Tylko moja (VII). Koniec

2 czerwca 2014

Opowiadanie z serii:
Tylko moja

Szacowany czas lektury: 15 min

Cóż ostatnia część.
Wątek z humorem jest.
Mam nadzieje, że fabuła zaskoczy.
Błędy na pewno będą obecne, ale jestem zabiegana. Proszę o upomnienia w komentarzach.

Więc zakończmy historie. Miłego czytania.

Rozmowa zakończyła się w momencie podania przez niego tej chorej propozycji. W sumie wiedziałam, że to nie będzie łatwa rozmowa, ale w najgorszych snach nie pomyślałabym o propozycji seksu z nim. Jeden raz w zupełności mi wystarczył aby przekonać się, że nie posiadamy żadnej "chemii".

To prawda, dorośliśmy jednak nie miałam zamiaru z tego powodu wskakiwać mu do łóżka. Miałam wrażenie, że się oszukuje. Czemu? Słowa, które do mnie dziś skierował odbiły się w mojej głowie i krążyły w niej przez przynajmniej dwie godziny samotnej udręki w domu. Nie mogłam znieść samotności, złości, żalu po Feliksie. Wszystko skumulowało się w mojej głowie powodując depresje.

Ja i depresja? W życiu bym o tym nie pomyślała, ale powoli przeradzałam się w histeryczkę. Musiałam z kimś porozmawiać. Otulona kocem na kanapie z winem w jednej ręce, a telefonem w drugiej wybiłam na nim numer do Elizy. Główna pomysłodawczyni w tym momencie pewnie była w pracy, ale gówno mnie to obchodziło. Skoro chciała takiego obrotu sprawy tak samo jak Feliks to obydwoje powinni mi pomóc. Ale rozmowa z moim byłym (możliwe przyszłym?) facetem byłaby nie na miejscu. Co miałabym powiedzieć? "Hej kochanie, mój przyjaciel, aktualnie twój konkurent poprosił abym się z nim przespała jak myślisz, w jakiej bieliźnie będzie mi do twarzy?" Na pewno byłby zaskoczony niespodzianką z mojej strony.

Przechylając butelkę z bordowym trunkiem czekałam na czwarty sygnał, przy którym Eliza powinna była odebrać ten cholerny telefon. Mój mizerny wygląd, okropny stan upojenia alkoholowego nie poprawiał nastroju, a wręcz przeciwnie. Nagle usłyszałam głos po drugiej stronie aparatu.

- No, hej piękna jak tam? - zapytała z wigorem w głosie.

- Nie wiem jak to zrobisz, ale masz być u mnie za 10 minut - wyjęczałam w amoku - aaa... i kup wino, przyda się.

- Nie chce Cię oskarżać, ale... czy ty czasem nie jesteś pijana? - zapytała prawie piszcząc do telefonu.

- Pijana, ja pijana? Oczywiście, że jestem pijana! - wykrzyczałam odsuwając od siebie ustrojstwo, które do tej pory trzymałam przy uchu i zaczęłam do niego krzyczeć lekko kiwając się na boki - Leczę rany duszy! Więc jeżeli nie przywieziesz mi wina i swojej dupy do mojego mieszkania za jakieś... no powiedzmy za 10 minut, to zrobię Ci z niej przy następnym spotkaniu jesień średniowiecza! - po tych słowach rozłączyłam się.

Nie wiedziałam czy przyjedzie, ale miałam ogromną nadzieje. Tak, nadzieje ponieważ tylko ona mi teraz została. Nadzieja na to, że nie pójdę lub ewentualnie pójdę z Igorem do łóżka, nadzieja na bycie z Feliksem po tym wszystkim, nadzieja na jego wybaczenie mi zdrady, nadzieja na to, że nie zostanę po tym wszystkim znów sama ze złamanym sercem.

Elizie co prawda przedłużył się czas o dodatkowe 10 minut, ale nie narzekałam. Kiedy siedziałam na kanapie bawiąc się szyjką od butelki, usłyszałam jak ktoś wdziera się do mojego mieszkania bez najmniejszego problemu.

