Ogłoszenia (IV). Damian i Damian
17 czerwca 2024
Ogłoszenia
Szacowany czas lektury: 25 min
Andrzej
Trochę to niepokojące, że tak łatwo się podniecam seksualnie. Nie martwię się tym, tylko zastanawiam, bo zauważyłam, że nie tylko widok pięknego mężczyzny, w połączeniu z fantazją, potrafi mnie pobudzić, ale też całkiem naturalne zjawisko. Otóż spacerując po galerii w poszukiwaniu ładnego ciuszka, mój wzrok wyłapał siedzącą przy stoliku dziewczynę w towarzystwie trzech mężczyzn. Nie było w tyn nic zdrożnego, tylko siedzieli i rozmawiali, pijąc kawę. Ten obrazek powinien co najwyżej wzbudzić moją zazdrość. Trójka samców wpatrywała się w dziewczynę jak w klejnot, jakby świat poza nią nie istniał. Robili to otwarcie, uśmiechali się, żartowali, coś gorączkowo omawiali. Doprawdy nie wiem, z jakiego powodu moje myśli pobiegły w przyszłość i umiejscowiły tę czwórkę w jednym z pokoi pobliskiego hotelu. Tam ich rozebrałam i wrzuciłam do jednego łóżka, a przecież, jak się dobrze nad tym zastanowiłam, niczym nie prowokowali, a już na pewno nie do takich skojarzeń.
Wróciłam do domu w pośpiechu, jakbym przed czymś uciekała, wilgotna i rozpalona.
Damian i Damian
Już wiedziałam, że tego wieczoru nie zdołam zasnąć bez ukojenia swej żądzy i gdy moja dłoń wsunęła się między gorące uda, do drzwi zadzwonił dzwonek. Aż podskoczyłam ze strachu. Nie znałam nikogo, kto mógłby zjawić się u mnie o tak późnej porze, więc przez chwilkę zastanawiałam się, czy nie udać, że mnie nie ma. Drugi dzwonek wystraszył mnie równie silnie, jak pierwszy i bardzo rozzłościł. Szybko opanowałam lęk i z zamiarem zbesztania nocnego natręta, podeszłam do drzwi. Spojrzałam przez judasza. Po drugiej stronie stał Damian z kwiatami i reklamówką. Irytacja wskoczyła na wyższy poziom. Co on sobie myśli, gówniarz jeden, szepnęłam cichutko, patrząc, jak nerwowo stąpa z nogi na nogę i spogląda to na moje drzwi, to na oświetlony za nim korytarz.
Było już prawie po dziesiątej, więc jak tak dłużej postoi, to zwróci niechybnie uwagę któregoś z sąsiadów. Otworzyłam drzwi.
– Mogę wejść? – spytał, uśmiechając się niepewnie.
Uchyliłam drzwi, tak by mógł wejść i szybko zamknęłam je za nim.
– Chyba nie umawiałam się z tobą – powiedziałam z wyrzutem.
Nie odpowiedział od razu, tylko wysunął dłonie, w których trzymał śliczne róże i butelkę czegoś zawiniętą w reklamówkę.
– Proszę, to z przeprosinami za najście.
– Wejdź. – Wskazałam mu drogę do kuchni, gdzie szybko przeszedł. Uśmiech nie schodził mu z twarzy, a ja walczyłam ze sobą, nie wiedząc, czy być wkurzona, czy może pozwolić wypłynąć swojemu podnieceniu czyhającym tuż pod cienkim materiałem sukienki.
– Nie było takiej umowy – powiedziałam stanowczym tonem, patrząc mu w oczy. – Jeden raz i zapominamy o sobie, czy nie na tym polega ta gra?
– Ale ja nie mogę zapomnieć tamtej naszej nocy i bardzo chcę przeżyć to jeszcze raz.
Przełknęłam ślinę i oparłam się o szafkę zlewozmywaka. On stał, trzymając prezenty w dłoniach i nadal uśmiechając się słodko. Ja też sobie przypomniałam, jak wypełniał moje usta jego kutas i już wiedziałam, że nie będę musiała go wypędzać, ani zaspokajać się sama. Uśmiechnęłam się do niego i podziękowawszy za kwiaty, poprosiłam, aby się rozgościł.
– Ale jest jeszcze coś – powiedział niepewnie, bez uśmiechu, unikając mojego spojrzenia.
– Jak masz na dziś jakieś życzenia, to zapomnij, dziś ja decyduję, co robimy.
– Tak, tak, ale to nie to.
– Niepokoisz mnie Damian.
– Bo jest ktoś ze mną – wydusił z siebie i odważył się spojrzeć mi w oczy.
– Co! Przyprowadziłeś kogoś?! – Byłam przerażona. Kogo on mógł przyprowadzić i jakoś dziwnie pomyślałam, że albo matkę, albo ojca, ze skargą o molestowanie syna.
