Egzamin dojrzałości (V)

3 czerwca 2015

Opowiadanie z serii:
Egzamin dojrzałości

Szacowany czas lektury: 10 min

Życie jest piękne.

Od wczorajszej randki z Asią cały byłem w skowronkach i chociaż logiczne myślenie sprawiało mi problemy to wiedziałem już co należy zrobić. Z moją ukochaną będę się umawiał, a panią Kwiatkowską odwiedzę od czasu do czasu żeby rzucić jakimś komplementem albo dać buziaka w policzek. Będę musiał to ciągnąc aż do napisania matur albo do chwili kiedy jej koleżaneczka, a moja wychowawczyni się uspokoi. Bo o ile złość nauczycielki angielskiego niezbyt mogła mi zaszkodzić to nie wiem co naopowiada matematyczce, a gniew „królowej lodu” mógłby okazać się tragiczny w skutkach. Jest mi to trochę nie na rękę bo to tak jakbym zdradzał Asię, ale z drugiej strony strasznie mnie pociągała. Zresztą, powiedzenie komplementu kobiecie nie jest grzechem, a nie zamierzałem robić niczego więcej.

Wszystko zaczęło się układać, nic nie było w stanie przerwać błogostanu, w którym się znajdowałem.

- Wyciągamy karteczki - powiedziała Pani Kwiatkowska.

Prawie nic.

No tak, dziś miała być kartkówka. Ostatnio niewiele się uczyłem, ale jakoś dam rade.

W klasie podniosły się głośne rozmowy i błagania o przeniesienie sprawdzianu na następny dzień. Nieskuteczne niestety.

- Spokojnie. Kartkówka będzie bardzo prosta. Będziecie musieli przetłumaczyć kilka słówek z listy, którą wam ostatnio podałam i napisać pocztówkę, takie zadanie prawdopodobnie pojawi się na maturze więc musimy to ćwiczyć.

Nauczycielka podała nam szczegóły zadań i usiadła przy biurku, uważnie obserwując swoich uczniów. Już prawie kończyłem, zostało mi tylko kilka słówek do przetłumaczenia.

- Ej, koleżanko co tam masz?! - zapytała nauczycielka zza swojego biurka. Patrzyła się na Asię.

Podeszła do niej.

- Ściągałaś?

- Nie, sorko.

- Naprawdę?

Przesunęła plecak swojej uczennicy i podniosła coś z ziemi. To była ściąga.

- A to co to jest?

- To nie moje sorko! Naprawdę!

- Nie tłumacz się. Jedynka.

- Sorko, ale to naprawdę nie moje. Przysięgam.

- Możesz już usiąść.

Trochę się zdziwiłem, że ściągała, ale z drugiej strony ostatnimi czasy naprawdę się rozleniwiła. Głupio się przyznać, ale cieszyłem się, że „niestety” znów będę musiał pomóc koleżance w nauce. Najlepiej w jej domu. Wiadomo, dobre warunki do nauki to podstawa.

- Wasza następna lekcja to matematyka? Niestety będę musiała powiedzieć o tym incydencie waszej wychowawczyni.

- Naprawdę ściągałaś na angolu? - zagadałem na korytarzu do Asi.

- No co ty, przecież ten sprawdzian był banalny, po co? Pewnie komuś spadła ściąga. Już opieprzyłam wszystkich podejrzanych – powiedziała uśmiechając się.

- Ale kosa została, może mógł bym Ci jakoś z tym pomóc?

Przez chwilę się nad czymś zastanawiała.

- Nie chciała bym nadużywać twojej uprzejmości, ale w sumie jest sposób.

- Słucham. Bardzo chętnie pomogę.

- Jak wiesz nauczyciel historii będzie sprawdzać zeszyty, ale ja nie mam połowy prac domowych. Gdybyś mógł go dla mnie przepisać, ja mogła bym skupić się na angielskim. Jeśli pozwoli mi poprawić kartkówkę, a ja wykuje się na nią i na następny sprawdzian na blachę to jakoś nadrobię.

Dużo roboty pomyślałem, ale za to co wczorajszego dnia przeżyłem czułem się wprost zobowiązany do zrobienia tego.

