Rzymianin (III)

6 września 2011

Opowiadanie z serii:
Rzymianin

Szacowany czas lektury: 12 min

Gmach świątyni Izis był ogromnych rozmiarów. Egipska bogini dopiero co przybyła na te tereny głównie za sprawą kupców egipskich. Przychylny bogini był także sam cesarz Domicjan, który wybudował jej przybytek kultu w samej stolicy imperium. Rdzenna ludność nie oddawała czci obcym bogom, choć czasem wymuszano na nich oddawanie hołdu cesarzowi jako boga. Robili to bardzo niechętnie. To samo dotyczyło tej nowej sekty. Nazywali siebie chrześcijanami. Czcili jakiegoś cieśle z zapadniętej wsi na północ od Cezarei. Lucius Ovidius Varro nie ogarniał już ile to bogów było czczonych w Imperium Romana. Społeczeństwo jednak z przyjemnością czciło nowych bogów. Niektórzy nawet łączyli je w jeden byt. Tak było na przykład z Jowiszem-Zeusem-Amonem. Lucius Ovidius Varro nie rozumiał jak tylu bogów mogło istnieć. Sam czcił najchętniej Janusa, boga o dwóch obliczach, pana wszystkich bram. W tym bram do sukcesu i bogactwa. Rzymianin nie szedł wcale by oddać hołd egipskiej bogini. Jego cel był inny. Ubiegał się o audiencję u kapłanki, która zauroczyła go. Spotkał ją wczoraj. Dostrzegł ją z trybun areny, podczas gdy jego gladiatorzy umierali. Była zjawiskowa. Zagapił się wtedy. Ujrzał jej piękne, brązowe oczy perfekcyjnie umalowane jakąś ciemną substancją. Varro nie znał się na makijażu i wiele go to nie obchodziło Jednak te ciemne, podkreślone oczy zniewoliły go. Zobaczył w nich płomień Hadesu. Ubrana w szkarłatne szaty podsycała jego ciekawość. Marzył by odkryć co skrywała pod fałdami drogocennych materiałów. Zaraz po zakończeniu walk zaczął pytać o tajemniczą kobietę. Na początku nie miał nawet pojęcia, że jest kapłanką. W Imperium rzymskim nie brakowało ekscentrycznych, uwodzących i pięknych kobiet. Na samą myśl jego serce waliło niczym młot w kuźni Wulkana. Jego słudzy donieśli mu, że kobieta nazywa się Filotea i choć była Greczynką, to została akolitką boskiej Izis. Lucius Ovidius Varro nie miał pojęcie, czy piękna kobieta przyjmie go w swych progach. Wiedział natomiast, że kapłanki te uprawiły w świątyni nierząd. Rzymianin pragnął posiąść tą kobietę za wszelką cenę. Stąpając po posadzce świątyni podziwiał hieroglify oraz malowidła sakralne. O ile malowidła mu coś mówiły, o tyle hieroglify były dla niego zupełnie niezrozumiałe. Nagle dostrzegł jakąś postać opartą o filar świątyni. - Czy wiesz, że dalej nie możesz wejść niewierny? - zapytał kobiecy głos. Lucius Ovidius Varro zastukał swym kosturem w posadzkę. Nie odzywał się. Stał nieruchomo. W ciemnym korytarzu mogło być niebezpiecznie. Złajał się w duchu, że był taki lekkomyślny. Jego chuć mogła pozbawić go życia. - Przepraszam czcigodna kapłanko boskiej Izis. Nie miałem pojęcia, że moje zachowanie może być nietaktowne - powiedział mężczyzna.

- Nietaktowne? - usłyszał drwiącą odpowiedź.

- Nie chciałem urazić twojej Pani - udał skruszonego.

Usłyszał świst powietrza. Ból potylicy. Osunął się na ziemię.