– To kolega, ale sobie pójdzie, gdy tylko mu napiszę...– szybko wyjaśnił, widzą moją minę.
– Kolega? Po co?
– No, bo mówiłem mu trochę i pomyśleliśmy, że może… no wiesz – spojrzał na mnie wymownie.
Chwilę trawiłam to, co właśnie do mnie dotarło. Wykombinowali sobie, że będą kochać się ze mną jeden po drugim. A może wyobrażają sobie, że będziemy kotłować się w moim łóżku w trójkę? Nie ma mowy! Absolutnie nie! Ale nie mogłam ukrywać przed sobą, że mam ochotę na jego twardość, a leciutka ciekawość wydusiła ze mnie pytanie o tego kolegę. Przyznał mi się, że opowiedział troszeczkę, co robiliśmy i gdyby nie wychwalał moich pięknych oczu, piersi, pupy i tego, jak świetną jestem kochanką, chyba bym go wywaliła za drzwi, a tak, zgodziłam się, że spojrzę na niego przez judasza i zdecyduje, czy go wpuścić. Był wyższy od Damiana i jeszcze bardziej umięśniony. Od razu pomyślałam, o twardym narzędziu, jakie kryją się w spodniach młodzieńca stojącego po drugiej stronie drzwi.
Przekręciłam zamek i kazałam mu wejść do środka.
Usiedliśmy w kuchni. Podałam trzy literatki, Damian wyjął białą wódkę, rozlał ją w równych porcjach, a ja dopełniłam szkła sokiem pomarańczowym.
– Jak masz na imię? – spytałam nowego gościa, upijając sporą porcję, która miała w szybkim czasie dodać mi odwagi.
– Damian.
Spojrzałam na niego, jak na wariata.
– Bo on też, Damian jak ja – wyjaśnił szybko pierwszy gość, a ja wybuchłam śmiechem, tłumiąc go dłonią. Spojrzeli na siebie porozumiewawczo.
– Dwa Damiany – nadal chichotałam – to jak mam do was się zwracać? Może Mały i Duży? – Znowu spojrzeli na siebie, zrozumiałam, że przesadziłam.
– Przepraszam was panowie, ale to zaiste niecodzienna sytuacja, prawda?
– Jesteśmy przyzwyczajeni – odparł Mały Damian. Drugi tylko kiwnął głową i po drodze dobrze obejrzał sobie mój dekolt. Oczy mu zabłysły jakby, zobaczył skarbiec pełen złotych monet.
– Znacie się chyba dość długo? – pytanie skierowałam do nowego gościa. Spojrzał na mnie zaskoczony, ale szybko opanował się i odpowiedział bardzo męskim, dojrzałym głosem.
– Można powiedzieć, od kołyski.
– To nie macie przed sobą żadnych sekretów, prawda?
Znowu spojrzeli na siebie, ale tym razem z podejrzeniem, jakby każdy z nich skrywał przed drugim jakąś tajemnice.
– Wiem, że tak jest, jesteście przyjaciółmi i ja to rozumiem, ale nieładnie – tu skierowałam spojrzenie na Małego – opowiadać o tym, co robiło się z dziewczyną, nawet przyjacielowi.
Czerwień zabarwiła mu policzki, szybko podniósł szklankę i wypił zawartość do końca.
– Nic właściwie nie powiedział – wtrącił się Duży Damian – tylko, że było zajebiście.
– Więc jak cię namówił na przyjście tutaj? – zadałam pytanie, na które nie potrafili odpowiedzieć. Wypiliśmy jeszcze dwa takie drinki, po których butelka zero siedem było wspomnieniem. Alkohol dodał mi odwagi, więc spytałam ich, jaki mają plan. Wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
– No to już zależy od ciebie – wybąkał mały Damian – my jesteśmy tylko gośćmi i nie chcemy się narzucać.
– Bezpieczna odpowiedź, ale na pewno mieliście jakiś plan i chcę go usłyszeć, zanim coś się wydarzy w tym mieszkaniu.
– To może ja skorzystam z łazienki, a Damian opowie co i jak – powiedział ten wyższy i bez pytania wyszedł. Nie miałam nic przeciwko, więc wskazałam mu drzwi do łazienki i po chwili zostałam sam na sam z Damianem numer jeden.
– Więc?
– No różnie kombinowaliśmy, ale chyba ty powinnaś decydować o tym.
– Oczywiście, że ja – odparłam stanowczo – ale jestem ciekawa, jaka fantazja skusiła was do przyjścia tutaj, wiedząc, że mogę wezwać policje, lub zgłosić włamanie.
Spojrzał na mnie wystraszonym wzrokiem.
– Ale my…
– Spokojnie, nic wam nie grozi – dodałam nonszalancko i dodałam ściszonym głosem, nachylając się do niego. – Na razie. – i uśmiechnęłam się zwycięsko. Wiedziałam, że zanim wyjdą z tego mieszkania, muszę mieć pewność, że nigdy nie pomyślą o kolejnej niespodziewanej wizycie. Po minie Damiana mniejszego miałam prawie pewność, że kilka takich uwag i nigdy ich więcej nie zobaczę.
