Piękna i Bestia (I)

17 marca 2011

Opowiadanie z serii:
Piękna i Bestia

Szacowany czas lektury: 16 min

"Prawdziwe piękno tkwi w sercu...

Prawdziwe pożądanie nie zna barier."

Bella raźnym krokiem zmierzała w stronę domu pana Franciszka, który oprócz uczenia w szkole, zajmował się także wypożyczaniem i sprzedażą książek. Uwielbiała zapach jego salonu na pięterku, gdzie znajdował się cały księgozbiór. Ustawiony na regałach tematycznie i alfabetycznie, z pedantyczną dokładnością.

Tak, Bella kochała czytać, a dzisiejszy słoneczny i rześki poranek, postanowiła spędzić w swoim sekretnym miejscu nad rzeką, w cieniu wierzb zagłębiając się w lekturze. To będzie doskonała metoda by choć na chwilę zapomnieć o tym, że jej ojciec - Maurycy, nie wraca zbyt długo do domu.

Stanęła przed drzwiami domu pana Franciszka i uderzyła w nie kołatką. Po chwili szła za gospodarzem na górę.

- Wiedziałem, że tylko ty możesz zawracać mi głowę o tak wczesnej porze - z uśmiechem stwierdził pan Franciszek. - Jesteś nienasyconym molem książkowym, moja droga.

- Zgadza się, proszę pana - przyznała Bella. - A nikt w najbliższej okolicy nie ma większej i ciekawszej kolekcji niż pan.

Twarz gospodarza promieniała. Któż z nas, nie lubi komplementów?

- Wybierz sobie co uważasz, a ja zaraz wrócę - powiedział księgarz i zszedł z powrotem na dół.

Bella namyślając się przez chwilę, wybrała trzy książki i z zadowoloną miną, krzyknęła do nauczyciela.

- Panie Franciszku, już wybrałam!

Usłyszała szuranie kapci gospodarza, a po chwili on sam stał koło niej.

- Chciałabym zajrzeć jeszcze do kuferka - przyznała cicho.

- Ależ oczywiście moja droga - pan Franciszek podszedł do sporej skrzyni i uchylił jej wieko. - Wybieraj!

Lekko zawstydzona, co zdarzało jej się zawsze, gdy następował ten moment, zaczęła szukać odpowiedniej książki. Oprócz czytania, fascynował ją seks. Odkąd skończyła szesnaście lat, z każdym kolejnym rokiem odkrywała, że ma olbrzymi na niego apetyt. Czasem nie potrafiła opanować swojego pożądania.

Niezmiernie ucieszyła się, gdy przy okazji jednej z wizyt u pana Franciszka, ten zaproponował jej książkę o rozpustnej księżniczce zza siedmiu mórz.

- Zauważyłem, że dorosłaś i interesują cię hmm..., te sprawy.

W pierwszej chwili chciała zaprzeczyć, ale po dłuższym namyśle sięgnęła do ukrytych w skrzyni ksiąg. Od tamtej pory, prawie przy każdej wizycie, oprócz zwykłych książek, dobierała jedną stamtąd.

Dziś wybrała szybko. Wpadła jej w ręce, dawno nie czytana księga o pięciu córkach króla Adalberta. Zrobiło jej się ciepło na samą myśl, co będzie czuła pochłaniając kolejne jej strony.

"Zabiorę ja nad rzekę!" - postanowiła w duchu, a do gospodarza powiedziała:

- Panie Franciszku, oczywiście ani słowa tacie, ani nikomu innemu - przypomniała. - Dopiero by mi ludzie w miasteczku nie dali spokoju.

Podstarzały nauczyciel spojrzał na swojego gościa z lekkim wyrzutem.

- Moja droga, wiesz, że u mnie twój mały sekret jest bezpieczny - stwierdził. - Umowa to umowa, ja mam mieć buzię zamkniętą, a ty... otwartą.

Mówiąc to lekko pchnął ją w stronę zamkniętego już kufra. Bella poddała się bezwolnie i usiadła na nim, broniąc się żeby z niego nie spaść. Po chwili odłożyła na bok książki i rozwiązała troki swojej sukienki. Cienki materiał zsunął się z jej ramion i zatrzymał na biodrach.

Na ustach nauczyciela wykwitł lubieżny uśmieszek. Oblizał mimowolnie usta, wpatrując się w kształtne, jędrne piersi Izabeli.

