Ogrodnik
6 listopada 2020
Szacowany czas lektury: 7 min
Pracowałem kiedyś w ogrodnictwie wraz ze swoją dziewczyną u niejakiego Zdzisława, który był już po 50. Miałem wtedy 19 lat, a moja sympatia 18. Była filigranową brunetką i miała czarne włosy.
Nie wiedzieć czemu, Zdzichu coraz częściej wysyłał mnie po sprawunki. Oczywiście nic nie podejrzewałem. Kinia coraz częściej szczebiotała do niego, jednak będąc młody, naiwny nie wziąłem tego za złą monetę. On zaś często z nią rozmawiał i żartował, ale nigdy jej nie dotykał, przynajmniej przy mnie.
Pewnego razu nigdzie ich nie było już kupę czasu. Coś mnie tknęło intuicja czy nie wiem co. Poszedłem więc na strych. I mnie zamurowało. Ona mu na kolanach. Dobrze się schowałem. Podniecenie zwyciężyło u mnie z wściekłością. Oni jeszcze byli ubrani, ale podniecił mnie ten kontrast. Ona delikatna, filigranowa on wielki, dobrze zbudowany choć nieco gruby i owłosiony jak goryl. Siedziała mu na kolanach.
- Chodź nie bój się nikt się nie dowie.
I jedną ręką trzymał ją za pierś, na razie jeszcze przez bluzkę. A drugą między nóżkami, na razie jeszcze przez spodenki. Coś jej mówił do uszka, co chwilę przygryzając. Wsadził jej tam też język. Czerwony szorstki ozor w małe, zgrabne dziewczęce uszko z delikatnym kolczykiem...
- No chodź nie bój się. Pocałuję cię tylko. Patrz, to jest przyjemne, wiesz...
Zarośnięty męski łeb całował młodą, niewinną świeżynkę. Jego język penetrował jej dziewczęce usta. I tak ją lizał przez parę minut. Człowiek-niedźwiedź zachłannie lizał usta młodej dziewczyny. Młodej, świeżej i niewinnej. I zaczął ściągać jej bluzkę. Natrafił na opór...
- Kinia, nie bój się.
- Zdzisiu już wystarczy. Następnym razem zdejmę.
Ale już nie było siły, która mogłaby go powstrzymać. Tak na nią parł, że musiała ulec. Tak silna była jego presją. No i została w czarnym staniczku, który jeszcze przed chwilą prześwitywał przez biała bluzkę. Przecież specjalnie tak się ubrała, żeby go lepiej nakręcić. Ugniatał jej niewinne, dziewczęce piersi narazie jeszcze przez staniczek. Miała małe piersi, pewnie dwójkę, ale przecież była szczuplutka. Trzymała swoje dłonie na jego, żeby opóźnić moment ściągnięcia staniczka. Choć podświadomie wiedziała, że i tak go ściągnie.
- Kinia, pokaż, coś masz na pleckach, zobaczę czy nie kleszcz.
No i rozpiął jej stanik. Jeszcze zakrywała białe piersiątka dłońmi, jednak wziął jej dłonie w swoje. Położył jej dłonie stanowczo na swoich barkach i powiedział.
- Kiniu, trzymaj tak, nie stanie się nic złego.
Przygryzł jej delikatnie suteczek, który był już twardy. Wiedział jak to robić, bo aż jęknęła. Zachłannie całował dwa śliczne białe piersiątka. A ona się opierała, choć było jej dobrze. W międzyczasie ściągnął koszulkę. Owłosiona klata i plecy cudownie kontrastowały z delikatnym dziewczęcym ciałkiem. Po dłuższym czasie całowania i dotykania piersi przestała je zasłaniać. Więc sięgnął do jej spodenek.
- Zdzisiu, nie jestem jeszcze gotowa.
- Kiniu, popatrzę tylko, nie bój się.
- Zdzisiu, nie.
- Przez majteczki tylko paluszkiem, Kiniu nie bój się.
Tu już opór był bardziej stanowczy.
- Kiniu, trzymaj kochanie moje.
I dał jej 50 zł, więc wzięła...
- Dobrze, ale majteczek już nie zdejmę.
- Dobrze kochanie, perełko moja.
I położył jej rękę na rozporku, a już nieźle mu odstawało. Głaskała go przez spodnie i podobało jej się to. Jednak było mu mało, więc rozpiął rozporek. Gruby, żylasty ptak wyszedł na zewnątrz. Chciała go dotknąć, jednak krepowała się...
Więc wziął jej rękę i zacisnął na swoim chuju...
- Trzymaj mocno skarbie, nie bój się, nie boli mnie to. No i teraz góra - dół.
- Zdzisiu, ja nie umiem chyba.
- Umiesz kochanie, no proszę, rób jak mówię.
- Będzie dobrze, zobaczysz.
Już delikatna dziewczęca ręką wali konia obleśnemu facetowi, ale chyba robiła to za słabo, bo nakierował jej drugą rękę i waliła mu obydwiema. Nachylił jej głowę do lśniącej, fioletowej główki.
- Kiniu, pocałuj.
- Nie, Zdzisiu nie.
- No Aniołku, weź tak cmoknij tylko.
Cmok
- No ślicznie, jeszcze raz.
Cmok
I tak cmokaj cały czas, tutaj rączkami trzymaj. Mówiąc to dyszał ciężko niczym parowóz.
- No, a teraz spróbuj kawałeczek do buzi.
Zdzisiu nakierował ją jeszcze. Zanim powiedziała główka zbliżyła się do jej ust i włożył jej najpierw kawałeczek trzymając za głowę.
