Angelique d'Audiffret-Pasquier (IX)

12 października 2010

Opowiadanie z serii:
Angelique d'Audiffret-Pasquier

Szacowany czas lektury: 12 min

Eveline, słodka Eveline!

Moja rozkoszna kuzyneczka została moją najlepszą przyjaciółką. Jej potępienie zostało zastąpione przez współczucie i tkliwość. Spędzałyśmy całe dnie na rozmowach, spacerach po Paryżu, grając muzykę (Eveline znała cudowne melodie na pianinie). Pokochałam tę słodziutką istotkę z całego serca. Nie mogłam uwierzyć, że kiedyś wydawała mi się oziębła.

Niegdyś pisałam, że wyglądała jak młodsza kopia swojej matki. Te same ciemne oczy, pełne usta, spora pupa i duże piersi, ciasno opięte gorsetem. Nie miała jednak lubieżności cioci Donatienne. Wyczuwałam potencjał namiętności, ale pozostawał ciągle nieodkryty. Choć z całego serca pragnęłam jako pierwsza zagłębić się w te dziewicze tereny, musiałam uważać - nie chciałam jej urazić, stracić zaufania.

Musiałam więc zadowolić się trzymaniem się za ręce, niewinnymi pocałunkami, dla których zawsze musiał istnieć wystarczający pretekst - np. wspólna lektura smutnej książki, ale kiedy nie patrzyła, moje oczy pożerały ją chciwie. Kochałam ją i pożądałam. Mieszanka jej niewinności i zmysłowości doprowadzała mnie do szaleństwa.

W międzyczasie ciocia Donatienne odwiedziła mnie kilka razy, ale jak się okazało, nie była lesbijką. Jej częstymi gośćmi byli różni mężczyźni, z reguły w jej wieku, nie przekraczający czterdziestki. Nie mogłam uwierzyć, że Eveline nic nie podejrzewa, kiedy jej matka znikała w pokoju ze swoimi gośćmi, albo gdy zostawali na noc w pokoju gościnnym (co zawsze kończyło się nocnym spacerem prowadzącym do sypialni gospodyni).

Mało miałam okazji zostać sama w domu, a zależało mi na tym bardzo - chciałam dowiedzieć się czegoś więcej o Eveline, odkryć jej tajemnice (każdy jakieś ma) i znaleźć rysę na jej dziewiczym charakterze, znaleźć słaby punkt.

Po miesiącu pobytu w Paryżu zjawiła się okazja - Eveline i ciocia Donatienne wyjechały na cały dzień w odwiedziny do rodziny ze strony zmarłego męża cioci. Prosiły mnie o towarzystwo, ale wykręciłam się bólem głowy.

Wreszcie zostałam sama!

Gdy dorożka zniknęła tylko sprzed drzwi, popędziłam do pokoju Eveline, uważając po drodze, żeby nie zauważyły tego pokojówki. Nie miałam się jednak czego obawiać - dziewczęta były równie zadowolone z wyjazdu państwa, jak ja. Zamknęły się w swoim pokoju, skąd dobiegały mnie tylko zduszone chichoty. Swoją drogą zastanawiałam się, co też mogą tam robić, ale w tym momencie nie chciałam tracić czasu. Eveline - zobaczmy, co kryją tajemnice twojej sypialni.

Zamknęłam dokładnie drzwi i wzięłam się za poszukiwania. Systematycznie zaczęłam grzebać w bieliźniarce, biblioteczce, szafkach. Krok po kroku, kącik po kąciku przeczesywałam pokój. Czego szukałam? Nie byłam pewna. Czegoś poza normalnym wyposażeniem cnotliwej dziewczyny.

Po trzech godzinach usiadłam kompletnie rozczarowana. Nic. Moje poszukiwania okazały się niewypałem. Eveline naprawdę była nieskazitelną dziewicą. Ściągnęłam nawet materac z łóżka, ale nie znalazłam niczego. Miałam zacząć zrywać podłogę?

Rozejrzałam się bezradnie po sypialni, która wydawała się nie mieć przede mną już żadnych tajemnic. Jakich tajemnic?! To miejsce było sterylne!

