Surprise
15 stycznia 2022
Szacowany czas lektury: 1 godz 11 min
Kontynuacja opowiadania Challenge.
- Jak mogłaś mi to zrobić!? – podniosła głos rozzłoszczona Nikola, kiedy pod pozorem przebrania butów na wygodniejsze, wyszła z sali balowej z mamą. Samochód stał na pobliskim parkingu. Wzburzona nastolatka musiała się upewnić, że to, co mówiła Olka, się stało, że to nie było kłamstwo. Tak bardzo chciała usłyszeć, że było inaczej.
- Ale co? – udała zaskoczoną pretensjami córki Aleksandra. Dla zyskania chwili, zapięła płaszcz po samą szyję i postawiła kołnierz. Zaśmiała się w duchu. Czasem lubiła się z córką droczyć i być “przyjaźnie złośliwa”, bo nie dość, że Nikola zadzierała nosa, uważała się za Alfę i Omegę, dość często traktowała ją jak koleżankę, nie jak mamę. Za często chciała luźnych relacji. No to je miała. Aleksandra nie miała zamiaru się specjalnie tłumaczyć, tym bardziej zdradzać szczegółów. W sumie czuła się dziwnie, bo zdawała sobie sprawę, jak to wygląda, ale czasu już nie cofnie. Nawet nie chciałaby. Czekała więc na dalsze marudzenie. Wiedziała, że córka nie odpuści.
- To! – pomachała koronkową bielizną wkurzona córka.
- O nie! – odegrała rolę przerażonej, zasłaniając dłonią otwarte usta. – A ja ich szukałam. Skąd masz? Powiedziała ci? – udała przyłapaną na niecnym uczynku. Chyba zbyt teatralnie zakryła dłonią usta, co spostrzegawcza córka właściwie zinterpretowała.
- Mamo, jak mogłaś? – prawie że zakwiliła ze zdziwienia i pełna pretensji, że to jednak prawda.
- Nic złego nie zrobiłam. Przypominam, że jestem dorosła – ucięła, nie chciała nic tłumaczyć. – Może ty mi coś powiesz, co? – dała do zrozumienia, że o pewnych sekretnych sprawach wie. Odbiła piłeczkę. – Wiecie, jak to po was było widać – oznajmiła z troską, jakby chcąc uchronić córkę i koleżanki przed plotkami, ale też ochronić Olę, którą córka mogła oskarżyć o wyjawienie tajemnicy. – I może macie wśród swoich rówieśników idiotów, ale ja, słysząc wasze rozmówki i widząc te wasze dumne uśmieszki podniebnych latawic, wszystko już wiedziałam. Normalne jesteście? Jak swędzą was szparki, szalejcie sobie, ale z głową. – Teraz brzmiała jak przejęta sprawą mama. – Zaskoczyła mnie, wykorzystała sytuację i… Nie chciałam jej robić przykrości. Każdy ma chwilę słabości. Nie tylko faceci, kobiety również – wyjaśniała, spoglądając z ukosa z nutką zawstydzenia, ale też jakby zaczepnie. – Sama przecież wiesz – tłumaczyła się, a ostatnimi słowami i charakterystycznym spojrzeniem, przypomniała o czymś córce. – Nie oskarżaj mnie więc. Siedź cicho, nikt się o tym nie dowie. Ola obiecała. Ja nie mówię twojemu tacie, co się czasem dzieje w twoim pokoju – skwitowała.
Nikola spłonęła rumieńcem.
Aleksandra już dawno przestała się przejmować humorami córki. Naprawdę odkąd córka zaczęła się zmieniać w kobietę, bardziej stały się koleżankami, a nie mamą i córką w tradycyjnym wydaniu.
- Ale z… nią? – ucięła impulsywne i pełne żalu słowa, jakby nie mogła przeżyć tylko tego, że sprawa dotyczyła Oli. – No dobra – burknęła na wymuszoną spojrzeniem mamy zgodę. Aleksandra kłopotliwym wspomnieniem i pewną uszczypliwością trochę ustawiła córkę do pionu, więc nie było sensu tego drążyć. – Tylko nie mów tego nikomu. Wiesz, jaki to będzie obciach, jeśli ktoś… – mówiła zrezygnowana, jakby tylko za sprawą szantażu odpuściła mamie winy.
- Obiecuję – zapewniła z widoczną ulgą Aleksandra. – Buty masz w bagażniku – zmieniła temat mama, wciskając klawisz na pilocie, a siłowniki tylnej klapy zaczęły ją unosić.
- Czasem jesteś zbyt… nowoczesna – wytknęła Nikola, zdejmując but z wysokim obcasem i wrzucając go do bagażnika.
Oparta o karoserię samochodu, zakładała wygodniejsze obuwie, nawet nie patrzyła w stronę mamy.
- Na co dzień jakoś ci to nie przeszkadza – odpowiedziała pewna siebie kobieta. – Naprawdę chcesz ten temat ciągnąć?
Na tak postawione pytanie, Nikola odpowiedziała milczeniem. W duchu jednak śmiała się z pomysłu na ciętą ripostę. W innych okolicznościach pewnie byłaby odważniejsza, przy koleżankach na pewno, ale teraz nie chciała mamy wkurzać. “Ciągnąć to ja mam dziś zamiar coś innego” – brzmiało jej w głowie, a na samą myśl czuła podniecenie. Już nie mogła się doczekać opuszczenia balu. Cała noc była przed nią. Będzie jak te dziewczyny z amerykańskich filmów – pójdzie na całość.
- Nie wracam dzisiaj. Śpię u Idy – poinformowała sucho.
Aleksandra nawet nie odpowiedziała, tylko kiwnęła głową, że przyjęła.
Na parkiecie wciąż tańczyły najbardziej wytrwałe pary, choć w ich ruchach zdawało się być widać znużenie. Część balowiczów powoli znikała z oficjalnej imprezy. Jedni wychodzili do domów, drudzy na bardziej kameralne party bez obecności dorosłych.
Aleksandra nie wiedziała, kiedy będzie, i czy w ogóle nastąpi, właściwy moment. Kilka razy robiła już podchody, za każdym razem rezygnowała, bo wydawał jej się to głupie, dziecinne. Ale już po minucie, dwóch, nadal czuła się zdenerwowana i nabuzowana emocjami, jak przekraczająca granice nastolatka. To było silniejsze od niej. Wciąż myśląc o swoim zwariowanym spontanicznie powstałym planie, czuła ścisk w brzuchu, miękły jej nogi, a płuca automatycznie przyjmowały większą objętość powietrza. Pewnie też promieniowała na twarzy erotyczną energią, ale nawet nie chciała o tym myśleć. Sama czuła żar w oczach. Okoliczności zdawały się sprzyjać, więc musiała działać. Musiała wykorzystać sprzyjające okoliczności. Przynajmniej spróbować, by nie żałować, jak w jej życiu miało to już miejsce kilka razy. Takim jak ona nie było łatwo.
Udało się.
Uśmiechem i głośnym kurtuazyjnym pytaniem, o to jak się wszystkie bawią?, kiedy wracają do domu?, zaczepiła i zatrzymała, zmierzającą do toalety zmieszaną nieco Olę.
- Jak chcesz, zadzwoń do taty. Powiedz, że… śpisz u… Nikoli – szepnęła po krótkiej rozmowie, nieustannie obserwując najbliższe otoczenie. Słowa opiekunki zabrzmiały jak podpowiedź nauczycielki, która chciała naprowadzić ją na właściwą interpretację omawianych na lekcji faktów.
- Ale Nikola idzie jeszcze do… – próbowała tłumaczyć zdziwiona Ola. Nie bardzo wiedziała, o co chodzi, nie chciała też wydać koleżanki.
- I mówiła mi, że będzie tam spać, więc… – dopowiedziała mama i urwała, bo właśnie ktoś szedł w ich stronę. Jej oczy i mina informowały nastolatkę, że powinna już coś wyczytać pomiędzy wierszami, bo nie wypadało mówić tego wprost. Najwięcej chyba przemawiało utkwione w oczach Oli spojrzenie tych błyszczących pani Aleksandry. Te oczy mówiły chyba najwięcej.
Dziewczyna stała skonsternowana z łomoczącym w piersi sercem, teraz już wszystko wiedziała. Ta ukryta propozycja przyszła tak niespodziewanie, że w głowie zaczęły pojawiać się przeróżne myśli. Te za i te przeciw. Przeszył ją lęk, obawa, przed podjęciem decyzji i złożenia jakiejkolwiek deklaracji. Nie miała też odwagi odmówić. To była szansa. Nastolatce z jej delikatnym problemem nie było łatwo. Znowu stanęła przed trudną decyzją, tą z rodzaju przełomowych. Jednocześnie pragnęła tego, czego dziś doświadczyła. Pierwszy raz z kobietą był… taki niespodziewany, szalony, w zasadzie przyszedł w najmniej spodziewanym momencie, bo przecież miała dziś zmusić się do czegoś zupełnie innego.
- Do… dobrze. Zobaczę, co się da zrobić. Ale mówiłam tacie, że wszystkie śpimy u Amandy – odpowiedziała wymijająco.
Mama Nikoli naprawdę mocno ją zaskoczyła. Spontaniczna sprawa na górze – OK, było super. Ale cała noc? Tu dziewczyna poczuła się nieswojo. Zastanawiała się, czy to propozycja na poważnie. Sytuacja chyba ją przerastała, czuła jak drżą jej nogi.
- Nikoli tam na pewno nie będzie. U Amandy. Uwierz mi. Z Idą się umówiła – szukała czegoś w pamięci – już jakieś trzy tygodnie temu? – zdradziła, by udowodnić dziewczynie, że jej córka z premedytacją kłamała przyjaciółkom.
Dziewczyna wysiadała z pachnącego świeżością samochodu podekscytowana, a zarazem pełna obaw.
Miasto zimą w środku mroźnej nocy zmieniało tak wiele w odbiorze wrażeń, że czuła się jakby grała w filmie. Jakby na planie istniały tylko one dwie.
Już chciała być w ciepłym mieszkaniu. Bała się, że ktoś zobaczy, jak wchodzi z mamą Nikoli przez drzwi. Zdawało jej się, że już ktoś zaniepokojony patrzy z okien i wie, po co obie się umówiły.
Nigdy wcześniej się tak nie czuła. Jakby była pod kompletną władzą tej wciąż uśmiechającej się kobiety. Ależ ją ta wizja tego, co miało się wydarzyć, ciągnęła w stronę drzwi wejściowych do budynku. Przez moment czuła specyficzny lęk, jakby jej coś groziło, ale to tylko jej młody umysł nie był przygotowany na taki obrót spraw. Syndrom ucieczki przed nieznanym, niezrozumianym, groźnym. Już wiedziała, co muszą czuć wygłodniałe zwierzaki, kiedy głodne zakradają się na zamieszkały przez ludzi obszar. Prymitywny mózg mówił – nie – tam jest zagrożenie, ale instynkt popychał je do zupełnie przeciwnych reakcji. I szły dalej czujne i pełne obaw.
Co chwilę przeszywały ją ciarki. Co chwilę chciała znaleźć jakąś wymówkę, ale słowa nie dawały się wypowiedzieć, wyszłaby na niedojrzałą tchórzliwą dziewuchę. Zakazane przyciągało ją bardziej, i bardziej, z każdym stawianym krokiem. Przecież wiedziała, po co wspina się po schodach.
Weszły na drugie piętro pięknie wyremontowanej kamienicy w samym centrum miasta. Za każdym razem, kiedy Ola tu przychodziła z koleżankami, myślała o Nikoli – snobka.
Klucze uderzyły o blat sekretarzyka, gospodyni, zdejmując szpilki odetchnęła z ulgą i rzuciła standardowe: “Rozgość się”.
Mieszkanie miało swój specyficzny zapach, wyczuwała w nim wiodące nuty lawendy. Było sterylnie czyste i stylowe. Ola zawsze marzyła o podobnym.
Gospodyni zaproponowała też wino, na co czująca się niezwykle dorośle Ola, chętnie się zgodziła, jakby to było u niej czymś normalnym.
- Dziwnie się czujesz? Jak uwiedziona ofiara? – zaśmiała się Aleksandra. Widziała to w zachowaniu zdenerwowanej nastolatki. – Niepotrzebnie – spojrzała łagodnie. Jej spokojne ruchy i szczere słowa zdawały się przeczyć prawdziwym zamiarom.
- Nie – zaprzeczyła Ola. – Trochę tak – wyznała szczerze po chwili, kiedy ich oczy mierzyły się ze sobą. Nie potrafiła skłamać. Teraz poczuła się jak bezbronna mała dziewczynka, która nie ma pojęcia o sprawach dorosłych i tylko udawała pewną siebie.
- Lubię tę twoją szczerość – puściła sympatyczny uśmieszek. – Spokojnie. Nie rzucę się na ciebie. Ty pewnie na mnie też nie – uśmiechnęła się. – Choć wciąż aż pocieram kolanami, jak sobie przypomnę… – rozbudzała apetyt dziewczyny, przypominając jej rolę na piętrze w czasie trzeźwienia. Aleksandra chciała, i czuła, że może, pozwolić sobie na pełną otwartość. Mówiła swobodnie i płynnie. – Nie chcę cię do niczego namawiać. Równie dobrze możemy sobie pogadać i poplotkować. A później weźmiesz taksówkę i wrócisz do domu. Ja cię na pewno nie odwiozę – pokazała butelkę wina, która właśnie wyciągała z szafki w kuchni, wesoło się śmiejąc. – Wymyślisz coś. Że… się z Nikolą posprzeczałyście… – tworzyła alternatywny scenariusz. Ogólnie to budowała atmosferę wzajemnego zaufania.
Ola nie wyglądała na zainteresowaną tym rozwiązaniem.
– Dojrzała nad wiek jesteś, wiesz? – spojrzała oceniająco i uwodzicielsko prosto w oczy dumnej od słyszanych komplementów Oli. Kobieta z łatwością odkorkowała butelkę, odłożyła połyskujący korkociąg na blat i nalała czerwonego płynu do kieliszków. Podała jeden gościowi. – Smakuje ci? – spojrzała na trzymane w dłoni naczynie. – Czy może wolisz słodsze?
