Egzamin dojrzałości (IV)
31 maja 2015
Egzamin dojrzałości
Szacowany czas lektury: 12 min
- Łukasz, możemy chwilę porozmawiać?
Koledzy siedzący przed klasą zaczęli buczeć.
- Uuuu, ktoś tu ma kłopoty – powiedział jeden z nich.
Pani Kwiatkowska zaprowadziła mnie na koniec korytarza tak, że teraz nikt nie mógł nas usłyszeć.
Splecionymi rękoma mocno przyciskała dziennik do klatki piersiowej.
- To co ostatnio wydarzyło się w kanto...
- Bardzo panią za to przepraszam! Nie wiem co we mnie wstąpiło. Naprawdę. Obiecuje, że to już nigdy się nie powtórzy.
- Nie ma za co przepraszać, było... było całkiem miło - odpowiedziała uśmiechając się.
Właściwie nie zdziwiła mnie jej odpowiedź, mało tego, cieszyłem się z niej. Przez głowę przeszła mi myśl. Co by było gdybym nie zakochał się w Asi, czy związek z nauczycielką by wypalił? W sumie już kończyłem szkołę.
- Tak się zastanawiałam... może mówmy sobie oboje po imieniu?
Zadzwonił dzwonek.
- Przepraszam, ale muszę iść na lekcje.
I co ja miałem powiedzieć do własnej nauczycielki? „Z największą przyjemnością Aniu. Ostrzegam, następnym razem nie skończy się na macankach”.
Chociaż prawda była taka, że strasznie mnie kręciła. Ostatnio coraz częściej wyobrażałem sobie dalszy przebieg sytuacji, która zaszła na zapleczu jej klasy.
- Zanim zaczniemy - powiedziała matematyczka. - Skarbnik? Zebrałeś już składkę na wycieczkę? Muszę jeszcze dziś zanieść pieniądze do kina.
- Zebrałem – odpowiedział Damian. – Ale jest mały problem.
- Jaki?! Zdajesz sobie sprawę, że jeśli dziś tego nie załatwię to dyrektor pourywa mi nogi przy samej szyi. - Była dość bezpośrednia. - Powiedzcie mi jak to się dzieje, że nasza klasa zawsze jest na szarym końcu?
Każdy uczeń i nie tylko wiedział, że lepiej jej nie wkurzać.
- Pieniądze już mam, ale zapomniałem je wziąć z domu, proszę pani.
- A głowy nie zapomniałeś?
Ten tekst wpajają nauczycielom jeszcze na studiach czy później na kursach?
- Trudno zrobimy tak. Po szkole pojedziesz do domu i przywieziesz pieniądze do kina. Jak się troszkę przewietrzysz to może twoja pamięć się polepszy. Będę czekać około siedemnastej.
- Dobrze proszę pani.
Reszta lekcji przebiegła normalnie.
Przedmioty ścisłe to moja pięta Achillesa, a fakt, że co chwile stałem przy tablicy wcale mnie nie pocieszał.
- Wasza praca domowa to zadania numer dwanaście, trzynaście, piętnaście, dwadzieścia i dwadzieścia jeden.
Wszyscy zaczęli nerwowo zapisywać numerki ćwiczeń w zeszytach, żeby o żadnym nie zapomnieć.
- Łukasz, zostaniesz po lekcji w klasie, musimy poważnie porozmawiać.
- Dobrze sorko – odpowiedziałem. Ciekawe o co chodzi?
Chwile później usłyszałem drażniący uszy dźwięk uderzającego o siebie metalu.
Gdy już wszyscy wyszli z klasy, podszedłem do biurka. Nauczycielka siedziała bokiem do niego z założonymi nogami. Miała na sobie czarny żakiet, obcisłą mini spódniczkę i cienkie ciemne pończochy.
- O czym chciała pani porozmawiać?
- Nie udawaj głupszego niż jesteś. Mów co się wydarzyło wtedy w kantorku z panią Kwiatkowską?
Ręce zaczęły mi się pocić.
