Tylko Ty i ja (II)
9 czerwca 2014
Tylko Ty i ja
Szacowany czas lektury: 10 min
Kochani, dziękuję za szczere opinie. Dodaje drugą część dość szybko, byście mogli wyobrazić sobie rozkwit całej tej historii. Kolejne części, będę udostępniać po dłuższych, parodniowych przerwach. Chętnie poznam kolejne opinie. Miłego czytania :)
Powitała mnie z uśmiechem. Ta piękność była narkotykiem. Pociągnęła mnie za koszulkę, wprost do swojej sypialni.
- Bez zbędnych ceregieli Kochanie, pieprz mnie.- mówiła to z takim zapałem, że nie potrafiłem jej odmówić.
Popchnąłem ją na ścianę, rozszerzając jej uda, a w dłoń ująłem włosy. Nie patrzyła na mnie. Wypięła swój krągły tyłeczek, w geście zaproszenia, a ja klepnąłem go z całej siły, brutalnie w nią wchodząc. Nawet nie zdążyłem zdjąć ubrań. Liczyła się ona.
- Pieprz mnie jak sukę.- jęczała.
Nie odpowiedziałem. Rżnąłem ją szybko i bez opamiętania. Była naprawdę zgrabna. Miała nienaturalnie duże piersi, które teraz ściskałem coraz mocniej. Wiła się i krzyczała, a ja wtuliłem twarz w jej włosy. Patrzyłem na szczupłą talie, długie nogi, jędrne pośladki. Czułem nadciągające spełnienie.
- Och, Sandro! - wydusiłem resztkami sił, gdy porcje spermy zalewały jej wnętrze. Zaczęła się rzucać tak spazmatycznie, że nie potrafiłem ją utrzymać, również szczytowała. Mokry, oparłem się o jej plecy. Wychodząc z niej, poczułem, jak lepka ciecz spływa po jej udach.
Opadła na łóżko, a zza drzwi wyłoniła się kobieta, nie znałem jej. Była średniego wzrostu brunetką, bardzo chudą, o niewielkich sterczących piersiach. Położyła się na łóżko całkiem naga i zaczęła prowokacyjnie wkładać palce do ust.
- Widziałam co robicie. Chce tego samego z nią... - mówiąc to, gestem wskazała na Sandrę.
- Poznaj Julię, Kochanie. - Rudowłosa prawniczka była zupełnie odprężona.
Stałem osłupiały z twardniejącym członkiem.
Julia pociągnęła mnie za włosy, ku swoim udom. Wiedziałem czego chciała.
Zacząłem delikatnie, próbując jej rozkoszy. Drażniłem nabrzmiałą łechtaczkę, a wnętrze pieściłem dwoma palcami. Chwilę potem, bez opamiętania ssałem i lizałem jej kobiecość. Wydawała z siebie tak cudowne jęki. Czułem jak pulsuje, jaka jest gorąca i wilgotna. Sandra patrzyła na to z zapartym tchem, pieszcząc samą siebie. Próbowała swojej rozkoszy zlizując ją z palców. Obie, wypięły się do mnie klęcząc na czworakach, a ja mogłem podziwiać krągłe pośladki, dając im bolesne klapsy, słyszałem jak krzyczały, całując się ze sobą bardzo namiętnie.
- Wejdź we mnie. Przeleć mnie. Chce tego kutasa w środku. - Patrzyłem w zamglone z podniecenia oczy Sandry.
Nie mogłem czekać. Wsunąłem w nią już nabrzmiałego członka. Zajęczała jeszcze głośniej. Położyłem się tak, by zaspokajać je obie. Julia nabiła się na mojego penisa krzycząc, a Sandra przodem do niej usiadła na mojej twarzy. Smakowałem jej wilgoci. Słyszałem jak obie pojękują, ruszałem biodrami Julii jednocześnie pieszcząc łechtaczkę drugiej. Czułem nadciągające spełnienie.
Usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Ze stojącym członkiem i drżącymi dłońmi zacząłem go szukać, mając nadzieję, że to Ona.
- No, halo, gdzie jesteś braciszku? Zrobiłam obiad. - Jej miękki głos pieścił moje zmysły.
- Zaraz będę. - rzuciłem, odkładając słuchawkę.
Patrzyły na mnie osłupiałe.
- Wybaczcie, problemy rodzinie.
Sandra było widocznie poirytowana.