Cierpkość wytrawnego czerwonego winna zawsze rozbudzała w niej chęć na słodycz rozkoszy. Mąż już to doskonale wiedział, nie było dla niej lepszego afrodyzjaku.
- Może… być. Smakuje mi – skłamała, nieświadomie dając mową ciała sprzeczne sygnały.
- Mała kłamczucha. Wiem, że to z grzeczności – przymknęła powieki Aleksandra, jakby puszczając Oli nieszczerość płazem. Nie chciała jej na głos przypominać (sobie również), że ma córkę w jej wieku i potrafi odczytywać mowę ciała nastolatek. – Też tak mówiłam, zanim naprawdę doceniłam ten smak. To jest jak… smak kobiety – uniosła lampkę przed oczy i wpatrywała się w nią jak we wróżbę. – Trzeba się go nauczyć, by polubić. By pokochać. – Znowu spojrzała niezwykle kokieteryjnie. Oli aż przeszły ciarki i w brzuchu poczuła gorąco.
Ola zarumieniła się na poczynioną analogię i wlepione prosto w jej oczy spojrzenie. A może dlatego, że gospodyni zmysłowym krokiem zmierzała ku niej. Teraz jej piersi delikatnie drgały od każdego ruchu i zdawały się być jeszcze większe niż wcześniej. Automatycznie przyciągały oczy. Ta sukienka od samego początku zwracała jej uwagę i… chyba wszystkich zdrowych samców i samic na balu. Chłopcy pewnie widzieli w Aleksandrze milf marzeń, dziewczyny najzwyczajniej w świecie zazdrościły wyglądu. Materiał doskonale opinał niezwykle kobiece kształty. Szczególnie dekolt był miejscem mimowolnie przyciągającym oczy, ale nie narzucającym się. Nie frywolny, ale do grzecznego było mu daleko.
- A ty… – spojrzała kokieteryjnie Aleksandra, ciesząc się z efektu, jakie wywierały na nastolatkę drgające cycuszki – polubiłaś? – szepnęła, zatrzymując się w bezpośredniej bliskości tak, że Ola czuła zapach wina i wydychanego powietrza towarzyszki. – Przy mnie nie musisz kłamać. Tylko pytam. Nie musisz odpowiadać – uspokoiła spiętą dziewczynę.
- Nie wiem. Chyba – spuściła oczy, bo nie mogła wytrzymać spojrzenia dorosłej przyjaciółki. Teraz czuła się jak bezbronna ofiara. W dodatku zakłopotana.
Czuła się tutaj teraz tak obco, niepewność ją paraliżowała, a świadomość tego, dlaczego się tu znalazła, nakazywała wątpić w zdrowy rozsądek. Czuła się jak na innej planecie, jak na niechcianym włamie, jak sparaliżowana pytaniem nauczycielki, która przyłapała ją na nieprzygotowaniu.
Patrzyła, jak oczy popijającej wino kobiety, lustrują jej ciało i ją onieśmielają. Wcześniej tego nie było. Jednocześnie poczuła pragnienie powtórzenia tego, co już zdawało się być zapisane w przeszłości i nie miało prawa się powtórzyć.
Tyle razy marzyła o takiej sytuacji. Nie o chłopakach, nie o mężczyznach, ona od dawna skrycie marzyła o poznaniu odpowiedniej partnerki. Od gimnazjum zauważyła, że dziewczyny podobają jej się nie tylko tak zwyczajnie, ale w ogóle. Odkąd pamiętała, z chęcią zerkała na koleżanki w przebieralni i czuła z tego powodu radość, niektóre wręcz ją kręciły. Ale nigdy nie zdobyła się na próbę zbliżenia się do którejś, bała się ostracyzmu i hejtu, gdyby intuicja ją zawiodła. A teraz znajdowała się w mieszkaniu kobiety, która jawnie zaprosiła ją w celu spędzenia wspólnej nocy.
Jedyne kroki Oli poczynione w tym kierunku, kończyły się na spaniu w jednym łóżku z kuzynkami. Ale i z nimi nie posunęła się dalej niż niby przypadkowe przytulasy i porównywanie swoich anatomicznych walorów (tak dla zabawy, na wesoło). Takie dziewczęce sekreciki.
Raz tylko młodsza od niej kuzynka Justyna, chciała nauczyć się całować, więc spróbowały. Nauka trwała może ze dwie minuty i było bardzo przyjemnie, ale nie powtarzały tego już nigdy więcej. Justyna nie proponowała, a ona bała się oferować kolejnych lekcji (a bardzo chciała), by nie budzić podejrzeń. Zresztą, z Justyną bardzo rzadko się widywały.
Na początku wypierała to kłopotliwe zainteresowanie koleżankami, ale nie była to łatwa sprawa. Z biegiem lat pasja do kobiet nawet się rozwinęła, ale bez praktyki czuła się wiecznie niezdefiniowana.
A mama Nikoli, odkąd ją pamiętała, zawsze była dla niej nieosiągalną doskonałością, kobiecym wzorem. Nie jedynym, ale zawsze przy niej serce biło jej szybciej, zawsze czymś przyciągała. Chciała być taka jak ona. Zawsze była atrakcyjną i pełną klasy kobietą. A kiedy trzeba było, była najzwyczajniej w świecie “spoko”.
Ola nikomu się z tego, że “myśli inaczej”, nie zwierzała. Tacie nie miała ochoty mówić – nie zrozumiałby, nie chciała go też tym obciążać. Przyjaciółkom – zapomnij. Nie mogła im ufać, nie w tak delikatnej sprawie. Tak naprawdę przyjaciółkami były tylko z nazwy.
Dopiero dziś pękła przed mamą Nikoli, której ciepło i ciekawy światopogląd na wszelakie sprawy, wręcz prosiły, by się podzielić tym dylematem. No i wyszło, jak wyszło.
Kolejny raz nie wierzyła, że teraz tu jest. Siedziała na stylowej białej sofie w dużym pokoju dziennym o świeżo wycyklinowanej połyskującej podłodze i smakowała wytrawne wino, a gospodyni krążyła wokół niej niczym planująca atak lwica, wciąż przyczajona. Tak się czuła, choć głos kobiety brzmiał łagodnie i spokojnie, a jej zachowanie nie było ani trochę nachalne. Chyba nawet Ola czekała, by to już się zaczęło, bo oczy gospodyni spotkania już zdradzały zamiary – te najbardziej pierwotne. Skrycie zaczęło to napawać Olę satysfakcją i dumą. Wciąż czuła mrowienie w cipce. I krążącą w żyłach adrenalinę. Tak bardzo chciała znowu poczuć ten wyjątkowy smak cipki, ale nie wiedziała jak to przyspieszyć.
Aleksandra szybko dopijała trzeci kieliszek rubinowej cieczy, choć Ola nie skończyła jeszcze pierwszego. Dla rozładowania napięcia, opowiadała kilka anegdot z dzisiejszej nocy – kto, jak, gdzie i co zabawnego zrobił w czasie studniówki.
- Lubisz muzykę? – zagadnęła Aleksandra, wciąż przechadzając się dookoła sofy jak modelka po wybiegu. Jej ruchy ciała uwodziły swoja zmysłowością, jakby poruszała się w efekcie slow motion.
- Kto nie lubi – odpowiedziała wciąż speszona Ola.
- To włączę coś. Coś co… rozbudza zmysły. Wy pewnie takiej nie lubicie – stwierdziła z przekonaniem, mając na myśli całą młodą generację. – Ale ja to kocham – przymknęła oczy, wciskając guzik na odtwarzaczu CD. Swoją reakcją wyprzedzając dźwięk z kolumn, który już za ułamek sekundy miał wypełnić pomieszczenie, bo jej biodra zaczęły się łagodnie i płynnie poruszać. – Doskonałe – zachwycała się, słysząc już pierwsze akordy bluesowej ballady. – Chris Bell. Kojarzysz może? – Wątpiła, ale dała małolacie szansę na obronę honoru nastolatków.
Ola zmarszczyła twarz i pokręciła przecząco głową.
- Nie przejmuj się. I do takiej muzyki trzeba dojrzeć. Wiem, wy teraz lubicie hip – hop, prawda? – spojrzała z ukosa. – Też czasem lubię, ale nie w takich chwilach – spojrzała pogodnie na dziewczynę. – Boże!, jak ja kocham to uczucie, kiedy ciało samo zaczyna pląsać. Kocham bluesa. Wypełnia mnie całą czymś… pozytywnym – przymrużyła oczy i tańczyła.
Kiedy pojawiła się głośna muzyka, Ola zrozumiała, dlaczego Aleksandra opuściła powieki i jakby sama dla siebie się kołysała. Sama poczuła zmianę nastroju i chęć na podobne ruchy. Ta muzyka naprawdę robiła klimat. Była taka łagodna, ciepła, wszechobecna.
Gospodyni stała obrócona do niej tyłem i szukała coś na półce z płytami, a jej tyłeczek kołysał się na boki tak płynnie i tak spójnie z muzyką, że zdawał się nęcić i przyciągać o wiele lepiej niż najsilniejsze afrodyzjaki. Nagle zrobiła się niezwykle romantyczna aura.
Gospodyni nalała sobie wino, postawiła lampkę na stoliku kawowym tuż obok sofy i usiadła blisko gościa. Zdjęła jeszcze kolczyki koła i położyła je obok kieliszka.
- Mogę? – spojrzała zalotnie.
- Ale… co? – Serce zabiło nastolatce mocniej. Wiedziała, że nie chodziło o pozwolenie na zajęcie tego miejsca.
- Mam ochotę cię pocałować – powiedziała zmysłowym głosem. – Mogę? – zbliżyła twarz i patrzyła na oczy dziewczyny. – Uwielbiam ten kawałek – skinęła głową w stronę odtwarzacza, by dać dziewczynie chwilę na odpowiedź. – Cold-Hearted Woman – uśmiechnęła się, podając tytuł utworu. – Spokojnie, ja… taka nie jestem. To… mogę? – spojrzała przypominającym się i pełnym emocji wzrokiem.
Teraz Ola poczuła zapach pani Aleksandry. Nie słodki i finezyjny, a mocny i charakterystyczny dla silnych kobiecych osobowości. W dodatku zapach współgrał z wonią potu, co nęciło zmysły jeszcze mocniej. Przyćmione pożądaniem oczy uwodzicielki powodowały w niej fale przepływającego przez ciało gorąca.
- Nie… wiem – dopiła wino i postawiła pusty kieliszek na stoliku, jakby przecząc słowom i podświadomie dając sygnał gotowości. Miała też ochotę uciec, ale jakby było już za późno. Była w potrzasku własnych oczekiwań i pragnień.
- To się dowiedzmy – musnęła ustami warg Oli, język prześliznął się wzdłuż szczeliny miękkich czerwonych poduszek, po chwili już był w ustach nastolatki. – Przyjemnie, nie? – stwierdziła. – “Let’s make love and not fight tonight” – zaśpiewała cicho wraz z artystą. Słychać było, że zna ten utwór doskonale, bo śpiewała to nie zastanawiając się nad tekstem, wciąż całując słodkie młode usta. – Lubię smak wina… w twoich ustach – szepnęła.
Ola odpowiedziała nieśmiałym ruchem warg, ale smak papierosów, wina i wyjątkowej świeżości pozostałej po połkniętej chwilę temu gumie do żucia, popchnął ją po chwili do śmiałych igraszek. Czuła jak kobieta na nią napiera, czuła już jej dłoń na udzie, czuła, jak spore piersi rozpłaszczają się na wiele mniejszych jej. Emocje przelewały się przez jej ciało jak wody wpadających do rzeki wartkich potoków. Istna kipiel. Ta zmysłowa muzyka też naprawdę na nią działała. Chciała teraz tylko jednego.
- Spokojnie, na razie tylko tutaj zostanę – mruknęła Aleksandra, mając na myśli swoją dłoń, która łagodnie, a zarazem z silną emocją, gładziła, pod sukienką, aż po łuk pośladka, udo Oli.
- Co ja robię? – westchnęła ciężko nastolatka, jakby się budząc z amoku i pytając bardziej doświadczoną partnerkę, co tu się dzieje. Znowu poczuła obawy. Widząc zaangażowaną w pieszczoty dorosłą kobietę i czując płomień jej pożądania, czuła się zdezorientowana, a zrazem podniecona jak nigdy. To było takie nienaturalne, a tak pociągające. Już wiedziała, jak to musi bywać na kobiecych randkach. Miała teraz taką pierwszy raz w życiu, a czuła się jak z innej bajki, nic tu nie pasowało, a zarazem nie miała odwagi tego przerwać.
- Nic złego – odpowiedziała szeptem kobieta, zjeżdżając ustami na wąską szyję, która smakowała dziewczęcym potem i zwietrzałymi perfumami. – Uwierz mi, nic złego – szepnęła podniecona. – Mówiłam ci wtedy, że to nie było dobre miejsce na… Teraz jest inaczej – mówiła ciepłym zmysłowym głosem, czasem przechodzącym w pomruk. – Nikt nas nie widzi i… nie zobaczy. Jest bezpiecznie. Ale jeszcze poczekamy – zapowiedziała, wciąż całując się z nastolatką. – Najpierw weźmy prysznic. Odświeżymy się – oderwała usta i czekała na reakcję partnerki. – Razem? Co ty na to? Zaszalejmy dziś. Taką noc przeżywa się tylko raz – zachęcała.
Sięgnęła jeszcze po krystalicznie czyste naczynie z czerwonym dionizyjskim eliksirem i patrząc na swoją zdobycz, czekała na jej reakcję. Nie otrzymała konkretnej odpowiedzi.
I wtedy zadzwonił telefon Oli.
Kur…, kto to może być? – panikowała nastolatka, bo o tej porze nikt już nie powinien dzwonić. Bała się, że to tata. Dziewczyna szybko wyszperała urządzenie z leżącej na podłodze torebki. Spojrzała na ekran, nie chciała teraz rozmawiać. Poczekała aż intruz zrezygnuje z próby kontaktu, włączyła tryb samolotowy i schowała urządzenie z powrotem do torebki.