- Nic nadzwyczajnego. Chciałem zapytać o sposób punktacji matury ustnej z angielskiego... I o jakieś dobre książki z gramatyką. – W ostatniej chwili przypomniałem sobie książkę, którą wtedy wyniosłem.
Nie byłem w stanie ocenić czy mi uwierzyła. Jej twarz nawet nie drgnęła kiedy mówiłem. Czułem jak krople potu występują mi na czole.
- Matury ustnej powiadasz... Słyszałam od uczniów jak jakiś czas temu krzyczałeś na nią na korytarzu.
- To nie prawda sorko. Uniosłem wtedy trochę głos, ale nic więcej. Zresztą na pewno widziała pani jak dziś przed lekcją rozmawialiśmy na korytarzu. O ile pamiętam tym razem na nią nie „krzyczałem”, a pani Kwiatkowska wcale nie wyglądała na zaniepokojoną.
- Widziałam, widziałam, obserwowałam was uważnie.
Nadal miała kamienny wyraz twarzy.
- Ostrzegam cię, Jeżeli dowiem się, że znowu... „podniosłeś głos” na panią Kwiatkowską źle się to dla ciebie skończy. Rozumiesz? Chodzą słuchy, że nie najlepiej radzisz sobie z matematyki. – Uśmiechnęła się szyderczo.
Czy naprawdę była by w stanie oblać mnie z matmy? Wolałem tego nie sprawdzać.
- Rozumiem proszę pani.
- O, i taka postawa mi się podoba. Możesz iść.
Odwróciłem się i poszedłem do wyjścia. Tak mi się ręce trzęsły, że nie mogłem poradzić sobie z klamką.
- Aaa, jeszcze jedno. Wtedy w kantorku twoja nauczycielka angielskiego miała łzy w oczach bo zabrałeś jej poradnik kulinarny pożyczony ode mnie czy był inny powód?
Myślałem, że rozwaliłem klamkę, tak mocno zareagowałem na jej słowa. Udałem, że nie słyszę i wyszedłem z klasy. Nie zatrzymywała mnie.
- Oj stary, co ty znowu nawywijałeś? – zagadał do mnie Kuba. – Kłócić się z nauczycielką angielskiego to pikuś, ale zajść za skórę „królowej lodu” to już przegięcie.
- Znasz ją, czepia się o pierdoły. Za tydzień padnie na kogoś innego.
- Obyś miał rację. Jak by co to zawsze chętnie pomogę ci z matmy.
- Mówię ci, to nic poważnego.
- Ok, ale dam ci jedną radę. Chcesz dotrwać do matury?
- Wiadomo.
- Cyrkiel.
- Co cyrkiel?
- Nie podchodź do niej jeśli jakiś jest w jej zasięgu ręki.
- Aa idź w cholerę. - Machnąłem ręką.
Kuba zaczął się głośno śmiać.
- Z czego tak się śmiejecie? - Usłyszałem kobiecy głos. To była Asia.
- A z niczego, Łukasz został wysłany na przymusowy kurs przetrwania.
Asia spojrzała na mnie ze zdziwioną miną.
- Nie słuchaj go, jak zwykle gada głupoty - wtrąciłem.
- Ach, czy wy kiedyś dorośniecie? – odpowiedziała. - Kuba, przestań popalać fajki, strasznie śmierdzą. Mniejsza z tym, mam do ciebie sprawę panie ratowniku.
Poszliśmy razem do następnej klasy, w której miały odbyć się zajęcia, a Kuba odszedł w innym kierunku. Zawsze z wszystkim żartował, ale miałem wrażenie, że jest trochę zazdrosny kiedy ja rozmawiam z naszą klasową pięknością. A ostatnio te symptomy się nasiliły.
- Wiesz... Myślałam nad naszą randką. Może pójdziemy na nią dzisiaj?
O w mordę, nie wierzyłem w to co słyszę.
- Naprawdę? Chciałabyś?
- Tak. Bardzo mi ostatnio pomogłeś tym referatem, chciałam się odwdzięczyć.
Więc idzie ze mną na randkę tylko z wdzięczności. Trudno. Lepsze to niż nic, a kto wie, może wyniknie z tego coś większego?