– Więc, jaka fantazja was tu sprowadziła? – Drążyłam temat, sama będąc bardzo ciekawa, co siedzi w ich głowach.
– Myśleliśmy, że może wpierw ja, a potem Damian.
Nie zabrzmiało to zachęcająco. Poczułam się jak budka z piwem, jeden klient przy ladzie, inny czeka w kolejce. Lecz z drugiej strony… Filmik, który zaczęłam oglądać tuż po wizycie w galerii, ukazywał sceny bardzo zbliżone do tych, jakie proponował mi niespodziewany gość i jego przyjaciel. Nie wiem, jak skończył się filmik, nie zdążyłam obejrzeć, ale byłam pewna, że wszystko skończyło się pomyślnie. W końcu mówi się, że od przybytku głowa nie boli, a co dwa byki to nie jeden, więc tylko utwierdziłam się w decyzji i zaproponowałam, by przejść do pokoju dziennego.
W łazience słychać było prysznic. Przeszło mi przez myśl, że tracę nad tym kontrolę, ale w końcu pomyślałam, że i tak bym ich wypchnęła pod wodę, więc w czym problem. Otworzyłam drzwi do łazienki i zajrzałam do środka. Szerokie plecy, gruby kark i krótkie wystrzyżone czarne włosy na głowie – to pierwsze rzuciło mi się w oczy, a potem zdążyłam zerknąć na piękny tyłeczek z dołeczkami i Damian numer dwa odwrócił się, celując we mnie, sterczącym wysoko twardzielem.
– Mogę się przyłączyć? – spytałam, odrywając oczy od żylastej pałki i zmuszając się, by spojrzeć wyżej, tam, gdzie ma oczy usta i nos. Uśmiechnął się zawadiacko.
– Zapraszam – powiedział i zsunął skórę z bordowej głowy penisa. Widać było, że jest dumny z tego, czym obdarzyła go natura. Odwróciłam się za siebie i spojrzałam na wyraźnie speszonego Damiana mniejszego.
– W lodówce jest piwo, poczęstuj się, proszę – powiedziałam i weszłam, zamykając za sobą drzwi. Zostałam sam na sam z nagim, obcym mi jeszcze młodzieńcem. Gdy odkryłam ramie, uśmiech znikł z jego twarzy i przybrał poważną minę mężczyzny gotowego na akt z kobietą. Od samego początku wydawał mi się bardziej dorosły niż jego kolega i teraz widziałam to w jego oczach. Nie był małolatem, który uśmieszkami maskuje swoją niepewność, nie był zagubionym młodzieńcem rzuconym na pastwę dojrzałej kobiety. Był gotowy na zbliżenie i nie nagle nie potrafiłam patrzeć na niego inaczej jak na mężczyznę, któremu zaraz ulegnę bezwarunkowo. Zdjęłam suknie pod jego czujnym spojrzeniem, odsłoniłam piersi, które wywołały w jego oczach małe błyski, a potem bez wstydu pozbyłam się majteczek.
Uśmiechnął się krótko i podał mi dłoń. Pozwoliłam mu wprowadzić się pod strumień wody i po chwili nasze usta spotkały się w krótkim, szybkim pocałunku. Spojrzał mi w oczy i zaraz ponowił pocałunek, wchodząc językiem w moje usta. Smakował papierosem i alkoholem. Słodko i ostro zarazem. Całował wyśmienicie, jak nikt przed nim, i tak się na tym skupiłam, że nie poczułam, jak jego palce już są między moimi udami, a jeden z nich bezczelnie wkradł się między wargi i błądzi na krawędzi mego wnętrza. Przytuliłam się do niego, mocno napierając piersiami o twardą umięśnioną klatę. Szybko moje podniecenie osiągnęło szczyt, a gdy wsunął palec we mnie, byłam już na skraju prośby, by wszedł we mnie tu, w tej chwili, natychmiast.