- Nie ma problemu. Ja mam chyba wszystkie prace domowe.

- Jesteś kochany – powiedziała i cmoknęła mnie w policzek.

Jak zwykle na lekcje matmy wszyscy weszli w milczeniu. Myślałem, że nauczycielka od progu zacznie się na nas drzeć, a Asia będzie stała przy tablicy całą lekcję, ale o dziwo wyglądała na zadowoloną

- Doszły mnie słuchy, że jeden z uczniów mojej klasy nie przestrzega regulaminu.

Było mi naprawdę szkoda mojej ślicznej blondynki, miałem ochotę podejść i ją przytulić.

- Łukasz, wstań - powiedziała nauczycielka.

Aż się zląkłem słysząc moje imię w jej ustach. Wstałem.

- Podobno palisz papierosy na terenie szkoły, to prawda?

- Co?

Spiorunowała mnie wzrokiem. Byłem tak zaskoczony, że tylko chamskie „co” udało mi się wykrztusić.

- Bardzo przepraszam. Nie, to nieprawda. Ja w ogóle nie palę.

- W takim razie czy mógłbyś pokazać mi zawartość swojego plecaka?

Właściwie mogłem odmówić, nauczyciel nie ma prawa przeglądać rzeczy osobistych ucznia, ale co mi tam, nie miałem nic do ukrycia.

- Oczywiście sorko, nie ma problemu. - Podałem jej plecak z szelmowskim uśmiechem.

Zaczęła w nim grzebać, a ja stałem obok i podziwiałem jak się męczy, wiedziałem, że nic nie znajdzie. Wysunęła jakąś książkę z plecaka tak żebym tylko ja mógł zobaczyć. To był poradnik kulinarny. Szlag, na śmierć o tym zapomniałem. Nic nie powiedziała. Wsunęła ją na swoje miejsce uśmiechając się pod nosem. Nieważne, i tak już wiedziała, więc nie robiło mi to dużej różnicy. Zaczęła dalej szperać w kieszeniach tornistra.

- Viceroy'e? O, w dodatku setki.

Myślałem, że dostanę zawału serca widząc paczkę fajek w jej dłoni.

- Więc mówisz, że nie palisz, tak?

- Nie palę, nie wiem skąd to się wzięło w moim plecaku.

- Coś mi się nie wydaje.

Stałem tak w milczeniu gapiąc się na ręce wychowawczyni. Chyba ją to bawiło. Nawet jeżeli był bym w stanie jakoś to wytłumaczyć i tak odwróciła by kota ogonem żeby mnie dobić. Minęło już dobre pół minuty.

- Są moje! - usłyszałem głos z drugiego końca klasy. To był Kuba.

- Że co?! Przecież to nie możliwe. Jak twoje papierosy znalazły się w plecaku kolegi? Co ty, w Copperfielda się bawisz? - Kamienny wyraz twarzy mojego oprawcy zastąpiło zdziwienie.

- Zapomniałem wyjąć je z bluzy. Bałem się że ktoś się dowie, więc wrzuciłem je do plecaka Łukasza. Na w-f'ie chciałem je po cichu zabrać z powrotem.

Matematyczka była nie tyle zszokowana co zawiedziona. Ulżyło mi, ale z drugiej strony jak jeden z moich najlepszych kumpli mógł mnie tak wrobić.

- Dobra – odezwała się nauczycielka po dłuższym milczeniu – po lekcjach pójdziemy do dyrektora. A ty siadaj.

- Jak mogłeś mi to zrobić! Myślałem, że jesteś moim kumplem, a tak mnie wrobiłeś! - wydzierałem się na Kubę przed klasą.

Chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałem.

- Zamknij się! Jesteś dla mnie zwykłym śmieciem! Jedyny plus, że odważyłeś się przyznać.

Strasznie byłem wkurzony, ale ważne, że jakoś się to wyjaśniło. Przynajmniej mam jednego fałszywego przyjaciela mniej.

Oddam tylko ten cholerny poradnik i wracam do domu.

- Nie przeszkadzam? - zapytałem, wchodząc do klasy języka angielskiego.

- Oczywiście, że nie. Wchodź.