Położyłam się na podłodze i ze złością wbiłam oczy w sufit. Nagle mój wzrok przyciągnął duży, kryształowy żyrandol. Podniosłam lekko głowę. Krawędź żyrandola zakrzywiała się w taki sposób, że jeśli ktoś by się uparł, mógł użyć go jako skrytki. Serce zabiło mi mocniej, choć rozsądek podpowiadał, że nie mam na co liczyć.

Mimo to postawiłam krzesło na środku pokoju, wspięłam się i wyciągnęłam rękę. Musiałam stanąć na palcach (Eveline była wyższa ode mnie). Włożyłam palce poza krawędź żyrandola i zaczęłam przesuwać dłonią. Prawie od razu trafiłam na kawałek papieru. Wyciągnęłam go. To było zdjęcie. Z bijącym sercem popatrzyłam na fotografię klęczącej dziewczyny, z zapałem liżącej wielką pałę przystojnego młodzieńca. Znalazłam! Tu cię mam, moja najsłodsza kuzyneczko!

Moje łono zapłonęło tak bardzo, że nie mogłam się powstrzymać. Rzuciłam się na łóżko Eveline i wyobrażając sobie jej rozpalone oczy pożerające sprośne zdjęcie, szybko doprowadziłam się do orgazmu. Dwukrotnie.

Ciocia Donatienne i Eveline wróciły wczesnym wieczorem. Rozpromieniona kuzynka opowiedziała mi, jak miło spędziła czas i że powinnam żałować, iż zostałam w domu. Poznałabym jej kuzynostwo, a szczególnie słodką Jaśmine i Andruette, które do mojego przyjazdu były jej najlepszymi przyjaciółkami.

Wieczorem, kiedy wszyscy już dawno poszli spać, ja ciągle przewracałam się z boku na bok, zastanawiając się, jak wykorzystać moją wiedzę. Jak sprawić, żeby Eveline wpuściła mnie do tego brudnego światka, który stworzyła sobie w żyrandolu. Nic nie przychodziło mi do głowy. Wreszcie wstałam i jak najciszej podreptałam do drzwi kuzynki. Zanim zapukałam wzięłam głęboki oddech i nakazałam sobie ostrożność. Ciągle pamiętałam, co się stało, kiedy ostatni raz nie powstrzymałam przy kuzynce moich żądzy.

Zapukałam delikatnie. Po dłuższej chwili odpowiedział mi zaspany głos:

- Kto tam?

- To ja, Angelique - odpowiedziałam cicho.

Usłyszałam krok bosych stóp. Po chwili drzwi otworzyły się i spomiędzy szpary wyjrzały na mnie zmrużone oczy Eveline.

- Coś się stało?

- Boję się. Miałam straszny sen - powiedziałam pierwszą rzecz, jaka przyszła mi do głowy. Oczy Eveline wypełniła troska. Otworzyła szeroko drzwi i gestem dłoni zaprosiła mnie do siebie.

Usiadłyśmy na łóżku.

- Chcesz o tym rozmawiać? - spytała zmartwiona.

Podniosłam pełne łez oczy.

- Nie wiem. Nie wiem, czy chcesz słuchać...

Objęła mnie ramieniem.

- Mów, moja przyjaciółko. Możesz mi wszystko powiedzieć, przecież wiesz...

- Często śnię o tym... co robili mi tamci dwaj, w domu. Boję się wtedy bardzo.

Poczułam, że Eveline zesztywniała na sekundę, ale szybko objęła mnie jeszcze mocniej.

- To już przeszłość. Tutaj jesteś bezpieczna, nic ci nie grozi - pocieszała mnie. Wydawało mi się jednak, że usłyszałam w jej głosie coś jeszcze, drżącą, może nawet lekko fałszywą nutę.

- Wiem, ale nie chodzi tylko o to... Ja czasami... - urwałam, starając się włożyć w mój głos jak najwięcej wstydu i wstrętu do siebie. - Czasami brakuje mi tego. - Chwyciłam ją za rękę i popatrzyłam w oczy. - Ach, jakbym chciała być taka jak ty, taka czysta, normalna. Nie musisz zmagać się z brudnymi myślami. Oni... Oni zepsuli mnie chyba na zawsze. - Rozszlochałam się na całego i wtuliłam twarz w jej łono.

