członka.

Ubraliśmy się i posprzątaliśmy po sobie.

- Jesteś nienormalna - powiedziałem, po czym namiętnie się całowaliśmy.

- To twoja wina. - uśmiechnęła się.

- Poczekaj, sprawdzę czy nikogo nie ma i idziemy stąd.

Wychyliłem się na korytarz i rozejrzałem, czysto. Kiwnąłem na nauczycielkę żeby podeszła.

Wciąż miała małe kropelki potu na czole. Wyglądała niesamowicie.

Wyszliśmy na korytarz, a po przeciwległej stronie, w drzwiach jednej z klas stała moja wychowawczyni.

To był już definitywny koniec. Z tej sytuacji nie było wyjścia.

- Basiu, to nie tak jak to wygląda. – łkała pani Kwiatkowska.

- Idź do pokoju nauczycielskiego, a ty – wskazała na mnie palcem – przyjdziesz do mnie na długiej przerwie.

Wszedłem do klasy matematyki, już na mnie czekała.

- Sorko, ja mogę to wytłumaczyć, to naprawdę nie tak jak to wygląda.

- Siadaj.

Wskazała mi pierwszą ławkę przed biurkiem, a sama usiadła na swoim miejscu.

- Przestań pieprzyć. Dobrze wiem jaka jest prawda, znałam ją od samego początku.

W tym momencie nie była już moim pedagogiem.

- Co zamierza pani z tym zrobić?

- Ja? Pytanie brzmi, co ty z tym zrobisz, ale odłóżmy to na razie na bok. Powiedz, nie przeszkadza ci, że twoja dziewczyna jest prześladowana? Chodzi mi o Asię. Tak dla jasności mówię, żebyś przypadkiem o jakiejś brunetce nie pomyślał.

- Jak to prześladowana? Przecież nikt jej nie prześladuje. Poza tym to nie jest moja dziewczyna.

- Po pierwsze, widziałam was wtedy w kinie, więc mi nie wmawiaj, że z sobą nie chodzicie, a po drugie, powiedz mi na jakiej lekcji Asia co chwile jest brana do odpowiedzi, za każdym razem jej praca domowa jest sprawdzana i w końcu, na jakiej lekcji nauczyciel podrzucił jej ściągę?

- Co? Jaka ściąga, nikt jej nie podrzu...

I wtedy wszystko zaczęło się układać.

- To pani ją napuściła na Asię.

- Brawo, czyli nie jesteś taki głupi. Jednak muszę troszkę to sprostować. Ja tylko powiedziałam mojej koleżance, że masz dziewczynę. Nic więcej.

Wiedziałem, że zdradzając Asię robię bardzo źle, ale myśl, że cierpiała z mojej winy była nie do zniesienia.

Wstałem z ławki.

- Po lekcjach porozmawiam z panią Kwiatkowską i skończę to. Niech się pani nią zajmie żeby nie zrobiła czegoś głupiego albo nie wygadała komuś, bo na dyscyplinarnym wyrzuceniu ze szkoły może się nie skończyć.

Nie czekając na odpowiedź bez słowa wyszedłem z klasy. Matematyczka nie protestowała.

Teraz kiedy wiedziałem, że wychowawczyni nie będzie robić problemów mogłem zakończyć romans z Anią. Musiałem się też upewnić czy naprawdę prześladowała Asię. Faktycznie od jakiegoś czasu dostawała więcej ocen niż reszta klasy, słabych oczywiście, ale myślałem że nauczycielka jest zła za ściągę. Kiedy wszedłem do jej klasy, siedziała bezczynnie przy biurku o czymś rozmyślając.

- Rozmawiałem z wychowawczynią – powiedziałem od progu.

- Ja też, kazała mi to zakończyć albo powie o wszystkim dyrektorowi, ale nie martw się, możemy spotykać się poza szkołą. Wszystko się ułoży.

- Nie, musimy to skończyć.

- Wiem, że jesteś zdenerwowany. Ja tak samo, ale nie musimy się rozstawać. Ona na pewno nikomu nie powie, tylko nas straszy. Niedługo kończysz szkołę więc nic już nam nie przeszkodzi.

Stałem przed nią i uważnie jej się przyglądałem. Była roztrzęsiona, jednak podjąłem już decyzję.

- Chciałem cię o coś zapytać, dlaczego nękasz Asię z mojej klasy?

- Słucham? - zaskoczyłem ją tym pytaniem – Nikogo nie nękam.

- Nie kłam, tą ściągę też ty jej podrzuciłaś, dlaczego?

Teraz jej strach powoli zamieniał się w złość.

- Robiłam to dla ciebie. Nie mogłam znieść myśli, że muszę się tobą dzielić z jakąś małą kurwą.

Nie mogłem nad sobą zapanować, złapałem ją za ramiona i mocno ścisnąłem. Aż zasyczała z bólu.

- Od teraz jesteśmy zwykłym uczniem i nauczycielem – powiedziałem oschle – a to co się między nami wydarzyło nigdy nie miało miejsca. Do widzenia pani profesor.

Wyszedłem z klasy. Jeszcze na korytarzu słyszałem błagalne prośby aby jej nie zostawiać. Na szczęście szkoła była już prawie pusta.

Za bramą szkoły czekała na mnie matematyczka. Paliła papierosa, szukając czegoś na niebie.