- Masz to wino! - krzyknęłam. Nie usłyszałam natomiast odpowiedzi co bardzo mnie zaniepokoiło. Moja ciekawość dopięła swego i mozolnymi ruchami zwinęłam się z sofy aby wyjść na korytarz i zabrać moje "lekarstwo" wraz z jej osobą do salonu. Pomyślałam, że potrzebuje pomocy bo wiem jaką jest troskliwą znajomą. Zazwyczaj kupuje nadmiar słodkości i alkoholu abyśmy mogły pozdychać wspólnie więc powód do wstania z wyra był uzasadniony.

To co ujrzałam kiedy weszłam chwiejnym i dziecięcym krokiem na korytarz wzbudziło we mnie chwiejne emocje. Na środku stał Feliks z wściekłym wzrokiem, mając w ręce walizkę ze swoimi rzeczami. Zaczęłam kręcić głową, po czym przecierałam oczy nie dowierzając, że to on znalazł się w moim mieszkaniu zamiast Elizy. Chyba śniłam? Zaczęłam lekko łkać i tupać wściekle nogami jak dziecko krzycząc na cały głos.

- No tego to Ci nie podaruje! - popatrzyłam do górę kierując słowa do Boga, a potem pokazałam wyniośle ręką na Feliksa - Tego już za wiele! On? Na serio? Wcześniej depresja, a teraz halucynacje? Chcesz żeby mnie zamknęli w czterech ścianach! - wybełkotałam i założyłam ręce na biodra.

Feliks zaskoczony, ale nadal niespokojny spoglądał na mnie jak na wariatkę i nie odezwał się ani jednym słowem. Moja klatka piersiowa bolała jak cholera. Czyżby z powodu żalu, płaczu, ostatnich wydarzeń, a może tylko na jego widok? Lekko schylił się kładąc walizkę na podłogę i wziął głęboki oddech.

- Jak mogłaś? - zapytał i palcami wytarł wierzch dolnej wargi po czym zaczął się ironicznie śmiać i rozglądał po mieszkaniu, na końcu patrząc w moje oczy - Nie jestem wytworem wyobraźni, ale poważnie wkurwionym wulkanem energii, który się nie opanuje dopóki nie wyjaśnisz jak mogłaś iść z nim do łóżka - pod koniec swojej wypowiedzi wyczułam jakby "zgrzyt" jego słów.

- Co? - zapytałam urażona - O czym ty do cholery... z resztą, co ty tutaj robisz?! Masz jakieś wyjaśnienie? Bo ja nie mam zamiaru się tłumaczyć.

- To ja pierwszy zapytałem!

- Jeżeli tak ma wyglądać ta konwersacja to wolałabym abyś wyszedł - dokończyłam nie patrząc mu w oczy wskazałam palcem na drzwi.

- Po moim trupie! - syknął i podszedł do mnie powodując te cudowne "mdłości", które zawsze sprawiały, że upadałam po jego osobą. Staczałam się z każdym słowem wypowiedzianym w jego stronę, z każdym kolejnym spojrzeniem w jego oczy, a kiedy otoczył mnie swoją osobą w tym właśnie momencie poczułam jak tracę kontrole całkowicie.

- Nie przespałam się z nim idioto! - krzyknęłam prosto w twarz bruneta o płonących oczach.

- Ale miałaś to w planie prawda?! - po tych słowach uformował swoje dłonie w pięści co zauważyłam ukradkiem, a jego szczęka zacisnęła się tak mocno, że wyglądał w tym momencie jak gotowy do walki superbohater.

- Nawet jeśli! - igrałam z ogniem, ale uwielbiałam to robić - To już nie twój biznes! Zrezygnowałeś ze mnie. Wypowiedzenie zostało przyjęte więc arrivederci roma!

- Nie prowokuj! - syknął.

- W ogóle jak się tu znalazłeś? Kto Ci o tym powiedział? Nikomu nie... - kiedy starałam sobie przypomnieć co robiłam w ciągu dzisiejszego dnia zrozumiałam. Nagle mnie olśniło. - to niemożliwe.

- A jednak - popatrzył na mnie teraz z wyrzutem i obrócił się, rozluźniając swoją szczękę masażem ręki.