- Kochanie, ssij.
I stopniowo coraz głębiej. Nie był jakiś szczególnie długi, za to gruby. Po paru minutach młoda, niewinna dziewczyna trzymała u nasady już całą główkę. Zdzisiu wpychał coraz głębiej, dopóki dała znać, że za głęboko. Wtedy wyjął, wziął ją na ręce i zaniósł na materacyk.
Nie zapomnę nigdy sceny, w której człowiek-niedźwiedź całuje usta delikatnej licealistki leżącej na plecach na materacyku w samych majteczkach. On nie miał na sobie już nic. Językiem pierdolił jej dziewczęcą buźkę zwiastując dalszy rozwój wydarzeń. A ona jedną ręką delikatnie waliła mu konia zdradzając swój brak doświadczenia. W końcu zaczął ściągać jej majteczki.
- Nie jestem jeszcze gotowa. Będzie mnie bolało.
- Pojeżdżę tylko po cipce. Nie wejdę w ciebie - szepnął jej od uszka. Ślicznego, zgrabnego, dziewczęcego uszka.
Jak zobaczył ten delikatny paseczek na cipce nie mógł już wytrzymać. Kolanami rozwalił jej śliczne, gładkie dziewczęce nóżki. I wjechał. Boże jak zawyła. Brał ją ostro, brutalnie, gwałtownie, bez żadnych ceregieli. Męska, owłosiona dupa pracowała jakby była maszyną. Każdy ruch męskiego chuja w delikatnej, dziewczęcej cipce wywoływał jej jęk...
- Aaa, Zdzisiu nie tak mocno.
A Zdzisiu pierdolił nie zważając na jej jęki ugniatając boleśnie niewinne, delikatne piersiątka swoimi kosmatymi łapami. Jego obleśne wary lizały namiętnie gładziutką, dziewczęcą szyję.
Kinia objęła go, a on macał ją po pupie. Delikatnej, ślicznej niewinnej pupie. Bielutkiej, bo przecież osłoniętej przed słońcem.
Rżnął ją zwierzęco, jakby był diabłem wcielonym. Miał skurwysyn wytrzymałość, bo jebał ją naprawdę długo. Jednak do niedawna dziewicza cipka nie była aż tak odporna.
Minęło około 15 minut i Kinia doszła na sam szczyt rozkoszy.
- Aaa, Zdzisiu taaaaak.
A on ruchał dalej.
- Zdzisiu boli troszkę, ja już nie mogę.
Namiętnie pocałował ją w usta i obrócił na pieska. On się z nią nie certolił. Po prostu swym obleśnym, grubym chujem w jej niewinną cipkę. Trzymał za biodra i pierdolił. Starał się jej zatykać usta, bo już naprawdę było ją słychać. Szybko doszła znowu, a ból zapewne spotęgował doznaną rozkosz. Męskie owłosione jaja klaskały jakby biły brawo dupie. Jebany, jeszcze nie doszedł. Walił ją dalej, a w pupę wcisnął kawałeczek swojego grubego palucha.
- Zdzisiu, nie nie tam!
Ale on był stanowczy i stopniowo z długimi przerwami wpychał kawałeczek dalej. Próbowała protestować, jednak jej opór był słaby, a jego stanowczość bezwzględna. W końcu wyszedł z ciasnej, obolałej, dziewczęcej cipki. Sięgnął po jakieś smarowidło i zaczął smarować jej dziurkę w pupie.
- Nie Zdzisiu, będzie bolało.
- Nie Kiniu, włożę Ci tylko kawałeczek.
- Jak będzie bolało, to wyjmę, obiecuję.
I dał jej jeszcze 100 zł. Fioletowa, nabrzmiała główka przywitała się z odbytem ślicznej dziewczyny. Kutas przystąpił do powolnego przełamania oporu zwieraczy. Milimetr po milimetrze. Co jakiś czas przerywał.
- No przyj Kinia, tak jak kupę robisz. Będzie Cię mniej bolało.
- Ała Zdzisiu, miało nie boleć.
I wjechał do końca. I zaczął wychodzić. I z powrotem.
- Ała Zdzisiu, aaa!
Nie była jeszcze na to gotowa. Kiedy Zdzisiu przyśpieszył opór odbytnicy został już z całkiem przełamany. Po niedługim czasie Zdzisiu już pierdolił jej dziewiczy anal na maksa nie zważając na jej ból, który najwyraźniej wzmagał przyjemność.
Zdzisiu macał ją po dzyndzelku, a jego chuj pracował w jej pupie jak tłok w cylindrze. Anal naszej królewny został rozdziewiczony. Ona już czuła, że on zaraz się spuści, więc zacisnęła pupę jeszcze mocniej. Aby miał lepsze doznania. Kosztem swojego bólu. On jednak wyjmuje kutasa z dziewczęcego odbytu. Otworzył jej usta i włożył do buzi trzymając za głowę. Potężny ryk wydobył się z paszczęki Zdzisława. Usta naszej gwiazdeczki wypełnione zostały jego nasieniem. Przy okazji nasza Kinia posmakowała swojej pupy. Zdzisław padł wyczerpany na materac. I wcale nie przytulił jej do siebie, tylko poklepał po pupie.
- Naprawdę niezłą masz szparę, jedną i drugą. Niedługo imieniny Włodka, to możesz nieźle zarobić.
Mówiąc to ciężko dyszał. A ona trzymała się za pupę nie mogąc dojść do siebie.