- To spotkajmy się o wpół do czwartej przed centrum handlowym, ok? - zapytała.
- Czyżbyś chciała mnie ograć w bilarda?
- A i owszem, trochę ćwiczyłam ostatnio.
Miałem tylko sześć lekcji, więc szybko wróciłem do domu. Skrzywiłem się na myśl, że jutro będzie ich dziewięć.
- Co tak się stroisz? - zapytała „siostra”. - Na randkę idziesz?
Tylko się do niej uśmiechnąłem.
- Heee...? Poważnie idziesz na randkę? A myślałam, że ze mną chcesz chodzić. Z takim oddaniem mnie ostatnio przepraszałeś.
- Chcesz zarobić guza? - odpowiedziałem zakładając buty.
- „Och, panno Magdaleno, ja, twój uniżony sługa błagam o wybaczenie”.
Wstałem najszybciej jak się dało. Objąłem ją wokół ramion i zacząłem łaskotać po brzuchu.
- Hahaha... Przeeeestań, już nie..aaa..będę – Zaczęła się głośno rechotać.
Podniosłem ją i przerzuciłem przez lewe ramie. Jedną ręką trzymałem Magdę za uda żeby nie spadła, a drugą położyłem jej na plecach.
- Panno Magdaleno, karoca nadjechała – powiedziałem z uśmiechem na twarzy.
Niosąc ją na barku poszedłem w stronę wyjścia. Przechodząc przez kuchnie spotkałem mamę.
- Cześć ciociu – powiedziała Magda, zwisając na mojej ręce.
- Cześć Madziu - odpowiedziała. – Madziu! Powiedz mamie żeby wpadła do mnie wieczorem jak znajdzie chwilkę.
- Dobrze! Powiem! - Teraz musiała już głośno krzyczeć. Właśnie wychodziłem na ganek.
Postawiłem ją na ziemi. Niby taka mała dziewczyna, a się zmachałem.
- Dobra młoda, jak wrócę to dokończymy sprawę. Lecę bo mi autobus ucieknie.
- Leć, leć.
Zanim jeszcze odszedłem rzuciła mi się na szyje i mocno ucałowała w policzek. Po ostatnim razie już mnie tak to nie zdziwiło.
Gdy dotarłem do centrum Asia już czekała. Najpierw poszliśmy pograć w bilard, chyba bardzo jej zależało żeby się odegrać.
- I ona wtedy, że jak nie poprawie tej rozprawki na pięć to z czwórki na koniec roku nici - opowiadała Asia.
Postawiłem dwa kufle piwa na naszym stoliku.
- No to popraw, mówiłaś, że masz jeszcze tydzień. To dużo czasu.
- No tak, ale moi rodzice pojechali do babci, a ja mam do nich dojechać w weekend i tak się zastanawiałam czy byś nie mógł napisać go za mnie? Bardzo cię proszę.
Zdawało mi się że pięć dni to nadal dużo na napisanie jednej pracy z polaka, ale nie przepuścił bym takiej okazji żeby pomóc swojej ukochanej.
- Pewnie, nie ma problemu - odpowiedziałem.
- Naprawdę, pomożesz mi? Jesteś wspaniały.
Strasznie cieszyłem się z jej komplementów.
Wziąłem kij i przymierzyłem się do następnego uderzenia. Kurde, nie trafiłem.
Teraz przy stole stała Asia, oparła się o stół wypinając tyłek w moją stronę. Siedziałem przy stoliku za nią. Miałem ją na wyciągnięcie ręki.
Na moje szczęście strasznie długo zajmowało jej przymierzenie. Cały czas stąpała z nogi na nogę, a jej krótka jasno zielona spódniczka falowała w rytm bujającej się pupy.
Później zaciągnęła mnie do kina. Oglądaliśmy przed wejściem plakaty. Upierała się żeby pójść na jakiś romans w końcu się zgodziłem.
Podeszła do mnie bardzo blisko i oparła ręce na mojej klatce piersiowej.