- Nie rozumiem po co miałaby Ci powiedzieć! - krzyknęłam - Eliza nawet nie zdążyła się dowiedzieć dlaczego jestem w takim stanie... to znaczy byłam.

Odwrócił się i znów podszedł na niebezpieczną odległość.

- To był ich cholerny plan. Nie zauważyłaś nawet jak twoja przyjaciółka robi Cię w konia.

- Co to ma znaczyć? Eliza zawsze jako jedyna mi pomagała!

- Wiedziałem, ją znam. Przypominała mi kogoś. Domyśliłem się po dzisiejszym telefonie do mnie. Myślała, że odejdę od Ciebie.

- Możesz kurwa jaśniej! - zaklęłam w jego stronę zaciskając paznokcie na ramieniu. Popatrzył z energią w moje oczy i wyrecytował jakby mój testament na tamtą chwilę.

- To jest siostra Igora. Przyrodnia siostra Igora. Osoba, która wynajęła mnie do... - nie dokończył i skrył swoją twarz w dłoniach.

- Mów!

- Byłem wynajęty do tego aby Cię rozkochać - powiedział spokojnie i odwrócił twarz nie chcąc na mnie spojrzeć.

To co zdawało się prawdą nagle przestało się liczyć. Nie mogłam uwierzyć. Zatkało mnie od środka powodując gorszy ból od tego, który towarzyszył mi od samego ujrzenia go w moich drzwiach. Słowa teraz rozmywały się wraz z obrazami, a wszystko co miało sens jakikolwiek dla mojego serca wyblakło.

- Coś... ty... powiedział? - akcentowałam każdy wyraz. Odwróciłam wzrok i obiema dłoniami zakryłam swoje usta aby nie wykrzyczeć na głos odrazy w jego stronę. Kucnęłam na dwie minuty kierując swoje dłonie teraz na oczy aby nie mógł zobaczyć płaczu wydobywającego się z mojego ogromnego żalu. Po paru sekundach kucnął obok mnie starając objąć, ale momentalnie się od niego odsunęłam i podniosłam. On też zebrał się na równe nogi i chciał wykonać kolejne podejście, a ja nie mogłam znieść jego obecności.

- Kiedy byłaś na studiach zadzwoniła do mnie w sprawie pracy. Wiedziała, że pracowałem w teatrze Angielskim znajdującym się obok twoich studiów. Zapłaciła sporo kasy po to abym Cię rozkochał, a potem zostawił. Powiedziała, że jesteś przeznaczona komuś innemu, ale temu szczęściu trzeba "pomóc". - Z każdym słowem po jego policzkach spływały łzy. Wydawały się być realistyczne, ale po tym co usłyszałam nie mogłam uwierzyć już w nic o czym mówił. - Chciała żebyś poleciała w jego ramiona. Zgadali się, że tylko tak mogą Cię ściągnąć do Polski. Olga nie ma o niczym pojęcia. Nie widziałem mojej pracodawczyni... Jeżeli tak mogę tę kurwę tak nazwać. Potem Igor zaplanował wtargnięcia do twojego mieszkania wraz z nią, następnie scenariusz przekazywał mi. Odszedłem jednak z własnej woli. To miało być inaczej zaplanowane. Finał miał wyglądać całkowicie inaczej.

Przez moment wpatrywałam się w jego boczny profil, a dopiero po chwili odwrócił się w moją stronę i popatrzył prosto w oczy. Głuchłam z każdą nową ciekawostką na temat cholernego planu. On jednak kontynuował.

- Wszystko zaczęło się walić w momencie kiedy nie przyjmowałem od niej pieniędzy na konto. Odsyłałem je. Potem odmówiłem Igorowi kiedy zaplanował abym Cię uderzył. Stwierdził, że tylko tak do niego wrócisz. Myśląc, że to on jest idealny i będziecie razem.

- Więc co tu jeszcze robisz? - zapytałam obojętna. - Dostaliście to czego chcieliście. Teraz spieprzaj. W końcu taki był plan.

- W momencie, w którym mieliśmy przed naszą domówką moment wiesz - uśmiechnął się lekko i nie dokończył gdy gorycz znów zalała jego twarz - chciałem żeby to nigdy się nie wydarzyło. Nie mam na myśli nas - poprawił się - ale tej chorej pracy. Kiedy wróciłem do Polski i zobaczyłem Cię taką roześmianą, pełną życia... uderzyło jak piorun.