- Ach, rozumiem, ale nie da się tego... - ręką zaczęła gładzić wciąż twardego penisa.
- Odezwę się Skarbie, to ważne. - Pochyliłem się by dać jej buziaka w czoło, a Julię pożegnałem gestem dłoni.
Zebrałem się w parę sekund. Leżały ze spokojem patrząc. Pomachały na pożegnanie. Sandra nie była typem kobiety umartwiającej się, nie interesowało ją moje życie prywatne. Wysyłając SMS, jak by mi było dobrze, gdybym został, dodała zdjęcie swojej przyjaciółki.
Ale teraz, tęskniłem za moją małą. Kochając się z Sandrą i jej seksowną towarzyszką, pragnąłem by była to Laura. Moje myśli krążyły wokół niej. Miałem potężną erekcję, myśląc o mojej siostrze. Przestałem się tego wstydzić, chciałem jej pokazać czym jest rozkosz, a wczorajsza noc pobudziła to jeszcze bardziej.
- Będę twoim marzeniem siostrzyczko, zapragniesz być moja. - mówiłem patrząc w lusterko. To było jak obietnica.
~***~
Nie było go od samego rana. Nie mam pojęcia, co mogło się stać. Nawet nie zostawił wiadomości. Postanowiłam, że posprzątam mu dom, w geście podziękowania, uwinęłam się z tym w 1,5h, a sprzątając sypialnie natknęłam się na cudzą bieliznę i wibrator.
- No nieźle braciszku, ciekawe co jeszcze tu robisz .- mówiłam do siebie.
Nie wiem dlaczego zrobiłam się wilgotna. Czyżby myśl o moim bracie mnie podniecała? Miałam nadzieję, że nie usłyszał mnie wczoraj. Lubiłam się zaspokajać, gdy miałam na to ochotę.
Byłam dziewicą, ale to nie znaczy, że nie podobał mi się seks. Wielokrotnie widziałam, jak Bartek wraz z kumplami ogląda porno, na początku mnie to brzydziło, ale potem poznając swoją kobiecość pragnęłam tego, co było treścią tych filmów. Mając 15 lat, przypadkiem ujrzałam Bartka z jego byłą dziewczyną. Zza uchylonych drzwi jego pokoju oglądałam jak dawała mu rozkosz, czy zwyczajowo "robiła mu loda ". Moje przeżycia seksualne nie były tak bogate. Miałam jednego chłopaka, czy raczej przyjaciela, który wcale mnie nie pociągał. Od kiedy Bartek się wyprowadził, zaczęłam poznawać swoje ciało, potrzeby, pragnienia coraz śmielej.
Zrobiłam obiad, a jego wciąż nie było. Wystrojona w kusą sukienkę czekałam na niego, postanowiłam zadzwonić. Na szczęście odebrał za pierwszym razem, choć mówił nieco zdenerwowany. Pozostało tylko czekać.
~***~
180 km/h. Nie rozumiałem dlaczego się tak spieszyłem. Chciałem być przy niej, po prostu. Od dziecka byliśmy przy sobie ciągle, ale nigdy, jak teraz nie pragnąłem jej obecności. Dociskałem padał gazu jeszcze bardziej. Pogrążyłem się w myślach. Nie zauważyłem rowerzysty na pasach. To były sekundy. Próbowałem go umiejętnie ominąć. Na próżno. Zwalniałem jak najszybciej potrafiłem. Wpadłem w poślizg. Ta nienaturalna siła dobiła mnie to kierownicy, obijając mi mocno rękę.
Ciemność.
~***~
- Bartek.
- Bartku.
- Bartek. Obudź się. - ciepły głos przywracał mnie do rzeczywistości.
Otwierając oczy, poraziło mnie światło pomieszczenia.
- Spokojnie, jesteś w szpitalu, miałeś wypadek, uderzając o słup na skrzyżowaniu. Z tego co wiem, próbowałeś ominąć rowerzystę. Miałeś cholerne szczęście. Wszystko już dobrze. - jej głos.
- Laura... - wydusiłem ochrypłym głosem.
- Ciii, jestem. - mówiła tak miękko.
Otworzyłem oczy, bolała mnie lewa ręka, która jak się okazało, była w gipsie. Miałem opatrunek na klatce piersiowej i owinięty na głowie bandaż, parę plastrów na twarzy.
