Sprzysiężenie trojga (I)
28 maja 2015
Sprzysiężenie trojga
Szacowany czas lektury: 11 min
Opowiadanie typu incest
Dwadzieścia dwa, dwadzieścia trzy, czułem, że jeszcze jedna pompka i chyba zejdę. Ten sukinsyn chce mnie chyba wykończyć zaświtało mi w umęczonym umyśle.
Co Nowak masz już dość? Doleciał mnie zadowolony głos nauczyciela W-F.
Nie, nie poddam się muszę dobić do trzydziestu i dopiero wtedy spauzuję.
Ostatkiem sił zrobiłem te brakujące i padłem zupełnie wypluty na brudną podłogę sali gimnastycznej. Przez chwilę leżałem bez ruchu starając się zebrać siły. W końcu podniosłem się i podszedłem do chłopaków stojących pod drabinkami.
- Co on ma do ciebie doleciał mnie szept Marka?
- Nie wiem sukinsyn uwziął się i koniecznie chce udowodnić, że jestem kiepski.
- Ale ja się nie poddam - odszepnąłem przez zaciśnięte zęby.
- Pogadaj z nim, żeby ci dał spokój.
- W życiu! Nie dam mu tej satysfakcji gwałtownie zaprotestowałem.
- O czym tak nawijacie?
Podszedł do nas Jacek, drugi kumpel z naszej nierozłącznej trójki.
W szkole nazywali nas „trzej muszkieterowie”. Byliśmy znani, że zawsze razem pakowaliśmy się w jakieś rozróby. Jeśli przyłapali któregoś z nas, to było pewne, że pozostała dwójka również brała w tym udział. W przeciwieństwie do mnie Jacek cieszył się jednak względami wuefisty.
- Widziałeś jak ten drań się na mnie wyżywa.
- Może ja z nim pogadam?
- Nie to nie ma sensu, muszę inaczej to rozegrać, muszę znaleźć na niego jakiegoś haka, zaprotestowałem.
- Mam pomysł wtrącił się Marek, słyszałem, że do jego kanciapy przychodzą jakieś dupy.
- Może tym go postraszysz?
- Nie to nic nie da.
- Co powiem mu, że w kantorku rżnie jakieś cipy, wyśmieje mnie i dopiero wtedy da mi popalić na lekcji.
Chyba, żebyśmy mieli jakieś twarde dowody, zaświtała mi myśl. Tylko jak to zrobić? Zacząłem się zastanawiać nad realizacją pomysłu.
- To może ja ci pomogę wtrącił się Jacek.
- Słuchaj Krzysztof za tydzień są spotkania z rodzicami.
- I co z tego?
- Spojrzałem z politowaniem na kumpla. Ten niespeszony ciągnął dalej.
- Podobno wtedy zawsze przyjmuje matki uczniów na indywidualnych rozmowach.
- A co ciekawe odbywa je właśnie w swojej kanciapie.
Już od dawna Kobra prosił mnie, żebym zrobił w niej porządek, poukładał piłki, pozwijał siatki, takie tam duperele.
- Może wtedy zamontujemy mu kamerkę i nagramy jego wyczyny? Spojrzał pytająco.
- To byłoby niezłe. - Zapaliłem się do jego pomysłu.
- Ale czy starczy ci czasu, żeby to zrobić?
- Chłopie, teraz jest taki sprzęt, że wystarczy go tylko umieścić w jakimś niewidocznym miejscu i po ptakach.
- Nie potrzeba, żadnych kabli, żadnych lamp.
- A czasu będzie aż za dużo.
- Moja starsza, zawsze z tych zebrań wraca po około trzech godzinach.
- Fakt, moja również z tych wywiadówek wraca bardzo późno. Zapomniałem dodać, że wuefista był również wychowawcą naszej trzeciej licealnej.
- Ciekawe, o czym Kobra tak długo pieprzy na tych zebraniach.
- To, co załatwiamy tego sadystę? Marek spojrzał pytająco na naszą dwójkę.
- Pewnie, zgodziłem się, trzeba draniowi odpłacić za wszystko.
- Jutro przyniosę kamerkę zaoferował się Marek. Ojciec kupił mi kiedyś taką z własną pamięcią.
- Duża? Zaciekawił się Jacek.
- Kamerka malutka, ale ma prawie dziesięć giga pamięci. Chyba wystarczy?
- Powinno.