- Czuję się, jakbym to ja dziś miała studniówkę – zagadnęła Aleksandra.
Wstając chwyciła Olę za dłoń i pociągnęła ją za sobą jak najlepszą koleżankę. Poczuła opór, ale taki udawany, który błagał o przełamanie. To samo wyczytała w oczach przestraszonej koleżanki córki.
Tyle razy widziała ją w odwiedzinach u Nikoli, tyle razy ze sobą wesoło i tak zwyczajnie rozmawiały, a teraz była tu w zupełnie innej roli. Świat nagle zawirował i zmienił bieguny, ale Aleksandra nie miała już żadnych wątpliwości, że noc będzie szczególna i to nie tylko dla tej trochę zagubionej małolaty.
Ola cała drżała z emocji. Wstała i zrobiła krok za gospodynią. Była jak zahipnotyzowana.
Nagle wyrwała dłoń z delikatnego ucisku kobiecych palców i… szybko sięgnęła po butelkę wina. Nalała pół kieliszka i jednym nerwowym haustem wypiła prawie całą zawartość.
Znowu poczuła dłoń na swojej. Widziała też psotny uśmiech zadowolonej Aleksandry.
Ciała miały już mokre i pachnące egzotycznymi woniami, w dodatku były rozgrzane unoszącą się parą wodną. Ale nie tylko dlatego ich wnętrza płonęły.
- Spokojnie, młoda – zaśmiała się Aleksandra, kiedy namiętnie całując się pod prysznicem z Olą (ta przestała już panować nad wyrażaniem trawiącego ją pożądania), która wiedziała, że może dać wyraz swojej żądzy. – Na wszystko przyjdzie czas – uspokajała zapędy małolaty, jednocześnie podsycając jej apetyt. Opierając się o szklaną ściankę, zmysłowo pracowała biodrami, by dłoń pieszczącej ją dziewczyny poczuła kobiecą energię i pożądanie. – Podoba mi się twój płomień, ale… Nie dopiłaś – odrywając usta od tych Oli, spojrzała na stojący za hartowaną szybą na brzegu marmurowej umywalki kieliszek.
Zanim tu przyszły, wzięła butelkę ze sobą i dolała jej wina, by dziewczyna się wyluzowała i bardziej otworzyła. Sama też już czuła przyjemne uderzenie szybko wypitego alkoholu, już pojawiał się ten wyjątkowy stan błogiej beztroski i fantazyjnej śmiałości. Dlatego zaczęły pieszczoty już pod prysznicem, choć plan był inny. Miała tylko uwodzić i flirtować, by małolatę wręcz z podniecenia skręcało.
Teraz to Ola napierała na sklejoną ze szklaną taflą plecami Aleksandrę, jakby ona tu przewodziła. Całowała usta, szyję, chętnie, ale ostrożnie, bojaźliwie, macała duże piersi, czasem ssąc ich brązowe otoczki i nabrzmiałe szczyty. Palce wciąż pocierały srom, a dziewczyna odruchowo ślizgała się szparką po wciśniętym między jej nogi udzie kochanki. Była w swoim niebie, wszystkiego chciała spróbować.
Aleksandra tryumfowała, cieszyła się, że dziś zaryzykowała. Korzystając z resztek trzeźwej oceny sytuacji, chwaliła sama siebie za podjęte ryzyka. Tego wcześniej, tego później i tego teraz. Noc rysowała się niezwykle atrakcyjnie. Ta mała ją pragnęła!
- Śmiała jesteś – oznajmiła Aleksandra. – Sprawdź, czy jestem czyściutka – poruszała wymownie językiem. – Ale tym razem tylko sprawdź – uniosła palec niczym surowa nauczycielka w szkole. Jednocześnie perwersyjnie odwiodła udo. Z Olą nie musiała bawić się w dyplomatkę.
Ola chętnie kucała, po chwili klęczała, a widząc spływającą z brzucha na wzgórek łonowy i dalej wodę, energicznie zaczęła całować cipkę. Marzyła o czymś takim.
Aleksandra miała ochotę oddać się Oli już teraz. Machnęła ręka na snute wcześniej plany i scenariusze, które mnożyły się z każdą kolejną chwilą. To nie były te ekstremalne emocje, co na sofie na ciemnym korytarzu, ale już czuła żar w pochwie i uderzenia języka o łechtaczkę, co powodowało przepływ licznych ekstatycznych fal. Ola może była niedoświadczona, ale zapału jej nie brakowało.
- Spokojnie – stopowała zdeterminowaną dziewczynę, która już naciągała skórę w okolicy krocza, by łatwiej dobrać się do najwrażliwszego rejonu szparki. Aleksandra chwyciła głowę Oli i pociągnęła ją ku górze. Kiedy ich twarze zaczęły zalewać kropelki wody, zaśmiała się, mówiąc: – Daj spróbować – powiedziała podniecona i przywitała usta Oli namiętnym pocałunkiem. Poczuła swój smak i jeszcze mocniejszy napór ust nastolatki. – To chyba ja miałam ci się odwdzięczyć, co? Chodź, napijmy się jeszcze wina – zaproponowała i przekręciła nowoczesny czarny matowy kurek baterii prysznica. Widziała, że oczy Oli płoną.
Bębnienie kropel wody o dno prysznica nagle ustało.
Ola stała porażona płynnymi liniami opisującymi kształty ciała towarzyszki, która ocierając doskonałą skórę ręcznikiem, wciąż się uśmiechała. Pośladki jędrne i pełne, nogi proporcjonalne, piersi choć lekko opadłe, zachowywały nadal niezwykle atrakcyjne wygląd i kształt. Niewielka fałdka tłuszczu na brzuchu, była taka, jaka u kobiety być powinna, nazwałaby ją piękną. Zawinięty naprędce na blond włosach ręcznik, dodawał gospodyni realności i zwyczajności, choć aura wciąż nasycona była flirtem i erotyzmem. I jeszcze ten kojący niezwykle przyjemny zapach wanilii, który po całej łazience roznosiła para wodna. Ola znowu czuła się jak nie z tej bajki. Nie. Było jak w bajce.
- Piękna jesteś – powiedziała zachwycona figurą Oli dorosła uwodzicielka. – Piersi masz śliczne – dodała, wpatrzona w zaparowane lustro.
- Małe, ale… mi to nie przeszkadza – skłamała Ola.
- Urosną jeszcze, zobaczysz. Śliczne – powtórzyła kobieta i chwyciła dłoń nastolatki, drugą ręką podniosła kieliszek z winem i dając do zrozumienia, że partnerka też powinna zabrać ze sobą napój bogów, podeszła do niej na odległość oddechu. Znowu nie uprzedzając, pocałowała ją namiętnie. Nie minęła chwila, a kobiece usta drażniły sterczące sutki niedużych jędrnych cycuszków.
Po chwili pieszczot Aleksandra poprowadziła za rękę młodą kochankę do sypialni. Szły całe nagie, obie pachnące tym samym balsamem do mycia ciała.
Do sypialni docierał już z salonu tylko pogłos spokojnego bluesa. Robiło to niezwykle ciepłą atmosferę, można było się opatulić intymnym dźwiękiem.
- Wypij do końca – zaleciła mentorka, samej czyniąc to dla przykładu. Opróżnione z płynu naczynie postawiła gdzieś na nocnej szafce. – Czekasz już na…? – zapytała prowokacyjnie. – Naprawdę dziewczyny tak cię kręcą? – ciągnęła ją za język Aleksandra.
- Nie wiem. Tak czuję – odpowiedziała Ola i wypiła wino.
- To dobrze. Tak powinno się właśnie czuć – sercem, nie głową. A często jest inaczej. Głowa służy do czegoś innego – rzuciła jakby złotą myślą. – Tylko kobieta może dać drugiej kobiecie prawdziwe szczęście. Te zadeklarowane hetero nie mają o tym pojęcia. Albo nie chcą mieć – tłumaczyła.
Kiedy chwilę wcześniej weszły do sypialni, co było kolejnym powodem do zawstydzenia się nastolatki. Dużego małżeńskiego łóżka to się spodziewała, ale szafy z drzwiami w postaci ogromnych luster to już nie. Nie w sypialni. Na myśl, że będzie wszystko widać, naprawdę zapłonęła rumieńcami wstydu. Na szczęście uderzyły ją kolejne, powodowana procentowym trunkiem, fale ciepła i podniecenia.
- Za chwilę o tym zapomnisz – spojrzała w oczy Oli i na lustra, które wywołały zmianę jej wyrazu twarzy. – Uwierz mi. Nie wstydź się. Nie masz czego. Piękna jesteś – spojrzała na nagość Oli jak na prawdziwy cud natury. – Spodoba ci się – zapewniła.
Usiadły na miękkiej pachnącej pościeli, a kobieta od razu złożyła na wargach partnerki pocałunek. Odrzuciła też na bok zdjęty z głowy ręcznik. Już po chwili obie leżały, wzajemnie gładziły dłońmi skórę nóg, bioder, masowały piersi, ekstatycznie dysząc z budzącego się na powrót pożądania. Obie jakby wiedziały, że właśnie tak będzie jak teraz – przyjdą i zaczną się pieścić.
Ola czasem zerknęła na odbicie w lustrze. Dwa nagie ciała wiły się splecione. Pośladki będącej na górze Aleksandry jakby tańczyły. Widziała też zwisające i kołyszące się dorodne piersi kochanki, których otarcia czuła na swoich twardych guziczkach.
- Chcę cię lizać. Tam – mruczała wprost do ust dziewczyny rozpalona pocałunkami Aleksandra. – Pozwól mi – szeptała, sunąc językiem po szyi, piersiach, a już po chwili po żebrach kochanki. – Chcesz, bym…? – zapytała, składając mokre od śliny pocałunki na piersiach, a po chwili już w okolicy wzgórka łonowego. Pieściła ją metodą “żabich skoków”. – Będzie pięknie, zobaczysz. Spodoba ci się – podsycała głód młodej erotycznym szeptem.
Przecież widziała, jak dziewczyna unosi biodra, jak niemo i nieśmiało domaga się rewanżu za pieszczoty na skórzanej sofie. Wiedziała, że Ola już od akcji pod prysznicem nie może się tego doczekać i tylko z grzeczności się tego otwarcie nie domaga. Mimo to dorosła kochanka komentowała, pytała, wciąż prowokowała. Chciała usłyszeć, przemawiający przez Olę głos tego specyficznego niewinnego podniecenia, może nawet dziewczęcych obaw przed nieznanym, ale głównie kłopotliwego pożądania.
Zaskoczyła ją. Małolata zerwała się, z leżenia gwałtownie przeszła do siadu, chwyciła podbródek mamy przyjaciółki i pochylając się w jej stronę, zatopiła usta we wciąż oblizywanych jej, jakby od miesięcy były partnerkami. Głośne cmokanie i odgłosy mlaskania namiętnych pocałunków obie doprowadzały do erotycznego szału. Ola często podnosiła powieki, jakby sprawdzała, czy naprawdę obie tu są. Język zaczął napierać i wirować, a pomruk rozkoszy odbijać się echem od ścian pomieszczenia, bo palce partnerki biegały po młodej muszelce jak szalone. Po chwili namiętnych igraszek, tak samo niespodziewanie jak wstała, dziewczyna oderwała wargi i opadła na materac, bezwładnie odbijając się od niego. Uniosła biodra i patrzyła na zaskoczoną tym Aleksandrę. Ola niemo oddawała się w ręce doświadczonej kobiety.
- Yhsss!!! – syknęła nastolatka, właśnie doświadczyła dotyku najprawdziwszych ust. Pierwszy raz prawdziwych, a nie wyimaginowanych, czy imitowanych przez palce. To było jak doskonały dotyk. Delikatny, a zarazem pewny. Czuła, jak silne dłonie ściskają jej napięte pośladki. Czuła twardość zadbanych paznokci, które podrażniały teraz jakby wrażliwszą skórę.
Od samego początku Ola była spięta. Kiedy usta dojrzałej kochanki zaczęły z zamysłem i porządkiem poznawać topografię młodej szparki, chyba wszystkie mięśnie Oli były napięte. Dopiero po chwili oralnych zabaw, Ola zrozumiała, co potrafią kobiece usta, że te tutaj, są stworzone właśnie do tego i nie ma się czym stresować.
Aleksandra nacierała łagodnymi liźnięciami, masowała powolutku i subtelnie określone punkty na mapie krocza, a penetrujący zmysłowo pocierały wewnętrzne obszary nabłonka. Nigdzie się przy tym nie spieszyła, działała metodycznie i precyzyjnie.
Ola tak długo na to czekała. Zawsze wyobrażała sobie łóżkowe sceny z kobietami i dziewczynami, ale realnych pieszczot nic nie zastąpi, nie takich. Masturbacja to zupełnie coś innego. Głowa pani Aleksandry kiwała się i kiwała, punktując łechtaczkę, jakby ta była jedynym celem. A będąca w erotycznym amoku Ola, patrzyła na trącający jej drobne sprężyste wypustki język, zasysające je czasem usta i przyklejoną do cipki twarz uśmiechającej się partnerki. Te powstające przy minecie specyficzne odgłosy też robiły swoje. W głowie jej się to nie mieściło. To była najczystsza abstrakcja! Anormalny widok. Mama Nikoli zabawiała się jej cipką i wciąż przeciągle mruczała, rozkoszując się smakiem jak najsłodszą delicją. Wciąż myślała, że śni. Sny z takimi obrazami uznałaby za pozornie rzeczywiste, a teraz brała udział w scenie tak nielogicznej, że z powodzeniem mogła uważać się za paranoiczkę.
Nikola leżała rozczarowana. To miała być szalona noc, a odkąd wyszła z balu, wszystko zdawało się pieprzyć. Pomijała już sprawę z mamą i Olką.