- Kiedy mówiłeś, że zaraz będziesz, nie musiałeś się tak spieszyć. Nawet nie wiesz co przeżyłam, gdy do drzwi twojego domu zadzwoniła policja. - miała zadumany głos.
Spojrzałem na nią, ubrana w krótką sukienkę, nie pasowała do powagi sytuacji, ale jaki to był efekt. Była śliczna, naprawdę. Podobała mi się. Czułem się jak nastolatek odurzony jej obecnością.
- Pocałuj mnie Laura. - wyszeptałem.
- Słucham? Majaczysz braciszku. - zaskoczona lekko drwiła.
Do sali weszło dwóch policjantów.
- Witamy, Panie Wierachowski. Chyba Pański dom się palił, ponieważ spieszył się Pan, jak wariat.- zaczął jeden z nich stając przy moim łóżku.
- Coś w tym stylu. - Nie wiem dlaczego, ale spojrzałem na Laurę, która bezwiednie się zarumieniła.
- Posterunkowy Kwiatkowski - mówiąc to podał mi rękę, a jego drugi kolega stanął przy moim łóżku, intensywnie spoglądając na Laurę.
- Radar zarejestrował, że jechał Pan o 80 km za szybko. W związku z procedurami oraz Panem stanem zdrowia, musimy w przenośni "obdarować" Pana punktami karnymi oraz zabrać prawo jazdy na 3 tygodnie. Rozumie Pan powagę sytuacji, prawda? Zagrożony był inny uczestnik ruchu... Przepraszam, czy Pan mnie w ogóle słucha? - słyszałem poirytowany głos.
Nie mogłem się skupić, gdy ten drugi, dosłownie pożerał ją wzrokiem.
- Tak, a co z tą rowerzystką czy rowerzystą? To konieczne odbierać prawo jazdy? - nagle odparłem.
- Wszystko w porządku, proszę o tym nie myśleć. Niestety tak, to krótki czas, ze względu na procedury, wiemy, że nie był Pan pod wpływem alkoholu, ale musimy wziąć pod uwagę bezpieczeństwo innych, poza tym w tym stanie i tak Pan nie może na razie prowadzić, a pojazd... - mówił spokojnie, wskazując na moja rękę.
- Co z moim autem? - poruszyłem się zdenerwowany.
- Przykro mi, ale nadaje się tylko do kasacji. - odparł Kwiatkowski.
- Nie... - zacząłem
- Proszę odpoczywać, zajmiemy się wszystkimi formalnościami, nim się Pan obejrzy, będzie miał prawo jazdy, a z tego co wiemy Pańska siostra posiada tymczasowe prawo jazdy na odpowiednią grupę pojazdów.- mówił wychodząc.
- Nie będę z nią jeździł tym mikrusem. - odparłem.
- Nie masz wyboru, braciszku - odpowiedziała z uśmiechem.
Drugi mundurowy wskazał gestem dłoni, by poszła za nim. Nie wiedząc czemu, poczułem się zazdrosny, chyba pierwszy raz w życiu, tym bardziej, gdy słyszałem jej cichy chichot. Wróciła z ogromnym uśmiechem.
- Czego chciał? - mówiłem podnosząc głos.
- Wypiszą Cię jutro rano, przyjadę po Ciebie o 7, przyniosę świeże ubrania i inne rzeczy.
- Czego chciał do cholery ?! - krzyczałem
- Och, Bartku, daj spokój. Zwykła rozmowa. Muszę już iść. Odpocznij. - Wstała, dając mi buziaka w policzek.
I już jej nie było.
Czułem się pominięty, czyżby ona nie czuła tego samego? A może umówiła się z tym typem. Jak to mówią, że za mundurem panny sznurem, czy jakoś tak... Byłem zły, sam nie wiem dlaczego. Sen przyszedł szybko, przerywając wewnętrzną walkę.
Usiadła na mnie okrakiem całując suche wargi. Patrzyła zachłannie na twardniejącego członka, widziałem jak jej blond włosy opadają na piękne piersi, czułem jak ociera się o penisa. Za jej boską postacią ujrzałem kolorową krowę.
- Co jest kurw... - wadził mi ciężar moich powiek.
- Co mówiłeś? Bartek...
Czułem się jak na haju. Ujrzałem wiele kolorów, by potem zobaczyć nachyloną nade mną siostrzyczkę.
- Wszystko dobrze Bartek? - mówiła ciepło, delikatnie gładząc moje ramię.