W naszej trójce to Jacek robił za guru od komputerów i podobnych gadżetów. Upłynęło kilka dni zanim Jackowi udało się podrzucić kamerkę w kantorku wuefisty.
Pozostało nam tylko czekać aż uda się nam nagrać kompromitujący filmik z udziałem naszego wychowawcy w roli głównej.
W końcu nadszedł długo oczekiwany dzień. Wywiadówka zaplanowana była na godzinę 17 po południu. Parę minut przed tą godziną Jackowi udało się włączyć kamerkę i sparować ją z czujnikiem ruchu. Teraz pozostało nam tylko czekać na efekty naszych działań.
- Krzysiu - usłyszałem głos matki. - Idę do szkoły na zebranie.
Podniosłem oczy i spojrzałem na matkę stojącą w drzwiach mojego pokoju. Stała oparta o framugę, wystrojona jak na jakieś przyjęcie.
- A ty, co się tak wystroiłaś?
- A bo później wyskoczę z Ireną – była to matka Jacka - gdzieś na kawę. Wrócę później, powiedz ojcu, że macie sami zrobić sobie kolację.
- Dobrze! Powiem, odburknąłem.
Ledwo wyszła zadzwonił telefon. Dzwonił Marek, chciał się dowiedzieć czy wszystko udało się zamontować. Fakt przez parę dni był chory i nie uczestniczył w naszych przygotowaniach. Uspokoiłem go, że wszystko jest OK i teraz musimy tylko czekać.
Dochodziła właśnie dwudziesta pierwsza, kiedy usłyszałem jak otwierają się drzwi i usłyszałem głos matki.
- Już wróciłam.
- Widzę - odburknąłem.
- I co tam na zebraniu? Bardzo ten dupek marudził?
- Jaki dupek?
- No, Kobra - ten zbok uściśliłem.
- Jak ty się wyrażasz, to przecież taki miły pan i przystojny - dodała z jakąś nutką rozmarzenia w głosie.
- Co ją napadło? Spojrzałem zdziwiony na matkę. Miły? Przystojny? Naprawdę moja starsza zaskoczyła mnie. To on wyżywa się na mnie a matka mówi, że jest miły i przystojny. Coś dziwnego, ale to nic już niedługo zmieni o nim zdanie. Kiedy dorwę nagrania z kamerki to uświadomię jej, jaki to on miły. Cierpliwości kolego. Zobaczysz jeszcze twoje będzie na wierzchu. Pocieszyłem sam siebie.
- A tak na marginesie w przyszłym tygodniu jedziecie na wycieczkę. Pan Janusz chce, żebyście nie rozrabiali w czasie próbnych matur.
- Od kiedy to on jest dla ciebie pan Janusz zaśmiałem się szyderczo.
- Nie bądź złośliwy. Matka urwała dalszą rozmowę lekko się przy tym zaczerwieniwszy.
Co jej się stało nigdy taka nie była? Jej zachowanie a szczególnie obrona tego kutasa była naprawdę zaskakująca. Idę do łazienki.
- Ty też długo nie siedź dodała wychodząc z pokoju.
Jeszcze przez chwilę siedziałem przed komputerem, sprawdzając pocztę. W końcu usłyszałem jak matka wychodzi z łazienki. No teraz moja kolei. Znowu zostawiła bałagan. Czy nie może wyrzucać swojej bielizny do kosza? Widok jej majtek i biustonosza leżących na koszu z brudną bielizną raził moje poczucie estetyki. Znowu muszę po niej sprzątać. Pochyliłem się, żeby wrzucić jej majtki do kosza. Co one takie mokre? Poczułem pod palcami lepką wilgoć na dole majtek. Chyba zamoczyła je przy rozbieraniu skonstatowałem wrzucając je do kosza. Widok jej majtek uświadomił mi, że matka jest atrakcyjną kobietą. Mimo swoich trzydziestu paru lat robiła wrażenie na facetach. Już kilku moich kumpli mówiło mi, jaką to niezłą laską jest moja matka. Zawsze śmieszyły mnie ich zachwyty nad mamuśką. Chociaż jak się zastanowić coś było na rzeczy. Faktycznie szczupła z niezłym biustem, który jeszcze podkreślała obcisłymi bluzeczkami. Sylwetka nastolatki. Nastolatki, ale dobrze rozwiniętej fizycznie. Uśmiechnąłem się do siebie. Jak ktoś może myśleć o mojej matce, że jest fajną laską? Nawet mi się nie śniło, że niedługo sam będę tak uważał. Że nie tylko moja matka, ale i inne dojrzałe kobiety będą działały na moją wyobraźnię. Kładąc się spać usłyszałem z sypialni rodziców dobiegające jakieś szepty. Wydawało mi się, że ojcem prosi o coś matkę, a ona odmawia tłumacząc się zmęczeniem. Usłyszałem jeszcze jak obiecuje mu, że coś tam zrobi mu rano jak się obudzą. Nie zwróciłem wtedy na to specjalnej uwagi a wielka szkoda. Może wtedy połączyłbym jej wilgotne majteczki z tą odmową. Ale za bardzo wybiegłem w przyszłość. Pora wrócić do teraźniejszości.