Długo czekała na taksówkę, kierowca niemiło pachniał, zatrzymał się nie w tym miejscu, przez co musiała przejść kilkaset metrów więcej. W dodatku było naprawdę zimno. Długo też czekała na otwarcie bramy i później drzwi. Zmarzła w oczekiwaniu na wejście. Przez moment nawet myślała, że domek jest pusty, a jej plany okażą się kompletną klapą.
Teraz leżąc, rozmyślała. Chyba już wolałaby iść z Pauliną i głupią Olką na nocleg do Amandy, niż być tutaj. Wciąż nie mogła przeboleć sprawy z mamą i Oleczką. Myśląc o tym odruchowo zaciskała zęby i w myśląc złośliwie sarkastycznie zdrabniała imię przyjaciółki. No jak ta wstydliwa Ola mogła uwieść jej mamę!? – nie potrafiła sobie tego wyobrazić i w żaden sposób wyjaśnić.
Tyle dobrze, że jej samej się jednak udało uatrakcyjnić noc. Nie było łatwo, ale jakoś poszło. Zastanawiała się też, ile dziewczyn dzisiaj uprawia seks ze swoimi chłopakami, czy osobami towarzyszącymi.
Leżała teraz już ze złączonymi udami, a znajdujący się obok niej partner nadal dyszał do siedziska sofy. Nie z wysiłku, bo seks trwał najwyżej trzy, cztery minuty, ale to pewnie z emocji, bo szczytując jęczał jak w czasie atakowania jakiegoś rekordu Guinessa w sportach siłowych. Sama też czuła to wyjątkowe szaleństwo.
Nawet nie zdjął z niej sukienki, w sumie, w przypływie podniecenia, zerwał z niej tylko majtki i od razu przeszedł do rzeczy. Całując ją, miała wrażenie, że ją połknie.
Tyle zachodu, a tylko kilka chwil zabawy – skwitowała. Musiała jednak przyznać, że obojgu, przez tę chwilę, emocji nie brakowało.
- Zaraz możemy jeszcze raz – napomknęła, osładzając towarzyszowi, jakby nie było, niepowodzenie. Nie chciałaby by to się tak skończyło.
- Pewnie, chętnie – mruknął spełniony towarzysz.
Znowu trochę żałowała, że nie poszła spać do Amandy. Nawet do Idy. Tam na pewno byłoby wesoło.
Partner ją zawiódł. Jej wyobrażenia były zupełnie inne. W filmach wyglądało to inaczej.
Leżały w pościeli obok siebie nagie i paliły papierosy.
Aleksandra rzadko kiedy pozwalała sobie na takie zachowanie w sypialni (od tego był balkon), ale dziś była wyjątkowa noc. Czuła się, jakby odjęto jej ze dwadzieścia lat. Chciała łamać kolejne zasady, jak kiedyś, kiedy rodzice gdzieś wyjeżdżali, a ona kilka dni zostawała sama w domu. Dziś buntowała się przeciw wielu zasadom.
Obie kochanki były wyjątkowo spokojne i nie wstydziły się nagości. To chyba dzięki wzajemnemu bezgranicznemu zaufaniu i życiowej odwadze, które obie teraz czuły. Wcześniej połączyły je przecież bardziej intymne sprawy.
Ola mogła to jeszcze zrzucić na krążący w ciele alkohol i przymiot młodości. Nigdy też nie miała kompleksów, znała swoją wartość i to nie tylko pod kątem zgrabnego ciała. W towarzystwie doświadczonej kobiety czuła się wyjątkowo, jakby się znały od zawsze. No i szczytowała niedawno, co wciąż odbijało się echem w jej ciele, choć starała się nie werbalizować ekstazy. To był orgazm życia. Z nikim nie czuła się tak swobodnie, jak teraz z mamą Nikoli. Grała z nią w otwarte karty.
– Pani już to… robiła z inną, nie? Znaczy się, już to robiłaś, nie? – zapytała, a bardziej z dozą wysokiego stopnia pewności oznajmiła Ola.
- Nie, no co ty? – zażartowała, przesadnie zdziwiona Aleksandra. – Jasne że tak – zdementowała po chwili. – Zdziwiona? – lekko uniosła kącik ust, by okazać towarzyszce, że nie było to trudne pytanie, na pewno nie zaskakujące, a odpowiedź jeszcze prostsza, bo chyba oczywista.
- Nie – odpowiedziała niemal błyskawicznie. – Trochę – dodała szczerze po chwili. – Nie wyglądała pani, nie wyglądasz na… – poprawiła się kolejny raz, nadal nie przywykła do sytuacji.
- Na lesbijkę? A jak taka wygląda? – zaśmiała się. – Nie jestem homoseksualna – zapewniła, wciągając kolejną porcję dymu. – Ale bi jestem na pewno – zaśmiała się swobodnie i uroczo, jakby tłumaczyła dziecku oczywistą dla dorosłego sprawę, która dla malucha jest skomplikowana niczym matematyczne wzory. Taki mały poglądowy dysonans. – Nie czuję się przez to źle. Nie dam się za to spalić na stosie.
- Od dawna wiesz, że… masz… “różne” zainteresowania? – Ola nie wiedziała, jak to ująć, by nie zabrzmieć obcesowo, wybrała bardzo dyplomatyczną wersję.
- Od… – zastanawiała się, wymownie wpatrując się w sufit – Od dziecka? – zaśmiała się. – Nie będę ci truła i opowiadała, ale spora część dziewczyn przeżywa swój pierwszy raz z inną dziewczyną, nie z chłopakiem. Wiesz, siostry, kuzynki, przyjaciółki mają ku temu wiele okazji. Tak było u mnie. A mam szalone kuzynki – wtrąciła, specyficznie się uśmiechając, jakby przed oczami widziała minione szaleństwa. – I już wtedy wiedziałam, że dziewczyny są w moim życiu ważne. Ważne inaczej. Ale chłopcy też mi się podobali, więc…
- Pani mąż… wie? – Ola weszła w słowo i sama przestraszyła się śmiałości pytania. Dopiero po zadaniu go, zrozumiała, że “poszła grubo”.
- Nie o wszystkim – odparła lakonicznie i bez wcześniejszego spokoju i ciepła w głosie. – Ale ma pewną świadomość. Uczciwość w związku jest niezwykle ważna – zaznaczyła i podkreśliła to pełnym powagi spojrzeniem. – Nigdy go z… “tym” nie oszukiwałam. – Aleksandra obróciła się na bok, by strzepnąć popiół do popielniczki, w którą zamieniła kieliszek po winie. Chciała też na chwilę uciec od spojrzenia Oli.
- Często… no… – kleciła kolejne słowa, ale już obawiała się je wymówić. Po chwili znowu czuła się tak pewnie, swobodnie, że chciała znać odpowiedź na każde pytanie. Chciała wiedzieć o kochance wszystko. Jak fanka o idolce, jak uczeń o mistrzu.
- Co to? Sto pytań do? – poskarżyła się zagadnięta, wyprzedzając niewypowiedziane słowa Oli. – Z tego, co wiem, usta nie służą tylko do gadania. Obie to dobrze wiemy. Chyba trzeba ci je czymś zająć – zwróciła uwagę. Oczywiście uroczym uśmiechem obróciła to w niewinny żarcik.
- Chcesz… żebym… – spojrzała na uroczą kępkę zarostu łonowego – tak? – upewniała się, czy dobrze zrozumiała insynuację, Ola. Nie była przecież doświadczoną partnerką, dla niej wszystko było dziś takie enigmatyczne, ale chętnie czerpała nauki, a z podpowiedzi korzystała wręcz natychmiast.
- A ty nie chcesz? Nie szkoda ci okazji? – mimowolnie puściła oczko. – Oczywiście nie ma presji, nie musisz, jak nie… – Aleksandra zaczęła gasić papierosa, jakby coś podpowiadając dziewczynie. Już przewidywała, do czego zaraz dojdzie. Gest niezwykle wymowny.
- Chcę – odpowiedziała na zadane pytanie i zaprzeczyła obawom kochanki. – Po prostu głupio mi…
- Słuchaj, ustalmy coś raz a dobrze – przerwała jej i poczekała na należytą atencję, co znaczyło, że mówi poważnie. – W łóżku możesz robić, co ci się żywnie podoba. Po to jest seks. Przynajmniej ze mną – zaznaczyła. – Nie musisz być sztucznie przyzwoita, bo… to właśnie czas na odreagowanie, tu masz być sobą. Nie, racja, tu czasem chcesz być kimś innym – mówiła, a Ola wiedziała, że towarzyszka mówi o swoich doświadczeniach. – Jeśli masz na coś ochotę, rób to. Jakby nie było, zostałyśmy dziś… kochankami. Myślimy podobnie, mamy podobne potrzeby. Ja wiem, co przeżywasz. Już ci mówiłam, że jesteśmy podobne, że też taka byłam… – zapewniała, gładząc przy tym smukłe ramię Oli. Dla efektu pomasowała swoja cipkę, a wargi sromowe zatańczyły pod palcami. Przymknęła też oczy, bo poczuła się nieziemsko przyjemnie. – No chodź. Ta noc nie tylko dla ciebie jest wyjątkowa – powiedziała może zwyczajnie, ale przekonywująco i przywołała ją ruchem głowy. Jej oczy znowu zdradzały pożądanie i oczekiwanie.
Wyuzdany gest Aleksandry wywołał w oczach dziewczyny prawdziwy wybuch szczerego zainteresowania. Kobieta odebrała jeszcze z drobnej dłoni towarzyszki niedopalonego papierosa i go zgasiła w prowizorycznej popielniczce. Następnie spojrzała dziewczynie w oczy i między swoje uda.
Już niczego nie żałowała. Drugi raz Nikoli był już niczego sobie. Tak ona próbowała to określać, a bała się przyznać, że było naprawdę nieźle. Podobało jej się. Zawsze miała taką manierę, że umniejszała osiągnięcia innych, a swoim najmniejszym nadawała miana nie lada wydarzeń.
Długo leżała pod partnerem, a jego biodra zachowywały się jak przyczepione do sprężyny, która rytmizuje płynne posuwiste ruchy. Cieszyła się, że nie próbował ją zbyt często całować w usta, wolała już, gdy robił to w szyję i “tam niżej”, co często robił. Chyba podobała mu się kompletnie wydepilowana cipka. Domyślała się, że w ten sposób odpoczywał od bodźców, by znowu nie skończyć zbyt szybko. Nie miała mu tego za złe, lubiła minetkę. On najwyraźniej też, bo czasem jakby się zapominał, że między udami nadal ma sterczącego członka i może go spożytkować do czegoś innego. A on lizał ją, i lizał, aż zaczęło wiać nudą. Niby ciekawe doświadczenie, przyjemne również, ale ona pragnęła w sobie czuć kutasa, a nie na szparce rozdrażniający język. No i oralnym wirtuozem nie był, nie wiedział, co, gdzie i jak, czuła, że szedł na żywioł, a to było ciekawe tylko przez chwilę. Ogólnie uważała seks oralny ze strony chłopaków za przereklamowany. Chciała, żeby coś się działo, po to tu przyszła.
Sama dała mu znać, że pora na penetrację. Tym razem zabrała mu szparkę sprzed nosa, pewnym ruchem obróciła się na brzuch, uniosła tyłeczek i wbiła kolana w materac. Musiała przyznać, że od momentu przeniesienia się do sypialni, zrobiło się ciekawiej, a na pewno wygodniej. Czasem czuła się zobligowana do reżyserowania spotkania, bo partnerowi wciąż brakowało śmiałości.
Szybko zrobił, co należało.
Musiała przyznać, że na pieska to ją posuwał jak należy. Tak jak chciała. Nie za mocno, by nie nosiło to znamiona agresywnego seksu, a nie przesadnie łagodnie, bo nie był to czas na romantyczne zabawy. I w końcu przestał ją traktować jak delikatną dziewczynkę, której jednym mocnym wsadem może zrobić krzywdę. Z ochotą dobijała się tyłkiem do jego brzucha, na szczęście kochanek miał średniego rozmiaru sprzęt, co pozwalało dosuwać się do samej jego nasady i czuć całkowite wypełnienie ciasnej szparki, a wtedy to aż mruczała. Plaski były miłą jej uszom muzyką. Czując, jak mocno ściskał jej wąską talię, jak łapczywie wbijał palce w jędrniutkie szczupłe pośladki, czuła się niezwykle atrakcyjna i pożądana. Właśnie tak miało być.
No i jakby zażył jakieś medykamenty, bo posuwał ją już ponad kwadrans i nadal utrzymywał niezłe tempo.
Lubiła to. Odkąd zrobiła to kiedyś z kolegą na zagranicznym wakacyjnym obozie, seks nie był już dla niej tabu, nie powodował lęku, obaw. Nie żeby się puszczała, czy szła z pierwszym lepszym, ale jak na nastolatkę, dość regularnie i często uprawiała seks, traktowała to jak rozrywkę. A teraz była w stanie, w którym bywała niezwykle rzadko. Naprawdę ją rozgrzał. Zrobił to tak dobrze, że potrząsana mocnymi sztosami mruczała, czasem jęknęła i się tego nie wstydziła. Miała ochotę trwać w takim stanie do rana.
Niejedna jej doświadczona znajoma opowiadała, że dając chłopakowi, myśli już o końcu stosunku, a ona chciała, by to się nie stało wcale. Członek błogo rozpychał jej cipkę, cycuszki kołysały się nad pościelą, a ona czuła swoje wydychane i odbite od prześcieradła nasycone alkoholem powietrze. Mogłaby się tak kiwać, i kiwać. Nawet rozburzone włosy jej nie przeszkadzały, co zwykle ją denerwowało. Nic mu jednak nie powiedziała, kiedy zdejmował z jej kucyka czarną frotkę, choć wiedziała, że strąki zasłonią jej oczy. W sumie… wszystko stało się teraz obojętne.
I to się nazywała imprezowa noc – powtarzała wiele razy. Kiedy czuła, jak pojawiła się w niej niekontrolowana ochota na seks, żądza i wszystko stało się obojętne, wyswobodziła się od penetrującego ją tłoka, obróciła się na klęczkach i pytając, czy może mu obciągnąć, nie czekając na odpowiedź, nakryła czubek penisa ustami i zaczęła go połykać. Nigdy nie przeszkadzał jej własny intymny smak. Może nawet pobudzał do większych perwersji. W takim stanie miała gdzieś, kto i co sobie o niej myśli.