***

Lucius Ovidius Varro widział swego przybranego ojca, swoje rodzeństwo, wrogów oraz przyjaciół. Ich widok go przerażał. Wszyscy już dawno nie żyli. Do niektórych zgonów sam przyłożył rękę i garść złotych monet. Czego od niego chcieli? Zdawał sobie to pytanie, lecz odpowiedzi nie mógł znaleźć. Upiory wyzywały go od najgorszych drani po ostatnich matki synów. Chciał by przestali. Ich łapska zaciskały się na jego szyi. Dusił się. Nie mógł złapać powietrza. Nagle obraz zawirował mu przed oczyma. Podniósł powieki. W półcieniu widział, że leży w jakiejś komnacie. Na jego nieszczęście był przywiązany do jakiegoś łoża. Jego głowa, ręce oraz nogi były przywiązane do łóżka w ten sposób by nie mógł się ruszyć. Z jednej strony cieszył się, że nie znalazł się w krainie bogów, ale jego położenie nie powodowało u niego uśmiechu. Ostatni raz! Ostatni raz! - powtarzał sobie cicho mężczyzna. Słyszał jak ktoś chodzi po pokoju. Nie mógł jednak ujrzeć co się dzieje. Drażniło go to bardzo. W pomieszczeniu zrobiło się nagle jasno. Setki świec zapłonęło w jednym momencie. Było to magiczne. Rzymianin mrużył oczy. Dopiero teraz do niego dotarło, że nadal znajduje się w świątyni Izydy. Przynajmniej na to wskazywały rysunki na suficie. Na jego ciele pojawiła się gęsia skórka. Było mu zimno. Czuł niepewność. W końcu zobaczył ją. Filotea pochylała się nad nim. Widział jak szczerzy do niego swe zęby. Jemu nie było do śmiechu. Poczuł ból na klatce piersiowej. Kapłanka rozlała wosk ze świecy na jego tors. Poczuł lekki smród przypalanych włosów na klatce. Próbował się wyrwać. Bezskutecznie. Nie chciał dać jednak satysfakcji kobiecie. Zaciskał zęby, ale nie wydobył z siebie ani jednego dźwięku. Pragnął zemsty. Już widział ją martwą. Jej dłoń ścisnęła jego członka. Zaczęła nim poruszać. Rzymianinowi najwyraźniej spodobało się to. - Ohh! - wzdychał głośno, a jego jęki odbijały się echem od ściany. Varro wiedział, że pod tym względem mężczyźni są słabi. Wystarczy ich zadowolić i zaraz zaniechają zemsty. On wcale nie był inny. Kapłanka przyłożyła mu palec do ust na znak by milczał. Rzymian usłyszał dźwięk otwieranych wrót. Greczynka obluzowała więzy unieruchamiające głowę. Lucius Ovidius Varro mógł zobaczyć kto wchodzi do dużego pomieszczenia. Sprawiało mu to trud, ale dostrzegł grajków grających na piszczałkach i lirze oraz nagie tancerki, które pląsały swoimi ponętnymi ciałami po całej sali. Wykonywały salta, piruety. Rzymianin był oczarowany całym występem. Cały czas się zastanawiał, czy to dla niego. Dostrzegł także posąg bogini Izydy. Teraz już wiedział, gdzie nie mógł wejść. Nie mógł jednak przewidzieć jak to wpłynie na dalsze wydarzenia. Kapłanka nalała mu do ust czerwonego wina. Trunek leciał wprost do jego gardła. Większość napoju rozbryzgiwała się na jego twarzy oraz torsie. Kapłanka zlizywała wino z jego ciała. Jego członek zaczął ponownie się prężyć. Lubił takie zabawy, choć to było dla niego zaskoczeniem. Zazwyczaj to on decydował jaki będzie scenariusz zabawy. To on był panem i władcą. Teraz czuł się nieswojo. To on był niewolnikiem. Czy chciał, czy nie. Musiał się godzić na pieszczoty i zachcianki kobiety. Filotea pieściła delikatnie językiem sutki Rzymianina. Powoli twardniały. Lucius wyginał klatkę do góry. Kapłanka zaczęła przyssawać się do jego sutków. Gryzła je. W jej oczach dostrzegał ten sam ogień, który widział na trybunach areny. W tym momencie był jej. Uznał jej władzę nad jego ciałem. Kapłanka całowała jego tors. Jej usta wędrowały od klatki piersiowej po pępek. Smakowała się w jego mięśniach. Czuła jego pot. W końcu zjechała ustami w okolice jego członka. Silny uścisk zaciskał się na tronie jego penisa. Przesunęła go w kierunku jego brzucha. Interesowały ją jego jądra. Kapłanka zaczęła je pieścić drugą dłonią. Zaraz potem do zabaw dołączył jej język, który wykonywał wirujący taniec pieszcząc organ mężczyzny.