Westchnęłam głośno i wygięłam biodra, a on wprowadził drugi palec. Szybko chwyciłam męskość w dłoń i zaczęła masować. Otworzyłam usta, nie mogąc powstrzymać szybkiego oddechu i gdy czułam, że zaraz dojdę, że skończę z jego palcami w cipce, że pierwszy raz mężczyzna doprowadzi mnie w ten sposób do orgazmu, on przerwał swoją pracę i odsunął się, odwrócił mnie tyłem i po chwili poczułam, jak gorąca pała szuka drogi i wbija się we mnie z całej siły. Z trudem powstrzymałam krzyk rozkoszy, zatykając sobie usta dłonią. A potem, gdy mocno uderzył kilka razy w moje pośladki, w głowię zawirowało, wyszło coś mrocznego, nagłego i zalało moje myśli, wyłączając wszystko z wyjątkiem rozkoszy, jaka gotowała się w moim ciele. Przeżywałam swoją rozkosz samotnie, targana dreszczami, gdy mężczyzna za mną nie przestawał wchodzić we mnie, za każdym razem mocno ciągnąc moje biodra do siebie. Długo dochodziłam do siebie i gdy odzyskałam władzę nad swoim ciałem i umysłem, gdy nowa rozkosz płynęła w moją stronę, wyrwałam się z jego łap, uklękłam przed nim i wsadziłam sobie penisa w usta. Zdążyłam pochłonąć go całego, gdy jego dłonie przytrzymały mi głowę i usłyszałam długie westchnienie. Czułam, jak pęcznieje kilka razy, jak sperma przetacza się w jego wnętrzu, jak łeb zaciśnięty moim gardłem rozpycha się, a potem wyrzuca z siebie porcje nasienia. Spojrzałam w górę. Twarz uniesiona wysoko, usta otwarte, szyja naprężona z wysiłku. Jest mi bosko i mam wrażenie jakbym była w jego umyśle i przyglądała się temu, co przeżywa. Jakbym była częścią tej rozkoszy, darem dla niego, królową obsypującą szczęściem. Bez sprzeciwu pozwoliłam mu nacieszyć się tą chwilą, a gdy rozluźnił mięśnie, uwolniłam go i poprowadziłam pod prysznic.
– Umyj się mój słodki, a ja przygotuję nam coś do picia. – Obdarowałam go słodkim uśmiechem i wyszłam z łazienki. Całkowicie zapomniałam o Damianie numer jeden. Zaskoczył mnie, stojąc naprzeciw drzwi, cały nagi masując wolno swego twardziela. Uśmiechał się i zrobił krok w moją stronę.
– Znasz zasady – powiedziałam głosem nauczycielki i wskazałam dłonią drzwi za sobą.
– Jasne, ale chcę, byś weszła tam ze mną – mówił wolno i drżącym z podniecenia głosem. Jego dłoń nie przestawała wędrować po męskości, a oczy skakały to na mój biust, brzuch zsuwały się pośpiesznie ku podłodze i od czasu do czasu trafiały na moją twarz. Był słodki.
– Tym razem umyjesz się sam – powiedziałam łagodnie i puściłam do niego oczko, uśmiechając się kusząco.
Moje słowa nie ucieszyły go, czym dał wyraz ustami teatralnie wykrzywionymi w podkówkę.
– Jasne, ty tu rządzisz – powiedział, po czym zdjął dłoń z męskości, podszedł do mnie i pocałował moją pierś. Trafił ustami tuż przy sutku; poczułam, jak rozchyla wargi i zasysa delikatną skórę, a potem zbliżył się do brązowej aureolki i językiem otoczył twardą brodawkę. Przyjemny dreszcz rozpłynął się po mnie. Wiedziałam, że zaraz odejdzie tam, gdzie mu kazałam, ale nie mogłam się powstrzymać i dłonią odszukałam jego twardziela. Zacisnęłam na nim dłoń i przyciągnęłam do swego uda. Miałam na niego coraz większą ochotę i jeśli bym tego nie powstrzymała, to zaraz zrobilibyśmy to na podłodze, tuż pod drzwiami do łazienki.
– To przyjemne co mi robisz, ale znasz reguły – wysyczałam mu do ucha, po czym wywinęłam się z jego rąk. W samą porę, bo drzwi za mną się właśnie otworzyły i stanął w nich Duży Damian. Spojrzał na nas jakby podejrzanym wzrokiem lub może zaskoczonym, a potem wymusił na sobie uśmiech. Czyżby był zazdrosny? Ciekawe i intrygujące doświadczenie. Uśmiechnęłam się, nie mogąc powstrzymać tej niespodziewanej przyjemności, jaka zatliła się we mnie, a potem zaprosiłam go na wersalkę. Mniejszy szybko zniknął za białymi drzwiami. Wiedziałam, że jeśli chcę pobyć z jego kolegą, choć troszkę sam na sam, to muszę się śpieszyć. Barczysty, umięśniony ponad miarę Damian, usiadł wygodnie, rozrzucił wygodnie ramiona, kolana jakby same mu się rozjechały i spytał, jakby przyszedł tu na pogawędkę o niczym.
– Co słuchasz? Może puścisz coś fajnego?