Mruknął przeciągle i dysząc, zachwycony patrzył, jak ona bawiła się jego berłem. Co chwilę wymownie odchylał głowę i cicho mruczał.
Nie ma szans, dziś go wykończę! – myślała i śmiała się, widząc pasję, z jaką na nią patrzył. Postawiła sobie takie zadanie, kolejne wyzwanie, że będzie prosił, by dała mu spokój. Ją cipka może boleć, ważne że będzie miała co wspominać. A on pewnie do końca życia będzie myślał o tej nocy, jak o największym życiowym wydarzeniu. Na pewno opowie kolegom, choć będzie przysięgał, że nie piśnie słowa. Kto mu tam uwierzy – skwitowała i kontynuowała obciąganie, mrucząc przy tym jak nimfomanka.
Kiedy go dosiadła (z własnej inicjatywy) i poczuła nerwowe wystrzały bioder ku jej szparce, wiedziała, że jej kłus długo nie potrwa. Czuła to w sile zaciskających się na piersiach silnych dłoniach. Wreszcie było jakoś, ciekawie, noc była uratowana. Partner wreszcie zaskoczył, jak długo nieużywany silnik pod ręką fachowca.
Jasne, że nie mogła przeboleć, że Oleczka poradziła sobie z wyzwaniem. Leżała teraz w obcym pokoju, partner właśnie poszedł się czegoś napić, a ona analizowała każdy punkt wieczoru, szukając podstaw do podważenia wersji koleżanki.
A wszystko przez zazdrość. Nikola zazdrościła Oli naturalnej urody, figury, a przede wszystkim osobowości. To na nią chłopcy zerkali jak na boginkę, na nią raczej jak na wampa. Skromny ubiór rywalki niby nie dawał jej w szrankach z nią szans, ale Ola miała naturalny zmysł do zestawiania zwykłych rzeczy w niezwykle oryginalne kreacje. Nikola ratowała się nieco wtórnymi stylizacjami z witryn sklepowych i modowych poradników. I to wkurzało królową matkę, że Ola ma to coś, czego nie da się kupić, nauczyć. No i konkurentka zbyt często miała swoje zdanie, czego nie omieszkiwała zaznaczać w rozmowach, co wpływało też na postawę pozostałych dziewczyn z paczki.
“Jeszcze raz?” – zapytała, kiedy zaskoczyło ją wejście kochanka. Nie chciała, by widział ją taką zamyśloną.
Całkiem nieźle wyglądał w samych slipach i rozburzonej czuprynie. Jego wypukłość nadal przyciągała oczy. I wolała już seks, niż kłopotliwe bycie razem w jednym pomieszczeniu, bo o czym niby mieli rozmawiać? Kurtuazyjne rozmówki zdawały się być nudne i bezsensowne.
“Daj mi kilka minut” – odpowiedział chłodno, wziął kolejnego łyka coli z małej butelki i siadając obok nagiej zgrabnej dziewczyny, włączył telewizor.
Ola okryła się stygnącą od gorących zabaw kołdrą i patrzyła na chodzącą nago po sypialni Aleksandrę. Piękny obrazek zupełnej beztroski i całkowitego zaufania. Nie miała wcześniej pojęcia, jak dużo to mówi, że drugi (w dodatku obcy) człowiek chodzi przy innym bez cienia kompleksów na golasa. To takie intymne i zbliżające, że dziewczyna poczuła się kimś ważnym. Mogąc widzieć w tak zwyczajnych sytuacjach mamę Nikoli, czuła się wyróżniona.
- Tylko mi nie znikaj – pogroziła palcem, wesoło się uśmiechając. – Zaraz wracam – powiedziała tak zwyczajnym głosem, jakby była w pracy i informowała współpracownika, że wychodzi na przerwę. – Chcesz coś do picia? – zaproponowała.
- Poproszę – dygnęła dziecinnie głową, takie przyzwyczajenie, choć już po chwili zauważyła, że to było trochę dziecinne. – Tylko nie wino. Jeśli się da – zaznaczyła grzecznie, bo wciąż czuła skutki wypitego dziś w nocy alkoholu.
- Jasne – zaśmiała się rozbawiona kochanka.
Po chwili gospodyni postawiła na stoliku wysoką ikeowską szklankę wypełnioną sokiem pomarańczowym i zniknęła.
Pewnie w łazience – domyślała się Ola.
Popijała sok małymi łyczkami. Siedziała w łóżku “obcej” kobiety, tak naprawdę w małżeńskim łóżku, jej ciuchy leżały na pikowanym siedzisku przy eleganckiej toaletce, a ona nagusieńka wcisnęła się pod kołdrę. O dziwo nie miała żadnych wyrzutów, kompleksów tym bardziej.
Dłużyło jej się oczekiwanie. W sumie to jej się nudziło, ale lepiej się teraz czuła sama, niż w towarzystwie. Dobrze, że chociaż muzyka wciąż grała, choć już ciszej.
Sięgnęła po opakowanie cienkich mentolowych L&M’ów i chwilę później odpaliła papierosa. Czuła się jak dorosła dama, jak gwiazda filmowa, zbuntowana przeciw zwyczajnemu światu nastolatka. Przecież to była noc studniówki, która zmieni chyba wszystko w jej życiu. Na pewno zmieni jej spojrzenie na świat. Pierwszy raz czuła się dobrze z tym, jaka jest i co robiła. W lizaniu cipki pani Aleksandry nie widziała już nic zbereźnego, sprośnego, nic złego i zaczęła postrzegać to jako przyjemne, wyzwalające, normalne. Taka po prostu jestem – powtarzała. Sumienie przestało ją gryźć, moralniaka nie miała już wcale. Nie bała się już świadomości, że woli cipki. Już się za to nie obwiniała.
I wtedy, zaciągając się pełną piersią dymem, usłyszała cichutkie kokieteryjne: “Surprise!”.
Próbowała udawać, że widok jej nie zrobił na niej aż takiego wrażenia. Jednak wyrazu twarzy nie była w stanie zamaskować.
Boże, to on mnie zamęczy, nie ja jego – marudziła w myślach Nikola, kiedy okazywało się, że partner niezmordowanie wciąż się w nią wbija. Nie było już w ruchach pierwotnej pasji, pożądanie zastąpiła toporna gimnastyka i poprawność technik sportowych, ale końca nie było widać, a słychać było coraz więcej. Stukoty, trzeszczenia i skrzypienia łóżka i wszelakie ochy i achy, w dodatku zlewające się w jedno z pomrukami i dyszeniem. Istna seksualna kakofonia. Z pełnego emocji seksu zrobiło się najzwyklejsze pieprzenie.
Cel uciekał mu co chwilę, co dawało się wyczuć w zmianach tempa. Raz szarżował jak wariat, a kiedy coś nie zagrało, zwalniał do poziomu uśpienia, czuwania i tylko powoli wślizgiwał się w wymęczoną cipkę. Wtedy odpoczywał i zbierał siły na kolejne ataki.
Już odczuwała setki, jak nie tysiące, odwiedzin niezmordowanego członka. Przejście do swojego wnętrza miała przetarte, jak uczniowskie szlaki na głównym holu w szkole na długiej przerwie. Tak, cipka ją już bolała i jakby odrętwiała. Sama już zaczęła domagać się jego członka w ustach, by dać odpocząć nadwyrężonym mięśniom pochwy, ale on, będąc już teraz bardzo śmiałym, co chwilę układał jej ciało w finezyjnych pozycjach i atakował przedsionek pochwy napompowanym jak balon żołędziem i wpychał go po samo dno dziurki, choć sam członek nie był już tak sztywny. Wstydziła się przyznać, że ma już dość.
A on był co raz śmielszy.
Trzeci raz męczył ja ponad godzinę. Niczego takiego wcześniej nie przeżyła.
Słysząc trzask zdzieranej prezerwatywy i czując spadające na jej plecy i tyłeczek ciepłe krople nasienia, miała już tylko ochotę, przytulić policzek do poduszki i zasnąć. Najlepiej jeszcze zasnąć i obudzić się w swoim łóżku. Miała gdzieś odległe rano. Miała nawet gdzieś wydyszane teraźniejsze: “Dobranoc”. Niech się dzieje, co chce – myślała, kiedy przestał trząść jej zmęczonym ciałem. Zasnęła naga w obcym łóżku.
W nocy się przysunął. Obudziła ją jego dłoń, sunęła po plecach w dół, wiadomo gdzie. Czuła twardość członka na pośladku, coś ciepłego musnęło pierścień anusa i po chwili przeciskało się przez obolały przedsionek pochwy. Pała z trudem przecisnęła się dalej, nawet pośliniona, ale o dziwo, szparka szybko zareagowała właściwą i zbawienną fizjologiczną reakcją.
Nikola nie zareagowała, bo niby jak? Nie, bo cipka mnie boli? Nie, bo nie? Nie chciała okazać słabości. Wpuściła go w siebie i dała sobą potrząsać. Na szczęście po kilku minutach w pozycji na boku i przy intensywnym gniecenia podskakujących piersi, bez specjalnych komplikacji i udziwnień, było już po wszystkim.
Najgorsze, że znowu pozwolił sobie na beztroskę, nie założył kondoma. Ostatniego zużyli poprzednio. A ona była tak wyczerpana i śpiąca, że nie chciała mu przypominać, że nie mogą robić tego bez, choć wiedziała, że powinna protestować. Ufała mu, że wie co robi.
Nad ranem było podobnie. Przysunął się i po chwili już potrząsał nią, a ona tylko skrywała twarz w poduszkę, jakby chciała się skryć przed mdłym światłem zimowego poranka. Słyszała tylko rytmiczne skrzypienie łóżka, czasem serie głuchych plasków i dyszenia, jakby tylko te odgłosy istniały na świecie.
Przynajmniej pościel przyjemnie pachniała proszkiem do prania.
Kiedy skończył, po prosu się odsunął i zasnęli jeszcze na jakąś godzinę.
Wracając taksówką do domu, czuła się jak wydymana przez kilku gości dziwka. Zero energii, życia prawie w niej nie było, nawet nogi zdawały się być jak z ołowiu. Z cipką będzie dochodzić do ładu przez wiele dni, nigdy wcześniej ją tak nie bolała, na pewno miała tam otarcia.
Pierwsze, co zrobi w domu, to weźmie długi gorący prysznic – planowała, kiedy samochód skręcał już do centrum miasta. Proponował jej to, ale ona chciała już stamtąd zniknąć.
Ale warto było – podsumowała dumnie straty i zyski. Seks, co prawda, był bardziej wyczerpujący niż myślała, ale najważniejsze, że ukradkiem pozostawiona wiadomość zrobi swoje. No i niezłe było to szaleństwo – wspominała jedną z akcji. I jemu się podobało, chyba bardziej niż jej.
Samochód właśnie zatrzymywał się przed jej kamienicą. Wyciągnęła zmięty banknot, powiedziała: “Dziękuję”. Nie chciało jej się czekać na prawie taką samą co wartość kursu resztę. Stać ją. Niech się facet cieszy. Studniówkową noc przeżywa się raz w życiu, szczególnie taką. Poranek również. Niech i ten starszy pan ze staromodnymi wąsami też coś z tego ma. Bonus za schludny wygląd i miły zapach. I za to, że nie męczył jej rozmową, nie znosiła tego.
Nie miała ochoty i siły rozglądać się po otoczeniu. A może bała się, że tych dwoje na chodniku po drugiej stronie ulicy, jakimś dziwnym trafem dostrzeże w niej, co było przyczyna jej potwornego zmęczenia i bałaganu na głowie. Tak, dymałam się całą noc! – mówiła w myślach do patrzącej na nią pary. – I rano też! Coś jeszcze!? – dodała, kiedy odwrócili głowy.
Taksówka odjechała.
Przebiegła przez pustą o tej porze ulicę. Poczuła pod sukienką przenikliwe zimno. O tak! – westchnęła z ulgą, jakby to miało być panaceum na jej dolegliwość. Dziwnie się czuła bez majtek, ale nie potrafiła ich znaleźć. Po pierwsze – nie pamiętała, gdzie ściągnięte w nocy poszybowały. Po drugie – nie miała ochoty ich szukać (pytać o nie tym bardziej), rano chciała jak najszybciej opuścić lokum.
- Miło, że tak patrzysz – podziękowała Aleksandra. – Kobiety lubią dobrze w łóżku wyglądać – powiedziała i wkroczyła dostojnie do sypialni. – Tego nam wcześniej zabrakło. Aura jest niezwykle ważna – przyznała – ale… nie da się zrobić wszystkiego naraz – wytłumaczyła. – Ola – Aleksandra zwróciła się bezpośrednio do towarzyszki, wyprzedzając ją w próbie powiedzenia czegoś – fascynujesz mnie. Na prawdę nie jesteś jak te puste dziewuchy z liceum. Nietuzinkowa jesteś. Podoba ci się? – obróciła się dookoła, prezentując zmysłowy strój. – Staram się pokazać, co kobiety mogą.
- Odjazdowo wyglądasz. Masakra. – Ola wlepiała oczy w zbliżającą się do niej kocicę jak w nadprzyrodzone zjawisko. Były już po kilku zabawach, ale teraz jakby na nowo budziło się w niej pożądanie.
- Chcę ci pokazać, jaka kobieta może być… dla drugiej. Tak prawdziwie, kiedy sobie ufają. Wstęp mamy za sobą – usiadła na brzegu łoża, wsunęła powoli dłoń pod pościel i zaczęła głaskać skórę nóg Oli. – Chyba czas na prawdziwy seks. Według mnie jesteś już kobietą, choć wchodząc tu byłaś jeszcze dziewczyną – stwierdziła i pozwoliła się Oli kilka chwil napawać komplementem. – Te same bieguny wcale nie musza się odpychać. Niech inni tak myślą – kontynuowała refleksję. Odkryła kołdrę i powoli odchyliła jedną szczupłą nogę, otwierając przed sobą ogród, gdzie rozkwitał śliczny dziewczęcy kwiat. Nie poczuła oporu. – Tęskniłam za tym. Już dawno nie…
- Piękna jesteś – przerwała Ola, zachwycając się widokiem, tak apetycznie ubranej mentorki. Dziwnie się czuła, kierując te słowa do mamy koleżanki. Wypowiedziała ten komplement z pewnym oczekiwaniem. Miała nadzieje, że słowa będą zaklęciem, które spowoduje, że ta seksowna kobieta znowu się do niej dobierze. – Zawsze ci to chciałam wprost powiedzieć.