Lucius przewracał oczyma. Ogarniało go uczucie spełnienia. Mógłby tak leżeć godzinami. Rzymianin podniósł głowę do góry. Zobaczył uśmiech kapłanki. Jej karminowe usta zaczęły całować główkę penisa. Wargi oplatały trzon penisa. Kapłanka smakowała fallusa. W jej oczach dostrzec można było, że odczuwała niezwykłą przyjemność z tej praktyki. Jej język błądził po penisie wprawiając Luciusa osłupienie. Było to chyba najlepsze fellatio jakiego zaznał. Czuł, że zaraz dostanie orgazm. Kapłanka też to wyczuwała, kiedy członek pulsował intensywnie w jej ustach. Przerwała na chwilę. Do kapłanki podeszły tancerki, które zaczęły ją rozbierać. Ramiączka sukni opadły odsłaniając wspaniałe krągłości kobiety. Piersi wylały się niczym fala wpadająca na plażę. Nie były obwisłe. Były natomiast bardzo duże. Tancerki dalej ściągały suknie ze swej pani. Oczom mężczyzny ukazał się brzuszek, krągłe biodra i umięśnione nogi. Filotea była lekko puszystą kobietą. Luciusowi nie przeszkadzało to. Tancerki zabrały ubranie po czym wróciły do swoich pląsów. Varro wcale nie oglądał tego całego cyrku. Interesowała go tylko kapłanka Izydy. Naga podeszła do leżącego. Łapczywie pochwyciła jego przybytek przyjemności i zacisnęła na nim swoje obfite piersi.

- Tej praktyki nie znasz panie. Podobno pochodzi z Hiszpanii. Tamtejsze kobiety podobno w ten finezyjny sposób zadowalają swoich mężów - powiedziała kapłanka chichocząc przy tym. Piersi obejmowały członka. Kobieta spotęgowała uścisk trzymając mocno swe piersi w dłoniach. Jej palce nie umiały objąć swoich skarbów. Filotea zaczęła poruszać swoimi piersiami. Zauważyła, że mężczyźnie podoba się tego typu aktywność. Piersi przesuwały się po członku, z którego wyciekał śluz. Lucius myślał, że oszaleje. Gorąco ogarniało jego ciało. Jego członek zaczął drgać. - Aaaaaah! Aaaah! - zaczął wzdychać Rzymianin. Zaraz po tym jego kutas trysnął nasieniem na piersi kapłanki. Filotea łapczywie zaczęła lizać skórę spijając resztki nasienia. Następnie wstała i przemówiła do mężczyzny: - teraz coś mnie się należy oraz mojej pani Izydzie. Filotea stanęła na łoże. Podeszła do jego drugiego krańca. Stanęła w rozkroku nad głową Luciusa i usiadła na jego twarzy. Aby nie spaść trzymała się wezgłowia. - Pieść mnie mój gladiatorze - poleciła kapłanka. Jego usta obsypywały pocałunkami jej wargi sromowe. Pieścił je swymi wargami. Rozciągał je. W końcu począł lizać. Rzadko zadowalał w ten sposób kobiety, gdyż nie dbał o nie. Teraz musiał się postarać. Być może od tego zależało jego życie. Jego język zanurzył się w jej grocie rozkoszy. Czuł ciepło i wilgoć. Nawet smakowało mu jej wnętrze. Jej cipka była słona.