- Wciąż nie mogę się nadziwić, jak piękną córkę ma Maurycy - wyszeptał i zagarnął w dłonie obydwa kuliste kształty.

Bella westchnęła cicho. Franciszek nie był najmłodszy, a wręcz podstarzały i z początku ta forma płacenia za jego milczenie, wydawała jej się niezbyt miła, ale po kilku razach przyzwyczaiła się. Teraz nie sprawiało jej to żadnego kłopotu i chcąc być jak najszybciej nad rzeką, sam na sam z lekturą książki, bez ociągania zabrała się do rzeczy.

Rozchyliła stary, poplamiony szlafrok nauczyciela i wzięła w dłoń jego lekko sflaczałego i pomarszczonego członka. Dłonią szybko doprowadziła go do stanu sztywności. Stary lubieżnik z błyskiem w oku obserwował jej zabiegi.

- O tak, moja droga - westchnął zachwycony, gdy dziewczyna językiem wodziła po zaczerwienionym czubku jego penisa. - O taak!

Starała się tego nie słyszeć, koncentrując się na pieszczocie. Kiedy księgarz zaproponował jej swoją cenę za milczenie, stwierdziła, że to obrzydliwe. Dziś nie stanowiło to żadnego problemu. Lubiła czuć - tak jak teraz - jak członek rośnie w jej ustach. Wypełnia je sobą pęczniejąc.

Przeciągała ustami po całej jego długości, czując na twarzy kłujące włosy łonowe pana Franciszka. Każdy kolejny ruch był wykonywany z pieczołowitością. Gorliwie i dokładnie.

Twarz nauczyciela wykrzywił grymas rozkoszy. Niewielkie okulary zsunęły mu się na czubek nosa. Twarz zaczerwieniła się z podniecenia.

- Starczy, moja panno! - zarządził i wyciągnął penisa z jej ust.

Bella wiedziała czego teraz chce. Podsunęła się bliżej, złapała się za piersi i odchyliła je lekko na boki. Franciszek przytrzymał swojego członka u nasady i wsunął go między w rozkoszną szczelinkę, a potem zaczął pocierać nim o piersi dziewczyny.

Z satysfakcją patrzył jak budzi się rozkosz Belli. Niestety był w wieku, kiedy zbyt długi wysiłek jest problemem. To on miał mieć przyjemność, a Iza niech jej szuka na spotkaniach z tym swoim narzeczonym - Gastonem. Dlatego przesuwał swoją męskość z coraz większym zapałem, póki jeszcze starczało mu sił. Czuł, że kulminacja zbliża się coraz bardziej.

W końcu strumień nasienia wydobył się z jego lędźwi i popłynął, wypełniając podbrzusze przyjemnym uczuciem, a po chwili wystrzelił w stronę twarzy dziewczyny.

Franciszek zacisnął usta w spazmie rozkoszy i z zachwytem patrzył jak kolejne strużki spermy przylepiają się do ślicznego lica Izabeli. Czerpał dodatkową przyjemność z tego widoku. Kleiste krople przywarły do brody, szyi i policzków dziewczyny. Resztkę, która wisiała smętnie z końca jego penisa wytarł o jedną z piersi.

- Moja słodka panno, interesy z tobą to czysta przyjemność - wydyszał z zadowoleniem, zawiązując pasek od szlafroka, gdy już ochłonął.

Bella tylko coś wymruczała, ocierając chusteczką twarz z nasienia. Ubrała się pośpiesznie i skierowała na schody.

- Mam nadzieję, że kiedyś pozwolisz mi na coś więcej - pan Franciszek zaryzykował zapytanie.

Dziewczyna spojrzała na niego z wyrzutem.

- Umowa to umowa, proszę pana! - przygadała mu i pogroziła palcem.

Stary lubieżnik uśmiechnął się niewinnie.

- Nie dziw się, że próbuję - stwierdził - Jesteś cudowna, moja droga. Zazdroszczę Gastonowi.

Uśmiechnęła się do niego bez przekonania.

- Nie ma czego, proszę pana - powiedziała mrugając do niego okiem. - On gania cały czas po lesie polując, albo wypija beczki piwa w karczmie i zagląda do mnie nieczęsto, a ja u pana jestem raz albo dwa razy w tygodniu.

Franciszek zaśmiał się rubasznie.

- Coś nie tak z głową tego Gastona - przyznał. - Gdybym był młodszy nie wypuszczałbym cię z łoża.