- Jesteś naprawdę wspaniały – powiedziała. Po czym dała mi buziaka w usta. - Następnym razem ty wybierasz.
Trochę się zdziwiłem, ale z radości miałem ochotę podskakiwać.
Wchodząc do kina zauważyłem Damiana i nauczycielkę matematyki w rogu holu rozmawiających z pracownikiem kina. No tak, mieli się spotkać w sprawie wycieczki.
Chociaż cały hol był oszklony to tylko od środka można było coś zobaczyć przez przyciemniane szyby.
Mam nadzieje, że widzieli mnie i Asię.
Nawet jeśli „królowa lodu” podejrzewała, że coś jest między mną, a panią Kwiatkowską to teraz miała naoczny dowód, że tak nie było. A przynajmniej ona tak pomyśli.
Natomiast Damian przestał by mi dogryzać.
- Nie lubię romansów, ale ten był całkiem niezły – przyznałem.
- Prawda? Kocham takie historię. Chociaż zakończenie mnie rozczarowało, Myślałam, że wezmą ślub i będą żyć długo i szczęśliwie, a ten pacan zginał w ostatniej scenie.
Słońce już dawno zaszło za horyzontem.
- Wiesz, może wpadł byś do mnie? O tej godzinie będziesz musiał długo czekać na autobus, a po co masz marznąć.
Poczułem ciężar paczki prezerwatyw w tylnej kieszeni moich spodni.
- Pewnie, czemu nie. - Starałem się powiedzieć jak najspokojniej mogłem.
Dom Asi był naprawdę duży. Widać jej rodzicom naprawdę się powodziło. Zaprowadziła mnie do przestronnego salonu.
- Poczekaj tu chwilkę zaraz przyniosę coś do picia.
- Okej.
Rozsiadłem się na dość sporych rozmiarów skórzanej kanapie przystawionej bokiem do ściany. Przede mną stał niewielki mahoniowy stolik, a zaraz za nim na grafitowej ścianie wisiał telewizor plazmowy. Światło w pomieszczeniu było lekko przytłumione.
Wracając niosła dwie niewielkie szklaneczki i jakąś butelkę alkoholu.
Polała nam obojgu.
- No to zdrowie, za twórce gry w bilard - powiedziała.
- Zdrowie.
Siedziała na boso po mojej prawej stronie, nasze kolana lekko się stykały. Na nogach miała tylko cienkie rajstopy, a uda ledwie zakrywała zielona spódniczka. Jej piersi mocno napinały białą koszulę z krótkimi ramiączkami. Pierwsze trzy guziki były rozpięte tworząc spory dekolt.
Dosłownie gotowałem się z podniecenia i zdenerwowania, a wypity alkohol w ogóle nie pomagał w panowaniu nad moimi już lekko spoconymi rękoma. Położyłem dłoń na jej kolanie. Nie wyglądała na zdziwioną, ani nie protestowała.
Pocałowałem ją, teraz moja ręka lekko jeździła po jej udzie wywołując przyjemny dla ucha szum pocieranego materiału.
Całowaliśmy się coraz intensywniej. Nagle poczułem jej język w swoich ustach, odpowiedziałem tym samym. Na początku wychodziło nam to dość niezgrabnie, ale po kilku chwilach zsynchronizowaliśmy się
- Poczekaj - powiedziała przerywając pocałunek.
Wstała po czym usiadła na moich kolanach okraczając mnie. Znowu zaczęliśmy się całować.
Też była już nieźle podniecona. Zaczęła powoli poruszać swoimi biodrami ocierając się o mojego członka przez materiał jeansów.
Ona ściągnęła mój t-shirt , a ja rozpiąłem jej koszulę. Jej piersi zakrywał tylko biały koronkowy stanik.
Jedną ręką masowałem jej udo, a drugą położyłem na piersi ściskając i masując zachłannie, w efekcie usłyszałem cichy pomruk zadowolenia.
Znowu przerwała naszą zabawę. Wstała i zsunęła z siebie swoją spódniczkę, a po chwili zdejmowała już rajstopy. Nie zostawałem w tyle. Rozpiąłem pasek spodni i ściągnąłem je z siebie razem z skarpetami pozostając w samych bokserkach.