- Przestań pieprzyć! - krzyknęłam i kiedy odeszłam w stronę salonu, on chwycił mój nadgarstek i zamknął w niedźwiedzim uścisku.

- Kurwa... zakochałem się. - Próbowałam się wyrwać i szlochając błagałam go wzorkiem aby przestał. Wiedziałam jednak, że to na nic, że jesteśmy na siebie skazani. Palant i naiwniaczka. Ostatnie słowa jednak wypłynęły na powierzchnie.

- Ja też byłem naiwny sądząc, że nie poczuje nic do kogoś kto miał być moją pracą. Stało się i nic na to nie poradzimy! - przycisnął mnie do siebie jedną dłoń kładąc na pośladek, a drugą ujął moją twarz. Moje ręce uniesione lekko na wysokości jego ramion zatrzymały się i już nie stawiały oporu. Powinnam była go nienawidzić, ale to co wydarzyło się między nami wzbudzało we mnie jeszcze większy ogień i potrzebę bycia z nim niż kiedykolwiek.

Ze załzawionymi oczami i ogromną wściekłością spowodowaną moją uległością wobec niego zdołałam wydusić z siebie ostatnie słowa.

- Jak to się skończy? - wydukałam.

- Postaram się żeby obydwoje zapłacili za to wszystko. Z drugiej powinienem podziękować... za Ciebie.

Moje dłonie mocno chwyciły jego twarzy i docisnęły jego wargi do moich. Pocałunek był na tyle mocny, że poczułam na nich fizyczny ból. Tęsknota uwalniała się z każdym oddechem. Teraz dwoma rękami podniósł mnie tak abym mogła opleść go nogami i zaniósł do sypialni kładąc na łóżko. Dłońmi podwinął mój podkoszulek i przygryzł sterczący sutek. Po kilku sekundowej zabawie moimi piersiami zsunął się w dół i brutalnie zdarł ze mnie spodnie wraz z bielizną. Podciągnął pod swoją twarz moją kobiecość i wbił się w nią językiem tak cudownie, że przez ciało przeszedł dreszcz. Lekki jęk zachwytu zmieszał się z ogromnym podnieceniem, a moje mgliste oczy widziały tylko teraz jak cudownie wije się w moim wnętrzu.

Drżałam jeszcze przez kilka minut i w momencie, w którym zbliżała się meta mojej rozkoszy Feliks pośpiesznie wstając zaczął rozpinać spodnie. Musiałam mu pomóc więc ja też wstałam i na początek dłonie nakierowałam na tors ściągając koszulkę. Dopiero po tym kucnęłam i zajęłam się jego paskiem. Kiedy wydobyłam penisa ze spodni płomień rozpalił się na nowo. Chwyciłam jego przyjaciela w obie dłonie i posuwistymi ruchami doprowadzałam go do stanu gotowości pomimo i tak wielkiej erekcji. Wsadziłam go do buzi i teraz smakowałam tego czego brakowało mi od tak dawna. Nikt nie mógł nam przeszkodzić. Nie miałam zamiaru przestawać. Świst z jego ust świadczył o równie cudownym uczuciu, które z nim dzieliłam.

- Dość! - warknął i podniósł mnie, a potem znów wbił się w usta rzucając nas na łóżko - Nie mam zamiaru skończyć tak szybko - szepnął do mojego ucha i ugryzł jego płatek.

Rozłożył moje nogi i wbił się swoim członkiem tak głęboko, że krzyknęłam z bólu, a za którym ukryta była ogromna przyjemność. Kilkanaście powolnych ruchów i moje pulsujące wnętrze sprawiało, że wystarczyło niewiele abyśmy doszli. Feliks jednak zmienił taktykę i teraz rytmiczne kroczki zamieniły się w bieg. Jedną dłoń trzymał na moim pośladku, drugą ściskał moją pierś, a ustami wodził po szyi. Natomiast moje palce zaciskały się na jego muskularnych ramionach wbijając w nie paznokcie. Jeszcze tylko jeden metr. Bieg zakończył się naszymi wspólnymi głośnymi krzykami zamykającymi się na gorącym pocałunku w wspólnych objęciach. Obydwoje smakowaliśmy niesamowity orgazm przeszywający nasze ciała.