- No, cóż... - westchnęła Bella - Chyba już pójdę.

- Do zobaczenia, mój droga - pożegnał się z nią księgarz, stojąc w progu swojego domu.

***

Wyprawa nad rzekę była bardzo udana. Lektura książki wywołała w Belli tyle emocji, że doprowadziła się do szczytu dłonią. Wracając do domu, jeszcze pod drzwiami czuła piekące ją policzki. Wróciła na chwilę myślami do poranka. Do wizyty u pana Franciszka i pobytu nad rzeką.

"Czy ze mną jest coś nie w porządku?" - pomyślała.

Inne panny w miasteczku, raczej się tak nie zachowywały. Ich dni były wypełnione obowiązkami i jeśli myślały o kochaniu, to nie przekraczało to zwykłych norm.

"Hmm, trudno... jestem jaka jestem!" - rozgrzeszyła się w duchu.

Z myślenia wyrwał ją męski głos.

- Bella, co z tobą?!

Wróciła do salonu i niechętnie spojrzała w stronę sofy. Na niej leżał z nogami położonymi na oparciu mebla Gaston. Jedna z jego skarpet miała dużą dziurę na pięcie, ale to najwyraźniej nie spędzało snu z powiek właściciela.

Gaston nigdy nie przejmował się takimi drobiazgami, przekonany o swojej wyższości nad mieszkańcami małej mieściny, jeśli nie całego świata. Dobrze zbudowany, o twarzy urodziwej, choć nieco prymitywnej był dla tutejszych mieszkańców usposobieniem prawdziwego mężczyzny. Uwielbiał wieczory w karczmie, polowania na dziką zwierzynę i okazywanie wyższości nad innymi.

Z ust rzadko kiedy schodził mu bezczelny uśmiech człowieka pewnego siebie.

Nieodłącznym jego towarzyszem był Lefou, mały, niepozorny człowieczek o niskim poczuciu własnej wartości. Idealny kumpel dla kogoś takiego jak Gaston.

Bella poznała jednak miejscowego bohatera nieco lepiej. Od roku byli uważani za narzeczonych, odkąd Gaston zaczął ją odwiedzać. Z początku imponowało jej, że wybrał właśnie ją, ale z każdym miesiącem coraz bardziej ją drażniło jego towarzystwo. Był nieokrzesanym prostakiem, którego ulubionym tematem był on sam, a potem sukcesy w polowaniu i obgadywanie innych.

Jednak najbardziej stracił w jej oczach, okazując jej zbyt mało zainteresowania. Poza tym był chyba najnudniejszym kochankiem na świecie. Zawsze to samo. Piętnaście minut łowów, gdy musiała pozwolić Wielkiemu Łowcy się złapać, a potem dwie minuty sapania i mozolenia się między jej nogami. Ona na plecach, on na niej - za każdym razem. Obowiązkowo też po wszystkim musiała wyznać, jak jej było cudownie.

Tego wieczoru Gaston był już mocno podchmielony wypitym wcześniej piwem.

- Lefou, czyż Bella nie jest szczęściarą, że jest moją narzeczoną? - rzucił pytanie w stronę towarzysza, którego czasem zabierał ze sobą do niej. Tak jak dziś.

Skulony na krześle Lefou przytaknął energicznie.

- Pewnie, że tak Gastonie. Pewnie.

Dziewczyna poczuła nagle przemożna chęć wypędzenia ich za drzwi. Jednak nie zrobiła tego. To był Gaston. Całe miasteczko wzięło by ją za wariatkę.

- I tak się czuję - wyznała zrezygnowana.

Gaston uśmiechnął się od ucha do ucha.

- Usiądź przy mnie, szczęściaro! - zaproponował.

Bella przemogła w sobie niechęć i zrobiła o co prosił, starając się jak najmniej do niego przytulać.

Przez ponad godzinę udawała, że słucha z przejęciem jego opowieści o ostatniej wyprawie do lasu. Lefou chyba nie udawał. W końcu Gaston zmęczony gadaniem zarządził:

- Przynieś nam piwa Bello. Gębę mam suchą jak wiór po tej opowieści.

"Boże, co za prostak!" - pomyślała dziewczyna, ale z ochotą uwolniła się od jego towarzystwa. Chciała go poprosić o pomoc w odnalezieniu ojca, który zbyt długo nie wracał, a o którego się obawiała, ale z każdą chwilą miała na tą coraz mniejszą ochotę.