- To miłe, dziękuję. Kobiecie takiej jak ja to pasuje – wróciła do tematu stroju. – Pomaga – spojrzała na okryte delikatnym materiałem ciało. – Za to ty wyglądasz pięknie, ubrana tylko w nagość. Niewinność i młodość to doskonałe połączenie – powiedziała romantycznie, nadmiar wina zawsze wyzwalał w niej poetycką wenę. – Zawsze były pożądane – niewinne i młode. Takie jak ty – pogładziła delikatnie wnętrze bliższego uda, rozmasowując niewielką wypukłość przywodziciela. Westchnęła z podniecenia, kiedy znowu poczuła delikatną i sprężystą skórę. – Dla ciebie to założyłam. Nie tylko dla facetów powinnyśmy się stroić. Kobieta też je i kocha oczami – uśmiechnęła się uwodzicielsko, spoglądając na swoje piersi, które rozpłaszczała czarna mgiełka erotycznego ściśle opinającego ciało body, jakby jeszcze mocniej eksponując kształt puszystych wzniesień i uwypuklając sutki. – Tym okazuje się szacunek do kochanka, kochanki – przejechała grzbietem dłoni po pozornie okrytych materiałem (którego jakby nie było) cycuszkach. Kciukiem drugiej ręki wciąż delikatnie pocierała krawędzie warg sromowych dziewczyny.
Ola przełknęła głośno ślinę. Zamknęła też oczy, by wzmocnić odbiór bodźców i pokazać, jak jej teraz dobrze.
Ubodła ją trochę mowa o kochanku, teraz tylko ona chciała istnieć dla tej kobiety. Chciała mieć teraz jej uwagę na wyłączność. Ale trafne pieszczoty szybko odgoniły pretensje, zamieniając je w pragnienie dotyku. Czuła już, że teraz dla kochanki istnieje tylko ona.
- Pocałuj mnie… Pocałujesz mnie? – poprosiła Ola trochę zawstydzona tym, że o to prosi dorosłą kobietę. W porównaniu z bawiącą się jej cipką dłonią Aleksandry, prośba o pocałunek zdawała się być wręcz niewinna i grzeczna.
- Chcesz? Naprawdę? – uśmiechnęła się nieco próżnie. – Tam – spojrzała na połyskującą od śluzu muszelkę – czy…? – spojrzała na usta Oli.
- Chcę znowu uprawiać seks, z tobą – patrząc na strój i ciało partnerki prawie dyszała z buzujących emocji. W jednym momencie poczuła niepohamowane pożądanie. – Jest pani wspaniała – wyrwało jej się. Była zafascynowana tym wszystkim, a głównie kochanką.
Aleksandrę ten komentarz rozpalił do czerwoności, poczuła ucisk w brzuchu. Zawarty w słowie - “pani” sznyt zakazanej relacji, rozgrzał jej wnętrze lepiej niż niejedne oralne pieszczoty.
- A ja… – zatrzymała się w trudnym wyznaniu i ważyła coś w głowie Aleksandra. Ale widziała, że nastolatce aż wrze, bo biodra już same zaczęły tańczyć, a cipka domagać dotyku.
Bała się to zrobić. Ola była wyjątkową dziewczyną, na swój sposób wrażliwą i na takie rozmowy mogło być jeszcze za wcześnie. Nie chciała jej urazić i do siebie zrazić. Miała tylko pewność, że takiej drugiej nocy już razem nie przeżyją, więc chciała wykorzystać ją do cna. Grzeczne pieszczoty już wyczerpały swój potencjał. Krążące w żyłach wino też zaburzało postrzeganie rzeczywistości, która stała się teraz kolorowa i jakby bez okalających ją ram. Ale ona chciała więcej, chciała swoje pragnienia właśnie w taki sposób werbalizować – bez ograniczeń. Nie była poszukującą swojego ja małolatą. Ona była dojrzałą i doświadczoną kobietą. Powiedziała sobie w duchu, jak często w takich przypadkach mówiła: “Ryzyk fizyk” i wypowiedziała sprośne słowa:
- A ja… chcę się pieprzyć – przesunęła dłoń wprost na krocze Oli. Widziała w jej oczach echo użytego wulgarnego słowa. – Chcesz zobaczyć, jak to jest? – Tym razem zapytała łagodnie, bo zaniepokoił ją wyrazem twarzy nastolatki. Bała się. Czuła, że przesadziła, że powinna zostać przy standardowych pieszczotach, też byłoby miło. – Chcesz poznać prawdziwy świat takich kobiet jak my? Wyzwolonych.
Olę zamurowało. Nie spodziewała się czegoś takiego. To chyba za dużo jak dla niej – myślała, patrząc na drapieżny wzrok kochanki. Pierwszy raz coś zazgrzytało, dostrzegła też w słowach Aleksandry niespójność. Drażniło ją to. Nie była też przygotowana na tak wulgarne określenie. Tak bardzo chciała jeszcze pieścić się, całować, lizać, ale teraz na powrót czuła obawy, podobne jak te zanim tu przyszła. Równocześnie miękła, bo szparka wilgotniała od precyzyjnych ruchów dłoni kochanki.
Teraz to Ola ryzykowała. Może i była gówniarą, ale szczerą gówniarą. Już bała się reakcji rozmówczyni, ale nie mogła tego w sobie dusić.
- Takich jak my? Wyzwolonych? – podkreśliła. – Masz męża – zwróciła uwagę z wyczuwalną pretensją, jakby to wystarczało za kompletny i poparty dowodami wywód.
Aleksandra zrozumiała skrót myślowy. Ola zarzucała jej niespójność. Spokojnie wycofała dłoń z wciąż wilgotniejącej muszelki.
- Jesteś szczera. To dobrze – powiedziała poważnym głosem, w dodatku bardzo spokojnym. – Szczera do bólu – uśmiechnęła się i widać było, że się zastanawia nad odpowiedzią. – Nie robimy tego, co chcemy? Nie rozmawiamy, o czym chcemy? – zapytała, dając nastolatce do myślenia. – Wiem o czym mówisz – wróciła do oskarżenia. – Nie czuję się obłudna. Nie okłamuję nikogo. Mąż wie, jaką mnie ma. Zna moją naturę. Szanuje to. Może nie afiszuję się z tym przed innymi, ale… przed najbliższą osobą się nie ukrywam. – Ostatnimi słowami, podświadomie czując urazę za te oskarżenia, celowo poczyniła uszczypliwość. – Naprawdę nie czujesz się dziś wyzwolona? – Pytaniem próbowała łagodzić powstały spór.
Długo czekała na odpowiedź Oli. Czuła, że bańka mydlana właśnie pęka, a jak jeszcze nie teraz, to zrobi to za chwilę. Na jej własne życzenie.
- Przepraszam, przesadziłam, masz rację – spojrzała skruszona dziewczyna.
Tak bardzo chciała zobaczyć, jak wygląda ten “prawdziwy” seks, chciała dziś poznać wszelkie możliwe arkany sztuki miłosnej, o której do tej pory setki razy marzyła, a których już może nie zaznać. Pociągało ją to teraz jak sport ekstremalny. Miała tak niedawno, kiedy skakała ze skoczni na basenie. Nie chciała tego robić z lęku, a jednocześnie tak bardzo chciała, bo to było szalone.
Aleksandra przymknęła oczy, wypełniła ją radosna ulga.
- Ola, jesteś wspaniała. Szczera i… Może przesadziłam z tym pieprz… – tym razem urwała, by nie zabrzmieć wulgarnie – ale tak to czasem wygląda. Seks to nie tylko milusie i przyjemne głaskanie się po szparkach – uśmiechnęła się. – Nie chciałbym cię teraz zawieść, zniechęcić do… – tłumaczyła.
I wtedy dłoń Oli przesunęła rękę Aleksandry na miejsce, z którego przed chwilą zniknęła.
Gospodyni nie zdążyła wyrazić zachwytu nad charakterem nastolatki, bo ta zaczęła ją całować.
- Przestańmy – miała na myśli wzajemne tłumaczenia. – Ktoś mi mówił, że usta nie służą tylko do gadania. – Nastolatka nie zdążyła się roześmiać, bo partnerka nakryła ją swoim ciałem i dysząc, zaczęła całować, pałając żądzą, jakiej nie doświadczyła wcześniej.
- Młoda, szybko się uczysz – śmiała się po chwili, wciąż całując chętne usta Oli.
Taka kochanka to skarb – pomyślała, widząc jak nastolatka zamyka oczy i koncentruje się na okazywaniu czułości. Ależ ta niewinność ją pociągała!
Małolata objęła nogami napierające na nią biodra Aleksandry i mocno gniotła zwisające nad nią cycki. Szybko je wyswobodziła spod delikatnego materiału i zaczęła ssać i żuć. Już nie zastanawiała się, czy postępuje dobrze, czy źle. Nie patrzyła na ciało Aleksandry jak na ciało mamy Nikoli, w ogóle czyjejś mamy, dla niej były to biodra, pośladki, cycki dorosłej kobiety, po prostu wymarzonej partnerki. Robiła z nią to, na co miała ochotę.
Syknęła erotycznie, właśnie poczuła w sobie palec. Po chwili głowa partnerki znalazła się pomiędzy udami, ale zamiast zbliżać się do pragnącej dotyku cipki, złożyła tam jeden pocałunek i nagle się oddaliła.
- Ale jesteś ciaśniutka. Uwielbiam twój smak – mruczała zachwycona i rozpalona żądzą kobieta, powoli wsuwając w szczelinkę palca, jednocześnie trącając końcem języka zwieńczenie warg sromowych.
Ola nigdy nie pomyślała, że tak można. Partnerka całowała jej płaski brzuch, a okolicę sprężystych warg sromowych pocierała twardymi sutkami, raz lewej, raz prawej piersi, czyniąc z nich osobliwy erotyczny gadżet. Zabawa była niezwykle przyjemna, bo brodawki Aleksandry były bardzo twarde i ocierały się o wrażliwe skórki z wysoką częstotliwością.
- Fajnie, nie? Przyjemnie, co? – dopytywała kilka razy mentorka, nie ustając w podrażnianiu szczelinki.
Odpowiedziały jej przymykane oczy i kiwnięcia głowy zachwyconej Oli.
A dziewczyna myślała, że dziewczyny mogą robić sobie tylko palcówki i minety. Nigdzie nie widziała takich wyrafinowanych pieszczot sutkami. Pani Aleksandra zmieniła wszystko. Widząc wypięty tyłek kochanki i wpijające się w skórę pośladków łuki czarnej koronki, mruknęła i kolejny raz nie dowierzając w to co się dziej, uderzyła głową o poduchę, rozwarła uda jeszcze szerzej i całkowicie oddała się pod władzę mentorki.
I nagle kobieta położyła się obok na plecach i frywolnie rozpięła zatrzaski body. Klik! Klik! Klik!
- Usiądź mi na twarzy. Mnie też możesz lizać – poinstruowała, nie mogąc się doczekać, aż młoda muszelka rozpłaszczy się na jej ustach. – Daj mi ją – prosiła rozpalona Aleksandra.
Ola ochotnie przerzuciła nogę nad głową rozpalonej kobiety. Zrobiła to zwinnie i płynnie jak wiewiórka, jakby ćwiczyła pozycje seksualne od lat. Widziała takie figury na filmach, nie gorszyło jej to, nie z panią Aleksandrą. Nawet bardzo chciała tego spróbować. W ogóle czuła się nad wyraz swobodnie i pewnie.
Momentalnie poczuła smagający krocze język i raz ściskające, raz rozchylające śliczne pośladki dłonie. Odruchowo sięgnęła do wilgotnej szparki partnerki i energicznie zaczęła ją pocierać. Czuła spinający się pod dłonią tyłek i tańczące biodra, czuła napięte uda i wypukłości przywodzicieli. Wydzieliny było tyle, że palce z łatwością ślizgały się po krawędziach warg sromowych i wnikały w tunel. W środku było miękko, ciepło i mokro.
Minęła chwila, a Ola zatraciła się w zasysaniu wypustek waginy Aleksandry, sama nerwowo szurając cipką po twarzy kochanki, która obejmując nogi i przytrzymując mocno zgrabne pośladki, nie pozwalała jej biodrom na dalsze ucieczki, niż na odległość wystawionego języka. Mruczała przy tym jak kotka w rui.
Ola, czując na brzoskwince buszujące usta kochanki, sama testowała każdy pomysł na użycie ust do pieszczenia partnerki. To była uczniowska praktyka w doskonałych warunkach.
Obie owładnęła chuć. Znowu nie liczyło się nic innego, jak cielesne obcowanie. W ekstatycznych wybuchach nie widziały nic sprośnego. Obie dyszały, stękały, jęczały. Pomruki zdawały się odbijać od ścian nieprzerwanie, jakby w ten zawoalowany sposób porozumiewały się, bo usta miały zajęte innymi ważniejszymi czynnościami. Obłapiały swoje ciała, które niczym woda przelewały im się miedzy ramionami i palcami.
Obie były teraz kompletnie wyzwolone.
Aleksandra półleżała oparta o wezgłowie łóżka z rozchylonymi i ugiętymi nogami i patrzyła na zapomnianą w pieszczeniu Olę. Lizała ją już nieprzerwanie od kilku minut i tylko czasem zerkała ku górze, co na to kochanka. Aleksandra delektowała się pieszczotami. Nie były one może wyrafinowane, ale sam widok młodej twarzyczki przy dojrzałej pizdeczce, dostarczał ogromnych podniet. Delikatnie wsuwała dłonie w ciemne włosy Oli i nakierowywała ją na właściwe punkty na muszelce, a kiedy partnerka trącała właściwe struny, zwiększała ucisk palców na głowie. Czasem maiła wrażenie, że już cały czas mocno napiera na czaszkę, jakby chciała ją przebić opuszkami.