- Raj - usłyszałam kiedy podniósł swój wzrok, a potem znów wślizgnął się w moje usta. Tak dobrze było go czuć przy sobie. Chciałam aby świat zatrzymał się w tym momencie, choć na parę godzin.

- Słucham? - zapytałam zaskoczona głośno oddychając i oblizując wargi, jednym palcem wodząc po jego twarzy.

- Jesteś lepsza niż raj.

- Byłeś w raju? - zapytałam patrząc w jego piękne oczy i morką twarz, do której przyklejały się moje pojedyncze włosy.

- O tak! - zaśmiał się i delikatnie ucałował moją dłoń - przed paroma chwilami.

*

Tydzień minął bardzo szybko. Obydwoje czuliśmy, że atmosfera się zagęszcza, ale odpuściliśmy sobie wszystko i zrozumiałam, że to było chorą grą Igora i Elizy. Zrozumiałam jak wiele mogłam przez nich stracić. Feliks był przypadkiem, owszem jednak z drugiej strony to najbardziej cudowny przypadek w moim życiu, który kiedykolwiek mi się przydarzył.

- Zostało tylko kilka godzin do ślubu, a ty nadal nie oddzwoniłaś do tego... - nie dokończył obejmując mnie w pasie gdy gotowałam nam obiad.

- Nie będę oddzwaniać. Idziemy na wesele kochanie. - Zaśmiałam się.

- Co? - odwrócił mnie do siebie z wściekłym wzrokiem i patrzył z dezorientacją.

- Tak to! Wiesz wpadnę do kościoła, z resztą o moim planie opowiem Ci później... - powiedziałam oblizując palec, na którym widniała kropelka sosu.

- Oj nie ładnie! - podsadził mnie na blat stołu i rozsunął moje nogi dopasowując się w nie. Nie musiałam grać. Dzisiaj byłam rozgrzana totalnie, a ochota na jego osobę nie przechodziła po kilku godzinnym bzykanku. Kiedy zaczął rozpinać pasek, narzuciłam mu swojego ręce na szyje i popatrzyłam kusząco w oczy. Jako, że miałam na sobie tylko szlafrok zręcznie go odwiązał, spojrzał w dół i znów w moje oczy. - Uwielbiam Cię - dodał i wbił się w moje usta.

Dwugodzinny maraton zakończyliśmy wspólnym prysznicem. Kiedy byliśmy gotowi na wyjście z domu objaśniłam Feliksowi plan działania na dzisiejszej uroczystości.

W kościele stałam sama bacznie przyglądając się Igorowi, który co rusz spoglądał w moją stronę. Na razie wszyscy zbierali się do budynku więc wykorzystałam moment i pokiwałam mojemu "idealnemu" facetowi głową w stronę drzwi do zakrystii.

Igor wszedł zaraz za mną. Kiedy obydwoje byliśmy w środku, wcieliłam swój plan w życie.

- No to działaj! - szepnęłam i zaczęłam ściągać szpilki.

- Tutaj! - zaśmiał się i podszedł dwa kroki w moją stronę.

- O tak! - udałam uwodzący uśmiech i przyciągnęłam go do siebie wbijając się w te ohydne, zdradzieckie usta.

- Wow - oderwał się od nich i kiedy chciał rozpiąć mój gorset zatrzymałam go na chwilę po czym popatrzyłam w jego oczy udając niewinną, niczego nieświadomą zakochaną dziewczynę.

- Kochasz Olgę?

- Oczywiście, że nie! Co to za pytanie? - zaśmiał się i znów chciał wtopić się w moje łaski, ale odsunęłam go nadal kusząco zwodząc.

- Ale powiedz mi jak to jest między nami? Wiesz, że wybaczę Ci wszystko. To będzie nasz nowy początek! - zawiesiłam się na jego ramionach.