Gdy wróciła z dzbanami wypełnionymi złocistym płynem, Gaston spał w najlepsze, chrapiąc jak wieprz. Tylko obecność Lefou powstrzymała ją, by nie parsknąć śmiechem. Lefou siedział na krześle, wiercąc się nerwowo. Najwyraźniej czuł się niepewnie. Nie wiedzieć czemu w głowie Belli zrodziła się pewna szalona myśl.

- Ja już chyba pójdę - stwierdził Lefou, podnosząc się z krzesła.

Uśmiechnęła się do niego.

- Nie musisz wychodzić. Zostań! - zaproponowała przyjaźnie. - Poza tym, ktoś musi wypić to piwo.

Mały człowieczek stał niezdecydowany co zrobić. Bella pociągnęła go za rękaw koszuli.

- Usiądź!

Lefou jeszcze chwilę się wahał, ale w końcu jej posłuchał.

Pierwszy dzbanek opróżnił prawie jednym haustem. Chciał jak najszybciej znaleźć się poza drzwiami. Bliskość Belli krępowała go, tym bardziej, że Gaston spał tuż obok. Ona jednak nie zamierzała mu niczego ułatwiać i coraz bardziej zapalała się do swojego pomysłu.

- Gaston to twój przyjaciel, prawda? - zapytała.

- O tak, dobrze o tym wiesz - odpowiedział Lefou, przyglądając jej się podejrzliwie.

Kiwnęła głową ze zrozumieniem.

- Obydwoje chcemy, żeby był zadowolony, zgadza się? - znów spytała.

- Nie wiem jak ty Bello, ale ja na pewno!

Uśmiechnęła się pod nosem. Lefou nie był taki głupi na jakiego wyglądał.

- Myślisz, że byłby w dobrym humorze wiedząc, że jestem zła? - padło kolejne pytanie.

Lefou próbował się zmierzyć z drugim dzbanem piwa, ale nie dał rady.

- Byłby wściekły - stwierdził z przekonaniem. - Lubi cię niemal tak bardzo jak swoją strzelbę.

- No właśnie, no właśnie... - Bella skrzywiła się, udając złość.

- Co?! Zrobiłem coś nie tak?!

Dziewczyna machnęła uspokajająco ręką.

- Nie, ale on nie zrobił nic! - wskazała na śpiącego Gastona.

- Czego nie zrobił? - zainteresował się Lefou.

- Tego co robi chłopak z dziewczyną, gdy się spotykają - Bella podniosła się i podeszła do małego człowieczka. - Dlatego jesteś mi potrzebny ty!

Usiadła znienacka na kolanach Lefou i wpiła się wargami w jego usta. Był kompletnie zaskoczony, ale po chwili próbował ją zepchnąć.

- Oszalałaś! On mnie zabije jak się dowie! - warknął ze złością, patrząc nerwowo czy Gaston przypadkiem się nie budzi.

Był zbyt słaby, by sobie z nią poradzić. Złapała jego dłoń i wsunęła sobie pod sukienkę, pomimo jego oporów.

- Bądź cicho to się nie dowie! - szepnęła.

- Ale...

- Jeśli nie weźmiesz się zaraz do roboty, to obudzę go i powiem, że chciałeś mnie zgwałcić - mówiąc to uśmiechała się do niego słodko. - Więc?

Poznała po oczach, że dociera do niego w jakim znalazł się położeniu. Popchnęła jego dłoń głębiej, aż do krocza.

- Czujesz ten żar?

Przytaknął przestraszony.

- Trzeba go ugasić, mój słodki Lefou - powiedziała, kiwając głową w stronę sypialni. - Chodźmy do sypialni!

Wykorzystując słaby charakter Lefou, postanowiła sprezentować sobie dużo przyjemności, a przy okazji utrzeć nosa temu pyszałkowi - Gastonowi. Z zadowoleniem myślała o tym, że będzie się pieprzyć z jego wiernym towarzyszem, podczas, gdy on śpi za ścianą. Narzeczona wspaniałego Gastona daje dupy takiemu łamadze jak Lefou. Nie miałaby nic przeciwko, żeby jej narzeczony przebudził się i nakrył ich na tym co będą robić.

Nie minęła chwila, gdy zostali bez ubrań. Lefou nerwowo zerkał w stronę salonu, ale i jej ciało wzbudziło jego zainteresowanie. Bella z zadowoleniem stwierdziła, że jak na takiego mikrusa, natura obdarzyła go całkiem hojnie. Położyła się wygodnie na plecach i rozłożyła szeroko nogi. Lefou chwycił swojego członka i podsunął go do jej szparki.