Który to już raz się pieściły? Aleksandra miała wrażenie, że wcale nie przestały. Było już po czwartej w nocy, a one nadal nie spały.
- Ja cię nie mogę, Ola, ale mnie rozgrzałaś! Uuu, mmmh, aaach! – Aleksandra nie mogła powstrzymać reakcji ciała.
A już myślała, że ma dosyć. Siedząc na twarzy Oli, ślizgała się po niej cipką od ust po nos, w odpowiednim momencie dociskając srom do twardych elementów. Jednocześnie masowała i ściskała piersi małolaty, czasami pociągając ku górze twarde sutki. Patrzyła też, jak młoda odważne dotyka swojej cipeczki, co chwilę wykonując na niej szybkie okrężne ruchy, widziała jak szczupłe długie nogi leżącej pod nią szukają oparcia, jak biodra się nieskoordynowanie unoszą, jakby błagając o więcej.
- Seks z kobietą to jak podróż do innego wymiaru. Ciekawszego – komentowała filozoficznie. – O ku…! – urwała, bo targnął nią spazm rozkoszy, Ola regularnie muskała teraz końcem języka łechtaczkę. – Wszystko OK.? – nie przestając wierzgać biodrami, spojrzała pomiędzy rozwarte klęczące na materacu nogi. Chciała spojrzeć wprost w oczy ujeżdżanej nastolatce, bo miała wrażenie, że dociska cipkę za mocno, ale nadal widziała tylko ruchliwy język, bo resztę twarzy zasłaniało krocze. Dziewczyna nie przestawała nim kłapać, więc Aleksandra uznała wcześniejsze obawy za nieuzasadnione, obie się zapomniały. – Podoba się? – cieszyła się i już nie wiedziała z czego. Wciąż dostojnie siedząc, masowała nieduże piersi Oli, wciąż delikatnie podszczypując sutki.
Chwilę trwał jej erotyczny taniec na twarzy nastolatki, po czym pochyliła się i z łatwością wsunęła dwa złączone palce w ciasną waginę.
Już po chwili znowu pieściły się w klasycznej “69”.
Była już późna noc, a może już nad ranem, a one nadal korzystały z atrakcji, jakie umożliwił im dzisiejszy zbieg okoliczności. Czas przestał się liczyć.
Znowu odpoczywały. W sypialni krążyła dziwnie przyjemna wyjątkowa energia. Rozmawiały o wielu sprawach niezwiązanych z ich szaleństwem.
- Śpij tutaj. Łóżko jest duże, będzie nam raźniej. Chyba że… – już miała zaproponować kanapę, lub pokój córki, ale nastolatka weszła jej w słowo.
- Spoko – przyjęła zaproszenie, nie wchodząc w niepotrzebną dyskusję. O dziwo nie czuła się nieswojo. Chyba wolała już to, niż spać sama. Dla niej to było, jak spać w łóżku gwiazdy filmowej. O takim spaniu z kobietą też marzyła. Ona, ktoś taki jak Aleksandra i specjalna więź.
- Staromodności mi nie zarzucisz, ale nie przywyknę do waszego języka. Spoko – powtórzyła za Olą zabawnym głosem, jakby parodiując Olę.
- Do mojego przywykniesz – pokazała pocierający koniuszki zębów język w dość sprośny sposób.
- Jeszcze masz siłę żartować? Nie znałam cię z tej strony – stwierdziła rozbawiona. Znowu była zachwycona osobowością Oli.
Gospodyni w najśmielszych wizjach nie przypuszczała, że trafi na taką dziewczynę. Mądra, słowna, z poczuciem humoru, już teraz czuła do niej bezgraniczne zaufanie i sympatię. Trzymała też pewien dystans, ale szybko odsuwała go na bok, choćby w takich jak ta sytuacjach i żartach. Po tym wszystkim naprawdę bardzo chciała spędzić resztę nocy razem.
Po chwilę trwającej nocnej toalecie, padły jak po przebiegnięciu ultramartonu.
Ciemność i cisza spowiły pokój. Zdawało się, że spały. Jeszcze szeleściła pościel, materac wydawał odgłosy naciskających na niego ciał, szukających wygodnej pozycji do snu. Może przez chwile było trochę niezręcznie.
- Nie przesadziłam? Nie wystraszyłam cię? – szepnęła Aleksandra, kiedy ustały wszelkie ruchy. – Tylko szczerze. – W takiej ciemności łatwiej prowadziło się takie intymne rozmowy. Obudowana ciemnością atmosfera skłaniała do szczerych wyzwań. Kiedyś pół nocy potrafiła tak gadać z kuzynkami.
- Nie. Szczerze – zapewniła. – Obawiałam się, że będzie… gorzej – odpowiedziała.
- Czyli pierwszy raz udany?
- Tak. Baaardzo – zaśmiała się.
- Bardzo się cieszę, że się – nie znajdowała słowa, by to określić – tak “poznałyśmy”. – Wiesz… Dla mnie nie było to… łatwe. Aż sama się dziwię. – Zamilkła. – Wcześniej nie patrzyłam na ciebie, jak… przychodziłaś do… To po prostu dzisiaj… tak jakoś na tej studniówce… – zrezygnowała z dalszego tłumaczenia, bo za dużo myśli chciała streścić zbyt szybko. – Nie tak miało to wyglądać – wyznała. – Nie znienawidzisz mnie za…? Wiesz, chyba czasem przeginałam – myślała o sobie krytycznie, bo czasem naprawdę się zapominała i robiła głupoty. Głupoty z obecnej perspektywy, bo wtedy było to przyjemną koniecznością. A może chciała usłyszeć kolejne zapewnienie Oli, że było bosko? – Czasem jak cię weźmie, to… – tłumaczyła swoje słabości i odważniejsze triki, wciskając je w ramy powszechnych w dorosłym życiu łóżkowych reguł.
- Wiem. Teraz wiem to bardzo dobrze – dała do zrozumienia, że też nie była cały czas aniołkiem. – Aaa… – zastanowiła się, czy warto poruszać drażliwy temat, ale czuła, że może. Czuła, że przy Aleksandrze może wszystko. – A pan Waldek, naprawdę to toleruje? – Olę wciąż nurtował ten temat, jak to wszystko udaje się pogodzić partnerce w codziennym życiu i rolą żony.
- Co?
- No wiesz…
- To? Seks z kobietami?
- Yhym, przecież to robisz – potwierdziła, że to miała na myśli. – Bo robisz, nie?
- Zdarza się – potwierdziła. – Nie wszystko mu mówię – wyznała uczciwie. Chciała powiedzieć Oli prawdę, to była wyjątkowa dziewczyna. – W zasadzie tylko wie, że mam ciągotki do kobiet. Nie opowiadam mu o… no wiesz. Tym bardziej o nas, więc się nie obawiaj – uspokoiła. – To zostanie tajemnicą. Prawdziwą – zaznaczyła. – Nie chcę, by się źle czuł. Zapewnia mnie, że to go nie rusza, że jeśli bzyknę się czasem z inną, nie z innym, bo tego by mi nie wybaczył, to nie będzie zazdrosny i…, ale ja tam swoje wiem. Każdy facet jest zazdrosny, to samiec. Jak nie wie, jest lepiej.
- Dużo miałaś… kobiet?
- Nie odpowiem ci na to pytanie – powiedziała asertywnie łagodnym i stanowczym głosem.
Ola domyśliła się, że nie ma sensu ciągnąć partnerkę za język. I tak wiedziała o niej dużo. Zajrzała przecież w sekrety życia małżeńskiego, o których wcześniej nie miała pojęcia. Rodzice Nikoli zawsze wyglądali na idealnie dobranych i szczęśliwych, a tu takie nowinki.
- Aaa… Nikola, domyśla się czegoś? – szepnęła nastolatka, jakby jej młoda koleżanka mogła coś usłyszeć zza ściany.
Nastała dłuższa kłopotliwa cisza.
- Za dużo chcesz wiedzieć. Dobranoc, Ola.
- Dobranoc – odpowiedziała dziewczyna, zrozumiała, że pora kończyć wywiad.
Leżały w ciszy kilka minut, aż zasnęły
To był niezwykle przyjemny sen, ale Aleksandra czuła, że musi się obudzić.
Otworzyła oczy. Było ciemno, ale coś działo się pomiędzy jej udami. Czyżby sen się nie skończył? Przecież widziała zarysy mebli i sprzętów swojej sypialni.
Cień jakiegoś obiektu poruszał się niezwykle powtarzalnie. Na pewno też czuła język na cipce. I taka zdezorientowana, zrozumiała, że to głowa Oli.
- Naprawdę masz na to ochotę? I siłę? Nie wierzę – oznajmiła zaspanym głosem, uderzając tyłem głowy o poduszkę i automatycznie rozszerzając nogi. – Nienasycona jesteś. Język cię jeszcze nie boli? Bo mi odpada – próbowała żartować, dla testu wyginając na różne strony swój narząd smaku i czując nadwyrężone setkami ruchów wędzidełko. W ogóle był jakby nabrzmiały i powiększony. Przebudzona wykrzesała z siebie odrobinę energii, by się uśmiechnąć i obrócić wszystko w żart, na nic więcej nie wystarczyło.
Nie usłyszała odpowiedzi. W ciemnym pokoju rozchodziły się tylko rytmiczne odgłosy mlaskania, cmokania i cichutkie pomruki pracowitej jak mrówka Oli, która z pasją obejmowała jej uda, rozchylała przy tym wargi sromowe zewnętrzne, by celniej testować wilgotne strzępki.
- Chcesz spać? – zapytała z obawą Ola, nie tłumacząc się ze swojego zachowania. Nie wiedziała przecież, jaką usłyszy odpowiedź. Naprawdę miała ochotę kontynuować, ale gdyby kochanka kazała jej przestać, zrobiłaby to. Robienie minety, nawet pomimo bólu języka, bardzo jej się podobało. W tym momencie wiedziała o sobie już wszystko i chciała się nacieszyć możliwościami na zapas.
Kolejne precyzyjne liźnięcia szybko rozbudziły Aleksandrę.
Po kilku minutach, w zupełnej ciemności, kochanki ocierały się cipkami. To Ola usiadła na Aleksandrze i rozpoczęła zabawę. Zawsze chciała tego spróbować. Widząc takie sceny na filmikach, marzyła o tym. Sama nie raz szurała cipką po poduszce, czy zwiniętej kołdrze, ale struktury sromu i szorstkości włosów łonowych nie dawało się zastąpić niczym innym. I emocje – tych nie podrobi niczym, nawet bujną wyobraźnią i niezwykle rozwiniętą empatią.
Już poprzednio bardzo jej się to podobało “na nożyczki” (jak to sama nazwała) , choć trwało bardzo krótko i szło im niewprawnie. Teraz ona chciała być na górze. I była. Do samego końca. I tym razem szło im już dużo lepiej.
- Dzień dobry. Hej, pora wstawać – potrząsała ramieniem Oli Aleksandra, uśmiechając się ciepło.
Dlaczego miała wrażenie, że budzi córkę do szkoły? Może dlatego, że codziennie zaglądając do jej pokoju i informując o godzinie, używała podobnych słów. Tyle że teraz mówiła łagodnym, wręcz anielskim głosem. Brzmiała jak najczystsza słodycz. Albo po prostu jak zaspokojona do granic możliwości szczęśliwa kochanka.
Ola otworzyła oczy i przez chwilę zdawała się być zdezorientowana. Nie poznawała miejsca. Widziała tylko swoje odbicie w lustrach, na nocnej szafce po jej stronie stał kieliszek ze zgaszonymi w nim petami i opakowanie z resztką papierosów. Na podłodze leżało czarne koronkowe body, wilgotny ręcznik i jakaś mała poduszka. Teraz to bała się obrócić i spojrzeć w twarz Aleksandrze. Wszystko jej się przypomniało. Wszystko. Przecież często nie mogła oderwać oczu od zwierciadeł. Wiele razy oglądała w drzwiach szafy sceny z filmu, w którym grała jedną z głównych ról.
- Dzień dobry – przywitała się grzecznie i niepewnie, przeczesując rozburzone włosy. Chyba jeszcze nigdy nie doświadczyła takiej konsternacji.
- Jak się spało? – zapytała z troską, a zarazem z obawą, co usłyszy. Tonem głosu dawała do zrozumienia, że nocne wydarzenia miały pozostać owiane dymem niepamięci. Pozornej.
- Spało? – Kącik ust Oli samoistnie się uniósł.
Spojrzała pod kołdrę i potwierdziła swoje obawy, że spała nago, na co nie pozwalała sobie nawet w swoim domu.
Pani Aleksandra już miała na sobie szlafrok. Musiała wziąć prysznic, bo pachniała świeżą wanilią, jak w nocy. Okrywała ją chyba tylko podomka, bo nie była zawiązana i jedna poła okrycia odsłaniała pierś i niedużą fałdkę brzucha. Kobieta ani trochę się nie wstydziła. Skończyła coś pisać, odłożyła telefon na szafkę i oznajmiła:
- Zrobię ci śniadanie. Pijesz z rana kawę? – zapytała pogodnie. Widać było, że kobieta jest szczęśliwa, promieniała energią, choć snu zażyła w nocy niewiele.
- Yhym, czarną – potwierdziła. – Ale proszę sobie nie robić kłopotu. Zaraz wychodzę.
- Po śniadaniu. Mamy trochę czasu. Kawa postawi nas na nogi – zarządziła niczym nieznosząca sprzeciwu mama.