- Jest u siebie w klasie, lepiej niech pani do niej pójdzie – powiedziałem spokojnie, nie patrząc w jej oczy.

- Pójdę. Nie martw się, jakoś ją uspokoję. Ty i twoja dziewczyna nie powinniście mieć żadnych problemów - odpowiedziała bez jakichkolwiek emocji.

- Dobrze, dziękuje.

Cały się trząsłem, chyba wykorzystałem zapas adrenaliny na cały miesiąc. Dobrze, że polskie drogi są jakie są, przynajmniej nikt nie zwróci uwagi na moje drżące ręce. Siedziałem na końcu autobusu i myślałem o tym co się dziś wydarzyło.

Ostatecznie takie zakończenie nie było złe. Teraz mogę skupić się na mnie i Asi.

Autobus zatrzymał się na przystanku, a ja zobaczyłem swoją dziewczynę czytającą rozkład jazdy.

Była piękna jak zawsze. W pierwszej chwili chciałem wyjść i pogadać, ale lepiej żeby nie widziała mnie w takim stanie. Jeszcze przez przypadek coś palne. Obserwowałem jej falujący warkocz.

Drzwi autokaru się zamykały, a Asia w tym samym czasie przeszła na drugą stronę przystanku. Podeszła do Damiana i zaczęli się całować.

Zabije gnoja! Myślałem.

Damian dojeżdżał spoza miasta więc miał bardzo mało autobusów, a w szkole jest zawsze pierwszy. Wiedziałem o tym i postanowiłem tą wiedzę wykorzystać.

Wszedłem do małej szatni, miała mniej więcej dwa na dwa metry.

Damian właśnie zdejmował kurtkę.

- Damian – powiedziałem spokojnie, a on odwrócił się w moja stronę.

Trzask! Tak go walnąłem w twarz, że odbił się od przeciwległej ściany

- Co jest kurwa?! - Był zszokowany tym co się działo, wciąż siedział na podłodze.

- Widziałem wczoraj na przystanku ciebie i Asię. Odwal się od niej.

- A, o to ci chodzi - odpowiedział już spokojnie i wstał. - Niestety nie mogę tego zrobić. Bo widzisz, to moja dziewczyna.

- Że co?! Od kiedy? Masz się od niej odwalić!

Zamachnąłem się żeby znowu go walnąć, ale on zrobił unik jakby bawił się z dzieckiem. Złapał moją rękę w powietrzu i wygiął za plecami. Niestety dla mnie, trenował SAMBO. Za pierwszym razem miałem po prostu szczęście i efekt zaskoczenia po swojej stronie.

- Spokojnie – powiedział – bójka w szkole dla nas obojga źle się skończy.

Szarpałem się i wyrywałem, ale to sprawiało tylko ból. Dosłownie toczyłem piane, ale on nie zwracał na to uwagi.

- Słuchaj - odezwał się zza moich pleców – czy ty naprawdę jesteś tak głupi? Myślisz, że Asia chciała by chodzić z tobą?

- Na pewno nie chciała by chodzić z takim śmieciem jak ty! – warczałem.

- Brak słów. Pamiętasz jak jakiś czas temu byłem ze znajomymi i Asią na wypadzie do miasta. Ty bawiłeś się wtedy na urodzinach siostrzyczki.

Ból mnie trochę ostudził i zacząłem trzeźwo myśleć.

- Twoja „dziewczyna” zdradziła nam pewną tajemnicę. Otóż, uczy się tak bardzo, bo rodzice obiecali jej za świadectwo z paskiem samochód, żeby dalej mogła mieszkać w domu, a na studia dojeżdżać.

- I co z tego? Jaki to ma związek?

- A taki, że znalazła sobie frajera, który robi za nią lekcje i pisze wypracowania. Tego wieczoru byłem też u niej w domu. Boże, nawet nie wyobrażasz sobie jak wrzeszczała z rozkoszy.

- Kłamiesz, bzdury wyssane z palca.

W ogóle nie zważał na moje słowa i mówił dalej.

- Byłem zazdrosny, że i ty ją pieprzysz dlatego podrzuciłem ci tą paczkę fajek. Miałem nadzieje, że utrudni ci to spotykanie się z Asią, a może nawet zawiesili by cię w prawach ucznia, co było bardzo prawdopodobne zważając na twoje niezbyt dobre stosunki z wychowawczynią. Gdyby tylko nie ten mały grubas wszystko poszło by po mojej myśli.

- Hej! Co wy robicie! Damian, puść go natychmiast. - Asia weszła do szatni.

- Nie ma problemu żabciu, ale wcześniej powiedz mu prawdę o nas - odpowiedział Damian

- Jaką prawdę! Puszczaj go!

Poczułem tak silny ból, że zacząłem wrzeszczeć.

- Mów albo złamię mu rękę.

Ciąg dalszy nastąpi.

Ten tekst odnotował 23,513 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.17/10 (23 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Z tej samej serii

Komentarze (3)

0
0
Historyjka, choć zgrabna, naiwna. Wciąż niestety bez emocji.
Nauczycielka szaleje za uczniem a my nie znamy ani połowy powodu, dlaczego tak jest.
Sceny seksu mechaniczne, pozbawione uczuć, jakiegokolwiek przeżywania.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Do części IV czekałem, teraz chyba zrobiła się soap opera, każdy z każdym.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
No i spierd... niezłą historię.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.