Patrzyłam na jego ponowną erekcję z podziwem. Stał sztywno, lekko zadzierając głowę, a przecież kilka minut temu, wystrzelił wszystko, co w sobie trzymał. Imponujące – powiedziałam w myślach i podeszłam do półki z płytami. Wybór padł na Enigmę. Podeszłam do niego, zanim muzyka wygrała swoje pierwsze rytmy. Pokój zalała spokojna gotycka muzyka. Zabujałam biodrami przed nim, zatańczyłam ciałem, a potem weszłam na westfalkę i stanęłam nad nim okrakiem. Patrzył na mnie z zaciekawieniem i wyczekiwaniem, objął pośladki, ale jeszcze nie domyślał się, czego od niego oczekuję. Położyłam mu dłoń na głowie, pogłaskałam i patrząc mu w oczy, zmusiłam, by zbliżył twarz do mojego łona. Zrozumiał i po chwili jego grzywka zniknęła pod moim brzuszkiem. Wygięłam biodra do przodu i poczułam, jak koniuszkiem języka dotyka mojej wargi. Jego dłonie zsunęły się z moich pośladków, i już wiedziałam, że nie ma ochoty dać mi tej pieszczoty. Poczekałam jeszcze chwilę. Jego usta i język błądziły po wargach, całowały wnętrze ud, ale nie posuwał się ani o krok i moja przyjemność trwała bezsensownie w oczekiwaniu. Zsunęłam się i usiadłam mu na udach, miażdżąc jego przyrodzenie. Spojrzałam na niego smutnym i pytającym wzrokiem. Jego oczy patrzyły gdzieś w bok. Czyżby to był jego pierwszy raz? A może ma opory przed dopiero co poznaną kobietą?
– Zrobię nam coś do picia, dobrze – powiedziałam i zeszłam z niego. Uśmiechnął się wstydliwie, a ja zrozumiałam, że w jakiś sposób panuję nad nimi i choć nie wszystko mogę od nich dostać, to będą mi posłuszni i nie zrobią nic, czego bym nie chciała. Zanim zniknęłam w kuchni, do pokoju wszedł pierwszy Damian.
– Dla ciebie też zrobię – rzuciłam przez ramię, a on uśmiechnął się nonszalancko i wyciągniętą dłonią, niczym rewolwerowiec, strzelił do mnie. Był o wiele mniej spięty niż jego kolega, choć z początku wydawało się, że to Duży Damian będzie grał pierwsze skrzypce.
– Pomogę ci – rzekł, dowodząc słuszności moim domysłom i ruszył za mną do kuchni.
– Wódka i cola, czy może dżin i tonik?
– Wolę wódkę – odpowiedział, – ale jak ty wolisz dżin, to ja też chętnie się napiję.
– Co dla ciebie? – spytałam Dużego, który pojawił się w progu i tam oparł o futrynę.
– Dla mnie czysta.
Spojrzałam na niego podejrzliwie. Czyżby był zły? Radości nie było na jego twarzy, penis nadal sterczał, ale w oczach błąkała się jakaś czarna chmura. Nie spodobało mu się to, co od niego zażądałam i najwidoczniej miał mi to za złe.
– Robi się – powiedziałam, napełniłam szklankę do jednej czwartej. Zrobiłam mocne dżiny z tonikiem i wróciliśmy do pokoju. Muzyka grała teraz smętnie, przynajmniej ja tak ją odbierałam, a chłopcy popijali wolno drinki i nie wiedzieli jak pociągnąć sprawę dalej. Ja też nie wiedziałam, ale czułam się w obowiązku poprowadzić tę imprezę. W końcu narzuciłam im swoją władczość. Zmieniłam płytę i po chwili smętny nastrój zaczął się zmieniać za sprawą zespołu Metalika. Mniejszy ruszył w moim kierunku, ze sterczącym penisem i z uniesionymi wysoko rekami, zaczął tańczyć wokół mnie. Szybko dołączył do nas większy Damian. Obracałam się w kółko, a wokół mnie tańczyli gotowi dać mi rozkosz młodzieńcy. W dłoniach trzymaliśmy szkło i od czasu do czasu popijaliśmy wolno alkohol, który rozgrzewał i pobudzał mnie do czynu. Przy drugim utworze krok wokół mnie zacieśnił się i twarde penisy zaczęły obijać się o mój krąglutki brzuch, biodra, pośladki. Ochota na więcej rosła we mnie z każdą sekundą, z każdą chwilą moje myśli kłębiły się wokół scen, w których brałam i dawałam.
Wzięłam ostatni łyk, odstawiłam szklankę na biurko i uśmiechając się do moich kochanków, zaczęłam osuwać się na dywan. Chwyciłam jednego w lewą dłoń, a po chwili w mojej dłoni pojawił się drugi penis. Stali na wprost mnie i przyglądali się, jak masuję członki. W ich oczach zobaczyłam radość i oczekiwanie, ale i też opanowanie, jakby tym ostatnim chcieli udowodnić mi, że dają mi dar. Z ochotą oblizałam jednego, wsunęłam głębiej w usta i chwilę ssałam go, masując jednocześnie oba. Po minucie zrobiła to samo z drugim. Mniejszy Damian syknął i przytrzymał mi głowę, gdy drażniłam językiem jego wędzidełko. Szybko się odsunęłam, bojąc się, że skończy zbyt szybko i zajęłam się jego kolegą. Ten miał swoją przyjemność i nie był taki szybki jak jego wciąż głodny przyjaciel, więc jemu poświęciłam więcej uwagi. W końcu i on zaczął ruszać biodrami w moją stronę, wzdychać, wciągać łapczywie powietrze i ewidentnie zbliżać się do orgazmu. Wstałam i trzymając ich za przyrodzenia, zaprowadziłam do sypialni.