Ola podziwiała zgrabne ruchy kochanki, która nic sobie nie robiąc z jej obecności, zrzuciła na podłogę szlafroczek i naga szperała w szafie. Po chwili kobieta założyła na siebie tylko zwykłą białą bluzkę z długim rękawem, przez którą wyraźnie przebijały się brązowe brodawki. I tylko tak ubrana, wyszła. Piękne miała pośladki – pełne, jędrne, doskonałe dla oczu, i dłoni. Pamiętała przecież jak czasem w nocy je zawzięcie gniotła, masowała i całowała.
Erotycznej aury nie było już wcale, pozostała tylko wątpliwość i ukrywana konsternacja. Wątpliwość, czy to wszystko na prawdę miało miejsce. Konsternacja, bo w takiej sytuacji nie dało się reagować inaczej. Na pewno pozostała wytworzona więź, ale łącząca je w nocy cielesna bliskość, jakby została zresetowana wstającym nowym dniem i tym specyficznym: “Dzień dobry”. To było jak wspomnienie seksu z kimś wyjątkowym, ale zarazem seksu, który już nigdy się nie powtórzy, bo był wynikiem szaleństwa.
Ola prawie wkradała się do kuchni, tak ostrożnie stawiała bose stopy na podłodze, sama nie wiedziała dlaczego się tak zachowuje. Ale opłaciło się. Tego widoku (jak setek innych z nocy) nie zapomni do końca życia. Na niedużym balkonie, w tak rześki zimowy poranek, półnaga i oparta o kutą balustradę stała Aleksandra i paliła papierosa. Uniesiona krawędź bawełnianej bluzki odsłaniała wszystko pomiędzy zgrabnymi udami.
Kiedy gospodyni zauważyła Olę, tylko się uśmiechnęła, zgasiła resztkę papierosa i weszła do mieszkania, jakby z pozyskaną od zewnętrznego świata energią.
- Normalnie to tylko tam palę – spojrzała za siebie na drzwi balkonowe. – Tam masz kawę – jakby nic kiwnęła głową, wskazując stolik kawowy i stojący na nim biały jak świeży śnieg kubek.
Teraz pani Aleksandra zdawała się być jeszcze piękniejsza.
Ola szła już chodnikiem w stronę rynku w nadziei, że złapie taksówkę. Skłamała, że już ją zamówiła, kiedy mama Nikoli ubierała się w sypialni. Chciała szybko opuścić obce mieszkanie i wrócić do domu.
Już w trakcie śniadania czuła skrępowanie, bo Aleksandra wciąż paradowała po mieszkaniu, na dobrą sprawę, prawie naga, i to bez cienia zażenowania. Mówiła, że zawsze tak robi, kiedy jest w domu sama, że kocha swobodę. Dorosłe życie jest zajebiste! – krzyczała w myślach zachwycona nocą i całym tym romansem Ola.
Kilka minut temu uścisnęły się na pożegnanie. Obie milczały i się zagadkowo uśmiechały. To wystarczyło za dziesiątki słów.
Teraz Ola czuła chłód mroźnego poranka i zgrzyt pozostałego na płytach chodnika rozsypanego piasku. Śnieg stopniał, ale kruszywo zostało. Szybko dostrzegła w tym analogię do jej ostatnich przeżyć. Emocje zniknęły, ale wspomnień nikt jej nie odbierze, zostaną. Byle tylko obeszło się bez zgrzytów.
Dobrze, że na bal zabrała skórzane kozaki na niewysokim obcasie, teraz doceniała zapobiegawczość taty. Na kolanach czuła powiew mroźnego wiatru. Szybko też nakryła głowę czapką, teraz nie musiała już szałowo wyglądać. Dziwiła się, jak Aleksandra mogła wytrzymać na fajce na balkonie tylko w samej koszulce.
Wciąż, i wciąż, nie wierzyła, że przeżyła taką noc. Każdy kolejny krok na chodniku to swoisty flashback. W sumie to już miała wrażenie, że to się stać nie mogło, że ktoś gmerał w jej umyśle. Pewnie szalony programista, który umieścił nie te dane, co trzeba.
Przelatujące przed oczami pikantne obrazy, wywołały w szparce Oli osobliwe reakcje, znowu zrobiło jej się “tam” ciepło i mokro. Olka! – sama przywołała się do porządku, kiedy zauważyła, że myśli szybują w zbyt sprośne rejony fantazji.
Odruchowo obróciła głowę, by zapamiętać obraz ulicy i udekorowanej płaskorzeźbami bramy wejściowej do kamienicy, z której przed chwilą wyszła, a gdzie przeżyła tyle rozkosznych chwil. Tam przecież działy się cuda. Warto było zapisać te wspomnienia w obrazie ulicy, którą jeszcze nie raz przemierzy. Tyle że pewnie już z Nikolą i koleżankami.
O! Jest! Ale szczęście! – poczuła radość, bo właśnie zauważyła zatrzymującą się taksówkę. Sprawdziła jeszcze, czy w kieszeni płaszcza ma pieniądze. Były.
Obróciła się gwałtownie, bo z samochodu wysiadła Nikola. Zawsze pozna tę chodzącą wyniosłą hrabiankę. Dlaczego widząc to w niej, nadal się z nią przyjaźniła? Nie potrafiła odpowiedzieć. Zawsze czuła się od niej gorsza, ale czymś ją przyciągała. Chciało się być w gronie jej znajomych.
Teraz chciała zapaść się pod ziemię.
Boże, spędziłam noc z jej mamą! To chore – westchnęła, czując się… dziwnie. I to jaką noc – zaśmiała się, tym razem dumnie, bo nie mogła uciec przed natłokiem wdzierających się do świadomości obrazów. Cały czas miała wrażenie, że to tylko wytwory jej fantazji, a nie wspomnienia. Znowu jakby czuła na nowo moc pocałunków Aleksandry i te różne kolory erotycznych emocji. Nigdy nie przypuszczała, że w łóżku z kobietą dysponuje się całą paletą doznań. Czyżby stąd powstał symbol tęczowej flagi? – zaśmiała się, bo znowu czuła się wspaniale. Pomimo nieprzespania nocy, zaczęła w niej krążyć dziwnego rodzaju energia. Nigdy tak się nie czuła – w pełni usatysfakcjonowana, dumna, lepsza. Przez chwilę zdawało jej się, że się zakochała. Zauroczona Aleksandrą była na pewno. O takim kimś w swoim życiu marzyła – przewodniczce, mentorce, kochance.
Siedząc na wygodnej tylnej kanapie samochodu, marzyła o swoim pokoju i wygodnym łóżku. Jeszcze dwie, trzy minuty jazdy i wrócić do normalności. I pić jej się bardzo chciało. Jak przyjdzie wypije całą butelkę wody naraz. Musiała tylko jeszcze okłamać tatę, wymyślić jakąś historyjkę, a najlepiej uniknąć pytań i zniknąć ojcu z oczu.
- Cześć. Nie pytaj. Padam z nóg. Idę odespać. – Tak brzmiało wypowiadane ciągiem przywitanie córki z tatą po całej nocy poza domem.
- Może młoda dama ma coś do powiedzenia? – zatrzymał córkę.
- O co ci chodzi? – zamarudziła. – Spać mi się chce. Później pogadamy, OK? Głowa mi pęka – narzekała przesadnie. – Jest gdzieś woda?
- To co ty w nocy robiłaś? Bo chyba nie spałaś – dziwił się i zarazem śmiał. Mówił, jak zwykł mówić, kiedy córka nie chciała rano wstawać do szkoły. Tak, trochę ją prowokował.
- Nie no… Wiesz, jaka jest Nikola. Nie pozwoliła zasnąć, chciała tylko gadać i gadać – uciekła oczami, by tata nie zauważył kłamstwa. – A miała potrzebę się wygadać, dlatego… – snuła swoją opowieść.
EPILOG
Bartek tego ranka zrozumiał, że pewien etap w jego życiu się zakończył i minął bezpowrotnie. Nie miał co do tego wątpliwości. Córka go okłamała i to nie w byle błahej sprawie, no łgała mu prosto w oczy. Nie chciał nawet myśleć, gdzie była i co robiła. Miał tylko nadzieję, że jak coś, nie zapomniała o zabezpieczeniu. Nie bał się, tu jej ufał, zawsze była rozsądna.
Wrócił do swojego pokoju, położył się i dalej oglądał film. Nie spał już od ponad pół godziny i zabijał czas i myśli jakąś tanią sensacją z pościgami.
Wyjął spod poduszki czerwone koronkowe majteczki i przyłożył je do nosa. Wciąż wyczuwał na nich zapach tej dzikiej Nikoli. Nigdy nie spodziewałby się, że taka młoda, tyle umie. I że w ogóle jest taka… rozgarnięta, a nawet błyskotliwa w tych sprawach. A teraz jeszcze przypomniał mu się jej smak. Miał przekonanie, że smak młodej cipki nigdy by mu nie spowszedniał, choć w nocy wiele razy miał przeciwne odczucia. Wciąż wdzierały mu się do głowy obrazy tego co z nią robił, co ona jemu. I choć satysfakcja była chyba zdecydowanie większa, czuł też do siebie wyrzuty i pretensje, że uległ małolacie, w dodatku przyjaciółce córki. Ależ ona miała fantazję – zachwalał jej śmiałość i pomysłowość, bo nie raz go zaskoczyła. Bo tak się nie robi – powtarzał po chwili, gnieciony moralnymi dylematami, wciąż rzewnie wspominając noc i jednocześnie czując dziwne obawy. I tak przygana nie wystarczyła, instynkt łowcy zwyciężał – kolejny raz miał erekcję.
A wystarczyło, że zadzwoniła do domofonu przy bramie, a po chwili zapukała do drzwi i tym swoim dziewczęcym głosem przywitała go wesołym: “Surprise!”. Widział, że była wstawiona. Jej oczy świeciły się jak uliczne latarnie, a specyficzny akcent wstawionej dziewczyny nie dawał się ukryć przesadnie poprawnie wypowiadanymi zdaniami. Pokrętnie tłumaczyła swoją obecność przed jego domem. Co gorsze, na pytanie dlaczego nie jest w swoim domu z Olą, nie miała pojęcia, o czym była mowa. Przekonywała go, że coś poplątał, bo przecież wszystkie miały spać u Amandy. Szybko zmieniła temat.
Już przekraczając próg, patrzyła na niego, jak te dziewczyny z filmików porno – jak młode kokietki, które czasem pozwalał sobie oglądać. Udawał, że tego nie widzi, choć był prawie pewny, że mógłby to wykorzystać. Nawet zrozumiał, po co tu przyjechała. Już na balu próbowała go podejść.
I nim się obejrzał, patrzył na wzdychającą pod nim i szurającą plecami po siedzisku sofy nastolatkę, a już po chwili tryskał nasieniem po płaskim brzuchu i wzgórku łonowym. Padł obok i ukrył przed nią twarz. Trochę ze wstydu, że poszło mu wręcz błyskawicznie, po części też, by nie widziała, jak bardzo tęsknił za seksem, jak mu go brakowało, a najbardziej chyba z przerażenia, że przeleciał nastolatkę. Był wychowany, że pewne sprawy stanowią świętość, a nawet jeśli nie, to z zasady są zakazane.
A teraz patrzył na zdobyczną bieliznę i się bał. I to prawdziwie. Miał powody. Teraz przyszedł moment na takie refleksje. Teraz, kiedy odzyskał rozsądek. Był tak zamroczony i nabuzowany pożądaniem, że pierwsza potyczka odbyła się bez jakiegokolwiek zabezpieczenia. Jedyne na co się zdobył, to wytrysk na płaski brzuch nastolatki, ale nie dawał gwarancji, że nie zrobił tego ułamek sekundy za późno.
Nocne penetracje, kiedy spała, też odbyły się “na dziko”, chodź wtedy już dbał o odpowiedni wcześniejsze wyciągnięcie członka. Nigdy nie zapomni tego wspaniałego widoku – płaski brzuch, wąska talia, wydepilowany srom i grube nici ejakulatu. Niestety jeszcze przez około miesiąc, będzie go zżerał stres. A później, w zależności od scenariusza, może jeszcze dłużej. W sumie już mierzył się z problemem (czasem katował się takim prawdopodobnym, często z bezsilności ironizując), w którym otwiera drzwi, a ona wita się z nim jak tej nocy. “Surprise” – mówiła. Jednak w tym obrazie nie była już uwodzicielką, a niespodzianką nie było jej ciało, a pewne niechciane wieści.
Nawet nie chciał myśleć, jak wielką niespodziankę zrobiłby córce, mając się z nią takimi nowinami podzielić.
Ola zanim zasnęła, wciąż nie wierzyła, że przeżyła coś takiego. Nocne pikantne sceny, mieszały jej się z widokiem Aleksandry przemierzającej salę balową i dopytującą podopiecznych o to jak się bawią.
Popołudniu dziewczyny zrobiły sobie telekonferencję. Wszystkie zdawały się być niewyspane i zmęczone. Trajkotały przez ponad godzinę, wspominając przebieg wieczoru i części nocy. Sprawę challenge’u wspominały tylko między wierszami, choć wciąż co chwilę powtarzały: “Udało się! Zrobiłyśmy to!”
Tym razem to Paulinie i Amandzie towarzyszył istny słowotok i buzie im się nie zamykały. Jakby nie były sobą.
Ola też była jakby odmieniona. Nadal, jak zazwyczaj, mało mówiła, ale jej zwięzłe wtrącenia zdawały się być precyzyjnie i trafiać do słuchaczek z mocą ciekawych opowieści. Z jej dziwnie melodyjnego głosu biła radość i lekkość.
Za to Nikola była jakaś przygaszona i małomówna, co jej się raczej nie zdarzało. Dopiero po kilku minutach, wskoczyła na swój przywódczy poziom, choć nadal była jakaś inna.
Ale jak miało być inaczej? Była pewna, że Olka spędziła w jej domu noc, choć mama na to oskarżenie zaprzeczała całą sobą. W dodatku Amanda dopytywała Olę, gdzie ta spała, na co Ola kłamała, że wróciła taksówką do domu. To Nikolę doprowadzało do szału, miała ochotę wrzeszczeć, szczególnie słysząc uroczy dumny głosik Oluni.
I nici z nauczki. Nikola była wściekła. Nie chciała odpuszczać.