- Nie tak od razu! - zganiła go.

Mały człowieczek znieruchomiał zaskoczony.

- Chyba niezbyt często to robiłeś, co?

Twarz Lefou oblała się jaskrawym rumieńcem. Bella uśmiechnęła się do niego życzliwie.

- Z tym zawsze zdążysz - pouczyła go. - Teraz potrzebuję pieszczot i pamiętaj, że od mojego zadowolenia zależy jak załatwię sprawę z Gastonem.

Mikrus wciąż nie ruszał się z miejsca.

- Nie wiem, co...

- Lefou biedaku! - westchnęła Bella. - Masz dłonie, palce i język, więc do dzieła!

Przyciągnęła go do siebie. Coś chyba do niego dotarło, bo chwycił w dłonie jej piersi i zaczął je miętosić. Niezbyt finezyjnie, tak że odczuwała lekki ból, ale był na tyle nieduży, że dodatkowo wzmagał je podniecenie.

- Dobrze, Lefou... dobrze - pochwaliła go cicho.

Pochwała zdziałała swoje. Przestał się rozglądać na boki, tylko skrył głowę między jej nogami.

Zadrżała lekko, czując jak dotyka palcami płatków cipki.

Przesuwał po nich przez dobrą chwilę, aż Bella pod wpływem pieszczoty, zaczęła poruszać tyłkiem.

Zaraz potem wsunął w ciepłą szparkę palec i zaczął ją penetrować. Bella czuła, że ogarnia ją rozkosz, która stawała się coraz większa, gdy do palców dołączył język Lefou.

- Wspaniale mój drogi - jęknęła cicho dziewczyna.

Jej kochanek uniósł głowę na chwilę, ukazując brodę mokrą od jej soków.

- Wredna z ciebie suka, Bello, że robisz to Gastonowi - stęknął. - Ale dobrze, że trafiło na mnie.

Uśmiechnęła się do niego szeroko. Mały Lefou nie był takim ciamajdą, za jakiego go wszyscy uważali. Czuła, że pora przejść do konkretów, tym bardziej, że jego męskość nabrała odpowiednich rozmiarów.

Podniosła się i pchnęła małego człowieczka na łóżko, tak, że leżał na plecach.

- Teraz mój mały Lefou... mój ogierze... będę cię ujeżdżać - mrugnęła do niego.

Kucnęła nad jego kroczem i podtrzymała dłonią członka. Po chwili nabiła się na niego, z dzikim jękiem. Oczy Lefou całkiem przesłoniła mgła podniecenia. Przestał myśleć o Gastonie, przestał się bać. Myślał tylko o kolejnych ruchach tyłka Belli i czuł, że dochodzi.

- Jeśli skończysz przede mną... już po tobie! - mruknęła dziewczyna, czując, że cały penis Lefou jest już w niej.

Kumpel Gastona zacisnął zęby, by powstrzymać budzącą się w lędźwiach falę. Zacisnął mocniej dłonie na nabrzmiałych piersiach dziewczyny i dopasował swój rytm do ruchów bioder Belli.

Tymczasem ona pojękiwała coraz głośniej. Lekko spocone końcówki jej pięknych, kasztanowych włosów przylepiły się do zaróżowionych policzków, do ramion i szyi.

Odgłosy pieprzenia musiały zbudzić Gastona, który stanął w progu sypialni, z niedowierzaniem wpatrując się w scenę rozgrywającą się przed jego oczami. Lefou nie mógł go zobaczyć, bo widok przesłaniało mu ciało Belli, ale ona zorientowała się, że są obserwowani, gdy spojrzała lekko do tyłu. Na jej twarzy wykwitł tryumfalny uśmieszek. Po minie narzeczonego widziała, że jej zdrada dotknęła go do żywego. Przez moment myślała, że wpadnie do komnaty i użyje swojej siły, ale on tylko syknął ze złością.

- Ty pieprzona dziwko! Ty... suko! - i wypadł z domu.

Lefou próbował ją z siebie zsunąć, ale docisnęła go mocniej.

- Leż i kończ co zacząłeś!

Chwilę potem jej ciało wyprężyło się i zaczęła szczytować. Jedna fala rozkoszy po drugiej zalewała jej ciało. W końcu uniosła się lekko i opadła bez sił na łożu, obok Lefou.