- Wiesz, nie byłem do końca szczery. Olga była wymówką. W sumie pomogła mi Elizka. Wiesz nająłem tego palanta, zgodził się, zwodził Cię bo chciałem Cię odzyskać. Olga w sumie jest sama sobie winna i jest boczną ofiarą. Ale dobrze wiesz, że to dla Ciebie - gładził mnie po twarzy. Oszust jeden!

- Nabrałam się prawda? - zaśmiałam się lekko i starałam nie zwracać uwagi na jego dłoń, która zacisnęła się na pośladku, a którą miałam ochotę rozerwać na strzępy.

- Troszkę, ale wiesz wszystko co dobre... - i kiedy miał wypowiedzieć ostatnie słowa do pomieszczenia weszła Olga wraz ze swoimi siostrami, po czym zadała Igorowi siarczysty policzek. Zszokowany obrotem spraw lgnął na podłogę i popatrzył w moją stronę.

- Coś ty zrobiła! - krzyknął, a obok mnie znalazł się Feliks patrząc na niego wściekle. Obydwoje popatrzyliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać.

- No co kochanie! - powiedziałam grając czułą. - Teraz nie masz ochoty mnie przelecieć? Na oczach całego kościoła!

Olga zaczęła kopać Igora co wprawiło nas w jeszcze lepszy nastrój.

- Zamontowaliśmy tu wczoraj podsłuch. Cały kościół słyszał twoje wyznania Romeo - dodał Feliks i pocałował mnie w policzek.

- Ty gnoju! Płaciłem Ci! - zaczął wrzeszczeć bezradny Igor podczas kopniaków ze strony jego niedoszłej małżonki.

- Nie. Płaciła mi twoja popieprzona przyrodnia siostra, a ty jesteś tylko zwykłym sukinsynem, który okłamywał wszystkich od początku. W sumie jesteś lepszym aktorem ode mnie - powiedział spokojnym głosem Feliks trzymając mnie w ramionach.

W tym momencie do pokoju weszła Eliza, która zorientowała się o co chodzi. Próbując wydostać się przez tłum gapiów z pomieszczenia pomyliła się w ocenie swoich szans, złapałam ją za włosy po czym mocnym sierpowym uderzyłam w twarz. Cios chyba był skuteczny widząc efekt jej ciała na podłodze starającego pozbierać się do kupy.

- To za kłamstwa troskliwa przyjaciółko! - krzyknęłam i złapałam Feliksa za dłoń prowadząc go w stronę wyjścia, omijając gości. Ten po kilku krokach puścił mą dłoń i pokazał gestem "jeszcze jedno". Wrócił do pomieszczenia podszedł do Igora, chwycił go za fraki i uderzył z taką siłą, która powaliłaby konia.

- To za ogół! - puścił jego marynarkę i wrócił do mnie stojącej przy futrynie drzwi. Złapał mnie za rękę i kiedy już wychodziliśmy odwrócił się do niego po raz ostatni dodając - Zapomniałbym... ONA JEST TYLKO MOJA! - i puścił oczko.

PS: Co dzieje się z nami teraz? Hmmm powiedzmy, że mamy bardzo zajęty grafik. Wiecie... maraton za maratonem.

Ten tekst odnotował 14,620 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.93/10 (25 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Z tej samej serii

Komentarze (6)

+1
0
Błędy ortograficzne, interpunkcyjne. Masa powtórzeń, zaimków i źle skonstruowanych zdań. To już ósmy (!) tekst autorki, a nie widać nawet najmniejszej poprawy. Nie rozumiem ciągłych próśb o "konstruktywną krytykę" skoro nie są one brane pod uwagę przy kolejnych opowiadaniach.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Podobało mi się bardzo całe to opowiadanie. Ale na Twoim miejscu założyłabym jakiegoś bloga i tam publikowała bo tutaj jest za dużo "wybrednych" osób. Pisz dalej.
PS. Kiedy mozna spodziewać się kolejnej części Szansy ?? Bardzo mnie zaciekawiła ta historia.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Super !
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
nie jest najgorzej 🙂
Fajnie, że znalazł się wątek humorystyczny.
Czekam na Szanse !
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Skoro jest się zabieganym, to może lepiej dopuścić tekst do publikacji kilka dni później, ale go sprawdzić?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
blog jest.
adrenalinka.mini-blog.pl
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.