– Zaprosiłam was tu, ale oczekuję, że dostanę to, na co mam ochotę – powiedziałam i spojrzałam wymownie na Dużego Damiana. Usiadłam na skraju łóżka. Przez chwilę stali nade mną. Spojrzeli na siebie krótko i widać było, że nie ma w nich odwagi, by zrobić to na oczach drugiego. Też bym tego nie zrobiła przy koleżance i zrozumiałam, że nie osiągnę swego celu. Pociągnęłam więc na siebie tego, który tak długo czekał na swoją kolej i położyłam się na plecach. Ukląkł nad moimi piersiami, a ja objęłam jego pośladki i zmusiłam, by wszedł w moje usta. Wiedziałam, że długo nie wytrzyma, więc wolałam mieć go w ustach, gdy wybuchnie. Pieściłam go wolno i delikatnie, czerpiąc coraz większą przyjemność, a tymczasem dłonie drugiego Damiana rozchyliły mi kolana. Uparł się na moich udach i ukląkł, a potem poczułam dotyk. Skupiona na ssaniu kutasa nie od razu zorientowałam się, że mojego kwiatu nie dotyka łeb, który zaraz wsunie się we mnie, tylko język. Nieśmiało, troszkę leniwie, ale jednak zagłębił się w wargi i dotarł tam, gdzie powinien. Rozkosz zawirowała w podbrzuszu i wystrzeliła w kierunku mego umysłu, pobudzając po drodze serce do mocniejszej pracy i usta do czulszych pieszczot. Damian klęczący nade mną opadł i opierając się na rękach, patrzył jak jego członek, coraz to głębiej wchodzi w moje usta. Chwyciłam dłonią głowę przytuloną do mojego krocza i głaskałam ją z wdzięcznością. Twardy język między moimi wargami sunął to w dół, zagłębiając się lekko we mnie, to w górę okrążając spragnioną dotyku łechtaczkę. Przyjemność rosła we mnie w zastraszającym tempie. Gnała jak szalony ogromny ogier – trwożna i upragniona. Przyciągnęłam bliżej biodra nachylone nad moją głową i połknęłam twardość. Spojrzałam w górę i wiedziałam, że za kilka sekund jeden z moich kochanków uwolni swoją rozkosz i wleje ją we mnie. Przeciągnęłam językiem po grubej prędze biegnącej pod penisem. Drgnął, a z ust Damiana wydobył się syk rozkoszy. Język penetrujący krawędź mojej pochwy uciekł nagle, silne dłonie uniosły moje nogi i zanim w moje gardło trysnęła sperma, w mój kwiat wdarł się penis Dużego Damiana. Wpierw poczułam orgazm w podbrzuszu; szybki i gwałtowny jak wejście członka, błysnął gwałtownie i rozlał się ciepłem na moje nogi i pierś. Drugi poczułam jakby w sercu, gdy członek w moim gardle drgnął drugi i trzeci raz, a potem wychodząc z mego gardła, rozlał się ciepłym nasieniem w moich ustach. Ten drugi szarpnął mnie, poderwał w górę, wygiął i przytrzymał długą minutę. Trzymał nadal, gdy opadłam na plecy i próbowałam złapać oddech. Tkwił i nie odchodził, a poruszający się we mnie członek zbliżał mnie do nowej rozkoszy. Zrzuciłam z piersi wzdychającego jeszcze młodzieńca i skupiłam się na tym, który klęczał między moimi udami. Jego dłonie szybko zacisnęły się na moich odsłoniętych piersiach, a ja pochwyciłam dłońmi swoje nogi i uniosłam do pionu. Poczułam, jak wbił się głębiej, jak dotarł tam, gdzie ból miesza się z rozkoszą. Z moich ust wydobył się jakby skowyt, a potem mój kochanek zwolnił, uderzył kilka razy z namysłem, jakby z zemsty i wlał we mnie swoje soki. Orgazm przyszedł wolno i z głębin ciała, jak woda pogrążała mnie w sobie, zabierając oddech, zatrzymując bicie serca, a potem wolno puszczał, jak lepki karmel spływał z mego umysłu. Kochanek padł na mnie, wyczerpany, wsunął dłoń pod głowę i przyciągnął do siebie. Pocałował mnie delikatnie. Pocałował jak dziewczynę, którą kocha, a jeszcze nie wie, że pożąda. Objęłam go czule, zamknęłam w uścisku nóg i długo nie wypuszczałam. Pierwszy raz poczułam coś, co chyba mogłabym nazwać miłością. Wiedziałam, że to uczucie wyrosło na bezimiennym orgazmie, że to tylko pocałunek wdzięczności, ale cieszyłam się nim, udając przed samą sobą, że to prawdziwe uczucie.