Podszedłem do niej. Stała tyłem do ściany. Przyparłem ją do niej całując po szyi. Jedna z moich dłoni znów powędrowała w kierunku biustonosza. Złapałem za stanik i podniosłem do góry, a piersi dosłownie spod niego wyskoczyły. Teraz mogłem podziwiać jej dość duże i nabrzmiałe sutki. Poczułem, jak jej ręka wyciąga mojego penisa z bokserek. Zaczęła mi obciągać. Byłem coraz bliżej finału, ale nie chciałem jej zawieść. Odwdzięczyłem się tym samym wkładając rękę w jej białe majtki, były mokre. Samo dotknięcie łechtaczki wywołało ciche jęknięcie z strony Asi, ale nie zamierzałem na tym poprzestać. Zsunąłem dłoń jeszcze niżej masując już całą cipkę, aż w końcu jeden z moich palców zanurzył się w środku. Jęknęła, tym razem głośniej. Poczułem jak lekko ugięła nogi w kolanach, ale to jeszcze nie był dla niej koniec. W tym samym czasie znacznie przyśpieszyła ruchy swojej ręki na moim członku, doszedłem. Zalałem spermą całe jej udo.
Spaliłem się ze wstydu. Chciałem wytrzymać znacznie dłużej, ale moje niewielkie doświadczenie dało o sobie znak.
Asia zdjęła resztę swoich ubrań, a potem moje bokserki. Po czym usiadła na kanapie i mocno rozchyliła nogi, domyśliłem się czego chce.
Klęknąłem przed nią i od razu zacząłem lizać jej mokrą cipkę. W tym samym czasie szczypała i wykręcała swoje sutki. Jej mruczenie i westchnienia ustąpiły cichemu pojękiwaniu.
Odsunąłem głowę od jej krocza, a miejsce mojego języka zajęły palce. Wsunąłem od razu dwa i rytmicznie nimi poruszałem. Jej jęki powoli budziły mojego członka do życia. Też to zauważyła.
- Stój, nie tak, chcę żebyś we mnie wszedł - powiedziała ciężko dysząc.
W czasie gdy zakładałem prezerwatywę ona stanęła na czworaka wzdłuż kanapy. Głowę oparła ciężko na poduszce. Jedną rękę wsunęła pod siebie masując piersi, a druga znalazła się na jej łechtaczce. Klęknąłem za nią wbijając członka do pochwy. Jęknęła.
Już nad sobą nie panowałem, zwyczajnie zacząłem ją pieprzyć. Szybko i gwałtownie.
- O tak! Mocniej! - Słyszałem jej gardłowe krzyki.
Wsparła się na ręce, którą wcześniej masowała swoją cipkę. Teraz poruszała tyłkiem w przód i tył. Nasze ciała wytwarzały dźwięki przypominające klaskanie.
Myślałem, że drugi raz wytrzymam dłużej, ale rozkosz płynąca z jej ciepłej pochwy była nie do opisania. Byłem u swojego limitu.
- Tak! Dochodzę! Nie przestawaj! - krzyczała.
Nie mogłem wytrzymać, doszedłem. Czułem jak sperma rozciąga prezerwatywę, ale Asia się nie zatrzymywała. Teraz podpierając się już dwiema rękoma z nadludzką siłą uderzała pośladkami o moje podbrzusze, a ja sparaliżowany bólem i orgazmem klęczałem w bezruchu.
- Pieprz mnie! Tak! Dochodzę! - wywrzeszczała.
Wykonała jeszcze jeden gwałtowny ruch nadziewając się na mnie i została w tej pozycji.
Całe jej ciało jeszcze przez chwile było szarpane arytmicznymi spazmami bólu i rozkoszy, po czym bezwładnie opadła na sofę.
Położyłem się obok niej. Obróciła się w moją stronę i pocałowała w usta.
- Dzięki, byłeś naprawdę świetny.
- Nie, to ja dziękuję.
Ciąg dalszy nastąpi