To był sen, wyjaśniałoby to tą krowę. Tak realny sen.
- Cześć Mała. Która godzina? - nie poznawałem własnego głosu.
- 7.30.W domu czeka śniadanie. Wstawaj i ubieraj się powoli. Pomogę Ci. - mówiąc, lekko ruszyła moją rękę.
- Zostaw, sam potrafię, nie rób ze mnie kaleki. - odparłem poirytowany.
- A Ty znowu to samo. Zawsze taki byłeś, przecież miałeś wypadek, a Ty, nie raz pomagałeś mnie, gdy byłam w potrzebie. Pamiętasz, jak niosłeś mnie spod szkoły, gdy skręciłam kostkę, jadąc na rowerze? - uśmiechała się na wspomnianą sytuację.
- Tak. - chłodno odparłem.
- Braciszku, no nie daj się prosić. - Była uparta.
- Daj spokój, lepiej powiedz jak było z tym policjantem.
- Może było, a może nie. Chodź, pomogę Ci wstać.
Uniosłem się sam, ale rzeczywiście, gdyby nie jej pomoc, wylądowałbym na podłodze. Podała mi bieliznę, odwracając się do okna.
- Zachowam pozory, w odróżnieniu od Ciebie, głupku.
Och, wspomnienie jej ciała, mokrego ciała. Pospiesznie założyłem bokserki, opierając się o nocną szafkę.
- Już możesz.
Odwracając się, otworzyła oczy lekko zdumiona, a jej usta delikatnie się rozchyliły.
- Nawet taki pokiereszowany wyglądasz jak model z okładki komercyjnego czasopisma. - odparła, lekko się śmiejąc.
- Daj spokój mała.
Czy ja jej się podobałem? Czy czuła to samo? Patrzyła na mnie inaczej niż dotychczas. Czy byłem jej drogi jak żaden inny mężczyzna?
Droga do tego malutkiego autka, była dosyć męcząca. Lekko podparty o nią, mogłem poczuć jabłkowy zapach włosów. Jaka ona była słodka.
- Wsiądziesz sam? - wyrwała mnie z myślenia.
- Jasne.
W tym małym autku, było dosyć przytulnie. Dobrze, że rodzice sprawili jej taki prezent na 17 urodziny, dziękowałem im w duchu. Droga do domu minęła dosyć szybko. Szczególnie, gdy patrzyłem na nią w skupieniu, badając każdy centymetr jej ciała.
Musiała wdać się w swoją matkę, bo do ojczyma, nie była wcale podobna. Urodą przyćmiewała każdą.
Zaparkowała, a ja nieporadnie wyszedłem z samochodu, wzięła z niego rzeczy i jedną ręką podparła całą moją posturę. Poruszaliśmy się powoli. Szczerze, delektowałem się chwilą jej bliskości. Byliśmy już przy drzwiach, gdy upuściła klucze, schyliliśmy się oboje, zbliżając się tak blisko, że moje serce niespodziewanie przyspieszyło. Chciałem jej. Chciałem ją pocałować. Cholera, nie mogłem wytrzymać.
Zdrową ręką, chwyciłem jej ramię, przygniatając ją swoim ciężarem do ściany. Wtuliłem się w nią, szukając jej ust. Przygryzałem płatek ucha, napierając swoim ciałem jeszcze bardziej.
- Bartek... nie, co Ty robisz? - drżała, unosząc głos.
- Nie wiem. Nie potrafię tego wyjaśnić. Pocałuj mnie Laura, pocałuj, proszę... - mówiłem niczym zagubione dziecko.
Jednym ruchem odepchnęła moją twarz, patrząc ze złością.
- Dzwoniła Sandra, nagrała Ci się na skrzynkę. Mówiła, że było bosko. - Jej spojrzenie paraliżowało.
Zrobiłem się zapewne cały czerwony. Przed chwilą rzuciłem się na nią, dzień wcześniej kochając się z inną kobietą. Musiała mnie uznać za wariata. Musiałem jakoś wybrnąć z tej sytuacji.
- Wybacz. A tak... - odparłem z uśmiechem, kierując się do domu.
Stała osłupiała, patrząc, jakbym zapomniał o całym zdarzeniu.
Widziałem zazdrość w jej oczach, zazdrość i coś jeszcze. Malowało się w niej podniecenie, które rozświetlało pełne podziwu oczy.
Cdn...