Rano w szkole pierwszą nowiną było ogłoszenie o wycieczce do Zakopanego. W pierwszej chwili nawet się ucieszyłem, że będziemy mieli niezłą zabawę tym bardziej, że wycieczka miała być parodniowa. Dokładnie prawie tydzień. Ale euforia minęła kiedy usłyszałem, że kumple nie jadą. Jeden miał mieć jakąś uroczystość rodzinną a drugi niestety przeziębił się. Dodatkowo dobiła mnie informacja, że osobą towarzyszącą ma być mój ojciec. Nie mogłem zrozumieć jak dał się w to wrobić. Znałem stosunek ojca do tego typu imprez i tym bardziej się dziwiłem.
Przez pierwsze dwie godziny nie miałem okazji pogadać z kumplami, żeby dowiedzieć się jak udał się nasz mały podstęp. Dopiero po skończeniu zajęć mogliśmy spokojnie pogadać. Też nie mieli dobrych wiadomości. Kamerka dalej była w kanciapie wychowawcy. Jacek nie miał okazji jej zdemontować. Ale podobno będzie mógł podłączyć się do niej przez Wi-Fi i ściągnąć to, co się nagrało. Obiecał, że jutro przyniesie swój sprzęt i ściągnie nagranie.
- Krzysiek jedziesz na tą wycieczkę - usłyszałem głos Marka.
- Muszę! Słyszałeś, że mój staruszek będzie opiekunem? Szkoda, że wy nie jedziecie, może jednak? Spojrzałem z nadzieją na kumpli. Niestety zrobili tylko smutne miny przeczącą kręcąc głowami.
- Kiedy obejrzymy nagrania? - popatrzyłem na Jacka.
- Tak jak mówiłem spróbuję ściągnąć je jutro. Jak się nie uda to dopiero w piątek mam dyżur na sali gimnastycznej i wtedy ją zdemontuję.
- Ale ja pojutrze wyjeżdżam na tą pieprzoną wycieczkę.
- Najwyżej oglądniesz filmik po powrocie.
- Chłopaki, ale poczekacie z nim do mojego powrotu? Spojrzałem błagalnie na kumpli.
- Masz to jak w banku, Jacek podniósł dwa palce jak do przysięgi.
To do jutra pożegnałem kolegów i powlokłem się do domu.
W domu panowała posępna atmosfera. Widać było, że ojciec ma o coś żal do matki.
Z półsłówek, jakie od czasu do czasu rzucał w stronę matki mogłem się domyślać, że dotyczyło to poranka. Faktycznie przypomniałem sobie sytuację z wieczora poprzedniego dnia. Matka obiecała, że coś mu zrobi rano. Widocznie nie dotrzymała słowa. Muszę z nim pogadać, nadal ciekawiło mnie, dlaczego zaangażował się w ten wyjazd, jako opiekun. Okazja nadarzyła się, kiedy przyszedł do mojego pokoju, żeby coś zeskanować.
- Ojciec, co się stało, że jedziesz z nami na wycieczkę, spytałem bezceremonialnie.
- Na jaką wycieczkę? W pierwszej chwili nie zrozumiał.
- A! Do Zakopanego w końcu dotarł do niego sens pytania. To przez matkę, ona mnie w to ubrała.
- Ciebie? Byłem niebotycznie zdumiony.
- Tak mnie - potwierdził lekko zmieszany. Zaczęła marudzić, że musi trochę odpocząć od nas. Że ostatnio mało się tobą zajmuję, jakby taki stary koń potrzebował opieki. I tak mnie w to wrobiła.
- Mam nadzieję, że jakoś ten tydzień wytrzymamy ze sobą uśmiechnął się.