Pani Kwiatkowska siedziała przy biurku sprawdzając nasze kartkówki. Widocznie nie zabierała z sobą pracy do domu.

- Chciałem tylko oddać książkę, którą ostatnio pożyczyłem.

Na jej widok się uśmiechnęła.

- To ja już pójdę, widzę, że jest pani zajęta.

- Nie, nie. Poczekaj. Właśnie skończyłam.

Ewidentnie kłamała.

Podeszła do mnie i złapała za dłoń. Miała na sobie grafitową koszule z długimi rękawami, wszystkie guziki pod sama szyje były zapięte. Nogi otulały te same zakolanówki, które miałem okazję już dokładnie obejrzeć. Wyżej znajdowała się dość obcisła spódnica w cienkie, czarno białe, pionowe paseczki. Była na tyle długa by zakryć tą część ud, której kolanówki zakryć nie mogły.

Na stopach nosiła dość długie granatowe szpilki wykonane z połyskującego materiału.

Wyglądała wprost niesamowicie.

- Mówiłam ci, że możesz nazywać mnie po imieniu.

- Wiem, ale to trochę krępujące.

- Dlaczego? - Podeszła jeszcze bliżej tak, że teraz jej piersi stykały się z moją klatką. Zdecydowanie zrobiła się śmielsza, choć wciąż wszystkie jej ruchy były trochę niezdarne. Trudno, musiałem grać.

- Dobrze... Aniu. Będę mówił ci po imieniu.

Pocałowała mnie w usta.

- To w nagrodę.

Zanim zdążyłem coś powiedzieć znów nasze wargi się zetknęły.

Wcześniej chciałem tylko oddać książkę i wyjść, ale teraz już nie byłem tego taki pewien.

- Poczekaj chwilkę – powiedziała.

Wzięła kluczyk z swojego biurka, po czym zamknęła nas w klasie. Teraz już nie mogłem uciec, „niestety”.

Zaczęliśmy się całować. Czułem jak po moich plecach błądzą jej dłonie. Ja w tym samym czasie rozpinałem jej koszulę. Gdy już się z tym uporałem ujrzałem niewielkie, ale bardzo zgrabne okrągłe piersi. Byłe zakryte czarnym stanikiem bez ramiączek, po prostu owijał się dookoła jej ciała. Po omacku znalazłem zapięcie biustonosza. Trochę mi to zajęła, ale w końcu go rozpiąłem.

- Usiądź na ławce. Będzie wygodniej - poprosiłem.

Wykonała polecenie. Opierając się rękoma o blat lekko odchyliła się do tyłu. Nogi miała złączone w kolanach. Widziałem, że jest zakłopotana. Przysunąłem się do niej i zacząłem muskać ustami jej szyje. Piersi wciąż miała zakryte koszulą. Opuściłem głowę trochę niżej. Materiał rozsunął się na boki, a ja mogłem podziwiać jej drobne, sterczące sutki. Zacząłem je lizać i podgryzać, za każdym razem słysząc ciche westchnienie.

Jedną ręką jeździłem po jej talii, a drugą masowałem udo, starając się podwijać spódniczkę coraz wyżej. Znów napotkałem charakterystyczne wgłębienie w miejscu gdzie kończą się zakolanówki.

- Ostatnim razem zauważyłam, że ci się podobają, więc założyłam je znowu.

- Są naprawdę świetne, masz piękne nogi.

Jeszcze przez chwile smyrałem jej nogi powoli zbliżając się w okolice krocza. Wsunąłem dłoń między jej uda, po chwili się poddała pokazując mi swoje różowe majteczki, przesuwałem po nich swoją rękę wywołując ciężkie westchnienia przerywane sporadycznym cichym pojękiwaniem.