Przynajmniej tak mu się zdawało. - Liż mocniej psie, a ja ci opowiem coś o swojej bogini - wydała rozkaz kobieta. Rzymianin starał się słuchać mimo tego, że próbował zadowolić Filotee. - Było to parę tysięcy lat temu kiedy bogowie chodzili po ziemi. Zdaje się, że każdemu z ludów odwiedzali pod inną postacią. W końcu nie może być tylu bogów. Boska para Ozyrys i Izydą wprowadzili Egipcjan na ścieżkę oświecenia. To oni zapoczątkowali to wspaniałą cywilizację. Król nauczył ich uprawy roli i jak czcić bogów, dostarczył niezbędnych narzędzi i ustanowił prawa. Izyda zaś dała ludziom ubrania, lekarstwa, a także wymyśliła małżeństwo. Za panowania Ozyrysa panował ład, więc ludzie byli wdzięczni swoim władcom i wielbili ich. Jednak nawet tak świetny władca jak Ozyrys posiadał wrogów. Rywalem tym był młodszy brat Ozyrysa, Set, który zazdrościł swemu bratu prawie wszystkiego. Set był buntownikiem. Cechował się dzikością, nienawiścią. Bawiło go wszelkie zniszczenie i cierpienie ludzkie. Set wydał wielką ucztę, na którą zaprosił też Ozyrysa. Przygotował przedtem wielką skrzynię dopasowaną do rozmiarów Ozyrysa, po czym oświadczył, że ten, kto zmieści się w skrzyni, otrzyma ją na własność. Ozyrys wszedł do skrzyni, a wtedy Set ze spiskowcami zamknął ją na cztery spusty. Set poćwiartował ciało swego brata, po czym rozrzucił po świecie jego szczątki. Izyda, zawiadomiona o śmierci męża, zaczęła poszukiwania ciała Ozyrysa, początkowo sama, później przy pomocy Anubisa. Żona znalazła wszystkie części ciała swego męża, oprócz fallusa połkniętego przez rybę. Zrobiła jednak imitację z gliny zmieszanej z woskiem, po czym złożyła Ozyrysa, czyniąc w ten sposób pierwszą mumię. Ozyrys połączył się z Izydą, która znalazła się pod postacią ptaka, a owocem ich miłości był Horus. Set, w obawie przed zemstą swego bratanka przeniósł swą nienawiść na niego. Izyda musiała uciekać ze swym synkiem w ramionach i ukrywać się w zaroślach. Gdy Horus dorósł postanowił zmierzyć się ze swoim stryjem. Set oraz Horus postanowili ścigać się łódkami po życiodajnym Nilu. Horus wyciął łódź z pnia drzewa i przedstawił ją tak, by wyglądała na kamienną. Set wyciął łódź z prawdziwego kamienia, a łódź ta od razu poszła na dno . Set jednak zmienił się w hipopotama i rozbił łódź Horusa na kawałki. Konflikt na rzece musieli zażegnać inni bogowie. Wzburzyło to Ozyrysa, który stał się panem krainy zmarłych. Zagroził, że wyśle hordy demonów na ziemię. Więc rada bogów musiała wreszcie zadecydować na korzyść Horusa. Set po latach walk sam zrzekł się tronu ozyrysowego, a Ra jako rekompensatę dał Setowi możliwość podróżowania po niebie jego barką jako bóg burzy. "Twoje gromy i błyskawice będą na wieki przerażać ludzi". - powiedziała kapłanka. Końcówka opowiadania szła jej coraz gorzej. Jej ciało oraz głos drżały. Lucius wyprawiał swym językiem cuda pieszcząc jej perełkę oraz wnętrze pochwy. Nie mogła się powstrzymać przed wzdychaniem. Mocniej pochwyciła wezgłowie i całkowicie usiadła na twarzy mężczyzny. Jej włoski łonowe łaskotały Rzymianina w nos. Starał się nie rozpraszać. Przypuścił szturm na jej łechtaczkę. Ssał ją i lizał. Kapłanka jęczała coraz mocniej. Ciało jej coraz bardziej rozluźnione chodził to w jedną to w drugą stronę. W końcu powietrze przeszły jej donośny krzyk i opadła na mężczyznę. Spazmy przechodziły jej ciało. Serce biło coraz silniej. Nie miała sił by się podnieść. Filotea musiała chwilę poleżeć na mężczyźnie. Kiedy wstała, oznajmiła swemu kochankowi: - Nie wiem jak ty, ale ja chcę więcej. Usiadła okrakiem na jego brzuchu tak by mógł oglądać jej pośladki. Jej krągły tyłeczek wydawał mu się strasznie apetyczny. Zastanawiał się kiedy kobieta da mu się zatopić w jej wnętrzu. Filotea energicznie poruszała jego kutasem by wrócił do rozmiarów, które umożliwią mu penetrację jej słodkiej dziurki. W końcu podniosła się lekko i szybko opuściła na jego sterczący pal. - Aaaach! k***a mać! - wrzasnęła na cały głos. Nie spodziewała się takiego bólu. Mimo to nie poddawał się. Chciała by ją zerżnął porządnie. Jej cipka potrzebowała tych rozkoszy. Jej ciało podnosiło się i opadało w równym tempie, a wraz z nim piersi. Sutki kobiety sterczały, co było oznaką przyjemności jakich właśnie doznawała. Lucius nie mógł tego widzieć. Był za to zapatrzony w jej pośladki. Chciał je całować, pieścić, lecz nie mógł. Nadal był unieruchomiony i mnie wiedział, czy nie jest to przypadkiem jego ostatnia rozkosz na ziemskim padole. Nawet jeśli, to miał zamiar to spożytkować. Jego penis znikał miedzy pośladkami. Przynajmniej tak to wyglądało z jego perspektywy. Filotea cwałowała, ujeżdżała go niczym dzikie zwierzę. Jej dłonie zaciskały się na swoich piersiach. Oddawała się rozkoszy całkowicie.