Jej ręka gładziła mnie po plecach. Zapanowała cisza. Czułam, że Eveline chce coś powiedzieć, że szuka sposobu, żeby mnie pocieszyć, ale nie tylko to. Wyczuwałam - a jestem mistrzynią w wyczuwaniu takich rzeczy - że dziewczyna zaczyna czuć podniecenie. Nie wiem, jak długo trwała ta chwila. Czekałam na jej ruch. Wreszcie stało się.

- Muszę ci coś powiedzieć, Angelique - powiedziała cicho.

Podniosłam na nią twarz wilgotną od łez. Pomimo słabego światła świecy dostrzegłam ciemny rumieniec oblewający jej policzki i czoło.

- Nie jestem taka czysta, jak myślisz - powiedziała.

- O czym ty mówisz? - zaprotestowałam. - Jesteś najsłodsza, najmądrzejsza, cnotliwa.

Pokręciła głową.

- Chciałabym. Nikomu tego jeszcze nie mówiłam, ale jeśli mogę ci pomóc w ten sposób...

Wiedziałam, gdzie zmierza. Patrzyłam niewinnie. Wreszcie Eveline westchnęła ciężko, podstawiła krzesło pod żyrandol, sięgnęła do skrytki i odwracając wzrok, podała mi wymięte zdjęcie, które już dobrze znałam. Udałam zdziwienie.

- Co to znaczy?

- Znalazłam to kiedyś w papierach ojca. Kiedy umarł, pomagałam mamie w sprzątaniu. To leżało na dnie szuflady. Najpierw byłam przerażona, chciałam to wyrzucić, byłam bliska wymiotów, ale coś popchnęło mnie i schowałam znalezisko w moim pokoju. I od tego czasu nie potrafię się go pozbyć.

Gdy mówiła te słowa, łzy napłynęły jej do oczu, ale równocześnie jej pierś zaczęła poruszać się szybciej, i nie był to zbliżający się szloch, ale oddech namiętności.

Myślę, że w tamtym momencie nagle zdała sobie sprawę, co zrobiła i dopadła ją zgroza. Jestem pewna, że nikomu wcześniej nie wyznała tej tajemnicy. Szczerze mówiąc zrobiło mi się jej naprawdę żal. Rzuciłam zdjęcie na podłogę i teraz ja objęłam ją mocno.

Trwałyśmy tak przez chwilę, jej gorące jędrne ciało, okryte tylko delikatną koszulą nocną, przyjemnie drżało w moich ramionach.

- To nie wszystko - powiedziała Eveline, unikając równocześnie mojego wzroku.

- Możesz mi powiedzieć, co chcesz, nigdy nie zdradzę twoich tajemnic - odpowiedziałam.

- Wtedy, u ciebie w domu, kiedy odwiedziłaś mnie... Pamiętasz?

Oczywiście, że pamiętałam.

- Kiedy dotykałaś się przede mną - kontynuowała. - Ja... nigdy wcześniej nie myślałam, że można coś takiego zrobić. Kiedy patrzyłam na zdjęcie, czułam budzący się we mnie grzech, drżały mi nogi i dziwnie robiło mi się w brzuchu, ale nie wiedziałam... I kiedy cię zobaczyłam... Ja też spróbowałam...

To robiło się coraz bardziej interesujące. Byłam coraz bardziej rozpalona opowieścią kuzynki.

- I co? - spytałam, próbując ukryć niecierpliwość.

- Nie wiem... - wydukała. - Chyba robię coś nie tak...

- Dlaczego tak myślisz? - zapytałam.

- Nie wiem, jak to opisać... Kiedy kilka razy próbowałam się dotykać, tak jak ty, dzieje się coś dziwnego i nie mogę robić tego dalej, boję się. To... jakby boli...