- Musimy - zgodziłem się z nim. To tak się sprawy mają zacząłem rozmyślać, kiedy już wyszedł. Dziwne do tej pory to mamuśka była pierwsza na takie wyjazdy. A teraz proszę ożeniła z tym ojca. Ciekawe, dlaczego?
Następnego dnia leciałem do szkoły jak na skrzydłach. Ciekaw byłem czy Jackowi uda się zgrać nagranie kamerki, czy będę musiał czekać do powrotu z Zakopca, żeby je obejrzeć.
Zaraz na pierwszej lekcji dowiedzieliśmy się, że Kobra nie jedzie z nami. Zamiast niego ma jechać, jego żona, polonistka. No, chociaż jedna dobra wiadomość ucieszyłem się w myśli. Lubiłem babkę nieduża szczupła, fajnie się ubierała. Na jej lekcje chodziłem zawsze z przyjemnością. Potrafiła zainteresować takie stado baranów jak nasza klasa. Nieraz z kumplami zastanawialiśmy się, co ona widzi w swoim mężusiu. Takiego gbura jak Kobra nie było w szkole drugiego.
Zajęcia już dobiegały do końca, kiedy udało mi się porozmawiać z Jackiem. Niestety nie miał dobrych wiadomości. Nie udało mu się połączyć z kamerką. Pozostało czekać do piątku. No cóż trudno, trzeba uzbroić się w cierpliwość. Przypomniałem jeszcze chłopakom, żeby nie oglądali filmu beze mnie i poleciałem do domu. Wyjazd miał nastąpić jutro i musiałem przygotować się do niego.
- Czego nie powiedziałeś mu, że masz to nagranie? Marek zdziwiony popatrzył na Jacka.
- Bo udało mi się jej szybko przeglądnąć. Zresztą nie wiem czy ty też będziesz zadowolony jak je obejrzysz.
- Dlaczego?
- Sam się przekonasz.
Jak nigdy Jacek był wyjątkowo lakoniczny.
- Pokaż.
- Zgłupiałeś, tutaj?
- Jutro przyjdę do ciebie jak już Krzysiek pojedzie i wtedy je obejrzymy.
- Trzeba się zastanowić, co z tym fantem zrobić - dalej był tajemniczy.
- Ale powiedz, chociaż trochę, o co chodzi z tym nagraniem - Marek zaczął nalegać
- To nie da się opowiedzieć, to trzeba zobaczyć. Jacek stanowczo uciął dalsze nalegania Marka. Jutro po szkole spotkamy się u Ciebie na stancji.
- Mam nadzieję, że będziemy sami.
- Przecież wiesz, że mieszkam sam. Rodzice specjalnie wynajęli całe mieszkanie, żebym stał się samodzielny.
- Ty to masz dobrze forsiaści starzy wiele ułatwiają.
- No, co ty zazdrościsz?
- Nie, ale też bym chciał pomieszkać sam, chociaż przez jakiś czas.
- Nie masz pojęcia jak to jest mieszkać z młodszym rodzeństwem.
- Nie przesadzaj - Marek zbagatelizował żale Jacka.
- Masz, chociaż z kimś pogadać a nie tak jak ja. Pamiętaj synku, bądź mężczyzną, bądź samodzielny. Życie to dżungla. Już rzygać mi się chce od ciągłego wysłuchiwania dobrych rad starych. A sami się między sobą żrą. Wydaje mi się, że gdyby nie kasa to już dawno by się rozeszli. Na jego ustach zagościł gorzki uśmiech. Ale co tam o nas, każdy ma jakąś zagwozdkę. To do jutra.
- Cholera, ale się narobiło. Kiedy szybko przeglądałem nagranie zobaczyłem matkę Krzyśka. Później po jej wyjściu, weszła matka Marka. Sama ich obecność nie budziła zdziwienia, w końcu wywiadówka, rozmowa z wychowawcą syna. Ale sytuacja na filmiku była dość jednoznaczna. Nie wyglądało to na rozmowę o postępach synów w nauce. Dlatego też nie przyznałem się Krzyśkowi, że udało mi się zgrać nagranie. Znałem go na tyle, że bałem się jego reakcji. Jeszcze by zrobił coś głupiego. Marek był zupełnie inny, spokojny, opanowany. Nieraz się dziwiłem jak przy takich różnych charakterach udało się nam zaprzyjaźnić. Jutro, musimy zdecydować jak to przekazać Krzyśkowi. Mam nadzieję, że razem z Markiem coś uda nam się wymyślić. Chociaż byłem też ciekaw reakcji Marka na rewelacje z nagrania.