Orgazm już nadchodził. Czuła, ze wybuchnie jak wulkan. Oboje jęczeli i wzdychali. Jego uda oraz penis były całe mokre od jej soczków. Oboje nagle zamarli. Ścianki pochwy zacisnęły się na trzonie jego gladiusa. Nie wytrzymał. Doszło do erupcji. Jego nasienie wypełniło jej grotę rozkoszy. Tym razem kapłance udało się zejść z Rzymianina od razu. Z jej pochwy wyciekało nasienie. Biała stróżka wędrowała po jej udzie w dół kapiąc na posadzkę.

***

Lucius Ovidius Varro obudził się w swoim łożu. Było ciemno. Przez okno dostrzegł księżyc w pełni. Jego srebrzysta tarcz była jak światło w tunelu. - Terencjus do mnie! - zawołał Rzymianin.

- Tak Panie? - zapytała głowa stercząca przez szparę w drzwiach.

- Zbudź Marcję. Ma tutaj natychmiast przyjść i ma przynieść ze sobą bat.

- Tak Panie. Czy coś jeszcze?

- Jak znalazłem się w domu?

- Jakaś lektyka przyniosła cię Panie do twego domu.

- No ładnie. Tak myślałem. Możesz odejść.

Strażnik ukłonił się po czym wyszedł z pomieszczenia. Varro wsłuchiwał się w stukot jego butów. Rozmyślał nad tym co się stało. Wiedział, ze wizyta to nie sen. Nie mógł jednak sobie już pozwolić więcej na coś takiego. Puszczać cugle władzy było niebezpieczne. Marcja weszła do pokoju. Zapaliła świece by oświetlić pomieszczenie. Rzymianin obserwował jej kołyszące się biodra. Sprawiało mu to przyjemność.

Obrócił się na brzuch. - Marcjo masz mi zadać dziesięć batów - powiedział spokojnym tonem Lucius Ovidius Varro. Marcja była skonsternowana. Widać było po jej zdziwionej minie, że nie jest pewna, czy Varro żartuje.

- Nie rozumiem Panie twego polecenia! - wykrzyczała kobieta

- Rozumiesz. Rozumiesz. Masz mi zadać dziesięć tęgich batów. Nie martw się. Nie spotka cię za to kara.

- Tak, Panie

Marcja zamachnęła się. Bat padł na plecy Rzymianina rozdzierając jego skórę. Kobiecie sprawiało to nawet radość. Widziała krew na jego ciele. Nie zobaczyła natomiast jego twarzy, którą wtulił w poduszkę. Powietrze ponownie przeciął świst. Padł drugi cios. Jeszcze silniejszy. Rzymianin wiedział, ze to kara, którą musi sobie zadać za bezmyślność. Już nigdy nie da się tak podejść.

Ten tekst odnotował 15,620 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.61/10 (13 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Z tej samej serii

Komentarze (1)

0
0
Jestem pod wrażeniem ! Czyta się bardzo płynnie, napisane w dobrym stylu. Treść bez wątpienia wprowadza w niesamowity tajemniczy klimat. Szczegółowy i pikantny opis aktu, co bardzo lubię. ; )) Unieruchomienie mężczyzny, które tutaj zawarłeś rozbudziło moją wyobraźnię i stworzyło nową fantazję. Poza tym duży plus za umieszczenie tej tematyki w historycznej oprawie. Warto zauważyć, że to właśnie Rzym słynął z seksualnych orgii. ; ))
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.