Tego było dla mnie za dużo. Nie mogłam już niczego ukrywać. Eveline była jednak w takim stanie, że nie dostrzegła pożądania w moich oczach.

- Musisz mi pokazać - powiedziałam ochrypłym głosem.

Oczy Eveline rozszerzyły się z przestrachem. Odsunęła się gwałtownie.

- Co?!

- Tylko tak będę mogła powiedzieć ci, co robisz źle. Lepiej, żebyś wiedziała, prawda? Nie chcesz zrobić sobie chyba krzywdy - powiedziałam.

Kuzynka popatrzyła na mnie niepewnie.

- Nie mogłabym...

- Ależ oczywiście, że możesz. Odsunę się trochę i będę patrzyła z daleka. Przecież wiesz, że nie powiem nikomu. Chcę ci pomóc, przyjaciółeczko, naprawdę.

Przekonałam ją. Pokazała mi, żebym się odsunęła. Usiadłam na krześle, które wcześniej użyła, żeby dostać się do skrytki. Eveline usiadła naprzeciwko mnie. I nie patrząc mi w oczy, zaczęła podnosić powoli krawędź koszuli nocnej. Wstrzymałam oddech. Nogi miała lekko rozszerzone. Biała koszula przesuwała się stopniowo do góry, odsłaniając najpierw łydki, później kolana i pełne uda. Wreszcie moim oczom ukazał się materiał majtek. Biedaczka płonęła ze wstydu i pożądania. Nieśmiało wskazała palcem na swoją cipkę.

- Dotykam się tutaj... - bąknęła.

- Pokaż, jak.

Niechętnie dotknęła wskazującym palcem materiału majtek i kilka razy przesunęła dłoń w górę i w dół. Miałam wrażenie, że zaraz zemdleje. Jej piersi podnosiły się coraz szybciej.

- Żeby ci pomóc, muszę to naprawdę zobaczyć. Bez żadnej osłony. To bardzo misterne miejsce i trzeba być precyzyjnym - powiedziałam. - Musisz ściągnąć majtki - dodałam, żeby było jasne, czego oczekuję.

Pokręciła głową.

- Nie... - szepnęła.

- Musisz - powiedziałam twardo. Moja własna cipka pulsowała teraz żywym ogniem.

Zamknęła oczy, podniosła się trochę z łóżka, szybko opuściła majtki do kostek i popchnęła je stopą pod łóżko. Tym razem nie rozszerzała jednak nóg, ale ścisnęła je ciasno. Wyciągnęłam szyję próbując zobaczyć coś więcej niż mały zagajniczek czarnych włosów.

- Dobrze - powiedziałam ciepło. - Teraz rób to, co zawsze robisz.

Westchnęła i sięgnęła do krocza. Musiała lekko rozsunąć uda. O mały włos nie jęknęłam, kiedy dostrzegłam małą różową szparkę, lśniącą sokami. Kochana Eveline dotknęła palcem górnej części cipki, tam gdzie krył się guziczek łechtaczki. Nie powstrzymała jęku. Zaczęła sztywnymi ruchami jeździć w górę i w dół. Skupiwszy się w pełni na tym, co dzieje się między jej nogami, dopiero po dłuższej chwili zauważyłam, że dziewczyna patrzy na mnie wystraszonym wzrokiem. Jej twarz wykrzywiona była grymasem rozkoszy. Jej dłoń poruszała się coraz szybciej, niezgrabniej, jakby ręka nie mogła nadążyć za potrzebami łona. Nagle Eveline przestała się dotykać i ciężko dysząc, z przerażeniem patrzyła to na mnie, to pomiędzy swoje rozłożone nogi.

Nie rozumiałam, o co chodzi. Popatrzyłam zdziwiona.

- Co się stało? - zapytałam.

- Właśnie znowu zaczęło się to dziać. Coś strasznego...

- Strasznego?

- Kiedy się dotykam, w pewnym momencie coś dziwnego dzieje się z moją... dziurką. I nie tylko. Całe ciało zaczyna płonąć i moje serce bije coraz szybciej... Boję się, że to epilepsja - zakończyła cicho.