Mój penis był już tak sztywny, że ledwo mieścił się w spodniach. Rozpiąłem je i zsunąłem do kolan razem z bokserkami. Ania na widok mojego członka wytrzeszczyła oczy. W jednej chwili wszystkie hamulce jej puściły. Raptownie złapała mnie z fiuta i zaczęła obciągać. Nie trwało to długo. Zsunęła się z ławki na podłogę. Teraz klęcząc przede mną robiła mi fellatio jednocześnie ściskając moje jajka delikatną rączką. Palce drugiej ręki wsunęła do swojej cipki gwałtownie się masturbując. Czułem, że zaraz dojdę. Rozkosz jaką dawał mi jej język owijający penisa była niesamowita. Złapałem ją za głowę poruszając w przód i tył. Spuściłem się prosto do jej gardła. Połknęła wszystko. Nie wiem co się z nią wtedy działo, ale jej mętne spojrzenie sprawiało wrażenie jak gdyby była nieobecna.

Kazałem położyć się jej na ławkę, a ona posłusznie wykonała polecenie. Leżała teraz na plecach, wijąc się i łapczywie ściskając swoje piersi.

Ściągnąłem jej majtki i odrzuciłem w kąt klasy. Jej łono było ogolone i idealnie gładkie. Przez chwilę jeździłem po fałdach jej mokrej szparki po czym wsunąłem palec. Zrobiłem kilka wolnych ruchów po czym wyjąłem go z pochwy. Bawiłem się z nią tak kilka raz aż za którymś razem jednym szybkim ruchem wsadziłem od razu trzy palce. Zawyła z bólu i rozkoszy, wyginając się w pół. Po chwili zatrzymałem się.

- Nie, Błagam! Nie przestawaj – mówiła ciężko dysząc.

- Wstań – powiedziałem.

Obróciłem ją tyłem do siebie i oparłem o ławkę.

Stała tak z wypiętym tyłkiem, w czarnych zakolanówkach sięgający prawie krocza i na wysokich szpilkach. Nie miałem przy sobie gumek, więc nie mogłem w nią wejść, ale wpadłem na ciekawy pomysł.

- Ściśnij nogi - powiedziałem

Teraz między jej udami, a cipką było widać małą szczelinę. Wsunąłem między jej nogi napiętego do granic wytrzymałości członka i zacząłem posuwać.

Jedną ręką masowałem jej zwisające cycki, a palce drugiej zawędrowały z powrotem do jej szparki.

Już nie jęczała, dosłownie wrzeszczała z rozkoszy.

Wykonałem jeszcze parę ruchów ręką.

Doszła, wyginając plecy i dławiąc się krzykiem, ale ja nie przestawałem. Szarpała się na wszystkie strony przeżywając orgazm, a ja wciąż posuwałem jej nogi i robiłem palcówkę. Zaczęła wymachiwać rękoma próbując złapać mnie za głowę, a ja dalej wierciłem palcami w cipce czując jak jak jej soczki dosłownie się wylewają.

Jeszcze kilka pchnięć i doszedłem. Sperma zalała cały stolik przed nami. Kiedy wyjąłem palce z jej pochwy, opadła ciężko na podłogę dysząc i sapiąc, a ja wraz z nią. Położyłem się na plecy, a ona przetoczyła się na mnie i zaczęła namiętnie całować jednocześnie bardzo powoli ocierając udem o mojego członka.

- Troszkę mnie poniosło.

Faktycznie. Tak się darła, że pewnie i na korytarzu było ją słychać.

- Cholera, a co jeśli nas ktoś usłyszał?

- Nie martw się, większość lekcji już się skończyła, a pozostałe odbywają się na parterze i pierwszym piętrze.

- A co ze sprzątaczkami, przecież mogły być gdzieś w pobliżu.

- Wiedzą, że zawsze siedzę tu dość długo, dlatego moją klasę będą sprzątać jutro rano.

Trochę mnie tym uspokoiła, ale na wszelki wypadek jak już się ogarnęliśmy pierwsza wyszła z klasy, sprawdziła korytarz i dopiero wtedy wymknąłem się z szkoły.

Ciąg dalszy nastąpi.

Ten tekst odnotował 24,807 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.64/10 (26 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Z tej samej serii

Komentarze (4)

0
0
kolega sie przyznal, wiec po co ta nienawisc?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
... czekam na opowiadan!!!!! Dobre sa
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
chlopie- co to sa zakolanowki??? to jak podgardle meskie,
zakolanowki zwane cywilizowanie ponczochami....a podgardle to krawat
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Coraz mniej realne. Brzmi jak marzenia napalonego 13-latka
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.