Ten ukląkł i przytrzymując członka, wystrzelił w jej stronę kilka porcji nasienia. Po chwili brzuch dziewczyny lśnił od spermy.

- Nigdy... tego... nie zapomnę - wydyszał z wysiłkiem.

Bella nie miała siły się uśmiechnąć.

- Jasne Lefou, a teraz już idź! - powiedziała tylko.

Po jego wyjściu leżała jeszcze kilka minut, rozpływając się w przeżytej rozkoszy.

***

Bella obawiała się gniewu Gastona i martwiła o ojca. Po kiepsko przespanej nocy bladym świtem wyruszyła szukać tatę. Pozwoliło to jej być daleko od byłego już raczej narzeczonego. Nie spodziewała się jak bardzo przeceniała swoje siły. Po sześciu dniach wędrówki nie była nawet o krok od znalezienia ojca. Co więcej, do tej pory udawało jej się spędzić noce w wioskach lub miasteczkach, ale teraz zmierzchało, a ona była w środku lasu. Zanosiło się, że spędzi tu noc. Nie napawało jej to optymizmem i przeklinała w duchu swój los, gdy nagle między drzewami zamajaczyły jej jakieś mury.

Niestety, nie była to chata, ale ruiny. Jednak lepsze to, niż spanie na mchu. Co więcej rozglądając się po tym miejscu, natknęła się na ukryte po stertą gałęzi wejście ze schodami prowadzącymi w dół. Owinęła gruby konar szmatą, podpaliła i uzbrojona w taką pochodnię zeszła na dół.

Znalazła się w wąskim tunelu, w którym mieszkało tysiące pająków i śmierdziało wilgocią. Z duszą na ramieniu, ale ciekawa, co znajdzie na końcu korytarza ruszyła powoli do przodu.

Po kilku minutach znalazła się w pomieszczeniu, które przypominało kryptę. Gdy się rozejrzała fala gorąca wypełnił jej ciało. Na podłodze walał się mnóstwo rzeźb, przedstawiających nagich mężczyzn i kobiet. Niektórzy byli spleceni w miłosnych pozach.

"Co to za miejsce?" - pomyślała.

Rozejrzała się jeszcze i stwierdziła, że najlepiej będzie spędzić tu noc.

Pomimo zmęczenia nie mogła jednak usnąć. Obecność tych wszystkich figur wywoływała w niej dziwne uczucie niepokoju.

I wtedy to dostrzegła. Małą niszę w ścianie, którą wcześniej przeoczyła. Zajrzała tam i zobaczyła kamienny blok, który imitował łoże i płaskorzeźbę przedstawiającą śpiącego mężczyznę. Nietypowym w tej figurze było to, że na odpowiednim miejscu strzelał w górę, sporych rozmiarów kamienny członek.

Bella nie potrafiła się powstrzymać i złapała za niego. Poczuła, że nieznacznie się poruszył, a potem podłoga pod jej nogami znikła, a ona zapadła się w ciemność.

Kiedy się ocknęła leżała na zimnej ziemi w ciemnym tunelu, ale o kilka kroków od niej światło słońca wdzierało się przez duży otwór. Była obolała, ale cała, więc ruszyła w stronę światła.

Kiedy wydostała się na powietrze jej oczom ukazał się niesamowity widok. Stała prze wielką, kutą bramą, za którą majaczył ponury pałac. Nigdy nie słyszała o takim budynku w okolicy, ale po chwili wiedziała już dlaczego. Z każdej strony otaczały go wysokie skały, a jedyne wejście do wąwozu to było to, którym ona tu się dostała.

Bella uwielbiała przygody i choć czuła na skórze gęsią skórkę, naparła na jedno ze skrzydeł bramy. Z głuchym stęknięciem, powoli ustąpiło, a ona ruszyła przez wielki plac w stronę pałacu.

Była niezmiernie ciekawa co ją tam czeka.

C.D.N.

Ten tekst odnotował 29,613 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 7.53/10 (23 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Z tej samej serii

Komentarze (5)

+1
0
Pisz dalej nie przerywaj
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Czekamy na kolejne części... kawał dobrej roboty.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Super. Pisz dalej proszę.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
No cóż, wypada podziękować za pierwsze komentarze.
Kolejne cześć na ukończeniu. Powinna pojawić się niebawem, a potem... kolejna baśń z cyklu xxx.

Pozdrawiam.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Podobało mi się.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.