W przerwie wypiliśmy kolejną porcję alkoholu. Zauważyłam, że sama ich do tego zachęcam i nieświadoma mimowolnie zwiększam dawki. Nie tyczy się to tylko tego spotkania; w poprzednich też był alkohol i z każdym spotkaniem zaczyna być ważnym dodatkiem do moich igraszek. Postanowiłam bardziej się temu przyjrzeć, czy aby nie wymyka się to spod kontroli i moje spotkania nie zamieniają się w alkoholowe libacje. Ale nie tym razem. Szybko skończyła się wódka przyniesiona przez Damianów i opróżniliśmy też mój zapas w lodówce, gdzie czekała zero siedem czystej. Po dłuższej przerwie, do mojej sypialni zaprosił mnie Duży Damian. Bardziej rozmowny polecił swemu koledze, by ten odpoczął na westfalce. Zamknął drzwi do sypialni, polecił położyć się mi na plecach i nic nie wyjaśniając, legł twarzą między moimi udami. Chyba spodobało mu się to, co robił, bo tym razem zabrał się do roboty niczym zawodowiec. Ssał, lizał, łaskotał, ściskał ustami moje wargi i wwiercał się językiem w mój otworek. Szybko doprowadził mnie do stanu wrzenia. Wiłam się na łóżku niczym węgorzyk, wzdychałam, syczałam, jęczałam, a on nie przestawał gwałcić ustami mojej muszelki. Nie wiem, kiedy drzwi do sypialni się otworzyły, nie zauważyłam tego momentu, a tym bardziej mój aktualny kochanek. Damian z westfalki siedział w głębi pokoju i nam się przyglądał. W dłoni trzymał penisa i wolno poruszał dłonią, sprawiając sobie przyjemność. Uśmiechnęłam się do niego, a potem przymknęłam oczy, by skupić się na sobie. Alkohol przytępił moje zmysły, a może wyczerpanie poprzednim orgazmem, spowalniało nadejście kolejnego szczytowania. Chwyciłam go za barki i nakazałam wejść na mnie. Zrobił to z ochotą, krótko zapowiadając, co nastąpi:
– Wypieprzę cię jak nikt! – A potem poczułam, jak wbija się we mnie, nawet nie celując. Słowa i czyn zrobiły na mnie mocne i przyjemne wrażenie.
Chwycił jedną dłonią moją pierś, drugą włożył po pośladek i zaczął wbijać się we mnie z częstotliwością trash metalu. Objęłam go za kark, drugą dłonią oparłam o nacierające na mnie biodro i przymknęłam oczy. Było mocno, szybko i przyjemnie a świadomość, że obserwuje nas, onanizujący się drugi mężczyzna, dodawało smaku.
– Czujesz go – wypowiedział złowrogo słowa, a ja uśmiechając się, potwierdziłam skinieniem głowy. Bo czułam go w sobie wyraźnie za każdym razem.
– Wydymam cię za wszystkie czasy.
Potwierdziłam ruchem głowy, że tego właśnie pragnę.
– Zerżnę cię jak sukę.
Tylko westchnęłam i spojrzałam przez jego ramie w głąb drugiego pokoju. Obserwator nadal patrzył, a jego dłoń poruszała się w tempie, jakim pieprzył mnie jego kolega.
– Teraz na kolana! – Usłyszałam komendę, po czym drąg wyskoczył ze mnie, a ja szybko wykonałam polecenia. Odwróciłam się jednak tak, bym mogła widzieć westfalkę.
– Wypieprzę cię jak sukę, słyszysz!?
Usłyszałam, lecz wcale nie spodobało mi się to, jak mnie nazywa; nawet jeśli przemawiała przez niego żądza.
Chwycił mnie za boczki i chwilę ocierał końcówkę o moje rozgrzane i wilgotne wargi.
– Chcesz go poczuć?
– Chcę, chcę – odrzekłam słodkim głosem, kręcąc wolno pupą.
– Chcesz, bym ci go wsadził?
– Uchummm.
– Mocno, aż po jaja?
– Tak mój silny, wejdź i mnie zniewól – odpowiedziałam, wykręcając głowę w jego stronę i uśmiechając się zachęcająco. I w szedł we mnie, sprawiając dreszcz rozkoszy. Wygięłam plecy, oparłam się na łokciach i zwróciłam oczy na stojącego już w drzwiach Małego Damiana. Patrząc, jak szybko się masturbował i na wyraz jego twarzy, mogłam przypuszczać, że dojdzie szybciej niż ja, czy pieprzący mnie facet.
– Uwielbiam cię pieprzyć. – Usłyszałam za sobą i znacznie poprawiło to moje samopoczucie. Wymruczałam długą serię kocich podziękowań.