O mały włos się nie roześmiałam. Epilepsja? Przyjaciółko - to właśnie najlepsza część zabawy - orgazm. Podeszłam bliżej i znów ją objęłam. Z przyjemnością zanotowałam, że nie opuściła koszuli, jej mokra szparka, ciągle była na wierzchu. Pocałowałam ją w usta, ale nie nachalnie. Ciągle byłam jej najlepszą przyjaciółką, taki pocałunek był dozwolony.

- Kochana Eveline, wszystko jest w porządku. Tak właśnie ma być.

- Nie rozumiesz. To coś strasznego. Tracę kontrolę na ciałem...

Pokręciłam głową.

- Nie masz się czego bać. Nie stracisz żadnej kontroli. To tylko orgazm.

- Orgazm?

Bidulka nie znała tego słowa. Jak mogła się taka uchować przy swojej rozpustnej matce?

- Orgazm to najwyższa przyjemność. Jeśli dotykałabyś się dłużej, wybuchnąłby w twoim ciele dostarczając największej rozkoszy. Nie ma nic przyjemniejszego, niż to.

Kuzynka patrzyła na mnie z mieszanką nieufności i nadziei.

- Naprawdę?

- Naprawdę. Jeśli chcesz, możemy zrobić to razem.

- Razem?! - jej oczy rozszerzyły się.

- Nie bój się. Usiądę na krześle, ty zostaniesz tutaj i po prostu będziemy dotykały się. Nie przestawaj, aż ja nie przestanę i nie daj się panice. Zobaczysz, będzie cudownie.

Usiadłam naprzeciwko, zarzuciłam koszulę na brzuch i natychmiast dotknęłam cipki. Tym razem głośno jęknęłam. Byłam na granicy wytrzymałości. Eveline wbiła wzrok w moje łono. W jej oczach ujrzałam niespotykaną mieszankę emocji - wstręt mieszał się z pożądaniem, strach z lubieżnością. Poruszyłam dłonią między nogami, palec zamlaskał w wilgotnej szparce. Kiwnęłam głową.

- No dalej, nie bój się - powiedziałam. - Do dzieła.

Kuzyneczka sięgnęła między nogi i nie odrywając wzroku od mojej ręki, zaczęła się masturbować, naśladując mnie w najmniejszym szczególe. Nawet kiedy sięgnęłam palcem niżej i wsunęłam sobie czubek środkowego palca w tyłek, też spróbowała mnie naśladować, choć widziałam, że było to dla niej coś dziwnego i nie była pewna, że sprawia jej przyjemność. Szybko wróciłam do głaskania cipki. Nie chciałam jej wystraszyć.

Po dwóch, może trzech minutach poczułam, że zbliżają się pierwsze fale orgazmu. Eveline była chyba w tym samym momencie, co ja. Jej brzuch zaczął falować niekontrolowanie, ruchy ręki znów stały się sztywne i nieskoordynowane. Zawahała się na chwilę, z przerażeniem chciała uciec od doświadczenia, odsunęła dłoń.

- Jeszcze nie - rozkazałam.

Posłuchała mnie. Ciszę pokoju wypełnił plusk naszych palców w mokrych śliskich cipkach, nozdrza wypełniły się słodko-kwaśnym zapachem szparek, widziałam, że ona też pociąga chciwie nosem. Kiedy uderzył w nią orgazm, chwyciła się drugą ręką za dłoń, jakby ta odmówiła jej posłuszeństwa i z głośnym jękiem opadła na plecy, nie przestając pocierać się po łechtaczce. Kolana podniosła prawie pod brodę. Jej szparka i tyłeczek ukazały się mi w całej okazałości. Wtedy ja też dostałam orgazmu. Nie wiedząc, co robię, zerwałam się z krzesła i przebierając w swojej pulsującej łechtaczce jak szalona złożyłam soczysty pocałunek pomiędzy jej drżącymi udami, prosto na mokrej cipce.

Ten tekst odnotował 26,562 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.64/10 (11 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Z tej samej serii

Komentarze (1)

0
0
Gratuluję.
Proszę więcej I CZęŚCIEJ!!!
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.