– Masz piękne piersi, włosy, oczy – raczył mnie komplementami, nie przerywając wchodzić we mnie, uderzając przy tym mocno w moje pośladki.
– Lubię twoją duże dupsko!
Słowa te zazgrzytały we mnie stalowymi zębami.
– Lubię dymać twoją grubą cipę!
Tego było za dużo. Przekręciłam się i usiadłam na łóżku, podpierając się z tyłu rękami.
– Pogięło cię!? Co to za słowa!? – Patrzyłam na niego, a on nie rozumiejąc chyba, gdzie popełnił błąd, uśmiechnął się, a potem zrobił oburzoną minę.
– O co ci chodzi? – spytał, próbując wejść na mnie.
– Wynocha stąd!? – krzyknęłam i cofnęłam się na skraj łóżka, a potem z niego zeszłam, zabierając ze sobą kołdrę, którą się okryłam. Nie rozumiał, widziałam to w jego oczach, ale ja zrozumiałam; byłam dla niego tylko grubą cipą do ruchania. Głupią suką, którą można wydymać, gdy najdzie go ochota.
– Wynocha z mego domu! – wysyczałam i wskazałam mu kierunek. W drzwiach stał jego kolega i nadal robił sobie dobrze.
– Ty też! – Spojrzałam na niego. – Wynoście się i nie chcę was nigdy widzieć!
Okręciłam się grubym kocem zawiniętym w powłoczkę, który robił latem za kołdrę i wyszłam do kuchni. – Macie zniknąć w dwie minuty, jak nie, to zadzwonię na policje i zgłoszę gwałt!
– Ale my… – wydukał Mniejszy, idąc za mną.
– Mam na sobie tyle waszej spermy, że nie wyjdziecie z pierdla przed trzydziestką! Wynocha z mego domu! – Miałam ochotę krzyczeć, wyć. Miałam ochotę wyrwać im serce i spalić polewając je alkoholem. Chciałam jak najszybciej zostać sama, a potem się rozpłakać.
Drzwi zamknęły się za nimi w czasie krótszym niż minuta. Zebrali ubrania i prawie nadzy wybiegli na klatkę schodową.
„Duże dupsko… gruba cipa” – jego słowa, jak echo nie przestawały powtarzać się w mojej głowie. Położyłam głowę na kuchennym stole i zapłakałam gorącymi z bólu łzami. Jak mógł tak do mnie mówić? Po tym, jak mnie całował, jak się kochaliśmy w łazience, a potem w moim łóżku? Pytałam się w myślach i dławiąc się, zalewałam łzami. Czy byłam dla niego tylko grubą cipą? Tylko wielką dupą do wytarcia spermy? Wiaderkiem by sobie ulżyć? Szmatą, w którą można wytrzeć sobie kutasa? Zmusiłam się, by wstać i poczłapać do łazienki, stanęłam pod prysznicem i odkręciłam kurki wody. Chciałam zmyć z siebie brud, ich zapach, wypłukać z siebie wszystko, co we mnie z nich zostało, a potem, gdy poczułam się, choć troszkę czystsza, wróciłam do sypialni. Zerwałam z łóżka pościel i wsadziłam do pralki, zdjęłam z wersalki narzutę i ona też trafiła do prania. Gdy pozbyłam się brudu z domu, poczłapałam do kuchni i wyciągnęłam z lodówki butelkę wina. Upiłam się do stanu, w którym było mi już wszystko jedno i nie dręczyło wspomnienie wieczoru. Nie pamiętam też, bym wychodziła z kuchni, ale obudziłam się w pokoju na wersalce, z okropnym bólem głowy i kwaśnym niesmakiem w ustach. Od razu też przyszedł kac moralny. Wykrzykuję do pustych ścian:
– Jesteś szmatą!
Słyszę własne słowa, wypowiadane jakby przez kogoś innego, ale nie czuję ich mocy, więc mówię jeszcze raz, głośniej:
– Jesteś zwykłą dupodajką!! – I wybucham głupawym śmiechem, którego nie mogę powstrzymać. Zsuwam się z wersalki, idę do kuchni i wypijam niedopite wino, po czym zwracam do zlewu wraz z wczorajszą pizzą. Potem łazienka, kolejny paw do muszli sedesowej, a potem, po długiej minucie, w której zastanawiałam się nad sobą i tym, co robię, biorę poranny prysznic. Wytrzeźwiałam. Wytrzeźwiałam i postanowiłam powiedzieć sobie – NIE.
Koniec z randkami przez internet! Koniec z zapraszaniem do domu byle kogo! Koniec z seksem dla seksu! Koniec! Koniec! Koniec!
Zaczynam dietę, zaczynam biegać po parku, zabieram się za siebie i za swoje dupsko! Nikt nie będzie mnie nazywał wielką dupą! Nie będzie mnie pieprzył dla swojej przyjemności! Od dziś liczę się ja! Tylko ja!